Zamieszczane są tutaj ważne ogłoszenia dotyczące zarówno spraw organizacyjnych forum, jak i ogłoszenia dotyczących samych graczy. Jeżeli więc Administracja pragnie coś ogłosić, szukacie kogoś do wspólnej rozgrywki albo jeśli chcecie zaznajomić się z aktualnymi konkursami, to to jest najlepsze ku temu miejsce. Ponadto jest to też dział, w którym można skontaktować się z Administracją.
Ario
Martwa postać
Posty: 2603 Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
GG/Discord: Boyos#3562
Post
autor: Ario » 25 sie 2025, o 15:00
Siedziba Władzy, Raigeki, Antai
Lato, Rok 395
Przy stole Shirei-kana siedziała Chino, która opierała się ręką o brodę i trzymając kunai wydrapywała w nim jakieś wzorki. Dookoła niej były porozrzucane wióry, które zdążyła już zeskrobać. Naprzeciwko niej siedział starszy mężczyzna w wyjściowej szacie.
- Chino-dono, nasi informatorzy nie mogą się mylić. Jeżeli Klan Kujaku planuje odwet za zajęte przez naszą ekspansję ziemię, to Pani Kagada i jej zespół są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nalegam, aby wezwać drugiego seinina i wysłać tam oddział wsparc....
Wywód mężczyzny przerwało potężne uderzenie pięścią w stół. Chino siedziała teraz wyprostowana, patrząc na niego ewidentnie zła.
- Kurwa! - krzyknęła. - Żaden seinin. Ja pójdę. Wezmę kilkunastu ninja i rozwalimy w drobny pył przeciwnika. Tylko, problem jest taki, że jakiś baran w kolorowej szacie nie pozwala mi ruszyć na jebane pole bitwy do mojej przyjaciółki, tak gdzie moje cholerne miejsce! - tak, przytyk był ewidentnie w kierunku siedzącego z nią w pokoju mężczyzny. - Na co komu shirei-kan, który ma siedzieć za biurkiem jak jakaś ciota, co!?
Jej rozmówca cicho westchnęła.
- Chino-dono, technicznie owszem, jesteś shirei-kanem i głową rodu, ale istnieje masa powiązań...nazwijmy to delikatnie politycznych, ale też i wizerunkowych, przez które Twoje udanie się na pole bitwy sprawi, że może nastąpić atak ze strony Ryuzaku...chociaż tego nie podejrzewamy, to musimy być czujni. Poza tym, nie możemy sobie pozwolić na Twoją stratę. Ze względu na Twoją...formę...musisz jeszcze dojść do siebie.
- Już dawno doszłam do siebie! Człowieku, czy Ty rozumiesz, że jak Kagada sama podbije te wschodnie wybrzeże, to potem nie da mi spokoju przez następne pięć czy dziesięć lat?
- Owszem, Chino-dono, rozumiem, jednak musisz być powściągliwa. Jesteś najmłodszą shirei-kan na kontynencie i Twoją największą słabościa jest brak doświadczenia. Każdy przeciwnik zdaje sobie sprawę, że odniosłaś ciężkie rany po ostatniej bitwie i będą starali się Ciebie wywabić. Poza tym, Twój temperament żyje w pełnej zgodzie z naszymi klanowymi wartościami. Jesteś w pełni Kaminari i to oznacza, nie mniej, nie więcej, że będziesz chciała być na wojnie. Nasi przeciwnicy to wykorzystają.
Chino złapała się za twarz i pociągnęła dłońmi, tworząc dość śmieszną minę.
- Jaaasny chujuu...na co mi było to wszystko. - cicho westchnęła. - Po co zostawałam tą shirei-kan, myślałam, że będę mogła wszystko.
- Istotnie, Pani. Możesz wszystko, tylko nie wszystko jest zalecane.
Dziewczyna ponownie złapała kunai i zaczęła nim wyskrobywać jakieś wzroki na biurku. Westchnęła i oparła głowę na dłoni.
- Dobra, to co mogę zrobić.
Na te słowa mężczyzna poprawił się na krześle.
- Cieszę się, że Chino-dono zajmuje tak dojrzałą postawę i możemy przejść do...
Chino jedynie spojrzała na niego pełna złości przestając na chwilę skrobać, a facet momentalnie przyłożył pięść do ust i odchrząknął.
- Wysłałbym 100 zbrojnych. Wystarczy by utrzymać miasto. Pani Kagada jest ostatnią żyjącą spadkobierczynią Sumo Kaminari. Mówi się, że jest równie utalentowana co on. Mój ojciec był jego podwładnym, gdy tamten był jeszcze w randze seinina. Mówił mi, że był tak silny, że mógł zmieniać krajobraz wedle uznania. Miał cios o sile bijuudamy.
Kobieta westchnęła.
- No przecież ja to wiem. Poza tym ja nie po to chciałam iść na front, nooo....dobra, wyślijmy tych 100 zbrojnych.
Mężczyzna poprawił się.
- A po co w takim razie? Myślałem, że Chino-dono szuka walki.
Chino wbiła kunai biurko.
- To też...ale nie tylko po to. - kobieta położyła łokcie na stole i wsadziła głowę w ręce tak, że nie widać było jej twarzy, po czym dodała dużo ciszej. - Chciałam tam iść, gdyby ktoś ją musiał powstrzymać po tym, jak wpadnie w szał bitewny.
Hikagemono - Głębiny, Kinoko no Rakuen, Atarashi
Lato, Rok 395
Nad jednym ze statywów alchemicznych stał ubrany w futra i maskę mężczyzna. Jirou Kujaku, lider klanu Pawia spędzał więcej czasu w głębinach, niż w siedzibie władzy. Dostęp do niego miało tylko kilku zaufanych ludzi, tak samo jak możliwość wejścia do tego pomieszczenia. Gdy drzwi otworzyły się, Jirou właśnie wrzucił coś do fiolki, która wypełniona była różowym płynem. Nagle coś zabulgotało, a ciecz zmieniła kolor na zielony i zaczęła wytwarzać się gesta piana, która wystrzeliła w powietrze. Jirou odskoczył i odruchowo zasłonił się rękoma, jednak nie nastąpił żaden wybuch. Wyprostował się nie zwracając uwagi na to, że ktoś wszedł do środka pomieszczenia. Kimkolwiek jegomość był, również nosił na twarzy maskę, więc trudno było rozpoznać jego wiek. Wiadome było po budowie ciała, że to raczej mężczyzna.
- Fascynujące...naprawdę, fascynujące! - po czym odwrócił się w kierunku nowoprzybyłego. Ten trzymał w ręku zwój. - Coś się stało? Jestem w trakcie eksperymentu.
- Jirou-sama, Lider Soma oczekuje raportu z działań wojennych na półwyspie Atarashi. - ukłonił się, po czym podszedł wręczając zwój. Jirou wziął go i zaczął czytać. Ze względu na jego maskę, nie wiadomo było jaką przybiera minę. Nagle zwinął zwój i oddał go przybyszowi.
- Oczekiwać to sobie może od swoich podwładnych. My, a tym bardziej ja, nie odpowiadamy przed nimi. - odparł po czym odwrócił się do stołu.
- Istotnie, masz rację, ale...klan Kaminari od pewnego czasu prowadzi działania ekspansyjne. Zdążyli już odbić jedną osadę i miasteczko portowe. Póki co ich działania się zatrzymały, ale...to wszystko podobno sprawka seinin i jej drużyny. Chodzą w czterech ninja i odbijają osada po osadzie.
To dużo bardziej zaintrygowało Jirou, bo mężczyzna odwrócił się do mężczyzny.
- Wysłali Seinina? Kaminari Chino poważnie podeszła w takim razie do działań wojennych. Przecież te tereny i tak im się nie przydadzą. Nie da się odwrócić skutków meteorytu.
- Niby tak, tylko...oni chyba o tym nie wiedzą. Na ten moment nie spotkali nikogo silniejszego od nas. Jedynie Kujaku Kiroku umarł w służbie na statku. Według raportu świadków, seinin Kagada Kaminari przebiła mu klatkę piersiową na wylot i wyrwała serce. Tylko, że Kiroku był w randze Kogo...
- Rozumiem... - lider odwrócił się na chwilę i spojrzał na statyw alchemiczny. - Nie chciałem prowadzić wojny z Kaminari, ale nie mogę pozwolić na to, by poszli dalej. Musimy zatrzymać ich tam, gdzie są. Dalej znajdują się już bardziej strategiczne osady.
- Ym...jeszcze jedno. Oddziały Musana na południowym odcinku łapali Kaminari i...bebeszyli ich. Zakładam, że zaczęli działania wojenne po tym jak zobaczyli...to co Musan im zostawił.
Zapadła cisza. Jirou zacisnął pięść.
- To dureń...sprowokował ich? - zapytał, na co mężczyzna jedynie pokiwał głową. - Czyli tego seinina nie mogę wysłać przeciwko...jak ona była? Kagada Kaminari? - dopytał.
- Zgadza się.
- A więc jeżeli nie Musan to...
- Zgadza się, Jirou-sama.
Jirou cicho westchnął, dając wydźwięk świstu przez maskę.
- Ehh...nie chciałem ich ponownie używać ale widzę, że nie mam wyjścia. Wysłanie tam Musana tylko zaogni konflikt. Dobrze, niech będzie, zawezwij do mnie Shirę.
- Ona już tu jest.
- Gdzie?
Mężczyzna pokazał palcem na wejście.
- Za drzwiami.
Drzwi do środka otworzyły się, a do środka weszła blond kobieta z dwoma kucami, w mini kimonie, z dłuższymi zakolanówkami dochodzącymi nawet do ud.
- Cześć szefie, wzywałeś! - powiedziała, zadowolona machając do niego ręką. - A więc jestem.
Jirou patrzył jak kobieta pociesznie zbliża się do niego.
- Masz chodzić w masce jak tu chodzisz, to kwestie bezpieczeństwa.
- Jeny, przecież i tak mi nic nie będzie. - odparła, jednak widząc posturę Jirou, który nie poruszył się nawet milimetr, pokiwała głową i sięgnęła po jedną z nich ze stołu, po czym założyła na głowę. - Zadowolony?
- Tak. Teraz przejdźmy do konkretów. Dużo podsłuchiwałaś?
- Wszystko.
- To czemu nie weszłaś odrazu?
- Bo chciałam, żeby pomysł by przeprowadzić mobilizację wyszedł od Ciebie. Gdybyś mnie zobaczył, zwietrzyłbyś podstęp odrazu.
Jirou patrzył na nią, po czym pokiwał przecząco głową.
- Ty też jesteś w to zamieszany?
- Nigdy w życiu, to Pani Shira wyszła z propozycją. Ja tylko pokornie się do niej zastosowałem.
Nagle zza biurka wyszedł kot. To znaczy, prawie kot, bo miał dwa ogony i 6 nóg. Shira jak tylko go zobaczyła, ruszyła w jego kierunku, zrzucając maskę na bok i ukazując twarz. Doskoczyła do kota i w radości zaczęła go głaskać, na co kot zaczął się do niej łasić.
- Pan Smaczek! Jak tam kochanieńki, pańcia wróciła! Jak się bawisz? Dobrze co? U Jirou-sama jest dobrze, prawda? Karmi Cię? O taak, pokaż brzuszek. - kobieta ewidentnie cieszyła się na widok kota, bo przekazywała mu dużo czułości, a on sam wydawał się odwzajemniać uczucia.
Jirou machnął ręką.
- Dobra, dość. Mam Was już dość. Macie moją zgodę.
Shira jeszcze przez chwilę głaskała kota, po czym wstała i dumnie wyprostowała się. Odwróciła się i zaczęła iść w kierunku wyjścia. Na jej kimonie z tyłu miała wycięcie na plecy, a na nich wytatuowane dwa skrzydła, które wchodziły na jej barki i ramiona.
- Powiedz to. - powiedziała, jakby czekała.
Lider pawiów odwrócił się i podszedł do stołu, po czym się o niego oparł.
- Możesz zwołać Siostry Nocy.
Shira uniosła do góry rękę z zaciśniętą pięścią.
- Siostry znowu zawalczą razem. - odwróciła głowę w jego stronę. - Będziesz z nas dumny.
Jirou odwrócił się do kobiety.
- Zawsze jestem. Dlatego wykorzystuję Was tylko w kluczowych momentach. Pokaż im Shiro, siłę seinin Kujaku i jej oddziału. Jednak nie prowokuj bardziej niż musisz.
Shira mrugnęła do niego okiem, po czym wyszła z pokoju
---
Chino Kaminari - klik
Jirou Kujaku - klik
Shira Kujaku - klik
2 x
Nizan
Posty: 66 Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
GG/Discord: boyos
Post
autor: Nizan » dzisiaj, o 15:10
Wybrzeże Terenów za Murem, Południowa Strona
Zima, Rok 395
Na plaży stał wysoki, ponad dwumetrowy Oni. Jego ręka była zgięta w łokciu i tworzyła coś w stylu siedziska, na którym bezpardonowo spoczywała kobieta koło trzydziestki. Miała krótko ostrzyżone białe włosy i mnóstwo pieczęci na sobie. Mimo, że wydawała się być sama, wcale tak nie było. Jej własny oddział Gejsz był gotowy do reakcji w każdej chwili. Jednak pytanie, czy... miał do tego podstawy?
Było już grubo po południu, a ze względu na to, że zima nadchodziła nieubłagalnie, noce nadchodziły dużo szybciej. Śniegu jeszcze nie było, a każdy powiew od strony morza rzucał w stronę kobiety przyjemny, orzeźwiający podmuch. Mimo wszystko, Nori Mateki, seinin klanu Mateki, a także dowódczynia Gejsz, siedziała jakby znudzona. Brodę opierała o dłoń, a trzymając nogę na nodze, bujała jedną z nich w rytm wioseł.
Tak, przed nią, w odległości mniej więcej 100 metrów zacumowało ponad dwadzieścia statków. Nie była w stanie ich zliczyć wszystkich, bo były tak poustawiane, aby zasłaniały siebie nawzajem. Nori jednak miała przeczucie - i to słuszne - że było ich zdecydowanie więcej. Był w tym wszystkim jeden niepasujący element. Łódka. Mała łódka, która płynęła w kierunku brzegu.
Na samym czubku, jak gdyby nigdy nic, stał wyprostowany mężczyzna z założonymi rękami za plecami. Był wyprostowany jak patyk i szeroko uśmiechał się w kierunku oczekującej go kobiety. I o tyle, o ile Nori Mateki wydawała się niezbyt zadowolona tym, że musi tutaj w ogóle być, tak Hinagi Hozuki - Admirał Piątej Floty Cesarza - wręcz przeciwnie. Dopiero gdy łódka zbliżyła się na odległość pięciu metrów od brzegu, a jej dół zaczął szorować po piasku na dnie, mężczyzna wystawił dłoń w kierunku wiosłującego chłopaczka.
- Tutaj wystarczy. - powiedział. Łódka wbiła się w piach i zatrzymała, jednak sam Hinagi nie poruszył się o milimetr.
Lustrowali siebie nawzajem z Nori i mimo, że nikt o tym nie powiedział głośno, oni wiedzieli to doskonale.
Bitwa między nimi już się rozpoczęła.
- Hinagi Hozuki, Admirał Piątej Floty w służbie jego JEDYNEJ Cesarskiej Mości. - chłopak zaakcentował słowo "jedynej", po czym zrobił ukłon w kierunku kobiety na demonie. Jego kimono było ściągnięte z prawego barku, tak by na piersi odsłaniał duży znak "5".
- Spóźniłeś się, Admirale. - powiedziała przeciągle, po czym również poprawiła swoją pozycję na demonie. Oni jednak przypominał bardziej posąg, niż żywą istotę. - Dość blisko podpłynąłeś ze swoją flotą. Ponad dwadzieścia statków. Po co ten pokaz siły? - zapytała kobieta.
Co ciekawe, mężczyzna rozłożył teatralnie ręce na boki.
- Pokaz siły? Broń Cię Panie. To tylko moi przyboczni. - odwrócił się i wskazał dłonią na stojące tam statki. - Jestem bardzo wygodnicki, często lubię zmieniać statki na których sypiam. Poza tym... tutaj nic nie ma, więc po co miałbym Cię straszyć? Zgodnie z zapowiedzią, przychodzę jako posłaniec, nie wojownik.
- Wiem z czym przychodzisz. Nim wypłynąłeś, to już wiedziałam.
Na tą zaczepkę, Hinagi uniósł brew.
- Ajaj, to w takim razie, będę musiał zabić wszystkie kobiety w swojej flocie. No nic, taki los Admirała.
- Skąd wiesz, że donoszą mi kobiety? - zapytała.
- Strzelam. Wywieszę je nagie za statkiem i zobaczę, kiedy zareagujecie. Wtedy rozpoznam, czy któraś z nich szpiegowała. - powiedział, szczerząc się i obserwując reakcję Nori, która była taka sama. Czyli żadna, ewentualnie lekko znudzona. Dopiero po chwili Hinagi wybuchnął śmiechem. - Haha! Żartuję oczywiście! Gdybyś widziała swoją minę! W każdym razie, wiesz, że tak się robiło z wiedźmami? Topiło się je i jak wypłynęły to to wiedźmy, a jak nie wypłynęły... to nie są wiedźmami! Takie były kiedyś metody.
- Naprawdę wysłali tutaj największego przygłupa ze wszystkich Admirałów? - zapytała kobieta.
- Ale nie obrażamy. To ja powinienem być obrażony. - powiedział i... nagle jego aura zmieniła się. Wzrok zwęził się, a usta złaczyły w cienką linie. - Powinienem być powitany z należnym dla Cesarstwa szacunkiem, a Dzicy wystawili mi kobietę na demonie z pochowanymi jak szczury kunoichi po lasach? - wskazał dłonią na pobliski zagajnik. - Jaja sobie robicie? Gdyby nie bezpośrednie polecenie Pani Kiyoko, wyrżnąłbym Was w pień i z negocjacji byłoby tyle. Czemu nie pojawił się żaden Shirei-kan? Czemu jest tutaj tylko jeden seinin i to jeszcze kobieta?
- Shirei-kanowie to określenia Wasze, kontynentalnych. Poza tym, ja na Ciebie zdecydowanie wystarczę. - odparła. - Nie trać więcej mojego czasu, bo inaczej odejdę i zerwę negocjacje.
- Gówno możesz. - powiedział i na te słowa, dopiero Nori uniosła pytająco brew. - Masz mnie tylko przyjąć, a nie decydować o negocjacjach. Wiem więcej niż sobie myślisz. Puszczać kity to możesz tam swoim dziewczynkom, a nie mnie. Zagrajmy więc w otwarte karty. - odparł, po czym cofnął się o krok na łódce. - Admirałowie nie mogą opuścić morza. To jedna z zasad według Kodeksu. Jedynie Pani Kiyoko może opuszczać morze kiedy zechce. Aby Admirał mógł zejść na ląd muszą wydarzyć się dwie rzeczy. - Hinagi uniósł dłoń i dwa wskazujące palce. - Po pierwsze, każdorazowo musi zostać wyrażona zgoda Pani Kiyoko. - zgiął palec, zostawiając drugi. - A po drugie, musi dostać zaproszenie. Tak więc, na ten moment jesteś bezpieczna. Stąd Cię nie sięgnę.
- Istnieje też trzecia opcja. - powiedziała Nori, po czym zamachnęła sie ręką i na jej pierścionku nagle pojawiła się minimalna igła. Kobieta trzymała dłoń tak, jakby miała... zranić się w kciuk. - Jak Admirał zerwie się ze smyczy i ucieknie z młódką od "waszej Pani". Co, tyle słyszy się o "hodowaniu" Admirałów, a wystarczyła jedna dziewczyna, by przeciągnąć jednego na swoją stronę? To te Wasze zasady to chyba tylko dla niektórych obowiązują. Minęło tyle czasu, a Wy nadal go nie złapaliście. - Nori zeskoczyła z demona, po czym ruszyła w kierunku Hinagiego. Zatrzymała się kilka stóp od linii wody. Mieli do siebie pięć, sześć metrów. - Zapraszam Cię do wyjścia z wody.
- Kodari to łajza, rzeczywiście, ale nic nie poradzisz. Zawsze trafi się jeden, co się wyłamie. - odparł, zupełnie nie wzruszony tym, że kobieta jawnie próbowała go sprowokować. - Ale złapię go. Będzie mój.
- Przejdź do rzeczy. Z czym przypływasz?
Hinagi odwrócił się, po czym złapał skrzynkę i rzucił w kierunku Nori. Potem drugą, trzecią i czwartą. Wszystkie wylądowały idealnie obok siebie, a on sam odwrócił z powrotem do Nori i skoczył w jej kierunku. Wylądował przed nią, idealnie stając na palcach. Jednak jego pięty natrafiły na linię wody. Delikatnie chlupnęło. Ewidentnie zdziwiony odwrócił się za siebie, po czym spojrzał ponownie na Nori.
- Naruhodo... - odparł. - A więc tak pogrywasz.
- Co to za skrzynki? - zapytała Nori.
Wtedy jednak Hinagi z całym impetem zamachnął się i przebił dłonią Nori na wylot. Krew trysnęła dookoła, a w dłoni Hinagiego znalazło się serce, które jednym ruchem zgniótł. Tylko, że ciało Nori zamiast upaść na ziemię, zmieniło się w breję, która rozlała się dookoła. Hinagi zamrugał, a na jego ręku nie było śladów krwi. Nie było też zwłok Nori.
Kobieta siedziała na demonie w tej samej pozycji co wcześniej.
- Interesujące. Gdzie popełniłam błąd? - zapytała.
Hinagi cicho westchnął.
- Osoba, która nie jest z Morza, nigdy nie odzwierciedli natury wody. Dla Ciebie woda to woda, dla mnie to życie. Inaczej ją czuje, niż Ty. - powiedział, po czym podrapał się po brodzie. - Ale nie ukrywam, samego momentu rzucenia przez Ciebie genjutsu nie wyłapałem. Jesteś dobra. Ale nie tak dobra, jak... nie ważne.
- Co jest w skrzynkach? - zapytała, ignorując to co mówił do niej Admirał.
- Cesarski Dar. Cztery skrzynki stali kantaiskiej. Czystej stali. - powiedział. - Założona blokada ograniczyła handel stalą z Kantai do minimum. Jedynie wysyłamy część do Kaigan i to w bardzo niekorzystnych dla nich cenach. Kto by pomyślał, że od tej stali są wszyscy tak bardzo uzależnieni. Jeżeli nasze nacje się dogadają, Cesarstwo jest w stanie wysyłać Wam dostawy stali. Czystej, nie tej niepełnej co pływa do Kaigan.
- A w zamian? - zapytała.
- To już nie z Tobą będę rozmawiać. - powiedział. - Dla Ciebie są skrzynki w ramach gestu dobrej woli, że Cesarstwo traktuje Was poważnie.
- Napewno chcesz iść sam? - zapytała kobieta.
- Prowadź. Miejmy to za sobą. - odparł. - Przebywanie daleko od Morza sprawia mi dyskomfort. Nie chcę być poza nim dłużej niż muszę.
Czysta Stal Kantaiska staje się niedostępna dla wszystkich poza Cesarstwem. Na kontynencie pojawia się "brudna" stal kantaiska, pochodząca z odzysku i tego, co Cesarstwo wyhandluje z Kaigan. W związku z tym pojawią się następujące zmiany:
Czysta Stal Kantaiska - Wytrzymałość 160 - do kupienia tylko i wyłącznie w Cesarstwie. Cena wzrasta z 50% do 100% drożej per wyrób
Brudna Stal Kantaiska - Wytrzymałość 140 - do kupienia na kontynencie. W Kaigan cena takiej stali wynosi 200% drożej per wyrób, poza Kaigan 300% drożej per wyrób
Ważne : Wszelkie istniejące przedmioty zostają tak jak były. Zmiana tyczy się tylko NOWYCH zakupowanych przedmiotów lub tych, które będą przetwarzane przez kuźnię. Jeżeli ktoś będzie jednak naprawiał istniejący przedmiot, to musi zastosować w rozliczeniach powyższą mechanike.
---
1 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości