Domek Sagi

Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

Przejeżdżała osełką po ostrzu, słuchając słów ojca. Wątpiła, by mogła go w najbliższym czasie przegonić w czymkolwiek. Tatko dał jej kilka rad odnośnie treningów, wspominając o więziach tworzonych podczas wspólnych ćwiczeń. Przez głowę Sagi przemknęła myśl o Tensie i wiążącym się z nią uczuciu, szybko jednak została zepchnięta na boczny tor. Pan Uchiha zasugerował wspólny trening, gdyby tylko czerwonowłosa wyraziła ku temu chęci. Już właściwie chciała prosić, by nauczył ją jakiejś fajnej techniki, kiedy ich wspólny czas został przerwany pojawieniem się osób trzecich. Widząc za drzwiami Kazuo, poczuła ukłucie żalu. Wiedziała, co oznacza pojawienie się młodego łowcy, a kolejne słowa rodziciela tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu. Nawet uścisk jego szerokich i silnych ramion nie mógł zatrzymać tego, co właśnie było jej odbierane. Mimo wszystko uśmiechnęła się.
- W porządku, obowiązki najważniejsze - rzuciła lekkim tonem, choć wolałaby, by było inaczej. - Powodzenia!
Odprowadzała ojca wzrokiem, gdy znikał w gąszczu z towarzyszem broni u boku. Przeszła jej ochota na doskonalenie umiejętności szlifowania ostrzy. Jej dobry humor uleciał z wiatrem, pozostawiając po sobie zaledwie nikłe wspomnienie mile spędzonego czasu. Wróciła do środka, wzięła odświeżający prysznic, po czym wślizgnęła się pod kołdrę, mając w zamiarze przespać resztę dnia. A deszcz wciąż uderzał o szyby niczym nachalny gość dobijający się do drzwi...
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

Syknęła z bólu, gdy szyba nie wytrzymała pod naporem jej ciosów. Szkło wyleciało na zewnątrz, jednak odłamki postanowiły zagnieździć się w jej ręce. Różnej głębokości rozcięcia, nie raz zanieczyszczone przez fragmenty rozbitego okna. Ręka, od dłoni do połowy przedramienia poznaczona została ranami po których blizny jeszcze przez dłuższy czas przypominać będą jej o tym dniu. Dniu jej pierwszego morderstwa. Łzy znów stanęły w jej oczach na wspomnienie czynu którego dokonała o poranku. Jej gniew i frustracja odbiły się na ludziach którzy nie mieli z nimi nic wspólnego. I mimo, że zrobiła to niby beznamiętnie, z zimnem perfekcjonisty eliminując swoje cele, tak naprawdę przybrała jedynie maskę mającą skryć jej bezsilność. Spojrzała na swoje dłonie, te które stworzone były do odbierania życia. Myślała, że jest gotowa, w końcu obrała dla siebie ścieżkę Kunoichi. Okłamywała się, dopiero teraz to zrozumiała, to nie było coś na co mogła się przygotować. Widziała jak krew strużkami cieknie z poranionej dłoni. Rozejrzała się wzrokiem szukając osady. Noc zdążyła posiąść już świat w swe panowanie. Dopiero teraz zdawała sobie sprawę jak długo pozostawała nieprzytomna, wyrwanie się z wymuszonego snu zajęło jej niemalże cały dzień. Mimo jeszcze niedawnego iluzorycznego odpoczynku była zmęczona, nie chciała, aby ten dzień wciąż trwał, marzyła tylko o tym, aby położyć się we własnym łóżku i zapomnieć o tym co się stało. Znajdowała się na utwardzonej ziemi która okalała dom, gdzie jeszcze niedawno ją przetrzymywano, z oddali ujrzała światła osady, światło dające jej nadzieję na powrót. Musiała ruszać, nie zamierzała zostawać w tym miejscu dłużej niż było to potrzebne. Pobiegła w stronę pól przejście przez nie na przestrzał było najkrótszą drogą. Jedynie blask księżyca oświetlał jej drogę, gdy brnęła między wysokimi plonami. Białowłosa nie przewidziała jednak, że zmoczona ziemia orna przyjmie formę błota wydłużając czas potrzebny na jej przebycie. Brodziła po kostki w rozmokłej ziemi, nie raz z trudem wyrywając buty z okowów Bagna w którym się znalazła.

Po pewnym czasie udało jej się dotrzeć do granic osady. Mogła ruszyć ku głównej bramie, jednak tłumaczenie przedstawicielom straży skąd wraca nie było jej po myśli. Mimo świadomości, że powinna to zrobić, aby nikt więcej nie ucierpiał nie chciała rozpamiętywać tego wszystkiego. Krew która zdążyła już zaschnąć na jej prawej ręce utrudniała poruszanie palcami, pokrywając je szkarłatną skorupą. Całe jej ciało było brudne od błota, nie myślała o ewentualnym zakażeniu. Chciała jedynie wrócić do domu położyć się i zapomnieć o tym wszystkim, o Sadze, o gangsterach, o tej podróży. Szła ulicami osady snując się jak cień. Na jej twarzy nie było uśmiechu, nie wyrażała ona już żadnych uczuć, jedynie wyczerpanie. Mimo dotarcia do osady droga do domu wciąż nie należała do najkrótszych. Musiała iść nie zważając na nic. Mijała ciemne uliczki i spóźnionych przechodniów którzy biegli do swych domostw, aby skryć się przed deszczem. Jej już nie przeszkadzał, było jej wszystko jedno. Szła jak automat, patrząc zaszklonymi od łez oczami. Nie pamiętała jak dotarła do domu, jakby jakaś niewidzialna siła sprawiła, że nagle znalazła się przed drzwiami.

Nie pukała, nie musiała, klucze schowane były tam gdzie zawsze. Po cichu otworzyła drzwi wchodząc do środka. Nawet mimo zmęczenia i braku sił miała świadomość, że jeśli ktoś zastanie ją w takim stanie nie obejdzie się bez pytań. Zdjęła oklejone błotem buty i położyła je w kącie. Wiedziała, że nazajutrz będzie musiała je wyczyścić. Nie miało to jednak znaczenia. Z opuszczoną głową ruszyła w stronę łazienki. Wchodząc do środka od razu zamknęła za sobą drzwi przekręcając zamek. Podeszła do lustra, chciała spojrzeć na samą siebie... i zobaczyła. Jej białe na co dzień włosy przyjęły barwę podobną do brązu, całość posklejana była przez błoto. Nie pamiętała nawet kiedy mogła się przewrócić. Upadek wypadł jej z głowy. Przedramieniem przetarła mokrą od łez i deszczu twarz. Przynajmniej spróbowała. Krótki syk bólu uniósł się w powietrzu. Znów patrzyła na rękę pokrytą zaschnięta krwią. Mimo, że jej własną na myśl przywodziła tą wydobywającą się z rany po przebitym płucu. Zdrową ręką uderzyła się w twarz. Nie mogła się teraz załamać. Z nieprzyjemnym grymasem twarzy zaczęła pozbywać się zaschniętej krwi. Trwało to dłuższą chwilę, jednak w końcu się udało. Przemyła rękę pod strumieniem wody, krew znów zaczęła się powoli sączyć. Sięgnęła po pęsetę. W akompaniamencie zduszonych w sobie jęków drżącą dłonią pozbywała się kolejnych kawałków szkła. Po jakimś czasie rana była już czysta. Tensa postanowiła wziąć kąpiel. Gdy wanna napełniała się wodą zrzuciła z siebie ubranie i usiadła na jej skraju. Spojrzała w górę, jakby chciała zobaczyć nocne niebo, sufit jednak jej to uniemożliwił.
-Dlaczego? - zapytała, jakby licząc, że świat odpowie na jej pytanie. Łzy tym razem nie wydobyły się z jej ciała, już ich nie było. Po drodze wypłakała je wszystkie. Weszła do wanny by zmyć z siebie zmieszane z potem błoto. Około godziny spędziła w łazience nim udało jej się dojść do siebie. Wychodząc z wanny kopnęła ubrania tak, aby wylądowały gdzieś hen w koszu na pranie. Zostało jej jeszcze odkazić rękę. Na szczęście w szafce miała odpowiedni do tego środek którym ją polała. Pienieniu się substancji towarzyszył syk dziewczyny pieczenie było nie do zniesienia. Założyła opatrunek, zabezpieczając go bandażem. Wyszła z łazienki nieco "świeższa" niż wcześniej. Mimo wszystko nie miała już siły, ruszyła po schodach na górę. Spojrzała na leżącą w łóżku Sagę.
-Kocham cię. - powiedziała cicho pod wpływem chwili. Poszła do swojego łózka, gdzie niemal od razu odpłynęła.

Tej nocy fiołkowooka nie spała spokojnie, przewracała się z boku na bok raz po raz przez sen wypowiadając bardziej lub mniej zrozumiałe słowa, "śmierć", "wina" to były tylko niektóre z nich, jednak najprostsze w zrozumieniu. Jej sny nie dawały ukojenia na zmianę pokazując jej zabójstwa i porwanie. Obudziła się w rozkopanej pościeli, sama nie wiedziała która może być godzina, jednak sądząc po słońcu poranek już dawno odszedł w niebyt. Była w swoim pokoju, to nie był sen, wróciła i była już bezpieczna. Przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl, iż cały poprzedni dzień był tylko koszmarem z którego w końcu udało jej się wyrwać. Przetarła dłońmi oczy i wtedy zrozumiała. Emocje uderzyły w nią niczym fala, gdy szorstki bandaż przejechał po jej twarzy. Nie wiedziała co robić, smutek i żal znów napełniły fiołkowe oczy łzami. Spojrzała w bok, chciała upewnić się, że jest sama. Sagi nie było w pokoju, mogła pozwolić sobie na chwilę słabości, w końcu nikt jej nie widział. Wąskie strumyki łez spływały po jej twarzy, gdy zwijała się w kłębek. Cicho szloch trząsł jej ciałem, gdy myśli wracały do feralnego dnia. Sąsiad sprzedał ją z dług, lecz nie targała nią żądza zemsty, nie chciała widzieć więcej krwi na swoich rękach. Marzyła tylko o spokoju. Długo leżała w łóżku nim zdołała się podnieść. Nie chciała już więcej płakać, postanowiła wyjść do lasku wyrzucić z siebie te emocje. Nie wiedziała czy to pomoże. Ubierając się przekuwała swoją bezsilność w gniew który spaść miał na niczemu niewinne drzewo. Założyła czyste buty i ruszyła do pobliskiego lasku.
Trening:Konoha Daisenpū
Ranga: C

Znalazła się w lesie, nie miała przy sobie swoich notatek, ani zwojów. Jedyne co to pamięć o tym jak wykonać technikę. Wykonała z całej siły kopnięcie z obrotu w drzewo. Na jej twarzy widać było grymas smutku. Chciała wyrzucić żal który wgryzał się w jej serce. Wykonała kolejne kopnięcie, tym razem wysokie, by po chwili dołożyć takie które powinno trafić w żebra nieistniejącego przeciwnika. Cofnęła się, a po jej policzku spłynęła słona łza. Wzięła głęboki wdech i przedramieniem starła łzę.
-Zrobiłam to! To się nie zmieni! - krzyknęła znów rozpoczynając serię kopnięć Wysokie uderzenia mieszały się z niskimi. Całość uzupełniały te na średniej wysokości. Kopnięcia były chaotyczne, nie miały w sobie żadnej taktyki. Tylko uczucia które wyrzucała z siebie, z każdym ciosem czuła coraz większy ból w nodze, drzewa były twardsze niż przypuszczała. Mimo bólu uderzała bez przerwy, za całe zło którego dokonała, jej pokuta, zapłata. Każde następne kopnięcie uderzało szybciej, z większą mocą. Jej krew buzowała w żyłach a gniew narastał. Opadała z sił jednak serce rozpalone przez ból nie pozwalało przestać. Kolejny i kolejny nawałnica ciosów nie przestawała narastać. Ostatnie wysokie kopnięcie uderzyło z siłą odłupującą kawałek drewna. Straciła równowagę upadając na tyłek.
0 x
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

Noc była męcząca. Mimo w miarę spokojnego dnia Sagisa długo nie mogła zasnąć nękana przeróżnymi myślami. Wszystkie dziwnym trafem wracały do wydarzeń z zimy, które tak usilnie starała się wypchnąć z pamięci. W końcu usnęła, mając dość wszystkiego, zwłaszcza myśli o Tensie. Chciała przespać właściwie jak najdłużej, a po przebudzeniu zapomnieć o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. O tych durnych ciasteczkach, pod wpływem których jasnowłosa wyznała jej miłość, o pocałunku, na który tak emocjonalnie zareagowała, a także o odrzuceniu, które według siostry było najlepszym rozwiązaniem. I oczywiście o tych wszystkich dniach, podczas których ograniczała siostrzane kontakty do minimum. Oddałaby wiele, by mieć możliwość wymazania tych wspomnień, powrotu do tego, co było dawniej. Niestety życie to nie koncert życzeń…
Noc minęła, a z nią nastał kolejny dzień. Miała nadzieję na nieco dłuższy sen, jednak prysła ona niczym bańka mydlana, gdy nad sobą zobaczyła twarz matki.
- Mhm… zaraz wstanę… - mruknęła sennie, przekręcając się na drugi bok. Naprawdę nie miała ochoty ruszać się z łóżka.
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

Matka dała jej jeszcze poleżeć, w końcu było bardzo wcześnie. Przez krótką chwilę Saga zastanawiała się, dlaczego zamiast niej nie obudziła Tensy, ale tylko westchnęła, przypominając sobie, że nawet nie wiedziała, kiedy siostra wróciła do domu, zapewne po kolejnym treningu. Gdy tylko jej myśli znów zaczęły krążyć wokół starszej Uchiha, uderzyła pięścią w poduszkę i zaraz wstała. Przeczesała palcami włosy. Dlaczego, do cholery, nie może o tym zapomnieć?
Wzięła głęboki oddech, a potem zaczęła się ogarniać. Szybki prysznic pod zimnym strumieniem wody był otrzeźwiający. Dziewczyna narzuciła na siebie koszulkę i spodnie, wsunęła nogi w buty, poprawiając wiązanie, po czym skierowała kroki na parter, gdzie oczekiwać miała na nią rodzicielka.
- Jestem – oznajmiła po prostu, wchodząc do kuchni i zgarniając jedną z ułożonych na talerzu kanapek. – Mamy w planach jakieś większe zakupy?
Starała się zachowywać normalnie, zupełnie tak jak przez większość czasu. I właściwie tylko w spojrzeniu można było dostrzec nutkę smutku. Pomijając fakt, że od tamtego dnia Sagisa nie była już raczej tak wesoła, a uśmiech na jej twarzy był bardziej udawany niż to zwykle bywało. Cóż, jak do tej pory nikt nie zwracał na to uwagi, więc może nie było tak źle?
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

Ogarnęła się, wrzuciła coś na ząb i właściwie była gotowa do drogi. Wiele jej nie było trzeba, by się przygotować. Zakupy to przecież nic takiego, prawda? Kupując różne rzeczy na targu, nie będzie musiała ocierać się o śmierć, prawda? Zostawiła kaburę w domu i wyszła za matką. Szły sobie spokojnie uliczkami, Saga błądziła wzrokiem po okolicy, choć nie skupiała go na niczym konkretnym. Ot, rozglądała się, żeby czymś zająć umysł i po prostu nie myśleć. Wtedy odezwała się rodzicielka, a w jej głosie czuć było zmartwienie. Czerwonowłosa przywołała na usta uśmiech numer trzy, łagodny, typowo dziewczęcy.
- Oka-chan, dlaczego miałoby być coś nie tak? – spytała jakby od niechcenia, splatając dłonie za plecami. – Nee-san po prostu ostatnio dużo trenuje, a ja nie chcę jej przeszkadzać. Nie musisz się martwić.
Bolało ją trochę, że tak jawnie okłamuje matkę, ale co innego jej pozostało? Miała jej powiedzieć, że obie z Tensą darzą się żarliwym uczuciem, które nie przystoi siostrom? Że ciągnie je do siebie jak psa do suki? To by dopiero była afera. Wolała nie robić rodzicielce niepotrzebnej sieczki z mózgu. Wystarczyło, że ona nie potrafiła się w tym wszystkim połapać.
Szła dalej przed siebie, uśmiechając się delikatnie, i tylko jej oczy nie miały tego wesołego blasku co zawsze. Ale i to potrafiła zamaskować. Zawsze potrafiła. Jakby nie patrzeć, zawsze była z niej dobra aktorka.

[z/t] --> tutaj
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

W drodze do domu mama wspomniała, że spotkała Kazuo, z którym ojciec ruszył na misję. Z rozmowy wynikło, że tatko szybko się uwinie i wróci na obiad, co wywołało na ustach Sagi delikatny, choć szczery uśmiech. Gdy jednak matka napomknęła coś o "nie przesadzaniu", spojrzała na nią nieco zdziwiona. Dopiero po krótkiej chwili dotarło do niej, że mowa o jej starszej siostrze, a to zmazało uśmiech niczym gąbka zapisane na szkolnej tablicy mazy. Nie odpowiedziała, choć wiedziała, że rodzicielka martwi się o Tensę tak jak wcześniej o nią samą, były przecież jej córkami.
Resztę drogi przebyły w ciszy, szybko docierając do domu, gdzie od razu rozpakowały zakupy, zabierając się za przygotowanie obiadu. Sagisa wstawiła wodę w garnku i sama zabrała się za obieranie i krojenie warzyw, mamie zostawiając kwestię przypraw. Po niedługim czasie niemal wszystkie składniki były już gotowe. Po kolei trafiały do garnka, gotując się powoli z przeróżnymi ziołami dającymi powstającej zupie smaku i aromatu.
Wkrótce obiad był już niemal gotowy, więc czerwonowłosa zabrała się za nakrywanie do stołu. Cztery zestawy talerzy i sztućców, a do tego dla każdego szklanka do napoju. Spojrzała na zegarek. Już prawie dwunasta, czyli niedługo wróci tata. Na myśl o tym na jej ustach pojawiał się uśmiech.
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

--------------------------------
Koniec przygody
0 x
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

Z trudem podniosła się z ziemi. Obolała noga nie mogła być dostatecznym podparciem. Kulejąc lekko szła w stronę domu.
-To już się nie zmieni... nie zmieni. - powiedziała pod nosem. Mimo wyrzucenia z siebie gniewu i żalu wciąż świadoma była tego co zrobiła. Wiedziała, że musi się z tym pogodzić. Chciała mieć kogoś obok, wcześniej najbliżej niej była Saga, ale teraz... Teraz było inaczej... tym razem była sama. Weszła do domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie miała siły na dalszy trening, a obowiązki domowe wykonała zawczasu. Nie mając wiele do zrobienia postanowiła coś poczytać. Nie wiedziała jednak co. Zgarnęła kilka zwoi, w końcu to, że potrzebuje odpoczynku nie znaczy, że nie może się dalej rozwijać. Przynajmniej tej teoretycznej strony swoich umiejętności. Weszła do sypialni i uchyliła okno, w pokoju było dość duszno. Jednak czego mogła spodziewać się po wiosennym południu? Zrzuciła ubranie i w bieliźnie położyła się na łóżku, zwoje luźno rzucając gdzieś obok. Sięgnęła po pierwszy z nich rozwinęła go i zaczęła lekturę.
Trening: Konoha Daisenkō
Ranga: C

Przeczytawszy zwój zamknęła oczy. Przypomniała sobie jak wyglądał jej pierwszy kontakt z tą techniką. Nim jej ręce zostały splamione krwią. Pamiętała jak stoi z Hibikim pośród pola treningowego, każde z nich przed sobą miało ogromny drewniany pal służący za kukłę treningową. Oboje chcieli podszkolić się w swoim taijutsu. Hibiki uczył się podstawowych technik, a Tensa starała się opanować ulepszone wersje tychże. Zrobiła kilka kroków w tył, aby móc nabrać rozpędu. Rozbiegła się i wyskoczyła wykonując obrót w powietrzu. Jedyną modyfikacją miało być przesłanie chakry do nogi, tak, aby oślepić przeciwnika i uniemożliwić mu, albo przynajmniej utrudnić ewentualną obronę. Za pierwszym razem nie zdążyła, źle zgrała to w czasie. Postanowiła podjąć drugą próbę. Znów kilka kroków w tył, rozpęd i wyskok. Tym razem postanowiła skumulować chakre już na początku obrotu. Jedynie uwolnienie miało zostać wykonane na samym końcu. No cóż, pal znów oberwał kopnięcie jednak błysk nie zdążył się wydobyć. Wtedy jeszcze nie zniechęcała się tak łatwo, wtedy potrafiła trenować mimo porażek. Nie przypominała sobie widoku martwych ciał. Po raz trzeci wycofała się na kilka kroków. Tym razem chakre skupiła w nodze nim nastąpił rozbieg. Wyskoczyła i zaraz po obrocie powstał błysk. Z całą mocą uderzyła w drzewo...
Usłyszała wołanie matki które wyrwało ją ze wspomnień. Nie wiedziała kiedy reszta domowników wróciła. Posłusznie podniosła się chcąc zejść na obiad. Rodzina w komplecie czekała na nią już na dole. Lekko kulejąc zeszła po schodach. Czuła zawroty w głowie, a przed oczami pojawiały jej się mroczki. Była już jednak na dole. Znów ujrzała Sagę, emocje wróciły uderzając w nią falą gorąca. Spojrzała jej w oczy, jej usta chciały wypowiedzieć kocham cię, jednak wysuszone wargi poruszyły się nie wydając żadnego dźwięku. Czuła jak jej ciało jest bezwładne. Nie miała już sił, tego było w niej za dużo. Uderzyła o ziemię, ale nie czuła już bólu. W jej umyśle była tylko jedna myśl "Kocham". Tylko to istniało w jej głowie kiedy owinął ją całun ciemności.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

Nie musiała długo czekać. Jak tylko skończyła nakrywać do stołu, usłyszała otwieranie drzwi i na jej ustach wykwitł szeroki uśmiech.
- Tata! Nareszcie! - zawołała, rzucając się mężczyźnie na szyję. Miała ochotę wypytać go o szczegóły misji, ale w tej chwili wystarczyło jej po prostu, że może się do niego przytulić.
Po przywitaniu nadszedł w końcu upragniony czas posiłku. Mama zawołała Tensę, a Saga w tym czasie przelała zupę do wazy, którą ustawiła na samiusieńkim środku stołu. Kątem oka zauważyła pojawienie się siostry i już chciała odwrócić wzrok, kiedy zauważyła bandaż na jej prawej ręce. Spojrzała na nią uważniej, zauważając poruszające się delikatnie wargi, mimo to nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Saga dostrzegła jednak coś innego - wyjątkowo blade jak na jasnowłosą oblicze i powoli opadające powieki.
- Tensa? - próbowała nawiązać kontakt, a gdy ciało fiołkowookiej zaczęło opadać, rzuciła się w jej stronę. - Tensa!
Siostra padła bez przytomności, a czerwonowłosa wylądowała tuż przy niej na kolanach, z przerażeniem na twarzy sprawdzając jej stan. Puls był wyczuwalny, oddech też czuła. Ułożyła siostrę na boku w pozycji umożliwiającej swobodny oddech. Ręce jej drżały, serce uderzało w piersi niczym młot w kowadło, płuca pracowały na wyższych obrotach. Czuła się temu winna. Wiedziała, że gdyby nie unikała Tensy, mogłaby w porę zareagować. Nie pozwoliłaby jej przesadzać z treningami, z pewnością nie. Teraz było jednak po fakcie. Jej serce ścisnęło się z żalu, a w oczach stanęły łzy.
- Tensa... - szepnęła tylko, drżącymi palcami przeczesując jasne kosmyki włosów. Tata coś do niej mówił, ale nie słyszała jego słów, nie mogła ich zrozumieć. Po prostu nie potrafiła...

Poczuła uścisk na ramieniu i delikatne potrząśnięcie. Uniosła głowę, napotykając spojrzenie ciemnych oczu ojca.
- Sagisa, spokojnie, Tensa po prostu zemdlała - próbował jej wytłumaczyć. Ujął starszą córkę pod kolanami, drugą ręką chwytając ją na wysokości łopatek, i delikatnie podniósł. - Położymy ją na kanapie i sprawdzimy, czy nic sobie nie zrobiła podczas upadku, dobrze?
Dziewczyna tylko przytaknęła, ocierając łzy, matka zaś pomogła jej podnieść się z klęczek. Obie ruszyły za mężczyzną do salonu, gdzie ten z najwyższą delikatnością ułożył córkę na kanapie, poprawiając jej poduszkę pod głową, i profesjonalnie zbadał ewentualne uszczerbki na ciele. Obejrzał głowę, zajrzał pod powieki, sprawdził nawet opatrunek na ręce.
- Wygląda na to, że jest po prostu wycieńczona - mruknął pod nosem, na co matka zareagowała wzmocnieniem uścisku na ramionach młodszej córki. Oj, niech no tylko Tensa się ocknie, a zobaczy, jaka potrafi być Rin Uchiha.
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

Otworzyła oczy, w jej uszy uderzał dźwięk krzyku siostry który usłyszała przed upadkiem. Chciała się podnieść jednak nie czuła swojego ciała. Sama nie była pewne czy wokół widzi jedynie ciemność, czy może nie widzi już nic.
-Co się dzieje? - chciała powiedzieć, lecz wydobyła się z niej jedynie myśl odbijająca się echem w mroku. Nie czuła już zmęczenia, ani zawrotów głowy. Czuła się dobrze.
-Czy ja nie żyje? - kolejna myśl odbiła się echem. Chciała wrócić do domu, w końcu porozmawiać z Sagą. Nie mogła jej tak zostawić, nie bez wyjaśnień. Myślała o niej, przed jej oczami ukazał się sypialnia. Leżała na łóżku o wiele młodsza niż teraz. Miłe wspomnienie z dziecięcych lat. Po chwili obraz się zmienił, widziała swoje pierwsze treningi z towarzyszącą jej siostrą.
-To wszystko? Dlaczego musiało się zmienić? - "mówiła" widząc ich pocałunek na polanie. Znów poczuła to uczucie, podniecenie, miłość, to wszystko uderzyło odurzając ją.
-Dlaczego ją odepchnęłam? Co chciałam zyskać? Nie powinnam jej tracić, nie mogę, zdanie ludzi... ono... ono nic nie znaczy! - krzyczała rozpalona żarem. Usłyszała warczenie. Znów była na drzewie tej nocy kiedy jej głupota prawie doprowadziła do ich śmierci.
-Uciec gdzieś gdzie nas zaakceptują? To był zły plan, możemy się ukryć, nie pokazać tego... jeśli... jeśli ona wciąż chce... to... to może się udać. - mówiła starając się wymusić uśmiech. Słabo to wychodziło, ale mimo wszystko czuła, że da radę, że to może się udać. Małe światełko nadziei rozpaliło się w jej sercu. Uśmiechnęła się już bez żalu, bez siły. Była pewna swego, to musiało się udać. Tylko porozmawiać z nią, z Sagisą, wierzyć, że ona też będzie miała nadzieje. Poczuła gniew, frustracje, sama nie wiedziała czemu. Stała w oknie, widziała dwóch gangsterów, jeden przed telewizorem w słuchawkach, drugi obijający jej sąsiada. Zakradła się za plecy bijącego. Chciała krzyknąć, krótkie "Nie" mogłoby to zakończyć. Nie zrobiła tego, widziała, jak pierwszy trup upada na ziemię, czuła jego krew na rękach.
-Nie musiałam tego robić. - zdawał się mówić jej głos, gdy zbliżała się do drugiego z bandytów.
-Zrobiłam to, to się nie zmieni. Mogłam ich ocalić, nie mogę cały czas o tym myśleć. Stało się, następnym razem będę gotowa to zrobić, ale nie z gniewu. - słyszała swoje myśli zadając kolejny morderczy cios. Poczuła uderzenie, znów pochłonęła ją ciemność. Jedynie na kilka sekund, znów leżała na ziemi, czuła jak dopada ją uczucie bezsilności, nienawidziła go.
-Oni powinni zginąć, to nie był błąd. Może i mi się udało, ale ilu było przede mną? Ilu nadejdzie po mnie? - mówiła widząc jak rozpoczyna się jej starcie.
-Cholera, jeśli oni znów po niego przyjdą? Wyda mnie, muszę ostrzec Sage, rodziców, albo pozbyć się ich nim oni pozbędą się mnie. - kolejna myśl uderzyła w nią. Wiedziała co chce zrobić. Zamknęła oczy pozwalając, aby ciemność ją pochłonęła.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czuła ciepło, leżała na czymś miękkim. Czuła się spokojna, jakby przez ten krótki moment mogła ułożyć sobie wszystko w głowie. Coś o co starała się od dłuższego czasu. W jednym momencie uświadomiła sobie co jest dla niej ważne, czego chce. Zrozumiała swoje zachowanie, już rozumiała, ze mimo, że zrobiła coś złego tak naprawdę mogło to przynieść dobro. Może i sposób w który wykonała nie był najlepszy, ale nie mogła nad tym rozpaczać, było za późno, aby coś zmienić. Powoli otwierała oczy, zmrużyła je, gdy światło ją oślepiło. Widziała nad sobą rozmazane twarze które z czasem wyostrzały się. Przez chwile wydawało jej się, że jedna z postaci jest płomieniem, nosi go na sobie. Jej uczucia do niej płonęły niczym jej włosy.
-Co... co się stało? - zapytała niemrawym głosem. Wzrok fiołkowookiej zdążył już wrócić do normy. Rozpoznała salon, rodziców, Sagę. Uśmiechnęła się widząc swoją siostrę. Zdała sobie sprawę jak bardzo ją kocha... jak wiele może zrobić, aby było przynajmniej jak dawnej, aby znów były razem.
-Zemdlałaś. Musiałaś ostatnio zbyt ostro trenować. - powiedział ojciec.
-Tensa masz zakaz treningów. - dodała Rin.
-Ale jak to przecież nic się nie stało? To...
-Właściwie to tylko przemęczenie. Pamiętam jak sam trenowałem do upadłego.- uśmiechnął się do wspomnień ojciec.
-Ty to co innego, Tensa nie powinna. Po prostu zakaz i tyle.- dodała nieco poirytowana matka.
-Przynajmniej, aż nie odpoczniesz. - po tych słowach Rin zmierzyła go wzrokiem... gdyby mógł zabijać właśnie dokonałby się drugi holocaust.
-Mogę zostać z Sagą? Chciałam z nią porozmawiać. - zapytała nieco nieśmiało Tensa.
Rodzice pewnie mieli swoje, ale jednak postanowili wysłuchać prośby córki.
-Dobrze.
-Ale jak coś się stanie niech Saga nas woła. - dodała mama. Rodzice poszli do siebie zostawiając siostry same. Tensa czuła jak głos utknął w jej gardle, ręce zaczęły się trząść. Spróbowała się podnieść, przynajmniej do pozycji siedzącej. Zawroty głowy uderzyły w nią niemal na samym początku próby.
-Saga... pamiętasz tamten wieczór... na polanie? - zapytała. Zrobiła krótką przerwę na głębszy wdech.
-Ja... to nie tylko ciastko. Bałam się, że nie będziemy mogły, że nas rozdzielą... ale, ja nie mogę tak. Nie chce być dla ciebie powietrzem. - mówiła, a jej oczy szkliły się od łez.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

Czerwonowłosa martwiła się o siostrę. Mogła ukrywać uczucia, jakimi ją darzyła, ale nie potrafiła ukryć lęku o jej zdrowie i życie. Patrzyła, jak Tensa powoli wraca do przytomności, ale nie była w stanie wydusić z siebie słowa, wtrącić się do trwającego dialogu. Rozumiała zakaz matki, wiedziała, jak bardzo się martwi i że chce w ten sposób uchronić starszą z córek przed większymi konsekwencjami wycieńczenia organizmu.
Gdy siostra poprosiła o chwilę rozmowy sam na sam, Saga miała ochotę uciec. Sęk w tym, że nie mogła nawet drgnąć, nie wspominając o całej reszcie. Rodzice zostawili je same, a stalowooka dalej stała w tym samym miejscu, prawą ręką trzymając się lewego ramienia tuż nad łokciem. Nie wiedziała, co takiego ma jej do powiedzenia Tensa, ale bała się tego.
Z ust dziewczyny padły pierwsze słowa i zawarte w nich pytanie. Chciała krzyczeć, że nie, że tamten wieczór w ogóle się nie wydarzył. Że nie było tamtego pocałunku, ani tej nocnej wyprawy. Ale nie potrafiła. Głos nie chciał przecisnąć się przez jej gardło. Zagryzła wargę, widząc łzy we fiołkowych oczach, i odwróciła spojrzenie.
- Nie pamiętam... ty też nie powinnaś... - odezwała się w końcu. - To nie powinno mieć miejsca. Najchętniej wymazałabym tamten dzień z kart historii, niestety się nie da.
Zaśmiała się krótko, choć nie było w tym śmiechu ani krzty wesołości. Spojrzała znów na siostrę. Na jej bladą twarz, przeszklone łzami oczy, spierzchnięte usta. Nagle nabrała nieprzebranej ochoty zatopić się w tych ostatnich i nie myśleć o konsekwencjach. Nogi same poniosły ją do przodu. Przyklęknęła przed srebrnowłosą, wyciągając dłoń w jej stronę, zastygła jednak w bezruchu. Co ona wyprawia? Tak nie można. Przecież jeśli rodzice to zobaczą... Nawet nie chciała kończyć własnej myśli. Opuściła rękę, spuszczając wzrok. Po chwili obróciła głowę w bok i wstała, robiąc kilka kroków w stronę jadalni.
- Jeśli już czujesz się lepiej, to chodź na obiad - powiedziała tylko, starając się, by jej głos nie drżał. - Zupa stygnie. Brukselki się zmarnują. Zimne nie są już tak dobre...
0 x
Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości