Pełne morze
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Pełne morze
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Pełne morze
Wszystko to brzmiało niezwykle pięknie, choć prawdę powiedziawszy Kaito nie był pewien czy nie porywa się czasem z motyką na słońce. Nie znając się kompletnie ani na żeglarstwie, ani na rybołówstwie, wypływał na pełne morze z jakimś starcem, a ich środek transportu niewątpliwie nie umywał się do okrętu Yamanaka, którego wrak chłopak widział przecież nie tak dawno temu. Patrząc na wiek swojego kompana, młody Hozuki szczerze wątpił, by dali sobie we dwóch radę w przypadku wyjątkowo pechowych warunków atmosferycznych. Z drugiej strony na plus działało na pewno doświadczenie rybaka, i kto wie, być może mimo niepełnej już sprawności, miał on w zanadrzu kilka swoich sztuczek. Tylko czy rzeczywiście zasługiwał na tak bezgraniczne zaufanie ze strony młodzieńca?
Docinki były niewinne, nawet zabawne, więc niespecjalnie mu przeszkadzały. Zresztą w porównaniu z jego obawami można by rzec przewrotnie, że były jedynie kroplą w morzu. Chłopak znosił je więc dzielnie, wiosłując ile sił miał w rękach. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale intuicyjnie zdołał załapać o co chodzi. Nie spodziewał się jednak, że będzie to tak ciężka praca – czuł, że się do niej nie nadaje i w gruncie rzeczy cieszył się, że ta przygoda jest wyłącznie jednostkowym wypadkiem i że zdecydował się zostać shinobi, a nie poławiaczem ryb czy pereł. Czas upływał, a sędziwego wieku mędrzec zdecydował się umilić go swoją opowieścią, która w mniemaniu Kaito już od samego początku nie trzymała się kupy, choć nie dało się przy tym ukryć, że jako bajeczka dla dzieci brzmiała nawet interesująco.
- Błogosławiony przez błyskawice. – Powtórzył po mężczyźnie z niedowierzaniem. Ba, nawet się do końca nie krył z tym, że ta historia kompletnie go nie przekonuje. No ale niby wcześniej ten dziwak mówił coś, że jest to jakaś legenda, a jak to mówią, w każdej z nich znajduje się ziarenko prawdy. Dlatego też, mimo ewentualnych wątpliwości, postanowił wysłuchać słów dziadziny, starając się przy tym odcedzić prawdopodobne fakty od wierutnych bzdur, co nie było wcale łatwym przedsięwzięciem. I nie, wcale nie solidaryzował się z głównym bohaterem opowiastki. Tak po prawdzie nawet nie zauważył między sobą a sumem żadnego podobieństwa, choć pewnie powinien. Po prostu Kaito często zapominał o tym, że je znacznie więcej, niż sugerowałaby jego postura.
Im dalej w las, tym więcej drzew. Podobnie było z tą całą legendą. Z każdym kolejnym zdaniem stawała się ona coraz to głupsza, a młody Hozuki nie rozumiał jak ludzie mogą wierzyć w takie rzeczy. Ogromny sum, który terroryzuje rybaków i któregoś pięknego dnia postanowił wyciągnąć swe wielkie wąsy ku niebu? Poważnie? Najgorsze jednak było dopiero przed nim, ta wielce dramatyczna przerwa, po której Kaito najchętniej uderzyłby się w czoło, gdyby nie fakt, że musiał trzymać wiosła. Pozwolił sobie natomiast na ciche, ledwie słyszalne westchnięcie, bo powoli zaczynał żałować, że zdecydował się na tę wątpliwej przyjemności przejażdżkę (czy tam przepłynkę).
- Skoro sum zdechł, to czego właściwie szukamy? – Zdał sobie sprawę z tego, że jego pytanie nie jest właściwie dopiero wtedy, gdy wypowiedział je na głos. Nawet jeśli nie dowierzał słowom mężczyzny, to nie miał jednak przy tym zamiaru go w żaden sposób urazić. A co by nie powiedzieć, wczuł się w tę historię niewiarygodnie i Hozukiemu po swym własnym komentarzu zrobiło się go nieco przykro.
- To znaczy… czy nasze poszukiwania nie są w takim razie bezcelowe? – Dodał zaraz, co chyba brzmiało już nieco lepiej. Tak czy inaczej, zamiast czekać na odpowiedź, chłopak obserwował uważnie teren i nieźle się przeląkł, kiedy zobaczył, że jakaś wielka ryba wpływa ewidentnie na kurs kolizyjny z ich łodzią.
- Co robimy? Co robimy? – Sam nie zauważył, kiedy zaczął panikować, ale czy można było mu się dziwić? Pierwszy raz był w takiej sytuacji, więc nie wiedział, czy w ogóle powinien się tym wystającym grzbietem zamartwiać czy może jest to coś kompletnie normalnego, niestwarzającego dla nich żadnego realnego zagrożenia.
Docinki były niewinne, nawet zabawne, więc niespecjalnie mu przeszkadzały. Zresztą w porównaniu z jego obawami można by rzec przewrotnie, że były jedynie kroplą w morzu. Chłopak znosił je więc dzielnie, wiosłując ile sił miał w rękach. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale intuicyjnie zdołał załapać o co chodzi. Nie spodziewał się jednak, że będzie to tak ciężka praca – czuł, że się do niej nie nadaje i w gruncie rzeczy cieszył się, że ta przygoda jest wyłącznie jednostkowym wypadkiem i że zdecydował się zostać shinobi, a nie poławiaczem ryb czy pereł. Czas upływał, a sędziwego wieku mędrzec zdecydował się umilić go swoją opowieścią, która w mniemaniu Kaito już od samego początku nie trzymała się kupy, choć nie dało się przy tym ukryć, że jako bajeczka dla dzieci brzmiała nawet interesująco.
- Błogosławiony przez błyskawice. – Powtórzył po mężczyźnie z niedowierzaniem. Ba, nawet się do końca nie krył z tym, że ta historia kompletnie go nie przekonuje. No ale niby wcześniej ten dziwak mówił coś, że jest to jakaś legenda, a jak to mówią, w każdej z nich znajduje się ziarenko prawdy. Dlatego też, mimo ewentualnych wątpliwości, postanowił wysłuchać słów dziadziny, starając się przy tym odcedzić prawdopodobne fakty od wierutnych bzdur, co nie było wcale łatwym przedsięwzięciem. I nie, wcale nie solidaryzował się z głównym bohaterem opowiastki. Tak po prawdzie nawet nie zauważył między sobą a sumem żadnego podobieństwa, choć pewnie powinien. Po prostu Kaito często zapominał o tym, że je znacznie więcej, niż sugerowałaby jego postura.
Im dalej w las, tym więcej drzew. Podobnie było z tą całą legendą. Z każdym kolejnym zdaniem stawała się ona coraz to głupsza, a młody Hozuki nie rozumiał jak ludzie mogą wierzyć w takie rzeczy. Ogromny sum, który terroryzuje rybaków i któregoś pięknego dnia postanowił wyciągnąć swe wielkie wąsy ku niebu? Poważnie? Najgorsze jednak było dopiero przed nim, ta wielce dramatyczna przerwa, po której Kaito najchętniej uderzyłby się w czoło, gdyby nie fakt, że musiał trzymać wiosła. Pozwolił sobie natomiast na ciche, ledwie słyszalne westchnięcie, bo powoli zaczynał żałować, że zdecydował się na tę wątpliwej przyjemności przejażdżkę (czy tam przepłynkę).
- Skoro sum zdechł, to czego właściwie szukamy? – Zdał sobie sprawę z tego, że jego pytanie nie jest właściwie dopiero wtedy, gdy wypowiedział je na głos. Nawet jeśli nie dowierzał słowom mężczyzny, to nie miał jednak przy tym zamiaru go w żaden sposób urazić. A co by nie powiedzieć, wczuł się w tę historię niewiarygodnie i Hozukiemu po swym własnym komentarzu zrobiło się go nieco przykro.
- To znaczy… czy nasze poszukiwania nie są w takim razie bezcelowe? – Dodał zaraz, co chyba brzmiało już nieco lepiej. Tak czy inaczej, zamiast czekać na odpowiedź, chłopak obserwował uważnie teren i nieźle się przeląkł, kiedy zobaczył, że jakaś wielka ryba wpływa ewidentnie na kurs kolizyjny z ich łodzią.
- Co robimy? Co robimy? – Sam nie zauważył, kiedy zaczął panikować, ale czy można było mu się dziwić? Pierwszy raz był w takiej sytuacji, więc nie wiedział, czy w ogóle powinien się tym wystającym grzbietem zamartwiać czy może jest to coś kompletnie normalnego, niestwarzającego dla nich żadnego realnego zagrożenia.
0 x
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Pełne morze
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Pełne morze
Wcale nie był taki głupi jak mogłoby się wydawać. Po prostu nieraz był zbyt narwany i robił coś szybko, zanim to dobrze przemyślał. Ale nie dało mu się odmówić bystrości umysłu i kiedy sytuacja tego wymagała, potrafił się jednak skoncentrować i opracować dobry, składny plan. Tylko czy można było w ogóle o takim mówić, jeśli nie znało się nijak na fachu? Może to nie tak, że widział morze jedynie na pocztówkach, w końcu mieszkał nawet na wyspach, ale zdecydowanie nigdy nie zapuszczał się samodzielnie na ryby, tylko najzwyczajniej w świecie kupował je na targach czy w ryokanach. Pływał jedynie wtedy, kiedy musiał przedostać się do innego regionu, a wędki chyba nigdy nie miał nawet w ręku. Teraz sam zaczął się zastanawiać co go właściwie skłoniło do tego, by pomóc starcowi, ale skoro już się na taką podróż zdecydował, to nie miał zamiaru się również wycofywać. Problem tkwił w tym, że historie opowiadane przez rybaka osiągały wręcz nieprzekraczalne granice absurdu, a przez to już w ogóle nie miał pojęcia, jaka będzie jego rola w całym tym przedsięwzięciu. Co gorsza, początkowo nie zauważył nawet tej ogromnej ryby, która znikąd zjawiła się przy łódce i najwyraźniej czyhała na życie dwóch naiwnych osobników, przez co zaczął już do reszty panikować.
- Ah tak, pewnie i suchoty. – Zawtórował swojemu towarzyszowi, mimo że nie wierzył w te bzdety. Musiałby mieć nierówno pod sufitem, żeby uznać tę opowieść za prawdziwą, ale jednocześnie nie chciał urazić uczuć mężczyzny. Widać było po jego pewności siebie i śmiałym tonie, że dla niego ta historia o sumie była niczym jakaś nowa religia, więc Kaito stwierdził, że wyprowadzanie go z błędu nie miałoby najmniejszego sensu i mogłoby się okazać szkodliwe dla nich obu. No właśnie, czy bardziej szkodliwe od tego wielkiego rybska, przez które mogli zaraz utonąć?
- To jaka jest w ogóle nasza misja?! – Zapytał już nieco bardziej podenerwowany, bo rybak zdawał się kompletnie nie przejmować ich trudnym położeniem. Ot, jakby spotkanie takiego okazu było dla niego chlebem powszednim. Być może mężczyzna wiedział co robić, ale młody Hozuki miał wrażenie, że to ostatnie chwile jego życia. Spojrzał na minę swojego towarzysza i niestety, wyglądało na to, że jednak i on nie ma pomysłu na to jak poradzić sobie ze zwierzem. Cholera, co by tu zrobić? Pech chciał, że byli na pełnym morzu, na którym większość dotonowych technik zdawała się na nic. Chociaż…
- Doton: Iwadeppō! – Wykrzyknął czarnowłosy ninja, mając nadzieję, że wypluty przez niego ze sporą siłą kamień zdoła chociaż przepchnąć nieco tę rybę, zmieniając tym samym kierunek, w którym spadała. Nie oszukujmy się, nie chciał, żeby to coś rozwaliło im łódkę, bo wtedy mogłoby być naprawdę kiepsko. W duchu modlił się więc, by jego wymyślony naprędce plan dał im chociaż chwilę czasu. Póki co grał na zwłokę, bo nie udało mu się jeszcze wpaść na nic lepszego i bardziej skutecznego.
- Ah tak, pewnie i suchoty. – Zawtórował swojemu towarzyszowi, mimo że nie wierzył w te bzdety. Musiałby mieć nierówno pod sufitem, żeby uznać tę opowieść za prawdziwą, ale jednocześnie nie chciał urazić uczuć mężczyzny. Widać było po jego pewności siebie i śmiałym tonie, że dla niego ta historia o sumie była niczym jakaś nowa religia, więc Kaito stwierdził, że wyprowadzanie go z błędu nie miałoby najmniejszego sensu i mogłoby się okazać szkodliwe dla nich obu. No właśnie, czy bardziej szkodliwe od tego wielkiego rybska, przez które mogli zaraz utonąć?
- To jaka jest w ogóle nasza misja?! – Zapytał już nieco bardziej podenerwowany, bo rybak zdawał się kompletnie nie przejmować ich trudnym położeniem. Ot, jakby spotkanie takiego okazu było dla niego chlebem powszednim. Być może mężczyzna wiedział co robić, ale młody Hozuki miał wrażenie, że to ostatnie chwile jego życia. Spojrzał na minę swojego towarzysza i niestety, wyglądało na to, że jednak i on nie ma pomysłu na to jak poradzić sobie ze zwierzem. Cholera, co by tu zrobić? Pech chciał, że byli na pełnym morzu, na którym większość dotonowych technik zdawała się na nic. Chociaż…
- Doton: Iwadeppō! – Wykrzyknął czarnowłosy ninja, mając nadzieję, że wypluty przez niego ze sporą siłą kamień zdoła chociaż przepchnąć nieco tę rybę, zmieniając tym samym kierunek, w którym spadała. Nie oszukujmy się, nie chciał, żeby to coś rozwaliło im łódkę, bo wtedy mogłoby być naprawdę kiepsko. W duchu modlił się więc, by jego wymyślony naprędce plan dał im chociaż chwilę czasu. Póki co grał na zwłokę, bo nie udało mu się jeszcze wpaść na nic lepszego i bardziej skutecznego.
Ukryty tekst
0 x
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Pełne morze
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Pełne morze
Żałował. Naprawdę żałował, że wszedł z rybakiem na tę łódź, nie mając zielonego pojęcia o rybołówstwie i żeglarstwie, a także o usposobieniu nieznajomego mężczyzny. Prawdą jednak było to, że zgubiła go jego własna empatia i współczucie. Zdał sobie sprawę z tego, że musi chyba popracować nad tym nazbyt uroczym charakterem, bo któregoś dnia jego dobroć serca może zaważyć o jego żywocie. Nie potrafił przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy, smutku czy cierpienia, co teoretycznie stawiało go w niezwykle jasnym świetle. Problem tkwił w tym, że pomagając, często sam pakował się w tarapaty. Bycie miłosiernym samarytaninem miało więc swoje minusy i nieraz być może powinien zapomnieć o innych, a zamiast tego posłuchać głosu rozsądku.
Nie kwestionował prawdziwości legendy marynarza, nie chcąc jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji. Zastanawiał się jednak, czego w ogóle mężczyzna od niego oczekuje i kiedy jego koszmar dobiegnie końca. Jego odpowiedź, jakoby ich wspólną misją było łowienie ryb, również nie była dla niego satysfakcjonująca. Mimo wszystko czuł się w swoją rolę, chociaż zrezygnował z użycia harpuna – i tak niczego by tą bronią nie ustrzelił. Rzeczywiście wykrzyczał głośno nazwę techniki, choć nie powinno być to problem, o ile tylko ryba magicznym sposobem nie znała ludzkiej mowy. Jak się okazało, chyba nie znała, bo jego plan zakończył się sukcesem. Trafił, a morskie zwierzę nie miało żadnych szans z silnym, dotonowym pociskiem. O dziwo jednak, rybak mimo swych kolejnych poleceń, nie wydawał się zadowolony z przebiegu wydarzeń. Może czułby się lepiej, gdyby własnoręcznie upolował ten okaz? No trudno, nie zamierzał się teraz nad tym zastanawiać. Po prostu sięgnął po swoje wiosła i machał energicznie rękami, żeby jak najszybciej władować ofiarę na pokład. Miał nadzieję, że ten łup będzie wystarczający i że wreszcie będą mogli powrócić na brzeg. Coś go jednak nadal niepokoiło, a co gorsza nie miał zielonego pojęcia co.
- Coś musiało chyba spłoszyć tę rybę… – Zagadnął więc rybaka, licząc na to, że może on będzie mógł podzielić się większą wiedzą. Ta tutaj nie wyglądała wcale na taką, która zdolna byłaby wzburzyć morze i unieść ich łódź. Poza tym zachowała się nienaturalnie, dokładnie tak jakby uciekała przed czymś o wiele groźniejszym, o znacznie większych gabarytach. W oczekiwaniu na odpowiedź starca, Kaito zaczął się więc rozglądać dookoła, bo choć może nagle się uspokoiło, lepiej było mieć się na baczności.
Nie kwestionował prawdziwości legendy marynarza, nie chcąc jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji. Zastanawiał się jednak, czego w ogóle mężczyzna od niego oczekuje i kiedy jego koszmar dobiegnie końca. Jego odpowiedź, jakoby ich wspólną misją było łowienie ryb, również nie była dla niego satysfakcjonująca. Mimo wszystko czuł się w swoją rolę, chociaż zrezygnował z użycia harpuna – i tak niczego by tą bronią nie ustrzelił. Rzeczywiście wykrzyczał głośno nazwę techniki, choć nie powinno być to problem, o ile tylko ryba magicznym sposobem nie znała ludzkiej mowy. Jak się okazało, chyba nie znała, bo jego plan zakończył się sukcesem. Trafił, a morskie zwierzę nie miało żadnych szans z silnym, dotonowym pociskiem. O dziwo jednak, rybak mimo swych kolejnych poleceń, nie wydawał się zadowolony z przebiegu wydarzeń. Może czułby się lepiej, gdyby własnoręcznie upolował ten okaz? No trudno, nie zamierzał się teraz nad tym zastanawiać. Po prostu sięgnął po swoje wiosła i machał energicznie rękami, żeby jak najszybciej władować ofiarę na pokład. Miał nadzieję, że ten łup będzie wystarczający i że wreszcie będą mogli powrócić na brzeg. Coś go jednak nadal niepokoiło, a co gorsza nie miał zielonego pojęcia co.
- Coś musiało chyba spłoszyć tę rybę… – Zagadnął więc rybaka, licząc na to, że może on będzie mógł podzielić się większą wiedzą. Ta tutaj nie wyglądała wcale na taką, która zdolna byłaby wzburzyć morze i unieść ich łódź. Poza tym zachowała się nienaturalnie, dokładnie tak jakby uciekała przed czymś o wiele groźniejszym, o znacznie większych gabarytach. W oczekiwaniu na odpowiedź starca, Kaito zaczął się więc rozglądać dookoła, bo choć może nagle się uspokoiło, lepiej było mieć się na baczności.
Ukryty tekst
0 x
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Pełne morze
Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości