Przystań ukryta między klifami

[Mahiro]

Mahiro postanowił skorzystać z darmowej podwózki. Chociaż pozwolenia za bardzo nie potrzebował. W końcu wywiązał się z umowy na mocy której mógł wypłynąć razem z łysiejącym mężczyzną. Całą podróż blondyn siedział cicho i odwrócony plecami w kierunku towarzyszącego mu mężczyzny. Cały czas był na niego lekko zdenerwowany sytuacją z psem. Dodatkowo w oczach Haretsu na zbyt dużo sobie ten jegomość pozwolił w rozmowie z chłopakiem. Mimo wszystko nie miał zamiaru zostawiać wszystkiego w obcych rękach. Gdy tylko towarzysz jego podróży potrzebował w czymś pomocy, Mahiro z grymasem niezadowolenia pomagał tyle ile mógł i potrafił. Mimo rosnącej irytacji nawet dostosowywał się do zaleceń dużo bardziej doświadczonego na morzu mężczyzny.

<z/t>

[Minoru]

Mieszkał tutaj sporo czasu, ba minęło ponad pół roku gdy balował w tej części świata. Czy stał się tutaj sławny? Broń boże. Czy stał się niepokonany? Również nie. Więc czemu siedział tyle czasu w miejscu gdzie najcieplejsze miesiące były chłodne jak najzimniejsze w jego rejonie? Ponieważ w tej części świata było coś uspokajającego. Nie wiedział, czy to przez samych samurajów i ich filozofię, a może zimne, dość surowe otoczenie. Ale mógł tutaj myśleć i myślał wiele. O tym co osiągnął w swoim życiu, o tym kim był i o tym co chciałby zrobić w przyszłości. I udało mu się, znalazł swoje rozwiązanie, a może raczej powinien nazwać to celem. Mógł w każdym razie wracać do domu.
Jego stopy wstąpiły do tego miejsca, już drugi raz w jego życiu. Wpierw gdy przybył, dziś by wydostać się z niego i móc wrócić do domu. Przechodził się między kilkoma stacjonującymi tu statkami i szukał tego, który niedługo miał wychodzić w morze. Nie było to na szczęście większym problemem, ponieważ kupcy przybywali i odpływali z tych rejonów dość regularnie, dlatego też już po kilkudziesięciu minutach, Minoru, znajdował się na pokładzie okrętu płynącego do Soso
[Z/T]