Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Ayame »

Na życzenia pomyślności skinęła głową w geście wdzięczności. W sumie to były pierwsze życzenia nie pochodzące od rodziny jakie otrzymali. Tak samo jak była to pierwsza pochwała lub też jakikolwiek opis jej małżonka który dostała nie od swoich najbliższych. Zamaskowany bardzo pozytywnie wyrażał się o Asagim. Prawdę myśląc nie wiedziała co na ten temat sądzić. Zbytnie pochwały mogą budzić podejrzenia.
Na razie postanowiła nie zaprzątać sobie tym zbytnio Glowy i skupić się na pojedynku. Podeszła do barierki i czekała aż pojawią się wywołani. Na razie tylko sędzia…
Pojawili się. A więc to jest ten słynny Seinaru. Z tej odległości nie było za wiele widać. W każdym razie jej zmysły nie potrafiły zbyt wiele dostrzec. Ale nie uszło jej uwadze, że przeciwnik Asagiego ma włócznię.
Uważnie śledziła ogłoszenie zasad. Brzmiały mało pocieszająco. Do trzech trafień i po każdym trafieniu mieli się oddalić i zaczynać raz jeszcze. I nie celować w ważne punkty jak głowa czy serce. Osobiście miał kilka pomysłów na inne nie tak oczywiste miejsca do celowania ale równie ważne i przydatne dla zdrowia i życia wojownika. I pytanie w co mają celować skoro mają ostrą broń. Bo jakoś nie zauważyła by wymienili ją na coś bezpieczniejszego.
-Nie zabiją mi męża, prawda? - zapytała cicho w przestrzeń przed sobą. Nie to by nie wierzyła w niebieskookiego samuraja. Ale bądź co bądź Seinaru był zwycięzcą poprzedniego turnieju a o istnieniu Kakity dowiedziała się w dniu ceremonii ślubnej. Nie bardzo chciała zostawać wdową tak szybko. Nie po to przechodził przez te wszystkie niedogodności kimona ślubnego teraz to zaprzepaścić. Tyle czekała na ten ślub, w końcu nie musiał się zastanawiać co z nią było nie tak, że żadna rodzina i żaden mężczyzna jej nie chciał.
A i sam wybranek zdawał się być dobrą osobą i był dla niej bardzo miły cały ten czas jaki spędzili. Ten związek mógł być udany. A przynajmniej chciała by na ten moment się rozwijal i nie zakończył w taki sposób.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume spojrzał na niebieskowłosą dziewczynę, która najwidoczniej dopiero teraz załapała w jaki sposób można zweryfikować kogoś kto podaje się za członka armii Cesarstwa. Cóż, może po prostu wtedy to nie przyszło jej do głowy. Ale... wyglądało na to, że w takim przypadku dorwanie Dohito Shinsa i dowiedzenie się, w jakim celu próbował pogorszyć obraz Cesarstwa na terenach samurajów nie będzie takim złym pomysłem. Będzie musiał rozważyć taki pomysł na przyszłość - może i już nie był cesarzem, ale obiecał sobie przecież że dalej będzie pracować dla dobra tego, co sam stworzył, tylko po prostu będzie to robił z cienia. I niekiedy trochę mniej akceptowalnymi metodami niż te których używa się oficjalnie.
Ostatecznie jednak strażnicy postanowili zająć się całą sprawą w sposób bardziej dosadny, planując zgarnąć wszystkich świadków i oskarżonych w "odosobnione miejsce", gdzie będą mogli ich po ludzku przesłuchać, zamiast zaburzać porządek na trybunach. I dobrze. Złapanie oskarżonych za pysk było ruchem najbardziej odpowiednim do sytuacji, a świadkowie będą mogli spokojnie przedstawić swoje racje, nie przekrzykując się z nikim. Yuki więc mógł chwilowo dać sobie spokój z angażowaniem się w tamtą sprawę - ale i tak z przyzwyczajenia co chwila zaglądał po kryjomu w tamtym kierunku, żeby się upewnić że nikt nie próbuje sie wycofać lub uciekać. Jak już przedstawiciele prawa wydali swoje polecenia, to sprzeciwianie się im było ruchem na który trzebaby było zareagować w sposób odpowiednio... poważny.
Spojrzał następnie na pole walki, gdzie zarówno Seinaru, jak i Asagi w końcu rzucili się do walki. Musiał przyznać, że nawet obserwując z daleka, umiejętności obu było widać na pierwszy rzut oka - obserwowali oponenta, i każdy ruch dobierali tak, żeby przeciwnik albo nie mógł na tę ofensywę odpowiedzieć, albo aby wykorzystać fizyczne ograniczenia ludzkiego ciała, by przechylić szalę na swoją korzyść. Seinaru starał się utrzymywać Kakitę na odległość włóczni, nie pozwalając mu się przybliżyć za pomocą przewagi zasięgu - i był to prawidłowy tok myślenia. Każde wykorzystanie przewagi jest dobrym pomysłem. Asagi starał się dotrzymać kroku swemu oponentowi, lecz ten okazał się szybszy - drastycznie szybszy. Do diabła, istniało duże prawdopodobieństwo że samuraj stał się szybszy nawet od niego, skoro miał taką przewagę nad pozbawionym ciężarków Kakitą!
Zacisnął usta w wąską szparkę, rozdrażniony własną słabością. Oj, zdecydowanie będzie musiał znów zabrać się za siebie. Tak nie będzie.
Powoli pokręcił głową, odpowiadając tym samym na pytanie ze strony Ayame.
-To jest walka pokazowa, więc obaj mają świadomość że nie mogą zabić przeciwnika - powiedział spokojnym tonem. - Jeżeli zadadzą sobie poważniejsze obrażenia, walka zapewne zostanie przerwana. Jedyny sposób żeby zginęli, to nieszczęśliwy wypadek... albo zignorowanie zasad, wymieszane z głupotą.
Westchnął lekko. Seinaru był twardym przeciwnikiem - w końcu był zahartowanym w walkach samurajem, który wygrał już jeden z turniejów. Dodatkowo, wyglądało na to że od tamtego czasu znacząco się rozwinął. Rozwiązanie walki nie barwiło się na różowo dla Kakity...
-Seinaru jest szybszy i silniejszy niż Asagi - a na dodatek ma przewagę dystansu dzięki włóczni. Pomimo tego że teraz Asagi zdążył zareagować i wyprowadzić kontrę, włócznia Seinaru przebiła się przez blok jak gdyby nigdy nic. Wygląda na to, że Twój małżonek będzie w defensywie - i jeśli nie będzie ryzykować i myśleć niestandardowo, to przewaga włócznika będzie tylko rosnąć.
0 x
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Słysząc słowa Azumy, spojrzał an niego gniewnym spojrzeniem, nie chcąc nawet kontynuować dalej tego tłumaczenia. Chłopak chcąc lub nie chcąc, przyczynił się do całej sytuacji i tego Shenzhen, nie potrafił zapomnieć. Miał jeszcze tą dziecinną niewinność w sobie, lecz Sabaku nie chciał odpuścić bez skwitowania tego:
- W pewnym momencie, powinniśmy brać pełną odpowiedzialność za swe czyny i słowa, a te mają to do siebie, ze nie da się ich cofnąć. - nie była to odpowiedź na samo pytanie chłopca, co raczej wytyk do tego co działo się na trybunie, kiedy ich rozdzielono.
Shenzhen, nie ukrywał ulgi jaka pojawiła się na jego twarzy gdy tylko usłyszał o tym, ze poszukiwania zostaną rozszerzone, z ramienia innych strażników. Wiedział, że zaginiony Ori, wymagał poszukiwań na większą skalę, a sam nie był w stanie sprawdzać wielu miejsc jednocześnie, gdzie cały czas, wymiennie pojawiają się nowi ludzie. Sam Ori też mógł przecież się przemieszczać, i tym samym istniało ryzyko, wyminięcia się.
W tym samym czasie zobaczył zakapturzoną postać, która jakby pojawiła się niedawno i także miała do dorzucenia swoje trzy grosze? Czy ten osobnik zjawił się w momencie kiedy wspomniano o Orim, czy też był to zwykły przypadek? Czy może mieć coś wspólnego z jego pięknym chłopcem? Nieee, żachnął się w myślach, nie popadaj w paranoje. Trzeba przyznać, ze całe to wydarzenie, mocno się odbija na do tej pory, nad wyraz spokojnym sposobem bycia młodego Sabaku. Jak to możliwe, że związek z kimś, mógł aż tak bardzo odciskać piętno na osobowości, drugiej osoby?
Z całego tego zamysłu, wyrwały go kolejne słowa strażnika, wydającego dyspozycje o Orim. Ten teraz skierował je właśnie do Shenzhena i do niebieskowłosej dziewuchy, która wykazywała jakieś dziwne odchylenie psychiczne. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, ze wprowadziła strasznie dużo zamieszania, a mogła tym samym przyczynić się do opóźnienia w poszukiwaniach Kamiyo. Do tego Shenzhen, nie będzie mógł dopuścić,w wyniku czego chyba trochę bezwiednie ale spowodował wypadnięcie, korka przytykającego jego gurdę. Raz jeszcze skarcił się w myślach za to co się za nim dzieje i skinął głową w kierunku strażnika, dając mu do zrozumienia, ze jest gotowy ruszyć za nim....

z/t
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

To prawda, Sayuri dość szybko poprawił się humor i była podekscytowana obecną walką. Jakby wewnętrznie czuła, że będzie ona tą najciekawszą. Być może dlatego, że mężczyźni obecni na arenie wyglądali na bardzo silnych. Co prawda czerwonowłosa niewiele słyszała o Samurajach, ale była świadoma tego, że nie zobaczy tu raczej latających ogni, różnych figur, piasku czy kartek. To miała być prawdziwa sztuka walki. I szczerze powiedziawszy, dzięki temu nie musiała wdawać się w dyskusję ze strażnikiem i Shenzenem, który był naprawdę podejrzany.
- Mhm. - zawtórowała mu z zadowoleniem i pokiwała jeszcze głową na znak, że również odpowiada jej ten obieg sprawy. - Mam nadzieję, że zapewnią nam widowisko. W końcu Seinaru-san jest zwycięzcą ostatniego turnieju, pokonał wszystkich shinobi i kunoichi. A Kakita-san pewnie nie mierzyłby się z kimś takim, gdyby sam nie miał czego pokazać. - dodała, wpatrując się w arenę, niczym w obrazek. Żadnych mgieł, czysta walka. Broń w broń, ręka w rękę. Z tego też się mogła wiele nauczyć, w końcu jej styl walki również należał do tych bezpośrednich.
- Pierwszy raz będę oglądać walkę samurajów. - wyszeptała do Azumy i uśmiechnęła się rozbrajająco. Jakby przyznała się do takiej małej głupotki. - A ty, Azuma-kun? - zapytała zaciekawiona, wciąż wpatrując się w arenę. Zapowiadało się, że walka rozpoczyna się już na dobre.
- Wooo, ale gdzie.. ee... - mruknęła pod nosem, kiedy tuż po rozpoczęciu walki Seinaru po prostu zniknął jej z widoku. W pierwszej chwili pomyślała o technice, ale nie, to nie mogło być tak. Czyżby był aż tak szybki, że jej spojrzenie za nim nie nadążało? Bardzo możliwe! I już po chwili nastąpił atak! Co prawda w jego wyniku Kakita "oberwał", ale nie dyktowało to końca walki. Widać było, że Samuraj chce dosięgnąć swą bronią włócznika, ale ten sprawnie mu umykał. - Jego szybkość może być tu decydująca. No i dystans, jaki zapewnia mu włócznia. - dodała pod nosem, niby sama do siebie, ale tak jak wcześniej, dzieliła się swoimi przemyśleniami z Azumą. Osobiście kibicowała Asagiemu, chociaż sama nie potrafiłaby wyjaśnić, dlaczego tak. Była dzieciakiem i tak jej odpowiadało. Być może dlatego, że zwróciła na Kakitę uwagę już podczas pierwszego dnia.
Tymczasem za nakazem strażnika, piaskowy chłopak opuścił trybuny, co Sayuri zarejestrowała gdzieś kątem oka, ale niezbyt się tym przejęła. Dla niej lepiej. Jakoś nie przepadała za tym mężczyzną, zrobił na niej naprawdę złe wrażenie.
- Miyuki-san.. - zaczęła, odrywając na króciutką chwilę wzrok od areny, by spojrzeć na mamę chłopca. - Czy odwiedzi pani kiedyś z Azumą Kyuzo? - zapytała radośnie, posyłając kobiecie rozbrajający uśmiech. Byli z Azumą w podobnym wieku, więc podejrzewała, że też nie mógłby sam tak daleko podróżować. A na pewno rodzice Sayuri dobrze ich ugoszczą u siebie w domu. Przecież mieli pokój dla gości, więc to nie byłby żaden problem.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Słowa wypowiedziane przez Shenzhena brzęczały mu nieprzyjemnie w głowie. To co powiedział jeszcze przed odejściem, miało niejednolity wydźwięk, mogło skłaniać do przemyśleń... i niepokoju. Bo choć mogło się wydawać, że miał na myśli swoje słowa, to w gruncie rzeczy mogło tyczyć się też młodego Uchihy. Swoją wypowiedzią wpędził go w kłopoty. Przynajmniej odniósł takie wrażenie, gdy Shenzhen został poprowadzony w bardziej spokojne miejsce.
- Obyśmy się więcej nie spotkali - cicho, niemal niedosłyszalnie - wyszeptał pod nosem. Postanowił się skupić na toczącej walce, by choć tak zagłuszyć nieprzyjemne myśli. Równocześnie prowadzony dialog z Sayuri-chan, dodatkowo to ułatwiał.
- Na prawdę jest zwyciężcą? Tego nie wiedziałem. Słyszałem coś o krwawym pokoleniu... To ten? - spytał dość zdziwiony fachową wiedzą Sayuri. Nie przypuszczał, że jego niemal rówieśniczka, wie takie rzeczy. Ba, kształciła się nawet w kierunku medycznym - to też pokazywało jak rozległą posiadać może wiedzę, a przecież nie zahaczało to o te rejony. Chyba.
- Ja też... Dość często w Sogen widzę osoby z jakimś długim ostrzem przy boku. Ale nigdy tak ubranych. Ci prawdziwi chyba tylko tu są, co nie? - zauważył, ostatnie słowa wypowiadając nawet nieco ciszej, bo dość blisko znajdowała się żona jednego z uczestników. Poza tym obok niej stał mężćzyzna, który był posiadaczem ogromnego oręża. Nie chciał ryzykować i jeszcze tego urazić. Jakby tak dalej było, opuszczałby Watarimono na pewno bogatszy w listę pełną wrogów.
- Jest... szybki - potwierdził słowa Hyūgi, dostrzegając Seinaru już gdzie indziej, tuż przy swoim oponencie, którego zasypywał szybkimi ciosami. Ten jednak skutecznie je blokował, choć dostrzec można było że znajduje się w defensywie. Był pod zdecydowanym wrażeniem tego jak płynnie są w stanie operować taką bronią. Jego umiejętności panowania nad bronią miotaną, wydawało się przy tym... dziecięcą igraszką.
- Patrz Sayuri-chan! Zdobył punkt, widziałaś? - wyskoczył rozemocjonowany w pewnym momencie, bo Kakita będąc w kompletnej defensywie, nagle jakby się przebudził i przeszedł do kontrataku, wyprowadzając szerokie cięcie, które zostało zablokowane przez Seinara, ale atakujący samuraj - jakby się tego spodziewał i zamiast siłować się z wyraźnie silniejszym przeciwnikiem, obrócił ostrze chcąc ciąć nim po jego palcach. Walka została w porę przerwana, choć pierwsza krew została przelana. - Nie sądziłem, że się z tego wykaraska - dodał już zdecydowanie spokojnie, acz z dosłyszalnym uznaniem.
W pewnym momencie Sayuri postanowiła o coś spytać Miyuki i gdy padło z ust dziewczynki to konkretne pytanie. Kilka osób mogło wydać się zdziwione. Najmniej chyba były dzieci, które nie do końca mogły sobie zdawać sprawę z trudności jakie się z tym wiązały.
- Ja.. Szczerze... Nie wiem. To nie takie proste, Sayuri-chan. Nie powiedziane jest, co będzie się działo w najbliższym czasie - Miyuki postawiła na otwartość, przemawiała też dość łagodnie, nie chcąc uczynić przykrości tak dobrotliwemu dziecku, choć spodziewała się, że to co mówiła i tak może zostać odebrać w taki sposób - Ale gdyby się zdarzyło, że tam będziemy... Choćby w okolicy i czas pozwoli, to oczywiście się postaramy. Prawda Azuma? - odparła, puszczając do Azumy oczkiem, co ten skwitował uśmiechem.
- Liczymy na wzajemność Sayuri-chan. Będziesz wraz z rodzicami, mile widzianymi gośćmi w Sogen - Miyuki dodała zwracając się równocześnie do rodziców dziewczynki. Czuła, że byłoby nietaktownym, pominąć ich w tej rozmowie. Oczywiście mogli oni uważać inaczej, niemniej miała nadzieję, że ze względu na dzieci, podtrzymają ten stan.
- Nie martw się, jak będę starszy będę więcej podróżował. Na pewno odwiedzę Karmazynowe Szczyty - tymczasem głos zabrał Azuma, dość optymistycznie zapowiadając swoją wizytę w okolicy Kyuzo. Oczywiście wcześniej będzie musiał najpierw się dowiedzieć, gdzie to dokładnie jest.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Ayame »

Teraz wszystko działo się bardzo szybko czas jednocześnie rozciągnął się do wieczności a jednocześnie skurczył do paru chwil. Chwil pełnych napięcia.
Słowa zamaskowanego mężczyzny wydawały się logiczne ale i tak była zaniepokojona. Widziała w jakim stanie trafiali ludzie znaczy ninja po przegranej walce do szpitala. Dalej było coś o ignorowaniu zasad i głupocie… w to akurat mogła uwierzyć. Ale nieszczęśliwe wypadki się zdarzają i to zdumiewająco często.
Na całe szczęście szybko zostało jej szybko streszczone co się tam dzieje. A patrząc na tych na dole nie widziała co się dzieje. Raz, że byli dość daleko a dwa że ja zaczynali się ruszać były to smugi. I ten moment kiedy Seinaru zaczął uderzać włócznią… wszystkie ruchy zlały się w jeden. To są jakieś demony przemknęło jej przez myśl. Normalni ludzie nie ruszają się tak szybko. Widziała trenujących samurajów, niektórzy byli naprawdę zręczni i szybcy, ale czegoś takiego to jeszcze nie widziała. Otworzyła szerzej oczy, ale na niewiele się to zdało, był to raczej wyraz szoku i niedowierzania. Wydali mnie za jakiegoś potwora normalnie. przemknęło jej przez myśl –A wczoraj na ślubie wydawał się taki miły- znów wypowiedziała na głos myśl. Ale na swój sposób jej to imponowało. Czy się bała? Tak, ale bardziej był to strach o wynik pojedynku i stan w jakim jej mąż się będzie znajdował.
Zacisnęła mocniej ręce na swojej nowej parasolce aż zbielały jej kostki i wtedy usłyszała „- Punkt dla Kakita Asagiego! Rozejść się.” Serce zabiło jej mocniej. A w szybko bijącym, sercu zaczynała kiełkować duma. Usłyszała też krzyki z trybun, o tym że Asagi nie jest taki zły.
Mieli rację. Nie był. Na razie to on zdobył punkt w walce z tym sławnym człowiekiem. - Udało mu się – wyszeptała z ulgą. Pojawiło się też poczucie winy, że nie wierzyła nawet w ten jeden punkt. Nie była dobrą żoną. Jeszcze będzie się musiała dużo nauczyć. Tak naprawdę wiedziała, ze to zła droga więc szybko zdusiła to uczucie. Nie ma przecież wierzyć w niego zawsze „bo tak” tylko wspierać go w realnej ocenie swoich umiejętności.
Miało być do trzech trafień? Walka się jeszcze nie skończyła. Panowie się rozeszli wiec zaraz zaczną i czeka ich jeszcze trochę pełnych napięcia chwil. A niepokój jej nie opuścił zupełnie.
Głupim jest ten, kto pozwala sobie stracić czujność dzięki jednemu sukcesowi.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Co tu dużo mówić - pojedynek stawał się coraz bardziej zaogniony. Wydarzenia działy się w olbrzymim tempie, za którym znaczna większość osób na trybunach nie była w stanie nadążyć. Na szczęście, on sam miał już trochę doświadczenia w te klocki, i potrafił zauważyć to i owo. I do tego też się wliczały ruchy obu wojowników, które - chociaż monstrualnie szybkie - nie wychodziły jeszcze poza jego możliwości obserwacji. Na wszelki wypadek jednak zmrużył oczy, żeby lepiej widzieć nawet najmniejsze drgnięcia mięśni u obu kombatantów. Robił to też dla samego siebie - chciał zaobserwować jeszcze więcej z tego, co obaj samurajowie mieli do pokazania, i sprawdzić czy mogą mieć jakieś asy w rękawach, o których wcześniej nie miał pojęcia.
Uśmiechnął się lekko pod maską, kiedy zobaczył kolejny ruch Kakity. Praktycznie sprawił, że Seinaru zatańczył do jego muzyki. Widać było, że walczący włócznią miał znacząco większą siłę, co objawiało się tym z jaką łatwością zablokował uderzenie ze strony Asagiego. Ten jednak, zamiast oderwać się i próbować kontynuować natarcie, po prostu obrócił lekko miecz i zaczął nim przesuwać po trzonku włóczni, mierząc prosto w palce Seinaru - czym zmusił go do puszczenia włóczni. I ten moment zawahania wykorzystał na płytkie pchnięcie, stanowiące pierwszy ippon w tym pojedynku.
-Znakomity manewr - powiedział wesoło, opierając się o barierkę. - Zobaczył że Seinaru jest silniejszy, więc po prostu zmusił go do puszczenia broni, "zsuwając" miecz po drzewcu broni oponenta. Gdyby Seinaru nie puścił trzonka, mógłby mieć kilka palców mniej - więc puścił, i tym samym odsłonił się na pchnięcie. Perfekcyjnie wykalkulowane.
W głębi ducha pomyślał, że w sumie jeśli ich walka na klifach sprzed dwóch dni by się przedłużyła, to prawie na pewno zostałby przez Kakitę pokonany. Nie czuł się dobrze z tym, że jego dumę uratowała niska jakość drewna w bokkenach, ale przy okazji pozwoliło mu to też bliżej spojrzeć na umiejętności Asagiego - a te były nienaganne. Honorowy, znakomity wojownik... cieszył się, że nie tylko nie stoją po przeciwnych stronach, ale wręcz zaczęli nawiązywać nić porozumienia. Teraz, odbudowując swoje życie na nowo, obecność kogoś z kim może porozmawiać o wszystkim i kto wiedział o jego przeszłości, była w niezwykłym stopniu budująca dla psychiki.
-Przypuszczam że to oblicze, które teraz widzi Seinaru, Twój małżonek pokazuje tylko na polu walki, Kakita-san - powiedział spokojnie, zwracając głowę w kierunku Ayame. - Na co dzień jest człowiekiem poważnym, ale przy tym dobrym w głębi duszy. Nie ma co się obawiać.
Czy wiedział to na pewno? Raczej nie. Ale mogąc porozmawiać z nim za pomocą bokkena, poznali się wystarczająco, by móc powiedzieć o sobie wzajemnie coś więcej.
Wtedy nagle zdębiał. Zaraz, co?
-... Wczoraj?
To by tłumaczyło, czemu wcześniej się nie chwalił że jest żonaty. Ale, na litość - wczoraj!? Jak to się stało, tak znienacka? I on sam przyjął to tak spokojnie, żeby dzisiaj przedstawiać mu Ayame tak jakby byli małżeństwem już dobre kilka lat? Musiał przyznać, zupełnie dał się zaskoczyć.
Z tego osłupienia wybił go inny szczegół. Asagi sięgnął po drugi miecz. Yuki od razu ponownie zebrał się w sobie i nachylił, by lepiej obserwować pole walki.
-... dwa dni temu tego nie pokazywał... - teraz to on mruknął swoje myśli na głos.
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Sayuri roześmiała się cicho. Wyglądało na to, że Azuma naprawdę nie słyszało Seinaru, a jednak o zwycięzcy ostatniego turnieju było głośno i nie trzeba było wcale go znać, żeby o nim słyszeć. Oczywiście dziewczynka nie wiedziałaby, że to właśnie ten mężczyzna, gdyby nie to, że sędzia go przedstawił, włącznie ze wspomnieniem, że był finalistą tamtego turnieju. I wtedy wszystko stało się jasne.
- Yhm... - czerwonowłosa zastanowiła się przez chwilę, gdy chłopak zadał jej pytanie. - Nieee, ci z Krwawego pokolenia to byli dużo, dużo wcześniej i nie kojarzę, by był tam ktoś o tym imieniu. - powiedziała z zamyśleniem. Mimo, iż swego czasu było na pewno głośno o uczestnikach tamtego turnieju, to jednak było to daleko poza zasięgiem dziewczynki. Coś jednak słyszała o turnieju, w którym wygrał właśnie tej samuraj. - Seinaru-san brał udział w turnieju, który został zorganizowany przez Cesarstwo Morskich Klifów. Oni chyba nie zostali jakoś nazwani. - dodała, dzieląc się swoją wiedza na ten temat. O ile piersi, dobrze znani starszym wojownikom uczestniczy turnieju byli znani jako Krwawe Pokolenie, tak finaliści następnego turnieju już nie mieli swojego przydomka, czy jakkolwiek by to nazwać.
- Ponoć zrezygnował z głównej nagrody. - wyszeptała do chłopca z klanu Uchiha, ponownie zerkając na arenę. Nie wiedziała czy to prawda, czy tylko plotki. Czy taki był ten mężczyzna, czy może była to swego rodzaju zagrywka. Takie kombinowanie było zbyt skomplikowane jak na jej dziecięcy rozumek.
Na następnie pytanie Azumy pokiwała głową na tak. Bo tak jej się wydawało, że tu tylko tutaj są ci prawdziwi samurajowie. W Karmazynowych Szczytach takowych nie widziała, więc uznała wypowiedź chłopca za wielce prawdopodobną. Zresztą, nie było co się rozgadywać, bo właśnie Kakita zdobył punkt. Sayuri aż poskoczyła w miejscu i uśmiechnęła się od ucha do ucha. To musiało być naprawdę coś wielkiego! W końcu nie walczył z byle kim.
- Niesamowite. - mruknęła cicho pod nosem, wpatrując się w arenę niczym w obrazek. W starciu z którymkolwiek z nich nie miałaby żadnych szans. Ledwo nadążała za niektórymi ruchami, niektórych w ogóle nie widziała, więc od razu stałaby na przegranej pozycji. O wiele bardziej wolałaby być wsparciem dla takich osób, niż ich przeciwnikiem. Odruchowo spojrzała na Azumę i uśmiechnęła się cieplej, myśląc gdzieś w tej swojej małej główce, że być może kiedyś będzie mogła być wsparciem właśnie dla niego.
Oczywiście odpowiedź mamy chłopca była nieco zasmucająca, ale rzeczywiście, świat dorosłych nie jest taki prosty jak dziecięcy. W ich świecie istniało więcej problemów, przeszkód i czegokolwiek innego, co nie pozwalało realizować swoich planów od tak. Więc mimo tego, że przez krótką chwilę w nienaturalnie jasnych oczach Sayuri widać było smutek, to szybko znikł, biorąc sobie do serca słowa, że jak tylko będzie taka możliwość, to ją odwiedzą.
- Oczywiście, Miyuki-San. Dziękuję. - powiedziała do kobiety i ukłoniła się w jej stronę lekko. Ojciec dziewczyny westchnął tylko cicho, ale posłał mamie Azumy potakujące spojrzenie.
- Na pewno skorzystamy z zaproszenia, jeśli tylko znajdziemy się na tamtym rejonach. Dziękujemy za zaproszenie. - zapewnił mężczyzna, z czym jego żona również się zgadzała. Co prawda oboje, a pewnie i we troje nie sądzili, by zbyt szybko pojawili się na tak odległych rejonach, ale rzucone tu słowo było ważne.
- Mhm, liczę na to! - czerwonowłosa uśmiechnęła się do chłopca szeroko i kiwnęła głową. Cieszyła ją jego odpowiedź. Bardzo możliwe, że to Azuma będzie tym, który zacznie dalsze podróże jako pierwszy. Będzie w końcu mężczyzną, a tych, mimo wszystko, szybciej wypuszczało się poza rodzinne gniazdko. A przynajmniej tak zdawało się dziewczynce.
- Auć. - syknęła pod nosem, widać jak ostrze włóczni wbija się w ciało Asagiego. Nie była to rana, która go dyskwalifikowała, ale punktowo mieli remis. Nim jednak ponownie doszło do starcia... zauważony przez dziewczynkę pierwszego dnia turnieju mężczyzna, poddał się. Sayuri zamrugała parę razy, nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje. Był zdatny do walki, a przynajmniej tak to wyglądało z trybun. Nawet ukłonił się na koniec, jednak nim doszedł do wyjścia, po prostu zemdlał. Dziewczynka przyłożyła dłoń do ust i odsunęła się od barierek, jakby właśnie ją poparzyły. - Ta rana... - mruknęła dosyć niewyraźnie, bo wciąż przysłaniała dłonią usta. Stąd nie było tego widać, ale widocznie była dość poważna. Na tyle, że mężczyzna zrezygnował w momencie, w którym jeszcze miał siły to zrobić. Nim odpłynął całkowicie.
- Myślałam, że to taka walka na trafienie, dotknięcie, a nie zadawanie tak poważnych ran. - dodała, odsuwając już dłoń od swojej buzi. Nie wiedziała, co o tym sądzić. Czyżby Seinaru zagrał nieczysto? Czy może to zbieg okoliczności, nieszczęśliwy traf? To pytanie brzmiało w głowie dziewczynki, kiedy jej oczy podążały za mężczyzną wynoszonym na noszach. Miała nadzieję, że nic mu nie będzie. W końcu to miała być bardziej walka pokazowa. - Dorośli są dziwni. - mruknęła jeszcze pod nosem i westchnęła ciężko. W tym momencie również poinformowano wszystkich, że nadszedł czas wręczenia nagrody. Turniej się kończył, już nieubłaganie. Dwóch mężczyzn już czekało, aż zwyciężczyni tego turnieju pojawi się w ich towarzystwie.
- Wiesz może, co jest nagroda, Azuma-kun? - zapytała zaciekawiona, już przerzucając swoją uwagę na nieco weselsze tory.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Ayame »

Słuchała wyjaśnień zamaskowanego jak co do samego przebiegu walki jak i oceny charakteru Asagiego. O tym drugim pewnie się jeszcze przekona jak wygląda na co dzień i może kiedyś choć wolałaby nie za często jak walczy tak na poważnie.
– Wczoraj – potwierdziła machinalnie, ale nie zamierzała zatrzymywać się dłużej na wyjaśnienia. Odnotowała jeszcze tylko ciche „wczoraj tego nie pokazywał” co doprowadziło ją do wniosku, że już jakąś walkę Kakity na wyspie obserwował, ciekawe z kim walczył? Zaciekawiłoby ją to mocniej gdyby nie fakt, że działo się tu i teraz na arenie i nie zamierza stracić ani sekundy tej walki.
A oglądała pojedynek z zapartym tchem. Kolejna runda. Po pierwszym punkcie dla Asagiego zaczynała wierzyć, że wszystko skończy się dobrze. I znów jak tylko ruszyli do walki straciła rozeznanie w sytuacji. Byli zbyt szybcy by mogła nadążać za sytuacją . I nagle wszystko się zatrzymało kiedy włócznia dosięgła niebieskookiego. Wtedy wszystko stanęło. Cały świat. Z niedowierzaniem patrzyła na włócznię tkwiącą w obojczyku ciemnowłosego samuraja. To nie było dobre miejsce na trafienie. Znaczy było dobre, całkiem dobre by kogoś zabić. Znaczy znała kilka lepszych by kogoś poważnie poranić i ostatecznie zabić. Ale tu nie o to chodziło przynajmniej tak mówili w zasadach.
Patrzyła na dalszy ciąg zdarzeń, jak niebieskooki poddaje się, kłania następnie i odwraca mówiąc coś.]Ayame pobladła. Nigdy nie była opalona, ale teraz była biała jak śnieg. Mdlące uczucie strachu ściskało ją w brzuchu. Kakita przechodzi kilka kroków i upada.
–Nie- Nie tak miało być. Mieli go jej nie zabić. Kiedy Akahoshi tłumaczył jej, że się nie pozabijają brzmiało to tak sensownie. Teraz przestało. Stała jak wmurowana i patrzyła zaciskając ręce na parasolce, którą jej kupił jak tu szli. Patrzyła jak zabierają go na noszach z areny. Na razie wiedziała, że żył. To było coś.
Miała nadzieję, że to się nie zmieni. Mają w końcu medyków. Pomogą mu, tak? Sama w końcu była medykiem i wiedziała, ze szpital jest przygotowany do turnieju. Nawet jeśli nie mieli się na nim zabijać. Nie zostanie wdową prawda.
Prowadzący turniej ogłosił zwycięstwo Seinaru, niby słuchała niby była to prawda, ale coś wewnątrz niej się buntowało przeciw takiemu werdyktowi. Po trybunach przeszła fala oklasków. Nie zamierzała do niej dołączać. Może i Asagi się poddał. Ale dla niej Seinaru nie był zwycięzcą. Nie w taki sposób. Nie łamiąc zasady. Korzystając z zaproszenia do wręczenia nagrody dla zwycięzcy postanowiła opuścić trybuny nim fala tłumu jej to uniemożliwi i wyleje się na ulice musi zdążyć do szpitala zanim utknie. Musi, po prostu musi się dowiedzieć. Jakby nie patrzeć był to jej mąż. Działa trochę machinalnie nie oglądając się na innych.

Ayame zt
0 x
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Zadumał się przez chwilę nad tym co usłyszał. Dość zaskakujące było to, że uczestnicy poprzedniego turnieju nie zostali jakoś nazwani. Czemu poprzedni zyskali miano krwawego pokolenia? Czy wynikało to z uwagi na wybuch zamieszek w mieście? Może musi stać się coś więcej i niekoniecznie dobrego, aby taki tytuł uzyskać?
Przełknął głośno ślinę, czując nieprzyjemną gulę w gardle.
- A wiadomo co to było? - spytał równie cicho, dziecięco zakładając że nagroda była zwyczajnie zbyt słaba i zwycięzca nią pogardził dla podkreślenia znaczenia takiej decyzji. Sayuri zdążyła również potwierdzić jego przypuszczenia, że to właśnie stąd wywodziła się kasta samurajów. Chłopak nie wiele wiedział o nich - poza tym, że specjalizowali się w walce przy użyciu broni białej - przeważnie długiej. Dlatego walka, którą mógł podziwiać - a przynajmniej próbować nadążyć za poczynaniami walczących, była dla niego sposobnością do nauczenia się o nich czegoś więcej.
Sayuri prawdopodobnie miała podobne odczucia, co wyraziła krótkim dosadnym zachwytem.
Miyuki wyrozumiale się uśmiechnęła gdy usłyszała westchnięcie ojca Sayuri. Rozumiała co czuł, sama miała podobne obawy, które maskowała dobrą miną. Dzieci niestety, ale jeszcze wiele musiały się nauczyć. Świat nie był taki prosty jak się mogło wydawać. Nawet i wzajemna sympatia nie miała żadnego znaczenia w odniesieniu do polityki wielkich rodów. - Będzie nam miło - na koniec, gładko zakończyła.
Walka o drugi punkt była bardzo zacięta, ale wydawało się że to Seinaru - a więc zwycięzca poprzedniego turnieju - przejął inicjatywę. Wyciągnął wnioski z popełnionych wcześniej błędów - w tej chwili wykorzystywał atuty płynące z używanej broni. Trzymał dystans, wykorzystywał pchnięcia do ataku, które były bardziej efektywne w walce z ostrzem miecza, które w większości opierało się o cięcia - i ich blokowanie. Przyjęta przez Seinaru taktyka - przyniosła po kilku sekundach pierwszy owoc.
Głębokie pchnięcie przeszywające obojczyk.
Jęk zawodu jak i fantomowego bólu przemknął przez trybuny. Tych osób, które utożsamiały swoją wygraną z Kakitą Asagi i tych którzy mieli słabsze nerwy. Widok ostrza przeszuwającego ciało, nie było czymś przyjemnym. Ani łatwym do zapomnienia.
- Ja też - zgodził się, sam do końca nie wiedząc za czyim zwycięstwem optował. Niewątpliwie wygrana Kakity byłaby dużym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę to że jego przeciwnik był zwycięzca poprzedniego turnieju. - Wygrał silniejszy.
- Słyszałam, że dla samuraja dane słowo, przyrzeczenie, honor... To wszystko jest znacznie ważniejsze od zwycięstwa. Jak widać, to tylko bujdy. Nawet w pokazowym turnieju, nawet wśród samurajów będą tacy dla których bezwzględne zwycięstwo jest najważniejsze - mama Azumy stwierdziła, przenosząc spojrzenie z areny na którą wbiegli sanitariusze, na syna i Sayuri - To nauka dla Was. Nie zapominajcie o tym co właśnie widzieliście. Tak wypowiedziane słowa miały wielorakie znaczenie. Mogło być równie karcące jak i sugerujące by podążac tą samą drogą. Nie ryzykować wiary w kogoś, kto w rzeczywistości może się zachować całkiem inaczej w stosunku do tego jak się oczekiwało.
Co mogło być nagrodą? Nie wiedział. Pieniądze? Jakaś drogocenna rzecz? Może jakaś niesamowita broń? Nie wiedział tylko z tego ostatniego, Youmu by się ucieszyła. Nie walczyła bronią białą - atakowała z dystansu i wątpił by nawet nawet i najdroższa broń na świecie, skłoniła ją do zmiany w podejściu do walki.
- Ciekawe czy z niej też zrezygnuje - odpowiedział nawiązując do wypowiedzianych niedawno przez Sayuri słów, według których poprzedni zwyciężca turnieju zrezygnował z wygranej.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume ostatecznie nie otrzymał żadnego rozwinięcia tematu ślubu między Ayame i Asagim, który najwidoczniej odbył się zaledwie dzień wcześniej. Yuki poczuł wszechmocną potrzebę, żeby podrapać się po potylicy z zakłopotaniem. Cóż, w takim razie pozostaje mu tylko domyślać się tego wszystkiego - małżonka jego kompana z Kenseikai okazała się osobą albo skrytą, albo po prostu krytycznie małomówną. Nie wiedział, czy po prostu takie mają zwyczaje na terenach Yinzin, czy to jest po prostu kwestia tej jednostki? Jak na razie nie miał problemów z komunikacją z mieszkańcami zimnej wyspy pod zarządem Samurajów - no, ale jeśli spojrzeć z tej perspektywy, wszyscy oni byli mężczyznami. Może po prostu według ich wychowania, kobiety miały po prostu pomagać i wyglądać? Nie był dostatecznie zaznajomiony z kulturą, więc nie chciał stawiać niepotrzebnie wysuniętych za daleko teorii. Dlatego też nawet niespecjalnie naciskał.
Prędzej czy później może się dowie.
Wtedy jednak coś innego odwróciło jego uwagę. Dokładniej - sytuacja na polu walki. A ta sprawiła, że najpierw zmarszczył brwi z zaskoczeniem, by po chwili poczuć lekkie uderzenie ciepła, wywołane wściekłością. Pomimo tego, że założenie pojedynku było z góry ustalone jako przyjacielska, honorowa walka (nawet jeśli z użyciem normalnego oręża), to Seinaru nie tylko zupełnie zignorował podstawowe zasady, ale też prawie zamordował Kakitę. Atak włócznią został wyprowadzony z maksymalną możliwą siłą, mierząc w klatkę piersiową: trafienie to zapewne potwornie zmasakrowało kości Asagiego.
Okolice tętnic to przecież punkt witalny, do diabła!
Yuki w tym momencie poczuł ulgę, że miał na twarzy maskę - w przeciwnym wypadku nawet Ayame byłaby w stanie wyczuć sakki, które generował. Był naprawdę wściekły. Jego nowy kompan został właśnie krytycznie ranny, w pojedynku który nie miał tak się zakończyć - a stało się tak przez to, że jeden z walczących, który był samurajem chyba tylko w cudzysłowie, zignorował zalecenia sędziego.
-Tę walkę wygrał Asagi, nie Seinaru - powiedział zimnym jak lód tonem. - Złamanie zasad honorowego pojedynku i atak krytyczny mimo zakazów? I on twierdzi że jest samurajem?
Zobaczył, że Ayame rusza szybko w kierunku wyjścia z trybun. Doskonale wiedział, gdzie zmierzała - sam też odwrócił się od pola walk i ruszył w stronę wyjścia z areny.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Szczerze powiedziawszy to Sayuri nie miała zielonego pojęcia, co było nagrodą w ostatnim turnieju. Wzruszyła więc tylko ramionami na pytanie Azumy, nie mogąc mu udzielić odpowiedzi. Właściwie, być może, było to na tyle niepotrzebne, że dlatego samuraj z niej zrezygnował? Z drugiej strony nie wyglądał na człowieka, który lubił przepych, więc już sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Tak po prawdzie to równie dobrze mógł naprawdę odebrać te nagrodę, a w świat poszła zupełnie inna informacja. Dlatego ten temat mógł już zostać w tym momencie wyczerpany. Tak jak i to, że walka dwóch samurajów została już zakończona i to niezbyt dobrze. W związku z tym wypowiedziała się również mama Azumy, która chciała ich uczulić na to, co widzieli. Przekaz był jasny... mimo jakiś ustalonych zasad, mimo przekonania, że powinno być tak, a nie inaczej, ktoś może jednak to zignorować i zrobić po swojemu. Trzeba być zawsze czujnym.
Sayuri zerknęła na panią Miyuki ze zrozumieniem i skinęła delikatnie głową. Zaraz jednak jej uwaga przeszła na arenę, gdzie Żelaznej Damie była wręczana nagroda. Pierwszą z nich okazało się kimono. A przynajmniej tak to wyglądało z trybun. Dziewczynka widziała jedynie, że posiada wiele zdobień, ale nie mogła określić z tej odległości, co one przedstawiają. Do tego było jeszcze coś. Długa, dostojna broń, katana.
- Musi być z naprawdę dobrej stali. - mruknęła niby to do siebie, ale te słowa na pewno słyszał Azuma. Co jak co, ale w końcu byli na samurajskiej ojczyźnie. Samurajowie głównie walczyli za użyciem katany, więc te były tu wysokiej jakości.
- W sumie to trochę tak niegrzecznie odmawiać przyjęcia nagrody. - skwitowała nieco skrzywiona, oczekując reakcji Youmu. Owszem, tak po prawdzie to walczyła na odległość, nie posługiwała się kataną. Jej ubiór też nie świadczył o tym, żeby lubowała się nosić w kimonach. - Może przyjmie tak na pamiątkę. - dodała mimochodem. Nie znała Youmu jako człowieka, nie wiedziała jaka jest i co może teraz uczynić w związku z takimi nagrodami.
- Azuma-kun... - zaczęła, zerkając na chłopca z klanu Uchiha. Były to już ich ostatnie chwile we wspólnym towarzystwie i lada moment ich drogi się rozejdą. Nie wiadomo na jak długo. - ...cieszę się, że cię poznałam. - dodała, posyłając chłopcy szeroki, radosny uśmiech. W wiosce też były dzieciaki w wieku podobnym do niej, ale Azuma zyskał jej szczególną sympatię. Chciałaby utrzymać tę przyjaźń, nawet jak już będą dorośli!
- A co będziesz robił, jak wrócisz do Sogen? - zapytała z ciekawości, chcąc jeszcze trochę z chłopcem porozmawiać, zanim organizatorzy ogłoszą, że to koniec, można się rozejść i jej rodzice zabiorą ją z powrotem do Shiroi-iwy. Żeby trenować, robić misje i przy następnym spotkaniu z Azumą być już silniejsza! Zresztą, część ludzi już zaczęła opuszczać trybuny, widocznie niezainteresowana samym odbiorem nagrody. Być może dobrze, że poczekają do końca? Może nie będzie takich tłumów przy samym wyjściu. Pytanie tylko... czy będzie miejsce na statku?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Oboje z wyczekiwaniem obserwowali ceremonie wręczenia nagród, próbując znaleźć odpowiedź na to co kryło się pod zgrabnie zapakowanym pakunkiem. Przypuszczenia młodego Uchihy wskazywały, że spodziewał się nagrody w postaci jakiejś broni - która z uwagi na położenie miejsca w którym odbywał się turniej, nie wskazywało na błędne myślenie.
- Ciekawe czy Tamaki-san otrzyma cokolwiek za zajęcie drugiego miejsca, jak sądzisz? - zapytał zerkając na Sayuri, która podobnie do niego przyglądała się wciąż temu doniosłemu przedstawieniu.
Ich oczekiwania zostały po chwili wynagrodzone - doniosły głos należący do niejakiego Sasaki Musashiego rozbrzmiał głośno na arenie, sugerująć używanie jakichś sztuczek z repertuaru technik ninjutsu. Mężczyzna złożył szczere gratulacje i uznanie dla umiejętności zwyciężczyni, sugerując że najwartościowszą nagrodą jest doświadczenie, jakie zebrała.
Słyszący to czarnowłosy chłopiec, aż się uśmiechnął - bo nie przypuszczał, żeby mogło to usatysfakcjonować samą zwyciężcynię. Kontynuowany wywód Sasakiego oznaczał jednak, że to nie wszystko - i w rzeczywistości jak się okazało, prezentów było więcej.
- Ha, jednak katana - potwierdził z zadowoleniem, zauważając przy tym że wcale się nie pomylił w swoich przypuszczeniach. Oprócz tego Youmu w zwycięstwie przypadło rękodzieło w postaci pięknie wyszywanego kimona. Chłopiec znów przypuszczał, że ani jedno, ani drugie nieszczególnie mogło Youmu napełniać zachwytem. Nim jednak wyraził swoje wątpliwości… Zwyciężczyni zdązyła ogłosić jak się będzie nazywać zdobyte ostrze.
- Hmm ciekawa nazwa… “Ostatnia nadzieja”, podoba Ci się Sayuri-chan? - wyraził ciekawość, dostrzegając że w tym samym momencie właśnie sama na niego spoglądała. Dziwiło go to, ale…był lekko zawstydzony. Szczególnie gdy usłyszał cicho swoje imię.
- Ja też - szczerze potwierdził, siegając umyślnie do wisiorka jaki otrzymał od Sayuri. Była to połowa czegoś większego i jasny symbol o którym nie zamierzał zapomnieć. Miał nadzieję, że i czarnowłosa dziewczynka szczerze potraktuje to przyrzeczenie. Liczył również na to, że i jego prezent będzie miło wspominała.
- Jaa… Na pewno czeka mnie trening. Ten turniej oferował w wiele przemyśleń. Mam kilka pomysłów. Poza tym… Na pewno czeka mnie też jakaś misja.
Oznajmił kątem oka zerkając za siebie, na mamę, która właśnie wstała z miejsca, najwyraźniej pomału szykując do tego samego co i planowali pozostali oglądający. Sama zwyciężczyni turnieju opuściła już trybuny.
- A ty Sayuri-chan? - spytał, łagodnie zwracając się do rówieśniczki - Będziesz pamiętała, żeby stać się silniejsza? Ja nie zapomniałem o naszym pojedynku - mówiąc to uśmiechnął się ciepło, dając tym do zrozumienia że młoda przedstawicielka klanu Hyūga nie powinna się martwić. - Na pewno gdy się znów zobaczymy, będziesz już świetną medyczką - dodał już ciszej. Akurat w porę bo Miyuki pozbierawszy swoje manatki, zwróciła większą uwagę na syna. Wyczekiwała, kiedy skończy się żegnać, dając dwójce maluchów jeszcze odrobinę czasu.
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Jedyny uczestnik, jaki zjawił się na arenie przy wręczaniu nagród, to była Youmu. Nie wzywano nikogo innego, więc wyglądało na to, że tylko ona odbierze swoje należne. Normalnie, przynajmniej w przekonaniu Sayuri, wzywano by wszystkich, jeśli wszyscy byliby nagradzani. Tak się jednak nie stało.
- Wygląda na to, że chyba nie. - odpowiedziała cicho, wciąż wlepiając swoje ślepia w arenę. Nie, nie wzywali nikogo innego. Swoją drogą... ciekawe czy Tamaki w ogóle znajdowała się na trybunach. Z finałowej walki wyszła dość poraniona, potrzebowała pomocy, więc nie sądziła, by była w stanie teraz oglądać walkę.
Dziewczynka spojrzała na Azumę, kiedy zapytał ją o nazwę miecza. Rzeczywiście, była dość... specyficzna? Czerwonowłosa nie wiedziała, jak dokładnie mogłaby to określić, ale miała jakieś silne poczucie, że wpływ na imię dla tego miecza miały wydarzenia turniejowe.
- Brzmi tak.. hm... - przerwała na moment, próbując jakoś ładnie ubrać to w słowa. - ...jednocześnie wesoło i smutno. Wesoło, bo wciąż jest nadzieja, a smutno, no bo ostatnia. - wysnuła swoją teorię, znowu spoglądając na arenę. - Youmu-san raczej nie była od początku faworytką tego turnieju. Może to imię dla katany ma być... w sumie to sama nie wiem. - skwitowała i roześmiała się cicho. Jej myśli już tak się w tym momencie zaplątały, że nie potrafiła wymyślić nic sensownego. Być może dlatego, że przecież nie znała Żelaznej Damy, nie wiedziała tak naprawdę jaka jest i co nią kieruje.
Odwzajemniona szczerość i radość z tej znajomości, niesamowicie pozytywnie wpływała na młodą Hyuugę, której policzki wręcz rumiały. Dla dorosłego mogło zdawać się to naiwne i dziecinne, ale dzieciństwo rządziło się swoimi prawami. Prawami, które pozwalały zawierać i wierzyć w niemalże dożywotnie przyjaźnie. Że przyjaźń przetrwa, mimo odległości, bo przecież sobie obiecali. I to nie były słowa rzucone na wiatr! Niosły ze sobą małe symbole, jak chociażby wisiorek czy lalka. To były gesty, które nie mogły zostać zapomniane. I Sayuri wiedziała, że za każdym razem gdy spojrzy na lalkę, czy wyczuje pod opuszkami palców wisiorek, będzie miała jeszcze większą motywację, by doprowadzić do ich kolejnego spotkania.
- Oczywiście! - odpowiedziała energicznie i posłała Azumie szeroki uśmiech. W końcu skoro chciała być jakimś wsparciem, to musiała stać się silniejsza. - Na pewno nie zostanę w tyle. Treningi i misje, tak jak ty, Azuma-kun. - dodała z przekonaniem, jakby składając kolejną obietnicę. Nie mogła przecież próżnować. Z całego serca pragnęła, by słowa chłopca z klanu Uchiha się ziściły i dołoży do tego wszelkich starań, by przy ich następnym spotkaniu mogła pokazać więcej, niż parę teorii medycznych.
- Sayuri. Czas się zbierać. - zaczął ojciec dziewczynki, wstając wraz ze swoją żoną z siedziska. Zwrócili się najpierw w stronę mamy Azumy. - Miło było poznać. I do zobaczenia, Miyuki-san. - dodał mężczyzna, kłaniając się delikatnie wraz ze swoją małżonką w stronę kobiety z rodu Uchiha. Następnie zwrócili się w stronę chłopca.
- Azuma-kun, ciebie również było miło poznać. Na następnym turnieju liczę, że zobaczymy cię w finale. - tym razem to mama Sayuri zwróciła się do chłopca i pozwoliła sobie na delikatne poczochranie mu włosów. Na tyle delikatne, że nie zaburzyło to jego fryzury, a jednocześnie mama czerwonowłosej również okazała w ten sposób sympatię do tej rodzinki. Sayuri na ten gest uśmiechnęła się szeroko i ścisnęła nieco mocniej laleczkę w dłoni. Zrobiła krok do przodu, zbliżając się do czarnowłosego chłopca. W pierwszej chwili, odruchowo, chciała go po prostu przytulić na pożegnanie. Powstrzymała się jednak i nieznanie wzruszyła ramionami. Taki ruch mógłby go zawstydzić, był przecież chłopcem i mógł nie przepadać za takim okazywaniem uczuć.
- Do zobaczenia, Azuma-kun. Szerokości! - powiedziała i przymknęła na moment oczy. Zaraz jednak w geście pożegnania ukłoniła się delikatnie w jego stronę, ale jak tylko się wyprostowała, wyciągnęła dziarsko rękę w jego stronę, oczekując na pożegnalny uścisk dłoni. Gdy tylko go otrzymała, pożegnała się ukłonem z mamą chłopca i razem ze swoimi rodzicami opuściła trybuny. W ślad za nią zrobił to również Azumą ze swoją mamą. Nie mieli już czego tu szukać. Czas wrócić do swoich osad.

z/t Sayuri i Azuma
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość