Najbliższa okolica jej domu wyglądała dość... żywo? Matka w końcu była zielarką, więc na tej całej roślinności znała się jak nikt inny. A przynajmniej sama Venus tak to postrzegała. Cały dom był dość skromny, w typowym, japońskim stylu. Nieduży, w końcu miał służyć dwóm osobom, więc znajdowała się tam mała kuchnia z jadalnią, dwa sypialniane pokoje, pokój gościnny z niskim stołem i rozłożonymi na drewnianej podłodze poduchami oraz łazienka. Nic, co by zachwycało, ale spędziła tu sporą część swojego życia. Co dziwne, nie czuła się aż tak bardzo przywiązana do tego miejsca. Chciała podróżować, poznać resztę świata, nie czuć się ograniczana. Musiała jednak przyznać sama przed sobą, że widząc ten dom cały, w nienaruszonym stanie, odczuła ulgę. Nie wyglądał na zapuszczony, wciąż czuła w nim zapach życia, ten niepoprawny optymizm jej matki. I chociaż jeszcze jej nie widziała, wiedziała, że jest blisko.
Wzięła głęboki, jakby kojący wdech i postawiła stopę na drewnianym stopniu, jednym z dwóch, które prowadziły do wejścia do domu. Reszta podróży przez Antai nie wzbudziła w niej tylu emocji, więc tak na dobrą sprawę nawet nie mogłaby powiedzieć, jak minęła jej podróż. Jej myśli zajęte były jedynie sprawdzeniem stanu jej rodzicielki. Co wlaśnie czyniła, bo kolejne kroki doprowadziły ją pod same drzwi, które otworzyła bez żadnej zapowiedzi. Nie spodziewałaby się przecież ataku ze strony kobiety, która była tak bezbronna, że aż momentami rozczulająca. Może to właśnie dlatego Venus przybierała bardziej obronną postawę, twardą i stanowczą, czasami pozbawioną skrupułów. Możliwe.
- Mamo? - zapytała dość głośno, wchodząc głębiej do domu i wyszukując wzrokiem swój "pierwowzór", bo przecież wyglądem przypominała do złudzenia swoją matkę. Nie licząc oczu, które nie licząc umiejętności ninja, zdecydowanie łączą ją z jej ojcem. Aż przygryzła wargę i odwróciła na moment wzrok.
- Nikusui! Jak dobrze cię widzieć! Co u ciebie, dziecko? Jejku, jak ty wyrosłaś, tyle cię nie było, już się naprawdę martwiłam! Nie ukrywam, że chciałam nawet odwiedzić Ryuzaku, bo nie dawałaś znaku życia. No jak to tak? - głos kobiety był dość chaotyczny, ewidentnie była przejęta i nie wyglądała tak, jakby to właśnie tutaj miało dojść do jakichkolwiek przykrych zdarzeń. Nim jednak dziewczyna zdążyła coś odpowiedzieć, szczupłe ramiona matki objęły ją mocno, może nieco za mocno, ale uśmiechnęła się delikatnie i pozwoliła rodzicielce chociaż przez chwilę się sobą tak nacieszyć.
- Nie było mnie naprawdę krótko... od jakiś trzech lat i tak już nie rosnę, przesadzasz, mamo. - mruknęła z krzywym, acz rozbawionym uśmiechem i powoli uwolniła się z uścisku matki. Nic jej nie było, cała i zdrowa. I już otwierała usta, by wypowiedzieć kolejne słowa, ale kobieta szybko zmieniła jej plany. Herbaty, zrobi im herbaty, zjedzą coś i porozmawiają. Nie mogła na to nie przystać. Usiadła na kuchenny krześle i wsłuchiwała się w opowieści matki, która wcześniej zalała ją pytaniami, a wcale nie domagała się teraz na nie odpowiedzi. Na całe szczęście okazało się, że dziewczyna w gorących źródłach, Mei, nie kłamała. Były tutaj zamieszki podczas tych zaślubin czy cokolwiek to było, ale osobiście jej matki to nie dotknęło, ale pomagała w przygotowaniu ziół, które przydawały się w leczeniu. Sama nie wiedziała raczej zbyt wiele, przyznając się, że Hisashi trzymał ją od tego z daleka, z racji braku u niej zdolności, które mogłyby pochwalić się kunoichi. Białowłosa zmarszczyła brwi, nawet nie spodziewając się tego po ojcu. Cóż... może mimo, iż je zostawił, to matka nie jest dla niego aż tak obojętna? A może wiedział, że gdyby pozwolił, by cokolwiek by jej się stało, to by mu nie odpuściła i sama by się z nim rozprawiła? Jeden kij, ważne, że zadanie wykonał.
Zrewanżowała się rodzicielce i też opowiedziała parę rzeczy. Nic jednak szczególnego i spektakularnego. Co nieco o pobycie w Ryuzaku, o poznaniu paru osób, o pobycie w Shigashi i zrobieniu w balona jednego grubaska oraz o jakimś wyrośniętym gburze, na którego wpadała kończąc swoją misję, a który myślał, że pozjadał wszystkie rozumy. Jakoś zleciał cały dzień i wieczór, a wczesną nocą położyła się w swoim łóżku, wcześniej ogarniając się do snu, który przyszedł wyjątkowo szybko. Może nawet za szybko i nie zdążyła nacieszyć się nieco lepiej tym dniem.
Świt przywitał ją wcześnie i nie chciała z niego rezygnować. Może też w głębi ducha nie chciała za długo przebywać w osadzie Kaminari, żeby przypadkiem nie wpaść na swojego ojca. A jeszcze lepiej, na przyrodniego braciszka, któremu zdążyła złoić dupsko. Dlatego po zjedzeniu śniadania, pożegnała się ze swoją matką, każąc jej siedzieć w domu, a nie szwendać się do Ryuzaku, bo jej się przecież nic nie stanie. Obiecała jednak, że będzie zaglądać przy każdej możliwej okazji. Coś za coś. To przekonało jej rodzicielkę i mogła ruszyć w stronę wyjścia z osady. Ze strażnikami problemu nie miała, była tu przecież dość rozpoznawalna i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wraca do Ryuzaku, więc jedynie rzuciła im krótkie spojrzenie i odeszła.
z/t
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 8 kwie 2016, o 00:34
autor: Nikusui
Już spokojniejsza wracała do domu. Najgorsze miała za sobą. Chociaż... nie wiedziała jak bardzo pytaniami będzie ją męczyć rodzicielka. Westchnęła cicho i przystanęła przed samym mieszkaniem, przyglądając się mu przez chwilę. Naprawdę nic, a nic się nie zmieniło. Zapewne gdyby pojawiła się tu za pięć lat, to dalej wszystko wyglądałoby identycznie, jakby czas się zatrzymał. Zdążyła przez krótką chwilę wpaść w zamyślenie, z którego wyrwał ją dźwięk przesuwanych drzwi. Kiwnęła głową, przesuwając wzrok na wejście od domu. Była pewna, że ujrzy tam swoją matkę, ale mocno się zdziwiła. Jej kolana zesztywniały, zresztą cała sylwetka się napięła, a palce prawej dłoni odruchowo zacisnęły się na materiale sukienki. Ojciec. Tylko to w pierwszej chwili przeszło przez jej myśli. Ciemnoskóry, wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna, z tymi samymi oczyma, co jej. Wpatrywała się przez niego jakiś czas, nie mogąc jeszcze za bardzo dojść do tego, co tu robi. Przekręciła głowę w bok i zmarszczyła brwi, stawiając krok do przodu. Jeden, drugi i kolejne. Hisashi jedynie uniósł ledwo widocznie jeden kącik swoich ust i postawił krok w bok, ustępując jej miejsca. Nie, nie była na niego zła. Nie czuła jednak, że jest jej ojcem, takim z krwi i kości, na tle emocjonalnym. Był dla niej bardziej jedną z wielu tutaj mieszkających osób, a że akurat to on ją spłodził... cóż z tego, skoro nie za bardzo przyłożył się do jej wychowania, nawet jeśli momentami pojawiał się w jej życiu.
- Masz wyczucie czasu. Eri już chciała mnie po ciebie wysyłać. - twardy i niski głos rozbrzmiał w jej uszach, kiedy się z nim zrównała. Opuściła lewy bark, przez co kołczany się zsunęły. Złapała je w prawą dłoń i zerknęła w głąb mieszkania, poprzez odsunięte drzwi wejściowe. - Martwiła się. - dodał, kiedy przez jej oczyma pojawiła się sylwetka białowłosej kobiety. Rzeczywiście, wyglądała chyba nieco gorzej, niż jak ją ostatnio widziała, ale dalej było w niej pełno życia. Niczym u dziecka, które dopiero co przeżyło kolizję z ziemią, obdrapując sobie kolana, ale dzielnie podnosząc się dalej.
- Jak zawsze. - odparła, widząc już, jak rodzicielka rozradowana jej obecnością, praktycznie pędzi w jej stronę. - Doglądałeś jej? - zapytała wprost, bo przecież jej to obiecał, kiedy została odesłana do Ryuzaku no Taki. Nie chciała by matka czuła się samotna, a nie miała tutaj praktycznie nikogo. W pewnym sensie nałożyła na ojca jakiś obowiązek podczas swojej nieobecności, ale uważała, że był im to winien. Nim jednak usłyszała odpowiedź Hisashiego, poczuła jak drobne, ale ciepłe ramiona Eri ją oplatają, przytulając do siebie mocno, z utęsknieniem. Na ten gest przymknęła oczy i uśmiechnęła się lekko, odwzajemniając nienachalnie uścisk. Dosyć szybko też poczuła, jak dłoń ojca spoczywa na czubku jej głowy, po czym mężczyzna lekko nachylił się w ich stronę.
- Oczywiście. - zdawkowo, niczym ona sama w niedawnej rozmowie z liderem. Charakterek miała na pewno po ojcu, a przynajmniej w dużej części. Stąd też ciągle zadziwiała jej naiwność i wierność własnej matki. Mężczyzna posłał im jeszcze ciepły uśmiech, po czym zamierzał odejść, ale Eri nie chciała mu na to pozwolić. Wypuszczając z objęć córkę, złapała za ramie mężczyznę i zaczęła ciągnąć go wgłąb domu, argumentując, że przecież muszą spędzić w trójkę trochę czasu, że to rzadko tak się zdarza, i że koniecznie Nikusui musi im wszystko opowiedzieć. Oboje Kaminari się temu poddali. To było znacznie lepsze wyjście, niż stawianie się.
Usiedli na podłodze przy niedużym, kwadratowym stoliku. Po chwili każdy miał filiżankę z gorącą, zieloną herbatą, ale jak na złość, młoda kunoichi się nie odzywała. Z matką mogła pogadać naprawdę o wszystkim, ale nie czuła takiej potrzeby względem ojca. A zapowiadało się na to, że jednak będzie musiała co nieco opowiedzieć.
- Nikusui, no wiesz ty co! Zaraz herbaty nie będzie, a ty ani słowa. A słyszałam, co się w Sachuu działo! Już musiała Hisashiego wysyłać, żeby cię poszukał, bo przecież obiecałaś, że będziesz dawać znać, a tu nic. - powiedziała nieco z wyrzutem kobieta, na co młoda Kaminari skrzywiła się nieco. Cóż.. no miała, miała. Jednak działo się tyle, że jakoś nie miała do tego głowy. Zerknęła jeszcze tylko raz, nieco niepewnie, na ojca, po czym westchnęła cicho, upijając kolejny łyk ciepłego napoju.
- Byłam na tym turnieju jako widz, ale nic mi nie jest. Wróciłabym od razu, ale... - zawahała się, nie bardzo wiedząc jak to ubrać w słowa. O dziwo poczuła się zakłopotana, bo znając matkę, nawet jej niewinne stwierdzenie może doprowadzić do fali kolejnych pytań. A to z kolei spowoduje, że jej ojciec też będzie wiedział więcej, szczególnie o jej prywatnych aspektach życia. -...ale znajomy zasugerował, żebym zatrzymała się w jego osadzie, w Shinrin i się trochę podkurowała. - dopowiedziała, starając się mówić to jak najspokojniej, żeby nie dać poznać po sobie, że to jest trochę zbyt kłopotliwy temat na taką publikę.
- Czyli jednak coś ci było! - wtrąciła się Eri, o mało nie wstając z miejsca i ku uciesze Nikusui, nie interesując się niepotrzebnie owym znajomym. A przynajmniej nie teraz, w obecności ojca. Ten jednak był bardziej czujny i znając nastawienie swojej córki i jej częściowej odizolowanie się od innych, podniósł jedną brew wyżej i skrzyżował ramiona na wysokości klatki piersiowej, bacznie spoglądając na dziewczynę.
- Znajomy? - zapytał niby cicho, ale jego głos był doskonale słyszalny w całym domu. Dziewczyna wywróciła oczyma, przeczuwając, co wywoła pytanie ojca. Parę sekund później już czuła dłonie rodzicielki na swoim ramieniu, która zapomniawszy o tym, że jej córka mogła być ranna, spoglądała na nią rozradowana, uśmiechnięta niczym dziecko na widok zabawki.
- Jest z Shinrin? Byłam tam kiedyś! To coś poważnego? Ooo, mam nadzieję, że nas odwiedzi, skoro już wróciłaś. - kobiecy głos, pełny entuzjazmu, nie poruszył jednak Hisashiego, za to Nikusui zagryzła zęby, bo to poruszało kolejny temat. I tak i tak musiałaby o tym powiedzieć, więc może lepiej teraz, niż później?
- Mamo, przestań. Raczej nie nastąpi to szybko. Mam inne plany. W obecnej sytuacji, będę kimś na wzór pośrednika relacji między Kaminari a Senju. Dlatego wyruszę tam za jakiś czas, nie wiem jednak na jak długo. - powiedziała, czując jak uścisk na jej ramieniu maleje, a ojciec dalej bacznie się jej przygląda. Matka nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć, ale Hisashi zadał jej jeszcze parę pytań, odnośnie jej przyszłego pobytu w Shinrin. Rozumiał, że ma zadanie do wykonania, nie musiał przecież wiedzieć, że to był jej pomysł. Była jednak kunoichi, więc nie mogła siedzieć ciągle w domu.
Po jakimś czasie ojciec Nikusui wyszedł, żegnając się krótko. Eri posprzątała brudne filiżanki, a młoda Kaminari postanowiła uprzedzić Shigeru o swoim przybyciu. Pomyślała, że warto będzie, by jednak się dowiedział, iż dostała zgodę. Stąd tez napisała dość krótki list i przekazała go do dostarczenia, uiszczając odpowiednią opłatę. Resztę dnia, chociaż już krótkiego, spędziła w towarzystwie matki, po czym obie, po lekkiej kolacji, położyły się spać.
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 8 kwie 2016, o 01:10
autor: Nikusui
Ta noc minęła jej wyjątkowo spokojnie. Chyba dobrze było się znaleźć w swoim domku, w którym spędziło się dobre dwadzieścia lat życia. I z rana usłyszeć to krzątanie po mieszkaniu, którego brakowało jej w samotnym pomieszkiwaniu w Ryuzaku no Taki. Oczywiście, zdążyła się do tego przyzwyczaić, no ale miła była taka odmiana, która była swego rodzaju powrotem do przeszłości.
Nikusui się obudziła, od razu kierując swoje kroki do niewielkie łaźni, gdzie szybko się odświeżyła i ubrała. Następnie ruszyła do kuchni, z której uderzał już zapach na pewno pysznego śniadania. Spojrzała z rozbawieniem na swoją matkę i pokiwała głową. Ta wciąż najchętniej traktowałaby ją jak swoją malutką dziewczynę. Zjadły więc śniadanie, od czasu do czasu wymieniając parę słów, bo czym młoda Kaminari poinformowała swoją matkę, że idzie potrenować.
Ukryty tekst
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 8 kwie 2016, o 13:28
autor: Nikusui
Poprzedni treningowy dzień był udany. Dlatego zamierzała to powtórzyć. Nauka jutsu i tak nie zajmowała jej całe dnie, więc mogła spokojnie spędzić jeszcze trochę czasu z rodzicielką. Tego dnia nie było inaczej. Wstała niemalże skoro świt, znowu słysząc kręcącą się po domu matkę. Mimo nadchodzącej jesieni, było jeszcze w miarę ciepło i poranki nie były tak dokuczliwe. To zapewne niedługo zacznie się zmieniać, ale na chłodne dni wystarczy jej płaszcz. Właśnie... będzie musiała jakiś sobie skombinować. Trzeba będzie udać się do sklepu i zrobić małe zakupy przed wyruszeniem do Shinrin. Przedtem i tak zamierzała załapać się na jakieś prostsze misje, bo nie wiedziała, co ją będzie tam czekało. Wstała więc, odświeżyła i ubrała, następnie zajadając się zrobionymi przez rodzicielkę kanapkami. Po śniadaniu wyszła z domu.
Ukryty tekst
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 8 kwie 2016, o 22:16
autor: Nikusui
W związku z tym, że zajęła się treningami, to pobyt w Antai mijał jej wyjątkowo szybko. Co prawda dopiero, co wróciła do domu, ale tak czy siak, dzień sprawnie się kończył, a noc nie była mu dłużna. Zwłaszcza, że wtedy białowłosa poddawała się snu, nie śniąc jednak o niczym. A przynajmniej niczego nie pamiętała. Tej nocy nie było inaczej. Wyjątkowo za to obudziła się jeszcze przed tym, jak jej matka wstała. Otworzyła oczy i nie usłyszała żadnego dźwięki, który świadczył by o tym, że jej rodzicielka już nie śpi. Oczywiście mogło to być mylne wrażenie, ale postanowiła skorzystać z okazji. Wstała po cichu, ubrała się i od razu, niemalże na palcach, ruszyła do kuchni. Tam przygotowała śniadanie dla siebie i matki. Parę kanapek i ciepłe mleko. Nie ukrywała, że uśmiech rodzicielki sprawił jej radość. Jednak tak jak przez ostatni dni, po skończonym śniadaniu udała się na trening.
Ukryty tekst
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 10 kwie 2016, o 15:47
autor: Hikari
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 12 kwie 2016, o 14:16
autor: Nikusui
W sumie to chyba już nauczyła się tego, co chciała. Owszem, były jeszcze jutsu, które znajdowały się w jej zasięgu, ale białowłosa uznała, że nie są niezbędne w jej arsenale technik. Może kiedyś, jak już nieco odpocznie po tych treningach, siedząc w domu uzna, że może się jeszcze czegoś nauczyć, tak na zaś. Teraz jednak, po treningu, myślała jedynie o tym, żeby odsapnąć i spokojnie spędzić resztę tego dnia. Przez myśl jej przeszło nawet, by może rozejrzeć się za jakąś misją, może ktoś potrzebuje kogoś do pomocy, cokolwiek. Trzeba było się trochę finansowo zabezpieczyć przed wyjazdem do Shinrin, bo nie wiedziała, co ją tam czeka. Poza tym, każda misja to też kwestia jakiegoś doświadczenia, które może zdobyć. Co jak co, ale były one ważną częścią życia każdego ninja.
Właśnie kończyła wypijać szklankę wody, kiedy do jej uszu doszło pukanie do drzwi. Przekręciła głowę w bok i odłożyła puste naczynie na blat, kiedy ponownie rozniósł się ten sam dźwięk. Bez wahania ruszyła się z miejsca, bo aktualnie była sama w domu. Matka, napędzona życiowymi siłami, a więc powrotem swojej córki, poszła nazbierać kolejne zioła, które przydadzą jej się w tworzeniu maści. Z czegoś też przecież musiała żyć.
Młoda Kaminari otworzyła drzwi i ujrzała nieco starszego od niej mężczyznę. Cerę miał wyjątkowo bladą, nawet bardziej niż ona sama, co wyjątkowo kontrastowało z jego czarnymi włosami. Nie skupiała się zaś na elementach jego ubioru, a na tym, co mówił. Nie poruszyła się, nawet nie drgnęła, lustrując nieznajomego wzrokiem. Szukał jej?
- W takim razie proszę mówić, o co chodzi. - mruknęła, dając mężczyźnie do zrozumienia, że właśnie stoi przed nim dziewczyna, której poszukiwał. Miała nadzieję, że nie był on wysłannikiem jej lidera, bo wtedy mogłaby się obawiać, że Ukyo zmienił zdanie i jednak nie będzie mogła udać się do Shinrin jako pośrednik obu osad. A to byłby dla niej cios, zwłaszcza, że zdążyła już poinformować Shigeru. Co prawda nie wiedziała, kiedy wyruszy z Antai, ale przynajmniej się zapowiedziała. Dlatego nieco w napięciu, chociaż bez okazywania tego, czekała na odpowiedź mężczyzny, która zapewne wiele mogłaby wyjaśnić i rozwiać wątpliwości białowłosej.
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 12 kwie 2016, o 21:23
autor: Hikari
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 13 kwie 2016, o 13:44
autor: Nikusui
Czekała zniecierpliwiona na odpowiedź nieznajomego mężczyzny, chociaż tego nie okazywała. Pierwsze słowa mężczyzny nie polepszyły sytuacji. Wysłannictwo od Ukyo, zajebiście. Już miała ochotę się skrzywić, kiedy usłyszała o misji. O wspólnej misji. Jej prawa brew uniosła się lekko, ale w duchu odetchnęła z ulgą. Nie zmienił zdania, po prostu chciał, żeby jeszcze wykonała jakieś zadanie. Pasowało jej to, bo w końcu chciała załapać się jeszcze na jakąś misję, by się zabezpieczyć finansowo. Dużym zaskoczeniem był dla niej fakt, że wcale nie musiała podejmować się tej misji. Miała wybór, a nie nakaz z góry. I mogła przyznać szczerze, że jej się to spodobało. Z drugiej jednak strony, obudziło w niej to jakąś czujność. Nie spotkała się do tej pory z czymś takim, by można było sobie przebierać w misjach. Dostawało się jakąś i trzeba było ją wykonać. Może jednak sprawa nie była aż tak ważna? Tak czy siak, postanowiła ostrożnie podejść do tematu.
- Nie słyszałam, ledwo parę dni temu wróciłam do Antai. - odparła zgodnie z prawdą, jakby nieco od niechcenia, po czym odgarnęła kosmyk włosów za ledwo ucho i przyjrzała się jeszcze raz mężczyźnie. Cóż, nie było powodu, dla którego miałaby się nie zgodzić. Nie zapowiadało się na nic strasznego, no ale trzeba było być ubezpieczonym.
- Będzie to jakiś problem, jeżeli jeszcze nieco uzupełnię swoje uzbrojenie? - zapytała, jednocześnie dając do zrozumienia mężczyźnie, że zgadza się na podjęcie współpracy, ale potrzebna jej była wizyta w sklepie. Cóż, posiadana przez nią broń była raczej mierna, za wiele by z tym zrobić nie mogła. A jakoś rzucając się w wir treningów całkowicie zapomniała o niezbędnych zakupach. Miała nadzieję, że znajdzie się dla niej te pięć czy dziesięć minut, by mogła się porządnie zaopatrzyć, a na przykład za jakiś czas spotkają się przy wejściu do wioski czy gdziekolwiek, gdzie będzie to wskazane. Jak nie, no cóż, będzie musiała sobie radzić z tym, co ma, chociaż nie była to pocieszająca myśl, niestety.
- Daleko stąd miało miejsce to ostatnie zdarzenie? - zapytała wprost, bo jeśli chodzi o misje, to wolała konkrety. Mieć wszystko wyłożone na tacy, bo tak było najlepiej. Jej podejście było jednak dość schematyczne, bez niepotrzebnych emocji, surowe fakty i informacje. W sumie tym samym charakteryzował się mężczyzna, który miał z nią wykonać misję.
O ile nieznajomy nie będzie protestował, zamierzała założyć buty, upewnić się, że ma swój przyczepiony do boku bicz i trzeba było wyjść z mieszkania, zamykając je. I udać się albo do sklepu, albo wprost do miejsca zdarzenia. A szczegóły... pomyślała, że omówią w drodze, zamiast stać tak w drzwiach.
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 14 kwie 2016, o 20:48
autor: Hikari
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 17 kwie 2016, o 23:10
autor: Nikusui
Niby mogła wyskoczyć do tego sklepu i szybko się zaopatrzyć, ale w głowie zaraz przewinął jej się scenariusz, w którym to mężczyzna wypomina jej tych parę minut, bo akurat coś się wtedy wydarzyło i nie zdążyli. Była raczej daleka od słuchania takich rzeczy, więc stwierdziła, że oszczędzi sobie ewentualnych możliwych pogawędek. Nie znała mężczyzny, więc możliwych było mnóstwo opcji w takowej sytuacji.
- Nie jest to konieczne, a skoro czas może grać rolę, to ruszajmy w drogę, bez przystanków. - odparła, ostatecznie decydując o tym, że jednak sklep sobie odpuści. Upewniwszy się jedynie, że ma przy sobie swój bicz, zamknęła drzwi i ruszyła z mężczyzną w stronę wyjścia z osady. Rzecz jasna dostosowała się do jego tempa, przecież nie była byle początkującym Doko, a i nogi miała całkiem długie, więc nie sprawiało jej to jakiś problemów. Nie przyśpieszała, nie zwalniała. W końcu to nieznajomy był, tak jakby, dowodzącym tej misji. Został odesłany, znał wszystkie szczegóły i po prostu musiał teraz wtajemniczyć ją. Dlatego zerkała na niego od czasu do czasu, stawiając kolejne kroki.
- Może jak się nazywasz i jaki poziom reprezentujesz? - zapytała wprost, bo tego przecież nie wiedziała. Nie przedstawił się, nie wiedziała jaką rangę posiada. Przypuszczała, że mężczyzna jednak wie o niej nieco więcej, skoro wysłał go sam Ukyo. No chyba, że i ten szczędził w słowach i po prostu podał mu adres, jej imię i tyle. Nie było to przecież nic wymagające z jej strony, więc oczekiwała odpowiedzi. Potem, oczywiście, zamierzała wysłuchać szczegółów misji, podążając tam, gdzie tego mężczyzna chciał, a przy okazji, nie tracąc czasu, który najpewniej był dość ważny w tego rodzaju misji, słuchając tego, co powinna jeszcze wiedzieć o wydarzeniach i zamierzeniach ich zadania.
/biedny post, ale sił trochę brak.
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 26 cze 2016, o 22:05
autor: Shigeru
Opłacony posłaniec, sugerując się danymi przekazanymi przez nadawcę, w końcu odszukał dom rodzinny dziewczyny, do której ostatecznie miała trafić zapieczętowana koperta. Na wspomnienie tonu, oraz wyrazu twarzy, ani na moment nie przyszło mu przez myśl, aby zapoznać się z zawartością listu. Zbyt dużo miał do stracenia, zbyt mało do uzyskania, aby tak ryzykować. Shinrin ostatnio powariowało i na prawdę nie wiedzieć czego się spodziewać, stąd lepiej było tylko tym się zajmąc, za co już się dostawało pewną zapłatę. Po znalezieniu się na progu, zapukał, a gdy drzwi otworzyła mu niewysoka, acz uśmiechnięta kobieta, zapytał czy to dom nijakiej Nikusui Kaminari, a po potwierdzeniu tych informacji, poprosił o przekazanie prosto do rąk ów koperty.
Po zerwaniu plomby i zapoznaniu się z treścią listu, we wnętrzu koperty można było dostrzec jeszcze jeden papier, a właściwie jego nieduży skrawek, na którym zapisany był tym samym, odręcznym pismem, pewien adres w Shinrin. Adresat po zapoznaniu z treścią powinien się domyślić kto zamieszkiwał pod wskazanym adresem.
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 27 cze 2016, o 15:01
autor: Nikusui
Po zrobionych zakupach i po pożegnaniu się z Iwaru, białowłosa od razu ruszyła w stronę swojego domu. Gdy dotarła na miejsce, oczywiście dość głośno zakomunikowała, że wróciła. Zdjęła niedbale buty i nim dotarła do swojego pokoju, na drodze stanęła jej matka. Kobieta trzymała w dłoni zaplombowaną kopertę. Młoda Ryukata uniosła brwi wyżej, nie bardzo wiedząc o co chodzi. Nigdy nie dostawała listów, więc nie sądziła, że chodziłoby tu o jakąś misję. Zresztą, dopiero z jednej wróciła. Zaraz jednak na myśl przyszedł jej Shigeru. Czyżby odpisał? Co prawda tego nie wymagała, bo i tak zamierzała przespać noc i wybrać się do Shinrin, ale tak jakoś na myśl o nim i o tym, że mógł się odezwać, zrobiło jej się ciepło.
- Przyniósł to dziś posłaniec. - mruknęła do niej matka, gdyż białowłosa zdążyła już zabrać kopertę z jej rąk. Pozbyła się zabezpieczenia i niemal chłonęła wzrokiem zapisaną treść. Chociaż bicie jej serca przyśpieszyło, to jednak nie było widać uśmiechu na jej twarzy. - Czyżby to ten chłopak, o którym wspomniałaś po powrocie? - zapytała zaciekawiona matka, nie przeczuwając, że zawarte tam informacje wcale nie są zbyt dobre dla Nikusui. Ba, chyba nawet zaczynała się wściekać, bo to nie tak miało wyglądać.
- Zamorduje Ukyo. - warknęła bez przemyślenia swoich słów. Przecież nie tak się umawiali! Mieli budować jakieś przyjazne relacje z Senju, a tymczasem Kaminari nie dali żadnego odzewu w tak ważnej sprawie? Jakoś nie przypuszczała, by wiadomość z Shinrin nie została wysłana, ale nie miała czasu teraz rozwiązywać tego problemu i się dowiadywać, co też wyczynia ich lider.
Starsza kobieta spojrzała pytająco na córkę, ale białowłosa skręciła do swojego pokoju, zabierając parę najpotrzebniejszych rzeczy. Robiła to dość nieporadnie, gdyż w lewej dłoni ciągle trzymała list od Shigeru, niestety już nieco zgnieciony. W tym momencie wychodziła z niej porywczość, ale wcale się tym nie przejmowała.
- Idę do Shinrin. Nie wiem, kiedy wrócę, szykują się jakieś kłopoty, więc siedź w domu. Odpuść sobie przez najbliższy czas polowanie na ziółka. Odezwę się przy najbliższej okazji. - dopowiedziała, może dość chaotycznie, ale była poddenerwowana. Nie zamierzała posłuchać się Shigeru i tak po prostu zostać w Antai. To by ją chyba dobiło. - I nie martw się o mnie, poradzę sobie. - dodała już o wiele łagodniej, posyłając matce lekki uśmiech, by upewnić ją w swoich słowach. Następnie szybko założyła buty i wyszła z domu równie szybko, jak się w nim pojawiła. Niezbyt rozsądne, ze względu na ból pleców, którego się nabawiła, a przy tych cholernych zakupach zapomniała całkowicie o tej maści. Matce nie chciała zawracać głowy, bo już w ogóle robiłaby wszystko, żeby przytrzymać ją parę dni.
z/t
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 5 gru 2017, o 21:46
autor: Nikusui
Jedyne, czego teraz pragnęła, to łóżko. Po tych wszystkich ekscesach i rozmowach oraz świadomości, że zaraz może setkami pytań rzucić w nią matka, aż opadała z sił. Na całe szczęście noc całkowicie opanowała nieboskłon. Niebo było wręcz nienaturalnie czarne i bezchmurne. Z milionami zdobień w postaci gwiazd. O dziwo nie mogła dostrzec księżyca. W sumie... nawet się za nim nie rozglądała, więc może był gdzieś za nią. Co to miało za znaczenie w tej chwili? Żadne. Dosłownie żadne.
Dotarła pod dom i pierwsze, co przyszło jej na myśl, to wejść jak najciszej. Co prawda szczerze wątpiła, by rodzicielka nie zauważyła jej wkroczenia w te male posiadłości, ale zawsze była jakaś szansa na to, że zdąży ukryć się w pokoju, zbywając kobietę jakimś krótkim zdaniem. Nie, nie zamierzała sprawiać jej przykrości, ale białowłosa już nie miała siły na tłumaczenia. Dzisiaj wystarczająco się nagadała i czuła, że jakby musiała ponownie to wszystko powtarzać, to chyba pękłaby jej z bólu głowa. Każdy miał jakieś granice wytrzymałości i młoda Ryukata właśnie stała jedną nogą na tej granicy. Za wszelką cenę nie chciała jej przekraczać. Weszła do domu, jak najciszej zamykając za sobą drzwi. Powoli zaczęła zdejmować buty, ale oparła się dłonią o drewnianą ścianę, chyba niedawno mytą, bo była jeszcze nieco wilgotna, jakby śliska. W dodatku brak sił też dał o sobie znać i niefortunnie, dłoń białowłosej się zsunęła, a kobieta chcąc się ratować przed upadkiem, postanowiła drugą nogę na podłodze. Niemały tupot rozległ się po domu, a kilka sekund później oczom Nikusui ukazała się jej matka. Widziała, że ta już otwierała usta, by ją przywitać, zapewne zaraz wyściskać i zalać masą pytań, więc zareagowała instynktownie. - Mamo, nie dziś, proszę. - zakomunikowała ni to stanowczo, ni to miękko. Słychać było w jej głosie, że naprawdę nie ma zamiaru się dzisiaj rozgadywać i nie jest w nastroju do przebywania w gadatliwym towarzystwie. Z drugiej strony, nie dało się nie wyczuć, że było w tym coś przepraszającego, jakby białowłosa chciała ukoić ewentualne nerwy swojej matki, próbując uwolnić się od zadawanych pytań, ale tak, by nie zranić uczuć rodzicielki. To byłoby chyba ostatnie, czego by teraz chciała. W sumie to w ogóle by tego nie chciała, ale człowiek zmęczony i po takich przejściach, nie zawsze panuje nad każdym wypowiedzianym słowem czy wykonanym gestem. Stąd młoda Ryukata rzuciła jeszcze mały, aczkolwiek wymuszony uśmiech w stronę matki, po czym, jak już tylko zdjęła buty, poruszyła się w stronę swojego dawnego pokoju, prawie że minąwszy rodzicielkę, bo skręciła do niego tuż za nią, zamykając za sobą drewniane drzwi i chwilę tak stojąc, białowłosa trzymała na nich swoją dłoń, po czym westchnęła ciężko i oderwała się od nich. Rozejrzała się po pokoju, stwierdzając, że nic a nic się w nim nie zmieniło przez ten czas, a przecież trochę jej nie było. Sen nadszedł naprawdę bardzo szybko. I trwał nienaturalnie długo, bo kiedy otworzyła oczy, za oknem było ciemno. Pierwsze, co pomyślała, to to, że musiała się przebudzić po paru godzinach snu. Tyle, że tym razem niebo wyglądało inaczej. Błąkało się po nim mnóstwo chmur, nie widać było ani jednej gwiazdy. Syknęła cicho po nosem, czując pulsujący ból w głowie. Nie wiedziała od czego to, ale oprócz tego mankamentu, czuła się nieco lepiej. Bardziej wypoczęta przede wszystkim. Dlatego powoli podniosła się ze swojego łóżka i na bosaka wyszła z pokoju, szukając matki. Znalazła ją w kuchni, zapijającą się herbatką, której zapach Nikusui znała doskonale. - Znowu herbatka na uspokojenie? - zapytała białowłosa, powoli przekraczając próg kuchni, po czym usiadła na poduszce, przy okazji opierając swoje plecy o drewnianą ścianę. - Długo spałam? - zadała kolejne pytanie, nie wiedząc jaki to dzień czy która godzina. A może to wszystko jej się śni? Wszystko wydawało się być nad wyraz spokojnie. To był wręcz nienaturalny spokój. - Prawie dobę. - matka odparła cicho, niemalże zakrywając usta filiżanką, w której herbata wciąż parowała. Nie powiedziała nic więcej, co napawało Nikusui większym niepokojem. To było niepodobne do matki. Zawsze zadawała setki pytań, praktycznie próbowała odpowiedzi na siłę z niej wydostać, skacząc wokół niej. Stąd też białowłosa skrzywiła się i ruszyła nieco zbyt gwałtownie, ponownie odczuwając pulsujący ból w głowie. Jego obecność zrzuciła na zbyt długi sen, co nie mijało się z prawdą. Matka wstała, najwyraźniej uznając, że taki sam napar przyda się również jej. Nie miała nic przeciwko, ale czując się nieco niekomfortowo zmienioną postawą rodzicielki, nie odzywała się ani słowem, próbując jakoś sobie wyjaśnić jej zachowanie, co było wyjątkowo trudne. - Shigeru nie żyje. - trzy słowa wyleciały niczym pocisk z ust białowłosej. Ręka jej matki zastygła na chwilę, gdy z czajniczka lała wrzątek do filiżanki. W tym momencie obie mogłyby przysiąc, że wręcz słyszały przytłaczającą ich ciszę. Nieprzyjemne uczucie, które postanowiła przerwać starsza z tu obecnych. Odstawiła czajniczek i szybkim ruchem pojawiła się tuż przed córką, padając na kolana i nie czekając na jakiekolwiek sprzeciwy, objęła ją, mocno wtulając w swoje ciało. Nikusui zawsze stroniła od takich czułości, nie chciała pokazywać się ze słabej strony, po prostu tego nie lubiła. Teraz jej ciało było niemal bezwładne, pozwoliła sobie na tę chwilę wyrazu współczucia, nie oczekując słów kondolencji czy pocieszenia. I pozwoliła, w sumie obie pozwoliły, by po policzku jednej, jak i drugiej, spłynęło kilka gorzkich łez. Zaczęło się. Młoda Ryukata przerwała milczenie, opowiadać matce wszystko, co jej umysł spamiętał. To ją też w jakimś stopniu ukoiło. Rozmawiała z kimś, na kim jej zależało, to było zupełnie coś innego, niż rozmowa z Liderem. Niż przedstawienie suchych faktów i wyjście. Przez kolejnych parę dni, mimo, iż najpierw chciała jak najszybciej opuścić osadę, prawie nie wychodziła z domu. Chociaż nie mówiła tego głośno, to potrzebowała obecności matki, by odbudować swojego zrujnowanego ducha. Naprawdę wiele jej to dało, chociaż dalej długa droga jeszcze przed nią była. Jednak... nie bała się nią podążać. I była coraz bliżej dnia, w którym na tę ścieżkę wkroczy. Dziś miała wykonać pierwszy krok. Najwyższa pora, skoro jej ciało było już gotowe na trening. Jednak nie tu, nie w pobliżu. Czas poszukać cichego miejsca, przynajmniej do czasu, aż wyruszy dalej.
z/t
Re: Dom rodzinny Nikusui
: 22 gru 2019, o 12:36
autor: Nikusui
Nadszedł ten dzień. Ten, w którym miała postawić kolejny krok w przód. Zdążyła nabrać sił, które niezbędne jej były do przebycia drogi, jaka się dla niej szykowała. Dostała w końcu coś, co mogło ją wyróżnić, sprawić, że będzie silniejsza. Miała posiąść coś, co o mało jej nie zabiło. Wiedziała jednak, że żeby to przyswoić, potrzebowała rozwinąć się w innej dziedzinie. Dlatego jak tylko wstała, wypiła zieloną herbatę i zjadła lekkie śniadanie. Jej matka ruszyła już na poszukiwanie ziół. Białowłosa czasami się dziwiła, że jeszcze jej się to nie znudziło. W każdym razie miała cisze i spokój, dlatego ubrana już niezbyt grubo, ruszyła na tyły domu, gdzie rozpoczęła swój trening.