Góry
Re: Góry
Koji był dość zedenerowany podczas całego zajścia, gdyż nie widział czego może się spodziewać. Miał w swojej świadomości myśl o tym, że tak naprawdę nie są oni żadnym zagrożeniem. Obserwował ich poczynania, by wrazie ataku móc go uniknąć. Natomiast stało się tak ja przypuszczał, była o po prostu irytująca para, która najprawdopodbniej przyczepia się do kazdej osoby. Westchnął głęboko po odpowieni i podrapał się po głowie.
- Przeprasza, najwyrażniej jestem przewrażliwiony.
Przesunął się na bok i dalej kontynuował swoja wspinaczkę. Był pewien, że oni również będę się go trzymać aż do samego szczytu. Koji nadal obserwował parę, gdyż byli dla niego bardzo dziwni i podejrzani.
- Czyli mówicie, że lubicie wchodzić na tą górę. Ja niestety rzadko mam okazje spróbowac wejść tam. Nie posiadam sprzętu takiego jak wy, ale wierzcie mi dam rade.
Na jego szczęście pogoda nadal była ładna i nie było mu w żaden sposób zimno. Nagle zauważył, że w sumie prócz tej pary nikogo nie spotkał. Spojrzał się na parę nieco inaczej i w sumie był wdzięczny, że kogokolwiek spotkał.
- Przeprasza, najwyrażniej jestem przewrażliwiony.
Przesunął się na bok i dalej kontynuował swoja wspinaczkę. Był pewien, że oni również będę się go trzymać aż do samego szczytu. Koji nadal obserwował parę, gdyż byli dla niego bardzo dziwni i podejrzani.
- Czyli mówicie, że lubicie wchodzić na tą górę. Ja niestety rzadko mam okazje spróbowac wejść tam. Nie posiadam sprzętu takiego jak wy, ale wierzcie mi dam rade.
Na jego szczęście pogoda nadal była ładna i nie było mu w żaden sposób zimno. Nagle zauważył, że w sumie prócz tej pary nikogo nie spotkał. Spojrzał się na parę nieco inaczej i w sumie był wdzięczny, że kogokolwiek spotkał.
0 x
Re: Góry
Tak jak się spodziewał chłopak, po tym jak ruszył przed siebie to para ponownie zrównała sie z nim. Niestety nadal nie ufał im w żadnym stopniu, gdyż ich zachowanie było sztuczne oraz samo w sobie podejrzane. Po słowach Mikuni tym bardziej stał się podejrzliwy, ale postanowił tego nie okazywać i zagrać w ich sztuczną grę.
- Spodziewam się, że nie jesteście na tyle głupi, by nawet próbować.
Ścieżka była coraz bardziej stroma, więc powoli zbliżali się ku górze. Nie potrafił zrozumieć jednej rzeczy, dlaczego akurat trafił na takich bandytów. Nie przypuszał, że nawet w takich miejscach są ludzie, którzy polują na ludzi. Coraz bardziej był tym zniesmaczony. Postanowił ich obserować aż nie dotrze na szczyt. Długo nie musiał czekać na "dowód", że faktycznie nie są oni tymi za których się podają. Zauważył dziadka, który najwydoczniej również chciał wspiąć się na góre, co napewno nie było dla niego takie proste pomyślał sobie. W tej chwili chciał ich za wszelką cenę powstrzymać, ale musiał wymyśleć jak by dziadek nie ucierpiał.
- Dobrze, ale mam trochę inny plan.
Wykonywał ruch dłoni wskazujący by się zbliżyli.
- Spodziewam się, że nie jesteście na tyle głupi, by nawet próbować.
Ścieżka była coraz bardziej stroma, więc powoli zbliżali się ku górze. Nie potrafił zrozumieć jednej rzeczy, dlaczego akurat trafił na takich bandytów. Nie przypuszał, że nawet w takich miejscach są ludzie, którzy polują na ludzi. Coraz bardziej był tym zniesmaczony. Postanowił ich obserować aż nie dotrze na szczyt. Długo nie musiał czekać na "dowód", że faktycznie nie są oni tymi za których się podają. Zauważył dziadka, który najwydoczniej również chciał wspiąć się na góre, co napewno nie było dla niego takie proste pomyślał sobie. W tej chwili chciał ich za wszelką cenę powstrzymać, ale musiał wymyśleć jak by dziadek nie ucierpiał.
- Dobrze, ale mam trochę inny plan.
Wykonywał ruch dłoni wskazujący by się zbliżyli.
0 x
Re: Góry
Sytuacja nie była najciekawsza, lecz Koji miał swój honor i dumę. Nie miał zamiaru atakować bezbronnego dziadka. Niestety problemem stanowiła ta dwójka, musiał szybko obmyślać plan jak się ich łatwo pozbyć, albo chociaż wystraszyć. Gdy dwójka się zbliżała chłopak uaktywnił
- Powiem tak, oddajcie mi wszystkie pieniądze jakie macie, a tym razem wam odpuszcze, lecz następnym razem nie będzie co po was zbierać.
Wyciągnął kunai i przystawił do gardła dziewczyny.
- Rozumiemy się?
Koji w bliskiej konfrontacji czuł się pewnie, przeciwnik mógł w tej chwili jedynie wykorzystać walkę w ręcz, co było chłopakowi na rękę. Liczył natomiast, że mają wystarczająco rozsądku i odpuścić tym razem i po prostu odejść. Zdawał sobie sprawę, że zapewne jutro znów wrócą i będą robić to samo, lecz nie jego zadaniem jest niańczenie takich osób.
[Tsūjitegan: Reberu Di
, w pierwszej chwili nie mogli tego dostrzec. Gdy tylko zbliżyli się bliżej i zapytali, otworzył oczy i ukazały się jego czerwone oczy. Nie miał zamiaru owijać w bawełne, więc był gotowy przejśc do pełnej ofensywy. - Powiem tak, oddajcie mi wszystkie pieniądze jakie macie, a tym razem wam odpuszcze, lecz następnym razem nie będzie co po was zbierać.
Wyciągnął kunai i przystawił do gardła dziewczyny.
- Rozumiemy się?
Koji w bliskiej konfrontacji czuł się pewnie, przeciwnik mógł w tej chwili jedynie wykorzystać walkę w ręcz, co było chłopakowi na rękę. Liczył natomiast, że mają wystarczająco rozsądku i odpuścić tym razem i po prostu odejść. Zdawał sobie sprawę, że zapewne jutro znów wrócą i będą robić to samo, lecz nie jego zadaniem jest niańczenie takich osób.
Chakra 97%
0 x
Re: Góry
Tak jak się Koji spodziewał dwójka szybko zareagowała. Natomiast mimo swojego zachowania nie miał żadnego zamiaru robić krzywdy dwójce. Zdawał sobie sprawę, że nie znajduje się w sprzyjającej sytuacji, ale niestety taki już był.
- Powiem ostatni raz, dajcie pieniądze i was puszcze. Nie interesuje mnie czy za godzine czy dwie znów tu przyjdziecie. Liczcie tylko, żebyście nie spotkali mnie raz jeszcze. 200ryo i jesteście wolni.
Trzymał kunai cały czas w ręku, chociaż miał zamiaru z go używać w celu ataku. Odsunął się od krawędzi góry i przenusnął się wyżej w strone dziadka.
- Wiedzcie, że nie chce z wami walczyć, ani rozlewać tutaj krwi. To wasza sprawa, co tu robicie póki nie robicie tego na moich oczach.
Czekał na rozwój sytuacji w razie czego był gotów się bronić.
- Powiem ostatni raz, dajcie pieniądze i was puszcze. Nie interesuje mnie czy za godzine czy dwie znów tu przyjdziecie. Liczcie tylko, żebyście nie spotkali mnie raz jeszcze. 200ryo i jesteście wolni.
Trzymał kunai cały czas w ręku, chociaż miał zamiaru z go używać w celu ataku. Odsunął się od krawędzi góry i przenusnął się wyżej w strone dziadka.
- Wiedzcie, że nie chce z wami walczyć, ani rozlewać tutaj krwi. To wasza sprawa, co tu robicie póki nie robicie tego na moich oczach.
Czekał na rozwój sytuacji w razie czego był gotów się bronić.
Asshō oraz kunaiem
Chłopaka zaczynała męczyć cała ta sytuacja. Tak na prawdę chciał tylko spokojnie wejść na tą góre, gdy była ładna pogoda, a skończyło się na bójce z złodziejami. Liczył na spokojne zakończenie tej całej sytuacji i możliwie szybkiego powrotu do domu, bo stracił całą chęć dzisiejszej wędrówki.- Nazwa
- Asshō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
- Opis Bardzo prosty, bezpośredni cios, który jednak - przy współpracy z ponadprzeciętną siłą fizyczną użytkowników tego stylu walki - jest w stanie bez problemu solidnie poturbować przeciwnika, lub nawet zmiażdżyć jego kości. Użytkownik techniki musi się zbliżyć do swojego oponenta. Gdy to nastąpi, wyprowadza on prosty cios rozłożoną dłonią, miażdżąc to, co się mu napatoczy pod rękę.

- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie Doujutsu klanowego. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju poświatę. Pozwala to na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, potrafimy odróżnić na dystans ciężkość otrzymanej rany, ale jeżeli ktoś jest w stanie śmierci klinicznej, nie odróżnimy go od martwego.
- Zasięg
- Koszt Chakry
- E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +20 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
Re: Góry
- Nazwa
- Kami Bunshin no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Ilość kartek
- 300-350 kartek
- Koszt E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% za klona + to, co przekażemy
- Statystyki
- Dodatkowe
- Brak
- Opis Jutsu klonowania stworzone przez klan Kami. Po zgrupowaniu w jednym miejscu sporej ilości kartek tworzymy z nich klona na nasze podobieństwo. Proces ten nie jest jednak natychmiastowy zajmuje około 2 sekundy. Replika posiada wszystkie nasze statystyki prócz wytrzymałości i siły. Klon ten może używać wszystkich znanych użytkownikowi technik klanowych oraz taijutsu i bukijutsu. Potrafi także wytwarzać sam kartki przy pomocy Reberu. Największą jego zaletą jest jednak to, że w przypadku jego zniszczenia możliwe jest odzyskanie kartek użytych do jego stworzenia. Ich ilość określa MG/sędzia. Mogą one zostać wykorzystane do wykonania jakiejś techniki lub chociażby uformowania kolejnej sztuki, tworząc swojego rodzaju perpetuum mobile.
0 x
Re: Góry
Hyuo było pięknym miejscem, jeśli tylko dało się u szanse, wysunęło swój no za mur, wyszło z kamiennych budynków i rozejrzało wokół można było straci dech w piersiach. Lasy tutaj były błogosławieństwem od bogów, wzniesienia rozciągały się wokół, a góry, niczym niemi strażnicy, czuwali nad tutejszym spokojem. Shhh... Nie zakłócaj ciszy panującej w królestwie Pani Lodu. Jest panią okrutną, jej serce skute było lodem. Zupełnie jak większość serc ludzi tutaj mieszkających.
- Nawet jedyne, co mamy. - Był jeszcze oczywiście dom krawca, ale tam zawsze zdążą wrócić, jeśli rzeczywiście niczego tutaj nie znajdą. Tutaj znaczy się: tam, a to tam to jeszcze w sumie nie wiadomo gdzie - ale właśni gdzieś tam - w lodowej krainie, gdzie ludzka ręka nie zdążyła splamić jeszcze czystego śniegu, w kierunku którym Shijima uniósł spojrzenie, zupełnie jakby miał szansę cokolwiek tam dojrzeć... Tam. Naprawdę kochał te góry. Były melancholijnym snem, z którego człowiek nie chce się budzić, nawet jeśli wprawiało cię w odrętwienie - i na pewno były o wiele lepszym widokiem od tragicznie wyglądającego mężczyzny. Chyba przeżyje. Spojrzał na niego ostatni raz, jak słaniał się w rękach strażnika, zamglonymi oczyma wodząc wokół, jakby był pijany - och był, tylko że z bólu i wyziębienia. Bo to pierwszy taki przypadek, że ktoś tak skończył w tych stronach? Jak mówiłem - Pani Lodu była okrutną i bezwzględną władczynią, miała jednak też sporo błogosławieństw do zaoferowania, którymi gotowa była podzielić się z tymi, którzy szanowali jej dom.
Nieprzyjemne odrętwienie spłynęło po twoim karku napinając mięśnie, jak rdza, która nagle dostała się do zębatek i przez to zakłóciła ich pracę. Shi? Uśmiechnąłeś się krzywo, w dominującym na niebie księżycu nie był to grymas, który można byłoby zwalić na "grę światłocienia".
- Czy to przytyk, że jestem pechowcem? - Lekko przechyliłeś głowę kierując wzrok na Seinaru, gładko zsuwając to nieprzyjemne uczucie na rzecz minimalnego rozbawienia. Cynicznego rozbawienia, chociaż znowu ten cynizm nie był słyszalny w jego głosie. - Nie trzymałbym się wersji, że jest ich pięciu. Kiedy go dopytałem, to przyznał, że nie jest pewien. - Chyba obaj zgodzili się umownie co do tego, że nie będą poruszać tematu powodu, dla którego gość skończył w takim a nie innym stanie. Przynajmniej na razie, kiedy niby wypadałoby skupić się ponownie na celu. - Nie jestem nawet do końca pewien, czy na pewno są to jashiniści. Tamta dziewczyna na pewno była jashinistką, jej rana natychmiast się zagoiła. - Biegł obok Seinaru. Ponoć czas to pieniądz. W takim razie stracili już trochę tego pieniądza. - Kiedy byłem u krawca podsłuchałem kawałek jego rozmowy z kimś. Oskarżył go, że pozwolił dziewczynie uciec i przez to stracili jakiś skarb.
- Niestety o co tak dokładnie chodzi? Chyba tylko bogowi to wiedzieli - oni i sama ta sekta. - Najbardziej nie rozumiem jakim cudem nie mając informacji na ich temat władza wystawiła za nimi zlecenie rangi C. - Taka... mała sugestia i zastanowienie, czy to nie była jakaś pulapka, czy tamta jakże miła pani za ladą w siedzibie nie należała do tej grupy? - Może to tylko zwykła grupa nawiedzeńców, którzy znaleźli czyjąś rękę i postanowili strugać groźnych..? - Pozwolił, by jego myśli przekształcały się w słowa, chociaż gdyby miał wypowiedzieć je wszystkie to chyba dostałby medal gaduły. Szczęście w nieszczęściu, że nigdy nie czuł się nadmiernie rozmownym człowiekiem.
Rozglądał się za śladami - w śniegu były one akurat aż nadmiernie zauważalne. To zupełnie tak jakby tamci aż się prosili, żeby ktoś za nimi polazł.
Shijima pozwolił, by jego oczy oblała krwista czerwień, która odbiła blask księżyca.
Dwa czerwone ślepia shinigami.
- Nawet jedyne, co mamy. - Był jeszcze oczywiście dom krawca, ale tam zawsze zdążą wrócić, jeśli rzeczywiście niczego tutaj nie znajdą. Tutaj znaczy się: tam, a to tam to jeszcze w sumie nie wiadomo gdzie - ale właśni gdzieś tam - w lodowej krainie, gdzie ludzka ręka nie zdążyła splamić jeszcze czystego śniegu, w kierunku którym Shijima uniósł spojrzenie, zupełnie jakby miał szansę cokolwiek tam dojrzeć... Tam. Naprawdę kochał te góry. Były melancholijnym snem, z którego człowiek nie chce się budzić, nawet jeśli wprawiało cię w odrętwienie - i na pewno były o wiele lepszym widokiem od tragicznie wyglądającego mężczyzny. Chyba przeżyje. Spojrzał na niego ostatni raz, jak słaniał się w rękach strażnika, zamglonymi oczyma wodząc wokół, jakby był pijany - och był, tylko że z bólu i wyziębienia. Bo to pierwszy taki przypadek, że ktoś tak skończył w tych stronach? Jak mówiłem - Pani Lodu była okrutną i bezwzględną władczynią, miała jednak też sporo błogosławieństw do zaoferowania, którymi gotowa była podzielić się z tymi, którzy szanowali jej dom.
Nieprzyjemne odrętwienie spłynęło po twoim karku napinając mięśnie, jak rdza, która nagle dostała się do zębatek i przez to zakłóciła ich pracę. Shi? Uśmiechnąłeś się krzywo, w dominującym na niebie księżycu nie był to grymas, który można byłoby zwalić na "grę światłocienia".
- Czy to przytyk, że jestem pechowcem? - Lekko przechyliłeś głowę kierując wzrok na Seinaru, gładko zsuwając to nieprzyjemne uczucie na rzecz minimalnego rozbawienia. Cynicznego rozbawienia, chociaż znowu ten cynizm nie był słyszalny w jego głosie. - Nie trzymałbym się wersji, że jest ich pięciu. Kiedy go dopytałem, to przyznał, że nie jest pewien. - Chyba obaj zgodzili się umownie co do tego, że nie będą poruszać tematu powodu, dla którego gość skończył w takim a nie innym stanie. Przynajmniej na razie, kiedy niby wypadałoby skupić się ponownie na celu. - Nie jestem nawet do końca pewien, czy na pewno są to jashiniści. Tamta dziewczyna na pewno była jashinistką, jej rana natychmiast się zagoiła. - Biegł obok Seinaru. Ponoć czas to pieniądz. W takim razie stracili już trochę tego pieniądza. - Kiedy byłem u krawca podsłuchałem kawałek jego rozmowy z kimś. Oskarżył go, że pozwolił dziewczynie uciec i przez to stracili jakiś skarb.
- Niestety o co tak dokładnie chodzi? Chyba tylko bogowi to wiedzieli - oni i sama ta sekta. - Najbardziej nie rozumiem jakim cudem nie mając informacji na ich temat władza wystawiła za nimi zlecenie rangi C. - Taka... mała sugestia i zastanowienie, czy to nie była jakaś pulapka, czy tamta jakże miła pani za ladą w siedzibie nie należała do tej grupy? - Może to tylko zwykła grupa nawiedzeńców, którzy znaleźli czyjąś rękę i postanowili strugać groźnych..? - Pozwolił, by jego myśli przekształcały się w słowa, chociaż gdyby miał wypowiedzieć je wszystkie to chyba dostałby medal gaduły. Szczęście w nieszczęściu, że nigdy nie czuł się nadmiernie rozmownym człowiekiem.
Rozglądał się za śladami - w śniegu były one akurat aż nadmiernie zauważalne. To zupełnie tak jakby tamci aż się prosili, żeby ktoś za nimi polazł.
Shijima pozwolił, by jego oczy oblała krwista czerwień, która odbiła blask księżyca.
Dwa czerwone ślepia shinigami.
Kontrola chakry: D
101% - 6% = 97%
101% - 6% = 97%

- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie Doujutsu klanowego. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju poświatę. Pozwala to na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, potrafimy odróżnić na dystans ciężkość otrzymanej rany, ale jeżeli ktoś jest w stanie śmierci klinicznej, nie odróżnimy go od martwego.
- Zasięg
- Koszt Chakry
- E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +20 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Góry
Oh... nie wygląda to dobrze. Biegli co prawda za domniemaną grupką jednak niewiele póki co z tego wynikało. Seinaru podniósł wzrok na góry rozciągające się przed nimi. Wydawało się, że nawet stu lat nie wystarczyłoby im na zbadanie wszystkiego, co mogłoby się w nich kryć.
- Pechowcem? - Seinaru nie do końca rozumiał co oznacza to skrócone imię.
- Miałem raczej na myśli trzy pierwsze litery Twoje imienia. S-H-I-jima. - Wyjaśniał powoli jak pastuch krowie na granicy. Nie miał mu za złe, że nie zrozumiał za pierwszym razem. Samuraj zasępił się jednak na wieść o tym, że potencjalnych przeciwników może być więcej.
- Pięciu to i tak już za dużo. Musimy być ostrożni. Jeśli wpadniemy w jakąś pułapkę możemy już się nie wydostać. - Wiadome było, że stawanie w szranki z kimkolwiek w takiej przewadze liczebnej to niepotrzebne ryzyko. Ich misja nie polegała na eksterminacji każdego w zasięgu wzroku. Kei jeszcze bardzo niewiele rozumiał z całej tej historii z dziwną sektą i Shi w roli głównej. Zdecydowanie wolałby zobaczyć coś na własne oczy i usłyszeć na własne uszy, zamiast polegać jedynie na opowieściach i domysłach. Nie miał nic przeciwko zbieraniu informacji od innych, ale ta historia jakoś nie układała mu się jeszcze w głowie. On sam również rozglądał się za śladami, aż w końcu jego wzrok sięgnął oczy Shijimy. Zaświeciły się na czerwono! Ale super!
- Nieźleee... - Wydusił z siebie tylko. Pośród śniegu i wieczora ta umiejętność wyglądała nadzwyczaj efektownie.
- Twoje oczy... pomogą nam? - Zapytał go nie przerywając pościgu.
- ...Shi? - Dodał po chwili z uśmiechem. Niech się przyzwyczaja.
- Pechowcem? - Seinaru nie do końca rozumiał co oznacza to skrócone imię.
- Miałem raczej na myśli trzy pierwsze litery Twoje imienia. S-H-I-jima. - Wyjaśniał powoli jak pastuch krowie na granicy. Nie miał mu za złe, że nie zrozumiał za pierwszym razem. Samuraj zasępił się jednak na wieść o tym, że potencjalnych przeciwników może być więcej.
- Pięciu to i tak już za dużo. Musimy być ostrożni. Jeśli wpadniemy w jakąś pułapkę możemy już się nie wydostać. - Wiadome było, że stawanie w szranki z kimkolwiek w takiej przewadze liczebnej to niepotrzebne ryzyko. Ich misja nie polegała na eksterminacji każdego w zasięgu wzroku. Kei jeszcze bardzo niewiele rozumiał z całej tej historii z dziwną sektą i Shi w roli głównej. Zdecydowanie wolałby zobaczyć coś na własne oczy i usłyszeć na własne uszy, zamiast polegać jedynie na opowieściach i domysłach. Nie miał nic przeciwko zbieraniu informacji od innych, ale ta historia jakoś nie układała mu się jeszcze w głowie. On sam również rozglądał się za śladami, aż w końcu jego wzrok sięgnął oczy Shijimy. Zaświeciły się na czerwono! Ale super!
- Nieźleee... - Wydusił z siebie tylko. Pośród śniegu i wieczora ta umiejętność wyglądała nadzwyczaj efektownie.
- Twoje oczy... pomogą nam? - Zapytał go nie przerywając pościgu.
- ...Shi? - Dodał po chwili z uśmiechem. Niech się przyzwyczaja.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Góry
Nie wierzyłeś w pecha czy szczęście. Oczywiście przyjęło się mówienie "och, miałem farta!", od którego wcale nie uciekałeś, było głęboko zakorzenione w kulturze, ale było zwykłym powiedzonkiem - i tak samo tutaj nie bardzo wierzył w to, że ktoś może mieć odgórnie szczęście albo odgórnie pecha. Cały temat przeznaczenia i losu wydawał mu się dziwnie mdły, nie ważne z której strony nie próbował na niego spojrzeć nic nie miało w nim dokładnie sensu. Skro nie jesteśmy w pełni przewidzieć wszystkiego to znaczy, że coś musi być nam pisane, tak? Z drugiej strony posiadamy wolną wolę i możliwość wybierania ze wszystkich decyzji - jeśli skręcę w prawo to wiem, że dojdę do miasta, jeśli w lewo - skieruję się do jeziora. I mamy mgliste pojęcie tego, co będziemy robili na tej drodze w prawo i w lewo. Czy to już czyni nas kowalami własnego losu? Czy to, że akurat podjęli się pomocy tamtemu mężczyźnie czyniło ich władcami nad swoim "ja", czy może po prostu poddali się przeznaczeniu? Mojry być może doskonale wiedziały, że właśnie o to się pokuszą, a być może zachwycały zwrotem akcji, w której jednak podejrzewały, że tamten człowiek zginie i nikt mu nie pomoże. Jaka szkoda, że nikt tutaj nie mógł dać na to jedynej prawidłowej odpowiedzi, bo co człowiek to inne zdanie na ten temat. I właśnie dlatego było to tak mętne.
Nie odpowiedziałeś, po prostu przytaknąłeś taksując otoczenie spojrzeniem. Obaj chcieliście wrócić do bezpiecznego łóżka w jednym kawałku, bez utraty chociażby nogi, a tym bardziej głowy. Szkoda, że nie mógł bardziej rozjaśnić Seinaru całej sytuacji, po prostu leżało to poza polem jego możliwości - sam nie bardzo wiedział, jak się umiejscowić w tym dziwacznym, maleńkim chaosie, chociaż niby jak dotąd stał pośrodku niego. Stał i nadal niczego nie widział, pomimo tego, jak niesamowite oczy posiadał.
- Chcesz skończyć z soplem w tyłku? - To był chyba ostatni żarcik na jaki mógł sobie pozwolić. Nawet nie zdążył niczego powiedzieć, kiedy tamci się odezwali. - 10 metrów przed nami, biegną. - Szepnął do Seinaru, by tylko poinformować go o tym, jak daleko są przeciwnicy i jak się poruszają.
Um... nie żeby to było coś osobistego, bardzo mili panowie, ale zaczynając od tekstu "czuję wasza krew" raczej ciężko znaleźć sobie przyjaciół.
Shijima nie czekał na żadne zaproszenie ani na to, aż przeciwnicy całkowicie zmniejszą odległość między nimi. Od razu ułożył dłonie do pieczęci i wyciągnął wakizashi, jednak nie obnażał ostrza, wychodząc na spotkanie tego po lewej, pozwalając swoim iluzjom na całkowite okręcenie mężczyzny. Celował w jego wątrobę albo splot słoneczny. Nie miał zamiaru zabić, chciał jedynie spacyfikować. Ewentualnie odebrać przytomność.
Pies, Tygrys.
Nie odpowiedziałeś, po prostu przytaknąłeś taksując otoczenie spojrzeniem. Obaj chcieliście wrócić do bezpiecznego łóżka w jednym kawałku, bez utraty chociażby nogi, a tym bardziej głowy. Szkoda, że nie mógł bardziej rozjaśnić Seinaru całej sytuacji, po prostu leżało to poza polem jego możliwości - sam nie bardzo wiedział, jak się umiejscowić w tym dziwacznym, maleńkim chaosie, chociaż niby jak dotąd stał pośrodku niego. Stał i nadal niczego nie widział, pomimo tego, jak niesamowite oczy posiadał.
- Chcesz skończyć z soplem w tyłku? - To był chyba ostatni żarcik na jaki mógł sobie pozwolić. Nawet nie zdążył niczego powiedzieć, kiedy tamci się odezwali. - 10 metrów przed nami, biegną. - Szepnął do Seinaru, by tylko poinformować go o tym, jak daleko są przeciwnicy i jak się poruszają.
Um... nie żeby to było coś osobistego, bardzo mili panowie, ale zaczynając od tekstu "czuję wasza krew" raczej ciężko znaleźć sobie przyjaciół.
Shijima nie czekał na żadne zaproszenie ani na to, aż przeciwnicy całkowicie zmniejszą odległość między nimi. Od razu ułożył dłonie do pieczęci i wyciągnął wakizashi, jednak nie obnażał ostrza, wychodząc na spotkanie tego po lewej, pozwalając swoim iluzjom na całkowite okręcenie mężczyzny. Celował w jego wątrobę albo splot słoneczny. Nie miał zamiaru zabić, chciał jedynie spacyfikować. Ewentualnie odebrać przytomność.
Pies, Tygrys.
Kontrola chakry: D
97%- 12% = 85%
Potrzymywanie klanowej: 85% - 3% = 82%
97%- 12% = 85%
Potrzymywanie klanowej: 85% - 3% = 82%
- Nazwa
- Kasumi Jusha no Jutsu
- Pieczęci
- Pies → Tygrys
- Zasięg
- Klony nie mogą oddalić się o więcej niż 15m od użytkownika
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (od dwóch klonów)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jedna z prostszych technik genjutsu, która polega na wytworzeniu iluzji będących idealnym odzwierciedleniem naszego wyglądu. Ów iluzje wychodzą zza drzew oraz skał, a następnie przepuszczają atak na naszego przeciwnika. Dzięki idealnemu odwzorowaniu naszego wyglądu, przeciwnik nie ma pojęcia, za którą iluzją się chowamy przez co możemy zaskoczyć go prawdziwym atakiem.

- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie Doujutsu klanowego. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju poświatę. Pozwala to na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, potrafimy odróżnić na dystans ciężkość otrzymanej rany, ale jeżeli ktoś jest w stanie śmierci klinicznej, nie odróżnimy go od martwego.
- Zasięg
- Koszt Chakry
- E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +20 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Góry
Cóż poradzić... było lepiej... będzie gorzej...
Seinaru trzymał się blisko Shi, w tym półmroku można było łatwo się pogubić. W pierwszym momencie, gdy usłyszeli krzyki z oddali, ogarnął go strach. To oni natrafili na nich, a nie oni na nich? Damn... Seinaru zaklął pod nosem, wiedział już, że to nie będzie typowa misja infiltracyjna. Poza tym... jak można wyczuć krew? Kei powąchał swój płaszcz... no faktycznie, trochę dawało samurajem, ale żeby zaraz krew? Co to, to nie! Plamki żadnej nie miał i nie da się wciągnąć w te ich chore psychologiczne gierki, że niby mają taką żądzę krwi, że ją czują. Na pewno nie na randze C! Są już 10 metrów przed nimi? Dobrze, że Shi go ostrzegł. Na szczęście taki dystans nie krył już chyba tajemnic przed oczami samuraja.
- Przecież widzę. - Odparł chłopakowi. Jego oczy naprawdę były pomocne w tej misji. Ten chłopak, który zginął z odnóża pająka jakoś bardziej się przydawał. Do konfrontacji doszło bardzo szybko, a plan Shi był taki, żeby doszło jeszcze szybciej. Prawdą było, że mężczyźni, którzy przed nimi stanęli nie byli przyjaźnie nastawieni, co można było wywnioskować z ich szorstkiego powitania, jednak krótka pogawędka mogła przynieść im dużo pożytecznych informacji. Czy to byli już Ci sławni jasziniści? Seinaru nie mógł się doczekać, aż w końcu któregoś spotka. Z lekkim przerażeniem zauważył, że jego partner już przechodzi do ataku. Kei wyciągnął rękę na bok, zagradzając mu drogę kijem i dając sygnał do zatrzymania (Shi wyraziła zgodę, aby na chwilę jeszcze się wstrzymać
). Nie dowodził tutaj, chciał jedynie poprosić, aby chłopak powstrzymał się jeszcze kilka chwil.
- Przecież panowie powiedzieli, że nasz przepuszczą po kilku odpowiedziach... - Powiedział, kurtuazyjnie się uśmiechając.
- Oczywiście, pytajcie, ale pod jednym warunkiem... Znacie tą grę "prawda albo wyzwanie"? - Przysunął kij do siebie.
- Odpowiedź za odpowiedź, albo będziecie musieli sprostać wyzwaniu. - Dokończył zasady, a w zasadzie warunki, które on stawiał.
- Pytanie. Ile nóg ma padalec? - Oh... Stuknął się kijem w głowę. To on sam je sobie zadawał od kilku dni. Niepotrzebnie mózg podsunął mu je w takim gardłowym momencie.
- Haha, przepraszam, to było tylko takie na rozgrzewkę, pomyliło mi się... - Podrapał się po głowie zażenowany. Odwiązał z nadgarstka bandanę i przewiązał sobie włosy. Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Był teraz prawdziwym samurajem, bestią.
- Szukamy grupy sekciarzy wałęsającej się po tych jaskiniach. Gdzie możemy ich znaleźć? - Proste pytanie, spodziewał się równie prostej odpowiedzi.
- Albo prawda, albo wyzwanie. - Przypomniał zgromadzonym.
Seinaru trzymał się blisko Shi, w tym półmroku można było łatwo się pogubić. W pierwszym momencie, gdy usłyszeli krzyki z oddali, ogarnął go strach. To oni natrafili na nich, a nie oni na nich? Damn... Seinaru zaklął pod nosem, wiedział już, że to nie będzie typowa misja infiltracyjna. Poza tym... jak można wyczuć krew? Kei powąchał swój płaszcz... no faktycznie, trochę dawało samurajem, ale żeby zaraz krew? Co to, to nie! Plamki żadnej nie miał i nie da się wciągnąć w te ich chore psychologiczne gierki, że niby mają taką żądzę krwi, że ją czują. Na pewno nie na randze C! Są już 10 metrów przed nimi? Dobrze, że Shi go ostrzegł. Na szczęście taki dystans nie krył już chyba tajemnic przed oczami samuraja.
- Przecież widzę. - Odparł chłopakowi. Jego oczy naprawdę były pomocne w tej misji. Ten chłopak, który zginął z odnóża pająka jakoś bardziej się przydawał. Do konfrontacji doszło bardzo szybko, a plan Shi był taki, żeby doszło jeszcze szybciej. Prawdą było, że mężczyźni, którzy przed nimi stanęli nie byli przyjaźnie nastawieni, co można było wywnioskować z ich szorstkiego powitania, jednak krótka pogawędka mogła przynieść im dużo pożytecznych informacji. Czy to byli już Ci sławni jasziniści? Seinaru nie mógł się doczekać, aż w końcu któregoś spotka. Z lekkim przerażeniem zauważył, że jego partner już przechodzi do ataku. Kei wyciągnął rękę na bok, zagradzając mu drogę kijem i dając sygnał do zatrzymania (Shi wyraziła zgodę, aby na chwilę jeszcze się wstrzymać

- Przecież panowie powiedzieli, że nasz przepuszczą po kilku odpowiedziach... - Powiedział, kurtuazyjnie się uśmiechając.
- Oczywiście, pytajcie, ale pod jednym warunkiem... Znacie tą grę "prawda albo wyzwanie"? - Przysunął kij do siebie.
- Odpowiedź za odpowiedź, albo będziecie musieli sprostać wyzwaniu. - Dokończył zasady, a w zasadzie warunki, które on stawiał.
- Pytanie. Ile nóg ma padalec? - Oh... Stuknął się kijem w głowę. To on sam je sobie zadawał od kilku dni. Niepotrzebnie mózg podsunął mu je w takim gardłowym momencie.
- Haha, przepraszam, to było tylko takie na rozgrzewkę, pomyliło mi się... - Podrapał się po głowie zażenowany. Odwiązał z nadgarstka bandanę i przewiązał sobie włosy. Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Był teraz prawdziwym samurajem, bestią.
- Szukamy grupy sekciarzy wałęsającej się po tych jaskiniach. Gdzie możemy ich znaleźć? - Proste pytanie, spodziewał się równie prostej odpowiedzi.
- Albo prawda, albo wyzwanie. - Przypomniał zgromadzonym.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości