Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Wszystko odbywało się tak, że Shenzhen zaczął odczuwać delikatną ulgę, kiedy znajomy Samuraj zdecydował się włączyć do pomocy, swoich towarzyszy broni, w wyniku czego przywołał jednego ze strażników, sprawujących opiekę nad tą częścią trybuny. Kiedy ten tylko, ustosunkował się do prośby i zbliżył do całego zgromadzenia, Asagi zaczął przedstawiać całą zaistniałą sytuację, i wszystko byłoby w nienagannym porządku, gdyby nie druga część wypowiedzi samuraja, traktująca o teorii, dopiero teraz dostrzeżonej, przez Shenzhena, niebiesko włosej, nadpobudliwej dziewczynie. Niezgodność ta polegała na fakcie, że ta niebieska latawica, oskarża Shenzhena o porwanie tego, którego tak pieczołowicie poszukuje.
Najpewniej, zostałoby to skwitowane tylko, jako skrajna głupota, lecz zmyślna historia, miała być zachwilę rozpędzona niczym kula śnieżna, z góry stoku, iż każdym obrotem, miała nabierać coraz to nowszych połaci puchu oszczerstw, zwiększając swe rozmiary. Ta postrzelona dziewucha, byłą o tyle nieznośna, ze w tym całym słowotoku, zaczęła wciągać w całą historię inne osoby, które miały być potencjalnymi świadkami wydarzeń, jakie przyszło jej wyimaginować, przed tym, który miał rozpocząć poszukiwania. W całej tej panice, Shenzhen patrzył z szeroko otwartymi oczyma na dziewczynę, lecz poczekał aż ta zakończy swój wywód. W między czasie obserwował również, reakcję samuraja, choć ten wydawał się zachować niezmienny nastrój od momentu jak podszedł do nich. Wyczekanie do końca wypowiedzi, to jednak wszystko an co w obecnej sytuacji mógł pozwolić młody Sabaku, ponieważ każda chwila dyskusji, to był czas kiedy Ori, pozostawał bez jego opieki. Spojrzał więc na samuraja i skierował do niego następujące słowa:
-W normalnych okolicznościach, kazałbym wychłostać publicznie dziewczynę za podobne oskarżenia i domagał się swego prawa lecz teraz, nieistotne jest dla mnie to co ta dziewucha wygaduje. Proszę znajdźcie go!
W tym momencie wyciągnął dłoń z rysunkiem w stronę samuraja i kontynuował:
- Każda chwila bez mojej opieki, musi być dla niego wielkim przeżyciem! Nie jest to chłopiec, który sobie radzi w takich tłumach, obawiam się, że mógł wpaść w kłopoty! Zrobię wszystko by się odnalazł, wszystko! - znów zaczął brzmieć jak desperat, co sam chyba z resztą usłyszał, więc by nieco zamazać to wrażenie, wyprostował się i tylko rzucił spojrzeniem na Maname dodając:
- Potem zajmiemy się pomówieniami tej małej i będę rościł o sprawiedliwość.....
By nie zostawić niedomówień dodał:
- Ostatnim razem, rozdzielono nas przez zamieszanie na tej trybunie i nieporozumienie gdy malec chciał zrobić mi żart. Przyznam, ze odszedłem zdenerwowany i chciałem mu dać tym samym nauczkę. Nie przypuszczałem jednak, ze on równiez się oddali i się zgubi... Gdybym tylko to wiedział, to nigdy nie pozwoliłbym mu się oddalić na dalej niż 2 metry.. Ja już nie proszę, ja błagam o pomoc!
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Asagi »

No cóż, jeśli ktokolwiek zakładał, że niebieskooki rzuci wszystko i jak stoi zacznie się zajmować kwestią domniemanego porwania, to... niestety, ale nie. Kakita owszem był śledczym, a przynajmniej zajmował się w zasadzie wyłącznie sprawami kryminalnymi, ale to w Kaigan, a nie tutaj - tutaj był tylko jednym z wielu samurajów, jego ranga nie dawała mu obecnie żadnej władzy, z resztą... niemalże wszyscy zainteresowani sprawą znaleźli się w jednym miejscu. To rozwiązywało całą masę problemów, począwszy od szukania samego Shenzhena, który gdyby nie był na trybunie mógłby być w zasadzie... wszędzie. Szukanie jednego Sabaku w stolicy samurajów to sprawa trudna, jeśli się to robi w jedną osobę. Co więcej, tajemnicza granatowowłosa nie przedstawiła na razie niczego, co mogłoby podpierać jej oskarżenie, a sam zainteresowany gdy się tylko pojawił również wyglądał na mocno zdenerwowanego zaginięciem chłopca - czy był aż tak dobrym aktorem by udawać tak silne emocje? Cóż, tego Asagi nie wiedział...
- Bardzo dziękuje za panów służbę. - zwrócił się do obu samurajów, którzy zamierzali zająć się sprawą, w zasadzie, kwestia byłaby już załatwiona i można było zająć swoje miejsce, ale... zeznania dziewczyny były przynajmniej intrygujące. Opisała oto, że w tym miejscu miał być wysokiej rangi oficer marynarki Cesarskiej, co ciekawe opis, jaki przedstawiła pasował do kogoś, kogo niebieskooki już widział - dokładnie do jednego z zawodników turnieju i to właśnie zrobiło się... ciekawie? Zdecydowanie Maname zdołała zainteresować naszego bohatera, głównie dlatego, że opis był nad zwyczaj trafny i sugerował, że ten Sabaku ma jakieś powiązania z wojownikiem, z którym walczył na arenie - może ich pojawienie się na wyspach miało na celu jedynie przeniknięcie do stolicy? Tylko, dlaczego by teraz robili taki szum wokół siebie? Zachowanie rzekome "admirała" było aż nad wyraz dziwne, a to, że nie był admirałem Kakita wnioskował po tym, że jego nowy znajomy by mu najpewniej powiedział, że ktoś tak wysoko postawiony bierze udział w turnieju. Niestety, nie mógł się powołać na Natsume, więc pozostawało jedynie wysłuchać wersji Shenzhen'a, a ta również wydawała się być dosyć mocno wiarygodna. Kakita wiedział, że można udawać wiele, ale czy Sabaku był aż tak dobrym aktorem? W zasadzie, jego wersja była zdecydowanie realna - ot pokłócił się ze swoim siostrzeńcem, a maluch zwyczajnie się obraził i dał nogę tylko... no właśnie, dlaczego sam nie zgłosił się do samurajów o pomoc w znalezieniu swojego krewniaka? Czy nie chciał być znaleziony? Jak długo takie dziecko może pozostawać bez opieki? Asagi nie wiedział o jakim zamieszaniu mowa, ale szybka dedukcja podpowiadała mu, że nie miało to miejsca dzisiaj, musiało się to wydarzyć jakiś czas temu, może wczoraj, może dawniej? Jak bardzo więc musiałby być zdeterminowany ten dzieciak, by nie dawać się znaleźć i nie szukać pomocy? Głód szybko daje o sobie znać, a samotnie przemieszczające się dziecko zwraca uwagę, zwłaszcza, jeśli strojem nie pasuje do całości, bo... coś błysnęło w głowie śledczego. Strój rzekomego siostrzeńca pana Sabaku był zupełnie różny od jego własnego, z jednej strony znoszona yukata, z drugiej nie najgorsze wdzianko, czemu na początku go to nie zainteresowało? Cóż, miał swoje sprawy, ale skoro został już teraz wmieszany...
- Opis rzekomego admirała, pasuje mi do jednego z zawodników turnieju, niejakiego Dōhito Shins'a, walczącego z panem Sabaku w pierwszej rundzie. Ten kościany miecz jest szczególnie charakterystyczny. - rzekł niebieskooki, gładząc brodę i marszcząc brwi. Sprawa zdecydowanie przestawała mu się podobać, a on nie miał czasu się teraz w to bawić.
- Strój poszukiwanego chłopca, będącego niejako siostrzeńcem pana Sabaku zdecydowanie się różnił od jego własnego, był mocno zniszczony, kiedy ich pierwszy raz spotkałem nie wzbudziło to mojej uwagi, ale teraz już tak. - ot cóż, detektywistyczna natura dała o sobie znak, a sam fakt tego, że zdecydowanie za wiele rzeczy mu nie pasowało, w tym dziwna współpraca między zawodnikami i podawanie się za oficerów innego kraju, a w zasadzie... członków wywiadu drażniło niebieskookiego samuraja.
- Osobiście uważam, że należy zatrzymać i drobiazgowo przesłuchać całą czwórkę, zwłaszcza, że jeśli istotnie działają jako agentura obcego kraju, to jest to zadanie dla naszego kontrwywiadu. - tutaj przerwał i przeniósł spojrzenie na pana Sabaku.
- Wiem, że jest tutaj obecny przynajmniej jeden członek twojego klanu, Asahi Ichirou. Czy jest on wstanie potwierdzić twoje słowa? Szczególnie interesuje mnie, gdzie obecnie znajduje się twoja siostra, wskazana jako matka zaginionego. Co więcej, dlaczego pan Dōhito opisał zaginionego jako agenta i przedstawił się jako admirał floty Cesarstwa i co pana z nim łączy? Jeśli próbują panowie zrobić jakieś większe zamieszanie to radzę się od razu poddać. Szczególnie biorąc pod uwagę możliwości pana Dōhito. Zapewniam was, że wszelkie akty terroru zostaną bezwzględnie zdławione, więc jeśli próbujecie odwrócić naszą uwagę poszukiwaniami dziecka i przeprowadzić atak, to popełniacie ogromny błąd. - niebieskooki zmarszczył brwi, to wszystko było mocno drażniące i jeśli ktokolwiek by spytał go o zdanie, to... tutaj podszedł do samuraja który ich przesłuchiwał, wyjął swój notes na którym wpisał krótkie.
  Ukryty tekst
i pokazał ją tak, by tylko on to zobaczył, po czym zagniótł w dłoni i schował w połach swojego kimono (nie wypadnie mu póki go ktoś nie rozbierze), po czym zwrócił się do obecnych.
- Tak jak mówiłem, uważam że należy natychmiast zatrzymać wszystkich zamieszanych w sprawę, dzieje się tutaj coś wysoce podejrzanego. - stwierdził poważnie spoglądając na obecnych - ot taka była prawda. Nie zamierzał się samemu w to pakować, co to, to nie - istnieją odpowiednie procedury i on się ich będzie trzymał. Zwłaszcza, że niemalże wszystkie elementy układanki są teraz na miejscu, brakowało tylko Dōhito i tego dzieciaka - trudno orzec w o co oni wszyscy grali, ale jeśli ktoś tutaj chciał skupić całą uwagę strażników na szukaniu dziecka i wykręcić jakiś "bombowy" numer, to nie tędy droga.
Dotyczy: Exodia, Maname, Shenzhen, Ayame pewnie też słyszy
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Cóż, może i tego nie planował, ale ostatecznie - i tak lepiej będzie, jeśli jeszcze przez jakiś czas poczeka. Z tego co zdążył się już zorientować w osadzie, aktualnie trwała walka finałowa - więc równie dobrze można też rzucić okiem, na jakim poziomie stoją walczący, i czy mieliby jakiekolwiek szanse z aktualnym mistrzem turniejów światowych, Seinaru. Do siebie wolał nikogo nie przyrównywać, jako że i tak już teraz nie mógł nikomu mówić o tym że również kiedyś walczył na arenie i co nieco osiągnął. Teraz był Akahoshi Kenseiem. Yuki Natsume już nie żyje, zgładzony przez niego samego. I teraz świat miał już tylko jednego zwycięzcę walk.
Spokojnym krokiem zaczął maszerować w kierunku wejścia na trybunę zachodnią - co prawda na tej już był, jak na razie omijał tylko trybunę południową, ale tak by być szczerym - kogo to obchodziło. Po prostu miał nadzieję mieć dobry widok na trybuny, a wiedział już że z tego poziomu widok jest całkiem przyzwoity. Poza tym, wcześniej w tym miejscu miał okazję spotkać się z kilkoma nowymi, ciekawymi osobami - więc czemu nie spróbować szczęścia, i wejść tam jeszcze raz? Nie mówiąc też o tym, że wcześniej nie było tam bardzo dużego tłoku, więc i dało się słyszeć własne myśli pośród jazgotu skandujących imiona bojowników widzów. A taki kontrolowany huk na pewno jest lepszy niż "faktyczny" harmider.
Kiedy jednak wszedł na trybunę, ku swemu zaskoczeniu zobaczył, że w aktualnym momencie było tam zaskakująco sporo osób. Rzeczywiście, sporo osób się tu wyróżniało w ten czy inny sposób, ale takiego huku jak do tej pory jeszcze nie miał okazji usłyszeć na tym wydarzeniu. A co dodatkowo ciekawe - wyglądało na to, że po okolicy pałętała się straż. Yuki miał już zawrócić i schować się gdzieś bliżej wyjścia, w górnych rzędach trybuny...
Kiedy zauważył, że koło strażników stoi Asagi.
Nowy kompan z Kenseikai najwidoczniej próbował coś tłumaczyć straży. Obok niego stało też kilka innych osób - dwie kobiety, oraz mężczyzna, po którego stroju można było wnioskować że pochodzi z pustyni. Ciężko było ocenić, jak wyglądała sytuacja i o co mogło chodzić, ale jeśli Kakita miał jakieś nieprzyjemności, to poczuł się zobowiązany żeby w jakiś sposób mu pomóc.
Dlatego też, upewniwszy się że jego pełen ekwipunek jest na swoim miejscu, a maska doskonale zasłania jego twarz, podszedł do Kakity tak, by ten mógł go zauważyć.
-Witaj, Kakita-san. Coś się stało?
0 x
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1018
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Trybuna zachodnia najczęściej była wybierana przez opiekunów dzieci, bo z zasady ze względu na przebywające tu towarzystwo - miało być najspokojniej. Przychodzili więc tu ludzie, którzy przede wszystkim chcieli spędzić miło czas we własnym towarzystwie i towarzystwie osób, które przybyły z tego samego powodu. W domyśle, nie miało tu być chuliganów, rzezimieszków i innych osób, które miały niecne plany w stosunku do innych.
Niestety, plany miały to do siebie, że często się zmieniały.
Azuma, młody przedstawiciel klanu Uchiha, na prawdę starał się sprostać zadaniu jakie przedłożył mu ojciec - miał obserwować pojedynkujące się osoby i poprzez obserwacje wyciągnąć jak najwięcej wniosków. W istocie dosyć mu się to udawało, z lepszym jak i gorszym skutkiem. Wyzwanie robiło się jednak im bliżej było finału. Tamaki Hyūga, która wraz z kolejnymi etapami pięła się co raz bardziej do góry, zaczęła korzystać ze sztuki, która w kłopotliwy dla wszystystkich sposób ograncizała pole widzenia. Podczas pierwszej rundy jak i drugiej, takie poczynania nie byłyby jeszcze tak irytujące, bo młodzik mógł oglądać innych walczących, ale gdy doszło do półfinału, a następnie do finału, sprawa w istocie była mocno przygnębiająca.
A robiło się jeszcze gorzej, gdy w koło siebie miałeś tłum osób, obciążających się wzajemnie winą.
To już był trzeci raz, gdy w ich towarzystwie pojawiali się strażnicy. Towarzystwo Azumy, jego mamy, Sayuri i jej rodziców mogli już kojarzyć bo za każdym razie znajdowali się niemal w centrum sprawy. I tym razem, byli biernymi świadkami, którzy siłą rzeczy musieli tego słuchać, próbując mimo wszystko nie stracić nic z walki finałowej, która pod przykrywką mgły i tak już praktycznie uniemożliwiała wyciągnięcie jakichkolwiek wniosków.
Przerwanie walki finałowej poprzez interwencje sędziego, a później ukazanie Tamaki najeżonej senbonami, była dla wszystkich informacją, że to koniec. Cały obserwujące to towarzystwo - Miyuki, Azuma a i zapewne Sayuri z rodzicami - westchnęło.
- Przykro mi Sayuri-chan, na prawdę wierzyłem w Tamaki-san - cicho zakomunikował, zwracając się do białookiej koleżanki, która tak jak i on, kibicowała swojej kuzynce. Niestety, przez użytą mgłę nie mogli ocenić podejmowanych przez Tamaki decyzji, ale przynajmniej zdołali się sporo dowiedzieć o umiejętnościach Youmu, zwyciężczyni całego turnieju. - Maji to groźni przeciwnicy, nie można o tym zapomnieć - mruknął, w końcu odwracając się w kierunku towarzystwa, które próbowało ustalić cokolwiek w kwestii Oriego, drobnego chłopca, z którym Azuma przez chwilę zamienił kilka słów.
Wkurzony tym wszystkim, postanowił rzucić nieco światła na sprawę, która zebrała takie grono zainteresowanych.
- Nie wierzę, że Ori-chan jest siostrzeńcem tego Pana. Przy nas zwracał się do niego "Panie Shenzhen", a czy tak się mówi do rodziny? - powiedział po wysunięciu się na przód, a Miyuki widząc to westchnęła wiedząc że już sprawy nie może zignorować. Postanowiła potwierdzić słowa Maname.
- Sagisa-san, nasza kuzynka zaopiekowała się chłopcem. Po wspomnianej kłótni na trybunach, chłopiec zemdlał. Sagisa się nim zajęła. Nie przypuszczam, żeby stała mu się krzywda. Był z nimi medyk... Akarui-san? - pytająco rzuciła, spoglądając na pozostałych - w szczególnosci na syna i Sayuri, czy aby nie przekręciła tego imienia.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3683
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1018
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Słowa niedorostka z klanu Uchiha, zwróciły uwagę odpowiednich osób. Jeden ze strażników - ten nienotujący pisemnie - zwrócił się do młodzieńca z pytaniem, czy wie coś więcej na ten temat. Ten wypiął dumnie pierś do przodu, zanim udzielił odpowiedzi.
- A i owszem - krótko, acz niebywale treściwie zważając na sedno zadanego pytania. Otrzepał szybko ubranie z pyłu, chcąc się jak najlepiej prezentować przed wszystkimi tutaj zwróconymi na niego spojrzeniami, po czym zatrzymał spojrzenie na osobie, która zadała mu pytanie.
- Oriego poznaliśmy podczas turnieju, a właściwie podczas walki tego o to Pana - zauważył wskazując bezceremonialnie palcem na Shenzhena, uwidaczniając przy okazji braki w ogładzie, które Sayuri na pewno nie dotyczyły.
- Ori-chan był bardzo nieśmiały i wolał trzymać się na uboczu - kontynuował w zgodzie z prawdą, dobrze pamiętająć jak go zachęcał do głośniejszego wyrażania spzeciwu, chocby w stosunku do tu obecnej Maname, która go posyłała po wodę, jak jakiegoś ostatniego nosiwodę. Jego nieśmiałość mogła również tłumaczyć utratę przytomności, gdy nagle zjawiło się przy nim zbyt dużo osób. Ale tych wątków, młodzieniec oczywiście ze sobą nie łączył.
- Gdy ten Pan wrócił na trybuny, Ori-chan mu pogratulował, zwracająć się do niego "Panie Shenzhen". Zapamietałem to, bo rozmawiał w końcu z uczestnikiem turnieju - objaśnił, skąd się brała ta jego pamięć do tego zdarzenia. Choć to wyjaśnienie akurat w tym przypadku, nie musiało być jedynym, biorąc pod uwagę to co się działo później.
- Pamiętam, że ON go przytulił po powrocie z areny, a Ori-chan wydawał się z tego powodu... No niezadowolony... Tego nie chciał - podrapał się, bo brakowało mu lepiej pasującego określenia. - To było po jego walce z Sagisą-san... Był przy tym zdarzeniu inny strażnik... Ale nie wiem jak się nazywa - przepraszająco dodał, nie wspominając jednak o powodzie który to był praprzyczynkiem do interwencji samuraja, pełniacego tutaj straż.
Spojrzał na swoją mamę - która stała obok - czy zechcce coś dodać od siebie, ale Miyuki zadowolona z tego co syn powiedział, jedynie położyła mu uspokajająca dłoń na ramieniu, spokojnie czekając na reakcję tego, który zadawał pytania. Wypowiedź jej syna rzucało dość poważne światło na tą sprawę, bo wskazany tutaj był inny przedstawiciel prawa, który mógł nijako poświadczyć bądź nawet wyjaśnić o co w tym wszystkim chodziło.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Asagi »

Sprawa robiła się coraz poważniejsza i pojawiały się dodatkowe fakty, w świetle których okazywało się, że ktoś tutaj istotnie kłamał i raczej nie była to granatowowłosa dziewoja. Kakita przeniósł spojrzenie na mieszkańca pustyni i zmrużył oczy, nie podobało mu się to, że tamten go oszukał - jaki miał w tym cel? Cóż, tego nasz samuraj nie wiedział, jednakże zapewnienie ze strony strażników, że się nim już zajmą zdecydowanie uspokajało. Co prawda, Shenzhen mógłby jeszcze spróbować się jakoś wyrywać czy stawiać inny opór, ale nie oszukujmy się, najmniejsze pojawienie się piasku i miałby w głowie kilka ostrzy, poza tym, obecne tutaj rodziny Uchiha i Hyuuga raczej by go momentalnie spacyfikowały stajać w obronie swoich dzieci, a jakby tego było mało...
Na widok swojego nowego znajomego, niebieskooki lekko się uśmiechnął, tak na twarzy jak i w duchu. W zasadzie, trochę liczył na to, że Kensei się tutaj pojawi i będzie mógł zobaczyć jego starcie z Seinaru. Czy zależało mu na małym popisie? Cóż, raczej nie przed Akahoshim, ale przed swoją małżonką, no trochę tak - jakby nie patrzeć, należało się pokazać z jak najlepszej strony, w tym przypadku jako szermierz. Sprawa Shenzhena trochę komplikowała wszystko, Asagi chciał się bowiem duchowo przygotować do pojedynku oglądać walkę finałową i wyciszać umysł, ale zamieszanie jakie zaistniało zdecydowanie mu to utrudniało - szczególnie teraz, kiedy musiałby wybierać czy eskortować pojmanego, czy chronić swą żonę i obecnych, czy wypełnić polecenie swoich suwerenów. Po prawdzie, wszak jego obecność na Yinzin wynikała z tego, że miał mieć oko na takie właśnie incydenty, to wszystko było skomplikowane, ale... teraz się sytuacja zmieniała i to diametralnie. Stojąc plecami do areny nie widział wyniki walki finałowej, ale go usłyszał, podobnie, jak wezwanie by stawić się tam na dole, a więc nie będzie czasu na skupienie się...
- Witaj Akahoshi-san, dobrze cię widzieć. - odpowiedział na powitanie kłaniając się lekko w jego stronę, po czym kontynuował.
- W zasadzie i wydarzyło i dzieje się sporo. Może zacznę od chwili obecnej, obecny tutaj pan Sabaku zamieszany jest w sprawę próby uprowadzenia dziecka. Jak jednak widzisz, straż samurajska działa bez zarzutów, a wszystko to za sprawą tej tutaj... niewiasty. - wskazał na granatowowłosą, która doniosła mu o całym wydarzeniu, a on jako uczynny obywatel i człowiek prawa zdecydował się powiadomić władze, miast dokonywać samosądu czy mieszać się w sprawy, których do końca nie rozumie. Ot, dusza inspektora policji nie dawała o sobie zapomnieć, tak więc nasz bohater musiał zareagować, ale nie na wariata tylko w majestacie prawa.
- Jednocześnie, chciałbym ci kogoś przedstawić... - tutaj niebieskooki lekko odsłonił siedząca obok Ayame i kontynuował. - To moja małżonka, Kakita Ayame. po czym skierował głowę w stronę kobiety i przemówił - Oku-san, pozwól że ci przedstawię mojego towarzysza na drodze miecza, oto pan Akahoshi Kensei, wybitny szermierz i człowiek honoru. - przedstawił swojego towarzysza i w zasadzie, zwierzchnika? Jakby nie patrzeć, Akashochi był liderem rodzącego się Kenseikai, więc niejako jednym z przełożonych niebieskookiego samuraja... szkoda tylko, że niebieskooki nie mógł go przedstawić jego dawnym imieniem i nazwiskiem, ale może to lepiej? Trudno powiedzieć jak Ayame by zareagowała na fakt, że jej mąż zna się po imieniu z Cesarzem... więc w sumie, dobrze było jak jest, a jak było? Tik, Tak, Tik, Tak... sekundy mijały, a on wiedział, że nie może tutaj zostać. Został wezwany na dół, tak więc...
Oku-san, Akahoshi-san, wybaczcie, ale muszę się udać na arenę. Akahoshi-san, czy dotrzymasz towarzystwa mojej małżonce? Będę wdzięczny. - zwrócił się do zamaskowanego wojownika, niejako spoglądając też na Shenzhena dosyć "wymownie" pt "uważaj, by nic się jej nie stało, bo nie wiem co ten wariat może zrobić", po czym ukłonił się i mijając całe zamieszanie, w tym panów samurajów z policji skierował się w stronę wyjście z trybuny i schodów na arenę, po drodze odruchowo sprawdzając, czy ma swoje ciężarki i resztę sprzętu, a dalej pozostawało już tylko zacząć wyciszać umysł i nie wybiegać w przyszłość. W przyszłość, która zapowiadała się ostrym poobijaniem przez przyszłego Shoguna, ale cóż... pojedynki to jednak z najświętszych tradycji samurajskiego społeczeństwa, wezwany na arenę nie mógł odmówić, to byłaby hańba z resztą, to nie on się tutaj powinien martwić, wszak był tylko jakimś anonimowym hatamoto z dalekiej krainy, co innego Seinaru-senpai, ten był światową sławą, pytanie, czy czuł tremę? Asagi czuł.

Dotyczy: Natsume, Ayame, Exodia, częściowo Maname, Shenzhnen, Azuma.

<ZT>
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 466
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Shenzhen chcąc nie chcąc, musiał również wysłuchać tego co miał do powiedzenia młody chłopak, którego Sabaku kojarzył jako jednego z uczestników pamiętnego zamieszania, kiedy to rozdzielono go z Orim. Słowa, które wypowiadał, miały przytoczyć fakty z tego tragicznego zamieszania, którego ofiarą stał się Shenzhen, lecz nie chciał się on wtrącać i przerywać malcowi. Wsłuchał się dokładnie w to co miał do powiedzenia po czym przeniósł swój wzrok na strażnika i wzdychając, dał tym samym odpowiedź na nurtujące go pytania:
- Twierdzę tak dlatego, ze Ori nie posiada rodziców ani nikogo, kto byłby w stanie się nim zaopiekować. Pojawił się tutaj nieco przypadkiem, lecz strasznie źle radzi sobie z obcymi mu osobami. Jest pełen paniki i zazwyczaj mało mówi. Przybył tu jednak po to by realizować swoje marzenie. To nas połączyło. Kiedy pierwszy raz usłyszałem o jego talencie, o jego pasji. Poczułem, że chce zrobić to samo, co i ja, przychodząc aż tutaj z mojego rodzinnego Atsui. Obiecałem mu, że będę go wspomagał w realizacji tego marzenia i nie pozwolę go skrzywdzić nikomu...
Tutaj przerzucił wzrok na Azume:
- Masz rację mały chłopcze, nie jest moją rodziną, stąd też tak się do mnie zwracał. Gdybyście wtedy nie wywołali tego zamieszania, wiedzielibyście, ze Ori jest kimś, z kim trzeba postępować ostrożnie i delikatnie. Kimś kto łatwo wpada w panikę i nie radzi sobie z otaczającym go tłumem! Dlatego odciągnąłem go od obecnego tutaj Asagiego san, tłumacząc niezdarność mojego domniemanego siostrzeńca. Chroniłem go! Wy mianując się, samozwańczymi wybawcami, doprowadziliście do tragedii i do bezpośredniego zagrożenia dla chłopca! To przez Was nie wiem gdzie jest i nie wiem czy nic mu nie zagraża!
Pod koniec wypowiedzi, Shenzhen, wyraźnie uniósł głos i dał się ponieść emocjom. Opanował się w ostatniej chwili dodając do strażnika:
- Teraz to jego bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze. Złożyłem obietnice, której muszę dotrzymać. Mniemam, ze jesteście w stanie zrozumieć ile znaczy dane słowo i jaka jest jego wartość....
Zignorował tym samym wypowiedź niebiesko włosej i Asagiego o porwaniu. Gdyby był przecież porywaczem, to nie kierował by swoich słów do władzy Yinzin. Miał nadzieję, że tego już tak dobitnie tłumaczyć nie trzeba. Coraz bardziej był podirytowany tym, ile czasu już poświęcili wszyscy na te zawiłe wyjaśnienia, zamiast szukać chłopca.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Ayame »

Tak naprawdę wszyscy byli bardziej skupieni na tym co się dzieje na trybunach niż na dole na arenie. Co prawda nie wiele było tam widać, niemniej chyba po to tu przyszli.
Dyskusja na temat zaginionego chłopca, który nawet nie wiadomo czy naprawdę był zaginiony, tylko na razie poszukiwany przez wszystkich. Z niewiadomych przyczyn wszyscy rościli sobie do niego prawa i jeszcze starali się zdobyć poparcie. Jakby przypadkowe osoby miały rozsądzić kto ma rację.
A samego przedmiotu sporu tu nie było i raczej na tym powinni się skupić a nie dywagować na ten moment czy ten Shenzen jest jego prawnym lub jakimkolwiek innym opiekunem. Najprościej było spytać chłopca o zdanie. Teraz przynajmniej wiedzieli, ze nazywa się Kamiyo Ori I ostatnie czemu niby mieli się tym zajmować? A ta granatowłosa była bezczelna i zdecydowanie nie panowała nad językiem i emocjami.
Jej małżonek widoczne podzielał zdanie, przynajmniej w kwestii tego kto powinien się tym zająć, bo scedował to zadanie na strażników. I właściwie jej ulżyło, nie bardzo chciała się w to mieszać. Prawdę mówiąc zaimponowało jej rozwiązanie sprawy i fakt, ze wezwani samurajowie skłonni byli go słuchać. Na arenie zaczęło się chyba coś dziać bo usłyszała potężny huk jakby coś wybuchło a potem coś dużego uderzyło o ziemię.
Dyskusja i tłumaczenia trwały w najlepsze kiedy dołączyła do nich kolejna osoba. O ile granatwolowsa chociaż miała niewyparzony język, gadała od rzeczy to była ubrana przyzwoicie natomiast Shenzen w sensowności wypowiedzi jej nie ustępował natomiast jego strój był mocno dziwny w tych warunkach. Nowo przybyły wyglądał najdziwniej z nich wszystkich by nie rzec najbardziej podejrzanie. Zamaskowany i z wielkim mieczem przy sobie. Oręż był zaiste imponujący, tak samo jak i wachlarz.
I o ile wygląd nie specjalnie wzbudzał zaufania to przynajmniej kiedy się odezwał ulżyło jej, przynajmniej mówił z sensem. Może dlatego, że nie miał „problemów „ i ogólnie nie mówil dużo.
Od razu też się okazalo, że znają się z jej mężem i Asagi twierdzi, że jest osoba godna zaufania. – Miło mi pana poznać- przywitała się z ukłonem. To była dla niej ulga, że mogła zająć czymś innym niż tamta przepychanka. W międzyczasie udało się jej odnotować, że walka się zakończyła, co prawda nie była pewna z jakim wynikiem, ale na pewno usłyszała swoje nazwisko. Znaczy swoje nowe nazwisko i imię „Asagi”. W walce dodatkowej i miał walczyć z Seinaru… kimkolwiek by nie był.
Zaraz… to chyba nie ten Seinaru. Ayame otworzyła szeroko oczy. Chyba jednak był. I zanim zdążyła zareagować wojownik zostawił ją pod opieką zamaskowanego jegomościa, znaczy pana Akahoshi i oddalił się z trybun. Właściwie nie odchodził daleko bo na arenę, ale to była przespać.
Tym razem miała zamiar oglądać walkę i nie och chodzi jej ile dzieci będzie w tym czasie zgubionych. Kropka. Poczekają. A tamci niech sobie szukają tego Oriego albo i nie ona musi zobaczyć jak będzie się toczył pojedynek. –Akahoshi-sama… przepraszam. Ja muszę podejść bliżej barierki i popatrzeć. zwróciła się do przybyłego. W końcu zostawił ja pod jego opieką. Gdyby teraz zamierzała się oddalić mogłoby to zostać odczytane jako stwanie wbrew woli swojego męża. A to nie wygląda dobrze już drugiego dnia małżeństwa. Bo co jak co ale takiego rozwinięcia dnia się nie spodziewała.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Chociaż nikt nie mógł tego zauważyć, Natsume zmarszczył brwi na dźwięk rzekomej możliwości porwania dziecka przez stojącego obok nich Sabaku. Pomimo tego, że zawsze starał się patrzeć na sytuacje obiektywnie i bez stawania po jakiejkolwiek stronie, w tym momencie poczuł, że jego krew zaczęła się gotować, a on sam poczuł odrazę - nawet pomimo świadomości, że oskarżenia to jeszcze nie dowód czynu. Po prostu sama myśl, że ktoś mógłby przyczynić się do porwania jakiegokolwiek dziecka, sprawiała że Yuki miał ochotę od razu urwać tej osobie głowę. I to z prostego powodu. On sam, kiedy miał zaledwie dziesięć, może jedenaście lat, został porwany prosto ze swojego domu przez grupę piratów. Później, przez następny rok, był codziennie poddawany torturom i zmuszany do walk z innymi dziećmi - czysto dla samej rozrywki bandytów. Chcieli w ten sposób stworzyć swoją własną "broń doskonałą", która nie będzie miała skrupułów czy strachu. Co prawda ten fakt obrócił się przeciwko nim w momencie kiedy Yuki wyrżnął ich do nogi. Najważniejszy punkt był jednak taki: Yuki był wybitnie cięty na temat porwań i cierpienia dzieci. I jeśli tylko okaże się, że Shenzhen rzeczywiście miał w tym udział - świat będzie dla niego za mały by się ukryć.
Następnie spojrzał na drugą osobę, którą przedstawił Kakita. Przedstawiła się ona jako Hoshigaki Maname - i tutaj również zapaliła mu się lampka powątpiewania. Miał do czynienia z wieloma Hoshigaki w swoim życiu, i ta dziewczyna tutaj zupełnie nie wyglądała na przedstawiciela ryboludzi. Wyglądała jak najzwyczajniejsza w świecie dziewczyna, bez powiązań z klanem niebieskoskórych shinobi. Jedynym co mogło być wskazówką, to jej uzębienie, które rzeczywiście wyglądało znajomo - ale bardziej dla klanu Hoozuki niż dla Hoshigakich. Może była półkrwi? Cholera wie.
Skinął głową w kierunku Maname.
-Akahoshi Kensei - powiedział spokojnie z ledwo wyczuwalnym, śpiewnym akcentem z wysp. - Jak chcecie sprawdzić czy ktoś wojskowym, po prostu zapytajcie o przedstawienie symbolu swojej rangi. Jeśli nie wie, to kłamie. Proste.
Następnie obrócił się w kierunku Asagiego, który przedstawił mu... swoją małżonkę. Yuki poczuł, że go zamurowało - tego zupełnie się nie spodziewał. Samuraja kojarzył już od jakiegoś czasu, ale ni cholery nie pomyślałby, że mężczyzna będzie mieć własną rodzinę! Z drugiej strony, zważając na wiek mężczyzny i różnice kulturowe, powinien się spodziewać że prędzej czy później zostanie w ten sposób zaskoczony. Sam Natsume nigdy nie czuł, żeby sam nadawał się do ożenku - niegdyś był zbyt skupiony na byciu shinobi i prowadzeniu swojego życia drogą ninja, bez zaprzątania sobie umysłu takimi "bzdurami". Teraz zaś, kiedy się uspokoił i zdobył doświadczenie... po prostu nie uważał, że był odpowiednim kandydatem na męża, jako że mógł przecież zginąć w każdej chwili. No i był na to za stary.
Skinął głową.
-Nie chwaliłeś się, Kakita-san - powiedział spokojnym tonem, po czym skłonił się lekko. - Gratuluję, i życzę pomyślności.
Następnie zwrócił się w stronę Ayame, i skłonił się lekko w geście powitania. Nie za głęboko, ale wystarczająco żeby okazać odpowiedni szacunek.
-Miło mi poznać, Kakita Ayame-san. Twój małżonek to człowiek honoru i znakomity wojownik, jestem pewien że będziecie razem szczęśliwi.
Kiedy Asagi otrzymał informację, że ma udać się stoczyć pojedynek z Keiem Seinaru, Yuki uśmiechnął się pod maską i skinął głową, gdy samuraj poprosił go o dotrzymanie towarzystwa jego żonie. W sumie nie miał nic przeciwko temu, a będzie miał też znakomitą okazję, by stanąć na spokojnie wśród trybun i obejrzeć ten pokaz umiejętności. Bo niczego mniej się po tym nie spodziewał.
-Oczywiście, Kakita-san. - przyłożył pięść do piersi i skinął głową na znak swoistego "salutu". - Powodzenia w walce. Niech Bishamon i Hachiman prowadzą Cię do zwycięstwa.
Oczywiście, wyłapał ukradkowe i wymowne zarazem spojrzenie Asagiego w kierunku Shenzhena. I na znak tego że zrozumiał przekaz, ponownie lekko skinął głową.
Kiedy mężczyzna ruszył w kierunku trybun, Natsume ponownie spojrzał na małżonkę jego kompana. I kiedy poprosiła o możliwość podejścia bliżej barierek, Yuki skinął głową i stanął obok niej.
-Oczywiście, nie ma problemu. Jeżeli Asagi-san planuje walczyć na sto procent, to będzie to zdecydowanie widowisko godne obejrzenia.
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Czerwonowłosa z wymalowanym w oczach zapałem oglądała walkę, a raczej próbowała cokolwiek z niej wyłapać. Z pewnością całe trybuny nie tego się spodziewały. Finał powinien być najbardziej ekscytujący, tymczasem znowu mieli mgłę, która najwidoczniej była jedną z mocniejszych broni Tamaki. Bez tego była wystawiona na ostrzał, podczas gdy sama mogła działać. Teraz jednak miała naprawdę silnego przeciwnika. A raczej przeciwniczkę. I to taką, która bez problemu mogło walczyć na sporą odległość. Odległość i szerokość, co tutaj zdecydowanie zaważyło na przegranej Tamaki. Już widząc chmarę senbonów można się było domyślić, że ciężko będzie dziewczynie je ominąć. Nie widziała też większego poruszenia we mgle, jakiegoś jej rozproszenia w jednym miejscu.
Akcja została szybko przerwana. Mgła zaczęła się rozpraszać, Youmu wciąż była calutka, bez zranienia, więc wynik końcowy był jasny. Przedstawicielka klanu Hyuuga nie wyglądała zbyt dobrze. Jej plecy były zalane krwią, była wręcz najeżona tymi senbonami. W pierwszej chwili Sayuri odwróciła wzrok. To był odruch na widok, do którego nie była zbytnio przyzwyczajona. Będzie jednak musiała do tego przywyknąć. Będąc medykiem nie mogła sobie pozwolić na takie słabości, będzie leczyć mniej i bardziej rannych. Dlatego po trzech sekundach, dziewczynka ponownie spojrzała w stronę areny.
- Na pewno Tamaki-san dała z siebie wszystko. - mruknęła cicho, może nieco niewyraźnie, odprowadzając spojrzeniem członkinie jej klanu. Wierzyła, że tutejsi medycy dobrze się nią zajmą.
W tym czasie dookoła trochę się działo. Ponownie, całkiem blisko, pojawił się ten sam samuraj, na którego młodziutka Hyuuga już wcześniej zwróciła uwagę. Tym razem był jednak w towarzystwie kobiety, a skupiona na oglądaniu walki czerwonowłosa nie wyłapała, że jest to żona tego mężczyzny. Zresztą, po chwili dołączył również inny mężczyzna, którego również widziała tu pierwszego dnia turnieju. Nieśmiało więc tylko spojrzała w ich stronę, po czym skupiła swoją uwagę całkowicie na arenie i towarzyszącym jej Azumie. Niedaleko pojawiła się również ta pani Kapitan, potem piaskowy chłopak i do tego strażnik. Znowu poruszany był temat Oriego, ale jej przyjaciel powiedział wszystko, co mogłaby powiedzieć i ona, dlatego w ogóle nie wtrącała się w tamtą rozmowę.
- Ah i po finale. - wymruczała, wzdychając cicho. Mimo wszystko na jej buźce widniał delikatny usmiech. Wiele się nauczyła, wiele zobaczyła i przede wszystkim, zdobyła przyjaciela. Odruchowo zerknęła na laleczkę, którą dostała od Azumy i jej uśmiech od razu się poszerzył. - Ooo, to jeszcze nie koniec. - dodała po krótkiej chwili. Miała być jeszcze jedna walka. Taka chyba... pokazowa? Na ich oczach miało się zmierzyć dwóch samurajów i tym razem nie sądziła, by przeszkodziła im w tym mgła.
- To dopiero będzie coś! - czerwonowłosa jakby ożywiła się nagle. Walczyć miał zwycięzca poprzedniego turnieju i ten tajemniczy, dostojny mężczyzna! - Azuma-kun, wiedziałeś o tym? - zapytała zaciekawiona, bo jej to gdzieś umknęło. Być może gdzieś o tym mówiono, ale kompletnie to do niej nie dotarło.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3683
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 466
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1018
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Jego wyjaśnienia zostały wysłuchane. Miyuki nie dodała niczego od siebie, ale czując jej dłoń na własnym ramieniu, wiedział że ma jej wsparcie. Strażnicy również wydawali się usatysfakcjonowani jego tłumaczeniem, bo nie wnieśli żadnych nowych pytań, ani nie prosili o dodatkowe wyjaśnienia. Spoglądając na Maname, również można było odnieść wrażenie, że jego słowa dodały jej otuchy.
Wyjątkiem był tutaj Shenzhem.
Po jego wypowiedzi - dość emocjonalnej, nabrał prawdziwych wątpliwości czy rzeczywiście dobrze zrobił opowiadając to wszystko z takim przekonaniem. Nim jednak popadł całkowicie w wyrzuty sumienia, zdał sobie sprawę z tego, że podobnie do niego zareagowali i inni. Ludzie starsi, bardziej doświadczeni i lepiej interpretujący zachowanie innych. No i sam Ori... Nie zachowywał się tak, jak powinno dziecko chcące z kimś bezpiecznie odejść. Nie umiał jasno powiedzieć, że chce zostać z Shenzhenem. Zamiast tego stracił przytomność, a Sabaku pod presją pozostałych, opuścił młodzieńca.
Czy tak postępuje ktoś kto chcę Cię chronić za wszelką cenę?
- To czemu Pan mówił, że jesteście rodziną? - łagodnie zapytał, bo Shenzhem tego nie raczył powiedzieć choć mocno postarał się o wyjaśnienia, które dla osób nieuczestniczących w tym całym zdarzeniu, mogły zabrzmieć przekonująco.
Strażnicy, którzy się temu wszystkiemu przysłuchiwali, najwyraźniej sami uznali, że tutaj nie dojdą do żadnych wiążących wniosków. Potrzebowali więcej czasu. Więcej spokoju. Jeden z nich czym prędzej udał się poinformować reszte o Orim, a drugi nakazał zarówno Maname jak i Shenzhenowi udanie się za nim. W inne miejsce. Spokojne.
- Do strażnicy albo aresztu - przeszło Azumie przez myśl, gdy dostrzegł ledwie zauważalny ruch dłoni na rękojeści przymocowanej u boku katany. Nie wiedział do samego końca, czy powinien mieć z tego tytułu wyrzuty sumienia, czy też poczucie dobrego spełnionego obowiązku. Zmieszany tym wszystkim, po prostu pokręcił głową. Miyuki widząc to, uspokajająco rozczochrała mu włosy, jak to w zwyczaju miała gdy chciała syna odwieść od niespokojnych myśli.
- Nie Sayuri-chan, myślałem że to już będzie koniec - odpowiedział, gdy po powrocie na swoje miejsce usłyszał pytanie. Dziewczynka z rodu Hyūga wydawała się mocno podekscytowana kolejnym widowiskiem i tak na nią spoglądając aż się uśmiechnął, bo jej entuzjazm i mu zaczął się udzielał. - Tym lepiej dla nas, będziemy mogli jeszcze trochę tu zostać - podsumował już ciszej.
Spojrzał na arenę gdzie na przeciwko siebie stało dwóch ostatnich dziś walczących ludzi. Sędzia ujawnił zasady - walka miała trwać do trzech trafień. Obyć się miało bez śmiertelnych wypadków, choć jak zawsze istniało ryzyko, że w ferworze walki zatraci się ten instynkt samozachowawczy.
Z uwagą przyglądając się temu widowisku, ułożył wygodnie brodę na skrzyżowanych ramionach opartych o barierkę trybuny.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość