Dzielnica portowa
Re: Dzielnica portowa
Chłopak po ostatniej akcji zawędrował w okolice dzielnicy portowej. Jak zwykle i w swoim stylu szedł na luzaka z dłońmi w kieszeniach. Na razie nie miał co robić ale jak znał życie zaraz się coś pojawi i będzie zajęty. Tak więc młody Uchiha przemierzał dzielnicę portową. W końcu stanął na krawędzi i patrzał w morze. Minął już jakiś czas od śmierci jego mamy, owszem było mu na początku smutno, ale nic na to i tak nie poradzi. Teraz miał na głowie swoją ,,pracę'' i zdobywanie doświadczenia. Kiedy go zdobędzie będzie mógł wspomagać wioskę w poważniejszych zadaniach. W końcu czasem w życiu się nie przelewa i nadchodzi czas działać. Niedługo planował pokazać się w swoim domu aby dać znać że nic mu nie jest. Od pewnego czasu mało przebywa w domu, woli być w podróży gdyż dzięki temu zawsze może się czegoś nauczyć, albo nawet spotka kogoś interesującego. A nuż pozna innych członków swojego klanu w jego wieku?
0 x
Re: Dzielnica portowa
No i uj... Się długo pocieszył spokojem i samotnością. Zaczepiła go jakaś baba, na oko trzydziestka, długie ciemne włosy, walory dość przeciętne jakby ocenić fachowym okiem. Była mocną zdyszana i prosiła o pomoc oraz obiecywała zapłatę. To nieco dziwne, No ciekawe dlaczego tak z miejsca mu mówi o tym?- Mów, słucham- Odparł jej i czekał aż zacznie gadać. Wyciągnął dłonie z kieszeni na wszelki wypadek i założył ręce na piersiach oraz schował się za swoją maską obojętnego Nastolatka. Obserwował uważnie dziewczynę ale także i okolice, nigdy nie wiadomo czy to nie jakaś podpucha i zacznie się jatka. Mógłby być w niekorzystnej sytuacji. Ale to raczej niemożliwe, Więcej się dowie jak coś usłyszy. Niech ta robota łaskawie będzie w miarę łatwa, przyjemna i dobrze płatna, wtedy by było idealnie, ale raczej tak nie będzie, zamiast tego będzie pewnie na odwrót. Raczej nie zostawi jej samej sobie, Ani nie spróbuję jej oszukać bo nie jest taki.
0 x
Re: Dzielnica portowa
Kobieta zaczęła krzyczeć że zgubiła córkę bo straciła ją z oczu na chwilę a ta zniknęła. Przecież już się spotkał z takim przypadkiem. No i po chwili opis dziewczynki był identyczny do jego poprzedniej zleceniodawczyni. - Spotkałem ją... Chciała abym pomógł panią znaleźć, w waszym domu spotkałem jej tatę i on powiedział że zajmie się resztą.- Hmm.... Zaraz, czy to możliwe żeby ten koleś był jednocześnie porywaczem, jeśli tak to ma przewalone jak się znowu napatoczy na Kuro. -Chodźmy proszę panią do waszego domu- Zaproponował na koniec i ruszył w drogę powrotną do dzielnicy domów jednorodzinnych gdzie zostawił dzieciaka z ojcem, prawdziwym albo fałszywym. Gdzieś w głębi ducha czuł że coś się odwali, no i się stało. Cesarz Cieni musi po raz kolejny wcielić się w bohatera pomagającego dobrym i kata karającego złych.
0 x
Re: Dzielnica portowa
Nie był złym człowiekiem, przynajmniej na razie. Nie chciał źle dla innych, Oszukanie tej pani byłoby bardzo złe, nie mógłby tego zrobić pod żadnym przypadkiem. Rodzice go wychowali tak aby starał się pomóc potrzebującym których dostrzeże. Tak więc chłopak jedynie odpowiedział spokojnie. - Nie ma za co dziękować- Według niego nie zrobił niczego wielkiego. Ot zaopiekował się niewinnym dzieckiem a potem dostarczył radosną wieść jego rodzicielce. Nie szukał uznania za coś takiego albo nagrody. To był altruistyczny czyn, ktoś kto wyciąga nagrodę za taką błahostkę jest zbyt chciwy. Niestety to jeszcze nie był koniec tego wydarzenia. Pani uścisnęła młodziaka z radości i zaczęła go ciągnąć w stronę dzielnicy z mieszkaniami. Świetnie, dopiero co tam było a znowu tam wraca. Ale lepsze to niż jakaś daleka podróż długoterminowa. Przynajmniej nie jest daleko od swojego rodzinnego domu. Ale widać że tak łatwo los nie da mu spokoju.
Z/t tam gdzie wiem
Z/t tam gdzie wiem
0 x
Re: Dzielnica portowa
Port w Kotei. Smród stęchłych ryb, morskiej wody i potu marynarzy uderzał w nozdrza chłopaka, który nie był przyzwyczajony do tego typu aromatów w powietrzu. Zwłaszcza zapach ryb wytwarzał w żołądku Akiego bardzo nieprzyjemne uczucie. Osobiście nienawidził tych morskich stworzeń, ich zapach, smak, wygląd - to wszystko sprawiało, że robiło mu się niedobrze. Jako dziecko dobrze wykształconych i oddanych członków klanu zazwyczaj jadał lepsze jedzenie, a już na pewno poddane odpowiedniej oprawie. A mimo to z jakiegoś powodu znajdował się tutaj, w dzielnicy w której nikt nie spodziewałby się ujrzeć delikatnego, słodkiego chłopczyka, młodzika, który wyglądał jak wyciągnięty z zupełnie innej bajki. Twardzi faceci, hardo pracujący od zmierzchu do świtu, gołe, umięśnione klaty... Nie pasował do tego miejsca, zdawał sobie z tego sprawę doskonale, wszak w świecie Shinobi jednak to nie wygląd determinował siłę mężczyzny.
Młody Uchiha sam nie do końca wiedział, z jakiego powodu znalazł się w tak paskudnej okolicy. Od pewnego czasu po prostu nie wiedział co ma ze sobą zrobić, wszystko wydawało mu się takie zwykłe. Oczywiście mówiąc "zwykłe", ma się na myśli pełen przepych, wytrawne jedzenie i elegancko ubranych ludzi. Może to właśnie dlatego postanowił się udać w miejsce, gdzie zamiast willi można znaleźć co najwyżej tani burdel ozdobiony kiczowatymi różami, zamiast wykwintnych dań - smażoną rybę, a zamiast przepięknych pań - zwykłe kurtyzany, które swą godność utraciły gdzieś między drugą a trzecią kolejką.
Krzyki pijanych w oddali, pełno podejrzanych typów, no i oczywiście wydzierające się mewy. Jednym słowem hałas.
- A więc tak wygląda życie zwykłych mieszkańców... - choć sam raczej gardził dworskim stylem życia, tak sytuacja w porcie wydawała się chłopcu wyjątkowo przerażającą wizją. Nie potrafiłby tutaj żyć. Nie chciał być uczestnikiem tych wszystkich zdarzeń, pragnął zostać jedynie biernym obserwatorem czegoś, co było dla niego patologią. Patrzył, przyglądał się, badał, jakby oderwany od rzeczywistości. Nie zaprzątał sobie głowy tym, że stojąc tak w miejscu, pośród tych wszystkich pędzących i pracujących w pocie czoła ludzi, wygląda jak idiota. Miał to gdzieś.
Poniekąd to wszystko go fascynowało. Rodzice wszak od zawsze trzymali go z dala od takich miejsc mówiąc, że klanowiczowi nie wypada zapuszczać się w takie miejsca, już nie mówiąc o możliwości zarobienia kosy pod żebra za złe spojrzenie. Ale on chciał tu być, chciał oglądać tych ludzi - to było dla niego coś nowego, coś... niezwykłego.
Młody Uchiha sam nie do końca wiedział, z jakiego powodu znalazł się w tak paskudnej okolicy. Od pewnego czasu po prostu nie wiedział co ma ze sobą zrobić, wszystko wydawało mu się takie zwykłe. Oczywiście mówiąc "zwykłe", ma się na myśli pełen przepych, wytrawne jedzenie i elegancko ubranych ludzi. Może to właśnie dlatego postanowił się udać w miejsce, gdzie zamiast willi można znaleźć co najwyżej tani burdel ozdobiony kiczowatymi różami, zamiast wykwintnych dań - smażoną rybę, a zamiast przepięknych pań - zwykłe kurtyzany, które swą godność utraciły gdzieś między drugą a trzecią kolejką.
Krzyki pijanych w oddali, pełno podejrzanych typów, no i oczywiście wydzierające się mewy. Jednym słowem hałas.
- A więc tak wygląda życie zwykłych mieszkańców... - choć sam raczej gardził dworskim stylem życia, tak sytuacja w porcie wydawała się chłopcu wyjątkowo przerażającą wizją. Nie potrafiłby tutaj żyć. Nie chciał być uczestnikiem tych wszystkich zdarzeń, pragnął zostać jedynie biernym obserwatorem czegoś, co było dla niego patologią. Patrzył, przyglądał się, badał, jakby oderwany od rzeczywistości. Nie zaprzątał sobie głowy tym, że stojąc tak w miejscu, pośród tych wszystkich pędzących i pracujących w pocie czoła ludzi, wygląda jak idiota. Miał to gdzieś.
Poniekąd to wszystko go fascynowało. Rodzice wszak od zawsze trzymali go z dala od takich miejsc mówiąc, że klanowiczowi nie wypada zapuszczać się w takie miejsca, już nie mówiąc o możliwości zarobienia kosy pod żebra za złe spojrzenie. Ale on chciał tu być, chciał oglądać tych ludzi - to było dla niego coś nowego, coś... niezwykłego.
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Dzielnica portowa
Życie w porcie toczyło się szybko i energicznie. Każdy się dokądś spieszył, każdy miał innych w głębokim poważaniu. Najważniejszy był własny zysk, coś zupełnie przeciwnego do tego, czego uczeni byli członkowie jego klanu. Oni byli wychowywani w sposób który wymuszał od nich współpracę. Niemożliwe było osiągnięcie celu bez uciekania się do działania w grupie. A tutaj? Jedyne grupy, które widział Aka były największym marginesem społecznym. Ale nie można było się temu dziwić - ich życie toczyło się od jednego wieczora do drugiego. Jeść, pracować, spać. Trudno tworzyć zorganizowaną społeczność, kiedy nie ma co włożyć do garnka.
Wtem usłyszał młody głos, dochodzący gdzieś z idącego przed nim tłumu. I choć chłopak krzyczał głośno, ludzie zdawali się ignorować jego próby przepychania. Dalej byli zajęci sobą. Uchiha nie musiał długo czekać, aż kłopoty same go spotkają. Powinien był nie stać jak słup soli, bo mogło to się dla niego źle skończyć. Szybko przekonał się, że blokowanie chodnika w porcie to nie jest najlepszy pomysł.
W końcu udało mu się odkryć źródło tych krzyków. Trudno powiedzieć, czy zagrożenie najpierw ujrzał, czy może jednak poczuł. Fakt był taki, że wprost na niego brnął osobnik płci zdaje się męskiej, w rękach trzymając wypełnione po brzegi rybami.
Nie miał jednak czasu przyglądać się piegowatemu chłopakowi, albowiem ten, będąc wyplutym przez tłum, stracił równowagę. Zrobiło się nieciekawie.
- Uważaj! - wrzasnął Aka, choć tak naprawdę to on był w zagrożeniu. O ile zagrożeniem można było nazwać pobudzenie sobie ubrań. Brunet szybko wystawił lewą nogę przed siebie i lekko wybił się w przód, starając się złapać górną skrzynię wypełnioną jedną ręką i przywrócić równowagę piegowatemu chłopakowi. Samemu również nie chciał zostać pobrudzonym, dlatego właśnie zrobił to od boku, w taki sposób aby w razie czego ryby wylądowały na bruku, a nie na jego ubraniu.
Wtem usłyszał młody głos, dochodzący gdzieś z idącego przed nim tłumu. I choć chłopak krzyczał głośno, ludzie zdawali się ignorować jego próby przepychania. Dalej byli zajęci sobą. Uchiha nie musiał długo czekać, aż kłopoty same go spotkają. Powinien był nie stać jak słup soli, bo mogło to się dla niego źle skończyć. Szybko przekonał się, że blokowanie chodnika w porcie to nie jest najlepszy pomysł.
W końcu udało mu się odkryć źródło tych krzyków. Trudno powiedzieć, czy zagrożenie najpierw ujrzał, czy może jednak poczuł. Fakt był taki, że wprost na niego brnął osobnik płci zdaje się męskiej, w rękach trzymając wypełnione po brzegi rybami.
Nie miał jednak czasu przyglądać się piegowatemu chłopakowi, albowiem ten, będąc wyplutym przez tłum, stracił równowagę. Zrobiło się nieciekawie.
- Uważaj! - wrzasnął Aka, choć tak naprawdę to on był w zagrożeniu. O ile zagrożeniem można było nazwać pobudzenie sobie ubrań. Brunet szybko wystawił lewą nogę przed siebie i lekko wybił się w przód, starając się złapać górną skrzynię wypełnioną jedną ręką i przywrócić równowagę piegowatemu chłopakowi. Samemu również nie chciał zostać pobrudzonym, dlatego właśnie zrobił to od boku, w taki sposób aby w razie czego ryby wylądowały na bruku, a nie na jego ubraniu.
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Dzielnica portowa
Uchiha spalił buraka słysząc, jak wokół nagle robi się cicho. Wszystkie spojrzenia skierowały się na dwójkę chłopców, starszego i młodszego. Przez chwilę Aka myślał, czy aby przypadkiem czegoś nie spartolił. Na szczęście poza kilkoma rybkami, które przedwcześnie wylądowały nie tam gdzie powinny, nie stało się nic wielkiego. Mimo wszystko czarnowłosy czuł się nieco skrępowany zaistniałą sytuacją. Miał wrażenie, że wszyscy patrzą na niego i czekają, aż zrobi coś głupiego. W towarzystwie elit z pewnością ludzie zaczęliby rozmawiać ze sobą, plotkować, a nawet wytykać palcami zarówno Akiego, jak i brudnego chłopca, któremu właśnie pomógł. Lecz tutaj... tutaj najprawdopodobniej nikt by się nie przejął, gdyby rudowłosy dzieciak połamał sobie kręgosłup na chodniku. Ba - przeszliby po nim dalej, wycierając sobie buty o coś, co niegdyś być może przypominało ubranie.
Wolał nie komentować zaistniałej sytuacji. Szczerze mówiąc brakło mu słów na obojętność tych wszystkich ludzi. Uchiha skierował swój wzrok na skrzynię, w której widać było, że coś jest ukryte. Rudzielec wyjątkowo niezdarnie starał się ukryć ten fakt, jednak średnio mu to wychodziło.
- Co Ty tu robisz, dziecko? - spytał wreszcie po chwili chłopak, spoglądając srogim wzrokiem na chłopczyka. - Nie powinieneś być w szkole, czy coś? - to pytanie mogło brzmieć kuriozalnie, jednak Aka nie do końca chyba sobie zdawał sprawę z tego, że nie wszyscy mieli okazję pobierać nauki jak on. Z drugiej strony ten chłopak tylko powierzchownie okryty był szmatami - pod szaroburym płaszczem widniało odzienie całkiem przyzwoitej jakości. Czerwony pokiwał głową z dezaprobatą, gdy tylko spojrzał jak chłopak w żałosny sposób próbuje zakrywać górę skrzyni, jednocześnie starając się zebrać ryby, które wypadły z góry.
- Dokąd niesiesz aż tyle ryb? - zapytał w końcu z udawaną ciekawością. Tak naprawdę wcale go to nie obchodziło, dużo ciekawsze zachowanie małego żebraka, który starał się wzbudzić litość w członku klanu Uchiha.
- Ehh... - westchnął ciężko. Przez chwilę sam się zastanawiał, czy warto w ogóle zawracać sobie głowę takimi drobiazgami. Może trochę przesadzał, a rudy po prostu sumiennie wykonywał swoją robotę, dbając o bezpieczeństwo transportu? Nie miał pewności, czy warto brudzić sobie ręce dla zaspokojenia czystej ciekawości. Czy może raczej nieczystej... - Będę szorował dłonie przez najbliższe dwa dni, ale niech będzie... - rzekł od niechcenia. Mimo wszystko ciekawość przezwyciężyła zdrowy rozsądek. Jak zwykle zresztą.
Machnął dłonią i zaczął zbierać ryby, które leżały obok chłopczyka. Nie bawił się w żadne chwytanie tego przez ubranie czy rękaw. Oczywiście - brzydził się ryb, jednak wizja wydawania niepotrzebnych pieniędzy na pralnie, czy - odpukać - nowy płaszcz, nie wydawała się zbyt kusząca. Toteż chwytał ryby w gołą dłoń, z lekkim obrzydzeniem wrzucając je na szczyt skrzyni. O ile nie było problemem zebranie kilku ryb z najbliższej okolicy, o tyle kilka całkiem niezłych okazów wylądowało pod nogami dwóch drabów, którzy w wysoce niekulturalny sposób wyrażali swoje zdania na jakiś bliżej nieznany Akiemu temat. Chłopak nie miał zamiaru zwracać na siebie uwagi - wcinanie się między wódkę a zakąskę nigdy nie było dobrym pomysłem, bez znaczenia w jakim towarzystwie się obracało. Tym bardziej, że mężczyźni raczej nie wyglądali na miłych, pomocnych panów, a raczej na ludzi, którzy połowę swojego życia spędzili w więzieniu. Chciał więc jak najszybciej chwycić stworzonka i zabrać je spod nóg dwójki mężczyzn, bez wdawania się w niepotrzebną polemikę.
Wolał nie komentować zaistniałej sytuacji. Szczerze mówiąc brakło mu słów na obojętność tych wszystkich ludzi. Uchiha skierował swój wzrok na skrzynię, w której widać było, że coś jest ukryte. Rudzielec wyjątkowo niezdarnie starał się ukryć ten fakt, jednak średnio mu to wychodziło.
- Co Ty tu robisz, dziecko? - spytał wreszcie po chwili chłopak, spoglądając srogim wzrokiem na chłopczyka. - Nie powinieneś być w szkole, czy coś? - to pytanie mogło brzmieć kuriozalnie, jednak Aka nie do końca chyba sobie zdawał sprawę z tego, że nie wszyscy mieli okazję pobierać nauki jak on. Z drugiej strony ten chłopak tylko powierzchownie okryty był szmatami - pod szaroburym płaszczem widniało odzienie całkiem przyzwoitej jakości. Czerwony pokiwał głową z dezaprobatą, gdy tylko spojrzał jak chłopak w żałosny sposób próbuje zakrywać górę skrzyni, jednocześnie starając się zebrać ryby, które wypadły z góry.
- Dokąd niesiesz aż tyle ryb? - zapytał w końcu z udawaną ciekawością. Tak naprawdę wcale go to nie obchodziło, dużo ciekawsze zachowanie małego żebraka, który starał się wzbudzić litość w członku klanu Uchiha.
- Ehh... - westchnął ciężko. Przez chwilę sam się zastanawiał, czy warto w ogóle zawracać sobie głowę takimi drobiazgami. Może trochę przesadzał, a rudy po prostu sumiennie wykonywał swoją robotę, dbając o bezpieczeństwo transportu? Nie miał pewności, czy warto brudzić sobie ręce dla zaspokojenia czystej ciekawości. Czy może raczej nieczystej... - Będę szorował dłonie przez najbliższe dwa dni, ale niech będzie... - rzekł od niechcenia. Mimo wszystko ciekawość przezwyciężyła zdrowy rozsądek. Jak zwykle zresztą.
Machnął dłonią i zaczął zbierać ryby, które leżały obok chłopczyka. Nie bawił się w żadne chwytanie tego przez ubranie czy rękaw. Oczywiście - brzydził się ryb, jednak wizja wydawania niepotrzebnych pieniędzy na pralnie, czy - odpukać - nowy płaszcz, nie wydawała się zbyt kusząca. Toteż chwytał ryby w gołą dłoń, z lekkim obrzydzeniem wrzucając je na szczyt skrzyni. O ile nie było problemem zebranie kilku ryb z najbliższej okolicy, o tyle kilka całkiem niezłych okazów wylądowało pod nogami dwóch drabów, którzy w wysoce niekulturalny sposób wyrażali swoje zdania na jakiś bliżej nieznany Akiemu temat. Chłopak nie miał zamiaru zwracać na siebie uwagi - wcinanie się między wódkę a zakąskę nigdy nie było dobrym pomysłem, bez znaczenia w jakim towarzystwie się obracało. Tym bardziej, że mężczyźni raczej nie wyglądali na miłych, pomocnych panów, a raczej na ludzi, którzy połowę swojego życia spędzili w więzieniu. Chciał więc jak najszybciej chwycić stworzonka i zabrać je spod nóg dwójki mężczyzn, bez wdawania się w niepotrzebną polemikę.
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Dzielnica portowa
Wyraz twarz Akiego nie poddawał w wątpliwość, że chyba nie do końca wierzy w zapewnienia rudego chłopczyka. Dzieciak jak to dzieciak - nie potrafił w żaden sposób kontrolować swojego sposobu mowy, a na dodatek jego ciało mówiło samo za siebie. Zresztą nie dało się ukryć, że swoim zachowaniem osiągnął efekt przeciwny do zamierzonego. Wszystkie pary oczu skoncentrowały się na nim, co u Uchihy wywołało lekkie rozbawienie. Nie spodziewał się, że można być tak niegramotnym w swych czynach.
Nie mniej zdziwiony był, gdy chłopiec zaproponował mu niejako pracę. Trudno było oczekiwać od takiego biedaka, żeby miał czym zapłacić. Mimo to, Aka podchodził do tego pomysłu z entuzjazmem. Gdyby podjął się tej wycieczki do „Makreli", to z pewnością mógłby się nieco bliżej przyjrzeć życiu przeciętnych ludzi. Pokiwał więc twierdząco głową do chłopaka, dając znać, że mu pomoże. Na początku jednak musiał się zająć inną sprawą, a mianowicie sprzątnięciem kilku ryb, które przez niezdarność piegowatego powędrowały prosto pod nogi dwóch, przerażających osiłków.
Jak się okazało, nic nie było takie proste. Uchiha mylił się, gdy wpadła mu do głowy myśl, że tak po prostu podejdzie i zabierze ładunek. O nie, nic nie mogło pójść tak gładko jakby się chciało. Dwójka gagatków wydzierała się na siebie i niewiele potrzeba było do przejścia od słów do czynów. Jeden z nich zamachnął się i... no cóż. Nie miał zbyt wiele szczęścia. Pośliznął się na rybce, która bynajmniej nie miała zamiaru zaszkodzić człowiekowi w ten sposób. Ość - owszem, ale rozbicie głowy o bruk? Czarnowłosy ledwo powstrzymał się od śmiechu, bowiem cała ta sytuacja dość mocno go rozbawiła. Szybko przestało mu być do śmiechu, gdy spojrzał w górę i ujrzał wściekłe spojrzenie osiłka.
Miał ochotę odpyskować i zasugerować mu, że to zaraz on będzie mógł być wyjaśniony, bowiem chyba nie ma pojęcia do kogo pyskuje. Ugryzł się jednak w język wiedząc, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Jako klanowicz nie powinien wdawać się w bójki z mieszkańcami, nawet jeżeli to zwykłe chamy i prostaki.
- Ja... - powiedział niemrawo, starając się zamaskować swoją pogardę niezgrabnością. - T-to było wypadek, miałem dostarczyć te r-ryby do Makreli. Tylko pozbieram i już sobie i-idę... - wokół zrobiło się pusto - ludzie wiedzieli, że zaraz może dojść do nieciekawej sytuacji. Oni w końcu widzieli lepiej, kogo unikać i na co można sobie pozwolić w dzielnicy portowej. Aka nie miał takiej wiedzy, starał się działać tak jak w typowej dla niego sytuacji. Nie miał pojęcia jak mogą zachować się potencjalni bandyci. Jego celem było jak najszybsze zebranie tego świństwa i odejście w względnie bezpieczne miejsce.
[/akapt]Uchiha nie tracił czasu. Starał się więc pozbierać cały prowiant, zanim to drugi z osiłków pozbiera się po przydzwonieniu o chodnik. Wiedział, że obydwoje z pewnością będą wściekli. Nie chciał ich w końcu prowokować - starał się to zrobić szybko i zwinnie, unikając niepotrzebnego kontaktu wzrokowego z zakapiorami. Miał nadzieję, że go zignorują, nie dojdzie do żadnych rękoczynów i na wyzwiskach się skończy. W końcu chyba dostał to czego chciał - obraz typowego życia w tym zapchlonym miejscu, gdzie to wielkość mięśni decyduje o tym, kto wygrywa.
Nie mniej zdziwiony był, gdy chłopiec zaproponował mu niejako pracę. Trudno było oczekiwać od takiego biedaka, żeby miał czym zapłacić. Mimo to, Aka podchodził do tego pomysłu z entuzjazmem. Gdyby podjął się tej wycieczki do „Makreli", to z pewnością mógłby się nieco bliżej przyjrzeć życiu przeciętnych ludzi. Pokiwał więc twierdząco głową do chłopaka, dając znać, że mu pomoże. Na początku jednak musiał się zająć inną sprawą, a mianowicie sprzątnięciem kilku ryb, które przez niezdarność piegowatego powędrowały prosto pod nogi dwóch, przerażających osiłków.
Jak się okazało, nic nie było takie proste. Uchiha mylił się, gdy wpadła mu do głowy myśl, że tak po prostu podejdzie i zabierze ładunek. O nie, nic nie mogło pójść tak gładko jakby się chciało. Dwójka gagatków wydzierała się na siebie i niewiele potrzeba było do przejścia od słów do czynów. Jeden z nich zamachnął się i... no cóż. Nie miał zbyt wiele szczęścia. Pośliznął się na rybce, która bynajmniej nie miała zamiaru zaszkodzić człowiekowi w ten sposób. Ość - owszem, ale rozbicie głowy o bruk? Czarnowłosy ledwo powstrzymał się od śmiechu, bowiem cała ta sytuacja dość mocno go rozbawiła. Szybko przestało mu być do śmiechu, gdy spojrzał w górę i ujrzał wściekłe spojrzenie osiłka.
Miał ochotę odpyskować i zasugerować mu, że to zaraz on będzie mógł być wyjaśniony, bowiem chyba nie ma pojęcia do kogo pyskuje. Ugryzł się jednak w język wiedząc, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Jako klanowicz nie powinien wdawać się w bójki z mieszkańcami, nawet jeżeli to zwykłe chamy i prostaki.
- Ja... - powiedział niemrawo, starając się zamaskować swoją pogardę niezgrabnością. - T-to było wypadek, miałem dostarczyć te r-ryby do Makreli. Tylko pozbieram i już sobie i-idę... - wokół zrobiło się pusto - ludzie wiedzieli, że zaraz może dojść do nieciekawej sytuacji. Oni w końcu widzieli lepiej, kogo unikać i na co można sobie pozwolić w dzielnicy portowej. Aka nie miał takiej wiedzy, starał się działać tak jak w typowej dla niego sytuacji. Nie miał pojęcia jak mogą zachować się potencjalni bandyci. Jego celem było jak najszybsze zebranie tego świństwa i odejście w względnie bezpieczne miejsce.
[/akapt]Uchiha nie tracił czasu. Starał się więc pozbierać cały prowiant, zanim to drugi z osiłków pozbiera się po przydzwonieniu o chodnik. Wiedział, że obydwoje z pewnością będą wściekli. Nie chciał ich w końcu prowokować - starał się to zrobić szybko i zwinnie, unikając niepotrzebnego kontaktu wzrokowego z zakapiorami. Miał nadzieję, że go zignorują, nie dojdzie do żadnych rękoczynów i na wyzwiskach się skończy. W końcu chyba dostał to czego chciał - obraz typowego życia w tym zapchlonym miejscu, gdzie to wielkość mięśni decyduje o tym, kto wygrywa.
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości