Dzielnica portowa

Aka

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Aka »

Chłopak westchnął ciężko słysząc, że jego próby pertraktacji spełzły na niczym. Myślał, że udawanie słodkiego chłopca pomoże mu w przekonaniu zbirów do pozostawienia go w spokoju. Niestety los pokazał, że mężczyźni preferują rozwiązywanie konfliktów za pomocą siły. Mimo tego „lekkiego" problemu, Aka potwierdził swoje przepuszczenia co do całej tej śmierdzącej sprawy. Nie był żadnym detektywem, ale nie potrzeba było tropiciela aby zorientować się, że coś tu pachnie nieładnie. O ile tajemnicza szkatułka mogła wzbudzać lekkie zainteresowanie u bruneta, o tyle reakcja bandytów na nazwę baru zdecydowanie wskazywało na to, że nie jest to zwykły lokal z rybą. Tylko co przemycał rudy, piegowaty chłopczyk? Nielegalny alkohol? Narkotyki? A może jakąś tajną wiadomość? Tego Uchiha nie wiedział i nawet nie miał czasu na zastanawianie się.
Oto bowiem osiłek zamachnął się na osiemnastolatka, wyraźnie przykładając się do siły zadanego ciosu. Aka bynajmniej nie miał chęci zapoznawać się bliżej z pięścią tego przyjemniaczka, musiał więc szybko zareagować. Serce zabiło mu szybciej, a poziom adrenaliny w organizmie gwałtownie poszedł w górę.
Żarty się skończyły. Niebieskooki postanowił przestać zgrywać tego dobrego, bo na nic się to zdawało w zapuszczonych dokach. Najwyraźniej z tymi podludźmi trzeba było rozmawiać ich językiem.
Jako, że próbował zbierać ryby z ziemi, był lekko pochylony. Sięgnął dłonią pod płaszcz, dłużej nie mając zamiaru bawić się w kotka i myszkę. Dosyć tego! Nie mógł sobie pozwolić, by jakiś podrzędny menel z doków groził komuś takiemu jak on. Był w końcu Shinobi - wiedział, że jest lepszy, niż jakiś tam przeciętny mieszkaniec, nawet jeżeli ten ma przerost tkanki mięśniowej.
W jego dłoni błysnął sztylet - ostry jak brzytwa, zdolny bezproblemowo wbić się w skórę nieopancerzonego przeciwnika. Drugą, zaciśniętą w pięść posłał do góry, celem próby sparowania ewentualnego ciosu. Sam chłopak skierował swoje ostrze w kierunku nogi bandyty, jednak zatrzymał się tuż przed kroczem zbira, jakby dając mu chwilę na zastanowienie się przed podjęciem pochopnej decyzji.
- Spróbuj się ruszyć, to będziesz miał większy problem niż siniak na głowie. - warknął do niego, z delikatnego chłopczyka zamieniając się w naprawdę wkurzonego gościa. - Nie rozumiesz, kurwa, po ludzku? Mam pójść po ludzi żeby z Tobą porozmawiali inaczej? - postanowił postawić na lekki blef. Nie chciał go krzywdzić, nie miałby w tym żadnego celu, mógłby sobie przysporzyć jedynie kłopotów. Jednak jeżeli to by nic nie dało, gotów był spełnić swoją groźbę i uszkodzić oponenta.
0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Suzu »

0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Aka

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Aka »

Nie lubił takiego towarzystwa, ale nic nie mógł na to poradzić. W końcu sam się prosił o kłopoty, a one nadeszły. Chłopak wyjątkowo dał upust emocjom i pozwolił sobie na zachowanie, jakie ewidentnie mu nie przystoi. Ale jak widać - zadziałało! No, może nie do końca tak jakby sobie życzył tego czarnowłosy chłopak, bowiem jego nadgarstek został w wyjątkowo nieprzyjemny sposób wygięty, ale jednak. Drab nie był aż tak głupi, na jakiego wyglądał. Choć trochę to potrwało, przekalkulował, że utrata najważniejszego narządu (w jego prymitywnym mniemaniu) może się nieco negatywnie odbić na przyszłym życiu seksualnym. miał więc Aka rację twierdząc, że tylko silniejszy jest w stanie zwyciężyć w tym miejscu.
Sytuacja uspokoiła się, drab wiedział, że zadarł z niewłaściwym człowiekiem, a blef Sharinganowca idealnie wpasował się w zaistniałe okoliczności. Uchiha skinął lekko głową i uśmiechnął się do zbira.
- No, no, wiadomo. Hehe, pozory mylą, hehe. - hehe, no rzeczywiście, bardzo zabawne. Ostatni raz tak się uśmiał na pogrzebie rodziców parę miesięcy temu.
Mężczyzna pomógł mu zbierać ryby. Jak widać - trochę się bał i usiłował się podlizać. Akiemu trochę się to nawet podobało. Czuł taką iluzoryczną władzę nad upokorzonym przeciwnikiem. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że to wszystko było iluzją, stworzone jedynie na pokaz.
- Nie, dzięki, dam radę. - odrzekł na propozycję znalezienia koszyczka. - No, to ten... Góra nie lubi spóźnień, lecę, strzała! - powiedział, czym prędzej zabierając ze sobą ryby i odchodząc od tej uliczki, zanim draby zmienią zdanie. Trochę odetchnął z ulgą, ponieważ robienie awantury w tej dzielnicy nie było mu na rękę. Nawet jeżeli "pozbyłby się" problemu, to za tworzenie burd mógłby dostać solidnie w kość - jeżeli nie od makrelarzy, to od władz Kotei.
Rudzielec nie miał zamiaru jednak czekać na młodego Uchihę. Tak właściwie, to zostawił go nawet na pastwę losu. Aka właściwie nie wiedział jak powinien zareagować. Być wściekły? Okazać zrozumienie?
- Co za mały, parszywy tchórz... To ja mu pomagam, a on...! - burknął w myślach, natychmiast wyrywając do przodu. Gnojek na pewno nie był do końca poważny. Chłopak totalnie nie rozumiał jego zachowania - skoro tak bardzo potrzebował tych ryb, to po co teraz w ogóle odchodził? To nie miało najmniejszego sensu. Albo stwierdził, że Aka sobie nie poradzi, albo miał to wszystko gdzieś. Tak czy siak, sprawa przybrała nieoczekiwany obrót - piegowaty dzieciak miast czekać na kogoś, kto zobowiązał się do pomocy mu, właśnie znikał w tłumie. Shinobi musiał się pospieszyć. Znowu targnęła nim myśl, czy powinien się za nim udać, czy może jednak sobie odpuścić.
- Ej, młody! - krzyknął wreszcie za nim nastolatek. Zdecydował, że podąży za "zleceniodawcą". Oczywiście tylko dlatego, że chciał dowiedzieć się, w jaki sposób cała ta akcja się zakończy. Krzyczał więc, lecz nie wiedział, czy w takiej wrzawie ryży będzie w stanie go usłyszeć. Zaszkodzić to na pewno nie mogło. No, może troszkę wizerunkowo, bo widok jednego dzieciaka biegnący za drugim - na dodatek rudzielcem - z rybami w łapach, musiał być istnie komiczny.
0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Suzu »

0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Aka

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Aka »

Tym razem szczęście mu sprzyjało. Aka tuż po wejściu w tłum zorientował się, dokąd poszedł jakże odważny rudzielec. Nie da się ukryć, że pomocnym punktem nawigacyjnym było... nic innego, jak kolor czupryny piegowatego. Już po chwili Uchiha podszedł do niego i spojrzał na niego. I bynajmniej nie było to miłe spojrzenie.
- No wiesz co? - zapytał z ogromnym wyrzutem, patrząc się z góry na niższego od siebie dzieciaczka. - Tak się nie robi, nie zostawia się kogoś kto próbuje Ci pomóc! - choć był lekko zły, to w jego głosie bardziej od wściekłości było słychać nauczycielski ton, zupełnie jakby chciał uświadomić chłopakowi, że zrobił coś złego. - Jak będziesz tak postępował, to kiedyś i Ciebie ktoś zostawi w potrzebie. - pokiwał głową z rozczarowaniem. - Chyba nie myślałeś, że byle drab sobie ze mną poradzi, huh? - uśmiechnął się do niego. Nie mogli jednak tak stać pośrodku tłumu i sobie gawiędzić, bo skończyłoby się tak jak ostatnio. Trzeba było ruszać w dalszą drogę. Westchnął w końcu głośno i wrzucił upolowane ryby na szczyt skrzynki, dorzucając młodemu troszkę więcej ciężaru.
- Ile ci płacą za takie... - szukał odpowiedniego słowa - ... dostawy? - wzruszył ramionami, jakby niespecjalnie go to obchodziło, choć w rzeczywistości był bardzo ciekawy, dlaczego taki młody szczyl jest gotów obracać się w tak paskudnym towarzystwie. Musiało chodzić o pieniądze, bo o co innego? Albo zarabiał dużo i dlatego siedział w dokach, bo mu się to opłacało, albo w jakiś sposób był przymuszany do takiej pracy - czy to przez głód, czy przez osoby trzecie.
- No dobrze, pójdę przodem, tylko pokaż mi gdzie to w ogóle jest... - teraz miał robić za ochraniarza, który broni Króla Rybaka przed nadchodzącym złem w postaci nieostrożnych przechodniów. Gdyby nie otoczenie, smród ryb i ogólna degeneracja społeczeństwa w tym miejscu, to czułby się jak zawodowy ochroniarz, osłaniający przemarsz jakiegoś możnowładcy. On był jednak zwykłym chłystkiem, który miał uważać, żeby młodego nikt nie potrącił. No cóż, każdy jakoś zaczynał.
Ruszyli więc dzielnicą portową, w kierunku wskazanym przez rudzielca. Dzielnica dalej była tak samo brzydka i ponura jak wcześniej. Nic się nie zmieniało, wszystko wyglądało w identyczny, paskudny (przynajmniej w jego mniemaniu) sposób. Wszystko szare, bure, nijakie. Nie było tu widocznego żadnego stylu architektonicznego, a połowa budynków została pewnie wybudowana niezgodnie z prawem. Zresztą - skoro wykorzystują dzieciaków do noszenia rób, to trudno mówić o jakichkolwiek dobrych manierach, a co dopiero o pomyślunku przy rozplanowaniu dzielnicy.
Jakże zatem ciekawym miejscem musiał być ten przybytek, skoro serwowały się w nim takie zbity jak tamta dwójka wcześniej. Aka nie mógł się wprost doczekać, aż zobaczy te zbiorowisko degrengolady i rozpusty. Teraz musiał jednak przeciskać się przez tłum i ostrzegać ludzi, aby zeszli z drogi. Dla ich własnego bezpieczeństwa - w końcu nikt nie chciał skończyć w fontannie z śledzi. Co jakiś czas patrzył się za siebie, by widzieć piegowatego. Nie chciał, żeby znowu w jakiś sposób znikł mu z oczu.
0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Suzu »

0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Aka

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Aka »

Uchiha postanowił nie komentować pyskówki młodego. Gdyby to on był na miejscu piegowatego, pokornie by przeprosił i ukorzył się przed starszym. Tak go uczyli rodzice i choć wiele miał im do zarzucenia, to akurat w tym się z nimi zgadzał. Totalnie nie przemawiała do niego retoryka zebrania bęcków tylko przez jedną osobę. Sądził, że w życiu nie chodzi przecież o to aby przetrwać. Życiem trzeba żyć, a nie przeżyć je. Trzeba brać garściami, a nie podskubywać albo łapać ochłapy, które ktoś nam zostawi. Draby owszem - nie grzeszyli honorem lub inteligencją, ale nawet oni nie ośmieliliby się uderzyć dziecka. A przynajmniej tak wmawiał sobie Aka - wychowany w zupełnie innym świecie niż ten, który tak paskudnie zostawił go i uciekł niczym tchórz.
- Powiedziałem, zgodnie z prawdą, że pracuję dla cioteczki. - odpowiedział w końcu na pytanie chłopaka, który najwyraźniej chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, kto pracuje dla jego "cioteczki" i jaki biznes prowadzi ta osoba. - Dlaczego Twój kuzyn zrezygnował? - zapytał i nie czekając na odpowiedź, przyszykował się do dalszego przemierzania dzielnicy.
Ruszyli przed siebie, a Aka z niemałym zaskoczeniem słuchał co piegowaty ma do powiedzenia. Niesamowicie zdziwiło go ostrzeżenie, ażeby nic nie kupować od lokalnych sprzedawców. Tu nawet nie chodziło o kiepskiej jakości towar, a o to, że gotowi byli zrobić go w konia tylko dlatego, że nie chodził w podartych ubraniach oraz nie cuchnął rybą. A przynajmniej nie bardziej niż reszta otoczenia.
Paskudna restauracja w ogóle nie przypominała miejsca w którym ktokolwiek chciałby się stołować.
- Można się było tego spodziewać... - stwierdził Aka, z lekkim zażenowaniem przyglądając się obskurnemu budynkowi, otoczonemu równie ponurymi uliczkami, w które nigdy wczesniej nie spróowałby skierować swych kroków.
Uchiha nie miał jednak czasu podziwiać niewątpliwie piękneego stylu architektonicznego, albowiem już po chwili z ponorej uliczki zaczęły dochodzić odgłosy kłótni. Dwunastolatek ostrzegł swojego starszego kompana, ażeby zaczekać aż cała ta afera się skończy. Tym razem klanowicz nie miał zamiaru protestować - już miał wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden dzień. Oparł się więc o ścianę piekarni wraz z piegowatym i spokojnie obserwował otoczenie.
Wbrew pozorom nie musiał długo czekać na samoistne rozwiązanie sytuacji. Już po paru chwilach z ciemnej uliczki wyszło dwóch dorosłych mężczyzn, znacznie starszych od nastolatków. Wyraźnie byli niezadowoleni z przebiegu rozmowy jaki przeprowadzili przed chwilą. Aka starał się zachować kamienną twarz, choć tak naprawdę zżerała go ciekawość. Musiał się jednak wstrzymać, aż goście odejdą na bezpieczną odległość i starcą ich z oczu. Dopiero wtedy mógł wraz z młodym udać się na tyły sklepu po odbiór nagrody. Teraz wystarczyło podejść do kobiety i liczyć na to, że choć teraz dowie się o co chodziło w rodzinnym interesie.
- Masz pozdrowienia od Piąchy. - nie omieszkał przekazać całusków od jakże miłego kolegi, którego poznał kilkanaście minut wcześniej.
0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Suzu »

0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1941
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Aka

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Aka »

Rudzielec najwyraźniej nie podzielał filozofii życiowej Akiego. Trudno było mu się dziwić, wszak zostali wychowani w zupełnie innych warunkach, w innym środowisku i z innymi priorytetami.
- Zobaczymy. Wszystko zależy od tego, jak bardzo będę potrzebował pieniędzy. A póki co... Mam zamiar się po prostu umyć. - odpowiedział na sugestie rudego dotyczące współpracy między nim a Cioteczką.
W końcu pojawiła się i ona. Nie wyglądała jakoś imponująco, tak właściwie była tak zwykła, że Aka nawet nie zdążył się jej przyjrzeć. Co by nie mówić - zapłaciła całkiem solidnie. Miło było przyjąć trochę grosza za tak śmierdzącą robotę. Skinął obojgu na pożegnanie i oddalił się w swoim kierunku. A przynajmniej miał taki zamiar, bowiem zaczepił go posłaniec, który wyjątkowo nie miał czasu na pogaduchy. Wręczył mu list od samej liderki klanu i ruszył przed siebie, dając znać, że nie ma możliwości odmowy. Uchiha sięgnął po świstek i przeczytał jego treść. Cóż, przyjemności musiały zaczekać. Teraz priorytetem było udanie się na festyn i odkrycie, co za tym wszystkim stoi.

[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 3051
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Yami »

0 x
Ukog

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Ukog »

Tak straszyli, tak straszyli, aż ostatecznie nic się nie stało. Ich zleceniodawca musiał chyba tylko dla zasady zagrozić im śmiercią, jeśli coś zmalują, na co Ukog odmachnął mu tylko na pożegnanie z zapewnieniem, żeby pan Takawaza się nie martwił. Co mu przecież po jakichś tam skrzyniach?
Przyglądał się Yosuke. Chłopak wydawał się bardzo groźny, choć jego prośba o maskę aby być jeszcze groźniejszym wydała się chłopakowi nieco kuriozalna. Dbał o swój wizerunek, co? Podróż z Midori do Sogen nie dłużyła się. Postawione w stan gotowości uszy i oczy Ukoga sprawiły, że nie rozluźnił się i nie odczuwał nudy monotonnym spacerem. Cały czas nasłuchiwał, wyglądał i reagował na podejrzane szelesty. Wydawało się jednak, że to wszystko na próżno. Nie mógłby znaleźć zagrożenia dla cennego ładunku nawet gdyby chciał. A może dopiero w drodze powrotnej zacznie się cała akcja? Szedł obok wozu, pozwalając towarzyszowi zająć drugą flankę, czy jakąkolwiek pozycję tamten sobie życzył.
- Póki co nie widzę tych dziesięciu przeciwników naraz dla każdego z nas! - Zaśmiał się zarówno do Yosuke jak i Woźnicy. Przez czas jazdy do Sogen zdążył nauczyć się wyglądu wozu na pamięć, choć nie wymagało to dużo czasu ani inteligencji. Dlatego z ulgą przywitał bramy osady Uchiha, gdzie Woźnica szybko odnalazł właściwy magazyn w dzielnicy portowej, gdzie rozpoczął się przeładunek towarów.
- Do tej pory wszystko poszło gładko. Może widząc taką ochronę bandyci w ogóle nie odważyli się wyskoczyć z krzaków? Nawet bez maski jesteś straszny hi hi... - Szturchnął zaczepnie Yosuke, póki co brak problemów sprawiał, że humor mu dopisywał.
- Meh, skoro to tylko godzina to zaczekam w pobliżu, nie chcę się zgubić w nowym miejscu. - Rzeczywiście, odwiedził te rejony po raz pierwszy, głupio byłoby wpakować się w kłopoty albo zgubić się w nowym miejscu i tym sposobem zmusić resztę do czekania na niego czy nawet poszukiwań biednego Ukoga. Przycupnął sobie zatem gdzieś blisko i obserwował jak skrzynie wędrują do magazynu.
0 x
Awatar użytkownika
Yōsuke
Postać porzucona
Posty: 134
Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja.
Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Yōsuke »

Gdy tylko dotarli na miejsce, chłopak zluzował nieco, nie obserwując już tak terenu, jak robił to wcześniej. Ukog miał się na baczności przez całą drogę, dzięki czemu zaplusował sobie u Yosuke, i to bardzo. Prawdą było, że jego czarnowłosy znajomy był nieco roztrzepany, niczym jego fryzura, ale na misji zachował się odpowiedzialnie i nie próbował robić niczego, co mogłoby doprowadzić do rzeczy, które byłyby nieplanowane lub niepożądane. Na żart Ukoga o tym, że przeciwnicy wcale się nie pojawili, chłopak zaśmiał się pod nosem. Był zabawnym człowiekiem, to trzeba mu przyznać. Chociaż jeden z tej dwójki potrafił rozluźnić atmosferę. Sam Yosuke był ostatnio bardzo spięty, wszak sam nie wiedział, co ma ze sobą poczynić. Być może wyruszy do Yinzin w odwiedziny do kuzyna?

Niestety misja wyznaczona była na kierunek tam i z powrotem, więc nie mógł liczyć na to, że najzwyczajniej w świecie skręci po misji w lewo i pójdzie parę domów dalej do swojej rezydencji oddanej do użytku przez Staruszka specjalnie dla czerwonowłosego. W końcu musiał mieć gdzieś wrócić, a że stawał się już dorosłym mężczyzną, to i jego przybrany ojciec pomyślał o tym, że być może, w niedalekiej przyszłości młody Yosuke osiedli się tutaj wraz ze swoją rodziną, aby wieść spokojne życie z daleka od wojen, czy innych niebezpieczeństw. Jakże się mylił. Chłopak nie miał zamiaru wcale schodzić ze szlaku shinobi, choć kto wie, czy w przyszłości nie pozna osoby, która odmieni jego światopogląd w takim stopniu, że zmieni zdanie na temat sensu swojego życia?

- Ja mam wrażenie, że wystraszyli się tego potwora, który szedł koło wozu. Ten taki z wielką czarną czupryną - odpowiedział mu kuksańcem w ramię, lekkim oczywiście, żeby przypadkiem nie zrobić mu krzywdy i roześmiał się ponownie. Nie dziwo, że humoru były podtrzymane w jak najlepszym stanie. Podróż była przyjemna. Do tego co jakiś czas mijały ich wozy kupieckie, co samo w sobie pokazywało, że szlak jest bezpieczny zarówno w stronę Sogen, jak i w kierunku powrotnym.

- Masz rację. Zaczekajmy tutaj. Nie ma, co chodzić byle gdzie. Pamiętaj, że mieliśmy doglądać towaru cały czas, więc lepiej nie spuszczać go z oka - uśmiechnął się do niego lekko, po czym ruszył za chłopakiem i usiadł obok niego. Cały czas obserwował rozładunek, aby być pewnym, że trafił w należyte ręce. Nawet jeśli woźnica nic nie mówił, nie oznacza to, że wszystko idzie zgodnie z planem Pana Takazawy. W razie czego starał się spamiętać twarz tego grubszego gościa, który przywitał ich obydwu w “swoich skromnych progach”, wytropienie kogokolwiek w znajomym Sogen nie byłoby problemem.

- Jeśli będziesz chciał to odwiedź mnie tutaj. Mam duży dom, więc będziesz miał, gdzie zostać. No i przy okazji oprowadzę Cię po tutejszych terenach - rozwinął temat Ukoga o byciu tutaj pierwszy raz. Ciekawa perspektywa osoby, która dopiero co wyruszyła za tereny swojej osady. Yosuke zawsze się zastanawiał jak to jest, spędzić w jednym miejscu całe życie, uprawiając ziemię i dbając o swoją rodzinę, nie martwiąc się przy tym o praktycznie nic. Ciekawa perspektywa, którą być może w przyszłości będzie chciał zbadać na samym sobie. Nudna, bezpieczna przyszłość nie byłaby raczej możliwa, choć kto wie?
0 x
Obrazek Bank || PH || THEME Mowa || color=#FF8040
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 3051
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Yami »

0 x
Ukog

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Ukog »

- Hm? - Zainteresował się na propozycję Yosuke. Ten chłopak zaprosił go już nawet do swego domu, czyli chciałby spędzić z nim więcej czasu? Ukog nie miał nigdy przyjaciela od serca, wątpił ze na dłużej zaprzyjaźni się z Czerwonowłosym, a jednak ten gest z jego strony sprawił mu dużą przyjemność.
- Oh pewnie, jak kiedyś nie będę miał w tych okolicach noclegu to na pewno wpadnę! Po co płacić za hotel jak można mieć darmowe łóżko, nie? - Uśmiechnął się szeroko, przecież nie było w tym zdaniu niczego wyrachowanego. Dla Ukoga była to normalna kolej rzeczy. W końcu przecież z tego powodu przyjaciele u siebie sypiają, prawda? Nie licząc oczywiście tych damsko-męskich relacji, z którymi nasz młody shinobi nie był jeszcze ani trochę zaznajomiony. Tak czy siak, wizyta u nowego znajomego na pewno musiała zostać odłożona w czasie, bo droga w jedną stronę to dopiero połowa zlecenia. Wyglądało jednak na to, że pan Woźnica nie będzie wracał z żadnymi towarami do siedziby swego Pana. Dziwny taki handel, gdy wraca się z pustym wozem, ale Ukog ani trochę się w tym nie rozeznawał, więc w ogóle go to nie obeszło, tak samo jak mały zgrzyt z nadprogramową skrzynią. Nie przyjęli to trudno, wykraczało poza jego kompetencje nakłanianie odbiorcy dostawy do zmiany zdania. Podniósł się więc na równe nogi i gdy Woźnica potwierdził że wszystko było gotowe do drogi powrotnej, chłopak był już w gotowości.
- Jasne, ruszajmy! Dobrze by było wrócić przed ciemną nocą. A tak nawiasem mówiąc, to fajnie byłoby zdążyć na kolację... - Usłyszał jak zaburczało mu w brzuszku. Chyba nie mieli czasu na obiad, ale obfite śniadanie raczej zapewni przeżycie do kolacji.
- Skoro wóz jest teraz pusty, to czy mogę...? - Wskazał palcem na puste miejsce na wozie, po czym zaczął się na nie wspinać. Może uda mu się zaoszczędzić nieco nóg i drogę powrotną przejechać obok woźnicy? Obiecywał sobie, że wciąż będzie uważny!
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości