Bar "Szkarłatna speluna"
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Stojąc zmęczonym za barem doczekał się świtu. Na szczeście był to już koniec popijawy, dostał swoją zapłatę i klucz.To był oto czego potrzebował. Było warto, kto by się nie cieszył z noclegu za który ktoś mu płacił? Może trochę więcej spędzi czasu w tym mieście, ale nie był to problem, ładnie tu było całkiem ,lecz zaczynał już tęsknić za swoimi pustynnymi klimatami
-Ale czy ja muszę być bohaterem? Może to po drugiej stronie barykady będzie mi lepiej, może bycie tym złym nie jest tak naprawdę złe?
Zastanowił się chowając mieszek do torby na biodrze. Był dość niedzisiejszy, ale miał siłę jeszcze myśleć, coś mu świtało w głowie, coś chciał wymyślić... strzępki pomysłów pojawiały się i uciekały. Postanowił na ten czas dać sobie spokój i wyspać się, pewnie obudzi się w południe... ale mógł zostać na jakiś czas za darmo, więc postanowił przeznaczyć ten czas na przewartościowanie swojego życia, bo jakoś żyć trzeba.
Na drugi dzień, kiedy jego myśli powróciły do normalności postanowił usiąść na łóżku i pomyśleć o tym co przyszło wczoraj do jego głowy
-Nie... To nie dla mnie raczej, przecież nikomu krzywdy jeszcze nie zrobiłem... Choć to poczucie władzy wczoraj nad innymi... To było piękne
Opadł plecami na ścianę i spojrzał na sufit. Była tam pajęczyna z pająkiem który owijał muchę w kokon
-Czy dla niego jest to coś złego? Robi to żeby żyć... Czy ja też tak mógłbym? Wszyscy się go boją, nawet ludzie, którzy mogą go zdeptać, zgnieść, czują strach i odrazę do czegoś tak małego... kurna sam czuję
Wziął buta i zabił pająka, nie przepadał za tymi owadami... były ohydne
-No i tyle z Ciebie zostało pajączku
Powiedział patrząc na buta na którym był rozglabany korpus owada. Przed chwilą był Panem swojego życia, teraz go stracił... jednak był on kimś, zabił muchę, zrobił z niej burrito...
-Zobaczymy co z tego wyjdzie. Przecież nie wiadomo co wyjdzie w praniu...
Westchnął, nie był pewien czy to o czym myślał było możliwe do zrealizowania, jednak gdyby ktoś mu takie coś zaoferował, to nie zawahałby się tego wykonać za pieniądze, czy też inną nagrodę.
W wolnym czasie chłopak poszedł do baru, zamówił sobie jajecznice i herbatę na śniadanie. W oczekiwaniu na posiłek, spoglądał w okno szukając wzrokiem czegoś ciekawego.
-Ale czy ja muszę być bohaterem? Może to po drugiej stronie barykady będzie mi lepiej, może bycie tym złym nie jest tak naprawdę złe?
Zastanowił się chowając mieszek do torby na biodrze. Był dość niedzisiejszy, ale miał siłę jeszcze myśleć, coś mu świtało w głowie, coś chciał wymyślić... strzępki pomysłów pojawiały się i uciekały. Postanowił na ten czas dać sobie spokój i wyspać się, pewnie obudzi się w południe... ale mógł zostać na jakiś czas za darmo, więc postanowił przeznaczyć ten czas na przewartościowanie swojego życia, bo jakoś żyć trzeba.
Na drugi dzień, kiedy jego myśli powróciły do normalności postanowił usiąść na łóżku i pomyśleć o tym co przyszło wczoraj do jego głowy
-Nie... To nie dla mnie raczej, przecież nikomu krzywdy jeszcze nie zrobiłem... Choć to poczucie władzy wczoraj nad innymi... To było piękne
Opadł plecami na ścianę i spojrzał na sufit. Była tam pajęczyna z pająkiem który owijał muchę w kokon
-Czy dla niego jest to coś złego? Robi to żeby żyć... Czy ja też tak mógłbym? Wszyscy się go boją, nawet ludzie, którzy mogą go zdeptać, zgnieść, czują strach i odrazę do czegoś tak małego... kurna sam czuję
Wziął buta i zabił pająka, nie przepadał za tymi owadami... były ohydne
-No i tyle z Ciebie zostało pajączku
Powiedział patrząc na buta na którym był rozglabany korpus owada. Przed chwilą był Panem swojego życia, teraz go stracił... jednak był on kimś, zabił muchę, zrobił z niej burrito...
-Zobaczymy co z tego wyjdzie. Przecież nie wiadomo co wyjdzie w praniu...
Westchnął, nie był pewien czy to o czym myślał było możliwe do zrealizowania, jednak gdyby ktoś mu takie coś zaoferował, to nie zawahałby się tego wykonać za pieniądze, czy też inną nagrodę.
W wolnym czasie chłopak poszedł do baru, zamówił sobie jajecznice i herbatę na śniadanie. W oczekiwaniu na posiłek, spoglądał w okno szukając wzrokiem czegoś ciekawego.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Shotaro udał się do miejsca, o którym słyszał już kiedyś z opowieści swoich rodziców. Nie było to miejsce, w które, według ich opinii, powinien się zapuszczać. Młody chłopak był jednak zupełnie inny, niż jego rodzice się spodziewali. Uznał, że będzie to idealne miejsce, żeby poszukać sobie nowych kolegów, z którymi mógłby wymieniać się w przyszłości przysługami. Rozejrzał się po okolicy, aby wychwycić kogoś, z kim mógłby nawiązać jakąś dłuższą rozmowę. Jedna osoba rzuciła mu się w oczy. Niebieskie włosy przeważnie charakteryzowały wybitne jednostki. Jak ktoś się czymś wyróżnia z tłumu, to już samo w sobie musi oznaczać, że ma mocną osobowość. Aburame zamówił sobie coś do jedzenia. Jakieś naleśniczki. Nie wiedział, do końca na co miał ochotę, więc postawił na coś słodkiego. Kiedy złożył zamówienie, podszedł do chłopaka, którego już wcześniej sobie upatrzył. Każdy krok stawiał z dbaniem o to, żeby nie nadepnąć żadnego robaka. Wszystkie zwierzątka zdążył zauważyć zanim postawił pierwszy krok w knajpce.
- Cześć. Jestem Shotaro. Jak leci? - odezwał się do niebiesko-włosego. Swoją wypowiedział nawiązał też do robaczków, ale pewnie i tak nie zauważy. Jak leci... bzzzzz... Młody chłopak nie był pewien, czy dobrze zrobił, że podszedł do kogoś obcego i tak go zaczepił. Różnie ludzie mogli reagować. Przeważnie jednak najpierw robił, a dopiero później myślał.
- Niezła knajpka. Muszę częściej tu przychodzić - powiedział, rozglądając się ostentacyjnie po całym pomieszczeniu. Melina taka to była. Ale wśród takich ludzi najwięcej idzie wyhaczyć ciekawych osobników.
- Cześć. Jestem Shotaro. Jak leci? - odezwał się do niebiesko-włosego. Swoją wypowiedział nawiązał też do robaczków, ale pewnie i tak nie zauważy. Jak leci... bzzzzz... Młody chłopak nie był pewien, czy dobrze zrobił, że podszedł do kogoś obcego i tak go zaczepił. Różnie ludzie mogli reagować. Przeważnie jednak najpierw robił, a dopiero później myślał.
- Niezła knajpka. Muszę częściej tu przychodzić - powiedział, rozglądając się ostentacyjnie po całym pomieszczeniu. Melina taka to była. Ale wśród takich ludzi najwięcej idzie wyhaczyć ciekawych osobników.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
- Twoje włosy. Ktoś z takimi włosami nie może być zwyczajnym człowiekiem - odpowiedział. Nie było wiadomo, o co mu do końca chodziło. Każdy mógł się jedynie domyślać. To że knajpka dzisiaj nie grzeszyła liczbą osób, tylko zwiększało prawdopodobieństwo, że obok niego usiądzie. Nie będzie przecież sam siedział. Co by wtedy robił?
Przyszła dziewczyna, która na chwilę przerwała naszą samotność i wręczyła nam nasze dania. Shotaro już nie mógł się doczekać jego naleśników.
- Smacznego - powiedział bardziej z nawyku, niż tak na prawdę mając na myśli, to co mówił. Nie interesowało go, czy jedzenie będzie smakować drugiemu chłopakowi. Martwił się tylko o siebie. Ale naleśniki, były niebem w gębie. Nigdy nie jadł tak dobrych. Dziwił się, że w takim miejscu spotkała go takie zaskoczenie. Spodziewał się zupełnie czegoś innego.
Po jakiś kolejnym bliżej nieokreślonym czasie pojawił się kolejny gostek, który był bardziej nachalny od samego Shotaro. A przynajmniej tak się mu wydawało w tej chwili. I dodatkowo również był zmarzluchem. Żeby dwie takie postacie znalazły się przy jednym stole to już musiał być cholerny zbieg okoliczności.
- Tak. Przeszkadzasz - powiedział Shotaro, bez żadnych ogródek. Zawsze mówił to, co myślał. Właśnie miał poznać lepiej kogoś prawdopodobnie z innego zakątka świata, a tu ktoś miał mu w tym przeszkodzić. Gdyby wiedział, co miało być powiedziane chwilę później, pewnie by się tak nie odezwał. No ale też głupie pytanie, przyciągało głupią odpowiedź. Następnie pozwolił kontynuować towarzyszowi. Kiedy usłyszał zarobić, w jego głowie zaświeciła się żarówka. Sam poszukiwał jakiegoś sposobu na zdobycie trochę pieniędzy. Oczy zapaliły mu się ognikami. Uśmiechnął się, gdy Shouta go pochwalił.
- Z przyjemnością przytuliłbym jakąś wypłatę. Jeśli byłaby możliwość.
Shotaro był wdzięczny jego nowemu koledze za to, że o nim pomyślał. Nie miał jak wyrazić swojej wdzięczności, więc liczył, że jego pomoc w trakcie zadania może być już wystarczającą zapłatą.
Przyszła dziewczyna, która na chwilę przerwała naszą samotność i wręczyła nam nasze dania. Shotaro już nie mógł się doczekać jego naleśników.
- Smacznego - powiedział bardziej z nawyku, niż tak na prawdę mając na myśli, to co mówił. Nie interesowało go, czy jedzenie będzie smakować drugiemu chłopakowi. Martwił się tylko o siebie. Ale naleśniki, były niebem w gębie. Nigdy nie jadł tak dobrych. Dziwił się, że w takim miejscu spotkała go takie zaskoczenie. Spodziewał się zupełnie czegoś innego.
Po jakiś kolejnym bliżej nieokreślonym czasie pojawił się kolejny gostek, który był bardziej nachalny od samego Shotaro. A przynajmniej tak się mu wydawało w tej chwili. I dodatkowo również był zmarzluchem. Żeby dwie takie postacie znalazły się przy jednym stole to już musiał być cholerny zbieg okoliczności.
- Tak. Przeszkadzasz - powiedział Shotaro, bez żadnych ogródek. Zawsze mówił to, co myślał. Właśnie miał poznać lepiej kogoś prawdopodobnie z innego zakątka świata, a tu ktoś miał mu w tym przeszkodzić. Gdyby wiedział, co miało być powiedziane chwilę później, pewnie by się tak nie odezwał. No ale też głupie pytanie, przyciągało głupią odpowiedź. Następnie pozwolił kontynuować towarzyszowi. Kiedy usłyszał zarobić, w jego głowie zaświeciła się żarówka. Sam poszukiwał jakiegoś sposobu na zdobycie trochę pieniędzy. Oczy zapaliły mu się ognikami. Uśmiechnął się, gdy Shouta go pochwalił.
- Z przyjemnością przytuliłbym jakąś wypłatę. Jeśli byłaby możliwość.
Shotaro był wdzięczny jego nowemu koledze za to, że o nim pomyślał. Nie miał jak wyrazić swojej wdzięczności, więc liczył, że jego pomoc w trakcie zadania może być już wystarczającą zapłatą.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Shotaro wsłuchał się w to, co miał do powiedzenia mężczyzna. Gdy usłyszał, ile pieniędzy oferuje, oczy zaczęły mu świecić jeszcze jaśniej. Przez myśl mu przeleciało, żeby zabić mężczyznę i wziąć do siebie wszystko co tam przy sobie nosił. Chwilę później się opanował, zanim zdążył zrobić coś głupiego. Jeśli będzie zabijał wszystkich swoich zleceniodawców, to nie dostanie kolejnych misji, bo ludzie będą się go bali. Swój gniew mógł obrócić w kierunku kogoś innego, bardziej bezstronnego, za kim nikt nie będzie tęsknił.
Shouta wypowiedział swój monolog o zapłacie. Aburame nie wierzył, żeby ktokolwiek się na to pisał. Płacić pieniądze z góry? Raczej nikt nie był aż tak naiwny. Jeśli dostałby teraz pieniądze, jego chęci do wykonania zadania zmalałyby kilkukrotnie. Nie odzywał się, gdyż chciał zobaczyć reakcję ich rozmówcy. Może będzie chciał zapłacić, a wtedy chłopak wykorzystałby okazję. Skoro ktoś już zagadał o tym, to trzeba było korzystać. Uwadze chłopaka nie umknął pająk, który wisiał nad piwem. Na chwilę obecną Shouta nie zamierzał mu robić krzywdy. Shotaro odetchnął z ulgą. Nie musiał przynajmniej interweniować. Shouta postanowił dać w zastaw ... kunai'a. Oczy wielkiego robaczego pana otworzyły się w niedowierzaniu. Dobrze, że miał na sobie ciemne okulary, przez to nikt nie mógł tego zauważyć.
- Oferta wydaję się być dobra. Zgadzamy się na nią. Kunai weź na przechowanie, a pieniądze zapłać z góry - powiedział. Jego sposób mówienia był dosyć specyficzny. Nie zawsze się tak odzywał, ale teraz jego emocje nie pozwalały mu w stu procentach trzeźwo myśleć. Jeszcze raz streścił mężczyźnie, co miał zrobić, aby otrzymać swoją paczkę. Albo przynajmniej co mogłoby się wydawać, że musi zrobić. Shotaro postanowił brać udział w tym przedstawieniu. Nie miał pojęcia, czy Shouta mówił prawdę. Dopiero go poznał. Różni, dziwni ludzie chodzili po tym świecie. Chłopak miał wrażenie, że się dobrze ze sobą dogadają.
- Nikt tak nie odbiera paczek, jak my.
Dwaj kurierzy poznani przy wspólnym posiłku. Zapowiada się ciekawie. Może praca listonosza była bardziej opłacalna, niż shinobiego? Wątpliwości naszły Shotaro odnośnie jego drogi życia.
Shouta wypowiedział swój monolog o zapłacie. Aburame nie wierzył, żeby ktokolwiek się na to pisał. Płacić pieniądze z góry? Raczej nikt nie był aż tak naiwny. Jeśli dostałby teraz pieniądze, jego chęci do wykonania zadania zmalałyby kilkukrotnie. Nie odzywał się, gdyż chciał zobaczyć reakcję ich rozmówcy. Może będzie chciał zapłacić, a wtedy chłopak wykorzystałby okazję. Skoro ktoś już zagadał o tym, to trzeba było korzystać. Uwadze chłopaka nie umknął pająk, który wisiał nad piwem. Na chwilę obecną Shouta nie zamierzał mu robić krzywdy. Shotaro odetchnął z ulgą. Nie musiał przynajmniej interweniować. Shouta postanowił dać w zastaw ... kunai'a. Oczy wielkiego robaczego pana otworzyły się w niedowierzaniu. Dobrze, że miał na sobie ciemne okulary, przez to nikt nie mógł tego zauważyć.
- Oferta wydaję się być dobra. Zgadzamy się na nią. Kunai weź na przechowanie, a pieniądze zapłać z góry - powiedział. Jego sposób mówienia był dosyć specyficzny. Nie zawsze się tak odzywał, ale teraz jego emocje nie pozwalały mu w stu procentach trzeźwo myśleć. Jeszcze raz streścił mężczyźnie, co miał zrobić, aby otrzymać swoją paczkę. Albo przynajmniej co mogłoby się wydawać, że musi zrobić. Shotaro postanowił brać udział w tym przedstawieniu. Nie miał pojęcia, czy Shouta mówił prawdę. Dopiero go poznał. Różni, dziwni ludzie chodzili po tym świecie. Chłopak miał wrażenie, że się dobrze ze sobą dogadają.
- Nikt tak nie odbiera paczek, jak my.
Dwaj kurierzy poznani przy wspólnym posiłku. Zapowiada się ciekawie. Może praca listonosza była bardziej opłacalna, niż shinobiego? Wątpliwości naszły Shotaro odnośnie jego drogi życia.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Shotaro nie zrozumiał skąd reakcja mężczyzny. Jeszcze chwilę temu przyszedł do nas, jakoby Shouta miał jakieś specjalne zdolności w zakresie shinobi, gdyż miał jakaś reputację, a teraz śmiał się, gdy powiedziałem, że byliśmy najlepsi w takich zadaniach. No może było to trochę śmieszne. Shotaro jeszcze raz powtórzył sobie w głowie, co się wydarzyło i musiał to potwierdzić. Ale żeby mówić, że żart był marny, zwłaszcza, kiedy minutę wcześniej się śmiano z niego na głos? To przerastało zrozumienie Aburame. Musiał jednak przyznać, że tamten miał wysoko rozwiniętą percepcję. Zdążył zauważyć, co Shotaro zjadł i gdzie się znajdował. To bardzo pozytywnie mówiło o ich zleceniodawcy. Młody chłopak już był przekonany do brania udziału w tej misji.
- Weźmiemy udział w zdaniu i przyniesiemy paczkę. Podaj szczegóły - powiedział Shotaro, zanim drugi zdążył powiedzieć coś głupiego, co by tylko wytrąciło mężczyznę z równowagi. Swoją drogą, ich zleceniodawca było tylko odrobinę starszy od nich, a już wydawał się być jakoś doroślejszy.
- Weźmiemy udział w zdaniu i przyniesiemy paczkę. Podaj szczegóły - powiedział Shotaro, zanim drugi zdążył powiedzieć coś głupiego, co by tylko wytrąciło mężczyznę z równowagi. Swoją drogą, ich zleceniodawca było tylko odrobinę starszy od nich, a już wydawał się być jakoś doroślejszy.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
No to wszystko się wyjaśniło. Nie pozostało nic innego jak wstać i udać się po paczkę. Shotaro najpierw dokończył swojego naleśnika i zaczekał, aż Shouta dokończy swoje danie. Aż tak w końcu im się nie śpieszyło. Pokiwał kupcowi na znak tego, że zgadza się ze zleceniem i że zrozumiał, co mają zrobić. Kiedy jego nowy znajomy był już gotowy, Aburame opuścił stolik i zostawił brudne naczynia na nim.
- No to chodźmy - powiedział. Nie wiedział jeszcze dokładnie, gdzie ma się udać, ale postanowił zgrywać pewnego siebie, żeby ich zleceniodawca jeszcze się nie rozmyślił. Pewnie nie każda znajomość się zaczyna w ten sposób, ale ich się zaczęła i teraz tylko trzeba podążyć za ciosem. Kiedy tylko wyszli z karczmy, Shotaro rozejrzał się i zapytał kogoś o drogę w miarę możliwości. Nie chciał iść jakiś kawał drogi na marne. Chwilę później zapytał się kogoś innego dla pewności. Podążał za wskazówkami ludzi. Kierował się na dzielnice rzemieślniczą, a dokładniej na zakład garbarski. Próbował utrzymywać przyzwoite tempo podróży, żeby tajemniczy chudy mężczyzna nie uciekł z forsą za paczkę. Na miejscu schował się w jakimś cieniu i udawał niezainteresowanego, zajętego własnymi sprawami. Tak na prawdę jednak rozglądał się dookoła za kimś, kto spełniał warunki bycia młodym i szczupły. I najważniejsze - miał paczkę o ustalonych rozmiarach. Również rozglądał się za kupcem, który miałby odkupić paczkę.
- Myślisz, że jesteśmy na czas? - zapytał swojego kompana. Głupio byłoby jakby się teraz spóźnili. Kasa poszłaby z kretesem.
[z/t]
- No to chodźmy - powiedział. Nie wiedział jeszcze dokładnie, gdzie ma się udać, ale postanowił zgrywać pewnego siebie, żeby ich zleceniodawca jeszcze się nie rozmyślił. Pewnie nie każda znajomość się zaczyna w ten sposób, ale ich się zaczęła i teraz tylko trzeba podążyć za ciosem. Kiedy tylko wyszli z karczmy, Shotaro rozejrzał się i zapytał kogoś o drogę w miarę możliwości. Nie chciał iść jakiś kawał drogi na marne. Chwilę później zapytał się kogoś innego dla pewności. Podążał za wskazówkami ludzi. Kierował się na dzielnice rzemieślniczą, a dokładniej na zakład garbarski. Próbował utrzymywać przyzwoite tempo podróży, żeby tajemniczy chudy mężczyzna nie uciekł z forsą za paczkę. Na miejscu schował się w jakimś cieniu i udawał niezainteresowanego, zajętego własnymi sprawami. Tak na prawdę jednak rozglądał się dookoła za kimś, kto spełniał warunki bycia młodym i szczupły. I najważniejsze - miał paczkę o ustalonych rozmiarach. Również rozglądał się za kupcem, który miałby odkupić paczkę.
- Myślisz, że jesteśmy na czas? - zapytał swojego kompana. Głupio byłoby jakby się teraz spóźnili. Kasa poszłaby z kretesem.
[z/t]
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości