Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Yuuhi

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Yuuhi »

Kiedy już myślała, że zaraz upadnie na ziemię i się potrzaska, stało się coś niesamowitego. Poczuła, że coś ją łapie i delikatnie opuszcza na ziemię, Nie widziała jednak co, gdyż miała zamknięte oczy ze strachu. Kiedy je otwarła, zobaczyła jak Oni-chan zakłada na nią swój płaszcz. Jej ubranie wyglądała okropnie, a ona sama bardziej przypominała upiora, niż dziewczynę.
Ale nic jej nie było. Wcześniejsze emocje ją opuściły, za to przepełniła ją wola działania. Zamierzała wziąć sprawy w swoje ręce.
Powstała z ziemi i udała się w stronę tamtej trójki. Już nie była w stanie znieść widoku tej dwójki, zaś na widok rany Oni-chana zrobiło jej się naprawdę przykro - bo wiedziała, że zrobiła to w przypływie złości.
Ale wiedziała, kto za tym wszystkim stoi - tak samo, jak co powinna uczynić w takiej sytuacji.
Powolnym krokiem zbliżyła się ku reszcie. W jej oczach można było zobaczyć uprzedzenie i niechęć. Najpierw jednak zwróciła się do swojego ukochanego brata.
- Oni-chan, wybacz, za to co zrobiłam. To już się nie powtórzy. Wiesz, jak bardzo cię kocham, prawda? Pozwól, że ja się tym zajmę.
Po tych słowach całą swoją uwagę skierowała ponownie na dwójkę obcych. Wskazała na nich palcem. Najpierw na Seishin, potem na tego chłopaka, który ją obraził. Nienawidziła go.
- Wy dwoje - zaczęła rozkazującym tonem - nie obchodzi mnie kim jesteście, ani jakie są wasze zamiary, ale to miejsce należy do nas i nie ma tutaj dla was miejsca. Nie pozwolę, aby ktokolwiek zakłócał spokój naszego domu, a już szczególnie jacyś barbarzyńcy, tacy jak wy. Dlatego macie natychmiast opuścić to miejsce, o ile chcecie dożyć zachodu słońca.
Wiedziała, że nie mogą się oprzeć w tym miejscu jej ultimatum. Była to ziemia ich klanu i każdy, kto nie był tutaj mile widziany, nie miał tutaj miejsca, chyba, że zależało mu na tym, aby porządnie oberwać. Miała już dość tej całej błazenady. Wiedziała też, że przyciągnęli do siebie na tyle uwagi, że ludzie z otoczenia ich obserwują.
Skrzyżowała swoje ręce, była teraz pewna, że dopnie swego. Może wcześniej to co robiła przypominało dziecięce wygłupy, ale potrafiła zachować się jak należy, kiedy wymagała tego sytuacja.
- Oni-chan, wygląda na to, że ten człowiek wie na temat tej twojej zagubionej owieczki dużo więcej, niż Ty. Nie jesteś jej już potrzebny. Niech oni idą w swoją stronę a my w swoją. Wiesz, że mamy dużo zaległości, prawda? Muszę też opatrzyć twoją ranę.
Wtedy złapała go za rękę i uśmiechnęła się do niego pierwszy raz od chwili, kiedy wkroczyła do ich mieszkania.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Kana Yuki

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Kana Yuki »

Niestety starania jasnowłosej niewiele dały. Młodzieniec wciąż kipiał ze złości i trudno było mu się dziwić. Sytuacja nie była dla niego zbytnio przyjemna i z każdą chwilą zmieniała się na gorsze. Nasza bohaterka skupiła się głównie na jegomościu, toteż nie zauważyła rdzawego koloru pośród kosmyków włosów towarzysza. Zresztą nawet jeśli by próbowała to pobliskie latarnie dawały zbyt słabe światło by mogła dostrzec takie szczegóły. Rozmowę, jeśli można było to tak nazwać, przerwał im dość głośny krzyk dziewczyny. Spojrzenie Harumi odruchowo powędrowało w stronę z której dochodził odgłos. Nim ona zdążyła pomyśleć by chociażby zareagować, pod pokrzywdzoną już powstała kupka piasku, a Hikari znajdował się w połowie drogi. Dobroduszny chłopak nawet nie zastanawiał się i od razu ruszył na pomoc. Z jednej strony czuła żal, że kruczowłosy tak bezmyślnie ją pozostawił, z drugiej rozumiała brutalną rzeczywistość - dla niego była jedynie osobą potrzebującą pomocy, którą poznał zaledwie dwa dni temu, a różowowłosa... I wtedy zrozumiała, że jest zdana sama na siebie i nie powinna polegać za bardzo na młodym Terumim. Pora wziąć się w garść. Po raz kolejny w jej spojrzeniu dostrzec można było pewność siebie. Niezbyt przejęła się stanem kobiety, która uprzednio potraktowała ją w bardzie nieprzyjemny sposób. Zdecydowanie bardziej jej uwagę przykuł piasek kontrolowany zapewne przez bruneta. - Zapewne jest silniejszy od Hikariego. -. Jeśli dobrze wyciągała wnioski wychodziło na to, że pochodziła z zamożnej rodziny, czyli stać ich było na drogiego ochroniarza. Tylko czemu uciekła? Wciąż nie była przekonana, ale nie było czasu na porządne przemyślenie sprawy. I ten piasek... czy we wspomnieniach nie widziała jakiegoś piasku...? W głosie chłopaka wyczuła wyraźnie ironię, ale postanowiła puścić ją mimo uszu. Zdecydowanie bardziej jej uwagę przyciągnęła dalsza część wypowiedzi. Podkochiwała? Faktycznie młodzieńcowi nie można było nic zarzucić - wysoki, umięśniony, przystojny... Tylko ten charakterek. Ale czy miała pewność że mówi prawdę? A może to tylko jego pobożne życzenie, próba wykorzystania zaniku pamięci jasnowłosej?
Hikari ponownie staną przy jej boku, choć nie odezwał się ani słowem. Chyba także uznał, iż należy pozostawić sprawę w rękach towarzyszki. Nie miała wyboru. Wzięła głęboki wdech i uczyniła dwa kroki do przodu tak by znaleźć się na wyciągnięcie ręki od bruneta. Nogi delikatnie jej drżały. Bała się, ale przecież nie mogła tego dać po sobie poznać. Delikatnie pochyliła głowę w bok, najpierw w lewo potem w prawo, jakby przyglądając się młodzieńcowi.
- Jesteś przystojny, ale nie wiem czy tacy wybuchowi faceci są w moim typie, Ichirou-kun. - uśmiechnęła się delikatnie. Nie była pewna czy zwracała się do niego wcześniej w podobny sposób, raczej błądziła po omacku. Próbować zawsze można.
- Może odświeżysz mi pamięć? - powiedziała już znacznie ciszej, chwytając chłopaka delikatnie za ramię, stanęła na palcach, a jej twarz zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do jego... I wtedy rozległ się krzyk. Tym razem inny - był to bardziej ryk jakiegoś mężczyzny. Przestraszona puściła bruneta i odsunęła się do tyłu. Serce biło jej jak szalone. Nie wiedziała czy bardziej zestresowała ją ta nagła odwaga czy pojawienie się osób postronnych. Czemu się tak zachowała? Nie było to do końca zaplanowane działanie, raczej poruszała się odruchowo. Czy taka była naprawdę? W głowie miała mętlik, a słowa wkurzonego mężczyzny wydawały się jej odległe. Kilka pogróżek bez pokrycia (oby) i zniknął równie szybko co się pojawił. Zapanowała martwa cisza. Po tym co zrobiła nie miała odwagi spojrzeć w oczy kruczowłosemu. Nie chciała także odzywać się pierwsza. Czekała na dalszy rozwój sytuacji.

/nie uwzględnienie posta Yuu nie jest przypadkowe, pominęła moją kolejkę, nie dając mi zareagować./
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Ichirou »

Nieznajomy popędził w kierunku spadającej dziewczyny mimo piasku, który już zdążył ją objąć i zaasekurować. Ichirou nie był pewien, czy to była jakaś jego znajoma czy po prostu lubił zgrywać bohaterka, ale uznał to za nieswoją sprawę i rozproszył piasek, pozostawiając Hikariego oraz Yuuhi samych sobie. To była dobra szansa na to, że niejaki ochroniarz zajmie się aktualnym problemem i wreszcie zostawi go w spokoju, by można było w pełni poświęcić uwagę zagubionej Harumi. Mogłoby się więc wydawać, że to koniec tej całej awantury i obie dwójki rozejdą się w swoje strony. Jednak nie, bo małpka - jak ją sam wcześniej nazwał - postanowiła wydrzeć się i posłać poważne groźby i inwektywy wobec jego i co ważniejsze, brzoskwiniowłosej. Osoba, która nie wie do czego służą ulice nazwała ich barbarzyńcami, dobre sobie. Zresztą skąd od razu śmiertelne zamiary i próby wygnania? Bo ją nazwał małpą i przy okazji uratował przed niebezpiecznym upadkiem? I z jakiej racji dopieprzała się do Truskaweczki? Przecież ta była dla niej zupełnie obca. Była niezrównoważona jak nic. I jak zachowanie osobnika o kruczych włosach było jeszcze możliwe do zrozumienia, tak jego koleżanka nie miała niczego wspólnego z logiką.
- Za ratunek przed złamaniem karku mogłabyś okazać minimum wdzięczności - oznajmił spokojniejszym niż dotychczas tonem, nie mając zamiaru dostosowywać się do jej wymogów. Kim ona była, żeby wypędzać ich z osady? Mimo wszystko nie miał ochoty wdawać się w kolejną kłótnię i poświęcanie uwagi krzykliwej dziewczynie. Miał ważniejsze sprawy teraz na głowie i naprawdę nie miał zamiaru się z nikim użerać. Nie szukał na siłę wrogów, ale był na tyle zdenerwowane, że jego zachowanie mogło z pewnością dolać oliwy do ognia.
Niestety ochroniarz wrócił do panienki Ajisai, najwyraźniej nie mając w swych zamiarach odpuszczać. Przynajmniej tyle, że na ten moment darował sobie kolejne prowokacje, a i jakoś odjęło mu mowy, bo właściwie ograniczał się teraz do milczenia i stania przy boku chorej na amnezję dziewczyny. Mógł się więc teraz bardziej skupić na Harumi, która wreszcie zdecydowała się na odważniejszą interakcję z nim.
- Nie zwykłem zachowywać się w taki sposób - odparł krótko, uważnie się jej przyglądając. Przez moment myślał, że dawna księżniczka wróciła. Uczyniła bowiem kroki w jego kierunku, ujęła za ramię i... no właśnie! Zbliżyła się z oczywistymi zamiarami, na co brązowowłosy chciał odpowiedzieć tym samym. I wtedy wszystko się posypało, ponieważ przerwali im miejscowi, w agresywny sposób nawołując do spokoju i ciszy. To jasne, że Sabaku w pierwszej sekundzie zamierzał zareagować na ich słowa, jednakże zdusił w środku zaczepną odpowiedź i po prostu zamilczał. Uniesiony nerwami mógłby wywołać zawieruchę, angażując w to okoliczne straże, jednakże nie przyniosłoby to niczego dobrego. Ugryzł się zatem w język i przeczekał, aż tamci odejdą. Moment wyciszenia i zawieszenia awantury pozwolił mu przynajmniej trochę się uspokoić. Widok Truskaweczki przy jego boku sprawił, że cicho odetchnął. Jednak żyła, to było najważniejsze.
- Jasne, że odświeżę ci pamięć, ale nie tutaj, Hortensjo. Usiądźmy jak ludzie i porozmawiajmy. Tylko nie wiem, co z twoim, ekhem, ochroniarzem. - W tym momencie spojrzał wymownie na stojącego nieopodal Hikariego. Nie wiedział, czy ten dalej jak rzep będzie się jej trzymał i wtrącał w nieswoje w sprawy.
- Szukasz zwady czy rzeczywiście chcesz jej pomóc w odzyskaniu wspomnień? Szczerze radzę więc nie rzucać się na mnie z rękami. - Teraz mówił już dość neutralnym tonem, mimo że ledwo powstrzymał się od ostrzeżenia, że w innym przypadku te ręce kruczowłosy może stracić. Co z tego, że to teoretycznie on jako pierwszy złapał Harumi? Patrzył jednostronnie i zdania innych miał w nosie. Zalatuje nieco hipokryzją? A jakże!
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Hikari »

~ Młyn i spokój ~ Wszyscy po kolei chyba zmysły po wariowali. Tak wiele różnych typów charakterów jakie się tutaj spotkały nie mogły spowodować niczego innego niż wybuchu. Wśród nich, wśród mieszkańców na te wszystkie zdarzenia i skończyło się to nawet interwencją. Wcześniej niespodziewaną reakcją Harumi względem tego bucowatego człowieka, a także przeprosinami Yuuhi. Dzięki temu mógł odetchnąć z ulgą. Nawet to co mówiła miało większy sens, bo nie czuł się najlepiej. Jakby w każdej sekundzie mógł paść, ale jego upartość w ciągnięciu do przodu podczas gdy może coś zmienić dla dobra innych dalej go trzymała i dalej wierzył w to. Dlatego też wszystko przetrzymywał, przeanalizował na spokojnie i znajdował dla siebie rozwiązania w trakcie po prostu obserwowania sytuacji. Yuuhi pociągnęła go za rękę. Spojrzał na nią, uśmiechnął się i cicho do niej wyszeptał kiedy Haru odpowiadała Ichirou. W tym momencie poświęcił trochę czasu Yuuhi więc nie skupił się na tamtej dwójce aż tak bardzo jednak obserwował ich. W razie czego. Nie wiedział czego się spodziewać od nich obecnie.
- Daj mi chwilkę Onee-chan. Przepraszam za tą samolubność teraz, ale to jest coś co muszę doprowadzić do końca, bo inaczej sumienie będzie mnie dręczyć. Wiesz, że jak tego nie zrobię nie będę sobą i będę siebie zadręczać.
Widziała jego uśmiech skierowany w tym momencie bezpośrednio do niej. Głos jego posiadał bardzo przyjemną barwę, postarał się o to. Po tym spojrzał na Harumi. Co prawda widział co ona robi kątem oka, a obecnie wyglądało to prawie na pocałunek przerwany interwencją straży. Nareszcie ktoś to zrobił i opanował sytuację chociaż trochę. Przynajmniej powinni zachowywać się wszyscy bardziej opanowanie. Tak się chłopakowi wydawało, ale z ust młodzieńca słyszał kolejne prowokacje. Tym razem nie miał zamiaru mu pobłażać. Do tej pory wszystko puszczał płazem, mimochodem gdzieś bardziej. Teraz po interwencji mógł zmienić swoje nastawienie, ale widocznie dalej szuka zwady, a skoro tak Hikari nawet mimo interwencji nie ma zamiaru odpuszczać i ma zamiar mu powiedzieć co myśli, nawet jakby to miały być jego ostatnie słowa w życiu. W tym momencie nie wiele się tym przejmował. Jedno słowo zadecydowało, że nie zamierzał porzucać tak całkowicie tej sytuacji i wrócić do domu z Yuuhi i Harumi o ile zechcą. A jak nie, to wróci sam, było mu już to w tej sytuacji w pewnym sensie wszystko jedno. Przejmował się dziewczynami oczywiście, ale ilość czynników naładowanych na barki tej młodej osóbki go przerastała. Słowem kluczem była Hortensja, czyż to nie tego szukali? Najpierw ma zamiar i tak ochłodzić trochę zamiaru tego... Nowego tak go może nazwać.
- Po pierwsze radziłbym zmienić swoje nastawienie w stosunku do mnie. Też posiadam imię, które zostało Tobie przedstawione. Co do rzucania z rękami to, nie wiem kto znajduje się w gorszej sytuacji. Może i zginę, ale zdecydowanie Ty także oraz dziewczyna, którą miałeś chronić, a jakoś się Tobie nie udało. Zawiodłeś i dlatego teraz jesteśmy tutaj w takiej sytuacji, w porównaniu do mnie jak jej pomogłem. Znajdujesz się w wiosce mojego szczepu i wątpię abyś chciał mieć ich wszystkich na głowie, więc możesz zachowywać się trochę grzeczniej. Przeproszenie i zaczęcie nazywania po imieniu byłoby dobrym początkiem, a dopiero potem proponowanie czegokolwiek innego. Nie mam zamiaru siadać przy jednym stole z kimś, kto nie umie okazać ani odrobiny szacunku drugiemu rozmówcy.
Na tym obecnie skończył. Od tego co zrobi będzie zależeć przyszłość. Walka, śmierć, a może cokolwiek innego? Kto wie.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Kana Yuki

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Kana Yuki »

Hortensjo. Słowo to wywarło na jasnowłosej spore wrażenie. Nie żeby wcześniej wątpiła, iż chłopak ją zna - po prostu teraz mogła mieć większą pewność. Nie miała sposobności by spytać o to bruneta, gdyż ten powrócił do rozmowy z jej towarzyszem. Między dwójką ponownie zaiskrzyło. Pożałowała swojej bierności. Nie powinna tchórzliwie się wycofywać, to ona powinna kontrolować bieg wydarzeń. Teraz musiała ponieść tego konsekwencje i zmierzyć się z nieprzyjemną sytuacją. Nie wiedziała dokładnie jak, ale chyba udało jej się nieco uspokoić bruneta. Wciąż miał kąśliwy język, ale mógł to być po prostu jego charakterek. Tymczasem kruczowłosy nie wyglądał najlepiej. Na co dzień był bardzo spokojną osobą, teraz tracił panowanie nad sobą, swoimi słowami, sytuacją. Jasnowłosa bez namysłu stanęła między dwójką młodzieńców.
- Wystarczy. Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Przemawia przez was nieracjonalna złość. Ichirou-kun, zawdzięczam Hikariemu-kun życie. Gdyby nie on wykrwawiłabym się w jakimś opuszczonym miejscu. Natomiast Ty Hikari-kun, czy Ichirou-kun nie jest osobą, której szukamy? Czyż nie obiecałeś mi pomocy w odszukaniu wspomnień? Dlaczego chcesz z nim walczyć? - starała się przemawiać tonem spokojnym z lekką nutą nagany, ostrożnie dobierając słowa tak, by nikogo nie urazić. Jednocześnie stawiając się w neutralnym świetle. Obecnie uczucia dziewczyny także szalały - była zagubiona, zła, smutna. Jej nogi wciąż drżały ze strachu, nadmiernych emocji. Mimo to potrafiła zebrać się na odwagę i odgrywać swoją rolę. Wzięła głęboki wdech. Nadal bała się spojrzeć w oczy kruczowłosemu, miała do niego lekki żal. Z jednej strony chciała wmówić sobie, że nie potrzebuje jego pomocy, że potrafi poradzić sobie sama, że wcale się do niego nie przywiązała. Z drugiej nie chciała go opuszczać, wiedziała że istnieje powód jej smutku i wcale sobie nie radzi. Myśli te chciała zostawić na spokojniejszą chwilę. Zebrała się na odwagę, wyzbyła się uczuć (a może właśnie dała im sobą sterować) i podeszła do towarzysza, stając z nim twarzą w twarz, tymczasowo obrócona tyłem do wcześniejszego rozmówcy.
- Hikari-kun, czy udzielisz nam noclegu? - zapytała łagodnym tonem, a następnie chwyciła delikatnie dłoń chłopaka. Czuła jego ciepło, które dodało jej odwagi i wsparcia. - Porządnie oberwałeś tym garnkiem. Powinniśmy to opatrzyć. No i ramen stygnie, prawda? - próbowała nawiązać ponownie kontakt z towarzyszem, ale nawet w jej oczach szło ro dość topornie. Musiała zatem sięgnąć po największą broń - szczerość. Nachyliła się i szepnęła chłopakowi do ucha na tyle cicho, by tylko on mógł to usłyszeć : "Boję się. Nie zostawiaj mnie z nim samej." Była to najszczersza prawda. Bała się tego wciąż obcego, wybuchowego mężczyzny z tajemniczą aurą, który w przeciwieństwie do niej nie zgrywał jedynie odważnego i pewnego siebie. W dodatku dziwnie na nią działał (przecież przed chwilą niemal pocałowała go od tak! ). Obecnie na tym nędznym padole zwanym światem Hikari był jedyną znaną i bliską jej osobą oraz tylko w jego towarzystwie czuła się bezpiecznie i komfortowo. W tej sytuacji musiała przełknąć swoją dumę. Po wypowiedzeniu uprzednich słów, puściła dłoń Hikariego, odsunęła się delikatnie i spojrzała w oczy chłopakowi. W jej spojrzeniu mógł dostrzec strach i niepewność, ale przede wszystkim błaganie o pomoc, wsparcie. Miała również nadzieje, że nie wyda tego brunetowi. W końcu mu zaufała i pokazała, że nie poradzi sobie sama z tą sytuacją. Liczyła na to, że towarzysz także przełknie swoją dumę i zaoferuje wszystkim obecnym kolacje. Była przekonana, że po posiłku i odpoczynku, wszyscy ochłoną na tyle by na spokojnie przedyskutować sytuacje. Pozostała jeszcze jedna rzecz - różowowłosa dziewczyna, która darła się i wyzywała wszystkich dookoła. Irytowała niezwykle naszą bohaterkę, ale miała ona ważniejsze rzeczy na głowie, toteż dotychczas olewała ją jak tylko mogła, nie kierując nawet wzroku w jej stronę. Uspokojenie dziewoi pozostawiła także swojemu towarzyszowi. Tymczasem nie odrywała spojrzenia od towarzysza, czekając na jego reakcję.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Hikari »

~ Młyn i spokój ~ Chłopak miał już dosyć wszystkiego. Chciał po prostu znaleźć się gdziekolwiek indziej, w spokoju. Myślał tylko o sobie w tej chwili, dopiero potem zrozumiał co powiedział, ale jak to bywa w takich przypadkach bywa teraz jest już zbyt późno na skruchę. Trzeba przełknąć tabletkę goryczy i odpowiedzialność za swoje słowa jak i naganę z strony Seishin, nie wróć. Harumi. Nawet nie musiała nic dodawać do jego myśli, chociaż to o czym wspomniała miał sobie za złe najmniej. Co go najbardziej uderzyło w środku? To, że mógł powiedzieć o jej śmierci. I to z jaką łatwością. Samo to go dobijało w wnętrzu, ale nie dawał po sobie tego pokazać innym. Teraz nie był najwłaściwszy na to czas na pokazywanie wachlarza emocji. Ciągle się one zmieniały wraz z rozwojem sytuacji. Spojrzał na chwilę na Yuuhi, która co dziwne chyba zostawiła to w jego rękach. Gdy wrócił wzrokiem do Harumi ona stała już tuż przed nim twarzą w twarz. Poprosiła o nocleg, ale dla dwojga. Jej zapewnił już wcześniej, chociaż może nie być pewna po tej całej sytuacji. Złapana dłoń dodała mu tylko trochę spokoju i przeanalizowanie wszystkiego ponownie. Szepnięte słowa z kolei ponownie go w środku zabolały, tak więc z gamą różnych skrajnych uczuć w środku, które dopiero na swój sposób ponownie poznawał musiał podejmować decyzje.
- Dotrzymam swoich słów i pomogę Tobie, chociaż obecnie praktycznie nawet nie mam co pomagać. Obiecałem to jak i nocleg. Co do niego... Ichirou tak?
Spojrzał teraz na chłopaka przez jej ramię widząc w oczach jej emocje. Nie mógł jej tak zostawić.
- Proponuję Tobie nocleg oraz posiłek w zamian za informacje. Chyba uczciwa oferta jak na obecną sytuację co?
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Ichirou »

Niewątpliwie obecna, niezbyt przyjemna i dość napięta sytuacja była w dużej mierze wynikiem eskalacji złości brązowowłosego, której ten nie zdołał zdusić w środku i musiał wylać na zewnątrz. Może i powiedział kilka słów za dużo, ale był przekonany, że nie jest jest jedynym winnym za nerwową atmosferę. Nie mógł przecież spodziewać się, że Truskaweczkę dopadnie amnezja i zareaguje w taki sposób. Nie mógł przewidzieć również, że doczepi się do niej jakiś koleś, który rzekomo zapewnia jej ochronę. Seria napędzających się nawzajem nieporozumień, brak opanowania i wyszło jak wyszło. Właściwie, to rozpatrując wszystkie możliwie scenariusze, nie było tak dramatycznie. Spór był bliski rękoczynów, ale interwencja straży i łagodząca sytuację Harumi powstrzymały dalsze rozpalanie żaru złości i rozwiązanie konfliktu dwójki mężczyzn za pomocą siły.
To jasne, że był zły. Miał wiele istotnych powodów. Musiał jednak być ponad to, zdusić w sobie kotłującą się agresję i ugryźć w cięty i język. Lider szczepu miał rację mówiąc, że Ichirou powinien trzymać emocje i niewyparzoną gębę na wodzy, bo inaczej skończy się to źle. Chłopak był w stanie nawet przytaknąć temu stwierdzeniu, ale co innego zgodzić się, a co innego stosować do tego. Najwyraźniej nie był tak opanowany, jak mu się zdawało. Przynajmniej w niektórych kwestiach, bo tą dotyczącą Harumi traktował dość personalnie. Bez względu jak cynicznie i powierzchownie próbował nazywać jego powiązanie z dziewczyną o brzoskwiniowych włosach, to jednak mimo tych stwarzanych pozorów sprawa ta absolutnie nie była mu obojętna. Gdyby się nad tym zastanowić, to nie było to dziwne. Panienka z rodu Ajisai była jedną z bardzo wąskiego grona osób, które mu były bliższe przez dłuższy czas i choć Ichirou nie był typem zrzeszającym przyjaciół, to mimo wszystko w jakiś sposób zżył się z tą kapryśną księżniczką. Po ostatnich, dramatycznych wydarzeniach które go dotknęły taka relacja stała się znacznie cenniejsza, bo praktycznie wszyscy pozostali bliscy zostali pogrzebani w ruinach Sachū no Senjō, w czasie wojny z klanem Kaguya i szaleństwa jednoogoniastego demona.
Było to naprawdę trudne, ale powstrzymał się od jakichkolwiek przez następny moment. Nie należał do zwolenników milczenia i znacznie bardziej wolał mieć ostatnie słowo w dyskusji. Niestety w tym przypadku nie było to korzystne, szczególnie że osobnik o kruczych włosach okazał się być gospodarzem tej osady. Przychylność wobec jegomościa ze strony reszty wioski stawiała Sabaku w gorszej pozycji w przypadku poważniejszego sporu. A zresztą, mimo swojej zadziorność Asahi wcale nie miał ochoty przeradzać dotychczasowego spięcia w jakąś wielką burzę. Może i czasem zachowywał się jak dupek, ale wciąż daleko mu było do szukania problemów i burd na każdym. Wręcz przeciwnie, preferował wygodę, a przecież polubowne rozwiązywanie wszelkich sporów było znacznie wygodniejsze. I nie brudziło rąk, a ten aspekt w przypadku Ichiego był również istotny.
Mógł zmienić swoje nastawienie wręcz natychmiast, mógł go nazywać po imieniu, czy nawet zdrobnieniu, uśmiechać się do niego i klepać po ramieniu jak kompana. Terumi się jednak zapędził ze swoimi słowami. Wiedział tyle co nic i nie miał prawa stawiać werdyktu, czy Ichirou zawiódł czy tez nie. I jeszcze wymagać przeprosin? Huh, dobre sobie. Na to mógłby się zgodzić tylko w przypadku otrzymania tego samego od drugiej strony, bo w swoim przekonaniu Hikari był równie, jeśli nie bardziej winny zaistniałej sytuacji.
Przynajmniej tyle, że inicjatywę przejęła Harumi, bo akolita nie był skory do tak bardzo dyplomatycznego tonu po otrzymaniu przed paroma sekundami silnych zarzutów ze strony rozmówcy. Powstrzymanie się od komentarza to i tak wystarczająco duża wola do nawiązania jakiegokolwiek porozumienia i to na ten moment powinno wystarczyć. I tak lepiej, żeby to ona mówiła, bo było wyraźnie widać, że lepiej trafia do Hikariego. Po chwili jednak złotooki młodzieniec zrozumiał, że popełnił błąd dając jej tyle swobody, ponieważ ta wyszła z prośbą do swojego rzekomego ochroniarza o nocleg. Naprawdę? Po tym, co przed chwilą miało tu miejsce? To był durny pomysł. Mogliby przecież poszukać zakwaterowania gdzieś w okolicy, z dala od gościa, z którym nie tak dawno prawie skakali sobie do gardeł. Gdyby tylko brzoskwiniowłosa stała bliżej, natychmiast szturchnąłby ją łokciem w bok albo nadepnął na piętę. Ech, jak zwykle miała szalone pomysły.
W milczeniu oczekiwał na odpowiedz osobnika, licząc że ta okaże się negatywna. Niestety Harumi próbowała go oczarować, zapewne ciepłymi i miłymi słówkami, których władca piasku nie mógł usłyszeć. Jak się zaraz okazało, jej urok wygrał, bo o dziwo kruczowłosy zgodził się na głupią prośbę. A może faktycznie był takim nieżyciowym altruistą? Sabaku westchnął, szybko rozważając obecną sytuację.
- Niech będzie, to rozsądny układ - odpowiedział już spokojnym, neutralnym tonem, który nie zdradzał zbyt wielu emocji. Zdenerwowanie zdążyło z niego ujść, ale pewnego rodzaju niechęć wobec kruczowłosego wciąż pozostawała. - Jeżeli takie jest życzenie Haru-chan, to jestem w stanie się do niego dostosować. I uwierz mi, szukanie jakichś sporów to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. Mam obecnie zbyt wiele poważnych spraw na głowie, do których dochodzi teraz jeszcze amnezja Harumi. - Ot, krótkie wyjaśnienie na początek, żeby jego intencje znowu nie zostały mylnie odczytane. Nie do końca podobał mu się fakt, że będzie gościem Hikariego, bo jednak wymuszało to na nim pewną konieczność dostosowania się, ale był w stanie to jakoś przeboleć. Poświęci się, niech znają jego gest.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Kana Yuki

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Kana Yuki »

Jasnowłosa nie odrywała spojrzenie od towarzysza. Serce biło jej jak dzwon. W oczekiwaniu na odpowiedź wstrzymała nawet powietrze. Nie miała pojęcia co zrobić jeśli ten odrzuci jej prośbę o pomoc, sytuacja nie pozwalała na plan B. Toteż gdy odpowiedź okazała się pozytywna, trudno było dziwić się dziewczynie iż na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi. Chociaż nie mogła do końca cieszyć się sukcesem, gdyż wciąż coś mogło się zepsuć. Balansowała na cienkiej linie. Odwróciła się i jej spojrzenie powędrowało w stronę drugiego rozmówcy. Ten westchnął i zgodził się pójść na kompromis. Kamień spadł dziewczynie z serca. Uśmiechnęła serdecznie do obojga i nie był to wymuszony uśmiech. Naprawdę cieszyła się, że wszystko szło po jej myśli, choć wciąż pozostawało to ziarenko strachu, że w każdej chwili coś może się zepsuć. Musiała pozostać czujna.
- Dziękuję Hikari-kun. I nie mów tak - zawsze doceniam Twoją pomoc. - pod wpływem chwili ośmieliła się nawet na krępującą dla niej szczerość, chociaż nie odważyła się powiedzieć "zawsze jej potrzebuję". Brunet z kolei mówił bez emocji, tłumacząc swoją zgodę jedynie życzeniem dziewczyny. Z tych słów mogła próbować wywnioskować, że nie jest ona obojętna dla chłopaka. Ciekawe jak długo się znają? Generalnie miała mnóstwo pytań, ale dobrze sama wiedziała, iż nie jest na to odpowiednia pora. Gdy emocje uleciały poczuła duże zmęczenie i głód. Marzyła wręcz o ciepłym posiłku i wygodnym łóżku. Ba, jakimkolwiek miejscu do spania.
- Cieszę się, że się dogadaliśmy. Chodźmy zatem. Umieram z głodu! - tym razem słowa te skierowała do obydwojga rozmówców, jednocześnie chwytając lekko za materiał odzienia kruczowłosego. Zrobiła to instynktownie, chcąc być blisko swojego towarzysza przy którym czuła się bezpiecznie. Wraz z nim i młodzieńcem udała się w stronę domu Hikariego. Po drodze rzucała ukradkowe spojrzenia brunetowi, jakby próbując przypomnieć sobie coś więcej na jego temat.
Po krótkim spacerze dotarli do rezydencji Terumi. W nocnym świetle nie było widać zaniedbania tego miejsca za wyjątkiem zarośniętego ogrodu. W jadalni na stole wciąż leżał garnek z ramenem. Jasnowłosa dotknęła dłonią naczynia. Nie było ich może z dwadzieścia minut, ale na szczęście wciąż było ciepłe. Widocznie zostało wykonane z trzymającego ciepło materiału.
- Przygotuje kolacje, a Wy usiądźcie. Wszystko w porządku, Hikari-kun? Nie wyglądasz najlepiej. - dopiero w świetle zauważyła niezbyt ciekawy stan swojego towarzysza. Widocznie garnek oprócz właściwości typowych dla jego rodzaju, nadawał się na broń przeciwko "oni-chan'om". Jasnowłosa wstała i położyła naczynie na stole. Następnie zmoczyła zimną wodą znaleziony uprzednio ręcznik, wycisnęła go i przyłożyła delikatnie do głowy kruczowłosego.
- Przytrzymaj. Powinno umorzyć ból chociaż trochę. - posłała mu delikatny uśmiech. Sama natomiast zabrała się za nakrywanie stołu. Po krótkich poszukiwaniach znalazła miski, łyżki oraz chochlę do nalewania zupy. Przepłukała je wodą z kranu - w końcu nie były używane od ponad roku. Następnie rozstawiła je na stole. Kiedy uniosła pokrywkę garnka, pomieszczenie wypełniła woń przepysznego bulionu, co jedynie wzmogło głód jasnowłosej. Z gracją panienki z dobrego domu nalała zupę do misek. Musiała się na tym bardzo skupić, gdyż ze zmęczenia lekko trzęsła się jej ręka. Gdy już jednak skończyła, cała trójka mogła zasiąść do posiłku.
- Itadakimasu! - złożyła dłonie i ukłoniła się lekko. Wreszcie mogła zabrać się za pałaszowanie dawno wyczekiwanego posiłku. Pomimo iż wydawała się skupiona na jedzeniu, co jakiś czas rzucała brunetowi ukradkowe spojrzenia. Jego postać wzbudzała w niej ciekawość. Miała tyle pytań! Skąd pochodzi? Jak długo się znają? Kim jest? Czym jest ten piasek? I wiele, wiele innych.
0 x
Yuuhi

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Yuuhi »

Yuu została porwana przez wir zdarzeń i ku jej największemu przerażeniu nie miała pojęcia, dokąd ten cały cyrk zmierza. Chociaż była okropnym uparciuchem postanowiła pójść na ugodę ze swoim bratem, jednak wcale nie było jej to w smak. Na samą myśl, że dziewczyna i jeszcze jeden obcy mieli dzielić z nimi dach choćby na jedną noc robiło się jej słabo. Mało tego, kiedy wszyscy przekroczyli próg jego domu, stali się jacyś obrzydliwie mili... a jeszcze chwilę wcześniej się awanturowali, a ona sama próbowała wygrać ze swoim atakiem histerii. Teraz było jej troszkę lepiej, ale w głębi serca była naprawdę wkurzona i ostatnią rzeczą, jakiej by szukała, było próbować się bratać z ludźmi podejrzanego autoramentu. Nie miała jednak wyboru - chociaż dla niej dom Hikari-kuna był jak jej własny, ostatecznie to on tutaj podejmował decyzje, z którymi miała się jednak prawo nie zgadzać - bez względu na ostateczny wynik.
Nie zamierzała więc kiwnąć palcem w sytuacji, od której całkowicie umywała ręce. Liczyła, że jutro pójdą sobie wszyscy precz i będzie miała święty spokój.
Jednak bardzo szybko zmieniła swoje nastawienie. Harumi od razu poczuła się w roli pani domu, co dla niej było najgorszym naruszeniem jej własnym praw - w tych kwestiach tylko ona była upoważnioną osobą. Ruszyła w jej stronę i zatrzymała ją, zanim dopełniła swoich zamiaru bycia 'pomocną'.
- Łapy precz. To nie są twoje rzeczy - warknęła Yuu - wydzierając jej z rąk mokry ręcznik.
- Może udało ci się zamieszać w głowie mojemu braciszkowi, ale ze mną nie będziesz miała tak łatwo. Nie próbuj być pomocna i opiekuńcza dla niego, bo nie jesteś mu do niczego potrzebna, odkąd ma mnie. Znaj więc swoje miejsce i siadaj przy stole. A oni-chan o którym nie masz ZIELONEGO pojęcia, dostawał już mocniej tym garnkiem i nigdy nie z byle powodu. Dlatego nie dostanie nic bez magicznego hasła.
Nietrudno było się zorientować, że za jej słowami kryła się ponura groźba - wytyczyła linie, której nikt nie miał prawa przekraczać, a już szczególnie ona!
Muszę mieć tych dwóch na oku... wyczuwam kłopoty. Oni-chan wpadł w złe towarzystwo i będą z tego same kłopoty...
Była zaniepokojona, ale starała się tego nie okazywać.
Po tych słowach zabrała się za szykowanie jedzonka dla całej zgrai, zastawienie stołu i podania - dla niej było to coś w rodzaju rytuału, kiedy chodziło o wspólny posiłek z jej najbliższą duszyczką po słońcem. Teraz jednak było trochę gorzej niż zwykle - ale i tak było to dla niej miłe, gdyż mogła na chwilę skoncentrować myśli nad czymś innym, niż obecność tej dwójki.
Kiedy wszystko było na swoim miejscu, usiadła razem z nimi.
- Itadakimasu, oni-chan.
I tak zaczęła jeść, przy okazji groźnie łypiąc oczętami na tą podejrzaną dwójkę.
Ciekawe, czy jakbym jej walnęła moim garnkiem z całej siły, to by sobie coś rpzypomniała? W ten sposób skończyłyby się wszystkie nasze problemy, oni-chan.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Hikari »

~ Podejrzany typek na obiedzie ~ Udało się tej czwórce załagodzić sytuację i znaleźć jakieś wyjście. Chociaż na chwilę bez zbędnych dodatkowych kłótni. Chłopak lekko się zdziwił na słowa dziewczyny i było to delikatnie widoczne. W środku wywołało w nim to pozytywne emocje, ale nie spodziewał się tego. Robił to, bo uważał za słuszne i nie oczekiwał niczego w zamian nawet docenienia. To zdziwienie zamieniło się w lekki uśmiech. Spojrzał też na Yuu, czy nie zechce zaraz czegoś powiedzieć mogącego zaszkodzić tymczasowemu porozumieniu, ale nie wyglądało na to, dzięki czemu Hikari posiadał czysty i spokojny już umysł. Co prawda ból głowy dalej występował, ale stara się zlikwidować jego szkodliwość na postępowanie i myśli. Udało im się dotrzeć do kuchni bez dodatkowych kłótni, a nawet usiąść za stołem. Nie miał zamiaru protestować tym bardziej czując pulsujący ból. I właściwie przez tą ranę po raz kolejny wyszła mała awantura. Harumi chciała przygotować wszystko do posiłku, ale jego przyjaciółka - bo tak mógł Yuu zdecydowanie nazywać - poczuła się obrażona. Prawda nigdy nie lubiła jak chłopak próbował się rządzić w kuchni, dlatego od dawna to odpuścił.
- Yuu nie przesadzaj.
Nie chciał więcej mówić, mimo iż wiedział, że to z garnkiem to ściema. Nie miał zamiaru nikogo rozgniewać, wręcz przeciwnie. Posiadał nadzieję w znalezienie jakiegoś kompromisu w tym towarzystwie. Przecież po to też się tutaj zebrali. Mimo słów dostał ten ręcznik i przyłożył do rany. Spowodowało to szczypanie, ale nie dał tego po sobie poznać. Obiad został podany.
- Itadakimasu.
Miał zamiar skupić się bardziej na jedzeniu i podejrzanym typku. Lekko ciepłe jeszcze ono było i do tego smaczne. Wcinał je z zadowoleniem. Co do rozmowy to trochę dalszy termin, dlatego wpierw skupił się na posiłku. Dobrze zrobi każdemu chwila ciszy, a szczególnie jemu. To on przecież spowodował całą sytuację i agresję w niej.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Ichirou »

Zrobiło się cicho, co wcale nie oznaczało, że nieprzyjemna atmosfera minęła. Wręcz przeciwnie, wciąż było dość gęsto wokół czwórki młodych shinobi i istniało ryzyko, że aktualna cisza stanie się jedynie zapowiedzią huraganu. Choć wcześniej było głośno i burzliwie, to przynajmniej każdy mówił to, co ma na myśli i nikt nie krył się za nadto ze swymi intencjami. Teraz było zupełnie inaczej. Nagle zaczęli szczędzić słowa i mimo teoretycznego porozumienia, chyba nikt tutaj nie czuł się komfortowo. Z tego też powodu brązowowłosy uznawał pomysł Harumi za wyjątkowo głupi, no ale niech jej będzie. W razie czego zawsze mogli opuścić domostwo kruczowłosego zanim rozpęta się piekło, na co istniała pewna szansa.
Wszyscy ruszyli do mieszkania Hikariego, ale przed tym Sabaku został na krótki moment na swym miejscu i rozejrzał się po okolicy. Wodził wzrokiem za małą, czarną plamką, która zapewne zlewała się ze skąpanym w mroku otoczeniem.
- Kuro? - zapytał niezbyt głośno, nie wiedząc nawet w którym kierunku skierować pytanie. Kocura jednak nigdzie nie było. Zniknął już dawno, wracając do swoich, bo stwierdził, że w zaistniałej awanturze nic tu po nim. Akolita wzruszył ramionami i westchnął cicho, po czym dość sprawnie sięgnął po niewielki zwój, w którym zapieczętował swoje nieporęczne klamoty, w tym przede wszystkim gurdę. Ten niejaki „barbarzyńca” miał na tyle kultury, żeby nie wnosić piachu do domostwa obcego gospodarza.
Wszedł do środka i rozglądając się z zainteresowaniem po wnętrzu, podszedł do stolika, przy którym zaraz po tym zajął miejsce. W przeciwieństwie do Harumi nie zamierzał być nachalny i po prostu siedział w milczeniu, uważnym spojrzeniem bursztynowych oczu obserwując otoczenie. Terumi zachowywał się podobnie, ale nie obeszło się bez małego spięcia, bo tym razem winne temu były dziewczyny, a przede wszystkim siostrzyczka rzekomego ochroniarza. Fakt, Truskaweczka niepotrzebnie pchała się do kuchni (co zresztą było do niej zupełnie niepodobne), ale zarzuty, które wtedy padły były absurdalne. Dziewczyna o różowych włosach kolejny raz zachowała się jak nawiedzona i zasługiwała w tym momencie na jakąś mocną ripostę, na co Ichirou miał wielką chęć. Powstrzymał się jednak, przypominając sobie o tym, że musi się kontrolować. Zamiast podrzucać atmosferę, jedynie westchnął cicho i spokojnie skomentował.
- Harumi chciała jedynie pomóc. - Nie miał tak naprawdę stuprocentowej pewności co do intencji Hortensji, ale chciał ją obronić i przy tym przedstawić ich dwójkę jako osoby nieszukające problemów. To jasne, że w obecnej sytuacji dyplomatyczne rozwiązanie było najlepsze. Zresztą, władca piasku wcześniej zdążył wyładować swoją złość i ochłonąć. Choć miał sposób bycia, który mógł drażnić niektórych, to jednak nie szukał na siłę awantur. Do tej pory nie można było tego zauważyć, ale Ichirou był całkiem dobrym dyplomatą i był naprawdę elastyczny jeśli chodzi o dostosowywanie się do potrzeb sytuacji i przybieranie różnych masek przed innymi. Poza tym, uwadze brązowowłosego młodzieńca nie umknęła uwaga Hikariego, który chciał jakoś utemperować niesforną dziewczynę. Cóż, tego akurat się nie spodziewał i uznał to za pewien lekko optymistyczny prognostyk i dowód, że ten osobnik posiada jakiś rozsądek i że być może bna dojście z nim do porozumienia.
- Itadakimasu – powiedział bez jakichkolwiek emocji, obojętnie, jakby pusto. Nie widział potrzeby pozorowania życzliwości, szczególnie że tak skrajna zmiana nastawienia z jego strony byłaby co najmniej podejrzana. Zaraz po tym zabrał się do posiłku, czujnie ale nie nachalnie zerkając na pozostałych. Panowała wręcz grobowa atmosfera, każdy skupił się na swoim posiłku i nie raczył nawiązać jakiegokolwiek kontaktu. Asahi nie zamierzał się więc wyrywać z szeregu i zajął się jedzeniem, szczególnie że był głodny po stosunkowo długiej podróży. Zawartość miski nie była jednak nieskończona i prędzej czy później doszło do sytuacji, w której wszyscy skończyli posiłek. Co teraz? Ichirou zrobił pierwszy krok, chcąc przy okazji zrehabilitować się wizerunkowo przed kruczowłosym i jego siostrzyczką. Nie będąc uniesionym gniewem prezentował zupełnie odmienną formę wypowiedzi.
- Wiem, że jestem jedynie gościem i nie chcę się zachować nietaktownie, jednak pozwolę przejść do sedna sprawy, skoro nikt nie ma ochoty na luźną pogawędkę - zaczął, odnosząc się do wszystkich, by następnie zwrócić się do dziewczyny o brzoskwiniowych włosach. – Wolałbym wyjaśnić wszystko w cztery oczy, ale skoro tak wolisz, to niech będzie. Ech, to do czego tu zacząć? Twoje rodowe nazwisko to Ajisai, pochodzisz z Kaigan, a twój ojciec jest bogaty, a właściwie to bardzo bogaty. Pomógł mi kiedyś, wyciągając z beznadziejnej sytuacji. Przyprowadził mnie do ciebie i w ramach rekompensaty zażądał, żebym cię chronił i miał na ciebie oko. W związku z rozporządzeniem o ściąganiu młodych shinobi do miast kupieckich, wyruszyliśmy razem do Ryuzaku no Taki. To już było dość dawno... Tak czy inaczej, niedługo po pojawieniu się mieście zniknęłaś. Na dobre. Tak jakbyś rozpłynęła się w powietrzu, bo nie mogłem znaleźć choćby najmniejszego tropu. Nie mogłem cię szukać w nieskończoność, szczególnie że... - I w tym momencie chyba po raz pierwszy się zaciął w swojej krótkiej opowieści, do której do tej pory bezproblemowo dobierał właściwie słowa. Nie miał pomysłu jak zgrabnie ująć doświadczoną tragedię. - ...miałem śmiertelnie poważne sprawy na głowie. Wybacz, że zaprzestałem poszukiwań, ale po prostu musiałem. I tak na nic by się nie zdały. - Westchnął cicho, nie będąc pewnym, że to coś pomoże. To dobrze, że Harumi będzie świadoma, kim w ogóle jest, ale to i tak niewiele, jeżeli wciąż nic nie pamiętała ze swojej przeszłości.
- Przypominasz sobie cokolwiek? Nie miałem nigdy do czynienia z takim... przypadkiem, więc nie mam pojęcia, co jest w stanie pomóc. Może powinnaś spróbować przywołać choćby jedno wspomnienie, z którym mógłbym ci pomóc, by później przypominać sobie kolejne fragmenty, tak jak w układance? - rzucił propozycję, na ten moment kończąc swoją inicjatywę, oddając ją Truskaweczce i być może pozostałej dwójce przy stole. Nie był szczególnie ukontentowany z tego, że musiał dzielić się z nimi przeszłością dziewczyny o brzoskwiniowych włosach, ale skoro już to robił, to być może mogli jakoś pomóc w problemie Haru-chan? No dobra, przynajmniej Hikari, skoro się deklarował rzeczywiście pomóc, bo ze strony jego krzykliwej siostrzyczki to nie spodziewał się niczego dobrego ani rozsądnego.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Kana Yuki

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Kana Yuki »

Jasnowłosa miała szczere intencje, które zostały z zimną krwią zrównanie z ziemią. Przez całą wypowiedź dziewczyny patrzyła na nią zdziwiona, jakby nie rozumiejąc co właśnie się stało. Zachowanie nieznajomej wykraczało poza wszelakie ramy wyobrażeń. Słowa jej dość mocno zabolały panienkę Ajisai, choć starała się tego po sobie nie pokazać. Miała racje - nie była mu już do niczego potrzebna. Całą siłą woli przemogła się by nie zrobić podobnej krzywdy psychicznej rozmówczyni. Nie mogła dawać złego przykładu - w końcu przed chwilą to ona uspakajała dwójkę młodzieńców. Zapewne tak jak ona musi znosić różowowłosą, tak Hikari musiał znosić bruneta. Obdarowała jedynie rozmówczynie wymuszonym, serdecznym uśmiechem i usiadła przy stole naprzeciwko Ichirou. Było jej to nawet na rękę, bowiem nie musiała nic robić. Ku jej zdziwieniu większe wsparcie w nieprzyjemnej sytuacji uzyskała od bruneta, co sprawiło, że chociaż starała się być względem niego podejrzliwa, powoli zaczynała mu ufać.
W końcu zabrali się za jedzenie, które w obecnym stanie dziewczyny wydawało się najpyszniejszą potrawą na świecie. Przez dłuższy czas nie zauważyła nawet niezręcznej ciszy, tylko co jakiś czas zerkała na bruneta. Miała do niego wiele pytań, ale nie była pewna czy powinna je teraz zadawać. Na szczęście sam rozpoczął rozmowę, co jasnowłosa przyjęła z ulgą. Słuchała go uważnie, nawet przestając na dłuższą chwile spożywać posiłek. Ajisai. Kaigan. Ryuzaku. Te wszystkie nazwy wydawały się jej dziwnie znajome, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu iż chłopak może mówić prawdę. Napomniał także coś o swoich problemach. Wtedy zdała sobie sprawę, że nie ciekawi ją jedynie jej przeszłość. Młodzieniec miał coś w sobie co budziło ciekawość Harumi. Niestety nie mogła teraz o nic zapytać, gdyż wywnioskowała, że ten wolałby o tym rozmawiać w "cztery oczy" jak wcześniej wspomniał. Jeśli w ogóle nie chciał tego zatrzymać w tajemnicy.
- Ajisai. Harumi. Pisane przy pomocy znaków “pogodny, szczery“. - powiedziała cicho, bardziej do siebie niż któregokolwiek z zebranych przy stole. Nie wiedziała skąd przyszło jej do głowy to ostatnie zdanie. Po prostu od tak pojawiła się ta myśl. Nie komentowała przeprosin chłopaka. Osobiście nie miała żalu, ale "tamta" Harumi mogła czuć się inaczej. Chociaż skoro jej nie szukał to dlaczego zawędrował do tej wioski? Ugryzła się w język w ostatniej chwili. Na szczęście brunet zmienił temat, odciągając myśli dziewczyny w innym kierunku. Skierowała spojrzenie ku zupie, jakby ta miała znać odpowiedź. Łyżką powoli mieszała gęstą ciecz, próbując jednocześnie zebrać myśli. To było ciężkie pytanie.
- Czasami próbuję, ale... wywołuje to bóle głowy. Mam też sny, ale ich nie rozumiem.. nie wiem czy to urywki wspomnień. Wydaje mi się.. nie jestem pewna.. - widoczne było jej wahanie. Bała się, że może powiedzieć coś głupiego, ale postanowiła zebrać się na odwagę. Oderwała wzrok od ramen i spojrzała brunetowi prosto w oczy.
- Ten piasek oplatał mnie.. we śnie. Czy my walczyliśmy kiedyś ze sobą? - zadała pytanie na które bała się poznać odpowiedź. Jeżeli nie - powiedziała głupotę wyssaną z palca, jeżeli tak - to jaki był powód ich walki? Czy chłopak zaatakował ją kiedyś? Miała ochotę uciec spojrzeniem, ale powstrzymała się. Chciała uważnie przyjrzeć się reakcji rozmówcy, zobaczyć czy przypadkiem nie próbuje jej okłamać.
0 x
Yuuhi

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Yuuhi »

Młoda Terumi nie mogła puścić płazem komentarza Ichirou, którego ignorancja stała, podobnie zresztą jak i Harumi, na poziomie, który był niemożliwy do zaakceptowania. Zwróciła na niego swojego gniewne spojrzenie, jakby ostrzegając, aby z nią nie zadzierał.
- Twoja opinia nikogo w tym domu nie interesuje, Ichirou - jak nietrudno było się domyślić, Yuu nie szukała pojednania, używając tak szorstkich słów - sam fakt, że siedzisz tutaj z nami uważam bardziej za efekt uboczny kary, jakiej udzieliłam mojemu braciszkowi. To jedyne rozsądne wytłumaczenie. Niestety, jest okropnym uparciuchem i nieważne jak bardzo bym się starała, nie jestem w stanie odwieść go od pewnych głupot.
Yuu, podobnie jak reszta gromadki, skorzystała z chwili ciszy i spokoju na spożycie swojej porcji ramen. Staruszka zostawiła tego naprawdę sporo, a na pewno nie przewidziała, że znajdzie się aż czterech ochotników na jej obiadek. Jednak nie było to głównym przedmiotem rozważań młodej dziewczyny. Byli nią cały czas obcy w domu, który uznawała za swój własny.
Miło było znowu poczuć smak tego jedzenia, które przypominały jej o starych, cudownych czasach.
... Niestety, ale pierwsze wrażenie zostało zrujnowane przez tą dwójkę. I przez to nie smakowało aż tak dobrze, jak się do tego zdążyła przez te lata przyzwyczaić.
Wysłuchała uważnie historyjki chłopaka. Pierwsze dwa zdania wysłuchała, zachowując raczej obojętne nastawienie, które z czasem przeradzało się w coraz bardziej żywy śmiech, aż w końcu dotarła do etapu, w którym nie mogła już dłużej wytrzymać - i zaraz po tym, jak skończył, buchnęła głośnym i radosnym śmiechem pełnym ironii i goryczy zarazem - wszak naprawdę było jej przykro słuchać tak biednej historyjki.
- Naprawdę, naprawdę poruszająca historia, prawię się wzruszyłam, hihih - zasłoniła na chwilkę twarz, nie chcąc czasem swoim łobuzerskim śmiechem kogoś zapluć, albo coś - wprawdzie widać na kilometr, że Seishin brakuje piątej klepki i pewnie kupiłaby każdą historyjkę, ale naprawdę, nawet w kiepskich romansach miałam okazję przeczytać ciekawsze i bardziej spójne historie...
I wtedy zrobiło się bardzo serio. Yuu w jednej chwili przestała się śmiać, zamiast tego wróciła poprzednia podejrzliwość, jednak teraz już zdecydowanie poparta konkretnym motywem, który chciała natychmiast wyjawić wszech i wobec.
- Tak naprawdę chcesz wykorzystać tą głupiutką dziewczynę do zaspokojenie swoich lubieżnych potrzeb.... zboczeńcu - rzekła to bezpośrednio do niego, świdrując go wzrokiem.
W sumie nie miałabym nic przeciwko, bo wtedy mielibyśmy ich z głowy. Biedny oni-chan, ten pobyt na murze naprawdę nie wyszedł mu na dobre...
- Tak czy inaczej, ja bym nie wierzyła w ani jedno twoje słowo. Szczególnie, że troszkę świat zwiedziłam i wiem, do czego desperaci, tacy jak ty, są zdolni, aby zwabić swoje ofiary w pułapkę - Yuu była mocno zmieszana swoją nietrwałą postawą - z jednej strony nienawidziła obydwu, jednak zostawienie tej słodkiej idiotki na pastwę jakiegoś typa spod ciemnej gwiazdy byłoby zbrodnią, nawet dla niej. Potrzebowała planu, jak się pozbyć obojga, zachowując przy tym spokój sumienia. Narazie jednak nie wiedziała, jak się za to zabrać.
Chyba, że użyłabym jego własnej broni przeciwko niemu. Heheh.
- Czy poza twoimi cudownymi słowami masz cokolwiek, co mogłoby dowieść, że cokolwiek z tego, co powiedziałeś, nie jest wyssane z palca?
Poza tą wątpliwością, zastanawiała się, jak zareaguje oni-chan, który dzisiaj dla niej był wyjątkowo okropny. Trudno było powiedzieć, czy to takie sprzężenie losów, że każdy dzisiaj musiał trochę wycierpieć, czy zwykły przypadek. Tak czy siak, cała ta farsa dopiero się rozkręcała - ku jej przerażeniu, bo miała ochotę szybko to jakoś zakończyć. A kolejne problemy już pojawiały się na horyzoncie i tylko chwile brakowały, aby ktoś je dostrzegł.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Post autor: Hikari »

~ Podejrzany typek na obiedzie ~ Hikari biorąc pod uwagę sposób w jaki Yuu poznała ową dwójkę wiedział, że nie będzie to zbyt miłe. Ichirou powiedział chociaż trochę na temat jej przeszłości. To czy jej ojciec jest bogaty, czy też nie akurat go nie obchodziło całkowicie. Nie pomagał jej dla jakichkolwiek zysków, pieniądze dla niego nie grały roli. Wręcz przeciwnie zawsze posiadał ich nadmiar. Słyszał jak Harumi szybko do siebie powtórzyła imię i nazwisko wypowiadając także przy okazji pisownię. Nie było mowy o pomyłce przynajmniej wedle jego samego. Inne zdanie miała niestety Yuuhi, która szybko wyśmiała tą historię. Wiedział, że są ludzie, którzy szybko by chcieli wykorzystać dziewczynę na świecie. Daleko szukać nie trzeba, przykładowo samurajowie po drodze, ale nie wierzył aby ktokolwiek w tym celu wykonywał aż tyle trudu. Musiał się odezwać i powiedzieć dlaczego on ufa w tą historię. Komu jak komu, ale jemu powinna ona zaufać, szczególnie, że... Dowody są silne.
- To może ja powiem za niego dowody przez które ufam w to co powiedział. Po pierwsze przypominam sobie, aby Harumi wspominała o imieniu Ichirou chociaż raz. Nie zwróciłem za to wielkiej uwagi, ale tak było. Po drugie nazwał ją hortensją, a to głównie była nasza jedyna poszlaka. Ma przy sobie pozostałości resztki katany z tym herbem. Pasowałoby na herb bogatego kupca. Może i samemu ciężko by było uwierzyć w przypadek, ale nie mam innego wytłumaczenia.
Pogłaskał Yuu po głowie z uśmiechem. Postanowił jakoś uspokoić sytuację, a wiedział, że to ona lubiła. Nie było w tym nic niezwykłego i w ich relacji to było nawet normalne. Baa kiedyś o wiele częściej to robił. Obecnie no jak wiemy czasy się delikatnie zmieniają, szczególnie po tak długiej rozłące, ale powinna wiedzieć co to znaczy. Wie, że nie chciała źle, po prostu nie znała pewnych faktów. Potem przeniósł ten delikatny uśmiech na Harumi, której też miał zamiar odpowiedzieć. Mimo iż był nielubiany potrafił bardzo szybko i dobrze łączyć fakty.
- Gdybyście walczyli, albo byli w złych relacjach przy zniknięciu nie przyszedłby tutaj po takim poznaniu. To oznacza, że mieliście dobre relacje. Ten piasek mógł Ciebie otoczyć w celach ochronnych jak Yuuhi i bardziej tą wersję bym przyjmował. - wrócił do bruneta wzrokiem już bez poprzedniego uśmiechu jakim obdarował dziewczyny - Mam nadzieję, że nie jesteś zły za te odpowiedzi w Twoim imieniu i są one słuszne.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości