Problemem w odczytaniu emocji białowłosego były patrzałki, a raczej ich brak. Normalnie łatwo można odróżnić szczery uśmiech, zwracając uwagę na to, czy oczy również się śmieją. Wszelkie dyskretne spojrzenia, mrugnięcia, spoglądanie w pewną stronę podczas szukania czegoś w pamięci. Przez to, że miał tę część twarzy zakrytą bandażami, nie można było zbytnio dostrzec tamtejszych ruchów mięśni. Co do ziewania jednak, bez problemu mógł się zarazić, wystarczy tylko usłyszeć, jak to ktoś robi, a od razu samemu chce się ziewnąć! Sasha był jednak tak wyrazisty, że większość rzeczy można było odczytać z jego dźwięcznego głosu, gestykulacji ciała i wyolbrzymionej mimiki ust.
Rozmowy były toczone na dość wysokim filozoficznym poziomie, który wykraczał poza jego możliwości. Jedyne co mógł, to dzielić się doświadczeniami z własnego życia.
-
Ja wolę ufać, nie zwracając uwagi na żadne liczby. Wolę umrzeć szczęśliwy niż zmartwiony. A co do wpływu ludzi, to moja siostra uczyniła ze mnie zupełnie inną osobę. Gdyby nie ona, to siedziałbym teraz i wył w środku szałasu w Prastarym Lesie. Naprawdę bardzo człowiek może odmienić drugiego człowieka. – opowiedział, jak to wyglądało z jego strony. Bycie zdradzonym było niczym, w porównaniu z ciągłym funkcjonowaniem z obawą i zwątpieniem w ludzi. Bez Aiki nigdy nie nauczyłby się sam sobie radzić, nie mógłby podróżować i delektować się życiem.
Shenzhen zażądał kury i do sytuacji dołączył Yoshimitsu. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, zaraz ją będzie można kroić nożem. Jakiś mężczyzna z zewnątrz, którego jeszcze nie kojarzył, również się wtrącił. Czuł obecność wielu osób, a on był w centrum tych wydarzeń. Strasznie nieprzyjemne. Malarz wręcz czuł, że wystarczy jedna iskra, a zaraz zapłonie cały las, struna była napięta do granic możliwości. Instynktownie wiedział co zrobi, nie może dopuścić do konfrontacji. Gdyby usłyszał chociażby jeden szmer swoim wyczulonym słuchem, miał zamiar rzucić się między nich, starając osłonić. W oczach Yoshimitsu był tchórzem, ale w sumie nie było to dalekie od prawdy. Jeśli by był naprawdę dzielny, to zareagował w bardziej otwarty sposób, unikając w ogóle powstania takiej sytuacji.
Sasha może nie widział ciepłego wzroku Kaguyi, ale na pewno go odczuwał. Ciepła zaufana ręka wylądowała na jego głowie, gładząc chaotycznie ułożone włosy. To naprawdę dodawało otuchy… Czuł teraz, że naprawdę mógł zrobić wiele. Królestwo za czułe głaskanie… Gdyby nie uszkodzony gruczoł łzowy, to na pewno potoczyłaby się przynajmniej jedna łza. To było naprawdę żałosne. Nie móc uronić ani kropli, niezależnie od smutku czy szczęścia. Coś tak oczywistego dla innych i od razu rozpoznawalnego na poziomie emocji, u niego było suchą burzą bez deszczu.
Zanim doszło do ostatecznej eskalacji, zdążyła się wtrącić miła kobieta, która prawdopodobnie uratowała sytuację. Wcześniej była gdzieś z przodu i nie miał okazji jej poznać, choć wydawało mu się, że poczuł coś dziwnego. Gdy mówiła do kogoś personalnie, to nie miała w zwyczaju odwracać w jego stronę głowy. Nawet on, jako ślepiec to robił. Czy aż tak miała wszystkich gdzieś? Było to niepokojące. Najważniejsze jednak, że chyba udało się zażegnać kryzys. Trzeba było jednak wprowadzić coś bardziej permanentnego, nie chciał, by problem wrócił za kilkanaście minut. Zbliżył się do Shenzhena, pochylił górną część ciała w skłonie, trzymając ciasno kurę i odezwał się do niego.
-
Proszę nie krzywdzić nikogo! Jesteśmy po jednej stronie. Ta historia w kronice może mieć o wiele ciekawszy przebieg. Liczę na współpracę na misji. Przepraszam, że nie mogę oddać kury, ale ona jest bezcenna. Zresztą, to prędzej ona mogłaby mnie oddać, nie jest przecież moją własnością, to ja jej pomagam. – zwrócił się błagalnym tonem. Nie tylko liczył na ostudzenie zapału Shenzhena. Chciał również przy pomocy tej deklaracji dać innym spokój myśli. Nie chciał, by szli w napięciu, że coś może się stać z tyłu. Przygoda może się toczyć różnie, warto móc skupić na niej całą uwagę.
Sasha zwrócił się jeszcze na odchodne do Yuriko.
-
Przepraszam, Pani tutaj dowodzi, czy mogłaby mi Pani opisać wygląd tego głównego złego Pana? Hanjiego? Bardzo by mi to pomogło. – wydawało mu się, że takie imię gdzieś padało w tle i kołatało mu się po uszach. Prośba wydawała się bardzo dziwna od ślepca, w końcu na cóż mu rysopis? Oczywiście cel był bardzo istotny. Chciał mieć jakąś bazę do malunku!
Wrócił do Mujina i Yoshimitsu.
-
Dziękuje bardzo Panom... to niezwykłe widzieć taką wspaniałą empatię… – zwrócił się do obu. To było tak rzadkie, że ktoś się za nim stawiał. Zazwyczaj musiał sam walczyć z długo trwającym napięciem i szukać drogi ucieczki. Najgorzej, gdy napastników było wielu.
Deszcz się z czasem uspokajał i wreszcie w ogóle przestało padać. Sasha był chyba jedyną osobą, która chodziła tutaj z gołymi nogami. Ciężko było to stwierdzenie zweryfikować bez wzroku w takim hałasie. Całe jego stopy były teraz ubłocone od ziemi mieszającej się ze zbierającą się przez długi czas wodą. Naprawdę na tle tej całej grupy wyglądał teraz bardzo żałośnie. Może jako jedyny z niewielu nie zmókł wcale na górze, jednak od podłoża się nie uchronił.
-
Słyszałem, że tacy bardzo dobzi lekarze w większych miastach to mają właśnie taką pomoc medyczną. Chyba nawet mówi się na to pielęgniarka? Niesamowite mieć takie szczury pielęgniarki. – mówił zafascynowany tą wizją. Lekarz mógł zajmować się pacjentem, a te małe kochane futrzaki pilnowały, żeby nie stracił żadnej sekundy.
-
Bardzo pięknie Pan trzymał. Wyciągnę go, jak znowu się rozpada, teraz można już schować. – odpowiedział, biorąc przedmiot jedną ręką i otrzepując z deszczu. Zawiesił parasolkę na klatce na plecach.
-
Mogę teraz pokazać kilka swoich obrazków w takim razie! – chciał skorzystać z okazji. Kolejnymi będzie mógł się podzielić później, zwłaszcza tymi, które namaluje w związku z tą wyprawą. Ci, którzy byli świadkami, powinni jeszcze bardziej zrozumieć ich głębie.
Postawił sobie kurę na stopie. Szlag trafił czystość jej łap, ale o tym zapomniał. Przerzucił sobie plecak do przodu i wyciągnął spomiędzy schowanych weń deseczek dwa płótna. Wybrał akurat te, bo skojarzyły mu się z obecną sytuacją.
-
Nigdy nie miałem starszego brata, ale wielokrotnie sobie wyobrażałem, jakby to było i jakby wyglądał. Te obrazy, to to, co ujrzałem. – pokazał Mujinowi i przy okazji Yoshimitsu najpierw
pierwszy z nich. Można było dostrzec tam długowłosego mężczyznę, prawdopodobnie ubranego w same spodnie. Był dobrze zbudowany fizycznie i… wręcz bardzo przypominał samego Kaguyę. Oczywiście pomijając dużą swobodę artystyczną, jeśli chodzi o dobór kolorystyczny i styl. Obraz składał się głównie z małych kolorowych plamek, które łączyły się w całokształt osoby.
Następnie
pokazał drugi. Wydawało się, że to ten sam mężczyzna, co na poprzednim malunku. Teraz jednak był w pozycji wyprostowanej, a wszystko było w kwiatowo-roślinnym deseniu. Postać wręcz stapiała się ze światem i otoczeniem, przepaska go osłaniająca łączyła się z ziemią. Wyglądał na naprawdę pojednanego z życiem.
Czekał na jakieś słowo komentarza. Potrzebował jakiejś informacji zwrotnej i rady, by móc polepszać swoje zdolności.
-
Jeśli Pan by chciał, to mógłbym oddać któryś z nich albo nawet oba, w podzięce za pomoc… - zwrócił się dość nieśmiało do Yoshimitsu, drugą wolną nogą wiercąc dziurę w błocku, brudząc się jeszcze bardziej przy okazji.
Zależnie od tego, czy ten chciał, czy nie, schował, co mu pozostało i wziął kurę znowu do rąk.
Nie miał zbytnio pojęcia na temat wyglądu Kaguyi, więc nie mógł dostrzec podobieństwa. Chciał tylko się odwdzięczyć. Może kiedyś będą coś warte, to mężczyzna mógłby je odsprzedać!
-
Macie jakąś rodzinę jeszcze Panowie? – wciągał ich dwóch w konwersację, chcąc poznać bardziej ich doświadczenia i ich samych. Ciekawe jak inni patrzeli na sprawę rodzeństwa. –
Ja miałem starszą siostrę. – powiedział z widocznym smutkiem w głosie. –
Papka i Mamka żyją… ale jakby ich nie było. Są w innym starym świecie.
Kurczę. Coś się tam działo, padały jakieś słowa o Juugo, ale pierwszy raz je słyszał. Wszyscy brzmieli na takich obeznanych.
-
Wygląda, że padają jakieś istotne informacje. Chyba kryzys zażegnany, więc nie chciałbym Panów blokować. Ja tam mało rozumiem o co chodzi i nie jestem zbyt bystry, ale wam się może przydać… - tak, był głupi, ale nie chciał, by inni przez to cierpieli.
tl;dr
Shenzhen, Yoshimitsu, Mujin.
Akapit w środku do Yuriko!
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Parasolka, Kabura na biodrze, Bandaż na twarzy, Dwa bandaże na rękach, Transporter dla kury na plecach, plecak (przywiązany do transportera),
Transporter dla kury to wiklinowa klatka, którą przymocowuje się na odcinku lędźwiowym. Nad nią stawia się i przywiązuje plecak. Posiada pasy bezpieczeństwa, dzięki którym można zabezpieczyć kurę przed lataniem po klatce i zrobieniem sobie krzywdy, podczas gdy chłopak porusza się gwałtownie w różnych kierunkach.
Ukryty tekst