Dom Ayame

Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Dom Ayame

Post autor: Kaito »

0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Najwyraźniej Furai przejął się faktem, że eksperymentowanie z chakrą, mogło kosztować nawet życie. Dobrze, bo dzięki temu będzie rozważniej podchodzić do każdego treningu. Nie chciała go przestraszyć, ale też nie zamierzała przed nim ukrywać prawdy, bo mogłaby mieć go na sumieniu.
- Pomyłka w sekwencji pieczęci i złe uwolnienie chakry. - Wyjaśniła z powagą. - Te dwa czynniki mogą spowodować poważne szkody w Twoim organizmie, dlatego tak ważne są treningi, w których utrwalasz sobie zdobytą wiedzę. Tutaj nie ma miejsca na pomyłki.
Skoro chciał poważnie podejść do tematu zostania ninja, to Ayame nie zamierzała się cackać i przygotować Furaia nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Fakt, że będzie musiał kiedyś zabić tego pierwszego przeciwnika, też wpływał na psychikę, o czym sama się przekonała. Była to jednak konieczność, z którą należało się pogodzić. Zabij, albo sam zginiesz. Tutaj nie było wyboru.
Na szczęście zapał młodzieńca nie zniknął i nadal wytrwale dążył do swojego celu, co w sumie zaimponowało kunoichi. Ona sama z początku się przestraszyła, gdy ojciec wyjawił jej, jaki jest koszt zostania shinobim. Do tej pory nie chciała nim być, a przynajmniej nie do końca, jednak jeśli chciała osiągnąć swój cel, musiała działać wbrew samej sobie.
Kiedy jednak Furai za bardzo pospieszył się z techniką, a jego chakra rozszalała się o całym ciele, Ayame szybko wyjaśniła mu, że ma się uspokoić i jak poprawnie wykorzystać życiową energię do stworzenia iluzji klona. Przynajmniej jego chakra nie eksplodowała, bo mogłoby to naruszyć kanały i skończyłby w szpitalu. No nic. Chłopak miał farta, więc chyba lepiej bardziej go nie straszyć, czym to się mogło skończyć. Tak czy inaczej, powiedziała mu co i jak, więc mógł teraz na spokojnie to sobie ogarnąć i spróbować. Uśmiechnęła się, gdy napomknął o geniuszach z jej klanu.
- Na początku zawsze jest trudno. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - Każdy z nas ma limity, które z czasem stara się przesuwać. Potem idzie już dużo lepiej.
Uważnie obserwowała, jak Furai raz za razem stara się stworzyć swoje iluzje, polegając na jej wskazówkach. Dzięki Byakuganowi, doskonale widziała, że wszystko idzie teraz w dobrym kierunku i pozostaje tylko czekać na pierwsze efekty. Te w końcu się pojawiły i obok chłopaka po raz pierwszy zmaterializowały się dwie jego iluzje. Ayame uśmiechnęła się szeroko i zaklaskała w dłonie. To był nie tylko jego sukces, ale też jej, jako nauczyciela.
- Brawo. - Pogratulowała. - Naprawdę dobrze się spisałeś. Pokażę Ci jeszcze jedną technikę, pod warunkiem, że obiecasz mi, że będziesz codziennie ćwiczyć wszystkie trzy, których się ze mną na uczyłeś. Dla wprawy.
Jeśli Furai jej obieca, przejdzie do pokazania mu kolejnej techniki. Na początek pokazała mu sekwencję pieczęci. Pies, świnia, baran i kazała powtarzać tak długo, aż nie nabrał odpowiedniej wprawy w układaniu palców. Dopiero wtedy wyjaśni mu, na czym polega dalszy proces.
- Henge no Jutsu. - Zaczęła. - Technika przemiany w inną osobę, zwierzę, a nawet przedmiot. Ten ostatni musi być jednak prawie tak duży, jak Ty. Tylko shinobi wyczuwający chakrę są w stanie odkryć, że to iluzja i to jest słaby punkt techniki, bo nigdy nie wiadomo, czy nie trafisz na takiego, a wtedy możesz mieć problemy. W przeciwieństwie do klonów, wypuszczoną część chakry oplatasz wokół siebie, jednocześnie skupiając się na obrazie tego, w co chcesz się zmienić. Cofnięcie jej, to zablokowanie chakry, aby odciąć dopływ do otaczającej Cię iluzji.
Po tych słowach szybko złożyła trzy pieczęcie, puffnęło, zadymiło się i przed Furaiem stanął bały wilk, spoglądając na niego uważnie. Puffnęło i Ayame wróciła do swojej własnej postaci, uśmiechając się pogodnie. Teraz przyszła kolej na niego, a kunoichi będzie się przyglądać i poprawiać ewentualne błędy.
0 x
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Dom Ayame

Post autor: Kaito »

0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Skoro Furai przyjął do wiadomości konsekwencje, jakie mogły wystąpić podczas pomyłki, to mogli przejść dalej. Oczywiście chłopak obiecał, że będzie dalej wytrwale trenował to, czego został teraz nauczony, więc nie musiała się niczym martwić. Wierzyła, że podejdzie poważnie do tego wszystkiego, skoro zamierzał wrócić do swojego marzenia. Było mu tylko szkoda właściciela sklepu, z którym zdążył się naprawdę polubić. Ayame uśmiechnęła się.
- Nawet jak zostaniesz shinobi, to może Cię zatrudnić do pomocy. - Powiedziała z rozbawieniem. - Zapewne jeszcze nie raz będziesz mógł go wesprzeć swoim doświadczeniem.
Cóż, Ikuo będzie musiał sobie znaleźć nowego pomocnika, ale zapewne nie będzie to dla niego wielki problem. Wielu młodych ludzi było chętnych do pracy w stolicy, więc spodziewała się, że jeśli wywiesi ogłoszenie, to będzie miał sporo kandydatów na posadę Furaia. No i zawsze w awaryjnych sytuacjach może liczyć na shinobich, tak jak wcześniej na Ayame.
Młodzieńca wyraźnie zainteresował temat sensorów, którzy byli w stanie wyczuwać chakrę na spore odległości, a także rozróżnić podstęp. Ayame sama była sensorem, jednak ona nie czuła chakry, a ją widziała. Z resztą, nie tylko chakrę widziała i musiała przyznać, że Byakugan był naprawdę wspaniałą umiejętnością i niezwykle pomocną.
- Nie, nie można się tego nauczyć. - Odpowiedziała. - Z tymi wyjątkowymi umiejętnościami trzeba się urodzić. Takich shinobi nazywamy sensorami. Potrafią wykrywać chakrę na spore odległości, rozróżniać ją i wykrywać podstępy z nią związane.
Tak więc przeszli do nauki Henge no Jutsu, które zostało zapoczątkowane wytrenowaniem sekwencji pieczęci, która towarzyszyła uwolnieniu chakry. Ta część treningu poszła Furaiowi całkiem sprawnie, więc o to nie musiała się martwić. Potem jednak wyjaśniła mu, jak skoncentrować chakrę, żeby przemiana zadziałała i na pokaz, zamieniła się na chwilę w białego wilka, co wywołało i młodzieńca zachwyt. Kiedy jednak przyszła kolej na niego, Ayame lekko się zaniepokoiła. Za pomocą Byakugana widziała, jak poprawnie otacza się chakrą, która miała stworzyć iluzję, ale widząc końcowy efekt, nie wiedziała, czy powinna się śmiać, czy zachować powagę. Zdeformowany troll wcale nie przypominał Blondyna ze sklepu, no, może poza tą czupryną, więc będzie trzeba popracować nad pewnym szczegółem.
- Gdyby Ikuo to zobaczył, pogoniłby Cię miotłą. - Stwierdziła, uśmiechając się lekko. - Musisz popracować nad swoim wyobrażeniem i mocno koncentrować się na wyglądzie tego, w kogo lub co chcesz się zmienić. Pierwszy raz udało Ci się dokonać przemiany, ale wygląd trochę straszy. Odetnij przepływ chakry, żeby wrócić do swojego wyglądu.
No i w sumie to było na tyle. Pozostało Furaiowi trenować, trenować i jeszcze raz trenować, aby dojść do odpowiedniej wprawy, a potem do perfekcji. Były jeszcze dwie podstawowe techniki, których powinien się nauczyć, ale to już raczej powinien sam sobie poradzić ze zwojami, a jak nie, to zawsze może mu wytłumaczyć, gdy tylko będzie potrzebował pomocy. Jak na pierwszy dzień, zrobił całkiem ładne postępy i Ayame była z niego naprawdę zadowolona.
- Dobra robota. - Powiedziała na koniec. - Będzie z Ciebie świetny ninja, gdy się wyrobisz.
0 x
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Dom Ayame

Post autor: Kaito »

0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Furai z zadowoleniem przyjął fakt, że przecież jako ninja, też może pomagać w sklepie z wyposażeniem. Dorywczo, ale to zawsze dodatkowa para rąk do pomocy, gdyby właściciel jej potrzebował, także ten temat mieli załatwiony. Gdy rozmowa zeszła na sensorów i młodzieniec wyraził swoją zazdrość co do możliwości, jakie się z tym wiązały, Ayame tylko się uśmiechnęła. Jej oczy pozwalały właśnie na takie rzeczy, jednak tą tajemnicą postanowiła już się nie dzielić.
Skupili się na dalszym treningu, śmiejąc się z kolejnych wersji Ikuo, dopóki nie powstała ta idealna, którą Ayame skwitowała uśmiechem i skinieniem głową. Musiała przyznać, że Furai szybko robił postępy, gdy tylko dostanie podstawy, których powinien się trzymać. Będzie z niego dobry ninja, a póki co, na tym postanowiła zakończyć, żeby za dużo nie mieszać młodzieńcowi w głowie. Słysząc o zniżkach w sklepie, Ayame pokręciła głową i uznała, że to byłoby nie w porządku wobec Ikuo, skoro Furai zrezygnował z pracy. Zresztą, i tak nie przyjęłaby takiej formy podziękowania, jednak przysługa za przysługę była całkiem inną sprawą i tą była w stanie zaakceptować. Kto wie, może kiedyś dostanie Furaia jako wsparcie w misji, albo sama kiedyś będzie potrzebować pomocy. Ta furtka więc pozostała otwarta, a gdy chłopak zaczął się zbierać, pomachała mu na pożegnanie i westchnęła, gdy zniknął za bramą. Trening z nim dał jej odczuć, jak sama jeszcze mało umie, więc usiadła na trawie i skrzyżowała nogi, zamykając oczu. Przyda jej się medytacja, na oczyszczenie umysłu i przygotowania do własnego treningu.
Kontrola Chakry. Aby dobrze wykonywać poszczególne techniki, trzeba było dobrze kontrolować swoją życiową energię, a w tym temacie, Ayame była tylko trochę lepszym nowicjuszem. Trzeba było to zmienić, dlatego też kunoichi rozpoczęła od prostych ćwiczeń, czyli przemieszczaniu chakry po swoim ciele i skupianiu jej to w ręce, to w nodze. Im szybszy przepływ i kumulacja w danym punkcie, tym lepiej, a to był dopiero początek. Uniosła dłoń i skoncentrowała się na jej wewnętrznej części, gdzie już kumulowała trochę chakry, aby następnie wypchnąć ją w formie niewielkiej aury, widocznej tylko dzięki Byakuganowi. Powtarzała to ćwiczenie na każdej ręce i nodze, po czym wstała i skierowała się w stronę słupa treningowego. Przyjęła pozycję wyjściową, po czym korzystając ze swojego klanowego stylu walki, zaczęła okładać drewniany pal ciosami. Nie były to jednak zwykłe ciosy. Po każdym uderzeniu dłoni, uwalniała chakrę, aby nadać atakowi większą siłę i skuteczność, co było widoczne po rozpryskach kory o fruwających drzazgach. Trenowała zawzięcie jeszcze przez jakiś czas, żeby ostatecznie zakończyć tą część treningu. Pozostało jej tylko przetrenowanie wszystkich podstawowych technik Ninjutsu, żeby upewnić się, że widać jakaś różnicę w kumulowaniu chakry, by ostatecznie zakończyć ten trening. Wbrew pozorom sporo ją to kosztowało, dlatego na dzisiaj odpuściła sobie już jakikolwiek wysiłek i udała się do domu, by wziąć kąpiel i zjeść może jakiś obiad.

Kontrola Chakry (C)
Dni mijały i nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Ayame opuściła posiadłość, aby rozejrzeć się za kolejnym zleceniem. Co tym razem przyniesie jej los? Zapewne niedługo się o tym przekona.

[zt]
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Ayame wróciła do domu, zastając ojca w gabinecie, przeglądającego jakieś papiery. Najwyraźniej nie było to nic bardzo ważnego, bo gdy Kazuma zobaczył córkę, zaglądającą do środka, skinął na nią ręką, zapraszając do środka. Kunoichi opowiedziała mu o spotkaniu z Jun'ichim, na co mężczyzna skrzywił się lekko, jednak nie bynajmniej z faktu, że z nim rozmawiała, ale z powodu tego, jak go potraktowano. Wyglądało na to, że miał podobne zdanie na ten temat co Ayame, ale wspólnie stwierdzili, że na razie nie da się z tym nic zrobić. Chłopak najpierw będzie musiał udowodnić swoją wartość, żeby zaczęto inaczej na niego patrzeć.
Gdy oznajmiła ojcu, że idzie trochę potrenować, skinął głową, przyglądając się jej uważnie. Gdyby nie to, że starała się o względy samego Lidera, już dawno zaaranżowałby jej małżeństwo. Nie będzie jednak czekać nie wiadomo jak długo. Możliwe, że da jej jeszcze rok, maksymalnie dwa, aby postarała się spełnić swoje marzenie. Potem jednak nie będzie już taki pobłażliwy. Wiedział, że to będzie ciężki temat, ale lata mijały i nie chciał, żeby jego córka została starą panną. Na razie jednak nie będzie jej o tym informować i poobserwuje, jakie zrobiła postępy.
Kunoichi zaś ruszyła na plac treningowy i stanęła przed manekinem, który miał jej posłużyć za prowizorycznego przeciwnika. Pokaz Jun'ichiego pokazał jej, że pominęła jedną z technik, która mogłaby się jej przydać. Oczywiście znała jej zaawansowaną wersję, jednak czasami wystarczy słabszy środek, aby osiągnąć cel i nie marnować niepotrzebnie sił na zbyt dużo.
Technika Szesnastu Dłoni Ośmiu Trygramów. Była to tylko formalność dla niej, ale warto było chociaż kilka razy ją przetrenować i utrwalić. Cztery serie ciosów, które pozbawiają przeciwnika kilku punktów tenketesu, może i nie było czymś wielkim, ale zawsze dawało szansę na zaskoczenie i spowolnienie. Ayame więc przybrała pozycję wyjściową, po czym ruszyła na przeciwnika, zadając pierwsze dwa ciosy, potem kolejne dwa, następnie cztery, a na końcu osiem. Znała rozmieszczenie tenketsu niemal na pamięć, jednak ćwiczenie na manekinie, pozbawionego układu chakry, było trochę upierdliwe. Niemniej, nie poddawała się i jeszcze kilka razy wykonała całą sekwencję, tak dla wprawy. Jeśli dobrze utrwali ruchy, trafienie w punkty będzie już zdecydowanie łatwiejsze. Szybkości i płynności jej nie brakowało, chociaż mogło być zdecydowanie lepiej, jednak na obecną chwilę było całkiem nieźle i technika Szesnastu Dłoni została pomyślnie utrwalona w jej głowie.

Technika: Klanowe: Hakke Jūroku Shō (D)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Gdy wreszcie uznała, że można zakończyć trening fizyczny, Ayame ruszyła z powrotem do domu i weszła do gabinetu. Nie przeszkadzając ojcu w pracy, minęła go cicho, zdając sobie sprawę, że uważnie ją obserwuje, po czym sięgnęła na jedną z półek domowej biblioteki i wyciągnęła zwój. Okazało się, że to nie ten, którego szukała, więc wzięła kolejny, a potem jeszcze jeden. Gdzie to mogło być? Coraz bardziej sfrustrowana, zaczęła przetrząsać półkę, starając się robić jak najmniej hałasu, jednak Kazuma najwyraźniej nieźle się bawił, obserwując córkę.
- Pomóc Ci? - Zapytał rozbawiony. - Jak mi powiesz, czego szukasz, to może będę wiedział, gdzie jest. Osobiście robiłem tu niedawno porządek, który właśnie burzysz.
- Przepraszam, tato. - Przeprosiła i dała za wygraną. - Szukam zwoju żywiołu powietrza. Był tutaj, zanim zrobiłeś porządek.
Kazuma parsknął śmiechem i podniósł się z fotela wyraźnie rozbawiony. Podszedł do Ayame i sięgnął na półkę wyżej, dając jej odpowiedni zwój, który poznała po symbolu. Dostał za to cmoknięcie w policzek i promienny uśmiech, który tak bardzo przypominał ten, którym obdarzała go kiedyś zmarła żona. Wykapana matka, nie ma co.
- Będziesz eksperymentować z powietrzem? - Zapytał. - Tylko nie połam drzew w ogrodzie, byłoby szkoda tych pięknych, kwitnących wiśni.
- Będę uważać, obiecuję. - Zapewniła ojca. - Muszę trochę się podszkolić, jeśli chcę iść na trudniejsze misje.
Po tych słowach opuściła gabinet, pozostawiając Kazumę w lekkiej konsternacji. Z jednej strony cieszył się, że córka robi postępy, ale z drugiej obawiał się o jej bezpieczeństwo. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafisz na silniejszego przeciwnika i stracisz życie.
Ayame zaś wróciła do ogrodu i wybrała sobie miejsce, gdzie wkoło nie było żadnej roślinności, którą mogłaby zniszczyć, ćwicząc silniejsze techniki. Usiadła sobie na trawie i zabrała się za przeglądanie zwoju. Była w nim opisana natura żywiołu, oraz techniki, których można było się nauczyć, dzięki obszernej teorii. Tak, najpierw teoria, potem praktyka.
Kunoichi zaczęła więc od prostszej techniki, tak na początek, chociaż prostsza to trochę słabo powiedziane. Owszem, mechanika techniki nie była skomplikowana, jednak miała dość długą sekwencję pieczęci, której trzeba było się nauczyć na pamięć. Nie tracąc czasu, Ayame po kolei składała odpowiednie pieczęcie, zapamiętując je dokładnie i za każdym razem starając się je wykonać coraz szybciej. Pomyłka przy sekwencji mogła drogo kosztować, dlatego podeszła do sprawy niezwykle sumiennie i nie odpuściła, dopóki miała całkowitą pewność, że dobrze zapamiętała kolejność. Zajęło jej to może z godzinę, ale lepiej poświęcić na to trochę więcej czasu i być pewny, niż za mało i potem mieć problemy z powodu pomyłki.
Gdy już uporała się z sekwencją, mogła przejść do kolejnej części, jaką było wzięcie głębokiego oddechu, wymieszanie go z chakrą i puszczenie w postaci silnej kuli powietrza. A przynajmniej tak było napisane w zwoju, więc wstała i zabrała się do pracy. Najpierw koncentracja, potem złożenie pieczęci i kumulacja chakry, potem wdech, zmieszanie chakry i wypuszczenie. Łatwizna? Nie do końca. Już na początku Ayame napotkała problemy, bo nic nie wyszło z tej techniki, jednak nie zrażała się niepowodzeniem, tylko trenowała dalej. Z godziny na godzinę szło jej coraz lepiej, a że żywioł powietrza był jej naturą chakry, jej postępy było widać gołym okiem. Pozwoliła sobie tylko na przerwę na obiad, by po nim znowu wrócić do treningu. Dzięki temu, wieczorem, udało jej się wreszcie opanować Daitoppę. Tym samym miała dodatkowego asa w rękawie, choć musiała przyznać, że długa sekwencja była tutaj stanowczym minusem. Mimo wszystko, zadowolona ze swojej pracy, zabrała zwój i ruszyła do domu na kolację.

Technika: Fūton: Daitoppa (C)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Kolejny dzień, nowe wyzwania. Wypoczęta Ayame dołączyła do ojca przy śniadaniu, ku jego wielkiemu zadowoleniu. Nie często zdarzało im się jeść razem, głównie ze względu na obowiązki Kazumy, jednak mimo wszystko, starał się spędzać z córką jak najwięcej czasu. Gdy mógł, zabierał papiery do domu, aby mieć oko na swoją pociechę i pomagać jej w treningach, gdyby tego potrzebowała. Tym razem jednak nie był w stanie jej pomóc, ponieważ jego natura chakry był inna, niż jej. Niemniej, z wiedzą teoretyczną zawartą w zwoju, kunoichi powinna sobie sama poradzić. Kazumie zaś pozostało tylko przyglądać się rezultatom i postępom. Widać było, że Ayame bardzo się starała, jednak nadal nie osiągnęła na tyle wysokiego poziomu, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Kunoichi jednak nie poddawała się i ze zwojem pod pachą, ponownie ruszyła na wolną przestrzeń w ogrodzie, aby tam wygodnie się rozsiąść i zabrać do pracy. Szła w zaparte bo wiedziała, że im więcej technik opanuje, tym więcej możliwości będzie miała podczas ewentualnego starcia z przeciwnikiem. Nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi i trzeba było być dobrze przygotowanym.
Kolejna technika, która została opisana w zwoju, zaciekawiła Ayame pomimo faktu, że nie używała shurikenów. Warto jednak było się jej nauczyć, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda. Shurikeny były podstawową bronią każdego shinobi, więc nawet jeśli zdobędzie tą broń podczas walki, będzie mogła ją wykorzystać do własnych celów. Technika bowiem polegała na pokryciu metalowych gwiazdek chakrą powietrza i kontrolowaniu ich lotu, robiąc różne, nawet bardzo skomplikowane manewry. Aż oczami wyobraźni mogła dostrzec, jak taki shuriken goni przeciwnika, gdziekolwiek by nie uciekł. Ciekawa perspektywa, więc z ochotą zabrała się do pracy.
Pożyczyła jedną metalową gwiazdkę od ojca, by następnie rozpocząć zabawę. Usiadła sobie wygodnie na trawie i z uwagą przeczytała informacje na temat tej techniki, by następnie położyć shuriken na dłoni i tchnąć w niego swoją własną chakrę. Okazało się to znacznie trudniejsze, niż myślała, bo o ile potrafiła wypuszczać swoją chakrę na zewnątrz, o tyle ciężko było ją utrzymać na metalowej gwiazdce. Zanim była w stanie rzucić broń, chakra rozpraszała się, co nieco sfrustrowało Ayame. Nie poddawała się jednak i ze wszystkich sił dążyła do tego, aby opanować ten proces. Im dłużej trenowała, tym lepiej jej to wychodziło, jednak i tak minęło kilka ładnych godzin, zanim udało jej się otoczyć gwiazdkę chakrą wiatru tak, żeby ta została na niej. Potem już tylko mogła próbować się bawić kontrolowaniem lotu metalowej broni, co też nie było wcale takie łatwe.
Dwa dni intensywnej pracy sprawiły dopiero, że jej shuriken zaczął wykonywać skomplikowane manewry, będąc pod jej pełną kontrolą. Nadal jednak wymagało to sporego skupienia z jej strony, co nie nadawało się do walki z wieloma przeciwnikami. Warto było mieć mimo wszystko takiego asa w rękawie, bo nigdy nie wiadomo, w jakiej sytuacji człowiek się znajdzie. Kiedy więc stwierdziła, że wystarczająco opanowała tą technikę, zakończyła trening i wróciła do domu na kolację. To były ciężkie dwa dni, ale w sumie się opłacało, widząc zadowolenie na twarzy ojca.

Technika: Fūton: Kaiten Shuriken (C)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Cały ostatni tydzień Ayame spędzała na intensywnych treningach, ćwicząc zarówno ciało, jak i chakrę, ponieważ i jedno i drugie było dla nich tak samo ważne i trzeba było się doskonalić w każdej dziedzinie. Nie przeszkadzało to kunoichi, która zaczynała dzień od treningu fizycznego, potem doskonaliła swoje techniki wymagające chakry i na koniec dnia, resztki sił znowu poświęcała na trening. Chciała się dobrze przygotować do zleceń wyższej rangi, które zamierzała przyjąć. Po ostatniej takiej misji, w której o mało nie zginęła, lepiej być przygotowaną, aby sytuacja się nie powtórzyła. Teraz co prawda zamierzała iść sama, ale nigdy nie wiadomo, na jaką sytuację się trafi i przed iloma przeciwnikami na raz się stanie.
Przeglądając zwój żywiołu powietrza, Ayame natrafiła jeszcze na dwie techniki, które były na tyle przydatne, aby było warto się ich nauczyć. Jedna z nich polegała na wytworzeniu silnego podmuchu samym swoim ciałem, wyzwalając z siebie chakrę wiatru, a co najlepsze, wymagało tylko klaśnięcia w dłonie. Żadnych sekwencji pieczęci, których należało się uczyć i tracić cenny czas na składanie ich. To był spory plus, tym bardziej, że opis techniki wiele obiecywał.
Ayame więc uważnie przestudiowała teorię i mechanikę owej techniki, żeby wiedzieć jak mieszać chakrę i wyzwolić ją w formie takiego silnego podmuchu. Potrafiła uwalniać chakrę w ten sposób, ale tutaj sprawa wyglądała bardziej skomplikowanie. Gdy już zapoznała się z tym, co było zawarte w zwoju, pozostało tylko przejść do praktyki. Wiedziała, że czeka ją długi trening i nie myliła się.
Opanowanie tej niby prostej techniki, zajęło kunoichi dobre kilka dni, a raczej dowiedzenie się, jak to w ogóle działa i co należy zrobić. Tak jak przypuszczała, skumulowanie i wyzwolenie samej chakry Futonu okazało się nie lada wyzwaniem i wymagało sporego kombinowania z jej strony. Mimo wszystko, powoli dochodziła do sedna sprawy i ucząc się na błędach, wreszcie ruszyła dobrym tokiem rozumowania. Z początku jednak jej podmuchy były słabe, ale z każdą kolejną próbą nabierały mocy. To jednak nie był koniec, bo nim opanowała technikę do perfekcji, potrzebowała na to kolejnego dnia. Sąsiedzi zaś mieli całkiem spore porywy wiatru, które starała się puszczać w bezpieczną stronę, aby nic nie zniszczyć i nie uszkodzić. Wytrwałość jednak się opłaciła i wreszcie, po tych kilku intensywnych dniach, mogła zakończyć trening i stwierdzić sukces. Ta technika może nie raz uratować jej tyłek i zapewne często będzie jej używać.

Technika: Fūton: Reppūshō (C)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Następnego dnia, schodząc na śniadanie, Ayame zastała ojca przy stole, szybko pochłaniającego posiłek. Spojrzała na niego z lekkim zdumieniem uniesionych brwi, po czym przysiadła się i sama zabrała się za jedzenie, zastanawiając się przy tym, gdzie Kazumie tak się spieszy, że ryzykuje udławienie się owsianką. Mężczyzna najwyraźniej wyczytał to pytanie z jej twarzy, bo szybko przeżuł i przełknął, by ostatecznie się odezwać.
- Lider zwołuje dzisiaj zebranie. - Wyjaśnił na szybko. - Muszę na nim być.
Kunoichi skinęła głową, przyjmując tą informację do wiadomości. Nie drążyła tematu, bo nie mieszała się w wewnętrzną politykę klanu. Od czasu do czasu dostawała kilka ważniejszych informacji od ojca, ale nic, co dotyczyło systemu bezpieczeństwa wioski, szczegółów odnośnie wojska, gospodarki i tak dalej. Tego nie musiała wiedzieć i nawet o to nie pytała. Zajęła się więc swoim śniadaniem, a Kazuma na szybko skończył swoją porcję, ucałował córkę w czoło i wyszedł pospiesznie z domu, pozostawiając ją samą.
Ayame zaś po raz ostatni na ten czas chwyciła za zwój żywiołu powietrza i ruszyła do ogrodu. Miała do opanowania ostatnią technikę Futonu, z którą powinna zdecydowanie lepiej sobie poradzić, niż z dwiema poprzednimi. Znała już cały proces tworzenia i wypuszczania chakry wiatru, więc teraz pozostało zrobić to samo, ale w nieco innej formie, a przynajmniej tak jej się wydawało. Zapoznając się z teorią techniki, doszła jednak do wniosku, że i z tym nie pójdzie jej tak łatwo ze względu na końcową formę podmuchu, który formował się w niewielkie tornado.
Nie zrażając się jednak trudnością mechaniki, Ayame najpierw zabrała się za wiedzę teoretyczną, która szeroko rozpisywała się na temat tego, jak zmieszać chakrę i wypuścić ją tak, żeby uformowała konkretny kształt. Ważnym elementem było tutaj ustawienie dłoni, na którą miało spłynąć powietrze i uformować się w małe tornado. Kunoichi uważniej przyjrzała się rysunkom, by następnie samej, na sucho, spróbować odpowiednio ułożyć dłoń.
Z teorii, mogła wreszcie przejść do praktyki, kolejno biorąc głęboki wdech, żeby zmieszać chakrę ze zgromadzonym powietrzem, a następnie wypuścić na odpowiednio ustawioną dłoń, aby podmuch przybrał formę wiru. Z początku oczywiście miała problem z formą techniki, jednak po całym dniu intensywnego treningu, udało jej się zrobić zadowalające postępy. Najbardziej cieszył ją fakt, że sama dążyła do celu, ucząc się na błędach i samodzielnie rozwiązując zagadkę kolejnej techniki, jednocześnie przezwyciężając swoje słabości. Dzięki temu, wreszcie osiągnęła perfekcję w kolejnej technice Futonu, która na pewno jej się przyda.

Technika: Fūton: Komakai Butokai Tatsumaki (C)
- Ayame! - Wołanie ojca odbiegło z wnętrza domu. - Szybko!
Ze zmarszczonymi brwiami, kunoichi pobiegła w stronę domu i zastała ojca w gabinecie, pospiesznie pakującego jakieś papiery. Widząc jego bladą twarz, zaniepokoiła się nie na żarty, ale zanim zdołała zapytać, co się dzieję, Kazuma spojrzał na córkę z niepokojem.
- Yamanaka wypowiedzieli nam wojnę. - Oznajmił dobitnie. - Ja i wielu innych, zostajemy oddelegowani na front, aby bronić prowincji.
- Co takiego?! - Zawołała, mając nadzieję, że się przesłyszała. - Ale jak to...przecież...
Przecież co? Stosunki z sąsiadem był przecież takie dobre, pomimo tego zdarzenia, które ją spotkało, a tu nagle wojna? Prawdziwa wojna? Aż zaczęła się trząść, zdając sobie sprawę, co to oznacza, jednak nie bała się o siebie, ale o ojca, który ruszał do walki wraz z innymi. A co, jeśli coś mu się stanie? Co, jeśli polegnie? Ona zostanie całkiem sama. Na tę myśl, aż do oczu zaczęły jej napływać łzy przerażenia, co Kazuma szybko dostrzegł i przytulił córkę.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - Starał się uspokoić. - Obiecaj mi tylko, że zostaniesz w mieście i będziesz pomagać tutaj. Nie mieszaj się do walk. Osoba, która do tej pory miała na Ciebie oko, również została ściągnięta z posterunku, więc jesteś zdana sama na siebie. Nie chcę, żeby coś Ci się stało, dlatego zostań w stolicy. Jeśli przegramy...będzie trzeba bronić miasta...
Słysząc to, Ayame mocno wtuliła się w ojca, zanosząc się żałosnym szlochem. Nie mogła uwierzyć, że w jednej chwili ich spokój i porządek mógł runąć ot tak, po prostu. Wojna. Ta, która zawsze zbiera swoje żniwo, pachnąc śmiercią i zniszczeniem.
- Uważaj na siebie, tato. - Poprosiła żałośnie. - Musisz wrócić.
- Wrócę. - Odpowiedział Kazuma.
Puścił Ayame, spakował jeszcze kilka rzeczy, po czym ucałował córkę w czoło i w pośpiechu opuścił dom, pozostawiając zrozpaczoną dziewczynę w posiadłości. Gdy jednak pierwszy szok i strach minęły, Ayame zaczęła kalkulować, czy sama również nie mogłaby się na coś przydać. Nie po to przecież tak ciężko trenowała, żeby teraz chować się w mieście i czekać z niepewnością na to, co się stanie. Powinna walczyć, bronić prowincji. Nie wykaże ile jest warta, siedząc na tyłku i lamentując. Jeśli chciała zwrócić na siebie uwagę Lidera, będzie musiała wykazać się odwagą, siłą i poświeceniem. Czy było ją stać na to? Mogła dzięki temu sporo zyskać, ale tym samym stawiała na szali własne życie. Trudno. Musiała zaryzykować. Była Hyūgą. Ruszyła więc do pokoju, aby samej się przygotować i trochę zregenerować siły. Gdy była gotowa, opuściła posiadłość.

[zt]
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Ayame powróciła wreszcie do domu, przywitana okrzykami ulgi i zdenerwowania swojej gospodyni, która zajmowała się ich domem. Oczywiście dostała reprymendę na temat tego, że nie powinna chodzić po nocach, jednak gdy usłyszała od kunoichi, że wypełniała misję i pomogła jednej wiosce pozbyć się bandytów, gadka momentalnie się zmieniła. Teraz Ayame przez najbliższe kilka minut słuchała, jaka to jest odważna i silna. Westchnęła i przeczesała palcami zmierzwione włosy. Koniecznie potrzebowała kąpieli, aby móc się odświeżyć, ale to za chwilę.
- Czy przyszły wieści od ojca? - Zapytała gospodyni.
Ta pokiwała głową i przekazała Ayame list, który od razu rozpieczętowała i zaczęła czytać. Wiadomość była krótka, pisana w pośpiechu, jednak Kazuma zapewniał, że wszystko z nim w porządku i żeby się o niego nie martwić. Kunoichi odetchnęła z ulgą, ciesząc się tą dobrą wieścią, po czym oznajmiła, że idzie wziąć kąpiel, a po niej chętnie zjadłaby obiad, na co gospodyni popędziła do kuchni, aby zabrać się za przygotowania do posiłku.
Kunoichi spędziła sporo czasu w wannie, szorując do czysta ciało i włosy, jednocześnie rozmyślając o tym wszystkim, co się do tej pory wydarzyło. Wykonała naprawdę sporo zleceń, pomagając różnym ludziom w potrzebie, a mimo to nadal nie otrzymała nominacji. Czyżby oczekiwano od niej czegoś więcej? Może powinna wziąć trudniejsze zlecenie? Nie miała pojęcia, jednak jedno wiedziała na pewno. Po sprawie w Furu, jej Byakugan stał się silniejszy, co zauważyła w drodze do stolicy. Jej zasięg i pole widzenia zdecydowanie się powiększyły, więc może warto byłoby spróbować silniejszych technik swojego klanu? Tak. Zje obiad i spróbuje chociaż trochę potrenować na placu, zanim ten dzień dobiegnie końca.
Po posiłku, Ayame wzięła z biblioteki zwój z klanowymi technikami i sadowiąc się przed kominkiem w salonie, zaczęła przeglądać zapisaną w nim treść. Chyba połowę z tego, co tu było, zdołała opanować, jednak nadal było jeszcze trochę jutsu, które stały przed nią otworem. Uważniej przeglądając kolejne techniki, trafiła na ulepszoną wersję tej, którą już posiadała i której nawet użyła wczoraj na bandytach. Silny podmuch sprężonego z chakrą powietrza, który potrafił odrzucić na kilka ładnych metrów. Ta technika działała tak samo, tylko wykonywało się ją dwoma dłońmi jednocześnie, co dawało jeszcze większą siłę. Ciekawe. Skoro znała podstawową technikę, to nauczenie się tej drugiej nie powinno sprawić jej problemu, tym bardziej, że wiedziała już dobrze, na czym polega mechanika tego jutsu. Tutaj skupiało się tylko chakrę w obu dłoniach, a nie w jednej. Ubrała się więc ciepło, po czym wyszła do ogrodu prosto na plac treningowy, z którego tak często korzystała ostatnimi czasy razem z ojcem. Brakowało jej go, jednak póki co, musiała sobie radzić sama i cały czas wierzyć, że wróci do domu cały i zdrowy. Musiała być silna i pokazać, że potrafi sobie radzić nawet teraz.
Stojąc pośrodku placu, Ayame skoncentrowała chakrę w obu dłoniach, tak jak zawsze robiła to w jednej, po czym wyciągnęła je przed siebie i jednocześnie uwolniła sprężone powietrze, które z ogromną siłą poleciało do przodu, wzbijając z trawy śnieg. Dobrze, że po drodze nie było żadnych drzew i krzewów, bo mogłoby się to skończyć naprawdę sporymi zniszczeniami. Technika była naprawdę mocna w tym wydaniu i kunoichi już wiedziała, że nie raz jej się przyda. Z taką siłą można już kogoś naprawdę połamać, jeśli z impetem trafi w locie na jakąś przeszkodę. Tak czy inaczej, nie musiała jakoś szczególnie długo trenować tej techniki. Znając podstawę i całą mechanikę już wcześniej, sprawdzenie tego na dwóch dłoniach było tylko formalnością. Owszem, poćwiczyła jeszcze kilka razy, tak dla wprawy, po czym wróciła do domu, ponownie siadając przed kominkiem, aby ogrzać zziębnięte ciało.

Technika: Hakke Kūhekishō (B)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Ayame spodziewała się, że da radę spróbować jeszcze jednej techniki, jednak zmęczenie wzięło nad nią górę i ostatecznie położyła się wcześniej spać, zostawiając sobie resztę na następny dzień. Nie musiała się przecież nigdzie spieszyć, bo pośpiech działał tutaj na niekorzyść. Jeśli chodzi o treningi jutsu, należało zachować przede wszystkim spokój i nic nie robić na siłę, bo mogło się to naprawdę źle skończyć. Tak więc kunoichi utonęła w świeżej pościeli swojego łóżka i szybko zasnęła, uciekając w świat swoich własnych snów, tych przyjemnych i tych mniej.
Rankiem wstała dość wcześnie, jednak nie szybkiej, niż jej gospodyni, która już krzątała się po kuchni, szykując śniadanie. Ayame ubrała się w swój strój treningowy, po czym ze spokojem i pod czujnym okiem, zjadła tyle ile mogła. Dopiero wtedy mogła się wyrwać i usadowić w salonie, aby ponownie zajrzeć do klanowego zwoju, ciesząc się ciepłem bijącym z kominka.
Kolejna technika, która wpadła jej w oko, była dość nietypowa. Dzięki niej, można było stworzyć siatkę z ruchomych ostrzy chakry, które przybierały kształt kopuły, chroniąc użytkownika i bez problemu cięły mniejsze obiekty, nawet stalową broń, zaś te większe poważnie raniła. Do tego można było powiększyć jej zasięg do dziesięciu metrów wokół siebie, co sprawiało, że nawet będąc otoczonym, wychodzi się zwycięsko. Niesamowite. Ayame z zaciekawieniem zagłębiła się w teorię, aby poznać całą mechanikę tego jutsu. Nie wymagała żadnej pieczęci, jednak potrzebna była do tego dobra kontrola chakry, która wypływała z jej własnych punktów tenketsu na dłoniach. Utrzymanie takiej kopuły i ciągłe wprawianie ostrzy w szybki ruch, może być naprawdę nie lada wyzwaniem. Niemniej, technika tak bardzo zainteresowała Ayame, że postanowiła się jej nauczyć.
Nad teorią i mechaniką, siedziała dobrych kilka godzin, starając się zrozumień cały proces i mechanizm tego jutsu, a gdy uznała, że nic więcej już nie wykombinuje. Postanowiła sprawdzić swoje pomysły i teorie w ćwiczeniach praktycznych. Ubrała się ciepło, bo zima przyszła już do Kyuzo na całego, po czym udała się na swój plac treningowy, przynależący do jej posiadłości. Tak jak się spodziewała, skupienie i odpowiednie wypchnięcie chakry, jednocześnie wprowadzenie jej w ruch rotacyjny na tyle szybki, żeby osiągnęła określony rezultat, było dość trudnym zadaniem i minęły kolejne godziny, zanim Ayame coś zaczęło z tego wychodzić. Na początek były to tylko lekkie smugi niebieskiej chakry, jednak z czasem kunoichi zaczęła robić postępy, a technika coraz bardziej przypominała niebezpieczną kopułę. Wreszcie ciężka praca zaczęła przynosić odpowiednie efekty i Ayame już swobodnie mogła manewrować kopułą. Aby jeszcze to sprawdzić, poprosiła swoją gospodynię, żeby rzuciła w nią kijem, niczym harpunem. Z początku kobieta opierała się, bojąc że zrobi panience krzywdę, jednak gdy ta zapewniła, że technika ją ochroni, dała się przekonać. Tak jak się spodziewała, kij został poszatkowany na drzazgi, gdy tylko zetknął się z kopułą, a sama Ayame pozostała nietknięta, co wywołało szczery podziw u gospodyni. Tak, nauka była zakończona, a kunoichi miała kolejną broń, której będzie mogła użyć.

Technika: Klanowe: Shugohakke Rokujūyon Shō (B)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Zimowe dni mijały jeden za drugim, niespodziewanie szybko. Wojna trwała, a ojciec nadal był na froncie, od czasu do czasu przysyłając krótkie wiadomości, że nic mu nie jest i żeby Ayame na siebie uważała, oraz nie opuszczała granic Kyuzo. Kunoichi nie miała potrzeby wybierać się poza granice swojej prowincji, jednak niepokój nadal był odczuwalny z powodu konfliktu. Bardzo chciała wiedzieć, dlaczego zaprzyjaźnione ze sobą rody nagle zaczęły walczyć i do tej pory jeszcze nie nieli zamiaru dogadać się w kwestii pokoju. Czyżby stało się coś poważnego, o czym zwykli shinobi i mieszkańcy nie mieli pojęcia? Jedynym źródłem informacji na ten temat był sam Reiko, jednak Ayame nie odważyła się tak po prostu do niego pójść i zawracać mu głowę pytaniami. Zamiast tego zrobiła sobie kilka dni wolnego, chcąc trochę potrenować na terenie własnej posiadłości. Jeśli chciała stać się silniejsza, to nie powinna zaniedbywać zarówno treningów fizycznych, jak i nauki technik, dlatego zajęła się i jednym i drugim, po trochu.
Siedząc na dywanie przed rozpalonym kominkiem, Ayame nadal przeglądała klanowy zwój, by natknąć się na kolejne ulepszenie tej, którą już posiadała. Technika Sześćdziesięciu Czterech Dłoni Ośmiu Trygramów, była niczym innym, jak ulepszoną wersją Trzydziestu Dwóch Dłoni Ośmiu Trygramów, którą kunoichi doskonale znała. Ta zaawansowana wersja polegała po prostu na podwojeniu ciosów w każdym ataku, co wymagało od użytkownika jeszcze większej szybkości i zręczności. Świetnie. Trochę treningu fizycznego dobrze jej zrobi, a nie ma nic lepszego, jak trenowanie właśnie takich technik i staranie się zwiększyć swoją szybkość i efektywność, a do tego kondycję i wytrzymałość. Wszystko było potrzebne w jej stylu walki, dlatego też dokładnie przeczytała teorię na temat tego jutsu, zapoznając się z dokładną kombinacją ciosów w każdym ataku. Było to bardzo ważne, ponieważ każdy taki cios, to zamknięcie jednego punktu tenketsu u przeciwnika, co z kolei osłabia jego zdolność posługiwania się własną chakrą, zaś słabsi przeciwnicy mieli też problem z poruszaniem się.
Gdy Ayame zapoznała się z całą mechaniką tej techniki, założyła kurtkę i wyszła ponownie na plac treningowy, gdzie postawiła sobie drewnianego manekina. Oczywiście lepiej było trenować na żywej istocie, żeby widzieć punkty tenketsu, jednak gdy nie było ku temu możliwości, zawsze lepszy był manekin. Rozmieszczenie punktów tenketsu każdy Hyūga znał na pamięć, więc to i tak nie robiło żadnej różnicy, tak więc kunoichi zabrała się do pracy. Uderzała szybko i sprawnie, starając się zwiększyć nie tylko liczbę ciosów w każdym ataku, ale też ich prędkość. Mijała godzina za godziną, a ona nieubłaganie okładała manekina delikatną pięścią, starając się w pocie czoła zrobić jak najlepsze postępy. Za każdym razem liczyła czas, aby wykonać całą sekwencję ciosów jeszcze szybciej, aż w końcu dopadło ją porządne zmęczenie, więc musiała zakończyć ten trening. Niemniej, była bardzo zadowolona, ponieważ udało jej się opanować tą ulepszoną wersję.

Technika: Klanowe: Hakke Rokujūyon Shō (B)
0 x
Ayame

Re: Dom Ayame

Post autor: Ayame »

Pomimo nieprzyjemnego zimna i śniegu, Ayame wytrwale trenowała dzień w dzień. Jeśli nie na dworze, to w specjalnie wydzielonym do tego pomieszczeniu w jej posiadłości, które służyło najczęściej do sparingów, lub treningów indywidualnych. Jednak to tylko trening fizyczny, podczas którego mogła przebywać w suchym i ciepłym miejscu. Trenując jutsu, niestety musiała wychodzić na zewnątrz, ponieważ techniki były na tyle silne, że mogły rozwalić ściany domu, a przecież tego nikt nie chciał, zwłaszcza Ayame. Codziennie więc poświęcała ranek na trening fizyczny, a potem próbowała sił z wykorzystaniem chakry na dworze. Techniki które już znała, szły jej bardzo dobrze, więc ostatecznie postanowiła nauczyć się czegoś nowego, co zdecydowanie ubogaci jej możliwości zarówno ofensywne, jak i defensywne. Była coraz silniejsza i sama też to czuła. Ojciec będzie miał niespodziankę, gdy wróci z frontu, o ile wróci... Tak. Strach o ojca mimo wszystko nie dawał jej spokoju i cały czas obawiała się, że zamiast listu od niego, dostanie złą wiadomość od posłańca.
Siedząc przy kominku i ogrzewając się w zimowy dzień, Ayame przeglądała klanowy zwój, by wybrać kolejną technikę, której postanowiła się nauczyć. W sumie to miała ograniczony wybór, ponieważ reszta z tych, które zostały, wyglądała na dość zaawansowane jak na jej poziom, więc nie chciała nic na siłę próbować, żeby nie przedobrzyć. Jutsu, które sobie wybrała, samo w sobie było naprawdę mocne i w sumie zdała sobie sprawę, że nie raz o nim słyszała, gdy członkowie jej klanu mówili o ''Absolutnej Obronie''. Teraz dopiero zdała sobie sprawę, że chodzi właśnie o tą technikę, która polegała na wyzwoleniu chakry ze swoich tenketsu i wprawienie jej w ruch wirowy, co zapewniało coś, na zasadzie bariery, chroniącej przed atakami fizycznymi i może nie tylko. Tak, to było naprawdę intrygujące, dlatego też Ayame szybko zabrała się za teorię, jaka była opisana w zwoju. Poznanie mechaniki jutsu było podstawą do zrozumienia tego, jak ono działało i jak poprawnie je wykonać, żeby przy okazji nie zrobić sobie krzywdy. Nie wymagało żadnej pieczęci, ale za to należało skupić się na wyzwoleniu własnej chakry i wprowadzeniu jej w szybki ruch wirowy, co nie było już wcale takie proste, a przynajmniej zwój twierdził, że potrzeba do tego dobrej kontroli chakry. Cóż, nad tym będzie trzeba jeszcze popracować, ale to później.
Kiedy już udało jej się w pełni zapoznać z całym procesem wypuszczania chakry i wprawianiem jej w ruch wirowy, mogła przejść z teorii do praktyki. Ubrała się więc ciepło i wyszła do ogrodu, kierując się prosto na zaśnieżony plac treningowy. W nocy dość sporo sypnęło, a i teraz śnieg lekko prószył, dodając tylko uroku tej zimnej porze roku. Kunoichi, mając już pełną wiedzę na temat tego jutsu, mogła zacząć wykorzystywać ją w praktyce. Wiedziała, że ćwiczenia mogą być ciężkie z jej poziomem kontroli chakry, ale mimo to nie zamierzała się poddawać. Z początku oczywiście jej nie szło, jednak z godziny na godzinę, z dnia na dzień, było zdecydowanie lepiej. Owszem, musiała wytrwale trenować przez trzy dni, ale mimo to wysiłek się opłacił i w końcu zaczęło jej wychodzić coś więcej, niż lekkie podmuchy chakry. Na koniec trzeciego dnia, jej Obrona Absolutna była perfekcyjna, o czym mógł świadczyć wydmuchany ze śniegu plac treningowy. Zmęczona, ale zadowolona, mogła wrócić do domu i zająć się czymś innym.

Technika: Klanowe: Hakkeshō Kaiten (B)
Mając opanowane techniki klanowe, Ayame nie spoczęła jednak na laurach. Postanowiła dać sobie trzy dni na odpoczynek po intensywnych treningach, by następnie postarać się o kolejne zlecenie. Może nawet pokusi się o pomoc w wojnie, chociaż po ostatnim razie nadal czuła przykre doświadczenia, które się wtedy wydarzyły, a o które mimowolnie się obwiniała. Życie kunoichi coraz bardziej ją męczyło, psychicznie, jednak mimo wszystko starała się osiągnąć jak największy poziom, aby spełnić swoje pragnienia. Czy jej się uda?

[zt]
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości