Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Delikatnie się uśmiechnął, gdy Sayuri przystała na jego wyjaśnienie. Mówienie o tym w takim tłumie, w trakcie toczonych walk, przy akompaniamencie wiwatów, jęków i głośnych okrzyków nie było odpowiednim miejscem do takich rozmów. Nawet on pomimo tak młodego wieku, zdawał sobie z tego sprawę.
- Dziękuje - cicho skwitował, kontynuując obserwacje z czego jego uwaga głównie w dalszym ciągu skupiona była na poczynaniach uczestników z regionu Samotnych Wydm, bo tego terenu nie przysłaniała mgła. Na drugiej arenie, była niestety dominującym elementem krajobrazu, co skutecznie psuło "rozrywkę" oglądającym.
- TO możliwe - z powagą podkreślił, uznając że wiedząc o tak licznych gościach, z różnych częsci kontynentu, karczmarze i właściciele gospód mogą się zdecydowanie lepiej zaopatrzyć. Wydawało się, że w interesie każdego z nich jest ściągnięcie jak największej ilości klientów do siebie. - Hmmm na rybę i ryż bym się raczej nie pokusił. Sogen znajduje się nad wielką wodą i też mamy wiele rybaków, którzy z dostarczania ryb żyją
- od niechcenia zauważył, mogąc na ten temat powiedzieć całkiem sporo, bo w końcu jedna z jego misji głównie opierała się na przebywaniu na łodzi na pełnym morzu. Nie uznał jednak za właściwe teraz o tym opowiadać.

Sayuri była wyraźnie poruszona tym, że miał wątpliwości co do smaku kruszonych lodów polanych syropem owocowym. Głośno zakomenderowała, że musi nadrobić niewiedzę. To się jednak musiało najpewniej wiązać z wizytą w Karmazynowych Szczytach, chyba że i o ściągnięciu takich rzeczy, pomyśleli tutejsi handlarze.
- Ten pomysł z straganami ma rzeczywiście sens - zgodził się z uśmiechem, postanawiajać że i on poszuka tak gorąco zachwalanego przysmaku. - Yyy... to co się głównie u nas uprawia... W sadach owocowych będą to jabłka, gruszki, śliwki... Ale lubię też dzikie poziomki i jagody - nad tym co lubi, a czego nie, na szczęście nie musiał się długo zastanawiać. - A jaki jest twój ulubiony smak, Sayuri-chan? Może akurat byśmy go znaleźli? - zauważył, potwierdzając swoją chęć w uczestniczeniu w tej wyprawie. Faktem jednak pozostawało to, że wciąz muszą o zgodę spytać rodziców.
Matce Azumy, podobnie zresztą jak i rodzicom Sayuri, nie umknęło oczywiście to jak dwójka dzieciaków do siebie konspiracyjnie szepcze. O ile tata Sayuri zachowywał powagę, a mama delikatnie się uśmiechała, to Miyuki z trudem skrywała szeroki uśmiech jaki chciał jej wypłynąć na twarzy. Cieszyła się z tego, że Azuma odnalazł wśród rówieśników o podobnym wieku, wspólny język. Mimo różnicy w pochodzeniu, nie stało to dzieciom na przeszkodzie w nawiązaniu przyjaźni. Cieszyło ją to bardzo bo oznaczało to tyle, że nauka przekazywana przez nią i Kazukiego, nie poszła u syna w las.
- Myślę, że to świetny pomysł. Sama jestem już bardzo głodna. Przerwa dobrze nam zrobi. Rozruszamy trochę kości... Jeżeli Państwo chcą zostać, mogę i mieć oko na Państwa córkę - Miyuki spostrzegła, zwracając się następnie w kierunku rodziców Sayuri. Azuma z kolei już się zastanawiał, co by mógł powiedzieć w mieście aby mogli sami nieco pobuszować po straganach.
W pewnym momencie dołączyła do nich kolejna osoba - była to kobieta, którą wcześniej zauważył w towarzystwie sporego wilczura. Kątem oka zerknął za siebie, upewniajać się czy o tą właśnie osobę chodzi i rzeczywiście - wilczur dalej był na swoim miejscu, bez właścicielki. Kobieta była wyraźnie ciekawa dotychczasowego przebiegu turnieju, a że pierwsza do odpowiedzi garnęła się Sayuri, to pozwolił jej spokojnie podzielić się swoim faworytem, którego przecież doskonale się domyślał.
- Jest nas dwoje, bo ja też kibicuję Tamice-san - potwierdził równocześnie zdradzając swoją sympatię względem Sayui i jej faworytki. Kobieta wyjaśniła, że ostatnie dni spędziła na łodzi i nie najlepiej ta podróż zniosła. Sam potrafił to zrozumieć, bo mimo że nie miał choroby morskiej, to i on czuł dyskomfort nie widząc na morzu żadnego lądu. Kobieta jednak najwyraźniej nie do końca do siebie doszła, bo po chwili ich pozostawiła, nie czekając nawet na ich streszczenie co do turnieju. Tak więc nie tylko niczego nie opowiedzieli, ale ani nie poznali jej imienia, ani nie wyjawili po swoim. - Ciężko zaprzeczyć, pewnie będzie rzygała - lekko się skrzywił, odprowadzając ją spojrzeniem.
Nagle, po trybunach poniósł się znaczny rozgardiasz. Wszystkie spojrzenia, szczególnie tych spoglądających akurat gdzie indziej - przeniosły się na arenę, gdzie właśnie wyłowiono pierwszego finalistę. Zgodnie z oczekiwaniami Sayuri i jego, była to właśnie Tamaki Hyūga. Nie do końca było wiadomo, w jakim stylu poradziła sobie przedstawicielka prowincji Kyuzo, faktem jednak było, że zarówno ona jak i jej oponent, o własnych siłach opuścili arenę.
- Wasz klan ma silną przedstawicielkę - z uznaniem powiedział, ciesząc się, że poznał bliżej kogoś właśnie z tej rodziny. Być może mieli znacznie wiecej świetnych wojowników, a jak wiadomo z takimi lepiej trzymać niż wojować.
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Pogadanki na temat Kyoushiego jeszcze znajdą swój czas i miejsce. Na prowadzenie wysunął się temat tutejszych rarytasów, jakie mogą ich spotkać, jeśli tylko zaczną buszować między straganami. Ta wizja była naprawdę zachęcająca. Walki, owszem, były ciekawe, ale ileż można było usiedzieć w jednym miejscu? Dzieciaki takie jak Sayuri czy Azuma, potrzebowały być w ruchu, chociaż zdawać by się mogło, że czerwonowłosa tej energii ma nieco mniej niż chłopczyk.
- I ja też. - zakomunikowała zdecydowanie, bo i ją nie ciągnęło również do ryżu i ryb, które były dostępne w Karmazynowych Szczytach. Była szansa, że tu różnice zrobiłyby jakieś przyprawy, które być może nie są dostępne w rejonie, w którym mieszka dziewczynka. Jeśli jednak była szansa na spróbowanie czegoś zupełnie innego, to chciała tego spróbować. I tyle, ot co.
Dziewczyna zamyśliła się na chwilę, trwając długą odpowiedź Azumy. Sporo wymienił tych owoców, nie ma co. Najwidoczniej nie miał swojego jednego ulubionego, co oczywiście młodej Hyuudze nie przeszkadzało. Można było lubić wiele rzeczy jednocześnie i w równy sposób.
- Śliwki! Zdecydowanie śliwki. Są soczyste i słodkie, jak tylko dojrzeją. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Aż się rozmarzyła, bo naprawdę te owoce lubiła najbardziej. Być może sam ich kolor również był jakimś czynnikiem, który wybijał je ponad inne owoce. Ale była jedynie dzieckiem, jak coś się podobało z wyglądu i jednocześnie ze smaku, stawało na piedestale. Bardzo możliwe, że upodobania odziedziczyła po swojej matce, która jeśli już raczyła się jakimkolwiek alkoholem, co i tak zdarzało się bardzo rzadko, to było to właśnie umeshū na bazie śliwek. Na poznanie smaku tego trunku, czerwonowłosa dziewczynka będzie miała okazję dopiero za kilka ładnych lat. Co znowuż mogło nasunąć myśl, że do tej pory zmienią się jej upodobania co do ulubionego owocu.
Czy rodzice Sayuri również byli zadowoleni z takiego obiegu spraw, jaki właśnie dział się przed ich oczyma? Zdecydowanie tak. Tak jak i rodzice Azumy, tak i oni nie chcieli zamykać córki w obrębie własnego klanu, własnych granic. Owszem, to było istotne, by odpowiednio szanowała i wspierała Ród Hyuuga, ale nie zamykało to dróg, by zawierać znajomości pośród innych rodów i klanów. Dla dzieci wychowanych w ten sposób nie miało znaczenia skąd jest drugi dzieciak. Nie było pojęcia "wróg". Przynajmniej jeszcze.
W momencie, kiedy mama Azumy zwróciła się do rodziców dziewczynki, ci spojrzeli na kobietę, poświęcając jej swoją uwagę. Rzucony przez kobietę pomysł był na pewno bardzo kuszący, ale to wciąż było ryzyko. Mieli zostawić dziecko pod opieką, tak naprawdę, nieznajomej kobiety. Jednak, Sayuri nie miała już czterech lat. A wierzyli, że potrafiłaby zareagować, gdyby miała stać jej się krzywda. Zresztą, czy ktoś przychodziłby tu z własnym dzieckiem, knując niecne zamiary?
- Jeżeli nie byłby to dla pani problem, Miyuki-san, to bylibyśmy bardzo wdzięczni. - odpowiedział ojciec Sayuri i skłonił się w geście podziękowania. Jego żona również uczyniła ten sam gest, przytakując swojemu mężowi. Sama była bardziej pobłażliwa niż mężczyzna, więc jeśli on wyrażał zgodę, ona nie miała do tego żadnych zastrzeżeń. - Sayuri na pewno nie będzie sprawić kłopotu. - zapewniła po chwili matka dziewczynki, prostując się i kładąc nienachalnie swoją dłoń na dłoni mężczyzny. W tym momencie oboje spojrzeli na swoją córkę, która przecież słyszała tę wymianę zdań i pokiwała energicznie głową na znak, że owszem, będzie baaaaardzo grzeczna! Jak zawsze!
Czerwonowłosą dziewczynkę cieszył fakt, że Azuma również kibicował przedstawicielce klanu Hyuuga. To było naprawdę bardzo miłe. Jednak nie mieli okazji dłużej porozmawiać z nieznajomą, bo dość szybko od nich uciekła. Jej przypuszczenia co do choroby kobiety potwierdził również sam młody Uchiha, który jasno wyraził to, co może się zadziać z kobietą.
- Fuuuuuuuj. - skwasiła się i wzdrygnęła. Wymiotowanie nigdy nie było niczym przyjemnym i niestety raz Sayuri już tego doświadczyła. Okropnie się wtedy pochorowała! Mama mówiła, że jest wręcz fioletowa na buzi, w co dzieciak oczywiście uwierzył. Mimo, iż złe wspomnienia u dzieci zawsze były wypierane i wciskane gdzieś w czarne odmęty, to jednak zawsze gdzieś się o tym pamiętało.
- Zobaczyłbyś mojego tatę podczas treningu, to dopiero byłoby coś! - zachwyciła się, oczywiście również oddając pełne uznanie dla Tamaki, która dotarła do finału. Jednak prawda była taka, że po tym świecie chodziło wielu silnych wojowników. Silniejszych niż ci, którzy brali udział w turnieju i Sayuri wierzyła, że niewątpliwie do tego grona należy jej ojciec. Być bardzo doświadczonym wojownikiem, a jak tylko używał stylu walki Hyuuga... no tego nie dało się określić! Niestety, tej sztuki Tamaki nie zaprezentowała publiczności, a na pewno nie w całej okazałości. - Twój tato też jest shinobi, Azuma-kun? - zapytała zaciekawiona, nie chcąc mimo wszystko, by jej poprzednia wypowiedź zabrzmiała jak przechwałka. W końcu nie taki był tego cel, a naturalnym było, że dzieciaki często stawiają swoich rodziców za wzór. Za wzór, który chcąc dogonić, a być może kiedyś prześcignąć.
Oczywiście rodzice obojga dzieciaków wszystko słyszeli. Nigato przez krótką chwilę miał nawet nieco zawstydzoną minę, kiedy jego córka o nim wspomniała. Za to Rei roześmiała się cicho, nieco mocniej ściskając dłoń mężczyzny.
- Dzieciaki. - podsumował cicho i westchnął. Na jego twarzy widniał jednak taki malutki uśmiech, rozczulający. Cieszyło go, że córka jest z niego dumna, bo tak to brzmiało.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Byli zgodni - zarówno jedno jak i drugie nie miało ochoty na potrawy, które systematycznie gościło na ich domowych stołach. Z dużą dozą chęci uraczyli by czegoś innego, może nawet oryginalnego. Będąc w końcu pierwszy raz na Lazurowych Wybrzeżach, dużą dla nich stratą byłoby nie spróbować czegoś regionalnego.
- To prawda, ale te kwaśne też są smaczne - odparł, oczywiście nie mając na myśli tych niedojrzałych, tylko te, które potrzebują zaledwie kilku dni przed opadnięciem z gałęzi. Słodycz przełamana kwaskowością, było jednym z jego ulubionych smaków. Zresztą, od kiedy pamiętał lubił niejednorodne, mieszane smaki. - Może będą lody o tym smaku? - podsumował z uśmiechem. Nabierał co raz większej ochoty na spróbowanie rarytasów z Karmazynowych Szczytów
- Ouh, oczywiście że to nie będzie problem. Widać, że młodzież się ze sobą dogaduje, niech mają okazję jeszcze trochę porozmawiać. Taki kontakt mojemu synowi na pewno się przyda - z uśmiechem mrugnęła do rodziców Sayuri. Azuma nie miał częstego kontaktu z rówieśnikami, nie miał rodzeństwa, tak więc sytuacja w jakiej się dzisiaj znaleźli, była dość nowa zarówno dla niej samej jak i jej syna. Podtrzymanie tego przez jeszcze parę godzin, z pewnością nikomu nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie - może pozwoli zawiązać relację, która przezwycięży czas i odległość. Miyuki była również przekonana, że Sayuri nie będzie sprawiała kłopotów. Miała czas ją trochę poobserwować w trakcie turnieju i postrzegała ją jako pogodne, wesołe, dobrze wychowane dziecko.
- Na prawdę? Hmmm - spojrzał z zainteresowaniem na ojca Sayuri, bo nie mogło mu umknąć to jak Sayuri się nad nim zachwyca. Była święcie przekonana o zdolnościach swojego ojca. - Zgadza się, ale został w Sogen. Ma dużo obowiązków, szczególnie teraz... - zauważył, trochę tym się nawet smucąc bo gdyby Kazuki tu był, z pewnością by z synem powymieniał się własnymi przemyśleniami dotyczącymi uczestników turnieju. Azuma był przekonany, że tacie spodobałoby się tutaj i gdy mu opowie o wszystkim, będzie żałował że go tu nie ma. Oczywiście jednak rozumiał powody jego nieobecnośći. Wojna na linii Aburame - Nara wymagała zachowania ostrożności. Nigdy nie było wiaodmym kto by mógł próbować wykorzystać takie zamieszanie, poza granicami Sogen.
- A Ty Sayuri-chan, masz jeszcze jakieś rodzeństwo? - spytał, bo z początku założył że przybyli tu całą rodziną, ale być może Sayuri miała starsze rodzeństwo, które żyło swoim własnym życiem - czyli nie potrzebowało uwagi mamy i taty.
- No i mamy finalistów, czy też raczej finalistki - skwitowała Miyuki, całkiem zadowolona z tego faktu, że to Panie okazały się lepsze. Uważała, że kobiety dość często są niedoceniane w tym fachu, choć i to pomału ulegało zmianie. Najlepszym tego przykładem była Katsumi-dono, przywódczyni ich klanu. Nutą goryczy w tym wszystkim było tylko to, że wśród finalistek nie znalazła się żadna przedstawicielka ich własnego klanu.
- No dobra dzieciaki, to co idziemy coś zjeść? Nie wiem jak Wy, ale mi już kiszki marsza grają - żartobliwie zwróciła się do Azumy i Sayuri, nieco dłużej spojrzenie zatrzymująć na rudowłosej dziewczynce, czy aby na pewno nie będzie się obawiała udać na "małe łowy" - co by nie patrzeć - z obcą kobietą. Na szczęście zarówno młoda przedstawicielka rodu Hyūga jak i Azuma, ochoczo pokiwali głową, tak więc chwilę później cała trójka - trzymając się za dłonie - już sprawnie prześlizgiwała się w tłumie, kierując w stronę centrum. .

2x [z/t] - Dzielnica kupiecka Chiku Heimin
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Zapowiadało się na to, że Sayuri i Azuma mieli podobne spojrzenia. Co do trzeciego miejsca mieli, według siebie, pewnego faworyta, chociaż rzeczywiście papierowy chłopak naprawdę zaskoczył raczej większość trybun, kiedy dwukrotnie przeciwstawił się katonowi.
- Tak naprawdę to chwila zawahania może przesądzić o porażce. U niektórych ograniczenia, które panują na takich turniejach, nie pozwalają na rozłożenie skrzydeł w pełni. - powiedziała, może chcąc jakoś podnieść na duchu Azumę. Lubiła tego chłopca i pamiętała, jak posmutniał, kiedy Masako odpadła z turnieju. Mimo, iż przez większość czasu to ona stała na wygranej pozycji. Prawdą jednak było, że nie wszystkie chwyty były dozwolone i łatwo można było zostać zdyskwalifikowanym. Jak chociażby ten chłopak, który rzucił genjutsu.
Czerwonowłosa zaśmiała się z zakłopotaniem i podrapała się po policzku, uciekają wzrokiem gdzieś w bok. Z kim najmniej chciałaby walczyć? Tak naprawdę ze wszystkimi! Młoda Hyuuga nie czuła się pewnie w boju. Na pewno dałaby z siebie wiele, ale tak naprawdę nie trwała się do walki.
- Z tą żelazną panią, piaskowym chłopakiem, papierowym chłopakiem... - zaczęła wymieniać nieśmiało i skrzywiła się na moment. Jeszcze chwilą i wymieniłaby naprawdę wszystkich, więc spojrzała na Azumę i roześmiała się głośno. No cóż, może lepiej było na tym skończyć. Dlaczego nie wspomniała o Tamaki? Znała jej umiejętności, mogła coś tam zadziałać, więc to wydawało się oczywiste. - A ty, no już, przyznaj się. - zagaiła rozbawiona. Oczywiście, że była ciekawa. I była pewna, że chłopak na pewno czuje się w boju pewniej niż ona.
Czas na wyżerkę! Wybór był przeogromniasty i udało się znaleźć to, co zaciekawiło Sayuri już wcześniej. I oczywiście nie była to ryba i ryż, o fujka. Na wystawiony język chłopca, dziewczyna wzdrygnęła się teatralnie i przewróciła oczyma na znak, że nie, tego to oni jeść na pewno nie będą. Nie po to przemierzyli straszne morze, by jeść to samo, co w swoich domostwach.
Mama Azumy zajęła się zamówieniem, a dzieciaki w tym czasem mogły pobuszować w pobliżu, oglądając inne, ciekawe rzeczy. Ileż tu było przeróżnych broni! Te kształty, grawerunki. Dla sprzedawców te turnieje to była niczym manna z nieba. Ludzie brali, chcąc wzbogacić się o wyjątkowe przedmioty, których w zwykłym sklepie nie można kupić. Rzecz jasna byli to raczej mężczyźni. Dziewczyna zauważyła, że kobiety o wiele chętniej kręciły się przy straganach z dodatkami czy wszelaką biżuterią. Ozdoby do włosów, ozdobne pasy, chusty, naszyjniki. Od patrzenia w to wszystko mogłoby się zakręcić w głowie!
Sayuri pokiwała głową, nie chcąc przeciwstawiać się pani Miyuki. Podziękowała tylko i zabrała się za jedzenie, jak tylko dostali tę super wołowinę. Pachniała obłędnie. Może to sprawka tego, że jadła to pierwszy raz, ale naprawdę bardzo jej posmakowało i była pewna, że jeszcze kiedyś będzie chciała spróbować tego mięska. Tak jak młody Uchiha lodów, których niestety tu nie skosztowali. No cóż, może innym razem. Na pewno innym razem, ot co!

Nadeszła pora, by wracać na trybuny. Ludzie rzeczywiście już zaczęli znikać z dzielnicy targowej, więc i oni poszli w ich ślady. Grzecznie, za rączkę i z szerokim uśmiechem na twarzy. Czerwonowłosa dziewczynka odruchowo sięgnęła do swojej szyi, dłonią dotykając wisiorek, który niedawno zyskała. Od razu potem zerknęła na Azumę, jakby upewniając się, że i on wciąż go ma. Nie zawiodła się i to było naprawdę miłe uczucie.
Trybuny już wrzały, walki zdążyły się rozpocząć. Dość szybko odnaleźli rodziców Sayuri, którzy nie zmienili swojego miejsca.
- Tato, mamo! - krzyknęła, niemal już do nich biegnąc. - Zobaczcie co mam! Azuma-kun ma taki sam! - zakomunikowała podekscytowana, wskazując paluszkiem na swój wisiorek. Oczywiście mamusia pochwaliła, że piękny i w ogóle! Tato zaś spojrzał jeszcze na Azumę, jakby upewniając się w słowach swojej córki i posłał chłopcu uśmiech.
- Widzę, że dobrze się bawiłaś. - powiedział, głaszcząc córkę po głowie. Cieszył się z tego, że złapała tak dobry kontakt. I to z młodym chłopcem Uchiha. Oczywiście dzieciaki nie zważały na różnice klanowe i sam ojciec Sayuri również nie chciał, by córka była uprzedzona.
[
akap]- Taaaaaak! Ja i Azuma to przyjaciele na zawsze. - powiedziała z przekonaniem i zadowoleniem. Jak to łatwo przychodzi dzieciom, no nie? Zaufanie, przyjaźnie i wiara, że to się nie skończy i tak jak powiedzą, tak będzie. Rodzice oczywiście przyjęli te wiadomość z mrużeniem oka, ale wiedzieli, że Sayuri ma szczere intencje. Przy okazji mama dziewczynki poinformowała, że Shenzen nie zjawił się w porę na arenę i tym sposobem wygrał ten papierowy chłopak.[/akap]
- Seriooooo? - zapytała, po czym spojrzała na Azumę. - Takiego czegoś nie brałam pod uwagę. - mruknęła niezadowolona. Naprawdę nie spodziewała się, że taki wojownik nie zjawi się do walki. Czyżby umyślnie to zrobił? Wiedział przecież, że będzie walczył o trzecie miejsce, tymczasem od tak z tego zrezygnował. No cóż, jego strata. Za to mogli obserwować walkę główną.
- Patrz, Azuma-kun. Zaczęło się na dobre. - powiedziała podekscytowana, od razu podchodząc do barierek. Już nie mogła usiedzieć przy tej ostatniej walce. Chciała z niej wyciągnąć jak najwięcej, zwłaszcza, że i tak już się spóźnili. Dziewczyny rozpoczęły swoje ataki. I to od początku już na bogato! Niezliczona ilość senbonów zaczęła lecieć na Tamaki, a ten dziwny pył otoczył Youmu. W tym czasie również Tamaki wykonała swój standardowy ruch - mgła. Jeszcze nie zasłaniała całkowicie widoku, ale był to pewien zawód.
- No nie... - mruknęła pod nosem dziewczynka, bo nie chciała znać jedynie wyniku finalnego. Chciała naprawdę zobaczyć cały przebieg tej walki. W końcu nie po to przybyli na turniej, by oglądać mgłę. Dało się jednak zauważyć, że Hyuuga nie uniknęła igieł, nie miała na to szans. Część z nich wbiła się w jej ciało, ale raczej nie stawiało jej to w złej pozycji. Jeszcze nie. I potem już nic nie było widać. Mgła objęła połowę areny, chowając Tamaki. W tym czasie Youmu wytworzyła ostrosłup, na który wskoczyła i się wzniosła, być może oczekując kolejnego ruchu ze strony swojej przeciwniczki.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Poprzedni wątek: Dzielnica kupiecka Chiku Heimin

Sayuri chwilę dumała nad jego pytaniem, aż w końcu wypaliła kilka osobistości, których mieli okazję podziwiać na arenę. Wśród nich znalazł się również pogromca Uchiha - Yuu, po usłyszeniu którego aż się roześmiał - do wtóru z Sayuri. W zamian usłyszał także to samo pytanie. Nie zamierzał się wykręcać.
- Papierowy chłopak. Pokonał Masako-san i Uchiha Aka... Nie chciałbym być kolejnym jego trofeum - odparł przy okazji szczerząc się do białookiej, bo i ona wymieniła tego chłopaka.
Posileni ruszyli w drogę powrotnej i to w trakcie niej, Azuma wyciąnął z torby zapiętej po lewej stronie, małe zawiniątko wielkości dorosłej dłoni. Owleczone było zwykłym, szarym papierem. Gdy to wyciągał, widać było wyraźnie jak jest zakłopotany.
- Ymmm... Sayuri-chan... To dla Ciebie. Na pamiątkę... ode mnie - powiedział, wciąż trzymając wyciągnięte dłonie. Gdyby Sayuri zdecydowała się przyjąć zawiniątko, po odwinięciu ukazałaby się nieduża, szydełkowa laleczka. Nie było to arcydzieło sztuki, widać było liczne niedoskonałości, ale im się dłużej przyglądało, dostrzec można było w niej pewien urok. Azuma czuł się zobowiązany to wytłumaczyć. - W dzielnicy kupieckiej widziałem na uboczu starszą kobietę. Na kocu miała wyciągnięte rękodzieło. Tak sobie pomyślałem... Dałaś mi wisior... Też coś chciałęm Ci dać od siebie... A to... No mogłem tamtej Pani pomóc - w zakłopotaniu nawet nie zauważył, kiedy zaczął pocierać tył głowy. - Ta Pani mówiła, żeby trzymać ją blisko... Podobno odgania nieszczęścia - dodał, choć już całkowicie nie wiedział czy się tym nie pogrążał.
Miał nadzieję, że prezent zostanie przyjęty. Gdyby tak nie było, zawiniątko chowa z powrotem do torby - na szczęście stadion był tuż tuż i tam znacznie prościej było ukryć zażenowanie, poświęcając znaczną uwagę walkom.
Gdy dotarli Sayuri entuzjastycznie powitała rodziców, jasno sygnalizując że wszystko jest w porządku. Nie omieszkała również wspomnieć o wisiorkach, które posiadali. Widząc spojrzenie jej ojca, aż spuścił wzrok obawiajać się co on sobie pomyśli, ale gdy zerknął, zobaczyć jedynie uśmiech. Poczuł ulgę.
- Na prawdę się nie pojawił? - był zaskoczony. Zarówno Sayuri jak i jego przewidywania co do zwyciężcy tej walki się nie spełniły. Żadne z nich nie przypuszczało, że uczestnik może się nie zjawić. - Ciekawe, może tamta walka go tak wyczerpała? - zauważył, przez chwilę nad tym dumając. Wtedy nie dostrzegł jakichś znacznym oznak sugerujących, że jest z nim źle, poza zwykłym wyczerpaniem. Być może czas jaki dostali na regenerację, był zwyczajnie niewystarczający? - A może dorwał go ten zabandażowany, podejrzany typ? - zauważył, bo i go nie było nigdzie od dłuższego czasu widać. Może się zaczaił i go capnął!
- Przynajmniej walki finałowej nie przegapimy - mruknął, bardziej do siebie, spoglądając w strefę gdzie walczyła Tamaki z Youmu. Niestety, ale dość szybko zaczął się mocno krzywić gdy dostrzegł mgłę, która zaczęła rozprzestrzeniać się na co raz większy obszar. - No tak... Praktycznie zdążyłem o tym zapomnieć - jęknął ciężko, zniechęcony opierając brodę o swoje łapki. Nawet senbony, które ugodziły Tamaki w ręke, nie zdołały wyrwać go z tego pochmurnego nastroju.
- Muszę bardzo pochwalić Państwa córkę. Niezwykle grzeczna, kulturalna. Prawdziwy skarb. I do tego ten uśmiech nieschodzący z buzi - Miyuki postanowiła zdać krótką relacje, uspokoić że towarzystwo było grzeczne, nie rozrabiało. Przy okazji postanowiła pochwalić Sayuri w jej własnej obecności. Niech wie, że jej podejście do innych, jest odbierane jak najbardziej pozytywnie.


---
- 1x Laleczka voodoo - wśród ninja krążą przeróżne plotki i ploteczki o ponurych sztukach jutsu, które potrafią krzywdzić… ale ta laleczka służy wyłącznie do krzywdzenia… samego siebie! Noś ją blisko przy sobie, bo w chwili kryzysu pomoże ci przezwyciężyć problemy! Dodaje dodatkowo +5 konsekwencji podczas próby wyjścia z genjutsu próbą bólu.

- Prezent jest możliwy do przekazania, ponieważ w zamian nie otrzymuje nagrody Sayuri - nie dochodzi więc do wymiany. Zgoda udzielona przez Yukirin, 28 kwi 2020, o 23:18
0 x
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Okazało się, że i Azuma nie chciałby się zmierzyć z jednym z przeciwników, których wymieniła Sayuri. Wybrał tego, który zdołał pokonać dwóch przedstawicieli Uchiha w turnieju. Cóż, ten wybór nie mógł dziwić. Sayuri również nie chciała, by Azuma zaznał smaku porażki, co jednak na pewno było niemożliwe do wykonania. Mimo wszystko, przegrana zawsze czegoś uczyła. Była jednak pewna, że zdobyte tu doświadczenia, a chociażby wiedza, będą kluczem do wygranej w starciu z takim przeciwnikiem.
Po drodze jednak zdarzyło się coś więcej. Coś, czego naprawdę dziewczynka się nie spodziewała. Dostała prezent od młodego Uchihy. Taki tylko dla niej. Aż spojrzała na chłopca zaskoczona, ale w jej oczach malowała się radość i wzruszenie.
- Ooouuu, Azuma-kun... - zaczęła równie zawstydzona, co on. Wzięła jednak w dłonie laleczkę, przyglądając się jej, dzięki czemu na moment mogła ukryć swoje spojrzenie. I przysłonić kosmykami czerwonych włosów rumiane policzki. - Kawaiiiiiiiii. - zamruczała pod nosem, tuląc do siebie lalkę. - Dziękuję, Azuma-kun. Będę ją mieć przy sobie, obiecuję. - oznajmiła, widząc, że mimo szczerych chęci, to jednak jest to nieco niekomfortowa sytuacja dla chłopca. Prawdę mówiąc i ona po raz pierwszy coś od kogoś dostała. Od kogoś innego, niż z rodziny. To uczucie radości wypełniło ją całą i miała wrażenie, że lada moment zrobi się tak samo czerwona, jak swoje włosy, dlatego posłała chłopcu jeszcze ukradkiem radosne spojrzenie, po czym zadarła głowę do góry, patrząc już prosto przed siebie.
Trybuny, ah trybuny. Przez krótką chwilę Sayuri zdążyła odzwyczaić się od tego hałasu, ale bycie dzieckiem posiadało swoje zalety, na przykład taką, że do hałasu na nowo można się było szybko przyzwyczaić.
- Hm, no nie wiem. Chyba wyszedł z areny o własnych siłach, ale mogło tak być, że całe zmęczenie wyszło później. Albo jakieś kontuzje. - odpowiedziała na stwierdzenie Azumy. Wydawało jej się to jednak trochę nieodpowiedzialne. W takim wypadku powinien poinformować o swoim stanie i braku możliwości udziału w walce. Gdyby był w szpitalu, mógłby to zrobić ktoś z personelu. Jednak nie jej było to oceniać. Nie pojawił się i tyle. - A może go dorwał w związku z tą sytuacją z tym chłopcem, co był taki przerażony! - wypaliła nagle, kiedy tylko Azuma wspomniał o zabandażowanym mężczyźnie. Mieli już trop! Osoby zamieszane i do tego nawet motyw. Żaden detektyw nie wpadłby na to tak szybko.
- Bardzo dziękujemy, jeszcze raz, Miyuki-san. Oby ten spokój, który ma w sobie, przeniósł się również na okres dojrzewania. - mama Sayuri posiliła się na mały żart. Oczywiście mówiąc to do kobiety, mówiła na tyle cicho, by słyszała ją tylko ona. Dzieciaki jeszcze niepotrzebnie by się dopytywały. Na pewno jednak mama Azumy rozumiała doskonale, o co jej chodzi.
Czerwonowłosa zaś dalej wpatrywała się w arenę, chociaż była równie zawiedziona obrotem spraw, co młody Uchiha. Musieli jednak uzbroić się w cierpliwość i czekać na moment, kiedy będą mogli coś wychwycić. Youmu cały czas działała, jakby przygotowywała się do ataku w odpowiedniej chwili. Nie umknęła uwadze Sayuri, jak z mgły wyleciał kunai z doczepioną notką. Jednak Żelazna Dama miała czas na reakcję, więc kunai wbił się w ziemię i nie zadziało się nic. Za to twór dziewczyny wleciał we mgłę.
- Kiepsko to widzę. - mruknęła niezadowolona i westchnęła cicho, wciąż w dłoni trzymając laleczkę. - Ta pani od pyłu na pewno nie wleci sama we mgłę. Będzie trzymać odległość, tak jak teraz. - dodała, próbując analizować tę walkę. Tamaki będzie zmuszona wyjść z mgły bądź ją dezaktywować. Tym sposobem nie zrobi za wiele, zwłaszcza, że połowa areny nie była otoczona tę mlecznobiałą przeszkodą, która odbierała im widok.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Przyjęcie przez Sayuri podarka, było prawdziwą ulgą. Pozwalało to uniknąć późniejszych niezręczności. Sytuacja w jakiej się znaleźli po jego inicjatywie, nie tylko dla niego była niekomfortowa. Na jasnej cerze Sayuri zdołał dostrzec rumień zawstydzenia, uciekające na bok spojrzenie, czy delikatny uśmiech. To wszystko wywoływało i u niego uśmiech. Był zawstydzony, ale zadowolony z uzyskanego efektu. Pozwolił sobie już nie komentować tego dalej, bo wszystko zostało powiedziane - i z jednej i z drugiej strony. Łatwiej było przeć dalej, nie podnosząc ponownie tego tematu. Miyuki która to wszystko słyszała, pod nosem miała wciąż nieschodzący uśmieszek.
- Przyjemność po mojej...naszej stronie - lekko odparła, dłonią przysłaniając buzie, aby się nie roześmiać i nie zwrócić w ten sposób uwagi dzieci, po usłyszanej uwadze od mamy Sayuri.
Dzieci z kolei skupiły się na akcji jaka miała miejsce na arenie. Wzrok wszystkich obserwujących był zwrócony w stronę tylko jednego sektora - obecnie przysłoniętego gęstą mgłą. Pomimo tego, byli w stanie dostrzec potężny ostrosłup - dzieło Youmu, które z początku zbliżało się, a potem już penetrowało sztucznie wytworzoną mgłę. Kobieca sylwetka znajdujaca się na żelaznym ostrosłupie, to raz była odsłonięta, a raz przysłonięta przez biały, gęsty nalot.
- Zobacz - mruknął wskazując palcem na kunai który wyłonił się z mgły, przelatujac jednak w bezpiecznej odległości od Youmu, która miała dość czasu aby wykonać unik. Przedstawicielka żelaznego pyłu nie poprzestała na tym - wyciagnęła kolejne zwoje z których odpieczętowała ponownie czarny miał. Chwilę później oczom widzów ukazała się kolejna bryła - tym razem sześcian. Pomknął szybko w kierunku z którego chwilę wcześniej nadleciał kunai.
- Ciekawe czy już zlokalizowała Tamaki-san - mruknął, zastanawiając się przy tym czy otrzymane chwilę wcześniej obrażenia poprzez senbony wbite w ręke, mogły mocno obniżyć jej szansę. Będąc szczerym - Tamaki która opierała styl walki na bezpośredniej walce, była w tej walce na straconej pozycji. Z drugiej jednak strony... Yuu pokazał, że i faworytów można strącić z piedestału.
- Też nie sądzę aby Youmu pozbywała się rzeczy, która prowadzą ją do zwycięstwa. Na miejscu Tamaki, chyba grałbym na przeczekanie. Tak długo, aż jej przeciwniczka nie będzie musiała zrezygnować z swoich asów - podzielił się swoimi przemyśleniami, bo w takiej sytuacji nie widział innego sensownego wyjścia. Tamaki mogła oczywiście próbować strącić rywalkę, ale Youmu utrzymujać sensowny dystans, będzie zawsze mogła w porę wykonać unik. Mgła pozwalała się ukryć przed kontraatakami - pytanie tylko co było bardziej wyczerpujące. Latanie na ostrosłupie i utrzymywanie w ruchu innych potężnych figur czy podtrzymywanie kamuflażu w postaci mgły?
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Asagi »

Krok za krokiem, uparcie do przodu, państwo Kakita zbliżali się do turniejowej areny. Jako, że pojedynki finałowe już się rozpoczęły, osoby, które chciały je oglądać już tam dotarły, co skutkowało nieco mniejszymi tłumami przed samą areną, ale trzeba przyznać, że ruch w stolicy był ogromny - wszędzie jakieś kramiki z wszelakimi dziwactwami, od talizmanów po pamiątki - słowem, pułapki na turystów. Jako, że niebieskooki miał bardzo określone zdanie dotyczące wydawania pieniędzy, a brzmiało ono "żadnych przydasiów" nie zamierzał się zatrzymywać i ulegać namowom kupców. Co prawda, jakiś handlarz dziełem ładnym spróbował zrobić w jego stronę krok, a w zasadzie to w ich stronę, wyczuwając, że samuraj i towarzysząca mu dama są parą, więc na pewno "kupi pan róże dla dziewczyny" (w tym przypadku jakiś inny bibelocik), to jednak Asagi posadził go spojrzeniem na miejscu, nie mieli na to czasu, a z drugiej strony, pan Kakita nie chciał wychodzić na kompletną sknerę. Skoro już ją poganiał by się szybko poruszali w stronę areny, to może coś się jej w zamian należało, a z trzeciej strony, jakby to wyglądało - trzymaj tutaj coś ładnego? Tak się nie godziło. Miał nadzieje, że jego żona nie jest materialistką, a tego jeszcze nie wiedział, a jeśli już, to w wersji "oszczędzamy i nie wydajemy pieniędzy na głupoty", ale... no nie ma dobrego rozwiązania, jak tylko postanowić coś i iść dalej. Z kolejnej (czwartej?) strony, coś się jej chyba należało... no dobra, powiedzmy szczerze, trochę mu było głupio i czuł potrzebę pokazać, że Ayame nie wyszła za totalne skompiradło, tylko co by tutaj? Jego wzrok omiótł stragany poustawiane w stronę areny i zauważył... stoisko z różnymi klamotami, a w tym parasolami kasa. Jako, że i tak im było po drodze, a w zamyśle kierował się w stronę zachodniej trybuny, to słońce będzie na nich padać, a to się może uprzykrzać. Szczęście chciało, że jeden z parasoli był niebieski, z motywem żurawia - no nie szło nie nabyć takiego, tak więc jak postanowił, tak uczynił - nasz bohater podszedł do stoiska, wskazał parasolkę (oczywiście sprzedająca zachwalała jego wybór) i dokonawszy opłaty wrócił z nią do Ayame.
- Na zachodniej trybunie słońce świeci mocno w oczy... Proszę. - wręczył jej podarunek z lekkim ukłonem, nie do końca wiedząc jak ona na to zareaguje, no ale jakoś trzeba tą relację budować, prawda? Po prawdzie znali się dopiero jeden dzień, dosłownie od wczoraj, więc pora na "docieranie" się...

Dalsza droga przebiegła już gładko i tak jak jej ogłosił, skierował ich w stronę trybuny Zachodniej - skąd ten wybór? Cóż, podyktowany był ostatnimi wydarzeniami, kiedy bowiem zawędrował na trybunę "dla VIP'ów" (tj. very iaido person), to się skończyło sporym zamieszaniem, poza tym, nie wiedział, czy tym razem by ich wpuścili, a nie chciał głupich sytuacji. W Kaigan, blisko swojej szkoły raczej nie miałby problemów w zabraniu małżonki na najlepsze miejsca, ale nie byli w Kaigan - znajdowali się na Yinzin, a tutaj nie był nikim szczególnym. Trybuna Zachodnie natomiast była sektorem dla rodzin z dziećmi, niebieskooki nie wiedział, jakie jest podejście Ayame do dzieci, bo te robią sporo hałasu, ale pewne jest, że raczej nie dzieje się tam nic groźnego, ot spokojna rodzinna atmosfera i przecież nikt nikogo za balustradę nie wyrzuci (oj wychodzi nieobecność, czyż nie?), tak więc ostatecznie, powinno tam być bezpiecznie. Ostatecznie, nie bez znaczenia było myślenie taktyczno-strategiczne, skoro są spóźnieni, to raczej miejsca na pozostałych trybunach będą zajęte, więc jeśli gdzieś zostały wolne, to właśnie pośród hałaśliwych dzieci w sektorze rodzinnym. Ostatecznie (coś dużo tych ostateczności), to właśnie tam Kakita spotkał Natsume, znaczy się Akahoshi'ego, więc może po części liczył, że uda mu się znów go tutaj znajdzie? Taka znajoma twarz była chyba tym, czego teraz potrzebował, jakiegoś wsparcia w tej dosyć kłopotliwej sytuacji, ale cóż, w "najgorszym" układzie spędzą sobie ten czas razem, jak mąż z żoną - na meczu...
Tak jak przewidywał niebieskooki, większość osób dotarła już na Arene i większość miejsc była zajęta, ale tutaj było jeszcze kilka wolnych, tak więc niebieskooki wysunął swoje tachi zza pasa i ustawiwszy je niemalże pionowo przy ciele torował sobie drogę stronę tych nielicznych, jeszcze nie zajętych. Po drodze jego oczy padły na rodzinę Hyuuga, których rozpoznał bez problemu, towarzyszyły im te same dzieci, które ostatnio cieszyły się na wielki miecz Kensei'a i krótki pokaz władania naturą chakry - dzieci są zabawne. Jak się okazało, to właśnie koło nich zostało jeszcze nieco miejsca - nie ma się co dziwić, białe oczy mieszkańców Kyuzo potrafiły odstraszyć, chociaż w przypadku naszego bohatera, przywoływały miłe wspomnienia - oj młody był i za jedną Hyuuga pół kontynenty przeszedł. Nie jest to co prawda opowieść, jaką się należy dzielić z żoną (a na pewno nie pierwszego dnia znajomości), ale będzie sobie mógł czasem powspominać przy herbacie, albo sake z kolegami, jak to się głupoty za młokosa robiło. Tak czy inaczej, niebieskooki pokierował ich w stronę szlachetnie urodzonych familii kontynentu (może po części licząc, że mają podobne do samurajów zwyczaje więc dzieci raczej grzeczne), po czym zanim zajął wolne miejsca zwrócił się do opiekujących się maluchami z szacunkiem w głosie.
- Przepraszam, nazywam się Kakita Asagi, a to moja żona, Kakita Ayame. zaczął niebieskooki od formalności dotyczących przedstawienia się oraz małżonki, po czym dodał Czy nie mają państwo nic przeciwko, byśmy z żoną koło państwa usiedli? - niebieskooki zapytał z wymaganym etykietą ukłonem, po czym czekał, jeśli nikt go nie wyprosił (a liczył, że tak się stanie), to podziękuje i grzecznie usiądzie, opierając miecz saya o ziemie i jeśli była potrzeba, to pomógł żonie zająć miejsce. Teraz pora spojrzeć, kto toczy walkę, a nóż uda mu się zabłysnąć rozeznaniem w sztukach ninja...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 466
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1006
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Przerwa pomiędzy poszczególnymi etapami turnieju, pozwoliła znacznej części osób na chwilę wytchnienia od spektaklu krwi i żelaza. Nastąpiły roszady w zajętych wcześniej miejscach - osoby głodne i chcące zwiedzić nieco miasto - opuściły trybuny, a ich miejsce zajęli następni, zgłodniali chleba i igrzysk. Tak samo było z miejscami, które wcześniej były zajęty obok Miyuki siedzącej po lewej stronie Azumy. Trzech mężczyzn, posiadaczy katan - wcześniej sklasyfikowanych przez chłopca jako samurajów - udali się najprawdopodobniej do miasta, ale ich siedziska długo nie pozostały wolne.
- Uchiha Miyuki, a to mój syn, Azuma. Proszę się nie krępować, niedawno te miejsca się zwolniły - państwo Kakita mogli w odpowiedzi usłyszeć, gdy głos zabrała drobna, czarnowłosa choć o żywiołowym charakterze Miyuki, matka Azumy. Kobieta biorąc też przykład z Asagiego, również lekko pokłoniła się w geście szacunku.
Chłopak, który znajdował się tuż obok, z ciekawością spoglądał to na mężczyznę, to na jego małżonkę. Pierwsza jego myśl opierająca się przede wszystkim o walory wyglądowe, podpowiadały mu, że oto ma do czynienia z ludźmi niezwykle poważnymi i poważanymi w towarzystwie. Kątem oka zerknął też na Sayuri, czy i ona przygląda się mężczyźnie. Chłopiec miał wrażenie, że ten sam mężczyzna był wcześniej kilka rzędów za nimi, w towarzystwie zabandażowanego oraz zamaskowanego mężczyzny, który był również charakterystyczny z uwagi na jego potężny oręż. Oczywiście jednak takie gapienie się nie było zbyt grzeczne, dlatego po chwili przełknął cicho ślinę i siłą rzeczy zwrócił wzrok w kierunku toczącej się walki.
- Zdążyli Państwo w samą porę, aby obejrzeć ostatnią, finałową walkę. Youmu Nanatsuki mierzy się z Tamaki Hyūgą - zakomunikowała Miyuki, zwracająć się bezpośrednio do młodego małżeństwa. Kobiecie nie umknęło to, jak mężczyzna z uwagą wpatruje się w arenę, gęsto przysłoniętą mgłą. W jej wyobrażeniu, głęboko dumał nad tym co to do licha ma być. - Ekscytujący pojedynek, nieprawdaż? - dodała, chwilę przed tym jak pojawiła się kolejna osoba w ich dość licznym towarzystwie.
- Patrz, to onaa - cichuteeeńko szepnął w kierunku Sayuri, bo będąc jeszcze niedawno w dzielnicy kupieckiej, również ją widzieli. Wtedy jednak śpieszyli się z powrotem na arenę, więc nie było im dane kontynuować przerwanej wcześniej rozmowy. Jak się więc okazywało, Maname również postanowiła tutaj wrócić.
Miyuki, która była zdecydowanie bliżej - nie odzywała się, choć kojarzyła doskonale roztrzepaną dziewczynę. Przecież to po jej wyrzuceniu zza barierki, chciała zmyć za ten postępek, głowę Kyu-sana. Z uwagą jednak wysłuchałą tego co miała niebieskowłosa do zakomunikowania, a gdy to uczyniła, przekrzywiła nieco głowę, by kąem oka obserwować reakcję samuraja. W końcu to do niego kierowane były te słowa.
0 x
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Gnająć na złamanie karku, Shenzhen nie zważał na innych przechodzących obok, co jakiś czas wadząc o losowe osoby. Nic nie mogło go jednak zatrzymać, kiedy miał w głowię myśl o tym, że jeśli będzie zwlekał to minie się z Orim. Był gotów by wpaść na trybunę, wziąć go ze sobą i powstrzymać każdego, kto chociaż zbliży się do jego najdroższego chłopca jakim był Kamiyo.
Przecież już tu dzisiaj był, przecież Ori nie spóźnił by się na walkę, więc czemu dopiero teraz miałby się tu pojawić? Coraz więcej argumentów przemawiało za tym, ze nieznajomy mężczyzna, mógł najzwyczajniej w świecie, pomylić chłopca, z jakimś innym niewiele wartym bachorem, który by tylko spowodował zawód u Shenzhena. Nawet gdy trafia się ktoś, kto odznacza się równie niewinną urodą, co sam Kamiyo, to będzie w stanie stanowić tylko marny substytut. A może to kwestia prób? Skoro tak niewiele ich mógł Shenzhen podjąć, po rozłące z Orim, to jak może być pewien, ze nikt inny nie będzie wstanie zasklepić tej wyrwy, jaka powstałą na mapie uczuć młodego Sabaku.
- Przestań! - skarcił się w myślach, za rozmyślania co gdyby Ori nie powrócił do jego życia. Taki scenariusz musi być natychmiast odrzucony, bo kim by się okazał dla niego, gdyby tak łatwo zrezygnował. Sam malec, najpewniej jest teraz przestraszony i z równie wielką desperacją, próbuje odnaleźć Shenzhena. Czemu ten głuptas nie wrócił do razu na stadion? Może go ktoś przestraszył? Może dostał ataku paniki?
- Nie powinienem go odstępować na krok! - kolejny osobisty wyrzut, który ciężko będzie cobie wybaczyć jeżeli ta całą historia skończy się tragicznie....
W końcu znalazł się u wejścia na trybunę zachodnią i stanął po środku, niewielkich stopni, prowadzących do poszczególnych rzędów siedzisk, z których można było obserwować wydarzenia z Areny. Rozglądał się w każda stronę, dokładnie lustrując każdego z tutaj obecnych. Było ich zbyt wielu, ale wiedział też, ze Kamiyo, który nie mógł poszczycić się słusznym wzrostem, najprawdopodobniej zająłby miejsce przy barierkach. Przeszedł więc do przodu i przecisnął, przez innych, chcących być jak najbliżej, najlepszego punktu widokowego dla toczących się starć. Na jego twarzy malowało się coraz większe rozgoryczenie a towarzyszyły temu wypowiadane słowa do samego siebie:
- Gdzie jesteś mój drogi? Niczego się nie bój, znów będziemy razem..... Tylko Gdzie jesteś?
Lustrując tak wszystkich wzrokiem, nagle zauważył jedną ze znanych mu osób. Był to nie kto inny, jak ten, dzięki, któremu doszło w ogóle do spotkania Shenzhena jak i Kamiyo, oraz do tego, ze mogli zamienić ze sobą słowa, które zapoczątkowały to uczucie. Gdyby nie Samuraj w jedwabnej piżamie, Shenzhen nigdy nie poznałby co to znaczy zależeć komuś na kimś.
Niemal natychmiast ruszył w jego stronę, nie zważając na jego towarzyszy, czy też inne osoby, będące w pobliżu jego osoby, mówiąc z lekką paniką w głosie:
- Widziałeś gdzieś chłopca? - kilka szybszych oddechów, by złapać kolejną porcję powietrza.
- Chłopca, który był tu ze mną! Spotkałeś nas! Przestrzegłeś go, by bardziej zważał na swe kroki!
Czekał na odpowiedź, krótką chwilę, jednak wiedząc, ze pamięć ludzka bywa ulotna, postanowił raz jeszcze, posłużyć się rysunkiem, wyciągając go, lekko prostując i pokazując samurajowi.

Rysunek Shenzhena:
Obrazek


Wątek dotyczy: Kakit i chyba jego żona
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Ayame »

Nie była rannym ptaszkiem, jednak zgadzała się z twierdzeniem „ dzień jest do życia a noc jest do spania” także bez większych oporów zwlekła się z posłania i grzecznie podążyła za swoim mężem.
W sumie zobaczenie tego turnieju nie było takim złym pomysłem. Cale miasto tym żyło a ruch był niecodzienny. Ilość straganów, straganików i innych kramików trochę ja przytłaczała. W końcu większość oferowanych rzeczy była zbędna albo wątpliwej jakości. Niemniej droga na stadion była dzięki temu bardziej atrakcyjna. Zawsze jakaś mila odmiatana od codzienności. Oglądała zatłoczone ulice, jednak nie zatrzymywała się by nie opóźniać sukcesywnego marszu. Tym bardziej zaskoczył ją prezent w postaci parasolki. Tu najczęściej chroniły przed opadami śniegu bo słońce to odbijało się od śniegu a nie grzało od góry, jednak to było bardzo miłe. A parasolka była bardzo ładna i z tego co wiedziała nawiązywała do monu rodziny do której weszła. - Dziękuję- przyjęła podarunek odwzajemniając ukłon. To było kilka informacji, Asagi myśli na przyszłość i jeszcze dba o nią.
W niedługo potem dotarli na trybuną zachodnią gdzie już było całkiem sporo osób . Walka już trwała więc przeciskanie się między widzami było mało grzeczne, więc starli się znaleźć wolne miejsca nie przeszkadzając za bardzo innym. Udało się takie upolować, głownie dzięki zdolnościom jej męża, który od razu też ich przedstawił i zapytał o pozwolenie. Wszystko odbywało się grzecznie i w spokoju co sprawiało że czuła się całkiem spokojna. Przynajmniej odbywało się w znanych jej ramach. Kiedy została przedstawiona i ona lekko się ukłoniła w geście powitania. Kiedy ciemnowłosa kobieta przedstawiła się i wymienili grzecznościami zajęła wolne miejsce. I zerknęła na arenę.
Dzięki zapowiedzi młodego Uchicha przynajmniej wiedziała jak nazywają się zawodnicy. I prawdę mówiąc nie wiele jej to powiedziało. A na samej arenie też nie wiele widziała poprzez mgłę. Co prawda na uwagę zasługiwał fakt, że jakaś postać stała na unoszącym się w powietrzu ostrosłupie.
- Tak… ekscytujący.- odezwała się, ale bez większego przekonania. Może za chwilę zrozumie dlaczego taki jest. Nie zdążyła się dowiedzieć kiedy w ich stronę zaczęła się przeciskać kobieca postać właściwie jeszcze dziewczyna i nie robiła tego w poszukiwaniu wolnego miejsca tylko jak się okazało „samuraja” kiedy zaczęła mówić. Pani Kakita nie bardzo wiedziała, dlaczego owym samurajem ma być akurat jej mąż i po prawdzie nie wiedziała też o co dokładnie przybyłej może chodzić. Coś o dzieciach zabieranych przez jakiegoś Shenzena bez ich zgody. Ogólnie nie brzmiało to najlepiej, ale nie była pewna o co przybyłej dokładnie chodziło. Ayame starała się zrozumieć sens tej wypowiedzi zerkając na Asagiego, do którego w końcu kierowana była ta wypowiedź. Może jemu się udało, ma chyba jakieś światowe obycie.
W chwilę potem do nich dołączyła kolejna osoba i Ayame zastanawiała się czy na pewno wszyscy używają tego samego języka. Kolejna osoba kogoś szukała. Zerknęła na obrazek jaki pokazywał jakiegoś chłopca i przemknęło jej przez myśl, ze już go kiedyś widziała. Gdzie kiedyś to oznacza kilkadziesiąt sekund temu i chłopiec obwieścił że pojedynek jest ekscytujący. Dla niej wszyscy chłopcy z kontynentu wyglądali podobnie. Ogólnie dzieci w tym wieku nie są aż tak różne zwłaszcza na takich rysunkach. Nie odezwała się jednak, bo doszła do wniosku, że nie o ta osobę chodziło, wszak już by bo zauważył. A ciekawsze od tego co się działo na arenie w chwili obecnej było to co się działo tutaj.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kakita Asagi »

A więc, rodzinie Hyuuga towarzyszyli Uchiha - dwa potężne klany z kontynentu. Jeśli chodzi o posiadaczy sharingana, to o nich niebieskooki nie wiedział za dużo, poza tym, co widział w czasie turnieju - czyli w zasadzie, niewiele, bowiem jedną z walk zwyczajnie przegapił przez ślub, a pierwsza nie zdradziła za wiele odnośnie umiejętności klanu. Znajomość z Chise też chyba za wiele podpowiadać nie mogła, ale pewne było jedno - to liczna rodzina, skoro w turnieju wystawiła aż trzech zawodników, podobnie z resztą jak białoocy, chociaż wróć, z klanu Hyuuga tylko 2 zawodników było.
- Bardzo dziękujemy, Uchiha-dono. - odpowiedział niebieskooki po czym mógł zająć wolne miejsca i skupić się na... walce? W zasadzie, nie bardzo było na czym, jedna z walczących unosiła się na jakimś dziwnym tworze z metalowe piasku (jak dobrze rozumiał), a druga zwyczajnie skrywała się we mgle. Jaki miało to sens? Cóż, niebieskooki wiedział, że oczy Hyuuga mają wielką moc, pozwalają spoglądać na ogromne odległości, tak więc nie dziwota, że w tym starciu Tamaki zdecydowała się ukryć i kąsać "z doskoku". Technika władającej "geometryczną" bronią Kakita za bardzo nie znał, ale bardzo przypominała mu widziane wcześniej techniki klanu Sabaku, jeśli te tutaj były podobne, to... strategia obrana przez Tamaki była jedyną słuszną.
- Istotnie, to pojedynek charakterów, cierpliwości i przebiegłości. - odpowiedział niebieskooki gładząc się po brodzie i marszcząc brwi. Dla niego sytuacja była jasna, Tamaki z klanu Hyuuga nie mogła walczyć inaczej przeciwko komuś, kto tak sprawnie władał dystansowymi technikami. Walka władcy papieru, a wcześnie jeszcze młodego Sabaku pokazała, jak groźni są gdy mogą w pełni wykorzystać swój potencjał. Niebieskooki, który podobnie jak Tamaki specjalizował się walce bezpośredniej wiedział, że dostanie się do wroga unoszącego się nad ziemią i jak podejrzewał, ograniczonego w swoich działaniach jedynie wyobraźnią, jest diabelnie trudne. Co by sam zrobił? Cóż, jeśli by umiał się ukryć, zrobiłby to i czekał na okazję. W swojej ocenie, graniczącej niemalże z pewnością, był przekonany, że utrzymywanie tych geometrycznych kształtów musi zużywać ogromne ilość chakry. Mgła natomiast, raczej nie była aż tak trudna - zimne i wilgotne powietrze letniego Yinzin zdecydowanie sprzyjało zastosowanej przez Tamaki technice, pozwalało jej się ukryć i dzięki byakuganowi unikać ataków wroga. Jeśli Youmu nie znajdzie sposobu by ograniczyć jej pole manewru, będzie musiała zacząć rezygnować z części swoich konstruktów, a wtedy będzie to szansa dla białookiej. Kakita widział w akcji zarówno Setsunę jak i Ayame Hyuuga, więc wiedział, że w bezpośrednim starciu rozwiązują walkę jednym ruchem. Tak, ten pojedynek był fascynujący dla każdego, kto umiał obserwować jego przebieg i planować, słowem nasz bohater czuł się jakby oglądał wysoce zaawansowaną partię shogi - czyli coś totalnie nudnego dla ogółu gawiedzi, ale spokojnie, po finale będzie pojedynek Seinaru i wtedy na pewno wszystkim się spodoba, a na razie...
Niebieskooki chciał wrócić do uważniejszego śledzenia starcia, którego los w jego ocenie zostanie rozwiązany jednym, szybkim ruchem, ale niestety, nie mógł. Świadomość tego, że ktoś się do nich zbliża sprawiła, że odruchowo odwrócił głowę w stronę przedzierającej się przez tłum dziewczyny o granatowych włosach. Nie wiedzieć czemu, skierowała się w jego stronę i chyba jej się spieszyło. Poziom ostrożności samuraj podniósł o jeden stopień wyżej i kiedy ta zbliżyła się "niebezpiecznie" podniósł się ze swojego miejsca odwrócony w jej stronę. Nieco przy tym zasłaniał swoją żonę, wszak strzeżonego...
Kiedy dziewczyna przemówiła, niebieskooki zmrużył oczy. Mówiła do niego bezpośrednio, w zasadzie zaczynając rozmowę od zwrócenia uwagi na to, że ma miecz. To prawda, lubił swoje tachi, ale to chyba nie jest powód by kogoś nieznajomego zaczepiać, prawda? Prawda - dziewczyna miała problem, ewidentnie coś ją niepokoiło i to poważnego. Kiedy wspomniała o tym, że ktoś chce kogoś porwać, niebieskooki otworzył szerzej oczy, to była poważna sprawa, ale czy dla niego? On tutaj nie był policjantem, no dobrze, może na co dzień w Kaigan zajmował się takimi sprawami, ale teraz byli na Yinzin, poza tym, pierwszy raz ją na oczy widział więc wątpił, by dziewczyna mogła wiedzieć o jego pracy na kontynencie. Tak czy inaczej, sprawa była poważna, na szczęście padły konkretne imiona, a nawet nazwiska. Niebieskooki nie musiał się nawet skupiać, by wiedzieć, o kim mowa. Oczywiście, że spotkał już młodego Sabaku, zwłaszcza gdy jego siostrzeniec... o coś zaświtało samurajowi. Z tego co wiedział, Shenzen był tutaj ze swoim siostrzeńcem, a ten już miał okazję "wpaść" w kłopoty - w tym przypadku w naszego bohatera. Możliwe, że maluch zwyczajnie rozrabiał i Sabaku zwyczajnie mu czegoś zabronił, co ta obywatelka mogła źle odczytać, ale powoli...
- Czy jest pani pewna, że to co widziała to próba porwania? To poważne oskarżenia. - powiedział spokojnie niebieskooki, jeszcze nie oceniając, ale zwyczajnie biorąc pod uwagę różne możliwości. Jako śledczy wiedział, że prawda nie zawsze jest taka, jak się wydaje - może niebieskooka źle coś zinterpretowała? Jakby jednak nie było... uderz w stół, a nożyce się odezwą. Oto na trybunę wpadł jeszcze jeden... osobnik. Przepychając się i mając za nic wszystko parł przed siebie i wyglądał na mocno... zaniepokojonego? Czy Kakita go rozpoznał? Oczywiście, to właśnie był niejaki Shenzen, Sabaku który miał walczyć w finałowym pojedynku i jak się okazało, nie dotarł na niego, dlaczego? Samo to było mocno podejrzane, ale gdy "Syn pustyni" podszedł do niego... nie, on podbiegł! Takie zachowanie momentalnie podniosło czujność samuraja o kolejny poziom wyżej, a więc obecnie wszedł na odpowiednik defcon 3 - jego miecz mógł w tej chwili opuścić saya w dowolnym momencie, a Kakita przechodził w tryb strażnik/obrońca. Obecność dzieci oraz jego żony, sugerowana zbrodnia i stan w jakim był Sabaku sprawiały, że mowy nie było o zignorowaniu sprawy. Sprawy, która wcale łatwa nie było - z jednej bowiem strony tajemnicza granatowłosa kobieta sugerowała, że Shensen chce kogoś porwać, a ten drugi istotnie kogoś szukał - i to szukał panicznie. W obrazku Asagi rozpoznał jego rzekomego siostrzeńca, który wpadł mu w plecy, najwidoczniej więc, chłopak się zwyczajnie zgubił, a ten tutaj wychodził dosłownie z siebie, by go odnaleźć, nawet kosztem finałowej walki, więc sprawa była poważna. Czy jednak należało zupełnie zignorować słowa dziewczyny o tym, że ktoś chce kogoś porwać? Cóż, na chwilę obecną wszystko wskazywało, że chłopiec zwyczajnie uciekł do swojego młodego wujka, może się zwyczajnie pokłócili i teraz zaginął - to poważna sprawa. Dlaczego jednak... Maname twierdziła, że ktoś chce go porwać? To dziwne, bowiem musiała się tego dowiedzieć bardzo niedawno, a zachowanie Sabaku oznaczało, że nie widział go przynajmniej od rana. Sprawa była dziwna...
Przede wszystkim, nie ma co robić większego zamieszania - tutaj tego nie rozwiążą, Kakita również od tego nie jest, ma zdecydowanie za mało informacji i władzy by rozwiązać problem, ale... szybkie rozejrzenie się i znalezienie okiem strażników turnieju, tamci mu pomogą.
- Strażniku, podejdź tu proszę! - zawołał do jednego ze strażników i wymieniwszy z nim kontakt wzrokowy "wezwał" do siebie. Może nie był najważniejszym z samurajów, ale był hatamoto - jakąś władzę miał...
- Dziękuje, że pan podszedł. Nazywam się Kakita Asagi, jestem Hatamoto służącym w szkole Taka w Kaigan. - przedstawi się niebieskooki, po czym przedstawi całą sprawę.
- Ten człowiek to uczestnik turnieju, Shenzhen z klanu Sabaku, chłopiec którego przedstawił mi w czasie turnieju jako jego siostrzeniec zaginął, jego wizerunek jest na tym obrazku. - niby prosta sprawa, ale... tutaj Kakita przeniósł spojrzenie na Maname - Ta niewiasta twierdzi jednak, że pan Sabaku próbuje kogoś porwać bez jego zgody. Zważywszy na powagę oskarżeń i potencjalne zagrożenie życia dziecka, uważam że powinien się pan tym zainteresować i zalecam wnikliwe śledztwo które odkryje, kto tutaj kłamie i dlaczego. Pierw jednak, trzeba odnaleźć to dziecko. Będę wdzięczny, za pana zaangażowanie. - niebieskooki starał się mówić spokojnie, ale z delikatnym zaznaczeniem, że lepiej się tym zainteresować i to poważnie, jak to samurajscy policjanci mają w zwyczaju, oczywiście na końcu się odpowiednio ukłonił - tutaj na Yinzin mógł jedynie prosić, w Kaigan wydałby po prostu rozkaz, chociaż czy aż tak tutaj anonimowy był? No nic, wracając do sprawy, to była poważna. Jeśli bowiem Sabaku jedynie szukał swojego krewniaka, to trzeba go jak najszybciej wspomóc i bo w przypadku zaginionego dziecka liczy się każda sekunda, jeśli jednak zamierzał go istotnie porwać tym bardziej trzeba działać! Z drugiej strony, jeśli Sabaku był istotnie niewinny, a ta granatowowłosa rzucała bezpodstawne oskarżenia, to też należało coś z tym zrobić by oszczerstwa ukrócić - kto jak kto, ale samuraj w mig zrozumie, że czyjeś dobre imię do jedno z najważniejszych dóbr.
Dotyczy: Shenzhen, Maname, po części Ayame i rodziny Hyuuga, Uchiha
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 466
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości