Na pytanie czy uważam coś dziwnego za złego, pokręciłem z miejsca głową. To nie było tak, że odtrącałem w jakiś sposób takie osoby, bądź uważałem je deprecjonowałem. Oczywiście nic takiego miejsca nie miało, ale nie oznaczało to, że nie uważałem takich ludzi za problematycznych. Argumentem za tym przemawiającym było choćby to, że z takimi osobami niejednokrotnie dużo ciężej bylo się dogadać, przyjąć jedno założenie i tym samym nawiązać porozumienie. Wynikało to z tego, że obie strony miały inaczej ulokowany punkt postrzegania spraw ważnych i istotnych dla danego przedsięwzięcia. Z drugiej jednak strony, mimo że Venus była inna... nie zawadziło to naszej współpracy. Równie dziwna sytuacja, że z osobą dziwną, współpraca poszła tak gładko...
- Nie, ale też nic za dobrego - stwierdziłem bez ogródek i również pozwoliłem sobie na uśmiech gdy usłyszałem jak "poprosiła" bym nie zwracał sie więcej do niej używając zwrotu "istotka". Szkoda, bo to idealnie odzwierciedlało w moim przekonaniu jej inność na tle dotychczas napotkanych kobiet. Kompletnie miałem inne skojarzenia związane z tym wyrażeniem, ale kiwnąłem głowa na wznak, że przyjąłem do wiadomości jej obiekcje.
- Umowa stoi i podziękuje, ale nie wypije, co najwyżej dopiero wieczorem w domu. Wyszedłem tak na prawdę tylko się przejść, a wyszło z tego... bardzo długie spacerowo - odpowiedziałem grzecznie białowłosej, co mogło się spotkać z jej lekkim grymasem bo w końcu miała ochotę coś chlapnąć na język, a moja odmowa mogła jej zepsuć ten pomysł, co w końcu okazało się prawdą, gdy dziewczyna zmieniła tym samym zamówienie. Kelnerka najpierw zapisała, potem skreśliła, aż w końcu wdzięcznie przy nas dygnęła i ruszyła powłóczyście na zaplecze, przekazać najpewniej nasze zamówienie kucharce bądź kucharzowi.
- Nikusui.. mi się podoba i jeśli pozwoliłabyś, chętniej bym się tak zwracał do Ciebie, chyba że i to niczego nie zmieni i miałbym Ci przypominać, choć niechętnie, to jednak o czymś przykrym - powiedziałem, a raczej zapytałem, lustrując uważnie Nikusui w oczekiwaniu na to co odpowie. Zgodzi się? A może głośno zaprotestuje? Prawdę mówiąc nie wiedziałem co jej się w tym imieniu nie podoba, ja sam uważałem je za dużo bardziej wdzięczne niż określenie Venus, którego nawet pewny nie byłem zapisu.
Niemniej i mnie w końcu nie wypadało tak ciągle się w nią wpatrywać. Bialowłosa jeszcze by się spłoszyła i uciekła, a sam najpewniej nie pochłonąłbym obu dań, dlatego tez po krótkiej ciszy wyciągnąłem w jej kierunku dłoń i przedstawiłem sie ponownie, tyle że tym razem w pełni, bez żadnego udziwniania, zwłaszcza że już poznała moje umiejętności, więc nie bylo sensu kamuflowania się dalej.
- Shigeru Senju. A co do randkowania... zgadłaś, niemniej z innych względów tak to określiłem. Umawianie się z kimś komu prawie się do gardła wskoczyło.. czy też raczej skoczyło - poprawiłem się natychmiast, bo sens słów mógł zostać odebrany przez co niektórych zboczuszków względnie inaczej - z pewnością byłoby czymś niecodziennym - zakończyłem, tłumaczyć przy tym chyba sens tego co byłoby normalnie nie do pomyślenia. Z drugiej jednak strony, chyba nie bez powodu mówi się, że kto się czubi ten się lubi..
Punkt gastronomii
Re: Punkt gastronomii
Z racji, że Toshio nie był gotowy na zgłębianie większej wiedzy klanowej odpowiednim pomysłem byłoby zahaczenie o źródła ku temu potrzebne. Powszechne zbiory na niewiele się zdadzą. Kto zapełnia biblioteki tomami dla ninja? Może coś takiego istniało, a chłopakowi wydawało się, że nic takiego nie ma miejsca bytu? Mógł liczyć, że rodzice przyślą mu jakąś partię prezentów, albo sami dostarczą na święta coś pomocnego. Mama na pewno chciałaby przywieźć odpowiedni posiłek lub nawet ugotować takowy. Któż to wie.
Rozradowany dwunastolatek był pełen entuzjazmu ze względu na otrzymany upominek od Reiki. Z listu wynikało, że swój już otrzymała, lecz nie wiadomo, co mogło stać się z Shigeru. Z kolei maluch mógł podejrzewać, że to ich wspólny prezent. Byłoby miło podwójnie. Nie zaszkodzi i tak sprawdzić. Ale nie to było głównym powodem, ani nie chęć trzymania się blisko kogoś z rodu Senju. Wprawdzie wystarczyłoby. Przy wolnej chwili po prostu warto upewnić się, jak tam sprawy się mają. Jeszcze zdarzy się tak, że długo pozostaną bez kontaktu, kiedy nie będzie czasu na spotkanie. Rodzeństwo Senju nadal było dla niego kimś nowym, a ten pierwszy czas warto poświęcić na zaznajomienie. Shigeru mógł być pewnego rodzaju wzorem, tu w Ryuzaku, zaraz po Tanzanie, ojcu zielonowłosego.
Bez żadnego narzekania na mroźna pogodę wybrał się do miasta. Ubrał się ciepło w puchowe, zielone wdzianko i okrył szczelnie szalikiem. Niczego więcej niż szczęścia w poszukiwaniach mu nie potrzeba. Okolica była duża, a Toshio wiedział tylko tyle, że dziewiętnastolatek wybrał się na trening. Prawdopodobnie mogło mu się przeciągnąć. Nie ważne czy to faktycznie było wyjście ku poszukiwaniu weny do zgłębienia sztuk shinobi albo inna zachcianka. Jeśli nie uda mu się to, po prostu postara się znaleźć inne rozwiązanie. Inni od razu podeszliby jeszcze raz do domu i sprawdzili obecność. Potem wybierali na głębsze wody. Młodzik postanowił odwrotnie, mając przeczucie. Zaglądał do przewidywalnych miejsc typowych dla nastolatka. Tam, gdzie tylko dorośli mogli wejść i tak nie zdołałby sprawdzić. Jakoś niespecjalnie dostrzegał te miejsca w pobliżu bystrego wzroku i ciągle rozwijanej czujności. W pewnym momencie zahaczył o knajpki, gdzie ciepło i poszedł tym tropem. Nikomu nie chciałoby się przebywać cały czas na dworze. Tam, gdzie nie było żadnych atrakcji, ulice jakoś opustoszały. Prowadziły go zatem ludzie, zaś oni kierowani byli przez inne czynniki, takie jak: głód. Ochota komfortu wreszcie natrafiła na wybranie tegoż miejsca. Stołówka, jak się zdawało, do której Toshio mógłby mieć sympatię. Przystanął, jak to zdarzało się niekiedy, aby dokładnie prześledzić myśli w głowie. Zdecydował się zajść wraz za innymi osobami. Rozglądnął się całkiem niepozornie. I w innych okolicznościach po odwiedzeniu mnóstwa podobnych miejsc, byłby chyba bezradnym obserwatorem. Na szczęście nie trwało to długo nim przeszedł kilka ulic i jeszcze mniej lokali, aby zauważyć znajomą postać Shigeru.
- Shigeru, Shigeru. - zawołał nagle i pomachał z oddali do starszego krewniaka. Już z daleka mógłby zwrócić uwagę, że nie siedzi sam, lecz czasami bywa w jego przypadku, że bywa nieuważny i zapatruje tylko w konkretny cel. Pozostał w tej pozycji, jakby właśnie tak chciał zakończyć część wątku i przejść w następnej partii do kontynuowania akcji.
Rozradowany dwunastolatek był pełen entuzjazmu ze względu na otrzymany upominek od Reiki. Z listu wynikało, że swój już otrzymała, lecz nie wiadomo, co mogło stać się z Shigeru. Z kolei maluch mógł podejrzewać, że to ich wspólny prezent. Byłoby miło podwójnie. Nie zaszkodzi i tak sprawdzić. Ale nie to było głównym powodem, ani nie chęć trzymania się blisko kogoś z rodu Senju. Wprawdzie wystarczyłoby. Przy wolnej chwili po prostu warto upewnić się, jak tam sprawy się mają. Jeszcze zdarzy się tak, że długo pozostaną bez kontaktu, kiedy nie będzie czasu na spotkanie. Rodzeństwo Senju nadal było dla niego kimś nowym, a ten pierwszy czas warto poświęcić na zaznajomienie. Shigeru mógł być pewnego rodzaju wzorem, tu w Ryuzaku, zaraz po Tanzanie, ojcu zielonowłosego.
Bez żadnego narzekania na mroźna pogodę wybrał się do miasta. Ubrał się ciepło w puchowe, zielone wdzianko i okrył szczelnie szalikiem. Niczego więcej niż szczęścia w poszukiwaniach mu nie potrzeba. Okolica była duża, a Toshio wiedział tylko tyle, że dziewiętnastolatek wybrał się na trening. Prawdopodobnie mogło mu się przeciągnąć. Nie ważne czy to faktycznie było wyjście ku poszukiwaniu weny do zgłębienia sztuk shinobi albo inna zachcianka. Jeśli nie uda mu się to, po prostu postara się znaleźć inne rozwiązanie. Inni od razu podeszliby jeszcze raz do domu i sprawdzili obecność. Potem wybierali na głębsze wody. Młodzik postanowił odwrotnie, mając przeczucie. Zaglądał do przewidywalnych miejsc typowych dla nastolatka. Tam, gdzie tylko dorośli mogli wejść i tak nie zdołałby sprawdzić. Jakoś niespecjalnie dostrzegał te miejsca w pobliżu bystrego wzroku i ciągle rozwijanej czujności. W pewnym momencie zahaczył o knajpki, gdzie ciepło i poszedł tym tropem. Nikomu nie chciałoby się przebywać cały czas na dworze. Tam, gdzie nie było żadnych atrakcji, ulice jakoś opustoszały. Prowadziły go zatem ludzie, zaś oni kierowani byli przez inne czynniki, takie jak: głód. Ochota komfortu wreszcie natrafiła na wybranie tegoż miejsca. Stołówka, jak się zdawało, do której Toshio mógłby mieć sympatię. Przystanął, jak to zdarzało się niekiedy, aby dokładnie prześledzić myśli w głowie. Zdecydował się zajść wraz za innymi osobami. Rozglądnął się całkiem niepozornie. I w innych okolicznościach po odwiedzeniu mnóstwa podobnych miejsc, byłby chyba bezradnym obserwatorem. Na szczęście nie trwało to długo nim przeszedł kilka ulic i jeszcze mniej lokali, aby zauważyć znajomą postać Shigeru.
- Shigeru, Shigeru. - zawołał nagle i pomachał z oddali do starszego krewniaka. Już z daleka mógłby zwrócić uwagę, że nie siedzi sam, lecz czasami bywa w jego przypadku, że bywa nieuważny i zapatruje tylko w konkretny cel. Pozostał w tej pozycji, jakby właśnie tak chciał zakończyć część wątku i przejść w następnej partii do kontynuowania akcji.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Punkt gastronomii
Osoba, która chciałaby wyjść obronną ręką z jej pytanie odpowiedź byłaby jasna. Tymczasem jawnie minęła się z tym, co powiedział Shigeru. Otwarcie przyznał, że przyznanie iż jest dziwna nie jest niczym złym, ale też niczym dobrym. Miał w tym jednak trochę racji. Nie znał jej tak naprawdę, więc jeszcze nie mógł jej zakwalifikować do żadnej z tych grup. A na pewno nie znajdowali się teraz w grupie, która popijałaby alkohol, gdyż Shigeru odmówił, na co ona nie przyjęła tego z jakimś mocnym zawiedzeniem. Odmówić też trzeba było potrafić, a niektórzy nie znają takiej sztuki. Zaś picie samej nie wchodziło w rachubę, a że nie była to jakaś dla niej nagląca potrzeba, nie poczuła żalu odpuszczając sobie skosztowania trunku.
- Za to jakie spacerowo. Nie spodziewałam się, że Ryuzaku no Taki będzie tak gościnne. Obstawiałam, że pobyt tutaj będzie dla mnie męczący, a nie ekscytujący. Nawet, jeśli są to chociażby takie zlecenia. - mruknęła swobodnie, kiedy znaleźli się już sami. Ich zamówienie poszło, teraz pozostaje jedynie czekać. Miała nadzieję, że nie jakoś szczególnie długo. Skoro nie raczyła się sake, to chętnie po posiłku wzięłaby długą kąpiel, a wcale nie miała tak daleko stąd do mieszkania, które tymczasowo zajmowała.
Jej imię... w sumie tak bezpośrednio nie kojarzyło jej się z niczym przykrym. Może nie akceptowała go, bo nadał je jej ojciec. Nigdy się w to bardziej nie zagłębiała, po prostu wolała być z nim nie kojarzona. Jednak już podała swoje prawdziwe dane, więc nie ośmieliłaby się nakazywać mówić do siebie inaczej. Szczególnie, że przy ciemnowłosym czuła się jakoś inaczej, jakby nie wiedziała, co za chwilę nastąpi. Wydawał się, mimo wyuczonej grzeczności, jakiś przymknięty, stonowany, a czuła potrzebę się przez to dostać. Zupełnie jakby stawiała sobie wyzwanie, zupełnie przyjemne.
- Jasne, jeżeli chcesz, to nie widzę problemu, Shigeru. - podsumowała to krótko, bo nie widziała powodu by dalej rozwodzić się nad jej imieniem i nad powodem by je używać czy też nie. Poza tym, w ślad za nim poszedł też mężczyzna, chociaż jego dane były już jej znane. W końcu ktoś w magazynie wykrzyczał jego nazwisko, rodowe nazwisko. Także czegoś się dzięki tamtej misji dowiedziała, a on jedynie to potwierdził.
- Byłoby czymś niecodziennym, ciekawym... próbujesz się ze mną umówić? - wypaliła z rozbawieniem, rzecz jasna się z nim drocząc. Rzeczywiście, ich pierwsze spotkania nie były zbyt miłe, oboje mieli ochotę dać sobie nauczkę, ale udało im się współpracować i jakoś dogadać. Oboje zrzucili gdzieś na bok zgryźliwości, ale przecież nie może być tak pięknie, o nie. - I chyba nie myślisz, że teraz będę ci słodzić? Owszem, może jesteś inny niż cała zgraja męskiej populacji, przyznam to. Jako pierwszy potrafiłeś wzbudzić we mnie zainteresowanie swoją osobą, ale... - urwała, bo rozpędziła się na tyle, że nie wiedziała, co było po tym "ale". Nie miała żadnego argumentu, bo co miała powiedzieć? Ale pewnie później okażesz się takim samym gnojkiem? Albo, że i tak nie jest warty jej uwagi czy że to w ogóle nie zmienia jej podejścia do niego? Nawet te niewinne kłamstwa nie przechodziły jej teraz przez gardło, a przez niemoc w wytłumaczeniu jaką teraz czuła, aż poczerwieniała, co na jej bladej cerze było doskonale widoczne. Na szczęście cisza nie trwała zbyt długo, bo usłyszała, jak ktoś woła jej towarzysza. Dziecinny głos, w którego stronę zaraz się zwróciła. Rzeczywiście, jakiś chłopczyk stał i patrząc w ich stronę, widocznie oczekiwał jakieś znaku, zaproszenia, cokolwiek. Młodszy braciszek? Urocze.
- Za to jakie spacerowo. Nie spodziewałam się, że Ryuzaku no Taki będzie tak gościnne. Obstawiałam, że pobyt tutaj będzie dla mnie męczący, a nie ekscytujący. Nawet, jeśli są to chociażby takie zlecenia. - mruknęła swobodnie, kiedy znaleźli się już sami. Ich zamówienie poszło, teraz pozostaje jedynie czekać. Miała nadzieję, że nie jakoś szczególnie długo. Skoro nie raczyła się sake, to chętnie po posiłku wzięłaby długą kąpiel, a wcale nie miała tak daleko stąd do mieszkania, które tymczasowo zajmowała.
Jej imię... w sumie tak bezpośrednio nie kojarzyło jej się z niczym przykrym. Może nie akceptowała go, bo nadał je jej ojciec. Nigdy się w to bardziej nie zagłębiała, po prostu wolała być z nim nie kojarzona. Jednak już podała swoje prawdziwe dane, więc nie ośmieliłaby się nakazywać mówić do siebie inaczej. Szczególnie, że przy ciemnowłosym czuła się jakoś inaczej, jakby nie wiedziała, co za chwilę nastąpi. Wydawał się, mimo wyuczonej grzeczności, jakiś przymknięty, stonowany, a czuła potrzebę się przez to dostać. Zupełnie jakby stawiała sobie wyzwanie, zupełnie przyjemne.
- Jasne, jeżeli chcesz, to nie widzę problemu, Shigeru. - podsumowała to krótko, bo nie widziała powodu by dalej rozwodzić się nad jej imieniem i nad powodem by je używać czy też nie. Poza tym, w ślad za nim poszedł też mężczyzna, chociaż jego dane były już jej znane. W końcu ktoś w magazynie wykrzyczał jego nazwisko, rodowe nazwisko. Także czegoś się dzięki tamtej misji dowiedziała, a on jedynie to potwierdził.
- Byłoby czymś niecodziennym, ciekawym... próbujesz się ze mną umówić? - wypaliła z rozbawieniem, rzecz jasna się z nim drocząc. Rzeczywiście, ich pierwsze spotkania nie były zbyt miłe, oboje mieli ochotę dać sobie nauczkę, ale udało im się współpracować i jakoś dogadać. Oboje zrzucili gdzieś na bok zgryźliwości, ale przecież nie może być tak pięknie, o nie. - I chyba nie myślisz, że teraz będę ci słodzić? Owszem, może jesteś inny niż cała zgraja męskiej populacji, przyznam to. Jako pierwszy potrafiłeś wzbudzić we mnie zainteresowanie swoją osobą, ale... - urwała, bo rozpędziła się na tyle, że nie wiedziała, co było po tym "ale". Nie miała żadnego argumentu, bo co miała powiedzieć? Ale pewnie później okażesz się takim samym gnojkiem? Albo, że i tak nie jest warty jej uwagi czy że to w ogóle nie zmienia jej podejścia do niego? Nawet te niewinne kłamstwa nie przechodziły jej teraz przez gardło, a przez niemoc w wytłumaczeniu jaką teraz czuła, aż poczerwieniała, co na jej bladej cerze było doskonale widoczne. Na szczęście cisza nie trwała zbyt długo, bo usłyszała, jak ktoś woła jej towarzysza. Dziecinny głos, w którego stronę zaraz się zwróciła. Rzeczywiście, jakiś chłopczyk stał i patrząc w ich stronę, widocznie oczekiwał jakieś znaku, zaproszenia, cokolwiek. Młodszy braciszek? Urocze.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Punkt gastronomii
Kiwnąłem głową, bo i ja sam miałem podobne obawy co do pobytu w Ryuzaku no Taki. Niemniej jednak okazało się, że nie było tak źle jak się na początku myślało. Poznałem kilka interesujących osób, zwiedziłem prowincje mieszczące się poza Shinrin i oczywiście podniosłem swoje umiejętności. Nic nie motywuje tak jak obawa o to, co przyniesie jutro i to czy będziesz umiał godnie się temu przeciwstawić - o ile tylko zajdzie taka potrzeba. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, jakie prawdziwe przyczyny były wysłania nas tutaj - jak i również wiedziałem o tych ukrytych - niemniej udało mi się przez ten cały okres wyjść obronną ręką i co najważniejsze, poszerzyłem swój zakres wiedzy o umiejętnościach innych klanów.
- Zgodzę się, choć nie ukrywam, że wolałbym wrócić w swoje rodzinne strony. Nie jestem przyzwyczajony do takiego... harmidru - odpowiedziałem, wskazując przy tym machnięciem dłoni na wyjście z punktu gastronomicznego - Na szczęście nie potrwa to nie wiadomo ile - spostrzegłem, kończąc tym samym swój wywód na temat polityki obranej przez możnowładców poszczególnych prowincji.
Z uśmiechem przyjąłem też uwagę Nikusui co do możliwości zwracania się do niej jej imieniem. Mimo, że nie zademonstrowała jakoś swojego niezadowolenia takim przebiegiem rozmowy, to domyślałem się, że coś jej nie w smak posługiwać się takim zwrotem, niemniej postanowiłem trzymać się tego co umyśliłem i kto wie, może uda mi się zmienić samemu nastawienie ów białowłosej do użytkowania własnego imienia? Dla innych kwestia ta mogła wydawać się błaha, ale sam nie byłem jak inni i powziąłem sobie to za cel. - Świetnie, dzięki. Zapytam tak jeszcze z ciekawości... czy prowincja Antai nie jest przypadkiem siedzibą Rodu Kaminari? Twoje umiejętności... to nie był chyba zwykły Raiton, prawda? - zapytałem, ściągając nie co brwi, bo byłem bardzo ciekaw jej odpowiedzi, ale również zdawałem sobie sprawę z tego, jak nietaktownie mogło zabrzmieć to pytanie. Miałem jednak nadzieje, że nie odbierze mojej wypowiedzi impertynencko.
Kolejnego jednak pytania jakie padło się nie spodziewałem i mimowolnie się szeroko uśmiechałem, a potem roześmiałem, podzielając entuzjazm Nikusui co do takiego pomysłu. Fakt, nie przyszło mi, ani jej raczej to do głowy, niemniej tak obrana perspektywa na pewno mogła wywołać niedowierzanie i wesołość. Kolejne słowa, które jednak padly ze strony dziewczyny spowodowały, że ucichłem i dużo uważniej się jej przyjrzałem, pod innym tym razem kątem, ale jakim to pozostało ukryte już w mojej głowie. Nim się zdołałem w końcu w jakikolwiek sposób wypowiedzieć, zza ramienia usłyszałem nawoływanie swojego imienia. Wystarczyło krótkie spojrzenie, aby zlokalizować tego źródło, a gdy w końcu odnalazłem, uśmiechnąłem się szeroko i gestem ręki zachęciłem Toshio do dołączenia.
- Cześć Toshio, i jak udało Ci się wtedy znaleźć jakieś zlecenie? - przywitałem się, a także od razu zapytałem młodszego kuzyna, pamiętając, że rozstaliśmy się z rana, gdy ten wraz z Reika mieli udać się do centrum w celach poszukiwawczych. Miałem nadzieję, że polowanie na misję było udane. Nie zapomniałem również o obecnej rozmówczyni, dlatego tez gdy tylko Toshio odpowiedział, od razu tez przedstawiłem sobie ta oto dwójkę. - Toshio, to jest... Nikusui, a to Toshio, mój kuzyn - powiedziałem, na chwilę się zająkując bo tez nie wiedziałem jak dziewczyna sobie zyczy, aby młodzieniec zwracał sie do niej. Skoro jednak mi pozwoliła zwracać się do siebie po imieniu, uznałem że w towarzystwie, własnie tak mogę ją przedstawić. Jeśli sobie tego nie będzie życzyła, po prostu to zakomunikuje.
Niemalże w ten samej chwili poczuliśmy przyjemny aromat. Własnie do nas podchodziła wspomniana wcześniej kelnerka, która na jednej ręce niosła zamówienie dziewczyny, a na drugiej najwyraźniej moje. - Akurat w porę, żeby coś zjeść - wesoło zawołałem do chłopaka, oczywiście zamierzając się z nim podzielić, a nawet jesli by wyraził chęć i był głodny, domówić dodatkowe zamówienie dla niego. Z racji tego, że trzymały nas ku sobie wspólne więzy krwi, nie dopuszczałem możliwości, by nie troszczyć się o młodszego kuzyna.
- Zgodzę się, choć nie ukrywam, że wolałbym wrócić w swoje rodzinne strony. Nie jestem przyzwyczajony do takiego... harmidru - odpowiedziałem, wskazując przy tym machnięciem dłoni na wyjście z punktu gastronomicznego - Na szczęście nie potrwa to nie wiadomo ile - spostrzegłem, kończąc tym samym swój wywód na temat polityki obranej przez możnowładców poszczególnych prowincji.
Z uśmiechem przyjąłem też uwagę Nikusui co do możliwości zwracania się do niej jej imieniem. Mimo, że nie zademonstrowała jakoś swojego niezadowolenia takim przebiegiem rozmowy, to domyślałem się, że coś jej nie w smak posługiwać się takim zwrotem, niemniej postanowiłem trzymać się tego co umyśliłem i kto wie, może uda mi się zmienić samemu nastawienie ów białowłosej do użytkowania własnego imienia? Dla innych kwestia ta mogła wydawać się błaha, ale sam nie byłem jak inni i powziąłem sobie to za cel. - Świetnie, dzięki. Zapytam tak jeszcze z ciekawości... czy prowincja Antai nie jest przypadkiem siedzibą Rodu Kaminari? Twoje umiejętności... to nie był chyba zwykły Raiton, prawda? - zapytałem, ściągając nie co brwi, bo byłem bardzo ciekaw jej odpowiedzi, ale również zdawałem sobie sprawę z tego, jak nietaktownie mogło zabrzmieć to pytanie. Miałem jednak nadzieje, że nie odbierze mojej wypowiedzi impertynencko.
Kolejnego jednak pytania jakie padło się nie spodziewałem i mimowolnie się szeroko uśmiechałem, a potem roześmiałem, podzielając entuzjazm Nikusui co do takiego pomysłu. Fakt, nie przyszło mi, ani jej raczej to do głowy, niemniej tak obrana perspektywa na pewno mogła wywołać niedowierzanie i wesołość. Kolejne słowa, które jednak padly ze strony dziewczyny spowodowały, że ucichłem i dużo uważniej się jej przyjrzałem, pod innym tym razem kątem, ale jakim to pozostało ukryte już w mojej głowie. Nim się zdołałem w końcu w jakikolwiek sposób wypowiedzieć, zza ramienia usłyszałem nawoływanie swojego imienia. Wystarczyło krótkie spojrzenie, aby zlokalizować tego źródło, a gdy w końcu odnalazłem, uśmiechnąłem się szeroko i gestem ręki zachęciłem Toshio do dołączenia.
- Cześć Toshio, i jak udało Ci się wtedy znaleźć jakieś zlecenie? - przywitałem się, a także od razu zapytałem młodszego kuzyna, pamiętając, że rozstaliśmy się z rana, gdy ten wraz z Reika mieli udać się do centrum w celach poszukiwawczych. Miałem nadzieję, że polowanie na misję było udane. Nie zapomniałem również o obecnej rozmówczyni, dlatego tez gdy tylko Toshio odpowiedział, od razu tez przedstawiłem sobie ta oto dwójkę. - Toshio, to jest... Nikusui, a to Toshio, mój kuzyn - powiedziałem, na chwilę się zająkując bo tez nie wiedziałem jak dziewczyna sobie zyczy, aby młodzieniec zwracał sie do niej. Skoro jednak mi pozwoliła zwracać się do siebie po imieniu, uznałem że w towarzystwie, własnie tak mogę ją przedstawić. Jeśli sobie tego nie będzie życzyła, po prostu to zakomunikuje.
Niemalże w ten samej chwili poczuliśmy przyjemny aromat. Własnie do nas podchodziła wspomniana wcześniej kelnerka, która na jednej ręce niosła zamówienie dziewczyny, a na drugiej najwyraźniej moje. - Akurat w porę, żeby coś zjeść - wesoło zawołałem do chłopaka, oczywiście zamierzając się z nim podzielić, a nawet jesli by wyraził chęć i był głodny, domówić dodatkowe zamówienie dla niego. Z racji tego, że trzymały nas ku sobie wspólne więzy krwi, nie dopuszczałem możliwości, by nie troszczyć się o młodszego kuzyna.
0 x
Re: Punkt gastronomii
Zamierzany cel został spełniony, a ogromna radość niemal nie znikała z twarzy chłopca. Utkwił na niej jego niemal charakterystyczny uśmiech. Ze spokojem jednak trawił uczucia i nie pozwalał, żeby miotało nim z powodu dużej dawki entuzjazmu. Wyglądał sympatycznie i to powinno zawierać cały jego wizerunek. Jego wołanie było spowodowane zauważeniem Shigeru, który siedział prawie tyłem. Wolał się upewnić, a gdy właściwe osoby zauważyły jego akcję mógł dowieść, że to na pewno on. Miał jeszcze chwilę aby zapoznać się z wystrojem lokalu i w ostateczności podejść do dwójki siedzącej przy jednym stoliku. Dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej niż Reika. Z siedzącej postawy nie starał się wyczytać niczego, co byłoby mu na chwilę obecna potrzebne. Oglądnął się na każdy aspekt, który bardziej lub mniej rozumiał. Zapamiętywanie w tym wieku nie należało do trudnych. Wchłonął wiedzę, której pokłady wykorzysta innym razem, aby skupić się na słowach kuzyna. Miał do wyboru dwie opcje przywitania ze wspomnianą kunoichi. Zdecydował się na podniesienie ręki na wysokość barku, jako wdzięczne okazanie zainteresowania. Stojąc przy stoliku mógł poczuć się trochę niezręcznie. Na szczęście nie był ani za niski, ale też nie za wysoki, więc wyglądało to tak, jakby znajdował na ich wysokości.
- Pewnie. Znalazłem fajne ogłoszenie i zgłosiłem się do pracy. Jako goniec w firmie kurierskiej. - napomknął o udanym poranku i wnet poczuł aromat postawionych przed znajomymi posiłków. Wcześniej jednak przymierzył się do zaproszenia i usiadł razem z nimi. Z tego wszystkiego trochę zapomniał o tym, aby przedstawić Shigeru swój cel wizyty. Nic nie szkodzi. Spoglądnął na soczyste wypieki, Okonomiyaki zachwyciło go zdecydowanie najbardziej.
- Podziękuję. Nie jestem jeszcze głodny. - zadecydował ostatecznie i tylko towarzyszył zebranym. Oni z kolei musieli być głodni po swoich podbojach, a przecież ciężko było stwierdzić, co ich do siebie przykuło. Nie to zdawało się interesujące, a krążące po głowie chłopca świąteczne ekscesy.
- Ale najważniejsze jest to, że chciałem cię odszukać Shigeru. Jak wróciłem do domu to dostałem prezent od Reiki. Wcześniej byłem u was i też zostawiłem wam upominki. Z mamą i tatą na zimę zawsze obdarowujemy się drobnostkami, więc pomyślałem, że może jeszcze nic nie wiesz. Reika była zadowolona. - wreszcie wyrzucił z siebie cały natłok wspaniałych wieści. Zrobiło mu się lżej, ale także z podniecenia niemal się wiercił.
W dalszej kolejności miał sposobność siedzieć i oglądać, jak towarzysze rozmowy jedzą. Ich wymiana zdań nadal trwała i mieli do pociągnięcia coś - najwyraźniej fascynującego. Nic z tego nie rozumiał. Bardzo dorosłe sprawy. Może z biegiem czasu zacznie łapać niektóre słowa. Na obecny moment dziewczyna czerpała z buteleczki sake, samotnie. Czyżby przeszkadzał Shigeru w piciu z koleżanką? Nic nie mógł poradzić. Gorący i smaczny posiłek szybko zniknął z ich talerzy, co tylko sprzyjało dobremu samopoczuciu. Najedzony organizm mógł wtedy nabrać odpowiedniej siły i uzupełnić kaloryczne ubytki. I Toshio zrobiło się cieplej od tego całego ganiania po dworze. Dwunastolatek bywał już zniecierpliwiony, jednak musiał trzymać emocje na wodzy. Na pewno mu się opłaci. Nie wtrącał się do namiętnej wymiany zdań przez Shigeru i Nikusui. Po odpoczęciu od reszty czynności to Shigeru był tym, który narzucił dalsze tempo i zakończenie spotkania. Chłopiec przykuł jego uwagę swoimi słowami i zaciekawił, co sprzyjało rozwojowi wydarzeń. Mogli bez trudu wyruszyć do domu rodzeństwa Senju, gdzie zielonowłosy chciał wyciągnąć Shigeru.
zt. + Nikusui znika, z Shigeru lecimy dalej - do domku > http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 051#p19051
//Chciałem przyspieszyć, ale jeśli zburzyłem Ci Shigeru pomysł na post i pożegnanie z Nikusui, to możesz usunąć adnotację zt. z mojego posta i zrobić ją za mnie. Jeśli pasuje, to cieszę się ;]//
- Pewnie. Znalazłem fajne ogłoszenie i zgłosiłem się do pracy. Jako goniec w firmie kurierskiej. - napomknął o udanym poranku i wnet poczuł aromat postawionych przed znajomymi posiłków. Wcześniej jednak przymierzył się do zaproszenia i usiadł razem z nimi. Z tego wszystkiego trochę zapomniał o tym, aby przedstawić Shigeru swój cel wizyty. Nic nie szkodzi. Spoglądnął na soczyste wypieki, Okonomiyaki zachwyciło go zdecydowanie najbardziej.
- Podziękuję. Nie jestem jeszcze głodny. - zadecydował ostatecznie i tylko towarzyszył zebranym. Oni z kolei musieli być głodni po swoich podbojach, a przecież ciężko było stwierdzić, co ich do siebie przykuło. Nie to zdawało się interesujące, a krążące po głowie chłopca świąteczne ekscesy.
- Ale najważniejsze jest to, że chciałem cię odszukać Shigeru. Jak wróciłem do domu to dostałem prezent od Reiki. Wcześniej byłem u was i też zostawiłem wam upominki. Z mamą i tatą na zimę zawsze obdarowujemy się drobnostkami, więc pomyślałem, że może jeszcze nic nie wiesz. Reika była zadowolona. - wreszcie wyrzucił z siebie cały natłok wspaniałych wieści. Zrobiło mu się lżej, ale także z podniecenia niemal się wiercił.
W dalszej kolejności miał sposobność siedzieć i oglądać, jak towarzysze rozmowy jedzą. Ich wymiana zdań nadal trwała i mieli do pociągnięcia coś - najwyraźniej fascynującego. Nic z tego nie rozumiał. Bardzo dorosłe sprawy. Może z biegiem czasu zacznie łapać niektóre słowa. Na obecny moment dziewczyna czerpała z buteleczki sake, samotnie. Czyżby przeszkadzał Shigeru w piciu z koleżanką? Nic nie mógł poradzić. Gorący i smaczny posiłek szybko zniknął z ich talerzy, co tylko sprzyjało dobremu samopoczuciu. Najedzony organizm mógł wtedy nabrać odpowiedniej siły i uzupełnić kaloryczne ubytki. I Toshio zrobiło się cieplej od tego całego ganiania po dworze. Dwunastolatek bywał już zniecierpliwiony, jednak musiał trzymać emocje na wodzy. Na pewno mu się opłaci. Nie wtrącał się do namiętnej wymiany zdań przez Shigeru i Nikusui. Po odpoczęciu od reszty czynności to Shigeru był tym, który narzucił dalsze tempo i zakończenie spotkania. Chłopiec przykuł jego uwagę swoimi słowami i zaciekawił, co sprzyjało rozwojowi wydarzeń. Mogli bez trudu wyruszyć do domu rodzeństwa Senju, gdzie zielonowłosy chciał wyciągnąć Shigeru.
zt. + Nikusui znika, z Shigeru lecimy dalej - do domku > http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 051#p19051
//Chciałem przyspieszyć, ale jeśli zburzyłem Ci Shigeru pomysł na post i pożegnanie z Nikusui, to możesz usunąć adnotację zt. z mojego posta i zrobić ją za mnie. Jeśli pasuje, to cieszę się ;]//
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości