
Dom Ojca i Córki
Re: Dom Ojca i Córki
Pieniądze to, pieniądze tamto. To prawda są one ważne, ale nie każdemu jest dane zostać od razu milionerem. Niektórzy powinni znać swoje miejsce w szeregu. Pogodzić się z własnym stanem majątkowym i nauczyć się z nim żyć. Tak to już jest w tym okrutnym świecie. Ma to też i swoje dobre strony. Bogaci popadają w obłęd. Nie potrzeba majątku, by być szczęśliwym. Czasem to Ci biedni, są naprawdę zadowoleni z tego co mają. Potrafią cieszyć z małych rzeczy. Poświęcają się dla rodziny, a nie skupiają się na zwykłych przedmiotach.
Mężczyzna chyba widział to trochę inaczej. Przynajmniej tak to odebrał białowłosy. Złość wypełniła całe jego ciało. Ciężko stwierdzić czy była spowodowana tym głupim wytłumaczeniem, czy podejściem mężczyzny. Zacisnął w kieszeni mocno pięść i spojrzał na mężczyznę. Czerwone oczy chłopaka płonęły żywym ogniem. Wręcz świeciły się na jego bladej twarzyczce. Był wściekły i nim się zorientował jego ręka poszła w ruch. Uniósł ją błyskawicznie i wyprowadził silny cios prosto w nos mężczyzny.
-A Twoim jebanym obowiązkiem jest zadbać by to wszystko opłacić. – wycedził przez zaciśnięte żeby i wziął głęboki oddech, zaciągając się chłodnym powietrzem przez nos. Schował rękę do kieszeni i zerknął w kierunku jeziora. Nie miał zamiaru przepraszać mężczyzny za to co zrobił. Wręcz przeciwnie, uważał że mu się jak najbardziej należało.
-Fakt, to Ty powinieneś je sobie podciąć. – mruknął nie odrywając wzroku, od zamarzniętej tafli wody. W jego głosie było słychać pogardę. Uważał mężczyznę za kiepskiego ojca, a może i nawet gorszego. Nie potrafił zadbać o własną pociechę jak należy. Im dłużej go słuchał, tym większym zerem stawał się w oczach młodzieńca. Westchnął cicho pod nosem.
-Więc chcesz bym z nią porozmawiał? Nie wiem, czy jesteś głupi czy zdesperowany, ale naprawdę chcesz powierzyć losy swojej córki w moje ręce? – spytał z lekkim niedowierzaniem. Skrzywił się delikatnie. Wbrew pozorom było to ciężkie zadanie. Szczerze to zastanawiał się czy jest w stanie temu podołać. W końcu co ma jej powiedzieć. Jak ma ją pocieszyć. Dużo łatwiej byłoby znaleźć sprawcę tego całego nieszczęścia. Nawet gdyby musiało to zając kolejne dwa albo trzy dni. W końcu nigdzie mu się nie śpieszyło. –Dobra chodźmy. – dodał nieco obojętnym tonem i wzruszył ramionami jakby kompletnie było mu już wszystko jedno.
Niewielki domek nieco zaskoczył chłopaka. Spodziewał się starej rudery z walącym się dachem. Co prawda ogródek wyglądał nieco strasznie o tej porze roku. Drzewa pozbawione liści, wyglądały trochę jak strażnicy tej niewielkiej posiadłości.
-Współczuję, musicie mieszkać w takiej biednej chatce. – kątem oka zerknął na mężczyznę. Brzmiał ironicznie i wyraźnie drażnił się z mężczyzną. Na każdym kroku sprawdzał jego cierpliwość. Chciał by wybuchnął. By zaczął krzyczeć, a może nawet rzucił się na niego.
-Halo! – zawołał głośno, melodyjnym głosem. Na jego twarzy pojawił się delikatny, dosyć sympatyczny uśmieszek. Ciężko stwierdzić czy był to dobry znak, czy może symbol zbliżającej się tragedii. W każdym bądź razi chciał wybawić ze środka młodą dziewczynkę.
Mężczyzna chyba widział to trochę inaczej. Przynajmniej tak to odebrał białowłosy. Złość wypełniła całe jego ciało. Ciężko stwierdzić czy była spowodowana tym głupim wytłumaczeniem, czy podejściem mężczyzny. Zacisnął w kieszeni mocno pięść i spojrzał na mężczyznę. Czerwone oczy chłopaka płonęły żywym ogniem. Wręcz świeciły się na jego bladej twarzyczce. Był wściekły i nim się zorientował jego ręka poszła w ruch. Uniósł ją błyskawicznie i wyprowadził silny cios prosto w nos mężczyzny.
-A Twoim jebanym obowiązkiem jest zadbać by to wszystko opłacić. – wycedził przez zaciśnięte żeby i wziął głęboki oddech, zaciągając się chłodnym powietrzem przez nos. Schował rękę do kieszeni i zerknął w kierunku jeziora. Nie miał zamiaru przepraszać mężczyzny za to co zrobił. Wręcz przeciwnie, uważał że mu się jak najbardziej należało.
-Fakt, to Ty powinieneś je sobie podciąć. – mruknął nie odrywając wzroku, od zamarzniętej tafli wody. W jego głosie było słychać pogardę. Uważał mężczyznę za kiepskiego ojca, a może i nawet gorszego. Nie potrafił zadbać o własną pociechę jak należy. Im dłużej go słuchał, tym większym zerem stawał się w oczach młodzieńca. Westchnął cicho pod nosem.
-Więc chcesz bym z nią porozmawiał? Nie wiem, czy jesteś głupi czy zdesperowany, ale naprawdę chcesz powierzyć losy swojej córki w moje ręce? – spytał z lekkim niedowierzaniem. Skrzywił się delikatnie. Wbrew pozorom było to ciężkie zadanie. Szczerze to zastanawiał się czy jest w stanie temu podołać. W końcu co ma jej powiedzieć. Jak ma ją pocieszyć. Dużo łatwiej byłoby znaleźć sprawcę tego całego nieszczęścia. Nawet gdyby musiało to zając kolejne dwa albo trzy dni. W końcu nigdzie mu się nie śpieszyło. –Dobra chodźmy. – dodał nieco obojętnym tonem i wzruszył ramionami jakby kompletnie było mu już wszystko jedno.
Niewielki domek nieco zaskoczył chłopaka. Spodziewał się starej rudery z walącym się dachem. Co prawda ogródek wyglądał nieco strasznie o tej porze roku. Drzewa pozbawione liści, wyglądały trochę jak strażnicy tej niewielkiej posiadłości.
-Współczuję, musicie mieszkać w takiej biednej chatce. – kątem oka zerknął na mężczyznę. Brzmiał ironicznie i wyraźnie drażnił się z mężczyzną. Na każdym kroku sprawdzał jego cierpliwość. Chciał by wybuchnął. By zaczął krzyczeć, a może nawet rzucił się na niego.
-Halo! – zawołał głośno, melodyjnym głosem. Na jego twarzy pojawił się delikatny, dosyć sympatyczny uśmieszek. Ciężko stwierdzić czy był to dobry znak, czy może symbol zbliżającej się tragedii. W każdym bądź razi chciał wybawić ze środka młodą dziewczynkę.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama - Ayato Akimichi - 14/15
Koleś dostał w ryja. Zupełnie nie spodziewał się aż takiej agresji. Oczywiście liczył się z tym, że chłopak go zabije, jednak nie przypuszczał, że po prostu zwyczajnie rozkwasi mu nos. Brał pod uwagę dwie możliwości: albo umrze albo wyjdzie z tego cało. Okazało się, że prawda leżała jednak pośrodku. Złoty środek został osiągnięty.
- Osz, ty cholero!
Krzyknął i złapał się za krwawiący nos. Oczy zaczęły łzawić. Było to prawdopodobnie spowodowane bólem, który jest jak cebula. Oczywiście nie mówię tutaj o tym, że ma warstwy, chociaż kto wie? Kto wie? Po prostu lubi wyciskać łzy nawet z największych twardzieli. Mężczyzna jednak taki nie był.
- Gdygdygdym podciąciął sobie żyżyłyły, tototo ...- zaczął się jąkać, co było zrozumiałe. W końcu prawie się popłakał, a ból nosa wcale w tym nie pomagał - To ona na pewno sama by się nie utrzymała!
Wykrzyczał. Krzyk bowiem pozwolił mu pokonać jąkanie się i wyrzucić wszystko co chciał za jednym razem. Miał wątpliwości czy Ayato jest odpowiednią osobą do tego, by pocieszyła jego córeczkę, jednakże nie miał wyjścia. Pokazał chłopakowi, żeby szedł za nim. Gdy doszli do domu mężczyzny, Ayato rzucił jakimś docinkiem odnośnie domu, w którym mieszkał jego przyszły zleceniodawca. Ten jednak puścił to mimo uszu. Nie chciał narażać na szwank tej jakże delikatnej operacji.
- Tatusiu! To ty?! - ayatowych uszu dobiegł głos z wewnątrz budynku. Następnie dało się słyszeć szybkie kroki. Tak jakby ktoś biegł. To oczywiście córka, która biegła przywitać swojego tatę. Po chwili stanęła z drzwiach. Była młodą blondynką o krótkich włosach. Przeraziła się, widząc zakrwawiony nos jej ojca.
- Kim ty ... kim ty ... kim ty, do kurwy, jesteś?! - wykrzyczała do Ayato - Co zrobiłeś mojemu papie?!
Widać, że nie była aż taka niewinna na jaką wyglądała. Potrafiła dość kląć, mimo jej młodego wieku. Mogło to być jednak spowodowane tym, że była zwyczajnie zestresowana. Wiele złego ją w życiu spotkało i na co dzień przeżywała wielki stres.
- Przepraszam ... - dodała na koniec i spuściła wzrok.
- Osz, ty cholero!
Krzyknął i złapał się za krwawiący nos. Oczy zaczęły łzawić. Było to prawdopodobnie spowodowane bólem, który jest jak cebula. Oczywiście nie mówię tutaj o tym, że ma warstwy, chociaż kto wie? Kto wie? Po prostu lubi wyciskać łzy nawet z największych twardzieli. Mężczyzna jednak taki nie był.
- Gdygdygdym podciąciął sobie żyżyłyły, tototo ...- zaczął się jąkać, co było zrozumiałe. W końcu prawie się popłakał, a ból nosa wcale w tym nie pomagał - To ona na pewno sama by się nie utrzymała!
Wykrzyczał. Krzyk bowiem pozwolił mu pokonać jąkanie się i wyrzucić wszystko co chciał za jednym razem. Miał wątpliwości czy Ayato jest odpowiednią osobą do tego, by pocieszyła jego córeczkę, jednakże nie miał wyjścia. Pokazał chłopakowi, żeby szedł za nim. Gdy doszli do domu mężczyzny, Ayato rzucił jakimś docinkiem odnośnie domu, w którym mieszkał jego przyszły zleceniodawca. Ten jednak puścił to mimo uszu. Nie chciał narażać na szwank tej jakże delikatnej operacji.
- Tatusiu! To ty?! - ayatowych uszu dobiegł głos z wewnątrz budynku. Następnie dało się słyszeć szybkie kroki. Tak jakby ktoś biegł. To oczywiście córka, która biegła przywitać swojego tatę. Po chwili stanęła z drzwiach. Była młodą blondynką o krótkich włosach. Przeraziła się, widząc zakrwawiony nos jej ojca.
- Kim ty ... kim ty ... kim ty, do kurwy, jesteś?! - wykrzyczała do Ayato - Co zrobiłeś mojemu papie?!
Widać, że nie była aż taka niewinna na jaką wyglądała. Potrafiła dość kląć, mimo jej młodego wieku. Mogło to być jednak spowodowane tym, że była zwyczajnie zestresowana. Wiele złego ją w życiu spotkało i na co dzień przeżywała wielki stres.
- Przepraszam ... - dodała na koniec i spuściła wzrok.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
Widok krwi, tylko pobudził nieokiełznaną żądzę chłopaka. W jego chłodnym spojrzeniu, można było wyczuć mordercze intencje. Nie uśmiechał się. Wyglądał na poważnego. Był wściekły na mężczyznę, a jego bezsensowne docinki wcale mu nie pomagały. Delikatnie otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak powstrzymał się w ostatniej chwili, cicho wzdychając. Doskonale wiedział, jakby to się dalej potoczyło. Mężczyzna by odpyskował i źle by się to dla niego skończyło. Młodzieniec zabawiałby się z nim aż do znudzenia. Męcząc go psychicznie i fizycznie, zamieniłby ojcowską troskę staruszka w czystą nienawiść. Nienawiść do wszystkiego, do chłopaka, świata, siebie, a nawet córki.
Wiele dzieci wychowuje się na ulicach. Niektóre z nich nie miał okazji poznać własnych rodziców. Sieroty dla których każdy dzień jest walką. Bez pracy i domu, muszą kraść by zdobyć nieco pożywienia. Pomimo tego potrafią dać sobie radę. Znoszą wszystkie bóle z godnością by przeżyć kolejny dzień. Więc dlaczego pracująca czternastolatka miałaby nie dać sobie rady bez ojca.
-Zdziwiłbyś się. – odparł krótko na krzyki mężczyzny. Wymówki staruszka nie dość, że drażniły uszy chłopaka, to jeszcze brzmiał tak niewiarygodnie. Jakby sam wątpił w swoje słowa. Po prostu starał się na siłę, znaleźć swoje miejsce w tym świecie. Bał się, że jego mała córeczka może odejść bez powrotu.
-Wierzysz w ogóle w to? – spytał zerkając na niego. Łzy, które spływały po jego policzkach, bawiły młodzieńca. Zastanawiał się, czy są spowodowane bóle, czy może jednak słowa białowłosego trafiły prosto w punkt. W każdym bądź razie ich główną przyczyną był Akimichi. –Może to ty potrzebujesz pomocy? – dodał nieco rozbawiony, chociaż była w tych słowach odrobina szczerości. Nie żartował ze staruszka, a rzeczywiście tak myślał. Może to on popadł w obłęd i tylko usprawiedliwiał się swoją córką. Wyraźnie chciał go zmusić do refleksji nad własną osobą. By podświadomie zadręczał się tymi pytaniami.
Podobnie jak dom, tak i córka przerosła oczekiwania chłopaka. Bez wątpienia wywołała w nimi silne pierwsze wrażenie. Nie było ono złe, ale do najlepszych również nie należało. Mała urocza blondyneczka. Nie była nawet brzydka. Spodziewał się napuchniętej twarzy i zniszczonych w biedzie włosów. Wyobrażał ją sobie zdecydowanie bardziej zdołowaną.
Urocze przywitanie rozbawiło białowłosego, do tego stopnia, że wybuchnął nieokiełznanym śmiechem. Nie trwał on zbyt długo, jednak oczy zdążyły mu się lekko zaszklić od łez. Spojrzał na mężczyznę, później na jego córkę.
-Słodka córeczka. – mruknął z szerokim uśmiechem na twarzy. Dawno się tak nie uśmiał i przez długi czas będzie wspomniał tą historię, by poprawić sobie nieco humor. Ciekawe jaką osobą musiała być jej matka, bo po ojcu z pewnością nie odziedziczyła tego ciekawego charakterku.
-Dlaczego uważasz, że ja to zrobiłem? Czy zrobił Ci ktoś kiedyś krzywdę, a później odprowadził do domu? Po co miałbym mu pomagać, gdybym to zrobił? – odparł na bezpodstawne oskarżenia. Nie musiał kłamać. Nie czuł potrzeby tłumaczenia się, w końcu tylko on i staruszek znali prawdę. Starał się dobrać słowa w ten sposób, by wywołać u dziewczynki wyrzuty sumienia.
Powoli zbliżył się do czternastolatki i lekko pochylił się by spojrzeć prosto w jej oczy. Uśmiechnął się lekko, jakby chciał pokazać, że mimo wszystko nic się nie stało. Nawet poklepał ją lekko po głowie, by później zjechać delikatnie po jej policzku i złapać za podbródek. Głęboko w jego szkarłatnych oczach, odbijała się twarz blondynki. Cała czerwona, trochę jak we krwi.
-Czy poza pięknym słownictwem, zaskoczysz mnie czymś jeszcze? – wyszeptał jej cicho prosto do ucha. Chciał by poczuła jego chłodny oddech na swoim karku. By bała się go, tak mocno, by powiedziała mu dosłownie wszystko. Nie chciał też, by ojciec się wtrącał w ich krótko rozmowę. Poza zasięgiem wzroku dziewczynki, uniósł rękę do góry, dając w ten sposób znak mężczyźnie, by się nie zbliżał.
Wiele dzieci wychowuje się na ulicach. Niektóre z nich nie miał okazji poznać własnych rodziców. Sieroty dla których każdy dzień jest walką. Bez pracy i domu, muszą kraść by zdobyć nieco pożywienia. Pomimo tego potrafią dać sobie radę. Znoszą wszystkie bóle z godnością by przeżyć kolejny dzień. Więc dlaczego pracująca czternastolatka miałaby nie dać sobie rady bez ojca.
-Zdziwiłbyś się. – odparł krótko na krzyki mężczyzny. Wymówki staruszka nie dość, że drażniły uszy chłopaka, to jeszcze brzmiał tak niewiarygodnie. Jakby sam wątpił w swoje słowa. Po prostu starał się na siłę, znaleźć swoje miejsce w tym świecie. Bał się, że jego mała córeczka może odejść bez powrotu.
-Wierzysz w ogóle w to? – spytał zerkając na niego. Łzy, które spływały po jego policzkach, bawiły młodzieńca. Zastanawiał się, czy są spowodowane bóle, czy może jednak słowa białowłosego trafiły prosto w punkt. W każdym bądź razie ich główną przyczyną był Akimichi. –Może to ty potrzebujesz pomocy? – dodał nieco rozbawiony, chociaż była w tych słowach odrobina szczerości. Nie żartował ze staruszka, a rzeczywiście tak myślał. Może to on popadł w obłęd i tylko usprawiedliwiał się swoją córką. Wyraźnie chciał go zmusić do refleksji nad własną osobą. By podświadomie zadręczał się tymi pytaniami.
Podobnie jak dom, tak i córka przerosła oczekiwania chłopaka. Bez wątpienia wywołała w nimi silne pierwsze wrażenie. Nie było ono złe, ale do najlepszych również nie należało. Mała urocza blondyneczka. Nie była nawet brzydka. Spodziewał się napuchniętej twarzy i zniszczonych w biedzie włosów. Wyobrażał ją sobie zdecydowanie bardziej zdołowaną.
Urocze przywitanie rozbawiło białowłosego, do tego stopnia, że wybuchnął nieokiełznanym śmiechem. Nie trwał on zbyt długo, jednak oczy zdążyły mu się lekko zaszklić od łez. Spojrzał na mężczyznę, później na jego córkę.
-Słodka córeczka. – mruknął z szerokim uśmiechem na twarzy. Dawno się tak nie uśmiał i przez długi czas będzie wspomniał tą historię, by poprawić sobie nieco humor. Ciekawe jaką osobą musiała być jej matka, bo po ojcu z pewnością nie odziedziczyła tego ciekawego charakterku.
-Dlaczego uważasz, że ja to zrobiłem? Czy zrobił Ci ktoś kiedyś krzywdę, a później odprowadził do domu? Po co miałbym mu pomagać, gdybym to zrobił? – odparł na bezpodstawne oskarżenia. Nie musiał kłamać. Nie czuł potrzeby tłumaczenia się, w końcu tylko on i staruszek znali prawdę. Starał się dobrać słowa w ten sposób, by wywołać u dziewczynki wyrzuty sumienia.
Powoli zbliżył się do czternastolatki i lekko pochylił się by spojrzeć prosto w jej oczy. Uśmiechnął się lekko, jakby chciał pokazać, że mimo wszystko nic się nie stało. Nawet poklepał ją lekko po głowie, by później zjechać delikatnie po jej policzku i złapać za podbródek. Głęboko w jego szkarłatnych oczach, odbijała się twarz blondynki. Cała czerwona, trochę jak we krwi.
-Czy poza pięknym słownictwem, zaskoczysz mnie czymś jeszcze? – wyszeptał jej cicho prosto do ucha. Chciał by poczuła jego chłodny oddech na swoim karku. By bała się go, tak mocno, by powiedziała mu dosłownie wszystko. Nie chciał też, by ojciec się wtrącał w ich krótko rozmowę. Poza zasięgiem wzroku dziewczynki, uniósł rękę do góry, dając w ten sposób znak mężczyźnie, by się nie zbliżał.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama - Ayato Akimichi - 16/15
Dziewczyna zrobiła nagle wielkie oczy. Nagle Ayato ukazał jej swoją prawdziwą formę. Oczywiście nie zmienił fizycznie swego wyglądu, jednak ona widziała w nim samego diabła, którym niewątpliwie był. Chory, młody psychopata, mający za nic ludzkie uczucia czy pragnienia. Poczuła to już w chwili, gdy perfidnie kłamał na temat pobicia jej ojca. Wyczuła to kłamstwo na kilometr. Jednak prawdziwej pewności nabrała w chwili, gdy pochylił się nad nią i spojrzał jej prosto w oczy. Wtedy zobaczyła prawdziwego szatana. Po chwili jednak przestała widzieć. W jej oczach bowiem pojawiły się łzy jeszcze większe niż u jej ojca i jakby okropnie wielka ulewa zasłoniły jej wzrok. Działo się to w chwili, gdy Ayato właśnie ją dotykał. Najpierw po głowie, a później po po policzku i w końcu po podbródku. Jego słowa utwierdziły ją w przekonaniach. To był szatan w ludzkiej skórze.
- Więc jesteś od niego, do kurwy?! - wykrzyczała. Krzyk, nawet pomimo dławiących przełyk łez, pozwalał na szybkie wyartykułowanie przekazu - Wypierdalaj!!!!!!
Szybkim ruchem nogi, kopnęła Ayato w krocze. "Zaskoczysz mnie czymś jeszcze?", tak? "A masz skurwielu!". Takie oto myśli kłębiły się w głowie nastolatki. Atak ten nie był w stanie zmiażdżyć jąder ani odebrać płodności, jednak był na tyle bolesny, by trochę zdezorientować Akimichiego i dać dziewczynie czas na ucieczkę. Z płaczem w oczach pognała na powrót do domu, zostawiając Ayato z jej ojcem. Zdawała się nie dbać o ojca. Teraz przede wszystkim ratowała siebie, a przynajmniej tak to wyglądało. Ojciec natomiast był bardzo zaskoczony. Szybko podbiegł do Ayato i krzyknął na niego:
- Co ty do cholery wyprawiasz, co?! Nie miałeś jej pomóc?!
Wyglądał tak, jakby chciał się właśnie z chłopakiem pobić. Nie bał się śmierci. Teraz liczyło się tylko to, by młodzieniec pożałował swoich czynów. Nawet jeśli miałby to być jedne delikatne uderzenie. Symboliczna kara. Chociaż to wątpliwe, by Ayato żałował. Niemniej jednak, facet zacisnął zęby i powstrzymał się od atakowania. Nie był pewny co powinien zrobić. Ruszyć za córką i zostawić tego kogoś na zewnątrz i narazić się na potencjalną zasadzkę i atak od tyłu? Czy może zostać? Jeśli zostać, to walczyć czy nie walczyć? A może warto by było wysłać chłopaka znowu do córki, by ten wykrył przyczynę dziwnego zachowania nastolatki?
- Więc jesteś od niego, do kurwy?! - wykrzyczała. Krzyk, nawet pomimo dławiących przełyk łez, pozwalał na szybkie wyartykułowanie przekazu - Wypierdalaj!!!!!!
Szybkim ruchem nogi, kopnęła Ayato w krocze. "Zaskoczysz mnie czymś jeszcze?", tak? "A masz skurwielu!". Takie oto myśli kłębiły się w głowie nastolatki. Atak ten nie był w stanie zmiażdżyć jąder ani odebrać płodności, jednak był na tyle bolesny, by trochę zdezorientować Akimichiego i dać dziewczynie czas na ucieczkę. Z płaczem w oczach pognała na powrót do domu, zostawiając Ayato z jej ojcem. Zdawała się nie dbać o ojca. Teraz przede wszystkim ratowała siebie, a przynajmniej tak to wyglądało. Ojciec natomiast był bardzo zaskoczony. Szybko podbiegł do Ayato i krzyknął na niego:
- Co ty do cholery wyprawiasz, co?! Nie miałeś jej pomóc?!
Wyglądał tak, jakby chciał się właśnie z chłopakiem pobić. Nie bał się śmierci. Teraz liczyło się tylko to, by młodzieniec pożałował swoich czynów. Nawet jeśli miałby to być jedne delikatne uderzenie. Symboliczna kara. Chociaż to wątpliwe, by Ayato żałował. Niemniej jednak, facet zacisnął zęby i powstrzymał się od atakowania. Nie był pewny co powinien zrobić. Ruszyć za córką i zostawić tego kogoś na zewnątrz i narazić się na potencjalną zasadzkę i atak od tyłu? Czy może zostać? Jeśli zostać, to walczyć czy nie walczyć? A może warto by było wysłać chłopaka znowu do córki, by ten wykrył przyczynę dziwnego zachowania nastolatki?
Dziewczynka natomiast wcale nie udała się do swojego pokoju. Udała się prosto do kuchni i wzięła stamtąd niesamowicie ostry nóż kuchenny i schowała się za drewnianymi, matowymi drzwiami. Drzwi te otwierały się do wewnątrz, więc były idealną okazją, by urządzić zasadzkę na młodzieńca. Tak. Chciała go zabić. Pracowała bowiem w barze. Nigdzie indziej nie chcieli jej zatrudnić. A przynajmniej nie znalazła takiego miejsca. Jednak jej praca kelnerki była tylko przykrywką. Tak na prawdę właściciel baru zamienił ją w prywatną dziwkę i gwałcił razem z innymi całe dnie. Oczywiście płacił jej za te "usługi". Na początku jednak pracowała jako kelnerka i przez pierwsze parę miesięcy dostawała za to wypłatę. Dopiero później, gdy już zdążyli wyprać jej mózg i pogrążyć go w rozpaczy, codziennie dawała dupy, zapłakując oczy. Ayato natomiast swoim nierozważnym i psychopatycznym zachowaniem obudził w niej jej najgorsze koszmary. Nawet w domu nie była już bezpieczna? Czy młodzieniec tego pożałuje?
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
Nawet najodważniejsi ludzie mają swoje koszmary. Niekiedy są ich setki innym razem tylko kilka. Traumy z dzieciństwa to najstraszniejsze z nich. Zakorzeniają się głęboko w ludzkim umyśle i atakuje przy każdej możliwej okazji. Powoduje strach silniejszy niż jakiekolwiek inne. Wywołuje dreszcze na skórze, a łzy same pchają się do oczu.
To nie słowa, ani nie chłodne spojrzenie przeraziło blondynkę. Prosty dotyk wystarczył by najskrytsze koszmary dziewczynki stały się rzeczywistością. Za głośnym krzykiem starała się ukryć swoje poszarpane emocje. Nie przeszkodziło to młodzieńcowi w niczym. Dopiął swego i doprowadził czternastolatkę do kompletnego załamania. Ciężko to nazwać powodem do dumy, ale w głębi serca wierzył, że to jej pomoże.
Koszta jakie przy tym przyszło mu zapłacić były ogromne. Ból przeszył całe jego ciało, zaczynając od krocza. Złapał się za nie błyskawicznie, ale jeszcze za nim dziewczynka znikła za ścianami budynku, wyprostował się. Masochistyczne zapędy spowodowały że zamiast, zwijać się po ziemi, śmiał się jak małe dziecko, które drażni się z dorosłym, nieświadome tego co robi.
Odwrócił się na pięcie, a za nim stał już zatroskany ojciec. Dokładnie mu się przyjrzał. Był wściekły, jakby miał się zaraz rzucić na chłopaka. Białowłosy wyraźnie był rozbawiony tym faktem. Mężczyzna widział tą całą sytuację zupełnie inaczej. Nie rozumiał podejścia Akimichiego do tej sprawy i nie był świadom, jak wiele już osiągnął. Lekki uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-Chcesz się ze mną bić? – spytał z niedowierzaniem. Przez cały ten czas, staruszek wyglądał na kompletnego nieudacznika. Strach ogarniał go praktycznie na każdym kroku i ani razu nie wyglądał jakby miał siłę sprzeciwić się młodemu shinobi.
Nie spuszczając z niego wzroku, rozpiął guzik u kabury i błyskawicznie wydobył z niego kunai. Zdając sobie sprawę, że jest sprawniejszy do przeciętnego mieszczanina, zrobił krok w przód i przycisnął nóż do podbródka mężczyzny. Zrobił to na tyle mocno, by końcówka ostrza delikatnie zanurzyła się jego skórze i uniemożliwiła jakikolwiek ruch, bez narażania się na niepotrzebne urazy.
-Zrobiłem to o co prosiłeś. – odparł ze spokojem spoglądając mu prosto w oczy. Nie miał jej pomagać, a dowiedzieć się co jest przyczyną jej smutku. Nie zależało mu też na śmierci mężczyzny. Nie czuł potrzeby mordowania go. Odsunął się do tyłu, otrzepując kunai z kilku kropel krwi, które spływały po ostrzu. Odłożył go na swoje miejsce, w małej torbie przy nodze.
-Zgaduję, że to nie Ty nauczyłeś ją przeklinać? - pokręcił delikatnie głową. Naprawdę jak głupim trzeba być, by przez rok nic z tym nic nie zrobić. By nie zainteresować się bardziej własną córką. By nie sprawdzić co się z nią dzieje, gdy nie ma jej w domu. Usiadł sobie na werandzie starego domku.
-Jak często w tygodniu jesteś do tego zmuszana? – zawołał spoglądając za siebie w głąb domku. Nie był on zbyt duży i wśród drewnianych ścian starał się wypatrzeć postać dziewczynki.
-Masz szczęście, że nie zostałeś jeszcze dziadkiem. – zaśmiał się cicho, odwracając się do swojego zleceniodawcy. Przez moment zastanawiał się czy załapał. Momentami naprawdę sprawiał wrażenie ciężko łapiącego, nie było trudno wywnioskować co miał namyśli. Były jednak słowa, które nawet jemu ciężko przechodziły przez gardło. Stwierdzenie, że mała dziewczynka jest gwałcona było jednym z nich.
To nie słowa, ani nie chłodne spojrzenie przeraziło blondynkę. Prosty dotyk wystarczył by najskrytsze koszmary dziewczynki stały się rzeczywistością. Za głośnym krzykiem starała się ukryć swoje poszarpane emocje. Nie przeszkodziło to młodzieńcowi w niczym. Dopiął swego i doprowadził czternastolatkę do kompletnego załamania. Ciężko to nazwać powodem do dumy, ale w głębi serca wierzył, że to jej pomoże.
Koszta jakie przy tym przyszło mu zapłacić były ogromne. Ból przeszył całe jego ciało, zaczynając od krocza. Złapał się za nie błyskawicznie, ale jeszcze za nim dziewczynka znikła za ścianami budynku, wyprostował się. Masochistyczne zapędy spowodowały że zamiast, zwijać się po ziemi, śmiał się jak małe dziecko, które drażni się z dorosłym, nieświadome tego co robi.
Odwrócił się na pięcie, a za nim stał już zatroskany ojciec. Dokładnie mu się przyjrzał. Był wściekły, jakby miał się zaraz rzucić na chłopaka. Białowłosy wyraźnie był rozbawiony tym faktem. Mężczyzna widział tą całą sytuację zupełnie inaczej. Nie rozumiał podejścia Akimichiego do tej sprawy i nie był świadom, jak wiele już osiągnął. Lekki uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-Chcesz się ze mną bić? – spytał z niedowierzaniem. Przez cały ten czas, staruszek wyglądał na kompletnego nieudacznika. Strach ogarniał go praktycznie na każdym kroku i ani razu nie wyglądał jakby miał siłę sprzeciwić się młodemu shinobi.
Nie spuszczając z niego wzroku, rozpiął guzik u kabury i błyskawicznie wydobył z niego kunai. Zdając sobie sprawę, że jest sprawniejszy do przeciętnego mieszczanina, zrobił krok w przód i przycisnął nóż do podbródka mężczyzny. Zrobił to na tyle mocno, by końcówka ostrza delikatnie zanurzyła się jego skórze i uniemożliwiła jakikolwiek ruch, bez narażania się na niepotrzebne urazy.
-Zrobiłem to o co prosiłeś. – odparł ze spokojem spoglądając mu prosto w oczy. Nie miał jej pomagać, a dowiedzieć się co jest przyczyną jej smutku. Nie zależało mu też na śmierci mężczyzny. Nie czuł potrzeby mordowania go. Odsunął się do tyłu, otrzepując kunai z kilku kropel krwi, które spływały po ostrzu. Odłożył go na swoje miejsce, w małej torbie przy nodze.
-Zgaduję, że to nie Ty nauczyłeś ją przeklinać? - pokręcił delikatnie głową. Naprawdę jak głupim trzeba być, by przez rok nic z tym nic nie zrobić. By nie zainteresować się bardziej własną córką. By nie sprawdzić co się z nią dzieje, gdy nie ma jej w domu. Usiadł sobie na werandzie starego domku.
-Jak często w tygodniu jesteś do tego zmuszana? – zawołał spoglądając za siebie w głąb domku. Nie był on zbyt duży i wśród drewnianych ścian starał się wypatrzeć postać dziewczynki.
-Masz szczęście, że nie zostałeś jeszcze dziadkiem. – zaśmiał się cicho, odwracając się do swojego zleceniodawcy. Przez moment zastanawiał się czy załapał. Momentami naprawdę sprawiał wrażenie ciężko łapiącego, nie było trudno wywnioskować co miał namyśli. Były jednak słowa, które nawet jemu ciężko przechodziły przez gardło. Stwierdzenie, że mała dziewczynka jest gwałcona było jednym z nich.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama - Ayato Akimichi - 18/15
Facet zacisnął zęby z bólu i delikatnie odsunął się do tyłu. Był na tyle zręczny, by uniknąć przy tym niepotrzebnych urazów, spowodowanych wbijaniem kunaia w szyję. Jednakże pomysł ze sprowadzeniem tego chłopaka i proszenie go o pomoc wydawał się teraz totalnie absurdalny. Niemniej dzięki temu poznał mroczną tajemnicę jego córki i dzięki temu wiedział jaka jest przyczyna jej depresji. Jednakże nie mógł w to jeszcze uwierzyć. Jakby nie docierało to do niego. Jak mógł przeoczyć ten fakt? Jakim on był ojcem?! Ale przecież to łatwiej powiedzieć niż zrobić. Zwłaszcza, że córka nic nie mówiła. Być może powinien wcześniej wynająć jakiegoś shinobiego, by zbadał tą sprawę? Po prawdzie, ten pomysł wpadł mu do głowy dopiero jak spotkał Ayato. Ayato jednak co prawda odkrył tajemnicę, ale zrobił to w najbardziej brutalny sposób jaki istniał. Dostał jednak za swoje. Ale czy to wystarczająca cena, jaką przyjdzie mu zapłacić? Nie widział 14-latki, bo co prawda dom był niewielki, jednak ułożenie ścian uniemożliwiało dokładną penetrację pomieszczenia wzrokiem.
- 35 razy w tygodniu, około ... - odparła. Była to trochę spóźniona odpowiedź na pytanie, które zadał Ayato. Dziewczynka miała spokojny i zdeterminowany głos. Nic nie wskazywało na to, że jeszcze chwilę temu była tak niesamowicie roztrzęsiona - Tato - zwróciła się do ojca - Nie wtrącaj się. Ja to załatwię!
Uśmiechnęła się, kierując te słowa do swego ojca. Ten natomiast był w takim szoku, że nic nie mógł zrobić. Nic za wyjątkiem trzymania się za krwawiący podbródek, bo to robił od dłuższego czasu.
- Dobra! - rzuciła w stronę Akimichiego - Zrób to ... jeden ostatni raz ...
Lewą rękę (jej lewą) położyła na ramieniu chłopaka, zbliżając się na odległość około pół metra. Druga, prawa, ciągle znajdowała się za plecami dziewczynki.
Dziewczynka natomiast czekała w kuchni, pewna, że cel wpadnie w jej zasadzkę. Ten jednak w tamtej chwili był na werandzie i nawet nie kwapił się, by jej poszukać. Najdziwniejszy gwałciciel jakiego widziała w życiu. Być może bał się ojca? Jednak to ona chciała to zakończyć. Miała już plan. Odłożyła na chwilę swój nóż i rozebrała się całkowicie do naga. Następnie wzięła nóż do prawej ręki, którą szybko schowała za plecy. Nóż pozostał ukryty. Zamierzała wymierzyć sprawiedliwość.
Po chwili blondynka wyłoniła się z domu. Była całkiem naga. Jędrna skóra lśniła w promieniach zachodzącego słońca, które barwiło ją na kolor czerwony, zupełnie jak u Indianina jakiegoś. Piersi, co prawda niewielkie, ale i tak pociągające. Idealnie wygolone pachy i krocze. Po prostu rarytas nad rarytasy. Prawą ręką trzymała za plecami.- 35 razy w tygodniu, około ... - odparła. Była to trochę spóźniona odpowiedź na pytanie, które zadał Ayato. Dziewczynka miała spokojny i zdeterminowany głos. Nic nie wskazywało na to, że jeszcze chwilę temu była tak niesamowicie roztrzęsiona - Tato - zwróciła się do ojca - Nie wtrącaj się. Ja to załatwię!
Uśmiechnęła się, kierując te słowa do swego ojca. Ten natomiast był w takim szoku, że nic nie mógł zrobić. Nic za wyjątkiem trzymania się za krwawiący podbródek, bo to robił od dłuższego czasu.
- Dobra! - rzuciła w stronę Akimichiego - Zrób to ... jeden ostatni raz ...
Lewą rękę (jej lewą) położyła na ramieniu chłopaka, zbliżając się na odległość około pół metra. Druga, prawa, ciągle znajdowała się za plecami dziewczynki.
Blondynka miała zamiar zadać cios nożem, w chwili, gdy Ayato zacznie się do niej dobierać.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
Z pewnością, sposób działania Ayato był brutalny i bezlitosny. Dla wielu jego podejście mogło wydawać się zbyt nieodpowiednie do tej sprawy, niemniej jednak okazał się jak najbardziej skuteczny. Wciągu kilku chwil, rozwikłał całą tajemniczą zagadkę, z którą ojciec dziewczynki nie mógł sobie poradzić przez długi rok. Nic dziwnego, że bał się o własną córkę, że poczynania chłopaka mogą ją kompletnie załamać. Jego rolą było do tego teraz nie dopuścić. Ciężko było stwierdzić czy podoła temu zadaniu. Szokująca prawda wstrząsnęła nim tak mocno, że zaniemówił.
Widok nagiej dziewczynki, zaskoczył nawet białowłosego. Nie sądził, że aż tak mocno na nią wpłynie. Była naprawdę zdesperowana, by pozbyć się z domu młodzieńca. Szczerze to nawet ją trochę podziwiał. Była gotowa zrobić wszystko, by obronić ojca. Akimichi cicho zagwizdał pod nosem. Mogłoby się wydawać, że w ten sposób podziwiał urodę dziewczynki, ale w rzeczywistości był to jego komentarz, na odpowiedź czternastolatki. Trzydzieści pięć razy to dosyć sporo. Biorąc pod uwagę, że nawet ona miewała dni wolne, to wychodzi pięć, sześć razy dziennie.
Powoli zbliżyła się do chłopaka, z którego twarzy nie znikał delikatny uśmiech. Wyglądał na rozbawionego, chociaż nie było to spowodowane brakiem ubrania dziewczynki. Jego uwagę przykuła jej prawa ręka, którą odkąd tylko się pokazała wyraźnie ukrywała za plecami, jakby chciała coś tam ukryć. Spojrzał prosto w jej oczy, lekko kręcąc przy tym głowę na boki. Swoim stanowczym spojrzeniem wyraźnie chciał jej pokazać, że nie da rady tego zrobić i że doskonale zdaje sobie sprawę, że knuje coś głupiego i lekkomyślnego.
-Nie jestem zainteresowany. – odparł, trochę ciekaw jak zareaguje na odrzucenie. Wyraźnie ubzdurała sobie gdzieś w głowię, że młody Akimichi jej ulegnie. Strącił jej rękę ze swojego ramienia i złapał błyskawicznie, jeszcze zanim zdążyła ją zabrać. Podnosząc się miejsca, zaczął wyginać ją w taki sposób, by zmusić dziewczynkę do uklęknięcia. Za pomocą bólu chciał uniemożliwić jej jakikolwiek ruch. Mimo wszystko, był gotów na jakiś niespodziewany atak zza pleców dziewczynki. Był gotów nawet przyjąć go drugą ręką. Trochę mniej przejmował się ojcem. Może i był zaszokowany, ale musiał być też świadom, że białowłosy pomógł mu.
Gdy tylko kolana dziewczynki dotknęły drewnianej podłogi, odskoczył do tyłu zatrzymując się przy ojcu blondynki. Poklepał staruszka po ramieniu. Współczuł mu trochę. W głębi duszy bał się, że czternastolatka może skończyć tak jak on. Stanie się człowiekiem, wykorzystującym własne ciało w najgorszy możliwy sposób. Będzie bawiła się uczuciami innych.
-Reszta należy do Ciebie. – mruknął cicho do mężczyzny. Delikatnie skrzywił się przy tym. W jego głosie, można było wyczuć nieme powodzenia. Może uda mu się naprawić błędy popełnione wciągu ostatniego roku. Przez moment myślał, by po prostu odejść. Zostawić ich samych sobie, ale burczenie w brzuchu nie pozwoliło mu na to.
-Pieniądze i znikam. – kątem oka spojrzał na dziewczynkę. W stronę staruszka wyciągnął dłoń. Delikatnie poruszył palcami, chcąc w ten sposób dać mu znak, że czeka i trochę się niecierpliwi. Faktycznie chciał opuścić to miejsce jak najszybciej. Zostawić tą rodzinę, by mogli spróbować poukładać sobie wszystko od nowa.
Widok nagiej dziewczynki, zaskoczył nawet białowłosego. Nie sądził, że aż tak mocno na nią wpłynie. Była naprawdę zdesperowana, by pozbyć się z domu młodzieńca. Szczerze to nawet ją trochę podziwiał. Była gotowa zrobić wszystko, by obronić ojca. Akimichi cicho zagwizdał pod nosem. Mogłoby się wydawać, że w ten sposób podziwiał urodę dziewczynki, ale w rzeczywistości był to jego komentarz, na odpowiedź czternastolatki. Trzydzieści pięć razy to dosyć sporo. Biorąc pod uwagę, że nawet ona miewała dni wolne, to wychodzi pięć, sześć razy dziennie.
Powoli zbliżyła się do chłopaka, z którego twarzy nie znikał delikatny uśmiech. Wyglądał na rozbawionego, chociaż nie było to spowodowane brakiem ubrania dziewczynki. Jego uwagę przykuła jej prawa ręka, którą odkąd tylko się pokazała wyraźnie ukrywała za plecami, jakby chciała coś tam ukryć. Spojrzał prosto w jej oczy, lekko kręcąc przy tym głowę na boki. Swoim stanowczym spojrzeniem wyraźnie chciał jej pokazać, że nie da rady tego zrobić i że doskonale zdaje sobie sprawę, że knuje coś głupiego i lekkomyślnego.
-Nie jestem zainteresowany. – odparł, trochę ciekaw jak zareaguje na odrzucenie. Wyraźnie ubzdurała sobie gdzieś w głowię, że młody Akimichi jej ulegnie. Strącił jej rękę ze swojego ramienia i złapał błyskawicznie, jeszcze zanim zdążyła ją zabrać. Podnosząc się miejsca, zaczął wyginać ją w taki sposób, by zmusić dziewczynkę do uklęknięcia. Za pomocą bólu chciał uniemożliwić jej jakikolwiek ruch. Mimo wszystko, był gotów na jakiś niespodziewany atak zza pleców dziewczynki. Był gotów nawet przyjąć go drugą ręką. Trochę mniej przejmował się ojcem. Może i był zaszokowany, ale musiał być też świadom, że białowłosy pomógł mu.
Gdy tylko kolana dziewczynki dotknęły drewnianej podłogi, odskoczył do tyłu zatrzymując się przy ojcu blondynki. Poklepał staruszka po ramieniu. Współczuł mu trochę. W głębi duszy bał się, że czternastolatka może skończyć tak jak on. Stanie się człowiekiem, wykorzystującym własne ciało w najgorszy możliwy sposób. Będzie bawiła się uczuciami innych.
-Reszta należy do Ciebie. – mruknął cicho do mężczyzny. Delikatnie skrzywił się przy tym. W jego głosie, można było wyczuć nieme powodzenia. Może uda mu się naprawić błędy popełnione wciągu ostatniego roku. Przez moment myślał, by po prostu odejść. Zostawić ich samych sobie, ale burczenie w brzuchu nie pozwoliło mu na to.
-Pieniądze i znikam. – kątem oka spojrzał na dziewczynkę. W stronę staruszka wyciągnął dłoń. Delikatnie poruszył palcami, chcąc w ten sposób dać mu znak, że czeka i trochę się niecierpliwi. Faktycznie chciał opuścić to miejsce jak najszybciej. Zostawić tą rodzinę, by mogli spróbować poukładać sobie wszystko od nowa.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama - Ayato Akimichi - 20/15
W rzeczywistości dziewczyna nie chciała ratować ojca. Chciała ratować siebie. Chciała odciąć się od tego koszmaru. Chciała zabić Akimichiego i jego głowę podrzucić do swojego byłego pracodawcy, który ją gwałcił razem z innymi. Byłego, bowiem zamierzała się zwolnić. Nie mogła tego wytrzymać. Teraz jednak została bardzo szybko obezwładniona. Spróbowała zadać cios nożem, trzymanym za plecami, prosto w serce Akamichiego, jednak ten złapał ją za nadgarstek drugą ręką, którą przygotował na tą okazję. Ostrze nawet nie dotknęło jego skóry i nie zadało obrażeń. Nie ma się temu co dziwić. Dziewczynka była tylko dziewczynką. A Ayato był starszy i jeszcze do tego shinobi. To naturalne, że nie mogła go w żaden sposób trafić. To nie ta liga. Zmusił blondynkę bólem do tego, by uklękła. Nóż wypadł jej z ręki. Ta chciała go podnieść, gdy białowłosy odskakiwał do jej ojca, ten jednak krzyknął:
- Kochanie, starczy! On wcale nie chce Cię zgwałcić!
Stanowczy, lecz kochający głos ojca automatycznie sprawił, że dziewczyna znowu upuściła nóż, a z jej oczu poleciały łzy. Nagle bowiem zdała sobie sprawę z tego co chciała zrobić. Chciała zabić niewinnego człowieka. W sumie, zasłużył sobie na to, prowokując ją, jednak nie powinno się uśmiercać zbyt pochopnie, a ona chciała to zrobić. Można rzec, że Ayato był uratowany. Dziewczynka wzięła nóż i bez słowa pogrążyła się w czeluściach własnego domu. Dla niej ta przygoda to było stanowczo za dużo.
- Zachowałeś się jak totalna świnia! - wykrzyczał ojciec - Mogłeś być delikatniejszy. Jednak teraz wiem co się działo. Postaram się otoczyć moją córeczkę miłością ... może umówię ją z jakimś fajnym chłopakiem, który pokaże jej, że seks może być też wyrazem miłości.
Zaczął grzebać w kieszeniach spodni, by po chwili wyciągnąć z nich mieszek z monetami.
- Zrobiłeś nam wielką krzywdę. Zraniłeś mnie. Mój nos i podróbek ciągle napieprzają jak głupie. Doprowadziłeś do takiego stanu moją córeczkę. Powinienem Cię zabić! Pewnie i tak nie dałbym rady ... - przerwał swój wywód, by nabrać powietrza - Ale też pomogłeś rozwikłać tajemnicę, więc bierz tą forsę i spieprzaj!
Rzucił ten woreczek, tak, że wylądował w śniegu, jakieś pół metra od Ayato. Niech młodzieniec sobie go podniesie.
- Nie wracaj tutaj, chyba, że chcesz podjąć się kolejnego zadania. Mam zamiar bowiem wynająć ninja, który zabije tego skurwysyna, który krzywdził mą córkę i wszystkich co brali udział w tym procederze!
Ayato był wolny. Możesz zrobić z/t.
Info 1:
W tej lokacji będzie dostępna misja, polegająca na zabiciu pewnych osób. Jeśli ktoś chciałby się jej podjąć, to niech pisze mi na PW/GG :P. Poziom misji: albo D albo C, jeszcze się zastanowię.
Info 2:
W tej lokacji będzie też dostępna misja, polegająca na wzięciu tej 14 latki na randkę. Będzie to D, jednak wymagany jest odpowiedni wiek postaci, żeby uniknąć pedofilii :P. Tak samo, kontakt na PW/GG.
- Kochanie, starczy! On wcale nie chce Cię zgwałcić!
Stanowczy, lecz kochający głos ojca automatycznie sprawił, że dziewczyna znowu upuściła nóż, a z jej oczu poleciały łzy. Nagle bowiem zdała sobie sprawę z tego co chciała zrobić. Chciała zabić niewinnego człowieka. W sumie, zasłużył sobie na to, prowokując ją, jednak nie powinno się uśmiercać zbyt pochopnie, a ona chciała to zrobić. Można rzec, że Ayato był uratowany. Dziewczynka wzięła nóż i bez słowa pogrążyła się w czeluściach własnego domu. Dla niej ta przygoda to było stanowczo za dużo.
- Zachowałeś się jak totalna świnia! - wykrzyczał ojciec - Mogłeś być delikatniejszy. Jednak teraz wiem co się działo. Postaram się otoczyć moją córeczkę miłością ... może umówię ją z jakimś fajnym chłopakiem, który pokaże jej, że seks może być też wyrazem miłości.
Zaczął grzebać w kieszeniach spodni, by po chwili wyciągnąć z nich mieszek z monetami.
- Zrobiłeś nam wielką krzywdę. Zraniłeś mnie. Mój nos i podróbek ciągle napieprzają jak głupie. Doprowadziłeś do takiego stanu moją córeczkę. Powinienem Cię zabić! Pewnie i tak nie dałbym rady ... - przerwał swój wywód, by nabrać powietrza - Ale też pomogłeś rozwikłać tajemnicę, więc bierz tą forsę i spieprzaj!
Rzucił ten woreczek, tak, że wylądował w śniegu, jakieś pół metra od Ayato. Niech młodzieniec sobie go podniesie.
- Nie wracaj tutaj, chyba, że chcesz podjąć się kolejnego zadania. Mam zamiar bowiem wynająć ninja, który zabije tego skurwysyna, który krzywdził mą córkę i wszystkich co brali udział w tym procederze!
Ayato był wolny. Możesz zrobić z/t.
Info 1:
W tej lokacji będzie dostępna misja, polegająca na zabiciu pewnych osób. Jeśli ktoś chciałby się jej podjąć, to niech pisze mi na PW/GG :P. Poziom misji: albo D albo C, jeszcze się zastanowię.
Info 2:
W tej lokacji będzie też dostępna misja, polegająca na wzięciu tej 14 latki na randkę. Będzie to D, jednak wymagany jest odpowiedni wiek postaci, żeby uniknąć pedofilii :P. Tak samo, kontakt na PW/GG.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama, Część 2 - Shinji Uchiha - 4/15
Droga co prawda się chłopakowi nie dłużyła, bowiem jego myśli skutecznie pozwalały mu się wyłączyć. Szedł więc spokojnie. Jednakże nie można myśleć bez końca i gdyby droga ta była dłuższa, młody Uchiha pewnie by poczuł zmęczenie czy znudzenie. No, ale nie była długa, więc po jakichś 15 minutach odnalazł wskazany adres. Mały drewniany domek ukazał się oczom chłopaka. Wokół piękny ogródek. Kiedyś co prawda był lekko zaniedbany, jednak właściciel znalazł trochę czasu i na wiosnę go odnowił. No i właśnie, właściciel? Tego nigdzie nie było widać, więc młody Uchiha przypuszczał, że przebywa on właśnie za zamkniętymi drzwiami i nie ma świadomości tego, że ktoś go właśnie przyszedł odwiedzić. A przyszedł go odwiedzić ten, który chciał wziąć od niego misję. Bo to bowiem on, jak przypuszczał Shinji, wystawił ogłoszenie. On albo ona albo oni. W sumie zlecenie nie mówiło jakiej płci był zleceniodawca. Było tylko napisane w liczbie mnogiej. Jednak czasem jedna osoba mówiła na siebie w liczbie wielu.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
"Dobra czyli jest jakiś dom." Chłopak spojrzał jeszcze raz na adres zamieszczony na kartce. Wszystko wskazywało na to, że się zgadzał i mógł śmiało uderzać właśnie do tego. "Adres się zgadza, zajebiście" Wulgarne myśli, a jednak jego radość była jednak całkiem sporawa. Odnalazł miejsce do którego miał trafić. Ale co to? Nikogo nie było widać, pustawo.
"Wygląda na to, że siedzą lub siedzi w środku. Trudno określić w sumie kto dał to ogłoszenie"
Nie czekając, aż wątpliwości same się rozwieją po prostu postanowił rozwiać je samemu co prawda zachował pewną ostrożność.
Życie go nie nauczyło szukania pułapek na każdym kroku jednak ile to już razy słyszał o różnych porwaniach, chorych zwyrolach itd. zwłaszcza, że był Uchihom. Ilu to by chciało odkryć sekret oczu które posiadał. Właśnie posiadał, można by to uznać za pojęcie względne bo dotąd raczej nie chciały być mu posłuszne i się przebudzić. Pojedynczy incydent z dzieciństwa można by wręcz uznać za swojego rodzaju ewenement. Niby oczy były mógł zobaczyć jak wspaniałe jest to narzędzie, ale nic po za tym. Był zbyt zdruzgotany utratą matki, a co za tym idzie w swojej głupocie nie zwracał uwagi na takie detale jak chociażby umiejętność używania Sharingana. Oczywiście podczas tych swoich deliberacji, które można by określić jako coś charakterystycznego dla człowieka, który stanowczo za dużo myśli zdołał podejść do drzwi i postanowił ostentacyjnie zapukać szczerząc się jak idiota i trzymając na widoku kartkę z ogłoszenia tak by jego intencje były jasne już od samego początku. Nie miał zamiaru wyjść na jakiegoś przestępce, który włamał się komuś na posesję. Chociaż mógł by się już za takowego uważać w końcu dla naćpanego mnicha kradł ziemię z działki jakiejś osoby o imieniu Iwaru. Po prostu maksymalny obciach. Nie dość, że się włamać w celu kradzieży to dla celu jakim była cholerna ziemia...
"Wygląda na to, że siedzą lub siedzi w środku. Trudno określić w sumie kto dał to ogłoszenie"
Nie czekając, aż wątpliwości same się rozwieją po prostu postanowił rozwiać je samemu co prawda zachował pewną ostrożność.
Życie go nie nauczyło szukania pułapek na każdym kroku jednak ile to już razy słyszał o różnych porwaniach, chorych zwyrolach itd. zwłaszcza, że był Uchihom. Ilu to by chciało odkryć sekret oczu które posiadał. Właśnie posiadał, można by to uznać za pojęcie względne bo dotąd raczej nie chciały być mu posłuszne i się przebudzić. Pojedynczy incydent z dzieciństwa można by wręcz uznać za swojego rodzaju ewenement. Niby oczy były mógł zobaczyć jak wspaniałe jest to narzędzie, ale nic po za tym. Był zbyt zdruzgotany utratą matki, a co za tym idzie w swojej głupocie nie zwracał uwagi na takie detale jak chociażby umiejętność używania Sharingana. Oczywiście podczas tych swoich deliberacji, które można by określić jako coś charakterystycznego dla człowieka, który stanowczo za dużo myśli zdołał podejść do drzwi i postanowił ostentacyjnie zapukać szczerząc się jak idiota i trzymając na widoku kartkę z ogłoszenia tak by jego intencje były jasne już od samego początku. Nie miał zamiaru wyjść na jakiegoś przestępce, który włamał się komuś na posesję. Chociaż mógł by się już za takowego uważać w końcu dla naćpanego mnicha kradł ziemię z działki jakiejś osoby o imieniu Iwaru. Po prostu maksymalny obciach. Nie dość, że się włamać w celu kradzieży to dla celu jakim była cholerna ziemia...
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama, Część 2 - Shinji Uchiha - 6/15
Nagle drzwi zostały otwarte. W przeciwieństwie do zimy, która zawsze o ten samej porze zaskakuje niedzielnych i normalnych kierowców, otworzenie drzwi nie zaskoczyło młodego Uchihy. Zaskoczył by się bardziej, gdyby jednak drzwi się nie otwarły. Być może wtedy pojawiło się podejrzenie, że być może rodzinie coś się stało. Ewentualnie, że nie ma ich w domu i trzeba przyjść później. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Zamiast dziwnych podejrzeń o los rodziny, w drzwiach pojawił się około 35-40 letni facet. Nie wyglądał co prawda na takiego, który byłby słaby czy schorowany, jednak troski, które przeszedł w życiu odcisnęły na jego twarzy niesamowite piętno. Nie wyglądał na mocnego, a raczej tak jakby miał się zaraz załamać.
- Kochanie! - zawołał.
Shinji spodziewał się, że zaraz obok mężczyzny pojawi się jakaś kobieta. Żona? Kochanka? To były pierwsze myśli zboczonego chłopaka. Ciekawy był nawet co oni robią w nocy, gdy nikt ich nie widzi. Jakież było jego zaskoczenie, gdy w drzwiach, obok faceta pojawiła się młoda blondynka. Nie wyglądała na więcej niż 15 lat. Można było więc rzec, że była w wieku mniej więcej takim w jakim był Shinji. Jej twarz także wyrażała cierpienie, którego doznała w życiu. Ciekawe co taki stary mężczyzna robi w nocy z taką młodą dziewczyną. To przecież ohydne i obrzydliwe!
- Ojcze? Teraz on, tak ...? Eh ...
A więc to była jego córka. Jednak Shinji przyszedł tutaj, by wykonać zadanie. Dziewczyna wyglądała na znudzoną i lekko zirytowaną. Ojciec prawdopodobnie zatrudniał już wiele osób do tego zadania jednak żadna mu nie podołała. Czy z Shinjim będzie podobnie? Czy młody chłopak jednak da radę? Jakież trudne to musiało być zadanie!
- A więc jesteś tutaj ze zlecenia, tak? Zadanie jest proste. Weźmiesz moją córkę na randkę. Jak mi powie, że było fajnie, to Ci zapłacę.
- Kochanie! - zawołał.
Shinji spodziewał się, że zaraz obok mężczyzny pojawi się jakaś kobieta. Żona? Kochanka? To były pierwsze myśli zboczonego chłopaka. Ciekawy był nawet co oni robią w nocy, gdy nikt ich nie widzi. Jakież było jego zaskoczenie, gdy w drzwiach, obok faceta pojawiła się młoda blondynka. Nie wyglądała na więcej niż 15 lat. Można było więc rzec, że była w wieku mniej więcej takim w jakim był Shinji. Jej twarz także wyrażała cierpienie, którego doznała w życiu. Ciekawe co taki stary mężczyzna robi w nocy z taką młodą dziewczyną. To przecież ohydne i obrzydliwe!
- Ojcze? Teraz on, tak ...? Eh ...
A więc to była jego córka. Jednak Shinji przyszedł tutaj, by wykonać zadanie. Dziewczyna wyglądała na znudzoną i lekko zirytowaną. Ojciec prawdopodobnie zatrudniał już wiele osób do tego zadania jednak żadna mu nie podołała. Czy z Shinjim będzie podobnie? Czy młody chłopak jednak da radę? Jakież trudne to musiało być zadanie!
- A więc jesteś tutaj ze zlecenia, tak? Zadanie jest proste. Weźmiesz moją córkę na randkę. Jak mi powie, że było fajnie, to Ci zapłacę.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
"Ah więc można się było tego spodziewać jakiś typowy staruszek. Chociaż w sumie może nie wygląda aż tak staro. Mam jakąś zrytą banie on ma około 40 lat" Shinji spodziewał się typowych pomocy domowych i już utwierdzał się w tym przekonaniu gdy staruszek zawołał kogoś - Kochanie! - jak nie trudno się domyślić Uchiha nie spodziewał się tego co miał zaraz przed sobą ujrzeć. A ujrzał młodą dziewczynę, która wyglądała na taką w jego wieku. Cóż raczej myślał, że pojawi się żona tego oto tutaj pana. Nic to raczej nie zmieniało bo nadal spodziewał się typowej roboty jednak mylił się. Z jakiegoś powodu dostał zlecenie na pójście na randkę z dziewczyną, której nie znał. Niby był zboczony itd. ale chyba można by to uznać za pewne tabu, które trudno byłoby mu przekroczyć. Już zabicie kogoś wydawałoby się mniej na siłę.
- Słucham? Zlecenie polega na zabraniu pańskiej córki na randkę? Cóż dziwi mnie to trochę zważywszy na fakt, że nie wygląda na odpychającą czy coś więc nie rozumiem dlaczego ktoś miałby się fatygować ze zleceniem...
W tej chwili natychmiast się zamknął bo stwierdził, że jakby to dalej ciągnąć mógłby niepotrzebnie obrazić uczucia młodej niewiasty, a co za tym idzie nie zarobić pieniędzy. W głębi duszy wiedział, że czy tego chce czy nie podejmie się tej roboty bo jak płacą to nie wybrzydzasz. Z resztą nie wyglądała jakoś źle, chociaż nadal tkwiły mu w głowie dyndające cycuszki z gorących źródeł. Ta osóbka wyglądała jakby miała mniejszego kalibru. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Zresztą wynikał to raczej z logicznych założeń, że skoro jest mniej więcej w jego wieku to nie może mieć aż tak dużych. Trochę się chłopak zamotał w swoich rozważaniach. Zwłaszcza, że ocierały się już one o temat jego fascynacji kobiecym ciałem. Tak stanowczo za dużo myślał...
- Słucham? Zlecenie polega na zabraniu pańskiej córki na randkę? Cóż dziwi mnie to trochę zważywszy na fakt, że nie wygląda na odpychającą czy coś więc nie rozumiem dlaczego ktoś miałby się fatygować ze zleceniem...
W tej chwili natychmiast się zamknął bo stwierdził, że jakby to dalej ciągnąć mógłby niepotrzebnie obrazić uczucia młodej niewiasty, a co za tym idzie nie zarobić pieniędzy. W głębi duszy wiedział, że czy tego chce czy nie podejmie się tej roboty bo jak płacą to nie wybrzydzasz. Z resztą nie wyglądała jakoś źle, chociaż nadal tkwiły mu w głowie dyndające cycuszki z gorących źródeł. Ta osóbka wyglądała jakby miała mniejszego kalibru. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Zresztą wynikał to raczej z logicznych założeń, że skoro jest mniej więcej w jego wieku to nie może mieć aż tak dużych. Trochę się chłopak zamotał w swoich rozważaniach. Zwłaszcza, że ocierały się już one o temat jego fascynacji kobiecym ciałem. Tak stanowczo za dużo myślał...
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
[Misja rangi D] Młoda Dama, Część 2 - Shinji Uchiha - 8/15
- Rozumiem Twoje obiekcje ...
To powiedziawszy, mężczyzna poklepał Shinjiego po ramieniu. Tak po prostu po przyjacielsku albo nawet, idąc dalej, po ojcowsku. Taki już był. Wszystkich nastolatków traktował jak swoje potencjalne dzieci i każdemu chciał pomóc. Jednak w jego sercu oczywiście królowała jego córka.
- To brzmi tak jakby moja córka miała krzywy ryj i żadnych perspektyw na znalezienie chłopaka, narzeczonego czy męża. I tak, jakbym to ja próbował Cię przekupić i zmienić w ... męską prostytutkę. Przepraszam.
Rzeczywiście tak to trochę właśnie brzmiało. Jednak mężczyzna szybko rozwiał wątpliwości chłopaka, mówiąc:
- Problem tkwi w mojej córce. Z pewnego powodu, nie potrafi zaufać mężczyznom. To element jej ... terapii.
Córka nic nie powiedziała. Ciężko było stwierdzić czy jest obrażana czy nie. Po prostu nie reagowała. Gdy tylko jej ojciec powiedział słowo "terapii", ta zrobiła takie "uffehh", wypuszczając powietrze, które zaległo jej w płucach. Westchnęła. I stanęła jakieś 30 centymetrów obok Shinjiego. Dla niej ta randka też nie była czymś naturalnym, ale chciała sprawić przyjemność ojcu, który troszczył się o nią. Mu ufała. To było dla jej dobra. A tak przynajmniej jej się wydawało. Czekała aż Shinji wyciągnie do niej rękę, by mogła za nią złapać.
- Zabierz ją gdzieś ... w jakieś fajne miejsce. Rozerwijcie się jakoś. Możesz nawet ją ... jak to wy młodzi mówicie? Przelecieć. Nie jest już dziewicą. Ale nic na siłę. Żadnych gwałtów.
Córka i tak pewnie by się nie zgodziła. Ale Shinji dostał pozwolenie na każdy rodzaj zabaw.
Zrób z/t do jakiegoś tematu, który uznasz za stosowne.
To powiedziawszy, mężczyzna poklepał Shinjiego po ramieniu. Tak po prostu po przyjacielsku albo nawet, idąc dalej, po ojcowsku. Taki już był. Wszystkich nastolatków traktował jak swoje potencjalne dzieci i każdemu chciał pomóc. Jednak w jego sercu oczywiście królowała jego córka.
- To brzmi tak jakby moja córka miała krzywy ryj i żadnych perspektyw na znalezienie chłopaka, narzeczonego czy męża. I tak, jakbym to ja próbował Cię przekupić i zmienić w ... męską prostytutkę. Przepraszam.
Rzeczywiście tak to trochę właśnie brzmiało. Jednak mężczyzna szybko rozwiał wątpliwości chłopaka, mówiąc:
- Problem tkwi w mojej córce. Z pewnego powodu, nie potrafi zaufać mężczyznom. To element jej ... terapii.
Córka nic nie powiedziała. Ciężko było stwierdzić czy jest obrażana czy nie. Po prostu nie reagowała. Gdy tylko jej ojciec powiedział słowo "terapii", ta zrobiła takie "uffehh", wypuszczając powietrze, które zaległo jej w płucach. Westchnęła. I stanęła jakieś 30 centymetrów obok Shinjiego. Dla niej ta randka też nie była czymś naturalnym, ale chciała sprawić przyjemność ojcu, który troszczył się o nią. Mu ufała. To było dla jej dobra. A tak przynajmniej jej się wydawało. Czekała aż Shinji wyciągnie do niej rękę, by mogła za nią złapać.
- Zabierz ją gdzieś ... w jakieś fajne miejsce. Rozerwijcie się jakoś. Możesz nawet ją ... jak to wy młodzi mówicie? Przelecieć. Nie jest już dziewicą. Ale nic na siłę. Żadnych gwałtów.
Córka i tak pewnie by się nie zgodziła. Ale Shinji dostał pozwolenie na każdy rodzaj zabaw.
Zrób z/t do jakiegoś tematu, który uznasz za stosowne.
0 x
Re: Dom Ojca i Córki
- Rozumiem niech tak i będzie. Pozostała jeszcze jedna kwestia. Nie to żebym wyjście z pana córką uważał za jakąś karę czy coś bo tak nie jest, ale wiadomo że jakby nie patrzeć jest to zlecenie co wiąże się z zapłatą. Tak więc o jakiej kwocie mówimy? Mogłoby się wydawać, że pazerność Shinjiego nie zna granic i faktycznie tak to właśnie wyglądało, ale jak to w życiu bywa. Nic nie ma za darmo. Tak i miało być w tym wypadku co oznaczało, że bez odpowiedniej kwoty nie miał zamiaru nadstawiać karku chociaż w tym wypadku można było mówić zapewne o czystej przyjemności. Co by ojciec o dziewczynie nie mówił to chyba nie mogło być tak źle. Nieprawdaż? Po ustaleniu odpowiednich szczegółów chwycił ją za rękę i udał się w randomowe miejsce. Nie planował randki więc był to totalny spontan.
[z/t] - http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... &start=120
[z/t] - http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... &start=120
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości