Droga prowadząca do portu
Re: Droga prowadząca do portu
Byłem całkiem pewien tego, że poradzę sobie z chwiejącym się na nogach pijaczkiem. Okazało się jednak, że moje zdolności bojowe niewiele różniły się od przeciętnego awanturnika, co oczywiście dało mi nieco do myślenia. Trwało to jednak bardzo krótko, gdyż zaraz po uniknięciu mojego ataku, mężczyzna niemal przekoziołkował w powietrzu od ciosu, który zadał mu nasz przewodnik. Z otwartymi ustami patrzyłem na ten wspaniały lot, a następnie zdołałem jedynie odwrócić wzrok na zdenerwowaną Saikę, która właśnie zabiła człowieka i jak zrozumiałem, zrobiła to niespecjalnie.
Milczałem, tak było najlepiej. Słowa Chousuke mogły uspokoić mnie, ale Saika z pewnością odczuwała jeszcze silne emocje związane z tym "incydentem".
Kiedy wreszcie odezwał się sam właściciel straganu, postanowiłem wyręczyć Saikę i pozwolić jej jeszcze chwilę odetchnąć. Podszedłem bliżej sprzedawcy i wykonałem delikatny ukłon, ciągle jednak mając wzrok wbity w jego postać.
Ja i Saika jesteśmy tutaj by przekazać panu list od majora Satetsu. - powiedziałem do handlarza z podniesioną już głową.
Saika, przekaż panu zwój i ruszajmy dalej. - powiedziałem do towarzyszki. Wiedziałem, że w chwilach bardziej emocjonalnych, ludzie chętniej wykonują konkretne polecenia, dlatego liczyłem na taki sam efekt u Saiki. Chciałem ruszyć już dalej i zapomnieć o tym co się tutaj wydarzyło. Nie sądziłem, że proste dostarczanie listów przerodzi się w walkę i zabijanie pijaczków.
Milczałem, tak było najlepiej. Słowa Chousuke mogły uspokoić mnie, ale Saika z pewnością odczuwała jeszcze silne emocje związane z tym "incydentem".
Kiedy wreszcie odezwał się sam właściciel straganu, postanowiłem wyręczyć Saikę i pozwolić jej jeszcze chwilę odetchnąć. Podszedłem bliżej sprzedawcy i wykonałem delikatny ukłon, ciągle jednak mając wzrok wbity w jego postać.
Ja i Saika jesteśmy tutaj by przekazać panu list od majora Satetsu. - powiedziałem do handlarza z podniesioną już głową.
Saika, przekaż panu zwój i ruszajmy dalej. - powiedziałem do towarzyszki. Wiedziałem, że w chwilach bardziej emocjonalnych, ludzie chętniej wykonują konkretne polecenia, dlatego liczyłem na taki sam efekt u Saiki. Chciałem ruszyć już dalej i zapomnieć o tym co się tutaj wydarzyło. Nie sądziłem, że proste dostarczanie listów przerodzi się w walkę i zabijanie pijaczków.
0 x
Re: Droga prowadząca do portu
Nic nie mogła zrobić. Pijany zachłysnął się i było po nim... Nie chciała nawet myśleć o rodzinie tego chlejusa i awanturnika. Niechybnie na pewno ją miał. Kiedy poczuła rękę na ramieniu i usłyszała najpierw Chosuke, a potem Seikiego, usiadła na ziemi z nogami zaraz przy pupie. Opuściła ręce i spojrzała na nie tępym wzrokiem. To nie miało tak być. Wszystko poszło nie tak. Nie musieli się mieszać. Mogli wręczyć list i zostawić gościa samemu sobie. Zabójstwo we własnej wiosce... Tego jej brakowało. Wstrząsnęło nią to nie na żarty, a nieudana akcja ratunkowa tylko pogorszyła całą tą sprawę. Odszukała gdzieś po omacku list dla mężczyzny i podniosła go do góry, żeby się nie zmoczył. W tej chwili zapomniała kto spiskował przeciw komu, kto jest tym złym, jakie krzywdy wyrządził Novum Ordo w Szczepach. Zachowanie Seikiego, a raczej jego słowa dowodziły jedynie, że wie dokładnie co się robi w takich chwilach. Wie, że żadne słowa teraz nie pomogą. Bała się tego, że to ją nazwą potworem czy mordercą.
Chodźmy do portu czy gdzieś tam... dalej. ostatnie słowo powiedziała niemal szeptem. W tej chwili zapomniała nawet dokąd teraz będą musieli się udać, więc ukłoniła się mężczyźnie na pożegnanie i zwyczajnie odwróciła się na pięcie i odeszła, trzymając się blisko Seikiego i Chosuke.
Chodźmy do portu czy gdzieś tam... dalej. ostatnie słowo powiedziała niemal szeptem. W tej chwili zapomniała nawet dokąd teraz będą musieli się udać, więc ukłoniła się mężczyźnie na pożegnanie i zwyczajnie odwróciła się na pięcie i odeszła, trzymając się blisko Seikiego i Chosuke.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Droga prowadząca do portu
Dziewczyna szła lekko na przodzie. Wszystko słyszała jakby za jakąś barierą, której nie mógł sforsować żaden z głosów. Żaden nie był na tyle silny, żeby się do niej przebić. Jak przez mgłę słyszała czy to handlarza czy potem Chousuke, starającego załagodzić się sytuację. Seiki najwyraźniej milczał, bo jego bełkotu także nie usłyszała. Patrzyła w ziemię. Nieobecna stawiała każdy krok przed siebie. Fakt był jeden - zabiła człowieka z przypadku. Nie zamierzała tego robić, a mimo to zrobiła to. Nawet próba ratowania życia zakończyła się porażką, co przecież nie powinno się zdarzyć. Nawet pijany powinien mieć szansę, drugą szansę. Nagle zrobiło jej się strasznie zimno. Złapała się rękoma nad łokciami i szła ocierając dłonie o przedramiona.
Z jednej strony nie chciała wdawać się w wojnę ze względu na okrucieństwo jakie tam panuje, z drugiej jednak strony - chęć pokazania na co ją stać była naprawdę silna. Szczególnie biorąc pod uwagę ambicje młodej Hoozuki. Kurczowo ściskała list dla kolejnego mężczyzny, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że właśnie go trochę pogniotła. Bała się, że informacja o zabiciu cywila dojdzie do lidera, a ona zostanie zdegradowana, wydalona czy, co gorsza, stracona. Na chwilę odzyskała przytomność.
Seiki, prowadź, bo ja się nie orientuję. odwróciła się do niego i uśmiechnęła w najbardziej naturalny sposób jaki umiała. Nie miała najmniejszej ochoty na śmianie się i dobry humor. Ten dzień będzie ją chyba prześladował do końca jej dni.
Z jednej strony nie chciała wdawać się w wojnę ze względu na okrucieństwo jakie tam panuje, z drugiej jednak strony - chęć pokazania na co ją stać była naprawdę silna. Szczególnie biorąc pod uwagę ambicje młodej Hoozuki. Kurczowo ściskała list dla kolejnego mężczyzny, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że właśnie go trochę pogniotła. Bała się, że informacja o zabiciu cywila dojdzie do lidera, a ona zostanie zdegradowana, wydalona czy, co gorsza, stracona. Na chwilę odzyskała przytomność.
Seiki, prowadź, bo ja się nie orientuję. odwróciła się do niego i uśmiechnęła w najbardziej naturalny sposób jaki umiała. Nie miała najmniejszej ochoty na śmianie się i dobry humor. Ten dzień będzie ją chyba prześladował do końca jej dni.
0 x
Re: Droga prowadząca do portu
Reakcja handlarza była z lekka dołująca, a jego słowa tylko upewniły mnie w tym, w jak brutalnych czasach przyszło nam żyć. Właściwie teraz powoli stawałem się częścią planu rodu Hozukich, który zakładał potraktowanie kolejnego klanu tak samo jak potraktowano wcześniej mój własny. Było to dołujące i sprawiało, że w głowie kłębiło się coraz więcej niepewności. Mimo to odszedłem razem z Saiką i Chousuke od straganu i udaliśmy się w dalszą drogę, do kolejnego celu naszego zadania.
Panie Chousuke, coś nie daje mi spokoju. O ile wiem, Yuki to klan który włada lodem, dlatego zastanawia mnie czy wasz klan nie powinien być w starciu z nimi skazany na porażkę? Z pewnością posiadają potężnych wojowników, wątpię aby nie przewidzieli tego dnia kiedy to Hozuki zechcą podbić kolejne ziemie. To oznacza, że będą przygotowani, prawda? - spytałem przewodnika, licząc na to że jako uspokoi on moje wątpliwości. Nie wykluczałem tego, że ja sam również zostanę wciągnięty w te starcia jako shinobi podległego im Szczepu. Jako Hoshigaki byłem zapewne z góry stawiany w jednej z pierwszych linii, a to nie napawało optymizmem. Przez chwilę w głowie pojawiła się nawet myśl "uciekaj! Po co ci to? Nie będą gonili jednego ryboludzia!".
W międzyczasie zauważyłem podły humor Saiki, która zapewne przeżywała przypadkowe zabicie tamtego mężczyzny. Zapominała pewnie o tym, że ja również w pewnym stopniu przyczyniłem się do tego, ale z niewiadomych przyczyn zupełnie nie czułem żalu ani winy ciążącej na mym sercu. Uważałem, że ludzie tacy jak tamta banda nie zasługiwali na nic innego jak śmierć. Bez takich osobników świat byłby znacznie lepszym miejscem, w którym nie trzeba byłoby się bać wyjść na ulicę, nie trzeba byłoby obawiać się o życie swoich bliskich, dzieci, rodziny czy znajomych.
Chciałem powiedzieć "jednego śmiecia mniej", jednak szybko ugryzłem się w język. Takie słowa raczej nie pomogłyby Saice w otrząśnięciu się po tym do czego doszło. Milczenie wydawało się lepszym rozwiązaniem.
Panie Chousuke, coś nie daje mi spokoju. O ile wiem, Yuki to klan który włada lodem, dlatego zastanawia mnie czy wasz klan nie powinien być w starciu z nimi skazany na porażkę? Z pewnością posiadają potężnych wojowników, wątpię aby nie przewidzieli tego dnia kiedy to Hozuki zechcą podbić kolejne ziemie. To oznacza, że będą przygotowani, prawda? - spytałem przewodnika, licząc na to że jako uspokoi on moje wątpliwości. Nie wykluczałem tego, że ja sam również zostanę wciągnięty w te starcia jako shinobi podległego im Szczepu. Jako Hoshigaki byłem zapewne z góry stawiany w jednej z pierwszych linii, a to nie napawało optymizmem. Przez chwilę w głowie pojawiła się nawet myśl "uciekaj! Po co ci to? Nie będą gonili jednego ryboludzia!".
W międzyczasie zauważyłem podły humor Saiki, która zapewne przeżywała przypadkowe zabicie tamtego mężczyzny. Zapominała pewnie o tym, że ja również w pewnym stopniu przyczyniłem się do tego, ale z niewiadomych przyczyn zupełnie nie czułem żalu ani winy ciążącej na mym sercu. Uważałem, że ludzie tacy jak tamta banda nie zasługiwali na nic innego jak śmierć. Bez takich osobników świat byłby znacznie lepszym miejscem, w którym nie trzeba byłoby się bać wyjść na ulicę, nie trzeba byłoby obawiać się o życie swoich bliskich, dzieci, rodziny czy znajomych.
Chciałem powiedzieć "jednego śmiecia mniej", jednak szybko ugryzłem się w język. Takie słowa raczej nie pomogłyby Saice w otrząśnięciu się po tym do czego doszło. Milczenie wydawało się lepszym rozwiązaniem.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Droga prowadząca do portu
Zostać wyklętą przez własny ród - bała się tego tak bardzo, że aż cała nieruchomiała. Uważała, że nie poradziłaby sobie sama, poza tym nie jest wytrenowana, co powoduje, że jest łatwym przeciwnikiem na lądzie. Wyklęta przez własny klan musiała będzie chować się po kątach wysp, bo przecież nie odejdzie daleko od wody. W niej czuje się zbyt bezpiecznie. Cholera! Czemu martwiła się tak bardzo? Nic się przecież jeszcze nie stało, więc nie ma co gdybać. Nie mogła poddać się po takiej przeszkodzie. Co prawda będzie jej to ciążyło, ale nie może tutaj upaść. Przecież był to dopiero jej początek. Seiki zdawał się trzymać bardzo dobrze, choć on nie zabił przez przypadek. Oprzytomniała w połowie ich rozmowy. Wyłapała główny wątek i ogarnęła twarz i w ogóle całą siebie. Wzięła głęboki oddech.
Trzy nazwiska przeciwników stanowiących główną siłę przeciwko Hoozuki wprawiły ją w patetyczny nastrój. Zdawała sobie całkowicie sprawę, że nie dorównuje do pięt przeciętnym wojownikom klanu, ale mimo to chciała zmierzyć się z wrogimi oponentami.
Ktokolwiek stanie przeciwko Novum Ordo zostanie zaatakowany. Takie mam wrażenie. Nieważne czy będzie to ktoś z sojuszu czy ktoś kogo mieliśmy zaatakować. Skoro jednak będzie to zaskoczenie dla Yukich, to fala sojuszników dojdzie dopiero po jakimś czasie, więc być może zaskoczenie i siła uderzenia wystarczy do wygranej. twarz miała poważną, ale spojrzała prosto w wodniste oczy Chousuke. Nie wiedziała co jeszcze sądzić o dwóch stronach lidera Hoozuki i o całym NO, ale nie musiała jeszcze teraz opowiadać się za jedną ze stron. Mogła o tym na spokojnie pomyśleć, choć skłaniała się bardziej pomocy swoim.
Kiedy doszli do jakiejś podejrzanej knajpy, mężczyzna zaproponował, że poszukiwania mężczyzny mogą zacząć właśnie tutaj. Spojrzała na chłopaka, wzruszyła ramionami i przekroczyła próg gospody. Odrzuciła włosy do tyłu, przybierając swoją wyniosłą pozę. Szukali kapitana, więc dziewczyna od razu zaczęła rozglądać się za kimś, kto mógł takowego przypominać.
Trzy nazwiska przeciwników stanowiących główną siłę przeciwko Hoozuki wprawiły ją w patetyczny nastrój. Zdawała sobie całkowicie sprawę, że nie dorównuje do pięt przeciętnym wojownikom klanu, ale mimo to chciała zmierzyć się z wrogimi oponentami.
Ktokolwiek stanie przeciwko Novum Ordo zostanie zaatakowany. Takie mam wrażenie. Nieważne czy będzie to ktoś z sojuszu czy ktoś kogo mieliśmy zaatakować. Skoro jednak będzie to zaskoczenie dla Yukich, to fala sojuszników dojdzie dopiero po jakimś czasie, więc być może zaskoczenie i siła uderzenia wystarczy do wygranej. twarz miała poważną, ale spojrzała prosto w wodniste oczy Chousuke. Nie wiedziała co jeszcze sądzić o dwóch stronach lidera Hoozuki i o całym NO, ale nie musiała jeszcze teraz opowiadać się za jedną ze stron. Mogła o tym na spokojnie pomyśleć, choć skłaniała się bardziej pomocy swoim.
Kiedy doszli do jakiejś podejrzanej knajpy, mężczyzna zaproponował, że poszukiwania mężczyzny mogą zacząć właśnie tutaj. Spojrzała na chłopaka, wzruszyła ramionami i przekroczyła próg gospody. Odrzuciła włosy do tyłu, przybierając swoją wyniosłą pozę. Szukali kapitana, więc dziewczyna od razu zaczęła rozglądać się za kimś, kto mógł takowego przypominać.
0 x
Re: Droga prowadząca do portu
Odpowiedź Chousuke nie zdziwiła mnie, ale dopiero po usłyszeniu tych słów, zrozumiałem że jeśli stanę po niewłaściwej stronie to moje życie po prostu się zakończy. Ważniejszym pytanie było jednak to, która strona jest tą właściwą.
Wiedziałem, że Saika stanie po stronie swojego klanu, jednak ja mogłem pozwolić sobie na ewentualną zmianę strony. Z drugiej jednak strony, walka po stronie Novum Ordo mogłaby pomóc mi zyskać uznanie i kto wie, może nawet przywrócić Szczep do poziomu szanowanej grupy, a nie "mięsa armatniego".
Kiedy dotarliśmy do portu, a Chousuke wskazał nam knajpę o zabawnej nazwie, ruszyłem w ciszy za Saiką. Po przestąpieniu progu, starałem się dyskretnie rozejrzeć po gościach, aby może namierzyć odpowiednią osobę. Informacje jakie posiadaliśmy były bardzo skąpe, dlatego trzeba było polegać na dedukcji.
Kapitan z pewnością wyróżniał się od pozostałych nakryciem głowy, postawą i ozdobami, chociażby małymi. W ten sposób chciałem zawęzić pole poszukiwań.
Później przypomniałem sobie naszego poprzedniego odbiorcę, handlarza. Sposób w jaki traktowało go Novum Ordo, mogło świadczyć o tym, że identycznie traktują wspomnianego kapitana, więc ten raczej niespecjalnie dobrze wynagradzany (o ile w ogóle), raczej nie będzie należał do tych najczystszych, schludnych i ładnie uczesanych kapitanów jakich często widuje się w książkach podróżniczych. Obszar poszukiwań zmniejszał się coraz bardziej, aż wreszcie wytypowałem dwie siedzące w barze osoby i szeptem podpowiedziałem o nich Saice stojąc tuż za jej plecami, aby nie rzucać się bardzo w oczy.
Wiedziałem, że Saika stanie po stronie swojego klanu, jednak ja mogłem pozwolić sobie na ewentualną zmianę strony. Z drugiej jednak strony, walka po stronie Novum Ordo mogłaby pomóc mi zyskać uznanie i kto wie, może nawet przywrócić Szczep do poziomu szanowanej grupy, a nie "mięsa armatniego".
Kiedy dotarliśmy do portu, a Chousuke wskazał nam knajpę o zabawnej nazwie, ruszyłem w ciszy za Saiką. Po przestąpieniu progu, starałem się dyskretnie rozejrzeć po gościach, aby może namierzyć odpowiednią osobę. Informacje jakie posiadaliśmy były bardzo skąpe, dlatego trzeba było polegać na dedukcji.
Kapitan z pewnością wyróżniał się od pozostałych nakryciem głowy, postawą i ozdobami, chociażby małymi. W ten sposób chciałem zawęzić pole poszukiwań.
Później przypomniałem sobie naszego poprzedniego odbiorcę, handlarza. Sposób w jaki traktowało go Novum Ordo, mogło świadczyć o tym, że identycznie traktują wspomnianego kapitana, więc ten raczej niespecjalnie dobrze wynagradzany (o ile w ogóle), raczej nie będzie należał do tych najczystszych, schludnych i ładnie uczesanych kapitanów jakich często widuje się w książkach podróżniczych. Obszar poszukiwań zmniejszał się coraz bardziej, aż wreszcie wytypowałem dwie siedzące w barze osoby i szeptem podpowiedziałem o nich Saice stojąc tuż za jej plecami, aby nie rzucać się bardzo w oczy.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Droga prowadząca do portu
Nie było tutaj przyjemnie. Lokal był taki jaki zdawał się od wejścia - zwykła speluna w porcie, gdzie można napić się najtańszych trunków za niezbyt wygórowaną cenę. Czego więcej trzeba było prostym ludziom? No, może jakaś ulicznica by jeszcze tutaj się wtrąciła, ale nie było takowej. Seiki wyłapał wzrokiem tą samą osobę co ona i wskazał na nią palcem mniej lub bardziej dyskretnie. Wydawało jej się, że tylko kwestią czasu było zanim wszyscy rzucą się na nich. Zachowanie chłopaka wskazywało na to, że nie ma zamiaru przejmować inicjatywy i to ona będzie musiała zagadać do mężczyzny. Tylko jak, skoro nie znała nawet jego imienia? A przecież pytała... Cóż, było po ptakach, więc musiała liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Nie byłą dobrą mówczynią, co działało na ich niekorzyść. Jak wpaść bagno, to po kolana.
Podeszła do mężczyzny wyglądającego na kapitana z ciekawym orężem, który przypominał jej pirata. Przyjrzała mu się, a następnie rozpoczęła swoją część.
Przysyła nas major Satetsu. Mamy przekazać list kapitanowi... skończyła dość niepewnie jakby miał nastąpić dalszy ciąg zdania, ale jej milczenie oznaczało, że to jednak koniec zdania. Kto wie, może wpadli na nie to towarzystwo co trzeba i zaraz wszyscy, zgodnie z jej przeczucie, rzucą się na nich.
Podeszła do mężczyzny wyglądającego na kapitana z ciekawym orężem, który przypominał jej pirata. Przyjrzała mu się, a następnie rozpoczęła swoją część.
Przysyła nas major Satetsu. Mamy przekazać list kapitanowi... skończyła dość niepewnie jakby miał nastąpić dalszy ciąg zdania, ale jej milczenie oznaczało, że to jednak koniec zdania. Kto wie, może wpadli na nie to towarzystwo co trzeba i zaraz wszyscy, zgodnie z jej przeczucie, rzucą się na nich.
0 x
Re: Droga prowadząca do portu
Kiedy Saika ruszyła w stronę jednego z wytypowanych mężczyzn, lekko speszony kilkoma wgapionymi we mnie osobami ruszyłem za nią nerwowym, pospiesznym krokiem. Starałem się trzymać w miarę blisko niej, aby nie tylko czuć się bezpieczniej, ale też by lepiej słyszeć co wyniknie z rozmowy. Gdy Saika stała już przed domniemanym kapitanem, wychyliłem się lekko zza jej barku, aby dokładniej przypatrzeć się mężczyźnie i jego nietypowej broni, która z pewnością nie była przypadkowa i musiała kryć się za nią jakaś interesująca historia.
Po chwili przerzuciłem spojrzenie na karczmarza, który z pewnością miał zamiar podsłuchać nieco z naszej rozmowy, bo i czemu nie? Teraz lub za jakiś czas może zyska na tym, że zapamiętał dwójkę kręcących się po okolicy dzieciaków, które roznosiły listy do podwładnych Novum Ordo.
Po chwili znowu zwróciłem wzrok na kapitana i naburmuszyłem się nieco, aby wyglądać na groźniejszego niż w rzeczywistości byłem. Być może dobre zaprezentowanie się zaowocuje jakąś interesującą fuchą lub stanowiskiem po stronie Novum Ordo.
Byłem ciekaw czy tym razem Chousuke, który pozostał bardziej z tyłu również wda się w jakąś bójkę. Wyglądał niepozornie, ale wiedziałem że skoro był prawą ręką poprzedniego lidera klanu, to musiał prezentować dość wysoki poziom umiejętności. Świadomość, że kręcił się gdzieś za naszymi plecami dodawała mi nieco pewności, jednak z drugiej strony nie musiał nam przecież pomagać, zwłaszcza że nie miał w tym żadnego interesu.
Wiedziałem, że Hoshigaki nie powinien wpychać się do tej zatęchłej osady... - pomyślałem czując na sobie wciąż kilka nieprzyjaznych spojrzeń.
Po chwili przerzuciłem spojrzenie na karczmarza, który z pewnością miał zamiar podsłuchać nieco z naszej rozmowy, bo i czemu nie? Teraz lub za jakiś czas może zyska na tym, że zapamiętał dwójkę kręcących się po okolicy dzieciaków, które roznosiły listy do podwładnych Novum Ordo.
Po chwili znowu zwróciłem wzrok na kapitana i naburmuszyłem się nieco, aby wyglądać na groźniejszego niż w rzeczywistości byłem. Być może dobre zaprezentowanie się zaowocuje jakąś interesującą fuchą lub stanowiskiem po stronie Novum Ordo.
Byłem ciekaw czy tym razem Chousuke, który pozostał bardziej z tyłu również wda się w jakąś bójkę. Wyglądał niepozornie, ale wiedziałem że skoro był prawą ręką poprzedniego lidera klanu, to musiał prezentować dość wysoki poziom umiejętności. Świadomość, że kręcił się gdzieś za naszymi plecami dodawała mi nieco pewności, jednak z drugiej strony nie musiał nam przecież pomagać, zwłaszcza że nie miał w tym żadnego interesu.
Wiedziałem, że Hoshigaki nie powinien wpychać się do tej zatęchłej osady... - pomyślałem czując na sobie wciąż kilka nieprzyjaznych spojrzeń.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Droga prowadząca do portu
Mężczyzna mimo szorstkiego wyglądu i zachowania okazał się mniej problemowy jak wcześniejszy z ich celów. Miała dziwne przeczucie podczas całej tej misji, że są prowadzeni jak po sznurku. Chousuke zdawał się wiedzieć dokładnie gdzie mają się udać i do jakich osób listy mają trafić. Zastanawiało ją to, ale nie poświęcała temu więcej uwagi. Był starszy, więc miał prawo znać więcej osób. Co więcej, był byłym członkiem Rady poprzedniego lidera, co nakazywało mu znać o wiele więcej ludzi niż przeciętny człowiek z osady.
Saika tylko przytaknęła głową na słowa kapitana.
Dziękujemy Panu za okazany czas i rozmowę. pożegnała się z nim, a raczej z nimi obojga, ukłonem, a następnie odwróciła się. Jej długie, białe włosy załopotały od obrotu, a następnie skakały pod wpływem kroków dziewczyny. Kiedy wyszła z karczmy, wzięła głęboki oddech i spojrzała na rekina.
I co o tym wszystkim sądzisz? Nie tego spodziewałam się, wychodząc rano z domu... powiedziała głosem pełnym znużenia, ale też zaniepokojenia. Po krótkiej wymianie słów ruszyli w dalszą drogę. Tym razem powrotną do oficera po zapłatę.
Saika tylko przytaknęła głową na słowa kapitana.
Dziękujemy Panu za okazany czas i rozmowę. pożegnała się z nim, a raczej z nimi obojga, ukłonem, a następnie odwróciła się. Jej długie, białe włosy załopotały od obrotu, a następnie skakały pod wpływem kroków dziewczyny. Kiedy wyszła z karczmy, wzięła głęboki oddech i spojrzała na rekina.
I co o tym wszystkim sądzisz? Nie tego spodziewałam się, wychodząc rano z domu... powiedziała głosem pełnym znużenia, ale też zaniepokojenia. Po krótkiej wymianie słów ruszyli w dalszą drogę. Tym razem powrotną do oficera po zapłatę.
0 x
Re: Droga prowadząca do portu
Pasywna postawa jaką przyjąłem pozwoliła mi bez większych problemów przeżyć kilka minut w tym jak się okazało, dość nieprzyjaznym miejscu. Co chwilę zerkając na kapitana, starałem się zachować czujność na wypadek jakiegoś wybuchu gniewu po przeczytaniu wiadomości lub ataku jakiegoś jego podwładnego.
Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsca i po typowym dla Saiki "pożegnaniu" znajdowaliśmy się znowu na zewnątrz, gdzie było względnie bezpiecznie.
A ja właśnie czegoś takiego spodziewałem się po tej twojej zakichanej wiosce! - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby, starają się aby tylko Saika mnie słyszała.
Wracajmy i pomyślmy co dalej z rozmową, o której myślałaś. Dalej jesteś przekonana, że lider chętnie przydzieli ci jakieś zadanie, a mnie w ogóle zechce oglądać? W najgorszym wypadku z ciebie zrobią służkę, a ze mnie obiad. Nie podoba mi się taka wizja.
Zastanawia mnie, co też wymyśliłby dla nas ten cały lider. Myślisz, że potraktowałby nas jako mięso armatnie, tak jak określił to tamten w knajpie? Jeśli już dostaniemy misję, nawet jeśli miałaby być samobójcza, to powinniśmy ją wykonać. Co wtedy? - zacząłem dopytywać idąc za dumnie kroczącą Saiką.
Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsca i po typowym dla Saiki "pożegnaniu" znajdowaliśmy się znowu na zewnątrz, gdzie było względnie bezpiecznie.
A ja właśnie czegoś takiego spodziewałem się po tej twojej zakichanej wiosce! - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby, starają się aby tylko Saika mnie słyszała.
Wracajmy i pomyślmy co dalej z rozmową, o której myślałaś. Dalej jesteś przekonana, że lider chętnie przydzieli ci jakieś zadanie, a mnie w ogóle zechce oglądać? W najgorszym wypadku z ciebie zrobią służkę, a ze mnie obiad. Nie podoba mi się taka wizja.
Zastanawia mnie, co też wymyśliłby dla nas ten cały lider. Myślisz, że potraktowałby nas jako mięso armatnie, tak jak określił to tamten w knajpie? Jeśli już dostaniemy misję, nawet jeśli miałaby być samobójcza, to powinniśmy ją wykonać. Co wtedy? - zacząłem dopytywać idąc za dumnie kroczącą Saiką.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości