[Runda 1]Akodo Hayami vs Sanada Atari [ZAKOŃCZONA]

Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Runda 1]Akodo Hayami vs Sanada Atari

Post autor: Natsume Yuki »

Atari, 4h szpitala.

GJ, naprawdę fajna walka ze strony obu walczących~
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: [Runda 1]Akodo Hayami vs Sanada Atari

Post autor: Hayami Akodo »

To wszystko...działo się zbyt szybko. O wiele za szybko. W jednej chwili walczył, szarżował do przodu, atakował Atari z całych swoich sił i mocy, a moment później Atari podnosiła się z pomocą sędzi, krwawiąc z przeciętej klatki piersiowej. Stał niepewnie, wciąż jeszcze zszokowany i wstrząśnięty, nie mogący uwierzyć w swoje zwycięstwo. Jedna wygrana walka na turnieju nie znaczyła przecież tak naprawdę nic, nie była epokowym czynem w dziejach świata shinobi zmieniającym postać rzeczy, ale zawsze wzbogacała jego doświadczenia. Uśmiechnął się delikatnie, zaskoczony. Błędne, złote oczy zaczęły szukać znajomych postaci na trybunach, mimowolnie szukał Sagisy, zastanawiając się, czy widziała jego mały-wielki triumf tego dnia, w cieple słońca...
Aaach, jakże naiwne było to słodkie myślenie, że kogokolwiek obchodziła jego walka. Przecież, gdy turniej się zakończy, a uczestnicy rozjadą się do domów, znajdzie się wiele nowych spraw. Pojawią się nowe informacje, nowe wydarzenia i ludzie zapomną nawet, kim był Hayami Akodo - chyba, że znajdzie się ktoś, kto widział go w pobliżu Shijimy. No właśnie...

Shijima.

Z jednej strony - mówił sobie - Shijima jest silny, poradzi sobie, ale z drugiej strony bogowie nie zsyłają przeczuć na darmo.

Dlaczego więc tak bardzo się przejmował? Martwił? Dlaczego w jego głowie uparcie odtwarzały się stare wspomnienia, spychając na margines kwestię tajemniczego krewnego czy przyjaciela, którego nienawidziła własna rodzina, gdyż śmiał się wyróżniać?
Ludzie nienawidzili niezwykłości. Jeśli było się samurajem, trzeba było się trzymać skostniałych zasad, nie opuszczać ani jednego przecinka w starych kodeksach, bo przecież co ludzie powiedzą?. Shinobi powinien był trzymać się ze swoim klanem, ze swoją rodziną - Uchiha z Uchiha, Yamanaka z Yamanaka, Sabaku z Sabakami, a jeśli był wyrzutkiem, to nikomu nie włazić w drogę i najlepiej to plątać się gdzieś jak mała Anaki, którą wtedy spotkał w hotelu. Dziewczynka o niebieskich oczach, szczerych, wpatrzonych w niego wtedy niepewnie, podobna do dzikiego zwierzątka o zielono-czarno-różowym futerku, śmierdząca jak mały skunks...Cóż, mimo jej zapachu i innych czynników Hayami jej wtedy pomógł. W ten sam sposób pomógł także małej, białej, przemienionej w białe kości po roku Aki. Uśmiechnął się smutno, wspominając zżartą przez robactwo uśmiechniętą twarzyczkę małej, to serce, które dawno już przestało bić, a które ofiarowywała mu w szczupłych dłoniach, wciąż walcząc z nieuleczalną zapewne chorobą.
Teraz...Ciekawe, co stało się z małą Anaki? Czy i ją pochłonęły bezdenne otchłanie świata shinobi, martwe, beznamiętne, rozłożone szeroko niczym nogi ostatniej wszetecznicy? Aaach, ten świat bywał taki...bezbarwny.

-To była dobra walka, Hoshigaki-sama, Sanada-san-skłonił się nisko obu kobietom. Po krótkiej chwili namysłu dodał jeszcze:-Jeżeli pani pozwoli, odwiedzę ją niedługo w szpitalu. Cieszy mnie, że oboje walczyliśmy dziś jak prawdziwi ludzie honoru.

Ludzie honoru, co...?
Słońce ślizgało się po skrwawionych ostrzach. Jak dobrze, że nie użył dzisiaj wakizashi...To do Sagisy winien należeć zaszczyt splamienia go krwią. Ona powinna unurzać je w ciepłym, drżącym z emocji ciele wroga, by zaznało krwi, posmakowało słodyczy szkarłatnej cieczy, okrywając go poczuciem zwyciężenia jak płaszczem - bo dla niektórych natur najstraszniejsza była jednak przegrana, a nie sama śmierć; powiem Wam więcej, natury takie powitałyby ją z rozkoszą i uśmiechem.
Shijima też był człowiekiem honoru. Człowiekiem sprawiedliwym. Wojskowym, przed którym śnieżna Hanamura otworzyła widać swoje ramiona, którego pokochały śniegi i mroki Hyuo. Uczciwość diabła śpiąca w Shijimie była przynajmniej pewna - i Hayami naprawdę wierzył w tą jego pewność, choć w chwili obecnej targały nim wątpliwości.
Skłonił się uprzejmie widowni, dziękując w ten sposób tym, którzy wykrzykiwali jego imię, imię zwycięzcy - wypada podziękować przecież za wsparcie - a potem odszedł spokojnym, wolnym krokiem z areny, kierując się w stronę miasta.
Był, mimo wszystko, szczęśliwy.
Nie wygrałeś z dziewczyną, Hayami.
Wygrałeś z wiatrem.
A jeśli pokonałeś wiatr...to może?



ZT Z ARENY ----- > Biały Dystrykt

Dziękuję Natsume i Atari za walkę i przyjemne sędziowanie oraz cierpliwość o/
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Atari Sanada
Gracz nieobecny
Posty: 275
Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
Multikonta: Yama-uba

Re: [Runda 1]Akodo Hayami vs Sanada Atari

Post autor: Atari Sanada »

Drewniana broń dzierżona przez drobne kobiecie dłonie przecięła powietrze wzbijając charakterystyczny świst. Szare oczy pełne determinacji odkryły sposobność, idealna chwilę na wykorzystanie swojej pozycji do wyprowadzenia kilku porządnych uderzeń. Jakże niedoświadczona, młoda rybaczka mogła spodziewać się, że samuraj wyszarpnie z pochwy miecz z taką szybkością. Ciało spięło się, mięśnie zaparły chcąc uciec przed rozpromienianym błękitną poświatą ostrzem. Ćwiczebna broń Atari zderzyła się z kataną pozostawiając na niej wyraźny ślad. Nadszedł kolejny, a zbliżające się ostrze wywoływało coraz to większe przerażenie na twarzy młodej kobiety. Wzmocniona broń przecięła górną część kimona, rozdarła bandaże okrywające piersi i gładko orała skórę niemalże po samą brodę. Czubek ostrza rysował mostek i kości żeber, fala paskudnego bólu zalała umysł Atari wywołując tak silne doznania, których do tej pory nie miała nieprzyjemności poznać. Usta otworzyły się bezwładnie, a z gardła wydarł się mimowolny krzyk. Upadła na ziemię wypuszczając swoją ćwiczebną broń. Oczy spowiła lekka mgiełka mroku, a serce szarpało się szaleńczo jakby chcąc opuścić poranione ciało. Szare oczy pełne bólu bezmyślnie wpatrywały się w białe skupiska chmur leniwie przemierzające nieboskłon. Przegrała.
Czas przestał mieć znaczenie, puste myśli przepełniały głowę skupiając się na coraz większym cierpieniu. Adrenalina uchodziła z ciała, a wraz z nią słodki naturalny środek przeciwbólowy. Bladą twarz Atari zasłonił cień, sędzia o rybiej aparycji. Silne ramie pochwyciły delikatnie plecy i postawiło zranione ciało na nogi. Obraz w szarych oczach zawirował i znów stanął przed nimi samuraj składający pokłon. Dziewczyna próbowała się odezwać, ale klatka piersiowa wybuchła mocniejszym bólem. Usta zacisnęły się mocno w milczeniu, a po chwili dwie kobiety opuściły arenę w stronę szpitala.

[z/t]
- 2x Kunai
- 1x Boken
- 1x Płaszcz
0 x
Obrazek
Theme | Głos | Wygląd | #5f9ea0
Zablokowany

Wróć do „Arena”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość