[RUNDA 1] Shiga vs Daishi Ayako [ZAKOŃCZONA]

[Papyrus]

Czerwony punkt - Shiga
Bladozielony - Ayako
Czerwone przeźroczyste - ogniste tornado Nagłe pojawienie się przeciwniczki za plecami było ciekawą decyzją. Wyglądało na to, że miała zamiar przejść do walki bezpośredniej, a na pewno skrócić dystans. Do tego samego dążył Shiga, który miał zamiar swoimi potężnymi Katonami postawić przeciwniczkę w szachu. Któremu się udało? Ponownie dwójka zaczęła biec do siebie. Ayako była szybsza, jej udało się stworzyć wodny bicz, który posłała prosto w kierunku Shigi, cały czas się zbliżając. Ale w tym samym momencie tajemniczy płomień zaczął tańczyć po ciele Shigi, w kilka chwil rozszerzając się z zawrotną wręcz prędkością i doprowadzając wodny bicz do totalnego wyparowania w ułamku sekund. Ayako podjęła się prób uniku, odskoku do tyłu. Jednak połączone prędkości rozszerzania się ognistego tornada i prędkości poruszania się Shigi okazały się zbyt duże żeby Ayako mogła uniknąć tego. Tornado złapało ją w swoje objęcia, błyskawicznie doprowadzając do parowania ciała dziewczęcia. Zmieniające się w wodę, która natychmiast była odparowywana, bardzo szybko zmniejszały ilości chakry dziewczyny. Ucieczka była niemożliwa,
odskok do tyłu byłby natychmiast kontrowany poruszeniem się Shigi do przodu. Nie było ratunku. Sędzia musiał zainterweniować, mimo założenia Shigi żeby ten zakończył technikę zanim zabije przeciwnika. Sędzia jednym ruchem pojawił się na arenie, zabierając dziewczynę chwytając ją za niezmienioną w wodę część ciała. Wyciągnął ją z wiru, jednocześnie krzycząc głośno:
- Zwycięzcą pojedynku zostaje SHIGA! Walkę uznaję za zakończoną! - krzyknął mężczyzna,
wzbudzając okrzyki radości wśród widowni. Zawodu z powodu przegranej rodzimej Kunoichi. Festiwal emocji, mieszanina reakcji. A pośród wszystkiego Shiga, który mógł dumnie wyjść z areny jako zwycięzca.

Ładna walka. Moje komentarze na temat walki w stronę Ayako jako przegranej:

• Postaraj się nie spóźniać, albo dawać znać że nie spóźniasz. Tą turę uznałem z racji odwołania Shigi, ale pilnuj punktualności.
• Przegrałaś ponieważ tornado Shigi cię dorwało i nie miałaś możliwości z niego wyjścia. Szybko doprowadziłoby cię to do wyparowania i utraty chakry. Słabo u ciebie z planowaniem uników czy różnych scenariuszy. Popracuj nad tym.

Żadne nie ląduje w szpitalu, ale Ayako jest osłabiona z powodu znacznego odwodnienia. Może poruszać się samodzielnie.

[Hitsukejin Shiga]

Pierdyknę Soundtrackiem bo mogę.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=7wtfhZwyrcc[/youtube]

W sumie to było... trochę poetyckie. Takie starcie dwóch odwiecznych wrogów, ognia i wody. Oboje teraz dążyli do śmiertelnego, ostatniego starcia, gdzie rozstrzygnie się, który żywioł wygrywa odwieczną, trwającą wiekami, potyczkę. Shiga wiedział, że zwycięzca może być tylko jeden... I może być nim tylko On. Ale nie uprzedzając faktów, piękne starcie dwóch przeciwnych sobie elementów, gdzie jego katon był ciut na przegranej pozycji względem wody - mogła go łatwo wyjaśnić, gdyby wszystko trochę bardziej rozplanowała. Gdyby tylko walczyła odrobinę lepiej, kreatywniej, mogłaby być naprawdę paskudnym przeciwnikiem. A tak skazana była na porażkę i zgubę. Musiała przegrać, zbyt wiele stało na szali, by Shiga odpadł. Owszem.
Cała presja jaką chłopak odczuwał była stworzona przez niego samego i ona go dociążała do rzeczywistości niczym ołowiana kotwica. Ciągnęła w dół, sprawiała ból, cierpienia coraz więcej...
Zobaczył Chise, skierowaną ku arenie. Chciała zapewne, by ktoś jej powiedział kto wygrywa. Przez chwile wstrząchnęła nim głupia chęć krzyknięcia do niej "Spokojnie kochanie, zaraz wygram".
Nie, nie wolno uprzedzać dnia przed zachodem słońca, czy jak to szło. Trzeba wygrać, nim będzie się można tym obnosić. Ogień pokrył całe jego ciało, dając mu siłę żaru. Wystarczało w tym momencie zwyczajnie dopaść Ayako i zakończyć to wszystko. Owszem, tylko to się liczyło. Liczyły się już następne chwile i nic więcej, to one miały wszystko rozstrzygnąć. Tornado ognia zaczynało swój szalony taniec wokół ciała Jashinisty, gotowe niczym jego gniew - pochłonąć wszystko, co stanie na drodze. Ogień był za szybki dla dziewczyny, nie miała szans. Zaatakowała wodą, lecz ta wyparowała, rozśmieszając jedynie Shigę, odczuwającego podniecenie z bezradności przeciwniczki. Wiadomo który żywioł teraz wygrał. Zbliżył sie do niej, była szybka, ale jego ogień był szybszy. Ona mogła próbować mu uciec, ale nie była w stanie uciec przed pożogą - i tak jak zostało zapisane, ogień dotknął jej ciała, pozbawiając ją czakry i powodując, że wodniste ciało parowało i słabło w mgnieniu oka, z każdym ułamkiem sekundy, pieczętując jej los.
Chciała uciekać, a on chciał zabić. Napierał swym ogniem, który objął jej ciało bezlitosnym żarem... Mgnienie oka, ktoś sie pojawił, szarpnął dziewczynę, ratując ją od śmierci w ogniu.
Co? Sędzia? Co się stało? Już? To wszystko? Ale on chciał więcej. Chciał dominować... Sędzia wydobył dziewczynę, ratując jej życie i poinformował o zwycięstwie Strzygi.
Ten stanął spokojnie w miejscu, jego gigantyczne, porażające i przepiękne ogniste tornado kręciło się wokół jego ciała, wysyłając w stronę widowni podmuchy gorącego powietrza i oślepiając ich swym światłem. Jak gigantyczny stos całopalny. Ogień powolutku zaczął wracac, by po chwili zupełnie wniknąć w ciało chłopaka, pozostawiając go nietkniętym, ba, nawet nienaruszonym. Rozejrzał się po widowni, spokojnie obracając się i prezentując wszystkim. Wiwatowali, buczeli, bo przegrała ich rodaczka. Ale w większości byli zachwyceni pokazem. Dobrze.
Dostrzegł w tłumie znów ludzi przy Chise, dostrzegł Akashiego, swojego brata. Jednak przyszedł, jednak się zjawił, jak Shiga go prosił. Dobrze.
Jashinista ukłonił się do tłumu powodując kolejną falę okrzyków i zachwytów. Skierował swoje kroki ku swoim zabawkom, by je pozbierać - shurikeny, bełty, linkę... I opuścił arenę, dostojnym krokiem, zabierając wszystko, co jego. To była dobra walka. A o ile koszyczki nie kłamią, następny będzie Seinaru Kei. Ten którego poznał, znajomy Chise i jej znajomych bliska osoba. Zabawne.
Coraz bliżej Ciebie, Shinji. Coraz bliżej twojego serca, Chise. Coraz bliżej waszego podziwu, świecie. Nie spojrzał nawet na Ayako. Nie było powodu. Była przegraną, jej wyścig się tutaj skończył.

zt

[Ayako]

Dziewczynie dzięki pomocy sędziego, udało się wyjść z tego tornada. Walka została zakończona, niestety niepowodzeniem młodej Hōzuki. Ayako była przerażona. Ledwo udało jej się ustach na nogach. Po raz pierwszy poczuła, że może zginąć, że może raz na zawsze zniknąć z tego świata. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czuła. Jej ciało rozpadało się na kawałki, a ona nie mogła z tym nic zrobić. Jej przeciwnik był na tyle silny, żeby ją pokonać. Kogoś, którego w zasadzie nie da się zabić. A jednak on byk to w stanie zrobić. Sama myśl o tym przerażała dziewczynę. Wygląda na to, że będzie musiała o wiele więcej ćwiczyć, żeby pokonać innych. Jednakże przegrała z honorem. W końcu nie poddała się a walczyła do końca.
- Gratuluję wygranej - powiedziała ze sztucznym uśmiechem na twarzy - jednak wiedz, że stać mnie na więcej - powiedziała po czym nie oglądając się do tyłu wyszła z areny.

z/t