Yue
Posty: 126 Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10210&p=187710#p187710
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala
Post
autor: Yue » 17 paź 2021, o 12:28
Dane personalne
IMIĘ: Yue 結愛 (binding love and affection )
NAZWISKO: Amano 天野 (heaven, field, wilderness )
KLAN: Ukryty tekst
PRZYNALEŻNOŚĆ: Ryuzaku no Taki
WIEK: 18
DATA URODZENIA: 13.02.373
PŁEĆ: mężczyzna
WZROST | WAGA: 176 cm | 67 kg
RANGA: Doko
Aparycja
WYGLĄD:
Biel osnuwała go jak śnieg tulący świat do swej piersi zimą. Mleczna skóra, śnieżnobiałe włosy, białe jak anielskie pióra rzęsy i brwi. Ta biel była jak niewinność, którą powinno się chronić. Nawet gdy niektórzy mówili, że okalała go biel tylko dlatego, że zapomniał, jakiego koloru był wcześniej. Przecięciem tego szlachetnego koloru były jego oczy . Niebieskie. Błękitne. Białe . Intensywny błękit przypominał niebo, które przy każdym blasku światła wyglądało jakby przesuwały się po nim puszyste, białe chmury, jak podczas beztroskiego, letniego popołudnia.
Smukły i średniego wzrostu przypomina anioła kroczącego między ludźmi. Twarz o delikatnych rysach i tych wielkich oczach, które bystrze obserwują świat, płaski i niezadarty nos, wąskie wargi i usta, które często rozciągają się w łagodnym uśmiechu tworzą cały wizerunek istoty, której oczy nie mogą kłamać. Jego kości policzkowe są płaskie i lekkim łukiem schodzą w dół, nadającego jego twarzy nieco kobiecego, bo i bardzo delikatnego, rysu. Wąski i płaski podbródek stanowi zwieńczenie dzieła Matki Natury. Krótko i nierówno przycięte włosy rozkładają się na jego głowie w artystycznym nieładzie. Przeczesywane wiatrem z jednej na drugą stronę często wpadają kosmykami na jego czoło i uparcie próbują przysłonić ten świat. Jest chudy, bardzo chudy. Sprawia to, że kości nadgarstków są mocno widoczne, obojczyk bardzo wystający, a gdyby ściągnął koszulę to można policzyć na nim część żeber i wyliczyć elementy kręgosłupa. Ma dłonie o długich palcach, a po paznokciach o kształcie migdałów widać, że chyba nie pozbył się nawyku obgryzania ich. Ta mleczna, gładka skóra, przecięta jest bliznami, zazwyczaj krótkimi i ładnie zagojonymi, w miejscach, których mężczyzna zazwyczaj nie odsłania. Raczej na odwrót - przysłania je materiałami czy bandażami.
Czasem można się zapomnieć, czy w wypadku Yue ma się jeszcze do czynienia z przedstawicielem płci męskiej, czy może te oczy, które tak czarują, są czymś zupełnie innym i nienależącym do tego świata.
UBIÓR:
Lubi się dobrze ubrać. Lubi, kiedy kolory ze sobą współgrają i tworzą wspaniałą całość. Lubi dobrze wyglądać.
Z tego powodu nie ma konkretnych kolorów, w których można go zobaczyć częściej - jeśli nie liczyć bieli. Jest dominantą jego garderoby i przewleka się prawie we wszystkich kreacjach. Czasem zastępuje ją czernią. Raczej są te, w których nie można go dojrzeć prawie wcale - barwy bardzo pstrokate, mieszanki różnych kolorów niekoniecznie ze sobą współpracujących. Z tego powodu łatwo można wykluczyć można pstrokate odmiany różu, fioletu, a i rzadko nosi na sobie intensywną czerwień. Chyba że jest ku temu wyjątkowa okazja.
Niezwykle ceni modę antaiską, a niekoniecznie podoba mu się moda Cesarstwa czy Karmazynowych Szczytów. Preferuje zwiewne, cienkie materiały, a dość rzadko sięga po klasyczne kimona na co dzień. Klimat Ryuzaku no Taki sprzyja lżejszym ubraniom i tylko zimom wymienia się je na coś cieplejszego. Dopiero w tym sezonie przeprasza się z negatywnym spojrzeniem na modę z Hyuo i lubi otoczyć się miękkim futrem tamtejszych zwierząt. Ma jedno swoje ulubione - z białego wilka. Latem zaś zupełnie przenosi swoje zainteresowanie na tereny pustynne. Sprowadzane stamtąd dobroci są prawdziwą rozkoszą dla oczu. Często z materiałów wyszywa samodzielnie swoje stroje.
Kiedy przychodzi do pracy w wielkim zawodzie ninja najłatwiej zobaczyć Yue w białej koszuli i czarnych spodniach - dość klasycznym wydaniu Ryuzaku no Taki. Nigdy nie dopina ostatnich guzików koszuli. Wszystko przecina odrobiną koloru, jak na przykład chustą, która podtrzymuje spodnie zamiast paska. Przypomina wtedy jednego z marynarzy, który tęskni już za morzem. Czasem zamienia to na czerń w różnych wydaniach, zależnych od poru roku. Krótsze rękawy, dłuższe, kamizelki.
Charakterystycznym elementem jego stroju są okrągłe, czarne okulary, które często nosi na nosie, a które ponoć są niezwykle modne w Kaigan.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
Osobowość
CHARAKTER:
Złożoność ludzkiej natury sprawia, że odbieramy wrażenia o osobowości w rozłożeniu na różne etapy. Według niektórych - ludzie są jak kremówki. Według innych jak cynamonowe bułeczki. Jeszcze inni powiedzą ci, że są jak cebula. Człowiek ma warstwy, cebula ma warstwy. Jeśli porównać Yue do cynamonowej bułeczki, to byłby tą bułeczką, która wygląda jak cynamonowa bułeczka, ale może cię zabić. I nawet nie podejrzewasz, jakie sekrety kryje w środku.
W pierwszym spojrzeniu odbiera się łagodność. Jego uśmiech, jego lekkość, krystaliczność jego duszy, gdy spogląda się na te przypominające niebo oczy zabarwione swoimi ciemniejszymi plamami niebieskiej toni, bielą chmur i szlachetnym, czystym błękitem. Sprawia wrażenie niewinnego, może wesołego, kiedy akurat szerzej się uśmiechnie, prezentując swoje ząbki, czy nawet tworzy złudzenie człowieka, który nie ma zmartwień i boleści, a ten świat jest spektrum możliwości, które czeka, aż wyciągniesz po nie swoje ręce. Tak, to człowiek, do którego można powiedzieć: "cześć!". Człowiek, którego można zapytać o drogę. Ten dobry chłopak, który pewnie pomaga babci przejść przez ulicę, żeby żaden woźnica na nią nie krzyczał. Chłopak z sąsiedztwa.
W drugim spojrzeniu odbiera się tumiwisizm . Trochę wariat, trochę wesołek. Kiedy już zamieni się z nim kilka słów, upłynie parę zdań, kiedy przekonasz się, że to nie anioł, a najzwyklejszy w życiu człowiek można nawet docenić jego poczucie humoru, lekkość w obyciu i brak granic. Zupełnie, jakby otwierał przed sobą nieskończoność . Teraz już wiesz, że można z nim wznieść parę(dziesiąt) czarek sake, porozmawiać o najpiękniejszej gejszy w mieście i zastanowić się, czy lepsze ramen dają na skrzyżowaniu głównej ulicy z Aleją Bohaterów, czy może jednak w tej karczmie przy wschodniej bramie miasta. I może przy okazji dowiesz się też, że ma słabość do słodyczy i uważa, że człowiek zazwyczaj musi o swoje szczęście walczyć sam.
W trzecim spojrzeniu zobaczysz, że rzeczywiście - człowiek o szczęście walczy sam. Bo chociaż Yue jest towarzyski, chociaż lubi otaczać się ludźmi, rozmawiać z nimi, poznawać ich i pić z nimi sake to koniec końców - jest sam. I żył, tak jak śnił - samotnie. Tutaj dowiesz się, że ciężko mu przywiązać się do ludzi i chyba dlatego ciągle ich szuka. Że pomimo charakterku ma uległą naturę i woli podlegać niż przewodzić. Że zna koszty i siłę uzależnień, a mimo to w nie wpada. Że nie ma w nim wiele szacunku do życia i do własnego zdrowia i że chyba mógłby umrzeć w każdej chwili. Że nie znosi dzieci i że najbardziej ze słodkości lubi cynamonowe rogaliki.
W spojrzeniu czwartym będziesz już wiedzieć na pewno, że kiedy uważasz, że ludziom zależy tylko na twoich zdolnościach, to rzeczywiście - ciężko się przywiązać. I że te piękne, naiwne i szczere oczy kryją w sobie więcej chmur i burz, niż wskazywałaby na to ich barwa.
CIEKAWOSTKI:
NINDO:
"Czasem człowiek sądzi, że ujrzał już dno ludzkiej głupoty, ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się, że ta studnia jednak nie ma dna."
HISTORIA:
Zima wolno przeradzała się w wiosnę, kiedy na świat przyszedł Yue. A właściwie Yua . Ponieważ tak dano na imię chłopcu narodzonemu w chłodnym królestwie Hyuo. Ale to nie było imię, które wybrali dla niego rodzice. Którego oczy były jak niebo nad lodowym światem Yukich. To były szczęśliwe narodziny i szczęśliwe pierwsze lata życia. Rodzina zastanawiała się, czy wda się w matkę. Czy również posiądzie moc władania nad lodem i stanie się jego królem i władcą. A może będzie miał inne, niezwykłe zdolności? Akceptacja . Oczekiwania nie wchodziły na głowę dziecka i nie wypełniały jego codzienności. Tą codziennością była zabawa w pięknych ogrodach i ze śniegiem podczas zimy. Zachwycanie się każdym dniem, płacze, kiedy testował wytrzymałość rodziców i podziwianie ojca, dla którego ninpou było prawdziwą sztuką. Słodkie, upojne lata. Jego rodzice służyli Cesarstwu i byli z tego dumni. A on, małe dziecko, był znowuż zbyt mały, żeby zastanawiać się nad tym, jak ważna jest służba dla swojej ojczyzny i że on w przyszłości też będzie taki jak mama czy tata. Wszystko następowało po kolei. Te najmniejsze kroczki, te najszybsze bieganie, kiedy matka biegnie za tobą bojąc się, żebyś nie uderzył się głową w szafkę... ale już za późno - już siedzisz na tyłku i ryczysz, bo nabiłeś sobie guza. Jedne dzieci były bardziej spokojne, inne bardziej żywiołowe - Yue zaliczał się do tego dziecka, które zawsze trzeba mieć na oku, bo nie wiesz, który parkiet postanowi w momentach swojej ciszy rozebrać dziś w domu. Cały dom był go pełni i wszędzie go było słychać, kiedy chciał, kiedy się domagał, kiedy się bawił i kiedy się uczył. Jak to z rodziną bywało, pomimo tego był dla nich dobrym dzieckiem . Najlepszym, najbardziej ukochanym. Jedynym. Jak każda rodzina tak i tu były problemy. To nie tak, że mama i tata kochali się wielce, że to były dwie połówki, pisane sobie przeznaczeniem, co połączone stworzyły jedno. Były ich kłótnie, był wtedy płacz dziecka, były sprzeczki, były ciche dni. Ale koniec końców żyli ze sobą dobrze. I również pomimo się kochali. Tak, to były szczęśliwe narodziny i szczęśliwe pierwsze lata życia.
Lata, których Yue nie pamięta.
Ludzie z wiekiem nie stają się lepsi, stają się tylko sprytniejsi. Kiedy jesteś starszy i mądrzejszy, to wcale nie przestajesz obrywać skrzydełek muchom, po prostu potrafisz wymyślić lepsze powody, żeby to usprawiedliwić.
Pamięta chłodny korytarz, kiedy drżał i ktoś prowadził go za ramiona do przodu. Wielkie okna wpuszczały do wnętrza chłodne podmuchy zimowego powietrza, a mewy skrzeczały głośno na zewnątrz. Poza tym panowała jednak cisza. Pamięta ramiona wyciągnięte w jego kierunku na końcu tego korytarza i uśmiech na twarzy elegancko ubranego arystokraty, jednego z kupców Ryuzaku no Taki. Ten uśmiech - szczęśliwy, szeroki, prawie jakby dojrzał sens istnienia na swej drodze, czy może obietnicę czegoś lepszego. Pochylił się do niego - małego dziecka, zziębniętego od zimna. Coś mówił. Jego usta poruszały się, kiedy zatrzymali się przed nim, chyba pytał go o imię? Chyba pytał o coś tego pana, który go tutaj przyprowadził. Nie pamiętał. Pierwszy dźwięk, jaki do niego dotarł, to to imię, które potem ewoluowało w naturalnym torze historii. "Yua." Imię wypowiedziane głosem, którego brzmienie zawsze miało już sprawiać, że stawał się czujny.
Amano Eiji (栄治 eternity, next ), bo tak miał na imię jego przybrany ojciec był jego w y b a w c ą. Osobą, która oswajała, łamała i trzymała przy sobie ludzi tak, jak do budy przypina się psa. Jest wszystkim, co kocha i wszystkim, czego nienawidzi - po dziś dzień. Syndrom Sogeński, chyba tak to nazywają. Nasz Amano Eiji był człowiekiem światowym i przede wszystkim człowiekiem, który osiągał sukcesy i tylko w sukcesy mierzył. Dorobił się niemałej fortuny w Ryuzaku no Taki pomimo tego, że nie krążyły o nim szczególnie dobre opowieści. Był... medykiem z zamiłowania i kupcem z zawodu. Zrzeszał wokół siebie różne dziwne osobliwości Ryuzaku no Taki i czasami mówiło się, że niektórzy ludzie przy nim znikali. Jakby świat wymazał ich z powierzchni ziemi. Problem miał jeden - nie mógł mieć dzieci. I jego problem sam się rozwiązał - kiedy adoptował do swojej rodziny ślicznego chłopca z rodziny Yuki, dał mu nazwisko, dał mu imię i dał mu jeść, pić, a na dostatek ubrał. Pogłaskał po główce, zaprowadził do pokoju i zapewnił, że wszystko będzie dobrze . Takim sposobem stał się nowym człowiekiem. Z nowym wszystkim. Ilu to marzy o tym, żeby zacząć wszystko od zera! Tymczasem sześcioletni Yue wszystko to dostał - za darmo!
Bardzo szybko wyszło szydło z worka - przypadek prawie taki, kiedy posyłasz daltonistę po niebieski kwiat z kolcami, a on akurat, śpiesząc się, zrywa właśnie jego. Takim samym przypadkiem było odkrycie, że Yue ma sporą łatwość w wynoszeniu swojego ciała ponad ludzkie limity i możliwości. Innymi słowy - Eiji przekonał się, że w dziecko warto inwestować nieco więcej niż podstawowe nauki pisania, czytania czy tego, jak dobrze prezentować się na dworze. Czyli milcząco i prosto - tak, żeby być piękną lalką do pokazania. Z lalki awansował na prywatnego anioła stróża, który mógł ustrzec ode złego. By choćby idąc ciemną doliną zła się nie ulęknąć. By we dnie i w nocy być za mu zawsze ku pomocy .
Lubię Cię, Yue. Masz styl i klasę, zostań moim przydupasem!
Znacznie ciekawiej zrobiło się, kiedy Eiji odkrył w swoim ukochanym Yue coś jeszcze. Coś więcej. Sztuka posługiwania się błękitną chakrą to jedno - sztuka posługiwania się unikalnymi limitami krwi - drugie. I kiedy widzisz w kimś potencjał, chcesz go wykorzystać. Eiji, człowiek sukcesu dążący do doskonałości, postanowił również uczynić doskonałość ze swojego syna. Wykorzystać to, że świat wręczył mu cytryny, więc żal byłoby nie zrobić z nich lemoniady. Jego zwichrowany i niezdrowy świat oferował mu dostęp do równie zwichrowanych i niezdrowych umysłów. Pokracznych, wygiętych w odłamach moralności, którą dawno pogrzebali już żywcem. To właśnie w tym punkcie miały miejsce pierwsze hartowania dziecka, jak było to nazywane. Yue nie wynosił z tego wielu blizn. Wszystkie były ładnie leczone, bo przecież źle zagojona rana to prawdziwa klątwa dla zdrowia dziecka. Eiji nie zamierzał Yue psuć, chciał go tylko udoskonalić. Sprawić, że będzie lepszym sobą.
Wychowywany w tych warunkach chłopiec chodził za Eijim jak cień. Kochał go. Był jego ojcem, jedyną osobą, która potrafiła obdarzyć czułością, dla której mógł zrobić wszystko i jeszcze więcej. Która była realna, rzeczywista. Jedyna, która zdawała się mieć moc chronienia go. Głupiutkie, naiwne dziecko, któremu wszystko się pomieszało przez wycięcie z jego życia najważniejszych wspomnień. Kiedy żyjesz w pięknych, bogatych murach, szybko odkrywasz, że im głośniej krzyczysz, tym mniej ludzi chce słuchać. Nie możesz krzyczeć. Pozostaje ci pisk we własnych uszach i dźwięk własnych kroków, kiedy przedzierasz się przez puste korytarze.
W końcu dotarł do takiego etapu życia, w którym czas spędzał przykuty do łóżka. Medycy kręcili się wokół niego, a on, półprzytomny - dni mijały mu wszelakie jednako, monotonnie. Sennie. Dokładnie tak, jak żadne dziecko swojego życia spędzać nie powinno.
- Wiesz jakie są trzy okresy w życiu człowieka?
- Młodość, wiek średni i "cholernie dobrze wyglądasz".
Wybawienie przyszło samo i nikt nie musiał go wybawiać "specjalnie". A nadeszło od strony nader oczywistej - władz miasta Ryuzaku no Taki. Przyszli, aresztowali Eijiego. Wsadzili go do więzienia, a jego włości zakonfiskowano. Yue początkowo trafił do sierocińca. Do miejsca, gdzie próbowano naprawić nieco pogięty umysł - i wiecie co? Nawet się to udało. Przy zapewnionych obietnicach, że tak, tak, będzie mógł zobaczyć Eijiego, że tak, tak, jego tata jest bezpieczny. Perswazja działała. Najgorszy jednak jest moment, w którym zaczynają do ciebie wszystkie okropieństwa, a ty sam zaczynasz pojmować, jak bardzo w chuja zrobiła cię jedyna osoba, której na tym padole ufałeś.
Oh, cóż, jak to Yue zwykł mówić: Armagedon był wczoraj. Dziś zajmijmy się istotnymi problemami.
W czasie swojej, hm, nazwijmy to - rekonwalescencji - Yue nauczył się przeróóżnych rzeczy. Na przykład tego, jak być chujem dla ludzi, jak mieć wywalone na cały świat, albo kilku rzeczy o bóstwach. O, religia! Religia to teologiczny odpowiednik klasycznego przekrętu ubezpieczeniowego, polegającego na tym, że rok po roku wnosisz składki, po czym, kiedy chcesz ze swojej sumiennie opłacanej polisy skorzystać, dowiadujesz się, że firma, która brała od ciebie pieniądze, tak naprawdę nie istnieje. Wokół było pełno ludzi wierzących i głęboko modlących się i Yue nie oceniał - w końcu... czym jest wiara? Dokładnie tym - nadzieją, że coś będzie. Nauczył się tego, że ludzie najpierw boją się, że umrą, a potem boją się, że przeżyją. Albo tego, że oszukujemy siebie tak często, że gdyby nam za to płacili, moglibyśmy się spokojnie utrzymać.
Wszystkie zmiany i poukładanie sobie świata w głowie na nowo nie przyszły łatwo i nie przyszły szybko, oj nie. Zwłaszcza, że Yue uparcie zawracał do Eijiego i chciał dostać od niego jeszcze słowo czy dwa uznania. Nie potrafił o nim zapomnieć. Nawet kiedy mówił sobie samemu, jakim pieprzonym idiotą jest.
Przychodzi taki dzień gdy do człowieka dociera, że dalsza tułaczka nie ma sensu. Że dokądkolwiek idziesz, zabierasz ze sobą siebie.
W końcu zaczął własną drogę. Pracę dla Ryuzaku no Taki, poszukiwanie swoich korzeni. Żył z dnia na dzień - tak, jakby mógł umrzeć w każdej chwili. Jakby szczęście, które łapał w dłonie, zawsze było na tyle kruche, że nie miało szans na przetrwanie jeszcze jednego dnia.
Wiedza
Ukryty tekst
Zdolności
Ukryty tekst
Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Ukryty tekst
Rozliczenia
PIENIĄDZE: ♥
PH: ♥
MISJE (dla klanu / inne):
D -
C -
B -
A -
S -
WYPRAWY:
C -
B -
A -
S -
EVENTY:
PREZENT OD ADMINISTRACJI: Postać pośmiertna
Ukryty tekst
0 x
• Character teaser •
Y ou don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Sans
Administrator
Posty: 5407 Rejestracja: 14 lut 2015, o 11:23
Wiek postaci: 8
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Papyrus
Post
autor: Sans » 19 paź 2021, o 21:08
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 19 paź 2021, o 21:30
0 x
Jawa
Administrator
Posty: 4110 Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
Ranga: Admin Ogólny
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Sasame | Ruushi Fea
Post
autor: Jawa » 14 lut 2022, o 10:52
Postać porzucona na prośbę gracza
1 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości