„Z karczmy do karczmy”
1/30
Nasz bohater stał tak sobie z kartką w ręku i uśmiechem na twarzy wywołanym udaną akcją. Ciekawe o czym myślał? W każdym razie historia dobiegła końca i nareszcie można było sobie odpocząć. A może nie? No właśnie, to chyba będzie pracowity dzień dla naszego młodego Jugo, właśnie zakończył zadanie, a tu kolejne zbliża się wielkimi krokami… W oddali można było dostrzec dwóch mężczyzn ewidentnie zmierzających w stronę Okamiego. Byli ubrani normalnie i nie wyglądali na ninja, nawet nie było widać żadnego uzbrojenia. To dobrze, bo nasz bohater mógł być ciut zmęczony i nie mieć ochoty na walkę. Jeden mężczyzna miał kruczoczarne, krótkie włosy, był wysoki i umięśniony, zaś drugi – kompletne przeciwieństwo, jego włosy były długie i białe, jedyne podobieństwo to ich wzrost, posturą nie przypominał swojego towarzysza, był szczupły, lecz wysportowany, z pewnością pod górną częścią garderoby chował kaloryfer. Szli tak sobie w stronę naszego Jugo, a ten nic nie widział… w sumie nikt nie widzi jak ktoś idzie w jego stronę od strony pleców, nie licząc użytkowników byakugana oczywiście. Czy nasz bohater zauważy zbliżających się do niego mężczyzn? Bo wiecie, zawsze może się tak ułożyć, że chłopak pójdzie przed siebie, a czarno i biało włosy będą go gonić…
Obszar obejmujący kilka posiadłości...
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
Okami spojrzał w niebo -Mur jest na północ, północ jest tam gdzie gwiazda polarna...hmm... jest środek dnia, a na niebie chmury... jak do cholery mam znaleźć północ... pójdę przed siebie, może trafie, to tylko 10 kilometrów...-myślał wilk, planował co zrobić, bo sam nie do końca wiedział gdzie się udać, niby proste znał kierunek, jak i odległość, ale mimo to droga do miejsca służby nie była prosta. Młody Jugo wolnym krokiem ruszył przed siebie, cały czas patrzył w niebo pogrążony w swoich myślach. Po długim spokoju znów doszło do niego dlaczego udał się na mur. - Za niedługo będę mógł zejść z muru... ale czy warto ? Powinienem rozwiązać tą sytuację... dziwne to życie... a może zostanę na służbie jeszcze trochę... nie... trzeba wszystko naprawić... niestety.- prowadził wewnętrzny monolog, nie wiedząc co robić, nie miał pojęcia również o czymś z goła innym o dwóch mężczyznach którzy szli za nim czy byli niebezpieczni? tego nie wiedział, a może chcieli mu pomóc? Mogli też po prostu gdzieś zmierzać. Wilk wolałby wiedzieć, że ktoś idzie zanim... ale nie można mieć wszystkiego... Młody Jugo wyrwał się z zamyślenia schował karteczkę do wewnętrznej kieszenie płaszcza. Spojrzał na drogę i nieco przyspieszył kroku.
0 x
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
„Z karczmy do karczmy”
3/30
Chłopak po zakończeniu swoich rozmyślań nad sensem życia itp. Postanowił, że trochę się pośpieszy. Nie było to na rękę zmierzającym w jego stronę mężczyznom, co więc zrobili? Oczywiście też przyspieszyli kroku. Ale ile tak można? Szli, szli, a Okami się nie zatrzymywał. Czarnowłosy, umięśniony mężczyzna wziął leżący kamyk i rzucił nim w chłopka, krzycząc jednocześnie:
- HEEEEJ TY!!! POCZEKAJ!!! – Kamyk trafił młodego Jugo w prawy bark, nie wyrządzając większych szkód. Nie czekając za bardzo na reakcję, mężczyzna o białych włosach krzyknął:
- MAMY DLA CIEBIE PROPOZYCJĘ!!! NIE JESTEŚMY WROGAMI!!! – Zapewne powiedział to, bo żaden normalny człowiek nie zatrzymałby się widząc jak taka wysoka parka wysportowanych typków zmierza w twoją stronę. Nie byli oni schinobi, ale skąd Okami miał to wiedzieć? Zresztą i tak wyglądali groźnie… Co teraz zrobi nasz bohater? W końcu oni coś od niego chcieli, a on był świeżo po misji… Czy w ogóle miał ochotę się zatrzymać i wysłuchać co mają do powiedzenia?
3/30
Chłopak po zakończeniu swoich rozmyślań nad sensem życia itp. Postanowił, że trochę się pośpieszy. Nie było to na rękę zmierzającym w jego stronę mężczyznom, co więc zrobili? Oczywiście też przyspieszyli kroku. Ale ile tak można? Szli, szli, a Okami się nie zatrzymywał. Czarnowłosy, umięśniony mężczyzna wziął leżący kamyk i rzucił nim w chłopka, krzycząc jednocześnie:
- HEEEEJ TY!!! POCZEKAJ!!! – Kamyk trafił młodego Jugo w prawy bark, nie wyrządzając większych szkód. Nie czekając za bardzo na reakcję, mężczyzna o białych włosach krzyknął:
- MAMY DLA CIEBIE PROPOZYCJĘ!!! NIE JESTEŚMY WROGAMI!!! – Zapewne powiedział to, bo żaden normalny człowiek nie zatrzymałby się widząc jak taka wysoka parka wysportowanych typków zmierza w twoją stronę. Nie byli oni schinobi, ale skąd Okami miał to wiedzieć? Zresztą i tak wyglądali groźnie… Co teraz zrobi nasz bohater? W końcu oni coś od niego chcieli, a on był świeżo po misji… Czy w ogóle miał ochotę się zatrzymać i wysłuchać co mają do powiedzenia?
0 x
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
Wilk szedł drogą, jak się okazało dwóch mężczyzn idących za nim najwidoczniej nie miało własnych spraw, albo zbiegiem okoliczności przyspieszyli w tym samym momencie co młody Jugo. Fakt przyspieszenia przez nieznajomych nie był pewny, miał takie wrażenie. Po schowaniu karteczki ktoś szedł za nim, wtedy to zauważył, nie widział powodu, żeby się odwracać, ale gdy dźwięk ich kroków nieco się zmienił kiedy jego krok również uległ przyspieszeniu, poczuł nagły przypływ adrenaliny, nie wiedział kto to, ani czego chce, kontynuując podróż chwycił za rączkę kunai'a schowanego w kieszeni. Nie mylił się, a przynajmniej tak mu się wydało gdy usłyszał krzyk, po chwili poczuł jak coś uderza go w prawy bark, odwrócił się dobywając noża -JAKĄ PROPOZYCJĘ?!- odkrzyknął nieco poirytowany Jugo, powoli kierując się w stronę dwóch mężczyzn.-Niby wzrost podobny, a jednak wyglądają jak swoje odwrotności... liczę, że nie chcą walczyć...- pomyślał Okami luźno puszczając rękę z kunai'em.
0 x
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
„Z karczmy do karczmy”
5/30
Nasz bohater chyba nieco się zdenerwował… Chyba nawet na pewno! W końcu dwóch wysokich i nieźle zbudowanych mężczyzn biegło w jego stronę. Gdy trochę ochłoną i usłyszał o propozycji, Okami nieco się uspokoił i podążył w stronę czarno i białowłosego.
- Ech, wybacz za ten kamień, ale chciałem jakoś zwrócić twoją uwagę. Zresztą ganialibyśmy się tak bez końca, jakbyś nas nie zauważył… - powiedział czarnowłosy spokojnym tonem.
- Dobra, do rzeczy – wtrącił białowłosy – Jesteś ninja, racja? Mamy dla Ciebie robotę. Pewna ważna osoba wybiera się w podróż do Ryuzaku no taki i oczywiście potrzebuje ochrony. Nasza dwójka jest jednymi z najlepszych w okolicy, lecz niestety żaden z nas nie jest ninja… A coraz częściej zdarza się iż to ich ochrony potrzebują najbardziej… Więc przy przyjęciu zlecenia deklarujemy pomoc jednego Niny. To jak, wchodzisz w to?
Chyba nienajgorszy interes, co nie? Ochrona podróżnego u boku jednej z najlepszej parki ochroniarzy w okolicy…
5/30
Nasz bohater chyba nieco się zdenerwował… Chyba nawet na pewno! W końcu dwóch wysokich i nieźle zbudowanych mężczyzn biegło w jego stronę. Gdy trochę ochłoną i usłyszał o propozycji, Okami nieco się uspokoił i podążył w stronę czarno i białowłosego.
- Ech, wybacz za ten kamień, ale chciałem jakoś zwrócić twoją uwagę. Zresztą ganialibyśmy się tak bez końca, jakbyś nas nie zauważył… - powiedział czarnowłosy spokojnym tonem.
- Dobra, do rzeczy – wtrącił białowłosy – Jesteś ninja, racja? Mamy dla Ciebie robotę. Pewna ważna osoba wybiera się w podróż do Ryuzaku no taki i oczywiście potrzebuje ochrony. Nasza dwójka jest jednymi z najlepszych w okolicy, lecz niestety żaden z nas nie jest ninja… A coraz częściej zdarza się iż to ich ochrony potrzebują najbardziej… Więc przy przyjęciu zlecenia deklarujemy pomoc jednego Niny. To jak, wchodzisz w to?
Chyba nienajgorszy interes, co nie? Ochrona podróżnego u boku jednej z najlepszej parki ochroniarzy w okolicy…
0 x
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
Tajemnica się rozwiała dwójka mężczyzn nie miała zamiaru zrobić krzywdy naszemu bohaterowi, wręcz przeciwnie mieli dla niego propozycję i to nie należącą raczej do tych nieopłacalnych. Okami wysłuchał słowa dwójki jak się okazało ochroniarzy -Niby dobra propozycja, ale jednak służba hmm... w sumie na murze też przyjmują takie zlecenia, więc to chyba nic złego, pewnie i tak nikt nie zauważy, z resztą moja służba za niedługo się kończy, przynajmniej ta obowiązkowa... raz kozie śmierć, może nic złego się nie stanie.- chłopak musiał przemyśleć propozycję dwójki, po chwili zastanowienia postanowił przemówić.-Nie jestem zły o kamień, tylko proszę następnym razem uważaj, niektórzy od razu by zaatakowali... zgodzę się, ale niestety mam też niewielkie wymogi, chciałbym wiedzieć jakiego rodzaju ładunek będę... będziemy mieli ochraniać, chciałbym też porozmawiać z pracodawcą... no, a przy okazji jakie jest wynagrodzenie ?-powiedział, uśmiechnął się nieco chowając kunai z powrotem do kieszeni. Wilk mierzył wzrokiem swoich rozmówców, jakby chciał dowiedzieć się o nich wszystkiego co tylko możliwe.-Po czym poznaliście, że jestem shinobi ?- dodał po chwili.
0 x
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
„Z karczmy do karczmy”
7/30
Po chwili refleksji Okami przystał na propozycję dwójki mężczyzn, ale ale! Chciał też wiedzieć parę rzeczy i bardzo dobrze! A co jakby miał ochraniać Kyubiego, HMMM!? Wtedy propozycja znacznie traciła na swej atrakcyjności. Oczywiście chciał poznać pracodawcę i ile za to wszystko wydoi… Ale ostatnie pytanie trochę zaskoczyło czarno i białowłosego. Ten szczuplejszy odezwał się pierwszy:
- No więc ładunek jest, a jakby go nie było… Chodzi mi o to, że będziemy ochraniać tylko osobę, która nas zatrudniła, to poważny biznesman, a inny ładunek poza pieniędzmi jest mu zbędny. Ochrony potrzebuje właśnie ze względu na ogromne sumy noszone przy sobie. Co do spotkania, to czeka na nas w karczmie, nie chce wywoływać niepotrzebnej wrzawy, więc elegancki ubiór kupi sobie na miejscu. A wynagrodzenie na pewno będzie wystarczające, takich szczegółów dowiesz się od samego zainteresowanego. – Mężczyzna poprawił swoje bujne włosy. W tym momencie odezwał się byczek.
- Byliśmy jakiś czas temu w okolicach muru i widzieliśmy Cię. Tam są jedynie shinobi. Druga sprawa to chociażby twój kunai, który całkiem niedawno schowałeś, byle dzieciak się z nim nie pałęta. To co, ruszamy do karczmy. – Po tych słowach cała trójka ruszyła we wcześniej wspomniane miejsce. Gdy dotarli, weszli przez boczne drzwi, gdzie siedział ich tymczasowy szef.
Z/T
7/30
Po chwili refleksji Okami przystał na propozycję dwójki mężczyzn, ale ale! Chciał też wiedzieć parę rzeczy i bardzo dobrze! A co jakby miał ochraniać Kyubiego, HMMM!? Wtedy propozycja znacznie traciła na swej atrakcyjności. Oczywiście chciał poznać pracodawcę i ile za to wszystko wydoi… Ale ostatnie pytanie trochę zaskoczyło czarno i białowłosego. Ten szczuplejszy odezwał się pierwszy:
- No więc ładunek jest, a jakby go nie było… Chodzi mi o to, że będziemy ochraniać tylko osobę, która nas zatrudniła, to poważny biznesman, a inny ładunek poza pieniędzmi jest mu zbędny. Ochrony potrzebuje właśnie ze względu na ogromne sumy noszone przy sobie. Co do spotkania, to czeka na nas w karczmie, nie chce wywoływać niepotrzebnej wrzawy, więc elegancki ubiór kupi sobie na miejscu. A wynagrodzenie na pewno będzie wystarczające, takich szczegółów dowiesz się od samego zainteresowanego. – Mężczyzna poprawił swoje bujne włosy. W tym momencie odezwał się byczek.
- Byliśmy jakiś czas temu w okolicach muru i widzieliśmy Cię. Tam są jedynie shinobi. Druga sprawa to chociażby twój kunai, który całkiem niedawno schowałeś, byle dzieciak się z nim nie pałęta. To co, ruszamy do karczmy. – Po tych słowach cała trójka ruszyła we wcześniej wspomniane miejsce. Gdy dotarli, weszli przez boczne drzwi, gdzie siedział ich tymczasowy szef.
Z/T
0 x
Re: Obszar obejmujący kilka posiadłości...
Mężczyźni dość szybko odpowiedzieli na pytania Okami'ego, no cóż odpowiedzi były satysfakcjonujące, w sumie jedynym pytaniem jakie pozostało bez odpowiedzi była kwestia wynagrodzenia... no cóż skoro ktoś nosi przy sobie tyle gotówki, iż z tego powodu potrzebuje ochrony to raczej nagroda za dostarczenie go na miejsce w jednym kawałku raczej będzie sowita, z resztą kto wie jak będzie to wyglądało.-Jestem zbyt nie ostrożny... ehh... rzeczywiście praca na murze, na sto procent przeświadczyła ich kim jestem, a kunai tylko potwierdził to... chyba zbyt afiszuje się ze swoimi zdolnościami- pomyślał. Młody Jugo podrapał się po nosie -Bez obrazy dla was, ale liczę, że w razie czego nie będę musiał was ratować, bo wiecie jak to jest... misja jest najważniejsza... a teraz chodźmy - powiedział i raźnym krokiem ruszył ze swymi nowymi towarzyszami broni, wciąż nieco obawiał się zasadzki, ale na szczęście do takowej nie doszło. Drogę do karczmy spędził w milczeniu powstrzymując się od dodatkowych pytań, podróż nie trwała tak długo jakby mogło to się wydawać, gdy weszli do karczmy szybko odnaleźli swojego tymczasowego protegowanego, wilk nieco cofnął się, aby dwójka mężczyzn mogła ustalić szczegóły.
[z/t]
[z/t]
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości