[Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Harisham »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Seinaru »

Namaszczenie Asagiego jako kolejnego dowódcy ich grupy wywołało konflikt na twarzach niektórych zebranych. Seinaru nie miał z tym żadnego problemu, ale rozumiał obawy wszystkich tych, którzy widzieli na tym stanowisku siebie, albo mieli w głowie lepszą kandydaturę, a jednak nie zdecydowali się podzielić nią z resztą grupy. Jeśli nikt nie odzywał się przed, to nie powinien mieć pretensji po. Niemniej jednak, obeznanie Asagiego ze sztuką wojny na pewno przemawiało na jego korzyść. Kei był pewny, że Kakita odebrał w tej kwestii stosowne nauki i zapewne teorię zarządzania taką grupką miał w małym palcu. Nikt jednak nie wiedział jak wiele praktyki miał za sobą samuraj. Poza tym, jego życie dotąd polegało i pewnie do śmierci będzie polegać na służbie. Z jednej strony wiedział przez to jak to jest być w skórze podkomendnego, ale z drugiej chyba nie za często bywał czyimś dowódcą i nie brał na siebie odpowiedzialności za życie innych. Oby tylko nie kazał im chwalebnie umierać w walce... Bushido niepotrzebnie gloryfikowało śmierć i Kei w głowie miał już wizję, gdy Asagi każe im ginąć za sprawę bo tak trzeba, zamiast okryć się hańbą odwrotu. Uśmiechnął się na tą myśl i dopiero ten uśmiech wypłynął na wierzch jego twarzy, gdy podejmowano decyzję. Oczywiście dowódcą Klepsydry był Ichirou i w głowie Seinara to on miał pierwszeństwo przed Hakuseiem i teraz Asagim, ale jeśli rozkazy nie będą stały ze sobą w konflikcie i dodatkowo będą miał sens, to czemu nie?
O wiele ciekawiej zrobiło się, gdy nowo mianowany dowódca wrócił z budynku, z którego miał przyprowadzić Juna.
- Serio? - Kei odezwał się na to, co "doradzał" Jun i Asagi.
- Te wizje nie są groźne, wszyscy już to widzieliśmy. Rozumiem, że wy w tamtym domku otworzyliście pudełeczko i nic się wam nie stało, a my teraz nie możemy bo tak doradza Jun? Jeśli tak, to ja sam też chętnie pójdę przodem i znajdę kolejną szkatułkę, może wtedy będę miał szansę zobaczyć o co walczymy? Albo w ogóle się ścigajmy, bo jak widać kto pierwszy ten lepszy... Skoro dzielimy się na równych i równiejszych, to nie mam zamiaru ryzykować życia tylko po to żeby na koniec wysłuchiwać dobrych rad. - Trochę się zbulwersował, bo to co proponował ich nowy dowódca było wybitnie frajerskie, aroganckie i może nawet odrobinę chamskie. Jun-san sobie tak zdecydował, to wszyscy teraz robimy to co Jun-san doradza.
- Może w środku jest informacja o zagrożeniach jakie jeszcze skrywa to miejsce? Może dlatego Jun już się rozdzielił i wybrał pomoc potwora zamiast grupy? - To jak Asagi próbował ich potraktować było naprawdę poniżej jakiegokolwiek poziomu. Wszyscy tutaj walczyli o życie własne i innych, a gdy dotarli w końcu do jakiegoś celu i coś osiągnęli, to odmawia im się jakiejś "wizji" bo... bo tak. Bo ktoś tak zdecydował za nich wszystkich.
- Otwieraj to, zobaczmy co jest do obejrzenia i nie traćmy już czasu. Musimy ruszać zamiast stać jak widły w gnoju. - Nie był może zbyt delikatny, ale traktowanie ich jak uczniaków zasługiwało na silny sprzeciw.
- Jeśli nie, to myślę że nie ma sensu dalej trzymać się w grupie, w której każdy ma cię gdzieś. - Zwrócił się z końcówką zdania do Ichirou. Klepsydra miała naprawdę porządny, a do tego dumny zespół. Jeśli sytuacja przybierze taki obrót, to naprawdę o wiele lepiej wyjdą na tym, gdy zaryzykują i podobnie jak pieprzony Jun-san będą biegać sobie za skrzyneczkami i potworkami we mgle.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Natsume Yuki »

No, czyli dobrze myślał. O znaczeniu tych skrzynek dowiedzieli się dopiero przed chwilą, a Hakusei przyjął tę informację od Yuriko. Irytowanie się więc na fakt że nie wiedzieli o nich wcześniej był zupełnie bezpodstawny. Poza tym, Feniks jak najbardziej miał rację. Ich zadaniem nie było zbieranie informacji, tak jak grupa poszukiwawcza. Ich misją było odciągnięcie zagrożenia z wioski, i ściągnięcie go na swoją głowę. I dokładnie to zamierzali teraz wykonać. Jeśli po drodze zbiorą kolejne skrzynki, to tylko tym lepiej dla całego przedsięwzięcia - nie było to jednak zadanie główne. Teraz ich misją powinno być jak najszybsze dotarcie do punktu zbiorczego, skoro pierwsza grupa poprosiła ich o pomoc na polu walki. Takie coś jak ten sygnał nie zostałoby wysłane, gdyby nie byli zagrożeni...
Następnie spojrzał najpierw na Kyoushiego, później - na wracającego z budynku Asagiego, który stwierdził że Jun postanowił oddzielić się od zgromadzenia i ruszyć przodem, na dodatek w towarzystwie jakiegoś dopiero co napotkanego Juugo. I w tym momencie Yuki odniósł wrażenie, że albo się starzeje, albo zaczyna mieć już serdecznie dość tej całej misji. Z jednej strony sprowadzali na swoje karki zagrożenie, i mieli ze sobą współpracować w celu jak najłatwiejszego rozproszenia wroga, a z drugiej - każdy sobie rzepkę skrobie. Jedni nie potrafili przyjąć tak prostych założeń, jak przekazanie dowodzenia, inni całkowicie ignorowali rozkazy i ruszali w bliżej sobie nieokreślonym kierunku, nie zważając na sytuację oddziału.
-Pieprzeni indywidualiści - warknął cicho. - Wojownicy może sprawni, ale żołnierze z nich tacy jak z koziej dupy trąba.
Przypomniało mu się w końcu, czemu praktycznie nigdy nie chodził na misje w grupie. Nie znosił, kiedy charakterki innych zmieniały wszystko na polu walki, i tylko utrudniały całą robotę. Znacznie łatwiej zrobić coś samemu, niż musieć dzierżyć kooperację.
Następnie westchnął i spojrzał w stronę Kakity.
-Jun zignorował rozkazy, więc jego zdanie ma tyle znaczenia co zeszłoroczny śnieg, Kakita-dono - powiedział. - Zwłaszcza, jeśli nagle postanowił współpracować z wrogiem. Twoje zdanie szanuję, ale zrozum, proszę - jeżeli w tej skrzynce są jakieś ważne informacje, lepiej będzie jeśli poznamy je teraz, a nie w momencie w którym ich brak może nas ugryźć w rzyć.
Ostatecznie, niezależnie od tego co zadecydują co do skrzynki:
-W jednym z pobliskich budynków Hakusei odnalazł kolejną z tych skrzynek. Musimy ją zebrać, i natychmiast wyruszać w stronę tego zamku, który ma być punktem zbiorczym. W niebo wystrzelono flarę, grupa poszukiwawcza potrzebuje pomocy i oczekuje jak najszybszej zbiórki.
Westchnął. Nie sądził że kiedykolwiek w życiu to powie...
-Zgadzam się z Klepsydrą. Musimy się pospieszyć.
Następnie spojrzał na Kakitę.
-Z moją rekomendacją, Hakusei przekaże Ci dowodzenie na czas pojedynków. Ja i Ichirou bardziej się przydamy na polu walki, a Hakusei nie odzyskał jeszcze pełnej sprawności.

Używana broń:
Nazwa
Hakuhyō 白氷
Typ
Tachi
Rozmiary
Historia Niestety, faktyczna historia powstania tego miecza nie jest praktycznie nikomu znana. Pośród rodu Yuki krążą jednak liczne legendy na temat istnienia pewnego artefaktu, stworzonego z tzw. Prawdziwego Lodu - wytworu Hyōtonu, powstałego w trakcie walki Hagoromo i Hamury Otsutsukich z Dziesięcioogoniastym. Lód ten był znany z tego, że nie istniał żaden sposób na zniszczenie go, zaś on sam był pełen czystej energii. O ile Lód ten faktycznie istniał - grudka wielkości arbuza znajdowała się na honorowym miejscu w skarbcu rodu Yuki - o tyle istnienie Hakuhyō, ostrza z czarnej formy Prawdziwego Lodu, należało tylko do pogłosek.
Wedle jednej z legend, w czasach niedalekich wojnie z Demonem, w krainie obecnie znanej jako Ryuzaku no Taki żył pewien słynny kowal o imieniu Raijin. Większość doskonałych broni, dzierżonych wówczas przez liderów wszelakich rodów, wychodziła właśnie spod jego ręki, a jego fama niosła się wszędzie po świecie. To, co potrafił wykonać z odrobiny stali i ognia potrafiło nawet pomimo prostoty zachwycić nawet najbardziej wyrafinowane gusta. On sam zaś kochał to, czym się zajmował - kuźnia była jego drugim domem, zaś kochająca rodzina często pomagała mu zarówno na co dzień, jak i w pracy. Największą pociechę zaś miał on z syna - został on shinobi i wiele podróżował, nie gardząc jednak pomocą swemu będącemu w kwiecie wieku ojcu.
Pewnego dnia, młodzieniec powrócił z wędrówki, wioząc spory pakunek na grzbiecie swego młodego wierzchowca. Ku zaskoczeniu wszystkich, jeszcze tydzień wcześniej wierzchowiec ten wykazywał się znakomitym zdrowiem i doskonałą kondycją. Teraz zaś wyglądał raczej jak wrak zwierzęcia. Chłopak zdjął ze zwierzęcia tenże pakunek i położył go na stole, zwierzę zaś odprowadził do weterynarza.
W pakunku znajdowała się spora bryła Prawdziwego Lodu. Właściwości tego materiału były rozpoznawalne już na pierwszy rzut oka - zdawał się on pulsować lekkim błękitem, był doskonale gładki, a pomimo rozmiaru był on niezwykle lekki. Jednak jedna rzecz nie pasowała w tym wszystkim.
A dokładniej - czarny kolor.
Gdy rodzina położyła się spać, wszystkich zaskoczyło przejmujące zimno panujące wewnątrz domu. Był lipiec, więc nie było możliwości by miało to związek z temperaturą na zewnątrz. Nikt jednak nie potrafił określić, z czym było to związane. Każdego dnia w środku panował przyjemny chłodek, lecz w nocy temperatury te stawały się nie do zniesienia.
Kowal nie był głupcem. Dość szybko pokojarzył sobie fakty i zrozumiał, że zarówno choroba wierzchowca jego syna, jak i nagłe ochłodzenie w jego domu jest związane z tym samym. Lód wysysał temperaturę z wszystkiego, czego dotykał, osłabiając istoty żywe i oziębiając otoczenie. Przechowywanie go w domu było zbyt niebezpieczne, lecz z drugiej strony, zawsze chciał spróbować wykorzystać Prawdziwy Lód w kuźni. Przeniósł go więc ostrożnie do swej pracowni, i od razu rozpoczął obróbkę - dzięki specjalistycznym mechanizmom pozwalającym mu wykorzystywać lawę w ogrzewaniu materiałów, był on w stanie ogrzać Lód na tyle, by go roztopić. Zdołał go wlać do formy na tachi w idealnym momencie - gdy już zaczynał ponownie krzepnąć. Poprzez kilkukrotne ogrzewanie i formowanie w końcu udało mu się uzyskać odpowiedni kształt i poprawną strukturę. Ostrze miecza było gotowe, i Raijin postanowił nadać mu imię już teraz - Hakuhyō, czyli po prostu Czarny Lód. Stworzył też zdobioną rękojeść, tsubę w kształcie religijnego symbolu słońca, i schował tenże miecz do przygotowanej uprzednio pochwy z drewna wiśniowego. Powiesił go na ścianie i postanowił, że będzie jeszcze nad nim pracował, by jego syn był w stanie posługiwać się tą bronią bezpiecznie - podczas trzymania miecza za rękojeść, czuł potworny chłód w palcach, więc najpewniej wciąż miał swoje niebezpieczne właściwości. Chciał to jakoś zneutralizować, był bardzo dumny ze swojej broni.
Wszystko się zmieniło, gdy pewnej nocy wydarzyła się tragedia.
Kowal został obudzony przez jego piętnastoletnią córkę, widocznie zrozpaczoną i przerażoną. Poprowadziła go do kuźni, w której leżał jego syn shinobi. Przycisnął on ostrze Hakuhyō do swego ciała, i od razu został za to ukarany - ostrze zareagowało z jego organizmem, w zastraszającym tempie wysysając z jego ciała temperaturę. Zanim go znaleziono, był już martwy.
Zrozpaczony kowal oddał ostrze miejscowym kapłanom, by ci uniemożliwili wysunięcie tego ostrza z pochwy... lub po prostu całkowicie go zniszczyli. Nie chciał już nigdy więcej widzieć go na oczy. Pośród kapłanów znajdował się zaś pewien shinobi z klanu Yuki, specjalista w sztuce pieczętowania. Ku zaskoczeniu wszystkich, użytkownik Hyōtonu okazał się być w pełni odporny na wszystkie właściwości ostrza, nawet po rozcięciu skóry. Uznano wtedy, że to on powinien nosić ten miecz.
Shinobi ten, za zgodą Raijina, wziął Hakuhyō ze sobą, na wyspę Hyuo. I od tamtej pory słuch o nim zaginął...
Opis Z daleka broń ta wygląda jak najnormalniejsze tachi o czarnym ostrzu. Z bliska da się jednak zauważyć kilka cech wyróżniających tę broń - po pierwsze, ostrze jest nieco dłuższe niż normalnie, a dodatkowo stworzone jest w całości z materiału przypominającego czarny lód. Rękojęść zdobiona jest czarno-czerwoną plecionką i na końcu ma ona krótki łańcuszek. Tsuba broni została uformowana na kształt buddyjskiej swastyki - symbolu słońca. Sama broń zaś zamykana jest w zdobionej pochwie z kilkoma pieczęciami na krawędziach.
Właściwości Długie ostrze stworzone z materiału przypominającego matowy, czarny lód, ważące tyle co zwykłe tachi. Potrafi przewodzić chakrę Fuutonu i Hyōtonu. Ostrze można roztopić za pomocą lawy, lecz nie traci się wtedy samego materiału (krzepnie on na ziemi/powierzchni zastygniętej lawy) i miecz można znów przekuć.
  Ukryty tekst
Wymagania
Zdobycie
Wyprawa rangi B
Link do tematu postaci
KLIK!
Styl walki:
Nazwa
Sengiri no kokyū 千切りの呼吸
Zasięg
Bezpośredni
Specjalizacja
Uderzenia kończone schowaniem ostrza
Wymagania 150 szybkości. Wymaga fabularnego treningu z innym użytkownikiem tego stylu lub zaliczenie treningu z samurajem znającym Iaido (może być jako element misji).
Opis Powstanie i założenia: Styl szermierczy Sengiri no kokyū został stworzony i opanowany przez Natsumego Yuki na podstawie szkolenia, odbytego pod okiem samurajskiego mistrza sztuki Iaido, Zjawy. Założenia w obu są bardzo podobne – użytkownik przetrzymuje miecz w pochwie, wysuwa go tylko na czas uderzenia, po czym umieszcza go z powrotem w sayi. Różnice jednak znajdują się w szczegółach: Sengiri no kokyū jest znacznie mniej restrykcyjne co do sposobów zadawania ciosów. Dlatego użytkownik może – w przeciwieństwie do tradycyjnego Iaido – w walce posługiwać się pochwą miecza jako obuchem, lub wykonać kilka cięć na różne kierunki przed schowaniem ostrza.
Przymioty użytkownika: użytkownik jest przygotowany do walki w momencie, gdy odepnie od pasa miecz razem z pochwą i zacznie je trzymać w słabszej ręce. Moment wykonania cięcia jest sygnalizowany schyloną postawą ciała, niekiedy z przykucnięciem. Po ostatnim uderzeniu kombinacji, użytkownik umieszcza miecz z powrotem w pochwie, uprzednio strzepując z ostrza krew.
Sekwencja treningowa („kata”): Osoba staje w lekkim rozkroku, trzymając w słabszej dłoni miecz wsunięty do sayi. Wykonuje wykrok nogą i wyprowadza przy tym uderzenie pochwą miecza. Drugi wykrok, cofnięcie ręki wraz z drugim uderzeniem sayą. Przykucnięcie i skulenie, chwyt za rękojeść, natychmiastowe cięcie, po którym następują następne dwa krzyżowe uderzenia. Obrót, wymach i uderzenie mieczem po skosie od góry w dół. Schowanie miecza z powrotem do sayi. Ponowny ruch wysuwający, podwójne uderzenie na boki, wsunięcie. Powtórzyć kilka razy. Przykucnięcie, piruet w prawo, jednoczesne sięgnięcie po rękojeść i cięcie od dołu do góry. Obrót, wyskok, uderzenie od góry w dół. W przykucnięciu wsunięcie ostrza do sayi.
Sekwencji tej można też użyć w walce, tylko – rzecz jasna – znacznie szybciej.
Właściwości Użytkownik potrafi wykonywać zaskakujące, szybkie uderzenia, kończone umieszczeniem miecza z powrotem do sayi. Odpowiednio użyte cięcie jest w stanie przebić się przez blok wroga, jako że ten nie jest w stanie określić, w którym momencie uderzenie nastąpi. Od poziomu szybkości 200 cięcia są tak szybkie, że widzący je (a mający percepcję dwa i więcej poziomów mniej) mają wrażenie że użytkownik w ogóle nie wysunął miecza, a tylko trzymał dłoń na rękojeści - jedynym symbolem zadanego uderzenia jest trwający ułamek sekundy świetlisty łuk w powietrzu, odbijający się od ostrza. Mający więcej niż górna granica drugiego poziomu (80<) percepcji widzi moment cięcia i ruch miecza, lecz bez szybkości szanse na unik są niewielkie.
Bonusy
+10/20/30/40/50 szybkości na technikach, zależnie od rangi
Link do listy
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=102&t=362
Staty:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Toshiro »

Wszystkie perypetie, który odgrywały się przy wybieraniu kolejnego dowódcy na szczęście ominęły Toshiro. Ten nigdy nie uważał się za jednostkę, za którą pójdą ludzie, tym bardziej, że sam tego nie chciał. Ciężko mieć kogokolwiek na sumieniu, tym bardziej przez źle wydany rozkaz, nietrafioną sugestię. To nie było dla niego. Fanfary, sława, czcze gadanie, po co to komu? Nie jest to nic warte w obliczu tego, że przecież każdy i trak trafi kiedyś do piachu. Finisz dla każdego wygląda tak samo, pozostawiając po sobie jedynie martwą powłokę. Powiesz mi, że są przecież wspomnienia, osiągnięcia poległych. No są. I co z tego? Co to daje temu zmarłemu, któremu pozostało jedynie spoczynek kilka stóp pod ziemią o ile szczęście pozwoli? Nic. Dlatego Nishiyama starał się wykorzystywać daną mu okazję ze skorzystania ze swojego życia i jeśli się da to będzie się go trzymał jak najdłużej. W momencie gdy to wielkie coś wskoczyło między Juna i Asagiego poczuł jak jego mięśnie się napinają. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że jeśli to coś rzuciłoby się bezpośrednio na niego to raczej nie zdążyłby w jakikolwiek sposób zareagować. Na szczęście to nie on był celem tego czegoś, tylko samuraj, który położył dłoń na broni. Wszystko jednak całkiem szybko zostało uspokojone, Kakita podniósł rękę i stworzenie nieco zluzowało.
Czarnowłosego zastanawiały słowa Juna. Pudełko sprowadzające wizje i nieszczęście? Chyba bez przesady, przecież to tylko wizje. Ważąc jeszcze wszystkie za i przeciw spojrzał w kierunku Jugo, a następnie Juna. Kropkę nad "i" postawił jednak samuraj starając się przejąć inicjatywę. Może i dobrze, w razie gdyby zginął Tamori, to nie będzie na niego, chociaż po zastanowieniu i tak wydawało mu się, że postąpił nieco pochopnie oferując mu swoje towarzystwo, szczególnie ze względu na tego Jugo, który zdawał się bronić tylko i wyłącznie Juna.
-Dobrze, rzeczywiście może lepiej żebym jednak poszedł z grupą. Powodzenia, Jun.- oznajmił spokojnym tonem mierząc raz jeszcze bestię z góry do dołu. Poczekał w spokoju aż pudełko zostanie przekazane, a następnie wraz z Asagim opuścił budynek kierując swe kroki z powrotem do grupy.
  Ukryty tekst
Techniki:
  Ukryty tekst
KP:
  Ukryty tekst
0 x