Leśna droga
Re: Leśna droga
7 / 30+
Mężczyzna mocno się przestraszył słysząc szelest flory, i odskoczył, szykując w stronę dźwięku prowizoryczną gardę. Gdy zleceniobiorca zamachnął się, kupic niemal nie umarł ze strachu. W końcu mógł to być jednak jeden z bandytów - ale wszystko okazało się być zupełnie bezsensowne, gdy na końcu jego dłoni pojawiła się koperta wysłana wcześniej przez mężczyznę.
- Aleś mnie przestraszył - powiedział mężczyzna, a Riu zauważył bez trudu, że ciężkie warstwy tradycyjnej szaty kupieckiej nie były przystosowane do czasowych wzrostów temperatury nawet o tej porze roku - Mogłem zejść na zawał ze strachu! - powiedział, jak zwykle przesadzając - Spodziewałem się też kogoś... starszego. - powiedział, przyglądając się shinobiemu. Cóż, chyba nie powinien oceniać ludzi po pozorach - w końcu zgłosił się ktoś do zajęcia się problemem, a on jeszcze wybrzydzał - No nic, liczy się skuteczność. Od miesiąc na drodze stoi bandyta i grożąc takim krótkim, prostym mieczem wymusza myto - powiedział, mniej więcej wskazując długość przedramienia - Niektórzy twierdzą, że jest jeszcze ktoś z nim. A czym podróżny ma więcej złota, tym więcej bierze od niego haraczu. Jak tak dalej pójdzie, to wszyscy pójdziemy z torbami! - krzyknął, wymachując rękami ze złości - No to... jeśli tylko zgodzisz się podjąć zadania, to my ten, złożyliśmy się na nagrodę. Narysuję miejsce, gdzie ich widziano ostatnio. To... co Ty na to? - powiedział kupiec, wyciągając druczek i ołówek...
- Aleś mnie przestraszył - powiedział mężczyzna, a Riu zauważył bez trudu, że ciężkie warstwy tradycyjnej szaty kupieckiej nie były przystosowane do czasowych wzrostów temperatury nawet o tej porze roku - Mogłem zejść na zawał ze strachu! - powiedział, jak zwykle przesadzając - Spodziewałem się też kogoś... starszego. - powiedział, przyglądając się shinobiemu. Cóż, chyba nie powinien oceniać ludzi po pozorach - w końcu zgłosił się ktoś do zajęcia się problemem, a on jeszcze wybrzydzał - No nic, liczy się skuteczność. Od miesiąc na drodze stoi bandyta i grożąc takim krótkim, prostym mieczem wymusza myto - powiedział, mniej więcej wskazując długość przedramienia - Niektórzy twierdzą, że jest jeszcze ktoś z nim. A czym podróżny ma więcej złota, tym więcej bierze od niego haraczu. Jak tak dalej pójdzie, to wszyscy pójdziemy z torbami! - krzyknął, wymachując rękami ze złości - No to... jeśli tylko zgodzisz się podjąć zadania, to my ten, złożyliśmy się na nagrodę. Narysuję miejsce, gdzie ich widziano ostatnio. To... co Ty na to? - powiedział kupiec, wyciągając druczek i ołówek...
0 x
Re: Leśna droga
Riu słuchał mężczyzny uważnie. Zleceniodawca przypominał mu jego ojca. Po prostu typowy kupiec, który zważa na to co mówi tylko w jednym wypadku. Gdy to mu się opłaca. Uwaga o wieku nie spodobała się białowłosemu chłopakowi, ale skoro płacą to Riu postanowił nie zważać na tego typu kąśliwości. Natomiast uwaga o tym, iż bandyta który jest celem zlecenia może nie działać sam. Uru znał swoje możliwości i wiedział, że przewaga liczebna wroga oznacza dużo cięższe zadanie. Gdy człowiek przednim wypowiedział ostatnie zdanie Riu tylko kiwnął głową na znak przytaknięcia. Następnie nachylił się nad rysującym by dokładnie przeanalizować miejsce w jakie będzie musiał się udać. Był całkowicie poświęcony jakimkolwiek uwagą pana Hyou, czas na plan będzie po drodze.
0 x
Re: Leśna droga
9 / 30+
To naprawdę deprymujące, gdy twój rozmówca nie odpowiada na pytania, stwierdził w myślach kupiec, starając się wyczytać cokolwiek z ruchów zleceniobiorcy. Mężczyzna wyznawał jednak starą zasadę, mówiącą o tym, że "milczenie oznacza zgodę" i widząc jedynie skinienie głową obrał tę taktykę jako poprawną.
- Tutaj jest mapa - powiedział kupiec, rozciągając kawałek materiału wielkości swojego przydużego brzucha przed sobą - Nie dostaniesz jej! Wydałem na nią majątek - kąśliwie dodał - Ale pokażę Ci miejsce, do którego powinieneś dojść. Spójrz, idziesz jakieś pół godziny tą ścieżką, potem skręcasz w boczny, szeroki trakt. Tam koło wielkiego drzewa zazwyczaj zastępowano drogę i kazano płacić sobie haracz. Udaj się tam i zrób wszystko, czego potrzeba, żeby usunąc zagrożenie. Po wszystkim wróc tu - rozkazał miękkim głosem, jak gdyby badając reakcję Riu Uru. W końcu to on był zleceniodawcą, a ninja powinien mu służyć! Tym właśnie byli shinobi, najemnymi zbirami którzy za pieniądze wykonują zadania, których nie mógłby podjąć się nikt inny. Mimo to kupiec nie mógł się wysilić na bezwzględny ton, bo w chłopaku widział raczej kolejnego człowieka, mimo, że według opowieści innych kupców miał on się stać maszyną do zabijania...
- Powodzenia! - krzyknął jeszcze, gdy Riu oddalał się, podążając na miejsce zbrodni.
- Tutaj jest mapa - powiedział kupiec, rozciągając kawałek materiału wielkości swojego przydużego brzucha przed sobą - Nie dostaniesz jej! Wydałem na nią majątek - kąśliwie dodał - Ale pokażę Ci miejsce, do którego powinieneś dojść. Spójrz, idziesz jakieś pół godziny tą ścieżką, potem skręcasz w boczny, szeroki trakt. Tam koło wielkiego drzewa zazwyczaj zastępowano drogę i kazano płacić sobie haracz. Udaj się tam i zrób wszystko, czego potrzeba, żeby usunąc zagrożenie. Po wszystkim wróc tu - rozkazał miękkim głosem, jak gdyby badając reakcję Riu Uru. W końcu to on był zleceniodawcą, a ninja powinien mu służyć! Tym właśnie byli shinobi, najemnymi zbirami którzy za pieniądze wykonują zadania, których nie mógłby podjąć się nikt inny. Mimo to kupiec nie mógł się wysilić na bezwzględny ton, bo w chłopaku widział raczej kolejnego człowieka, mimo, że według opowieści innych kupców miał on się stać maszyną do zabijania...
- Powodzenia! - krzyknął jeszcze, gdy Riu oddalał się, podążając na miejsce zbrodni.
0 x
Re: Leśna droga
Riu wyciągnął notes i szybko naszkicował wyznaczoną trasę jaką podał mu kupiec co prawda nie była skomplikowana, ale zawsze warto ją mieć gdzieś zapisaną. Następnie schował notes z powrotem. Przyjrzał się dokładnie jeszcze oryginalnej mapie by ocenić miejsce gdzie znajduje się. a przynajmniej powinien znajdować się bandyta. Białowłosy miał już plan, a przynajmniej jego zalążek. Wcześniejszą uwagę o mapie puścił płazem, a może i nawet lekko go rozbawiła. Młody chłopak już wiedział na pewno, że wszyscy kupcy są tacy sami niezależnie od wieku, ani od statusu społecznego. Spostrzeżenie to stawiało jego ojca w lepszym świetle. Gdy pan Hyou skończył swoją wypowiedź chłopak odparł.
-Dziękuje.
I kiwnął uprzejmie głową, następnie obrócił się na pięcie i ruszył na swoją misję, po paru jednak krokach przekrzywił lekko głowę w stronę zleceniodawcy i krzyknął.
-Mam nadzieję, że za szybkie wykonanie zlecenia będzie sowita premia.
Po tych słowach roześmiał się i przyśpieszył. Miał nadzieje, że kupiec zrozumie jego żart, a jeżeli nie to może faktycznie uwzględni premię. Oczywiście, jeżeli Riu będzie rzeczywiście szybki. Gdy chłopak był już kilkaset metrów dalej wskoczył na najbliższe drzewo i dalszą część podróży przemierzał po tych zdrewniałych roślinach.
-Dziękuje.
I kiwnął uprzejmie głową, następnie obrócił się na pięcie i ruszył na swoją misję, po paru jednak krokach przekrzywił lekko głowę w stronę zleceniodawcy i krzyknął.
-Mam nadzieję, że za szybkie wykonanie zlecenia będzie sowita premia.
Po tych słowach roześmiał się i przyśpieszył. Miał nadzieje, że kupiec zrozumie jego żart, a jeżeli nie to może faktycznie uwzględni premię. Oczywiście, jeżeli Riu będzie rzeczywiście szybki. Gdy chłopak był już kilkaset metrów dalej wskoczył na najbliższe drzewo i dalszą część podróży przemierzał po tych zdrewniałych roślinach.
Jeżeli Riu dociera na miejsce bez żadnych komplikacji to próbuje zostać w ukryciu i ocenić miejsce.
0 x
Re: Leśna droga
Droga do mego celu była dosyć długa, ale czy ma to jakieś znaczenie kiedy to pogoda jest ładna, a i wokół dziewczyny równeż był piękny krajobraz. Tylko cóż można poradzić, gdy droga jest tak długa. Mairi idąc rozmyślała nad swą przeprawą ku jej celu. Mimo to dziewczyna była przez cały czas uważa i nie przestawała zwracać uwagi na całe otoczenie. Najmniejszy szmer dziewczyna była w stanie usłyszeć, nie wspominając o czym naprawdę znaczącym... Droga nie była, a raczej nie jest ciężką dla niej do przebycia. Tak więc Mairi szła, szła i szła... Jeżli dziewczyna będzie zagrożona robi unik lub wykonuje inną czynność, która to uchroni ją przed czymś lub kimś...
0 x
Re: Leśna droga
Trzask grubej warstwy śniegu pod ciężkimi ciepłymi butami wydawał się idealnie komponować z muzyką wygrywaną przez leniwie podrywający płatki śniegu, zimowym wiatrem. Opady niezbyt gęste sprowadzały na ziemię piękne wzory splatane z myśli matki natury. Trzaskanie ustało, najwyraźniej ktoś dotarł już do celu swojej podróży.
Od głównego traktu skromnie wydeptanego odbiegały jedne ślady. Odciski drobnych stóp, najprawdopodobniej nieco starszego dziecka. Prowadziły krętą i zawiłą ścieżką między zasypanymi białym puchem drzewami i pagórkami, a gdzie zaprowadzały? Zimowy, senny las gdzie nie gdzie pozbawiony był gęstego zaludnienia swoimi dużymi i potężnymi roślinami. To zaś można byłoby nazwać - bardzo śmiele z resztą - polanami. Ślady kierowały właśnie do jednej z takich "polan".
Nie sposób było nie zauważyć dziewczyny na drugim krańcu polany stojącej przy drewnianej prostej konstrukcji karmiska. Odziana w gruby kożuch, ciężkie ciepłe buty do połowy łydki i ocieplane spodnie stała - stała nieruchomo przez długi czas. Wydawała się nawet nie zauważyć zwierząt wyłaniających się z gęstwin białego lasu. Nie czując nawet odrobiny lęku do człowieka - którego nie bez powodu zazwyczaj unikały niczym ognia.
Ciemne oczy zahipnotyzowane wzorami w jakie układały się pojedyncze płatki śniegu na małej zaróżowionej od zimna dłoni, nie potrafiły się oderwać. Zamieniające się w drobne krople zastępowane były innymi płatami, a każdy z nich utkamy w inny wzór. Dziewczyna musiała utonąć we wspomnieniach ponieważ nie zauważyła kiedy jej ciało pozbawione ruchu przestało się dogrzewać i stawało się coraz bardziej ochładzane. Zaróżowione policzki, nos i końcówki uszu delikatnie piekły choć i to nie mogło wyrwać członkini szczepu Jūgo ze szponów rozmyślań. Wzory bowiem wiele znaczyły wśród istot - ponieważ miano człowieka niechętnie było stosowane w stosunku do potworów opętanych chakrą nautry, przynajmniej nie bezpośrednio - jej rodzaju. Gdyby nie leniwie opadający płatek śniegu wdzierający się między kołnierz kozucha a krótko ścięte ciemne włosy to nie zorientowałaby się nawet, że jej goście już przybyli. Mały płatek ułożył się na karku wciskając szpilkę zimna i powodując natychmiastową gęsią skórkę. Dziewczyna od razu wybudziła się z transu i rozejrzała dookoła widząc znajome jej pyszczki, dzioby i ryjki. Naciągnęła na jedna nagą dłoń grubą rękawiczkę, która znacznie utrudniała precyzyjne, manualne zdolności. Ściągnęła z ramion duży pojemny plecak i zaczęła wykładać istne rarytasy na obrzydłym już sianie. Lubiła nazywać ich swoimi gośćmi, ponieważ to ona zbudowała to karmisko i ona przygotowywała "potrawy" do "przyjęcia". Ktoś trzeci mógłby pomyśleć, że dziewczyna oszalała ponieważ zaczęła mówić do przybyłych zwierząt przyjemnym dla ucha głosem. Choć najdziwniejsze było chyba to, że zwierzęta te wydawały się rozumieć jej słowa. Młoda dziewczyna więc wykładała powoli resztki jedzenia, zepsute owoce i inne dania śmiejąc się melodyjnie racząc wszystkich szczerym uśmiechem. Tak jakby pani Sarna przed momentem opowiedziała jej najlepszy żart świata. Nim minął moment na polanie zjawiło się naprawdę dużo przeróżnych zwierząt i choć smakołyki już dawno się skończyły to przybywały jakby na samo spotkanie z dziewczyną, która bardzo żywo i radośnie dyskutowała.
Przyjęcie trwało cały poranek aż do późnego popołudnia, kiedy to dziewczyna kierowała już się do swojego skromnego domu w towarzystwie jelenia. Szli przez główną leśną drogę, a dziewczyna wsłuchiwała się z zainteresowaniem w parsknięcia zwierzęcia od czasu do czasu wtrącając co od siebie i gładząc gęste śliczne futro na grzbiecie ssaka.
Od głównego traktu skromnie wydeptanego odbiegały jedne ślady. Odciski drobnych stóp, najprawdopodobniej nieco starszego dziecka. Prowadziły krętą i zawiłą ścieżką między zasypanymi białym puchem drzewami i pagórkami, a gdzie zaprowadzały? Zimowy, senny las gdzie nie gdzie pozbawiony był gęstego zaludnienia swoimi dużymi i potężnymi roślinami. To zaś można byłoby nazwać - bardzo śmiele z resztą - polanami. Ślady kierowały właśnie do jednej z takich "polan".
Nie sposób było nie zauważyć dziewczyny na drugim krańcu polany stojącej przy drewnianej prostej konstrukcji karmiska. Odziana w gruby kożuch, ciężkie ciepłe buty do połowy łydki i ocieplane spodnie stała - stała nieruchomo przez długi czas. Wydawała się nawet nie zauważyć zwierząt wyłaniających się z gęstwin białego lasu. Nie czując nawet odrobiny lęku do człowieka - którego nie bez powodu zazwyczaj unikały niczym ognia.
Ciemne oczy zahipnotyzowane wzorami w jakie układały się pojedyncze płatki śniegu na małej zaróżowionej od zimna dłoni, nie potrafiły się oderwać. Zamieniające się w drobne krople zastępowane były innymi płatami, a każdy z nich utkamy w inny wzór. Dziewczyna musiała utonąć we wspomnieniach ponieważ nie zauważyła kiedy jej ciało pozbawione ruchu przestało się dogrzewać i stawało się coraz bardziej ochładzane. Zaróżowione policzki, nos i końcówki uszu delikatnie piekły choć i to nie mogło wyrwać członkini szczepu Jūgo ze szponów rozmyślań. Wzory bowiem wiele znaczyły wśród istot - ponieważ miano człowieka niechętnie było stosowane w stosunku do potworów opętanych chakrą nautry, przynajmniej nie bezpośrednio - jej rodzaju. Gdyby nie leniwie opadający płatek śniegu wdzierający się między kołnierz kozucha a krótko ścięte ciemne włosy to nie zorientowałaby się nawet, że jej goście już przybyli. Mały płatek ułożył się na karku wciskając szpilkę zimna i powodując natychmiastową gęsią skórkę. Dziewczyna od razu wybudziła się z transu i rozejrzała dookoła widząc znajome jej pyszczki, dzioby i ryjki. Naciągnęła na jedna nagą dłoń grubą rękawiczkę, która znacznie utrudniała precyzyjne, manualne zdolności. Ściągnęła z ramion duży pojemny plecak i zaczęła wykładać istne rarytasy na obrzydłym już sianie. Lubiła nazywać ich swoimi gośćmi, ponieważ to ona zbudowała to karmisko i ona przygotowywała "potrawy" do "przyjęcia". Ktoś trzeci mógłby pomyśleć, że dziewczyna oszalała ponieważ zaczęła mówić do przybyłych zwierząt przyjemnym dla ucha głosem. Choć najdziwniejsze było chyba to, że zwierzęta te wydawały się rozumieć jej słowa. Młoda dziewczyna więc wykładała powoli resztki jedzenia, zepsute owoce i inne dania śmiejąc się melodyjnie racząc wszystkich szczerym uśmiechem. Tak jakby pani Sarna przed momentem opowiedziała jej najlepszy żart świata. Nim minął moment na polanie zjawiło się naprawdę dużo przeróżnych zwierząt i choć smakołyki już dawno się skończyły to przybywały jakby na samo spotkanie z dziewczyną, która bardzo żywo i radośnie dyskutowała.
Przyjęcie trwało cały poranek aż do późnego popołudnia, kiedy to dziewczyna kierowała już się do swojego skromnego domu w towarzystwie jelenia. Szli przez główną leśną drogę, a dziewczyna wsłuchiwała się z zainteresowaniem w parsknięcia zwierzęcia od czasu do czasu wtrącając co od siebie i gładząc gęste śliczne futro na grzbiecie ssaka.
0 x
Re: Leśna droga
Mówi się, że zwierzęta wyczuwają obecność ludzką na długo przed usłyszeniem czy zobaczeniem zagrożenie. Nie była to do końca prawda, ponieważ były one wyposażone - najczęściej - w tyle samo zmysłów co człowiek lecz niektóre z nich wyjątkowo wyostrzone. Tym razem to właśnie jeleń zaprezentował swoje wyższość słuchu nad ludzkim i pierwsza dotarła do niego cicha jeszcze melodyjka. Zatrzepotał uszami, zwolnił tępa aż w końcu kiedy dziewczyna również usłyszała muzykę zrobiła niemalże to samo i gdyby mogła położyłaby uszy niczym zaniepokojone zwierzątko. Jeleń i człowiek stanęli jak wryci i patrzyli w stronę dobiegającego dźwięku nie będąc pewnymi jak zareagować.
Najprawdopodobniej po prostu wraz z pojawieniem się dwójki mężczyzn na horyzoncie uciekliby gdyby nie muzyka. Byli bowiem jej ciekawi w równym dużym stopniu. W końcu nie ma co się dziwić, każde istoty są w stanie docenić piękną melodie, a ta roznosząca się pomiędzy drzewami należała do takich i z trudem można było opanować członki, aby nie podrywały się w jej rytmie. Jeleń i dziewczyna stali więc na środku szlaku między szczelnie otulonymi białym puchem drzewami pozwalając się zbliżyć dwójce mężczyzn zalewając uszy wyraźniej i głośniej muzyką.
Towarzyszka jelenia wyglądała jak naprawdę mała istota przy potężnym szarym czteronożnym ssaku o rozłożystym porożu. Jej ciemne oczy niepewne i płochliwe bacznie obserwowały ruchy nieznajomych mężczyzn, a kiedy muzyka ustała wyglądała jak spłoszona sarenka mająca zaraz puścić się w las w szaleńczej ucieczce. Nie uczyniła tego jednak cofając się o mały krok w tył jakby zasłaniając nieco swoją postać porożem jelenia. Jej dłoń odziana w rękawiczkę leżała na grzbiecie jelenia zaciskając się nerwowo na długim szarym włosiu. - Spokojnie, może spytają o drogę i sobie pójdą - Przemówiła cichutko pocieszając bardziej siebie niż jelenia, który prezentował się wyprężony.
Grajkowie nie przemówili po to, aby spytać o drogę. Nie poszli również tak nagle jak się zjawili. Postanowili natomiast zbliżyć się nieco bardziej i przemówić do dziewczyny, która z początku uciekała niepewnym spojrzeniem nie utrzymując go za długo na mężczyznach. Jeleń za to stuknął porywczo kopytem rozgrzebując trochę śnieg i parsknął, lecz szybko został utemperowany przez zaciskającą się dłoń na futrze. Widocznie dziewczyna nie pochwalała jego chęci wszczynania jakichkolwiek agresywnych zachowań. Poza tym dalej była ciekawa i zafascynowana fantazyjnym sprzętem którzy mieli ze sobą wędrowcy i to właściwie jemu ciemne oczy dziewczyny poświęcały najwięcej czasu. - Oh nie, to wolny mieszkaniec lasu. - Odpowiedziała cicho i krótko nie do końca rozumiejąc czemu miałaby mieć na własność jakiekolwiek zwierze, albo trenować w nim jakieś odruchy. W tych stronach nie było to aż tak wielką rzadkością, aby widzieć kogoś rozmawiającego ze zwierzętami. Choć od takich osobników najczęściej trzymano się z daleka. Było więc dla dziewczyny naturalnym ta zdolność i nigdy nie zastanawiała się nad rzadkością tej umiejętności. - Polubił mnie pewnie, bo co zimę częstuje jego i innych leśnych mieszkańców resztkami jadła. - Dodała po chwili uśmiechając się niewinnie co rusz zerkając na lutnie. - A dobrzy panowie nie zabłądzili? Drogi wskazać, aby nie trzeba? - Zapytała grzecznie widząc po wędrowcach nutę niezbadanego i kolorowego świata. Poza tym nie była pewna siebie, a wędrowni mężczyźni bywali różni. Najlepiej więc będzie jak każdy uda się w swoją stronę i to jak najszybciej, aby serduszko dziewczyny nie wybuchło od nadmiernych uderzeń. Choć dalej w głowie siedziała jej ciekawość i chęć posłuchania jeszcze raz pięknej melodii. Tak rzadko miała okazje słyszeć muzykę wygrywaną prze z ludzi, a ta zawsze napełniała dusze Tomoko letnimi barwami i zmywała wiele trosk.
Najprawdopodobniej po prostu wraz z pojawieniem się dwójki mężczyzn na horyzoncie uciekliby gdyby nie muzyka. Byli bowiem jej ciekawi w równym dużym stopniu. W końcu nie ma co się dziwić, każde istoty są w stanie docenić piękną melodie, a ta roznosząca się pomiędzy drzewami należała do takich i z trudem można było opanować członki, aby nie podrywały się w jej rytmie. Jeleń i dziewczyna stali więc na środku szlaku między szczelnie otulonymi białym puchem drzewami pozwalając się zbliżyć dwójce mężczyzn zalewając uszy wyraźniej i głośniej muzyką.
Towarzyszka jelenia wyglądała jak naprawdę mała istota przy potężnym szarym czteronożnym ssaku o rozłożystym porożu. Jej ciemne oczy niepewne i płochliwe bacznie obserwowały ruchy nieznajomych mężczyzn, a kiedy muzyka ustała wyglądała jak spłoszona sarenka mająca zaraz puścić się w las w szaleńczej ucieczce. Nie uczyniła tego jednak cofając się o mały krok w tył jakby zasłaniając nieco swoją postać porożem jelenia. Jej dłoń odziana w rękawiczkę leżała na grzbiecie jelenia zaciskając się nerwowo na długim szarym włosiu. - Spokojnie, może spytają o drogę i sobie pójdą - Przemówiła cichutko pocieszając bardziej siebie niż jelenia, który prezentował się wyprężony.
Grajkowie nie przemówili po to, aby spytać o drogę. Nie poszli również tak nagle jak się zjawili. Postanowili natomiast zbliżyć się nieco bardziej i przemówić do dziewczyny, która z początku uciekała niepewnym spojrzeniem nie utrzymując go za długo na mężczyznach. Jeleń za to stuknął porywczo kopytem rozgrzebując trochę śnieg i parsknął, lecz szybko został utemperowany przez zaciskającą się dłoń na futrze. Widocznie dziewczyna nie pochwalała jego chęci wszczynania jakichkolwiek agresywnych zachowań. Poza tym dalej była ciekawa i zafascynowana fantazyjnym sprzętem którzy mieli ze sobą wędrowcy i to właściwie jemu ciemne oczy dziewczyny poświęcały najwięcej czasu. - Oh nie, to wolny mieszkaniec lasu. - Odpowiedziała cicho i krótko nie do końca rozumiejąc czemu miałaby mieć na własność jakiekolwiek zwierze, albo trenować w nim jakieś odruchy. W tych stronach nie było to aż tak wielką rzadkością, aby widzieć kogoś rozmawiającego ze zwierzętami. Choć od takich osobników najczęściej trzymano się z daleka. Było więc dla dziewczyny naturalnym ta zdolność i nigdy nie zastanawiała się nad rzadkością tej umiejętności. - Polubił mnie pewnie, bo co zimę częstuje jego i innych leśnych mieszkańców resztkami jadła. - Dodała po chwili uśmiechając się niewinnie co rusz zerkając na lutnie. - A dobrzy panowie nie zabłądzili? Drogi wskazać, aby nie trzeba? - Zapytała grzecznie widząc po wędrowcach nutę niezbadanego i kolorowego świata. Poza tym nie była pewna siebie, a wędrowni mężczyźni bywali różni. Najlepiej więc będzie jak każdy uda się w swoją stronę i to jak najszybciej, aby serduszko dziewczyny nie wybuchło od nadmiernych uderzeń. Choć dalej w głowie siedziała jej ciekawość i chęć posłuchania jeszcze raz pięknej melodii. Tak rzadko miała okazje słyszeć muzykę wygrywaną prze z ludzi, a ta zawsze napełniała dusze Tomoko letnimi barwami i zmywała wiele trosk.
0 x
Re: Leśna droga
Gruba rękawiczka z każdym wypowiedzianym słowem mężczyzn drgała przemierzając niezliczone ilości grubego futra jelenia. Nerwowe ruchy mimowolnie wprowadzały zwierze w stan głębszego niepokoju. Napinało ono swoje mięśnie zauważalnie za każdym razem gdzie grzbiet potraktowany był zaciśnięciem dłoni przez dziewczynę. Chowająca większość swojego ciała z boku zwierzęcia i niewielką część twarzy porożem przypominała motyla który w każdym momencie mógł wzbić się i odfrunąć. Nie pomagał również wygląd mężczyzn, który poza dzierżonymi lutniami nie wydawał się zbyt przyjemny. Stąd nie było się co dziwić, że niewiasta o tak drobnej budowie nie pałała pewnością siebie a tym bardziej odwagą.
Zmiane wywołała w niej opowieść wątpliwej wiarygodności, gdzie grajkowi towarzyszyły słowiki podczas wygrywania cudnych melodii. Łatwowierna dziewczyna wychyliła się znacznie zza jelenia puszczając jego grzbiet i zsuwając dłoń na żebra. Jej niewinne lico wyłoniło się całkowicie zza poroża zwierzęcia, które wyraźnie się uspokoiło. Słowiki płochliwe i niestroniące od ludzi nie mogły przecież zaufać złemu człowiekowi. A zły człowiek wcale nie weseliłby się na ich towarzystwo tylko czym prędzej spłoszyłby podniebnych gości albo i nawet nastał na ich życia. - Musiała im się spodobać Pańska piosenka. - Wydobyła z siebie głos znacznie pewniejszy w którym już nie ukrywała ekscytacji muzyka, która nie tak dawno miała okazje usłyszeć. Z wpatrywania się w lutnie wybiło ją parskniecie jelenia i zatrzepotanie uszami. Jej ciemne oczy skierowały się na ssaka jakby z grzeczności okazującej się aktualnemu mówcy. Jej buzia ugięła się pod wyrazem zmartwienia i natychmiast przytuliła potężną futrzastą szyje. Jeleń poruszył porożem, spiorunował wzrokiem po raz ostatni dwóch mężczyzn i ruszył w głąb lasu pozostawiając po sobie jedynie ślady i typowy zapach zwilżonego futra. - Mieszkańcy lasu nie przepadają za obcymi - Wyjaśniła uśmiechając się tak jakby chciała uśmiechem przeprosić. Jeleń pozostawił dziewczynę samą przez co wyglądała teraz jak mały szczeniaczek zagubiony pośród miejskich uliczek. Splotła ręce przed sobą jakby nie wiedząc co z nimi począć. Padły kolejne słowa a z rozpromienionej buzi dziewczyny łatwo można było wyczytać, że może pomóc ponieważ zna drogę. - Ah, więc jest panów Minstreli więcej! - Prawie, że klasnęła w dłonie czując napływające ciepłe myśli związane z miejscem pełnym grajków i przecudownym melodii. Po chwili jednak opanowała się pozostawiając rumieniec lekkiego wstydu. Nie wypadało jej zachowywać się jak dziecko, w końcu już nim nie jest.
Dziewczyna obróciła się w kierunku w którym powinna znajdować się wspomniana wioska. Popukała palcem w brodę i po chwili krótkiego zastanowienia wskazała dłonią miejsce gdzie powinna znajdować się wioska. - Mikoshi powinno znajdywać się już niedaleko. Wystarczy, że mili panowie pójdą w tym kierunku i nim przybędzie wieczór już będziecie mogli ogrzewać się przy kominkach. - Uśmiechnęła się po czym znów obróciła do dwójki po chwile oblewając buzie smutkiem - Niestety nie. Ja nigdy.. - Urwała przypominając sobie, że opuszczała już raz te rejony - lecz wspomnienia wojny i to co widziała nie wywołały dobrych uczuć. - Ja rzadko kiedy mam okazję zobaczyć miejsca poza granicami Daishi. - Podniosła wzrok i zobaczyła uśmiech mężczyzny. Jej oczy znów spadły na ziemię otulona białym puchem. Powolnie podniosła ciemnie ślepia ponownie i odwzajemniła niepewnie uśmiech. - Musi być niezwykle ciekawie na takich zebraniach. - Stwierdziła nie będąc pewną co ma powiedzieć i czy nie wolałaby aby mężczyźni wyruszyli już w stronę wioski do której zmierzali.
Zmiane wywołała w niej opowieść wątpliwej wiarygodności, gdzie grajkowi towarzyszyły słowiki podczas wygrywania cudnych melodii. Łatwowierna dziewczyna wychyliła się znacznie zza jelenia puszczając jego grzbiet i zsuwając dłoń na żebra. Jej niewinne lico wyłoniło się całkowicie zza poroża zwierzęcia, które wyraźnie się uspokoiło. Słowiki płochliwe i niestroniące od ludzi nie mogły przecież zaufać złemu człowiekowi. A zły człowiek wcale nie weseliłby się na ich towarzystwo tylko czym prędzej spłoszyłby podniebnych gości albo i nawet nastał na ich życia. - Musiała im się spodobać Pańska piosenka. - Wydobyła z siebie głos znacznie pewniejszy w którym już nie ukrywała ekscytacji muzyka, która nie tak dawno miała okazje usłyszeć. Z wpatrywania się w lutnie wybiło ją parskniecie jelenia i zatrzepotanie uszami. Jej ciemne oczy skierowały się na ssaka jakby z grzeczności okazującej się aktualnemu mówcy. Jej buzia ugięła się pod wyrazem zmartwienia i natychmiast przytuliła potężną futrzastą szyje. Jeleń poruszył porożem, spiorunował wzrokiem po raz ostatni dwóch mężczyzn i ruszył w głąb lasu pozostawiając po sobie jedynie ślady i typowy zapach zwilżonego futra. - Mieszkańcy lasu nie przepadają za obcymi - Wyjaśniła uśmiechając się tak jakby chciała uśmiechem przeprosić. Jeleń pozostawił dziewczynę samą przez co wyglądała teraz jak mały szczeniaczek zagubiony pośród miejskich uliczek. Splotła ręce przed sobą jakby nie wiedząc co z nimi począć. Padły kolejne słowa a z rozpromienionej buzi dziewczyny łatwo można było wyczytać, że może pomóc ponieważ zna drogę. - Ah, więc jest panów Minstreli więcej! - Prawie, że klasnęła w dłonie czując napływające ciepłe myśli związane z miejscem pełnym grajków i przecudownym melodii. Po chwili jednak opanowała się pozostawiając rumieniec lekkiego wstydu. Nie wypadało jej zachowywać się jak dziecko, w końcu już nim nie jest.
Dziewczyna obróciła się w kierunku w którym powinna znajdować się wspomniana wioska. Popukała palcem w brodę i po chwili krótkiego zastanowienia wskazała dłonią miejsce gdzie powinna znajdować się wioska. - Mikoshi powinno znajdywać się już niedaleko. Wystarczy, że mili panowie pójdą w tym kierunku i nim przybędzie wieczór już będziecie mogli ogrzewać się przy kominkach. - Uśmiechnęła się po czym znów obróciła do dwójki po chwile oblewając buzie smutkiem - Niestety nie. Ja nigdy.. - Urwała przypominając sobie, że opuszczała już raz te rejony - lecz wspomnienia wojny i to co widziała nie wywołały dobrych uczuć. - Ja rzadko kiedy mam okazję zobaczyć miejsca poza granicami Daishi. - Podniosła wzrok i zobaczyła uśmiech mężczyzny. Jej oczy znów spadły na ziemię otulona białym puchem. Powolnie podniosła ciemnie ślepia ponownie i odwzajemniła niepewnie uśmiech. - Musi być niezwykle ciekawie na takich zebraniach. - Stwierdziła nie będąc pewną co ma powiedzieć i czy nie wolałaby aby mężczyźni wyruszyli już w stronę wioski do której zmierzali.
0 x
Re: Leśna droga
Oblicze dziewczyny o drobnej budowie zmieniało się niemalże co chwilę. Z min które przybierała czytało się tak samo prosto i gładko jak z otwartej książki. Powodować to mogło czystą niewinność i szczerość dziewczyny, bądź też bardziej prawdopodobne w czasach w jakich przystało żyć wszystkim istotom - doskonałą grę aktorską i wyrachowanie. Które z tych dwóch powodów było prawdziwe? Pierwsze, lecz czy podróżni bardowie tak bardzo obeznani ze światem mogli w ogóle założyć istnienie czystości? Dziewczyna nie miała zbyt wielu możliwości spaczenia, poza okrutnym dzieciństwem które wyparła już dawno temu z pamięci oraz świeżą raną na duszy wywołaną wojną na którą przyszło jej patrzeć. To w efekcie nie skaziło młodej członkini rodu Jūgo, a pchnęło do działań. Jej oporność na skażenie złem tego świata byłą godna podziwu, lecz mało wiarygodna. A jeśli już to prędzej czy później niewinność musiała ustąpić, a to chyba było jednym z gorszych obrazków na które można było patrzeć.
Zimowy, chłodny wietrzyk postanowił zmienić nieco tor swojej niekończącej się podróży i podwiać od dołu z nieco większą zaciętością niżeli do tej pory. Gruby kożuch dziewczyny napompował się jakby bardziej przez zimne powietrze które dostało się miedzy niego a ciało dziewczyny. Momentalnie przez całą gładką skórę przebiegł dreszczyk. Na karku najeżyły się włoski, a z ust wydobył dźwięk bliżej niezidentyfikowanego zaskoczenia zimnem. Dłonie od razu przywarły do po podbrzusza zatrzymując wlot zimnego powietrza. Twarz zaś oblana rumieńcem - spowodowanym zakłopotaniem z wydanego z siebie dźwięku , bądź zimnem które coraz bardziej doskwierało przez brak ruchu - przechyliła się lekko na bok. Ciemne włosy opadły na policzek a po drugiej stronie odsłoniły ucho. Spod kołnierza objawiła się część bladej szyi. - To panów ludzie miejscowi za ładne granie nie proszą na strawę i nocleg? - Spytała zdziwiona pomysłem spania na zewnątrz w taką pogodę. W końcu co jak co, ale ludzie bywali w miarę poczciwi i pozwalali nocować podróżnym w stodole, a Ci bardziej ufni i przyjaźni nawet i na poddaszu. Tu jednak chodziło nie o byle wędrowców, a o bardów. Ci zaś nieśli niesłychane opowieści i pieśni, a to nie byle rozrywka dla typowego, osiadłego tubylca.
Na zaróżowionej buzi dziewczyny emocje zmieniały się co uderzenie serca. Radość przeplatywała się ze zwątpieniem i poczuciem obowiązku. Ciemne oczy kierowały gdzieś w dal po czym wracały tak jakby sprawdzała czy wszystko gdzieś tam w dali było w porządku. Była bowiem osobą odpowiedzialną za utrzymanie domu, a w zimie takiej jak tak było to wielce istotne. Czy aby drzewa na opał było wystarczająco. Czy jest jakieś jedzenie, żeby Shūsuke mógł cokolwiek sobie przyrządzić po powrocie ze swoich bliżej nieokreślonych wędrówek. Dziewczyna walczyła ze sobą i z ciekawością, lecz ta wzięła stanowczo górę. W końcu co mogło się stać jeśli pójdzie na chwilę i zerknie na Załogę Wesołków. A to i przy okazji może coś kupi w miejscowości. Przecież mleko się skończyło. Tak! Mleko się skończyło. Nie ma rady trzeba więc iść, a przy okazji tylko zerknąć na licznych bardów i posłuchać przez chwile ich pieśni i niestworzonych opowieści. - Naprawdę, mogła bym? Nie sprawiłabym wiele kłopotów. Usiadłabym sobie gdzieś w kącie i popatrzyła przez chwilę. Obiecuje! - Przegrana batalia odpowiedzialności z ciekawością, pozwoliła dziewczynie na chwile radości. Nie codziennie bowiem na radość jest możliwość, więc należy się jej chwytać kiedy tylko można. Przy odrobinie szczęścia zdąży posłuchać kilku pieśni i wrócić przez Shūsuke. Ba! Nawet ugotować mu jakąś porządny obiad. Na pewno nie pogardziłby gorącym i tłustym rosołem w tak chłodny dzień.
Zimowy, chłodny wietrzyk postanowił zmienić nieco tor swojej niekończącej się podróży i podwiać od dołu z nieco większą zaciętością niżeli do tej pory. Gruby kożuch dziewczyny napompował się jakby bardziej przez zimne powietrze które dostało się miedzy niego a ciało dziewczyny. Momentalnie przez całą gładką skórę przebiegł dreszczyk. Na karku najeżyły się włoski, a z ust wydobył dźwięk bliżej niezidentyfikowanego zaskoczenia zimnem. Dłonie od razu przywarły do po podbrzusza zatrzymując wlot zimnego powietrza. Twarz zaś oblana rumieńcem - spowodowanym zakłopotaniem z wydanego z siebie dźwięku , bądź zimnem które coraz bardziej doskwierało przez brak ruchu - przechyliła się lekko na bok. Ciemne włosy opadły na policzek a po drugiej stronie odsłoniły ucho. Spod kołnierza objawiła się część bladej szyi. - To panów ludzie miejscowi za ładne granie nie proszą na strawę i nocleg? - Spytała zdziwiona pomysłem spania na zewnątrz w taką pogodę. W końcu co jak co, ale ludzie bywali w miarę poczciwi i pozwalali nocować podróżnym w stodole, a Ci bardziej ufni i przyjaźni nawet i na poddaszu. Tu jednak chodziło nie o byle wędrowców, a o bardów. Ci zaś nieśli niesłychane opowieści i pieśni, a to nie byle rozrywka dla typowego, osiadłego tubylca.
Na zaróżowionej buzi dziewczyny emocje zmieniały się co uderzenie serca. Radość przeplatywała się ze zwątpieniem i poczuciem obowiązku. Ciemne oczy kierowały gdzieś w dal po czym wracały tak jakby sprawdzała czy wszystko gdzieś tam w dali było w porządku. Była bowiem osobą odpowiedzialną za utrzymanie domu, a w zimie takiej jak tak było to wielce istotne. Czy aby drzewa na opał było wystarczająco. Czy jest jakieś jedzenie, żeby Shūsuke mógł cokolwiek sobie przyrządzić po powrocie ze swoich bliżej nieokreślonych wędrówek. Dziewczyna walczyła ze sobą i z ciekawością, lecz ta wzięła stanowczo górę. W końcu co mogło się stać jeśli pójdzie na chwilę i zerknie na Załogę Wesołków. A to i przy okazji może coś kupi w miejscowości. Przecież mleko się skończyło. Tak! Mleko się skończyło. Nie ma rady trzeba więc iść, a przy okazji tylko zerknąć na licznych bardów i posłuchać przez chwile ich pieśni i niestworzonych opowieści. - Naprawdę, mogła bym? Nie sprawiłabym wiele kłopotów. Usiadłabym sobie gdzieś w kącie i popatrzyła przez chwilę. Obiecuje! - Przegrana batalia odpowiedzialności z ciekawością, pozwoliła dziewczynie na chwile radości. Nie codziennie bowiem na radość jest możliwość, więc należy się jej chwytać kiedy tylko można. Przy odrobinie szczęścia zdąży posłuchać kilku pieśni i wrócić przez Shūsuke. Ba! Nawet ugotować mu jakąś porządny obiad. Na pewno nie pogardziłby gorącym i tłustym rosołem w tak chłodny dzień.
0 x
Re: Leśna droga
Rozłożyste gałęzie drzew osłaniały swoich leśnych braci przed nadmiernymi opadami śniegu. Tylko na trakcie, gdzie człowiek wyciął stare, potężne rośliny można było wpaść w biały pych po kolana. Tą właśnie drogą podróżowała trójka ludzi. Kobieta trzymająca się na uboczu o drobnej budowie sprawnie przedzierała się prze zaspy otrzepując co jakiś czas grzywkę z drobnych płatków o niezliczonej ilości wzorów. Warunki pogodowe nieco utrudniały i spowalniały podróżowanie, lecz było tak jak dziewczyna powiedziała. Miejsce do, którego wszyscy chcieli się udać położone nieopodal za lasem miało zaraz wyłonić się i ogrzać serca przyjemnym widokiem dymiących się kominków. Zanim jednak to się stało w na szlaku zagościła cicha muzyka. Dziewczyna gdyby mogła postawiłaby uszy niczym sarna i nasłuchiwała by dokładniej, lecz po jej minie i ciekawości wkradającej się w oczy można było wyczytać jej zainteresowanie. Melodia i wygrywane dźwięki nasilały się, a to co później okazało się fletem spodobało się mieszkańce Daishi znacznie bardziej niżeli klasyczna lutnia. Delikatny i błogi dźwięk uderzał w uszy coraz bardziej, a nieświadoma Tomoko przyśpieszała kroku wyprzedając grupę o kilka kroków.
Kiedy na horyzoncie pojawiła się osoba tworząca tą piękną melodie, dziewczyna stanęła w miejscu prostując się i badając okolicę. Pozwoliła wyprzedzić się mężczyzną czując się nieco bezpiecznej kiedy Ci pierwszy podejdą do nieznanej osoby. Ruszyła kilka uderzeń serca później, pozwalając aby jej ciekawość została zaspokojona. Siedząca na gałęzi dziewczyna wyglądała pięknie. Niczym potok górski wśród drzew iglastych, pasowała do miejsca i zachwycała go swą melodią. Tomoka potrzebowała chwili, aby móc się zachwycić tym co ujrzała i usłyszała i nim się obejrzała została w tyle. Jak się okazało kobieta z fletem znała grajków i szybko rzucili się sobie w ramiona. Członkini szczepu Jugo powoli i cicho zbliżała się aż stanęła kilka sporych kroków za plecami mężczyzn nie przerywając w rozmowach. Choć wydawało się, że raczej używała ich jako ochrony tak jak robiła to z jeleniem. Mimo to, nie dało się jej nie zauważyć a białowłosa kobieta koniec końców zwróciła całą swoją uwagę na drobną, ciemnooką dziewczynę. Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech, a spojrzenie niepewnie podróżowało między bezkresnym śniegiem, drzewami a kobietą. Kiedy w końcu odezwała się do niej uśmiech zmienił się w niezrozumienie, a później w zrozumienie i lekkie przestraszenie. Policzki oblał rumieniec, chociaż wydawało się być to nie możliwe ponieważ przez panujący mróz prawie każdy był czerwoni niczym rozgrzany węgiel. - Oh nie Pani. Ja tylko pokazuję drogę. - Powiedziała cicho, choć wyraźnie i melodyjnie. Po chwili rumieniąc się jeszcze bardziej i spuszczając wzrok, bo nie była pewna czy nie uraziła mężczyzn. Właściwie nie wiedziała w ogóle jak się zachować, w końcu nikt nigdy nie sugerował żeby taka brzydulka jak ona mogła być czyjaś w sensie fizycznym.
Kiedy na horyzoncie pojawiła się osoba tworząca tą piękną melodie, dziewczyna stanęła w miejscu prostując się i badając okolicę. Pozwoliła wyprzedzić się mężczyzną czując się nieco bezpiecznej kiedy Ci pierwszy podejdą do nieznanej osoby. Ruszyła kilka uderzeń serca później, pozwalając aby jej ciekawość została zaspokojona. Siedząca na gałęzi dziewczyna wyglądała pięknie. Niczym potok górski wśród drzew iglastych, pasowała do miejsca i zachwycała go swą melodią. Tomoka potrzebowała chwili, aby móc się zachwycić tym co ujrzała i usłyszała i nim się obejrzała została w tyle. Jak się okazało kobieta z fletem znała grajków i szybko rzucili się sobie w ramiona. Członkini szczepu Jugo powoli i cicho zbliżała się aż stanęła kilka sporych kroków za plecami mężczyzn nie przerywając w rozmowach. Choć wydawało się, że raczej używała ich jako ochrony tak jak robiła to z jeleniem. Mimo to, nie dało się jej nie zauważyć a białowłosa kobieta koniec końców zwróciła całą swoją uwagę na drobną, ciemnooką dziewczynę. Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech, a spojrzenie niepewnie podróżowało między bezkresnym śniegiem, drzewami a kobietą. Kiedy w końcu odezwała się do niej uśmiech zmienił się w niezrozumienie, a później w zrozumienie i lekkie przestraszenie. Policzki oblał rumieniec, chociaż wydawało się być to nie możliwe ponieważ przez panujący mróz prawie każdy był czerwoni niczym rozgrzany węgiel. - Oh nie Pani. Ja tylko pokazuję drogę. - Powiedziała cicho, choć wyraźnie i melodyjnie. Po chwili rumieniąc się jeszcze bardziej i spuszczając wzrok, bo nie była pewna czy nie uraziła mężczyzn. Właściwie nie wiedziała w ogóle jak się zachować, w końcu nikt nigdy nie sugerował żeby taka brzydulka jak ona mogła być czyjaś w sensie fizycznym.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości