Nareszcie samuraj postanowił przejść do ofensywy, ale czy nie za późno? Ćwiczebny bokken spoczął z powrotem w jego saya, a świat ujrzała drobna Rusałka. Yasuo wiedział, że należy zacząć brać tą walkę na poważnie, tym bardziej że jego dotychczasowy plan walki zupełnie się nie sprawdzał - przeciwnik nie poddał się na sam widok szybkiego samuraja. Han zdawał sobie sprawę ze swojej słabości w tej kwestii, dlatego wymyślał sprawne fortele, które odwlekały w czasie atak i sprawiały trudność Yasuo w skróceniu dystansu.
Kolejnym posunięciem samuraja była prosta szarża, tym razem z wykorzystaniem już pełni bojowego potencjału. Przed chłopakiem znajdowały się jeszcze dwie pary klonów, lecz znając ich możliwości Ineko słusznie stwierdził, że nie stanowią one dla niego żadnego zagrożenia i podczas swojego biegu mimochodem zamienił je w niewielkie obłoczki. Nie znaczyło to jednak, że po drodze nic go nie czekało. Ekko przewidywał co może się stać, więc skorygował swoją pozycję na polu walki tak, aby linia prosta możliwej szarży na jego osobę przebiegała jak najbliżej niezbyt wyrafinowanej pułapki. Mimo że Yasuo miał możliwość ominięcia pułapki z kilku makibishi bokiem, nie skorzystał z niej i przebiegł przez nią, jednak oczywiście rozrzuconych kolców było zbyt mało, aby wdepnął akurat w te miejsca. Prawdziwym zagrożeniem była jednak notka przyczepiona do filaru, która została zdetonowana w chwili, gdy samuraj znajdował się najbliżej. Uratowała go jednak jego szybkość, Ekko nie był w stanie obliczyć dokładnie idealnego momentu na detonację ze względu na trudności z nadążeniem za samurajem, jednak i tak Yasuo dosięgnęła fala uderzeniowa. Nie odniósł on żadnych obrażeń ani oparzeń, lecz siła eksplozji, huk i kamienne odłamki filaru zachwiały nim na tyle, że opóźniło to skutecznie jego szarżę. Wciąż była jednak szansa na sukces, jednak jakby trochę mniejsza. Samuraj skoczył w kierunku Hana, jednak ostatecznie przeciął tylko powietrze. Jego przeciwnik wycofał się już i skoczył ku górze, stając na pionowej ścianie ograniczającej pole walki. To było dozwolone.
Wadą zastosowanego przez Ineko bukijutsu było zdecydowanie jej ryzyko i konieczność wyhamowania, zanim można było postawić blok lub kontratakować. Ekko nie wiedząc o tym i tak wykorzystał tą wadę, ponieważ od razu po wskoczeniu na ścianę rozpoczął swoje natarcie, którym był krótki, acz bardzo intensywny deszcz shurikenów. Rozwinął on zwój, w którym zapieczętowanych było 25 sztuk, a te zasypały samuraja, który tym razem nie mógł zdążyć uskoczyć w bok. Mimo że odruchowo się zasłonił i miał na sobie zbroję, to taka ilość znalazła odkryte miejsca w jego defensywie, trafiając w szyję, ramiona, barki i wszędzie tam na górnej połowie, gdzie nie chroniła go zbroja. Oczywiście sam pancerz również zatrzymał sporo ataków, jednak było to za mało aby mówić o niepowodzeniu techniki Hana. Samuraj poczuł silny ból w trafionych miejscach, z których teraz lała się krew. Szczęśliwie żaden pocisk nie wbił się jego głowę ani twarz, ponieważ te zdążył zasłonić sobie rękami, jednak jego sytuacja i tak nie była kolorowa. A raczej była lecz miała tylko jeden odcień - krwistej czerwieni.
Sędzia znajdował się w pobliżu.
Niebieska kropka - Ekko stojący na ścianie ograniczającej arenę na wysokości 3 metrów
Czerwona kropka - krwawiący obficie Yasuo stojący na ziemi
Ekko - proszę pisać na jakiej wysokości jesteś, bo kilka metrów to od 3 do 9 dla mnie. Uznałem że zdążyłeś wbiec/wskoczyć tylko na minimalne dla "kilku" 3.
Kolejka dowolna - trafiony Yasuo może mieć szansę na reakcję i ratunek, a Han po udanym ataku może kontynuować natarcie. Oba scenariusze będą sprawiedliwe, więc nie będę żadnego narzucał.
Ukryty tekst