Obrzeża wioski
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
Ruszył wczesnym świtem w miejsce zapisane w aktach, a czarny kocur dotrzymywał mu kroku. Ichirou wytężył swoje zmysły już na kilka chwil przed dotarciem do celu. Co jakiś czas rozglądał się, zachowując przy tym pewną dyskrecję. Istniała bowiem niewielka szansa, że mieszkanie porwanej dwójki jest obserwowane. Asahi raczej w to wątpił, bo minęło trochę czasu, a jego poprzedniczka zebrała trochę informacji zanim zaginęła, ale i tak lepiej było zachować ostrożność. Kiedy znalazł się już na miejscu, zgrzytnął w niezadowoleniu zębami w reakcji na wrzaski dobiegające z sąsiedniego mieszkania. Jeżeli ta patologiczna rodzinka zapewniała taki jazgot dzień dzień, to Sentoki miał wielki podziw dla braci, którzy potrafili tu tyle wytrzymać. No ale już mniejsza o to na ten moment. Diabeł Świtu wszedł do środka i rozejrzał się po korytarzu, dokonując szybkiej oceny, które z trzech mieszkań mogłoby być tym poszukiwanym.
Tym razem nie musiał nawet bawić się w tworzenie odpowiedniego klucza, bowiem drzwi i tak były już otwarte. Wszedł więc do środka, zastając absolutny bałagan. Do jego nozdrzy uderzył niezwykle odpychający odór, a i widoki do najlepszych nie należały. Wszystko było powywracane. Ze skrzywieniem na twarzy rozejrzał się pobieżnie, natychmiast dochodząc do wniosku, że raczej nie było do sprawka Hisy, gdyż ta lubiła porządek. Bracia, nawet jeżeli w pośpiechu opuszczali swoje lokum, z pewnością nie musieli zostawiać takiego bałaganu. Przypuszczenia więc padały na porywaczy, ewentualnie na jakichś wandali, którzy wykorzystali absencję właścicieli.
Miał z pewnym niesmakiem przejść do poszukiwań, szukając jakichś wartościowych poszlak, jednakże ruch w pomieszczeniu przykuł jego uwagę. Coś, co było chyba źródłem tego przykrego smrodu ruszało się pod stertą ubrań czy innych rzeczy. Jakieś zwierze urządziło tu sobie legowisko?
- Weź to sprawdź - wycedził w pierwszej chwili do kocura, nie chcąc mieć do czynienia z tym czymś.
- Fuuuj, nie ma mowy - odparł Kuro, kręcąc ogonem w niezadowoleniu.
Asahi westchnął cicho, dobywając kunaia z kabury. Wolał być gotowy na wypadek konieczności obronienia się lub ubicia paskudztwa. Trzymał w miarę bezpieczny dystans i uważnie obserwował. Cokolwiek to było, wolał nie mieć z tym bezpośredniego kontaktu. O ile więc to coś się nie ujawniło, to energicznie kopnął pobliskie krzesło lub inny element otoczenia, by spłoszyć nieznane stworzenie. Jeżeli zostanie zaatakowany, ciśnie kunaiem i wykona odskok. Jeśli to coś zacznie uciekać, również zaatakuje. Nie będzie mu żadne paskudztwo kręciło się między nogami.
Tym razem nie musiał nawet bawić się w tworzenie odpowiedniego klucza, bowiem drzwi i tak były już otwarte. Wszedł więc do środka, zastając absolutny bałagan. Do jego nozdrzy uderzył niezwykle odpychający odór, a i widoki do najlepszych nie należały. Wszystko było powywracane. Ze skrzywieniem na twarzy rozejrzał się pobieżnie, natychmiast dochodząc do wniosku, że raczej nie było do sprawka Hisy, gdyż ta lubiła porządek. Bracia, nawet jeżeli w pośpiechu opuszczali swoje lokum, z pewnością nie musieli zostawiać takiego bałaganu. Przypuszczenia więc padały na porywaczy, ewentualnie na jakichś wandali, którzy wykorzystali absencję właścicieli.
Miał z pewnym niesmakiem przejść do poszukiwań, szukając jakichś wartościowych poszlak, jednakże ruch w pomieszczeniu przykuł jego uwagę. Coś, co było chyba źródłem tego przykrego smrodu ruszało się pod stertą ubrań czy innych rzeczy. Jakieś zwierze urządziło tu sobie legowisko?
- Weź to sprawdź - wycedził w pierwszej chwili do kocura, nie chcąc mieć do czynienia z tym czymś.
- Fuuuj, nie ma mowy - odparł Kuro, kręcąc ogonem w niezadowoleniu.
Asahi westchnął cicho, dobywając kunaia z kabury. Wolał być gotowy na wypadek konieczności obronienia się lub ubicia paskudztwa. Trzymał w miarę bezpieczny dystans i uważnie obserwował. Cokolwiek to było, wolał nie mieć z tym bezpośredniego kontaktu. O ile więc to coś się nie ujawniło, to energicznie kopnął pobliskie krzesło lub inny element otoczenia, by spłoszyć nieznane stworzenie. Jeżeli zostanie zaatakowany, ciśnie kunaiem i wykona odskok. Jeśli to coś zacznie uciekać, również zaatakuje. Nie będzie mu żadne paskudztwo kręciło się między nogami.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
Tylko zwierzę mogło żyć w takich warunkach, niesamowitym syfie i smrodzie. Był absolutnie pewien, że w zrujnowanym mieszkaniu uwił sobie legowisko jakiś szkodnik. W żadnym wypadku nie przypuszczał, że może natrafić na ludzką istotę. Zrobił więc wielkie oczy, kiedy spod sterty ubrań wyłonił się człowiek, a raczej coś, co człowieka przypominało. Był ono bowiem brudne, owinięte w zniszczone szmaty, z dwoma przyciemnionymi szkiełkami na oczach, wydające z siebie jakieś dziwne dźwięki, barwą sugerujące żeński głos. Widok ten był niezmiernie przykry, wręcz odpychający. Ichirou nie mógł się obyć od bardzo kwaśnego grymasu na twarzy, a w spojrzeniu jego bursztynowych oczu wprawny obserwator mógłby doszukać się pogardy. Jak ktoś mógł doprowadzić się do takiego stanu? Asahi już wolałby podciąć sobie żyły niż się tak upodlić.
Z konsternacją przyglądał się odrażającej postaci, pozostając w bezruchu, wciąż dzierżąc kunaia w dłoni. Wolał mieć jakikolwiek oręż w pogotowiu, bo cholera wie, czego można było się spodziewać ze strony... tego czegoś.
- Nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy - przełamał w końcu ciszę dość oschłym tonem wypowiedzi. I tutaj nie kłamał, bo nie zamierzał nawet wchodzić w jakikolwiek kontakt z napotkaną osobą. W jego interesie nie było odbieranie jej życia, chociaż trudno tu było mówić o jakimkolwiek życiu. To była jedynie wegetacja.
- Co ty tu robisz? Kim jesteś? Chociaż nie, średnio mnie to interesuje... Słuchaj, szukam dwójki młodzieńców, którzy tu wcześniej mieszkali. Wiesz cokolwiek na ten temat? - Zapytał, od razu przechodząc do rzeczy. Trochę wątpił, że wydobędzie od niej coś ciekawego, ale warto było chociaż spróbować. Nie był jednak pewien, czy ta zastraszona istota będzie w ogóle skłonna do rozmowy. By przedstawić się w lepszym świetle, postanowił zaoferować coś w zamian. Sięgnął wolną dłonią po bukłak z wodą, który nosił przy sobie podczas ostatniej podróży i wystawił go przed siebie.
- Chce ci się pić? Dostaniesz wodę, jeżeli odpowiesz poprawnie na moje pytania - wyjaśnił spokojnie, czujnie obserwując zachowanie nieznajomej osoby. Cóż, nie zamierzał pomagać z litości lub dobroci serca. Był to ktoś zupełnie obcy, nie pochodził z jego terenów, dlaczego więc miałby okazywać bezinteresowność? woda za kilka odpowiedzi to i tak niezły gest hojności.
Z konsternacją przyglądał się odrażającej postaci, pozostając w bezruchu, wciąż dzierżąc kunaia w dłoni. Wolał mieć jakikolwiek oręż w pogotowiu, bo cholera wie, czego można było się spodziewać ze strony... tego czegoś.
- Nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy - przełamał w końcu ciszę dość oschłym tonem wypowiedzi. I tutaj nie kłamał, bo nie zamierzał nawet wchodzić w jakikolwiek kontakt z napotkaną osobą. W jego interesie nie było odbieranie jej życia, chociaż trudno tu było mówić o jakimkolwiek życiu. To była jedynie wegetacja.
- Co ty tu robisz? Kim jesteś? Chociaż nie, średnio mnie to interesuje... Słuchaj, szukam dwójki młodzieńców, którzy tu wcześniej mieszkali. Wiesz cokolwiek na ten temat? - Zapytał, od razu przechodząc do rzeczy. Trochę wątpił, że wydobędzie od niej coś ciekawego, ale warto było chociaż spróbować. Nie był jednak pewien, czy ta zastraszona istota będzie w ogóle skłonna do rozmowy. By przedstawić się w lepszym świetle, postanowił zaoferować coś w zamian. Sięgnął wolną dłonią po bukłak z wodą, który nosił przy sobie podczas ostatniej podróży i wystawił go przed siebie.
- Chce ci się pić? Dostaniesz wodę, jeżeli odpowiesz poprawnie na moje pytania - wyjaśnił spokojnie, czujnie obserwując zachowanie nieznajomej osoby. Cóż, nie zamierzał pomagać z litości lub dobroci serca. Był to ktoś zupełnie obcy, nie pochodził z jego terenów, dlaczego więc miałby okazywać bezinteresowność? woda za kilka odpowiedzi to i tak niezły gest hojności.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
Nie był bohaterem w lśniącej zbroi, nie miał za celu poprawiania świata lub niszczenia zła i niesprawiedliwości. Ktoś mógłby poddać wiec wątpliwościom jego umiejętność do współczucia, ale tak był ten świat skonstruowany, że empatią nawet nie można było sobie podetrzeć dupy. Czy Asahi był taki zły i zepsuty? Przecież nie skopał leżącej, ani nie zmusił jej do udzielenia odpowiedzi. Ba, nawet jej nie obraził jeżeli nie liczyć myśli. Zachowywał się zupełnie neutralnie wobec tej marnej pokraki i można powiedzieć, że nawet wyciągnął do niej życzliwą dłoń, oferując życiodajną wodę. A ta, zamiast odpowiedzieć po ludzku, zachowała się jak jakaś menda! Chociaż w sumie, czego można było się spodziewać po kimś takim? I tak było zaskakujące, że ten margines społeczny był w ogóle zdolny do sklecenia kilku słów w ludzkiej mowie.
Chwilę później po raz drugi dała pokaz swej bezczelności, żądając znacznie hojniejszego wynagrodzenia. Ba! Nagle się jakoś ożywiła, wyprostowała i w pewien sposób była zdolna zawalczyć o swoje. Ten widok przyczynił się do jeszcze większej pogardy Ichiego wobec paskudnej kobiety. Początkowo można było myśleć, że jest strasznie schorowana, ledwo się rusza i mówi, ale jak widać bieda i patologia była stanem umysłu. Nawet dostając trochę złota nie potrafiła zmienić swojego tragicznego stanu. I niby dla kogoś takiego Sabaku miałby okazać współczucie?
Skrzywił się w niezadowoleniu i pozwalając sobie w myślach na kilka przekleństw i inwektyw, schował z powrotem bukłak z wodą. Podzielenie się tym, co o niej myślał, raczej nie dawało szans na lepsza współpracę. Starał się więc pozostać w miarę neutralny, bo istniała szansa, że ta żebraczka coś wie.
- Czego chcesz, pieniędzy? Niech będzie - odparł bez większego zastanowienia. Nie miał koncepcji na inną formę zapłaty, a pieniądze były dość wygodnym sposobem na zdobycie informacji. Co jak co, ale brązowowłosy na pustą sakiewkę nie narzekał.
- Zapłacę jedynie za konkretne informacje. I bez ściemniania, bo wyczuję twoje bajkopisanie... Dobra, to ile chcesz za pełne informacje na temat poprzednich mieszkańców jak i osób, z którymi miałaś tu kontakt?- Położył wtedy dłoń na sakiewce przy pasie, by nieco zadzwonić pieniędzmi, których dźwięk powinien przemówić do kobiety.
Chwilę później po raz drugi dała pokaz swej bezczelności, żądając znacznie hojniejszego wynagrodzenia. Ba! Nagle się jakoś ożywiła, wyprostowała i w pewien sposób była zdolna zawalczyć o swoje. Ten widok przyczynił się do jeszcze większej pogardy Ichiego wobec paskudnej kobiety. Początkowo można było myśleć, że jest strasznie schorowana, ledwo się rusza i mówi, ale jak widać bieda i patologia była stanem umysłu. Nawet dostając trochę złota nie potrafiła zmienić swojego tragicznego stanu. I niby dla kogoś takiego Sabaku miałby okazać współczucie?
Skrzywił się w niezadowoleniu i pozwalając sobie w myślach na kilka przekleństw i inwektyw, schował z powrotem bukłak z wodą. Podzielenie się tym, co o niej myślał, raczej nie dawało szans na lepsza współpracę. Starał się więc pozostać w miarę neutralny, bo istniała szansa, że ta żebraczka coś wie.
- Czego chcesz, pieniędzy? Niech będzie - odparł bez większego zastanowienia. Nie miał koncepcji na inną formę zapłaty, a pieniądze były dość wygodnym sposobem na zdobycie informacji. Co jak co, ale brązowowłosy na pustą sakiewkę nie narzekał.
- Zapłacę jedynie za konkretne informacje. I bez ściemniania, bo wyczuję twoje bajkopisanie... Dobra, to ile chcesz za pełne informacje na temat poprzednich mieszkańców jak i osób, z którymi miałaś tu kontakt?- Położył wtedy dłoń na sakiewce przy pasie, by nieco zadzwonić pieniędzmi, których dźwięk powinien przemówić do kobiety.
0 x
Re: Obrzeża wioski
Nie okazując przesadnie swojej niechęci, Ichirou mógł dogadać się z obszarpańcem. Mógł wyzywać ją ile chciał w myślach, to przecież nie szkodziło w negocjacjach, kobieta nie siedziała mu przecież z głowie.
Słysząc kolejną propozycję, kobieta odchrząknęła i splunęła gdzieś w bok. Pokiwała głową, tym razem chyba zadowolona, a jednocześnie zastanawiając się na ile może sobie pozwolić. Proces potrwał kilka minut, po których żebraczka wyszczerzyła zęby. Cóż, w tej chwili można by powiedzieć, że były jak gwiazdy.
Wielkie, żółte i daleko od siebie.
- Wszystko co masz przy sobie - stwierdziła, zapewne dumna z siebie i swojego sprytu. Miała zapewne na myśli całą sakiewkę, bo o niczym innym nie wiedziała, ale to nadal była pokaźna suma. Z drugiej strony, Sabaku nie narzekał na brak pieniędzy. Warto było się wykłócać? Z drugiej strony, czy nie byłoby dobrze dać jej małą nauczkę za chciwość? Zapewne ściśnięta piachem będzie śpiewać tak samo jak z sakiewką w ręce, ale to była łatwiejsza opcja. Po dostaniu pieniędzy w swoje ręce zaczęła opowiadać.
- Mieszkam tu od kiedy poprzednia dwójka się wyprowadziła. Nie było tu tak od początku - powiedziała, krzywiąc się - Wcześniej pomieszkiwałam niedaleko. Znałam tych urwisów, stosunkowo dobre chłopaki. Ale ostatnich dniach jacyś dziwni byli. Jak ktoś nie ma pracy tu dużo obserwuje. Oni byli podejrzliwi, niespokojni. Szykowali się do wyjazdu. I ktoś ich obserwował. Dyskretnie, ale ja widziałam. A potem się zwinęli. Jakiś czas później przybyła tu dziewczyna. Nosiła złoto na plecach, całą gurdę! Jak żyję, nie widziałam czegoś takiego. Szukała czegoś, rozglądała się, wypytywała, ale ostatecznie znalazła jakiś zeszyt i się wczytywała. I robiła się coraz bledsza i bledsza. A potem powiedziała, że tu niebezpiecznie, żebym lepiej żebym stąd poszła. I dała mi złoto. To co znalazła wzięła za sobą. Ale ja zostałam. Potem pojawili się inni. Dwójka, wysoka, wyćwiczeni. Obrócili to miejsce niemal w perzynę jak mnie nie było. Najpierw mnie skopali, potem przesłuchali, a potem dali 100 ryo na pocieszenie. Gadali o jakimś Nishimurze i o kryjówce za rzeką. Nic więcej nie wiem - wzruszyła ramionami.
Słysząc kolejną propozycję, kobieta odchrząknęła i splunęła gdzieś w bok. Pokiwała głową, tym razem chyba zadowolona, a jednocześnie zastanawiając się na ile może sobie pozwolić. Proces potrwał kilka minut, po których żebraczka wyszczerzyła zęby. Cóż, w tej chwili można by powiedzieć, że były jak gwiazdy.
Wielkie, żółte i daleko od siebie.
- Wszystko co masz przy sobie - stwierdziła, zapewne dumna z siebie i swojego sprytu. Miała zapewne na myśli całą sakiewkę, bo o niczym innym nie wiedziała, ale to nadal była pokaźna suma. Z drugiej strony, Sabaku nie narzekał na brak pieniędzy. Warto było się wykłócać? Z drugiej strony, czy nie byłoby dobrze dać jej małą nauczkę za chciwość? Zapewne ściśnięta piachem będzie śpiewać tak samo jak z sakiewką w ręce, ale to była łatwiejsza opcja. Po dostaniu pieniędzy w swoje ręce zaczęła opowiadać.
- Mieszkam tu od kiedy poprzednia dwójka się wyprowadziła. Nie było tu tak od początku - powiedziała, krzywiąc się - Wcześniej pomieszkiwałam niedaleko. Znałam tych urwisów, stosunkowo dobre chłopaki. Ale ostatnich dniach jacyś dziwni byli. Jak ktoś nie ma pracy tu dużo obserwuje. Oni byli podejrzliwi, niespokojni. Szykowali się do wyjazdu. I ktoś ich obserwował. Dyskretnie, ale ja widziałam. A potem się zwinęli. Jakiś czas później przybyła tu dziewczyna. Nosiła złoto na plecach, całą gurdę! Jak żyję, nie widziałam czegoś takiego. Szukała czegoś, rozglądała się, wypytywała, ale ostatecznie znalazła jakiś zeszyt i się wczytywała. I robiła się coraz bledsza i bledsza. A potem powiedziała, że tu niebezpiecznie, żebym lepiej żebym stąd poszła. I dała mi złoto. To co znalazła wzięła za sobą. Ale ja zostałam. Potem pojawili się inni. Dwójka, wysoka, wyćwiczeni. Obrócili to miejsce niemal w perzynę jak mnie nie było. Najpierw mnie skopali, potem przesłuchali, a potem dali 100 ryo na pocieszenie. Gadali o jakimś Nishimurze i o kryjówce za rzeką. Nic więcej nie wiem - wzruszyła ramionami.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
No chyba ją nieźle przygrzało. Ichirou ledwo co powstrzymał się przed ryknięciem śmiechem w reakcji na żądania zaniedbanej kobiety. Wszystkie pieniądze, jakie miał przy sobie? Dobre sobie. Asahi nie miał nic przeciwko zapłaceniu jej nawet dość dużą sumką, jednak zrzeknięcie się wszystkich swoich funduszy, jakie miał pod ręką, uznawał za czyste frajerstwo. Fakt, to on chciał jej wiedzy, a nie na odwrót, jednak należało wziąć poprawkę na to, że w każdej chwili mógł tę wiedzę po prostu zagarnąć. Siłą, bez ceregieli i ugodowości. Kobieta rzucała wyzwiskami, nazywała wcześniej Sabaku idiotą, ale to ona teraz wykazała się sporą nieroztropnością i naiwnością. Poczuła się zbyt pewnie i wysunęła zbyt śmiałe warunki, na które mężczyzna wcale nie musiał przystawać. Skoro wcześniej wystarczyło ją porządnie skopać, by zdobyć informacje, to drugi raz można było dokonać tego samego.
Sentoki nie zdecydował się na tak gwałtowny ruch, chociaż takowy przemknął przez jego głowę. Owszem, mógł pokazać siłę, wycisnąć wiedzę piaskowym uściskiem, ale na ten moment się wstrzymał. Łatwiej było po prostu przystać na żądania i otrzymać informacje.
Uważnie wysłuchał tego, co miała do powiedzenia. Jak się okazało, w mieszkaniu zjawiła się zarówno ruda Sabaku jak i potencjalni porywacze. Przedstawiony bieg wydarzeń trzymał się kupy i dawał klarowną wizję, choć niestety brak było jakichś szczegółowych informacji. Co takiego wyczytała rudowłosa? Dokąd poszła? Chociaż tyle, że pojawił się całkiem dobry trop -
wspomniane imię i ogólna lokalizacja kryjówki zorganizowanej grupy.
Skoro nic więcej nie wiedziała, to nie było sensu tego ciągnąć. Asahi spiął mięśnie, będąc już zdecydowanym, że odbierze teraz to, co jego.
- Te informacje nie są aż tyle warte - skomentował chłodnym, nieprzyjaznym tonem, doskakując w tej samej chwili do kobiety. Zamiar był prosty - odebrać sakiewkę, której zawartość była stanowczo za duża jak na zdaną relację. Jako shinobi nie powinien mieć z tym problemu, szczególnie że nieznajoma była w kiepskim stanie fizycznym. Asahi nie miał ochoty na przesadne szarpanie, zamierzał dokonać tego stanowczo i w ciągu maksymalnie kilku sekund. Wyrwać sakiewkę, w razie potrzeby przyszpilić do ściany lub zagrozić chwytem za szyję lub kunaiem, który cały czas miał na podorędziu. Krzywdy jako takiej nie zamierzał jej wyrządzić, bo nie uznawał tego za potrzebne.
Jeżeli mu się to udało, cofnął się i wyjął z sakiewki cześć pieniędzy. Odliczył z niej 500 ryo, co w sumie i tak było naprawdę niezłą sumką. Wszystko wokół było powywracane, więc nie mając na czym postawić owej kwoty, po prostu rzucił przed siebie, na podłogę.
- To i tak więcej, niż powinienem był ci zapłacić. Zrób użytek z tych pieniędzy i ogarnij się do jakiegoś normalnego stanu, bo aż ciężko patrzeć. - Po tych cierpkich słowach ruszył w stronę wyjścia, nie chcąc pozostawać w tym śmierdzącym bajzlu dłużej, niż było to konieczne. W swoim mniemaniu postąpił bardzo łaskawie i hojnie, ale zrobił to głównie dlatego, że z otrzymanych informacji mógł wykonać faktycznie jakiś użytek.
Musiał chwycić się jedynego tropu, jaki posiadał. Rzeka, rzeka... Czy przebiegała jakaś przez bliższą okolicę? Jeżeli tak,
Asahi zamierzał pójść jej brzegiem, licząc, że po drodze natrafi na wspomnianą kryjówkę. Owszem, to dość spore błądzenie i liczenie na szczęście, ale nie było innej drogi. To znaczy była - mógł wypytywać o tego Nishimurę, ale to oznaczało duże ryzyko, że wrogowie dowiedzą się o tym, ze kolejna osoba ich szuka. Skoro mieli wiele oczu w mieście to dość szybko dotarliby do Ichiego. Lepiej było się tak od razu nie wychylać.
Sentoki nie zdecydował się na tak gwałtowny ruch, chociaż takowy przemknął przez jego głowę. Owszem, mógł pokazać siłę, wycisnąć wiedzę piaskowym uściskiem, ale na ten moment się wstrzymał. Łatwiej było po prostu przystać na żądania i otrzymać informacje.
Uważnie wysłuchał tego, co miała do powiedzenia. Jak się okazało, w mieszkaniu zjawiła się zarówno ruda Sabaku jak i potencjalni porywacze. Przedstawiony bieg wydarzeń trzymał się kupy i dawał klarowną wizję, choć niestety brak było jakichś szczegółowych informacji. Co takiego wyczytała rudowłosa? Dokąd poszła? Chociaż tyle, że pojawił się całkiem dobry trop -
wspomniane imię i ogólna lokalizacja kryjówki zorganizowanej grupy.
Skoro nic więcej nie wiedziała, to nie było sensu tego ciągnąć. Asahi spiął mięśnie, będąc już zdecydowanym, że odbierze teraz to, co jego.
- Te informacje nie są aż tyle warte - skomentował chłodnym, nieprzyjaznym tonem, doskakując w tej samej chwili do kobiety. Zamiar był prosty - odebrać sakiewkę, której zawartość była stanowczo za duża jak na zdaną relację. Jako shinobi nie powinien mieć z tym problemu, szczególnie że nieznajoma była w kiepskim stanie fizycznym. Asahi nie miał ochoty na przesadne szarpanie, zamierzał dokonać tego stanowczo i w ciągu maksymalnie kilku sekund. Wyrwać sakiewkę, w razie potrzeby przyszpilić do ściany lub zagrozić chwytem za szyję lub kunaiem, który cały czas miał na podorędziu. Krzywdy jako takiej nie zamierzał jej wyrządzić, bo nie uznawał tego za potrzebne.
Jeżeli mu się to udało, cofnął się i wyjął z sakiewki cześć pieniędzy. Odliczył z niej 500 ryo, co w sumie i tak było naprawdę niezłą sumką. Wszystko wokół było powywracane, więc nie mając na czym postawić owej kwoty, po prostu rzucił przed siebie, na podłogę.
- To i tak więcej, niż powinienem był ci zapłacić. Zrób użytek z tych pieniędzy i ogarnij się do jakiegoś normalnego stanu, bo aż ciężko patrzeć. - Po tych cierpkich słowach ruszył w stronę wyjścia, nie chcąc pozostawać w tym śmierdzącym bajzlu dłużej, niż było to konieczne. W swoim mniemaniu postąpił bardzo łaskawie i hojnie, ale zrobił to głównie dlatego, że z otrzymanych informacji mógł wykonać faktycznie jakiś użytek.
Musiał chwycić się jedynego tropu, jaki posiadał. Rzeka, rzeka... Czy przebiegała jakaś przez bliższą okolicę? Jeżeli tak,
Asahi zamierzał pójść jej brzegiem, licząc, że po drodze natrafi na wspomnianą kryjówkę. Owszem, to dość spore błądzenie i liczenie na szczęście, ale nie było innej drogi. To znaczy była - mógł wypytywać o tego Nishimurę, ale to oznaczało duże ryzyko, że wrogowie dowiedzą się o tym, ze kolejna osoba ich szuka. Skoro mieli wiele oczu w mieście to dość szybko dotarliby do Ichiego. Lepiej było się tak od razu nie wychylać.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
...ten się w piekle poniewiera? Akurat tutaj był strzał w dziesiątkę, bo była przecież mowa o Diable Świtu, który nie miał w zwyczaju okazywać litości dla swoich wrogów. Fakt, napotkana kobieta wrogiem nie była, ale tylko z samego początku, bo w pewnym momencie sprawa diametralnie się zmieniła. Kiedy Ichirou postanowił odebrać swoją własność, żebraczka zachowała się dość zaskakująco, atakując brązowowłosego shinobi i to w nie byle jaki sposób. Zdołała bowiem go złapać i utrzymać, by wkrótce wypuścić na niego chmarę robaków. Tak, pieprzone robactwo, które jedynie potęgowało odrazę, jaką czuł Ichirou wobec kobiety.
- Suka - warknął, odruchowo tnąc przeciwniczkę kunaiem trzymanym w drugiej dłoni. W tym samym czasie starał się wyrwać z uchwytu i cofnąć się możliwie jak najdalej. Wolał nie wchodzić w bezpośredni kontakt z żebraczką, szczególnie że ta w jakiś sposób przekazywała te cholerne, małe szkodniki.
W momencie, w którym Ichirou starał się opędzić od wszędobylskiego robactwa, głównie tego włażącego mu na twarz, Kuro postanowił pomóc swojemu powiernikowi faktu. Nie był co prawda czołowym wojownikiem swojej specyficznej rasy, nie przepadał za konfliktami bojowymi, ale sytuacja była na tyle poważna, że zdecydował się na działanie, które powinno przynajmniej dać kilka cennych sekund. Wyskoczył niczym sprężyna z zamiarem zaatakowania twarzy królowej robali. Chodziło o pojedynczy atak z doskoku przy pomocy pazurów, nie o wejście w jakieś dłuższe zwarcie, bo nie pozwalały mu na to jego rozmiary.
Asahi musiał działać, w związku z tym bez większego zastanowienia, zaraz po ataku i odskoku kota, posłał część piachu z gurdy na kobietę. Ot, żeby ją odepchnąć, przyszpilić do ściany i unieruchomić. A przy okazji zająć chociaż na chwilę, by móc cofnąć się o kilka kolejnych kroków i zapanować nad sytuacją. Jeżeli łażące po jego ciele robaki były zbyt trudne do pozbycia się w normalnych sposób, dalej właziły w różne miejsca i nie pozwalały kontynuować normalnej walki, to należało je zniszczyć bardziej wyszukaną metodą. Sentoki wybrał autorską technikę, okrył się warstwą piachu z gurdy, którą następnie skompresował do możliwie najwyższego poziomu, tworząc w ten sposób niezwykle twardą zbroję. Robaki znajdujące się w tej warstwie podczas procesu kompresji powinny zostać zmiażdżone w identyczny sposób jak ofiary podczas pustynnego pogrzebu.
Jeżeli po tym będzie miał jeszcze trochę czasu, to będzie kontynuował swój pierwszy atak luźnym piachem, dążąc do unieszkodliwienia i zniewolenia kobiety.
- Suka - warknął, odruchowo tnąc przeciwniczkę kunaiem trzymanym w drugiej dłoni. W tym samym czasie starał się wyrwać z uchwytu i cofnąć się możliwie jak najdalej. Wolał nie wchodzić w bezpośredni kontakt z żebraczką, szczególnie że ta w jakiś sposób przekazywała te cholerne, małe szkodniki.
W momencie, w którym Ichirou starał się opędzić od wszędobylskiego robactwa, głównie tego włażącego mu na twarz, Kuro postanowił pomóc swojemu powiernikowi faktu. Nie był co prawda czołowym wojownikiem swojej specyficznej rasy, nie przepadał za konfliktami bojowymi, ale sytuacja była na tyle poważna, że zdecydował się na działanie, które powinno przynajmniej dać kilka cennych sekund. Wyskoczył niczym sprężyna z zamiarem zaatakowania twarzy królowej robali. Chodziło o pojedynczy atak z doskoku przy pomocy pazurów, nie o wejście w jakieś dłuższe zwarcie, bo nie pozwalały mu na to jego rozmiary.
Asahi musiał działać, w związku z tym bez większego zastanowienia, zaraz po ataku i odskoku kota, posłał część piachu z gurdy na kobietę. Ot, żeby ją odepchnąć, przyszpilić do ściany i unieruchomić. A przy okazji zająć chociaż na chwilę, by móc cofnąć się o kilka kolejnych kroków i zapanować nad sytuacją. Jeżeli łażące po jego ciele robaki były zbyt trudne do pozbycia się w normalnych sposób, dalej właziły w różne miejsca i nie pozwalały kontynuować normalnej walki, to należało je zniszczyć bardziej wyszukaną metodą. Sentoki wybrał autorską technikę, okrył się warstwą piachu z gurdy, którą następnie skompresował do możliwie najwyższego poziomu, tworząc w ten sposób niezwykle twardą zbroję. Robaki znajdujące się w tej warstwie podczas procesu kompresji powinny zostać zmiażdżone w identyczny sposób jak ofiary podczas pustynnego pogrzebu.
Jeżeli po tym będzie miał jeszcze trochę czasu, to będzie kontynuował swój pierwszy atak luźnym piachem, dążąc do unieszkodliwienia i zniewolenia kobiety.
Ukryty tekst
0 x
Re: Obrzeża wioski
Misja Bi
23/45
Asahi kierując się bardziej odruchem niż chłodnym myśleniem ciął kobietę kunaiem. Puściła go, starając się uniknąć ciosu, ale było czuć opór jaki stawiło narzędziu ciało. Żebraczka syczała, trzymając się za ramię po którym zaczynała spływać krew, a Ichirou wycofał się, próbując odgonić od robactwa. To jednak było wyjątkowo upierdliwe i nie było łatwe do wybicia. Małe robaczki były ruchliwe i gdy tylko chłopak pozbywał się z twarzy jednych przychodziły kolejne, absorbując jego uwagę.
Na pomoc ruszył nawet jego koci towarzysz, choć służył bardziej jako dywersja niż atak. Kot skoczył na nędzarkę z pazurami, celując w głowę. Ta uniosła ręce, w naturalnym odruchu chcąc chronić twarz przed atakiem i kocur miał możliwość pozostawienia głębokich szram na rękach kobiety. Ta jednak nie pozwoliła na kolejny atak, ruchem ręki posyłając przyjaciela na ścianę. Nie było w tym wielkiej siły, więc wątpliwe było czy elastyczne ciało kota ucierpiało poważnie, jednak nie o to jej chodziło. Korzystając z okazji rzuciła się w stronę drzwi, chcąc uciec z pieniędzmi chłopaka.
Ichirou pomyślał naturalnie o piasku, swojej najlepszej broni i chciał jej od razu użyć, jednak w tym momencie mógł sobie przypomnieć, że przecież gurda w której przechowywał jej zapasy była nadal bezpiecznie zamknięta w zwoju. Tam ją spakował, kierując się wygodą w czasie podróży, jednak tym razem lenistwo obróciło się przeciwko niemu. A może to była tylko nieuwaga? Bez piasku Sabaku oczywiście nie był bezbronny, ale jego potencjał bojowy był znacznie umniejszony. Robale nadal po nim łaziły, jednak w mniejszej ilości. Kot był zdecydowanie oszołomiony. Może pozwolenie jej uciec nie było takim głupim pomysłem? Tylko co na to duma Diabła Świtu, Senetokiego rodu Sabaku? Dać się tak bezczelnie ograbić i pokonać przez nędzarkę i żebraczkę?
23/45
Asahi kierując się bardziej odruchem niż chłodnym myśleniem ciął kobietę kunaiem. Puściła go, starając się uniknąć ciosu, ale było czuć opór jaki stawiło narzędziu ciało. Żebraczka syczała, trzymając się za ramię po którym zaczynała spływać krew, a Ichirou wycofał się, próbując odgonić od robactwa. To jednak było wyjątkowo upierdliwe i nie było łatwe do wybicia. Małe robaczki były ruchliwe i gdy tylko chłopak pozbywał się z twarzy jednych przychodziły kolejne, absorbując jego uwagę.
Na pomoc ruszył nawet jego koci towarzysz, choć służył bardziej jako dywersja niż atak. Kot skoczył na nędzarkę z pazurami, celując w głowę. Ta uniosła ręce, w naturalnym odruchu chcąc chronić twarz przed atakiem i kocur miał możliwość pozostawienia głębokich szram na rękach kobiety. Ta jednak nie pozwoliła na kolejny atak, ruchem ręki posyłając przyjaciela na ścianę. Nie było w tym wielkiej siły, więc wątpliwe było czy elastyczne ciało kota ucierpiało poważnie, jednak nie o to jej chodziło. Korzystając z okazji rzuciła się w stronę drzwi, chcąc uciec z pieniędzmi chłopaka.
Ichirou pomyślał naturalnie o piasku, swojej najlepszej broni i chciał jej od razu użyć, jednak w tym momencie mógł sobie przypomnieć, że przecież gurda w której przechowywał jej zapasy była nadal bezpiecznie zamknięta w zwoju. Tam ją spakował, kierując się wygodą w czasie podróży, jednak tym razem lenistwo obróciło się przeciwko niemu. A może to była tylko nieuwaga? Bez piasku Sabaku oczywiście nie był bezbronny, ale jego potencjał bojowy był znacznie umniejszony. Robale nadal po nim łaziły, jednak w mniejszej ilości. Kot był zdecydowanie oszołomiony. Może pozwolenie jej uciec nie było takim głupim pomysłem? Tylko co na to duma Diabła Świtu, Senetokiego rodu Sabaku? Dać się tak bezczelnie ograbić i pokonać przez nędzarkę i żebraczkę?
Czakra -10. Robali jest mniej, ale to nadal spora grupa.
O. I jeszcze proszę o liczenie czakry[/ghide]
O. I jeszcze proszę o liczenie czakry[/ghide]
Krótkie KP. Poboczny przeciwnik. Suma PH: 500
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
Diabeł Świtu rozzłościł się na dobre, zapomniał o jakichkolwiek formach dyplomacji i na obecną chwilę miał tylko jeden cel - odpłacić się z nawiązką zarobaczonej suce. Udało mu się wyrwać, zrzucić z siebie część insektów i na tym w sumie skończył, bo jego dalsze plany, które chciał zrealizować odruchowo i bez namysłów, spełzły na niczym z powodu braku surowca. Starość i luki w pamięci, potęga przyzwyczajenia, czy też nieuwaga spowodowana złością? Powód nie miał znaczenia. Fakt był taki, że Ichirou nie miał pod ręką swojego najpotężniejszego oręża, a wydobywanie go ze zwoju kosztowało cenny czas, a tego nie było za wiele. Pieprzona żebraczka ruszyła bowiem pędem w stronę wyjścia, a Asahi nie zamierzał okazywać jej łaski. W tym momencie nawet nie myślał tak bardzo o odzyskaniu pieniędzy, co na odegraniu się za atak. Złotooki Sabaku nie był z tych, którym łatwo przychodzi odpuszczanie.
Zamiast więc zajmować się sprowadzaniem piasku w jakiś sposób, postawił atak o zupełnie innym charakterze. Póki jeszcze kobieta była w miarę blisko, Sentoki sięgnął pośpiesznie do prawej kabury, z której wyciągnął shurikeny i tym samym ruchem płynnie przeszedł do wyrzutu, celując przede wszystkim w nogi uciekinierki. Jeżelisytuacja tego wymagała, nadał im odpowiedniej rotacji, by trajektoria pocisków była jak najbardziej optymalna i by ominęła ewentualne przeszkody.
Zaraz za mniejszymi gwiazdkami miała popędzić większa. Ichirou sięgnął bowiem z lewej kabury po fuuma shurikena, którego zamierzał wyrzucić w plecy kobiety, jeżeli poprzedni atak nie wystarczył do jej zatrzymania.
Jeżeli uda się ją zatrzymać, to zbliży się na kilka kroków, zachowując tym samym ostrożność. W międzyczasie spróbował odpędzić się od pozostałych robaków. Kuro natomiast powinien otrząsnąć się po ostatnim uderzeniu o ścianę i dołączyć do powiernika paktu.
W razie powodzenia i zatrzymania kobiety, zażąda zwrotu swojej własności. Jeżeli jednak nędzarce uda się zbiec, to cóż... Złość złością, ale ściganie ja w mieście nie było zbyt rozsądną rzeczą. Zrezygnuje wtedy z dalszej gonitwy i skupi się na wyzbyciu pozostałych insektów, które raczej do zwykłych nie należały, bo w jakiś dziwny sposób wpływały na stopniowe osłabianie młodego Sabaku.
Zamiast więc zajmować się sprowadzaniem piasku w jakiś sposób, postawił atak o zupełnie innym charakterze. Póki jeszcze kobieta była w miarę blisko, Sentoki sięgnął pośpiesznie do prawej kabury, z której wyciągnął shurikeny i tym samym ruchem płynnie przeszedł do wyrzutu, celując przede wszystkim w nogi uciekinierki. Jeżelisytuacja tego wymagała, nadał im odpowiedniej rotacji, by trajektoria pocisków była jak najbardziej optymalna i by ominęła ewentualne przeszkody.
Zaraz za mniejszymi gwiazdkami miała popędzić większa. Ichirou sięgnął bowiem z lewej kabury po fuuma shurikena, którego zamierzał wyrzucić w plecy kobiety, jeżeli poprzedni atak nie wystarczył do jej zatrzymania.
Jeżeli uda się ją zatrzymać, to zbliży się na kilka kroków, zachowując tym samym ostrożność. W międzyczasie spróbował odpędzić się od pozostałych robaków. Kuro natomiast powinien otrząsnąć się po ostatnim uderzeniu o ścianę i dołączyć do powiernika paktu.
W razie powodzenia i zatrzymania kobiety, zażąda zwrotu swojej własności. Jeżeli jednak nędzarce uda się zbiec, to cóż... Złość złością, ale ściganie ja w mieście nie było zbyt rozsądną rzeczą. Zrezygnuje wtedy z dalszej gonitwy i skupi się na wyzbyciu pozostałych insektów, które raczej do zwykłych nie należały, bo w jakiś dziwny sposób wpływały na stopniowe osłabianie młodego Sabaku.
Ukryty tekst
0 x
Re: Obrzeża wioski
Misja Bi
25/45
Nie zamierzał odpuszczać. Złość, duma, pycha? Po części kierowało nim to wszystko po trochu, jednak ważniejsze od pobudek były efekty jego działań. A te nie były bardzo imponujace. Gdyby nie to, że Żebraczka postanowiła uciec ta przygoda mogłaby się skończyć dla roztargnionego Senotokiego znacznie gorzej. Jednak zacznijmy od początku.
Młodzieniec postanowił porzucić ubijanie robali na rzecz zaatakowania ich właścicielki. Kobieta nie była zbyt szybka, percepcja piaskowego młodzieńca pozwalała mu na spokojnie ją trafić. Krzyknęła boleśnie, upadając na kolana. Ichirou zamierzał praktycznie dobić ją za pomocą fuuma shurikena, ale ten rzucony wbił się w ścianę. A wszystko z powodu chmurki z robaków, która utworzyła się pod nią i ruszyła do przodu. Sabaku mógł dostrzec podobieństwo do własnej klanowej techniki. Ranna, ale żywa przeciwniczka zwiała z budynku, a Diabeł Świtu nie zamierzał jej ścigać. Miał ważniejsze sprawy na głowie, w tym robaki które nadal go gryzły. Systematycznie się musiał ich pozbywać, chyba że znalazł jakąś sprytniejszą metodę.
Pozostał sam z kotem w pustym mieszkaniu. Była też dobra wiadomość.
Śmierdziało nieco mniej.
25/45
Nie zamierzał odpuszczać. Złość, duma, pycha? Po części kierowało nim to wszystko po trochu, jednak ważniejsze od pobudek były efekty jego działań. A te nie były bardzo imponujace. Gdyby nie to, że Żebraczka postanowiła uciec ta przygoda mogłaby się skończyć dla roztargnionego Senotokiego znacznie gorzej. Jednak zacznijmy od początku.
Młodzieniec postanowił porzucić ubijanie robali na rzecz zaatakowania ich właścicielki. Kobieta nie była zbyt szybka, percepcja piaskowego młodzieńca pozwalała mu na spokojnie ją trafić. Krzyknęła boleśnie, upadając na kolana. Ichirou zamierzał praktycznie dobić ją za pomocą fuuma shurikena, ale ten rzucony wbił się w ścianę. A wszystko z powodu chmurki z robaków, która utworzyła się pod nią i ruszyła do przodu. Sabaku mógł dostrzec podobieństwo do własnej klanowej techniki. Ranna, ale żywa przeciwniczka zwiała z budynku, a Diabeł Świtu nie zamierzał jej ścigać. Miał ważniejsze sprawy na głowie, w tym robaki które nadal go gryzły. Systematycznie się musiał ich pozbywać, chyba że znalazł jakąś sprytniejszą metodę.
Pozostał sam z kotem w pustym mieszkaniu. Była też dobra wiadomość.
Śmierdziało nieco mniej.
Czakra -6%. Robaki wybić można ręcznie lub piachem, jak go odpieczętujesz. Twoja wola
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obrzeża wioski
Duma, chciwość i gorąca krew znowu wprowadziły go w problemy. Tym razem te objawiały się jako dziesiątki robali, znacznie niebezpieczniejszych niż te, które można było spotkać na co dzień. Wkurzył się dość mocno, czego dowodem shurikeny rzucone z śmiertelnym zamiarem. Śmierdzącej babie udało się wywinąć, w jakiś cudowny sposób przemieniając się w chmarę robactwa i w takiej postaci uciekając gdzieś dalej. Fuuma shuriken wbił się jedynie w ścianę, a Ichirou po pośpiesznym pokonaniu kilku metrów uświadomił sobie, że kontynuowanie pościgu nie ma sensu.
Zaklął głośno, kopnął jakiś pobliski stołek lub stolik, by wyładować nerwy. Zaraz po tym zrzucił z siebie płaszcz, a następnie koszulkę, by wreszcie pozbyć się reszty małych szkodników, które prowadziły do jego dyskomfortu.
Jeżeli już poradził sobie z problemem, ubrał się ponownie i spróbował się uspokoić. Głęboki wdech, wydech. Sytuacja przebiegła całkowicie nie po jego myśli, ale nie powinien tak łatwo tracić kontroli. Popełnił kilka błędów, mógł inaczej poprowadzić spotkanie. Nie uwzględnił w ogóle możliwości, że żebraczka może posiadać jakiekolwiek umiejętności bojowe i nie był po prostu przygotowany na taką konfrontację. Mógł za swoją nierozwagę zapłacić znacznie więcej, ale i tak na ten moment bilans wychodził na minus. Bez potrzeby stracił dość dużo sił na potyczkę, która w ogóle nie przyczyniała się na rzecz wykonywanego zadania. Zresztą, nawet w tym starciu nie dopiął swego i nie ukarał pieprzonej baby. Swoją drogą, skoro potrafiła robić takie cudaczne rzeczy, to czemu dała się brutalnie skopać poprzednikom?
Westchnął, a później z grymasem niezadowolenia zebrał swoje shurikeny i schował je we właściwych miejscach.
- Nie poszło zbyt najlepiej, co? - przełamał tęgą ciszę Kuro, podchodząc do powiernika paktu.
- No niezbyt - odparł Ichirou, tonem nieukrywającym złego humoru. - Jak z tobą?
- Trochę mnie obiło, ale jestem cały - odparł kocur, zgrywając dzielnego.
- To dobrze, zaraz ruszamy dalej - mruknął brązowowłosy, sięgając po mały zwój, z którego w następnej chwili odpieczętował grudę z piachem. Mądry po szkodzie, postanowił nosić teraz swoją broń pod ręką.
Przynajmniej tyle, że z tego wszystkiego wyniósł trochę cennych informacji. Nie były to konkrety, ale nie miał niczego lepszego, czego mógł się uchwycić. Z wielką ulgą opuścił zapaskudzone mieszkanie i wyszedł na zewnątrz, gdzie wreszcie mógł pełną piersią odetchnąć świeżym powietrzem. Nie pozostało mu nic innego, ja ruszyć dwoma tropami. Pierwszym z nich był Nishimura, którego imię przewinęło się już kolejny raz podczas poszukiwań Sentokiego. Tylko jak go miał odnaleźć? Postanowił więc zapytać o niego lokalnych sprzedawców w dzielnicy handlowej lub właścicieli lokalów. W tym temacie na wiele nie liczył, ale warto było spróbować. W przypadku niepowodzenia zamierzał ruszyć śladem wspomnianej wcześniej kryjówki. W tej kwestii nie zmienił swoich początkowych planów, które przerwało mu spięcie z kobietą. Planował opuścić wioskę i udać się w stronę rzeki, by potem przemieszczać się jej brzegiem, szukając potencjalnej kryjówki. Cóż, zapowiadało się to na kolejną, długą wędrówkę.
[zt]
Zaklął głośno, kopnął jakiś pobliski stołek lub stolik, by wyładować nerwy. Zaraz po tym zrzucił z siebie płaszcz, a następnie koszulkę, by wreszcie pozbyć się reszty małych szkodników, które prowadziły do jego dyskomfortu.
Jeżeli już poradził sobie z problemem, ubrał się ponownie i spróbował się uspokoić. Głęboki wdech, wydech. Sytuacja przebiegła całkowicie nie po jego myśli, ale nie powinien tak łatwo tracić kontroli. Popełnił kilka błędów, mógł inaczej poprowadzić spotkanie. Nie uwzględnił w ogóle możliwości, że żebraczka może posiadać jakiekolwiek umiejętności bojowe i nie był po prostu przygotowany na taką konfrontację. Mógł za swoją nierozwagę zapłacić znacznie więcej, ale i tak na ten moment bilans wychodził na minus. Bez potrzeby stracił dość dużo sił na potyczkę, która w ogóle nie przyczyniała się na rzecz wykonywanego zadania. Zresztą, nawet w tym starciu nie dopiął swego i nie ukarał pieprzonej baby. Swoją drogą, skoro potrafiła robić takie cudaczne rzeczy, to czemu dała się brutalnie skopać poprzednikom?
Westchnął, a później z grymasem niezadowolenia zebrał swoje shurikeny i schował je we właściwych miejscach.
- Nie poszło zbyt najlepiej, co? - przełamał tęgą ciszę Kuro, podchodząc do powiernika paktu.
- No niezbyt - odparł Ichirou, tonem nieukrywającym złego humoru. - Jak z tobą?
- Trochę mnie obiło, ale jestem cały - odparł kocur, zgrywając dzielnego.
- To dobrze, zaraz ruszamy dalej - mruknął brązowowłosy, sięgając po mały zwój, z którego w następnej chwili odpieczętował grudę z piachem. Mądry po szkodzie, postanowił nosić teraz swoją broń pod ręką.
Przynajmniej tyle, że z tego wszystkiego wyniósł trochę cennych informacji. Nie były to konkrety, ale nie miał niczego lepszego, czego mógł się uchwycić. Z wielką ulgą opuścił zapaskudzone mieszkanie i wyszedł na zewnątrz, gdzie wreszcie mógł pełną piersią odetchnąć świeżym powietrzem. Nie pozostało mu nic innego, ja ruszyć dwoma tropami. Pierwszym z nich był Nishimura, którego imię przewinęło się już kolejny raz podczas poszukiwań Sentokiego. Tylko jak go miał odnaleźć? Postanowił więc zapytać o niego lokalnych sprzedawców w dzielnicy handlowej lub właścicieli lokalów. W tym temacie na wiele nie liczył, ale warto było spróbować. W przypadku niepowodzenia zamierzał ruszyć śladem wspomnianej wcześniej kryjówki. W tej kwestii nie zmienił swoich początkowych planów, które przerwało mu spięcie z kobietą. Planował opuścić wioskę i udać się w stronę rzeki, by potem przemieszczać się jej brzegiem, szukając potencjalnej kryjówki. Cóż, zapowiadało się to na kolejną, długą wędrówkę.
[zt]
0 x
Re: Obrzeża wioski
Megumi wściekła już nienażarty miała ochotę rozwalić im te durne czachy o ściany budynku nie przejmując się za bardzo czy są silni czy nie. Jedno było pewne. Od niej nikt nie był silniejszy i nigdy nie będzie, a dlaczego tak myślała? Ponieważ wiedziała że nie może umrzeć, jest nieśmiertelna, ponieważ niebiosa jej przeznaczyły że zostanie kimś ważnym, czyli nie może umrzeć za nim się to stanie prawda? Tak mniej więcej uważała, jednak nie chciała kusić losu i nie atakowała bez powodu ludzi którzy mogli być silniejsi od niej. Tak więc wzięła paczkę zakołysała biodrami i wyszła z karczmy szerokim łukiem omijając pijaka który leżał we własnych szczynach, fuj. Postanowiła dalej nie otwierać paczki zaszła na obrzeża wioski. Znalazła po chwili budynek który miał być miejscem docelowym. Rozejrzała się a następnie jak nic jej nie zaniepokoiło to zapuka do drzwi pokazując bez słowa paczkę. Nie wiedziała że zleceniodawcy korzystali z wysokiej rangi technik ninjutusu, i dobrze bo widząc to mogłaby stwierdzić że jednak to zadanie ją przerasta i zrezygnować. Ale czego oczy nie widza tego serce nie żałuje, tak wiec własnie kontynuowała powierzoną jej misję.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości