[Event] Wielka wojna

Ryūji

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Ryūji »

Przerwa na ogarnięcie każdemu pozwoliła na odetchnięcie i każdy przyjął ją z zadowoleniem. Ryuji korzystając z okazji, kto wie czy nie jedynej postanowił porozmawiać z dowódcą. Jego odpowiedź na podziękowanie Ryujiego nieco go zaskoczyła, chłopakowi wydawało się, że mężczyzna jest bardziej oziębły, lecz jego uśmiech i rozważne słowa jeszcze bardziej upewniły blondyna w przekonaniu, że natrafili na dobrego dowódcę. Młody Sabaku w tym momencie, jeszcze bardziej zainteresował się zarówno krukami jak i samym Tamotsu, był ciekaw jego umiejętności jak i miejsca w hierarchii organizacji, być może jeśli nadarzy się okazja po misji, porozmawia z nim nieco więcej. Białowłosy towarzysz zadał pytanie o następny ruch, sprawa była prosta, muszą dołączyć do pozostałych i przegrupować swoje siły, ich główny cel wciąż pozostawał przed nimi. Ryuji podszedł do dziewczyny, która wciąż opatrywała Kyoto, chłopak nie wyglądał źle, a jej medyczne umiejętności wyglądały na całkiem solidne, chociaż blondyn nie za bardzo się na tym znał więc nie mógł tego porządnie ocenić. Przerwa nie trwała długo, tyle aby połatać, jego kuzyna i musieli ruszać dalej, w sumie nic dziwnego, byli w środku terytorium wroga, a zadanie nagliło. Grupa po pozbieraniu się ruszyła dalej, po dość krótkiej drodze wrócili do miejsca gdzie zostawili jednego z dowodzących. Zjawa stał dokładnie w tym samym miejscu, w którym go zostawili. Ryuji musiał przyznać, że osobnik z mieczem wyglądał na solidnego wojownika i sam jego wygląd oraz aura budziły nie mały respekt, chłopak musiałby zastanowić się dwa aby z nim zadrzeć. Drużyna w komplecie ruszyła na poszukiwanie drugiej grupy, z którą rozdzielili się podczas wejścia. Wracając na górę spotkali jedynie część sojuszników na czele z kobietą władającą lodem. Pierwsza myśl, która przeszła przez myśl chłopakowi to, to że coś poszło nie tak. Odpowiedź kobiety na pytanie Tamotsu, rzuciło na wydarzenia nieco światła, grupa która miała oczyścić wyższy poziom, znów się podzieliła, w czym jedna z nich się spóźniała. Dowódca szybko zdecydował, znów połączeni mieli poszukać ostatnich sojuszników.



Ps: post krótki i byle jaki ze względu na barak czasu, a nie chce przedłużać kolejki
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 45
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 14
KONSEKWENCJA 1

Kontrola Chakry: B
Chakra 75%
0 x
Murai

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Murai »

Słowa Muraia nie miały żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Jego powinnością była eliminacja wszystkich zagrożeń znajdujących się w pomieszczeniu. Osoby które są uznawane za wrogów powinny być eliminowane, chyba że ci przydaliby się w charakterze jeńców. Wtedy możliwym byłoby wyciągnięcie z nich jakiś konkretnych informacji. Jeśli taki był zamiar mężczyzny z klanu Nara to kłopotem był tutaj brak wcześniejszego porozumienia, opracowania jakiegoś planu działania. W takim wypadku nadal odpowiedzialność za to ponosił on, który zrzucając popiersie dał alarm obecnym w pomieszczeniu. Jednak biorąc pod uwagę jego zachowanie i słowa, w grę wchodziła osobista chęć wykorzystania umiejętności kontroli ciał przeciwników celem wykorzystania ich w boju. Osobnik był dość ciekawy pod względem swoich czynów, a jego motywacje pozostawały nieznane. Przez chwilę Kakuzu wpadł nawet na pomysł, że mężczyzna ten był jakimś sabotażystą, który w subtelny sposób miał pokrzyżować plany tej grupce. To wrażenie szczególnie wzmocniło się po usłyszeniu odpowiedzi tego osobnika. W jednym momencie całkowicie zmienił swoją manierę głosu, a słowa przesiąkły jadem i groźbą. Mężczyzna w sprytny sposób chciał, by Murai brał jego słowa na poważnie, manipulując tonem swojego głosu i mimiką. Było to na tyle nagłe, że w głowie Muraia zaczęły kłębić się wątpliwości odnośnie intencji Nary. Potencjalny sabotażysta starałby się raczej uchować od podejrzeń na wszelkie możliwe sposoby. Murai przypomniał sobie własny wniosek wysunięty na podstawie obserwacji poczynionych na przestrzeni lat. "Osoby nieprzewidywalne są zazwyczaj najbardziej groźne" i to faktycznie się zgadzało. Kakuzu miał co prawda wiele podejrzeń odnośnie tej dwójki najemników - mężczyzny z ogromnym mieczem i Nary -
jednak podczas walki nie mógł koncentrować swojej uwagi wyłącznie na nich. Będzie trzymał z tyłu głowy by trzymać na nich oko bardziej niż na innych, koniecznie.

- Ta, na tyle. - powiedział z identycznym tonem i mimiką co poprzednio. Wypowiedź Nary, mimo że wywołała w nim lawinę przemyśleń i nasuwających się wniosków, nie wpłynęła na niego do stopnia w którym byłby zmuszony to okazać. Odwrócił się i praktycznie natychmiast po odejściu został osaczony przez Shinjiego. Z jakiego powodu? Zwyczajna chęć rozmowy czy wstęp do bardziej odważnych prób wyciągnięcia od niego kolejnych informacji? Obydwie opcje były możliwe.
Jednak dopóki ten nie poruszał szczególnie ważnych tematów, można było podjąć z nim rozmowę. Narzekania na zużycie chakry miały podstawy, bowiem przeciwnik nie był aż tak wymagający a mimo tego zasoby Kakuzu zostały uszczuplone. Gdyby Murai chciał pójść na całość to przeciwnik prawdopodobnie nie miałby nic do gadania, jednak wiązałoby się to ze znacznie uszczuplonymi zasobami chakry. Mimo że posiadał je większe od innych, to nadal powinien mocno na nie uważać. Będzie w stanie używać technik Katon, a technikami opartymi na niciach się wspomagać w ciężkich przypadkach.

- Wyszedłem z tego bez zadrapania. Chociaż faktycznie zachowanie chakry na sam koniec będzie problematyczne. -otwarcie przyznał rację Shinjiemu, mając akurat to samo zdanie. Kiedy w końcu staną oko w oko z najgorszym, możliwie jak największe pokłady chakry będą niezbędne do prowadzenia potyczki z wykorzystaniem maksimum swoich możliwości. Kapitan zarządził powrót, a właściwie to dołączenie do reszty oddziału. Po drodze spotkali Zjawę. Teren wokoło niego był dokładnie taki jak przedtem, nic więc nie stało się w tym fragmencie. Mając zamknięte przejście koniecznym było wybranie drogi na górę. Na górze Murai usłyszał, że oddział rozdzielił się jeszcze bardziej. Nierozsądne posunięcie. Kapitan również wyczuł, że coś się nie zgadza. Wszyscy ruszyli wraz z nim na poszukiwanie zaginionej części drugiej grupy. Murai, jak to miał w zwyczaju, maksymalnie skupił się na otoczeniu. Jeśli ktokolwiek by coś do niego mówił, bardzo możliwym by było, że nawet by tego nie usłyszał.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Kyoushi »

  • Dym i kurz nadszedł z góry. Białowłosy sprawnym ruchem ręki otrzepał swój czarny płaszcz, rozglądając się dookoła co się działo i komu. Jedna osoba ranna, reszta w nienagannym stanie, może wyczerpani nieco z chakry. To co się działo w więzieniu to jego, a rozwój i praca nad taktyką, którą zajął się przywódca mógł określić na.. Prawdopodobnie opracowaną. Jednak najgorsze dopiero przed nimi – walka z bestią. Chwila na oddech, odpoczynek i ogarnięcie tego, co miało się dopiero wydarzyć w tym piekielnym dniu. Po co świeży Akoraito wybrał się akurat tutaj.. Ciężko zrozumieć, aczkolwiek jego potrzeba rozwoju i sprawdzenia swoich sił mogą świadczyć właśnie o obecności tutaj. W siedlisku bestii. Kyu zadał pytanie liderowi, który wyjaśnił wszystko w jednym, prostym zdaniu. Wyleczenie kamrata, a następnie podróż w górę, na spotkanie pozostałej załogi i atak na bestię, która miała być wisienką na torcie dzisiejszej eskapady. Wyglądało na to, że białowłosy shinobi nie był jakoś specjalnie zmęczony, a sama podróż w górę pomoże mu w regeneracji, jak i ten ‘oddech’ tutaj. Musiał tylko przestawić swoją łepetynę na coś o wiele gorszego co działo się tutaj. Przez zamknięte pomieszczenia nie mógł wykorzystać swojego pełnego potencjału, jednak zdawał sobie z tego sprawę i planował co raz bardziej szczegółowo każdy kolejny ruch i krok. W końcu już teraz musiał opracowywać plan do walki z nieznanym, inaczej – mógłby zginąć na wejściu, co nie przysporzyłoby mu zbyt wiele.
    Wojownicza grupa najemników ruszyła przed siebie tuż po tym jak dziewczyna wyleczyła jednego z rannych. Po krótkim spacerze napotkali na swojej drodze Zjawę, który ubezpieczał tyły. Jak widać, spisał się nader przyzwoicie, więc mogli ruszyć dalej, po krótkim dialogu pomiędzy liderami tego śmiesznego zbiorowiska. Dalsza podróż owocowała w spotkanie całej reszty wojowników. W końcu można było rzec, że skład był pełen i obyło się bez większych niespodzianek. Mruknąwszy, ruszył za Tamosu kompletnie nie zadając zbędnych pytań. Rozglądał się przez cały czas, gdy szli tak do przodu, kierując swoje kroki ku przeznaczeniu. Cały czas bacznie i zdecydowanie uważał na siebie, w razie czego dobywając katany, którą mógłby się osłonić, jednak zdawał sobie sprawę, że ważniejsze teraz było maksymalnie skoncentrować się na krokach, które musiały być szybkie, aczkolwiek ciche..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Hoshigaki Seiki

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Hoshigaki Seiki »

Tępo wpatrywałem się w ciało leżące przede mną. Krew pokrywała je niemal w całości, o ile całością można nazwać porządnie nadjedzone zwłoki. Smak krwi ciągle jeszcze utrzymywał nade mną swoją kontrolę, język oblizał łapczywie wielką paszczę pełną ostrych jak brzytwa zębów.
Taka ciepła... taka pyszna... - pomyślałem unosząc dłonie przed twarz. Widząc jak kolejne krople spadają na ziemię, zapragnąłem...
Jeszcze więcej tego cudownego... napoju...
Raptownie podniosłem głowę, aby rozejrzeć się po okolicy. Gdzieś musiały ukrywać się kolejne pojemniki pełne krwi. Najbliższy z pewnością mógłbym napotkać podążając ku najbliższym odgłosom walki. Wszystkie moje zmysły nastawione były teraz na namierzanie najbliższego źródła dźwięku wydawanego przez coś żywego. Odgłosy stąpania, biegania, ciężki oddech, uderzające o siebie ostrza kunai lub katany, odgłosy pękającego lodu jak przystało na osadę rodu Yukich; cokolwiek mogło mnie pokierować, chciałem to teraz wychwycić.
Otoczenie nie było w tej chwili specjalnie mi sprzyjające i jako łowca czułem się pozbawiony swojej przewagi. Co prawda nigdy nie miałem jej w środku miasta wrogiej frakcji, ale świadomość tego że mogę "przywołać" w dowolnym miejscu ogromne masy wody sprawiała że bardzo poważnie myślałem czy aby nie powinienem spróbować tego ponownie. Wiedziałem że podczas wykonywania tej techniki mogłem być podatny ataki, ale pokusa była mimo tego ogromna.

Wreszcie usłyszałem dość blisko jakieś niepokojące i zarazem znajome odgłosy. Pękający lód, wybuch i coś jak gdyby...
Ciało Hoozuki rozcięte czymś ostrym! SAIKA! - natychmiast ruszyłem w kierunku z którego dobiegały te odgłosy. W swoich stopach skoncentrowałem chakrę aby móc biegać po wszelkich nierównościach, ścianach i powierzchniach jakie można było napotkać po drodze.
Moje zęby ponownie wyszczerzyły się bo wiedziały, że tam poza Saiką najpewniej może być przeciwnik, a tam gdzie przeciwnik tam i krew! Instynkt zaczynał brać górę, ale co chwilę wizja Saiki walczącej o życie ocucała mnie i przypominała że nie mogę pozwolić jej tam zginąć i zostawić mnie samego. Stanowiliśmy duet, a duety wspierały się niezależnie od sytuacji.
0 x
Isei

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Isei »

Zgodnie z planem Isei wycofał się. Zresztą Tamotsu dosadnie wyjaśnił, że mają uciekać, bo za chwile wszystko wybuchnie. Był dowódcą, zatem nikt nawet nie próbował się sprzeciwiać, chociaż w tej sytuacji nie miało to najmniejszego sensu. Każdy próbował zachować swoje życie, a pył rzeczywiście wybuchł, zawalając cały obszar więzienia. Jeden z nich nawet oberwał soplem, lecz natychmiast się nim zajęto. Walka się skończyła, jednak samuraj czuł niedosyt. Wyeliminował tylko jednego przeciwnika, a mógł był znacznie bardziej skuteczny. Nie była to jego wina - on dawał z siebie wszystko i szło mu, jak dotychczas, doskonale, gdyż wyszedł z całego starcia bez najmniejszego zadrapania. Nie był też zmęczony, nie stracił chakry. Można powiedzieć, że był w najlepszej kondycji z całej ekipy.
Mieli chwilę odpoczynku. Isei obrócił katanę wokół własnej osi, by strzepnąć z niej krew, a później chwycił ją na odwrót, by musnąć jej grzbietem o swoje ramię i schować ją do sayi. Oparł się o ścianę, by nieco spocząć bardziej umysłowo. Uspokajał się, zrzucał z siebie emocje jakie towarzyszyły mu przy pojedynku. Nie podobała mu się ta sytuacja. Nie sprawdzili czy w więzieniu nie więcej niewinnych ludzi, nie uratowali nikogo, a jedynie zabili przeciwników oraz tego torturowanego. Względny sukces, ale nic nie dało się zrobić - szalona kobieta przypuściła samobójczy atak i nie sposób było ją zatrzymać.
Przerwa dosyć szybko się skończyła i ruszyli dalej. Isei oczywiście cały czas był przygotowany na ewentualne zaskoczenie ze strony wroga. Wyszło na to, że grupa Fuyuko rozdzieliła się. Jedna część wróciła, a druga... druga jeszcze nie, chociaż równie dobrze mogli być w tarapatach lub już martwi. Tamotsu zarządził dołączenie do nich, więc samuraj musiał zwiększyć swoją czujność. Kto wie co mogli zastać na miejscu. Oby tylko nie zamordowaną całą ich grupę, bo to nie wróżyłoby dobrze. W końcu byli elitą wyspecjalizowaną w cichej, szybkiej i sprawnej eliminacji. Tak przynajmniej wychodziło z wcześniejszych wypowiedzi, a kim była ich ekipa? Bandą przeszkadzających sobie i niezgranych najemników, którzy przybyli tutaj z różnych powodów. Nie znali ani siebie, ani swoich umiejętności. Chociaż mieli w swej drużynie obiecujące jednostki, które mogłyby poradzić sobie z problemem i w pojedynkę. Chodziło tutaj oczywiście o Zjawę, który budził takie wrażenie.
W każdym razie - Isei ruszył za resztą grupy gotów do walki. Nie wyskakiwałby na sam przód, ani nie rzucałby się do ataku. Był bardziej skupiony na obronie siebie lub swoich sojuszników. Wszelkie inne ruchy jedynie wykonałby za rozkazem. O ile wcześniejsza potyczka była swego rodzaju testem zdolności, o tyle w tej już nie mogli pozwolić sobie na swobodę działań. Musieli być zgrani i nie mogli popełnić żadnego błędu. Zbliżało się decydujące starcie. Istniała szansa, że właśnie teraz ono nadchodziło.

Wyjaśnienia:
1. Isei w razie czego jest przygotowany, aby przyśpieszając cięcie z pomocą Iaido odbić/zablokować jakiś atak wycelowany w niego lub sojuszników.
2. Jeżeli dałoby się go uniknąć, to oczywiście unikałby, a nie trudził się z blokiem.
3. Jak zwykle przy bloku korzysta z Kuchigotae, a przy rzutkach z Shobatsu.

Techniki:
Nazwa
Iaidō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości ostrza
Koszt
Brak
Dodatkowe Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk, na czas używania techniki otrzymujemy +15 do szybkości
Opis Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość.
Warunki:
- Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 15
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.
Nazwa
Hikage no Dan: Kuchigotae
Dziedzina
Kenjutsu - styl Battodo
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Broń
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia +30 percepcji.
Opis Banalna technika, która jakimś cudem nie została poważniej opracowana przez samurajów dotychczas. Technika ta polega na niczym innym jak odpowiednim "blokowaniu" ataków bronią białą. Cała sztuczka polega na tym, że zamiast całkowicie zatrzymywać uderzenie, to pochylamy naszą broń na jedną ze stron. W ten sposób wykorzystujemy siłę ataku przeciwnika, aby jego oręż zsunął się po naszym i, przy odrobinie szczęścia, uderzył w ziemię. To sprawia, że przeciwnik jest otwarty na atak. Technika ta pozwala również zablokować uderzenia, które normalnie mogłyby nam przysporzyć kłopotów. Jakim cudem? Zamiast stawiać opór sile, to my ją przekierowujemy na bok, a nawet nie my, lecz sam atakujący. Poprawne wykonanie techniki skutkuje tym, że nasz oponent jest zupełnie odsłonięty i możemy go wykończyć krótkim cięciem z samego nadgarstka. Oczywiście o ile wycelujemy w odpowiednie miejsce.
Jeżeli przeciwnik włada bronią, która nie posiada tsuby/jelca/innego elementu blokującego zsunięcie się ostrza, to można wykorzystać tę technikę w taki sposób, że od razu jest ofensywna. Zsuwamy ostrze przeciwnika po naszym, a jednocześnie zbliżamy się lub przesuwamy własną broń wzdłuż broni przeciwnika. To sprawi, że nasze ostrze zsunie się z ostrza oponenta i wyląduje na rękojeści przeciwnika. Skutek? W najlżejszym przypadku pozbawienie palców.
Link do tematu postaci >KLIK<
Nazwa
Hikage no Dan: Shobatsu
Dziedzina
Kenjutsu - styl Battodo
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Broń
Koszt
Brak
Dodatkowe Wymaga rozpoczęcia z Iaido oraz minimum 50 percepcji. Na czas użycia +30 percepcji.
Opis Technika wydawałoby się trudna do wykonania, lecz dla wprawnego samuraja nie jest niezwykłym wyczynem. Polega ona na specjalnym skontrowaniu shurikenów lub kunaiów albo innej broni, która posiada w swojej budowie otwór umożliwiający wsunięcie samego czubka ostrza katany. Oczywiście broń kontrowana nie może być zbyt duża. Jak wygląda ta technika? Otóż użytkownik musi skupić się zbliżających się w jego stronę przedmiotach (stąd wymaganie percepcji), następnie korzystając z początkowej prędkości i precyzji techniki Iaido (która wymaga minimum 80 szybkości) wykonuje odpowiednie cięcie, w którym zbija rzucone przedmioty i zahacza je o sam czubek ostrza, by płynnym ruchem zrzucić je na ziemie wbijając naprzeciw swojej prawej stopy - równo jedna przed drugą. Nie musi zbić od razu wszystkich, lecz odstęp czasu nie może przekraczać dwóch sekund, a jednorazowa ilość maksymalna to cztery kunaie/shurikeny/inna broń miotana. Tutaj pierwszy etap techniki kończy się i kiedy nastąpi drugi zależy od samego użytkownika, lecz najczęściej, by wykorzystać zaskoczenie jest to natychmiast po wykonaniu pierwszego. Drugi etap polega na wykonaniu cięcia od dołu, po samej ziemi, w górę. Cięcie to zahacza czubkiem wszystkie ściągnięte na ziemie kunaie/shurikeny/coś innego i podnosi je do góry, by ostrze skierowało je w stronę (najczęściej) tego, kto wyrzucił je. Użytkownik wtedy może cofnąć nieco katanę, by wykonać wyrzut szybciej. W skrócie - ściągamy za pomocą ostrza wyrzuconą w nas broń miotaną, którą możemy zahaczyć o katanę, a ona wbija się naprzeciw naszej stopy, by później wykonać cięcie od dołu do góry i posłać broń z powrotem do atakującego.
Oczywiście jeżeli szybkość rzutek znacznie przekracza naszą szybkość lub zostaną wyrzucone z niewielkiej odległości, to technika może się nie powieść. Jako szybkość rzutek zakłada się, że jest ona równa sile napastnika wyrzucającego je, lecz do samej akcji zalicza się również wyciągnięcie rzutek, wzięcie zamachu i wyrzut, który liczony jest z szybkości wyrzucającego. Jeżeli napastnik ma niską szybkość, to szermierz ma więcej czasu na przygotowanie się do techniki, co ułatwia poprawne wykonanie.
Link do tematu postaci >KLIK<
Statystyki i ekwipunek:

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 22
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 68 | 81
    PERCEPCJA 50
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI: Szkoła Taka (+20% Szybkość)
Suma atrybutów fizycznych: 203 PA

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
  • NINJUTSU E
    RAITON D
    STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
    • Battodo - A
    • ---
    • ---

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Katana - Mugen 無限 (przy lewym boku)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zestaw do czyszczenia ostrzy w drewnianym pudełeczku - Zawiera mosiężny młoteczek, flakonik goździkowego olejku, kulkę proszku polerskiego i bawełnianą tkaninę (schowane w kieszeni).
0 x
Shinji

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Shinji »

Rozpoczął się wyczekiwany i jak najbardziej zasłużony odpoczynek dla kompani, która poniosła jak to bywa na wojnie straty. Wszystkie osoby rzucające się nieco bardziej w oczy jakimś cudem wyszły z tego wszystkiego cało. No może poza jednym małym wyjątkiem. Czarnoskóry, który rzucał się w oczy zarówno tym małym szczegółem kontrastującym na tle innych jak i dziwnym pojemnikiem na piasek o kształcie trumny oberwał i był teraz leczony przez Meido. Shinji po okazaniu ogromnej radości, że udało się mu przeżyć natychmiast skierował swoje kroki w kierunku wypatrzonego w tłumie ocalałych Murai'a. Nie przerywał mu jednak krótkiej konwersacji z najemnikami. Wychodziło na to, że doszło między nimi do jakiejś małej sprzeczki podczas potyczki z małym batalionem wroga i teraz wyjaśniali sobie sprawy. Konwersacja przebiegła niezwykle sprawnie, nic ciekawego z niej nie wynikło i niczym spod ziemi pojawił się on nieco przytłaczając niciowca swoim towarzystwem. Co było lekko zaskakujące Uchiha nie był jedyną osobą, która uważała że użyła więcej chakry niż to tak naprawdę było konieczne. Murai ubolewał nad tym samym faktem co nieco pocieszało na duchu. W końcu razem cierpi się lepiej jak bardzo sadystycznie to nie brzmi. Ludzie, którzy wspólnie dzielą trudy, ból i razem świętują po prostu się do siebie zbliżają. Być może to nieco za daleko idące wnioski w końcu zamienili ze sobą jedynie słówko, ale dało się wyczuć drzemiący w rozmówcy potencjał. Czekał on jedynie na odpowiedni moment by się ujawnić.
Nadeszła kilkuminutowa przerwa podczas, której miał nieco czasu by ochłonąć po tym co się stało. Obiektem jego zainteresowania było zwalisko kamieni przed którym cudem udało się mu uciec. Mimo lekkiego zmęczenia wciąż pozostawał w ruchu mimo, że najlepsze byłoby usadowienie się gdzieś na ziemi. Nie był w stanie tego zrobić. Ciało ewidentnie domagało się kolejnej porcji wrażeń mimo, że logika nakazywała inaczej. Człowiek kierujący się rozumem chciałby się jak najszybciej wyrwać z tego piekła. Mimo, że nie było tak źle to nie dlatego, że byli tak dobrzy. Po prostu mieli cholerne szczęście i to chyba tyle. Dym puszczony po całym pomieszczeniu fartownie zahaczył o jakąś pochodnię. Gdyby nie ten mały szczegół pewnie objąłby swoim działaniem wszystkich a następnie posłał ich do krainy zmarłych. Mimo, że miał plan z wybuchową notką kto wie czy zdołałby go wykonać w porę. Tym czasem udało mu się dokładnie przyjrzeć zawalisku i jedynie potwierdzało to jego przypuszczenia. Miał naprawdę dużo szczęścia. Patrząc po poprzednich dwóch konfliktach chyba mógł nazywać się farciarzem. Co prawda w Atsui został mocno raniony, ale nie dostał w żaden punkt witalny, a i medyk był pod ręką więc niefortunne zdarzenie nadal mieniło się kolorowym napisem głoszącym jedno hasło "farciarz".
Z wywodów wyrwała go informacja, że ruszają dalej. Mimo pozostawania w ruchu, gdyż krążył dookoła nie potrafiąc usiedzieć na tyłku postój śmiało mógł uznać za udany. Zdołał ułożyć sobie wszystko w głowie do tego złapał odrobinę oddechu mimo warunków w których przyszło mu przebywać. W końcu byli w cholernej jaskini. O dopływie świeżego nieprzesiąkniętego dziwnym zapachem powietrza mogą sobie pomarzyć. Dodatkowo cholerne zimny klimat dopełniał obrazu tego wszystkiego. W głowie kłębiło się pytanie jak można tu było mieszkać. A nawet jeśli można to kto do cholery by chciał. Nie potrafił tego pojąć. Może napatoczy się po wojnie na jakiegoś przedstawiciela Yuki i zada mu to nieco osobliwe pytanie? Kto wie. Pewne jest jedno na pewno nie tylko on w oddziale myślał o tym przeklętym miejscu w ten sposób. Nie było jednak czasu na dalsze rozważania o rzeczy tak błahej jak warunki z którymi przyszło mu obcować gdyż dotarli do miejsca gdzie znajdował się nie kto inny jak sławny "Zjawa" o którym już zdołał nieco usłyszeć z opowieści o wydarzeniach podczas wojny od Hikariego. Czego się dowiedzieli? Wykonał swoją robotą, ale po drugiej grupie ani widu ani słychu. Rozwiązanie było proste. Pójdą do samej paszczy lwa z której nie wrócili. Samo określenie nieco przesadzone, ale czy pchanie się w środku terytorium wroga w nieznane nie jest lekkim przejawem głupoty? Skoro nie powrócili to albo są martwi albo wpadli w poważne tarapaty. Nie można tu zapominać o niezwykłych oczach klanu Ranmaru. Powinny one pomóc przy ewentualnej pułapce, a jednak nie powrócili. Nie wątpił, że ludzie dysponują tu niezwykłymi umiejętnościami, zwłaszcza "Zjawa", ale los całej ekspedycji stawał pod znakiem zapytania. Najchętniej po prostu wysadziłby całe to miejsce w diabły, ale skoro dowódca chciał inaczej to należało się dostosować. Ruszyli więc. Zapanowała niezręczna cisza, a on jakby podświadomie brał w niej udział. Jakoś nie czuł potrzeby tak jak podczas postoju zagadania do kogokolwiek. Bardziej skupił się na otoczeniu jednak nie aktywował Sharingana. Cholera wie jak długi jest ten korytarz, a on i tak zużył stanowczo za dużo chakry, postanowił polegać jedynie na tym co był w stanie zobaczyć tym razem zwykłymi oczami oraz słuchu. Nie był w tym najlepszy, ale tragiczny też nie.

Chakra i techniki:
Chakra
39,5%
Karta postaci:

ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
  • Kenjutsu Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła: 11
    Wytrzymałość: 25
    Szybkość: 41
    Percepcja: 41 (101)
    Psychika: 1
    Konsekwencja: 11
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 128
MNOŻNIKI STAŁE:
  • Wytrzymałość +2% do chakry
MNOŻNIKI CZASOWE:
  • Sharingan: San Tomoe +60 do percepcji
KONTROLA CHAKRY: Ranga B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100% + 2% = 102%
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu - Ranga E
  • Klanowe - Ranga B
  • Katon - Ranga B
  • Kenjutsu - Ranga C

TECHNIKI
Ninjutsu:
  • Ranga E:
    • Bunshin no Jutsu - 3%
    • Henge no Jutsu - 3%
    • Kai - Brak
    • Kawarimi no Jutsu - 3%
    • Kinobori no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
    • Suimen Hokō no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
    • Nawanuke no Jutsu - 3%
Kenjutsu:
  • Ranga D:
    • Fūma Ninken - Brak (+10 do siły)
    • Chanbara - Pasywna
Katon:

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
  • Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
  • Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
  • Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
  • Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
PRZEDMIOTY SCHOWANE:
Kabura na broń:
  • 1x kunai
Torba na broń I [35,5/40]
  • 12x kunai z wybuchową notką [2]
  • 10x Shuriken [1]
  • 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
  • 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
Torba na broń II [40/40]
  • 20x kunai z wybuchową notką [2]
Kieszeń:
  • Mapa portu Ryuzaki no Taki
  • 2 specjalne monety (do kontaktu z Krukami)
0 x
Meido

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Meido »

Z góry przepraszam za spóźniony post. Miałem odpisać przed północą, ale mi się przysnęło.
---
0 x
Ayako

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Ayako »

Plan dziewczyny był wprost idealny. No może nie... Co jak co, użyła kunaia z przyczepioną do niego notką wybuchową, aby pozbyć się lodowych jaskółek. Było to genialnym pomysłem, jednak jego druga część wydawała się po prosty beznadziejna. Mianowicie chciała się pozbyć reszty tych ptaków atakując ich kunaiem. Niby wszystko dobrze, ale Ayako nie uwzględniła kilku zmiennych. Po pierwsze jak i najważniejsze dziewczyna nie wiedziała czy pokona te lodowe twory za pomocą wcześniej wymienionej broni. A co za tym idzie... Reszta ptaków, która przetrwała mogłaby ją zaatakować. Niby taki był jej plan, żeby resztę pokonać, aczkolwiek jeśli ich ilość była by wielka, ptaki mogłyby ją pociąć na kawałki. Co prawda zamieniła by się w wodę, jednak chciała ona nie marnować chakry. Po drugie ilość tych lodowych jaskółek prawdopodobnie by się zwiększyła, tak jak podczas ostatniej jej bitwy z nimi. Wtedy by to na pewno przegrała. Właściwie to nie to co przegrała, ale dosłownie zginęła. No, ale cóż. Musiała w siebie uwierzyć. Tak więc, to zrobiła. Na początku musiała wyskoczyć. Było to dla niej wielką trudnością, ponieważ trudno przewidzieć kiedy będzie najlepiej wykonać skok. Jeżeli ptaki były by zadaleko od niej, podczas wykonania tego ruchu zaatakowały by ją ze wszystkich stron. A wtedy jeden kunai by jej nie wystarczył. Z drugiej strony gdyby skoczyła by za blisko tego ptactwa, one nie miały by problemu ją dogonić i zadać jej obrażenia. Musiała więc się trzymać w bezpiecznej odległości. Jeszcze nie, może tera... Albo i nie jeszcze trochę. Tak sobie właśnie mówiła do siebie. Kiedy był już odpowiedni moment, Ayako wyskoczyła w powietrze. Była już gotowa zaatakować. Mocno chwyciła kunaia w ręce i przy odpowiednim czasie rzuciła go z całej siły w stronę ziemi. Kiedy znalazł się obok jej przeciwników aktywowała go. Notka od kunaia się zapaliła i momentalnie wybuchła. Dziewczyna nie mogła dostrzec efektu z powodu chmury dymu która nastąpiła od razu po detonacji. Mogła jedynie przeczuwać co się tam stało. Miała wielką nadzieję, że wszystko poszło jej dobrze. Dziewczyna nie musiała długo czekać na odpowiedź do swojego pytania. Chmura szybko się rozeszła a wraz z nią te straszne lodowe twory.
- Udało się.. Uff
Powiedziawszy te słowa dziewczyna westchnęła. W końcu nie musiała się już martwić. Niestety szybko się to zmieniło, gdyż reszta ptaków zaczęła lecieć w jej stronę. Ayako więc szybko użyła swojego drugiego kunaia aby się przed nimi bronić. Zaczęła nim strasznie wymachiwać i przy okazji pokonywać te ptaki. Jednak trwało to o wiele dużej niż myślała. Z sekundy na sekundę było coraz gorzej. W końcu już nie umiała się bronić. Jeden ptak trafił jej w rękę.
- Dużej tak nie dam rady!
Ayako już nie mogła walczyć. Kolejne dwa ptaki trafiły ją w rękę i nogę, przez co dziewczyna zamieniła się w wodę. Jednak nie tylko poszczególne elementy, ale cała. Stało się tak gdyż nie umiała jeszcze w pełni panować nad swoimi mocami. Ayako czuła że już po niej. W końcu ktoś mógł ją zamienić w lód. Czekała więc na swoją śmierć, ponieważ nic już nie mogła zrobić. Zastanawiała się czy już na prawdę nigdy nie zobaczy swojej matki po takiej długiej rozłące... Bardzo się zdziwiła kiedy zauważyła iż nic takiego się nie stało. Nikt jej nic nie zrobił a ptaki po prostu zniknęły. Dziwne, prawda? To tak jakby przeciwnicy dawali jej szansę na przetrwanie. Teraz musi z niej skorzystać. Ayako powoli zaczęła się zamieniać w swoją normalną wersję. Następnie zaczęła się składać w stronę jednego z domów. Schowała się za jego ścianą aby nikt jej nie zauważył. Jeżeli wszystko poszło dobrze dziewczyna zaczęła wymyślać swój nowy plan. Nie miała zbytnio dużo do wyboru, więc po prosty postanowiła szukać wroga. Na razie nie miała radnego pomysłu więc najpierw musiała zidentyfikować otoczenie. Zaczęła więc się uważnie rozglądać. Jeżeli nikogo nie było w pobliżu kontynuowała swój plan i delikatnie zerkała w stronę jaskółek. W końcu mógł się tam znajdować wróg. A to było jej głównym celem. Chciała bowiem ustalić gdzie i jak daleko się znajduje. Taki mały wstęp zanim zacznie działać.

Poprzednio użyte techniki :
Nazwa
Suika no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
E: 7% | D: 6% | C: 5% | B: 4% | A: 3% | S: 2% S+: 1%(za skroplenie)
Dodatkowe
Technika Pasywna, od klanowych A możliwość zmiany w olej za potrójny koszt
Opis Podstawowa technika klanu Hōzuki. Polega ona na zamianie dowolnej części ciała (bądź też jego całego) użytkownika w wodę, przez co unika obrażeń wynikających z ataku przeciwnika. Technika aktywuje się samoczynnie i bez wiedzy właściciela, wykorzystanie elementu zaskoczenia do skutecznego ataku jest więc znacznie utrudnione. Technika chroni przed większością obrażeń i ich rodzajów, z niewielkimi wyjątkami. Po dostatecznym opanowaniu umiejętności swojego klanu, możliwym jest zmiana w olej, który ma praktycznie te same właściwości co woda, pozwala jednak tworzyć za jego pomocą nowe techniki i ich kombinacje.
Chakra :
59 - 6 = 53
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Vulpie »

0 x
Meido

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Meido »

0 x
Yujiro

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Yujiro »

W ich okolicy zaczynało się robić spokojniej, jakby ciszej. Walka przenosiła się dalej, San otworzył przejście dla wojsk i zapewne poprowadzi ich wgłąb tej krwawej jatki, bo walką to ciężko było nazwać. Brakowało mu tutaj dowódców, którzy poprowadziliby najemników pod swoim sztandarem. Walczyli sami, liderzy zostawili ich samych, ogólnie byli sami i Ci postawieni wyżej mieli ich głęboko w dupie schowanych razem z przeciwnikami. Takeshi pokręcił głową, powoli przestawało podobać mu się uczestnictwo w co tu dużo mówić rzezi. Irytowało go tylko, że San się bawi, miast walczyć jak na Hoshigakich przystało, albo nie był taki silny, za jakiego się podawał. Wyglądało na to, że zostali w tyle, resztki budynków przeszkadzały im Popatrzył na swoją towarzyszkę im w obserwacji i ewentualnym dobijaniu pozostałości Yukich.
-Nie wydaje Ci się, że to wszystko za długo trwa? Zupełnie jakby lider Hoozukich chciał, by to dłużej trwało. A z resztą, niech ich chuj jasny strzeli. - podrapał się lewą ręką po nosie i w sumie zastanawiał się czy ma dalej ruszyć w wir walki, by razem ze swoimi zostać potem wyróżnionym, ale dochodzące z daleka agonalne krzyki, szczęk broni i jeszcze cholera wie szybko zmieniły jego zdania. Nie czuł się na tyle na siłach, by dalej walczyć. Za to wpadł na coś innego - jeżeli było tutaj pusto, pobliski teren opustoszał, to nikt go także nie bronił, prawda?
-Bawiłaś się kiedyś w odkrywców świata? Pewnie nie, tylko biedota nie miała zabawek i musiała sobie dawać radę. No ale nie ważne, zabawmy się! Tu i teraz, co Ty na to eee... jak Ci tam? No Ty w każdym razie - szturchnął ją ręką i zaraz pokazał na pobliskie budynki, które jeszcze się ostały - Patrzaj, to pewnie są domki, w których mieszkali ludzie. Wiesz, jak ktoś mieszka w zamku to nie jest pierwszy lepszy fajansiarz, tylko szycha, a co! Można by tam znaleźć coś fajnego, może się schować i zeżreć coś co nie jest skute na lód jak wszystko w tej okolicy. - pokręcił głową zadowolony, że mógł wytłumaczyć dziewczynie swoją zabawę z dzieciństwa. Dodał jeszcze ciszej, lecz nadal słyszalnie - matko, Ci ludzie pewnie musieli się ciągle parzyć, bo nie wierze że wytrzymywali w takim zimnie - kiwnął głową, spojrzał na swoją towarzyszkę i klepnął ją w plecy wskazując na domki. Jego mina była bardzo zachęcająca, stanowiła nieme wyzwanie w tym "kto znajdzie lepszy fant w tym pobojowisku". A to że ludzie leżeli w kałużach śmierci niedaleko niego? Cóż, zupełnie mu to nie przeszkadzało, podobnie jak ten fakt, że przecież sama Meguri leżała wcześniej przy zwłokach, więc krwi ma na sobie pełno. Czy to nie brał tego do siebie, czy nie zwracał na ten fakt uwagi - to wiedział tylko on sam. W sumie, to nie mogli tutaj zostawać na tak długo, bo walka już trochę trwała. Jeżeli na ich tyły ktoś podejdzie, to nie mogą sobie urządzić pikniku pośrodku niczego. Chyba że będą udawać mieszkańców, ale jedna szalona opalona i do tego rybolud nie wyglądali jak typowi wyspiarze z tych okolic.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume odetchnął ciężko, słysząc następne słowa medyka. Faktycznie, niewielka ilość pacjentów nie oznaczała, że nie ma nikogo innego niż on, więc pewnie pozostali również są zajęci przy innych ofiarach, czy to walk, czy to najzwyczajniejszych w świecie chorób. To, że on chciał dotrzeć jak najszybciej na pole walki, pozostałych w ogóle nie obchodziło - bo i po co miało. Wiedział, że cokolwiek teraz powie i tak nie zmieni jego sytuacji, więc ponownie wypuścił powietrze z płuc, wydając przy tym westchnięcie zrezygnowania, i rozluźnił mięśnie, by pozwolić medykowi skończyć jego proces leczenia.
Milczał, mając zamknięte oczy i rozmyślając, co teraz będzie. Która część osady będzie teraz potrzebowała najwięcej pomocy? Brama, przy której był wcześniej i gdzie teraz mógł panować ogólny rozgardiasz przez kolesia rzucającego bombki, czy może brama główna, gdzie cholera jasna wie co tak w ogóle się dzieje? Po jednej stronie stał Gareki i jego oddziały, przyjmujące na siebie szturm najemników i zwykłego mięsa armatniego z dodatkiem silniejszych osobników, a po drugiej - Yumi i sojusznicy, walczący z głównymi agresorami - wyspiarzami z Kantai. Gdyby to od niego zależało, zapewne od razu ruszyłby w kierunku sił Yumi, lecz jego szkolenie odzywało się wtedy w dwójnasób: otrzymał rozkazy od Garekiego, który obecnie był jego głównym przełożonym, i w takim przypadku to jego słowo jest ostateczne. Świętością jest rozkaz, nie osoba.
Gdy w końcu otrzymał pozwolenie na zejście z kozetki, młodzieniec od razu podniósł się do pozycji stojącej i sprawdził stan swoich mięśni, mobilność palców, zmysł równowagi - wszystko, co mogło mieć znaczenie podczas walki. Na szczęście medyk, choć był cholerną gadułą, na leczeniu faktycznie znał się dobrze. Całe jego ciało działało jak należy, bez żadnych oznak poważniejszych uszkodzeń, tak jakby w ogóle nie otrzymał żadnych ran. Natsume uśmiechnął się lekko i od razu zgarnął ręką swoje wyposażenie. Wachlarz wylądował na plecach, obie katany - przy pasku. Następnie skłonił się lekko przed medykiem, chcąc okazać swoją wdzięczność.
-Dziękuję za pomoc. Postaram się tego nie zaprzepaścić - powiedział uprzejmie, po czym ruszył pędem w kierunku wyjścia ze szpitala.
Tak jak przypuszczał, oba pola walki zapowiadały się... no, nienajlepiej. Tam, gdzie był wcześniej, teraz wszystko po kolei wybuchało, a przy bramie głównej siły wroga zaczynały zdobywać bastion liderki Yuki. Kenshi zazgrzytał zębami. Jeżeli niczego nie zrobi, to liderka może zginąć... ale z drugiej strony, jeżeli nie pomoże wyeliminować latającego bombardiera, będzie on w stanie wyrządzić jeszcze większe szkody dla całej wioski. Kto wie, może nawet wybić całą resztę obrońców. Zamknął oczy i opuścił lekko głowę.
-Wierzę w Twoje siły, Yumi-sama... wybacz mi.
Odwrócił się i ruszył w kierunku bramy bocznej, zamierzając pomóc Garekiemu. Im szybciej wyeliminują tego szaleńca, tym prędzej będą mogli ruszyć na odsiecz Yumi. Oby tylko się nie spóźnili.
  Ukryty tekst
0 x
Isei

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Isei »

Ileż można być przygotowanym do walki? Na tym świecie warto być gotowym na wszystko, w każdej chwili swego życia. Chwila nieuwagi mogła przypieczętować nasz los na stałe. Niekoniecznie musiała to być od razu śmierć - kalectwo wydawało się jeszcze okrutniejszą opcją. Isei z całą pewnością wolałby umrzeć w boju, niż zostać do tego stopnia okaleczonym, by wymagać pomocy innych. Inna sprawa, że w takim przypadku sam dokończyłby sprawę, gdyż przegrana i znalezienie się w tym stanie to ogromna plama na honorze, a szczególnie ujma dla jego sensei. Wiedział, że ta myśl była nieodpowiednia, ale nie do końca zależało mu na własnej dumie w porównaniu do szacunku jakim darzył Ichikę. Dla niej mógłby się poniżyć, aby tylko przeżyła. Zwyczajnie był gotów do wszystkiego, co trzeba byłoby zrobić. On się nie liczył - to ona grała główną rolę. Z całą pewnością takie podejście do tematu miało swe podłoże w przeszłości. Kiedyś był narzędziem i nie miał określonej wartości jako istota. Był tak cenny, jak bardzo użyteczny mógł być. Teraz traktował siebie bardzo podobnie, chociaż relacja ta była zdrowsza, bo napędzana nie strachem, a bezgraniczną wdzięcznością. Wstydził się przyznać przed sobą, że może nawet miłością. Znał zdanie Ichiki odnośnie tej sprawy i nie chciał tego kontynuować. Tylko jak opanować emocje, gdy przez ponad połowę swego życia było się niczym skatowane zwierzę?
Szkarłatne oczy powędrowały na specyficzną dziewczynę, która to zdążyła odezwać się do Iseia. Mogło dziać się tutaj istne piekło, ale pewne rzeczy w samuraju pozostawały niezmienne. Jedną z nich była reakcja na płeć piękną. Policzki chłopaka nabrały nieco barwy podobnej do jego tęczówek. Całe szczęście panował tutaj względny chłód, więc spora część osób wyglądała jakby była zawstydzona, chociaż było im zwyczajnie zimno. Nie każdy jednak uciekał wzrokiem od swego rozmówcy i jąkał się, gdy przyszło wypowiedzieć kilka słów. Pierwsze pytanie przemilczał. Wydało mu się zupełnie nieadekwatne do sytuacji. Co miał odpowiedzieć? Co tam? Wszystko w porządku? Świetnie? Przecież nie był tutaj dla relaksu, a wydarzenia wcale do najprzyjemniejszych nie należały. Drugie pytanie naprowadziło czarnowłosego na myśl, że dziewczyna zwyczajnie... zmartwiła się o niego? Rzeczywiście na psychice nie było z nim najlepiej na samym początku, ale było to spowodowane sceną tortur. Nie wiedział, że to tak na niego wpłynie. Skrajne emocje uszły z niego, gdy bodźce ustały.
- Nic mi nie jest. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o tamtym więźniu. - był przekonany, że przynajmniej ten jeden człowiek mógł zostać uratowany, chociaż zapewne było ich tam znacznie więcej. Nie czuł się dobrze z myślą, że ktoś, kogo potencjalnie powinien chronić, został zabity. Obwinianie się nie miało sensu, gdyż kobieta przypuściła atak samobójczy. Nie dało się tego przerwać. - A-a z panienką? - pierwszą wypowiedź przekazał płynnie jedynie z powodu mało personalnej treści. Teraz wydało mu się uprzejmym odwzajemnienie pytania, więc już lekko zająknął się.
Odcięta głowa nie zrobiła wrażenia na Iseiu. Sam zdekapitował niejednego człowieka w swym, można rzec, krótkim życiu. Przeciwnik padł i był to ślad, że oddział z Rinem na czele przeszedł dalej. Dziewczyna jednak została tym obrazem wstrząśnięta, co było oczywiście zrozumiałe dla samuraja. Może i był przyzwyczajony do obserwacji śmierci oraz wymierzania jej, ale nie wyzbył się zrozumienia tych terminów. Wiedział, że to jego umysł ma defekt i powinien reagować w podobny sposób co kontrowersyjna niewiasta.
Po drodze pojawiła się większa ilość ciał. Każde cechował identyczny sposób śmierci - idealne, precyzyjne cięcie. Bez wątpienia robota wyjątkowo wprawnego szermierza, a może nawet samuraja. Tylko czy Isei i Zjawa nie byli przypadkiem jedynymi takimi osobnikami w drużynie? Niedługo później trafili do miejsca, w którym dokonał żywota niemalże cały oddział Rina. Także sam Ranmaru leżał martwy z kataną wbitą prosto w serce. Dziwnym było, iż ktoś pozostawił swój oręż w truchle. Niewątpliwie była to osoba o parszywej moralności, gdyż żaden utalentowany szermierz nie uważa swej broni za bezwartościową. Żaden normalny. A przynajmniej tak uważał szkarłatnooki, dla którego Mugen była świętością, częścią niego, a nawet więcej - zmaterializowaną duszą.
Rozglądnął się po pobojowisku pełnym trupów. Woń juchy zdawała się być zmieszana z nostalgią. Pamiętał ten zapach doskonale i, wbrew pozorom, nie kojarzył mu się źle, chociaż w umyśle karcił się za każdą taką myśl. Natury nie mógł oszukać. Cierpiący charakter nadal trzymał swoją pozycję jako "wrodzony" lub "wpojony", chociaż najodpowiedniejszym określeniem byłoby "wypalony". Tak, ta osobowość była jak znak z rozgrzanego pręta - odciśnięta na niewinnym Iseiu. I tak powstało narzędzie, idealnie narzędzie, które teraz starało się stać człowiekiem honoru.
Brzdęk metalu zwrócił jego uwagę. Katana z ciała Rina poleciała po ziemi i z metalicznym szmerem przesunęła się po niej. Dziewczyna, która wcześniej zdradziła sekrety Ranmaru popadła w rozpacz. Nie była to sprawa Iseia i nie czuł się odpowiedzialny za to, by jakkolwiek ją pocieszyć lub wesprzeć psychicznie. Jednak nie mógł patrzeć jak ta desperacko próbowała ratować trupa. Bez wątpienia mężczyzna był martwy. Ostrze idealnie utkwiło w sercu. Samuraj mógł to stwierdzić nawet bez patrzenia, gdyż ktoś, kto pokonał resztę przeciwników perfekcyjnymi cięciami, nie pomyliłby się tak strasznie na sam koniec. Czemu na sam koniec? Bo to w Rinie utkwiona była broń.
Młodzieniec podszedł bliżej dziewczyny. Stanął nawet zaraz obok niej, lecz nie spoglądnął na nią. Jego prawa ręka cały czas znajdowała się na tsuce Mugen, by w razie czego móc z jak największą szybkością dobyć swego ostrza. Nie wiadomo było gdzie wróg się czaił, zatem ostrożności nigdy za wiele. Wzrok wędrował po okolicy z pewnym niepokojem. Oponent musiał być silny. Ba! Z pewnością taki był, gdyż Zjawa nazwał go Wojną, a przecież to na niego polował. To jego chciał dorwać. Albo ją. Ktoś pokroju Zjawy nie mógł ot tak obrać za cel jakiejś płotki.
- Tracisz chakrę. Jest martwy, musisz się z tym pogodzić. Marnujesz swoje siły. Jeżeli chcesz coś dla niego zrobić, to musisz wykonać z nami zadanie. Zginął jak bohater i wojownik - walcząc w sprawie, którą uznawał za słuszną. Pozwól jego duszy odejść spokojnie. - mówił półgłosem z nieprzeniknionym spokojem, co było aż nienaturalne dla niego samego. Udało mu się wypowiedzieć takie słowa do kobiety bez problemów, gdyż zwyczajnie był zbyt zajęty otoczeniem oraz przygotowaniem do ewentualnej walki, która mogła nastąpić w każdej chwili. Nie skupiał się na tym kim była dziewczyna. Była w tej chwili osobą, której płeć się nie liczyła. Chciał zwyczajnie jej poniekąd pomóc. Jej i reszcie oddziału, gdyż zdolności lecznicze z pewnością były na wagę złota.
Dalej ruszył zgodnie z rozkazami Tamotsu. Nie czekał na zrozpaczoną, raczej, kunoichi. Nie miał na to czasu i nie mógł popełnić żadnego błędu. W obliczu wielkiego zagrożenia każdy niekorzystny ruch mógł być klęską całego oddziału. Był więc skoncentrowany na swoim zadaniu, aby wypełnić je jak najlepiej. Nie mógł zawieść ani towarzyszy, ani Zjawy, ani Ichiki, ani nawet siebie. Gotowy był oczywiście na obronę lub unik w taki sposób, w jaki zawsze przygotowywał się. Miał swoje techniki, którymi mógł się posłużyć do defensywy. Nie wyskakiwałby do ataku - Tamotsu kazał zachować spokój do momentu zauważenia przez przeciwnika, zatem stosowałby się do rozkazu.
Wyjaśnienia:
1. Isei w razie czego jest przygotowany, aby przyśpieszając cięcie z pomocą Iaido odbić/zablokować jakiś atak wycelowany w niego lub sojuszników.
2. Jeżeli dałoby się go uniknąć, to oczywiście unikałby, a nie trudził się z blokiem.
3. Jak zwykle przy bloku korzysta z Kuchigotae, a przy rzutkach z Shobatsu.

Techniki:
Nazwa
Iaidō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości ostrza
Koszt
Brak
Dodatkowe Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk, na czas używania techniki otrzymujemy +15 do szybkości
Opis Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość.
Warunki:
- Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 15
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.
Nazwa
Hikage no Dan: Kuchigotae
Dziedzina
Kenjutsu - styl Battodo
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Broń
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia +30 percepcji.
Opis Banalna technika, która jakimś cudem nie została poważniej opracowana przez samurajów dotychczas. Technika ta polega na niczym innym jak odpowiednim "blokowaniu" ataków bronią białą. Cała sztuczka polega na tym, że zamiast całkowicie zatrzymywać uderzenie, to pochylamy naszą broń na jedną ze stron. W ten sposób wykorzystujemy siłę ataku przeciwnika, aby jego oręż zsunął się po naszym i, przy odrobinie szczęścia, uderzył w ziemię. To sprawia, że przeciwnik jest otwarty na atak. Technika ta pozwala również zablokować uderzenia, które normalnie mogłyby nam przysporzyć kłopotów. Jakim cudem? Zamiast stawiać opór sile, to my ją przekierowujemy na bok, a nawet nie my, lecz sam atakujący. Poprawne wykonanie techniki skutkuje tym, że nasz oponent jest zupełnie odsłonięty i możemy go wykończyć krótkim cięciem z samego nadgarstka. Oczywiście o ile wycelujemy w odpowiednie miejsce.
Jeżeli przeciwnik włada bronią, która nie posiada tsuby/jelca/innego elementu blokującego zsunięcie się ostrza, to można wykorzystać tę technikę w taki sposób, że od razu jest ofensywna. Zsuwamy ostrze przeciwnika po naszym, a jednocześnie zbliżamy się lub przesuwamy własną broń wzdłuż broni przeciwnika. To sprawi, że nasze ostrze zsunie się z ostrza oponenta i wyląduje na rękojeści przeciwnika. Skutek? W najlżejszym przypadku pozbawienie palców.
Link do tematu postaci >KLIK<
Nazwa
Hikage no Dan: Shobatsu
Dziedzina
Kenjutsu - styl Battodo
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Broń
Koszt
Brak
Dodatkowe Wymaga rozpoczęcia z Iaido oraz minimum 50 percepcji. Na czas użycia +30 percepcji.
Opis Technika wydawałoby się trudna do wykonania, lecz dla wprawnego samuraja nie jest niezwykłym wyczynem. Polega ona na specjalnym skontrowaniu shurikenów lub kunaiów albo innej broni, która posiada w swojej budowie otwór umożliwiający wsunięcie samego czubka ostrza katany. Oczywiście broń kontrowana nie może być zbyt duża. Jak wygląda ta technika? Otóż użytkownik musi skupić się zbliżających się w jego stronę przedmiotach (stąd wymaganie percepcji), następnie korzystając z początkowej prędkości i precyzji techniki Iaido (która wymaga minimum 80 szybkości) wykonuje odpowiednie cięcie, w którym zbija rzucone przedmioty i zahacza je o sam czubek ostrza, by płynnym ruchem zrzucić je na ziemie wbijając naprzeciw swojej prawej stopy - równo jedna przed drugą. Nie musi zbić od razu wszystkich, lecz odstęp czasu nie może przekraczać dwóch sekund, a jednorazowa ilość maksymalna to cztery kunaie/shurikeny/inna broń miotana. Tutaj pierwszy etap techniki kończy się i kiedy nastąpi drugi zależy od samego użytkownika, lecz najczęściej, by wykorzystać zaskoczenie jest to natychmiast po wykonaniu pierwszego. Drugi etap polega na wykonaniu cięcia od dołu, po samej ziemi, w górę. Cięcie to zahacza czubkiem wszystkie ściągnięte na ziemie kunaie/shurikeny/coś innego i podnosi je do góry, by ostrze skierowało je w stronę (najczęściej) tego, kto wyrzucił je. Użytkownik wtedy może cofnąć nieco katanę, by wykonać wyrzut szybciej. W skrócie - ściągamy za pomocą ostrza wyrzuconą w nas broń miotaną, którą możemy zahaczyć o katanę, a ona wbija się naprzeciw naszej stopy, by później wykonać cięcie od dołu do góry i posłać broń z powrotem do atakującego.
Oczywiście jeżeli szybkość rzutek znacznie przekracza naszą szybkość lub zostaną wyrzucone z niewielkiej odległości, to technika może się nie powieść. Jako szybkość rzutek zakłada się, że jest ona równa sile napastnika wyrzucającego je, lecz do samej akcji zalicza się również wyciągnięcie rzutek, wzięcie zamachu i wyrzut, który liczony jest z szybkości wyrzucającego. Jeżeli napastnik ma niską szybkość, to szermierz ma więcej czasu na przygotowanie się do techniki, co ułatwia poprawne wykonanie.
Link do tematu postaci >KLIK<
Statystyki i ekwipunek:

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 22
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 68 | 81
    PERCEPCJA 50
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI: Szkoła Taka (+20% Szybkość)
Suma atrybutów fizycznych: 203 PA

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
  • NINJUTSU E
    RAITON D
    STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
    • Battodo - A
    • ---
    • ---

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Katana - Mugen 無限 (przy lewym boku)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zestaw do czyszczenia ostrzy w drewnianym pudełeczku - Zawiera mosiężny młoteczek, flakonik goździkowego olejku, kulkę proszku polerskiego i bawełnianą tkaninę (schowane w kieszeni).
0 x
Ayako

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Ayako »

Ayako po zamianie się w wodę, szybko poszła w stronę jednego z domków. Przy okazji zaczęła się powoli wracać do swojego dawnego stanu. Na szczęście dojście do tego budynku jej się udało. Na początku ukryła się za nim i obserwowała w jakiej sytuacji się znajduje. Oczywiście miała tutaj na myśli wroga. W końcu gdyby było ich więcej znalazła by się w poważnych tarapatach. Kiedy wiedziała że już nic jej nie grozi zaczęła zerknać za budynek, aby sprawdzić gdzie obecnie przebywa wróg który ją zaatakował za pomocą lodowych ptaków. Szukała go dosyć długo, ale go nie znalazła. Pomyślała że tak nie może być, gdyż może on ją jeszcze zabić zanim wykona jakikolwiek ruch. Zdołał sobie jednak sprawę iż go tutaj na pewno nie ma. Znowu cofnęła się w stronę domu i poparła się o ścianę. Nagle zauważyła jakąś sylwetkę. Dziewczyna pomyślała że jest to jeden z Yukich. Powoli wyciągnęła z kabury kunai i skoczyła w stronę wroga. Na szczęście szybko zorientowała się iż jest to Seiki. Tylko co on tu robił? Ayako ostatnio go widziała podczas walki z tym dziwnym człowiekiem. Dziewczyna miała do niego wiele pytań. Jednak nie było teraz czasu na jakieś bezsensowne rozmowy. W każdym razie mogła teraz stwierdzić że jeszcze żyje, ale za to jest ciężko ranny. Krew lało się dosłownie po jego ciele. Z jego miny można było wyczytać iż nie jest zadowolony że ją zobaczył. Może był zły że jej nie pomogła, albo szukał czegoś. Bądź kogoś...
- Wybacz że do ciebie nie doszłam ale sama miałam problemy.
Dziewczyna tylko te słowa powiedziała ponieważ nie znała go i nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Następnie stała sobie przez jakąś minute i patrzyła w jego oczy. Mogło to być dosyć dziwne, ale dziewczyna po prostu czuła się niekomfortowo.
Nagle Ayako usłyszała głos jakiegoś zapalenia się czy coś w ten deseń. Nie wiedziała gdzie się znajduje reszta więc postanowiła że sprawdzi co tam się dzieje. W końcu nie miała nic innego do roboty.
- Ekchmm... Ten... Nie wiem jak ty, ale idę sprawdzić co tam się stało.
Następnie dziewczyna powolnym ruchem zaczęła iść w stronę tego hałasu. Co jakiś czas sprawdzała czy nikt jej nie obserwuje.
0 x
Ryūji

Re: [Event] Wielka wojna

Post autor: Ryūji »

W korytarzach twierdzy wroga panował względny spokój, cisza była zakłócana jedynie pośpiesznymi krokami drużyny jak i przyciszonymi, pojedynczymi rozmowami. Grupce Ryujiego pod dowództwem Tamotsu udało się połączyć z połową drugiej grupy z kobietą klanu Yuki na czele. Zmierzali znaleźć resztę oddziału prowadzonego przez ich sensora, sytuacja wskazywała wyraźnie, że coś musiało ich zatrzymać, a to nie wróżyło nic dobrego. Najemnicy sami w sobie przeszli swój chrzest bojowy jako grupa lecz po połączeniu z resztą oddziału ich możliwości znacznie wzrosły co przed walką z głównymi siłami wroga mogło być kluczowe, dlatego tak ważne było odnalezienie ludzi Rina jak i jego samego. Blond-włosy władca piasku spokojnie utrzymywał tempo reszty grupy, poruszając się w absolutnej ciszy, zajął sobie dogodną pozycję nieco w środku lecz bliżej dowódców aby mieć dobry pogląd na sytuację. Młody władca piasku korzystając z chwili starał się przeanalizować starcie na niższym poziomie, mimo tego, iż nikt nie zginął i wygrali starcie dominując pole bitwy, Sabaku nie do końca był zadowolony ze swojego "występu" jego styl jako shinobi jeszcze nie do końca się uformował, co prawda miał już jakiś zarys, a sam chłopak pomysł na niego lecz wciąż wyraźne były braki w wielu aspektach. Realne walki jednak zawsze nakierowały go, czasem aż dobitnie, na to nad czym musi popracować. Tym razem zdecydowanie poległ poprzez wiedzę, a właściwie jej brak. Nieznajomość technik oraz pieczęci do ich wykonania prawie go zabiła, uratowany przez dowódcę tym razem miał szczęście, że nie był zdany na siebie ale co będzie kiedy nie będzie mógł liczyć na pomoc? Dowódca ich grupy niemal natychmiast rozpoznał atak przeciwnika, fakt być może sam potrafi wykonać tą technikę, a być może po prostu już ją widział. W każdym razie chłopak zdawał sobie sprawę, że to kolejny aspekt który będzie musiał wdrożyć do swojego treningu, poszerzanie wiedzy na temat jutsu, szczególnie tej teoretycznej aby uniknąć w przyszłości jak najwięcej takich sytuacji.
Droga zaczęła się już dłużyć kiedy w końcu trafili na coś co znacznie odbiegało od standardowego wystroju ponurych korytarzy, a mianowicie była to odcięta ludzka głowa, która na szczęście nie wyglądała znajoma, a przynajmniej dla Ryujiego. Wydawało się, że ekipa w końcu trafiła na jakiś trop, wszystko wskazywało, że Ranmaru i jego ludzie musieli nawiązać w tym miejscu kontakt z wrogiem. Zmierzając dalej w głąb korytarza, z każdą chwilą pojawiało się coraz więcej trupów, dla kogoś takiego jak shinobi był to chleb powszedni szczególnie podczas wojny. Liderzy wymienili między sobą spostrzeżenia lecz nim doszli do czegokolwiek oddział dotarł do miejsca, które wyjaśniło co stało się z oddziałem Sakki, tak jak przy poprzednich ciałach dało się zauważyć, że zabójca znał się na rzeczy i prawdopodobnie posługiwał się bronią sieczną z niezwykłą wprawą. Strata tych ludzi była poważnym ciosem dla grupy uderzeniowej lecz także dość niemałym problemem. W większej odległości zostało odnalezione ciało dowódcy Ranmaru, który został zabity ciosem w serce. Strata tak utalentowanych shinobich oraz ich umiejętności, zostawiała ich teraz niemal że ślepych. Rozmowa pomiędzy Tamotsu a Zjawą pozostawiła więcej pytań niż odpowiedzi. Trzecia strona? Wojna? Jak to wpłynie na przebieg misji? Póki co Ryuji nie miał większych szans na poznanie odpowiedzi. Medyczna kunoichi, rzuciła się "na pomoc" Rinowi, co było dość niestosowne, dowódca oddziału Sakki zdecydowanie był martwy, a jej frustracja i smutek, połączone z próbami leczenia były zdecydowanie nie na miejscu. Blondyn nie lubił tracić towarzyszy broni, lecz co się stało już się nie odstanie. Takie zachowanie świadczyło o słabości, doskonale to wiedział bo kiedy widział ją przy zimnym trupie Rina, to jakby widział dawnego siebie, siebie który był znacznie słabszy niż teraz, dziewczyna powinna zrozumieć zasady panujące wśród shinobi lub sama szybko skończy jak Ranmaru. Wojownik, który rozpoczął walkę w katowni, doskonale wytłumaczył jej sytuację, ujął w słowa to o czym myślała pewnie większość z obecnych. Rozkaz wymarszu dalej i zachowania zimnej głowy Ryuji wykonał niezwłocznie, ruszając jednak zachowywał wzmożoną ostrożność, było jasne, że już niedługo przyjdzie ponownie zmierzyć się z wrogiem, chłopak uważnie obserwował otoczenie i starał się uważać gdzie stąpa, nie wychylał się na przód, grupy ani nie zostawał też w tyle.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 45
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 14
KONSEKWENCJA 1

Kontrola Chakry: B
Chakra 75%
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości