Pytanie Asagiego nie aż tak go zainteresowało, za to odpowiedź Yuriko już bardzo. Wskrzeszenie? Sztuka, która była niby zakazana, która była tylko eksperymentalna, ale jednak nadal możliwa do przeprowadzenia. Zawładnięcie nad życiem i śmiercią, nad naturalnym procesem, którego ponoć nie dało się zatrzymać. Czy człowiek mógł przełamać tą barierę? Najwyraźniej tak, a nawet zyskiwał jeszcze dodatkowe możliwości. Samoregeneracja? Zastawianie pułapek nie miało więc najmniejszego sensu, skoro i tak za każdym razem powracał do pełni sił, nie dało się go schwytać, załatwić nawet najlepszym pomysłem, bo prędzej czy później i tak powracał do pełni sił. Czy faktycznie jedynym wyjściem było unicestwienie go za jednym razem, zniszczenie tak, aby nigdy więcej nie powstał z martwych? Pytanie tylko kto dokonał tego dzieła i czy nie zrobi tego ponownie. Niesubordynacja jeźdźców? Zakładanie, że nie złamią rozkazu - jeżeli w ogóle jakikolwiek dostali - to była linia obrony? Średnio przekonywała Kuroia, bo może i takie działania były karane, ale jednak zwycięstwo na grupką, która chce odkryć sekrety samego Hana... bilans zysków i strat robił się sam.
Nie doszło jednak do bitki, z czego był najbardziej zadowolony. Dowództwo zareagowało, oddzieliło dwójkę kogucików, którzy chyba woleli walczyć między sobą, niż z realnym zagrożeniem. Dalej jednak szedł głównie w ciszy, przysłuchiwał się rozmowom, które były coraz bardziej konkretne. Shikarui wspominający o tym, iż sam należy do klanu Jugo, o ich zdolnościach, których... do tej pory nie pokazywał. Czyżby nie miał takiej władzy nad swoim ciałem, jak wspominał, czy po prostu nie chciał jej używać? Albo nie było do tego okazji? Możliwości było wiele, najbardziej prawdopodobna była po prostu ostatnia, chociaż mógł też nie odziedziczyć tych zdolności. Może to nie było wszystko, co Shikarui miał do zaprezentowania, co jeszcze skrywał? Klątwa przekazana przez Hana, trening wśród tych bestii.
-Dobrze wiedzieć, chociaż niezbyt to pocieszające - rzucił luźno w stronę Lawendookiego, jego oczy po raz kolejny im się przydały. Tą zdolność chyba najbardziej cenił u tego chłopaka, a może już bardziej mężczyzny? W każdym razie to coś, czego Kuroiowi brakowało, co było wygodne, co dawało masę informacji bardzo małym kosztem. Seinaru zaś... był tym samym Pastuszkiem, co zawsze. Ironiczny, wyśmiewający, szukający zaczepki. Przynajmniej teraz dowiedział się co takiego zaszło pomiędzy tą trójką, kiedy opuścili trybuny. Westchnął ciężko słysząc te słowa. Niezbyt to pocieszające, a niejako nadal podtrzymywały opinię Kuroia na temat czarnowłosego. Piekielne małżeństwo, kwintesencja Chaosu. Gdy zaś Ocir wspomniał o Akolitach, to Kuma tylko wyciągnął ręce przed siebie. Nie zamierzał wychodzić przed szereg, obnażać się, pokazywać swoją siłę. Był ciągle tym samym Staruszkiem co zawsze - trzymał się z tyłu, wspierał, nie pokazywał wszystkiego, bo zbyt wielu mogłoby to wykorzystać. Jego gurda była gotowa, on z resztą też. Piasek dostępny w każdej chwili, gotów do walki.
-Stoisz obok wielu takich ludzi Hikari. To tylko kropla w morzu - uśmiechnął się smutnawo do Terumiego, bowiem ilu ludzi tutaj szukało zwady? Yoshimitsu z Shenzhenem - pokazali na co ich stać, że nie są zbyt pokojowi, że spokój nie był ich domeną. Słowa Hikariego też nie były najbardziej dyplomatyczne, chociaż zwracał się do głosu rozsądku, do Ocirka, co akurat miało całkiem sporo sensu. Był jeszcze Shikarui... któremu Kuroi niestety nie mógł zaufać. Nawet gdyby chciał, cichy głos w głowie ciągle by mu przypominał do czego ten człowiek doprowadził, to co zdradzał teraz sam - był Jugo, był przeklęty, na ile można było ufać, iż panuje nad swoimi zdolnościami, gdy te przebudzą się w pełnej krasie? Tego nikt nie wiedział.
Ukryty tekst