Ashitaka
Postać porzucona
Posty: 93 Rejestracja: 27 lip 2021, o 23:25
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Blondwłosy młodzieniec nosi stargane i wielokrotnie łatane spodnie oraz prostą koszulę. Jego lewe oko zakrywa czarna opaska i długa grzywka. Twarz chłopaka szpeci paskudna blizna, ciągnąca się od środka czoła, po lewą kość policzkową.
Widoczny ekwipunek: Krótki łuk i kołczan.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9967&p=181478#p181478
Aktualna postać: (url=https://shinobiwar.pl/memberlist.php?mode=viewprofile&u=3150)Satō(/url)
Post
autor: Ashitaka » 30 lip 2021, o 18:32
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Ashitaka
NAZWISKO: Taira
KLAN: Ranmaru
PRZYNALEŻNOŚĆ:
WIEK: 16
DATA URODZENIA: 20.04.375 r.
PŁEĆ: M
WZROST | WAGA: 169 cm. | 61.3 kg.
RANGA: Wyrzutek D
APARYCJA
WYGLĄD:
Obserwując Ashitake nietrudno domyślić się, że był on kiedyś przystojnym mężczyzną. Kiedyś. Delikatne rysy nadają pociągłej twarzy szlachetnego, choć zarazem odrobinę zniewieściałego wyrazu. Ostry nosek i wyraźne, gęste brwi stanowią interesujący układ, podkreślający złociste oczy chłopaka. Oczy, które dawniej hipnotyzowały spokojną głębią. Teraz jednak czujnie przeczesujące okolicę. Jak gdyby mogły przejrzeć człowieka na wylot. Chłodne, chociaż zdarzało się dostrzec w nich rzadkie błyski radości. Dokładnie tak wyglądał, zanim lewą źrenicę skryła czarna przepaska. Zanim przecięła ją szpetna blizna, rozciągająca się od środka czoła, aż po kość policzkową. Być może to właśnie przez nią wąskie usta Tairy zazwyczaj wykrzywiał wyraz niezadowolenia? Niewątpliwie z jej powodu zapuścił długą grzywkę, skrywającą lewą część twarzy.
✾✾✾
Gęste, złociste włosy przyciął ponad ramionami. Szczupła, drobna wręcz sylwetka skutecznie uniemożliwia uznanie go krzepkim, jednak lata pracy na okręcie pozostawiły po sobie ślad. Pomimo niewielkich rozmiarów, prezentuje ładną proporcję wyraźnie zarysowanych mięśni i ponadprzeciętną strukturę.
✾✾✾
Porusza się pewnie, acz z płynnością typową tym, którzy większość czasu spędzają na bujanym morzem statku. Jest w tym pewna, swobodna gracja przywodząca na myśl odległe fale. Podobnej brakuje jednak w jego mowie. Słyszący go ludzie często oczekują zobaczyć drwala, bandytę, albo starego, przepitego bosmana. Donośny, wyraźny i mocno zachrypnięty głos wydobywający się z gardła młodzieńca potrafi zadziwić. Szczególnie w zderzeniu z jego delikatną aparycją.
UBIÓR: Nowe ubrania Tairy emanują bogactwem i statusem. Czarne hanfu zdobią czerwone pasy na przedramionach i białe symbole, na okalającym ręce materiale. Szkarłatny pas płynnie przechodzi w kokardę na lewym biodrze. Niewielka chmurka, będąca symbolem producenta znajduje się na środku materiału przecinającego środek klatki piersiowej.
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Paskudna blizna, ciągnąca się od środka czoła do lewej kości policzkowej. Częściowo przesłonięta długą grzywką i czarną opaską na oko.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER:
Taira to człowiek wątpliwej moralności, kierujący się zbiorem niejednoznacznych zasad i pokrzywioną etyką. Żyje chwilą, bardzo sporadycznie planując przyszłość, lub rozważając potencjalne skutki swoich działań. Wykazuje się przy tym nietypowym podejściem do przeszłości. Jest pamiętliwy i mściwy głęboko wierząc, że za wszelkie winy wcześniej czy później czeka zasadna kara. Najlepiej wcześniej. Dużo uwagi poświęca również wszelkiego rodzaju długom, ignorując przy tym całą resztę minionych wydarzeń.
✯✬✯
Uważa się za człowieka prawego, aczkolwiek wyłącznie w kontekście własnego kodeksu postępowania. Gardzi społeczeństwem, nie mając żadnych oporów przed łamaniem przyjętych w nim zasad. Niski poziom empatii sprawia, że nie widzi problemu w cudzej krzywdzie, o ile ta nie wywiera bezpośredniego wpływu na jego życie. Kłamstwo przychodzi mu naturalnie, a czasem nawet odruchowo. W konsekwencji nierzadko zapomina chociażby imienia, jakim się przedstawił. Patrzy na świat przez pryzmat własnych przywar, widząc w ludziach fałsz i chciwość.
✯✬✯
Za punkt honoru przyjmuje dotrzymywanie obietnic. Nijak nie powstrzymuje go to jednak przed wykorzystaniem niedomówień oraz sugestii tak, aby obiecać coś innego, niż sugeruje kontekst zdania. Lata spędzone wśród piratów nauczyły go, by nigdy publicznie nie okazywać słabości. Tych ma natomiast pod dostatkiem. Boi się węży, jest uzależniony od alkoholu i nierzadko uległy względem pewnych siebie kobiet. Uwielbia również hazard, stanowiący dla niego hobby, nie nałóg. Kocha morze. Kocha żeglugę, rum i szanty. Piękne krajobrazy i spanie w hamaku. Nie lubi technologii i zwykł nie ufać urządzeniom, których działania nie rozumie.
✯✬✯
Jest słowny, chociaż zakłamany. Pamiętliwy, lecz nie sentymentalny. Chciwy, jednak pozbawiony zazdrości. Konkretny, otwarty i przejrzysty, a przy tym bezwzględny. Spłaca długi, nie wybaczając win.
NAWYKI: Pominąwszy zauważalną słabość do alkoholu i pięknych kobiet Ashitaka odznacza się również irytującą tendencją do manifestowania niezadowolenia poprzez długie, głębokie westchnięcia.
NINDO:
Zwierzę potrafi być zawzięte i przebiegłe, ale na to, by kłamać w żywe oczy, trzeba być stuprocentowym człowiekiem
☬
Najlepsze kłamstwa są w dziewięćdziesięciu procentach prawdziwe
☬
Nie pytaj, to cię nie okłamię
HISTORIA
- Życie bywa niesprawiedliwe. - Westchnąłem, wyszarpując strzałę z klatki umierającego marynarza.
- Tia, szczególnie jak się jest bękartem portowej dziwki, co? Hōkan? He, he. - Takemoto Yuichi. Największy głupiec, partacz i dupek tej przeklętej łajby szczerzył ku mnie swe koślawe zęby. Przez chwilę na poważnie rozważałem zmarnowanie świeżo odzyskanej amunicji i posłanie go na dno. Gdyby nie był jedynym rówieśnikiem i namiastką sprzymierzeńca, na jaką mogłem tu liczyć. Gdyby. "Złota Mewa" to dość niebezpieczny statek i nie przetrwałbym na niej tak długo, nie mając kogoś po swojej stronie. Ostatecznie bycie koleżką dla potomstwa pirackiego kapitana nie było najgorszym losem, jaki mógł mnie spotkać. Na pewno lepszym niż leżenie w rynsztoku, obserwując jak naćpana opium szmata, obsługuje klientów. Mama. Ciekawe, czy nadal żyje?
- Tej! Ocknij się Hōkan i pomóż mi z tym przeklętym kufrem! - Tyle w kwestii wspominek. Wytarłem strzałę o najbliższego trupa. - Idę, idę. Czy Ty naprawdę nic nie potrafisz zrobić sam? Jak tak dalej pójdzie, Twój ojciec na pewno nie zostawi Ci tej łajby. - Mruknąłem pod nosem, wbijając nóż w przerdzewiały zamek. Po chwili mechanizm odpuścił i skrzynia stanęła otworem. - Proszę, zadowolony?
Oczy Yiuchiego rozbłysły dziecięcą radością. - Rum! RUUUUMMMM ZAŁOGA! - Wrzeszczał, entuzjastycznie wymachując rękoma. Było w tym trochę racji. Po udanym abordażu każdy chciałby się przecież czegoś napić. Wystarczy, że przeniesiemy łupy do siebie, puścimy na dno resztki... - Jak tam nazywał się ten wasz statek?
- Zdychaj w mękach, przeklęty piracie! - ... tej jednostki. Jakkolwiek by się nie nazywała. Sprawnym ruchem dobiłem jednego z pokonanych marynarzy i wróciłem do roboty. Ahhh, napiłbym się rumu.
Cała akcja przebiegła zadziwiająco sprawnie. Jak nigdy, nasze informacje okazały się poprawne i kiepsko chroniony statek handlowy przepływał dokładnie tam, gdzie go oczekiwaliśmy. "Przeładunek pozyskanych zasobów" ― jak lubił nazywać to kapitan ― trwał do wieczora i upociłem się przy nim jak małpa. W końcu nadszedł jednak czas, by oblać niemałe przecież zwycięstwo i urżnąć się w trupa zdobycznym alkoholem.
- E. Eeee. Ej Hōkan! A pamiętasz tą małą rudą, co Ci się tak bardzo podobała? Toooooą no. Z tego statku cośmy na nim przyprawy znaleźli?
- Tą, która później pozbawiła mnie oka Długi? TĄ rudą?
- No! No tak, dokładnie. Młoda niby, a było za co złapać. Ale się Yuichi pieklił, że z was dwóch wolała Ciebie.
- Suka. Rozcięła. Mi. Oko. Kleiła się tylko po to, żeby zarżnąć mnie i uciec.
- Noooo. Ale i tak wolała Ciebie, nie?
- Bo wyglądam na słabszego. Poza tym, jeśli mnie pamięć nie myli, cięła mnie TWOIM nożem. - Fala śmiechu przelała się przez pokład, a ja z westchnieniem sięgnąłem po kolejną butelkę. - Kto normalny dałby zabrać sobie broń? I to babie! Poza tym skończcie z tym całym "Hōkan". Któryś z was idioci wie, co to w ogóle znaczy?
- Męska dziwka tak jakby, nie? Piękniś taki. Pasuje przecież.
- I z czego się debile śmiejecie? Towarzysz, nie dziwka. To-wa-rzysz! Pasowało Długi. Pasowało, dopóki mi jakaś podła, zdradziecka, ruda sucz nie oszpeciła pyska TWOIM WŁASNYM... AAAAAAA!!!
Przyznaję, rzucanie się na przysadzistego, dwukrotnie większego przeciwnika nie było najlepszym z moich pomysłów. Naprawdę chciałbym móc powiedzieć, że wygrałem tę walkę. Facet był szybszy, silniejszy i bardziej doświadczony. Poza tym znacznie mniej pijany. Kilka celnie wymierzonych ciosów później wisiałem na relingu, wyrzygując mieszaninę krwi i rumu.
- He, he, he. Ale Ci ryj obił. Śmieszne to było. - Stwierdził Yuichi, klepiąc mnie po plecach.
- Może, chociaż pewnie poszłoby lepiej, gdybyś mi pomógł, zamiast siedzieć i wiwatować!
- Daj spokój, wtedy obiłby nas obu. Poza tym faktycznie wkurza mnie, że ruda wolała Ciebie.
- Próbowała mnie zabić człowieku! Czemu wszyscy zapominacie o tym drobnym, acz jakże ważnym szczególe?!?
- Poza tym miałeś rację, wiesz? - Kontynuował, całkowicie ignorując moją wypowiedź. - Ojciec chyba faktycznie nie zostawi mi Mewy. Stale tylko narzeka. Mówi, że jestem głupi, niezdarny i żałosny.
- Bo jesteś. - Pozwoliłem sobie wtrącić. - Pierwszego dnia bycia kapitanem rozbiłbyś ten statek na jakiś pieprzonych klifach.
Obrażanie pijanego pirata w środku nocy okuje się pomysłem jeszcze głupszym niż bójka z Długim. Szczególnie kiedy robisz to na statku jego ojca, a reszta załogi świętuje POD pokładem. Zdrada bolała. Oczywiście mniej, niż wbity w plecy sztylet i wypełniająca płuca woda po tym, jak wypchnął mnie za burtę, ale wciąż.
Nie tak wyobrażałem sobie śmierć. Otwierając oczy, mogłem spodziewać się wielu rzeczy, jednak widok pochylającej się nade mną bogini, stanowił miłe zaskoczenie. Nieskazitelna twarz. Włosy w kolorze, którego nie potrafiłem nawet nazwać i te oczy! Tak piękne i głębokie. Jedno białe. A może szare? Drugie zdaje się różowe. Czułem, jak zatapiam się w nich, na chwilę zapominając o przeszywającym plecy bólu.
- Wytrzymaj! Zaraz wszystko będzie dobrze! - Jej aksamitny głos uspokajał i pocieszał, towarzysząc nadchodzącej zewsząd ciemności. Tracąc przytomność, zdążyłem jeszcze zauważyć, że niebiosa niepokojąco mocno przypominają wnętrze ubogiej, wiejskiej chaty. Dziwne.
Powoli powracająca świadomość uświadomiła mnie o ciekawym i jakby nie patrzeć bardzo istotnym fakcie. Żyłem. Dobrze. Wspaniale nawet. Inna sprawa, że tym razem, zamiast intrygująco pięknej kobiety, pochylał się nade mną jakiś zarośnięty prostak. Po wydaniu z siebie dziwnego, sugerującego pytanie odgłosu prostak zasypał mnie masą informacji. Facet mówił, mówił i mówił, a ja desperacko usiłowałem odsiać z jego bełkotu najistotniejsze treści.
Kto? Przedstawiłem się jako Izanagi. Marynarz z Lazurowego wybrzeża, którego statek napadli piraci. Mój gospodarz okazał się lokalnym myśliwym o imieniu Shigeo. Wspominał również o kobiecie, która uratowała mi życie. Yamanaka Misae, okazała się śmiertelniczką. Na dodatek kunoichi. Najwyraźniej była w trakcie jakiejś naglącej misji i odeszła natychmiast po zakończeniu leczenia. Tacy jak ona, zwykli polować, na takich jak ja, co ostatecznie wydało mi się nawet zabawne. Przerażające? Owszem, ale zabawne.
Gdzie? Mała chata, położona nieopodal wioski Shirakawa w prowincji Soso. Nie najgorzej. Na Lazurowym wybrzeżu nie brakowało listów gończych, wystawionych za załogą "Złotej Mewy". Istniała niewielka szansa na to, że któryś z nich opiewał moją podobizną. Coś, czego wolałbym nie sprawdzać osobiście.
Co dalej? To pytanie towarzyszyło mi przez kilka kolejnych dni. Piractwo było jedynym fachem, jaki opanowałem do tej pory. Teoretycznie mógłbym zostać marynarzem, ale wiązało się to ze zbyt dużym ryzykiem rozpoznania. Mógłbym wrócić do piractwa. Dość dobry plan. Niestety jedną z głównych cech pirackich okrętów jest to, że nie łatwo ich znaleźć. Pamiętam, że kapitan kupował kiedyś informacje od faceta, zwanego Infobrokerem. Może on skontaktuje mnie z jakąś inną załogą? Tylko gdzie znaleźć jego?
Miałem też do spłacenia kilka długów. Najprostszym z nich było odwdzięczenie się Shigeo. Jego gościna kosztowała mnie zaledwie miesiąc pracy. Rąbania drewna i pomocy przy polowaniu. Nienawidzę długów, więc spłacenie tego przyniosło mi sporą ulgę. Tuż po wyrównaniu rachunków opuściłem jego domostwo, przy okazji kradnąc całą gotówkę, jaką do tej pory udało mi się znaleźć. Większym problemem była Panienka Misae. Nie miałem pojęcia gdzie Ją znaleźć ani jak odwdzięczyć się za uratowanie życia, kiedy już to zrobię. Poza tym pozostawała jeszcze kwestia Takemoto Yuichi. Próbował mnie zabić i chyba wiem, jak mu się za to odwdzięczę.
WIEDZA
INFORMACJE:
Wiedza początkowa (Lazurowe Wybrzeża)
Wiedza powszechna (Lazurowe Wybrzeża)
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
POSTACIE:
ORGANIZACJE:
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI / UMIEJĘTNOŚĆ WRODZONA: Tsūjitegan
NATURA CHAKRY: Fuuton (風遁)
UMIEJĘTNOŚCI NABYTE:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 20
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 35
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 5
KONSEKWENCJA 15
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 125
KONTROLA CHAKRY: D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 103%
SIŁA CHAKRY: 0
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
STYLE WALKI 1 (zajmowany slot dziedziny D):
KLANOWE 1 (zajmowany slot dziedziny C):
JUTSU:
Ranmaru
Tsūjitegan: Reberu Di [Ranga D]
Takeda
Takeda: Mokuteki no jutsu [Ranga D]
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Nazwa Krótki łuk
Typ Łuk
Styl Takeda
Rozmiary Długość - cięciwa 70 cm Objętość 35
Rozmiary Zasięg 40 m Szybkość pocisku 80
Rozmiary Siła pocisku poniżej 20 metrów 60 Siła pocisku powyżej 20 metrów 40
Opis Jedna z najstarszych broni znanych ludzkości. Idea ta była sukcesywnie rozwijana przez całe pokolenia, a ze strzelania uczyniono sztukę i w ten oto sposób powstał krótki łuk.
Broń ta jest podstawowym wyborem początkujących łuczników. Charakteryzuje się przyzwoitym zasięgiem skutecznym, oraz względną prostotą w użyciu. Niestety, w związku z raczej niską siłą wystrzału nie stanowi zagrożenia dla nawet lekko opancerzonych przeciwników.
Podstawową wadę tego typu broni stanowi woda. Wystarczy nawet deszcz by nastąpiło ryzyko pęknięcia cięciwy, która traci swoją elastyczność. Należy wystrzegać się używania tej broni w takich warunkach.
Wymagania Uniesienie Brak Poprawne użycie 10 siły + Takeda D
Cena 500 Ryō
Nazwa Kołczan
Typ Pojemnik
Objętość
Pojemność Na strzały 200 (do 20 strzał) Na bełty 120 (do 20 bełtów)
Opis Skórzany "pojemnik" służący głównie do przechowywania strzał lub bełtów. Wykonany z wysokiej jakości, wytrzymałej skóry, dzięki czemu zawdzięcza swoją trwałość i będzie nam służył długie lata. Pomieścić w czymś takim możemy do 20 strzał lub bełtów - stosunkowo ciasno zapakowanych, jednak nie na tyle, by w jakikolwiek sposób ograniczało możliwość szybkiego ich dobycia. Mocowany jest zazwyczaj na plecach lub przy pasie - wszystko przez zastosowanie także wykonanego ze skóry pasa, o stosunkowo sporej długości. Możemy go regulować na tej samej zasadzie, jak odpowiednik najczęściej używany przy opadających spodniach, dzięki czemu absolutnie każdy takowy kołczan będzie w stanie zamontować. Istnieje także opcja jego odłączenia od kołczanu, jeśli byśmy zapragnęli posiadać go przy pasie zamiast na plecach.
Cena 100 Ryō
Ukryty tekst
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 3 sie 2021, o 12:21
0 x
Vulpie
Moderator
Posty: 2546 Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki
Post
autor: Vulpie » 7 lis 2022, o 17:48
Karta postaci przywrócona na prośbę gracza!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości