Melina "Pod Zdechłym Kojotem"

[Toshiro]

- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 9/15 Ludzie rzeczywiście nie różnią się tak bardzo od siebie. Jeśli by się tak zastanowić to wszędzie można znaleźć morderców, porywaczy, rabusiów, pijaków, narkomanów. Wiadomo, można było znaleźć tych prawych bohaterów, którzy nadstawiają karku za innych. Ci drudzy jednak byli zdecydowanie rzadsi. Często działali zupełnie zza kurtyny, byli prostymi ludźmi. Mężami, ojcami, braćmi, synami. Tutaj jednak nawet jeden się nie ostał. Wszystko w swoje ręce musiał wziąć Katetsu. Miejscowym jakoś nie przeszkadzało, że mogliby zamknąć tę karczmę, być może wiedzieli, że jest wiele innych albo po prostu mieli to zupełnie gdzieś. W każdym razie chłopak z lepszych czy gorszych pobudek postanowił zapobiec być może katastrofie, która nadchodziła wielkimi krokami.
Zgarnięta po drodze butelka, a nawet dwie nie były problemem, ponieważ było ich tutaj pełno. Sporo pozostałości po tym jak kelnerka nie nadążała sama sprzątać po wszystkich. Nagle rozległ się głos zbitego szkła. Po pierwszym ciosie mężczyzna, który akurat był odwrócony do Hoshigakiego tyłem - padł jak kłoda. Niestety gdy ten chciał ogłuszyć drugiego - ten już był na to gotowy i złapał go za rękę. On jednak czuł, że jest od niego silniejszy i po chwili szamotaniny raczej powinien bez problemu się wyswobodzić.
-To ja miałem go rozjebać! Teraz będzie, że się ktoś włączył i gówno będzie z tego wszystkiego.- wycedził do Katetsu wyraźnie zdenerwowany i się na niego zamachnął.

Karczmarz
Kelnerka
Awanturnik

[Katetsu]

Jakoś udało się chłopakowi wyratować sytuację, nie spodziewał się że napastnik tak szybko zsunie się bezwładnie na ziemie. Musiał być nieźle pijany. Drugi natomiast był trochę szybszy, bo złapał chłopaka za rękę, na szczęście albo był bardzo pijany i jego mięśnie były osłabione, albo po prostu nie był silny, bo chłopak po chwili szarpania się uwolnił. Zdenerwowany napastnik powiedział coś co było niezrozumiałe - Czyli on miał plan wcześniej się z nim bić? - zastanowił się, ale i tak go nie obchodziły jakieś wewnętrzne zatargi. Dostał karczmarz i to w jego obronie stanął, to że popsuł czyiś plan było tylko konsekwencją ich zachowania.

Trochę mu to podniosło ciśnienie i chyba wytrzeźwiał, więc jeszcze bardziej zdenerwował się że bezsensu wydał pieniądze - Będę musiał kupić kolejną butelkę po tym wszystkim - Oczywiście, jak to się dla niego dobrze skończy i nie wyląduję w szpitalu, lub co gorsza w kostnicy. Ale teraz musiał się skupić na przeciwniku, a nie zastanawiać się co będzie potem, bo mogło nie być potem. Mężczyzna zamachnął się na chłopaka, więc ten musiał wykorzystać wszystkie sposobności by się bronić. Gość był trochę nieogarnięty po krótkiej szarpaninie, prawdopodobnie coś tam wypił i był zdenerwowany. Katetsu postanowił wykorzystać techniki uniku, której nauczył go wujek. Była to bardziej sztuczka niż faktyczna technika używająca chakry.
Gdy mężczyzna się na niego zamachnął, Hoshigaki zrobił szybki pół-piruet w prawy bok, a następnie podstawił lewą nogę mężczyźnie, by ten się przewrócił. Chciał na chwilę wstrzymać zapędy napastnika. Raczej go tym nie znokautuje, ale miał szanse zyskać trochę czasu. Następnie powoli przesuwał się w stronę drzwi, by wyjść na ulicę i nie bić w karczmie, robiąc więcej szkód

  Ukryty tekst

[Toshiro]

- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 11/15 Akcja nabierała tempa. W szczególności, że do "walki włączył się Katetsu. Czy to on był taki mocny, czy może jego ofiara taka słaba? A może po prostu zmęczona wcześniejszym pojedynkiem? Tego nie mógł wiedzieć, jednak pierwszy padł, ten, który nieco bardziej oberwał, a przynajmniej z początkowych obserwacji można było to wywnioskować.
W każdym razie Hoshigaki zdołał się wyszarpnąć po chwili szamotaniny i jego ręka była z powrotem wolna.(//bo zakładam, że to robisz, a wcześniej nigdzie o tym nie było, że Ci się to udało ) W jego głowie powstały wątpliwości po słowach mężczyzny, z którym się siłował. Jaki był powód całej tej sprzeczki? Być może po prostu tak tutaj rozwiązywano sprawy. Trzeba było przecież pokazać kto jest silniejszy? Przecież silniejszy zawsze wygrywał, takie prawo dżungli, a także i tego jak na razie i tego świata. Siła była zazwyczaj wszystkim. Decydowała o tym kto władał daną osadą i kreowała znane osobistości.
Gdy adrenalina napływa do krwi rzeczywiście o wiele łatwiej pozbyć się zatrucia tą bezlitosną substancją jaką jest alkohol. Dla shinobi może być nawet śmiertelna w skutkach, ponieważ mocno przyćmiewa zmysły. A jednak, dalej bardzo wiele z nich go spożywa.Tym razem jednak Katetsu miał szczęście, ponieważ dawka jaką wcześniej przyjął nie była zbyt duża, a ten, który stał przed nim na pewno przyjął o wiele większą. Widząc nadchodzący atak niebieskoskóry odsunął się sprawnie na bok podkładając nogę nacierającemu awanturnikowi. Ten zaś wylądował na ziemi i warknął szybko się z niej podnosząc i dalej nacierając. Rzeczywiście strategia Hoshigakiego była całkiem dobra, ponieważ skupiła na niego całą swoją uwagę mężczyzny i udało się go w końcu wywabić na zewnątrz.

  Ukryty tekst

Karczmarz
Kelnerka
Awanturnik

[Katetsu]

Trochę zamieszania w całym tym zamieszaniu, ale jakimś cudem chłopakowi udało się przewrócić awanturnika. Tym samym wziął całą uwagę na siebie, czyli dokładnie tak jak planował. Postanowił wyjść na zewnątrz i tam jakoś unieszkodliwić mężczyznę. Może nawet jakimś cudem ktoś postanowi mu pomóc - Nie ma tu żadnej służby bezpieczeństwa? - zastanowił się, ale chyba szybko do niego dotarło jakie to było głupie. U niego nic takiego nigdy nie widział, więc czego oczekiwał od takiego miejsca. Może wydawało mu się że tutaj wszystko będzie inne. Co prawda jest tu inne powietrze, ludzie, budynki, ale jakby przyjrzeć się temu dokładniej to i tak to samo co w domu. Może ta cała podróż nie miała sensu, skoro wszyscy są tacy sami - Może przynajmniej spotkam jakichś ciekawych ninja. Paradoksalnie nie widziałem jeszcze żadnego od kiedy tu jestem. No chyba że jeden z nich wyszedł jak tamci zaczęli się bić

Kto wie, może już minęło go w drodze do karczmy kilku ninja. Teoretycznie tak to powinno wyglądać że się nie znają i wykonują misje w sekrecie. Ale wiadomo jak to wygląda w praktyce. Ciężko jest utrzymać to w sekrecie, tym bardziej wtedy, gdy wygląda się jak drapieżne zwierzę. Jeżeli się jeszcze nie znaleźli na dworze, to Hoshigaki chciał do tego jak najszybciej doprowadzić. Wtedy i tylko wtedy, chwycił za broń. Wyciągnął swojego wielkiego kunai'a zza pleców i wystawił go na długość ręki, przed twarz oponenta - Nie wkurwiaj mnie, dobrze? - powiedział z drwiącym uśmieszkiem, pokazując swoje nienaturalne kły. Przypominał w tym momencie rekina który wyczuł krew swojej ofiary.

  Ukryty tekst

[Toshiro]

- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 13/15 Katetsu wychodząc z karczmy szukał jeszcze gdziekolwiek pomocy. Rzucał wymownymi spojrzeniami to na jednych to na drugich, którzy patrzyli się jak on użera się z jakimś pijakiem. Na ich twarzach mógł dostrzec jedynie szydercze uśmieszki albo zupełny brak zainteresowania. Jak można było spodziewać się straży w jakiejś melinie, do której najpewniej woleli się nie zapuszczać nawet mieszkańcy? Jedynie zaglądali tu miejscowi, którzy wiedzieli jak się tutaj poruszać albo mieli jakiś interes albo po prostu marynarze, którzy chcieli sobie tanio zjeść i gdzieś się nachlać i odpocząć. rzeczywiście powietrze było jakieś inne, ludzie różniejsi, budynki o innej architekturze, ale mimo tego wszystko było bardzo podobne. Nieważne gdzie się trafiło, prawie zawsze dało się znaleźć odpowiednik z miejsca, z którego się pochodzi.
Wydawało się, że mężczyzna jest już jak na widelcu. Obserwowałeś jego ruchy bez większego problemu i prowadziłeś go do wyjścia. Na szczęście nie musiałeś się posuwać do tego, aby wyciągać swojego kunaia. Gdy wyszedłeś na zewnątrz nie miałeś jednak szans, aby się popisać, ponieważ kątem oka dostrzegłeś cztery sylwetki zakute w zbroje. Była to czwórka strażników, których mogłeś rozpoznać po mundurze, który mieli dokładnie taki sam jak ludzie, z którymi rozmawiał kapitan gdy tutaj przybył.
-Stać! Co się tutaj dzieje? Dostaliśmy doniesienie, że znów ktoś tutaj robi rozróbę. Coście za jedni? - powiedział poważnie mężczyzna na samym przodzie. W tym momencie awanturnik zastygł nagle w miejscu i obejrzał się za siebie jakby miał zaraz uciekać, jednak ten chyba doskonale znał swój los, więc postanowił jeszcze jakoś spróbować z tego wyjść i wskazał na Ciebie palcem.
-To on mnie zaatakował!- rzeczywiście była to najprawdziwsza prawda. Strażnik spojrzał na Katetsu i zmarszczył brwi. Zaczął powoli iść w jego kierunku wraz z całym oddziałem.

Karczmarz
Kelnerka
Awanturnik
Strażnik

  Ukryty tekst

[Katetsu]

Super, ludzie w okolicy mieli kompletnie w dupie to co się dzieję z innymi. Ciekawa okolica nie ma co. Każdy zajęty swoimi sprawami i nie wychyla się poza czubek swojego nosa. - Prawie jak w domu - westchnął uśmiechnięty Katetsu, niczego nie oczekiwał, wręcz by się zdziwił. Natomiast to i tak nastąpił. Zdziwił się na śmierć gdy zauważył grupę strażników. Stwierdził to po tym że mieli ten sam strój co Ci z którymi rozmawiał kapitan. Jakby miło było gdyby któryś z nich wtedy przy tym był. Ułatwiłoby to opowiedzenie całej sytuacji szybciej. Przynajmniej nie musiał wyciągać broni, a było już blisko by na tych ulicach polała się krew. W porównaniu do awanturnika, był tu przyjezdnym i wiadomym było, że jeżeli nie jest bogatym podróżującym szlachcicem to ma gorzej. Zastanowił się czy nie wyjąć broni by się poddać, ale obawiał się że zostanie to potraktowane jako próba dobycia broni w celu ataku. A nie znał szybkości czterech nowych postaci. Prawdopodobnie by go powalili raz dwa.
Gdy zapytali się co tu się dzieję, czuł się jakby ktoś go oskarżał za cudze winy. Jedynym świadkiem który potwierdzi jego zeznania jest kelnerka w środku, która nie wiadomo czy stanie z turystą - W co ja się wpakowałem - pomyślał, a wtedy awanturnik odezwał się do strażników - Sukinsynu - powiedział przez zęby Hoshigaki, a następnie odwrócił się do strażników. Musiał szybko się wytłumaczyć i chciał to zrobić bardziej składnie niż tamten - On i jeszcze jeden mężczyzna, który leży w karczmie, wszczęli awanturę i znokautowali karczmarza. Kelnerka która zajęła się swoim szefem poprosiła o pomoc. Nie miałem serca by jej odmówić - z tym ostatnim skłamał, jedyne co go obchodziło to alkohol na wieczór. Chociaż kto wie, może gdzieś w tym rybim sercu są jakieś uczucia.
Miał nadzieję że strażnicy sprawdzą na spokojnie co się stało i zbadają sprawę. Marzył by to się już zakończyło. Nie opierał się strażnikom, gdyby chcieli go zatrzymać. Nie mógł się narazić tutejszej władzy w pierwszy dzień przybycia do nowego kraju.

[Toshiro]

- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 15/15 Rzeczywiście ludzi, których widział dookoła Katetsu nie bardzo obchodziło to co się dzieje. Czy to była kwestia dzielnicy, w której się znalazł? Na pewno miało to jakiś wpływ. W biedniejszych dzielnicach raczej rzadko ktokolwiek komukolwiek pomagał, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie było ich stać na pomaganie. Nie mówiąc już o tym, że można było bardzo łatwo narazić się komuś kto mógł mieć jakieś wpływy, czy też znajomości, a wtedy... No cóż. Jest się zdanym tylko i wyłącznie na siebie. Dla shinobi może nie stanowiłoby to większego problemu jednak zwykli ludzie raczej woleli się nie wychylać.Strażnikowi nie umknęła obelga skierowana do nieznajomego, który zgrywał teraz przed nim niewiniątka. Po słowach Hoshigakiego przybrał niezadowolony wyraz twarzy.
-Taa i co jeszcze? Nie dość, że nie jesteś stąd to jeszcze się panoszysz.- powiedział dalej zgrywając głupa, zaś w międzyczasie przywódca strażników wskazał na mężczyznę i dwójka strażników podeszła do awanturnika, zaś przywódca z jednym swoim przydupasem podeszli do Katetsu.
-Jak na razie to oboje pójdziecie z nami, a przynajmniej do czasu wyjaśnienia.- powiedział do niebieskoskórego kiedy z karczmy nagle wybiegła kelnerka, która wcześniej poprosiła go o pomoc.
-Zostawcie go! To wszystko oni!- krzyknęła w kierunku przywódcy straży. -Ten młodzieniec jako jedyny cokolwiek zrobił po tym jak te dwa oprychy zaczęły się lać na samym środku karczmy rozwalając wszystko dookoła. Oprócz tego byli na tyle bezczelni, że pobili Masahiego, gdy ten chciał ich rozdzielić. Zabierzcie ich stąd, niech oboje pójdą po rozum do głowy na odsiadce.- powiedziała szybko kręcąc na sam koniec głową. Mężczyzna, który miał rozbroić Katetsu zatrzymał się i spojrzał na niego lekko spod byka.
-No dobra, skoro tak to idź weź zgarnij tego z karczmy. - westchnął głośno i zaklął pod nosem. Widać było, że musiał się użerać z takimi nie raz i musiało go to na prawdę frustrować, że musi tutaj przyjść.Po raz kolejny. Katetsu został puszczony wolno, a po chwili kelnerka podeszła do niego żwawo dziękując i wręczając mieszek pieniędzy dodając, że to od właściciela karczmy za pomoc.
Misja zakończona powodzeniem. Karczmarz
Kelnerka
Awanturnik
Strażnik

[Katetsu]

Strażnik narzucił się na chłopaka od razu jak zauważył jego reakcje. Prawdopodobnie gdyby taka sytuacja działa się u niego na wyspie to tamtejsi strażnicy też agresywnie by zareagowali na obcego przybysza. To trochę osłabiło temperament Hoshigakiego, który już chciał wymamrotać coś nieładnego do strażnika. Na szczęście w jego obronie stanęło kelnerka, która prosiła o pomoc - Dobrze że chociaż jedna osoba jest trzeźwo myśląca - Pomyślał, przynajmniej nie musiał się przejmować tym całym bałaganem który zostawili. Zawsze mogła bronić swoich jak ofiara broniąca swojego porywacza, albo z jakiegoś poczucia patriotyzmu. Takie coś nie miało tutaj miejsca i Katetsu został puszczony wolno. Strażników chyba męczyło już to uganianie się pijanymi awanturnikami, co oznaczało że to miasto nie ma raczej ciekawszych wydarzeń. No chyba że shinobi tutaj dostają najfajniejsze smaczki. W myśl "Kto się nie dostał do bycia shinobi został strażnikiem".

Niebieskowłosy nie oczekiwał nawet podziękował, uznał że przez tą całą sytuacje ze strażnikami, wszyscy o nim zapomną. Mylił się. Kelnerka podeszła do niego, podziękowała mu i wręczyła mieszek z pieniędzmi - O - westchnął zadziwiony - Nie spodziewałem się, polecam się na przyszłość - uśmiechnął się, odbierając nagrodę. Raczej już tu nigdy nie wróci, ale wykrzesał z siebie jakąś uprzejmość. Schował mieszek i odwrócił się na pięcie. Chciał jak najszybciej opuścić to zapuszczone miejsce. Spojrzał przez ramię na kobietę i dodał - Proszę pozdrowić karczmarza i życzyć mu ode mnie dużo zdrowia - Poprawił pasek na broń i ruszył w stronę motelu. Za kilka dni miał wrócić do portu, musiał wypocząć.

z/t