Zapomniana polana treningowa

Kaien

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kaien »

0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Pieprzony dziadek. Nie był idiotą. Doskonale ogarnął moje zamiary. Przede wszystkim, udało mu się skontrować atak shurikenów i ogień, który zaczął ogrzewać jego kryształ. Cóż, nie był byle jakim przeciwnikiem. Najbardziej martwiło mnie jednak to, że posłał w moją stronę kilka celów. Dwa shurikeny, do tego repliki z ostrzami na przedramionach. Niby nic trudnego, ale w liczbie czterech musiałem nieźle kombinować, aby nie zostać zranionym, ani także pokonanym. Bo duma i honor drzemały we mnie o wiele bardziej, niźli w tym spróchniałym mężczyźnie.
- Nieźle. - mruknąłem. Szkoda, że zapomniałeś o czymś innym, pomyślałem. Przede wszystkim, uskoczyłem na skos, do tyłu i w bok.. Z moją szybkością i percepcją nie było to specjalnym problemem. Zdecydowanie większym zaś mogło być to, że nie puściłem żyłek. Shurikeny, które były do nich przymocowane, poleciały wraz ze mną, ale używając odpowiedniej techniki sprawiłem, że zaatakowały dziadka od tyłu, w ręce i korpus. Jeżeli nie reagował szybciej niż ja atakowałem - krótko mówiąc, był w dupie i raczej tych kryształków już nie wytworzy. Odnośnie tego szajsu, który wytworzył...
Przede wszystkim, skacząc w bok powinienem uchylić się od dwóch shurikenów. Jeżeli zaś chodzi o mężczyzn, to miałem dla nich gotową niespodziankę. Nie wypuszczając linek z dłoni złożyłem pojedynczą pieczęć. Następnie wyplułem z siebie promień wody pod ogromnym ciśnieniem, który miał za zadanie przeciąć kryształowych wojów i ewentualnie odepchnąć pędzące na mnie shurikeny. Poza tym, miał też zablokować wszystkie następne ataki przeciwnika i postawić go w ultimatum - albo się podda, albo oberwie.
Soushuriken no Jutsu dalej i Suidan no Jutsu
0 x
Kaien

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kaien »

0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Zadziwiające. Starzec musiał być niezłym shinobi, skoro większość moich ruchów miał w głowie. Ciałem również mógł mi dorównać, natomiast jego zdolności przewidywania były naprawdę godne zazdroszczenia. Przez moment wyglądał nawet jak mistyk, który większość moich ruchów potrafi przewidzieć. Nic z tych rzeczy, bracie. Tym razem się potknąłeś. Pytanie tylko czy specjalnie, czy wreszcie ciebie wyprzedziłem. Cóż zaraz się okaże. Nie mam zamiaru zostać złapanym w Twoje kryształowe cudo.
Technika Suitonu wciąż trwała. Woda pod ciśnieniem miała prosty cel - ciąć drzewo z kryształów. Początkowo niewinnie, jednak z czasem wykonywałem takie ruchy, aby kryształowy twór zaczął zasypywać jego twórcę. Niech traci uwagę. Sam niepostrzeżenie zbliżałem się do niego. Miałem jeden, prosty cel. Postawić go w sytuacji, z której nie będzie wyjścia. A ponieważ był zajęty, wreszcie miałem czas na maskaradę.
- Ciekawe te twoje techniki. Szkoda, że to limit krwi. - powiedziałem chwaląc przeciwnika. Zaczynałem odczuwać satysfakcję z tej walki. Była niezła. Naprawdę fajna. Ciekawiło mnie tylko, czy przeciwnik da się nabrać na mój manewr.
Podczas biegu wyplułem kwas, który przybrał formę człowieka. Postać natychmiastowo pomknęła do dziadka. Ten musiał czuć się zagrożony atakiem bezpośrednim, a przy mojej sile i zdolności repliki wszystko było możliwe. Natomiast ja schowałem się pod ziemią, prostym jutsu Dotonu, a potem zbliżałem się do mnie przeciwnika, aby wciągnąć go pod ziemię.
Futton Bunshin, Doton no Jutsu
0 x
Kaien

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kaien »

0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Miałem szczerą nadzieję na to, że wreszcie pokonam tego starca. Był dobry i pomagało mu jego doświadczenie. Jednakże najgorsze w walce było to, iż nie mogłem pozwolić sobie na użycie mojej najlepszej broni. Kwasu, który pokonałby go momentalnie, jednakże zabijając. Cóż, to miał być sparing. Jeżeli nie chciałem go zabić, to pozostawały sztuczki. Jak ta przed chwilą.
Cóż, wreszcie się udało. Dziadek zaczął mówić, jaki to jestem bądź nie, przez co wpadł. Klon zajął go, a następnie zniknął. Tyle dobrego. Ja sam zaś wyskoczyłem z ziemi jak Filip z konopii. W końcu. Wreszcie go dorwałem. Uśmiechnąłem się, a słysząc śmiech starca, zawtórowałem. Dobrze bawiłem się podczas tego starcia, chociaż przyznaję, miałem duże parcie na zwycięstwo. Teraz, gdy przeciwnik stał się ofiarą, mogłem przestać martwić się walką. Serdecznie się śmiejąc, pomogłem opuścić mu dołek, który go więził.
- Mówiłeś coś o braku przewidywania? Przygadał kocioł garnkowi. - powiedziałem śmiejąc się. Wygrane kolejne starcie. Super, teraz tylko odebrać nagrodę.
Popatrzyłem na starca i jego synów. Ciekawe, kim w przyszłości będą ci młodzi. Równie silnymi shinobi, co ich ojciec? A może zwyczajnymi ciapami? Cóż, ciężko było przewidzieć. Miałem nadzieję, że nie przyjdzie mi walczyć z kryształowymi wojownikami w najbliższym czasie. Byli silni. Nie sprawdziłem jednak, czy ich kryształ jest łatwy do stopienia... Ale pewnie tak, Futton nie ima się niczego...
0 x
Kaien

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kaien »

Dziękuje, misja wykonana.
0 x
Yoshimitsu

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Yoshimitsu »

Yoshi maszerował sobie po ostatniej misji przed siebie. Nie miał w tym celu, bowiem nie mógł nigdzie znaleźć Inoue, która po prostu gdzieś mu się zawieruszyła ostatnimi czasy. Bez kobiety oczywiście jest lepiej przemierzać cały ten nudny świat, gdyż można się nim rozkoszować, zamiast marudzącej coś pod nosem Inu ma przed sobą szumiące korony drzew, które szepczą do siebie obmyślając jakieś nieznane nikomu plany. Między szeptem słychać koncerty przeróżnych kapel, te w postaci kolorowych skrzydlatych zwierzaków fruwają mad łbami czy wylegują się między gałęziami. Krok za krokiem, stawiał. Był już w miejscu gdzie ostatnio stoczył pojedynek z Satoshim, z człekiem do którego ma mnóstwo planów. Przegrał, specjalnie czy też nie. Chciałby spotkać go jeszcze raz i rozkoszować się jego potęgą, czyli człeka który jako jeden z nielicznych jest w stanie pokonać Czerwonego Króla. Ciągnął za sobą chmurki kurzu czy piachu, te leniwie lecz trwale w każdym kroku towarzyszyły mu w podróży, lecz rozwiewane przez tutejsze podmuchy szybko też znikały.
Bam! Uchiha stanął na polanie rzucił spojrzenie na wszystkie strony świata. Na pierwszy rzut oka nie dostrzegł nic ciekawego, lecz w pewnym momencie wrócił do miejsca w którym malowała się jakaś postać. Zaciekawiony podchodził powoli, aż wreszcie zrozumiał, że naprzeciw niego stoi nie kto inny jak ten chciany przez jego wyobraźnie człek. Jakże uradowany był na ten obraz, kąciki ust podciągnęły się do góry podszedł na odległość 35 metrów. -Witaj Satoshi! - krzyknął w jego stronę. Choć wiedział, iż ten nie będzie chciał raczej rozmawiać po znajomości. Aktywował Sharingana. Ten zakręcił się w jego spojrzeniu, lustrując wściekle z zachwytem przeciwnika. Nie miał zamiaru zwlekać. Wykonał jedną pieczęć i zaczęła się zabawa...
0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Zdążyłem odpocząć od ostatniej walki. Chakra się regeneruje, ciało tak samo. Gotowy, sprężysty, żylasty, specyficzny. Cały ja. Publika szalała. Yay, jak bardzo mnie to ziębiło. Tymczasem pojawiła się ciekawa sytuacja. Bo otóż w momencie gdy odpocząłem, ludzie się rozeszli, a ja wciąż miałem aktywnego klona... Nadszedł Yoshi. Znowu.
Cóż, czerwonowłosy najwidoczniej uznał, że potrzebuje rewanżu. Jasne. Pora coś zrobić, w końcu na to zasługuje. Nie był słabym przeciwnikiem, jednakże korzystał ze swoich tchórzliwych Genjutsu, co mnie drażniło. Tym razem z pewnością nie będzie inaczej. Niemniej jednak, wypadało okazać mu trochę wsparcia. Chociażby w chwili, gdy dostrzegł dwóch Satoshich, stojących kilkanaście metrów od siebie, natomiast w podobnej odległości od niego. Ciekawe jak sobie poradzi, jak się zachowa.
- Yo. - rzuciliśmy obydwaj jednocześnie. Spora odległość to plus. Podobno. Niemniej jednak nie należało stać w miejscu, lecz wykonać jakiś manewr. To, że czerwonowłosy chce walki, było wręcz pewne. Do dzieła więc.
Jeden z Sanjinów pomknął do przodu, rzucając przy tym pięć shurikenów i pięć kunaiów w przeciwnika. Drugi natomiast starał się utrzymać podaną odległość. Była ona sprzyjająca, dobra dla obu stron. Szkoda, że miałem ciekawy pomysł na tą sytuację...
Siła 75
Wytka 50
Szybkość 135
Percepcja 70
Psychika 1
Konsekwencja 50
Kontrola Chakry B
Futton S

Doskonale wiem, że nie oprę się jego Genjutsu, ponieważ ostatnio spokojnie mnie łapał. Na wszelki wypadek gryzę się w policzek/język, nie do krwi, ale na tyle, aby wyjść z iluzji. Wystarczy przecież minimalny ból, prawda?
Biegnący Satoshi to oczywiście klon. Korzysta on z maksymalnych pokładów szybkości i ma jeden cel - dobiec do Yoshiego i zwyczajnie w świecie złapać go i zniszczy w walce wręcz. Jest gotowy do wszelakich uników, czy też innych takich form. Styl walki Seido boostuje rzuty.
Tymczasem oryginał, który zmniejsza dystans jedynie na moment, wykonuje jutsu Doroppu. Yoshi ma być w zasięgu, zaraz potem oryginał zwiększa go nawet do 50m o ile to możliwe. Im bliżej wody tym lepiej. Pocisk kwasu jest ogromny, a co najlepsze - szybki. Ponieważ czerwony jest przejęty biegnącym klonem, bronią miotaną, nie do końca skupi się na czymś takim. A nawet jeżeli, to będzie za późno.
Jeżeli natomiast wszystko to okaże się Genjutsu ustawionym przez Yoshiego już wcześniej [znam to z autopsji, temu gryzę się OD RAZU na jego widok], ruchy wykonywane są podobne, zależnie od sytuacji. Oryginał się oddala, klon biegnie, korzystam z tych jutsu.
Nazwa
Doroppu
Dziedzina
Futton
Ranga
B/Pasywna
Pieczęci
Koń
Zasięg
B - 21m, A - 28m, S - 35m
Koszt
Wliczony w Futton no Jutsu
Dodatkowe
Brak
Opis Technika polegająca na wykorzystaniu zdolności do skraplania Futtonu. Użytkownik tego Kekkei Genkai jest w stanie wypluć z siebie kwas w postaci ciekłej. Jej ilości są oczywiście coraz większe z rangi na rangę. Poza tym, właściwości żrące są zależne od rangi Futtonu użytkownika. Sama technika jest dosyć prosta, toteż jej opis jest taki sam. Kwas można wypluć w postaci pocisku.
Objętość Ranga B - porównywalna do Endana, tyle, że z kwasu
Ranga A - porównywalna do Karyuu Endana, tyle, że z kwasu
Ranga S - porównywalna do Goryuuki, tyle, że z kwasu
(porównanie do jutsu dla określenia jako takiej ilości)
Link
Proszę bardzo.
0 x
Kamiru

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kamiru »

0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Mgła. Znikąd. Fajnie. Czyżby Czerwony znał techniki Suitonu? Jedyne jutsu, które do tej pory podchodziło mi pod tworzenie mgły, to Kirigakure no Jutsu. Hmm. Albo Yoshi faktycznie rozwinął się od ostatniego pojedynku, albo najwyraźniej opanował kolejne wspaniałe Genjutsu. Bo naprawdę, znałem prędkość tworzenia mgły według techniki wymienionej przed chwilką. Nie zmieniało to jednak faktu, że powinienem w jakiś sposób zareagować. I dlatego natychmiastowo wręcz podjąłem działanie.
Działanie, o którym Uchiha raczej nie powinien mieć pojęcia. Chyba.
Po pieczęci złożonej przez Yoshiego wiem, że to nie Kirigakure - nie podniósł do góry ręki. Do tego wcześniejszy pojedynek. Jestem wręcz przekonany, że to Genjutsu. Gryzę się w wargę, w tym samym momencie korzystam z Kai. To Yoshi, prawdopodobieństwo iluzji jest większe niż czegokolwiek innego [w końcu widziałem w jego wydaniu tylko Genjutsu].

No i tutaj pojawia się problem. Jeżeli mgła jest prawdziwa [nie mija po Kai/bólu] to zwyczajnie sam używam Kirigakure no Jutsu, aby i on nie miał łatwo. Następnie udaję się w kierunku wody, tam mogę go łatwiej usłyszeć, bazuję głównie na zmysłach innych niż wzrok.

Jeżeli jednak to wszystko okazało się być Genjutsu, to pewnie Yoshi próbuje mnie w jakiś sposób zaatakować, albo chociażby używa innej techniki. W takim przypadku klon też się uwolni/też używa Kai lub gryzie się w wargę. Idąc dalej, pamiętam doskonale, że Yoshi w jakiś cudowny sposób złapał mnie dwukrotnie w to samo Genjutsu. W takim wypadku jestem gotowy na ponowne gryzienie się w środku buzi, w wargę, szczypanie, używanie Kai, itd. W końcu mam już doświadczenie i raz cudem wyszedłem z tego Jutsu.
Idziemy dalej - na widok Yośka skladającego pieczęcie od razu się gryzę. Ot tak. Dla pewności.
No i najważniejsze - oryginał dalej pilnuje dystansu, 40metrów jest okej. Po uwolnieniu ponownie używam Futtonu - jeżeli Yoshi jest blisko to najpewniej będzie to Doroppu [opis podany wyżej], bo łatwiej będzie trafić, no i szybkość jutsu robi swoje. Jeżeli jest dalej niż 10-15m i nie biegnie - klasyczne Futton no Jutsu. Mgła się rozchodzi, odczyn pH na tyle nieprzyjazny dla Yosiaka, że się rozpuści jak bałwanek na pustyni. Ja ofc jestem odporny, na wszelki wypadek minimalna sfera dookoła mnie. Tyle.
Nazwa
Suiton: Kirigakure no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg Max.
35 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% za podtrzymywanie)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Ciekawa technika Suitonu, pozwalająca użytkownikowi na wytworzenie bardzo gęstej mgły, przez którą właściwie nikt (oprócz niego samego) nic nie widzi. Shinobi staje w specjalnej pozycji (prawa ręka składa połowę pieczęci Barana, drugą zaś podnosi się nad głowę) i zaczyna wydzielać z siebie chakrę Wody. Im wyższa ranga danego shinobi, tym dłużej można utrzymać mgłę. Trzeba też zaznaczyć, że wytworzona zasłona nie jest w stanie oszukać doujutsu takich, jak Byakugan lub Tsujitegan. Sharingan jednak zostanie w niej zmylony.
Nazwa
Kai
Pieczęci
Baran
Zasięg
Dowolny
Koszt
Brak
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
Nazwa
Futton no Jutsu: Reberu Esu
Ranga mistrzowska. Na tym poziomie użytkownik może wytwarzać ogromne chmury Uwolnienia Wrzątku bez konieczności skupiania się na tym. Objętość gazu i rozprzestrzenianie się stają się na tyle duże, że ucieczka przed nim jest bardzo trudnym zadaniem. Dodatkowo pH wytworu może mieć dowolny zasięg pH od 1 do 14, dzięki czemu nie wiadomo czego się spodziewać po ataku... którego siła jest w stanie zranić nawet stworzenia pokroju Bijuu.
Zasięg
45 m3
Koszt Chakry
2% na turę
0 x
Yoshimitsu

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Yoshimitsu »

Walka się zaczęła, obydwoje prezentowali sobą swój własny wysoki poziom umiejętności. Ślepia Uchihy rozszerzyły się na widok prędkości z jaką poruszał się jeden z Satoshich. Przewyższał go chyba kilka razy. Tak czy inaczej mgła rozeszła się tak jak chciał, technika zadziałała. Yoshi ruszył, łukiem omijając pierwszy atak. Był już niedaleko prawdziwego ciemnowłosego. We łbie kłębiły mu się przeróżne myśli, bowiem cały czas stara się ułożyć perfekcyjny plan. Nie miał zamiaru tym razem przegrać, postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Zauważył jak to oponent wykonuje Kai, kątem oka dostrzegł również jego klona, który robi to samo. -Kurwa... Pewnie zaraz wykona jakąś technikę. -rzucił w łbie. Odłożył tanto i zaczął wykonywać pieczęć do jednej techniki. Oczywiście zważa na atak ze strony Stoshiego, który posługiwał się według Yoshiego technikami Katonu, to przynajmniej już widział. Uśmiechnięty podczas wykonywania pieczęci pamiętał o danym uniku.
0 x
Kamiru

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kamiru »

0 x
Yoshimitsu

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Yoshimitsu »

Tym razem miało być inaczej? Tym razem Yoshi miał wygrać, tak przynajmniej mogło się mu zdawać, gdyż do tego momentu wszystko szło po jego myśli. Kontrolował pole bitwy od pierwszych sekund. Mknął pod osłoną swojej własnej techniki prosto na prawdziwego Satoshiego. Był zdeterminowany i gotowy zakończyć to tak jak zrobił to jego rywal ostatnim razem. Legendarne ślepia wpatrzone w niego widziały jak ten idealnie wychodzi z jego Genjutsu. Nic nie mógł powiedzieć, lecz był tym zaskoczony. Bo przecież dopiero raz z nim walczył, a ten opiera wszystko na jego technikach iluzji. -Wszystko postawiłeś na jedną kartę czy może taki pewny jesteś huh?-w walce na takim poziomie wszystko mogło być możliwe. Bo przecież mógł się pomylić i źle ocenić stan dwóch Satoshich. Może to ten stojący z tyłu jest klonem... Yoshi również musiał postawić wszystko na jedną kartę co też zrobił. Będąc idealnie 10 metrów od przeciwnika aktywował technikę która zrobiła swoje. Zadowolenie na twarzy młodego Uchihy było widocznie już na samym początku walki, lecz w tym momencie był to triumf. Czerwony Król chciał więcej walki, więcej starć z użytkownikiem Suitonu.
Stał już za nim. Zimne ostrze starczało twardo przy jego szyi. Jeden ruch jedno pociągnięcie i koniec gry. Koniec życia był już bliski lecz czy na pewno... Chłopak nie miał zamiaru zabijać go w żadnym wypadku. Dobrze pamiętał ostatnią walkę, w której to popełnił błąd i mógłby spokojnie zginąć, więc w tym momencie leżałby w tutejszej wodzie martwy, a nie cieszyłby się z wygranego pojedynku. -Poddasz się jak ja ostatnio? Chciałbym złożyć Ci propozycję po tym wszystkim... No ale pierw decyduj. -co prawda był pewny siebie, jednak kto wie co też Satoshi trzyma w swych rękach. Tak więc powiedział i czekał.
0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Padłem. Klęczałem. Ja. Przed. Przed nim.
Widziałem doskonale zbliżającego się ojca. Jedynej osoby na świecie, która kiedykolwiek mogła wywołać we mnie strach. On. Martwy, a jednak kroczył. Powoli. Jego sylwetka, jak gdyby zlewała się z Yoshim, którego widziałem. Mężczyzna dziwnym trafem przybierał raz postać czerwonowłosego, a raz siebie. Widziałem jego rysy, tak bliźniaczo podobne do moich. Widziałem też dziwne błyski i po chwili minę Yoshiego, który cieszył się ze swojego posunięcia.
Ja. Ja nie. Ja nie wytrzymam.
Czułem ból. Szkoda, że nie prawdziwy. Szkoda, że nie tępy, tępy jak brzytwa, albo stara maczeta, ból, który by mnie oswobodził. Patrzyłem do przodu. Uchiha nie śpieszył się, kroczył radosnym tempem. Ciekawe, kurwa, czemu. Może dlatego, że byłem sparaliżowany.
A ja? A ja czekałem na ból...
Podstawy - jeżeli Yoshi udziela mi władzy, aby się odezwać, to mogę też się ugryźć. I po Genjutsu. Odnośnie natomiast jego ataku - jeżeli broń w najmniejszym kontakcie naruszy moje ciało [wystarczy minimalne nacięcie - mam tyle Percepcji i Szybkości, aby zareagować natychmiast] używam Mizu Kawarimi. Zasięg jest tutaj bardzo ważny, bo idealny wręcz. Przenoszę się do brzegu jeziora [jeżeli to możliwe, a jeżeli nie to odskakuję, w czasie składając pieczęć Konia], a następnie używam Doroppu, aby zniszczyć tego gościa. Maksymalnie. Po prostu, niech umrze.

Najważniejsza sprawa - klon nie stoi w miejscu. Kiedy tylko dostaję się w Genjutsu, natychmiast reaguje wyrzucając 8 shurikenów, które mają na sobie żyłkę, każdy po 35m. Oczywiście wykorzystuje wszystkie czynniki, aby przyśpieszyć tą akcję - biegnie, wykonuje podskok do przodu, wykorzystuje siłę i szybkość do wyrzutu [jak w realnym świecie], a ponieważ w obu góruję nad czerwonowłosym + jego percepcja jest w powijakach + stoi tyłem = nie powinien nawet zauważyć tego, co się dzieje. Shurikeny na żyłkach mają podstawowy cel. I nie, nie jest nim zranienie Yoshiego. Jest to czynność masochistyczna - mają zranić mnie, ale delikatnie, pokroju lekkie skaleczenie na udzie, przedramieniu, broń boże się wbić, wystarczy tutaj lekkie draśnięcie. Ból ma umożliwić wyjście z Genjutsu i/lub użycie Mizu Kawarimi [w ułamkach sekund, jak to w przypadku tej techniki, zresztą opisane wyżej]. Shurikeny są diabelnie celne, przypominam, główny cel to lekkie zranienie mnie. Jednak biorąc pod uwagę to, że jest ich dużo [a Yoshi może ich w ogóle nie dostrzec], to część z broni może walnąć Yoshiego w łeb/pod łopatkę/kolano/gdziekolwiek, byleby miał dużo problemów i ran. Shurikeny w zasadzie muszą trafić - Seido + Sōshuriken no Jutsu + nieruchome cele.
Co jest ważne - przy nawet najmniejszym zranieniu, Satoshi oryginał od razu wydostaje się z Gen i robi Mizu Kawarimi, żeby móc zaskoczyć i pokonać finalnie Yosiaka.
Przypominam, że Yoshi ma drewnianą percepcję, a ja jestem kilkukrotnie szybszy i silniejszy, co umożliwia zamiar w postaci takiej, jaką napisałem wyżej.
Przypominam również [najważniejsze chyba], że klon porusza się jeszcze przed rozpoczęciem posta Yoshiego [zanim zaczyna iść]. Taki jest zamiar, żeby nie stał nieruchomy, tylko reagował i umożliwiał uwolnienie mnie z gen i ew. zranienie Yoshiego [które też jest całkiem prawdopodobne zważywszy na ilość broni + nieruchome cele + szybkość i inne cuda, które wymieniłem wcześniej]. DO TEGO: jeżeli shurikeny nie trafią w Yoshiego, ale uwolnią mnie z gen i spowodują efekt łańcuchowy opisany powyżej - ciągnę za linki tak, aby przecięły/zraniły czerwonowłosego. Ma paść. Z ran/bólu. Cokolwiek.
Nazwa
Suiton: Mizu Kawarimi
Pieczęci
Brak
Zasięg
Maksymalnie 20 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
W pobliżu musi być jakiś zbiornik wodny
Opis Najzwyklejsze Kawarimi no Jutsu - lecz z jedną, za to znaczącą różnicą. Tym razem użytkownik może się zamienić miejscem z dowolną cieczą o tej samej objętości, co jego ciało. Dzięki temu można podmienić się z odrobiną wody z np. jeziora, nie zaburzając jej powierzchni - i co ważniejsze, wychodząc z opresji. Aby technika zadziałała, trzeba spełnić te same warunki co przy normalnym Kawarimi - trzeba być świadomym nadchodzącego ciosu.
Nazwa
Doroppu
Dziedzina
Futton
Ranga
B/Pasywna
Pieczęci
Koń
Zasięg
B - 21m, A - 28m, S - 35m
Koszt
Wliczony w Futton no Jutsu
Dodatkowe
Brak
Opis Technika polegająca na wykorzystaniu zdolności do skraplania Futtonu. Użytkownik tego Kekkei Genkai jest w stanie wypluć z siebie kwas w postaci ciekłej. Jej ilości są oczywiście coraz większe z rangi na rangę. Poza tym, właściwości żrące są zależne od rangi Futtonu użytkownika. Sama technika jest dosyć prosta, toteż jej opis jest taki sam. Kwas można wypluć w postaci pocisku.
Objętość Ranga B - porównywalna do Endana, tyle, że z kwasu
Ranga A - porównywalna do Karyuu Endana, tyle, że z kwasu
Ranga S - porównywalna do Goryuuki, tyle, że z kwasu
(porównanie do jutsu dla określenia jako takiej ilości)
Link
Proszę bardzo.
Nazwa
Sōshuriken no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości posiadanej żyłki
Koszt
Brak
Dodatkowe
Wymaga dowolnej broni miotanej i stalowej żyłki
Opis Technika pozwalająca na wprowadzenie elementu zaskoczenia w pojedynku. Użytkownik przyczepia do broni miotanych żyłki, za pomocą których - precyzyjnymi ruchami palców - jest w stanie kontrolować lot oręża. Dzięki temu można na przykład sprawić, że rzucone shurikeny, których przeciwnik uniknął, zaatakują go ponownie, albo broń poleci za róg, gdzie ukrywa się nasz przeciwnik. Skuteczne, lecz wymaga dobrej orientacji w terenie.
Nazwa
Seido
Zasięg
Zależy od możliwości użytkownika
Specjalizacja
Broń miotana
Opis Styl walki bazujący na percepcji. Dzięki niemu użytkownik szkoli się w sztuce walki na daleki dystans. To właśnie Seido odpowiada za celne rzuty shurikenami/kunai'ami/inną bronią dalekosiężną. Jeśli więc Ninja chce rozwijać się w tym kierunku, powinien wybrać ten styl walki i kształcić się w nim. Seido umożliwia przede wszystkim lepszą celność i daje szanse na lepsze rzuty niż może wykonać zwykły Ninja.
Właściwości Użytkownik tego stylu otrzymuje większe szanse na trafienie bronią miotaną, nieznacznie zwiększone obrażenia oraz lepszą technikę rzutu, co pozwala nieco zwiększyć odległość lotu pocisku.
Bonusy
Permanentne +20 Percepcja
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości