Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Nie minęło sporo czasu, może minuta lub dwie, gdy usłyszała kroki na korytarzu. Były to dla niej odległe dźwięki, a ich echo odbijało się gdzieś w podświadomości. Wciąż walczyła z bólem, który na szczęście zmniejszał się, dając ulgę zmęczonej jasnowłosej. Kontakt ze światem odzyskała dopiero, gdy usłyszała głos towarzysza. Otworzyła powoli oczy i spojrzała na niego półprzytomnie.
- Hikari...-kun?- wyszeptała. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że siedzi na podłodze, podpierając się o stół. Kruczowłosy mógł przestraszyć się widząc ją w takim stanie, a przecież był to tylko zwykły ból głowy. Uśmiechnęła się, powstrzymując grymas bólu. - Nic mi nie jest. Zakręciło mi się tylko w głowie - pewnie ze zmęczenia. - i jakby na potwierdzenie swoich słów, wstała powoli, otrzepując spódniczkę. Wciąż czuła się niepewnie i podpierała się jedną dłonią o blat stołu, ale z każdą chwilą ból ustępował, a sen odchodził w niepamięć. Czujny nosek głodnej dziewczyny wyczuł przepyszny zapach. Jej wzrok powędrował ku jego źródłu i odnalazł garnek zupy. Była nieco zaskoczona - towarzysz miał zrobić zakupy, a tymczasem wrócił z gotowym daniem.
Chociaż nie na to powinna zwrócić uwagę. O wiele bardziej intrygująca była nowa osoba, która dzierżyła garnek w dłoniach. Była to różowowłosa dziewczyna, na oko w wieku Harumi. Nieco onieśmielona pojawieniem się obcej osóbki, ukłoniła się lekko.
- Miło mi poznać. Nazywam się Seishin. - przedstawiła się oficjalnym tonem, próbując przemóc się by nie uciec spojrzeniem gdzieś w bok. Nie chciała pokazać po sobie niepewności. W głowie kłębiło się jej mnóstwo pytań. Kim jest owa dziewczyna? Skąd się wzięła? Jakie ma intencje? Co ją łączy z jej towarzyszem? Myślała przecież, że Hikari nie ma w tej wiosce żadnych sojuszników. Powstrzymała się jednakże od nich na razie, mając nadzieję że z czasem odpowiedzi same do niej przyjdą.
- Hikari...-kun?- wyszeptała. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że siedzi na podłodze, podpierając się o stół. Kruczowłosy mógł przestraszyć się widząc ją w takim stanie, a przecież był to tylko zwykły ból głowy. Uśmiechnęła się, powstrzymując grymas bólu. - Nic mi nie jest. Zakręciło mi się tylko w głowie - pewnie ze zmęczenia. - i jakby na potwierdzenie swoich słów, wstała powoli, otrzepując spódniczkę. Wciąż czuła się niepewnie i podpierała się jedną dłonią o blat stołu, ale z każdą chwilą ból ustępował, a sen odchodził w niepamięć. Czujny nosek głodnej dziewczyny wyczuł przepyszny zapach. Jej wzrok powędrował ku jego źródłu i odnalazł garnek zupy. Była nieco zaskoczona - towarzysz miał zrobić zakupy, a tymczasem wrócił z gotowym daniem.
Chociaż nie na to powinna zwrócić uwagę. O wiele bardziej intrygująca była nowa osoba, która dzierżyła garnek w dłoniach. Była to różowowłosa dziewczyna, na oko w wieku Harumi. Nieco onieśmielona pojawieniem się obcej osóbki, ukłoniła się lekko.
- Miło mi poznać. Nazywam się Seishin. - przedstawiła się oficjalnym tonem, próbując przemóc się by nie uciec spojrzeniem gdzieś w bok. Nie chciała pokazać po sobie niepewności. W głowie kłębiło się jej mnóstwo pytań. Kim jest owa dziewczyna? Skąd się wzięła? Jakie ma intencje? Co ją łączy z jej towarzyszem? Myślała przecież, że Hikari nie ma w tej wiosce żadnych sojuszników. Powstrzymała się jednakże od nich na razie, mając nadzieję że z czasem odpowiedzi same do niej przyjdą.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Yuu słysząc tłumaczenia oni-chana nie zareagowała w żaden sposób, poza charakterystycznym prychnięciem. Kompletnie jej się to wszystko nie podobało - i nic nie było tak, jak być powinno. Chciała spędzić kilka dni sam-na-sam z oni-chanem, porozmawiać z nim, pośmiać się, pogotować mu same pyszności tylko po to, aby przyglądać się, jak wcina je ze nieskrywaną rozkoszą.
I ten głupek wszystko zniszczył.
Zniszczył.
ZNISZCZYYYYYYŁ!
Trudno było orzec, czy bardziej gorąca była zawartość garnka, czy głowa Yuu, która wprost gotowała się ze złości. Jej charakterystyczny kiełek wydawał się być jakby dłuższy i bardziej ostry, niż zwykle. Mimo tego, co się wydarzyło i co się miało wydarzyć, była ciekawa, kim jest ta... dziewczyna. Wiedziała, że będą z nią same kłopoty, ale na szczęście nie miała zamiaru za nic odpowiadać. Skoro oni-chan chce się bawić w terapeutę, niech się bawi sam, ot co!
Zupełnie zapomniała, że Oni-chan coś do niej mówił. Chyba o jakimś wzniesieniu, niebezpieczeństwie i wspomnieniach. No i oczywiście pomocy.
Oni-chan chyba też musiał spaść z jakiegoś wzniesienia, i to na głowę. Sprowadzać obcych do domu, do NASZEGO domu...!
Oczywiście to nie był oficjalnie ich dom, ale Yuu tak uważała od dnia, kiedy się poznali. Zauroczona niewinnością chłopca i jego gotowością do pomocy innym, kiedy są w potrzebie, od razu uznała go za najcudowniejszego mężczyznę pod słońcem - i jednocześnie uznała go za swojego brata, którego zawsze chciała mieć.
Teraz jednak, pojawił się intruz - obca dziewczyna o nieznanych intencjach i motywach, a co najgorsze - dziwadło. Po otwarciu drzwi zrozumiała, dlaczego. Jak zwykle, intuicja ja nie zawiodła.
Już myślała, że gorzej być nie może - a jednak!
Kiedy usłyszała, że zwróciła się do niego Hikari-kun, zrobiła się cała czerwona na twarzy. Chwyciła garnek oburącz, niczym bojowy młot i zdzieliła nim oni-chana po głowie.
- Hikari-kun? Hikari-kun? Och doprawdy? Widzę, że już ci ta dziewczyna namieszała w głowie! Brawo oni-chan, jestem z ciebie naprawdę dumna!I nie, nie chcę słuchać żadnych historii! Sama to rozwiąże!
Zaraz potem położyła swój ramenowy młot bojowy na blacie stołu, po czym zbliżyła się do nieznajomej. Jej czerwone, gniewne ślepia zbadały ją od stóp do głów.
Głupia i ładna. Można było się tego spodziewać - pomyślała.
- A ja jestem Yuuhi i bardzo niemiło mi cię poznać! - warknęła na nią, wkurzona jak diabeł, tylko taki bez rogów.
- Zostawiłam brata na chwilę samego i ten zaczyna sprowadzać obce dziewczyny do domu. Przyznaj się, uwiodłaś go, czarownico z pogranicza! Chwaście rosnący na murze! Ty-ty... już ja cię urz... och, jak mi słabo... co się ze mną...?
Yuu nie wytrzymała tak potężnego napięcia, które nagle zwaliło się na nią niczym woda z ogromnego wodospadu. Upadła na ziemię tracąc przytomność.
Wyglądało na to, że tylko garnek z ramen wyszedł z tej sytuacji bez szwanku.
I ten głupek wszystko zniszczył.
Zniszczył.
ZNISZCZYYYYYYŁ!
Trudno było orzec, czy bardziej gorąca była zawartość garnka, czy głowa Yuu, która wprost gotowała się ze złości. Jej charakterystyczny kiełek wydawał się być jakby dłuższy i bardziej ostry, niż zwykle. Mimo tego, co się wydarzyło i co się miało wydarzyć, była ciekawa, kim jest ta... dziewczyna. Wiedziała, że będą z nią same kłopoty, ale na szczęście nie miała zamiaru za nic odpowiadać. Skoro oni-chan chce się bawić w terapeutę, niech się bawi sam, ot co!
Zupełnie zapomniała, że Oni-chan coś do niej mówił. Chyba o jakimś wzniesieniu, niebezpieczeństwie i wspomnieniach. No i oczywiście pomocy.
Oni-chan chyba też musiał spaść z jakiegoś wzniesienia, i to na głowę. Sprowadzać obcych do domu, do NASZEGO domu...!
Oczywiście to nie był oficjalnie ich dom, ale Yuu tak uważała od dnia, kiedy się poznali. Zauroczona niewinnością chłopca i jego gotowością do pomocy innym, kiedy są w potrzebie, od razu uznała go za najcudowniejszego mężczyznę pod słońcem - i jednocześnie uznała go za swojego brata, którego zawsze chciała mieć.
Teraz jednak, pojawił się intruz - obca dziewczyna o nieznanych intencjach i motywach, a co najgorsze - dziwadło. Po otwarciu drzwi zrozumiała, dlaczego. Jak zwykle, intuicja ja nie zawiodła.
Już myślała, że gorzej być nie może - a jednak!
Kiedy usłyszała, że zwróciła się do niego Hikari-kun, zrobiła się cała czerwona na twarzy. Chwyciła garnek oburącz, niczym bojowy młot i zdzieliła nim oni-chana po głowie.
- Hikari-kun? Hikari-kun? Och doprawdy? Widzę, że już ci ta dziewczyna namieszała w głowie! Brawo oni-chan, jestem z ciebie naprawdę dumna!I nie, nie chcę słuchać żadnych historii! Sama to rozwiąże!
Zaraz potem położyła swój ramenowy młot bojowy na blacie stołu, po czym zbliżyła się do nieznajomej. Jej czerwone, gniewne ślepia zbadały ją od stóp do głów.
Głupia i ładna. Można było się tego spodziewać - pomyślała.
- A ja jestem Yuuhi i bardzo niemiło mi cię poznać! - warknęła na nią, wkurzona jak diabeł, tylko taki bez rogów.
- Zostawiłam brata na chwilę samego i ten zaczyna sprowadzać obce dziewczyny do domu. Przyznaj się, uwiodłaś go, czarownico z pogranicza! Chwaście rosnący na murze! Ty-ty... już ja cię urz... och, jak mi słabo... co się ze mną...?
Yuu nie wytrzymała tak potężnego napięcia, które nagle zwaliło się na nią niczym woda z ogromnego wodospadu. Upadła na ziemię tracąc przytomność.
Wyglądało na to, że tylko garnek z ramen wyszedł z tej sytuacji bez szwanku.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ O-O-Oni-chan? ~
Hikari wchodząc tutaj podpisał na siebie wyrok. Uspokoił się, że z Harumi wszystko spokojnie, ale dopadło go to widmo wściekłości Yuuhi o nic, ale... Przyzwyczaił się, wielokrotnie nie rozumiał jej zachowania. Nazywała go bratem, chociaż nim nie był. Samego tego on nie rozumiał, ale przyjmował to i przyzwyczaił się. Było to dla niego dziwne, ale z względu na częstotliwość normalne, jednak nigdy nie spodziewałby się tego co zrobi. Wytłumaczył jej wcześniej sytuację, której nawet nie wysłuchała zapewne i zdzieliła go garnkiem po głowie najprościej mówiąc. Oj będzie guz i to całkiem spory zapewne. Ogólnie to zakręciło mu się w głowie i jego twarz spotkała się z drewnem na podłodze. Dziewczyna coś mówiła, a jemu się obraz rozmywał i mnożył. Były teraz już 4 garnki! Obracał się dookoła, a w uszach piszczało. Ta to wiedziała jak uderzyć, nie słyszał przez to co ona mówiła. Zmniejszała się ilość powtórzeń osób i rzeczy dookoła widzianych przez Hikariego i teraz widział tylko 4 dziewczyny. No wiecie dwie pary bliźniaczek z czego dwie nagle upadły na ziemię i wtedy chłopak otworzył szerzej oczy zdając sprawę co się stało. Yuuhi upadła, chociaż nie wiedział co się stało wcześniej. Czuł ból głowy, z każdą próbą myśli czy też ruchu, ale musiał działać i przezwyciężyć siebie, swoje ograniczenia. Widać było grymas bólu na jego twarzy i powolne podnoszenie się przez siłę drżących rąk. Gdyby poleżał trochę dłużej bez reakcji byłoby lepiej, ale szybka próba podniesienia się i zmienienia pozycji ponownie powiększyła ból. Spokojnie. Hikari teraz to nie jest ważne, to się nie liczy. Yuuhi... Co z nią? Całe oszołomienie, którego doznaje tylko potęguje jego panikę na temat tego co się dzieje, w środku jest przerażony, ale ciało się rusza. Dotyka polika leżącej dziewczyny i z złością oraz strachem wykrzyczał:
- Yuuuuuuuuuuuhi!
- Yuuuuuuuuuuuhi!
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Jasnowłosa z przerażeniem patrzyła jak jej wybawca dostaje garnkiem po głowie i ląduje na ziemi. Chciała rzucić się mu na pomoc, ale złowieszcza dziewczyna stanęła jej na drodze. Przerażona panienka cofnęła się do tyłu o krok. Nie rozumiała skąd złość nieznajomej do niej. Przecież nic nie zrobiła, prawda? Czuła na sobie jej świdrujące spojrzenie, lustrujące każdy kawałek jej ciała. Harumi wyciągnęła przed siebie dłonie, uśmiechając się niewinnie, a kropla potu pojawiła się na jej bladym czole. Kruczowłosy nie był w stanie teraz jej pomóc, a więc została sama na pastwę tego potwora. Po bardzo niekulturalnym przedstawieniu się, ze strony rózowowłosej popłynęły różne obelgi w stronę biednej, zdezorientowanej kunoichi. I w tym momencie poczuła jak coś w niej pęka. Naprawdę da sobie ubliżać jakieś poczwarze? Ona.. ona?! Nie ma mowy. Uśmiech zakłopotania przerodził się w nikły, chytry uśmieszek, a strach w oczach w pewność siebie.
- Nawet jeśli, to co z tego? - odpowiedziała, jakby nic nie robiąc sobie z tego co właśnie powiedziano w jej kierunku. Widząc jak upada nie przejęła się wcale, w przeciwieństwie do jej towarzysza. Widząc jak ten rzuca się na pomoc różowowłosej poczuła dziwny niesmak. Była zła na samą siebie? Czuła ból? Co właściwie się wydarzyło? Nie mogła dłużej zostać w tym pomieszczeniu. Musiała na spokojnie wszystko przemyśleć. Podeszła do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Będzie dobrze. Myślę, że to tylko delikatne omdlenie. Lepiej żeby mnie nie było kiedy się obudzi. Idę na spacer. - powiedziała już delikatnym i czułym głosem. Chłopak jak zwykle zbytnio się przejmował, toteż chciała okazać mu trochę sympatii. A może czuła, że powinna? Skierowała się do wyjścia, biorąc po drodze swój płaszcz.
Na dworze panowała ciemność, ale nie bała się już. Zupełnie inne myśli chodziły jej obecnie po głowie. Kim tak naprawdę jest? Czy to jak przed chwilą się zachowała to jej prawdziwe "ja"? Zaczęła przechadzać się po pustych uliczkach obcej wioski, pogrążona w myślach.
- Nawet jeśli, to co z tego? - odpowiedziała, jakby nic nie robiąc sobie z tego co właśnie powiedziano w jej kierunku. Widząc jak upada nie przejęła się wcale, w przeciwieństwie do jej towarzysza. Widząc jak ten rzuca się na pomoc różowowłosej poczuła dziwny niesmak. Była zła na samą siebie? Czuła ból? Co właściwie się wydarzyło? Nie mogła dłużej zostać w tym pomieszczeniu. Musiała na spokojnie wszystko przemyśleć. Podeszła do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Będzie dobrze. Myślę, że to tylko delikatne omdlenie. Lepiej żeby mnie nie było kiedy się obudzi. Idę na spacer. - powiedziała już delikatnym i czułym głosem. Chłopak jak zwykle zbytnio się przejmował, toteż chciała okazać mu trochę sympatii. A może czuła, że powinna? Skierowała się do wyjścia, biorąc po drodze swój płaszcz.
Na dworze panowała ciemność, ale nie bała się już. Zupełnie inne myśli chodziły jej obecnie po głowie. Kim tak naprawdę jest? Czy to jak przed chwilą się zachowała to jej prawdziwe "ja"? Zaczęła przechadzać się po pustych uliczkach obcej wioski, pogrążona w myślach.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Yuu nawet nie wiedziała, co się właściwie stało. Przez kilka chwil jedyne, co ją otaczało, to ciemność. Nie wiedziała, czy to są sekundy, minuty, czy godziny. Otwarła oczy i... wszystko wydawało się być w porządku. Tak przynajmniej jej się wydawało. Trochę bolała jej głowa, może to od uderzenia? Policzyła do dziesięciu w myślach. Funkcje życiowe w normie. Po dziewczynie nie było ani śladu. Chyba była na nią zła o coś... ale nie pamiętała o co i dlaczego. Jej obecność zdecydowanie jej nie odpowiada, wiedziała, że będą z nią same kłopoty.
Co powinnam zrobić?
Pomyślała, ocierając rękawem czoło. Wtedy zorientowała się, że oni-chan jest ranny. I to chyba jej wina. Był przy niej, najwyraźniej zmartwiony. A ona odwaliła mu taki numer. Rzuciła na oni-chana krótkie, czułe spojrzenie, po czym poczuła, jak przypływa w niej poczucie winy. Delikatnie usunęła się z podłogi.
- Go-gomene - odpowiedziała pokornym głosem... po czym ruszyła powolnym krokiem w stronę wyjściowych drzwi.
Było jej smutno i chyba wolała teraz zostać sama. Posiedzi sobie na dachu i popatrzy w niebo. To był całkiem dobry pomysł! Nie będzie nikomu przeszkadzała. Nagle poczuła, że wszystko jest inne niż jak to sobie wyobrażała. Oni-chan znalazł sobie kogoś nowego, o kogo będzie się troszczył, a ona nie była mu już potrzebna. Nie będzie musiała mu gotować obiadów ani robić głupich dowcipów, nie mówiąc już o wspólnych wyprawach w dzicz i kąpielach.
Być może źle postąpiła, wracając. Wolała żyć dawnymi, cudownymi wspomnieniami, jakie ją łączyły z Hikari-kun. Ale w tych wspomnienia nie ma miejsca na trzecią osobą, nigdy nie było i nie będzie. Może powinna posłuchać chociaż raz ojca i zabrać się za bycie porządną kunoichi. Pewnie skończyłoby się tym, że zdechłaby jak pies na jakimś murze albo w innym okropnym miejscu.
A może jakiś mężczyzna znalazł by ją i uratował, tak jak w książkach, które czytała? Ktoś tutaj miał więcej szczęścia od niej.
Usadowiła się wygodnie na dachu. Wiatr wiał delikatnie w jej włosach. Stąd miała cudowny widok na wszystko wokół niej.
Co powinnam zrobić?
Co powinnam zrobić?
Pomyślała, ocierając rękawem czoło. Wtedy zorientowała się, że oni-chan jest ranny. I to chyba jej wina. Był przy niej, najwyraźniej zmartwiony. A ona odwaliła mu taki numer. Rzuciła na oni-chana krótkie, czułe spojrzenie, po czym poczuła, jak przypływa w niej poczucie winy. Delikatnie usunęła się z podłogi.
- Go-gomene - odpowiedziała pokornym głosem... po czym ruszyła powolnym krokiem w stronę wyjściowych drzwi.
Było jej smutno i chyba wolała teraz zostać sama. Posiedzi sobie na dachu i popatrzy w niebo. To był całkiem dobry pomysł! Nie będzie nikomu przeszkadzała. Nagle poczuła, że wszystko jest inne niż jak to sobie wyobrażała. Oni-chan znalazł sobie kogoś nowego, o kogo będzie się troszczył, a ona nie była mu już potrzebna. Nie będzie musiała mu gotować obiadów ani robić głupich dowcipów, nie mówiąc już o wspólnych wyprawach w dzicz i kąpielach.
Być może źle postąpiła, wracając. Wolała żyć dawnymi, cudownymi wspomnieniami, jakie ją łączyły z Hikari-kun. Ale w tych wspomnienia nie ma miejsca na trzecią osobą, nigdy nie było i nie będzie. Może powinna posłuchać chociaż raz ojca i zabrać się za bycie porządną kunoichi. Pewnie skończyłoby się tym, że zdechłaby jak pies na jakimś murze albo w innym okropnym miejscu.
A może jakiś mężczyzna znalazł by ją i uratował, tak jak w książkach, które czytała? Ktoś tutaj miał więcej szczęścia od niej.
Usadowiła się wygodnie na dachu. Wiatr wiał delikatnie w jej włosach. Stąd miała cudowny widok na wszystko wokół niej.
Co powinnam zrobić?
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)

Czas wędrówki upływał w dość raźnej atmosferze, a to wszystko za sprawą towarzystwa ciekawskiego, czarnego kocura. Kuro nie mógł przegapić okazji do wyruszenia w interesującą dla niego podróż i lepszego poznania świata ludzi, który na swój sposób go intrygował. Poza tym dość dobrze rozumiał się z nowym powiernikiem paktu, więc chętnie mu towarzyszył.
W swoich początkowych planach Ichirou zamierzał dotrzeć do Shigashi no Kibu, kupieckiej osady, która powinna być dość dobrym punktem startowym do poszukiwań. Rzecz w tym, że nieco przeliczył się z dystansem i z racji braku narzuconego prędkiego tempa, po prostu nie dotarł na miejsce za dnia. Było już po zachodzie słońce i szczerze mówiąc, ani jemu ani tym bardziej czarnemu kocurowi nie chciało się kontynuować wędrówki. Zdecydowali się więc przystanąć w najbliższej osadzie i tam znaleźć nocleg, by z samego rana dokończyć podróż. Padło na Yōgan-ryū.
- Tylko nie kłap tyle dziobem przy ludziach. Gadający kot nie jest czymś normalnym, a ja nie mam ochoty odpędzać się od ciekawskich, czy ratować ci tyłek przed natrętami - oznajmił brązowowłosy, kiedy zbliżali się do osady.
- Pff, ja ci tyłek uratowałem - odburknął Kuro, udając oburzenie.
- Dobra dobra, jakoś bym do was trafił. Tak czy inaczej, nie rzucaj się za bardzo w oczy.
- Jasna sprawa. Poza tym, zawszę mogę się puffnąć i wrócić do swoich, ~nyan - odparł, a chwilę później wkroczyli w obręb wioski.
Sabaku po wejściu do Yōgan-ryū szedł jedną z głównych ulic i rozglądał się za jakimiś lokalami, gdzie można byłoby wynająć przyzwoitą kwaterę na noc. No i rzecz jasna uraczyć się jakimś alkoholem, ale to chyba było oczywiste. Zanim jednak lepiej zorientował się po okolicy i wybrał jakikolwiek przybytek, coś rzuciło mu się w oczy. Ot, wydawać by się mogło znajoma sylwetka. I ten charakterystyczny, brzoskwiniowy kolor włosów, który zdołał wychwycić w tym bladym świetle pobliskiej latarenki. Niby nic szczególnego, a jednak tak szybko przywoływało pewne skojarzenia.
- Chyba mam zwidy.. - powiedział do siebie, spoglądając w kierunku nieznajomej osoby, którą spostrzegł.
- To co, uszczypnąć cię? - zapytał żartobliwie Kuro, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Ba, Ichirou nawet na jego słowa nie zwrócił za bardzo uwagi, bo odruchowo ruszył za dziwnie znajomą osobą i znajdował się już kilka metrów dalej. Szedł bardzo pośpiesznym krokiem, by dogonić osobę, która go zaintrygowała. Nie, to absolutnie wykluczone, by to była ona. Przecież Truskaweczka zaginęła tak dawno. Chociaż jej szukał, nie znalazłby choćby najdrobniejszego śladu. Przez ostatnie burzliwe wydarzenia i upływ czas mógłby o niej nawet zapomnieć, ale teraz widząc zaledwie tak niewiele pewne wspomnienia stały się na nowo świeże. Tak jakby ta dziewczyna uciekła z ich wspólnego mieszkania dopiero wczoraj. Nie wierzył, ale i tak musiał się przekonać na własne oczy. Dogonił ją i złapał za ramię, by ta się zatrzymała i obróciła.
- Haru-chan? - zapytał od razu, nie będąc jeszcze pewien, kogo tak naprawdę spotkał. Nie, przecież był pewien, że to nie jest Harumi! To było głupie, fakt, ale przecież zawsze mógł z tego wybrnąć, dorobić ckliwą historię i za jej pomocą poderwać nieznajomą? W końcu i tak miał wolny wieczór.
Myśli po prostu rozbiegały mu się teraz we wszystkie możliwe strony.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ O-O-Oni-chan? ~
Wszystko zaczęło mu nie wychodzić i pomyśleć, że jeszcze niedawno kontakty z jedną i drugą były dobre, ale teraz... Pierwszy był znowu ten dotyk, który go delikatnie uspokoiłby w normalnej sytuacji, ale nie tej. Chciał ją zatrzymać, coś powiedzieć, ale wraz z wysiłkiem bardziej kręciło mu się w głowie stad gdy chciał się odwrócić i złapać Seishin za rękę, aby nie odchodziła tak, ale gdy zabrał jedną z podtrzymywania się w celu zmienienia pozycji druga ugięła się i musiał położyć się na ziemi. Seishin jednak wyszła sama. Potem zaznał chwilowe pocieszenie, że nic się nie stało Yuuhi. Wtedy usłyszał przepraszam od dziewczyny, która wychodziła z pomieszczenia. Nie wiedział za co, nie wiedział nawet co się stało, że teraz tutaj leży, a powieki były bardzo ciężkie... Z przymrużonym okiem widział jak jego ręka automatycznie chce złapać dziewczynę, ale jedyne co może to lekko podnieść się z podłogi w kierunku drzwi i wychodzącej dziewczyny i zacisnąć pięść. Wyszły obie i został sam, a jego całe ciało było takie ciężkie... Przymknął oczy na parę sekund, aby nigdzie nie patrzeć, odzyskać zmysły... Musiał wyruszyć za nimi, nie mógł sobie pozwolić na leżenie tutaj... Tylko ciało z nim wygrało i po chwili Hikari już nie miał na nic wpływu. Przymusowo poddał się senności i na chwilę zdrzemnął. Widział obie dziewczyny stojące i odchodzące i tylko wystającą rękę za nimi. Były nieuchwytne... Odeszły w śnie i wtedy się obudził zdając sprawę, że jest tutaj sam. Ile spał? Koszmar nie pozwolił mu na zamknięcie oczu na dłużej niż 5 minut, ale to wystarczyło aby był w stanie się poruszać. Wstał powoli wspomagając się o krzesło, potem o stół. Kręciło mu się lekko w głowie, chciało wymiotować i poddać się, ale nie mógł. Nie w tej sytuacji, dlatego doszedł do drzwi ostatni niepewnym krokiem i wyszedł przez nie...
Na początku kroki były chwiejne, powolne aż złapał się po wyjściu za jedną barierkę z lekkimi kroplami potu na czole i oddychał szybciej. Szybkie pokręcenie głową i zdecydowanie brak czasu na cokolwiek nie polepszał jego sytuacji. Musiał podjąć działanie, dlatego zmusił swoje ciało do dalszej drogi. Nie rozglądał się tutaj, spodziewał się, że obie wyszły w miasto, albo nawet poza nie dlatego krok po kroku przyśpieszał aż wybiegł z domu i biegł po mieście szukając którejkolwiek z nich. Wtedy też znalazł w oddali Seishin, którą ktoś łapał za ramię. Nie czuł się najlepiej, ale wiedział co musi zrobić. To był pewnie któryś z natrętów, który widział ich razem. Bał się, że do tego dojdzie, ale też wiedział, że nikt nie odważy się z nim na otwarty konflikt, dlatego podbiegł łapiąc go szybko za ramię i lekko odwrócił krzycząc:
- Zostaw ją, albo będziesz miał ze mną do czynienia! Jest pod moją ochroną i nie pozwolę jej skrzywdzić!
Był gotowy na reakcję, nawet danie temu komuś w ryj, ale co się stanie? To się jeszcze okaże.
Na początku kroki były chwiejne, powolne aż złapał się po wyjściu za jedną barierkę z lekkimi kroplami potu na czole i oddychał szybciej. Szybkie pokręcenie głową i zdecydowanie brak czasu na cokolwiek nie polepszał jego sytuacji. Musiał podjąć działanie, dlatego zmusił swoje ciało do dalszej drogi. Nie rozglądał się tutaj, spodziewał się, że obie wyszły w miasto, albo nawet poza nie dlatego krok po kroku przyśpieszał aż wybiegł z domu i biegł po mieście szukając którejkolwiek z nich. Wtedy też znalazł w oddali Seishin, którą ktoś łapał za ramię. Nie czuł się najlepiej, ale wiedział co musi zrobić. To był pewnie któryś z natrętów, który widział ich razem. Bał się, że do tego dojdzie, ale też wiedział, że nikt nie odważy się z nim na otwarty konflikt, dlatego podbiegł łapiąc go szybko za ramię i lekko odwrócił krzycząc:
- Zostaw ją, albo będziesz miał ze mną do czynienia! Jest pod moją ochroną i nie pozwolę jej skrzywdzić!
Był gotowy na reakcję, nawet danie temu komuś w ryj, ale co się stanie? To się jeszcze okaże.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Jasnowłosa pogrążona w myślach spokojnie przechadzała się pustymi uliczkami. Dotychczas nie napotkała żywej duszy, toteż przestała zwracać uwagę na otoczenie. W głowie odgrywała wydarzenia ubiegłych dwóch dni, analizując wszystko co się stało. Gdy przyjrzała się swojemu zachowaniu, dostrzegła iż zmieniało się ono dość dynamicznie - raz była śmiała, innym razem robiła się czerwona z byle powodu, to znowu była miła i troskliwa, z drugiej strony różowowłosą potraktowała chłodno i obojętnie. Zupełnie jakby nie mogła się zdecydować jak się zachowywać, kim być. Dalej analizując - dwa-trzy razy miała przebłyski wspomnień, w których widziała różne twarze i miejsca, choć gdy zamykała oczy nie mogła sobie ich dokładniej przypomnieć, a każda próba odtworzenia szczegółów wywoływała ból głowy. Przez to wszystko zrobiła się zdecydowanie zbyt mało uważna. Ocknęła się dopiero, gdy usłyszała pospieszne kroki bardzo blisko siebie. Serce zamarło jej ze strachu. Przecież była bezbronna, bez swojego towarzysza. Kiedy poczuła dłoń na ramieniu, modliła się w myślach aby był to jej kruczowłosy znajomy. Jakie było jej przerażenie, gdy ujrzała inną twarz. Chciała krzyczeć, ale głos ugrzązł jej w gardle. Imię które usłyszała wywołało szybsze bicie serca. A może to po prostu zwyczajny strach? Jasnowłosa po krótkim oniemieniu odzyskała siły, spotęgowane działaniem podwyższonej adrenaliny we krwi. Wyrwała się i natychmiast zaczęła szybko cofać do tyłu. Niestety zrobiła jednie dwa kroki i potknęła się o własne nogi, lądując na pupie na twardym podłożu w dość niezręcznej pozycji, która odsłaniała jej majteczki w truskaweczki.
- Kim jesteś? - zapytała drżącym głosem, odzyskując wreszcie mowę. Na twarzy miała wypisane przerażenie, choć próbowała zamaskować je przybrać nieco pewniejszą minę. Przed nią stał wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu. Zboczeniec? Morderca? Ale czemu powiedział imię jakieś kobiety? A co ważniejsze jak sobie poradzi w tej sytuacji? Czy zginie? I w tym momencie usłyszała znajomy głos, zwiastujący ratunek. Za młodzieńcem pojawił się jej kruczowłosy towarzysz.
- Hikari-kun!- niemal wykrzyczała radośnie. Była uratowana! Nie zginie dziś ani nie zostanie zgwałcona! Chyba. Powrót chłopaka przywrócił ją do rzeczywistości. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z pozycji w jakiej się znajdowała i co ona odsłania. Jej blade z przerażenia policzki zarumieniły się teraz niczym burak. Natychmiastowo złożyła nogi razem i podniosła się do pionu. Rozum podpowiadał jej żeby brać nogi za pas, ale wiedziała, że nie może zostawić towarzysza w takiej sytuacji.
- Kim jesteś? - zapytała drżącym głosem, odzyskując wreszcie mowę. Na twarzy miała wypisane przerażenie, choć próbowała zamaskować je przybrać nieco pewniejszą minę. Przed nią stał wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu. Zboczeniec? Morderca? Ale czemu powiedział imię jakieś kobiety? A co ważniejsze jak sobie poradzi w tej sytuacji? Czy zginie? I w tym momencie usłyszała znajomy głos, zwiastujący ratunek. Za młodzieńcem pojawił się jej kruczowłosy towarzysz.
- Hikari-kun!- niemal wykrzyczała radośnie. Była uratowana! Nie zginie dziś ani nie zostanie zgwałcona! Chyba. Powrót chłopaka przywrócił ją do rzeczywistości. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z pozycji w jakiej się znajdowała i co ona odsłania. Jej blade z przerażenia policzki zarumieniły się teraz niczym burak. Natychmiastowo złożyła nogi razem i podniosła się do pionu. Rozum podpowiadał jej żeby brać nogi za pas, ale wiedziała, że nie może zostawić towarzysza w takiej sytuacji.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Tymczasem Yuu przycupnęła sobie na szczycie dachu. Z obojętnością w oczach spoglądała na otaczający ją świat, który w ciągu kilku chwil stracił swoje barwy. Skąpany w blasku szarości jej smutku, stracił swój blask - jak ten, który pamiętała ze wspomnień. Dziś pierwszy raz w życiu zdała sobie sprawę z wagi upływającego czasu - jak bardzo on zmienia ludzi. Jej samej nie udało się od tego uciec. Nie była już dzieckiem, prawda? A trochę się tak zachowywała, chociaż nie powinna, jednak coś nią kierowało, coś silniejszego od niej samej. Rzuciła okiem na ulicę. Zobaczyła jak Seishin zaczepia jakiś młodzieniec, a zaraz potem wybiega oni-chan. Przez chwilę serce zabiło jej mocniej, wiedziała, że pamięta, dokąd zawsze się udawała, kiedy było jej smutno. On zaś pobiegł prosto do tamtej.
Zapomniał.
Nie chciała o tym nawet myśleć. Ona jedna dałaby za niego swoje serce, gdyby tylko mogła, została zostawiona samej sobie. Nikt się nią teraz nie interesował. Słysząc jego słowa, tylko bardziej pogrążała się w smutku. Zasłoniła uszy, aby odciąć się od tego i odwróciła wzrok. Skierowała więc swoje oczy w otchłań horyzontu.
Może powinnam zabrać swoje pierdółki i wracać do domu? - pomyślała.
Albo wyruszyć w kolejną wielką podróż. Lubię podróże! I mogę być daleko stąd, im dalej tym lepiej!
Chociaż w głowie formułowały się dziesiątki podobnych pomysłów, sercem dalej była przykuta do tego miejsca. Dokąd powinna się udać? Co zrobić?
Oni-chan pewnie chciałby czegoś innego. Abym pogodziła się z tym jakoś, ale jak? Nie potrafię chyba tak. To dla mnie zbyt trudne. Nie mogę słuchać jak mówi do niego Hikari-kun! To okropne!
Ale jestem egoistką - nasunął jej się dość oczywisty wniosek.
Może dlatego mnie tak traktuje? Bo zachowuje się wciąż jak małe dziecko. Jestem za mało poważna, dlatego dostaje to, na co zasługuję. Potrzebuje czegoś więcej.
Otarła łzy rękawem kimona, po czym rozłożyła się plackiem na dachu. Zaczęła nucić swoją ulubioną, starą piosenkę, aby ukoić swój smutek. Wątpiła, aby przez tą awanturę na dole ktoś ją usłyszał.
Zapomniał.
Nie chciała o tym nawet myśleć. Ona jedna dałaby za niego swoje serce, gdyby tylko mogła, została zostawiona samej sobie. Nikt się nią teraz nie interesował. Słysząc jego słowa, tylko bardziej pogrążała się w smutku. Zasłoniła uszy, aby odciąć się od tego i odwróciła wzrok. Skierowała więc swoje oczy w otchłań horyzontu.
Może powinnam zabrać swoje pierdółki i wracać do domu? - pomyślała.
Albo wyruszyć w kolejną wielką podróż. Lubię podróże! I mogę być daleko stąd, im dalej tym lepiej!
Chociaż w głowie formułowały się dziesiątki podobnych pomysłów, sercem dalej była przykuta do tego miejsca. Dokąd powinna się udać? Co zrobić?
Oni-chan pewnie chciałby czegoś innego. Abym pogodziła się z tym jakoś, ale jak? Nie potrafię chyba tak. To dla mnie zbyt trudne. Nie mogę słuchać jak mówi do niego Hikari-kun! To okropne!
Ale jestem egoistką - nasunął jej się dość oczywisty wniosek.
Może dlatego mnie tak traktuje? Bo zachowuje się wciąż jak małe dziecko. Jestem za mało poważna, dlatego dostaje to, na co zasługuję. Potrzebuje czegoś więcej.
Otarła łzy rękawem kimona, po czym rozłożyła się plackiem na dachu. Zaczęła nucić swoją ulubioną, starą piosenkę, aby ukoić swój smutek. Wątpiła, aby przez tą awanturę na dole ktoś ją usłyszał.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Zupełnie nieprawdopodobnym było ją odnaleźć, ale kilka cech, które zdołał dostrzec w obecnym momencie wręcz idealnie pokrywało się ze wspomnieniami, które zostały odgrzebane spod sterty niezłego bałaganu. Wzrost ten sam, sylwetka ta sama, no i ten charakterystyczny kolor włosów, który nie był czymś powszechnym. Oczywiście młodzieniec nie dał się całkowicie zwieść i wcale nie robił sobie wielkich nadziei, że to ta niepokorna dziewczyna, którą dobrze znał. Mimo wszystko nie potrafił zlekceważyć tego dziwnego wrażenia i po prostu musiał się upewnić. Jej reakcja jednak nie była do końca taka, jakiej spodziewał się Ichirou. Fakt, miała absolutne prawo być zaskoczona, bo w końcu nagle do niej doskoczył i schwycił, no ale w tym momencie złotooki akolita nie myślał wyjątkowo roztropnie. Dziewczyna wyrwała się i naturalnym odruchem chciała uciec, jednak niefortunnie upadła na ziemię. Chcąc nie chcąc (no dobra, spojrzał tam celowo...) zauważył jakże istotny element garderoby niewiasty. Tak, to były TE majteczki, które tak dobrze zapadły mu w pamięć i z których nieraz żartował, wkurzając Harumi.
A może faktycznie to były zwidy i wyobraźnia Ichiego po prostu sama domalowała sobie truskaweczkę? W końcu nie było tu najlepszego światła. Nie tak dawno jeszcze prowadził rozmowę z kotem, więc może już jakiś czas temu siadła mu psychika? Nie, bez przesady. Nie, bez przesady, to po prostu musiała być ona, choć na to nie było wielkiego prawdopodobieństwa. Nawet jej twarz, jeśli się przyjrzeć, wyglądała raczej znajomo...
Tylko czemu, do cholery, zapytała się kim jest? To go zupełnie zbiło z tropu i zamurowało, że nie wiedziałby co w ogóle w tej sytuacji powiedzieć. Nie miał jednak szans na dalsze analizowanie tego zdumiewającej faktu, ponieważ wtedy zjawił się ktoś trzeci. Jakiś osobnik dobiegł do niego i chwycił go za ramię. I zaczął chrzanić jakieś absurdalne głupoty. Ichirou absolutnie nie miał ochoty na użeranie się z jakimiś natrętami wyrwanymi prosto z ulicy. Jeszcze ten ciul miał czelność złapać go, zapewne brudnymi łapskami. Hikari nie musiał czekać na odpowiedź brązowowłosego, bo ta była natychmiastowa.
- Ta, jasne. A ja, kuźwa, jestem Antykreatorem. Taki macie tutaj sposób na wyciąganie haraczu? Trafiłeś na niewłaściwą osobę - warknął i szarpnął ręką, by się wyrwać z uchwytu nieznajomego. - Nie mam czasu ani ochoty się z tobą bawić. - Lada moment, a praca nad swoją cierpliwością mogła runąć w gruzach, bo naprawdę nie było innego wyjścia niż przypieprzyć natrętowi. Odnalazł Harumi i miał problem w ogarnięciu sytuacji z nią związanej, więc po prostu koleś przyczepił się w najmniej odpowiednim momencie.
Już miał rzucać mocniejszą, ostatnią groźbę, a niebawem przejść do bardziej stanowczych rozwiązań, ale wtedy odezwała się Harumi. Tak, nie potrzebował nawet momentu zastanowienia, by rozpoznać ten głos. Nie pomylił się ani niczego nie zwymyślał. Tylko dlaczego, cholera, nic mu tutaj nie pasowało? Dlaczego odezwała się do prawdopodobnie tego gościa, a jego potraktowała jak obcego? Przy takiej dezorientacji i braku jakiegokolwiek zrozumienia sytuacji reagował po prostu złością i irytacją.
- Haru-chan, przestań się ze mną droczyć. Uciekłaś bez słowa i już o mnie nie poznajesz, mała niewdzięcznico? Twój ociec pewnie chce mnie gołymi rękami udusić, a ty robisz sobie jakieś żarty. Jeśli sobie znalazłaś nowego ochroniarza to mogłaś raczyć mi o tym powiedzieć, BAKA! - To jasne, że był zły. Dziewczyna, która miała trzymać się u jego boku rozpłynęła się w powietrzu i jak się okazuje, kręciła się gdzieś po świecie i znalazła sobie jakiegoś przydupasa. Co jeszcze lepsze, w ogóle o nim zapomniała, a ten jej chłopiec miał czelność doskakiwać do niego i słać mu pogróżki. A on, głupi, trudził się po jej zniknięciu i szukał ją przez pewien czas. Nie warto było.
A może faktycznie to były zwidy i wyobraźnia Ichiego po prostu sama domalowała sobie truskaweczkę? W końcu nie było tu najlepszego światła. Nie tak dawno jeszcze prowadził rozmowę z kotem, więc może już jakiś czas temu siadła mu psychika? Nie, bez przesady. Nie, bez przesady, to po prostu musiała być ona, choć na to nie było wielkiego prawdopodobieństwa. Nawet jej twarz, jeśli się przyjrzeć, wyglądała raczej znajomo...
Tylko czemu, do cholery, zapytała się kim jest? To go zupełnie zbiło z tropu i zamurowało, że nie wiedziałby co w ogóle w tej sytuacji powiedzieć. Nie miał jednak szans na dalsze analizowanie tego zdumiewającej faktu, ponieważ wtedy zjawił się ktoś trzeci. Jakiś osobnik dobiegł do niego i chwycił go za ramię. I zaczął chrzanić jakieś absurdalne głupoty. Ichirou absolutnie nie miał ochoty na użeranie się z jakimiś natrętami wyrwanymi prosto z ulicy. Jeszcze ten ciul miał czelność złapać go, zapewne brudnymi łapskami. Hikari nie musiał czekać na odpowiedź brązowowłosego, bo ta była natychmiastowa.
- Ta, jasne. A ja, kuźwa, jestem Antykreatorem. Taki macie tutaj sposób na wyciąganie haraczu? Trafiłeś na niewłaściwą osobę - warknął i szarpnął ręką, by się wyrwać z uchwytu nieznajomego. - Nie mam czasu ani ochoty się z tobą bawić. - Lada moment, a praca nad swoją cierpliwością mogła runąć w gruzach, bo naprawdę nie było innego wyjścia niż przypieprzyć natrętowi. Odnalazł Harumi i miał problem w ogarnięciu sytuacji z nią związanej, więc po prostu koleś przyczepił się w najmniej odpowiednim momencie.
Już miał rzucać mocniejszą, ostatnią groźbę, a niebawem przejść do bardziej stanowczych rozwiązań, ale wtedy odezwała się Harumi. Tak, nie potrzebował nawet momentu zastanowienia, by rozpoznać ten głos. Nie pomylił się ani niczego nie zwymyślał. Tylko dlaczego, cholera, nic mu tutaj nie pasowało? Dlaczego odezwała się do prawdopodobnie tego gościa, a jego potraktowała jak obcego? Przy takiej dezorientacji i braku jakiegokolwiek zrozumienia sytuacji reagował po prostu złością i irytacją.
- Haru-chan, przestań się ze mną droczyć. Uciekłaś bez słowa i już o mnie nie poznajesz, mała niewdzięcznico? Twój ociec pewnie chce mnie gołymi rękami udusić, a ty robisz sobie jakieś żarty. Jeśli sobie znalazłaś nowego ochroniarza to mogłaś raczyć mi o tym powiedzieć, BAKA! - To jasne, że był zły. Dziewczyna, która miała trzymać się u jego boku rozpłynęła się w powietrzu i jak się okazuje, kręciła się gdzieś po świecie i znalazła sobie jakiegoś przydupasa. Co jeszcze lepsze, w ogóle o nim zapomniała, a ten jej chłopiec miał czelność doskakiwać do niego i słać mu pogróżki. A on, głupi, trudził się po jej zniknięciu i szukał ją przez pewien czas. Nie warto było.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ O-O-Oni-chan? ~
Hikari stracił cierpliwość po takim potraktowaniu go, dodatkowo wmawianiu czegoś dziewczynie. Miał ochotę mu przypierdolić najzwyczajniej w świecie. Cały ten ból głowy nie ułatwiał mu myślenia i widział to jako jedyne wyjście przez pewien moment, nawet do tego się przymierzał, ale usłyszał imię. Haru-chan. Ten ktoś może ją znał? Ale skąd... Myśl debilu myśl! Przecież nigdy nie widział tutaj ani jednego, ani drugiego. Przypadek? Ile może jednocześnie ich być. Powinien się uspokoić, odpowiedzieć na spokojnie, ale zamiast nie był w stanie. Nie obecnie. Oberwał w głowę, obie dziewczyny znikły, teraz to... Nawet nie zwrócił uwagi na widoczne majteczki w całej sytuacji, zresztą i tak nie chciałby podglądać, tylko wykrzyczał:
- Ma amnezję debilu!
Mimo wszystko zaufał mu, że się znają. Jakby nie był w stu procentach pewien z pewnością tak by się nie zachowywał. Są ważniejsze pytania, które mogą to potwierdzić jak na przykład herb. Martwił się, gdzie jest Yuuhi w tym wszystkim, ale wpierw musiał tutaj dokończyć sprawy. Odetchnął mimo wszystko trochę z ulgą jak wykrzyczał, chociaż nie było to dla reszty słyszalne i kontynuował już spokojniej mówiąc do Ichirou przechodząc obok niego:
- Spotkałem ją w Sogen nieprzytomną i ranną jak się potem okazało w szpitalu ma amnezję. Wyruszyłem z nią chroniąc ją do tej pory i szukać z nią wspomnień.
Gdy skończył był już na tyle blisko dziewczyny aby podać jej rękę i pomóc wstać.
- Ma amnezję debilu!
Mimo wszystko zaufał mu, że się znają. Jakby nie był w stu procentach pewien z pewnością tak by się nie zachowywał. Są ważniejsze pytania, które mogą to potwierdzić jak na przykład herb. Martwił się, gdzie jest Yuuhi w tym wszystkim, ale wpierw musiał tutaj dokończyć sprawy. Odetchnął mimo wszystko trochę z ulgą jak wykrzyczał, chociaż nie było to dla reszty słyszalne i kontynuował już spokojniej mówiąc do Ichirou przechodząc obok niego:
- Spotkałem ją w Sogen nieprzytomną i ranną jak się potem okazało w szpitalu ma amnezję. Wyruszyłem z nią chroniąc ją do tej pory i szukać z nią wspomnień.
Gdy skończył był już na tyle blisko dziewczyny aby podać jej rękę i pomóc wstać.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Jasnowłosa stała oniemiała po środku drogi. Podejrzany mężczyzna mówił do niej jakby ją znał. Pomylił ją z kimś? W końcu na dworze było ciemno. A może naprawdę wiedział kim jest? Haru.. a więc tak się nazywała. Z tego co mówił wynikało, że jest jej ochroniarzem, zna jej ojca i .. uciekła? Jeśli tak to mogła mieć jakieś powody i teraz należałoby także wziąć nogi zapas. Z drugiej strony nie mogła zaprzepaścić takiej szansy. Być może on wiedział skąd pochodzi jasnowłosa, co oznacza herb i kim tak naprawdę jest. Mógł znać odpowiedzi na wszystkie jej pytania. Nim zdążyła zebrać myśli by odpowiedzieć na ochrzan ze strony bruneta, jej towarzysz odezwał się za nią, stając w jej obronie. Miała zamiar rozegrać to ostrożnie, na razie ukryć fakt że nie ma pojęcia kim jest nieznajomy i powoli zdobywać potrzebne informacje. Niestety wszystko przepadło w jednej chwili i musiała popłynąć z prądem. Kruczowłosy wyminął mężczyznę i znalazł się u jej boku, dzięki czemu mogła poczuć się bardziej bezpieczna. Mimo wszystko nieznajomy był nieźle zdenerwowany i mógł w każdej chwili się na nią rzucić, a przynajmniej taką opcje rozważała wystraszona dziewczyna. Na razie należało uspokoić nieco młodzieńca. Zebrała się na odwagę i ukłoniła delikatnie.
- Przepraszam za to że Cię nie pamiętam i jeśli Cię to zdenerwowało lub sprawiło przykrość oraz za zachowanie mojego towarzysza. Myślał zapewne, że chciałeś mnie zaatakować. - podniosła spojrzenie, patrząc prosto w jego bursztynowe oczy. - Chyba nie muszę się przedstawiać. Ten tutaj to Terumi Hikari i wbrew pierwszemu wrażeniu jest miłą osobą. Mógłbyś odświeżyć mi moją pamięć i przedstawić się? - mówiła powoli z typowym oficjalnym tonem jaki miała już we krwi. Chłopak mógł zauważyć takie odgrywanie z jej strony wobec obcych już kiedy byli nastolatkami i mieszkali razem, choć do niego nigdy tak się nie zwracała. W końcu on jedyny znał jej prawdziwe "ja" i charakterek egoistycznej księżniczki, o czym nie miała pojęcia w tej chwili jasnowłosa. Próbowała przyjrzeć się twarzy młodzieńca, ale nic nie mogła sobie przypomnieć. Może to kwestia ciemności albo zmęczenia, a może po prostu było jeszcze zbyt wcześnie.
- Przepraszam za to że Cię nie pamiętam i jeśli Cię to zdenerwowało lub sprawiło przykrość oraz za zachowanie mojego towarzysza. Myślał zapewne, że chciałeś mnie zaatakować. - podniosła spojrzenie, patrząc prosto w jego bursztynowe oczy. - Chyba nie muszę się przedstawiać. Ten tutaj to Terumi Hikari i wbrew pierwszemu wrażeniu jest miłą osobą. Mógłbyś odświeżyć mi moją pamięć i przedstawić się? - mówiła powoli z typowym oficjalnym tonem jaki miała już we krwi. Chłopak mógł zauważyć takie odgrywanie z jej strony wobec obcych już kiedy byli nastolatkami i mieszkali razem, choć do niego nigdy tak się nie zwracała. W końcu on jedyny znał jej prawdziwe "ja" i charakterek egoistycznej księżniczki, o czym nie miała pojęcia w tej chwili jasnowłosa. Próbowała przyjrzeć się twarzy młodzieńca, ale nic nie mogła sobie przypomnieć. Może to kwestia ciemności albo zmęczenia, a może po prostu było jeszcze zbyt wcześnie.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Ignorując zdarzenia dziejące się na dole, Yuu nuciła swoją smutną nutkę. Chociaż czuła się dalej okropnie, wydawało się jej, że czuję się odrobinkę spokojniejsza. Wciąż trudno było jej znieść myśl, że nic nie jest takie, jak sobie wyobrażała, ale z drugiej strony, przypomniała sobie, że nie zawsze dostaje się czego chce. Teraz jednak zastanawiała się, czego tak naprawdę chciała? Jeśli to miejsce było to tej pory dla niej niemal całym światem, to co powinna zrobić? To było bardzo trudne pytanie.
Kiedy emocje z wolna opadały, brzuch znowu zaczął o sobie przypominać. Może powinna teraz coś przekąsić? Wciąż czekało no nią mnóstwo ramen! Mogła się nim najeść jak smok i przez resztę dnia leżeć na kanapie i mieć wszystko w nosie. W końcu nikt niczego od niej nie chciał, prawda?
Postanowiła jeszcze chwilę sobie tu poleżeć. Było całkiem wygodnie! Wtedy jednak stało się coś niespodziewanego. Kiedy próbowała rozłożyć ciężar nóg na dachu, jedna z dachów wyskoczyła ze swojego miejsca, a Yuu straciła równowagę. Jedyne, co teraz czuła, to strach i przerażenie. Staczała się po dachu bezładnie niczym kamień, bez szansy na wyjście z tego bez szwanku.
- Kyaaaaaaaaaaaaa!
Jej krzyk na całe gardło rozległ się po okolicy. Jej kimono zahaczyło o ostre krawędzie płytek, rozdzierając delikatny materiał i zamieniając je w bezkształtną szmaty, która owijała się wokół niej krępując jej ruchy. Został już zaledwie metr do krawędzi dachu, a po nim czekał ją jedynie bolesny upadek na ziemie. Udało jej się przed upadkiem złapać krawędzi dachu, ale wiedziała, że długo tak nie wytrzyma, a zdawała sobie sprawy, ze nie uda jej się miękko wylądować.
Jedyne co czuła, to narastający ból w jej ciele i uczucie pulsowania z krwawiącej dłoni, rozciętej przez ostrą krawędź. Zacisnęła zęby aby wytrzymać chociaż chwilę, w nadziei, że ktoś jej pomoże.
Kiedy emocje z wolna opadały, brzuch znowu zaczął o sobie przypominać. Może powinna teraz coś przekąsić? Wciąż czekało no nią mnóstwo ramen! Mogła się nim najeść jak smok i przez resztę dnia leżeć na kanapie i mieć wszystko w nosie. W końcu nikt niczego od niej nie chciał, prawda?
Postanowiła jeszcze chwilę sobie tu poleżeć. Było całkiem wygodnie! Wtedy jednak stało się coś niespodziewanego. Kiedy próbowała rozłożyć ciężar nóg na dachu, jedna z dachów wyskoczyła ze swojego miejsca, a Yuu straciła równowagę. Jedyne, co teraz czuła, to strach i przerażenie. Staczała się po dachu bezładnie niczym kamień, bez szansy na wyjście z tego bez szwanku.
- Kyaaaaaaaaaaaaa!
Jej krzyk na całe gardło rozległ się po okolicy. Jej kimono zahaczyło o ostre krawędzie płytek, rozdzierając delikatny materiał i zamieniając je w bezkształtną szmaty, która owijała się wokół niej krępując jej ruchy. Został już zaledwie metr do krawędzi dachu, a po nim czekał ją jedynie bolesny upadek na ziemie. Udało jej się przed upadkiem złapać krawędzi dachu, ale wiedziała, że długo tak nie wytrzyma, a zdawała sobie sprawy, ze nie uda jej się miękko wylądować.
Jedyne co czuła, to narastający ból w jej ciele i uczucie pulsowania z krwawiącej dłoni, rozciętej przez ostrą krawędź. Zacisnęła zęby aby wytrzymać chociaż chwilę, w nadziei, że ktoś jej pomoże.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Nie miał zamiaru ukrywać swojego zdenerwowania, nie szczędził też na słowach. Księżniczce o brzoskwiniowych włosach należał się ochrzan jak nigdy, a ten rzekomy ochroniarz nie miał w tym temacie nic do gadania. To nie była jego sprawa, nie powinien się w ogóle wtrącać, o jakichkolwiek pogróżkach w stronę Ichiego już nie wspominając. Był wkurzony z wielu powodów, ale przede wszystkim z faktu, że Harumi potraktowała go jak śmiecia. Nie liczyła się w ogóle z jego zdaniem. Ba, nawet nie raczyła mu czegokolwiek powiedzieć. Sabaku dobrze wiedział, że że ta niesforna dziewczyna przysparza wielu kłopotów i problemu, ale tym czynem po wielokroć przebiła wszystkie swoje wybryki.
Nie zważał na tego natręta, który niczym rycerzyk rzucił się na pomoc Truskaweczce i teraz stał w jej obronie. W tym momencie miał go po prostu gdzieś i w razie potrzeby byłby gotów go usunąć, gdyby utrudniał rozwiązanie sprawy z Harumi. Brązowowłosy już otworzył usta i miał wypowiedzieć kolejne cierpkie słowa, jednakże słowa, które padły ze strony nieznajomego całkowicie wybiły go z rytmu.
- No to, kuźwa, świetnie... - skomentował cicho zdziwiony, dopiero teraz uświadamiając sobie dokładny sens słów Hikariego. Straciła pamięć, co tłumaczyło jej poprzednią reakcję. I tak mu się to wszystko nie podobało, szczególnie jej relacja z osobnikiem o kruczych włosach.
- I ile trwa ta wasze "poszukiwanie wspomnień", hę? - zapytał nie zastanawiając się zbyt długo, bo oczywiste było, że miał spore podejrzenia co do intencji natręta. Ta, jasne, wyruszył z nią chcąc jedynie jej pomóc. Już na samą myśl o czymś takim akolicie zbierało się na wykpiwający śmiech. Ten cały ochroniarz z pewnością już zdążył ją wykorzystać. I to nie raz. Dobry patent, uczepiać się panien amnezją, nie ma co. Że niby sam się zgłosił na ochroniarza? Dobre sobie. Fakt, wcześniej Ichirou pełnił taką rolę względem dziewczyny, ale wynikało to z konieczności spłacenia długu u jej ojca. I nie oszukujmy się, obracanie się wokół osóbki o bardzo majętnej rodzinie miało swoje liczne plusy. To prawda, że z czasem zaczął ją darzyć sympatią, ale w żadnym wypadku nie stał się jej ochroniarzem z jakichś szlachetnych pobudek. Sabaku nie był naiwny, więc nie dał się zwieść czczym słowom natręta, którego musiał najwyraźniej w jakiś sposób odpędzić od Truskaweczki.
Mimo wszystko nie wiedział jak ugryźć aktualną sytuację. Dezorientację jedynie pogłębiało zachowanie dziewczyny. Akolita skrzywił się na sposób, w jaki ta się do niego odezwała. I to nawet nie chodziło o to, że mówiła jak do absolutnego obcego. Była nader formalna, czego do tej pory z jej strony nie uświadczył. To nie była ta sama niesforna złośnica, tylko młoda dama, zachowująca się zgodnie z etykietą. Pfe.
Kiedy już układał słowa, które miały w jakiś sposób uderzyć do tego słodkiego łebka, po okolicy rozniósł się krzyk jakiejś dziewczyny. Spojrzał w tamtym kierunku i ujrzał jakąś postać wiszącą na skraju pobliskiego budynku. Cudownie, jakby mało miał teraz problemów. Przez ten skowyt nie mógł się po prostu skupić. Podburzony ostatnimi chwilami, prędko posłał piach w kierunku dziewczyny w potrzebie. I wcale nie robił tego z jakichś heroicznych pobudek. Nie był przecież tak szlachetny, na jakiego pozorował się Hikari. Chciał po prostu mieć święty spokój, żeby móc jakkolwiek przemyśleć tę popieprzoną sytuację. Pokłady piachu zatem z imponującą prędkością popędziły w kierunku Yuuhi, by zapewnić jej potrzebną asekurację.
- Weź się, do cholery, uspokój! - krzyknął, obejmując ją w tym momencie piaskiem, by w ciągu kilku następnych sekund bezpiecznie sprowadzić ją na ziemie i wreszcie puścić. Co go jeszcze tego dnia musiało spotkać? Już nie miał na to wszystko nerwów.
- Naucz się chodzić po ulicy, a nie skaczesz po dachach jak małpa! A ty - w tym momencie zwrócił się do Hikariego - jak chcesz się bawić w ochroniarza to tam masz ofiarę. - Miał rzecz jasna na myśli niezdarną dziewczynę, którą przed momentem uratował.
Wziął głęboki oddech, a potem powoli wypuścił powietrze. Musiał ochłonąć, by pozbierać myśli i wrócić do wstrzymanej na moment dramy. Spojrzał ponownie na Harumi, która w ogóle go nie poznawała. Jak jej miał niby teraz przemówić do rozsądku, skoro nawet wcześniej, w pełni zdrowa, go nie słuchała?
- Asahi Ichirou, moja droga - zaczął od przedstawienia się, a jego ton wskazywał na niezadowolenie i irytację. Ironia była wyczuwalna. Co miał dalej mówić? Opowiedzieć jej cały życiorys, który w miarę dobrze znał? Pff, zamiast tego wpadł mu do głowy ciekawszy pomysł. - Dalej nie pamiętasz? Przecież się w mnie podkochiwałaś - oznajmił po chwili, teraz próbując już być jak najbardziej szczery. Z głosu spróbował wykrzesać silny zawód i dodatkowo rozłożył bezradnie ramiona. Rzecz jasna jego słowa mijały się z prawdą, a przynajmniej czegoś takiego nie był w żaden sposób pewien. Powiedział tak po to, żeby w pierwszej kolejności zyskać większą przychylność ze strony Harumi, a w drugiej po to, by wbić szpilkę Hikariemu, który jego zdaniem niepotrzebnie się do niej przyczepił i z pewnością chciał żerować na jej słabości.
Nie zważał na tego natręta, który niczym rycerzyk rzucił się na pomoc Truskaweczce i teraz stał w jej obronie. W tym momencie miał go po prostu gdzieś i w razie potrzeby byłby gotów go usunąć, gdyby utrudniał rozwiązanie sprawy z Harumi. Brązowowłosy już otworzył usta i miał wypowiedzieć kolejne cierpkie słowa, jednakże słowa, które padły ze strony nieznajomego całkowicie wybiły go z rytmu.
- No to, kuźwa, świetnie... - skomentował cicho zdziwiony, dopiero teraz uświadamiając sobie dokładny sens słów Hikariego. Straciła pamięć, co tłumaczyło jej poprzednią reakcję. I tak mu się to wszystko nie podobało, szczególnie jej relacja z osobnikiem o kruczych włosach.
- I ile trwa ta wasze "poszukiwanie wspomnień", hę? - zapytał nie zastanawiając się zbyt długo, bo oczywiste było, że miał spore podejrzenia co do intencji natręta. Ta, jasne, wyruszył z nią chcąc jedynie jej pomóc. Już na samą myśl o czymś takim akolicie zbierało się na wykpiwający śmiech. Ten cały ochroniarz z pewnością już zdążył ją wykorzystać. I to nie raz. Dobry patent, uczepiać się panien amnezją, nie ma co. Że niby sam się zgłosił na ochroniarza? Dobre sobie. Fakt, wcześniej Ichirou pełnił taką rolę względem dziewczyny, ale wynikało to z konieczności spłacenia długu u jej ojca. I nie oszukujmy się, obracanie się wokół osóbki o bardzo majętnej rodzinie miało swoje liczne plusy. To prawda, że z czasem zaczął ją darzyć sympatią, ale w żadnym wypadku nie stał się jej ochroniarzem z jakichś szlachetnych pobudek. Sabaku nie był naiwny, więc nie dał się zwieść czczym słowom natręta, którego musiał najwyraźniej w jakiś sposób odpędzić od Truskaweczki.
Mimo wszystko nie wiedział jak ugryźć aktualną sytuację. Dezorientację jedynie pogłębiało zachowanie dziewczyny. Akolita skrzywił się na sposób, w jaki ta się do niego odezwała. I to nawet nie chodziło o to, że mówiła jak do absolutnego obcego. Była nader formalna, czego do tej pory z jej strony nie uświadczył. To nie była ta sama niesforna złośnica, tylko młoda dama, zachowująca się zgodnie z etykietą. Pfe.
Kiedy już układał słowa, które miały w jakiś sposób uderzyć do tego słodkiego łebka, po okolicy rozniósł się krzyk jakiejś dziewczyny. Spojrzał w tamtym kierunku i ujrzał jakąś postać wiszącą na skraju pobliskiego budynku. Cudownie, jakby mało miał teraz problemów. Przez ten skowyt nie mógł się po prostu skupić. Podburzony ostatnimi chwilami, prędko posłał piach w kierunku dziewczyny w potrzebie. I wcale nie robił tego z jakichś heroicznych pobudek. Nie był przecież tak szlachetny, na jakiego pozorował się Hikari. Chciał po prostu mieć święty spokój, żeby móc jakkolwiek przemyśleć tę popieprzoną sytuację. Pokłady piachu zatem z imponującą prędkością popędziły w kierunku Yuuhi, by zapewnić jej potrzebną asekurację.
- Weź się, do cholery, uspokój! - krzyknął, obejmując ją w tym momencie piaskiem, by w ciągu kilku następnych sekund bezpiecznie sprowadzić ją na ziemie i wreszcie puścić. Co go jeszcze tego dnia musiało spotkać? Już nie miał na to wszystko nerwów.
- Naucz się chodzić po ulicy, a nie skaczesz po dachach jak małpa! A ty - w tym momencie zwrócił się do Hikariego - jak chcesz się bawić w ochroniarza to tam masz ofiarę. - Miał rzecz jasna na myśli niezdarną dziewczynę, którą przed momentem uratował.
Wziął głęboki oddech, a potem powoli wypuścił powietrze. Musiał ochłonąć, by pozbierać myśli i wrócić do wstrzymanej na moment dramy. Spojrzał ponownie na Harumi, która w ogóle go nie poznawała. Jak jej miał niby teraz przemówić do rozsądku, skoro nawet wcześniej, w pełni zdrowa, go nie słuchała?
- Asahi Ichirou, moja droga - zaczął od przedstawienia się, a jego ton wskazywał na niezadowolenie i irytację. Ironia była wyczuwalna. Co miał dalej mówić? Opowiedzieć jej cały życiorys, który w miarę dobrze znał? Pff, zamiast tego wpadł mu do głowy ciekawszy pomysł. - Dalej nie pamiętasz? Przecież się w mnie podkochiwałaś - oznajmił po chwili, teraz próbując już być jak najbardziej szczery. Z głosu spróbował wykrzesać silny zawód i dodatkowo rozłożył bezradnie ramiona. Rzecz jasna jego słowa mijały się z prawdą, a przynajmniej czegoś takiego nie był w żaden sposób pewien. Powiedział tak po to, żeby w pierwszej kolejności zyskać większą przychylność ze strony Harumi, a w drugiej po to, by wbić szpilkę Hikariemu, który jego zdaniem niepotrzebnie się do niej przyczepił i z pewnością chciał żerować na jej słabości.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Młyn ~
Chłopak starał się z całych sił zachować skupienie jakie tylko mógł. Na szczęście pomogła mu w tym jedna rzecz. Bucowatość człowieka z którym teraz rozmawiał przekraczała wszystkie granice tak iż był bliski uznania jego istnienia za zło ostateczne na tym świecie. Zamiast martwić się o dziewczynę po takiej rozłące ma tylko pretensje, o ile to jest prawda, że się znali i teraz nie chce wykorzystać tego, aby porwać dziewczynę. Nawet takie przyszły myśli Hikariemu. Harumi teraz mogła zauważyć zakrwawione włosy z tyłu głowy powoli klejące się włosy od krwi. Pięknie. Zastanawiał się, czy warto ogólnie tracić na tego człowieka czas. Może ją znać, ale zawsze ignorował takich ludzi w wiosce. Dlaczego teraz by nie zrobić podobnie? Nie ma zamiaru nawet odpowiadać ile razem podróżują, jest nieistotnym elementem teraz układanki. Po prostu stał na straży z czego Ichirou się później naśmiewał. Właśnie po tym jak Yuuhi zaczęła krzyczeć na dachu spadając z niego. Wtedy też zauważył formujący się piach w powietrzu przemieszczający się obok niego. Tak jak można się spodziewać gdy usłyszał drugą dziewczynę w potrzebie natychmiast ruszył w jej kierunku z dość sporą prędkością, ale mniejszą od piachu. Mimo to nie zatrzymywał się tylko zbliżał. Był na bliższym dachu posiadłości podczas gdy piach nieznajomego złapał dziewczynę. Wtedy i on mógł zauważyć kawałek szkarłatnego koloru z tyłu jego głowy. Tam Hikari odetchnął trochę z ulgą, ale jednocześnie i miał dosyć już wszystkiego. Szybszy bieg tylko wzmocnił objawy bólu głowy i lekkie krwawienie z niej. Zdjął swój płaszcz, a dziwny człowiek piaskiem wypuścił ją na ziemię już przed domem. Doskoczył tam, przykucnął i założył jej płaszcz na ramiona. Akurat wtedy powiedział kolejne słowa, które chłopaka zdenerwowały. Nie widział nic złego w obrażaniu jego samego, ale nienawidził jak się obraża innych, chociaż trzeba przyznać miał w tym rację. Teraz pamiętał co się stało i wiedział, że dziewczyna go uderzyła garnkiem i nie tylko zdecydowanie psując jego kondycję. Nie miał zamiaru się wtrącać, ani także opatrywać Yuuhi. Obraz lekko mu się rozmazał... Nie ma ochoty dłużej tego ciągnąć, ale co zrobić jak nie ma innego wyjścia. Powoli podszedł ponownie do dwójki bez emocji. W momencie jak się objawy się pogarszały już było mu wszystko jedno, nawet nic mówić nie miał ochoty, siły czy jakkolwiek ktokolwiek to uzna.
0 x
Cause i'm the real fire.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości