Zapomniana polana treningowa

Kamiru

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Kamiru »

0 x
Awatar użytkownika
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109
Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Defrevin »

Walka zostaje anulowana. Przyjmujemy, że spotkanie Satoshiego oraz Yoshimitsu nie miało miejsca. Zostało to uzgodnione po konsultacji z obiema stronami, które wyraziły aprobatę dla takiego rozwiązania.

Walczący tym samym nie dostają żadnego wynagrodzenia. Wkroczenie do tematu Yoshimitsu zostaje anulowane - nie ma go więc w tym temacie.
0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Po walce treningowej z Kousekim nie pozostawało mi nic innego, jak wziąć się za siebie. Odpocząłem, zregenerowałem swoje rany, a następnie mogłem przystąpić do kolejnego treningu. Tym razem nie miał on być łatwy. Ale co to dla mnie? Od małego byłem przygotowany na coś większego, niż proste bytowanie. Funkcjonowanie jako człowiek było ważne. Ale jako ninja? Zdecydowanie bardziej wymagające i zmuszające do działania.
Nigdy nie potrafiłem przyznać się do tego, że się rozwijam. Czasem miałem momenty, podczas których pragnąłem tylko samorozwoju. Z drugiej zaś strony, wielokrotnie miałem czas do treningu, ale ochoty nie, przez co nie dochodziło do niczego. A teraz, po następnej walce, czułem w sobie jakiś zapał. I to nie słomiany, lecz wielki. Ciekawe co z tego wyjdzie.
Trening KC A:

Nadszedł czas na następny trening. I nie, nie było to byle co. Żadne tam jutsu, czy inne pierdoły. Tym razem chciałem sięgnąć po coś wielkiego. Coś, co wspomoże mnie i ustawi na dalszy czas. Tak, chciałem nauczyć się wyższej kontroli chakry. Doskonale znałem swoje umiejętności i uznałem siebie za gotowego do przystąpienia na owy szczebel nauki. Wiedziałem doskonale, że trening nie będzie ani łatwy, ani tym bardziej przyjemny. Mimo tego nie zrażałem się. W końcu kiedyś musiał nadejść. A jeżeli nie dziś to kiedy? No właśnie, to pytanie było wręcz idealne i we wspaniały sposób ujawniało moje nastawienie. Trzeba to zrobić. Postanowiłem udać się na środek jeziora. Dlaczego? Cóż. Miało to być preludium do początku treningu. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że utrzymywanie stałej pozycji na powierzchni wody nie jest dla mnie trudne. Jednakże postanowiłem sobie na tej cieczy usiąść. Delikatnie przelałem chakrę do nóg i pośladków tak, abym nie zawalił się od razu i zaczął pływać. Kiedy już usadowiłem się jak kokoszka, mogłem przystąpić do dalszej części treningu. Tym razem nie byle czego, lecz kolejnych ćwiczeń mających zweryfikować moją kontrolę chakry. Z którą było dobrze, wbrew pozorom. Ale skoro dobrze, to czemu nie lepiej? Zainspirowany prostymi patentami, dołożyłem do nich następne. Złożyłem dłonie, na znak pieczęci. Jakiej? Konia oczywiście. Najlepszej, oczywiście według mnie, bo pochodziłem ze Szczepu Terumi. Sanjinowie doskonale zali moc tego znaku. Mógł on wytworzyć hektolitry kwasu, który zalewał przeciwników, jak huragan stateczki na morzu. Z tym, że od wody dało się uciec. A od Futtonu... Cóż, kwestia dyskusyjna. Niektórym się udało. Niektórym nie, i ci zazwyczaj nie mogli o tym opowiadać. Kwas już od najsłabszych poziomów mógł zabić, a co dopiero na tych wyższych, prawda? Cóż, jaki ten los jest brutalny... No, ale wróćmy do ćwiczeń. Po złożeniu pieczęci konia zacząłem emanować chakrą. Energia wewnętrzna miała prosty cel. Wydostać się na zewnątrz. Wyjść z mojego ciała. Dlaczego? Taki miałem kaprys. Poprzez przelewanie chakry mogłem łatwo przekonać się jak łatwo, bądź jak trudno, przychodzi mi manipulacja nią. No a w ten sposób już tylko bliżej do końcowego rezultatu - zwiększenia swoich osiągów. Po co bawić się w półśrodki, skoro można od razu wywalić z siebie jak najwięcej chakry? Narażałem się wtedy na duże ryzyko, oczywiście w postaci wpadnięcia do wody, ale warto próbować. W ten sposób da się coś osiągnąć. Kończąc ten opis, bo trening powoli dobiegał do swojego zamierzenia. Po wypuszczeniu chakry musiałem ją jakoś złapać. Skupiłem się więc najlepiej jak mogłem. Wyczułem dokładnie większość drobinek mojej energii. Powolutku, pomalutku zacząłem je do siebie przyciągać. Zadanie oczywiście nie było proste, a tym bardziej krótkotrwałe. Jednakże po pewnym czasie wyczułem, że daję sobie z tym radę. Po upływie kilkunastu minut byłem znowu w formie. Po paru godzinach moja chakra zaś wróciła całkowicie. A ja? Cieszyłem się. Z czego? A, bo opanowałem następne stadium kontroli chakry. To dobra wiadomość, racja?
0 x
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Zdążyłem odpocząć. Czułem się wyśmienicie, a więc przyszła pora na kolejny trening. Tym razem miałem zamiar ruszyć dziedzinę klanową. Ot tak, prawdziwy ze mnie Terumi. Nie wiem czemu, ale lubiłem swoje pochodzenie. Z jednej strony, nigdy nie czułem się dumny z tego Szczepu. Ot, taki sam jak wszystkie inne klany wśród ninja. Z drugiej zaś, wczuwałem i odgrywałem rolę poczciwego Sanjina w tym świecie innych pokrętnych Kekkei Genkai. Zabijałem Youganowców, ale zazwyczaj z przymusu, sami atakowali. Jeżeli zaś chodzi o wewnętrzny konflikt, to zdania nie miałem. Był i już. Nie dało się tego uniknąć, a rozwiązać też raczej nie.
Ale czy to ma teraz aż takie znaczenie? Nie wiedziałem. Ba, nie wiem dalej. I pewnie nie będę wiedział. Na szczęście miałem zamiar zająć się treningiem. On oczyści mój umysł.
Trening Youton D:

Youganowie, ci od lawy, należeli do drugiego stronnictwa w Terumi. Ja, jako Sanjin, powinienem ich nienawidzić. Powinienem, ale tego nie robiłem. Nie miałem nic do własnego dziadka, który przecież wychował mojego ojca, a on włączył się do stronnictwa Sanjinów. Z drugiej zaś strony moja babka władała Futtonem, ale pokochała i związała się z człowiekiem z wrogiego obozu. A jej drugi syn, mój wuj, władał lawą. Istna paralaksa. Synkowie siebie nienawidzli, natomiast ja chciałem wyciągnąć z ich zachowania wnioski. Po co się kłócić. Lepiej władać i jednym, i drugim. Przyłożyłem rękę do ziemi. Chakra katonu już do niej wędrowała. Miałem zamiar ją ogrzewać tak długo, aż wytworzę lawę. Czas płynął. Po paru godzinach stworzyłem Youton. A następnie nauczyłem się nim władać i wypluwać. Wspaniale, byłem prawdziwym Terumi.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Ichirou »

~ Ponowne spotkanie gwiazd. ~ Był zbyt dużym wygodnisiem, żeby podróżować konwencjonalną, męczącą nogi metodą. Nie po to przecież od tylu lat rozwijał umiejętności we władaniu piaskiem, by nie używać ich w zwyczajnych czynnościach, ułatwiając sobie w ten sposób codzienność. Zamiast maszerować jak jakiś włóczykij, szybował zatem w przestworzach na piaskowej platformie, czując prawdziwą wolność. No dobra, szybowanie jest lekkim naciągnięciem, ale ogólnie rzecz biorąc, brązowowłosy młodzieniec unosił się nad okolicą i z każdą kolejną chwilą zbliżał się do kupieckiej osady. Nie doleciał jednak do planowanego celu, a to za sprawą widoku ujrzanego po drodze. Na pewnej polance, ładnym skrawku terenu obok jeziora, przebywał jakiś osobnik. Nie było chyba nic dziwnego w tym, że Ichirou z czystej ciekawości po prostu przyjrzał się dokładniej jegomościowi. W pierwszej chwili nie skojarzył pewnych faktów, ale zaraz po tym rozpoznał w czarnowłosym osobę, z którą miał już kiedyś styczność. Tak, to był chyba on, albo ktoś łudząco do niego podobny. Satoshi, gość, z którym - z przypadku bo z przypadku - dobił pewnego interesu, a właściwie to zrealizował przekręt. Ot, pewne oszustwo, dające zastrzyk zabawy oraz gotówki. Ciekawe, że spotkał go właśnie w takim miejscu, ale w sumie co za różnica, czy gdzieś na odludziu, w barze, czy na ulicy? Sabaku zdecydował się przywitać ze znajomym. Był przecież wychowanym, obytym z kulturą, dżentelmenem na poziomie. Zaczął więc zniżać pułap swojego lotu, zmierzając do wylądowania w pobliżu młodzieńca.
- Ahoj, mój ulubiony piracie! - zaczął lekko żartobliwie, licząc, że Satoshiemu nie zniknęło poczucie humoru od ostatniego razu.
- Los znowu skrzyżował nasze ścieżki, chyba nie bez powodu. Szykuje się jakiś abordaż? Ktoś w Shigashi cierpi na nadmiar gotówki? - Ta kwestia padła z jego ust, kiedy już znalazł się na twardym gruncie. Teraz, znajdując się w krótszym dystansie, mógł się upewnić w przekonaniu, że trafił na znajomą osobę, a nie na kogoś jedynie podobnego. Cóż, Ichi nie miał nic przeciwko, by powtórzyć dawny eksces. Może tym razem zabrać się za coś poważniejszego? Okraść samego diabła?
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Odpoczywałem. Trening nie był ciężki, jednak niezmiernie ciekawy. Otworzyć nowy dział w swoim życiu. Zmienić się nie do poznania, a jednak pozostać sobą w zasadzie w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach... Cholera, byłem dziwnym człowiekiem. Jedno doświadczenie tak mnie zmieniło. Znowu straciłem ochotę na zabawy czy opanowanie nowych jutsu. Cały czas się leniłem, bawiłem ciałami, szczególnie kobiet. Minęło parę dni. I znowu wróciłem tutaj. Do miejsca, gdzie opanowałem nowe dla mnie dziedziny, ciekawe, a zarazem śmiertelne. Nie powinienem ich używać.
Jaka szkoda, że jebią mnie wszystkie istniejące na tym świecie zasady.
Uniosłem wzrok. "Pirat". Tylko ten bęcwał nazywał mnie w ten sposób. Jak on tam? Ichirou. Odwróciłem się, i ujrzałem rysującą się sylwetkę młodzieńca. Nieco młodszy, niższy, zapewne lżejszy. Uśmiechnąłem się lodowato. Był w moim typie. Bawiły go podobne działania i sytuacje. Na przykład kradzież, czy jak to on tam opowiada, "przekręt". Aż mi się śmiać chciało, gdy zobaczyłem jego buźkę z bliskiej odległości. Wyprostowałem się, dumny z bycia humanoidem podszedłem, po czym zamachnąłem się ręką tak, by go spoliczkować. Zatrzymałem dłoń tuż przy jego policzku.
- Jak zawsze żartobliwy. - mruknąłem, po czym obnażyłem białe zęby, blade jak moja cera. Wyciągnąłem dłoń. Wypadało się jakoś przywitać ze wspólnikiem. Chociaż był niemiły, jego porównanie niosło w sobie wiele prawdy. Miłość do hazardu, bezprawia, kobiet i wina. W sumie byłem poniekąd piratem. - A jak myślisz? Zawsze tam, gdzie jestem, pojawiają się kłopoty. A kiedy przychodzi jaśnie łaskawy trefniś, ich prawdopodobieństwo wzrasta chyba stokrotnie.
Bardziej na odwrót. Do mnie pasowało to określenie, no ale niech ma. Niech poczuje się kimś ważnym. Ten jeden raz, niech zagra na pierwszych skrzypcach. Przez parę chwil. W końcu to ja jestem głównym biegunem.
- Nie widziałem ciebie od dłuższego czasu. Mamy wiele do omówienia. Chodzi o chociażby gotówkę, o której wspominałeś. - zagadnąłem. Czyżby on się nadawał do tego planu? Cholera. Nie wiem. Trzeba go wybadać i zaproponować. A jak nie to pal licho. Umrze, albo odejdzie uboższy o pewność siebie.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Ichirou »

To się chłopcy dobrali. Ichirou również prezentował wyraźną tendencję do łamania zasad, chociaż osobiście wolał określać to jako lekkie naginanie ich lub wprowadzanie do nich subtelnych poprawek. Nigdy nie stosował się do ustalonych ram, działał według własne widzimisię. Czasem posuwał się do różnych oszustw lub kradzieży, do tego nagminnie kłamał. Nie nazywał jednak rzeczy po imieniu, o nie. Co najwyżej mógł się przyznać do mówienia niepełnej prawdy lub dbania o właściwy przepływ pieniądza. A gdyby ktoś nazwał go złodziejem lub innym przestępcą, to brązowowłosy młodzieniec byłby wielce oburzony. On, oszust? Pff, dobre sobie. Był przecież jedynie wolnym człowiekiem, dżentelmenem, misterem świata shinobi. Cóż, pewnej hipokryzji nie dało mu się odmówić.
Przedstawiał podobny entuzjazm z powodu przypadkowego spotkania nieznajomego. Drobny uśmieszek zniknął jednak z jego twarzy na moment, kiedy to tamten wykonał wymach i zatrzymał dłoń tuż przed jego twarzą. Sabaku lubił żarty, ale nie takie. Jego ciało było świątynią, ostoją piękna, która w żaden sposób nie powinna być oszpecona. Zamach na jego twarz mógł być więc równi potraktowany z zamachem na jego życie. Satoshi jednak nie przekroczył granicy, więc brązowowłosy puścił to w niepamięć. Na jego pierwsze słowa rozłożył dłonie w geście bezradności. Nic nie mógł poradzić na to, że niemalże przez cały czas trzymało się go poczucie humoru. Później uścisnął jego prawicę.
- Właśnie. A ja zawsze pojawiam się tam, gdzie są kłopoty. Zmalowałeś coś ciekawego przed moim przybyciem? Tylko nie mów, że zamordowałeś jakąś wysoko postawioną pannę w Shigashi, bo zaraz puszczę pawia z tej monotonii - stwierdził, nawiązujących do wydarzeń w pieprzonym Antai. W sumie to szkoda, że nie miał tam żadnego wspólnika. Może z kompanem przy boku uszedłby bez cholernych blizn i z całej tej gównoburzy udałoby mu się wyjść na plus? Mniejsza o to. Kiedy pirat wspomniał sprawa do omówienia i przede wszystkim o gotówce, na twarzy Sabaku pojawił się chytry uśmieszek.
- Oho, teraz już wiem, co mnie tu przywiało - zapach pieniędzy. Wiesz, że jestem człowiekiem biznesu otwartym na wszelkie interesy i okazje do zarobku. Słucham więc uważnie. - Mówił to wszystko w swoim luzackim stylu, trzymając jedną dłoń w kieszeni, drugą zaś swobodnie gestykulując. Tonem głosu i sposobem mówienia upodabniał się do kogoś wysoko położonego, choć nie trudno było zauważyć, że w tym wszystkim więcej było żartobliwej gry niż faktycznej, wzniosłej postawy.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Szczerzyłem się, jeszcze przez te kilka sekund. Chwilkę później moja twarz ponownie wróciła do swojego naturalnego wyrazu. Pewnego siebie, dziwnego, a zarazem delikatnego uśmiechu. Banan na ryju na pewno to nie był, wręcz przeciwnie. Bardziej subtelne ukazanie mojej osobowości. Ale kto ją rozumiał? Ichirou? Może. W końcu pracowaliśmy krótko, ale na pewno intensywnie. Takie "akcje" warto było powtórzyć. A on jeszcze proponował mi coś takiego.
Ruszyłem głową. Pora było ruszyć tyłki z tego miejsca. Nie mogliśmy siedzieć na wierzchu, gotowi, aby ktoś nas podsłuchał. O nie. Bardziej potrzebne było nam proste lokum. Apartament, w którym dałoby się rozmówić w ciszy i spokoju. I dlatego wypowiedziałem prostą formułę.
- Doskonale wręcz. O konkretach powiem ci dopiero wtedy, jeżeli zaakceptujesz moją propozycję... teraz. Ale słuchaj uważnie. - mruknąłem.
- Mam zamiar stworzyć pewną... grupę. To dobre słowo. Coś na rodzaj drużyny, kompanii, szajki, gangu... Wybierz określenie, które pasuje tobie najbardziej. Zajmujące się mniej więcej tym, czym nasza dwójka kiedyś. Kradzieże, wymuszenia, służba w dobrej sprawie... Cokolwiek. Wszystko w celu zyskania pieniędzy, ogromnej ilości. Brzmi interesująco? Jeżeli tak, to resztę możemy omówić u mnie w mieszkaniu. - zaproponowałem.
Skończyłem. Propozycja niezbyt długa, ale bardzo ciekawa. Miałem nadzieję, że Sabaku mnie nie zawiedzie.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Ichirou »

Spotykając czarnowłosego pirata, Ichirou zaczął się już zastanawiać w jaki sposób skorzystać z obecności swojego dawnego wspólnika. Nigdy nie cierpiał na nadmiar gotówki, wręcz przeciwnie, miał tendencję do wydawania jej lekką ręką. Życie na całkiem przyzwoitym standardzie, różnego rodzaju wygody, rozrywki i spełnianie chwilowych zachcianek - to wszystko kosztowało. Można było więc wspólnymi siłami dokonać czegoś, co niskim nakładem czasu i sił powiększyło zawartość ich portfeli. Dżentelmen z pustyni nie spodziewał się jednak, że jego znajomy ma już jakiś plan, coś większego niż jednorazowy skok. Sabaku skinął więc głową na pierwsze słowa Satoshiego, po czym splótł ręce na wysokości klatki piersiowej. Zamienił się w słuch.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Satoshi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Satoshi »

Ichirou skończył. Nic, co mnie by nie zaskoczyło. Uśmiechnąłem się, szerzej niż wcześniej. Pasowaliśmy do siebie. I dzięki temu wiedziałem, że ten koleś po prostu przystanie na propozycję bez zbędnych pytań. Nie musiałem wysilać się w mowie, używać giętkiego języka, starać się dobierać neutralnych słów. Po prostu prawda najlepiej trafiała do takich ludzi. A ja jakoś lubiłem iść po prostej.
- Zabawny jak zwykle. Istny z ciebie komediant. - mruknąłem, po czym wywaliłem język. - Chodźmy, Ichirou. Mam pod dostatkiem wina i sake w moim małym lokum. Po resztę zawsze można wysłać służkę, wynająłem takową.
Następnie odwróciłem się i powolnym krokiem skierowałem do centrum Shigashi no Kibu. Piaskowiec na pewno za mną pójdzie. W końcu obaj mamy w tym interes, racja?

[z/t obaj]
0 x
Motaro

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Motaro »

Zapomniana polana zdawała się idealnym miejscem na trening dla zapomnianego w okolicy Shigashi klanu Uchiha. Po niedługim namyśle Motaro dotarł w końcu do sporej wielkości stawu, dzięki któremu trening będzie dla niego łatwejszy.
Trening dziedziny: Katon (C): czas:5h godzina: 23:00 - 4:00 (17.07)
Trening techniki: Katon:Kaen Senpū (C), czas:5h godzina: 23:30 - 4:30 (18.07)
Początkowe próby wytwarzały nieco huku i ognia, jednakże kompletne opanowanie tego jutsu to nie pstryknięcie palcem. Nie poddając się jednak Uchiha uciążliwie wydmuchiwał się z chakry, pozwolił sobie na kilka małych przerw i łyk wody, jednak nic więcej! Czas mijał, determinacja chłopca nie- uparty niczym osioł w kółko stosował te same pieczęci, czekając na rezultat, który uzna za stosowny- nie mógł przecież pochwalić się dziadkowi zapalniczką z kiosku, gdy ten miał złote grawerowane Zippo z monogramem, if you know what i mean. Bądź co bądź, trening trwał a krople poty i przypalone palce dawały się nieco we znaki. Po niezliczonej już próbie shinobi zamarł na chwilę i wziął głęboki wdech nosem, tak głęboki, że poczuł praktycznie unoszące się własne ciało. Po równie powolnym wydechu złożył ręcę *Małpa-Ptak-Pies-Baran* i w myślach powtórzył nazwę techniki, wypluwając następnie ogromny ognisty wir! -Yatta!! Krzyknął w niebogłosy, wiedząc, że jest dobrze![/quote]

Po dość ciężkim jak na standardy Motaro treningu chłopiec położył się pod samotnym, leżącym nieopodal drzewem i opierając się o jego pień odszedł w stronę sennych odmętów, czekając na to, co czas przyniesie.
0 x
Narubi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Narubi »

0 x
Motaro

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Motaro »

Wyczerpanego przez trening chłopca leżącego pod drzewem obudził całkiem przyjemny widok. Poza zapachem papierosa wszystko było na miejscu, a nawet lepiej. Przez klejące się od niewyspania oczy shinobi zauważył stojącą nad nim kobietę, kobietę o niecodziennej urodzie i czarnym odzieniu opinającym jej zgrabne ciało i skórzanych rękawiczkach z wyciętymi palcami, najs! Czego ona tu szuka? Nie wiem, ale podoba mi się kierunek w którym idzie ta historia (kappa). Po krótkiej chwili Motaro wstał, dokładnie skanując wzrokiem każdą część ciała nowo poznanej laski, następnie wyciągnął prawą dłoń przed siebie i rzekł: -Witam panią ślicznotkę.. Jestem Motaro, trenowałem tu wcześniej no i.. tak jakoś mi się przysnęło. Poliki podekscytowanego chłopca zarumieniły się nieco, w życiu nie spodziewałby się czegoś takiego, a może to nadal sen? Scenariusz by pasował...
0 x
Narubi

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Narubi »

0 x
Motaro

Re: Zapomniana polana treningowa

Post autor: Motaro »

Zapędy Motaro zostały dość szybko pohamowane, choć o seksie z kimkolwiek raczej jeszcze mu się nie śniło- z pewnością jednak coś w jego gadce i spojrzeniu mogło zasugerować nieczyste myśli. Bezpośredniość była kolejną cechą u nowej, wciąż nieznajomej, gdyż po przedstawieniu się Uchihy nie odpowiedziała tym samym- nie ładnie! Kolejny zboczony tekst nie uraził w żaden sposób chłopaka, coś wręcz sprawiło, że bardzo zainteresowało go 'zadowolenie' czarnowłosej panny. -Właściwie to miałem już iść do domu, trening dał mi srogo w kość..- pomyślał zmieszany, aczkolwiek oferta zdawała się na tyle kusząca, że po kilku sekundach wyrzucił z siebie: -No dobra, mogę Ci pomóc! Wciąż jednak nie wiem jak masz na imię i co tutaj robisz.. Jeśli odpowiesz na te dwa pytania to z chęcią wysłucham Twojej propozycji i w miarę możliwości pomogę! Pomimo braku sprośności ciężko było nie spojrzeć na to i owo ucieszonej kobietki, kluczem do sukcesu było zwyczajne patrzenie, gdy nikt nie widzi hyhyhy! Cała ta sytuacja była zarazem normalna i niecodzienna- ostatnimi czasy różne relatywnie dziwne sytuacje pukały do drzwi młodego padawana, ta chyba po prostu była kolejną z nich.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości