Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
Hikari był dalej zmęczony i pijany. Siedział na niej rozkrokiem i dopiero teraz zobaczył jej dosyć skąpe ubranie. Samo to działało na jego męskie zmysły pod wpływem alkoholu tym bardziej. Wysłuchiwał jej słów walcząc z swoimi zmysłami, aby nie oddać im się. Nie chciał w żaden sposób skrzywdzić Yuu. Zdziwił się ogólnie, że ona jeszcze nie obudziła się po czymś takim i mówiła przez sen. Lekko przy tym się szarpała, ale nie mógł w takim wypadku jej puścić. Wypadało utrzymać ją, a słowa o byciu na górze uznał za lekkie majaczenie przez sen. Teraz musiał dokładnie przemyśleć co zrobić, chociaż nie było to takie łatwe. Obudzić ją, tylko jak? Jak poprzednie słowa uznał za jakieś majaczenie tak kolejne były dla niego już dziwne. Do kogo ona mówi? Chociaż wraz z słowem kochany lekko się zawstydził. Wraz z słowami o brutalności zabrał najpierw jedną rękę i podparł się nią na kołdrze niedaleko jej głowy będąc lekko pochylony nad nią, a potem drugą. Z pewnością nawet przez sen mogła dziewczyna poczuć woń alkoholu zmieszaną z jego oddechem. - Nie wiem kogo widzisz w śnie, ale obudź się.
Wyglądało na to, że te słowa nie podziałały kompletnie, ponieważ mimo tego Yuu opowiadała dalej. Marzyła o tej chwili? Udawała odważną? Coś jej obiecał? Kto to był kogo widziała w śnie? To nie mógł być on, ponieważ jego by poznała, a ten ktoś był kimś obcym. Może spotkanym, obiecanym. Kto wie, może od małego ona jest narzeczoną kogoś, a teraz po tylu latach ten ktoś przyjechał do niej w śnie? No co to jest możliwe w obecnych czasach chyba, chociaż Hikariemu się to nie spodobało, chociaż skoro ona tego chce, to chyba nie jest zmuszona do niczego. Przynajmniej tyle. Nie rozumiał snów, bo ich nie posiadał, a ten co ostatnio widział pokazywał mu urywki dnia dzisiejszego, chociaż powoli znikał gdzieś w jego pamięci. - Kto Ci to obiecał?
Był ciekawy o kogo tutaj chodzi. Przecież ostatnio w rozmowie z Shinjim przyznał jaką więź czuje z Yuu i dla niego było ważne, aby chociaż za kogoś uczciwego wyszła. Nie puści jej przecież z byle kim! Trzeba wynająć detektywa i go sprawdzić czy się nadaje na jej męża. Kolejne były słowa o pocałowaniu jej. Hikari nie chciał tego więcej słuchać, co by było dalej i przypomniał sobie o swoim celu. Obudzenia dziewczyny. - Oh zamknij się!
Wziął szybko jedną dłoń na jej polik i pocałował troszkę przeciągle z powolnymi ruchami ust. Nie śpieszyło mu się z tym, bo to był najlepszy sposób na uciszenie dziewczyny na jaki wpadł. Nie chciał słyszeć dalszej części słów. Prawda, że po pijaku ma człowiek głupie pomysły? Pamiętał pocałunki Harumi z jeszcze dzisiejszego poranka, które teraz także przelatywały w jego umyśle. Co za chory dzień, a nie zapowiadało się na jego koniec, a może nawet w pewnym sensie jego początek. Przecież dopiero zbliża się zapewne z dziesiąta rano...
W wiosce dzień zaczął się już na dobre, na ulicach zrobiło się głośno i tłumnie. Każdy gdzieś zmierzał - do pracy, do sklepu, na spotkanie. Kupcy przekrzykiwali się nawzajem wychwalając swoje towary. Dzieci bawiły się beztrosko na dworze, płakały, krzyczały. Tymczasem nasza dwójka bohaterów, całkowicie oderwana od świata zewnętrznego, najzwyczajniej w świecie pluskała się w wannie, ciesząc się swoim wzajemnym towarzystwem. Tak było przynajmniej do momentu, gdy któreś z nich nie zaczęło mówić. Póki milczeli dogadywali się doskonale, ale kiedy romantyczna cisza została przerwana przez jasnowłosą kunoichi powietrze znowu naelektryzowało się nieprzyjemną atmosferą, która z łatwością mogła przemienić się w kolejną kłótnię. Dziewczyna zahaczyła zupełnie przypadkiem o drażniący Sabaku temat. Młodzieniec z niechęcią nakreślił sytuacje, która wyglądała inaczej niż wyobrażała sobie Harumi. Tylko ile z tego było prawdą? Była w stanie uwierzyć w niecne plany organizacji, znała ten tok myślenia od jej ojca, który nie wahałby się wydać za mąż jego ukochanej córeczki dla własnych interesów. Ale skoro już wiedziała jak to działa, zdawała sobie sprawę, iż takie osoby nie ustępują w swoich działaniach i czy chłopak tego chce czy nie, zapewne skończy w sidłach złowieszczej organizacji. Skoro znaleźli go na takim zadupiu jak wioska Terumi, to równie dobrze mogli odnaleźć go wszędzie. Nie podobała się jej cała ta sytuacja. Wypowiedź Ichirou uspokoiła ją jedynie pod jednym względem - przespanie się z tą kobietą określił jako "moment słabości" a nie celowe działanie. Znała mężczyzn i wiedziała jak łatwo ich zmanipulować, zwłaszcza jeżeli są takimi zboczeńcami jak Ero-Ichi. - I pasuje Ci bycie ich zabawką? - westchnęła cicho. Było to pytanie retoryczne, bo przecież nikt nie lubi gdy ktoś się z nim zabawia. Nie rozumiała jedynie dlaczego Sabaku z taką łatwością to akceptuje. Może ma coś w zanadrzu? Przez tą całą nieprzyjemną rozmowę, poczuła że znowu się od siebie oddalają. Jasnowłosa nie dała chłopakowi dużo czasu na odpowiedź. Przekręciła na brzuch i usiadła na młodzieńcu okrakiem, jednocześnie kładąc dłonie na jego torsie. Obdarzyła władce piasku ponętnym spojrzeniem różowych oczek i uśmiechnęła się do niego. - Jedno, ostatnie pytanie. Kto jest lepszy - ja czy ona? - zapytała z przekąsem. Oczywiście nie miał prawa odpowiedzieć inaczej niż by sobie tego życzyła, chyba że nie ceni sobie własnego żywota. Gdyby jednak Ichirou posłuchał zdrowego rozsądku w nagrodę dostanie słodki, krótki pocałunek. Ot na zgodę.
Na szczęście brunet poszedł za głosem rozsądku i odpowiedział poprawnie na zadane przez księżniczkę pytanie. Ba, nawet poszedł o krok dalej wychwalając jej cudowność, co było muzyką dla jej uszu. Ta krótka rozmowa zdecydowanie uspokoiła ją i przegnała gdzieś na bok wszelakie zmartwienia, dzięki czemu mogła się już bardziej zrelaksować i cieszyć sytuacją, która była nawiasem mówiąc dość przyjemna. Krótki, słodki całus złożony na cieplutkich ustach młodzieńca był idealnym dopełnieniem obecnej chwili. I gdy jasnowłosej wydawało się, że lepiej być już nie może, władca piasku złożył jej ciekawą ofertę. Jego podejście zmieniło się - nie zamierzał jej już odesłać czy też oddać Hikariemu. Wcześniej kiedy proponowała mu dobrodusznie swą pomoc, ten jedynie z łaski ją przyjął. Teraz wręcz o nią prosił, na swój sposób ale zawsze. Aż nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu triumfu. Satysfakcja jaką teraz odczuwała była zdecydowanie warta odrzucenia części swojej dumy i pozwolenia młodzieńcowi na dotykanie jej cudownego ciała, co zresztą czyniła teraz bez żadnych oporów. Tego fenomenu nie potrafiła do końca wytłumaczyć, ale dotyk władcy piasku różnił się od innych mężczyzn - tak samo zresztą pocałunki - był znacznie przyjemniejszy i z każdą chwilą pragnęła go coraz więcej.
Jasnowłosa odwzajemniła namiętny pocałunek, który z chęcią nieco przedłużyła jak gdyby nie chciała rozstawać się z tymi słodkimi usteczkami. Następnie obdarowała młodzieńca wnikliwym spojrzeniem, chcąc wychwycić każdą jego reakcję na jej słowa. Nie było potrzeby budowania napięcia, gdyż jej odpowiedź po pocałunku była dość oczywista. - Mówiłam Ci już, że nie puszczę Cię na tą wojnę bez silnych sojuszników. Możesz na mnie liczyć. - potwierdziła chęć uczestnictwa w dalszych planach młodzieńca. Sama wiedziała, że wojna nie jest dla niej - nie wspominając o marnych umiejętnościach, po prostu brutalność takiego wydarzenia nie nadawała się dla panienek takich jak ona - ale wciąż było coś do czego nadawała się idealnie.
Chociaż kąpiel i bliskość złotookiego były niezwykle przyjemne, należało powrócić do świata rzeczywistego. Zbyt długa nieobecność dwójki mogła zmartwić lub wzbudzić podejrzenia u pozostawionych w karczmie towarzyszy. Harumi ponownie pocałowała namiętnie młodzieńca, lecz tym razem pocałunek trwał o wiele dłużej. Nie była pewna jak będą wyglądać ich stosunki po pryśnięciu magicznych chwil. Z pewnością jej nastawienie nie zmieni się diametralnie o sto osiemdziesiąt stopni, choć może będzie podchodziła do Ichirou z przymrużeniem oka, pozwalając mu na coś więcej czasem. Jeszcze nie zdecydowała, a decyzja ta pewnie zależeć będzie też od podejścia władcy piasku. Tymczasem chciała nacieszyć się po raz ostatni cudowną chwilą. Po dłuższym czasie odsunęła się od Sabaku i podniosła się na proste nogi. Spływająca woda odsłoniła jej cudowne ciałko oczom chłopaka, ale nie na długo. Jasnowłosa zwinnie znalazła się poza wanną i owinęła się ręcznikiem. - Chodźmy. Hikari-kun i Twój nowy przyjaciel zapewne bardzo się martwią. - zażartowała, tłumacząc swoje postępowanie. Teraz kiedy była już zdecydowanie po stronie bruneta, zaczęła do całej sytuacji podchodzić nieco poważniej. Wiedziała, że pozostawienie dobrodusznego kruczowłosego z posłańcem podstępnej organizacji nie było najlepszym pomysłem. Dwójka mogła ostatecznie sprzymierzyć się przeciwko Ichirou, a Terumi i tak nie darzył go sporą sympatią. I choć Shinjiemu dobrze patrzyło z oczu, podejrzewała że nie można mu zbytnio ufać. Nawet jeśli jest dobrym człowiekiem to wciąż pozostawał pod kontrolą obecnego największego wroga panienki Ajisai.
Poprzednim razem nie brał jej słów nazbyt poważnie, czemu nie było potrzeby się dziwić. Nawet jeśli była córeczką bogatego kupca, to posiadane koneksje i tak mogły niewiele pomóc w sprawach shinobi i wojen. Teraz jednak ich wzajemne postrzeganie w pewnym stopniu się zmieniło. Hortensja już nie była dla niego wyłącznie uroczą królewną, która przysparzała masę problemów. Owszem, nie miał pewności, że jej postawa nagle stanie się zupełnie przeciwna, ale na jakiś pozytywny progres miał prawo liczyć, prawda? Skoro dziewczyna stała się (niemalże) równą mu partnerką, a nie kulą nogi, to pewne tematy zmieniały swoją postać. Jeżeli ich... relacje miały wyglądać podobnie jak tego poranka, to władca piasku nie miał najmniejszej ochoty pozbywać się Truskaweczki i odsyłać jej do ojca lub kogoś innego. Poza sami przyjemnymi korzyściami zauważał również możliwy użytek brzoskwiniowłosej w innych sprawach, chociażby jako dodatkowy argument podczas prób perswazji innej strony. Zapewne panienka Ajisai nie była tego świadoma, ale brunet prócz dobrych intencji względem jej osoby miał też w sobie pewną cząstkę zaborczości i władczości. Pojawiały się więc, czasem nawet podświadome, próby zdominowania dziewczyny. Daleko temu do traktowania jej jako zabawki, ale jednak coś w tym wszystkim było. - Och, daj spokój. Już chcesz wychodzić? Nie wiem jak ty, ale jestem zmęczony i zdrzemnąłbym się przynajmniej na godzinkę. Albo dwie. Chłopcy sobie jakoś bez nas poradzą. - Naprawdę nie chciało mu się opuszczać teraz tego tymczasowego, aczkolwiek dość przytulnego gniazdka. Wyzbył się praktycznie całej energii podczas namiętności z Haru-chan, a jeśli dodać do tego słabo przespaną noc i wczorajszą podróż, to w tej chwili odrobina snu i spoczynek były jego celem numer jeden. Trochę niechętnie wstał zatem z wanny, nie przejmując się ani trochę nagością, którą przecież Hortensja miała okazję już dobrze poznać. Po ręcznik sięgnął jedynie po to, by się wytrzeć, co i tak zrobił dość niedbale. Potem ruszył przed siebie, ale zaraz się zatrzymał, bo tuż przed słodką istotką. Z figlarnym uśmieszkiem spojrzał na jej uroczą twarzyczkę, a dłoń szybciutko wsunął pod okrywający ją ręcznik, by uszczypnąć dziewczynę w tyłeczek. - Może dołączysz do mnie? No wiesz, gdyby przyśniły mi się koszmary i inne takie, będę potrzebował kogoś, kto je przepędzi. No i pozwoli się wtulić - kończąc swą wypowiedź, złapał ją za rączkę i pociągnął za sobą, zmierzając w stronę głównego pokoju. Puścił ją chwilę później, bo jednak tym razem nie zamierzał jej tak wszystkiego narzucać. Jak nie chciała, to nie. Trudno. Najwyżej poczeka, aż ten się zbudzi. Brunet po drodze założył jedynie bokserki, a zaraz po tym bezwładnie rzucił się na łóżko. I tak jak się rzucił, mógł w takiej pozycji pozostać. No chyba że Hortensja skusiła się na całkiem sensowną sugestię i do niego dołączyła, to wtedy przesunął się troszkę i zrobił jej miejsce, by potem ją objąć i przytulić, a jak nie to perfidnie położyć się na niej. Był zdolny zasnąć w ciągu następnej chwili. Jeżeli świat chciał się teraz walić, to niestety musiał poczekać, bo brązowowłosy miał aktualnie wszystko gdzieś.
Yuu kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że to co widziała we śnie, było jawnym odbiciem tego, co działo się naprawdę, chociaż było to nieco w stylu krzywego zwierciadła - rzeczywistość nijak miała się do snu, gdzie wszystko było idealne, takie, jakim chciała, aby było. Dlatego niebezpiecznie byłoby ją teraz budzić...
Czekała z zamkniętymi oczami na pocałunek swojego księcia z bajki - wszystko było dokładnie tak, jak sobie to wyobrażała - poza jednym - czuła woń alkoholu. Cóż, w sumie nie było to dla niej wielkim zaskoczeniem, wątpiła, aby była w stanie się tak rozluźnić, nie pomagając sobie nieco mocniejszym trunkiem. Jednak sama woń alkoholu wydawała się jej zaskakująco realna.
Kiedy poczuła dotyk jego ust, niemal rozpłynęła się z rozkoszy. Było to zaskakujące dla niej - nie odezwał się bowiem ani słowem, po prostu spełnił jej życzenie.
Jednak coś poszło zdecydowanie nie tak - nagle sen urwał się, zapanowała ciemność. To było nieco za dużo dla Yuu i jej raczej wrażliwego serca.
Nadal jednak nie była świadoma swojego otoczenia, oraz co się właściwie z nią dzieje. Odcięła się od wszystkiego i smacznie spała. Trochę się wierzgała w miejscu, próbując zmienić swoją pozycję, ale coś jej nie wychodziło - cóż, coś, albo raczej ktoś, skutecznie ograniczał jej ruchy bioder. Przylgnęła twarzyczką do poduszki, podświadomie uśmiechając się - było jej bardzo błogo i przyjemnie po tym, co się przed chwilą wydarzyło.
Wyglądało na to, że brunet nie przejmował się zbytnio dwójką shinobi pozostawionych samych sobie w karczmie. Być może była to kwesta zmęczenia, w końcu w przeciwieństwie do jasnowłosej nie spał wcale ostatniej męczącej i pełnej przeżyć nocy. Skoro chłopak nie widział zagrożenia w swoich nowych sojusznikach, Harumi tym bardziej nie miała powodów do zmartwień. Wzruszyła zatem jedynie ramionami obojętnie. W sumie i jej dobrze zrobiłoby trochę snu. Kiedy młodzieniec zatrzymał się przed dziewczyną, spojrzała na niego pytająco. Chciał coś od niej? Nie przewidziała swawolnego zachowania Sabaku, toteż jego działania wywołały rumieńce na jej twarzyczce. - Zboczeniec. - mruknęła cicho, nie wiedząc do końca jak zareagować. Powinna jakoś go skarcić, żeby nie myślał że od teraz na wszystko mu wolno i ma prawo dotykać jej kiedy tylko zapragnie, ale zbytnio ją zaskoczył i na razie zaprzestała tylko na okazaniu niezadowolenia. Pomimo rodzącego się w niej buntu, jasnowłosa dała zaprowadzić się do sypialni. Skoro miała iść spać, powinna się ubrać. Odnalazła majteczki i założyła je jeszcze pod ręcznikiem. Dopiero wtedy odwróciła się tyłem do młodzieńca i porządnie wytarła. Kiedy namiętność minęła, panienka zaczęła ponownie odczuwać onieśmielenie swoją nagością. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Leżąca na podłodze koszulka bruneta nadawała się idealnie na koszulę nocną. Zerknęła na właściciela, który rozłożył się na łóżku i wydawał się nie przejmować otoczeniem. Z pewnością nawet nie zauważy. Zgodnie z własnym widzi-mi-się założyła koszulkę, która okazała się faktycznie nieco przydługa, choć jak na piżamkę i tak była raczej stosunkowo kusa. Cóż, warunki były jakie były, ale przyjemny zapach Sabaku pozostawiony na odzieniu rekompensował jej straty. - Przesuń się. - rozkazała, popychając ciężkie ciało młodzieńca, by zrobić sobie trochę miejsca do spania. Brunet nawet dobrowolnie przesunął się i chwile później mogła położyć się obok obrócona do niego plecami. Ten chyba niewiele się przejął jej próbami narzucenia jakiegoś dystansu i przytulił ją od tyłu. Zarumieniła się nieco, ale milczeniem przyzwoliła mu na takie zachowanie. Właściwie było to dość przyjemne, czuła się bezpiecznie i ...
Biegła przed siebie jak najszybciej potrafiła. Powoli brakło jej powietrza w płucach, ledwo nabierała kolejny łyk tlen. Gałęzie raniły jej drobne ciałko, ale nie wiele się nimi przejmowała. Słyszała za sobą szumiące gałęzie świadczące o pościgu, który niestety zbliżał się niebezpiecznie. Odwróciła się do tyłu by zerknąć jak blisko znajdują się nieprzyjaciele i wtedy.. poczuła że spada. Pod sobą miała kilkunastometrową przepaść. Próbowała zachować zimną krew, używając katany do zahamowania i podparcia. Gdy ta wyśliznęła się jej z rąk już wiedziała - zginie. Ziemia znajdowała się jedynie kilka metrów od niej.
Jasnowłosa otworzyła nagle oczy. Jej serduszko waliło jak oszalałe, a na czole pojawiły się krople potu. Dobrych kilka minut zajęło jej przyzwyczajenie się do nowej, otaczającej jej rzeczywistości. Już nie spadała, tylko leżała w silnych ramionach bliskiej osóbki. Zerknęła na jego śpiącą, spokojną twarzyczkę. Z tej perspektywy nie wyglądał na tak niesfornego młodzieńca, właściwie był teraz bezbronny i słodziutki. Delikatnie odsunęła się od władcy piasku, uwalniając się z jego uścisku. Spał jak zabity. Musiał być porządnie zmęczony. Nie miała ochoty już spać, bała się powrotu koszmaru który śnił się jej po raz drugi. Zerknęła za okno - była może jedenasta, dwunasta. Zdjęła koszulkę bruneta i odłożyła ją złożoną na łóżko (nie była wprawiona w takich rzeczach, tak więc nie było to tak schludne jakby chciała), po czym ubrała z powrotem swoje własne rzeczy. Następnie zwinnie niczym kotek wymknęła się przez okno.
* * *
Była już w karczmie, ale nie odnalazła tam pozostawionych shinobi. Jedynym miejscem jakie przychodziło jej do głowy, a gdzie mogli się znajdować był dom Hikariego, do którego pośpiesznie się skierowała. Przy wejściu nie było pozostawionych butów, ale jasnowłosa wiedziała że to nic nie oznacza. Razem z Terumi nie zdążyli posprzątać jeszcze całej posiadłości, toteż chodzono tam bez zdejmowania obuwia. Nie zastała ich także w jadalni. Gdzie mogli zniknąć? Chyba nie upili się aż tak by leżeć gdzieś po drodze w rynsztoku zalanym w trupa. Zajrzała do pokoju, który przygotowała wraz z kruczowłosym na jej nocleg. W jej posłaniu spał sobie słodziutko Uchiha. Cóż, przynajmniej nie musiała ich już dłużej szukać. Usiadła obok śpiącego chłopaka, wpatrując się w niego z zainteresowaniem. Harumi z natury była ciekawską osóbką i z chęcią dowiedziałaby się czegoś więcej na temat nieznajomego nawet bez motywacji jaką była jego przynależność do wrogiej organizacji. Zmrużyła oczka przypatrując się twarzyczce chłopaka. W pokoju unosiła się woń alkoholu. Miała idealną okazję, żeby przeszukać jego rzeczy i być może odkryć coś ciekawego. Gdyby nie Ichirou z pewnością by to zrobiła. Teraz jednakże nie chciała narażać swojego towarzysza i postanowiła postawić na inne metody. Chłopak wyglądał jakby miał koszmar. Dobroduszna (hahaha) Harumi położyła delikatnie rączkę na jego ramieniu i potrząsnęła nim. - Obudź się, Shinji. - powiedziała głośno, ale łagodnie. Sprytna kunoichi postanowiła wykorzystać fakt, iż chłopak był wciąż nieco pijany i za pomocą rozmowy zdobyć jakieś informacje. Zdecydowanie bezpieczniejszy pomysł niż ryzykowanie jego obudzeniem podczas grzebania w jego rzeczach.
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
Pocałunek lekko przeciągnięty i powolny dał mu to czego potrzebował - spokoju. Siedział tak chwilę na dziewczynie patrząc się na nią, a następnie zreflektował szybko z niej schodząc i kładąc się obok niej. Czy to co czynił jest właściwym wyjściem? Za nic tego nie wiedział. Ogólnie człowiek podejmuje decyzje pod wpływem chwili chcąc czy nie analizując swoją przeszłość. Jak można zdefiniować charakter? Jest to podejmowanie przez kogoś decyzji na podstawie swojej przeszłości, przekonań, ludźmi z jakimi się zadawał, z jakimi ma do czynienia, obserwacji i wielu innych czynników. Warto podkreślić także, że każda z osób jest inna i reaguje zupełnie inaczej. Każda osoba przechodząc tą samą drogę co ktoś inny podejmie inne wnioski i decyzje. Daje to niezliczoną ilość rozwiązań, a co z człowiekiem, dla którego parę lat z przeszłości nabiera zupełnie innego znaczenia? Jego punkt widzenia zmienia się diametralnie w stosunku do tego co znał i uważał, a dopiero pod wpływem alkoholu dało się to zauważyć. Kim on teraz tak naprawdę jest? Do czego w życiu zmierza? Nie znał odpowiedzi na żadne z pytań, a zdecydowanie te myśli nie dały mu spać. Myślał nad tym co przeżył pod wieloma względami. Analizował swoje najdrobniejsze szczegóły, ale... Zacznijmy od początku. Leżąc z zamkniętymi oczami w zamkniętej własnej przestrzeni widział jak dawniej temu pierwszy raz trenował z ojcem. Nie mógł zasnąć co by nie zrobił, więc myśli dnia dzisiejszego w pełni pochłonęły jego myśli wszelakie. Pamiętał swoją pierwszą technikę, którą były ogniste kule. Początkowo niemal nie podpalił czegoś przypadkowo. Miał problem z jakąkolwiek celnością i trafiał gdzie popadnie. Wraz z swoim rozwojem zaczął celować do tarcz, ćwiczyć walkę wręcz. Chociaż to był tylko trening i przez to nie posiadał prawdziwego doświadczenia. Łatwo wszystko wykonywać w teorii, ale co wtedy jak nie potrafi się tego wykorzystać w rzeczywistości? Nie był gotowy na różnorodność jaką niesie za sobą świat w pełni nieznany przed nim i pokazał to w walce w wiosce. Jak jej było? Tsubasa? Chyba tak. Dopiero tam spotkał się z umiejętnościami członków rodu Nara. Nie polubi już ich to wiedział, chociaż. W każdym zdarzały się takie przypadki. Wróćmy do snu. Atakował swoją pierwszą techniką łącząc uderzenia pięści, kopniaki niektóre niespodziewane i kombinacje. Nie bez powodu ojciec go szkolił od najmłodszych lat. Lekko łączył sen z stanem wiedzy obecnej i widział w tych czynach inwestycję z jego strony. Wyszkolić, zostawić, a potem wykorzystać w własnych celach. Kolejnym wspomnieniem było pierwsze spotkanie Yuuhi. To przy niej odkrył swoje panowanie nad Suitonem. Nawet to spotkanie było zaangażowane przez jego rodziców w celu chęci złączenia szczepu. A co jak właśnie to powoduje, że chce on złączyć obie gałęzie? Ich cała relacja? Za pierwszym razem spotkali się nad jeziorem. Zostali sobie przedstawieni i następnie zostawieni. Ani jedno, ani drugie nie wiedziało co powiedzieć i siedziało opierając się do siebie plecami na kamieniu w milczeniu. Tak było jednemu i drugiemu wygodniej, ale żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć. Zostało to spotkanie lekko wymuszone, ale mimo wszystko stworzyło między nimi coś więcej. Po dłuższym czasie zaczęła się rozmowa na normalne tematy właśnie w tej pozycji. Hikari nigdy nie był aż otwarty na obcych po tym co przeżył i byli mu oni obojętni. To właśnie ta dziewczyna sprawiła, że chce pomagać innym, bo kto wie. Może znaleźć ludzi tego wartych. To właśnie ona wyciągnęła do niego rękę i sprawiła, że nie zamknął się w sobie i potrafił do kogoś innego się otworzyć. Właśnie wtedy odezwała się po dłuższej chwili przedstawiając się i zabierając do zabawy. Kąpali się w tym jeziorze chwilę później nie przejmując się niczym. Tak to były dni kiedy jeszcze mimo nienawiści obecnej w wiosce przeciwko niemu nie miał z tym żadnym problemu. Po prostu to odpuścił gdzieś w niepamięć i jako epicentrum tego uznawał, że wszystko inne jest idealne. Sam wykreował taki świat w sobie nie widząc tego co się dzieje złego wobec niego. Cieszył się tym co dobre. Potem spotykali się częściej, czasem Yuuhi do niego przychodziła i nocowała jak było późno. W drugą stronę czasem jak zmuszona była wracać wcześniej odprowadzał ją i zostawał u niej. Zawsze się tam krępował być, ale jej towarzystwo dodawało mu odwagi. Tak to właśnie ona była głównym czynnikiem dobroci Hikariego. I jego rodzice, którzy na tamten czas dobrze go wychowali. Aż pewnego dnia znikli. Zostawili go w samotności. Od wtedy musiał dbać nagle o wszystko sam i radzić sobie. Czuł czasem czyjś wzrok na sobie i przed całkowitym zamknięciem się w sobie na dobro powstrzymały go odwiedziny dziewczyny. Czasem mu pomagała jak mogła i wspierała. Dużo spędził na nauce wszystkiego, przyzwyczajeniu się do jeszcze większej nienawiści z strony otaczających go ludzi. Zło należy zlikwidować. Nie przeszkadzało mu to, co przejawiali wobec niego. Nienawidzić zaczął tego wobec innych ludzi. Chętnie mimo to pomagał jak widział potrzebę. Lider zadbał o jego dalszą edukację i rozwój. Rozwinął się dostatecznie przyzwyczajając się do samotności, zamykając się w niej z pełnym przekonaniem, że to właśnie jest najlepsze wyjście. Przyjąć pewne zasady nie posiadając wraz z nimi większych emocji. Robił po prostu swoje, to co uważał za słuszne nie czując żadnej potrzeby tutaj zostawać. Chciał znaleźć coś, gdzie będzie mógł coś robić w imię świata, bo na nic lepszego nie miał zamiaru. Został wysłany do Ryuzaku i tam dowiedział się o murze. Chciał znaleźć tam miejsce dla siebie, mogąc chronić jakiś porządek świata. Cel jak cel. Otworzył oczy spoglądając na sufit. Dzisiaj nie zaśnie, wszystkie myśli przytłaczają go po alkoholu. Lekko odespał leżał tak na jawie, wystarczająco wiele. Może to był tylko powierzchowny sen na jawie? Nie wiedział. Trochę czasu minęło, nawet nie słyszał, że ktoś wszedł do domu i właśnie wszedł do pokoju gościnnego. On był bardziej zmuszony do wyjścia z powodu natury. Musiał iść zwyczajnie do toalety chcąc przy okazji wziąć prysznic. Wstał tutaj i podszedł do szafki zdejmując i koszulkę. Yuuhi spała, a zresztą bycie w bokserkach dla niego nie było niczym szczególnym. To co trzeba jest zakryte i przecież jak nad jeziorem jest to powszechnie dopuszczalne, więc dlaczego nie ma chodzić tak w domu. Wyjął także ręcznik i przewiesił przez ramię idąc do toalety po drodze widząc otwarte drzwi pokoju i zaglądając tam...
Widmo nadchodzącej śmierci zdawało się nie mieć końca, młody Uchiha czuł na całym ciele przechodzące przez niego ciarki połączone z bólem od wbijających się strzał i nagle wszystko zaczynało się od nowa zupełnie jakby musiał pogodzić się ze swoim losem. Wszelkie kształty przybierały wygląd niemal niezauważalnych widm, a gdy tylko spróbował rozpoznać twarz jednego z nich czuł owe zimne ugodzenie stali, zupełnie jakby znajdował się w jakiejś dziwnej wyroczni. W pewnym momencie zaprzestał desperackich prób i o dziwo pętla się zatrzymała. Pomimo bólu w ciele nie zginął, szedł tak z przebitym bokiem i zobaczył swoje odbicie w kałuży. Nie dość, że jego oczy były inne, posiadały w pełni rozwiniętą wersję Sharingana to wyglądał znacznie starzej, ale przecież to musiał być nadchodzący konflikt Sabaku z Kaguya. Coś tutaj się nie zgadzało. Nie mógł się tak bardzo zestarzeć oraz posiadać pełnej formy Sharingana. Czyżby była to swojego rodzaju przepowiednia, a może po prostu senne marzenie?
Nie zatrzymywał się jednak i parł dalej przed siebie wycinając w pień niezliczoną liczbę wrogów. Nie używał przy tym technik, radził sobie po prostu zwykłymi ruchami katany doskonale odczytując ich ruchy. Nagle, wszystko zawirowało. Nadal znajdował się w tym samym miejscu, ale na ziemi leżały same trupy, a wśród nich on jednak nadal żywy. Nie potrafił jednak rozpoznać żadnej twarzy, wszystkie były niczym ciemna poświata, oprócz jednej... Na ziemi leżała jego matka, a w jej piersi tkwiła broń. Nie była to jednak zwykła broń. Rozpoznawał on w niej swoją katanę, chociaż nie wyróżniała się ona wśród pozostałych. Poczuł ogarniające go uczucie smutku, a z jego twarzy zaczęły płynąć łzy rozpaczy po stracie. Po raz kolejny czuł żal po jej stracie, identyczny z tym, który przeżył po stracie gdy pierwszy raz jego oczy zmieniły swój wygląd...
Gdy wydawało się, że już nic nie będzie w stanie tego zatrzymać poczuł na swoim ramieniu zimny dotyk dłoni. Nie była ona jednak zwykła, a stanowiła coś w rodzaju lodowatego uścisku śmierci. Instynktowną reakcją było obrócenie głowy, a tam ujrzał twarz Iwaru z uśmiechem na twarzy. Uśmiech ten nie trwał jednak zbyt długo gdyż po chwili wyjęła kunai i wbiła go w sobie w tętnicę szyjną. Jej krew zachowywała się jednak inaczej. Zamiast wystrzelić z rany posłusznie spłynęła po jej ręce prosto na jego ramię. Nie była zimna, wręcz odwrotnie. Była niczym rozżarzony węgiel, a ona zginęła na jego oczach cały czas z wyrazem twarzy niewyrażającym żądnych emocji. Napływ ciepła przerodził się w swojego rodzaju szarpnięcie za ramię, które wyrwało go ze snu połączone ze słowami "Obudź się, Shinji".
Przed oczami chłopaka nie widniała żadna twarz truposza, a Harumi-chan, która najwyraźniej powróciła po swoim efektownym wyjściu. Tylko co robiła w jego pokoju i czemu go budziła. Na twarzy Shinji'ego wymalowało się zdziwienie, które było swojego rodzaju kontrastem do jej wcześniejszej wersji, która jednoznacznie wskazywała na przerażenie. Harumi nie było dane nigdy widzieć go w tym stanie. Co prawda nie było w tym niczego dziwnego w końcu niemal się nie znali, ale sprawiał wrażenie osoby, która niczego się nie bała. W końcu bez żadnych oznak słabości podszedł do stołu niczym jakiś wielki znawca wszystkiego co się dzieje na świecie, a tym samym stworzył wokół siebie pewną otoczkę bycia nieludzkim. Tutaj jednak przynajmniej podczas snu zdawał się być zwykłym człowiekiem. Ba, może nawet dane jej było coś usłyszeć podczas jego snu w końcu miał koszmar. Z pewnością nie był on jeszcze przez chwilę w stanie wydusić z siebie jakichkolwiek słów, aż w końcu pojawiło się zwykłe ludzkie: - Co robisz w moim pokoju Harumi-chan?
Stwierdzenie to nie było może do końca trafne w końcu tak nie był to tak naprawdę jego pokój. Był zaledwie gościem we włościach członka klanu Terumi, ale był pijany. Jego mózg nie funkcjonował na pełnych obrotach i były to pierwsze słowa, które przyszły mu do głowy, jednak powinny wystarczyć gdyż to dziewczyna powinna się teraz tłumaczyć, a nie on.
Jasnowłosa siedziała obok posłania młodzieńca, wpatrując się w jego niespokojną twarzyczkę swoimi dużymi, różowymi oczkami. Kiedy tak miotał się po posłaniu pod wpływem nieprzyjemnych snów, wyglądał adekwatnie do swojego wieku. Maska dojrzałości i opanowania odeszły w zapomnienie. Dziewczyna cierpliwie czekała na jego obudzenie, czynność potrząsania za ramię i mówienia do chłopaka powtórzyła z trzy razy zanim ten łaskawie otworzył hebanowe oczęta. Przez dłuższą chwilę pomiędzy dwójką nie odbyła się żadna wymiana zdań. Wpatrywali się w siebie w milczeniu. Harumi sama jeszcze niedawno miała koszmar, wiedziała więc że po takim czymś potrzeba trochę czasu nim powróci się do rzeczywistości. Czekała zatem aż czarnowłosy pierwszy się odezwie. Na jego pytanie uśmiechnęła się delikatnie. Cięta riposta aż sama cisnęła się na różowe usteczka, ale powstrzymała się. Przecież to był prędzej jej pokój niż Uchihy! - Śniło Ci się coś nieprzyjemnego? Wyglądałeś jakbyś miał koszmar, więc postanowiłam Cię obudzić. - zmieniła temat, tłumacząc swoje zachowanie. Mówiła łagodnym tonem idealnie pasującym do postawy panienki, a z jej oczu emanowała naiwna niewinność. Bo przecież nie miała niecnych zamiarów prawda? Starała przypomnieć sobie swoje zachowanie przed odzyskaniem wspomnień i naśladować je tak, by jej intencje wydawały się szczere. - Chyba za dużo wypiłeś. Przynieść Ci wody? - zaproponowała uprzejmie, doskonale zdając sobie sprawę że woda była nieocenionym lekarstwem na porannego kaca. Mały gest a mógł wzbudzić sympatię w rozmówcy i tym samym ułatwić dalszą rozmowę. Wyczuwała na sobie spojrzenie jeszcze jednej pary oczu. Nie wiedziała skąd to wie, ale była niemal przekonana że należą one do Hikariego (zdolność wrodzona - sensor). Na chwile obecną postanowiła jednakże udawać, iż nie zauważyła podglądacza. Obecność kruczowłosego mogła popsuć jej plany.
Na nieszczęście Shinji'ego dziewczyna postanowiła zmienić temat by nie odpowiadać na jego pytanie. Nie podobała mu się ta cała sytuacja, ale nie czuł żadnego onieśmielenia. Zdążył się już w pewien sposób przyzwyczaić do kobiecego towarzystwa i nie była tu mowa tylko i wyłącznie o Harumi, ale przede wszystkim alkohol działał w sposób zwiększający odwagę. Stąd te wszystkie legendarne opowieści z imprez. Ludziom po prostu przychodziły durne rzeczy do głowy, jednak Shinji był już daleko za tym stanem. Jego organizm zdołał usunąć podczas snu dobre 3/4 alkoholu co nie sprawiało, że nie oddziaływał. Z Hikarim naprawdę grubo zabalowali i impreza się jeszcze dla niego nie skończyła. Na dodatek zachowanie dziewczyny wydało mu się lekko podejrzane. Czy to z powodu wieku była dla niego taka miła? Może obudził się w niej jakiś instynkt starszej siostry, a może w bezczelny sposób próbowała korzystając z jego stanu wydobyć jakieś informacje? Nie miał najmniejszego pojęcia dlatego postanowił póki co grać w jej grę nie okazując na zewnątrz, że przeczuwa coś dziwnego w jej zachowaniu. - Powiedzmy, że śniły mi się twarze osób, które zabiłem. Ot takie zwykłe ukazanie ich śmierci. Sumienie nie potrafi się odezwać w normalny sposób to musi podczas snu. Chcesz usłyszeć czemu i jak zginęła dziewczyna w twoim wieku?
Na jego twarzy wymalował się uśmieszek, ale jeśli miał rację co do niej, to za zachowaniem się coś kryło. Dobrze było lekko ją nastraszyć, ponieważ mimo swojego wieku miał coś na sumieniu. Nie był niewinnym 15 latkiem, który był słodziakiem. Przeżycia ukształtowały go na tego kim jest i pomimo swojego wieku zachowywał się jak znacznie starsza osoba. Jedynie podczas snu ujawniała się jego dziecięca natura, którą tak próbował ukrywać przed niewdzięcznym światem, który nie licząc kilku przyjemnych chwil był swoistym piekłem na ziemi. - Co do picia preferowałbym jedną kolejkę sake. Chyba lepiej by mi zrobiła.
Pomimo swoich niecnych intencji jasnowłosa zachowywała się dość uprzejmie i liczyła na równie miłe nastawienie ze strony swojego rozmówcy. Ten jednak nie był w najlepszym humorze. Odpowiedź czarnowłosego sprawiła, że po plecach dziewczyny przeszły ciarki. Jeszcze przed chwilą był taki słodziutki i niewinny, że nie spodziewała się po nim takich słów. Pomimo młodego wieku miał o wiele większe doświadczenie od panienki, która większość życia spędziła w odgrodzonej od świata rezydencji. Ba, dziewczyna nie miała jeszcze dłoni splamionych krwią, toteż myśl że tak młody chłopak mógł zabić spore grono osób trochę ją wystraszyła. Nie mogła mieć pewności czy Uchiha mówi prawdę, więc postanowiła podejść do sprawy z przymrużeniem oka. Chociaż uśmiech jaki towarzyszył jego wyznaniu był nieco przerażający. Na słodkiej twarzyczce powstrzymała delikatny uśmiech, nie chcąc dać chłopakowi satysfakcji z wystraszenia jej. - Chyba daruję sobie tą opowieść. - odpowiedziała uprzejmie odmawiając kontynuacji nieprzyjemnego tematu. Ichirou i Hikari także byli shinobi, ale nigdy nie wydawali się jej przerażający. Czyżby udawali przy niej czy może czarnowłosy jedynie ją straszył? Jedno było pewne - nie mogła dać mu wygrać. Postanowiła zatem robić dobrą minę do złej gry. - Tego nie mogę Ci niestety załatwić. Zresztą osoby w Twoim wieku nie powinny tyle pić. - na jej twarzyczce pojawił się delikatny uśmiech satysfakcji. Powtórzenie sformułowania "w Twoim wieku" było mini-zemstą na chłopaku. W głębi duszy korciło ją by nauczyć go szacunku do starszych, ale to wymagałoby pokazania mu swojej prawdziwej twarzy, którą znali jedynie Ichirou i po części Hikari. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Pod ścianą leżała jej katana, która była niezdatna do użytku. W ubraniu miała pochowane noże shinobi. Szybka analiza nieco ją uspokoiła. Miała przewagę nad leżącym, wciąż pijanym chłopakiem. Może powinna jednak trochę zaryzykować i nieco zabawić się z czarnowłosym? W razie czego mogła chyba wciąż liczyć na pomoc Terumi. Cóż, trochę zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Pochyliła się nad młodzieńcem, podpierając się dłońmi po obu stronach jego głowy. Ich twarzy znalazły się niebezpiecznie blisko, kosmyki jasnych włosów mogły delikatnie drażnić skórę młodzieńca. Spojrzenie Harumi zmieniło się diametralnie - zamiast niewinnych oczek, były wnikliwie wpatrujące się oczy. - Ne Shinji, nie masz żadnych niecnych zamiarów, prawda? - zapytała poważnym głosem, pozbawionym wcześniejszej łagodności i słodkości. Być może popełniała błąd i nie powinna wtrącać się w sprawy władcy piasku, ale nie należała do osób myślących o takich rzeczach. Jej ciekawska natura wygrała z głosem rozsądku. Zresztą to tylko mała zabawa, prawda?
Yuu powitała nowy dzień w błogim nastroju. Słoneczko świeciło, było ciuplutko i rozkosznie.. tylko łóżko jakieś takie rozmemłane. To wskazywało na to, że Oni-chan wtargnął jej do wyrka, kiedy spała. Nie miała nic przeciwko, nawet troszku się cieszyła, że nadal się jej nie wstydzi. Przetarła zaspane oczka, podniosła się z poduszki, jedno z ramiączek jej nocnej koszulki osunęło się niżej. Wyprostowała ramiona i ziewnęła przeciągle, trochę jak dzika lwica. Dawno się tak dobrze nie wyspała a ten sen... wciąż tkwił w jej pamięci. Była w cudownym nastroju, gotowa przywitać nowy dzień z pełną pompą, zapominając przy tym o koszmarach wczorajszego dnia. Wstała z łóżka, szybkim susem znalazła się przy swoich pakunkach. Miała tam swoje ulubione ręczniczki! Zabrała dwa z nich - oba białe niczym dopiero co opadły śnieg - i udała się w stronę łazienki. W powietrzu unosiła się lekka nuta alkoholu. Zdawała sobie sprawę, że jej braciszek musiał zeszłej nocy zaszaleć - ale nie była na niego zła - potrafiła wiele wybaczyć jemu, gorzej z innymi. Chciała dzisiaj się pochwalić kilkoma rzeczami, które zdobyła podczas swoich podróży, jednak póki co miała strasznie rozczohrane włosy i wyglądała... cóż, niekoniecznie idealnie.
Kiedy opuściła pokój, zobaczyła oni-chana, jak zerka przez drzwi. Od razu przypomniała sobie o tej obcej dziewczynie. Chyba oni-chan nie podglądałby jej tak perfidnie, prawda?
Hop, hop, chwila moment i znalazła się przy braciszku, złapała go za rękę i pociągnęła. - Oni-chaaan! Ale śmierdzisz! - stwierdziła, łapiąc się drugą wolną łapką za nos - Chodź się kąąąpać! Siostrzyczka wyszoruje ci pleeeecki!
Pociągnęła go najmocniej jak potrafiła, aby zabrać go z korytarza i zaciągnąć do komnaty higieny i czystości ciała. W takim stanie nie wypadało się nikomu pokazywać!
Dziewczyna sprawiała wrażenie jakby się zbytnio nie przejęła jego wypowiedzią. Pierwsza myśl Shinji'ego była taka, że robiła dobrą minę do złej gry, ale z drugiej strony równie dobrze mógł ją mylnie ocenić. Być może wcale nie była taka niewinna jaką z początku mogła się zdawać. W końcu jej nie znał. Kobiety potrafiły zamotać każdemu w głowie, a Shinji był tutaj wyjątkowym przypadkiem przez swoje przyzwyczajenia. Najgorsze w tym wszystkim było, że nie chodziło tu już nawet o samo zachowanie, a po prostu ładną buźkę. Uroda była tym co pociągało Shinji'ego, chociaż nie było tak, że traktował kobiety przedmiotowo. Po prostu miał pewną słabość i musiał powstrzymywać by jej nie eksponować. Na jego nieszczęście Harumi nie chciała wysłuchać jego opowieści, a tylko by mu to pomogło. Na pewno miała dobre kontakty z Ichirou w końcu by za nią nie poleciał i przedstawienie siebie jako zabijaki mogło jedynie wywołać u niego pewnego rodzaju szacunek w stosunku do Shinji'ego i to było głównym celem Uchihy. Dodatkowym atutem było po prostu zastraszenie dziewczyny. Czasami lubił tworzyć wokół siebie mroczną aurę i jakiekolwiek objawy strachu przed jego osobą jedynie go nakręcały dając coś w rodzaju lekkiego podniecenia. Pewnie dlatego bez skrupułów wparował do gorących źródeł i niczym łowca brał to co chciał.
Niestety nie otrzymał upragnionego sake, a przecież wczoraj nikt nie czynił mu żadnych wyrzutów właśnie z tego powodu. Ba! Nawet mu polewano kolejne kolejki. Tak nie może być, przyzwyczaił się do poważnego traktowania przez Hikariego i teraz po raz kolejny musiał walczyć o swoje. Dosięgała go lekka kurwica, której jednak nie okazywał na zewnątrz. Nie miał w zwyczaju być zawistnym w stosunku do kobiet. Zrobił po prostu dobrą minę do złej gry, gdyż słowa Harumi lekko go ugodziły. Nastąpiło nachylenie w jego kierunku. - Skądże jestem słodkim chłopcem.
Jego mina przybrała bardzo niewinny wyraz. Mimo, że powstrzymywał się od tego typu gestykulacji coś mu mówiło, że w tym przypadku będzie to lepsze rozwiązanie. Niestety przez to, że leżał ona miała inicjatywę i trzeba to było zmienić. Momentalnie chwycił ją w talii i przekręcił się tak, że to dziewczyna znalazła się na dole, a on na górze. Dosłownie zamienili się miejscami.
Załapał ją za dłonie unieruchamiając i nachylił się tak samo jak ona poprzednio. Nie mówił jednak poważnym tonem, a kontynuował słodkim i niewinnym. - Nie drocz się ze mną. Wykorzystujesz fakt, że jestem jeszcze pijany. Wyobraź sobie co by powiedział Hikari-kun gdyby tak nas teraz widział.
Uwaga Shinjiego była nawet bardziej celna niż się mógł spodziewać, gdyż w drzwiach w istocie znajdowała się osoba o której była mowa. W przeciwieństwie do Harumi nawet podczas obrotu nie zwrócił uwagi na jego obecność. - Ale skoro już tu jesteś to zaspokoję twoją ciekawość i postaram się odpowiedzieć na twoje jedno pytanie. No chyba, że w takim przymilaniu nie miałaś żadnego celu w co trudno mi uwierzyć.
Dopiero po tych słowach puścił jej dłonie, a twarz oddaliła się na bezpieczny dystans dając jej swojego rodzaju komfort. Tak grał w jej grę. Jedyne co zrobił to odwrócił szachownicę, a tym samym teraz to ona znajdowała się na straconej pozycji, chociaż jej urok zadziałał na młodzieńca zmiękczając go z lekka. Nie był już taki twardy, a przypominał bardziej niewinną istotę, której nie dane było poznać nawet Hikariemu.
Chłopak wyraźnie robił sobie z niej żarty, udając teraz niewinnego. Przed chwilą próbował ją nastraszyć historią o zabitej przez niego dziewczynie w wieku Harumi, a teraz miałby zachowywać się w ten sposób? Na pierwszy rzut oka nie było to naturalne. Przedrzeźniał panienkę Ajisai? A może po prostu próbował odwrócić jej uwagę, by zaraz sprytnie zamienić się z nią miejscami, wykorzystując przy tym męską siłę. W ciągu jednej sekundy pozbawił ją wszelakiej dominacji, która dotychczas dawała dziewczynie przewagę nad o wiele silniejszym przeciwnikiem. Nie dość że był teraz nad nią, to jeszcze przytrzymywał jej dłonie, kompletnie unieruchamiając. Bycie całkowicie bezbronną odbierało jej do końca jakikolwiek komfort psychiczny. Chłopak przejrzał jej niecne zamiary, choć wciąż nie sprowadził rozmowy na poważny ton. Drażnił się z nią. Wspomniał o Hikarim, by namieszać w jej główce. Phi! Zacisnęła zęby niezadowolona. Z pewnością tak szybko się nie podda. Na jej twarzyczce znowu pojawił się łagodny uśmiech. - Zapewne pomyślałby, że chcesz się do mnie dobrać. Nieładnie, Shinji-kun, jesteś za młody na takie zabawy. - odpowiedziała, naśladując jego niewinny styl mówienia. Być może nie powinna drażnić osoby, która ma nad nią fizyczną przewagę, zwłaszcza w obecnej sytuacji, ale postanowiła zaryzykować. Co z tego że zaprzeczała sama sobie - jeszcze niedawno sama pytała go o tak zbereźne rzeczy przy grze w butelke. Cóż, zawsze mogła tłumaczyć się alkoholem z którym miała styczność po raz pierwszy.
Chłopak wysunął kuszącą ofertę, ale jasnowłosa nie była na tyle naiwna by ją przyjąć. Owszem perspektywa otrzymania odpowiedzi na jedno, dowolne pytanie była bardzo pociągająca, ale po pierwsze nie miała pewności czy takową otrzyma i czy będzie ona szczera. Po drugie oznaczałoby to poddanie się regułom czarnowłosego, a na to nie pozwalała duma dziewczyny. Nie miała zamiaru tańczyć jak on jej zagra. Kiedy puścił jej dłonie i nieco się oddalił, panienka Ajisai mogła poczuć się nieco swobodniej. Jej główka obmyślała sposoby ucieczki z nieprzyjemnej sytuacji. Owszem - mogłaby uderzyć kolanem chłopaka w brzuch lub delikatniejsze miejsce, ale były to drastyczne sposoby, do których nie chciała na razie się uciekać. Przekręciła za to główkę w bok udając urażoną propozycją Uchihy. - Tylko żartowałam. Nie musiałeś brać tego tak na poważnie. - odpowiedziała nieco naburmuszona. Trzeba było po prostu przeszukać jego rzeczy kiedy spał, a nie bawić się z nim w gierki, w które na pierwszy rzut oka był całkiem niezły. Ale tak jak każdy z pewnością posiadał jakąś słabość, którą pewnego dnia odkryje nasza słodka bohaterka i wykorzysta przeciwko niemu! Przynajmniej taki plan zemsty obmyśliła, niezadowolona obrotem spraw.