
Kwatera Shinzo
Kwatera Shinzo

0 x
Re: Kwatera Shinzo
W sobote po treningu wrócił do swojej kwatery. Po drodze zjadł wspaniały obiad składający się z mięsa mielonego wrzuconego do połowy papryczek i zapieczonego serem. W weekendy zawsze można było lepiej zjeść na murze. A odkąd zdobył uznanie kucharza pomagając w kuchni, zawsze daje mu troszkę lepiej. Nie chodzi tu o wielkość porcji, bo wiadomo na murze nikt nie był traktowany inaczej, lecz lepsze porcje, te mniej spalone lub bardziej doprawione. Jeśli chodzi o kuchnie to zamaskowany mężczyzna nigdy nie był wybredny. Zawsze jadł ze smakiem to, co ktoś mu przygotował, bo było to w pewnym stopniu podziękowanie dla tej osoby. Pewny rodzaj szacunku, bo sam nie musiał łapać zwierzyny, obrabiać ze skóry i smażyć na ognisku. Tak, był przyzwyczajony do takiego życia. Ciągle podróżując po lasach, polanach i ścieżkach tego świata ze swoim mentorem jedzenia nigdy im nie brakowało. Ale zazwyczaj łapali je sami, bo pracy po drodze nie było wiele,a pieniądze wydawali wtedy, gdy już na prawdę było to niezbędne. Położył się na łóżku i zaczął przypominać sobie kilka ciekawych polowań. Na pewno ten dzik, którego jedli przez ponad tydzień, którego zabicie było okupione uszczerbkiem na zdrowiu.
Oddalony od swojego stada i zagubiony został dostrzeżony przez dwójkę shinobi, która była głodna ponad wszystko i nie mogłą sobie odpuścić takiej zdobyczy. Ważył dobre dwieście kilogramów, ale i kły miał potężne i ostre. Oboje wiedzieli, że walka z nim będzie niebezpieczna, a każdy błąd może przynieść przykre konsekwencje.
- Zajdę go od frontu i ściągnę na siebie uwagę mistrzu- zaproponował Shinzo kiedy siedzieli w gąszczu krzaków jakieś pięćdziesiąt metrów od swojej zdobyczy. Nasłuchiwali ryków i podążali ich dźwiękiem.
- Jesteś silniejszy i na pewno Twoje ciosy wyrządzą mu sporo krzywdy, a potem możemy go dobić Twoim mieczem- odezwał się raz jeszcze zamaskowany, który miał wtedy niecałe dwanaście lat.
- Dobra, Twój plan, zobaczmy jak zadziała.- odezwał się opiekun.
W kolejnej chwili młody wyskoczył zza krzaków i popędził w prost na dzikie zwierzę, by ściągnąć na siebie swoją uwagę. Udało mu się to perfekcyjnie bo bestia zaczęła wściekle łypać i wydawać z siebie przeraźliwe dźwięki. Tąpała nogami i próbowała nastraszyć młodzieńca. Ten jednak stał dzielnie i zaczął powoli zbliżać się do dzika. Ten poirytowany nastawieniem Shinzo od razu ruszył na niego z impetem i dość przyzwoitą prędkością. Młody był pod wrażeniem, że można rozpędzić tak bardzo takie wielkie cielsko.
- Szybki jest- pomyślał i spróbował zmienić kierunek natarcia. Niestety nagle potknął się o kawałek korzenia i runął na ziemię skazany na łaskę dzika, który pędził na niego z przeraźliwym impetem.
Na szczęście jego prędkość była niczym w porównaniu do jego mistrza, który pojawił się przy Shinzo i wyplątał go z więzów w samą porę by uskoczyć. A przynajmniej tak się młodemu wydawało.
Gdy oddalili się na wystarczającą odległość zatrzymali się, a młody zobaczył, że jego opiekun krwawi. Zrobił przerażoną minę, czym nie polepszał sprawy:
- Weź się w garść Shinzo, to tylko draśnięcie.- powiedział twardo jego opiekun.- Teraz zastosujemy moją taktykę- powiedział i wytłumaczył plan swojemu podopiecznemu.
Po chwili on sam wyskoczył na dzika, który już wiedział co ma robić. Rozpędził się i leciał w stronę starego mężczyzny z podobnym impetem. Tym razem jednak wokół nie było żadnych przeszkód i mógł się on bezpiecznie wycofać. Nie zrobił tego i wyrzucił dwa kunaie prosto w oczy dzika. Jednego uniknął, a drugi wbił się nieco poniżej jego głowy, przez co w cale nie zwolnił. To była dopiero pierwsza część planu, bo Shinzo zeskoczył z drzewa na pędzącą bestię i przebił ją krótkim mieczem. Świniak zawył, jednak zaatakował zamaskowanego młodzieńca raniąc go kłem w nogę. Młody zdążył odskoczyć, lecz miecz nadal tkwił w ciele bestii.
- Co teraz mistrzu?- zapytał młodzian oglądając swoją ranę.
- Zostaw to mnie- powiedział opiekun i jego energia nagle zmieniła się. Nie wydawał się już przemęczony, a pełny wigoru. Z błyskawiczną szybkością pojawił się przy dziku i skręcił mu kark jednym uderzeniem.
Shinzo nie mógł uwierzyć własnym oczom. To czego przed chwilą był świadkiem było niesamowite i przerażające zarazem.
- Trenuj pod moim okiem, a kiedyś będziesz w stanie sam polować- zaśmiał się jego mentor i wyjął miecz z cielska potwora. Zamaskowany młodzieniec podbiegł do niego tak szybko jak mógł z krwawiącą kończyną i pomógł mu targać zwierzaka.
- Moim celem jest przerośnięcie Twoich umiejętności- powiedział z dumą Shinzo. Tego dnia, po zabandażowaniu swoich ran i przygotowaniu ziół leczniczych ucztowali jak królowie. Pierwszy raz od bardzo dawna młodzieniec czuł się wyjątkowo szczęśliwy. Podróżowali po całej kranie, polowali na swoje jedzenie i nie byli z bogaci. Dla niektórych szczęście to nie tylko pieniądze.
Shinzo odziedziczył troszkę grosza po swoim opiekunie. Nie była to duża suma, lecz pozwala na dobry start w życiu każdego początkującego shinobi. Na murze oczywiście nie przyznał się, że ma jakieś pieniądze. Wolał swoje sekrety trzymać w swoim pokoju. Nie chciał by został napadnięty, chociaż pewnie dla większości szczurów skończyło by się to nieciekawie. Mężczyzna był dość wysoki i dobrze zbudowany. Do tego nigdy nie było mu obce walczyć i wiedział jak o siebie zadbać. Ale nadal czuł się tutaj nieco nieswojo. Nie do końca ufał każdemu i nie wiedział co czai się za kolejnym dniem. Wiedział, że dzisiaj trenował już dużo i więcej nie będzie musiał. Lecz zostało trochę obowiązków do wypełnienia. Czekał na swoim łóżku z ciekawością, co dzisiaj zleci jego przełożony. Miał nadzieję, że wreszcie dostanie zmianę na samym szczycie muru, gdzie będzie mógł przyjrzeć się niezbadanym obszarom. Miał zamiar tam wyruszyć, zobaczyć nieodkryte jeszcze tereny. Dzikich ludzi i wszystkie ich sekrety. Niestety na to jeszcze trzeba mu będzie poczekać...
Oddalony od swojego stada i zagubiony został dostrzeżony przez dwójkę shinobi, która była głodna ponad wszystko i nie mogłą sobie odpuścić takiej zdobyczy. Ważył dobre dwieście kilogramów, ale i kły miał potężne i ostre. Oboje wiedzieli, że walka z nim będzie niebezpieczna, a każdy błąd może przynieść przykre konsekwencje.
- Zajdę go od frontu i ściągnę na siebie uwagę mistrzu- zaproponował Shinzo kiedy siedzieli w gąszczu krzaków jakieś pięćdziesiąt metrów od swojej zdobyczy. Nasłuchiwali ryków i podążali ich dźwiękiem.
- Jesteś silniejszy i na pewno Twoje ciosy wyrządzą mu sporo krzywdy, a potem możemy go dobić Twoim mieczem- odezwał się raz jeszcze zamaskowany, który miał wtedy niecałe dwanaście lat.
- Dobra, Twój plan, zobaczmy jak zadziała.- odezwał się opiekun.
W kolejnej chwili młody wyskoczył zza krzaków i popędził w prost na dzikie zwierzę, by ściągnąć na siebie swoją uwagę. Udało mu się to perfekcyjnie bo bestia zaczęła wściekle łypać i wydawać z siebie przeraźliwe dźwięki. Tąpała nogami i próbowała nastraszyć młodzieńca. Ten jednak stał dzielnie i zaczął powoli zbliżać się do dzika. Ten poirytowany nastawieniem Shinzo od razu ruszył na niego z impetem i dość przyzwoitą prędkością. Młody był pod wrażeniem, że można rozpędzić tak bardzo takie wielkie cielsko.
- Szybki jest- pomyślał i spróbował zmienić kierunek natarcia. Niestety nagle potknął się o kawałek korzenia i runął na ziemię skazany na łaskę dzika, który pędził na niego z przeraźliwym impetem.
Na szczęście jego prędkość była niczym w porównaniu do jego mistrza, który pojawił się przy Shinzo i wyplątał go z więzów w samą porę by uskoczyć. A przynajmniej tak się młodemu wydawało.
Gdy oddalili się na wystarczającą odległość zatrzymali się, a młody zobaczył, że jego opiekun krwawi. Zrobił przerażoną minę, czym nie polepszał sprawy:
- Weź się w garść Shinzo, to tylko draśnięcie.- powiedział twardo jego opiekun.- Teraz zastosujemy moją taktykę- powiedział i wytłumaczył plan swojemu podopiecznemu.
Po chwili on sam wyskoczył na dzika, który już wiedział co ma robić. Rozpędził się i leciał w stronę starego mężczyzny z podobnym impetem. Tym razem jednak wokół nie było żadnych przeszkód i mógł się on bezpiecznie wycofać. Nie zrobił tego i wyrzucił dwa kunaie prosto w oczy dzika. Jednego uniknął, a drugi wbił się nieco poniżej jego głowy, przez co w cale nie zwolnił. To była dopiero pierwsza część planu, bo Shinzo zeskoczył z drzewa na pędzącą bestię i przebił ją krótkim mieczem. Świniak zawył, jednak zaatakował zamaskowanego młodzieńca raniąc go kłem w nogę. Młody zdążył odskoczyć, lecz miecz nadal tkwił w ciele bestii.
- Co teraz mistrzu?- zapytał młodzian oglądając swoją ranę.
- Zostaw to mnie- powiedział opiekun i jego energia nagle zmieniła się. Nie wydawał się już przemęczony, a pełny wigoru. Z błyskawiczną szybkością pojawił się przy dziku i skręcił mu kark jednym uderzeniem.
Shinzo nie mógł uwierzyć własnym oczom. To czego przed chwilą był świadkiem było niesamowite i przerażające zarazem.
- Trenuj pod moim okiem, a kiedyś będziesz w stanie sam polować- zaśmiał się jego mentor i wyjął miecz z cielska potwora. Zamaskowany młodzieniec podbiegł do niego tak szybko jak mógł z krwawiącą kończyną i pomógł mu targać zwierzaka.
- Moim celem jest przerośnięcie Twoich umiejętności- powiedział z dumą Shinzo. Tego dnia, po zabandażowaniu swoich ran i przygotowaniu ziół leczniczych ucztowali jak królowie. Pierwszy raz od bardzo dawna młodzieniec czuł się wyjątkowo szczęśliwy. Podróżowali po całej kranie, polowali na swoje jedzenie i nie byli z bogaci. Dla niektórych szczęście to nie tylko pieniądze.
Shinzo odziedziczył troszkę grosza po swoim opiekunie. Nie była to duża suma, lecz pozwala na dobry start w życiu każdego początkującego shinobi. Na murze oczywiście nie przyznał się, że ma jakieś pieniądze. Wolał swoje sekrety trzymać w swoim pokoju. Nie chciał by został napadnięty, chociaż pewnie dla większości szczurów skończyło by się to nieciekawie. Mężczyzna był dość wysoki i dobrze zbudowany. Do tego nigdy nie było mu obce walczyć i wiedział jak o siebie zadbać. Ale nadal czuł się tutaj nieco nieswojo. Nie do końca ufał każdemu i nie wiedział co czai się za kolejnym dniem. Wiedział, że dzisiaj trenował już dużo i więcej nie będzie musiał. Lecz zostało trochę obowiązków do wypełnienia. Czekał na swoim łóżku z ciekawością, co dzisiaj zleci jego przełożony. Miał nadzieję, że wreszcie dostanie zmianę na samym szczycie muru, gdzie będzie mógł przyjrzeć się niezbadanym obszarom. Miał zamiar tam wyruszyć, zobaczyć nieodkryte jeszcze tereny. Dzikich ludzi i wszystkie ich sekrety. Niestety na to jeszcze trzeba mu będzie poczekać...
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości