Obrzeża osady
Re: Obrzeża osady
Pierwszą zasadą sztuki przetrwania, oraz kilku innych sztuk, takich jak chociażby sztuki walki, a raczej pojedynku, mówi o tym by nie dać się zabić. Kto żyje, ten przetrwał, wygrał, zwyciężył nad zgubnymi skłonnościami ludzi, nad przeciwnikiem, nad... śmiercią. I mimo że nie można wiecznie przed nią uciekać - chyba że pomaga Ci sam Bóg, albo masz... za dużo serc, przecież wtedy jesteś jednocześnie stary i młody, no i masz większe zapasy miłości, co samo w sobie jest już niewyobrażalne! - w każdym razie każdy z nas - normalnych ludzi i większej garstki shinobi - kiedyś będzie musiał zmierzyć się z samą Śmiercią, kim lub raczej czym, ona jest? Nie wiemy. Być może jest to blada kobieta, gnijąca i nosząca przy sobie kosę, przez co skutecznie odstrasza wszystkich wokół, - zapachem, oczywiście, przecież to że ktoś Cię unika, to zawsze wina zapachu - przez co jest jej bardzo smutno i zabija nas, myśląc że w ten sposób w końcu ją zrozumiemy. Może jednak jest to po prostu podsumowanie życia każdego z nas? W końcu jest to zsumowanie naszych czynów, koniec ścieżki, wielu zapamięta nas po tym co zrobiliśmy, ale będą i tacy, którzy zapamiętają jak umarliśmy. Szkoda tylko że wielu z nas umiera skąpanych w nie za ciekawych warunkach, skąpani we własnej krwi i wymiocinach, z wyprutym bebechem... to wszystko nie pachnie zbyt dobrze, a i widok nie zachwyca. Czymże więc jest śmierć na wysypisku ciał i różnych ich części? Czy warto tak umrzeć? Czy warto umierać za coś tak błahego w obliczu śmierci, jak pieniądze, zemsta, czy nieokiełznane zapędy?
Blondyn zginął pod naporem wybuchów. Wcześniejsze sposoby oddalenia śmierci nie sprawdziły się. Ptaki były za szybkie by je trafić, a płaszcz raitonu nie mógł ich sięgnąć, za to one sięgnęły po życie Yamanaki. Pierwszy twór zrobił swoje, odrzucając przeciwnika, który na domiar złego upadł na ziemię, reszta "stadka" dokończyły dzieła, zamykając tym samym kolejny i ostatni rozdział w życiu nieznajomego. Teraz już truchło nie wyglądało nawet jak ludzkie.
Suzaku wreszcie zaspokoił swą żądzę krwi, mordu. Wylądował na ziemi, podchodząc do swego dzieła, lecz nie po to by je podziwiać, ani też opłakiwać. Co się stało, to się nie odstanie. Jego celem była chęć przeszukania zwłok, normalnie tego nie robił, gdyż miał pewnego rodzaju szacunek dla przeciwników, aczkolwiek teraz miał ku temu powód. Musiał dowiedzieć się dlaczego martwy teraz człowiek chciał go zabić. Przeszukał więc odzienie nieboszczyka, o ile coś jeszcze z niego zostało.
Blondyn zginął pod naporem wybuchów. Wcześniejsze sposoby oddalenia śmierci nie sprawdziły się. Ptaki były za szybkie by je trafić, a płaszcz raitonu nie mógł ich sięgnąć, za to one sięgnęły po życie Yamanaki. Pierwszy twór zrobił swoje, odrzucając przeciwnika, który na domiar złego upadł na ziemię, reszta "stadka" dokończyły dzieła, zamykając tym samym kolejny i ostatni rozdział w życiu nieznajomego. Teraz już truchło nie wyglądało nawet jak ludzkie.
Suzaku wreszcie zaspokoił swą żądzę krwi, mordu. Wylądował na ziemi, podchodząc do swego dzieła, lecz nie po to by je podziwiać, ani też opłakiwać. Co się stało, to się nie odstanie. Jego celem była chęć przeszukania zwłok, normalnie tego nie robił, gdyż miał pewnego rodzaju szacunek dla przeciwników, aczkolwiek teraz miał ku temu powód. Musiał dowiedzieć się dlaczego martwy teraz człowiek chciał go zabić. Przeszukał więc odzienie nieboszczyka, o ile coś jeszcze z niego zostało.
0 x
Re: Obrzeża osady
Rozerwane na kawałeczki i chaotycznie rozrzucone ciało było idealnym, aczkolwiek makabrycznym obrazem tego, jak kończy się nieudana próba zabójstwa silniejszego shinobi. Cóż, tak działa wszechświat, silniejszy pokonuje słabszego, wspinając się tym samym po szczeblach hierarchii, nazywanej życiem. Oczywiście zdarzały się i będą zdarzać się wyjątki, te jednak jedynie potwierdzają regułę, która brutalnie opisuje realia tego świata. Jedyną ucieczką z tego systemu jest przejście przez bramę śmierci, choć tak naprawdę nie wiemy co dzieje się po drugiej stronie. Niektórzy zakładają że czeka nas tam raj, dobro, którego nie zaznaliśmy za życia, inni że zależy to od naszych uczynków na ziemi, a ci ostatni uważają że jest tam tylko pustka. Oczywiście najłatwiej jest uznać że czeka na nas tam coś lepszego, wtedy wizja śmierci nie wydaje się taka zła, w końcu trafimy w lepsze miejsce, ale dlaczego akurat tam miałoby nam być lepiej? Skoro tutaj jest nam tak źle.
Suzaku rozglądał się w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby mu w znalezieniu powodu, dla którego został zaatakowany przez jasnowłosego shinobi. Szukał jakichś dokumentów, zapisków, czegokolwiek. W końcu znalazł, nie licząc kilku typowych dla shinobi narzędzi mordu, miał on przy sobie mapę. Była ona zwęglona, a zarysy były mało wyraźne, aczkolwiek dało się wywnioskować, iż przedstawiała ona tutejszy teren, a dokładniej domy obok lasu, w którym obecnie znajdował się młodzieniec. Jako że była to jedyna wskazówka dotycząca pobytu Yamanaki na terenie Tsurai, Yotsuki niezwłocznie wszedł na swego wierzchowca i pofrunął w stronę zaznaczonego na mapie punktu.
Suzaku rozglądał się w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby mu w znalezieniu powodu, dla którego został zaatakowany przez jasnowłosego shinobi. Szukał jakichś dokumentów, zapisków, czegokolwiek. W końcu znalazł, nie licząc kilku typowych dla shinobi narzędzi mordu, miał on przy sobie mapę. Była ona zwęglona, a zarysy były mało wyraźne, aczkolwiek dało się wywnioskować, iż przedstawiała ona tutejszy teren, a dokładniej domy obok lasu, w którym obecnie znajdował się młodzieniec. Jako że była to jedyna wskazówka dotycząca pobytu Yamanaki na terenie Tsurai, Yotsuki niezwłocznie wszedł na swego wierzchowca i pofrunął w stronę zaznaczonego na mapie punktu.
0 x
Re: Obrzeża osady
Kolejny przeciwnik, kolejne zwycięstwo, kolejna rana, nowe wskazówki, nowy cel... i tak póki śmierć go nie zaskoczy. Monotonia, wdziera się nawet w nasze życie, mimo że jej nie zauważamy. Nawet w tak z pozoru nieprzewidywalne życie shinobi, misja, przeciwnik, wynagrodzenie, kolejna misja... Wielokrotnie powtarzające się historie, każda inna, jednocześnie każda taka sama. Gdy przestajemy zliczać trupy, stają się one dla nas normalnością, dopuszczamy do siebie tą myśl, że można tak żyć, choć dobrze wiemy że tak nie jest, okłamujemy siebie samych, bo prawda jest zbyt bolesna.
Wzlot ponad chmury jak zawsze był niesamowitym i orzeźwiającym przeżyciem. Suzaku już po chwili mógł ogarnąć wzrokiem całą okolicę, w którą wliczał się także swego rodzaju las palm, który stał się polem jego ostatniej walki. Zobaczył też domostwa, wśród których niedawno przebywał, to w ich stronę leciał. Szukał podobieństwa stojących tam budynków, do zarysów mapy, co było dość trudne, zważając na jej stan. Wkrótce jednak zauważył niewielki podobieństwa, a także zniszczony, niewielki dom, który był oznaczony, na znalezionej przez niego mapie. Wylądował obok domku, badając go wzrokiem. Podszedł do niego ostrożnie, ale z pewnością, próbując otworzyć drzwi był przygotowany na ewentualny atak.
Wzlot ponad chmury jak zawsze był niesamowitym i orzeźwiającym przeżyciem. Suzaku już po chwili mógł ogarnąć wzrokiem całą okolicę, w którą wliczał się także swego rodzaju las palm, który stał się polem jego ostatniej walki. Zobaczył też domostwa, wśród których niedawno przebywał, to w ich stronę leciał. Szukał podobieństwa stojących tam budynków, do zarysów mapy, co było dość trudne, zważając na jej stan. Wkrótce jednak zauważył niewielki podobieństwa, a także zniszczony, niewielki dom, który był oznaczony, na znalezionej przez niego mapie. Wylądował obok domku, badając go wzrokiem. Podszedł do niego ostrożnie, ale z pewnością, próbując otworzyć drzwi był przygotowany na ewentualny atak.
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Obrzeża osady
To prawda, że kostucha była ostatnimi czasy nad Mishima nieustannie. To pokazywało tylko, jak życie jest kruche i łatwo może się ulotnić, nie zostawiając ani kawałka śladu.
Czarnowłosy poznał miejsce, w ktorym przebywał jego brat. Wioska Asai, byla tylko kawałek, dosłownie parę godzin od miejsca, w którym aktualnie sie znajdowali.
Jako, że nadal był świt podróż okazała sie bezproblemowa i całkiem szybka. Trzeba przyznać, że brat był zaskakująco blisko nim zapadł na chorobę. Można by było założyć, że chciał sie spotkać a przeszkodził mu w tym los. Koniec końcow nigdy nas nie oszczędzał, wiec czemu miałby zacząć teraz?
Podróżując wraz z kapelusznikiem imieniem Kuro, droga mijała w większości cicho. Flegmatyczne podejście do życia Mishimy, jasno dawało aure nieprzystepności. Nie miał zamiaru zajmować czasu gadaniem z obcym człowiekiem. Mimo, że uchodził niegdyś za gadułe, ostatnie lata spędził w większości samotnie.
Czas jednak mijał, kilometry, które przebyli się zwiększały. Słońce, które prażyło było ciężkie do zniesienia, dla osób, które sie tu nie wychowały. Iluzjonistyczne oazy, różnorakie przedmioty i osoby. Takie rzeczy większość osób mogła doświadczyć poruszając sie w tych okolicach.
Oni zaś w końcu mieli lżej aż do momentu gdy to nastąpiło. Jego oczom ukazała sie wioska. Dotarli na jej obrzeża ...
Czarnowłosy poznał miejsce, w ktorym przebywał jego brat. Wioska Asai, byla tylko kawałek, dosłownie parę godzin od miejsca, w którym aktualnie sie znajdowali.
Jako, że nadal był świt podróż okazała sie bezproblemowa i całkiem szybka. Trzeba przyznać, że brat był zaskakująco blisko nim zapadł na chorobę. Można by było założyć, że chciał sie spotkać a przeszkodził mu w tym los. Koniec końcow nigdy nas nie oszczędzał, wiec czemu miałby zacząć teraz?
Podróżując wraz z kapelusznikiem imieniem Kuro, droga mijała w większości cicho. Flegmatyczne podejście do życia Mishimy, jasno dawało aure nieprzystepności. Nie miał zamiaru zajmować czasu gadaniem z obcym człowiekiem. Mimo, że uchodził niegdyś za gadułe, ostatnie lata spędził w większości samotnie.
Czas jednak mijał, kilometry, które przebyli się zwiększały. Słońce, które prażyło było ciężkie do zniesienia, dla osób, które sie tu nie wychowały. Iluzjonistyczne oazy, różnorakie przedmioty i osoby. Takie rzeczy większość osób mogła doświadczyć poruszając sie w tych okolicach.
Oni zaś w końcu mieli lżej aż do momentu gdy to nastąpiło. Jego oczom ukazała sie wioska. Dotarli na jej obrzeża ...
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Obrzeża osady
zas leciał w spokoju. To nie była kwestia, załamania Mishimy. Skądże. Czas leczy rany, jak to mówią i owe przysłowie było bardzo trafne. Czuł jednak, że sie zmienia i robi sie coraz bardziej obojetny. Zaskoczyła go wiadomość o sytuacji brata i to normalne jak zareagował. Dalsze jednak momenty były spowodowane jedynie brakiem chęci rozmowy. O czym miał z nim rozmawiać?
Kuro chodził szczęśliwy, cieszył sie wszystkim. Jego własna droga, nic czarnowłosemu do tego.
Podróżowali i byli już blisko wioski. Przynajmniej tak twierdził przewodnik w słomianym kapeluszu. Nic zatem dziwnego, że mieli ochotę przyspieszyć. Poprawiło to nie co humor, ze względu na ostatecznie koniec marszu. Sytuacja jednak, nagle sie zmieniła. Kapelusznik zatrzymał sie w miejscu, zasłaniając swoją posturą dokładny widok Mishimie. Byli blisko drzew, dźwięk został zagłuszony poprzez szemranie liści. Całkiem podejrzane zjawisko..
- Wróg?
Rzucił krótko czarnowłosy. Mimo wszystko nie zamierzał być zdany tylko na mężczyznę. To już nie te czasy, gdzie sobie na to pozwoli. Miał sie zmienić? Właśnie to robi. Obniżył lekko pozycję przyglądając sie bliżej wzorkiem najbliższych z drzew. Próbował wypatrzeć ewentualnego oponenta bądź pułapkę. Jedna dłoń wylądowała w kaburze z gliną. Wyglądało to tylko jakby po coś sięgał i zostawił tam dłoń. Otwory ustne niewidocznie zaczęły ugniatać gline.
Kuro chodził szczęśliwy, cieszył sie wszystkim. Jego własna droga, nic czarnowłosemu do tego.
Podróżowali i byli już blisko wioski. Przynajmniej tak twierdził przewodnik w słomianym kapeluszu. Nic zatem dziwnego, że mieli ochotę przyspieszyć. Poprawiło to nie co humor, ze względu na ostatecznie koniec marszu. Sytuacja jednak, nagle sie zmieniła. Kapelusznik zatrzymał sie w miejscu, zasłaniając swoją posturą dokładny widok Mishimie. Byli blisko drzew, dźwięk został zagłuszony poprzez szemranie liści. Całkiem podejrzane zjawisko..
- Wróg?
Rzucił krótko czarnowłosy. Mimo wszystko nie zamierzał być zdany tylko na mężczyznę. To już nie te czasy, gdzie sobie na to pozwoli. Miał sie zmienić? Właśnie to robi. Obniżył lekko pozycję przyglądając sie bliżej wzorkiem najbliższych z drzew. Próbował wypatrzeć ewentualnego oponenta bądź pułapkę. Jedna dłoń wylądowała w kaburze z gliną. Wyglądało to tylko jakby po coś sięgał i zostawił tam dłoń. Otwory ustne niewidocznie zaczęły ugniatać gline.
0 x
Re: Obrzeża osady
Dla mnie:
Przeciwnik - Kuro:
Siła 30
Wytka 25
Szybkość 40
Percepcja 25
Psychika 10
Konsekwencja 30
Suma atrybutów fizycznych: 120
Dziedziny | Techniki:
Siła 30
Wytka 25
Szybkość 40
Percepcja 25
Psychika 10
Konsekwencja 30
Suma atrybutów fizycznych: 120
Dziedziny | Techniki:
- Chanbara C
- Ninjutsu D
- Raiton C
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Obrzeża osady
Czyżby to on był wrogiem? Był podejrzany od samego początku. Totalnie rozbawiony, rozgadany i pojawiający sie znikąd.
Zmysły Mishimy mówiły mu, że coś jest nie tak. A teraz? Miał idealną pewność, że miecznik jest napastnikiem.
Sytuacja była zaskakująca, aczkolwiek nie aż tak bardzo ciężka. Był szybki, choć wydawało sie, że jak na użytkownika broni białej była to znikoma prędkość. Nie znacznie wieksza aniżeli czarnowłosego.
Biorac pod uwagę fakt, że dzielila ich odległość az dwóch metrów a w dodatku Mishima już wcześniej zaczął formować gline w otworach gębowych analogicznie rzecz biorąc, powinien mieć czas na reakcje. Wystarczajacy czas, żeby wykonać tą szybką jedną technikę.
Wyciągnął dłoń lewą starając sie wyrzucić pająka w jego strone, jednocześnie skręcając sie w tył prawym bokiem. Była to prosta i szybka kombinacja, bo tym samym momencie odskoczył do tyłu wykonując znak ręką.
- Katsu.
Patrząc czysto matematycznie, czarnowłosy powinien zdarzyć z tym małym ruchem ze wzgledu na odległość. Bądź co bądź, dwa metry to wystarczająca odległość do szybkiej reakcji. Pajączek powinien albo go zranić albo dać mu szanse na zwiększenie odległości. Jeżeli to by wyszło z automatu uzywa kolejnej techniki tworząc transportowego ptaka, którym od razu zbija sie w powietrze, tworząc bezpieczną odległość miedzy nim a rywalem.
Zmysły Mishimy mówiły mu, że coś jest nie tak. A teraz? Miał idealną pewność, że miecznik jest napastnikiem.
Sytuacja była zaskakująca, aczkolwiek nie aż tak bardzo ciężka. Był szybki, choć wydawało sie, że jak na użytkownika broni białej była to znikoma prędkość. Nie znacznie wieksza aniżeli czarnowłosego.
Biorac pod uwagę fakt, że dzielila ich odległość az dwóch metrów a w dodatku Mishima już wcześniej zaczął formować gline w otworach gębowych analogicznie rzecz biorąc, powinien mieć czas na reakcje. Wystarczajacy czas, żeby wykonać tą szybką jedną technikę.
Wyciągnął dłoń lewą starając sie wyrzucić pająka w jego strone, jednocześnie skręcając sie w tył prawym bokiem. Była to prosta i szybka kombinacja, bo tym samym momencie odskoczył do tyłu wykonując znak ręką.
- Katsu.
Patrząc czysto matematycznie, czarnowłosy powinien zdarzyć z tym małym ruchem ze wzgledu na odległość. Bądź co bądź, dwa metry to wystarczająca odległość do szybkiej reakcji. Pajączek powinien albo go zranić albo dać mu szanse na zwiększenie odległości. Jeżeli to by wyszło z automatu uzywa kolejnej techniki tworząc transportowego ptaka, którym od razu zbija sie w powietrze, tworząc bezpieczną odległość miedzy nim a rywalem.
Ukryty tekst
0 x
Re: Obrzeża osady
- Nazwa
- Raiton: Dendō Hando
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za cios)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Podstawowa technika Raitonu, idealna dla shinobi którzy dodatkowo specjalizują się w Taijutsu. Użytkownik przesyła chakrę Raitonu do swoich pięści lub nóg, a następnie uwalnia ją. Efektem tego jest wzmocnienie za pomocą błyskawic kończyn użytkownika, dzięki czemu podczas walki wręcz zadaje się obrażenia nie tylko fizyczne, ale również elektryczne. Bardzo niebezpieczne przeciwko użytkownikom Suitonu. Za pomocą tej techniki można również naładować elektrycznie trzymane przez siebie przedmioty (o ile są przewodnikami).
Przeciwnik - Kuro:
Siła 30
Wytka 25
Szybkość 40
Percepcja 25
Psychika 10
Konsekwencja 30
Kontrola chakry D [zapomniałem dodać wcześniej]
Suma atrybutów fizycznych: 120
Dziedziny | Techniki:
Stan chakry: 102-12=90[%]
Siła 30
Wytka 25
Szybkość 40
Percepcja 25
Psychika 10
Konsekwencja 30
Kontrola chakry D [zapomniałem dodać wcześniej]
Suma atrybutów fizycznych: 120
Dziedziny | Techniki:
- Chanbara C
- Ninjutsu D
- Raiton C
Stan chakry: 102-12=90[%]
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Obrzeża osady
Tak, tak, tak! To jest właśnie to. Uczucie, którego nie da sie opisać. Czuł oczywiście rane i ból ale na jego twarzy pojawił się radosny uśmiech w końcu. Jest szalony? Skądże. Walka jest jedną z tych rzeczy podczas, której znów jest w pełni sobą. Nie da sie opisać tego uczucia. Osoba, która nie miała okazji walczyć na pełnym dystansie, w prawdziwej walce na profesjonalnym poziomie, nie zrozumie tego.
Trafił na rywala, który idealnie miał na niego styl. Nie dosyć, że posługiwał się żywiołem Raitonu, to w dodatku walczył z bliska. Mishimie zas było wygodniej trzymać dystans.
Przeszywajace uczucie podjarania, przeszlo po całym jego ciele. Adrenalina, która pomagała skupić sie tylko na jednym. Na walce.
Będąc w powietrzu ponad dwa metry nad rywalem, skierował sie jeszcze wyżej. Na okolice pięciu metrów wzwyż, żeby móc walczyć tylko na dystansue. Był szybki i sprawny. W tym miał dużą przewagę nad brodaczem. Musiał zatem mądrze zawalczyć, żeby pokonać takiego rywala. Uwielbiał takie wyzwania.
Prawa ręka wisiala, nie poruszał nią w ogóle. Lewa zas wsadził ponownie do kabury, pochłaniając gline. Miał już pomysł w głowie więc zamierzał teraz samemu zaatakować.
Wyprodukował pięć ptaszków posyłając ich w stronę rywala cały czas poruszając się w powietrzu, żeby nie dać się łatwo sięgnąć. Ptaszko rzecz jasna nie puścił wprost na niego. Postanowił go otoczyć. Dwa ptaszki poleciały frontalnie na niego w odległości metra od siebie. Dwa kolejne zrobiły lekki łuk atakujac go pod kątem od tyłu. Piąty? Ten wolniej lecąc oczekiwał odpowiedzi rywala. Watpił, że tak łatwy ruch go pokona. Ucieknie, bądź zablokuje. Wtedy właśnie ostatni ptaszek ma go zaatakować.
Gdy cztery ptaszki go zaatakowały, czarnowłosy użył techniki Katsu, powodując wybuchy.
Jeżeli ucieknie ostatnim ptaszkiem atakuje go nie dajac mu chwili odsapniecia. Rzecz jasna, jeżeli trafi to super jeżeli nie to spowoduje chwilowe zasłonięcie sie przed nim. To idealny moment, żeby wykonać ruch, który planował od początku.
Użył kolejnej techniki, samemu znikając w koronie drzewa. Kuro w momencie gdy da rade z tego wyjść dojrzy dalej postać Mishimy latająca na transportowym ptaku. Poruszającym sie w razie unikniecia ataku.
- Cała ta opowieść o moim bracie to zmyłka, mam rację? Kim w ogóle jesteś?
Trafił na rywala, który idealnie miał na niego styl. Nie dosyć, że posługiwał się żywiołem Raitonu, to w dodatku walczył z bliska. Mishimie zas było wygodniej trzymać dystans.
Przeszywajace uczucie podjarania, przeszlo po całym jego ciele. Adrenalina, która pomagała skupić sie tylko na jednym. Na walce.
Będąc w powietrzu ponad dwa metry nad rywalem, skierował sie jeszcze wyżej. Na okolice pięciu metrów wzwyż, żeby móc walczyć tylko na dystansue. Był szybki i sprawny. W tym miał dużą przewagę nad brodaczem. Musiał zatem mądrze zawalczyć, żeby pokonać takiego rywala. Uwielbiał takie wyzwania.
Prawa ręka wisiala, nie poruszał nią w ogóle. Lewa zas wsadził ponownie do kabury, pochłaniając gline. Miał już pomysł w głowie więc zamierzał teraz samemu zaatakować.
Wyprodukował pięć ptaszków posyłając ich w stronę rywala cały czas poruszając się w powietrzu, żeby nie dać się łatwo sięgnąć. Ptaszko rzecz jasna nie puścił wprost na niego. Postanowił go otoczyć. Dwa ptaszki poleciały frontalnie na niego w odległości metra od siebie. Dwa kolejne zrobiły lekki łuk atakujac go pod kątem od tyłu. Piąty? Ten wolniej lecąc oczekiwał odpowiedzi rywala. Watpił, że tak łatwy ruch go pokona. Ucieknie, bądź zablokuje. Wtedy właśnie ostatni ptaszek ma go zaatakować.
Gdy cztery ptaszki go zaatakowały, czarnowłosy użył techniki Katsu, powodując wybuchy.
Jeżeli ucieknie ostatnim ptaszkiem atakuje go nie dajac mu chwili odsapniecia. Rzecz jasna, jeżeli trafi to super jeżeli nie to spowoduje chwilowe zasłonięcie sie przed nim. To idealny moment, żeby wykonać ruch, który planował od początku.
Użył kolejnej techniki, samemu znikając w koronie drzewa. Kuro w momencie gdy da rade z tego wyjść dojrzy dalej postać Mishimy latająca na transportowym ptaku. Poruszającym sie w razie unikniecia ataku.
- Cała ta opowieść o moim bracie to zmyłka, mam rację? Kim w ogóle jesteś?
Ukryty tekst
0 x
Re: Obrzeża osady
- Nazwa
- Raiton: Hiraishin
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jedna z pierwszych technik z natury Raiton. Jest stosunkowo prosta, gdyż działa na podobnej zasadzie co Dendō Hando. Gromadzimy chakre w naszej dłoni (ta musi być uniesiona nad głowę), przeobrażając ją następnie identycznie co przy Dendo, pioruny następnie otaczają naszą kończynę, by to zaraz udać się wzdłuż organizmu tworząc swego rodzaju barierę przy ciele wykonaną z Raitonu. Od palców u dłoni, po te u stóp rozchodzi się Hiraishin. Technika jest stosunkowo szybka i użyteczna w walce przeciw użytkownikom którzy preferują walkę Taijutsu. Kontakt z techniką kończy się niemałym bólem, jaki i nawet oparzeniami czy chwilowym paraliżem.
Przeciwnik - Kuro:
Siła 30
Wytka 25
Szybkość 40
Percepcja 25
Psychika 10
Konsekwencja 30
Kontrola chakry D [zapomniałem dodać wcześniej]
Suma atrybutów fizycznych: 120
Dziedziny | Techniki:
Stan chakry: 90-12=78[%]
Siła 30
Wytka 25
Szybkość 40
Percepcja 25
Psychika 10
Konsekwencja 30
Kontrola chakry D [zapomniałem dodać wcześniej]
Suma atrybutów fizycznych: 120
Dziedziny | Techniki:
- Chanbara C
- Ninjutsu D
- Raiton C
Stan chakry: 90-12=78[%]
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Obrzeża osady
Nieźle. Trzeba mu przyznać, że jest doskonale wyszkolony pod względem fizycznym. Brodacz nie może sie z nim równać pod względem szybkości czy siły. Jest jednak osobą walcząca bezpośrednio, więc trzeba to wykorzystać i go przechytrzyć.
Dowiedzieliśmy sie także, że jest bratem osoby, którą zabił. Czyżby był bratem jednego z napastników, którzy zmienili całkowicie jego pogląd na świat i aktualną sytuację?
To by wyjaśniało bardzo, ale to bardzo dużo.
Podpuszczenie ptaszkami, nie wyszło. Trzeba zatem szukać, czegoś innego. Podlatując do konarów drzewa i widząc, że miecznik ciągle porusza się w jego kierunku postanawia go przechytrzyć. Może sie uda.
Będąc w powietrzu zaokrągla swój lot, chcąc wykorzystać osłonę liści. Oczywiście, że bedzie wiedział gdzie jest ale nie powinien widzieć co robi Mishima bezpośrednio.
A co robi? Tworzy klony. Początkowo dwa zwykłe bunshiny oraz jednego specjalnego, któremu przekazuje kunai zasłaniając sie skrzydłem ptaka. Jakie jest ich zadanie? Dywersja. Oczywiście nie tak banalna. W pierwszej fazie ruszają dwa bunshiny bezpośrednio na rywala z konarów drzewa. Iluzja, wiec nie do końca interesuje nas efekt, tylko próba rozproszenia. Nie może wiedzieć jakie są to klony. Zapewne spróbuje ich uniknąć, bądź zniszczyć szybkim ruchem jak do tej pory. Wtedy dołącza klon z gliny. Utrzymując dystans w razie gdyby przeciwnik znów użył techniki Raitonu, wyrzuca w jego kierunku kunai obserwując jego reakcje. W miejsce, które odskoczy albo skontruje elektrycznościa doskakuje klon. Powinien być to element zaskoczenia ze wzgledu na kolejnego przeciwnika, który o dziwo użył kunaia. Powinno rozproszyć to jego mysli, ze wzgledu iż wygląda i atakuje jak oryginał. Znając już technikę, która utrzymuje elektryczność na ciele, utrzymuje minimalnie dystans od niego, w końcu jest ona bezpośrednia. Z drugiej strony kto by spodziewał się ataku samobójczego?
Oryginał brodacza uaktywnia wybuch klona poprzez znak dłoni - katsu w momencie gdy ten wykonał powierzony plan.
Dowiedzieliśmy sie także, że jest bratem osoby, którą zabił. Czyżby był bratem jednego z napastników, którzy zmienili całkowicie jego pogląd na świat i aktualną sytuację?
To by wyjaśniało bardzo, ale to bardzo dużo.
Podpuszczenie ptaszkami, nie wyszło. Trzeba zatem szukać, czegoś innego. Podlatując do konarów drzewa i widząc, że miecznik ciągle porusza się w jego kierunku postanawia go przechytrzyć. Może sie uda.
Będąc w powietrzu zaokrągla swój lot, chcąc wykorzystać osłonę liści. Oczywiście, że bedzie wiedział gdzie jest ale nie powinien widzieć co robi Mishima bezpośrednio.
A co robi? Tworzy klony. Początkowo dwa zwykłe bunshiny oraz jednego specjalnego, któremu przekazuje kunai zasłaniając sie skrzydłem ptaka. Jakie jest ich zadanie? Dywersja. Oczywiście nie tak banalna. W pierwszej fazie ruszają dwa bunshiny bezpośrednio na rywala z konarów drzewa. Iluzja, wiec nie do końca interesuje nas efekt, tylko próba rozproszenia. Nie może wiedzieć jakie są to klony. Zapewne spróbuje ich uniknąć, bądź zniszczyć szybkim ruchem jak do tej pory. Wtedy dołącza klon z gliny. Utrzymując dystans w razie gdyby przeciwnik znów użył techniki Raitonu, wyrzuca w jego kierunku kunai obserwując jego reakcje. W miejsce, które odskoczy albo skontruje elektrycznościa doskakuje klon. Powinien być to element zaskoczenia ze wzgledu na kolejnego przeciwnika, który o dziwo użył kunaia. Powinno rozproszyć to jego mysli, ze wzgledu iż wygląda i atakuje jak oryginał. Znając już technikę, która utrzymuje elektryczność na ciele, utrzymuje minimalnie dystans od niego, w końcu jest ona bezpośrednia. Z drugiej strony kto by spodziewał się ataku samobójczego?
Oryginał brodacza uaktywnia wybuch klona poprzez znak dłoni - katsu w momencie gdy ten wykonał powierzony plan.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości