Misja rangi D dla Kisho
[ 15 / 15+]
Mężczyzna jeszcze raz spojrzał na na niezgrabnego kulfona, po czym sam specjalnie zrobił coś podobnego. Pokazał wyraźnie chłopcu tę "czerwoną choinkę" i położył ją na stole.
- Nie zbieramy tej masy, bo później nie kleiłaby się do patyczka. Robimy tak.
I pokazał odpowiedni sposób: położył rękę na początku i zaczął rolować patyczek tak, jakby chciał zrobić walec z plasteliny, z masy oblepiającej patyczek. Równocześnie rękę ugniatającą masę przesuwał w kierunku końca kadzidełka, a to, czego było za dużo odrywał i dokładał do reszty masy aż patyczek był oblepiony równomiernie cienką warstwą ciasta.
- Musisz tylko uważać, żeby nie naciskać zbyt mocno - dodał, robiąc kolejne kadzidełka ze swojej masy i robiąc kolejne, bacznym okiem sondując postępy chłopaka i dając mu zdawkowe rady typu "spokojniej" albo "nie ugniataj tak mocno". Gotowe kadzidełka rozkładał na kartkach papieru, na górę kładł kolejną kartkę papieru i kładł kolejne warstwy na krzyż: raz podłużnie, a raz na skos. Papier był dziwny, błyszczał się nieco bardziej i nie lepił do mokrych kadzidełek.
Staruszek w końcu wynosił po kilka kartek do jakichś specjalnych półek, naokoło których buchało gorące powietrze z pieca, który był widocznie włączony już jakiś czas.
- Tam będą się suszyły. Spieszy Ci się gdzieś? - spytał mężczyzna z kamienną twarzą, biorąc nieco kadzidełek chłopca i wkładając do kolejnej z szuflad - Napijesz się jeszcze? - spytał, wchodząc do domu i przynosząc dwie szklanki i przezroczysty czajnik z naparem o innych zgoła aromacie, żółtym kolorze i który pachniał nieznanym, słodkim owocem.
Następny post będzie ostatnim :C Ja tam się dobrze przy misji bawiłem. No, może im później tym lepiej się rozkręcałem, ale wiadomo, tak to jest z tymi komórkami, że nie służą długiemu pisaniu. Mam nadzieję, że Kisho zapamięta tę przygodę. Skrótem: Twój post, a potem podsumowanie i post kończący
