Leśna droga

Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Mająca nikłe doświadczenie w swobodnych rozmowach z nieznajomymi młoda członkini szczepu trzepotała tylko rzęsami oblewając się rumieńcem co rusz kiedy usłyszała słowo mniej bądź bardziej uchodzące za sprośne. Nie było się temu co dziwić, bowiem całymi dniami prała brudne gacie i gotowała ciężkie i pożywne potrawy ku pokrzepieniu sił po treningach nieoficjalnego lidera swojego szczepu. Gubiąc swoje potrzeby towarzyskie wśród rozmów z dzikimi zwierzętami.
Dziewczyna niemalże nerwowo i pośpiesznie odezwała się kiedy dotarło do niej, że powinna. Wręcz ucieszona z tego, że potrafiła wydedukować ten moment. - Miło mi poznać piękna Pani. - Wystrzeliła szybko oblewając się ponownie rumieńcem, ponieważ nieumyślnie zauważyła piękno kobiety w swojej wypowiedzi. - Nie jestem przewodniczką. Po prostu staram się pomóc kiedy tej pomocy ktoś potrzebuje. Nazywam się Jūgo Tomoko. - Skończyła lekko zaskoczona sama swoją śmiałością ponieważ przez moment myślała, że uda się jej wydrzeć tylko swoje imię. Dziewczyna przedstawiła się również z nazwy swojego szczepu co mogło uchodzić nawet za groźbę. Okoliczne tereny "nie przepadały" za Jugo i trudno było się im dziwić. Więc napomykanie o tym, że jest się jednym z nich nie należało do najrozsądniejszych. Tomoko nie przejmowała się tym, w końcu dla niej Jugo wcale nie było złe. Dla niej w Jugo znajdował się prawdziwy bohater, heros z baśni. Nieoficjalny lider szczepu Jūgo.
Starcie nie trwało zbyt długo, a dwójka mężczyzn postanowiła zakończyć je szybko ku uciesze dziewczyny o ciemnych oczach. Droga do wioski minęła sprawnie i bez większych utrudnień, a wzrastające tempo za każdym razem gdy odczuwalne było zbliżanie się do osady ludzkiej przyśpieszało cały proces. Kilka uderzeń serca a trójka podróżników mijała za sobą drewniane budowle wkraczając wgłąb wioski w której panował teraz nieopisany chaos. Oczy dziewczyny rozszerzyły się pod wpływem zachwytu i narastającego podniecenia. Pewnie nigdy nie widziała na raz tylu fantazyjnych ubrań i kolorów ani dziwnych sprzętów i dźwięków z nich wydobywanych. Wyglądało to jak inny świat, zupełnie inaczej niż monotonia jaką żyły takie wioski ustawione na odludziu. Z oszałamiającego zachwytu wyrwał ją głos mężczyzn, którzy nim się spostrzegła oddalili się aby wpadać w ramiona z uśmiechem i radością swoim dawnym kompanom i licznym znajomym.
Dziewczyna przez dłuższą chwilę nie ruszała się niczym sarna zapędzona w kozi róg. W końcu poderwała nogi i mijając sporym łukiem ognisko ustawione na środku, łapczywie lustrując przy okazji wszystko wzrokiem. Oddaliła się na obrzeża wioski, gdzie oparła się pod drzewem mając całkiem dobry pogląd na wszystko co działo się teraz w wiosce. Jej obecność szybko zwęszył jasno rudy lis, który podbiegł szybko i bez strachu siadając obok i rozpoczynając swoją zwykła i uprzejmą rozmowę. Tomoko wyciągnęła z jednej z licznych kieszeni kawałek suszonego mięsa i podzieliła się ze zwierzęciem wpatrując się w osadę i tłumacząc lisowi skąd ten cały harmider i skąd ta burza niecodziennych osobistości i kolorów.
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Promienie słońca ledwo przedzierały się przez czubki drzew zalewając ciepłym światłem plac osady. Niebo przybrało kolory jasne i wyraźne. Róż i pomarańcz przeplatała się z nadchodzącym szybko granatowym nocnym niebem. Ostatnia potyczka miedzy dniem a nocą zachwycała grą kolorów pięknie komponując się z wydarzeniami w samej osadzie. Nie chcąc ustąpić fantazji matki natury, ludzie gromadzący się między ludzkimi zabudowami również zachwycali niecodziennością kolorów i krojów swoich ubrań - choć w głównej mierzy, jak nie tylko, chodziło tu o przybyłych bardów. Większość gapiów i prostego ludu nie mogła równać się burzą barw na nieboskłonie. Do tego w okolicy huczało od dźwięków i zapachów. W grę wchodziły nie tylko te zwykłe, codzienne, ale również te które sprowadziła tu gromadząca się grupka poszukiwaczów przygód i wytrawnych sztukmistrzów muzycznych. Co rusz ktoś wygrywał znaną sobie melodie na nieznanych przez większość instrumentach, co rusz ktoś wymieniał się spostrzeżeniami i historiami, co rusz ktoś wpadał sobie w ramiona i teatralnie okazywał radość, co rusz ktoś pokazywał kolekcje rzeczy znanych i tych które pozostawały zagadką. Dziwić się więc nie można było, że co rusz Tomoko zachwycała się i interesowała na nowo.
Dziewczyna stojąco na uboczu nie mogła oderwać wzroku od świateł i kolorów, muzyki i zapachów. W jej ciemnych - a przez pore dnia znacznie ciemniejszych - oczach odbijało się światło niczym małe iskierki gwiazd na odległym nocnym niebie. Z pasją i ekscytacją godną dzieci opowiadała jasnorudemu lisowi co widzi i słyszy, tak jakby on sam nie mógł tego dostrzec i usłyszeć. Leśne stworzenie nie miało za to nic przeciwko, ponieważ znane ze swej przebiegłości wiedział, że dziewczę może podarować mu jeszcze raz kawałek pysznego suszonego mięsa. Ciemnowłosa mimo szczwanych zamiarów ssaka była zbyt zaaferowana tym co widziała zupełnie zapominając o swoim towarzyszu. Ten zaś czując co się pisze na wietrze bezszelestnie opuścił członkinie szczepu Jugo pozostawiając ją samej sobie. W końcu po co marnować czas na stawianie uszu skoro nic smacznego nie wpadnie do pyska, a w tym samym czasie można wylegiwać się w norze albo spróbować podkraść się do jakiegoś kurnika i napełnić brzuch łatwym łupem w postaci kurzych jaj?
Tomoko daleka od zwrócenia uwagi, że od dłuższego czasu jest sama i mówi do siebie nie miała szans usłyszeć zbliżającej się kobiety. Obcy damski głos dobywający się gdzieś spoza pola widzenia przyprawił dziewczynę o ciarki na plecach i zachowanie istnie pasujące do przestraszonego królika. Podskoczyła w miejscu po czym obróciła pośpiesznie w kierunku znajomej pięknej flecistki. Jej szeroko otwarte sarnie oczy zatrzepotały przez chwile w niezrozumieniu, a serce znacznie przyśpieszyło swoją pracę. Nawet wdała z siebie niekontrolowany odgłos zaskoczenia. Starając się opanować nad swoim pierwotnym nieuzasadnionym instynktem lęku odezwała się najszybciej jak mogła - Ależ nie jestem tu sama, jestem tu z panem li... - Urwała rozglądając się po ziemi za rudą sierścią i puchatym ogonem, lecz jedyne co napotkała to drobne ślady kierujące w głąb lasu. - Lisem, oglądaliśmy stąd osadę, ale najwyraźniej znudził się moim towarzystwem i uciekł. - Mówiła z miną wyraźnie zbitą z tropu, jakby obudzono ją w środku nocy i żądano odpowiedzi na trudne zagadnienia matematyczne. W około panował mrok, a kobieta która ledwo co z niego wyłaniała się teraz wyglądała naprawdę groźnie, ale to dodawało jej jeszcze więcej uroku. Fala mrozu spowodowana chwilowym strachem, albo po prostu zachodzącym słońcem uderzyła w dziewczę, aż cała jej skóra pokryła się gęsią skórką. Kobieta zbliżyła się nie tracąc ani krzty drapieżności, a Tomoko poczuła się przez chwile jak mały królik do którego zbliża się jastrząb. Ta jednak zaoferowała herbatę, zbawieńczy płyn jak na tą pore roku, a młoda przedstawiciela szczepu nie zastanawiała się ani chwilę biorąc do ręki ciepłe naczynie. Nie przyszło jej do głowy, że musiała być obserwowana przez kobieta od dłuższego czasu i tego co mogło z owego obserwowania wynikać. Obie rękawice zacieśniły się na sporych rozmiarów kubku aż na dłonie przelała się przyjemna fala ciepła. Kubek przyległ do piersi dziewczyny, a ta sama uśmiechnęła się szczerze do kobiety. - Dziękuje, to bardzo miło z pani strony. - Odparła i upiła spory łyk gorącego płynu, będącego niemalże wrzątkiem. W tą porę roku prawie wszyscy byli przyzwyczajeni do tej temperatury i raczej każdy mógł się pochwalić wiecznie poparzonym językiem. - Jest pyszna i porządnie ogrzewa. Dziękuję. - Ponownie uśmiechnęła się do kobiety od której przez dłuższy czas nie mogła oderwać spojrzenia niewinnych ciemnych oczu, aż przy głównym ognisku nie wybuchł gromki śmiech z porządnej wywrotki jednego z błaznujących mężczyzn. Jej twarz zwróciła się w stronę osady, która teraz otulona była w pół mroku rozrywanym przez liczne ogniska i światła. - Piękny widok. - Odparła zachwycona, czymś co tak naprawdę nie było wielce zachwycające, lecz dla takiej osoby jak Tomoko każde ustępstwo od codziennej szarej normy kury domowej było zachwycające. Wtuliła kubek mocniej w piersi starając się przyjąć od niego jak najwięcej ciepła, ciepła które o tej porze roku było wyjątkowo rozkoszne i przyjemne.
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Obrazek Szmer wysuwającego się kubka z dłoni kobiety rozproszył całą sielankową i ciepłą atmosferę. Przebił się z łatwością przez wszelkie donośne dźwięki i spowolnił czas. Niedawno spłoszona dziewczyna instynktownie wyostrzyła zmysły prawdopodobnie dzięki czemu zdołała dostrzec ruch kątem oka. Ciemne oczy oderwały się od blasku świateł w oddali i skierowały na kobietę. Czuła się jakby zastygła między jednym uderzeniem serca a drugim. Widząc jak powolnie opada kubek po drodze rozlewając parującą ciecz. Zamrugała czując jakby mrugnięcie trwało tyle ile potrzebuje słońce aby okrążyć ziemię. Trzask kubka, musiał niefortunnie wylądować na jakimś twardy obiekcie - być może był to kamień, lecz czemu w ogóle się nad tym zastanawiać. Kolejny dźwięk wyciszający kompletnie to co działo się w centrum osady. Dziewczyna skupiła się wyłącznie na kobiecie czując jak jej serce po raz kolejny zaczęło szybciej bić. Utalentowana podróżniczka klęczała teraz z rozmydlonym wzrokiem - kolejne uderzenie serca - opierała się teraz na dłoniach znajdujących się całkowicie w białym zimnym puchu.
Ostatnie niewyraźne słowo wydarło młodą członkinie szczepu ze spowolnionego świata. Wszystko przyśpieszyło, adrenalina rozeszła po ciele powodując dziwne lecz przyjemne mrowienie. Kubek który trzymała miał więcej szczęścia i wpadł w zaspę pozostawiając po sobie jedynie parujący otwór. Mięśnie napięły się dając o sobie wyraźny znak, że dziewczę nie jest jednak tak zwykła za jaką można było uchodzić. Ruszyła przed siebie o szybkości ruchów przekraczających zdolności rosłego wysportowanego mężczyzny. Dopadła do kobiety i wtedy poczuła swój błąd. Nie mająca pojęcia o przyczynie Tomoko, teraz mogła oskarżająco i bezsilnie rzucić spojrzenie na rozbity kubek kobiety. Jej nagły zryw i szybkie ruchy rozprowadziły specyfik po ciele znacznie szybciej i poczuła sama jak słabnie klęcząc tuż przy głowie kobiety. Powieki opadały, a mięśnie przestawały słuchać. Jedna dłoń powędrowała w okolice twarzy, druga opadła bezwiednie na ciało leżącej obok bardki. Chciała gwizdnąć, wezwać leśnych przyjaciół mając nadzieje, że przyjdą jej z pomocą. Bowiem, wąż nie wprowadza żadnemu żyjącemu zwierzęciu swej trucizny bez powodu. Była ofiarą, zwierzyna.
Samotny wilk biegł przez las, czując jak wiatr łaskocze jego grzbiet przeczesując gęste srebrne futro. Pan lasu, drapieżnik, kowal swego losu. Do jego nozdrzy wpadały liczne wonie powodujące ekscytację i głębokie pragnienie polowania. Wywęszył ofiarę, poczuł krew. Pobiegł, skoczył, skręcił. Usłyszał głośny trzask i piekący ból łapy. Pułapka. Wnyki rozstawione przez myśliwych i przynęta w postaci mięsa zakrapianego słodkim zapachem świeżej, jeszcze ciepłej krwi. Odgłos wycia i skomlenia słychać było w całym lesie. Wbite zęby w połamaną i strzaskaną kość powodowały ogromny ból, do którego zwierze nie było przyzwyczajone. Wkrótce słychać było już myśliwych, właścicieli wnyków i tych którzy planowali zgładzić wilka. Dumny i waleczny ssak napędzony dzikim instynktem rzucił się swoimi potężnymi szczękami na pochwyconą łapę. Kiedy dwóch młodych mężczyzn zdołało dojść do miejsca sideł zobaczyli jedynie odgryzioną łapę i strugę krwi prowadzącą w stronę ciemności. Przerażający warkot przeszył ich od czubka głowy aż po kręgosłup. Nim zdołali sięgnąć po broń z ciemności wyskoczył wilk bez jednej łapy. Nie miał szans na przeżycie, wybrał więc dumny sposób na śmierć. Wilk nigdy nie zgodzi się na zostanie ofiarą.
Dłoń dziewczyny przywarła do ust, lecz ta czuła, że nie zdoła wystarczająco silnie i głośno zagwizdać, żeby dać o sobie znać tym którzy mogliby przyjść jej z pomocą. Łzy zakręciły się w kąciku oczu, które dostrzegały coraz mniej. Poczuła, że jest ofiarą, że ktoś wyżej łańcucha pokarmowego zamierza urządzić sobie z niej ucztę. Lecz dziewczę należało do szczepu Jūgo. Jūgo zaś nie byli ofiarami. Usta otworzyły się a do środka wsunął się ugięty palec. Zęby zacieśniły się z impetem na jaki tylko można było się zdobyć. Była Jūgo, poczuła pierwotny dziki zapęd chęci przetrwania i nieznośny szał z myśli nad byciem dominowanym. Ugryzła z całej siły nie mając na względzie czy owego palca odgryzie czy nie. Zrobiła to by przeżyć. Jūgo nigdy nie będą ofiarami. A walka na śmierć i życie z innym drapieżnikiem będzie na ich warunkach. Pytanie brzmiało czy tym razem pierwotny instynkt i lata spędzone wśród dzikich zwierząt pozwolą młodej dziewczynie zadecydować o swoim losie. Czy zdoła być wilkiem.
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Narkotyk toczący się w żyłach dziewczyny z każdym uderzeniem serca powodował coraz to mocniejsze skutki. Świat w około czerniał, rozmazywał się i miał coraz mniej znaczenia. Wszystko wirowało, rozmazane przywdziewając nienaturalne obłe kształty. Nic nie miało większego znaczenia, a świadomość ograniczała się jedynie do przyjmowania nieskończonej ilości informacji również dobrze mogących być paskudną iluzją bądź marą senną. Dźwięki wyraźne i ostre uderzały w skronie powodując nieskończoną nieznośną fale bólu. Świadomość wyostrzyła się, rozpoznała głos zniekształcając go w coś początkowo anielskiego wywołując tym samym euforię jaką odczuwa osoba oczekująca nadejścia bohatera tylko po to, aby połączyć wypluwane słowa zdające się wyrywać z samego piekła. Kolejna fala niezrozumienia, świata rozmywającego się przy bezwiednych ruchach. Oczy odzyskały swą bystrość na moment rozpoznając swego towarzysza, odurzająca substancja trawiąca ciało zaś ponownie zachłannie wypaczyła rzeczywistość wyostrzając i zmieniając obraz. Niegdyś towarzysz zmienił się w coś oślizgłego, mrocznego i demonicznego. Lęk, paniczny i czysty odebrał mowę i znajomość regularnego oddechu. Szarpane przez tysiące rąk w tysiąc różnych kierunkach ciało poddało się chaotycznemu tańcu czując jak stopniowo konopne więzy odcinają jej dopływ krwi do kończyn. Uniosła się, jakby opuszczając własne ciało nie czując praktycznie nic, lecz nie na wskutek lewitacji. Tysiąc rąk wyrwało z niej dusze i zamknęło w małym ciasnym pojemniku. Pozostawiona bez ciała dusza, zapieczętowana i bezsilna utraciła wszelką nadzieje poddając się odurzającym skutkom narkotyku na wieki godząc się z okrutnym losem.
Piekące, pulsujące uczucie powolnie przywracało młodą istotę z zaświatów. Dopiero kilka uderzeń serca spędzonych uwięzionym w nietypowej celi na wozie pozwoliło przywrócić świadomość, a powrót bólu palca i niewygodnie ułożonych członków wybił z głowy durny pomysł o utracie ciała i byciu zapieczętowaną duszą. Nastała więc panika, głęboka i przeklęta panika. Ta zaś nie cierpiała na samotność ponieważ szybko powrócił pierwotny instynkt przetrwania. W sytuacji zagrożenia życia Tomoko zaskakiwała samą siebie i nie miała pojęcia czy napędzało ją samolubne uczucie czy chęć ocalenia towarzyszącej jej flecistki. Mógł być to też widok pożogi po bitwie i bezsilnosć, której już nigdy nie chciało odczuwać.
Obwiązane ciało wypuściło z siebie chakre przelewając ją na sznury i wiązania. Technika - Nawanuke no Jutsu - której nigdy nie spodziewała się użyć w prawdziwej potrzebie mimo swojej prostoty mogła teraz ocalić jej życie i życie innych - prawdopodobnie - kobiet uwięzionych w beczkach. Później nadeszła pora na uporanie się z kneblem uniemożliwiającym zastosowanie jedynej taktyki na jaki mogła zdobyć się obecnie przedstawicielka szczepu Jugo. Zapierając się o drewniane ścianki beczki, naciskała na nią z całych sił jakby chciała rozsadzić ją od środka. Nie był to jednak jej cel, zrobiła to tylko po to, aby wydobyć z siebie słowa najgłośniej jak tylko potrafi. - Bracie mój czworonożny błagalnie do Ciebie wołam! Popędź niczym wicher, skręcaj i wierzgaj, strąć niegodziwych, którzy krępują Twoje ruchy i smagają batem. Rozbij wóz! Roztrzaskaj koła! Bracie mój najmilszy pomóż siostrze zdjąć jarzmo ludzkie z siebie i Ciebie! Zagrzmij, zarycz, parsknij. Wezwij braci moich leśnych! Siostra ich Tomoko cierpi w potrzebie! Skrzyknij dziki, jelenie, psy, wilki, wszystko co człeka pokonać zdoła, gdy wybiła takiej godziny niedola! - Zawołała najgłośniej jak tylko mogła melodyjnym przyjemnym dla ucha głosem pomimo wysokiego natężenia. Zdana na łaskę koni postanowiła wprowadzić w życie ostatni krok planu. Złożyła pieczęcie trzęsącymi się dłońmi, zmieszała chakre i zamknęła oczy. Henge no Jutsu, któremu chciała się poddać miał zamienić ją w stertę śniegu oczekując na wyzwolenie z "rąk" braci o których zawsze tak pieszczotliwe się troszczyła i nawet jeśli nie przyjdą z pomocą z samego dobrego serca, to mając na uwadze, że ułatwia im ona trudny okres zimowy za pomocą siana i resztek jedzenia. Tomoko pod postacią sterty śniegu zamkniętego w beczce modliła się w duchu o ratunek, heroiczną pomoc która jako jedyna mogła ocalić ją i innych zamkniętych w beczkach istot.


Nazwa
Henge no Jutsu
Pieczęci
Pies → Świnia → Baran
Zasięg
Na ciało
Koszt
E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. Co za tym idzie jeśli zmieniamy się w personę, to wygląd, a także ubranie zostaje zmienione. Również i głos pozostanie zmutowany do pewnego stopnia przypominający ten osoby w którą to się zamieniliśmy. Jednak jest to tylko zmiana aparycji, tak więc nie przejmujemy zdolności fizycznych czy też innych. Możemy zmienić się w każdą osobę, a także w przedmiot. Jednak nie może on być zbyt mały. Więc nie możemy zmienić się w Kunai czy zwykłego Shurikena. Dodatkowo nasza chakra pozostaje bez zmian. Tak więc, jeśli ktoś wykryje naszą niebieską energię, może bez problemu odkryć oszustwo, również i wszystkie Doujutsu bezproblemowo sobie z tym radzą.

Nazwa
Nawanuke no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jedno z najprostszych ninjutsu, pierwsze z tych które poznają najmłodsi adepci sztuki ninpō. Technika ta służy do uwolnienia siebie/kogoś z więzów, poprzez przesłanie swojej chakry do samego materiału wiążącego - sznurka, żyłki lub czegokolwiek innego. Po chwili technika powoduje poluzowanie wszelkich knebli, uwalniając spętanego. Można użyć tej techniki, jeżeli samemu jest się związanym.
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Drewniane koła oplecione żelaznymi pierścieniami niezbyt pośpiesznie wybijały ślad na ośnieżonym szlaku. Mrok jakim otulany były tajemniczy pojazd nie pozwalał dostrzec zbyt wielu detali. Pozornie normalny powóz przedzierał się coraz to głębiej w mroki spokojnego lasu przerywając senną ciszę zapadającym się i trzaskającym śniegiem pod ciężarem kopyt konia i wozu skutecznie zagłuszane przez powolnie nasilające się wycie zimowego wiatru. Ostre powietrze nadeszło jakby znikąd rozbijając się o drewniany kadłub wozu wdzierając się do środka świszcząc i dudniąc między pakunkami i beczkami. Mroźne podmuchy ustały zelżały na moment i nawet ciągnący drewniany pojazd koń prychnął z ulgą trzepocząc przy tym potężną szyją jakby chciał otrząsnąć się z wszechobecnego zimna. Rozległ się kolejny świst, głośny i przerażający jakby wołania nocnej mary spowalniając tempo konia. Pomocny bacik przebił z trudem silny prąd mroźnego powietrza i uderzył zad zwierzęcia pociągowego wymuszając na nim powrót do poprzedniej prędkości. Orkiestra mroźnej, przerażającej nocy trwała. Wiatr nasilał się i słabł na przemian wyjąc i świszcząc. Otulony w mroku powóz ciągnął się mozolnie - lecz z wyznaczonym tempem starając się nie zwalniać nawet na moment, przez ciemny las w którym widoczne było tylko to na co padło zachwiane, ledwo wytrzymujące powiewy wiatru światło zamkniętymę za cieniutkimi szklanymi szybkami. Reszta pozostawała domysłami przerażonego umysłu skażonego lękami zjaw i duchów czyhających prawie za każdym drzewem. Tajemniczy, samotny wóz przedzierał się coraz bardziej wgłąb mroków lasu, ciemności nocy i nieprzyjemnej, zimnej bieli śniegu w akompaniamencie wiatru wywołującego ciarki na plecach.
Przerażająca tajemnica wozu jakim była zawartość towaru w beczkach nadawała jeszcze więcej grozy jakby sama sceneria i odgłosy nie wystarczyły w pełni, lecz być może własnie dzięki zawodzeniu wiatru jednej z przetrzymywanych kobiet udało się oswobodzić z więzów niespostrzeżenie i wykonać swój prymitywny i bez ślinie desperacki plan. Przez opadający dudniący wszechobecny dźwięk przedarł się melodyjny pełen grozy i rozpaczy głos. Wiatr wydawał się osłupieć z przerażenia i stopniowo maleć pod potęgą słów młodej kobiety. Wybuchł chaos. Koń wydawał się oszaleć i pogalopował na złamanie karku przed siebie. Wierzgał, skręcał, przyśpieszał i zwalniał. Wóz niemalże nie roztrzaskał się o drzewo gdyby nie niekontrolowane ruchy konia skręcającego ponownie. Wystająca lampa zahaczyła o drzewo i strzaskała się pozostawiając wszystko w mroku nocy oświetlanego przez gwiazdy i śnieg. Kolejny nagły skręt wystający oprószony śniegiem kamień zatrzymał na sobie część koła rozdzierając jego części i uniemożliwiając dalszy ruch pojazdu po drodze gubiącego pakunki i beczki. Wiatr niemalże ustał, niczym przerażone dziecko oczekujące konsekwencji za stłuczenie ulubionej porcelany swojej matki podczas swawoli i zabaw.
Młoda dziewczyna próbowała zaprzeć się o ścianki toczącej się beczki, żeby nie obtłuc całego już obolałego ciała. Nie sposób było jednak tego dokonać już w trakcie toczenia się i skutkiem było obicie i posiniaczenie sporej części małego i pozornie bezbronnego ciała. Wielokrotne uderzenie w głowę wywołało atak sporego bólu głowy, który szybko neutralizowany był za pomocą adrenaliny. Nadpęknięta w niektórych miejscach beczka zatrzymała się, a tkwiąca wewnątrz istota chwile oddychała ciężko walcząc z nasilającym się uczuciem i potrzebą wymiotowania. Nie była pewna, czy winą to był lekki wstrząs mózgu czy sama wariacka podróż wewnątrz beczki. Z problemu wybawiły ją złowrogie słowa zalewające kolejnym spazmem strachu. Zaparła się o ścianki jakby chcąc rozsadzić w akcje desperacji od środka swoje drewniane więzienie. Usłyszała donośny trzask eksplodującej beczki gdzieś na wysokości jej twarzy. Impet ciosu jaki zadał oprawca w beczkę posłał ostre odłamki prosto w twarz uwiezionej dziewczynie. Stróżka ciepłej krwi wylała się z płytkiej rany na kości policzkowej powolnie opadając ku wąskiemu podbródkowi. Tomoko oprzytomniała nagle, choć może nie tyle oprzytomniała co zdziczałą. W jej oczach widać było to co widzi się u poranionego niedźwiedzia zapędzonego w kozi róg przez tuzin ludzkich myśliwych. Dziką zdesperowaną chęć przeżycia. Opierał się tam cały wymazany we krwi naciągając kuszę, którą zabił zwierze poświęcająca za nią życie. Potwór z jakimi miała już do czynienia, lecz tym razem nie była dzieckiem i tym razem nie była bezsilna.
Dłonie jakby same, automatycznie zaczęły układać się w znaki. Tygrys, świnia, wół, pies, wąż. Skąd w ogóle pamiętała kolejność tych znaków, jak jej zdziczałe myśli potrafiły same bez jej ingerencji połączyć pieczęci nad którymi nie zastanawiała się nawet chwilę? W ciemnych piwnych oczach zabłysło coś nieprzyjemnego, coś co prawdopodobnie spłoszyłoby nawet dzikie zwierze patrzące wgłąb zdziczałych ślepi. Złożyła pieczęci, wykonała technikę kierując swoją uwagę na skrzyni mającej około połowę rozmiarów dziewczyny. Zrobiła to instynktownie, tak jak instynktownie pochwycona jaszczurka pozostawia swój ogon odrywając go od reszty ciała. Chwila oczekiwania na jeżący włos na karku trzask pociągniętego spustu, krótki i intensywny brzdęk zwalniającej bełt cięciwy. Melodia życia i śmierci decydująca o tym, czy myśliwy zdołał upolować bestię czy bestia przechytrzyła myśliwego i oswobodzona sama rozpocznie własne łowy.

Nazwa
Kawarimi no Jutsu
Pieczęci
Tygrys → Świnia → Wół → Pies → Wąż
Zasięg Max.
30 metrów
Koszt
E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
Dodatkowe
W pobliżu musi się znajdować przedmiot możliwy do podmienienia
Opis Kolejna pomocna technika, która niejednokrotnie może uratować życie. Otóż jest to technika podmiany która pozwala w momencie ataku podmienić nasze ciało z zawczasu przygotowaną podmianą z beczką, kłodą bądź innym przedmiotem który znajduje się luźno na powierzchni oraz rozmiarami jak i wagą nie przekracza ½ naszego ciała. Kolejnym ograniczeniem techniki jest świadomość nadchodzącego ciosu. Użytkownik może podmienić się tylko w momencie gdy widzi nadchodzący atak. Wtedy tuż przed zadaniem ciosu następuje podmiana i nasze ciało zajmuje przedmiot wcześniej przez nas wybrany do podmiany.
Z tą skrzykną co jest 1/2 Tomoko ;3
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Bełt wzbił się w powietrze przecinając je w zastraszającym tempie. Jego drewniany podłużny trzon nieznacznie kołysał się podczas strzału kompletnie nie wpływając na precyzje godną najlepszych strzelców. Pocisk wpadł w otwór w beczce w czasie mniejszym niż jedno uderzenie serca. Siła z łatwością rozsadziła zawartość i to co ją otaczało kołysząc napiętymi łańcuchami, lecz to co pozostało po potężnym strzale dalekie było od tego co miało uczynić.
Zamiast krwi i ciała kobiety z której uchodzi ciepło wraz z duszą na pokrytej śniegiem ziemi leżały niedbale roztrzaskane kawałki drewna, zawartości skrzyni i rozluźnionego grubego łańcucha. Mężczyzna wyraźnie mający już wcześniej do czynienia z kunoichi obrócił się poprawnie w kierunku mizernie wyglądającej dziewczyny. Choć to zabawne wcześniej wydawała się być jeszcze bardziej mizerna i mała. W jej oczach paliło się coś niepokojącego, lecz na twarzy nie widniał gniew. Włosy roztrzepane układały się w niedbałą fryzurę chaosu zlepione gdzie nie gdzie przez krew. Rozcięta w niektórych miejscach skóra toczyła szkarłatny gęsty płyn skapujący na nieskazitelnie biały śnieg. Ciężkie krople wpadały wgłąb puchu bez najmniejszego trudu kolorując barwą życia i śmierci wąskie długie tuneliki. Strój nie tak dawno staranny i schludny teraz wołał o pomstę do nieba mając na sobie liczne rozdarcia i poszarpania. Kurtka częściowo podciągnięta do góry ukazała część posiniaczonego brzucha. Szeroki szal zwisał niedbale na plecach dziewczyny ledwo trzymając się zaciśnięty przez inną fragment ubioru. Tomoko wyglądała teraz zupełnie tak jak za czasów swojego wczesnego dzieciństwa. Pobita, poniżona, odarta z godności.
Mężczyźnie nie było dane przyglądać się więcej niż krótką chwilę. Zdołał się obrócić i ujrzał jak bardzo upodlone dziecko zmieniło się w kogoś, kto w jej oczach był prawdziwym bohaterem. Ruszyła przed siebie w pełni swojej szybkości nie marnując czasu na element zaskoczenia i utratę korzystnej pozycji. Jej włosy poderwały się tworząc burzę kosmyków tańczących wraz z każdym pewnym ruchem dziewczyny. Poraniona buzia ugięła pod wpływem determinacji. Wetknięty za porwany kołnierz szal przez chwile trzepotał za plecami niczym peleryna godna prawdziwego bohatera, po czym odpadł pozostając koło innych beczek. Dziewczynka przyjmująca wszystko co podał jej los zmieniła się w młodą kobietę, która pomimo strachu i niebezpieczeństwa nie godziła się na podły i okrutny los.
Walka rozpoczęła się prawie, że natychmiastowo. Tomoko ruszyła prosto na oprawce, który uciekając się do desperacko brudnego zagrania rzucił w nią bezużyteczną kuszą. Dziewczyna nie zamierzała zmniejszać swojego pędu więc pochyliła się tylko na bok wyciągając przed twarz przedramię drugą ręką łapiąc się za środek wystawionego członka. W razie gdyby kusza dosięgnęła celu pomimo uchylenia ręka powinna zatrzymać obiekt bez większego problemu. Członkini szczepu nie zamierzała tracić prędkości ponieważ jej celem było wykonanie techniki Dainamikku Entorī. Pozornie niegroźne ciało dziewczyny miało wzbić się w powietrze. Za pomocą impetu prędkości i własnej siły celowała nogą w mostek mężczyzny tak aby ten nie mógł uniknąć ciosu zwykłym odchyleniem się. To nie był jednak koniec zaplanowanej pomsty młodej Tomoko. Po pierwszym ciosie zaplanowany był kolejny pokaz, tym razem jednak gradu ciosów i kopnięć -Dainamikku Akushyon - przedstawieniu umiejętności zaś towarzyszyły wykrzykiwane słowa za każdym razem gdy pojedynczy cios spośród niezliczonego gradu dosięgał celu - Przybądźcie moi bracia na wołanie i błaganie. Siostra Wasza w potrzebie, zło do domu Waszego wtargnęło i wygnane zostać musi! Przybądźcie bracia mili, gdy błagalnie o to proszę! - Dźwięczny, przyjemny głos grzmiał niczym burza przedzierając się miedzy drzewami prosto w mrok. Nie mogła być pewna ilu tych niegodziwych ludzi znajduję się w pobliżu i ilu zamierzało dołączyć. Sama wiedziała o dwóch, tu zaś został jeden. Wkrótce mogłoby okazać się, że przyjedzie cała kompania, a pojedyncza początkująca Kunoichi nie miała szans z przeważającą liczbą przeciwników. Potrzebowała pomocy leśnych stworzeń aby móc stoczyć nieuchronną walkę z nieznaną liczbą niegodziwców. W grę bowiem nie wchodziła ucieczka. Pokonanie jednego oprycha i puszczenie się długą w las zapominając o flecistce w potrzebie i być może innych ludzi zamkniętych w beczkach. Tomoko nie zamierzała ich porzucić, ponieważ bohaterzy nigdy nie odwracają się od potrzebujących nawet jeśli ceną za to ma być ich własne życie.





Nazwa
Dainamikku Akushyon
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Brak
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Bardzo prosta technika TaiJutsu, polegająca na zaatakowaniu przeciwnika gradem ciosów i kopnięć. W zasadzie nie byłoby to Jutsu, ale kwalifikuje je się jako takowe, ponieważ poza zwyczajnym atakiem dodaje się do niego obrót przed rozpoczęciem ataku, który utrudnia trochę obronę.
Nazwa
Dainamikku Entorī
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Brak
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Kolejna z łatwych technik TaiJutsu. Tym razem użytkownik wyskakuje i atakuje przeciwnika wyprostowaną nogą. Taki cios może oszołomić, wyprowadzić z równowagi, a przede wszystkim zaskoczyć cel ataku. Dodatkowo jeśli połączymy go z jakąś dywersją, np. notką wybuchową nadchodzącą z drugiej strony, mamy pewne szanse na niespodziewany atak.
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Jūgo Tomoko

Re: Leśna droga

Post autor: Jūgo Tomoko »

Głuchy trzask rozniósł się po okolicy. Trzaskająca drewniana konstrukcja wydarła z siebie ostateczne tchnienie po którym nastała ponura cisza. Nienaturalna i przenikliwa, przedzierała się wgłąb trzewi trawiąc je, przynosząc tym samym niepokój. Jasny pełny księżyc uchronił się za gęstą chmurą jakby nie chcąc więcej patrzeć na cierpienia młodej istoty. Zapadła ciemność, gęsta niczym wydarta z samego dnia czeluści. Bystre, drapieżne oczy mężczyzny zdawały się błyszczeć wpośród mroku roztaczając wokół siebie chłód i niegodziwość. Podłe spojrzenie wwiercało się w ciało dziewczyny siedzącej na rozrzuconym śnieżnym puchu, opartej o zniszczony drewniany szkielet wozu. Jej opuszczona głowa i bezwładne ręce prezentowały porażkę, uległość i poddanie się. Opuszczona przez leśnych braci oraz przez światło została strącona w objęcia mroku. Samotna, krucha, bezbronna istota na wpół leżąca wśród zniszczonego wozu wyglądała teraz tak bardzo żałośnie. Chłodny podmuch uderzył w twarz dziewczyny odgarniając burzę rozczochranych ciemnych kosmyków. Rozchylone wargi wydawały się wydać już ostatnie tchnienie dziewczyny. Bystre ponure spojrzenie dostrzegło ruch nawet pomimo ogarniającej ciemności. Usta dziewczyny poruszyły się, zamykając powolnie i tocząc z małego pęknięcia stróżkę szkarłatnej posoki.
Zimowy wiatr dmuchnął ponownie, tym razem mocniej odsłaniając pełny, jasny księżyc zalewając tym samym las światłem. Bezwładna otwarta dłoń poruszyła się impulsywnie, a drobny podbródek podniósł dumnie ukazując twarz pełną mieszanin emocji. Ból, gniew, wstyd i nienawiść. Szeroko otwarte oczy w które wpadł blask zapłonęły pełnią piwnego blasku. Małe, kobiece pięści zacisnęły się tak mocno, że kostki praktycznie zlały się z wszechobecnym śniegiem. - Ja, Jūgo! Siostra natury! Skazuje Cię na śmierć! - Zagrzmiała pewnie lecz z dozą smutku. Stróżka krwi tocząca się z rany na czole wpadła łukiem pod powiekę i uroniła krwistą łzę rysującą ślad aż po sam podbródek. Kropla krwi opadła prosto na dłonie łączące się w pieczęci.
Dzięki Bunshin no Jutsu - ponieważ tak się nazywała technika której pieczęci składała Tomoko - Przed dziewczyną pojawiły się jej cztery jej idealne kopie. Pierwsza stojąca stanęła metr przed dwoma stykającymi się niemalże ramionami i ruszyły z gniewnymi minami prosto na mężczyznę. Czwarty klon wybiegł z prawego boku dopiero po chwili zataczając łuk i ze znacznym opóźnieniem kierując się prosto na przeciwnika. Właściciela klonów złapała się za grubą dostatecznie długą deskę z ostrym zakończeniem w miejscu w którym się ułamała i powstała pośpiesznie. Oparła swoją prowizoryczną dzidę na biodrze i podbrzuszu po czym popędziła prosto za swoimi klonami celując między dwie Tomoko biegnące ramie w ramie metr za pierwszą. Pędziła niemalże na oślep nie wiedząc co robi porywacz, lecz to było właśnie ryzyko wykonywanego planu. Pierwsza biegnąca Tomoko miała dość szybko zostać zgładzona przy pomocą krótko zasięgowego tanto i na ułamek sekundy zakryć oczy białą chmurką. Wtedy przed oczami mężczyzny miały się pojawić dwie kolejne Tomoko, które tak jak poprzedni klon miał wymusić zamachnięcie bronią i chwilowo zabrać widoczność. Czwarta replika czyniła za element odwracający uwagę. Biegła po łuku tak, że kątem oka chcąc nie chcąc przeciwnik dostrzegał rozpraszający ruch. Cała ta dywersja miała jeden cel. Umożliwić dziewczynie wbić się ułamanej desce w brzuch mężczyzny, którego zasięg był zbyt krótki, aby nawet kiedy się w niego wbije mógł ciąć ją za pomocą krótkiego ostrza. Zdeterminowana, młoda dziewczyna, przepełniona dzikością, chęcią przetrwania i trawiącą nienawiścią zamierzała zabić. Po raz pierwszy w życiu, jej umysł skierował się ku morderstwu.



Nazwa
Bunshin no Jutsu
Pieczęci
Baran → Wąż → Tygrys
Zasięg
Dowolny
Koszt
E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1% (za 2 iluzje)
Dodatkowe
Brak własnej woli; niematerialne
Opis Prosta technika Ninjutsu, która polega na stworzeniu iluzji nas samych. Przy jej pomocy – w zależności od Kontroli Chakry – jesteśmy w stanie stworzyć od jednej do kilkunastu iluzji, które wyglądają jak my i wykonują nasze polecenia wydawane drogą mentalną. Oczywiście iluzje nie są materialne, więc każde uderzenie w nie kończy się ich rozwianiem w małym, błyskawicznie znikającym obłoku dymu. Warto również zauważyć, że iluzje nie wydają żadnych dźwięków, dodatkowo nie rzuca swym "niematerialnym" ciałem cienia, a także nie potrafią poruszać żadnych przedmiotów.

Niezbyt udana mapka X'D
http://i.imgur.com/gogKe8L.png
0 x
Murai

Re: Leśna droga

Post autor: Murai »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości