[Event] Wielka wojna

Maji Meguri

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Maji Meguri »

Młoda Amazonka długo nie musiała czekać, by pożałować odezwania się do mężczyzny znajdującego się obok. Zamiast tego wystarczyło najzwyczajniej w świecie odejść w swoją stronę. Przewróciwszy piwne oczy w geście zażenowania nie, odezwała się nawet słowem. Wystarczyło jej to, że nie należy do tej sprawy ze względu na ideologię. Czyli mogła przy nim zwinąć swój podstępny ogon i ukryć się gdzieś. Przez dłuższy czas nawet to rozważając, lecz z każdym znikającym mężczyzna za lodowym wyłomem, coraz mniej podobał jej się ten pomysł. Wkrótce nie będzie widzieć nic, jej pobyt w tej zamarzającej krainie okazałby się daremny. Z myśli ponownie wybił ją towarzysz, lecz tym razem to brwi zmarszczyły się gniewnie. - Jedyna zabawa w jaką się teraz będę bawić to wojna. - Odpowiedziała, zrzucając zirytowane spojrzenie na mężczyznę. Był silny, przydatny, ale zaczynał się stawać zbędnym i wyprowadzającym z równowagi. Typowe dla gatunku męskiego. - Przez chwile nawet planowałam odnaleźć Cię po całej tej bitwie, lecz stanowczo za dużo gadasz. Nie masz gadać, masz być narzędziem. - Odparła na liczne insynuacje, zalotnie się przy tym uśmiechając. Choć mimo swojej kokietującej natury, kryło się w nim również coś paskudnego. - Dezercja. Tych, którzy się jej dopuścili traktuje się czasem gorzej niż wrogich jeńców. - Skierowała swoje spojrzenie na kolejne oddziały napawające ją czymś w rodzaju podniecenia i poczucia wyższości - władzy. Oglądanie takiego marszu było piękne, choć to nie ona nimi dowodziła. Można było jedynie wyobrażać się jak pięknym uczuciem byłoby posiadać tak liczne jednostki, gotowe stoczyć krwawy bój jedynie w celu zadowolenia ich władczyni. Nie czas był na marzenia, czas na działania, aby owe marzenia mogły stać się faktem.
Gdy armia coraz bardziej postępowała, Meguri miała lepszy pogląd tam gdzie kończą się ostatnie szeregi. Wiedziała,
że nie może zostać. Było to niebezpieczne - ponieważ wojska schowane w lesie i Ci, pochowani w domostwach, mogliby z łatwością zapolować na osamotnioną Amazonkę. - Jak również bezużyteczne - chciała bowiem zobaczyć wojnę, nauczyć się jej reguł, a nie pozostać bezpieczną w oddali, nic nie widząc. Równie dobrze mogłaby być wśród ciepłych pisków, a nie lodowatym wietrze. Przygryzła wargę i podparła ręką biodro. Zdecydowała, dołączy do ostatnich szeregów przechodzących przez wyłom. - Poza tym, gardzę słabością. - Rzuciła do mężczyzny, unosząc dumnie podbródkiem i zbiegła dodając chakre do podeszew butów. Zamierzała dołączyć do ostatnich szeregów wojska, tam gdzie była w jej oczach, najbezpieczniejsza.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Kyoushi »

  • Zdanie Kyu nie miało tu większego znaczenia, jednak sam uważał tak samo jak Tamotsu, który zdecydował się zwolnić, nieco odetchnąć i przeczesać korytarze wolniej niż powinni. Było to najbezpieczniejsze dla grupy najemników, którą kierował. Myśląc o tych, którzy ginęli na wyspie na pewno robiło mu się nieco lepiej, gdy on tylko zdawał się póki co przebywać na misji zgoła infiltracyjnej, aniżeli typowo wojennej. W końcu od tego tu byli – zbierać informacje lub/i je wyciągać. Powoli, wraz z kolejnymi przebytymi metrami zaczęły pojawiać się podejrzane ślady. Świeża krew, gdzieniegdzie poucinane, nieznane im głowy – należące prawdopodobnie do wrogów. To był poniekąd dobry znak, jednak zwiastował kłopoty, w których brali udział ludzie z drugiego oddziału, mającego o wiele mniej szczęścia niż Ci, którzy zeszli do podziemi..
    Spoglądając na ciała, przez chwilę po ciele białowłosego przeszły ciarki. Chirurgiczna precyzja zabójców, bądź tylko jednego zdawała się niesamowita. Siła nie z tej ziemi, która musiała poradzić sobie z całym oddziałem w chuj szybko, a do tego precyzyjnie, wnioskując bez utraty wielkich zasobów siły. Coś strasznego. Oczy białowłosego shinobi jarzyły się czerwonym płomieniem, gdy rozglądał się co raz dalej. Szepty, rozmowy, ale to nie był koniec. Po chwili zlokalizowane ciało przywódcy, który był przeszyty bronią. To zwiastowało kłopoty. Może to już koniec misji białowłosego? Może czas się wydostać? Jednak nie. Zebrał za dużo informacji do wykorzystania w przyszłości. Musiał wręcz dowiedzieć się o tej ‘bestii’, a do tego.. Ta ekscytacja, którą wyczuć można było na kilometr nie pozwalała mu przestać poruszać się co raz dalej.
    „Wojna? Kim jest wojna? O co tu wszystko chodzi.. Wiedzą więcej niż mi się wydawało. Muszę być ostrożny i spróbować dowiedzieć się szczegółów..” Myślał, idąc dalej. Przygotował jednak monetę w lewej dłoni w razie ataku, gdyż rozkaz lidera był jasny – nie siać paniki, jednak nie można też było być nieubezpieczonym w razie ataku..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Shinji

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Shinji »

Podążali dalej w głąb tunelu nie wiedząc co też może na nich czekać. Dało się odczuć pewien niepokój, ale nie wynikał on z żadnego dziwnego zachowania w oddziałach. Wręcz przeciwnie. Ludzie którzy zdążyli już poczuć czym jest tak naprawdę wojna byli nadzwyczaj spokojni. Nie potrafił ich z tego wybić nawet fakt, że grupa która została tu wysłana została zapewne wyeliminowana i teraz to oni idą na rzeź. Skąd więc brał się ten niepokój? Im dłużej się nic nie działo tym większy strach budził się w ludziach. Nie ma w tym nic dziwnego. Normalny człowiek po prostu boi się czegoś czego nie zna. Shinji który zazwyczaj starał się nie emanować emocjami na prawo i lewo nie wybijał się tu na tle innych. Może był w błędzie i jedynie on odczuwał owy niepokój, ale śmiało przy tej ilości ludzi można było założyć, że nie był w swoich uczuciach osamotniony. Sprawę nieco rozjaśniło to co napotkali na swojej drodze jako pierwsze. Odcięta głowa. Na początku kariery shinobi pewnie byłaby w stanie zrobić na nim jakieś wrażenie, ale swoje już zdążył przeżyć. Była to już jego wojna. Odcięta część ciała nawet tak istotna jak głowa stanowiła luksus w porównaniu z kawałkami mózgu wypompowanymi z człowieka niczym pasta z tubki. Przypomniał mu się drastyczny widok osoby, której twarz była miażdżona przez kamień. Był wtedy naiwny, ryzykując swoim życiem próbował ocalić towarzysza którego nawet nie znał. Być może tkwiła w nim jeszcze cząstka empatii, która się wtedy ujawniała? Sam nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko to działo się instynktownie. Coraz częściej zamiast powoli przeanalizować swoje ruchy po prostu działał nie myśląc nad tym szczególnie. To co zauważył to rezultaty. Nie zawsze szczegółowe zaplanowanie każdego kroku było w cenie. Lepsze była błyskawiczna akcja i reakcja na wydarzenia. Jakby się nad tym głębiej zastanowić najlepsi wojownicy wykonywali wszystko niemal podświadomie, a przy okazji byli w stanie dokładnie planować każdy ruch. On niestety do takowych się nie zaliczał chociaż bardzo by chciał. Być może było to nieco naiwne myślenie, ale głęboko wierzył, że jest stworzony do czegoś więcej niż zwykły żywot shinobi. Szczęście, które mu dotąd sprzyjało jedynie utwierdzało go w tym przeświadczeniu.
Z czasem zaczęły pojawiać się kolejne ciała co było do przewidzenia w końcu wysłana tu grupa nie wróciła. Znajdowały się zarówno te wrogów jak i sojuszników chociaż szczerze powiedziawszy akurat jemu trudno było to rozróżniać. W żaden sposób nie byli oznaczani. Żadnego umundurowania nawet cholernej opaski czy czegoś w tym rodzaju. Cudem było to, że sojusznicy nie atakowali siebie nawzajem w zawierusze wojennej, ale dziwnym trafem się im to jakoś udawało. Ciała wyglądały jednak nieco dziwniej. Przy ich zabiciu ktoś wykazał się niezwykłym kunsztem, gdyż rany wyglądały na niezwykle precyzyjne i czyste cięcia. Wśród ciał leżał także i Ranmaru, przywódca grupy. Skoro poległ martwy można było uznać, że ekspedycji już nie spotkają ewentualnie jako martwe ciała. Rzecz jasna ktoś inny mógł przejąć dowództwo, jednak trudno mu było w to uwierzyć. Wysadziliby wejście do tej cholernej groty i dali sobie spokój, ale nie. W międzyczasie zdążyła się wywiązać krótka rozmowa kilku osobników wśród których był Tamotsu. Dało się z niej wysnuć wiele wniosków w tym także to i potwierdzenie tego, że wzrok go nie zwodził. Ktoś niezwykle silny nazywany "wojną" był najprawdopodobniej za to wszystko odpowiedzialny. Skoro Zjawa go znał to już o czymś świadczyło. Miał okazję zobaczyć jego umiejętności w boju jak i usłyszał co nieco od Hikari'ego. Byle kim głowy by sobie nie zawracał. Jeśli chodzi o Shinji'ego siedział cicho i nie wychylał się do czasu...
Meido w przypływie smutku nie wiadomo kiedy znalazła się przy zwłokach Rin'a próbojąc go desperacko uleczyć. Nie trzeba chyba mówić jak bardzo było to zbyteczne. Dodatkowo narażała cały oddział na konsekwencje gdyż wszystko wskazywało na to, że jest jedynym medykiem, a marnowała chakrę. Nie można było na to pozwolić. Zanim zdążył się wtrącić swoje pięć groszy dorzucił samuraj, którym się interesował podczas walk przez zawaleniem pomieszczenia. Trudno się było z tym nie zgodzić, ale dziewczyna nie chciała słuchać. Tutaj były potrzebne zdecydowanie ostrzejsze działania i nie miał tu na myśli karania jej w jakikolwiek sposób czy wyżycia się na niej. Po prostu podszedł do niej i chwycił za ramię stalowym uściskiem, który był z pewnością odczuwalny.
- To na nic, jest martwy.
Wyszedł z założenia, że w przypływie płaczu i tak go nie posłucha dlatego przeszedł do znacznie bardziej drastycznych działań. Uścisk nie stracił na swojej sile tylko pociągnął ją do tyłu. Druga ręka sięgnęła natomiast po katanę wbitą w zwłoki. Przytrzymał je nogą by łatwiej wyjąć ostrze, a następnie ponownie wbił w ciało. Było to swojego rodzaju lekkie przedstawienie, ale i przy okazji miało utwierdzić dziewczynę w przekonaniu, że nawet jeśli chciałaby mu pomóc to właśnie wszelkie szanse prysły tak samo jak znika przebita bańka mydlana.
- Widzisz? Nie pomożesz mu już. Zamiast marnować niepotrzebnie chakrę weź się za siebie i przestań mazać. Jesteś jedynym pierdolonym medykiem w tym oddziale. Wykorzystując niepotrzebnie zasoby zmniejszasz nasze szanse na wyjście z tego cało.
Na tyle było wujka dobrej rady. Przy odrobinie szczęścia powinno pomóc. Nie można było pozwolić na zaprzepaszczenie tego jak daleko udało im się zajść chociaż sam nie do końca w to wierzył. Starał się jednak sprawiać takie pozory. Jeszcze chwilę utrzymywał uścisk na rameniu stopniowo go osłabiając. Jeszcze chwilę spoglądał na dziewczynę stojąc jak stał z ręką na rękojeści katany, aż w końcu ostatecznie ją puścił tak samo jak i dziewczynę ruszając za resztą oddziału nie chcąc zostawać w tyle. Jeśli dziewczyna się stamtąd nie ruszyła miał naprawdę twardy orzech do zgryzienia, gdyż walczył sam z sobą czy po nią wrócić i siłą zaciągnąć dalej czy może kontynuować podróż z resztą ekipy. Starał się także zrozumieć uczucia nią targające. Chciała desperacko pomóc, ale nie była w stanie. Postawa godna pochwały jednak w tym momencie niesamowicie lekkomyślna. Trzeba we wszystkim zachować umiar i być twardym prąc przed siebie nawet po trupach. Jeśli życie wskazywało jakąś ścieżkę to była ona nimi usłana. Po prostu tak było i trzeba się było z tym pogodzić.



Chakra i techniki:
Chakra
39,5%
Karta postaci:

ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
  • Kenjutsu Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11
    Wytrzymałość: 25
    Szybkość: 41
    Percepcja: 41 (101)
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 11
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 128
MNOŻNIKI STAŁE:
  • Wytrzymałość +2% do chakry
MNOŻNIKI CZASOWE:
  • Sharingan: San Tomoe +60 do percepcji
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100% + 2% = 102%
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - Ranga E
  • Klanowe - Ranga B
  • Katon - Ranga B
  • Kenjutsu - Ranga C

TECHNIKI
Ninjutsu:
  • Ranga E:
    • Bunshin no Jutsu - 3%
    • Henge no Jutsu - 3%
    • Kai - Brak
    • Kawarimi no Jutsu - 3%
    • Kinobori no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
    • Suimen Hokō no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
    • Nawanuke no Jutsu - 3%
Kenjutsu:
  • Ranga D:
    • Fūma Ninken - Brak (+10 do siły)
    • Chanbara - Pasywna
Katon:

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I [35,5/40]
  • 12x kunai z wybuchową notką [2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II [40/40]
  • 20x kunai z wybuchową notką [2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
  • 2 specjalne monety (do kontaktu z Krukami)
0 x
Hoshigaki Seiki

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Hoshigaki Seiki »

Kiedy wyskoczyłem zza jeden ze ścian prowadzony dziwnymi odgłosami walki, byłem niemal pewien że spotkam tam swoją przyjaciółkę Saikę, jednakże rzeczywistość była zupełnie inna. Moim oczom ukazała się przepiękna dziewczyna o niebieskich włosach, która najwyraźniej była w małych tarapatach. Kojarzyłem ją, stała nieopodal mnie i Saiki jeszcze przed murami wioski więc może coś wiedzieć odnośnie jej losów. Argumentów za tym by pomóc dziewczynie było zdecydowanie więcej niż tych przeciwko, dlatego oblizałem się raz jeszcze i zeskoczyłem z krawędzi dachu na którym stałem. W locie sięgnąłem po dwa kunai i obydwa od razu nasączyłem chakrą Suiton, która z kolei szybko przybrała formę lepkiej mazi. Tak przygotowany do ewentualnej obrony jak i ataku postanowiłem podbiec do dziewczyny i pomóc jej wydostać się z tego niebezpiecznego rejonu.
Musimy się stąd oddalić, najlepiej dołączmy do większej grupy. - powiedziałem stanowczym tonem, czując jeszcze posmak krwi w ustach.
Został tu jakiś wróg? Damy radę go pokonać? - spytałem jeszcze dziewczyny, licząc na to, że udało się jej pokonać każdego w tym miejscu.
W międzyczasie brama do fortecy została wyważona potężną falą wody, jednak to zdarzenie chwilowo zignorowałem skupiając się na niebieskowłosej dziewczynie. Teraz stojąc obok niej zdałem sobie sprawę z tego, że właśnie przez tą bramę nadchodzi nasze zbawienie, nasi sojusznicy.
Kierujmy się w stronę naszych. Miej się na baczności. - po tych słowach rozejrzałem się wokół gotowy do obrony swoimi kunai. Miałem nadzieję, że uda nam się bez problemów dotrzeć do lidera naszej grupy. Dopiero w bezpiecznym miejscu chciałem wypytać swoją sojuszniczkę (Ayako) o moją przyjaciółkę.

Kiedy rozejrzałem się po okolicy, zacząłem zdawać sobie sprawę z tego co miało tu miejsce. Walka na największą możliwą skalę, angażująca wszystkich zdolnych do walki, wszystkich sojuszniczych klanów i grup, wszelkich zdolności i różnych motywacji. Krew zalegająca na ulicach i ścianach świadczyła tylko o tym, jak zaciekłe pojedynki miały tu miejsce i jak wiele istnień po prostu znikło, by następnie zostać zapomnianymi.
Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego jak wielkie szczęście spotkało mnie w tym miejscu, że nadal mogę kroczyć o własnych siłach w towarzystwie innych sojuszników. Najwyraźniej miałem jeszcze do spełnienia jakąś misję, jakieś specjalne zadanie.
Szybciej, nie możemy dać się teraz zabić. - pogoniłem Ayako, abyśmy szybciej dotarli do grupy naszych sojuszników. W drodze ciągle wypatrywałem nadciągających zagrożeń, przed którymi chciałem bronić się "rzucając" w ich stronę lepką maź znajdującą się na moich kunai.
[center][/center]
Nazwa
Mizugiri Nabara
Dziedzina
Suiton
Ranga
C
Pieczęci
-
Zasięg
5 m
Koszt
E: 15% | D: 12% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (za jedno ostrze)
Dodatkowe
Dowolne ostrze, Suiton: Mizuame Nabara
Opis Użytkownik przelewa chakrę Suiton na trzymaną broń, czego efektem jest utworzenie na niej powłoki z lepiącej cieczy. Każde cięcie lub zamach powoduje "odrywanie się" części mazi, która w formie różnego rodzaju kropli oblepia to co znajdzie się na torze jej lotu. Dzięki temu potencjalnie chybione cięcie może zakończyć się trafieniem przeciwnika cieczą, co powinno ograniczyć jego mobilność.
Jednorazowe użycie techniki pozwala wykonać 10 cięć, po których na orężu nie ma już materiału.
Znajomość techniki Suiton: Mizuame Nabara pozwala przeciwnikowi już w czasie pokrycia broni mazią, odróżnić ją od zwykłej wody.
Link do tematu postaci KLIK!
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Vulpie »

0 x
Meido

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Meido »

Żeby była jasność :). To nie jest post samobójczy, chociaż pewnie i tak mi się umrze. Tyle razy pisałem o tym, że Meido poświęciłaby życie dla swoich towarzyszy, więc teraz muszę dotrzymać słowa :). Jeśli czeka mnie śmierć, to bardzo ładnie poprosiłbym o możliwość napisania jeszcze jednego postu, by się "ładnie pożegnać z postacią". Tak jak to było na poprzednim evencie :).

PS: Jeśli chodzi o użyte techniki, to nie wiem czy obrazki działają, bo używam obecnie Internet Explolera (reinstall systemu) i mi się coś popsuło. Więc jak coś to sorka.
0 x
Yujiro

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Yujiro »

-To baw się razem z nami, a nie kryj pod zwłokami, malutka - na te słowa wyszczerzył swoje rekinie, ostre zębiska i oblizał je zupełnie tak jakby zaraz ona miała stać się jego posiłkiem. Narzędzie? Dobre sobie, narzędzia maszerują tam na śmierć, żaden z wyżej postawionych nie widział siebie jako narzędzia, ale jako kogoś ponad to wszystko. Nawet jeżeli jego rola sprowadzała się do tego samego. Sam Takeshi wzruszył potem jeszcze ramionami na wieść o dezercji. W jego żyłach może i płynęła cząstka krwi Hoshigakich, ale ani on ich, ani oni jego nie znali. Nie towarzyszyła temu żadna dwukierunkowa więź, lecz tylko trochę czerwonej mazi. Tej było wszędzie pełno, zmieszana z błotem, śniegiem i gównem, które wypuszczali z siebie martwi. Zmieszała się z krwią ich wrogów, tak ogromne miała znaczenie - żadne. Mówił jednak spokojnie, nie brał do siebie ich słów, a nawet bardziej brał to jako zabawę, jako coś w czym można było się przekomarzać. Biorąc wszystko na poważnie często człek się w tym zatracał.
-Nie jestem żołnierzem, ty też raczej nie, jestem tutaj z bandą jakiś piratów, którym zabrakło miedziaków na picie i kobiety. Pięknie mówisz, ale na mówieniu przejechał się nie jeden. - zerknął na wojska, które w dużej mierze były już w zamku i poruszały się tam w zwartej formacji nacierając do przodu. To była ostatnia szansa, aby do nich dołączyć - Meguri zeskoczyła na dół - nie miał co tu zostawać samemu, pojedyncze jednostki zaskakująco często dawały się zajść od tyłu i dać wsadzić sobie nóż w plecy, albo i gorzej... w dolną ich część. Nie miał w takim razie co poradzić, popędził za nią, przyspieszył trochę, by zrównać się z nią w biegu i dodał jeszcze od siebie:
-To nie bądź najsłabszym ogniwem, zabij kogoś. - i popędził wgłąb wioski, gdzie maszerowały wojska. Prowadzili ich San i Mayumi, zostało ich o wiele mniej niż na samym początku, ale jednak przewaga stała po stronie atakujących. W końcu udało im się przedrzeć przez pierwszą linię obrony. Kątem oka zauważył coś lecącego w niebiosach i odruchowo jego mięśnie zadrżąły zdradzając niebezpieczeństwo, ale opanował je w mgnieniu oka. Bąbelki, a w nich uwięzieni ludzie, którzy zaraz zamienili się w czarne niczym smoła kule. Na jego ustach pojawił się uśmiech, wskazał je dziewczynie palcem, który podążał za lecącymi z niebios zwłokami. Nie ma co, robiły one piorunujące wrażenie i na pewno musiały osłabić morale wroga. Z jednej strony niby to ich bracia, z drugiej nie chcieli skończyć podobnie.
-A ilu ty masz na koncie? - miał nadzieję, że już byli razem z żołnierzami, bo sami na tym placu boju mogli nieźle oberwać. Im bliżej wioski, tym gorętsza będzie atmosfera i tym trudniej będzie zawrócić. Nie... na to było już za późno, wszedł w większe gówno niż mógł się tego spodziewać. Co jakiś czas rozglądał się czy w okolicy są może pozostałości piratów, z którymi przypłynął na wyspę. Oddzielony uprzednio od walczących nie miał bladego pojęcia jak potoczyły się ich losy.
0 x
Maji Meguri

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Maji Meguri »

Piwne oczy racząc po raz ostatni swym spojrzeniem mężczyznę znajdującego się na murzę miały w sobie coś niespotykanego. Jakby błysk ulotnego zadowolenia pojawił się w nich na krótką chwilę. Różowe pełne usta otworzyły się, aby ich właścicielka mogła przemówić. - Oh nie, jestem czymś znacznie lepszym niż żołnierz. Jestem Amazonką. - Na ciemnej twarzy pojawił się nieprzyjemny uśmiech, który oszpecał uroczą, drobną buzię w swoim obłędzie. - Lecz nie miej złudzeń Piracie. Żołnierz, Amazonka czy morski Łotr. Szubienicy wszystko jedno, każde z nas wisieć będzie tak samo. - Po tych słowach, jej stopy oblały się niebieską, bladą poświatą, a jej ciało przechyliło się do przodu jakby chciała skończyć na sam dół.
Zbiegając w dół po murzę prędko okazało się, że Pirat postanowił do niej dołączyć. Słuszna decyzja, właściwie jedyna, która zapewniała większą szansę przeżycia. Jej twarz skierowała się w kierunku mężczyzny uważnie słuchając co ma jej do powiedzenia. Zaśmiała się, szczerze i barwnie. Bródna od krwi twarz, ugięła się pod uroczym i melodyjnym dźwiękiem. Niewinnym, zupełnie innym od jej zwykłego - nieprzyjemnego, uśmiechu. Zmrużone oczy posyłały przenikające i lekceważące spojrzenie. - Chyba nie sądzisz, że jestem tu, aby zabijać w imię pustych, nadmuchanych haseł. Tobie za to idzie ta rola wyśmienicie. Dobrze więc, że jesteś obok. - Dobiegli do ostatnich szeregów wojska, a twarz drobnej kobiety powróciła do normalnego - zdegustowanego, wyrazu. Pirat wskazał palcem bombelkowy wyrok śmierci, a to spotkało się tylko z irytacją wymalowaną jasno i wyraźnie na buzi Amazonki. Męskie upodobanie do mordowania, trywialne i prymitywne. Wtedy ponownie się odezwał, a płaszcz kobiety zafalował, gdy energicznym ruchem wetknęła mu palec w pierś. Po czym tym samym palcem wskazała za ich plecy. Było to na tyle dyskretne na ile mogła sobie pozwolić - Nie czas na rozmowy. - Syknęła niczym żmija, po czym zmrużyła oczy patrząc za swoje plecy. - Też to widziałeś. Lecz nic nie zrobiłeś. Ta mała grupka idąca z lasu, to nie "nasi". Mi zajedno, ale nie zamierzam umierać. - Dodała zbliżając się znacznie do Pirata, tak aby tylko on to usłyszał. - Nie wiem kim jesteś i jakie masz cele. Lecz być może, tylko być może, wcale nie są tak jasne jak wydawały się być niedawno. - Nie zwrócił uwagi, nie skomentował tego. Tak jak nie był głupcem. Ta grupka, mogła być śmiercionośną i zmieniającą losy wojny. Mogła być grupą obsługującą trebusz, która teraz zamierzała zaatakować od tyłu. Może nasz pan Pirat wcale nie był taki skory do walki, bo jego walka nie była tak oczywistą. Może, ale tylko może, celowo tego nie "zauważył". - Nie obchodzi mnie to, kto wygra. Chce to zobaczyć i wyjść z tego cała. - Przywarła niemalże cała do niego, nie chcąc aby ktokolwiek to usłyszał. - Więc jeśli masz plan, jeśli coś się dzieje, to cholernie dobry moment, żeby mi o tym powiedzieć i stąd spieprzać. - Skończyła, odrywając się od mężczyzny i bacznie patrząc na tyły. Była gotowa krzyknąć o nadchodzącej grupie, lecz nie chciała robić tego pochopnie. Jej przenikające spojrzenie padło na Pirata, a dłoń odruchowo podążyła do kabury. Właściwie mógł ją zabić, jeśli był zdrajcą, opętanym ideologiczną paplaniną. Znalazła się w pieprzenie, nieprzyjemnym położeniu. Choć może to tylko daleko idąca teoria, a duży mięśniak miał faktycznie braki szarych komórek, nie zauważając, bądź bagatelizując grupę wyłaniającą się z lasu.
0 x
Shinji

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Shinji »

Shinji walczył jeszcze przez chwilę z samym sobą. Udać się razem z innymi czy wrócić po dziewczynę by poszła razem z ekipą? Zostanie tutaj mogłoby nawet podchodzić po dezercję, aczkolwiek skoro dowódca miał to gdzieś to nie miał zamiaru w większym stopniu nadstawiać karku. Po prostu kontynuował podróż razem z resztą. Zastanawiało go to co powiedziała Meido. Miała zamiar się pomodlić za poległych. Myśl ta nie dawała mu spokoju w odniesieniu do jego własnych przekonań, którymi się kierował w życiu. Co prawda wierzył w bóstwa ingerujące w poczynania śmiertelników z najwyższą boginią Amaterasu. Coś takiego jak chakra jedynie potwierdzało ich istnienie. Jakby nie patrzeć nie każdy potrafił jej używać więc podchodziła nieco pod coś mistycznego, nieodgadnionego. Mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę z istnienia bogów to nigdy nie odgrywali w jego życiu istotnej roli. Nie marnował nawet czasu przy ołtarzyku, a ona nawet w tak dramatycznej sytuacji znajdowała chwilę na tak błahe czynności? Myśl ta nie dawała mu spokoju przez całą podróż. Wszystko sprowadzało się do rozważań natury filozoficznej jaką rolę odgrywają w jego życiu, bo jakby nie patrzeć już od dawna zauważał że opatrzność czuwa nad jego losem.
Nie minęło dużo czasu, a ich oczom ukazał się zapierający dech w piersiach widok. Ogromna lodowa sala z bardzo dziwnym tworem, który jak mu się wydawało miał pełnić rolę jakiegoś ekscentrycznego tronu. Wcześniej spotkali się już z torturami więc widok pewnego rodzaju przepychu nie powinien dziwić. Ot taka dziwna zależność. Ci źli zazwyczaj lubili sprawiać wrażenie bogów tego świata. Mimo wszystko widok oszałamiał. Chwilę tak dane było mu stać z zapartym tchem przysłuchując się rozmowie jakichś osób, które najwyraźniej za chwilę będą ich przeciwnikami. Wyrwało go z tego pewne magiczne hasło w którym pojawiło się imie: "Nes". Od razu wiadomo było, że wśród nich znajduje się zdrajca. Zanim ktokolwiek zdołał coś zrobić wszystko zostali pochwyceni w technikę, która uniemożliwiała jakiekolwiek ruchy ciała no może poza twarzą. Co prawda głowa nadal musiała pozostać w jednolitej pozycji jednak nic nie stało na przeszkodzie by coś powiedzieć. Z początku próbował walczyć, ale jego siła łagodnie to ujmując stanowiła swoistą piętę achillesową. Na dany moment nawet katana nie była w pełni sprawna w jego dłoniach. Nieco ciążyła, a co dopiero walka z techniką gością, który samodzielnie rozwalił barierę. Mimo wszystko teraz nabierało to nieco sensu. Skoro z nimi współpracował to może po prostu wiedział jak się do wnętrza dostać? Miałoby to sens - Heh, no to nas macie - wypowiedział to raczej cicho. Pewnie osoby, których rozmowie się przysłuchiwali nie były tego w stanie dosłyszeć, ale Nes już bez żadnego problemu.
Do głowy przychodziła masa scenariuszy, ale skoro jeszcze żyli to pewnie coś od nich chcieli chociażby zabawić się ich kosztem. Może czuli się na tyle silni, że zwyczajnie będą chcieli z nimi stoczyć bój? A może czekają ich tortury i wydobywanie informacji? Naprawdę masa różnych możliwości. Pewnie nadal by dumał co też się z nimi stanie gdyby nie złapanie Kyoto za szyję. Miał wyjątkowego pecha, a Nes nie miał zamiaru puścić. Trzymał go tak długo aż biedak się udusił. Od tego typu śmierci już chyba lepsze było precyzyjne cięcie kataną pozbawiające głowy. Przez ułamek sekundy będziemy w stanie odczuwać ból, przerażający ból aczkolwiek to będzie tyle. Uduszenie to walka o każdy skrawek powietrza zbawiennego dla płuc. Męka przez którą przechodzimy aż do utraty przytomności, a potem śmierci. Nie takiej śmierci by sobie życzył i dlatego współczuł towarzyszowi broni, który już zdążył zostać ranny, a teraz znalazł się w nieodpowiednim miejscu padając ofiarą użytkownika cienia. Wtem zadziało się coś niewiarygodnego. Pojawił się dym w w miejscu w którym jeszcze przed chwilą znajdowało się ciało czarnoskórego członka Sabaku. Trudno było stwierdzić czym to było spowodowane. Czyżby miał coś jeszcze w zanadrzu? Miał pewne przypuszczenia, gdyż bardzo przypominało to kawarimi, aczkolwiek ciało nadal tam było. Wszystko wskazywało na to, że Meido, którą wcześniej zostawili z tyłu musiała coś zmajstrować. Jakby miał zgadywać dokonała podmiany właśnie z tym ciałem. Wskazywałby na to jeszcze wybuch z tyłu. Może się mylił, ale przecież Kyoto był martwy. Prawda? To co się zadziało potem jedynie potwierdzało tą tezę. "Kyoto" spróbował zaatakować Nesa, ale nie oszukujmy się wiadomo jak się to potoczy. Nie uda się. Już sam dym przy wykonaniu kawarimi ją zdradził. Nie uwzględniła tak istotnego czynnika sprowadzając swoje zagranie do odrobiny rozrywki gdy tak stali nie mogąc się poruszyć w oczekiwaniu na wyrok. Pozostaje mieć nadzieję, że jedna ofiara Nesowi wystarczy i dziewczyna nie przypłaci tego życiem. Trochę zmieniło się podejście Shinji'ego do niej. Nie była takim tchórzem na jakiego wyglądała z początku. Miała odwagę spróbować własnych sił by ratować ekspedycję. Chociaż nie. Należy to poprawić zachowywała się niezwykle dziwnie przez co odniósł takie wrażenie. Stanowiła piąte koło u wozu, ale mimo wszystkie podejście do religii było niezwykle ciekawe przez co przynajmniej na ten moment budziła pewne zainteresowanie u Uchihy.

Chakra i techniki:
Chakra
39,5%
Karta postaci:

ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
  • Kenjutsu Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11
    Wytrzymałość: 25
    Szybkość: 41
    Percepcja: 41 (101)
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 11
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 128
MNOŻNIKI STAŁE:
  • Wytrzymałość +2% do chakry
MNOŻNIKI CZASOWE:
  • Sharingan: San Tomoe +60 do percepcji
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100% + 2% = 102%
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - Ranga E
  • Klanowe - Ranga B
  • Katon - Ranga B
  • Kenjutsu - Ranga C

TECHNIKI
Ninjutsu:
  • Ranga E:
    • Bunshin no Jutsu - 3%
    • Henge no Jutsu - 3%
    • Kai - Brak
    • Kawarimi no Jutsu - 3%
    • Kinobori no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
    • Suimen Hokō no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
    • Nawanuke no Jutsu - 3%
Kenjutsu:
  • Ranga D:
    • Fūma Ninken - Brak (+10 do siły)
    • Chanbara - Pasywna
Katon:

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I [35,5/40]
  • 12x kunai z wybuchową notką [2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II [40/40]
  • 20x kunai z wybuchową notką [2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
  • 2 specjalne monety (do kontaktu z Krukami)
0 x
Ryūji

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Ryūji »

Małe zamieszanie związane z medyczną kunoichi oraz martwym Ranmaru na krótką chwilę zatrzymało całą grupę. Sytuacja była dziwna i nie na miejscu aczkolwiek większość z obecnych w tym i dowódca doszli do podobnego wniosku. Pozostawienie dziewczyny samej sobie, tak aby miała chwilę i zebrała się do kupy bądź też nie, było najrozsądniejszym wyjściem. Nikt nie miał ochoty jej do niczego zmuszać, ani nie było rozkazu do zdyscyplinowania. Jedynie samuraj oraz Uchiha próbowali przemówić jej do rozsądku, w tym Shinji nawet spróbował otrząsnąć ją w nieco bardziej brutalny sposób co po części chyba podziałało, gdyż przyznała, iż faktycznie dowódca oddziału Sakki nie żyje. Dziewczyna zdecydowała, iż zostanie i dogoni resztę, nie było więc powodu aby dłużej się zatrzymywać i padł rozkaz wymarszu. Ryuji przez chwilę zamyślił się nad reakcją dziewczyny, w sumie mógłby to zrozumieć gdyby był to ktoś bliski, a może i tak było? Przecież nie znał ich relacji, w każdym razie nie była to jego sprawa i należało zostawić to za sobą.
Droga nieco się dłużyła, drużyna podążała na przód w absolutnej ciszy, wszystko wskazywało na to, że walki zakończyły się wraz z trupem Rina, gdyż nigdzie po drodze nie było najmniejszych śladów potyczek. W pewnym momencie, z naprzeciwka zaczęło docierać do nich naprawdę mocne światło. Ryuji musiał zmrużyć oczy aby spokojnie się przyzwyczaiły, ewidentnie zbliżali się do wyjścia, a może raczej wejścia. Powoli zbliżając się coraz bardziej i bardziej, poza światłem dochodziły do grupy także i głosy, które z każdym krokiem stawały się coraz wyraźniejsze. Chrypliwy głos kobiety i jakiegoś faceta, ich rozmowa nie wiele mówiła młodemu Sabaku ale na pewno wskazywała na kilka rzeczy. Mężczyzna dopiero co przybył na miejsce, więc równie dobrze to właśnie on mógł wyeliminować Rina i resztę, zostało wspomniane imię jego ojca, który okazał się trupem. Pokonując kolejne metry drużyna dotarła do celu a kiedy wzrok przyzwyczaił się całkowicie do warunków dało się dostrzec sporej wielkości salę, dobrze oświetloną z bardzo charakterystycznym tonem czy czymś w tym rodzaju, na którym spoczywał wielki mężczyzna, czyżby to właśnie był ich cel? Czyżby udało im się dotrzeć do bestii? Dwójka rozmówców których teraz można było dojrzeć stała tuż przed tronem. Jednostka zajęła pozycje tak aby spokojnie obserwować rozwój wydarzeń, nie będąc zbytnio narażonym na zdemaskowanie. Niestety nic bardziej mylnego. Kobieta skierowała swoje następne słowa do osoby trzeciej, którą okazała się nie kto inny jak najemnik, który już raz ich zdemaskował. Władca piasku już od samego początku wietrzył, że coś jest nie tak z tym gościem, lecz bez żadnych konkretnych dowodów pozostawało mu tylko przeczucie. Sytuacja stała się naprawdę nieciekawa, Ryuji chcąc jakoś zareagować na to wydarzenie poczuł, iż jego ciało stawia opór na tyle silny, iż nie mógł wykonać najmniejszego ruchu. Najemnik zdołał pochwycić całą drużynę, za pomocą jakiejś techniki paraliżującej, była ona naprawdę potężna zważając na ilość pochwyconych ludzi. Nes, jak zwróciła się do niego kobieta podszedł do młodszego Sabaku i chwycił go za szyję, ściskając na tyle mocno, iż zmiażdżył mu gardło. Martwy Kyoto padł bezwładnie na ziemię.
- Ty skurwysynie... Wycedził przez zęby, cicho blondyn, a jego kamienna twarz przybrała po raz pierwszy od bardzo dawna złowrogi wyraz pełen gniewu. Mimo, iż dopiero co się poznali, Kyoto należał do jego klanu, do rodziny na której niezwykle mu zależało, jako starszy kuzyn miał swoje obowiązki, które właśnie zaniedbał. Bezsilnie patrzył jak Sabaku umiera na obcej ziemi nie robiąc absolutnie nic, gdyż po prostu nie był w stanie, jego bezsilność po raz kolejny dała o sobie znać. Gniew i frustracja buzowały w jego ciele, myślał teraz tylko o tym aby rozerwać na strzępy pieprzonego zdrajce. Niestety jego ciało nie słuchało go w najmniejszym stopniu, tylko właśnie Nesa. Wychodząc mimowolnie z ukrycia jak jeden mąż, ukazali się trójce przy tronie. Krótka wymiana zdań na temat jakiś karteczek z pamiętnika niewiele obchodziła blondyna (nawet jeśli był posiadaczem jednej), wiedział, że zaraz dojdzie do ich śmierci jeżeli jakoś nie wydostaną się z tego paraliżu. Kobieta jednak wydała rozkaz, odmaszerowania zdrajcy, który ten wykonał praktycznie bezzwłocznie, zanikając powoli w cieniu. Ryuji musiał przyznać, że w ogóle go to nie zadowalało, chciał odpłacić się w jakiś sposób za zamordowanie krewniaka, choć nie miał najmniejszego pomysłu jak wyrwać się z cienistego uścisku. Gniew zasłaniał mu pełny obraz, logiczne myślenie i analizę sytuacji, musiał się uspokoić i ogarnąć myśli bo zaraz może skończyć jak kuzyn. Wtedy przypomniał sobie o dziewczynie którą zostawili za sobą, przypomniał sobie sytuację z Rinem i jej próbą leczenia martwego człowieka. Musiał ochłonąć, musiał coś wymyślić. Wtedy za pleców doszedł go dźwięk zbliżającego się kogoś lub czegoś. Czyżby to Meido, która została w tyle próbowała ich wydostać z pułapki a może to coś zupełnie innego?
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 45
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 14
KONSEKWENCJA 1

Kontrola Chakry: B
Chakra 75%
0 x
Murai

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Murai »

Powoli przemieszczali się korytarzem. Pośpiech był tutaj absolutnie niewskazany. Nawet jeśli droga była już oczyszczona z przeciwników, to pozostawało jeszcze wiele możliwości. Przykładowo wkroczyła w jedno z rozwidleń, a z drugiej jej odnogi wyszedłby oddział wrogów. Trzeba było zachować ostrożność nawet na terenie po którym już przeszedł drugi oddział. Moment nieuwagi mógł kosztować życie. Kakuzu nie mógł pozwolić sobie na to nawet podczas czasu wolnego, w którym praktycznie nic nie miało okazji się zdarzyć. Ale tutaj, na terenie potężnego wroga? Była to konieczność podobna do oddychania przez zwyczajnych ludzi, bez którego śmierć byłaby tylko formalnością. W końcu znaleźli martwych przeciwników. Ich twarze nie pokrywały się z ubiorem reszty oddziału, podobnie jak ich twarze. Dowódca wyciągnął dość ciekawy wniosek, który zastanawiał również Muraia. Logicznym byłoby poczekanie na resztę oddziału i wyprowadzenie zmasowanego ataku. Dalej napotkali coś, co teorię tą mocno nadwyrężyło. Duża ilość sojuszniczych jednostek leżała martwa na ziemi. Murai miał już wiele teorii na ten temat, ale jedno słowa Zjawy wystarczyło, żeby niciowiec skupił uwagę na nim. Wojna? Przeciwnik o takim tytule zdołał zabić całą grupkę? Włącznie z osobnikiem posiadającym czerwone oczy, katana wbita w jego serce była niepodważalnym dowodem śmierci. Jednak wtedy znowu zaczęła zachowywać się jak skończona idiotka. Dziewczyna która wcześniej powiedziała całemu oddziałowi o umiejętnościach Ramnaru, teraz próbowała uratować jego życie techniką medyczną. Sam fakt posiadania takich umiejętności byłby niezwykle przydatny, jednak osoba je posiadająca była po prostu głupia. A na pewno tak było z perspektywy Muraia, dla którego marnowanie chakry na takie próby było zwyczajnie niepotrzebne. Najgłupsza rzecz jaką można by teraz zrobić, wraz z zabiciem się na widok ciał przez słabą psychikę. Chakra która mogłaby zostać przeznaczona na technikę która mogła zabić jednego z oponentów i zmniejszenia zagrożenia, była marnotrawiona na próbę uratowania życia, którego w tym ciele już nie było. Dziewczyna praktycznie jęczała nad martwym mężczyzną, jak gdyby był dla niej najważniejszą osobą na świecie. Kilka osób starało się jakoś przekonać dziewczynę, z czego jeden z nich, Shnji, dokonał tego w dość brutalny sposób. Najpewniej najbardziej prosty i skuteczny. Dopiero po tym dziewczyna faktycznie odzyskała rozum. Dla Muraia ta osoba była całkowicie zbędna na polu bitwy. Jeśli kimś trzeba się opiekować podczas prawdziwego konfliktu, gdzie trzeba radzić sobie z realną wizją śmierci. Nawet jeśli medycy byli inaczej traktowali na polu bitwy, to przynajmniej byli kompetentnymi ludźmi. Dowódca najwidoczniej doszedł do wniosku, że metoda jest zależna od sytuacji i w ten sposób będąc umiarkowanie miłym wpływając na Meido. Metodyka zgodna z ideologią Muraia,
ale już wybór podejścia niekoniecznie. Kiedy sytuacja z dziewczyną się ustabilizowała, oddział ruszył dalej korytarzem. Absolutna cisza będąca obecna wśród grupy pozwoliła na wychwycenie dość ciekawego dialogu pomiędzy dwójką ludzi. Używane pseudonimy brak kontekstu nie pozwoliły na dokładne ustalenie przez Muraia o kogo właściwie chodzi i co ma miejsce. Mimo tego Zjawa i reszta dowódców najwidoczniej wiedzieli o co chodzi, na co wskazywały spojrzenia rzucane pomiędzy sobą. Oddział szybko dotarł na koniec tunelu i zobaczył dość imponujące otoczenie. W ogromnej sali znajdował się zajęty przez kogoś tron, przed którym stała dwójka ludzi. Kobieta w czarnych włosach odwrócona plecami do oddziału i samurai, a przynajmniej na takiego wyglądał. Murai zwrócił uwagę na Narę, czy odpowiednio się ukrywa, by nie popełnił tego samego błędu co poprzednio. Jednak w momencie w którym kobieta ponownie przemówiła, skierował swój wzrok ponownie na nią. I to był jego błąd. Wołała osobę zwaną NES. Kimś kto był w oddziale Muraia. Zanim zdążył zareagować, poczuł że utracił możliwość ruchu. Nie był w stanie obrócić głowy, jego głowa stawiała czynny opór. Podobnie jak jego ciało. Nie był w stanie nic zrobić. Efekt identyczny co w przypadku zostania złapanym przez cień. Oczywista była więc konkluzja. NES to właśnie ten Nara. Jego słowa i czyny to potwierdzały. Podszedł do jednego z członków oddziału, kątem oka Murai mógł zobaczyć jednego z Sabaku. Wystarczył jeden uścisk, jedno złapanie za szyję i podniesienie. Wraz z całą grudą. Sabaku padł martwy. NES dysponował potężną siłą fizyczną. Złapał cały oddział, poprowadził ich w kierunku miejsca w którym byli widoczni dla wszystkich przeciwników. Murai nie był w stanie stawić oporu cieniowi. Teraz wszystko do siebie pasowało, podejrzenia Kakuzu okazały się prawdziwe. I dodatkowo wspomniał o kartkach z dziennika. Zaraz, dziennika. Zabrał je wszystkie? Ta oznaczona kartka którą miał Murai także? Kiedy niby? Murai zaczął bardzo szybko analizować sytuację, która w gruncie rzeczy była tragiczna. Prawdopodobnie najgorsza możliwa. Nara się oddalił do tyłu, nadal jednak przytrzymując wszystkich swoim cieniem. Pierwszą rzeczą którą sprawdził Murai było to, czy mógł poruszać nićmi wewnątrz swojego ciała. Wiedza ta była bardzo istotna. Następnie postarał się otworzyć jeden ze szwów, ten ukryty pod ubraniem. Na tyle delikatnie by nie było tego widać. W końcu postarał się wyjąć nić ze swojego ciała na zewnątrz, od strony boku ciała. Wszystko to było próbą swoich możliwości, czego będzie w stanie dokonać a czego nie. Musiał znać swoje limity. Musiał wiedzieć na jak wiele byłby w stanie sobie pozwolić. Nie spuszczał wzroku z trójki przeciwników. Jedynie na chwilę popatrzył się na najemnika z ogromnym mieczem. Byli partnerami, więc co z nim?

KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 10 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)
    SZYBKOŚĆ 170 (5 poziom)
    PERCEPCJA 124 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 95 (3 poziom)
KONTROLA CHAKRY A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:161% (100% bazowe + 55% z Katonowego Serca + 6 z Wytrzymałości)
MNOŻNIKI:

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    TAIJUTSU: GOKEN S
    KLANOWE A
    KATON B (Klik)
    FUUTON C (Klik)
  • JUTSU:

    NINJUTSU:
    Wszystkie E

    KATON:
    Katon: Ryūka no Jutsu (C)
    Katon: Endan (C)
    Katon: Karyū Endan (B)
    Katon: Ryūgyō no Jutsu (B) (WT)

    TAIJUTSU

    Ogólne:

    Dainamikku Akushyon (D)
    Dainamikku Entorī (D)
    Aian Kurōī (D)
    Kage Buyō (C)

    Gōken:

    Konoha Senpū (D)
    Konoha Reppū (D)
    Konoha Shōfū (C)

    KLANOWE:
    Jiongu (D)
    Ugoku (D) (WT)
    Bunri (D) (WT)
    Echin Shishi no Jutsu (C)
    Jiongu Teashi (C) (WT)
    Nuuhada no Jutsu (B)
    Shinto Numei no Jutsu (B)
    Jiongu Hyōshi (B) (WT)
    Jiongu Esa (B) (WT)
    Jingou Henkan (B) (WT)
    Karagoki (B) (WT)
    Jiongu: Reberu Ei (Pasywna) (A)
    Kyushu Hato (A)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
    • 10 shuriken - 8 obj.
    • 1 kunai z notką wybuchową - 2 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
  • Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
    • 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
    • 1 bomba dymna - 1 obj.
    • 2 porcje Makibishi - 10 obj.
    • 3 kunai - 3 obj.
    • Metalowy ochraniacz
  • Ukryte w ciele:
    • 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
    • 4 kunai z notką wybuchową (po 1 na kończynę)
    • 4 kunai - brzuch
    • Metalowe kolce - 4 w każdej ręce, 1 w nadgarstku, 10 w klatce piersiowej (nie obok serc)
  • W domu:
    • 2 kastety z ostrzami - 16 obj.
    • 15 dzwoneczków - 7,5 obj.
    • 50m żyłki - 150 obj.
    • 19 notek wybuchowych 9,5 obj.
    • 3 notek oślepiających - 1,5 obj.
Nazwa
Jiongu
Pieczęci
Brak
Wytrzymałość
Słaby
Szybkość
Słaby
Zasięg Max.
5 metrów
Koszt E: 7% | D: 6% | C: 5% | B: 4% | A: 3% | S: 2% | S+: 1 (na turę)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jiongu jest niezwykłą umiejętnością, która zmienia ciało użytkownika w swoistą, szmacianą lalkę. Zdolność, którą uzyskuje się poprzez poddanie swojego ciała eksperymentom, pozwala na dowolne manipulowanie czarnymi nićmi znajdującymi się w naszym organizmie. Wprowadza się je w trakcie eksperymentu i po jego przyjęciu przez organizm następuje jego gwałtowny rozrost w wyniku czego już po niedługim czasie, nici znajdują się w każdym niemalże mięśniu naszego ciała. Ze względu na to, że nasze ciało składa się w głównej mierze jedynie z tych nici, jesteśmy w stanie także wykonywać dość poważne zabiegi na swoim organizmie, a także bez obaw je otwierać, a także zamykać.
Chakra:
Serce Katon: 43%
Serce zwykłe: 70%-3%=67
0 x
Ayako

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Ayako »

Ayako uzbrojona w kunai wyskoczyła zza domu. Myślała iż spotka tam wroga którego będzie musiała obezwładnić... No i przy okazji uciąć mu ręce, nogi, głowę i tym podobne rzeczy, ale mniejsza o to. Zobaczyła jednak tam kogoś kogo się wogule nie spodziewała. Mianowicie swojego kolegę? Bardziej sojusznika, któremu chciała pomóc na dachu w walce z przeciwnikiem. Jednak coś jej nie wyszło, ponieważ sama miała problemy z ogromną ilością lodowych ptaków, które goniły ją przez cały czas gdy okrążała ten dom. Wracając jednak do rzeczy.... Seiki również posiadał broń. Mianowicie dwa kunaie. Tylko posiadały one coś co je wyróżniało, czyli były one oblepione dziwną mazią. Tylko po co? Czyżby dzięki temu Seiki posiadał jakieś dodatkowe zdolności, czy coś. A może mógł je wykorzystać do sklejania jakiś rzeczy. Ale czy na pewno? Może potrzebował ich do jakiegoś innego celu? Jednak teraz Ayako nie mogła sobie wymyślać takich głupot skoro nic o nim i jego zdolnościach nie wiedziała. Wiedziała za to jedno. Był on mocno zraniony. Na jego twarzy dało się zobaczyć przetartą krew. Ayako zaczęła się zastanawiać jakby ona się czuła po walce połykając co chwile swoją własną krew. Na szczęście nie musiała się tym przejmować, ponieważ posiadała swoją umiejętność zamiany w wodę. Po minie seikiego również dało się stwierdzić iż jego rany niezbyt mu przeszkadzały. Wyglądał dla niej na bardzo silnego i wytrwałego. Musiał w końcu on wiele przejść aby zyskać taką formę. Pewnie dużo walczył, w przeciwieństwie do dziewczyny. Szczerze to była jej pierwsza walka, ale i tak jej całkiem dobrze szło. W końcu nadal żyła. Po pewnym czasie Seiki zwrócił się do niej mówiąc żeby dołączyła razem z nim do większej grupy. Powiedział on to bardzo stanowczym tonem. Aczkolwiek trudno się dziwić. Przecież miał w stu procentach rację. Ona również nie chciała przebywać w tym miejscu dłużej, gdyż były tu same problemy.
- Masz rację. Nie czuję się tutaj zbyt pewnie.
Następnie Seiki zapytał się dziewczyny czy został tu jakiś wróg. Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć ponieważ sama nie była pewna czy ktoś tu został. Nie miała czasu tego sprawdzić ponieważ musiała się borykać z tymi beznadziejnymi ptakami.
- Ciężko powiedzieć. Zaatakował mnie on ogromną masywą lodowych pocisków, a kiedy te zniszczyłam od razu zniknął. Musimy więc uważać.
Dziewczyna powiedziała to co miała powiedzieć ale wydawało jej się że o czymś nie wspomniała, czego oczekiwał Seiki. Po chwili sobie przypomniała iż chodziło tu o to czy da się go pokonać.
- Jeśli chodzi o jego zdolności to jedyne co wiem to to, iż atakuje z dystansu. Więc teoretycznie powinno go się pokonać wręcz.
Była tym trochę zdenerwowana, że nie mogła go pokonać, ale co się dziwić. Nie miała nawet szansy na to.
Następnie podczas kiedy brama została wyważona rybo-lud rzekł aby ich dwójka doszła do grupy.
- Jasne.
Dziewczyna zaczęła powoli iść w stronę jej sojuszników. Po drodze bacznie obserwowała wszystkie domy, szczeliny, czy tym podobne kryjówki. Wykonywała tę czynność, gdyż bała się, że wróg przez ten cały czas ją obserwował i czekał na odpowiedni moment na atak. Na szczęście nic się takiego nie stało. Ayako więc mogła bezpiecznie dojść do swoich sojuszników i w dalszym ciągu towarzyszyć im w bitwie. Kiedy dotarła na miejsce mogła ujrzeć oddziały wojska.
- Ahhh.. Wreszcie na miejscu.
Dziewczyna wreszcie po tym ciągłym uciekaniu mogła na chwilę odpocząć. Była z tego powodu niezmiernie zadowolona. Następnie zaczęła ona szukać jakichkolwiek znanych jej ludzi. Szybko jednak zorientowała się że jedyne osoby które z tąd zna to Seiki, ta jego towarzyszka, oraz liderzy. I wtem zobaczyła jednego z nich. Mianowicie Zangetsu. Szedł on dumnym krokiem do przodu. Kiedy znajdował się już blisko nich jego głowę ni z tąd ni zowąd przebiła strzała. Oczywiście dzięki jego zdolnościom zamienił się w wodę. Następnie wrócił do swojej normalnej postaci i rzucił wlocznią w łucznika. Ta bez problemu go przebiła i pozbawiła go życia. Ayako była pod wielkim wrażeniem. W końcu jak dało się zobaczyć był on bardzo silny jak i dysponował wieloma trudnymi umiejętnościami. Później podszedł on do niej i Seikiego, oraz powiedział że miło mu widzieć ją całą razem z towarzyszem. Dziewczyna nie przedłużając od razu odpowiedziała.
- Mi ciebie również Shirei Kan... A tak przy okazji to świetny rzut.
Następnie chwilę stała bezruchu i głupio się uśmiechnęła, ponieważ zorientowała się że to co powiedziała trochę dziwnie zabrzmiało. No ale cóż. Nie było w tym nic złego, zresztą go przecież pochwaliła. Nie musiała więc się tym przejmować, a z Zangetsu i tak miała dobre relacje. Dodatkowo darzyla go wielkim szacunkiem, oraz wiele mu była winna za jego pomoc. Następnie zwróciła się w stronę Seikiego.
- Choćmy dołączyć do reszty. Okej?
Potem przyszło jej tylko czekać na odpowiedź rybo-luda.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume wewnętrznie czuł, że wybór którego dokonał niekoniecznie może być dobry. Większość sił agresorów nadchodziła właśnie ze strony głównej bramy, gdzie obecnie przebywała pani Yumi, ale z drugiej strony... polecenia Garekiego wyraźnie mówiły, że ma wrócić tam, skąd został zabrany przez Hyoso. Obecnie jego przełożonym był właśnie lider Sakki, ale mimo to nie opuszczało go dziwne wrażenie, że powinien być właśnie przy głównej bramie, walcząc z oddziałami Hoozuki, będącymi bezpośrednim zagrożeniem, a nie przebijać się przez falę mięsa armatniego żeby pokonać kilku, troszkę silniejszych najemników. Takie rozwiązanie irytowało go niemiłosiernie... cóż jednak poradzić - przez całe życie przechodził szkolenie, które wbiło mu luźne pojęcie lojalności i priorytet wykonywania rozkazów, niezależnie jak sprzeczne byłyby z jego własnymi przekonaniami. Nie pozostało więc nic innego, niż tylko stłamsić swoje emocje i ruszyć w stronę bramy bocznej.
Zamknął na sekundę oczy, pozwalając sobie przestawić swój umysł i skupić się na zadaniu.
-Hachimanie, panie wojny - wyszeptał pierwsze słowa modlitwy, którą często powtarzał przed walkami. - Ty, który jesteś Boskim Opiekunem wojowników i dzierżysz Osiem Chorągwi. Spraw by moja ręka była pewna, trafienia celne, a moje ruchy szybkie niczym wiatr. A gdyby miało dojść do najgorszego... zapewnij mi przebaczenie.
Przebiegł kawałek trasy, aż spotkał kilku żołnierzy stojących po stronie Yukich. Prowadził ich jeden z członków Sakki - a przynajmniej tyle młodzieniec był w stanie rozpoznać po opancerzeniu, które miał na sobie. Bo w sumie sam miał prawie identyczne odzienie. Mężczyzna zatrzymał się na moment, by przedstawić mu sytuację i polecenia od przywódcy Ansatsu no Ki. Czyli miał się udać tam, gdzie teraz walczył Gareki, i pomóc mu w pojedynku. Nie mówiąc ani słowa, kiwnął tylko głową i przyspieszył kroku, chcąc jak najszybciej dostać się do lidera.
Chwilę później zauważył dziwną scenę walki. W stronę wioski pomknęła liczna chmara białych kulek, które po chwili zablokowała ściana z lodu. Kulki eksplodowały, niszcząc blok i posyłając jego twórcę gdzieś w dół, poza mur. Młodzieniec, nie myśląc za dużo, rzucił się na pomoc - zerwał się pełnym pędem, wybił się od ściany i schwytał lecącego Garekiego. Razem z nim wylądował na powierzchni ziemi i powoli go położył na śniegu. Nie wyglądał najlepiej, to na pewno, ale przynajmniej wyglądało na to, że będzie żył. Będzie musiał tylko odpocząć.
Czyli został tylko ten tutaj, cała reszta została pokonana. Dodatkowo był on w stanie tworzyć jakieś szalone pociski, mogące wybuchać, i latał sobie na jebuckim... czymś. Skoro nawet Gareki nie bardzo dawał mu rady, to co on będzie w stanie zrobić? Obecnie wyglądało na to, że niewiele. Ale może uda mu się powstrzymać oponenta na tyle, by lider Sakki zdołał odrobinę odpocząć, może nawet się podleczyć, i wtedy we dwóch mogliby zaatakować niebezpiecznego oponenta.
-Cóż, chyba tutaj nie mam za bardzo możliwości odmowy - powiedział z przekąsem, wstając i zaciskając dłonią pięść, tak by jego palce wydały charakterystyczny strzał. Następnie sięgnął dłonią po wiszący na jego plecach wachlarz. - Jakieś rady? Ma jakieś umiejętności, o których nie wiem?
Po wysłuchaniu Garekiego, młodzieniec wskoczył na mur i wyczekał na ruch oponenta, skupiając się tym razem na obronie, unikach i zwracaniu ataków przeciwnika na niego za pomocą wachlarza. O ile było to możliwe, rzecz jasna: gdy był w stanie, korzystał z technik Fuutonu by rozrzucać pociski daleko od murów. A jeśli nie byłoby na to szans... cóż, wykonuje jak najszybszy unik, starając się wyjść spoza zasięgu zagrożenia. Stara się też wymierzyć, jak szybko porusza się smok, i czy byłby w stanie strącić oponenta własną techniką tworzącą tę istotę.
Gdyby jednak nadarzyła się okazja, i przeciwnik byłby w zasięgu i nie próbowałby zagrozić Yukiemu... próbuje go strącić inną techniką wachlarza, za pomocą gwałtownych wymachów pod różnym kątem. Może ekstremalnie szybkie cięcia z powietrza będą w stanie zaskoczyć go na tyle, by nie zdążył się przed tym zabezpieczyć?
  Ukryty tekst
0 x
Isei

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Isei »

W końcu dziewczyna zrozumiała, że Rin jest martwy i jej medyczne techniki na nic się nie zdadzą. Chciała zostać przy trupie jeszcze chwilę. Nie było to zbyt rozsądne z perspektywy wchodzenia w paszczę lwa - akurat jedna osoba mogła robić różnice przy decydującym starciu z kimś kto bez problemu wyeliminował sojuszniczy oddział. Z drugiej strony - zawsze mogła ubezpieczać tyły. No i była medykiem, więc nie powinna wychodzić na pierwszą linię. Najlepiej jakby jednak została za plecami. Tylko jak bardzo? Jak daleko jeszcze mieli iść? Zostawienie jej za sobą samej sobie również nie było zbyt dobrym planem.
Ruszyli dalej i trafili do czegoś w rodzaju sali tronowej. Lodowa grota z siedziskiem dla władcy - z pewnością zasiadał na nim Bestia, gdyż była to jego kryjówka, jego baza. Pozostawało pytanie - kim była dwójka obok niego? Jedna z tych osób to Wojna, a druga? Ten mężczyzna, który wyglądał na samuraja zapewne był Wojną, bo cięcia zgadzałyby się ze stylem Battodo - precyzyjne i pojedyncze. No i sam Zjawa założył, że za wymordowaniem wszystkich stoi właśnie Wojna. Zatem kim była dziewczyna? Nagle odezwała się krzykiem do kogoś, a tym kimś okazała się osoba, która zbiła posąg na samym początku ich wyprawy. Cień pod nogami Iseia rozszerzył się i nim zrozumiał co się wydarzyło, to nie mógł się już poruszyć. Jakaś siła trzymała go w miejscu i, zapewne, był to ten dziwaczny cień, który łączył się z każdym z ekipy. NES - bo tak chyba brzmiało jego imię lub pseudonim - okazał się być zdrajcą. Nic dziwnego zatem, że na samym początku narobił huku, aby sprowadzić kłopoty na całą drużynę. Szkarłatnooki obserwował jak ten zbliża się do chłopaka z trumną na plecach i bez problemu odrywa go od ziemi. Czyli ten cień nie przyszpilał. Trzask miażdżonego gardła nie był przyjemnym odgłosem. Większość sojuszników wydawała się poruszona śmiercią towarzysza, chociaż sam samuraj nie odczuwał zbyt wiele. Było mu szkoda kolejnego trupa, ale wcale nie bardziej, niż tamtego więźnia, którego przysypał gruz. Obaj nie zasługiwali na śmierć i obaj byli nieznajomi Iseiowi, więc nie żałował nikogo bardziej. Znów nie mógł nic zrobić, aby uratować kogoś. To poczucie niemocy było najgorsze.
Wtem wszyscy ruszyli do przodu. Nawet czarnowłosy, który jeszcze przed chwilą nie mógł drgnąć. Teraz nie mógł się zatrzymać, chociaż chciał. Próbował przeciwstawić się sile, która wymuszała na nim krok, jednak bez efektu. NES znikł w cieniu, dziewczyna zapewne chciała ich zamordować. Samuraj nie miałby nic przeciwko walce z nią, gdyby nie fakt, że dalej nie mogli się poruszać. Wcale. Isei zatem czekał na moment, w którym tylko odzyska kontrolę nad własnym ciałem, aby od razu przygotować się do walki. Złapać za tsukę Mugen i mieć w zanadrzu technikę Iaido - podstawę stylu Battodo. Na razie żaden atak nie nadchodził, ale w każdej chwili mógł. W końcu ktoś z przeciwników wymordował cały oddział sojuszników.

Wyjaśnienia:
1. Isei w razie czego jest przygotowany, aby przyśpieszając cięcie z pomocą Iaido odbić/zablokować jakiś atak wycelowany w niego lub sojuszników.
2. Jeżeli dałoby się go uniknąć, to oczywiście unikałby, a nie trudził się z blokiem.
3. Jak zwykle przy bloku korzysta z Kuchigotae, a przy rzutkach z Shobatsu.

Techniki:
Nazwa
Iaidō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości ostrza
Koszt
Brak
Dodatkowe Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk, na czas używania techniki otrzymujemy +15 do szybkości
Opis Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość.
Warunki:
- Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 15
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.
Nazwa
Hikage no Dan: Kuchigotae
Dziedzina
Kenjutsu - styl Battodo
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Broń
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia +30 percepcji.
Opis Banalna technika, która jakimś cudem nie została poważniej opracowana przez samurajów dotychczas. Technika ta polega na niczym innym jak odpowiednim "blokowaniu" ataków bronią białą. Cała sztuczka polega na tym, że zamiast całkowicie zatrzymywać uderzenie, to pochylamy naszą broń na jedną ze stron. W ten sposób wykorzystujemy siłę ataku przeciwnika, aby jego oręż zsunął się po naszym i, przy odrobinie szczęścia, uderzył w ziemię. To sprawia, że przeciwnik jest otwarty na atak. Technika ta pozwala również zablokować uderzenia, które normalnie mogłyby nam przysporzyć kłopotów. Jakim cudem? Zamiast stawiać opór sile, to my ją przekierowujemy na bok, a nawet nie my, lecz sam atakujący. Poprawne wykonanie techniki skutkuje tym, że nasz oponent jest zupełnie odsłonięty i możemy go wykończyć krótkim cięciem z samego nadgarstka. Oczywiście o ile wycelujemy w odpowiednie miejsce.
Jeżeli przeciwnik włada bronią, która nie posiada tsuby/jelca/innego elementu blokującego zsunięcie się ostrza, to można wykorzystać tę technikę w taki sposób, że od razu jest ofensywna. Zsuwamy ostrze przeciwnika po naszym, a jednocześnie zbliżamy się lub przesuwamy własną broń wzdłuż broni przeciwnika. To sprawi, że nasze ostrze zsunie się z ostrza oponenta i wyląduje na rękojeści przeciwnika. Skutek? W najlżejszym przypadku pozbawienie palców.
Link do tematu postaci >KLIK<
Nazwa
Hikage no Dan: Shobatsu
Dziedzina
Kenjutsu - styl Battodo
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Broń
Koszt
Brak
Dodatkowe Wymaga rozpoczęcia z Iaido oraz minimum 50 percepcji. Na czas użycia +30 percepcji.
Opis Technika wydawałoby się trudna do wykonania, lecz dla wprawnego samuraja nie jest niezwykłym wyczynem. Polega ona na specjalnym skontrowaniu shurikenów lub kunaiów albo innej broni, która posiada w swojej budowie otwór umożliwiający wsunięcie samego czubka ostrza katany. Oczywiście broń kontrowana nie może być zbyt duża. Jak wygląda ta technika? Otóż użytkownik musi skupić się zbliżających się w jego stronę przedmiotach (stąd wymaganie percepcji), następnie korzystając z początkowej prędkości i precyzji techniki Iaido (która wymaga minimum 80 szybkości) wykonuje odpowiednie cięcie, w którym zbija rzucone przedmioty i zahacza je o sam czubek ostrza, by płynnym ruchem zrzucić je na ziemie wbijając naprzeciw swojej prawej stopy - równo jedna przed drugą. Nie musi zbić od razu wszystkich, lecz odstęp czasu nie może przekraczać dwóch sekund, a jednorazowa ilość maksymalna to cztery kunaie/shurikeny/inna broń miotana. Tutaj pierwszy etap techniki kończy się i kiedy nastąpi drugi zależy od samego użytkownika, lecz najczęściej, by wykorzystać zaskoczenie jest to natychmiast po wykonaniu pierwszego. Drugi etap polega na wykonaniu cięcia od dołu, po samej ziemi, w górę. Cięcie to zahacza czubkiem wszystkie ściągnięte na ziemie kunaie/shurikeny/coś innego i podnosi je do góry, by ostrze skierowało je w stronę (najczęściej) tego, kto wyrzucił je. Użytkownik wtedy może cofnąć nieco katanę, by wykonać wyrzut szybciej. W skrócie - ściągamy za pomocą ostrza wyrzuconą w nas broń miotaną, którą możemy zahaczyć o katanę, a ona wbija się naprzeciw naszej stopy, by później wykonać cięcie od dołu do góry i posłać broń z powrotem do atakującego.
Oczywiście jeżeli szybkość rzutek znacznie przekracza naszą szybkość lub zostaną wyrzucone z niewielkiej odległości, to technika może się nie powieść. Jako szybkość rzutek zakłada się, że jest ona równa sile napastnika wyrzucającego je, lecz do samej akcji zalicza się również wyciągnięcie rzutek, wzięcie zamachu i wyrzut, który liczony jest z szybkości wyrzucającego. Jeżeli napastnik ma niską szybkość, to szermierz ma więcej czasu na przygotowanie się do techniki, co ułatwia poprawne wykonanie.
Link do tematu postaci >KLIK<
Statystyki i ekwipunek:

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 22
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 68 | 81
    PERCEPCJA 50
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI: Szkoła Taka (+20% Szybkość)
Suma atrybutów fizycznych: 203 PA

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
  • NINJUTSU E
    RAITON D
    STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
    • Battodo - A
    • ---
    • ---

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Katana - Mugen 無限 (przy lewym boku)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zestaw do czyszczenia ostrzy w drewnianym pudełeczku - Zawiera mosiężny młoteczek, flakonik goździkowego olejku, kulkę proszku polerskiego i bawełnianą tkaninę (schowane w kieszeni).
0 x
Hoshigaki Seiki

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Hoshigaki Seiki »

Niebieskowłosa dziewczyna onieśmielała mnie swoją urodą przez co dość szybko zdołałem opanować silne emocje, które kierowały mną jeszcze kilka chwil wcześniej. Będąc już właściwie pewnym, że w tym miejscu nie grozi nam zbyt wiele bo wróg najwyraźniej się wycofał, postanowiłem rozejrzeć się czy może gdzieś w pobliżu nie kręci się moja towarzyszka Saika. Niestety nawet w grupie do której dołączyliśmy nie mogłem namierzyć białych włosów dziewczyny, ani nie słyszałem jej głosu. Ciągle trzymając w dłoniach swoje kunai, podszedłem do lidera klanu Hozuki, który szedł na przedzie grupy i który najwyraźniej wiedział dobrze kto z jego klanu był w tym miejscu - powitał Ayako więc może znał po prostu wszystkie niewiasty Hozuki ryzykujące życiem na tej wojnie.
Saika! Hozuki Saika wbiegała ze mną na mur ale teraz nie mogę jej znaleźć! Została gdzieś z tyłu? Ktokolwiek wie co się z nią dzieje? - zasypałem mężczyznę pytaniami, licząc na to że usłyszę jakąś pokrzepiającą i zgodną z prawdą odpowiedź.
Wiedziałem, że bez Saiki moje szanse na wykazanie się w tej wojnie drastycznie spadają, bo niemal ciągle przygotowywaliśmy się do współpracy i wspólnej walki. Sam mogłem jedynie stwarzać jej dogodne warunki do walki lub ewentualnie osłaniać jej i tak nietykalne plecy.
Teraz stałem przed grupą swoich sojuszników z zakrwawioną twarzą, rękoma oraz częściowo ubraniem i liczyłem na jakiekolwiek dobre wieści. W głębi duszy wiedziałem jednak, że coś było nie tak - Saika była bardzo zmotywowana do walki, z pewnością zobaczyłbym ją szalejącą gdzieś w okolicy. Mogła przecież ponownie wejść na mur jeśli została z niego zrzucona, ale najwyraźniej tego nie zrobiła... dlaczego?
Muszę ją znaleźć! - dodałem po chwili a serce waliło mi w piersi z coraz większą siłą.
Po tych słowach spojrzałem na niebieskowłosą dziewczynę z którą dołączyłem do grupy. Ona również pochodziła z klanu Hozuki i to było dla mnie nieco dziwne. Saika znika, pojawia się ta cudowna istota i niemal od razu nasze drogi się krzyżują. Wyglądało to tak, jak gdyby los chciał abym spotkał Ayako... ale czy powinienem teraz zostawić Saikę gdzieś z tyłu? Wiedziałem, że jako żołnierz muszę wykonywać rozkazy i przeć do przodu na wroga, ale gdzieś tam za nami była przecież moja towarzyszka, której nie powinienem zostawiać na pastwę losu.
Nie wiedziałem co robić, spokój jaki zapewniła mi Ayako swoją obecnością przysporzył mi jedynie zmartwień. Kiedy kierowała mną żądza krwi wszystko zdawało się łatwiejsze, prostsze, wystarczyło zabijać. Teraz śmierć była słowem którego nie chciałem usłyszeć.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości