Trybuna północna

Awatar użytkownika
Jawa
Administrator
Posty: 4103
Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
Ranga: Admin Ogólny
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Sasame | Ruushi Fea

Trybuna północna

Post autor: Jawa »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna północna

Post autor: Natsume Yuki »

No no, musiał przyznać że stara arena w Watarimono naprawdę robiła wrażenie. Wielka budowla na bazie amfiteatru, podzielona na cztery oddzielne pola walki, i do tego ozdobiona tak wielkimi posągami bogów, bohaterów czy cokolwiek innego one przedstawiały? Cokolwiek by o tym nie myśleć - potrafiło to wzbudzić respekt. W sumie, jak do tej pory, ta arena tutaj była chyba najbardziej "tradycyjną" ze wszystkich, które miał okazję widzieć lub na nich przebywać - arena w Sachu no Senjo była przecież ustawiona na czterech potężnych filarach, przez co pola walki praktycznie były nad poziomem ziemi, arena w Hanamurze zaś - wykuta w skale. Yata no Kagami była tradycyjnym polem walki, po prostu ozdobionym troszeczkę ponad miarę.
Co nie oznaczało, że to coś złego.
Osobiście bardzo lubił tradycjonalizm.
Spokojnym krokiem udał się w kierunku wejścia do północnej areny, usadawiając się mniej więcej w ostatnim rzędzie pierwszej płyty trybun: w ten sposób sam siedział z tyłu, miał idealny widok na pola walki, nikt z drugiej płyty raczej nie spróbowałby coś robić, a przy okazji miał doskonałe pole widzenia również na same trybuny. Co prawda oznaczało też to, że niedaleko niego mogli się też kręcić samurajscy strażnicy, ale akurat przeciwko temu nic nie miał - niczego złego nie robił, nie planował, więc mógł być spokojny o to że mieliby mu w czymkolwiek przeszkadzać. Nawet mimo tego, że przygotował się na podejrzliwe spojrzenia, związane z jego wyglądem - w końcu kto przychodzi na arenę, ubrany niczym wygnany Sakki, w leciwym skórzanym pancerzu, drewnianej masce, kapturze, i do tego obwieszony bronią jak mała zbrojownia? Miał w końcu na plecach wachlarz i Kubikiriboucho, a do tego - do pasa przyczepiony Hakuhyo. Shiroi Shi cały czas miał w dłoni - w końcu miał wyglądać jak laska do chodzenia.
Usiadł na siedzisku, przeciągnął się lekko, i spojrzał zarówno na trybuny, jak i na areny. I oczekiwał na rozpoczęcie pojedynków.
To będzie... fascynujące.
0 x
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Trybuna północna

Post autor: Kamiyo Ori »

Młody Ori uciekając przed tłumem został mniej więcej zepchnięty w kierunku trybun. Kiedy droga ucieczki od tłuszczy gapiów została odcięta przed nim na dobre, zrezygnowany zajął jedno z bardziej bocznych miejsc i popatrzył w kierunku areny, na której organizatorzy przeprowadzali ostatnie przygotowania.

Póki jeszcze nic ciekawego się nie działo, Kamiyo zamknął oczy i skoncentrował się na dźwiękach tłumu. Ta forma wyciszenia, czy medytacji od dawien dawna towarzyszyła mu w najbardziej stresujących sytuacjach życia. Nazywał ją głębokimi oddechami i gdyby nie to, że nie miała specjalnie namacalnej formy, to wystawiłby ją również na swoim stoisku sprzedaży. Niestety jednak sektor usługowy wciąż był dla niego pełen sekretów.

Fakt, że ci wojownicy walczyli ze sobą dla sportu był dla niego bardzo trudnym konceptem do zrozumienia. Jaki był tego cel? Komu to było potrzebne? Dlaczego też czuł lekką ekscytacje mogąc być tego świadkiem? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi… Uspokajając swoje nadszarpnięte nerwy kolejnymi napływami myśli otworzył oczy i zaczął z zaciekawieniem przyglądać się cóż to za barbarzyńskie metody mordu zaczną na sobie stosować ludzie, co swego życia nie szanują.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Tohaku
Postać porzucona
Posty: 271
Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Pralkarz#9998

Re: Trybuna północna

Post autor: Tohaku »

Powiedzieć, że Tohaku miał okazję przemyśleć wiele spraw podczas swojej podróży do Yinzin, to jak nic nie powiedzieć. Głowa ciemnowłosego młodzieńca dosłownie buzowała od informacji, a składało się na to kilka czynników. Pierwszym, wybitnie banalnym było to, że po niezbyt przyjemnych przygodach na szlaku prowadzącym do osady Ryuzaku no Taki został przyjemnie zaskoczony przez przydzielone mu mieszkanie. Gorąca kąpiel i pedantyczny porządek były dla hipochondryków niczym lekarstwo, nawet jeśli tylko chwilowe. Drugim, względnie mniej banalnym, ale ostatecznie równie prozaicznym, była zwyczajna skłonność do przemyśleń. Fakt, zazwyczaj były to przemyślenia fatalistyczne, podyktowane irracjonalnymi lękami, ale były, prawda? Zresztą, akurat podczas tej podróży wyrwał się nieco ze schematu, ale o tym zaraz. Trzecim, ostatnim, była docelowa wyspa. Choć w zakamarkach jego umysłu wciąż czaiły się nieśmiałe macki delikatnej antrofobii, to były one dzielnie wypierane przez radość z perspektywy tymczasowego powrotu do chłodniejszego klimatu. O Yinzin wiedział niewiele, ale wystarczająco dużo, by wziąć ze sobą cieplejsze ubranie i nakręcić się na porządne zwiedzanie. Śnieg, lód, chłód. W tych warunkach czuł się najpewniej, bo w tych warunkach urodził się i szkolił, i o ile dla przeciętnego członka rodu Yuki gorętszy klimat nie byłby aż tak dużym problemem — ot, wystarczyło się nieco rozebrać — to dla zarazkofoba sprawa wyglądała zgoła inaczej. Przyległe ubranie, niedopuszczające do siebie większości brudu zewnętrznego świata zdecydowanie nie sprzyjało dobremu samopoczuciu przy mocno dodatnich temperaturach.
Właśnie te dwie fobie były głównymi tematami rozmyślań Tohaku, gdy najpierw pieszo, a potem łódką kierował się do kraju samurajów. Tym razem nie były to przemyślenia subiektywne, podkopane przez stres i przeszłość, a względnie obiektywne przyjrzenie się problemowi. Skąd się biorą? To oczywiste — z traumatycznej przeszłości, ale przecież nie mógł tak po prostu się z tym godzić przez resztę życia. O ile takie, a nie inne przeżycia byłyby wystarczającym wytłumaczeniem lęków dla przeciętnego cywila, o tyle shinobi nie mógł sobie na to pozwolić. Doskonale zdawał sobie sprawę, że czeka go ciężka walka z samym sobą. Doskonale zdawał sobie sprawę też z tego, że nie zawsze szala zwycięstwa będzie przechylać się w stronę racjonalizmu, ale mimo to nie zamierzał odpuszczać. Medytacja i obiektywne podejście do otaczającego go świata były kluczowe dla jego rozwoju jako jednostka. Weźmy na warsztat taką nienawiść do Hōzukich. Odpowiednio ukierunkowana miała spory potencjał, by dawkować motywację i wspierać dyscyplinę. Zamieranie w bezruchu po usłyszeniu tętentu kopyt tylko przez upiorną halucynację sprzed kilku godzin — nie, dziękuję. Zimna krew i skupienie się na treningu, celu, walce, misji — tak, poproszę.
Takie i inne postanowienia stały obok wspomnień. Z biegiem podróży (tak krótkiej, a tak obfitej w złote myśli) siedemnastolatek zaczął sobie nawet uświadamiać, że trauma nieco rozluźniła swój ucisk. Raz jeszcze przeszedł tą samą drogą, którą chadzał już wiele razy — od swojego pierwszego wspomnienia aż do obecnego momentu — i uświadomił sobie, że tak naprawdę nie pamięta swoich rodziców za dobrze. Śpiączka nieuchronnie zostawiała po sobie jakieś ślady, a w tym wypadku ów śladem była częściowa utrata pamięci. Fakt, pamiętał swoją miłość, wdzięczność i inne szerokie pojęcia dotyczące jego rodzicieli, ale nic poza tym. Żadnych szczegółów. Z szacunku do nich i do siebie samego jako człowieka nie zamierzał całkowicie wymazywać tych wspomnień z pamięci, ale nie zamierzał również pozwolić, by były one przeszkodami na jego drodze.
Wciąż świeże przemyślenia wciąż odbijały się echem w jego głowie, gdy postawił stopę na Yinzin. Odetchnął głęboko, z delikatnym uśmiechem pod maską chłonąc temperaturę i ogół subpolarnego klimatu. Nie było to Hyuo — co to, to nie — ale bardzo się starało, a to w tym momencie mu wystarczyło. Tohaku na jakiś czas zapomniał o swojej niepewności co do pewnych elementów nadchodzącego turnieju (no i przecież miał nad tym pracować, prawda?) i następne kilka dni spędził chłonąc naturę, szczelnie przytulającą wioskę Watarimono. Jej granice przekraczał tylko wtedy, gdy potrzebował snu czy jedzenia, resztę czasu poświęcając na pławienie się w swoim ukochanym zimnie. Istna nirwana.
Stanu błogiego uniesienia nie zdołał przegnać nawet dzień turnieju. Wstępne obawy zeszły na dalszy plan i choć wciąż czaiły się gdzieś w tle, to pierwsze skrzypce grała zwyczajna ekscytacja. Mógłby oszukiwać innych i samego siebie, że trafił do Yinzin tylko po to, by zebrać informacje, które mogłyby mu się kiedyś przydać, ale właśnie — byłoby to oszustwo. Mimo wszystko nie był specjalnie wybitną jednostką, także możliwość zobaczenia umiejętności lepszych od siebie działała nań ożywczo, nawet jeśli miało to oznaczać spędzenie co najmniej kilku godzin wśród tłumnej gawiedzi. Zresztą, był dobrze przygotowany. Ciepłe ubranie, maska, rękawice i porządna kąpiel z samego rana wystarczyły, by nawet taki germofob jak on nie obawiał się zachorowania.
Mniej więcej pół godziny przed rozpoczęciem walk wszedł na trybunę północną, którą wcześniej podświadomie sklasyfikował jako najmniej zaludnioną. Być może przez to, że ludzie dopiero się zbierali, a być może przez to, że po prostu nie zapowiadała się tak duża liczba gapiów — nieistotne, wszak była to decyzja mimowolna, nieprzemyślana.
Rozglądnąwszy się w poszukiwaniu wolnych połaci złożonych z kilku miejsc, w których zminimalizowałby ryzyko bycia zaczepionym przez kogoś nieproszonego, ujrzał dwie bardzo niecodzienne postacie. Pierwszą, nieco normalniejszą, było dziecko. Chłopiec, który sięgał mu może nieco powyżej bioder, a mimo to również zapragnął rozrywki w postaci patrzenia na mordobicie. Cóż, Tohaku nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, bo drugi jegomość był znacznie bardziej niecodzienny. Kontrast dosłownie raził w oczy. Z jednej strony laska, która mogłaby sugerować, że tamten miewa problemy z kręgosłupem, a z drugiej cała ta zbrojownia składająca się na drobną personę. Gdyby tego było mało, to twarz tajemniczego nieznajomego była ukryta pod drewnianą maską. Siedemnastolatek spotkał już kilku dziwaków w swoim życiu, ale ten był zdecydowanie najdziwniejszy, czego nie przyćmiewała nawet otaczająca go aura.
No ale nie powinien tak stać w przejściu, prawda? Otrząsnąwszy się z delikatnego szoku poznawczego raz jeszcze przeskanował wolne siedzenia w poszukiwaniu jakiejś w miarę skąpo zaludnionej połaci i udał się tam, by rozsiąść się wygodnie. Udanych igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Isei
Martwa postać
Posty: 442
Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
Wiek postaci: 24
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
GG/Discord: Silens#9436

Re: Trybuna północna

Post autor: Isei »

0 x
Obrazek

It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna północna

Post autor: Natsume Yuki »

Zakapturzony i zamaskowany Yuki spokojnie przyglądał się całej sytuacji, wliczając w to zarówno areny, które aktualnie dopiero były w stanie przygotowywania, jak i na powoli zapełniające się trybuny. Sam mężczyzna był w sumie zaciekawiony tym, jakie indywidua zjawią się w tym sektorze - i czy uda im się zachować względny spokój i kulturalnie obserwować pola walk, czy zapanuje ogólny chaos i jakieś konflikty - jak to zresztą często bywa w takich sytuacjach, kiedy zderzały się różne ludy, kultury i zażyłości. Zresztą, do tego ostatniego wystarczyło spojrzeć na to, co się wydarzyło na głównym placu wcześniej - Sagisa, Ichirou i nieznajomy Kaguya (który, wnioskował, był uczestnikiem turnieju imieniem Yoshimitsu), ich prychanie na siebie i niemalże sięganie po broń przy najmniejszej sposobności.
Z jednej strony - była to głupota. Z drugiej jednak... ciężko ich winić? Różnice istnieją, a utrata kontroli nad samym sobą to, niestety, coś normalnego.
Najpierw spojrzał na jakiegoś chłopca - na oko miał może dziesięć, jedenaście lat. Nie wyróżniał się za bardzo: szara, trochę znoszona yukata, chude ciało, ciemne włosy. Nic niestandardowego, zwłaszcza jeśli pochodził z jakichś krain gdzie panowała jakaś forma ubóstwa. Cóż, takie turnieje to dla nich główna forma rozrywki, więc możliwość obejrzenia walk shinobi (i samurajów) mogło dawać im chociaż odrobinę ulgi od smutnej codzienności.
Niewiele później, na trybuny wkroczył również jakiś inny młodzik, o kędzierzawych włosach i względnie bladej cerze. Cóż, przynajmniej wyglądał zdrowiej niż to dziecko. Chyba. Ciężko było dokładnie określić, zwłaszcza przy warunkach fizycznych i różnicy wieku. Dobra, to jeszcze inaczej - przynajmniej wyglądał mniej biednie, i na wyszkolonego. Trochę lepiej.
Ostatnim, kto się mu rzucił w oczy, był... chyba bardziej rozmowny. Wysoki, o ciemnych włosach i czarnych niczym węgiel oczach, powoli podszedł do Yukiego, dzierżąc w dłoni jakąś parasolkę. Zatrzymał się tuż przed nim, i spojrzał na Natsumego widocznie oceniającym spojrzeniem. Już ten element mu się nie spodobał - takie gesty zwykle robi ktoś, kto albo planuje powodować kłopoty, albo jest zwyczajnie bezczelnie pewien swego. No, ale lepiej na razie nie wysnuwać wniosków. Zwłaszcza patrząc na to, że okazywał mniej więcej tyle emocji, co kiedyś sam Natsume - czyli równie dużo co standardowy kamień przy rzece. No, zobaczymy, czego tak naprawdę będzie chciał chłopak...
...przysiąść się?
Yuki powoli kiwnął głową, sięgając dłonią po swoją "laskę", by po prostu wziąć ją do dłoni. Następnie lekko się przesunął, tak by nieznajomy mógł usiąść.
-W rzeczy samej, dlatego wybrałem to miejsce - powiedział spokojnym, nieco beznamiętnym tonem. - Sam jestem ciekaw, co pokażą uczestnicy... proszę.
0 x
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Trybuna północna

Post autor: Kamiyo Ori »

Cierpliwość jest cnotą, która możemy łatwo osiągnąć wykonując bardzo prostą czynność, jaką jest czekanie. Niestety utrzymanie tej cechy dłużej niż kilka minut u kogoś takiego młodego jak Kamiyo jest niezwykle trudne i męczące. W związku z przeciągającymi się organizacyjnymi przestojami i faktem, że nikt jeszcze nie bił się po mordach, wzrok Oriego przeskakiwał sobie wolno po innych trybunach i różnych osobach wokoło. Medytacyjne sztuczki, które stosował były niezwykle skuteczne i niepokój, który wcześniej towarzyszył mu od momentu zepchnięciu przez tłum w tą część trybun opuścił go niemal całkowicie. A może po prostu zapomniał się tym przejmować?

Wodzenie wzrokiem po co ciekawszych figurach pozwoliło mu na odepchnięcie widma znudzenia na dalszy plan, a jak pewnie wszyscy wiemy – nie ma gorszego wroga dla dwunastoletniego chłopca niż ono. Zwłaszcza, że w około działo się sporo interesujących rzeczy. Najwięcej było tych śmiesznych mężczyzn z kitkami i dwoma mieczami, więc zdążył się na nich napatrzeć wystarczająco. Powoli stali się nieodłączną częścią krajobrazu, co nie było zbyt stymulującym bodźcem wzrokowym dla chłopaka. Zwłaszcza, że przecież miał taki wielki wybór!

Zaczynając od powoli zapełniających się trybun napływ kolorowych postaci o różnych rozmiarach i kształtach dostarczył mu dużo rozrywki. Wyglądało nawet, że żółte włosy nie są, aż tak nietypowe jak myślał wcześniej! Od razu zrobiłoby mu się głupio po tym jak potraktował Ekko, kiedy go zobaczył po raz pierwszy. Ludzie mieli totalnie różne barwy, od naturalnych czerni po jakieś abstrakcyjne kolory jak biały czy czerwony. Oczywiście pigmentacja była dla Kamiyo równie bliskim tematem jak rachunek różniczkowy, więc czerpał z źródła doświadczeń pełnymi garściami. Coraz bardziej zdawał sobie sprawę jak bardzo jest ograniczony jego świat i jak niczym żaba na dnie studni miał wąski ogląd na świat.

Zaczął też zliczać gapiów, co spowodowało, że złapał się za głowę. Liczby, jakimi zaczął operować przerosły jego wszelkie poprzednie szacunki, które wówczas były bardzo szczodre w jego mniemaniu. Rzeczywistość to jednak zweryfikowała.

Gdy w końcu wędrówka jego wzroku skończyła bieg po całych trybunach zdecydował się przyjrzeć bliżej najbliższemu otoczeniu. Większością byli prości ludzie o prostym ubiorze, którzy często patrzyli na chłopaka z ukosa. On jednak zbyt zajęty odkrytą zabawą nie miał głowy, by jakoś przeanalizować fakt co wzbudzało tego rodzaju niechęć w jego osobie. Zresztą najpewniej było to, to co zawsze. Wyglądał biednie i myśleli, że przyszedł na żebry. Śmiechu warta hipokryzja ludzi, którzy twierdzą, że ilość gotówki określa stan zamożności.

Obracając się na krześle przyglądał się tym mniej i tym bardziej inteligentnym twarzom zebranych ludzi. Niektórych nawet nie widział, bo zdecydowali się na jakieś fikuśne maski czy jakieś szaliki. Inni wykazywali nadspodziewaną przezorność i zabrali parasolki ze sobą. Ori podniósł głowę, aby zweryfikować, czy warunki atmosferyczne skłaniały do takich działań, ale pomimo kilku leniwych chmurek nie było na czym oprzeć tej teorii. Widać wszędzie ludzie mieli swoje dziwactwa. Pytanie jak tą wiedzę spieniężyć.

W końcu jego wzrok padł na młodzieńcu, który miał zasłoniętą twarz, ale nie całą tak jak cudak w zbroi, ale głównie nos i usta. Nie miał też dziwnego aparatu, jak mężczyzna, którego widział na placu. Tego co tak zgrabnie przywitał i pożegnał. Nie… Ten wyglądał jakby coś z nim było nie tak. Doszedł do takich wniosków dzięki dość potężnej gimnastyce mentalnej opartej o właściwości filtracyjne materiału, gęstości powietrza i tego, że gwiazdy w nocy świecą. Mówiłem.
- Uau. – Wyrwało mu się z ust spoglądając na młodzika, który zajął miejsce o rząd wyżej niż on, jednak w tym samym szeregu.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Sae
Posty: 149
Rejestracja: 26 lut 2020, o 09:44
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Smukła, przez co wydaje się wyższa niż w rzeczywistości. Brązowe włosy do ramion i prawie czarne oczy. Uroda i akcent typowe dla Prastarego Lasu. Ciemnobrązowe spodnie i dopasowana, beżowa bluza. Czarne buty z otwartymi palcami. Pachnie lasem i rosą.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach oraz torba
Lokalizacja: Sogen

Re: Trybuna północna

Post autor: Sae »

Turniej miał się niebawem rozpocząć i trybuny powoli zapełniały się ludźmi, a w ich tłumie znalazła się niepozornie wyglądająca dwójka shinobi z Shinrin. Po raz pierwszy od kiedy przybyli do Watarimono mieli na sobie stroje służbowe, lecz poza kaburami na udach nie wyglądali na uzbrojonych. Pośród tak barwnych postaci jakie przewinęły się przez plac przed siedzibą, Takane Senju oraz jego nastoletnia córka Sae zlewali się w szarą masę stanowiąc jedynie niezbyt ciekawy element otoczenia. Sama konstrukcja areny... cóż, zrobiła ogromne wrażenie na dziewczynie, która rozglądała się po niej oczarowana. W pewnym momencie wpadłaby na jakiegoś staruszka, jednak ojciec w porę położył jej dłoń aa ramieniu i poprowadził do miejsc znajdujących się w jednym ze środkowych rzędów. Jak przed chwilą stwierdził chłopak siedzący dokładnie przed jej ojcem, widok stąd był idealny.
- Bałam się, że nic nie uda nam się zobaczyć, te trybuny z zewnątrz wydają się takie wielkie - zwróciła się do ojca, gdy już bezpiecznie zasiedli. Takane odchrząknął tylko w odpowiedzi zakładając ręce na piersi i skanując wzrokiem trybuny pod nim. W tym czasie Sae również przyglądała się co ciekawszym osobnikom, jednak wyraz jej twarzy zdradzał jedynie uprzejme zaciekawienie. Najbliższym z nich był zamaskowany mężczyzna siedzący nieopodal, od strony jej ojca... na niego jednak wolała nie gapić się tak otwarcie. Nie znała osobiście nikogo, kto ukrywałby swoją twarz i instynkt podpowiadał jej, że to nie wróży niczego dobrego. Gdy jednak przeniosła wzrok dalej, zauważyła że nie była jedyną osobą, którą zainteresował wygląd mężczyzny. Kilka lat młodszy od niej chłopiec w łachmanach, może czyjś służący? Jeśli ich spojrzenia się spotkają, uśmiechnie się do niego przyjaźnie. Na razie jednak żadnych samurajów, a bardzo liczyła na to, że uda jej się jakiegoś spotkać. Miałaby na czym zawiesić oko, gdyby walki jej się znudziły, co w gruncie rzeczy było całkiem prawdopodobne.
- Sae. - Głos Takane przebił się przez gwar rozmów i zwrócił uwagę dziewczyny, która spojrzała nań zaskoczona jego tonem. Miała wrażenie, jakby coś przeskrobała, ale nie była pewna co. Wypuściła trzymane w płucach powietrze nim odpowiedziała niepewnie.
- Chichi-ue? - Nie zawsze zwracała się do ojca w taki sposób, ale sytuacja i otoczenie tego wymagały.
- Ludzie nie lubią, jak ktoś się im przygląda - odpowiedział i ponownie położył swoje dłonie na kolanach. Na chwilę zerknął na swoją córkę, która spłonęła rumieńcem, po czym odwrócił wzrok. Sae wiedziała co to znaczy: została zganiona, gdyż nie była wystarczająco dyskretna. Przyjęła słowa Takane z pokorą kiwając głową i sama również utkwiła spojrzenie w arenie wyczekując z niecierpliwością pierwszej walki.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Isei
Martwa postać
Posty: 442
Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
Wiek postaci: 24
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
GG/Discord: Silens#9436

Re: Trybuna północna

Post autor: Isei »

0 x
Obrazek

It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Trybuna północna

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna północna

Post autor: Natsume Yuki »

Trybuna zaczynała się powoli zapełniać - coraz więcej twarzy, które zauważył nieco wcześniej na placu przed siedzibą Musashiego, pojawiały się w tym sektorze. Najbardziej prominentnym tego symbolem było zjawienie się shinobiego z klanu Kaguya, który wcześniej przeprowadzał rozmowę z lekkim spięciem z Ichirou. Białowłosy wszedł na trybuny i powoli się ukłonił na powitanie, możliwe że komuś niedaleko - ale zamaskowany Natsume i tak obrócił lekko głowę w jego kierunku i opowiedział w jego stronę skinięciem głowy. I niczym więcej - skoro się przywitał, to etykieta wymaga żeby na to powitanie odpowiedzieć. Nawet jeśli on sam nie miał największego mniemania o klanie Kaguya (w końcu jeden z członków tegoż szczepu złamał jego rodzinny miecz), to nie patrzył na jednostki przez pryzmat swoich przekonań. Gdyby tak robił, to musiałby też gardzić wszystkimi Hoozuki i Hoshigaki za to, że doprowadzili do wojny i zabili liderkę jego klanu.
Nie można żyć wyłącznie nienawiścią.
Następnie Yuki spojrzał lekko do tyłu, by zobaczyć kto usiadł tuż obok nich, praktycznie - za ich plecami. Wychodziło na to, że był to jakiś duet, z którego ciężko było wywnioskować ich rzeczywiste pochodzenie. Był to jakiś posępnie wyglądający mężczyzna w kwiecie wieku, mogącym sięgać w okolice czterdziestej wiosny. Obok niego zaś siedziała jakaś młoda dziewczyna, która - sądząc z jej dość delikatnego wyglądu - jeszcze nie osiągnęła dojrzałości. Hm. Gdyby chcieli po prostu widzieć pole walki, zapewne lepsze miejsce znajdowałoby się przed Yukim i jego nowym towarzyszem rozmowy - o ile Natsume nie był wysoki, to miał na plecach wielki, tasakopodobny miecz, a Isei - sądząc z tego jak się przedstawił - nie należał do najniższych ludzi w okolicy.
Cóż. Ich wybór.
-Zdarzyło mi się być na innych turniejach - przyznam, że to dobre... i pouczające widowisko - odparł spokojnie na słowa młodzieńca. - Nie znam prawie żadnego z tych imion, więc ciężko mi będzie określać faworytów. Po prostu liczę, że pokażą dobre show...
Uśmiechnął się lekko - ale tego raczej Isei zobaczyć nie mógł.
-... aczkolwiek niektóre z tych walk zapowiadają się interesująco. Na przykład właśnie ta walka Kaguyi z Hyuugą - dwóch kombatantów na bliski dystans... jestem ciekaw wyniku.
Tu ponownie zwrócił głowę w kierunku przechodzącego niedaleko Yoshimitsu.
-... o wilku mowa.
Ponownie zwrócił głowę w kierunku Iseia, przy okazji kiwając głową powitalnie, z dozą uprzejmości. Skoro się przedstawił, to Yuki nie miał powodu żeby nie odpowiedzieć na gest przywitania.
-Kensei. Miło poznać.
0 x
Awatar użytkownika
Tohaku
Postać porzucona
Posty: 271
Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Pralkarz#9998

Re: Trybuna północna

Post autor: Tohaku »

Trybuna stopniowo wypełniała się ludźmi i o ile w zwykłej, codziennej sytuacji Tohaku zacząłby odczuwać pewien dyskomfort, to panująca wokoło atmosfera skutecznie łagodziła niepokój. Szmer wszechobecnych rozmów działał dla odmiany kojąco, przez co nawet tak aspołeczna jednostka mogła dać się ponieść uniesieniu i ze zniecierpliwieniem wyczekiwać pierwszych pojedynków.
Coś jednak było nie tak, a to coś było młodym chłopcem, na którego wcześniej zwrócił uwagę. Normalnie pewnie zapomniałby o jego istnieniu, ale bycie obserwowanym zdecydowanie nie należało do rutyny, prawda? Wzrok Tohaku, dotychczas wyczekujący i skupiony na arenie, przeniósł się leniwie na czarnowłosego obdartusa. Obdartusa? Właśnie, jego mózg wcześniej tego nie zarejestrował, ale ubiór tamtego zdecydowanie nie pasował do klimatu i aż prosił się o jakieś paskudne choróbsko. Mimo to pierwszym pytaniem, które cisnęło się na usta, było: "gdzie są twoi rodzice?", ale w porę ugryzł się w język. Przecież sam stracił swoich w podobnym wieku, a po pierwsze zwyczajnie, ludzko nie chciał być niemiły, a po drugie po co ryzykować poruszenie, które mógłby wywołać ewentualny płacz nastolatka?
Nie jest ci zimno? — Wyżej wymienione powody, które w gruncie rzeczy zamknęły się w kilku sekundach obserwacji, zaważyły ostatecznie o prostych słowach, które wydostały się na wolność, delikatnie stłumione przez cienką maseczkę.
Podobnie jak z czarnowłosym sprawa miała się z innym dzieckiem (dzieckiem?), które mu się przyglądało. Normalnie zignorowane, w tym wypadku zapracowało sobie na przepełniony niechęcią wzrok, gdy zaledwie na chwilę spojrzał w stronę Sae. Na szczęście tamta nie była tu sama, dlatego skarcona przez rodziciela przestała go niepokoić. Ech, to całe zainteresowanie zaczynało się robić męczące. Dla dzieci nawet najmniejsze zagadki były godne zbadania, przez co maska w tym wypadku działała jako mieć obosieczny, dając siedemnastolatkowi niechcianą atencję. Już miał wrócić wzrokiem do swojego "rozmówcy", gdy na pierwszą arenę wszedł sędzia, by ogłosić inauguracyjną walkę.
Serce jakby zamarło, a panujący wokół gwar ucichł.
Hōzuki Harisham. Hōzuki. Czy on powiedział, kurwa, Hōzuki? Co do tego nie można było mieć wątpliwości.
Wszelkie sprawy doczesne ulotniły się z głowy Tohaku, ustępując miejsca płonącej nienawiści, która taranowała wszystko na swojej drodze. Podświadomie wiedział, że może tu walczyć któryś z tych skurwysynów. Podświadomie wiedział, że nie każda jednostka jest odpowiedzialna za to, co przeżył. Świadomie wiedział, że prawdopodobnie nigdy się z tym do końca nie pogodzi. Dłonie odruchowo zacisnęły się w pięści, a krew uderzyła do głowy, gdy z napięciem wpatrywał się w pierwszą arenę, całkowicie ignorując postaci pojawiające się na pozostałych. Nie słyszał nawet ich nazwisk, cała moc przerobowa jego umysłu skupiła się na tym, by śledzić nadciągającą walkę. Miał oczywistego faworyta. Miał też drżące ciało, gdy starał się nie wybuchnąć. Sytuacja zgoła inna niż ta, która spotkała go przed kilkoma dniami. Tym razem był gotów choćby sam zeskoczyć na arenę i zająć się zębatym delikwentem, gdyby nie to, że był to bardzo, bardzo zły pomysł. Nie mógł zhańbić swojego rodu, zatem pozostała mu tylko chłodna nienawiść i bierna obserwacja. A szkoda.

W wątku: Kamiyo Ori, Sae (?).
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Isei
Martwa postać
Posty: 442
Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
Wiek postaci: 24
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
GG/Discord: Silens#9436

Re: Trybuna północna

Post autor: Isei »

0 x
Obrazek

It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna północna

Post autor: Natsume Yuki »

Cóż, tutaj Isei mógł mieć nieco błędną obserwację na temat tego, dlaczego Natsume w ogóle postanowił zjawić się na trybunach. Tutaj nie chodziło tylko o samo show, to raczej oczywiste. On sam również pragnął dowiedzieć się nieco więcej o shinobi z całego świata i o tym, co tak naprawdę potrafili pokazać na polu walki. Owszem, miał dość dużą wiedzę na temat większości klanów ninja z całego świata, ale sama wiedza nie zawsze była wystarczająca - zawsze dobrze było też zobaczyć całą tę teorię w praktyce. Nawet jeśli wiedział, co potrafił zrobić klan Hyuuga, to dopóki nie zobaczył tego na własne oczy i poznał plusy i minusy tej sztuki - nie mógł powiedzieć, że potrafiłby odpowiedzieć na agresję od członka tego Rodu. Shinobi uczyli się przez całe życie. I on sam również teraz chłonął wiedzę, obserwując wchodzących na arenę ninja.
Przyszedł tu głównie po to, żeby troszeczkę przywrócić się do świata żywych. Przez ostatnie kilka lat albo siedział bez przerwy na intensywnych treningach, albo wykonywał różne, niekiedy nieco problematyczne moralnie zadania. Taka możliwość odświeżenia się i wrócenia pośród żywych była... kusząca. Zwłaszcza, że od kiedy został Shirei-kanem, a później Shimakage, praktycznie nie miał możliwości na normalne, luźne rozmowy. Każdy jego rozmówca nagle zaczynał się zachowywać uniżenie, albo jakby nagle w jego rzyci pojawił się kij od miotły. Miał tego czasami dość.
A tu? Miła odmiana.
-Nie wiem czy najciekawsza - ale zapewne byłoby co pooglądać. Hyuuga są utalentowani w ofensywie, Kaguya zaś są znakomici w defensywie - ciężko będzie określić, co wygra: znakomita włócznia, czy znakomita tarcza? - powiedział z lekką nutą wesołości w głosie. - Tu też dużo zależy od możliwości samych walczących i ich poziomu opanowania sztuk walk. Ale mam jakieś oczekiwania wobec tego pojedynku.
Następnie spojrzał na pozostałe areny.
-Dawno nie widziałem też walczącego Douhito. A sądząc po gurdzie, którą nosił Souha, zapewne będzie to pojedynek z Sabaku; ponownie, ofensywa kontra defensywa, tylko nastawiona na widowiskowość i ataki obszarowe. Jeśli ktoś będzie w stanie zagrozić widzom, to zapewne właśnie ten... Shins, czy jak mu tam było. W innych arenach? Dopóki nie zaczną walczyć, nie określę co się zapowiada.
Te stwierdzenia były akurat czystą logiką, bazującą na doświadczeniach. Widział już kiedyś efekt bombardowania trybun przez Douhito - podczas Pustynnego Pogromu. Co prawda on sam wtedy był poza areną, ale i tak ujrzał wystarczająco, by wiedzieć żeby nie podważać talentu destrukcyjnego tegoż klanu.
Następnie zwrócił głowę w kierunku Iseia, który wspomniał która walka najbardziej będzie go intrygować. Ciekawe. Akurat o tej powiedziałby najmniej - znał możliwości Uchiha i ich dominację pod względem kontroli ognia plus Sharingana, lecz póki co większość z nich z którymi miał do czynienia byli ekspertami genjutsu. A na takich turniejach walki genuserów były... najnudniejsze. Mało widać, cała walka dzieje się tylko w umysłach. Emocje jak przy myciu ryżu.
A to, że nie miał szacunku do użytkowników iluzji, to już inna sprawa. Genjutsu uważał za sztukę wybitnie tchórzliwą i niehonorową.
-Co wzbudziło Twoje zainteresowanie tą walką, Isei-san? Bo, by być szczerym, nie wiem czy po tym pojedynku nie oczekuję najmniej.
0 x
Awatar użytkownika
Isei
Martwa postać
Posty: 442
Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
Wiek postaci: 24
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
GG/Discord: Silens#9436

Re: Trybuna północna

Post autor: Isei »

0 x
Obrazek

It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość