[Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Seinaru »

Satysfakcja. To słowo w pełni oddawało uczucie, które towarzyszyło dźwiękowi łamanych kości bestii. Udało mu się znaleźć przeciwnika, który nie był ani za silny ani za słaby na to, aby pokazać na co go stać nie w warunkach treningowych. Oczywiście walka była łatwa, szybka i przyjemna, ale i tak czuło dobrze. Dodatkowo o mało nie popadł w samozachwyt, gdy udało mu się nawet zrobić mały podmuszek dookoła i to wszystko bez inwestowania krztyny chakry!
I wtedy zobaczył Ichirou, szarżującego z przodu z wielkim jak jego ego mieczem, władającego jednocześnie piachem i odganiającego się od krwiożerczych bestii jak od much. Niby taka cicha woda tylko szuru buru piaskiem, ale Diaboł Świtu chyba w końcu trochę puścił lejce no i wtedy... wtedy Seinaru dostrzegł istniejącą jeszcze tycią różnicę. To chyba dlatego to Asahi jest jego szefem, a nie odwrotnie...
- Dooobra... - Powiedział sam do siebie zdając sobie sprawę z tego, że jego popis został przyćmiony od razu i teraz plasuje się na jakimś sześćdziesiątym dziewiątym miejscu w rankingu. Ciężko było zabłysnąć, gdy dookoła były same gwiazdy.
Seinaru wrócił zatem do tego co rozpoczęli wcześniej z Kakitą, spostrzegając również, że jego kōhai też już skończył swoją walkę. Właściwie to całe to senpaiowanie w stosunku do jego osoby Seinaru uważał za trochę nieadekwatne, no ale nie próbował nawet tłumaczyć tego Asagiemu, bo musiałby chyba rozłupać mu tą czaszkę i dokonać operacji na otwartym mózgu aby dodać mu odrobiny luzu. Tak czy siak należało pomóc, więc po uprzednim przebiciu gardła pokonanego potwora, aby upewnić się, że już nie wstanie i przy okazji nakarmić troszkę Nihongou, Kei wycofał się z powrotem do miejsca, w którym ostatni raz widzieli leżącą Keirę. Niestety leżała tam wciąż, nigdzie nie poszła, więc chyba było z nią naprawdę kiepsko. Samuraj cały czas osłaniał prawą stronę grupy i pozwolił Asagiemu ratować Keirę jego sposobami, bo sam na medycynie i pierwszej pomocy znał się raczej słabo. Znał się natomiast na wojaczce, więc jeśli coś jeszcze do nich doskoczy, to będzie gotowy aby ochraniać Kakitę skupionego na ratowaniu panny Koseki.
- Jestem, jestem... - Zakomunikował towarzyszowi, gdy ten wpadł na taki sam pomysł podziału ról.
Gdy udało się mu już odgrzebać Keirę na tyle, że można było bezpiecznie wyciągnąć ją z gruzowiska i zanieść do medyków, Seinaru był zdania, żeby lepiej nie angażowali się oboje w jej transportowanie.
- Weź ją, będę pilnował pleców. - Gdyby nieśli ją oboje i coś zaatakowało to co zrobią? Rzucą ją z powrotem na ziemię żeby jak najszybciej ponownie dobyć broni? Lepiej żeby zajęte były dwie ręce zamiast czterech. Poza tym to on tu był senpaiem, więc Kakit musi się słuchać bo inaczej każe mu zrobić seppuku hehe...
Ostatecznie więc wycofywali się z powrotem do oddziału, aby tam oddać Keirę pod opiekę iryoninów, a następnie przegrupować się i podjąć decyzję co zabić następne.
Streszczenie:
1. https://www.databankimx.com/wp-content/ ... f4f608.jpg
2. Zazdroszczenie Ichirou
3. Przebicie gardła potworasa żeby nastackować włócznię
4. Powrót do Keiry i Kakity, asekurancja
5. Niech Kakit ją niesie bo mie sie nie chce
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Natsume Yuki »

Sytuacja na polu walki nie była najlepsza - zwłaszcza w samym sercu ugrupowania, które zostało dość paskudnie przetrzebione przez atakujących znienacka przeciwników. Jeżeli dobrze zauważył, zarówno Hakusei, jak i Keira byli w parszywym stanie, i nie wiadomo czy dożyją końca dnia - Mujin robił co mógł, żeby utrzymać ich przy życiu, wspomagany przez resztę z tych którzy zostali, jak na przykład Kuroia. Seinaru i Asagi walczyli z przeciwnikami w zrujnowanej przez smoka budowli, starając się zarazem wydobyć kobietę z klanu Kouseki, a Jun... cóż, walczył po drugiej stronie. Wszyscy robili co mogli, żeby odciążyć centrum. W takim razie mieli farta, że front był aktualnie chroniony przez wielu silnych shinobi - zarówno Kyoushi, jak i Ichirou potrafili wtłuc potężne razy. Yukiego zwłaszcza zaciekawił oręż dzierżony przez Asahiego - wyglądał tak, jakby za pomocą chakry po prostu się zmieniał i zyskiwał siłę... fascynujące.
Będzie musiał z nim pogadać na temat tej broni.
No ale, Yuki/Akahoshi również pełnił zadanie obrońcy przed agresorami ze środka drogi - i póki co wyglądało na to, że radził sobie bardzo sprawnie. Zarówno przeciwnicy z wcześniej, których ściął (dzięki niemałej pomocy Shiroyashy i Asahiego), jak i ten tutaj którego zmasakrował Czwartym Oddechem - wrogowie byli silni, i to dało się wyczuć po pierwszym kontakcie oręża z ich skórą i naroślami. Na ich nieszczęście jednak, Natsume również nie narzekał na swoje możliwości, i nawet jeśli jego niewielkie ciało nie jest w stanie wyciągnąć z siebie tyle samo pary co olbrzymie torsy i mięśnie Juugo, to miał przy tym to czego im brakowało: zręczność i pomyślunek.
A przynajmniej tak sobie wmawiał.
Przed nim był kolejny przeciwnik, z którym trzeba było sobie jak najszybciej poradzić - co prawda Ichirou był niedaleko, ale Natsume nie zamierzał tak po prostu oddawać swojego przeciwnika komu innemu. Zwłaszcza, że pustynny shinobi był aktualnie w pogoni za znacznie większym zagrożeniem, pełzającym gdzieś nieopodal; on niech się skupi na swoim przeciwniku, Yuki skupi się na czyszczeniu pozostałych. Asahi i tak preferował dążyć do chwały, więc lepiej dla niego jeśli zabije duże cele, podczas gdy wolący pozostać w cieniu Natsume po prostu posprząta to co zostało.
Nie czekał, aż przeciwnik znajdzie okazję i moment na zaatakowanie lub przygotowanie odpowiedniego bloku: podtrzymując Hien, Natsume natychmiast doskoczył do przeciwnika, zatrzymał się tuż przed nim na lekko uchylonych nogach, a następnie zaatakował silnym cięciem kataną od dołu, korzystając z Drugiego Oddechu swojego stylu walki. Atak ten był przeznaczony do przebijania bloków, a przy odrobinie szczęścia - może też uda się z jego pomocą przeciąć wroga, od brody aż po czoło. Z rozpołowioną twarzą raczej nie da rady kontynuować walki, ale gdyby nie wystarczyło - po prostu doprawi kolejnym atakiem, tym razem w formie Omotegiri. Nie chce przy tym ryzykować trafienia, bo Mujin i tak był przeciążony: gdyby zobaczył że atak nie zadziała jak należy, lub że zostałby zraniony przez oponenta, po prostu się wycofuje odskokiem, próbując przy okazji znaleźć inny kąt na kontynuowanie ataku.
Jeżeli pokona wroga z przodu, zamierzał załatwić jeszcze jednego z nich: tego, który krył się na dachu budynku przed nim. Zamierzał to zrobić, po prostu wskakując/wbiegając na dach, by następnie wyprowadzić atak z doskoku za pomocą Hiken: Tsukikage. Oczywiście, technika oklepana, ale w tym przypadku miał do czynienia tylko z jednym celem, a nie z kilkoma, więc Trzeci Oddech tylko by się zmarnował. Po ataku zamierza odskoczyć, by spojrzeć co aktualnie robi przeciwnik... i czy w ogóle jeszcze stoi. Jeśli tak - przygotowuje się na uniki, szukając możliwości sparowania lub skontrowania.
Ale to wszystko oczywiście tylko, jeśli ten na dole padnie.

Aktywna technika:
  Ukryty tekst
Używana broń:
Nazwa
Hakuhyō 白氷
Typ
Tachi
Rozmiary
Historia Niestety, faktyczna historia powstania tego miecza nie jest praktycznie nikomu znana. Pośród rodu Yuki krążą jednak liczne legendy na temat istnienia pewnego artefaktu, stworzonego z tzw. Prawdziwego Lodu - wytworu Hyōtonu, powstałego w trakcie walki Hagoromo i Hamury Otsutsukich z Dziesięcioogoniastym. Lód ten był znany z tego, że nie istniał żaden sposób na zniszczenie go, zaś on sam był pełen czystej energii. O ile Lód ten faktycznie istniał - grudka wielkości arbuza znajdowała się na honorowym miejscu w skarbcu rodu Yuki - o tyle istnienie Hakuhyō, ostrza z czarnej formy Prawdziwego Lodu, należało tylko do pogłosek.
Wedle jednej z legend, w czasach niedalekich wojnie z Demonem, w krainie obecnie znanej jako Ryuzaku no Taki żył pewien słynny kowal o imieniu Raijin. Większość doskonałych broni, dzierżonych wówczas przez liderów wszelakich rodów, wychodziła właśnie spod jego ręki, a jego fama niosła się wszędzie po świecie. To, co potrafił wykonać z odrobiny stali i ognia potrafiło nawet pomimo prostoty zachwycić nawet najbardziej wyrafinowane gusta. On sam zaś kochał to, czym się zajmował - kuźnia była jego drugim domem, zaś kochająca rodzina często pomagała mu zarówno na co dzień, jak i w pracy. Największą pociechę zaś miał on z syna - został on shinobi i wiele podróżował, nie gardząc jednak pomocą swemu będącemu w kwiecie wieku ojcu.
Pewnego dnia, młodzieniec powrócił z wędrówki, wioząc spory pakunek na grzbiecie swego młodego wierzchowca. Ku zaskoczeniu wszystkich, jeszcze tydzień wcześniej wierzchowiec ten wykazywał się znakomitym zdrowiem i doskonałą kondycją. Teraz zaś wyglądał raczej jak wrak zwierzęcia. Chłopak zdjął ze zwierzęcia tenże pakunek i położył go na stole, zwierzę zaś odprowadził do weterynarza.
W pakunku znajdowała się spora bryła Prawdziwego Lodu. Właściwości tego materiału były rozpoznawalne już na pierwszy rzut oka - zdawał się on pulsować lekkim błękitem, był doskonale gładki, a pomimo rozmiaru był on niezwykle lekki. Jednak jedna rzecz nie pasowała w tym wszystkim.
A dokładniej - czarny kolor.
Gdy rodzina położyła się spać, wszystkich zaskoczyło przejmujące zimno panujące wewnątrz domu. Był lipiec, więc nie było możliwości by miało to związek z temperaturą na zewnątrz. Nikt jednak nie potrafił określić, z czym było to związane. Każdego dnia w środku panował przyjemny chłodek, lecz w nocy temperatury te stawały się nie do zniesienia.
Kowal nie był głupcem. Dość szybko pokojarzył sobie fakty i zrozumiał, że zarówno choroba wierzchowca jego syna, jak i nagłe ochłodzenie w jego domu jest związane z tym samym. Lód wysysał temperaturę z wszystkiego, czego dotykał, osłabiając istoty żywe i oziębiając otoczenie. Przechowywanie go w domu było zbyt niebezpieczne, lecz z drugiej strony, zawsze chciał spróbować wykorzystać Prawdziwy Lód w kuźni. Przeniósł go więc ostrożnie do swej pracowni, i od razu rozpoczął obróbkę - dzięki specjalistycznym mechanizmom pozwalającym mu wykorzystywać lawę w ogrzewaniu materiałów, był on w stanie ogrzać Lód na tyle, by go roztopić. Zdołał go wlać do formy na tachi w idealnym momencie - gdy już zaczynał ponownie krzepnąć. Poprzez kilkukrotne ogrzewanie i formowanie w końcu udało mu się uzyskać odpowiedni kształt i poprawną strukturę. Ostrze miecza było gotowe, i Raijin postanowił nadać mu imię już teraz - Hakuhyō, czyli po prostu Czarny Lód. Stworzył też zdobioną rękojeść, tsubę w kształcie religijnego symbolu słońca, i schował tenże miecz do przygotowanej uprzednio pochwy z drewna wiśniowego. Powiesił go na ścianie i postanowił, że będzie jeszcze nad nim pracował, by jego syn był w stanie posługiwać się tą bronią bezpiecznie - podczas trzymania miecza za rękojeść, czuł potworny chłód w palcach, więc najpewniej wciąż miał swoje niebezpieczne właściwości. Chciał to jakoś zneutralizować, był bardzo dumny ze swojej broni.
Wszystko się zmieniło, gdy pewnej nocy wydarzyła się tragedia.
Kowal został obudzony przez jego piętnastoletnią córkę, widocznie zrozpaczoną i przerażoną. Poprowadziła go do kuźni, w której leżał jego syn shinobi. Przycisnął on ostrze Hakuhyō do swego ciała, i od razu został za to ukarany - ostrze zareagowało z jego organizmem, w zastraszającym tempie wysysając z jego ciała temperaturę. Zanim go znaleziono, był już martwy.
Zrozpaczony kowal oddał ostrze miejscowym kapłanom, by ci uniemożliwili wysunięcie tego ostrza z pochwy... lub po prostu całkowicie go zniszczyli. Nie chciał już nigdy więcej widzieć go na oczy. Pośród kapłanów znajdował się zaś pewien shinobi z klanu Yuki, specjalista w sztuce pieczętowania. Ku zaskoczeniu wszystkich, użytkownik Hyōtonu okazał się być w pełni odporny na wszystkie właściwości ostrza, nawet po rozcięciu skóry. Uznano wtedy, że to on powinien nosić ten miecz.
Shinobi ten, za zgodą Raijina, wziął Hakuhyō ze sobą, na wyspę Hyuo. I od tamtej pory słuch o nim zaginął...
Opis Z daleka broń ta wygląda jak najnormalniejsze tachi o czarnym ostrzu. Z bliska da się jednak zauważyć kilka cech wyróżniających tę broń - po pierwsze, ostrze jest nieco dłuższe niż normalnie, a dodatkowo stworzone jest w całości z materiału przypominającego czarny lód. Rękojęść zdobiona jest czarno-czerwoną plecionką i na końcu ma ona krótki łańcuszek. Tsuba broni została uformowana na kształt buddyjskiej swastyki - symbolu słońca. Sama broń zaś zamykana jest w zdobionej pochwie z kilkoma pieczęciami na krawędziach.
Właściwości Długie ostrze stworzone z materiału przypominającego matowy, czarny lód, ważące tyle co zwykłe tachi. Potrafi przewodzić chakrę Fuutonu i Hyōtonu. Ostrze można roztopić za pomocą lawy, lecz nie traci się wtedy samego materiału (krzepnie on na ziemi/powierzchni zastygniętej lawy) i miecz można znów przekuć.
  Ukryty tekst
Wymagania
Zdobycie
Wyprawa rangi B
Link do tematu postaci
KLIK!
Styl walki:
Nazwa
Sengiri no kokyū 千切りの呼吸
Zasięg
Bezpośredni
Specjalizacja
Uderzenia kończone schowaniem ostrza
Wymagania 150 szybkości. Wymaga fabularnego treningu z innym użytkownikiem tego stylu lub zaliczenie treningu z samurajem znającym Iaido (może być jako element misji).
Opis Powstanie i założenia: Styl szermierczy Sengiri no kokyū został stworzony i opanowany przez Natsumego Yuki na podstawie szkolenia, odbytego pod okiem samurajskiego mistrza sztuki Iaido, Zjawy. Założenia w obu są bardzo podobne – użytkownik przetrzymuje miecz w pochwie, wysuwa go tylko na czas uderzenia, po czym umieszcza go z powrotem w sayi. Różnice jednak znajdują się w szczegółach: Sengiri no kokyū jest znacznie mniej restrykcyjne co do sposobów zadawania ciosów. Dlatego użytkownik może – w przeciwieństwie do tradycyjnego Iaido – w walce posługiwać się pochwą miecza jako obuchem, lub wykonać kilka cięć na różne kierunki przed schowaniem ostrza.
Przymioty użytkownika: użytkownik jest przygotowany do walki w momencie, gdy odepnie od pasa miecz razem z pochwą i zacznie je trzymać w słabszej ręce. Moment wykonania cięcia jest sygnalizowany schyloną postawą ciała, niekiedy z przykucnięciem. Po ostatnim uderzeniu kombinacji, użytkownik umieszcza miecz z powrotem w pochwie, uprzednio strzepując z ostrza krew.
Sekwencja treningowa („kata”): Osoba staje w lekkim rozkroku, trzymając w słabszej dłoni miecz wsunięty do sayi. Wykonuje wykrok nogą i wyprowadza przy tym uderzenie pochwą miecza. Drugi wykrok, cofnięcie ręki wraz z drugim uderzeniem sayą. Przykucnięcie i skulenie, chwyt za rękojeść, natychmiastowe cięcie, po którym następują następne dwa krzyżowe uderzenia. Obrót, wymach i uderzenie mieczem po skosie od góry w dół. Schowanie miecza z powrotem do sayi. Ponowny ruch wysuwający, podwójne uderzenie na boki, wsunięcie. Powtórzyć kilka razy. Przykucnięcie, piruet w prawo, jednoczesne sięgnięcie po rękojeść i cięcie od dołu do góry. Obrót, wyskok, uderzenie od góry w dół. W przykucnięciu wsunięcie ostrza do sayi.
Sekwencji tej można też użyć w walce, tylko – rzecz jasna – znacznie szybciej.
Właściwości Użytkownik potrafi wykonywać zaskakujące, szybkie uderzenia, kończone umieszczeniem miecza z powrotem do sayi. Odpowiednio użyte cięcie jest w stanie przebić się przez blok wroga, jako że ten nie jest w stanie określić, w którym momencie uderzenie nastąpi. Od poziomu szybkości 200 cięcia są tak szybkie, że widzący je (a mający percepcję dwa i więcej poziomów mniej) mają wrażenie że użytkownik w ogóle nie wysunął miecza, a tylko trzymał dłoń na rękojeści - jedynym symbolem zadanego uderzenia jest trwający ułamek sekundy świetlisty łuk w powietrzu, odbijający się od ostrza. Mający więcej niż górna granica drugiego poziomu (80<) percepcji widzi moment cięcia i ruch miecza, lecz bez szybkości szanse na unik są niewielkie.
Bonusy
+10/20/30/40/50 szybkości na technikach, zależnie od rangi
Link do listy
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=102&t=362
Staty:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Toshiro »

Wiadomym było, że nikt nie spodziewał się, że będzie łatwo. Tym bardziej, że sprawa dotyczyła Antykreatora. Wydawać się mogło, że na każdą sytuację jest jakieś rozwiązanie i można się na nią przygotować. Otóż nie. Rzeczywistość była bardzo brutalna i Toshiro wielokrotnie mógł się o tym przekonać. Teraz jednak los stwierdził, że akurat teraz go oszczędzi. Oberwało się komu innemu. Równie ważnemu w tej ekspedycji. Nie było miejsca na śmierć Hakuseia, ponieważ jako jedyny posiadał jakiekolwiek zdolności pozwalające wykryć zagrożenie zanim ono nadejdzie. Miał nadzieję, że szybka reakcja Mujina pozwoli na odratowanie mężczyzny, który... No nie wyglądał najlepiej. Zastanawiające było tylko czym został trafiony. Technika musiała być na prawdę potężna skoro udało jej się przebrnąć przez dwie piaskowe osłony.
Stety, albo niestety Nishiyama nie miał zbyt wiele do roboty, aczkolwiek ilość wydarzeń w tym momencie mogła nieco go przytłaczać. Z jednej strony walący się budynek i pędzący na pomoc Keirze samurajowie. Przepychanki w ich szeregach, a później wystrzelenie Kyoushiego do przodu. Zaraz za nim pognał zamaskowany szermierz i Ichirou. Czarnowłosy przez chwilę śledził ich ruchy, po czym przeniósł swój wzrok na okolice Juna, aby w razie czego dać mu znać czego mógł się spodziewać po tym co znajdowało się w jego otoczeniu skoro jeszcze znajdował się w jego polu widzenia. Jeśli Toshiro zdołał również dostrzec powolną bestię to starał się jej lepiej przyjrzeć, aby sprawdzić, czy jest to chakrowy twór jak inne, czy też zupełnie co innego, bo Jugo to na pewno to nie przypominało.
Gdyby nie dostrzegł nic wartego uwagi i poinformowania reszty to po prostu dalej utrzymywał pozycję nieco z lewej strony, ale dalej przy Hakuseiu, Mujinie i Kuroi, bardziej od strony wcześniej wspomnianego kapelusznika. Skupiał się raczej na przodzie, choćby z racji tego, że z tyłu była przecież zawalona brama, więc dostęp do nich był przez to zdecydowanie ograniczony, a przynajmniej nie zwracał uwagi dopóki nie usłyszał głosu Kuroia. Czyżby kolejna iluzja? Natychmiastowo odwrócił wzrok do tyłu, aby dostrzec... Harishama, który szedł w kierunku krów i starał się je pociąć. Większego idiotyzmu z jego strony się nie spodziewał, ale cóż. Najwidoczniej każdy może zaskoczyć nawet w momencie, gdy wydaje się, że nie ma już nic ciekawego do zaoferowania. Rzeczywiście bardzo chciało się to wszystko skomentować, jednak Toshiro doskonale wiedział, że nie było teraz na to najmniejszego czasu. Korzystając z tego, że spojrzał się za siebie przeleciał wzrokiek po otoczeniu za nimi, a oprócz tego czy coś przypadkiem nie czaiło się pośród tego bydła idącego w ich stronę. Chociaż gdyby to byli Jugo, to pewnie już by zaatakowali te echa przeszłości, na których z jakiegoś powodu skupił się ten odklejony od rzeczywistości wyznawca Hachimana.
-Olej go. Skup się. Jak coś będzie próbowało nas zajść od tyłu to przynajmniej najpierw rzuci się na niego.- rzucił oschle gdy wracał wzrokiem od tyłów do przodu zahaczając oczywiście o piaskowego dziadka, medyka i rannego, którym się zajmował. Jeśli dalej widział charkę w Hakuseiu oznaczało, że ma spore szanse na przeżycie. Tym bardziej, że Mujin zdawał się znać na swojej robocie. To prawdziwe szczęście mieć kogoś takiego u swojego boku podczas tego typu misji. Nawet Feniksy nie były w stanie zapewnić im wsparcia medycznego i gdyby nie on... To cóż, gdyby ktoś został ranny, stawałby się jedynie przeszkodą, którą natychmiast trzeba by usunąć, a teraz? Przynajmniej była dla Hakuseia, jak i innych jakaś szansa. Jeśli chodzi o ewentualną konfrontację to Toshiro zachowuje się tak jak oczywiście wcześniej to sobie założył.

Chakra:
  Ukryty tekst
Techniki:
  Ukryty tekst
KP:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi