Oniniwa 鬼庭町

Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1015
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbank

Obrazek
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume skinął lekko głową, gdy najpierw Kakita, a później Tamori odpowiedzieli twierdząco na jego propozycję. Bo w sumie nietrudno było zobaczyć, że takie rozwiązanie będzie najlepsze - poprzez kontynuowanie współpracy z frakcjami i insytucjami do których przynależeli, szermierze będą mogli nie tylko poprawić swoją własną pozycję na świecie, ale również zapewnić całej organizacji dodatkowe kontakty i informacje, które nie wiadomo kiedy mogłyby się przydać. Kakita zbudował sobie już dość duże imię w szkole w Kaigan, no i zyskuje dużą popularność pośród shinobi - takie warunki dawały mu bardzo dużo możliwości rozwoju. Jun zaś samą przynależnością do straży dawałby Kenseikai użyteczne wtyki w służbach prawa w mieście, no i informacje na temat wydarzeń z Shigashi... i tego, co planują mafie. Natsume poczuł, że ta wiedza przyda mu się również osobiście - w końcu jednym z oyabunów jest jego ojciec...
Skinął również głową do Shikaruia. Ten osobnik był dla Yukiego największa enigmą. O ile zdawał się być on doświadczonym wojownikiem, o tyle przewidzenie jego ruchów było zadaniem niemalże niemożliwym. Jednocześnie zdawał się być uległy i drapieżny, z jednej strony podający prawicę na powitanie, by po chwili pchnąć sztyletem trzymanym w lewej dłoni. Wyglądało na to, że posiadał on bardzo przydatne umiejętności, lecz jednocześnie... czy takiego osobnika jak on dałoby się utrzymać w ryzach?
Będą musieli to dopiero odkryć.
Wtedy zaś, ku zaskoczeniu Yukiego, Kakita i Tamori postanowili stanąć naprzeciw siebie z mieczami w ręku. Teoretycznie dotyczyło to potwarzy, jaką Jun rzucił w stronę Asagiego - lecz Natsume odnosił też wrażenie, że Kakita chciał w ten sposób przetestować umiejętności strażnika z Shigashi. Cóż, ta sprawa pozostaje już w ich kwestii, więc Natsume po prostu spojrzał w stronę Kaiko - a ten odróżniał się różnorakimi emocjami, które nim targały.
-Każde spotkanie i kontakt, niezależnie jak krótki, jest w stanie nieodwracalnie zmienić nasze życie. - Uśmiechnął się. - Czy tak nie jest również w tym przypadku? W końcu znałeś ją tylko dwa dni, a i tak zdołałeś się do niej przywiązać - bo otworzyła Ci oczy na coś nowego. I to wystarczy.
Widać było na kilometr, że Kaiko jest wyjątkowo początkujący pod względem żywotu shinobi. Yuki zaś... po części był w stanie porównać Kanamurę do samego siebie. Głównie dlatego, że białowłosy młodzieniec był dokładnie tym, czym stałby się Natsume, gdyby porwanie przez piratów nie zmieniło nieodwracalnie jego życia. W końcu niegdyś sam zamierzał stać się mnichem bądź pustelnikiem, który żyje tylko z naturą, bez konieczności kontaktu z innymi... i uczenia się drogi ninja. Teraz jednak, gdy patrzył na Kaiko i jego swoiste zagubienie, zrozumiał w końcu że w ten sposób tylko uciekałby przed życiem, którego nie znał i panicznie się obawiał. Dopiero test ognia otworzył mu oczy.
I zamknął serce.
-Świątynia z dala od cywilizacji, hm? - zaśmiał się cicho. - Zazdroszczę. Sam niegdyś mieszkałem w pagodzie w środku lasu. Do tej pory za nią tęsknię.
Podrapał się wtedy po brodzie, widocznie się nad czymś zastanawiając - albo przynajmniej sprawiając takie wrażenie. Ostatecznie jednak skinął głową, a na jego twarzy pojawił się nieco szerszy uśmiech.
-Zanim dotrzemy do Antai i porządnie odpoczniemy, na świat zstąpi oddech Kuraokamiego - powiedział w dość spirytualistyczny sposób proste zdanie pt. "przyjdzie zima". - Jeżeli nie masz nic przeciwko, z chęcią odwiedziłbym Antai i spędził zimę na ustroniu. I przy okazji mógłbym Cię nauczyć tego i owego. Świat shinobi jest wyjątkowo brutalny, zwłaszcza gdy wchodzi się do niego bez przygotowania.
Zaśmiał się jednak, przy okazji drapiąc po potylicy. Stary odruch, który nadal nie zardzewiał.
-Znaczy, wiesz. Nie chcę się narzucać, rzecz jasna. Po prostu lubię dopełniać obietnic które złożyłem.
Kakita i Tamori rozpoczęli swój pojedynek, a Kaiko w graficzny sposób przedstawił samemu sobie prostą wskazówkę, którą wcześniej podsunął mu Natsume. Trzymanie bólu w ręce było rzecz jasna czysto hipotetyczne, ale jeśli Kanamura potrafił sobie taką czynność wyobrazić naprawdę... cóż, może przeszkolenie go okaże się nie tylko owocne dla samego białowłosego, ale też wyjątkowo pouczające dla Yukiego?
Wtedy też Kaiko zadał mu kolejne pytanie. Tym razem dotyczące samej idei Kenseikai.
Yuki spojrzał w niebo, widocznie zagłębiając się w myślach.
-Co byś pomyślał, gdybym Ci powiedział że istnieją na świecie legendarne, wykute przez arcymistrzów ostrza, które posiadają umiejętności przerastające wszelkie wyobrażenie? Gdybym opowiedział Ci legendę miecza wysysającego ciepło, albo oręża które potrafi naprawić każdą usterkę tylko poprzez kontakt z krwią?
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Seinaru »

Krótkie, lecz jakże bogate w treść zebranie. Szybka wymiana informacji, konkretne nakreślenie dalszego planu działania. Trudno było rozgościć się i poczuć komfortowo dyskutując w środku zniszczonej Oniniwy, dlatego panowie nie trwonili czasu na czczą gadaninę. Seinaru oddał mapę Ichirou, lecz nie chciał w zamian kopii. Noszenie jej przy sobie nie przynosiło żadnych korzyści, a jedynie rodziło niepotrzebne ryzyko. Poza tym Kei uważał się za osobnika niewystarczająco odpowiedzialnego, aby podróżować z takimi informacjami przez kontynent.
- Czerwony smok. - Powtórzył z wszystkimi bezwiednie, bo każdy musiał wypowiedzieć to na głos aby zakodować sobie nazwę w głowie. Czekał aż powtórzy ją też Yoichi, ale tak czy siak nie można go było do niczego zmusić.
Pożegnania były szybkie i lakoniczne, chociaż mogło wyjść nieco niezręcznie, bo wszyscy i tak musieli wrócić fragment drogi razem, aby rozstać się dopiero gdzieś na granicy wioski. Nie było sensu buszować tam, gdzie ich wcześniej nie było.
- No, do zobaczenia. - Odparł tylko Seinaru, gdy już ostatecznie ich drogi miały się rozejść. Klepsydra bowiem przechodziła obok miejsca, gdzie leżała ich "zapłata", a także gdzie zaczynało się coś dziwnego. Inni postanowili to zignorować, ale Pastuszek zwrócił na to nieco więcej uwagi.
- Nie czekajcie na mnie. - Rzucił jeszcze na sam koniec na odchodne półżartem do swoich kompanów i przybliżył się do niewielkiej areny, która gościła dwóch szermierzy. Gdzieś po jej drugie stronie stali Natsume z Tamtym Chłopakiem, lecz Kei nie zamierzał narzucać im swojego towarzystwa. Dla samuraja sytuacja była dość jasna. Postawa i przygotowanie ekwipunku przez Kakitę świadczyło o tym, że miał się tutaj odbyć pojedynek. Powody tej konfrontacji były oczywiście dla Keia zagadką, stąd nawet przez chwilę nie miał w planach stawania pomiędzy nimi. Poza tym... poza tym było to bardzo interesujące.
Kei stanął w bezpiecznej odległości tak aby nikogo nie rozpraszać i patrzył na to co będzie się za chwilę działo.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kakita Asagi »

Niebieskooki przeniósł spojrzenie na wskazane przez Jun;a miejsce, istotnie nie wyróżniało się niczym szczególnym, przynajmniej mieli pewność, że nie zabiją się o własne nogi, szkoda tylko, że Amaterasu-sama nie zamierzała pokazać swojego świetlistego oblicza. Czyżby tym razem nie stała po stronie Żurawia, czy przeciwnie, czekała by swym blaskiem nagrodzić zwycięzcę niczym kochanka pocałunkiem?
Stawka w pojedynku była wysoka. Nie chodziło już „jedynie” o odzyskanie honoru, to było starcie między szkołami. Oficjalne walki między stylami, które notowano w kronikach były wydarzeniami ważkimi, odbywały się w specjalnie przegotowanej Sali przy licznych świadkach, gotowych potwierdzić rezultat. Tutaj, w zapomnianym przez Kami miejscu nikogo nie obchodził wynik walki. Nikogo… poza samymi zainteresowanymi. Dla niebieskookiego było to starcie szczególne, zarzucono mu, że zszedł z drogi miecza, że chciał ją porzucić na korzyść jakiejś inne siły. Jakże kłamliwe oskarżenie. Coś takiego należało stłamsić jednym, potężnym uderzeniem rozwiewającym wątpliwości – dokładnie tak jak powiedział Jun „niech wszyscy zobaczą”.

Jego przeciwnik władał obusieczną klingą, niecodzienne wśród samurajów. Kiedy Jun zajął pozycję z lewą nogą z przodu – niebieskooki znał kilka sztuczek z tej pozycji, w zasadzie jego najbardziej atutowe ataki tak się zaczynały. Czy kapelusznik również miał coś specjalnego?
Kakita nieznacznie obniżył pozycje i zawinął prawą dłoń na rękojeści swojego tachi, lewą na nasadzie saya. Oczami liczył dystans, mierzył prędkość i własny oddech – to starcie chciał zakończyć jednym ruchem, dlatego tak ważny był dystans i pęd jego nieprzyjaciela, który zaczął starcie… dość nietypowo. Dwa kroki w tył, a potem…
Asagi musiał przyznać, że nigdy wcześniej nie widział takiego manewru, ale… nie było to coś, przed czym miał zamiar się uchylać. Pierwotne położenie miecza sugerowało natarcie podobne do znanego mu Mikazukigiri, tylko dużo szybszego i dużo bardziej wirowego. Dwa kroki Jun’a w tył, po czym błyskawiczne obroty i miecz latający na różnych wysokościach, trzeba działać, szybko…


Kakita skupi całą swoją siłę i uwagę –, po czym ruszy przed siebie by możliwie szybko nabrać rozpędu, będzie go potrzebował. Jego zadaniem było teraz reprezentować szkołę Taka – styl Jastrzębia, a więc…
Samuraj skupi się w pełni by tuż zanim wejdzie w dystans skuteczny Jun’a wybić się w górę całą swoją siłą i ze skupieniem by… przeskoczyć nad nim. Zamierza nad nim „przelecieć” ale to nie wszystko – wybić się wysoko to jedno, ale drugie to jednocześnie zrobić salto w powietrzu i gdy będzie tuż nad Jun’em, dobyć miecza i zadać mu jedno cięcie w bark – bierze poprawę by nie celować w środek osi obrotu przeciwnika – którą powinna być głowa. Karkołomne? Zdecydowanie. Imponujące? Bezkompromisowo – cel jest jeden – udowodnić, że Kakita jest godny drogi samuraja, że jest zdecydowano zaryzykować i rozwiać wszelkie wątpliwości – jego zwycięstwo ma być definitywne. Dlatego właśnie skupia się dokładnie nad tym tą „akrobacją”, jest ona ryzykowna – trzeba skoczyć odpowiednio wysoko, wykręcić salto i ciąć w odpowiednim momencie, ale… czyż nie po to trenował drogę miecza i przygotowywał się do tego starcia? Jeśli się udało dziabnąć Jun’a, Kakita „przeleci” odpowiednio (a jego przeciwnik pewnie się oddali będąc jeszcze w rotacji) i samuraj ustawi się z bronią trzymaną oburącz przodem do niego, gotów blokować kolejne ciosy.
Gdyby się jednak okazało, że ruch mu się nie uda (czyt. coś sprawi, że jego ciało będzie za blisko ostrza Jun’a), to jego dobycie zostanie skierowane tak, by spotkać broń kapelusznika – zablokować ją nawet jeśli ten złapie go w „połowie” wyjętym mieczem – wtedy ta część która zostanie w saya wraaz z nią będzie dodatkowo amortyzować impakt. To powinno wybić Jun;a z obrotu, a Kakitem majtnąć w bok, wtedy spróbuje możliwie szybko się poderwać do góry i oddalić od przeciwnika na 2-3 metry. W razie czego blokuje mieczem ataku Jun’a na „twardy” – zamierza przeciwstawić własną siłę jego - jeśi będzie trzeb, to nawet przenieść lewą dłoń na grzbiet tachi by zwiększyć stabilność bloku, zapierwanie się nogami również.

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Seinaru »

Na pewno niełatwo było odmówić obu panom waleczności. Po trudnej i krwawej przygodzie w Ogrodzie Diabła było im jeszcze mało pojedynków i ran, więc postanowili dołożyć sobie kolejne i chyba nikt nie miał nic przeciwko temu. Nie wchodziło się pomiędzy dwóch samurajów, gdy ci mieli za chwilę rozpocząć atak. Kei przyglądał się temu z najwyższym zainteresowaniem, choć ledwo co zdążył na początek. Pierwszy krok wykonał Jun, jednakże był to krok w tył. Pozycja do zamachu, po którym wprawił on swoje ciało w ruch obrotowy i jak tornado zaczął zbliżać się w kierunku przeciwnika, przy okazji wzbijając w górę drobinki pyłu, kurzu i drobnych kamyczków, które otaczały walczących. Efektowne, lecz na tym poziomie walczących mało efektywne. Był to jednak tylko dodatek do istoty techniki, genialnej w swej prostocie, która po prostu miała za zadanie ciąć wszystko co stanie jej na drodze. Mimo to, użyta w odległości startowej od Kakity była mało zaskakująca i dała Żurawiowi czas na reakcję. Ten zorientował się, że starcie bezpośrednie to loteria i wykonał manewr ziemia-powietrze. Wyskok nad głowę Juna rzeczywiście był pomysłowy, lecz ryzykowny. Tamori jednak był w stanie kontrolować pozycję swoją jak i przeciwnika, więc nie stał jak słup soli czekając na to aż przegra. Przyspieszył swoje obroty, teraz dopiero osiągając pełnię swoich możliwości. Trafienie podczas salta, obracającego się z niezwykłą prędkością przeciwnika, który dodatkowo przesuwał się po polu bitwy rzeczywiście było karkołomnym zadaniem. Asagi chciał to ładnie zacząć i zakończyć w jednym ruchu, wykonał więc atak i cięcie lecz... ciął powietrze. Barku Juna nie było akurat tam, gdzie świsnęło ostrze, toteż na świśnięciu się skończyło. Kakita wylądował za swoim oponentem, choć trudno było w tej chwili jednoznacznie określić, gdzie jest przód a gdzie tył jego przeciwnika. Nie było jednak chwili na odpoczynek. Tamori dalej kontynuował swój atak, lecz tym razem Żuraw postanowił spróbować swoich sił w tradycyjnym bloku. Majtnęło nim tak jak przewidywał. Gdy tylko zbliżył swoje ostrze do przeciwnika, zostało mu ono niemal wytrącone z rąk po tym jak przyjęło na siebie uderzenia z kilku obrotów, a Jun zdawał się być tym faktem niewzruszony. Asagi zdążył się jednak zebrać do kupy po w gruncie rzeczy nieudanym bloku i odskoczyć w tył, lecz wyglądało to na razie tylko jak odwleczenie nieuniknionego. Tornado ostrzy wciąż bowiem parło naprzód. Teraz dopiero można było zauważyć, że skóra Juna poczerwieniała w nienaturalny sposób.

// Kolejka dowolna
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kakita Asagi »

Plan wyszedł częściowo – udało się przeskoczyć nad przeciwnikiem i wyprowadzić cięcie z dosyć nieprzychylnej pozycji, jednakże… na tym koniec. Trzeba jednak o tym pamiętać i może kiedyś doprecyzować ten manewr?
Na razie jednak ważniejsze sprawy. Blok jaki zdecydował się zastosować samuraj również okazał się być… niewystarczający? Niebieskooki doznał niejako powtórki ze starcia z Seinaru – siła przeciwnika wydawała się być ponad jego najśmielsze oczekiwania, a przecież pracował nad tym od tego czasu. Coś tutaj było… nie tak. Czy może chodziło o nienaturalny kolor skóry, jaki przybrał jego przeciwnik? Kakita pierwszy raz widział coś takiego na oczy, a trzeba sobie jasno powiedzieć, widział już w życiu sporo – od niepełnej aktywacji przeklętej pieczęci, poprzez walkę z szalonymi Jugo czy też styl 7 mieczy. Świat był dziwnym miejscem. Co więcej, „tornadu” skręciło w jego stronę? W jaki sposób kapelusznik był w stanie dokładnie określić położenie swojego przeciwnika w tym chaosie i korygować kurs? Tego Asagi nie wiedział, ale... dowie się.


Dla Asagi’ego pewne było jedno – w tym momencie nie może sobie pozwolić na wejście w kolejną wymianę ciosów z wirującym Jun’em, nie po tym, jak o mało nie wyrwało mu miecza z rąk. Kakita nie wiedział, jak działa technika, po którą sięgnął kapelusznik, ale zdawał sobie sprawę z jednego – tamten nie może tak wirować w nieskończoność oraz każde jutsu ma jakąś słabość, trzeba ją tylko odkryć...
Kakita na razie mocniej chwyci swój miecz i przeniesie go rękojeścią na wysokość swojej twarzy po prawej stronie, ostrzem w górę, po czym zacznie się kierować parę metrów w prawo, potem nieco do tyłu i znów parę metrów w lewo – na pełnej swojej prędkości. Chce zobaczyć, czy Tamori istotnie jest w stanie w tym całym ruchu wirowym brać korektę na jego położenie i manewry. Ciekawe jest przy tym, czy drugi szermierz jest w stanie jeszcze nieco przyspieszyć? Kakita na pewno zamierza spróbować utrzymać dystans, nie za duży, musi mieć pewność co do tego, jak działa technika Jun’a – druga ciekawostka, jeśli jest gdzieś błoto, to samuraj spróbuje go tam „wpuścić”, kierując się tak, by Jun tam wszedł – zobaczymy, czy to nim nie zachwieje. Jakby nie było, Kakita zamierza być stale nie dalej niż 2 metry od Jun’a i utrzymać ten dystans do czasu, aż zobaczy otwarcie.
Asagi nie skupia się jednak jedynie na uciekaniu – wręcz przeciwnie, stale i uważnie szuka wspomnianego otwarcia – a będzie nim albo złapanie rytmu w jakim kręci się Tamori, albo jego zwolnienie – jakby nie było, w końcu każdemu by się od takiego kręcioła zrobiło niedobrze, a wtedy…

Asagi zmieni pozycję nieznacznie, wysuwając lewą nogę do przodu i przenosząc miecz szpicem nie w górę, a w stronę Jun’a, po czym zaatakuje za pomocą serii pchnięć – bardzo szybkich. Pierwszy trzy polecą wymierzone w cele na klatce piersiowej i będą to to okolice mostka – samuraj skieruje pierwsze pchnięcie na prawo do mostka, drugie na lewo, a potem jeszcze jedno na prawo.
Następnie, szybki wdech i kolejny atak tym razem pierwsze pchnięcie na wysokość prawej barku, potem lewego barku i znów parę centymetrów od mostka, napierając i mocno zaciskając miecz, co by go czasem nie zgubić i znów szybki wdech, po którym naturalnie wydech i następne trzy pchnięcia – tym razem pierwsze na prawo od mostka, potem na lewo od mostka (mówimy +/- 5 cm), a następnie w prawy bark.
Ataki na bark Kakita wyprowadza bez większej obawy o zdrowie przeciwnika – jeśli jego miecz wejdzie n nawet 10 centymetrów, nie będzie to problem, ale w kwestii mostka uważa – nie zamierza Jun’a zabić, ani dojść do jego płuc, jednakże trafienie ma być wyraźne.

Cóż dalej? Planem na najbliższe sekundy jest atakować – jeśli pierwsza seria pchnięcie i nie pomoże, Kakita nie zamierza jakkolwiek zwalniać – on tutaj ma w swoim zamiarze przycisnąć Jun’a atakami, a więc szybka korekta kursu i atakujemy. Następnym „mykiem” jaki planuje zrobić (jeśli jeszcze nie trafił kapelusznika) to po ostatnim pchnięciu szybko, umieścić miecz centralnie między nimi (bo gdyby się ktoś pchał, to poleci pchnięcie w prawy bark) po czym prędkim ruchem unieść miecz jakby chciał ciąć centralnie zza głowy, co ma wymusić jakiś blok na Jun’ie, po czym przeniesie miecz na wysokość bioder i wykona atak polegający na poziomym, szybkim cięciem na wysokość bioder Jun’a – atak wykonany będzie z nieznacznym zejściem z linii ataku, co by nie być centralnie prze celem. Jak głęboko tnie samuraj? Podobnie jak poprzednio pozwoli ostrzu trafić w cel, wejść lekko w ciało, ale bez śmiertelnych ran – cios ma jednak zaznaczyć zwycięstwo. W takim wypadku (zycięstwa) należy się parę kroków oddalić od wroga.

Możliwe jest, że w gdzieś w powyższej kombinacji obaj panowie zakleszczą się broniami, w morderczym bloku albo z "winy Juna" który się będzie bronił albo niebieskookiego - bo może jednak Kakit nie zdoła utrzymywać dystansu w nieskończoność i cóż, będzie trzeba znów blokować. W razie blokowania, niebieskooki zmusi się na cały wysiłek by nie zgubić miecza z dłoni, przyjąć "co Jun daje" i... zamknąć dystans. Kakita zbliży się do Juna tak, by rękojeści obu mieczy niemal się stykały, po czym założy dźwignię, mającą na celu zmuszenie Jun’a do puszczenia broni – Kakita tutaj użyje całej dostępnej sobie siły tak, by jego przeciwnik musiał „oddać starcie”. W siłowaniu się odpowiednio zaprze się nogami, pamiętając jaką mocą włada jego przeciwnik – no cóż próbujemy… jeśli się nagle okaże, że Jun jeszcze bardziej urósł w swojej mocy i będzie w stanie odepchnąć samuraja to ten… jeszcze moment (dosłownie sekundy) się z nim siłuje, po czym skorzysta z jego siły by odskoczyć odpowiednio dalej i przygotować się na dalsze starcie.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kaiko »

Zrozumienie. Tego nie spodziewał się otrzymać od kogokolwiek. Zazwyczaj czuł się tak, jakby nie był człowiekiem. On nie rozumiał innych, a inni jego. Jakby byli dwoma zupełnie innymi gatunkami. Może dlatego słowa Akahoshiego tak go zaskoczyły. Rozumiał sedno bólu, jaki odczuwał Kanamura. Jego relacja z Keirą nie była zażyła, nie była też pełna wspomnień, ale od strony Kaiko była nacechowana wieloma mocnymi emocjami, ale także przeżyciami, które stały się nijakimi punktami zwrotnymi w jego krótkim życiu. Tu nie chodziło o to, że byli dla siebie nie wiadomo kim. Zwyczajnie gdyby nie ona, białowłosy nie zrobiłby żadnego kroku w przód. A teraz, cóż... czuł się, jakby sprintował od wielu kilometrów.
Nie miał nic więcej do dodania. Kensei go po prostu rozumiał, a on mógł jedynie czekać, aż ból minie. Spojrzał jedynie na niego zaskoczony, by po chwili delikatnie się uśmiechnąć. Poczuł drobną otuchę, chociaż nie do końca rozumiał dlaczego. Etsuya nigdy nie okazywał zrozumienia, a nawet wydawał się nie próbować zrozumieć swojego podopiecznego. Jednak... coś rozumiał, coś czego Kaiko jeszcze nie zdążył zrozumieć. Miał przeczucia, że jego opiekun przygotowywał go do czegoś tak fizycznie, jak i duchowo. Stąd te szermiercze treningi i praca, stąd filozofia oraz moralność.
Nieco wybity z rytmu białowłosy ocknął się, gdy i Kakita przedstawił swój styl walki. Naturalnie, Kaiko był jednakowo zagubiony jak i w kwestii Juna. Nic nie wiedział o tych stylach, a właściwie pierwsze słyszał, że w ogóle istnieją. On... ogólnie mało wiedział. Raptem wiedział, że mieczem się walczy i są jakieś szkoły czy style, ale nigdy nie spotkał nikogo kto by się jakimś posługiwał. A teraz nagle każdy miał jakieś style i szkoły, a on, tak po prostu, coś tam umiał walczyć mieczem. I nawet był z tego jakoś dumny, bo ograniczanie się do stylów, tak jak twierdził w rozmowie z Kakitą, wydawało mu się jakieś ograniczające. Pozbawiające tej frajdy, którą Kaiko czerpał z pojedynków szermierczych.
Akahoshi też kiedyś żył pośród niczego w skromnej świątyni? Ponownie, białowłosy był zaskoczony, ale teraz jeszcze bardziej. Niezwykły był to przypadek, że spotkał akurat Akahoshiego, który akurat jest szermierzem, który akurat posiada Fuuton i akurat go rozumie, a po za tym, to jeszcze ma podobne przeżycia. I to wszystko za sprawką, a raczej, dzięki Keirze. Pierwszy raz w życiu los uśmiechał się do Kanamury. Szkoda, że był to wręcz uśmiech psychopaty. Zesłać Keirę, żeby zmieniła jego życie, a później ją odebrać.
- Sam nie wiem czy jest czego zazdrościć. Łączy mnie z nią głównie sentyment. Jest dla mnie ważne, ale... jednocześnie nie chcę tam być. Miesiące samotności z każdym rokiem stają się cięższe. - odezwał się już nieco żywiej, głównie przez zdziwienie. W końcu westchnął, wpatrując się gdzieś daleko. - Chociaż teraz nie wydaje się taka zła. - przeżycia w Oniniwie, a nawet jeszcze w Akatori były dla Kaiko ciężkie. Łatwo się emocjonował, łatwo też te emocje wpływały na niego. Życie na odludziu miało ten plus, że... nic się nie działo. Nie przeżywał tak wielu rzeczy, jak teraz. Zawsze chciał szukać wrażeń, ale nigdy nie pomyślał, że one niekoniecznie muszą być przyjemne. I była to jedna z dziesiątek rzeczy, które zostały mu uświadomione tego dnia.
Oddech kogo? Patrzył na niego mocno skonfundowany, aż do momentu, w którym Akahoshi zaczął mówić dalej. Z kolejnymi słowami, jego mimika zaczęła się zmieniać. Ożywiły oczy, uniosły brwi, a także kąciki ust w czystym pozytywnym zaskoczeniu, że Kensei postanowi spędzić nie chwilkę na szkolenie, a całą zimę. I to u niego w świątyni, likwidując problem samotności i braku wydarzeń. Tyle pieczeni na jednym ogniu. Jednak ostatnie słowa nieco sprowadziły Kanamurę na ziemię. Prychnął, ni to rozbawiony, ni to zrezygnowany, przenosząc wzrok z szermierza na ziemię.
- Taaa... przekonałem się. - mruknął i na chwilę zamilkł, jakby podsumowując wszystko w głowie, w końcu jednak wrócił spojrzeniem do Akahoshiego. - Pewnie, moja świątynia stoi otworem. Tylko ostrzegam, że nie jest ona zbyt... yyyy... luksusowa. Skrzypiące deski, stary dach, który lekko przecieka i masa luk przez które wieje. Zimy w Antai nie są najgorsze, ale bywa mroźnie. Też niezbyt mam spiżarnię... kupuję ryż, część warzyw sadzę i później suszę, zbieram grzyby, poluję i... - tu sobie przerwał, zdając sobie sprawę, że w ogóle odbiegł od tematu. - Chodzi mi o to, że jestem biedny i żyję biednie. - w końcu zawarł to krótko i jasno. Nie był to fakt, którego się wstydził, bo chociaż brakowało luksusów, to jemu to wystarczało. Nie czuł, że potrzebuje czegoś więcej, chociaż naturalnie luksusy byłyby mile widziane. Kanamura chciał po prostu, aby Kensei był świadomy na co się pisze, żeby później nie było głupio ani jednemu, ani drugiemu.
Pojedynek się rozpoczął, a Kaiko wpatrzony w dwóch szermierzy zapomniał o wszystkich zmartwieniach. Teraz był zwyczajnie podekscytowany tym, że będzie mógł obserwować starcie odmiennych stylów, obu obcych, ale jednak podobnych w jednym aspekcie - używanej broni. Tej właśnie, którą białowłosy darzył największą, zupełnie niezrozumiałą, sympatią. Tak jak niektórzy uwielbiali pewne przedmioty albo rzeczy, tak dla niego były to miecze i niemalże wszystko co z nimi związane. To, co się działo przed jego oczami, było wręcz spełnieniem marzeń. Szkoda tylko, że pojedynek toczył się na takim poziomie, iż Kaiko ledwo co z niego rozumiał. Widział ruchy, ale były one smugami, wszystko działo się tak szybko, a on zdawał się pojmować wydarzenia jakby dwie sekundy później. Nie był tym faktem zaskoczony, bo już nie raz dzisiaj się przekonał, że jest tak słaby, że najlepszych, to on nawet nie może pooglądać w akcji. Znacznie bardziej zaskakujące było to, jak wyglądał styl walki Juna. Kakita był wręcz przedstawieniem tego, czego Etsuya próbował nauczyć Kaiko. Ruchy niekoniecznie były identyczne, ale założenie wydawało się to samo - nie machać mieczem bez sensu. Każdy atak miał być tym, który będzie ostatnim. Opanowanie, perfekcja w wyćwiczonych technikach i cięciach. Kanamura był jednak opornym uczniem, ale też zwyczajnie... jakoś nie szło mu opanowanie dokładnie tego, co chciał przekazać mu jego opiekun. Ostatecznie nie uważał tego za coś złego, bo miał, jak mu się wydawało, swój własny sposób walki, który miał być spersonalizowany do jego potrzeb.
Zapytał o Kenseikai, ale otrzymał dosyć dziwne pytanie. Cała sytuacja sprawiła, że Kaiko poczuł się na moment pozbawiony problemów. Emocje były jego wrogiem i sprzymierzeńcem. Jednakowo szybko popadał w smutek, co rozpromieniał się. I teraz, gdy mógł obserwować pojedynek szermierzy, gdy Akahoshi miał zostać jego senseiem, był zwyczajnie zadowolony. Wrócił mu całkiem dobry humor, spowodowany głównie podekscytowaniem. Tak czy siak, na pytanie zareagował krótkim śmiechem, wzruszając ramionami.
- Po dzisiaj to ja nawet uwierzę, że jest taki co zmienia się w rybę. - rzucił rozbawiony, bo naprawdę tego dnia już nie liczyło się w co on wierzył. Teraz już dowiadywał się i przyjmował do wiadomości. Wydarzyło się tak wiele rzeczy, o których on nawet nie śnił, że mogli mu wmówić, iż jest Bijuu, a on by się z tym pogodził. - Zawsze marzyłem o jakimś takim... niezwykłym, specjalnym mieczu, który potrafiłby... no nie wiem... powiększać się! Albo, albo... płonąć, o! Albo czekaj, czekaj... - i zamyślił się ciężko, szukając jeszcze jakiegoś pomysłu na unikatowy oręż, który posiadałby nietypową właściwość. Jednak nic mu nie mogło przyjść na szybko do głowy. - No nieważne. Właściwie nie wierzyłem, że takie ostrza mogą istnieć, ale teraz już wierzę, gdy o nich wspomniałeś. Ale... co z nimi? Legendy legendami, ale czy jest jakieś potwierdzenie ich istnienia? I co to ma wspólnego z Kenseikai? - w końcu przeszedł do konkretów, bo niezbyt rozumiał co chciał mu Akahoshi przekazać tym pytaniem. Że co? Że istnieją te miecze i co dalej?
A pojedynek dalej trwał, kradnąc co chwilę uwagę Kaiko, ale tylko na moment. I tak niewiele widział, chociaż jak na razie, to niewiele się działo. Jun kręcił się jak szalony, wprawiając Kanamurę w coraz większy podziw, ale nie jego stylem walki, a wytrzymałością na zawroty głowy. Kakita zaś próbował zaatakować dwa razy, ale zawiódł. Wir ostrzy wyglądał naprawdę problematycznie i niezwykle, toteż nic dziwnego, że pierwsza ofensywa nie była zupełnie skuteczna. Przynajmniej wiedział coś więcej, a Jun... on dalej się kręcił, tracąc z każdą chwilą przewagę niewiadomej. No i przecież kiedyś musiał się przewrócić od tego kręcenia. Białowłosy jednak czegoś tutaj nie rozumiał. Jakoś... ten pojedynek nie wydawał mu się logiczny w wykonanych ruchach. On na miejscu któregokolwiek z szermierzy, postąpiłby po prostu inaczej. Oba te ruchy - i tornado, i atak z powietrza, wydawały się jakby... nieefektywne. Mało skuteczne nawet w swoim założeniu. Kanamura był jednak świadomy, że w kwestii doświadczenia i walki mieczem, to on jest przy reszcie smarkiem, więc pewnie nie rozumiał czegoś.
- Co byś zrobił na miejscu Kakity? Wirujący przeciwnik w takim pojedynku wydaje się problematyczny. Broni się, ale także atakuje. - postanowił zapytać, bo sam miał jakiś pomysł, ale chciał też poznać opinię kogoś zdecydowanie silniejszego. - Skoro Jun ma dwa miecze i się obraca, to jednocześnie mogą być tylko w dwóch miejscach, ale dookoła. Ja bym spróbował zamarkować frontalny atak, celując w głowę, tak jak chciał to zrobić Kakita, ale nie wyskoczyłbym w powietrze. Rozpędzony spróbowałbym prześlizgnąć się obok, trafiając w kolano albo i niżej, kostkę. Tak nisko jego ostrza pewnie nie sięgną. - rzucił swój pomysł, zdając sobie sprawę jak on brzmi. - Żaden to styl, ani wielki manewr, brzmi naiwnie, ale wydaje się skuteczne. Chyba nie ma takiego stylu, który miałby rozwiązanie na każdy problem. - wyjaśnił, zahaczając o swoje przekonanie, że walcząc bez konkretnego stylu może stworzyć własny zestaw ruchów, który byłby elastyczny, pozwalający na improwizację, bo tylko ona wydawała się mieć sposób na pokonanie każdego przeciwnika. Odpowiedni pomysł, a nie dopasowanie techniki do sytuacji. Chociaż to było oczywiście najlepszą opcją. Improwizowanie miało to do siebie, że było ryzykowne. Nieprzetestowane, a efekty mogły być zupełnie inne, niż oczekiwane.

Dotyczy: Nacu, samuraj, parasamuraj + kto ma w pobliżu dużo percepcji i duże uszy
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Hikari »

Niewyobrażalny ból niemalże spowodował jego upadek, który udało się zatrzymać opierając o ścianę. Mięśnie odmawiały posłuszeństwa, miękkie niczym wata. Zacisnął zęby, niekontrolowanie zasyczał z bólu. Starał się zachować trzeźwość umysłu ostro marszcząc brwi. Na czole pojawiły się krople potu, których nie miał siły tymczasowo przetrzeć. Wewnętrznie czuł jakby po ciele rozchodziły się jakieś płomienie, ledwie potrafił to znieść. Mimo to udało się zachować przytomność więc spojrzał w kierunku kolegi, który upadł na kolana otwierając szerzej oczy. Dojrzał jak smoliście czarne symbole w kształcie pionowych linii zaczęły pokrywać jego ciało, dopiero wtedy spojrzał na swoje własne. Cała ręka już była pokryta nieregularnymi spiralami, po drugiej wciąż się rozchodziły powoli. Przypominało mu to pełzającego węża. W tym momencie zrozumiał skąd się brało uczucie ciepła.
Gdy Suzumura przemówił do nich spojrzał na niego spod byka. Czyżby spodziewał się ich śmierci zaraz po wbiciu im czegoś w łopatki? Pocieszający był fakt, że obaj przeżyli proces przyswajania jej wciąż odczuwając efekty uboczne. W tym momencie nie miał siły mu odpowiedzieć, a chciałby go zwyzywać od najgorszych skurwysynów. Niemniej słysząc poradę o kontrolowaniu emocji mimowolnie kiwnął głową, starając się przyjąć wskazówkę. Szczęśliwie uważał siebie za spokojnego człowieka z czym zapewne nie wszyscy by się zgodzili. Mniemanie o sobie, a stan faktyczny to czasem dwie różne sprawy.
Słysząc Takashiego proszącego o informacje związane z NES'em zrozumiał jak się mylił w własnej ocenie. Podniosło to mu delikatnie ciśnienie, przez co prawdę mówiąc najchętniej palnąłby w łeb młodzieńca. Został właśnie kolejnym posiadaczem ogoniastej bestii przy czym stracił przytomność, a pierwsze czego szukał po przebudzeniu to informacji o miejscu przebywania zabójcy poprzedniego właściciela ślimaka? Gdzie tu sens, a także logika? Mógł zrozumieć brak dbania o własne życie, ale co z przypadkowymi ofiarami gdyby on również zmarł? Zupełnie się nie przejmował nimi? Złapał kilka głębszych oddechów, starając się uspokoić. W międzyczasie uzyskał dość jednoznaczną odpowiedź o darowaniu sobie poszukiwań. Nawet jeżeli nie przeszkadzało mu przebywanie z szaleńcem zdolnym do wszystkiego tak z trupem się nie zaprzyjaźni. Skoro Antykreator chce czyjejś śmierci prędzej czy później ją zaserwuje nawet na wynos.
- Tak szybko... chcesz umierać!? Widziałeś... co zrobił... z poprzednią osobą... przechowującą sześcio ogoniastego.
Zapytał młodzieńca urywanymi zdaniami mając nadzieję, że przemówi mu do rozsądku chociażby troszeczkę. Powoli przyzwyczajał się do bólu mając większą kontrolę nad ciałem więc spróbował stanąć samodzielnie zerkając na Yoake wciąż głośno oddychając ustami.
- Trzymasz się jakoś?
Odzyskawszy delikatnie wigoru podał mu dłoń, aby pomóc się podnieść.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1015
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbank

Obrazek
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Natsume Yuki »

Wyglądało na to, że Kaiko brał sobie do serca sporo z tego, co słyszał od Natsumego. Sądząc po jego minie i reakcjach na słowa Yukiego, wyciągał z tego wszystkiego wnioski - ze słów szermierza wybierał te narzędzia, które były mu potrzebne w obróbce i dokładnemu przyjrzeniu się własnych emocji. Czasem te wszystkie przemyślenia były po prostu na wyciągnięcie ręki, albo po prostu kotłowały się gdzieś pomiędzy uszami - lecz trzeba było przysiąść i odpowiednio się nad nimi pochylić, by móc je w pełni zrozumieć i przyswoić. I to dokładnie teraz robił białowłosy: chociaż Natsume nie powiedział mu niczego, czego on sam by nie wiedział, sama świadomość że ktoś go wysłuchał i powiedział mu to wszystko, pozwalała mu łatwiej sobie to wszystko przyswoić... i zrozumieć. I być może przynieść chociaż trochę ulgi potrzebującemu umysłowi.
A przynajmniej taką Natsume miał nadzieję, widząc że na twarzy Kaiko pojawił się delikatny, ostrożny uśmiech. Młodzieniec na pewno wewnętrznie dalej przeżywał to wszystko, co zobaczył i uświadczył w Oniniwie - i istnieje spore prawdopodobieństwo, że tych obrazów już nigdy nie będzie w stanie wyrzucić ze swojego umysłu. Takie tragedie niestety mają ten parszywy zwyczaj wypalania się w duszach istot ludzkich, i naznaczają ich myśli, słowa i czyny na resztę ich życia. I tylko od samych ludzi zależy, czy pozwolą by te wspomnienia decydowały o ich przyszłości (tak, jak zrobił to Suzumura Shinjiro)... czy postanowią stworzyć z nich podpałkę pod swój żar, aby odwrócić swój los.
Mieszkaniec świątyni w Antai stwierdził, że jego świątynia nie jest w najlepszym stanie, a jest bardziej formą sentymentalnego miejsca dojrzewania. Cóż, taki sentyment miał w sobie chyba każdy, niezależnie od tego czy wspomnienia z nimi związane są pozytywne czy negatywne. W końcu każdy chyba chciał mieć takie miejsce, które mógł nazwać swoim punktem wyciszenia. Tak jak Yuki miał swoją pagodę, tak Kanamura miał swoją świątynię - chociaż, patrząc na to że dopiero niedawno ją opuścił, jeszcze nie poczuł tego sentymentu tak mocno.
-Cóż, przynajmniej masz możliwość powrotu tam w każdej chwili - powiedział z podszytą rezygnacją wesołością. - Im dłużej przebywasz poza nią, tym bardziej człowiek zaczyna tęsknić za taką własną bezpieczną przystanią. Gdybyś przebywał za nią dłużej, zapewne z czasem zaczął czułbyś do niej tęsknotę.
Kiedy zaś Kanamura dodał komentarze na temat stanu świątyni w której mieszkał, Natsume tylko skrzywił twarz w rozbawionym uśmiechu.
-Dach nad głową to będzie miła odmiana po wędrowaniu przez lata. Tak długo jak nie pada bezpośrednio na głowę, uznam to za luksus. - Przeciągnął się lekko. - Bez obaw. Moje szkolenie za dzieciaka było wyjątkowo rygorystyczne, więc umiejętności przetrwania mamy wręcz wpojone w instynkt.
Następnie sięgnął po niewielką manierkę, którą cały czas miał przy pasku. Jakimś cudem wytrzymała wybuch, kto by pomyślał! Odkorkował ją i powąchał, by upewnić się że znajdujące się w niej umeshu było w dobrym stanie, po czym łyknął zdrowo i odsapnął. Rzadko pijał, ale musiał przyznać, że śliwkowy smak wina potrafił ucieszyć nawet takiego marudę jak on - i znał wartość alkoholu w tłumieniu bólu, który nadal odczuwał.
-Od kiedy bieda to wada? Potrafi ona nauczyć znacznie więcej niż pławienie się w bogactwie. Kształtuje charakter i umiejętności, które w życiu shinobi są znacznie bardziej wartościowe niż krnąbrność bogaczy i samogwałt do swojej wielkości, którą mogliby wychwalać pod niebiosa.
Aż mu się przypomniała część możnych z czasów, kiedy przybywali do niego jako cesarza i prosili o różne przysługi i audiencje. Uch. Na samo wspomnienie aż mu się chciało rzygać. I nie, nie było to związane z dawno niepitym alkoholem.
Kaiko na chwilę skupił się na obserwacji pojedynku, na który Natsume zaglądał tylko kątem oka. Zauważył jedną ciekawą właściwość - skóra Juna wyglądała na znacznie bardziej... napompowaną krwią. Jego ruchy również zdawały się być znacznie szybsze niż to, co sobą reprezentował w walce z Juugo - gdyby używał tej umiejętności już wtedy, zapewne nigdy nie zaryzykowałby otrzymania obrażeń, a Yuki nigdy nie musiałby przychodzić mu z pomocą. Bardzo ciekawe, czym jest ta umiejętność... Kakita zaś reprezentował swój styl szermierczy, który Kensei miał już możliwość zobaczyć w akcji - a nawet oberwać nim kilka razy podczas ich sparingu. W głębi duszy kibicował rzecz jasna Asagiemu, z którym zdążył się już dość dobrze porozumieć, lecz rzecz jasna nie zamierzał pozwalać sobie na niedocenianie możliwości Tamoriego. To będzie na pewno spektakularne, chociaż zapewne krótkie widowisko.
Kaiko potwierdził, że byłby skłonny uwierzyć w te wszystkie możliwości istnienia magicznych ostrzy. Yuki zaś, słysząc to, bezceremonialnie sięgnął po Kubikiriboucho, postawił je lekko pod kątem na ziemi, a następnie, korzystając ze wzmocnionego Hienem karambitu, uderzył Miecz Kata w tępą stronę ostrza. Efekt? Głęboka rysa, uszkadzająca stabilność i wytrzymałość miecza.
-A więc sam zobacz.
Zacisnął lewą pięść, a z jego karwasza wysunęło się nagle wąskie ostrze - którym to następnie rozciął sobie wnętrze dłoni, tak by zaczęło krwawić, ale przy okazji nie powodować sobie przesadnego bólu. Strumień czerwieni spłynął na krew, po czym... nienaturalnie po nim spłynął, zachowując się nie jak posoka, a jak najzwyklejsza w świecie woda. I chwilę później, oczom Kaiko mogła się ukazać scena jak ostrze Miecza Kata samo się zrasta i regeneruje, przywracając się do nienaruszonego stanu sprzed chwili.
Yuki schował zarówno karambit, jak i ukryte ostrze. Miecz Kata zaś pozostawił oparty o ziemię, by móc oprzeć łokieć na części "jelcowej" ostrza, od strony rękojeści.
-Pozwolę sobie postawić odważną tezę, że na pewno istnieje więcej takich mieczy jak Kubikiriboucho - legendarnych ostrzy-artefaktów, posiadających tajemnicze możliwości i umożliwiające użytkownikowi walkę w sposób niedostępny dla zwykłych ludzi. Część z nich zapewne krąży w pogłoskach i legendach różnych stron świata, inne - zostały całkowicie zapomniane przez ludzi i annały historii. Moim marzeniem zaś... stało się odnalezienie ich, i przywrócenie do dawnej świetności.
Wstał i zaczął się przechadzać z boku na bok.
-Oczywiście, tak potężne narzędzia nie powinny znajdować się w rękach ludzi którzy korzystają z nich w niegodziwych celach, albo u kogoś kto zupełnie nie potrafi wykorzystać ich potencjału. Powinni je dzierżyć ci, którzy sami poświęcili znaczną część swojego życia na doskonalenie swojej drogi miecza, i rozumieją jak ważną część ich pobytu wśród żywych stanowi. Dlatego też uważam, że szermierze i ludzie z talentem do szermierki, chcący używać tego typu broni powinni mieć możliwość kontaktu ze sobą. Doskonalenia swoich talentów. Wspólnego wzrostu, aby kiedyś móc nieść legendę tych mieczy naprzód.
Zatrzymał się i spojrzał w stronę Kaiko.
-I tym właśnie chcę by było Kenseikai. Organizacją, która wyszukuje nie tylko tych legendarnych broni, ale również jest sposobem rozwoju dla utalentowanych mieczników. Grupą, która wędruje po świecie w poszukiwaniu mitów, zarazem służąc ludowi i krocząc swoją ścieżką.
Uśmiechnął się, po czym ponownie sięgnął po manierkę i wziął kolejne dwa łyki wina śliwkowego. Dawno nie miał możliwości aż takiego rozgadania się, więc nie dziwota, że nieco mu zaschło od tego wszystkiego w gardle. Nie zamierzał oczywiście namawiać Kanamury żeby przystał do organizacji - młodzieniec usłyszał całą teorię, którą Yuki się prowadził pragnąc stworzyć organizację. To, czy ta do niego przemawia i zechce do niej dołączyć, zależy tylko i wyłącznie od niego.
Następnie białowłosy zadał mu pytanie na temat tego, co zrobiłby on gdyby przyszło mu walczyć w tym momencie z Junem. Natsume zaś pogładził się po prostu po brodzie.
-Przypuszczam, że moje ciało samo by wiedziało co należy w tej sytuacji zrobić - powiedział wesoło. - Im więcej myślisz, tym wolniej działasz. W walce ułamki sekund potrafią obrócić zwycięstwo w porażkę.
Następnie, z niewinną miną, podrapał się jednym palcem po okolicach skroni, udając niewiniątko.
-... chociaż, pewnie zależałoby czym bym walczył. Z tachi, również próbowałbym ataku z punktu w który przeciwnik nie może sięgnąć. Więc albo z góry, albo po nogach. A z Kubikiri? Po prostu bym się zastawił jak tarczą, albo uderzył od boku - ciekawe jak zablokuje taką górę stali, nie łamiąc sobie mieczy.
Skinął głową, gdy Kaiko stiwerdził że nie ma stylu idealnego.
-Dokładnie tak. Najważniejsze to mieć otwarty umysł na nowe pomysły. Jedne style polegają na szybkości, rezygnując z siły. Inne polegają głównie na sile i impecie, lecz tracąc na prędkości. Czasem polegają na zachowaniu jednej, stabilnej pozycji, czasem na skokach, doskokach i mobilności. Dlatego warto przyswoić sobie jeden styl jako główny, lecz być przy tym gotowy na użycie innego dla zmylenia oczekiwań przeciwnika.
Parsknął śmiechem.
-Nawet pozornie ruch bez stylu może się nim stać.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Hikari »

Hikari powoli odzyskiwał panowanie nad własnym ciałem. Gdy tylko znalazł źródło swojego problemu poświęcił swoje siły na walkę z rozprzestrzeniającymi się znakami po ciele. Zaczynał czuć ulgę kiedy cofały się w kierunku łopatki, niemniej jego również dopadało zmęczenie. Walka w Oniniwie, otrzymane w niej rany, a teraz naznaczenie to wiele przeżyć w ciągu jednego dnia. Potrzebował złapać trochę oddechu w najbliższym czasie, w głowie poukładać wszystkie myśli ponownie wracając z rygorem odnośnie emocji. Czekała go nie jedna wewnętrzna bitwa, aby moc przekazana przez Suzumurę przypadkiem nie wymknęła się spod kontroli.
- Jeszcze daję radę.
Odpowiedział stojąc na dygoczących nogach doskakującemu do nich Takashiemu, a następnie sięgnął pod swój płaszcz wyciągając metalową manierkę. Odkręcił ją drżącymi palcami, a następnie wziął głębszego łyka odzyskując część swojego wigoru. W naczyniu pozostawała mniej więcej równowartość małpeczki, więc postanowił się podzielić dobrocią. Towarzysze wyglądali młodo, ale po tym co każdego z nich spotkało kto by zwracał uwagę na takie szczegóły. Zresztą, w ich wieku już dawno spożywał procenty.
- Macie ochotę? Nie jest mocne, brzoskwiniowe.
Wysłuchał wrażeń Yoake, który poza wymienieniem siły podkreślił szerzące się szaleństwo... Terumi prawdę mówiąc skupił się na cierpieniu, w ten sposób tłumaczył sobie mieszaninę uczuć. Pierwsze aktywowanie pieczęci było tak odmiennym doświadczeniem, że nie potrafił nawet znaleźć żadnego porównania aby jakkolwiek odpowiedzieć. Przemilczał temat nie dzieląc się swoimi wrażeniami, ale bardzo łatwo dojrzeć chwilowe roztargnienie. Kiwnął głową potwierdzając swoją gotowość do wyjścia na świeże powietrze. Poruszał się jako ostatni, dość ślamazarnie. Na zewnątrz zastał dość specyficzną scenę kiedy blondyn zaczął klękać przed jak dobrze pamiętał nazwisko Narą przyrzekając swoje... Oddanie i wierność? Zaskakujący zwrot akcji, zaskakujące gesty, a nawet sformułowanie słów. Bardzo szlachetne podejście trzeba przyznać, którego samodzielnie nie podzielał. Przynajmniej nie w takim stopniu. Niemniej wywołany do tablicy przez wzrok klęczącego chłopaka wypadało również coś odpowiedzieć.
- Nikomu nic nie powiem na wasz temat, ale kwestia ogoniastej bestii prędzej czy później zostanie ujawniona. Zbyt wiele osób oglądało to wydarzenie.
Westchnął zbliżając się do czarnowłosego chłopaka, któremu położył dłoń na ramieniu.
- Gdybyś jednak potrzebował pomocy, czy kryjówki mój dom w Yogan-Ryu zawsze będzie otwarty. Powinienem sobie poradzić z większością zagrożeń mogących na ciebie czyhać.
Uśmiechnął się będąc przekonany swoich umiejętności do momentu walki z potworem o poziomie Antykreatora. Gdyby nie dwukrotne spotkanie dzisiejszego dnia zamiast słowa "większością" użyłby "każdym". Stracił w dużym stopniu zaufanie do własnych zdolności, a własnej słabości innym ukazał też wystarczająco.
- Mogę wam towarzyszyć najdalej do Akatori, muszę się tam zatrzymać na chwilę aby pożegnać z znajomymi. Miałem ich odwiedzić, ale przez to dziadostwo na ramieniu muszę zmienić plany.
Wyjawił swój plan powoli ruszając ku granicom Oniniwy z pozostałą dwójką. Słuchał obaw odnośnie wykorzystania Takashiego jako broń, ale nie mógł się zgodzić aby zachowywał w tajemnicy posiadanie bijuu więc tym razem wtrącił się w rozmowę nie pytany.
- Moim zdaniem powinien powiedzieć o tym liderce, albo znaleźć bezpieczne schronienie do zaszycia się. Jak wspominałem, wiele osób oglądało pieczętowanie demona. Nie wiemy ile z nich zechce wykorzystać taką informację, więc będzie potrzebował ochrony.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oniniwa”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość