[Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

[Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Vulpie »

Mapa
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Ichirou »

  • z telefonu i na szybko
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Keira
Martwa postać
Posty: 114
Rejestracja: 5 kwie 2020, o 13:39
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białe włosy, niebieskie oczy. Więcej szczegółów w KP
Widoczny ekwipunek: - Złoty Medalion ze znakiem Klanu - na szyi
- Odznaka Ninja - sznurek na pasie
- Biała Katana - lewy bok
Multikonta: Seiren

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Keira »

//Przepraszam za ten chaos w poście, ale ta ogromna ilość tekstu z różnych stron mnie przerasta x.x jest zdecydowanie za tłoczno//
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Seinaru »

No i zaczęło się przedstawienie na całego, nawet z dodatkowymi postaciami i oczywiście garścią spływających w kierunku Klepsydry dobrych rad. Gdyby zapytać wszystkich czy znają Ichirou, pewnie większość odpowiedziałaby że tak. Jedni lepiej, drudzy gorzej, ale i tak wszyscy mówili mu co powinien zrobić i jak temperować Seinaru. Czyli tak naprawdę nie znali go w ogóle. Asahi dobrze wiedział jaki jest samuraj i że nie kryje się z tym, co mu leży na wątrobie. Bez fałszu, zakładania masek i pielęgnowania uraz. Teraz też tak było. Powiedział co myślał z pełną świadomością tego, że Asaka i Shikarui będą się gimnastykować jak tylko umieją, żeby, tak jak przewidział wcześniej, zrobić z siebie ofiary. Ona się złościła, widocznie puściły jej nerwy, on natomiast stojąc obok kłaniał się tak nisko, że prawie zamiatał włosami ziemię. Kei spojrzał na ten cyrk z uniesionymi w geście zdziwienia brwiami. Może jeszcze na dowód swojego dobrego serduszka zrobią podskok z obrotem? Naprawdę nie wiedział jakiej reakcji jeszcze się spodziewać, ale był całkowicie rozbawiony tym co "sprowokował".
- Nie spodziewałem się niczego, a i tak jestem zawiedziony. - Powiedział zaraz po tych wszystkich tłumaczeniach i wygibasach, ale już nie do biednej, skrzywdzonej pary przed sobą, lecz do Ichirou stojącego obok.
- Niech i tak będzie. Każdy ma swoją własną prawdę. - Zakończył w sumie na tym, chociaż mogliby przerzucać się z Asaką kolejny raz winą, wprowadzając jeszcze większe zamieszanie w ich szeregach. Bidulka tyle razy dopowiadała coś do swoich odpowiedzi, że aż smutno byłoby ją pozbawiać ostatniego słowa w całej tej dyskusji. Dobrze więc, niech to ostatnie słowo należy do niej. Keiowi nie zależało na reputacji ani na tym, co myśli o nim ktoś inny. Chciał po prostu wzbudzić w innych ostrożność na zdradzieckiego Shikaruia i jego żonę, która ślepo za nim podążała żeby zamiatać pod dywan jego syf. Była w niego taka wpatrzona, że aż prawie łapało to za serce.
Podział na grupy był dla niego zaskakujący. Były dwie - poszukiwawcza i "broniąca", która tak naprawdę była atakującą. Mieli również do dyspozycji kilku ludzi z niezwykłymi oczami, którzy mogli widzieć przez mgłę, której wszyscy się tutaj spodziewali. I gdzie są ci ludzie z przydatnym dojutsu? Wszyscy stłoczyli się w jednej grupie, zostawiając resztę bez żadnego wsparcia w tej kwestii. Dwie Hyuuga i Ranmaru (ten akurat dobrze że sobie poszedł) były częścią planu zakładającego, że znajdą od strony północnej prawie ćwierćkilometrową lukę pomiędzy bestiami, aby cichutko wkraść się do wioski, którą zamierzają przeszukać. Głupota? Owszem. Czy ktoś to zauważył? Nie. Ah, pewnie ich oczy widziały już możliwą drogę, więc niech próbują. Nawet jeśli wszyscy umrą zanim przedostaną się do środka, to będzie mała strata dla ludzkości.
Seinaru wolał zająć się przeżyciem swoim i swoich kolegów, a szanse na to we mgle nieco spadały. Kei miał już doświadczenie w walce polegającej wyłącznie, albo w głównej mierze na słuchu. Sam był przecież sędzią półfinałowej walki na turnieju, gdzie we mgle Tamaki świetnie orientował się w sytuacji na polu bitwy, pozycjach walczących i ostatecznie był w stanie przerwać starcie w odpowiednim momencie. To było świetne przetarcie przed sytuacją taką jak ta, gdzie nie była to już kontrolowana walka, lecz starcie na śmierć i życie.
Będąc w węższym gronie nie krępował się rozbierać tak bardzo jak przed chwilą. Korzystając więc z chwili ciszy przed burzą i oczywiście po podpatrzeniu tego co robi Kakita, Kei sam zdjął swoje ciężarki, które nosił na łydkach, w odróżnieniu od Asagiego. Cóż, teraz był czas na komentarze Żurawia, że Pasterz zgapił jego pomysł, ale cóż... była to prawda. Gdy Seinaru miał okazję żeby takie narzędzia treningowe zdobyć dla siebie, nie wahał się ani chwili, aby odkupić je za wszystkie swoje pieniążki. Teraz miało to zaprocentować. Zapieczętował swoje skarby w małym zwoju, który na chwilę wyjął z torby, a potem schował go z powrotem. Na spojrzenia Klepowych kolegów odpowiedział po prostu:
- Opowiem wam później. - Oh, jakże dobrze było pozbyć się tego obciążenia chociaż na chwilę! Czuł się teraz lżejszy o... o... o ciężar ciężarków, czyli sporo. Nie wiedział jak bardzo wzmocniły się jego mięśnie podczas tego treningu, ale jeśli przyspieszył chociaż trochę, to można było uznać je za dobrą inwestycję.
Nadeszła pora na obranie jakiejkolwiek taktyki na nadchodzące godziny. Bo od momentu zadania pierwszego ciosu już niedługo, walka może trwać bez przerwy baaardzo długo. Na początku może nawet dobrze im pójdzie, ale co się będzie działo za jakiś czas, gdy część wojowników opadnie z sił?
- Musimy trzymać się blisko Hakuseia i bronić go. - Powiedział do Kyoushiego, Ichirou i Kuroia. Nie była to jednak tajna narada, na pewno słyszał to również sam zainteresowany jak i reszta ich odchudzonej grupy. Skoro nie pozostał między nimi żaden inny porządny sensor, trzeba było grać kartami jakie się ma.
- Walka na ślepo jest bez sensu, bo nawet nie będziemy wiedzieli kiedy przestać. - Kolejna ważna sprawa, która chyba umknęła wszystkim podczas rozdzielenia. Jak grupy będą się komunikować? Jeśli drużyna Yuriko padnie za dziesięć minut, to kto niby będzie o tym wiedział i jaki będzie wtedy sens tego, żeby oni tutaj dalej się męczyli? Samuraj miał nadzieję, że Hakusei jest właśnie odpowiedzią na ten problem, dlatego trzeba było go mieć blisko przez cały czas i to właśnie doradził reszcie swojej drużyny. Poczekał więc i posłuchał jakie zamiary ma Feniks, tak żeby Klepsydra mogła się dostosować do obecnie najważniejszego członka w całej grupie. Reszta nie za bardzo go interesowała. Całkiem dobrze znał i sympatyzował praktycznie tylko z Asagim, ale pozostała część grupy była dla niego albo nieznajoma, albo obojętna.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Kyoushi »

  • Nie było czego ukrywać, nie miał ochoty tego dalej słuchać. Wiedział, że musi stanąć po stronie swoich co by się nie działo i to była jego rola. Mógł być różnie odbierany, ponieważ był największą zagadką dla wszystkich, że właśnie on łazi z Klepsydrą. Człowiek tak anonimowy, że często nie znali jego imienia. To był niezwykły plus dla czerwonookiego szermierza, który ukrywał wielką moc. Na szczęście nawet jego kompani o tym nie wiedzieli. Nie o tym jednak, gdy tylko usłyszał słowa Ichirou, który pewnie podjął decyzję czym zajmie się Klepsydra niezwykle uradował samego białowłosego, który już nie mógł się doczekać rozlewu krwi tych bestii. Jego stal aż drżała w pochwach nie mogąc się opanować. Szermierz nie zamierzał dziś się oszczędzać i pokaże efekty jego ostatnich treningów. Tym razem obszarówki jak wejdą to aż będzie miło wszystkim, a szczególnie koteczkowi, który wciąż przysypiał nic nie mówiąc!
    Gdy tylko się rozdzielili, białowłosy poprawił swoje włosy, które już zaczęły schnąć, mimo tej potężnej mgły, a także białe futro na karku, by spojrzeć na Hakuseia, w końcu mógł podjąć jakiś dialog z liderem ich grupy:
    - Hakusei-san, skoro jesteś naszymi oczami we mgle, na czym polegają twoje umiejętności sensoryczne? Im więcej się dowiemy tym lepiej skoordynujemy nasze ruchy z twoimi informacjami i poprowadzimy to sprawnie i szybko – odezwał się spokojnie i pewnie, jak na niego przystało. To było mocno liderskie pytanie, jednak tym razem to on musiał się przypomnieć o tym, że także ma coś do powiedzenia, a to było dość istotne. Czyżby był po prostu Sensorem? Może Yamanaka albo… No cholera wie co jeszcze. Będąc w ruchu wraz ze swoimi rozejrzał się jeszcze kto będzie brał udział w tej akcji i kto pisze się na zadanie bojowe, aniżeli infiltracyjne. Coby nie było kierował się za swoimi liderami by chronić nie tylko ich, ale i Hakuseia, no chyba, że trzeba będzie to sięgnie po miecz by wykorzystać go w obronie swojej grupy. Zawsze jednak chował w sobie to bohaterstwo, którym wykazał się podczas walk za murem, gdy bronił NAWET młodego Senju. Wroga klanu Uchiha numer jeden, niegdyś…
    Pomijając to co miało się dziać, Uchiha nie był bierny słuchająć wszystkich zarzutów w stronę Shikaruia, który był po prostu śmieszny wraz z Asaką. Do tego nastraszenie Kosekim ze strony jego żony było naprawdę… Słabe. W takim razie adios, może poradzą sobie sami z Hanem? No cóż, niezbyt przemyślana propozycja, a także ta gra, którą reprezentował sobą Shikarui. Prowokował, a to mogło się źle skończyć. Poplecznik Hana i jego pieczęć. Jedna rzecz ciekawiła jednak czerwonookiego najbardziej. Jak zareagowałby szalony Juugo na uwolnioną chakrę bestii? Byłby to naprawdę ciekawy pojedynek dwóch różnych sił, które nie są w końcu naturalną i integralną częścią shinobi od dziecka. Bestia Kjosz i szaleństwo przekleństwa Shikaruia. Mraaauuu, napalił się jak kotek na włóczkę! Tymczasem będzie mógł przelać swoją siłę w ciała innych, dzikich Juugo. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, siema.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1015
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbank

Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Kakita Asagi »

Post theme A więc za moment miało się rozpocząć. Oto tam, na dole w otchłani znajdował się cel ich misji cel, którego mieli bronić, ale pierw… trzeba było go zdobyć. To było wiadome już od dłuższego czasu, dwie ścieżki prowadzące do wioski jasno wskazywały, jaka będzie rola obu drużyn – pierwsza ściągnie na siebie ciosy wrogów, druga zajmie się szkaniem tylko… dlaczego wszyscy posiadacze niezwykłych oczu udają się do grupy poszukującej? Podobnie jak Seinaru, niebieskooki w duchu wolałby mieć jedną z pann Hyuuga po swojej stronie, niezależnie od tego czy by to była doświadczona i zaprawiona w walce Yuriko, czy też zwyciężczyni drugiego miejsca na turnieju Tamaki – obie mogły pomóc w kierowaniu ogniem i ruchami oddziałów, ale skoro Hakusai miał sobie z tym dobrze poradzić…
Pozostawała jeszcze osoba niejakiego Shikurai’a. Słowny fechtunek, jaki członkowie Klepsydry prowadzili z wysłannikami klanu Kouseki niepokoił. Zwłaszcza słowa, że ten, który najwięcej informacji przekazuje, wcale taki pewny względem Han’a nie jest. Niebieskooki znał metody przesłuchań, z jakich korzystano w Watarimono – badanie umysłu za pomocą technik ninja. Nie była to popularna metoda, jednakże, zdarzała się. Jak wynikało ze słów jasnowłosej, samurajowie również przesłuchali ciemnowłosego i… uwolnili go. To było jasne, że jeśliby mieli do niego wątpliwości, zostałby zatrzymany, a przynajmniej, powinien być. To wszystko było skomplikowane… Kakita zmrużył oczy. Wychowany w szlacheckiej rodzinie obeznany był z metodami mówienia tego, co wypada oraz tego, co przeciwnik powinien się dowiedzieć – jak poruszać się w imperium gestów. W tej wymianie… Seinaru wypadał blado. Asagi miał wrażenie, że postawa, jaką przyjął Shikarui była zbyt… uniżona. To, co zaszło między nimi pozostawało dla samuraja tajemnicą, ale… gest jaki ciemnowłosy zrobił w stronę Natsume. Zdecydowanie zbyt wymowny. Czyżby… wiedzieli? Asagi nie zdradził swojego towarzysza pytającym spojrzeniem, on miał swoje zadanie. W tej chwili należało odłożyć waśnie na bok, skupić się na zadaniu…


– Dziękuje, Akahoshi-dono. – odpowiedział z lekkim ukłonem na to, jak zamaskowany przystał na jego prośbe, chwilę po małej „prezentacji” technik battojutsu. Jak się okazało, legendy nie kłamały – technika Iaigiri pozwalała rozwiać mgłę, na kilka metrów, ale i … na kilka sekund. Po chwili znów ich wzrok był ograniczony, cóż, niech i tak będzie. Będzie więc obserwował ruch mgły i tak sobie poradzi. Dadzą rade, muszą tylko…
Kiedy Jun do nich podszedł i skomentował jego słowa, niebieskooki lekko się wyprostował, po czym dopowiedział.
– Szkoda, by umysł został zniszczony przez strach. Strach jest zabójcą umysłu. A martwy umysł, to martwy miecz. Martwy miecz, nikogo nie zabije, ani nie obroni. – dopowiedział wyjaśniając, co tak naprawdę miał na myśli. Jednakże, to krótkie zdanie „miecz jest umysłem” było dużo szerszym zagadnieniem. Zaczynało się na paraliżującym działaniu emocji, na zaślepieniu percepcji gniewem, a kończyło na takich kwestiach jak to, kiedy miecz przestaje być narzędziem zła, a staje się narzędziem dobra. To wszystko było skomplikowane i dotyczyło filozofii miecza, czegoś, co teoretycznie zbędne było wojownikom, którzy wydzieli w broni jedynie narzędzie do zabijania. To było coś, co stanowiło credo każdego samuraja, coś co różnić ich powinno od zwykłych zabójców, coś co działało… w dwie strony. Bowiem tak jak miecz był umysłem, tak umysł był mieczem. Te dwie materie przenikały się i łączyły w postaci szermierza, który dzierżył broń, samemu nią będąc. To wszystko… było na później. Teraz liczyło się by przetrwać.
– Dystans miecza, to dobry dystans, Kouseki-dono. Twoje cele zależą teraz od tego, jak sprawnie walczyć będziemy. Moje cele również. – podjął myśl jasnowłosej z lekkim uśmiechem, po czym przeniósł spojrzenie na zamaskowanego, który przekazał mu zapieczętowane w zwoje ciężarki. Niebieskooki odebrał je z niskim ukłonem, po czym schował je tam, gdzie miał większość swoich klamotów, po czym spojrzał na wędrowca Jun’a, który już zaczął planować, jak powinni walczyć. Odważne, przejąć dowodzenie nad ludźmi, których umiejętności się nie zna. Niebieskooki podziwiał tą pewność, ale zdecydowanie nie podobało mu się, by mieć za wielu dowódców. To trzeba było rozegrać sensownie, w tym przypadku…
Kakita spojrzał na Ichirou, który zebrał swoich wojowników. Był generałem i miał swoje miecze. W tym jednego samuraja, który podobnie jak on również zdobył ciężarki. Kakita podniósł lekko brew i pokiwał głową w geście uznania – zdecydowanie popierał takie podejście. Adaptować to, co działa u innych – sam przecież tak uczynił, kiedy podpatrzył tą metodą u Uchiha-hime. To, czego jednak u niej nie widzia, to… zdolność pieczętowania. Czyli jego senpai znał tą sztukę, podobnie jak jego żona. Teraz nie było odwrotu – gdy wróci z tej wyprawy, poprosi Ayame by prowadziła go a w tą technikę. Nie może liczyć na to, że ktoś będzie to robił za niego, tak nie wypadało.
Tak czy inaczej, Ichirou zebrał swoich żołnierzy, więc… pozostawał drugi batalion? Shikarui posyłał im jakiegoś wojownika? Niebieskooki rozpoznał w nim zaatakowanego na trybunie wojownika. Kogoś kto jak się wywiedział, zasłynął uśpieniem całego stadionu i dyskwalifikacją. Dobrze, to ciekawe umiejętności, przyda się ktoś taki, ale najpierw.
– Jun-san, nawet najpotężniejsze tygrysy i smoki mają jedną głowę. – zaczął poważnie, po czym przeniósł spojrzenie na Hakusai’a, który miał być ich dowódca. Miał już jedną zgraną grupę którą sformowała Klepsydra, a więc…
– Kenseikai zajmie drugie skrzydło. Akahoshi-dono, będziemy twoimi mieczami. Powierzam ci swoje życie, wykorzystaj je dobrze. – zwrócił się tak, by inni również to usłyszeli. Co z tego, że Jun i Kouseki-dono nie należeli do Kenseikai, a na pewno nie w tej chwili. Trzeba było wprowadzić jakiś porządek i ujednolicić dowodzenie. Kakita… sam był szkolony do kierowania takimi oddziałami. Był hatamoto, umiał kierować plutonem, ale… nie był ninja. Akahoshi, a raczej, Yuki Natsume żył na tyle długo i widział na tyle wiele, że będzie umiał pokierować oddziałem zbudowanym z shinobi i samurajów, bowiem zna ich możliwości. Asagi… nie umiałby w tej chwili w pełni skorzystać z wszystkiego, co mogli zrobić ninja.
Tak więc, niebieskooki odwrócił się w stronę zamaskowanego i… wykonał niski ukłon. Ukłon z pozycji przykucniętej na jednym kolenia - tate hiza – zapewniała ona możliwość szybkiego poderwania się i walki. Był w tym jednak głębszy sens. Asagi wiedział kim naprawdę jest Akahoshi, jednakże inni.. nie. Z drugiej jednak strony, to on był w tej chwili bardziej znany, zarówno Jun jak i Keira go rozpoznali, więc… skoro on oddawał swoje życie w ręce zamaskowanego wojownika, to oni również… powinni? Cóż, niebieskooki miał swój plan, potrzebny jest podział sił i jasne dowodzenie. Skoro głównym dowódca jest Hakusai, to jego pułkownikami niech będą Asahi-dono i Akahoshi-dono. Wokół tych dwóch można zbudować dwa oddziały, ale… to nie koniec.
– Dla tych, którzy mnie nie znają, nazywam się Kakita Asagi, jestem hatamoto szkoły Taka i szermierzem Kenseikai. Na dystans władam łukiem w stopniu biegłym, w dystansie krótkim mieczem. Proszę o wasze wsparcie. – powiedział po czym podniósł się i spojrzał na członków Klepsydry. Wyprostował się przy tym możliwie, lewą dłoń oparł na rękojeści swojego tachi, w prawej natomiast dzierżył długi łuk.
– Seinaru-senpai, przyjemnością będzie wraz z tobą dzielić pole walki po tej samej stronie. – tutaj uderzył się dłonią w miejsce, gdzie Kei wykonał feralne pchnięcie, które o mało nie zabijało samuraja. Była to jasna deklaracja – znam twoją siłę, niech teraz oni ją poznają. Następnie hatamoto przeniósł spojrzenie na Diabła świtu w stronę którego dodał – Zaszczytem natomiast będzie zobaczyć pana w boju, Asahi-dono. – tutaj zakończył lekkim ukłonem i co tu dużo kryć… mówił szczerze. Znał legendę Ichirou, jak każdy tutaj obecny. Widział też, co Shenzhen potrafił zrobić piaskiem. Shenzhen, który… był małą płotką. Jeśli więc „czarny charakter z Watarimono” był płotką i tyle mógł uczynić, to prawdziwy Rekin jakim jawił się samurajowie Ichirou sam najpewniej utrzyma drugie skrzydło. Dobrze, by na każdym ze skrzydeł był członek „Krwawego Pokolenia” Nie był to jednak koniec, pozostawał bowiem jeszcze białowłosy szermierz.
– Uchiha-san, będę spoglądał na twój styl wielu mieczy. Niech pozostaną ostre! – rzucił do niego lekko… zaczepnie? A tak, zaczepnie. Pamiętał, że białowłosy wspomniał, że na co dzień walczy inaczej niż w ich pojedynku – ciekawym będzie to zobaczyć, kto jeszcze pozostawał? No tak, jak mógłby zapomnieć! Zagadkowy, „starszy” pan – niedźwiedź pustynii.
– Kuroi-san, onegaishimas. – zwrócił się w jego stronę z lekkim ukłonem, po czym…”wrócił” uwagą do swojego oddziału. Dopełnił obowiązku, przywitał wszystkich, tych których znał, teraz… byli jedną drużyną. Nie stanowili już anonimowej masy.

Samuraj spojrzał na skrytą we mgle wioskę. Dużo ludzi musiało tam być. Będą mieli wiele pracy, muszą zabić wielu… wrogów? Czy potwory znajdujące się tam w dole były ich wrogami? Niebieskooki zmrużył oczy. To byli przemienieni… ludzie. Opętani jakąś złowrogą klątwą, odarci ze z człowieczeństwa, zmuszeni do życia jak zwierzęta, przywiązani do tego miejsca niczym psy. Samuraj, zamilkł. To, było straszne. Ile lat tam trwali, jak doszło do tego, że stali się tacy jak teraz? Śmierć, jaką im zadadzą… będzie wybawieniem. Przerwaniem ich strasznego losu, obowiązkiem jaki człowiek winien jest spełnić względem innego człowieka. Ich dusze, za długo trwają w tych straszliwych ciałach, czy chcą się uwolnić? A może już nie mają w sobie nic z człowieka? Będą bronić swojego życia, to pewne…
Niebieskooki na chwilę pochylił głowę. Przemyślenia, jakie pojawiły się w jego głowie… stanowiły kwintesencję idei przemiany Satsujinto w Katsujinken – miecz śmierci w miecz życia. Straszliwi Jugo, tam na dnie krateru unikający osady nie żyli jak ludzie. Odarci z godności, muszą umrzeć, by móc narodzić się na nowo. Ile lat tak trwaj? Czy, stanowili część planu Hana? Czy to on zamienił ich w potwory i skazał na straszliwy los? Tego samuraj nie wiedział. Wiedział jedno. Spełnią dzisiaj jeszcze jedne obowiązek. Ostatnią powinność…
– Wasze dusze zaznają dzisiaj spokoju. Niech Amaterasu-sama pozwoli im odrodzić się w lepszym życiu. – wyszeptał trwając przez chwilę w zadumie zamykając oczy, po czym klasnął w dłonie i pochylił się dwa razy jak w modlitwie, którą zakończył jeszcze jednym klaśnięciem i gdy otworzył oczy… Teraz był gotowy. Jego misja miała wiele równorzędnych i wzniosłych celów. Dobrze zrobił, że tu przybył. Niezależnie od tego, co się wydarzy. To było miejsce, w którym powinien być…


Dotyczy: Keira, Natsume, Jun, Seinaru, Ichirou, Kyoushi, Kuroi + Feniksy i kto słucha.
Skrót: Kakitek zagrzewa się i innych do walki + przygotowuje swój umysł do walki…

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Mujin »

Mujin nie był rycerzem na białym rumaku, do tego standardu nigdy się nie porównywał i nigdy nie miał zamiaru. Bardziej już myślał o takich ideałach w kategorii samuraiów i ich kodeksu honorowego czy co tam mieli. Mujin po prostu wykonywał swoją robotę. Jak ninja pilnował porządku w prowincji i nie tylko, tak medyk ratował życia. Oczywiście ochrona Sashy przez innych uczestników eskapady bardzo pomagała i bardzo się cieszył, że samemu nie musiał interweniować w tej sprawie. Wystarczyła krytyka werbalna, czyli to co Mujin preferował ponad rozwiązania oparte o siłę i konfrontację fizyczną. Na szczęście do niczego nie doszło i Mujin mógł w spokoju oddać się dalszemu zapoznawaniu z Sashą i nowym jegomościem, Yoshimitsu. Uczestnik turnieju którego medyk nie zapamiętał. Na pewno miał go gdzieś w swoim notesiku, ale dopóki nie okaże się czy będzie z nim współpracował, to lepiej chyba było nie otwierać niczego przy nim.
Ciężko było nawet powiedzieć, jak można było zanegować fakt, że ludzie się zmieniają. Jak gęstym trzeba było być. Ludzie nie zostają tacy sami i to był FAKT. Z FAKTAMI nie można było dyskutować. Kiedy zaakceptujesz fakt musisz też zaaplikować wszelkie idące za nim konsekwencje. Ale zawsze można też pójść drogą wyparcia i nie zaakceptować go jakkolwiek. Właśnie po tym, także, można poznać człowieka inteligentnego. Że w obliczu faktów jest w stanie przyznać, że jego metodyka była nie do końca sensowna.
Mujin milczał na słowa tego jegomościa, nie miał zamiaru wchodzić z nim w dalszą dysputę. W razie czego byłby w stanie uratować jego życie, oczywiście, ale wolałby żeby nie dochodziło do takiego obrotu spraw.
- Do usług. - odpowiedział młodemu na "empatię" Mujina. W istocie można było to pomylić właśnie z nią. Nie był jakkolwiek zdziwiony, że dziecko bez wzroku mogło nie zauważyć subtelnych sygnałów na jego twarzy świadczących o jego osobie... a tak, miał maskę. No nic, nawet jeśli to nie byłby w stanie. Chociaż uśmiech był widoczny na masce medyka, wystarczyło przyjrzeć się zmarszczkom i zniekształceniom na niej.
- Nie dane mi jeszcze współpracować z ludźmi-pielęgniarkami. Ale szukam uczniów intensywnie. - odpowiedział i oddał parasol Sashy. Heh, szukał jak szukał, ale jeszcze trzeba było znaleźć odpowiedni materiał ludzki. Najlepiej kogoś młodego, żeby jeszcze odpowiednio go ukształtować. Najlepiej kogoś z podobnym do niego podejściem. Talentem. Pasją. Motywacją. Było wiele czynników, ale żeby spełnić wszystkie wymagania? Do tej pory nie napotkał.
- Intrygujące. Jestem pozytywnie zaskoczony twoimi pracami, Sasha-san. - odpowiedział w ramach pokazania im jego próbek. Dwa obrazy które nosił przy sobie. Nie sprzęt ninja, nie coś potrzebnego i niezbędnego. To dziecko niestety nie było praktyczne, było sentymentalne i zbyt niewinne żeby skończyć pod jego skrzydłami. No i oczy, ale to byłby w stanie naprawić... Jakoś. - Nie, powinieneś je zatrzymać. Yoshimitsu-san ma rację. - nie miał zamiaru ich ze sobą brać, nawet jeśli przedstawiały wartość estetyczną. Nie były praktycznie, nie mógł ich użyć do czegokolwiek. Wolał powiesić na ścianie szkielet mężczyzny którego trzymał pod swoją grządką z ziołami jako pomoc naukową niż obraz który tylko łechtałby oko jego klientów.
- Tylko rodziców. Z Kaigan. Jestem jedynakiem. - tyle był w stanie o sobie powiedzieć i o jego rodzinie. Była, nie był sam. Żyli i chyba mieli się dobrze. Nic więcej nie trzeba było.
- Rozumiem. Dziękuję za towarzystwo, Sasha-san, Yoshimitsu-san. Powodzenia. A ty młody, jak będziesz w Ryuzaku to spróbuj znaleźć moją lecznicę. - powiedział jeszcze i kiwnął głowami w kierunku ich dwójki. Jeśli faktycznie byliby rozdzieleni, to przynajmniej chciał życzyć im powodzenia. Szczególnie temu małemu, naiwnemu dzieciakowi i jego kurze.
I wtedy usłyszał swoje imię. Odwrócił się, zobaczył Asaka. Ta pytała się o coś. Bariera która zapobiegałaby wejściu do środka? Interesujący koncept. Sam znał technikę która zamyka wejście, ale wymaga notek. Cóż, jako niewątpliwy autorytet w dziedzinie technik pieczętujących, powinien odpowiedzieć. Zwłaszcza, że Mujin miał już pewien plan związany z barierą własnego, autorskiego projektu. Ale ale, pytanie. Musiał odpowiedzieć.
- Bariery oparte na Fuinjutsu są podtrzymywane przez notki albo rozstawione symbole. Coś co służy za przekaźnik dla techniki jest potrzebne. Bariera mogłaby wchodzić w czyste Ninjutsu, ale wtedy powinna mieć faktyczną namacalną formę albo próg wytrzymałości. - odpowiedział Asace, nie podchodząc i nawet nie podnosząc głosu. Sytuacja nie była tak napięta, żeby krzyczeć. A on i tak, zajęty młodym przedstawicielem ekspedycji, nie za bardzo orientował się w nastrojach i niesnaskach pomiędzy poszczególnymi elementami grupy. Ale faktycznie zaczęło się dziać, coś ważnego.
Podszedł zatem bliżej do dowództwa i spijał informacje które mu dostarczano. Nie musiał nawet posiłkować się swoimi robakami, jego wzrost pozwalał spojrzeć mu na wszystko i wszystko zrozumieć. Widział na własne oczy krater i wioskę na jego spodzie. Nienaruszoną, ukrytą. Ten widok był zdecydowanie nadnaturalny. Gdyby jakaś technika Dotonu zmieniła krajobraz, to przecież większość byłaby kupką kamieni. Ale trzymały się jakoś. Mujin nie miał pojęcia o architekturze, ale nawet mu coś tutaj nie pasowało. Szybko zaczęły być podejmowane decyzje, a grupki zaczęły się rozdzielać. Co wolałby Mujin - konfrontację czy przeszukiwanie? Okej, inaczej - komu Mujin wolałby pomagać? Komuś kto będzie relatywnie bezpieczny, czy komuś kto może ponieść ciężkie obrażenia? Oczywiście, że ta druga opcja. Medyk nie zastanawiał się nawet chwili. Po prostu reagował. Podszedł do mężczyzny zwanego Hakuseiem żeby uściślić jedną rzecz.
- Przepraszam? - chciał na siebie ściągnąć jego uwagę, po czym kiwnął głową. - Yokage Mujin, Iryonin wysokiego poziomu. Czy planujemy zorganizować jakiś szpital polowy czy inne miejsce dla rannych, czy lepiej by było żebym poruszał się pomiędzy walczącymi, na bieżąco zajmował się rannymi i zapewniał wsparcie? - zapytał. Chciał znać plan tego mężczyzny na konfrontację, a ponieważ Mujin był medykiem wysokiego szczebla to też chciał uczestniczyć w szczegółach strategicznych. Tym bardziej że ten jegomość powinien znać wartość opieki medycznej na polu bitwy. Z niecierpliwością czekał na rozkazy, na próbkę możliwości strategicznych Hakuseia. Jakoś musieli współpracować, prawda? Samemu nie można było nic osiągnąć w akcjach grupa-grupa. Chyba że mowa było o Yokage.

Do: Sasha, Yoshimitsu, Asaka (inna grupa), Hakusei
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Kuroi Kuma »

Oj oj, biedny mały chłopaczek z pustyni się zdenerwował? Nikt nie lubił takiego tonu, z czego Kuroi doskonale sobie zdawał sprawę. Wiedział do czego zdolny jest młody Sabaku, widział jego walkę, widział jego zachowanie, miał dosyć sporo wiedzy na ten temat. W drugą stronę cóż... prócz tego, że jest Sabaku, Shenzhen nie wiedział nic o Kuroiu, nic kompletnie. Do tego właśnie przydawał się brak sławy, niepokazywanie swoich możliwości w każdym możliwym miejscu. Nie lubił pojedynków, tych pokazówek umiejętności, jedyny na jaki się zgodził w ciągu ostatnich nastu lat, był ten obiecany Naokiemu. Ten młodziak na to po prostu zasłużył. Czemu więc używał takiego tonu, skoro wiedział jaką reakcję uzyska? Chyba głównym powodem było to, że właśnie chłopak był z Pustyni, że jego zachowanie rzutowało na ich wszystkich, że nie jest w tym sam. Był Sabaku, powinien zachowywać się godnie, z dumą pokazywać że władcy pustyni nie są takimi ignorantami, że mają teraz zadanie do wykonania, a utarczki mogą sobie zostawić na później. Po wszystkim mógł nawet zabić Yoshimitsu i pogrzebać jego ciało, Kumie było to wszystko jedno. Każdy miał swoje konflikty, nie mieszał się w nie, ale jeżeli ktoś sam chciał go w niego włączyć to cóż... nie mógł sobie na to pozwolić. Zrównał się na chwilę do chłopaka, mówił do niego przyciszonym głosem.
-Nie pyskuj, bo sam powiększysz to grono. Pierwsze co mnie obchodzi to ja sam. Mamy coś ważnego do zrobienia, na tym się skup. Stać cię na wiele, dużo więcej niż to. Głupie konflikty nie prowadzą tylko do głupiej śmierci - odpowiedział do młodziaka, jego ton był już spokojniejszy, nie było w nim tego samego ognia co wcześniej. Tafla morza znowu była gładka, niewzruszona. Sądził, że dla każdego jest szansa, a sam Shenzhen jeszcze nie zrobił nic takiego, co by miało wzbudzić prawdziwy gniew w Staruszku. Gdyby mieli tutaj walczyć, ktokolwiek z grupy, to byłoby po prostu głupie, to marnowanie sił. Mieli stawić czoła Antykreatorowi, zebrać tak ważne informacje na jego temat, a ten młodziak, w którym ciągle buzowała krew chciał walczyć i nie mieć sił na później... Tak mają tylko początkujący, czemu więc tak się zachowywał?
-Gdyby to było poprzez dotyk, to czy przypadkiem ta zaraza by się nie roznosiła dużo szybciej? Wystarczyłoby tylko zadrapanie, a klątwa by się przenosiła - rzucił tym razem nieco głośniej, uwaga była naprawdę luźna. Juugo w tym tempie zawładnęliby światem, gdyby tylko dotyk sprawiał, że ludzie są przeklęci, że tracą nad sobą kontrolę, że agresja przejmuje władzę. Chaos i zniszczenie zapanowałyby szybciej, niż trwało dojście do tej wioski. Zaskoczyło go coś innego, reakcja Asaki. W tej kobiecie drzemał ogień, mimo tak spokojnego zachowania nie była taką potulną owieczką jak mogłoby się wydawać. W jej słowa było wiele racji i nie trzeba było być geniuszem, by to ujrzeć. Był w Klepsydrze, ale to nie znaczyło, że był ignorantem, że brał zachowanie swoich kamratów bezkrytycznie. Pastuszek nieco przesadził, zrobił o jeden krok za daleko. Nie zgadzał się tylko z tym, że ktoś mógł tutaj stać niewidoczny i przysłuchiwać się ich rozmowom. Owszem, zdradzanie wszystkiego było głupie, ale skoro mieli walczyć z Juugo, to powinni mieć cały obraz swojego wroga, wiedzieć wszystko. Informacje były cenne, ratowały życie, im ich więcej tym lepiej można było rozpracować wroga. Skoro wiedzieli, że mogą się leczyć nawzajem, to nie było możliwości zostawić któregoś z tych skurwoli przy życiu... Smutne, ale prawdziwe. Coś na co Kuroi nie chciał się zgadzać, znowu będzie do tego przymuszony.
-Powodzenia - rzucił do złotooka kobietki, która swoją postawą... co tu dużo mówić, ale mu zaimponiła (//głos w gali się potwierdza). Odwzajemnił ukłon w stronę samuraja, Asagi, ciągle go zadziwiał. Nawet w takich chwilach utrzymywał ten sam rytm, to samo zachowanie.
-Oby nam szczęście dopisywało, samuraju - odpowiedział z dumą w głosie. Chętnie dodałby "współpraca z Tobą to będzie czysta przyjemność", ale to by było zbyt patetyczne, niepasujące do staruszka.
-Będę was wspierać z tyłu, mój piasek jest do waszej dyspozycji - odpowiedział Pastuszkowi, ale przy okazji jeszcze w stronę Kjudasza i Ocira, którzy byli nieopodal. Jego piasek może nie był tak silny jak Ocira, ale doskonale nadawał się jako wsparcie, jako obrona przed wszystkim, co mogło nadejść.
-Dla tych, co nie znają mojego imienia - Kuroi Kuma. Wystarczy Kuroi. Łatwiej nam będzie w boju znając swoje imiona. Yokage - będę Cię wspierać, nie nazwałbym się "wysokiego poziomu", ale nie jestem też nowicjuszem. - ukłonił się do człowieka, na którego dopiero teraz zwrócił uwagę. Dobrze było mieć dodatkowego medyka w drużynie, przynajmniej nie był sam. Gorzej, iż nie mieli jeszcze jednego sensora. Musieli sobie jakoś radzić.

Do: Shenzhen, Asaczka, Kakit, Mujin, i inni.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Harisham »

  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Toshiro »

Odpowiedzi na swoje słowa już nie otrzymał, zarówno ze strony Keia jak i Ichirou. Nie miał zamiaru na siłę kontynuować tej dyskusji, więc po prostu stwierdził, że odpuścili i dobrze. Co prawda samuraj w pewnych kwestiach istotnie miał rację, ale wtedy była zupełnie inna sytuacja. Miał nadzieję, że tym razem Shikarui nie będzie miał nie wiadomo jakich pomysłów. Chociaż tamten poprzedni nawet wyszedł im na lepsze.
-Asaka, Shikarui, powodzenia. Pomogę Keirze w tej drugiej grupie. Do zobaczenia później. Bądźcie ostrożni.- skinął lekko w stronę małżeństwo i zwrócił się z pytającym wzrokiem w kierunku niebieskookiej. Sprzeciwu nie widział, więc po prostu oddelegował się wraz z nią po jej krótkich przeprosinach. Oznaczało to, że poniekąd będzie w jednej grupie z tymi, z którymi przed chwilą lekko się spierał. Miał jednak nadzieję, że każdy z nich będzie w stanie choć na trochę odłożyć to na bok. Poza tym ich podejrzenia padały głównie na kogo innego, on w tym wszystkim miał tylko jedną kwestię do wyjaśnienia, którą był winien za to co stało się na widowni podczas turnieju.
Gdy w końcu odszedł z białowłosą trochę dziwnie się poczuł. Będzie to pierwszy raz gdy coś takiego robi na własną rękę. Nie ma obok siebie oczu Shikaruia i kryształu Asaki. Ha. Akurat ten drugi będzie, ale dzięki innej osobie. Dużo mniej zaufanej. Rozglądając się po zbierającej się tutaj grupie spostrzegł, że tak na prawdę nie miał pojęcia czy na kimkolwiek mógł polegać. Klepsydra - wiadomo, miała swoje cele i swoich członków, o których dbali najbardziej. Jest to ich tak na prawdę pierwsza sposobność do zabłyśnięcia. Pytanie brzmiało, czy z tego skorzystają?
-Nishiyama Toshiro. Shinobi Kosekich. Liczę na owocną współpracę.- powiedział i ukłonił się powitalnie gdy dotarł wraz z Keirą do Asagiego i zamaskowanego mężczyzny. W tym wszystkim raczej zamierzał trzymać się blisko Koseki, którą mógł wspierać swoimi oczami iluzjami - to tak w razie czego. Oczywiście ostatnio pracował też nad swoją naturą ognia, ale wydawało mu się, że inni dysponują zapewne dużo potężniejszymi technikami od niego, a przynajmniej na tę chwilę. Kakita był bardzo poważny w tym wszystkim i widocznie nie spodobał mu się pomysł kilku dowódców, tak jak i jemu, dlatego nie wtrącił ani słowa jeśli chodziło o taktykę, którą powinni obrać. Poza tym i tak najwięcej do powiedzenia miał ten co cokolwiek widział, nieprawdaż? Oprócz tego(na szczęście) inni starali się jednak działać jako jedna drużyna i rozumieli, że siedzimy w tym po prostu razem.
- Zgadzam się. Anonimowość może stanowić problemy w komunikacji. Nishiyama Toshiro. Mogę pomóc iluzjami i ich rozpoznawaniem, a także elementem ognia.- oznajmił po wypowiedzi Kuroia i lekko się ukłonił tym samym przedstawiając się każdemu kto słuchał, a raczej słuchało wielu, ponieważ była to jedna z najbardziej istotnych kwestii. Jeśli mieli stanowić jedność to chociaż wypadało się znać z imienia, a nie krzyczeć "Ej Ty tam!Tak Ty! W tej masce!". Poza tym jego umiejętności były tutaj w większości znanie. No i przecież na turnieju pokazał co potrafi w tej kwestii, jeśli można to tak ująć. Reszty jedynie słuchał stwierdzając, że nie będzie się wtrącać dowodzącemu. Przedstawił się jeszcze Jun, Mujin, który był medykiem, co było chyba dla Toshiro najistotniejsze, Harisham no i jedynie tożsamość tego zamaskowanego była mu nieznana.

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume wydał z siebie lekkie mruknięcie rozbawienia, kiedy Keira odpowiedziała na jego pytanie o chęć wiecznego życia. Była świadoma tego, że jako shinobi najpewniej nie pożyje bardzo długo, ale jednocześnie nie była w stanie w pełni pogodzić się z możliwością śmierci podczas misji: chciała przeżyć jeszcze na tyle, by zdołać rozwiązać jakieś własne sprawy w tym życiu. To rzecz jasna mogło być motywacją do tego, by walczyć dalej... lecz jeżeli w głębi duszy człowiek nie chce umierać (nawet jeśli "jeszcze przez jakiś czas") lub boi się śmierci, tym większa jest szansa że w trakcie pojedynku nie będzie w stanie w pełni się skupić na batalii i na spełnieniu swojej powinności. Ktoś kto miał coś do stracenia, nie był w stanie postawić zwycięstwa ponad własne życie. To mogło być okaleczające dla wyniku zadania.
No ale, ostatecznie zdecydował że nie powie tego na głos. Jeżeli sama tego nie zauważy, to prędzej czy później to do niej dotrze. Jedyne co mógł zrobić, to mieć nadzieję że to zrozumienie nie nadejdzie w momencie, gdy na tę realizację będzie już za późno.
Spór pomiędzy Seinaru i Sanadami nie obszedł go za bardzo - Sanadów znał tylko przejściowo, i nie widział ich jeszcze w akcji, więc nie był w pozycji żeby wystawiać na nich osąd. A co do pasterza? Już na arenie w Watarimono pokazał, że jest człowiekiem który nie tylko nie ma ogłady, ale też nie wyróżniał się najmniejszym poczuciem honoru - więc takie wybuchy nie były dla niego żadnym zaskoczeniem. Co najwyżej mógł poczuć lekkie rozczarowanie postawą wojownika. I to nawet mimo tego, że nie miał wobec niego żadnych oczekiwań. Przynajmniej tyle, że duet postanowił ruszyć za Yuriko w stronę zakazanej osady, a Klepsydra zamierzała skupić się na defensywie - chociaż, patrząc na ich postawę, zgadywał że bardziej chodziło o walkę dla samej walki, bo misja ich obchodziła równie dużo co zeszłoroczny śnieg.
Imponujące. I to nie w pozytywnym znaczeniu.
Natsume podał zapieczetowane ciężarki Kakicie, przy okazji kręcąc głową na znak "nie ma za co".
-Imponująca waga. Widziałem je już w Watarimono, ale nie spodziewałem się że aż tak ograniczają Twoje możliwości, Kakita-dono - powiedział spokojnym tonem, niewyrażającym żadnych emocji. - Sprytny sposób treningu. Chyba sam o nim pomyślę za jakiś czas.
Wtedy Kakita zgłosił Hakuseiowi, że Kenseikai zajmie się jednym ze skrzydeł broniacych grupę poszukiwawczą, po czym - ku zaskoczeniu Yukiego - przyklęknął przed nim w tate hiza, ogłaszając że oddaje swoje życie pod rozkazy zamaskowanego szermierza. Tego gestu się nie spodziewał, zwłaszcza że uważał Kakitę za równego sobie wojownika; ten gest musiał więc być symbolem rzeczywistego połączenia sił pomiędzy duetem, oraz pełną gotowość do walki. Zauważył też, że w ten sposób Asagi zapewne chciał powiadomić całą resztę, że zamaskowany nie jest mocą którą powinno się ignorować - tego akurat Yuki nie potrzebował, jako że wychodził z założenia że lepiej mieć asy w rękawie niż być rozpoznawalnym.
Ostatecznie jednak na ukłon Kakity skinął głową na potwierdzenie.
-Zrobię co w mojej mocy.
Spojrzał też na pozostałych, którzy byli w pobliżu - czyli Kakity, Keiry, Juna i Toshiro, który dołączył do nich chwilę wcześniej (na co Akahoshi zareagował skinieniem głowy na powitanie).
-Akahoshi Kensei. Szermierz Kenseikai. Walka na krótki dystans, Uwolnienie Wiatru i ninjutsu to moje forte, mogę działać na każdy dystans. Liczę na owocną współpracę.
Następnie zwrócił się bezpośrednio w stronę Hakuseia:
-Czekamy na rozkazy, Hakusei-dono.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Keira
Martwa postać
Posty: 114
Rejestracja: 5 kwie 2020, o 13:39
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białe włosy, niebieskie oczy. Więcej szczegółów w KP
Widoczny ekwipunek: - Złoty Medalion ze znakiem Klanu - na szyi
- Odznaka Ninja - sznurek na pasie
- Biała Katana - lewy bok
Multikonta: Seiren

Re: [Event] Oniniwa: Grupa broniąca

Post autor: Keira »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oniniwa”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości