Trybuna wschodnia

Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Trybuna wschodnia

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Po zakończeniu koronacji, wciąż mając swój stalowo-srebrny diadem na głowie i pełne uzbrojenie przy pasku i na plecach, Natsume w końcu wyrwał się z pałacu cesarskiego i ruszył spokojnym krokiem w kierunku areny. Za jego plecami powoli kroczył Ranmaru Hideo, uzbrojony w tradycyjny łuk i z aktywnym Tsujiteganem w oczach. Niby miał robić za obstawę, ale i tak postanowił skupić się wyłącznie na obserwowaniu okolicy. Doskonale wiedział, ze wystarczy Yukiego ostrzec, on już sobie jakoś poradzi. A że umiejętności Ranmaru w kontrolowaniu swojego Kekkei Genkai były praktycznie równie dobre jak u Satoshiego, to Natsume nie musiał się zbytnio obawiać o możliwość "zauważenia" zagrożeń.
Yuki powoli przeszedł po dużym, drewnianym moście prowadzącym do Pałacu, i spokojnym spacerem po trasie Białego Dystryktu dotarł wreszcie pod wydrążony w litej skale amfiteatr. Musiał przyznać, że architektoniczna wyobraźnia wynajętych przez Zangetsu twórców miasta była naprawdę imponująca. Duża, ładna arena, z polami walk w połowie zalanymi wodą - żeby być prawdziwym charakterowi wysp - z dużą ilością dostępnych trybun, wykutych na bazie półek wewnątrz kamiennego stoku. Wyglądało to całkiem klimatycznie, i pozwalało wszystkim obecnym mieć odpowiednio wyraźny widok na toczone pojedynki. Pewnie głównym celem tej areny było organizowanie pojedynków ligowych dla szermierzy-sportowców z wysp, ale najwidoczniej dało się to też zaadoptować tak, by nawet shinobi mogli tu toczyć odpowiednio pokazowe pojedynki.
-Na trybunie południowej znajdziemy odpowiednią lożę dla wysoko postawionych - powiedział spokojnie Hideo, pokazując odpowiedni podest.
Taki wysoki, dystyngowany. Zupełnie nie w guście Natsumego.
-Nah, wolałbym jednak pójść na normalne trybuny. Co to za rozrywka, podziwiać walki, nie mając nawet tego uczucia gwaru wokół siebie. To przecież to jest największa rozrywka.
-Jest to jednak bezpieczniejsze - odparł Ranmaru, patrząc na Yukiego.
-A więc i tam się udamy - powiedział Natsume, uśmiechając się krzywo. - Później.
Hideo pokręcił głową z dezaprobatą, ale w końcu się ugiął. Akurat trybuna wschodnia, w której kierunku ruszył Natsume, była prawie pusta, więc będzie tam mógł na spokojnie usiąść i obserwować walki, a w tym samym czasie Gwardia będzie w stanie na bieżąco sprawdzać wszystkich nowoprzybywających.
Natsume oparł się o kamienną barierkę, gdy już dotarli na miejsce, i spojrzał na jeden z podestów.
-Oho, chyba się zaczyna - stwierdził wesoło. - Więc pierwszą walkę sędziuje Tetsui, co...
0 x
Burizādo

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Burizādo »

Wciąż płynąc na fali ekscytacji po koronacji Yukiego, wraz z tłumem płynął przez miasto, z szeroko otwartymi oczyma chłonąc widoki. Większość życia spędził na rodzinnej, mroźnej wyspie, poza epizodami burzliwej historii klanu. Ale te kilka małych podróży nie dało mu wiele doświadczeń, ani okazji do zwiedzania, jedynie pomogło ze ściskającym żołądek lękiem przed nieznanym. Teraz przynajmniej wiedział, jak odnaleźć ścieżkę w obcym miejscu, ale za pierwszym razem.. To była kompletnie inna sytuacja! Czuł się o wiele doroślej od czasów bycia tamtym młokosem, który jeszcze nie widział krwi.
Zajadając szaszłyka z ryby i wieprzowiny w gęstej, lepkiej i słodkiej polewie, wdrapał się na trybunę. Mając na sobie swój odświętny strój z purpurowymi akcentami, podkreślając dla siebie samego doniosłość wydarzenia - koronacja kogoś z jego klanu! - wyglądał o wiele doroślej niż zazwyczaj. Włosy miał spięte wysoko, w koński ogon, z blado-różową wstążką. Przez bark zwisał mu pakunek z różnymi bzdurami pokroju ołówka i zeszytu, czy pamiątkami kupionymi na festiwalowych straganach. No i oczywiście był tam mały bukłak z wodą, od tego chodzenia, przekrzykiwania się z tłumem i całej ekscytacji co chwile miał sucho w ustach. Plus musiał popijać co rusz nowe kosztowane jadło. Z pewnością doda parę nowych pozycji do rodzinnej restauracji.. Krokiem raźnym, długim, wkroczył na trybunę. Był zmęczony tłumem, potrzebował chwilę odpoczynku i w miarę ciszy, nie przegapiając przy okazji pojedynków którymi się tak każdy ekscytował. Dość mocno zszokowała go obecność takiej ilości straży, zwłaszcza gwardii, przez co zwyczajem shinobi od razu zaczął namierzać każdy możliwy cel, drogi ucieczki i kontekst sytuacji. Mógł przez to wydać się podejrzany, ale z drugiej strony było tu pewnie tak wielu shinobich i kunoichi, że straż nawet nie zwracała większej uwagi na ich bojowe zwyczaje. Minęła chwila, nim dotarło do niego, że jego "krewniak" znajduje się na tej samej trybunie. Ścisnęło mu gardło, a na karku poczuł zimne kropelki potu. Podniósł powoli szaszłyk do ust, stojąc i wpatrując się przez chwilę, wyglądając bardziej jak wiejski - dobrze ubrany - jełop, niż potencjalny zamachowiec. Wepchnął na chama do ust kawałek szaszłyka i żując jakby ktoś mu wepchnął kauczuk do ust, skierował się do siedziska w dozwolonej odległości od Cesarza. Z wielu scenariuszy jakie miał w głowie, jak choćby podejście jako członek tego samego klanu, by osobiście pogratulować osiągnięcia takiej pozycji i przyniesienia prestiżu klanowi, przez ustawienie się na jakiejś strażniczej pozycji, by pilnować motłochu i w swoim powołaniu lojalnego służbisty wcisnąć się do cesarskiej świty, po zwyczajne ignorowanie i usadowienie się jak najdalej, bo wszak był Yukim, a musiał siedzieć z resztą motłochu... Nie potrafił wybrać żadnego. Dlatego pozycja shinobi, który siada tak, by słyszeć, ale jednak nie wchodzi samemu w interakcję, wydała mu się racjonalna. Plus jedyna, jaką mógł spokojnie przyjąć w stresie związanym ze spotkaniem znamienitej persony. Chociaż starał się skupić wzrok na arenie, kątem oka obserwował "krewniaka" i oswajał się z jego obecnością.

Obrazek
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Zgodnie ze słowami Tetsui, chwilę później na arenę wkroczyła jakaś dwójka shinobi, czyli prawdopodobni uczestnicy pojedynków. Yuki uśmiechnął się lekko, patrząc na ich jakże odmienną postawę przy wchodzeniu na arenę - młodzieniec, czyli zapewne Osamu, podchodził do tego nieco luźniej i zanim stanął w szranki, pozwolił sobie na kilka sekund na pomachanie do widowni. Cóż, miły gest. Przynajmniej był świadomy tego, że są to tylko walki dla samej idei pojedynkowania się, a nie dla pokazania swojej niemożliwej potęgi i zabijania kogo tylko się da. Dziewczyna zaś zachowywała się zgoła inaczej - kroczyła po cichu i prosto przed siebie, skrywając twarz za maską. Natsume lekko się uśmiechnął na ten widok. Stare, proste i jakże lubiane zagranie. Zauważył też zaskakującą ilość broni, które dzierżyła dziewczyna. Siedem krótkich mieczy? Sam również nosił sporo oręża, ale były to trzy miecze i wachlarz. Jak chciała dzierżyć siedem broni naraz?
-Zapowiada się ciekawie - stwierdził wesoło.
Hideo kiwnął lekko głową. Po chwili zaś zmrużył oczy, jak gdyby zauważył coś albo niepokojącego, albo po prostu odznaczającego się od zamierzenia.
-Ktoś wchodzi na trybunę - zaraportował po cichu. Natsume kiwnął głową i spojrzał na przybysza. Był ubrany w dość imponujący, tradycyjny strój, aktualnie akurat coś spożywał. Yuki spróbował przypomnieć sobie, czy skądś kojarzył jego twarz.
Bezskutecznie.
-Witaj. Kim jesteś?
0 x
Burizādo

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Burizādo »

Zaaferowany pojawieniem się pojedynkowiczów, stracił na chwilę swoje skupienie na cesarskiej osobie. Dwa różne charaktery, dwie metody działań ninja, a i zaskakujące elementy. To mogło być fascynujące, zwłaszcza, że młody Yuki chciał stawiać na ostrza jako swoją drugą broń przy walce bez użycia czakry. Tuż po łańcuchach, jakże niedocenianych i niepopularnych.. Powoli przeżuwał rybną część szaszłyka, która teraz nieco zimna, zamieniła się w nieprzyjemną papkę. W dodatku wyczuł jakąś malutką ość, cholera.
-Hy?
Wymsknęło mu się, pełne zaskoczenia i spięcia. Szczęka zatrzymała mu się w ruchu, a ramiona naprężyły jak u kota. Czy to był głos lidera? Cesarza? Szybkie strumienie myśli powędrowały pod kościaną kopułą, analizując zarówno przyczyny wyczucia uwagi Cesarza na sobie, jak i konsekwencje różnych odpowiedzi.
-Yuki Burizādo, syn Yuki Kaho i Kuroume Noriaki.
Wypalił, wstając na baczność i odwracając się do Cesarza. Słychać było zdenerwowanie, jak i respekt przed jakże zasłużonym Yukim. Choć kiedyś słyszał w rodzinnej knajpce, że to zwykły dzikus z lasu, w dodatku ponoć go kiedyś porwała Rada i wyprała umysł, coby stworzył z Morskich Klifów marionetkę dla Rady. Straszydło dla kontynentu. I przez to się będzie źle dziać ludziom.. Ale to tylko plotki dysydentów, ludzi nieżyczliwych. Młody Buri temu nie wierzył, będąc lojalnym idei Cesarstwa i wiernym poddanym Cesarza, a zwłaszcza lidera klanu. Jedyne co mógłby źle powiedzieć o liderze, to to, że może zaniedbać klan w imię wyższej idei.
-Jeśli Wasza Wysokość pozwoli, chciałbym złożyć swoje gratulacje.
Dodał po dwóch szybkich uderzeniach serca, czując, że to okazja aby zbić nieco kapitału politycznego. No i też szczerze chciał pogratulować "krewniakowi", bo jakby nie było, sukces to i jego i Yukich był. Dłoń z szaszłykiem miał uniesioną pod brodą, nie zdając sobie sprawy, że mimo próby szybkiego przybrania uroczystej postawy, wyglądał niedorzecznie. W dodatku dalej miał nieco nieprzeżutej ryby w ustach, której fragmenty spadły mu na brodę. No i torba zaczęła mu się z ramienia ześlizgiwać i zaraz spadnie.. Niech to psi zmrożony zadek!
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Reika »

Mishima najwyraźniej postanowił dalej igrać z ogniem, a raczej z piorunem, denerwując Reikę gadką o turnieju, fajnych bodźcach związanych z walką i tak dalej. Gdyby nie to, że Blondynka nie czuła się w tym momencie najlepiej, będąc zwyczajnie zmęczoną i zestresowaną tym wszystkim, Brunet zapewne dostałby od niej po głowie. Skończyło się tylko na tym, że westchnęła z rezygnacją i rozmasowała bolący żołądek, czując lekkie mdłości. Przynajmniej sprawa z Natsume się wyjaśniła, ale nadal miała cholerne obawy przed tym, że ktoś ją rozpozna w tłumie, no i oby ten turniej nie skończył się kolejnym pogromem. Taka mieszanka shinobich z różnych klanów, była jak bomba. Wystarczyło tylko odpalić lont, a wszystko wybuchnie, tak jak w Sabishi.
Jeśli chodzi o umowę jej i Ichirou, to Sabaku nawet się nie zająknął. Od razu zgodził się na jej warunki, co wskazywało na fakt, że bardzo mu na tym zależy. Cóż. Gdyby chodziło o niego samego, Reika na pewno nie zażądałaby zapłaty, tak jak wcześniej, ale sprawa dotyczyła jego kontaktów i ewentualnych korzyści z tego, więc pozwoliła sobie wycenić swoje usługi.
Kiedy Panowie wyjaśnili sobie ostatnią kwestię i padło hasło, żeby udać się na trybuny, cała trójka ruszyła w stronę kamiennej areny, do której zmierzali niemal wszyscy inni. Przechodząc przez miasto, mieli okazję zobaczyć ładne uliczki i zadbane domy. Ludzie zaś chodzili radośni i uśmiechnięci, a to w zupełności przeczyło temu, co Rada próbowała rozsiewać na kontynencie. Hanamura była naprawdę piękna, chociaż jak każde miasto, miała też swoje mniej popularne dzielnice, niemniej nie było tu żadnego ucisku, ludzie chodzili dobrze ubrani i odżywieni, więc wszystko wyglądało tak, jak być powinno. A przynajmniej tyle mogli zaobserwować.

Sama arena robiła naprawdę niesamowite wrażenie, a przynajmniej z zewnątrz. Co zastaną w środku, to się dopiero okaże. Zanim jednak weszli do środka, mogli przy wejściu zobaczyć rozpiskę walk turniejowych. Reika szybko przebiegła po niej wzrokiem, dostrzegając jednego Senju. Ciekawe czy ojciec o tym wie, bo jak nie, to będzie niezły dym. Rada na pewno zarejestruje ten fakt i zażąda wyciągnięcia konsekwencji. Z resztą nie tylko od nich, bo sporą grupę zawodników reprezentowali Uchiha, na co Blondynka skrzywiła się z niesmakiem. Było też kilka innych znajomych klanów, jak Kōseki, Aburame, czy nawet Sabaku. Ichirou będzie miał komu kibicować. Czuła, że po tych wydarzeniach wszyscy dostaną ''uprzejme upomnienie'', więc lepiej żeby nie pokazywała się na oczy, jako córka Lidera. Naciągnęła mocniej kaptur na czoło.
Kamienny amfiteatr był naprawdę niesamowity. Gdy już udało im się wejść na górę, mogli podziwiać samą arenę, która tak naprawdę była jeziorem z dwoma wyspami, na których miały się rozegrać walki. Bardzo pomysłowe i efektywne.
- Muszę przyznać, że wygląda to naprawdę wspaniale. - Przyznała, rozglądając się. - O, w tamtym sektorze jest jeszcze sporo wolnych miejsc. Nie będziemy musieli się przeciskać przez te tłumy.
Ichirou zapewne nie będzie to w smak, bo nie pokazywała na lożę honorową, gdzie zapewne siedział sam Natsume i reszta ważnych osobistości, no ale zawsze mogą się potem tam przejść, a lepiej iść tam, gdzie mniej ludzi, niż rozpychać się łokciami przez inne sektory. Poza tym, z tego co można było niewyraźnie zauważyć, Cesarza chyba nie było jeszcze na swoich honorowym miejscu. Tak więc ruszyli jedną z półek skalnych, mając jednocześnie dobrą widoczność na pierwszą walkę, która chyba już się rozpoczęła i jednocześnie okrążając arenę, aby skierować się w stronę loży. Po chwili jednak Reika gwałtownie się zatrzymała, tak że Mishima, który szedł za nią, praktycznie by na nią wpadł. Blondynka w pierwszej chwili wypatrzyła czerwone oczy Hideo, uważnie rozglądające się po okolicy, ale już po chwili dotarło do niej, z kim tu tak naprawdę był. Natsume siedział sobie na trybunie, jak gdyby nigdy nic, nadal w diademie i z całym swoim arsenałem, co mimowolnie wywołało uśmiech na twarzy Reiki. W tym momencie rozmawiał z jakimś niebieskowłosym nieznajomym, więc musiała powstrzymać się ze swoją chęcią rzucania się przyjacielowi na szyję i wyściskania go za te wszystkie lata bez kontaktu.
- Usiądźmy na chwilę. - Zaproponowała Mishimie i Ichirou. - Nie będziemy się wtrącać do rozmowy.
Sama usiadła na kamiennej ławie, wygładzając błękitne kimono i szczelnie opatulając się jasną peleryną, przywiązując sporą wagę do kaptura, osłaniającego jej włosy i sporą część bladej twarzy. Nie czuła się komfortowo na trybunach, jednak nie chciała psuć zabawy panom, którzy lubili oglądać takie widowiska. Starała się trzymać swój niepokój na wodzy.
0 x
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Saburō Hokusai »

A więc idąc przez miasto w końcu udało mu się odnaleźć arenę. Największą trudnością było przebrnięcie przez tłumy wiwatujących ludzi, którzy się śmiali, krzyczeli, ucztowali, pili i Jashin wie co jeszcze. Widać było, że cały festiwal się udał, a ludzie swoim zachowaniem sami napędzali całą imprezę. Chłopak jeszcze nigdy nie był na tego typu zabawię, ale podobało mu się tu. Zero agresji, zero sprzeczek, panowała tutaj tylko radość oraz szczęście. Gdyby tylko cały świat taki był... Potrafilibyście sobie to wyobrazić? Coś pięknego. Jednak rzeczywistość bywa okrutna, ale póki co nie miał czasu się tym przejmować. Nie przyszedł tutaj rozpaczać, ale się zapoznać z terenami oraz to co go najbardziej kręciło, czyli walki na arenie. Zresztą nie ma się co dziwić. Dzięki nim mógł zdobyć więcej informacji o klanach, popatrzeć jak inni walczą, a nawet coś się nauczyć. Nie każdy musi się uczyć na swoich błędach, na cudzych też się da. W każdym razie chłopak wszedł na trybuny, aby mieć widok na całą arenę. Jakaś dwójka już była na niej obecna jakby szykując się do walki, ale na razie to było chyba tylko powitanie z widownią. Stali oni na dwóch wysepkach, które były oddzielone od siebie wodą. Trzeba było przyznać, że nie wygląda to źle, a robi swój klimat. Jednak zanim zacznie bardziej się przyglądać należało znaleźć jakieś miejsce i w ten oto sposób, wyznawca zauważył praktycznie całą wschodnią trybunę pustą, oprócz kilku osób, które tam siedziały. Udał się tam swoim wolnym krokiem, a gdy tylko dotarł na miejsce od razu rozpoznał Burizādo, który gadał z jakimś kolesiem. Uśmiechnął się lekko, a jego
lekko przymknięte, żółtozielone oczy zaświeciły mu spod kaptura. Chciał się przywitać, ale nie był on z tych osób, które są nachalne. Postanowił zaczekać aż zakończy rozmowę, a w międzyczasie oparł się rękoma o barierki i spoglądał na całe zajście.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume uśmiechnął się lekko, gdy młodzieniec się przedstawił i okazało się, że on również jest przedstawicielem pochodzącego z Hyuo klanu Yuki. No proszę, więc jednak się zdarzyło że w Hanamurze spotkał kogoś pochodzącego z jego rodzinnych stron? Cóż, po części mógł się tego spodziewać, skoro teraz wszystkie wyspiarskie klany były jednym państwem i każdy shinobi z pięciu Rodów mógł swobodnie podróżować po całych terytoriach Cesarstwa. Bardziej był zaciekawiony faktem, że tego młodzieńca widział chyba po raz pierwszy w życiu.
Tak to się zwykle kończyło, kiedy przez 90% swojego życia było się albo w ciągłej podróży, albo mieszkało się w lesie, skupiając się na treningu. Z Yukich znał tylko kilku ludzi na krzyż. Tym bardziej przychodziło mu na myśl, że chyba będzie musiał parsknąć Garekiemu śmiechem w twarz, że wybrał na tę pozycję kogoś tak nieogarniętego.
Na moment przymrużył oczy, starając się przypomnieć sobie bazę danych Yukich, którą studiował przez kilka tygodni po otrzymaniu stołka. Burizado, Burizado... Coś mu świtało, ale nie był do końca pewien zapisków. Było kilku shinobi o podobnych imionach, i każdy miał inne dopiski w profesji...
-... emmm... Czekaj, coś mi świta... - stwierdził, drapiąc się po głowie. W końcu pstryknął palcami. - Młody właściciel karczmy, zgadza się?
Kiedy zobaczył na swój sposób przerysowane zdenerwowanie młodzieńca, i samemu teatralnie westchnął ciężko, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem.
-Naprawdę... czemu wszyscy są aż tak spanikowani w mojej obecności? Co ja, taki przerażający? Gdybym dostawał dziesięć ryo za każdym razem, gdy kogoś uspokajam i namawiam, żeby traktować mnie normalnie, to mógłbym za ten hajs wykupić Ryuzaku no Taki.
Wybuchnął śmiechem. No co zrobić, po prostu zaczynało go trochę męczyć to, że wszyscy stawali się tak nieludzko oficjalni, gdy tylko stawali w odległości mniejszej niż 10 metrów od niego. Dobra, może i coś tam osiągnął, miał trochę siły, ale wciąż był tylko człowiekiem, zwykłym shinobi, tak jak i oni. Więc nie widział absolutnie żadnego sensu, by ludzie się aż tak płaszczyli.
Zwłaszcza tacy, do których musiał zadzierać głowę by spojrzeć im w twarz. Niski wzrost Yukiego sprawiał, że takie sytuacje wydawały się tylko jeszcze bardziej komiczne.
-Dziękuję za miłe słowa, Burizado. Ale tutaj podziękowania należą się wszystkim wyspiarzom, dzięki którym Cesarstwo w ogóle powstało. To nie była tylko moja zasługa.
Yuki oparł się o barierkę ,patrząc na pole walki. Oho, chyba na jednym z nich ktoś zastosował Kirigakure. Automatycznie się uśmiechnął. Na pustyni to była również jego najczęściej używana technika. I troszkę oszukiwana. Może dlatego nie traktował się jak prawowitego zwycięzcę, i praktycznie nigdy się nie chwalił tytułem?
-Kolejni wchodzą na trybuny - stwierdził Hideo, wciąż patrząc za pomocą Tsujitegana na arenę. Pewnie dzięki temu był w stanie nie tylko widzieć przez mgłę, ale też na spory dystans wokół siebie. Użyteczne. - Czwórka. Jeden młodzieniec z kijem, Asahi Ichirou, Douhito Mishima i Azura Reika.
Yuki, gdy tylko usłyszał te imiona, prawie parsknął śmiechem i odwrócił się w kierunku przybyszy. Faktycznie, Ichirou ciężko było nie zauważyć. Obok nich zaś stała zakapturzona blondynka wraz ze swoim partnerem.
Splótł ręce na piersi i oparł się o barierkę, patrząc na przybyszy swoimi złotymi oczami.
-No proszę, kogo ja tu widzę - stwierdził z rozbawieniem. Reikę ostatnio widział jeszcze w Ryuzaku no Taki, wiele lat temu. Tuż przed katastrofą na morzu. A Ichirou jeszcze wcześniej, gdy leżał w szpitalu przed Pogromem. No proszę, jak te lata lecą. W sumie to z wyglądu zmienili się bardzo niewiele.
O nim chyba tego nie dało się powiedzieć.
0 x
Burizādo

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Burizādo »

Natychmiastowo odprężyły mu się mięśnie, gdy został rozpoznany, a Cesarz rozpoczął rozmowę nieoficjalnym tonem. Uśmiechnął się, opuszczając dłoń z szaszłykiem i poprawiając torbę drugą dłonią. Dalej nie zdawał sobie sprawy z resztek ryby na swojej brodzie, ale to nie miało znaczenia. To była za ważna rozmowa, by tracić skupienie, nawet jeśli kosztem własnego poważnego wyglądu. Pytanie Cesarza nieco go zmieszało, bowiem oczekiwał od kogoś, kto doszedł tak wysoko, bycia świadomym znaczenia tego pustego rytuału, napompowanego magią placebo, oraz jego niemalże boskiej roli. Żart go nie rozbawił, a wydał się nieco sztuczny i zmartwił. Nie ukrywając tych emocji na swojej twarzy, dalej obserwował Cesarza, ciesząc się, że przypisuje sukces Wyspiarzom. To była prawda, Cesarz był nikim bez poddanych, nawet jeśli brzmiało to jak frazes. Wtem rozproszył go głos towarzysza Cesarza, który.. Ranmaru. No tak. Nikt inny nie nadałby się do pojedynczej ochrony Cesarza. Bogom dzięki, że byli sojusznikami Yukich. Uśmiechnął się ciepło w stronę strażnika, notując każde imię które wypowiedział.
-Rytuał, mości Cesarzu, daje bezpieczeństwo ludziom. Odebrano Ci komfort spokoju pospólstwa, byś był nitką trzymającą worek w zamknięciu. Jeśli wymagasz szczerości od swego krewniaka, to muszę powiedzieć, że nie możesz sobie pozwolić zapomnieć, że jesteś jedwabną wstążką, a nie lnianą nitką. Tak jak Ichirou, Mishima i Reika.
Uniósł obydwie brwi, nieco arogancko, bo z pewnością dzieliły go dziesięciolecia od ochroniarza Ranmaru, spoglądając na cesarskiego towarzysza. Wiedząc, że zaraz pewnie podejdą zachęceni znajomi Cesarza, ustąpił krok w tył, sięgając dłonią do twarzy i subtelnie zerkając za siebie. Hu? On tutaj? Dawno się nie widzieli, Burizaado sądził, że przyjaciel przebywał gdzieś daleko na misji. Ale to był doskonały moment, by popisać się ich systemem komunikacji. Zagwizdał przeciągle melodię na trzy tony, po czym przeniósł dłoń z twarzy na wstążkę, jakby poprawiał. Ich prywatne sygnały, które trenowali na wspólnych wycieczkach po jego ojcowiźnie.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3927
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Ichirou »

Potrzebował jeszcze kilku chwil na powrót dobrego nastroju, więc jakoś szczególnie nie zwracał uwagi na otoczenie, a przynajmniej nie na jego piękno. Był nieco mniej gadatliwy niż wcześniej, teraz po prostu zmierzał na arenę, która okazała się być całkiem imponującym obiektem. Robiła wrażenie, to fakt, ale legendarna, pustynna arena Sachū no Senjō i tak była znacznie lepsza. Tylko szkoda, że mowa tu o czasie przeszłym, bo z tego wspaniałego miejsca na piaskach pustyni zostały jedynie ogromne ruiny.
Ruszył za sugestią Reiki w stronę wskazanych miejsc, chociaż ten pomysł nieszczególnie mu się podobał. Nie był zainteresowany pierwszymi lepszymi siedziskami na trybunach, tylko miejscami adekwatnymi do jego statusu. Był tutaj zarówno jako gość specjalny, reprezentant Krwawego Pokolenia, jak i jako Sabaku podesłany tu przez lidera. Bardziej się widział tam,
wyżej, w strefie dla cesarza, liderów i innych ważnych person aniżeli tu, w szarym tłumie.

Czujne, bursztynowe oczy dostrzegły Tygrysa ze Wschodu, który znajdował się wcale nie tak daleko. Kiedy go widział po raz ostatni? Chyba ze cztery lata temu. Trudno było go teraz poznać podobnie jak trudno było uwierzyć temu, że stał się władcą zjednoczonych wysp. No ale był cesarzem i stał tam dalej, otoczony swoimi ludźmi oraz gośćmi festynu.
- A ja się może wtrącę - mruknął do Reiki, nawet nie zasiadając na wybranych przez nią miejscach. Chyba nie miał takich skrupułów jak znajoma. Nie widział powodu do czekania. Zresztą, jeżeli pan i władca okaże się być arcyważnie zajętym, to chyba go o tym poinformują, nie?
Poprawił więc białe futro i ruszył spokojnym, dostojnym krokiem przed siebie. Będąc już jakieś kilka metrów od Natsume skinął mu na powitanie głową. Owszem, należał mu się szacunek, ale z drugiej strony kłanianie mu się w pas byłoby przesadzone. Mimo wszystko nie był to jego cesarz, tylko pan zupełnie obcego mu krańca świata. Morskie Klify były na tyle oddalonego od jego rodzinnych stron, że się po prostu nimi nie interesował. Co za tym idzie - te rejony były mu zupełnie obojętne i podchodził do nich neutralnie.
- Po Piaskowych Filarach ludzie mówili, że Kenshi dokona wielkich rzeczy, ale chyba nikt wtedy nie spodziewał się, że stanie się władcą całych wysp - odrzekł do Yukiego spokojnym tonem, kiedy podszedł już nieco bliżej. Bo chyba nikt nie zamierzał go zatrzymywać, prawda? Raczej nie wysłano mu zaproszenia, by potem traktować go jak intruza. A co do samych słów skierowanych do cesarza, to odpuścił sobie utarte, napompowane slogany. Owszem, mógłby mieć kija w zadzie, ale osobiście nie widział powodów przesadnego oddawania czci cesarzowi. Nie miał nic do ugrania, więc odpuścił sobie sztuczne gierki, na które zresztą nie miał ochoty. I tak w jego wypowiedzi było dość sporo uznania jak na jego osobę. Zachowywał się więc całkiem swobodnie, ale nie można było mu przecież zarzucić braku taktu. No chyba, że panowały tu jakieś nieznane mu zwyczaje i popełnił gafę zwracając się bezpośrednio do cesarza, nie używając przy tym tuzina wychwalających go zwrotów.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Saburō Hokusai »

Sędzia zaprosił wojowników na arenę. Ciekawiło go jak te wszystkie walki będą przebiegać, a im dłużej się na to patrzył tym większą miał chęć wskoczyć tam i przyłączyć się do uczestników. Sam na dwóch... To by mogło być całkiem ciekawe, pomimo tego, że i tak by pewnie przegrał. W każdym razie niedługo po tym wszedł jakiś shinobi witając się z obserwatorami oraz dziewczyna, która jakby to ująć... publiczność miała w dupie. Po prostu weszła i jej jedynym celem była chyba wygrana, zamiast zabawa. Cóż... nie każdy potrafi docenić piękno walki. W każdym razie niedługo później podeszli do sędziego, on zamienił z nimi parę zdań i rozeszli się na pole startowe. Wraz z rozpoczęciem walki obydwoje zaczęli powoli zmierzać ku sobie. Największym zaskoczeniem była dla chłopaka mgła, którą wytworzył shinobi. Może nie chcieli zbytnio się chwalić swoimi umiejętnościami z widownią? Kto wie. Faktem było, że na pewno nie było to chłopakowi na rękę. Przez chwilę nic nie było widać, jednak nagle zza zasłony dymnej widoczny był ogień. Jedna osoba z nich posługiwała się katonem tylko która? Tego nie widział. Wiadomo jednak było za chwilę, że to natura chakry dziewczyny, ponieważ gdy mgła już opadła, to chłopak leżał oparzony, a jej zupełnie nic nie było. Wyglądało na to, że ten pojedynek dosyć szybko się zakończy. Czyżby była ona aż tak potężna? Można było się przekonać. Z chęcią wyznawca obejrzałby jej kolejne walki jeśli tylko wygra. Tylko jak miała na imię? Oto było dobre pytanie. Nagły gwizd, który przeciągnął melodię na trzy tony oderwał chłopaka od swoich myśli. Znał ten sygnał. To Burizādo wołał chłopaka do siebie i upewnił go tylko dłonią na wstążce do włosów. Chyba nawet znalazł sposób na poznanie imienia dziewczyny. Podszedł dosyć wolnym krokiem do przyjaciela po czym uśmiechnął się przez kaptur. Spojrzał na trzy osoby, które stały koło niego. To był cesarz z jakimiś dwoma shinobi, ale nawet nie próbował dowiedzieć się kim są. Niby ważne persony, ale Jashinista im nie podlegał. Byli ważni, ale dla tutejszych, nie dla człowieka z zewnątrz takim jak on, więc po co miał chociażby zaczynać rozmowę? Przeniósł wzrok po na swojego przyjaciela jakby sprawdzając czy się chociaż trochę zmienił.
- Trochę minęło co? - zapytał z lekkim uśmiechem.
Nagle jednak zauważył, że jego przyjaciel się źle poczuł i musieli go zabrać z trybun. Wtedy chłopak stwierdził, że skoro on będzie leżał w szpitalu to jego przybycie tutaj jest bezcelowe, dlatego niedługo po tym zabrał się stąd i poszedł.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Natsume Yuki »

O dziwo, pierwszym który podszedł był Ichirou. Natsume uśmiechnął się lekko, widząc strój i ogólny wygląd zbliżającego się Sabaku. Jego opalona skóra była nieco ciemniejsza niż u standardowego zjadacza chleba z terenów umiarkowanych - cóż, ciężko się temu było dziwić, Yuki do teraz pamiętał nieludzką siłę pustynnego słońca, nawet mimo usilnych prób zapomnienia tego koszmaru - a w porównaniu z bladymi wyspiarzami, którzy słońce widzieli tylko raz na jakiś czas, zupełnie wyglądał jak człowiek zupełnie innego typu. Jeśli nie nawet innej rasy. A co do stroju? Kenshi ledwo się powstrzymał, żeby nie parsknąć śmiechem - Asahi miał na sobie grube, bogate futro, które dla nieprzyzwyczajonych nadawałoby się może na mroźną zimę na Hyuo. Ale tutaj, na wiosnę? Było to zdecydowanie przesadzone. Nie przesadzajmy, Kantai to nie aż taki wypizdów, żeby tu nie dało się przetrwać bez chodzenia w kufajkach.
No, ale nie oceniał. Może po prostu nigdy tu nie był i nie wiedział, czego się spodziewać.
-Muszę Cię przeprosić, muszę pogadać ze starymi znajomymi - powiedział uprzejmie w stronę Burizado, po czym skinął głową w jego kierunku. - Miło było cię poznać. Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą.
Z tymi słowami podszedł do Ichirou i ponownie splótł ręce na piersi. Zważając na ich różnicę wzrostu, to musiało to wyglądać wyjątkowo pociesznie. Hideo spokojnie podążył za Yukim, wciąż mając aktywnego Tsujitegana - w efekcie jego jarzące się krwistym szkarłatem oczy mogły obserwować okolicę na bieżąco.
-Po Piaskowych Filarach to Kenshi miał ochotę porządnie odpocząć gdzieś na zadupiu, bo cały ten chaos dał mu dość mocno w kość - powiedział z lekkim uśmiechem, pozwalając sobie na swego rodzaju dowcipny ton głosu. - A to z wyspami wyszło przez przypadek. Cieszę się jednak, że udało się dojść do konsensusu.
Teatralnie zmierzył Ichirou spojrzeniem, wciąż się uśmiechając.
-No, ale widzę że nie tylko mnie losy zagnały na wyższą rangę. Po Twoim stroju jestem skłonny wnioskować, że całkiem Ci się powodzi.
Spojrzał kątem oka, co kombinuje Reika. Póki co po prostu stała, ukrywając głowę pod kapturem. Po co, nie miał zielonego pojęcia.
Hideo nagle gwizdnął z podziwem. Natsume spojrzał na arenę, tylko po to by ujrzeć wielką kulę ognia pożerającą stworzoną wcześniej mgłę. I oparzonego Osamu, leżącego na trawie. Yuki zareagował podobnym gwizdnięciem.
-Jej szybkość jest niezwykła. Niewiele jej brakuje do Ciebie, Natsume-dono. I całkiem sprytnie sobie wykombinowała to połączenie technik. Imponujące.
No tak, nawet stojąc bokiem, mgła dalej była w zasięgu wzroku Hideo. I widział przez mgłę. Huh. Czyli tak wyglądała sytuacja na polu walki? Brzmi intrygująco.
0 x
Awatar użytkownika
Mishima
Gracz nieobecny
Posty: 440
Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
Wiek postaci: 31

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mishima »

Drażliwy znajomy Reiko, najwyraźniej zdenerwował się na wspomnienie o jego klanie czy szczepie, co za różnica. Brunet nie był szczególnie przywiązany do tego typu przyjętych norm, więc kompletnie nie brał do siebie agresji Ichirou. Skoro tak go to drażniło to cóż, jego problem a on sam przyszłość będzie wiedział, że Sabaku jest uznane już klanem. Nie można było tak od razu? Bez większych emocji, mężczyzna ruszył z blondynką i piaskowym jegomościem w stronę trybun. Pomysł startu wyraźnie Reice nie podpasował, lecz już więcej się nie droczył. Lubił ją prowokować choć wszystko ma swój umiar.
Przechodząc miedzy tłumami zwykłych ludzi, doszli w końcu w pole gdzie było luźnej. Wskazanie miejsca do siedzenia przez kobiete, nie spotkało się z żadnym protestem ze strony Mishimy, choć od Ichirou już bardziej. Moment jednak gdy szli, a blondynka nagle się zatrzymała był punktem zwrotnym. Automatycznie ręce mężczyzny zatrzymały ją za biodra a wzrok wędrował dookoła. Chciał dowiedzieć się czym spowodowana była reakcja kobiety, więc gdy dojrzał czerwone ślepia i ten dziwny diadem, wszystko stało się jasne. Cesarz wysp, ten który przysłał tu po nich. No raczej po Reikę, co jednak nie zmienia faktu, że jego podejrzliwość troche została zmniejszona. Zamierzał mimo wszystko dalej grać rolę dobrej rady, więc czujność musi pozostać. Ta dwójka się znała, Mishima jednak widział go pierwszy raz na oczy, co daje pewnego rodzaju otwarte spojrzenie. Czy się zmienił czy pozostał taki jak z opowieści Reiki, to miało okazać się za chwilę.
Kobieta miała chwilowe zawahanie czy ruszyć do niego, jednocześnie skrywając swą twarz dokładniej.

- Wydaje mi się, że już dawno zauważył Twoją obecność.

Mówił to w momencie gdy Ichirou, ukazując dużo mniejsze opory, ruszył w stronę Cesarza. Widocznie także dobrze się znali. Z tego więc powodu mężczyzna spojrzał na Reike i pokazał otwartym ruchem dłoni, by także ruszyła. Nie wtrącali się, bo przecież pozostali interesanci zostali odesłani, a blondynka przybyła tutaj na jego wezwanie. Brunet więc z podobnym brakiem większych oporów skierował się w raz z nią w stronę Natsume.
0 x
Obrazek
Wygląd ~Ubiór
Kontakt jedynie na PW
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3927
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Ichirou »

Jak się okazało, jego śmiała decyzja okazała się być jak najbardziej trafna. Nikt nie zamierzał zatrzymywać przybysza z pustyń i odgradzać go od władcy wysp. Wręcz przeciwnie, Natsume wyszedł mu naprzeciw i raczył go powitać. No, taka postawa się podobała Ichiemu. Najwyraźniej Yukiemu nie przewróciło się w głowie od władzy, a przynajmniej na obecny moment, bo należy pamiętać, że co dopiero miała miejsca oficjalna koronacja.
- Spodziewałem się, że te wiatry będą chłodniejsze - odparł półżartem z drobnym uśmieszkiem na twarzy. - Zdążyłem się jednak dowiedzieć, że w innych rejonach są faktycznie mroźne. Cóż, ubrałem się trochę na wyrost - oznajmił, przerzucając spojrzenie na drugiego mężczyznę, który właśnie podszedł za Kenshim. Gościowi jarzyły się oczy i to raczej nie bez powodu. Dwudziestopięcioletni Sabaku nie spotkał się jeszcze z czymś takim, ale mógł się domyślić, że był jakimś przybocznym lub stróżem swego władcy i zajmował się ogarnianiem otoczenia, by jego pan mógł pozwolić sobie na luźną pogawędkę.
Natsume nie wyglądał na kogoś, kto po Piaskowych Filarach zaszył się na zadupiu i odciął od świata. Nie zostawało się cesarzem zjednoczonych prowincji za samo nicnierobienie.
Prychnął rozbawiony na kolejne słowa Yukiego, których nie sposób było wziąć na serio.
- Przypadek? Nie miałbym przeciwko, żeby takiego rodzaju przypadek wydarzył się na pustyniach - odparł raczej luźnym, mało poważnym tonem, co wcale nie skreślało tego, że mówi samiuśką prawdę. Gdyby to było tylko możliwe, sam chętnie dopiąłby sojuszu na skalę całego regionu. Nie chodziło tu wcale o pacyfistyczne podejście, lecz po prostu o zwiększenie swojego potencjału i wzmocnienie rangi w światowej polityce. Ichirou nie miał pewności, czy tutejsze przymierze jest naprawdę trwałe, no ale sam fakt porozumienia się różnych stronnictw to już coś. Ujrzenie czegoś takiego na własne oczy w pewnym stopniu przestawiało myślenie.
- Całkiem, całkiem, ale statusem Shirei-kana jeszcze nie mogę się poszczycić - odparł tak, jakby faktycznie planował objęcie najwyżej pozycji w klanie. No właśnie, czy planował? Trudno powiedzieć, chyba sam nie był do końca pewny.
- Po Pustynnym Pogromie straciliśmy praktycznie wszystko, włącznie z osadą. Ale nie poddaliśmy się, a wręcz przeciwnie - urośliśmy w siłę. Wymierzyliśmy odwet agresorom, osiedliliśmy się na ich terenach i awansowaliśmy do miana rodu, tym samym dokonując przełomu w historii całego kontynentu lub przynajmniej Samotnych Wydm - oznajmił spokojnie, uznając dokonania swego klanu za warte do opowiedzenia. Być może w Krwawym Pokoleniu faktycznie coś było i wcale nie chodziło tu tylko o głupi turniej. Było im dane uczestniczyć w wielkich wydarzeń, być może nawet w zmianie porządku świata shinobi.
Tak jak i reszta spojrzał na arenę, gdzie walka nabrała już wysokiego tempa, a atmosfera stała się gorąca. Dosłownie.
- A co to w ogóle za dziewucha? - Przez jego twarz przemknął drobny uśmiech. No, no, dziewczyna poczynała sobie naprawdę nieźle.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Reika »

Widząc, że Natsume już z kimś rozmawia, Reika nie miała zamiaru się wtrącać, bo było to zwyczajnie niegrzeczne, dlatego też powędrowała wzrokiem w stronę areny, żeby sprawdzić, co się tam dzieje. Nie żeby ją to interesowało, ale przynajmniej na obecną chwilę mogła się czymś zająć. Ichirou postanowił się w tańcu nie pierdzielić i od razu ruszył w stronę Natsume, na co Blondynka westchnęła z rezygnacją i spojrzała za nim. Był wysoko postawionym Sabaku, a wcale się nie krył ze swoją obecnością, najwyraźniej mając gdzieś fakt, co powie Rada. Może ona też nie powinna się tak o to spinać? Przecież Rada nie ukarze ich za samą obecność tutaj, a o jej misji nie mają opcji się dowiedzieć, bo będzie o tym rozmawiać z Natsu po wszystkim i za zamkniętymi drzwiami. Spojrzała na Mishimę, gdy ten stwierdził, że Yuki już dawno ją zauważył. Zerknęła w jego kierunku, a ich wzrok na chwilę się spotkał. Uśmiechnęła się delikatnie, bo odprawił tamtego niebieskowłosego i sam podszedł bliżej Ichirou.
- No to chodźmy. - Powiedziała. - Mamy trochę lat do nadrobienia.
Ostatni raz widzieli się w Ryuzaku no Taki, tuż przed tym, zanim rozpoczęła się krwawa bitwa z Uchihami. Potem miał jej towarzyszyć w wyprawie, ale zaginął gdzieś na morzu podczas własnej misji i Reika poszłaby sama, gdyby nie Yoichi. A no właśnie, czy Yoichi pojawi się na turnieju? Raczej nie przegapiłby takiej okazji, więc może gdzieś tu się kręci? Potem była wojna na wyspach i dopiero teraz, po tych wszystkich latach i wydarzeniach, znowu mają okazję się spotkać. W sumie to trochę się za nim stęskniła. Był naprawdę dobrym towarzyszem, nie tylko w walce, ale także w rozmowie, co było widać na ich ostatnim spotkaniu.
Podchodząc bliżej, Reika skinęła głową Hideo, którego w sumie miała ochotę udusić, po czym przeniosła wzrok na przyjaciela. Uśmiechnęła się szeroko i nie piernicząc się, zwyczajnie i serdecznie uściskała Yukiego na powitanie, tak jak zrobiła to na odchodnym, gdy ostatni raz się widzieli.
- Jestem z Ciebie taka dumna. - Wyznała, puszczając go i odsuwając się na krok. - Osiągnąłeś tak wiele i to w tak młodym wieku. Jest mi teraz wstyd, że sama się nie przyłożyłam i zostałam daleko w tyle, jeśli chodzi o siłę. Muszę się poprawić.
Cieszyła się, że po tylu latach ich drogi znowu się przecięły. Nie ważne, że Cesarz. Był jej przyjacielem i nadal tak zamierzała go traktować. Shigeru też byłby z niego dumny, gdyby dożył tej chwili. Tak czy inaczej, wypadałoby jeszcze dokonać prezentacji, chociaż zapewne Natsu już wie wszystko od Eri i Hideo. Niemniej, zrobiła krok w bok i wskazała dłonią na Bruneta.
- Mishima, ze szczepu Dōhito. - Przedstawiła partnera. - Przybyliśmy razem, no ale to już pewnie wiesz.
Tutaj spojrzała na Hideo.
- Z Eri zrobiliście mi to specjalnie, prawda? - Zapytała, wiercąc Ranmaru spojrzeniem. - O mało nie dostałam zawału na tym placu.
Oczywiście nie miała tego za złe, bo mówiła to z wyraźnym rozbawieniem, niemniej trochę stresu ją to kosztowało, co wyraźnie odbiło się na jej obecnym samopoczuciu. Jednak o tym, że jej żołądek był jednym wielkim supłem, nie mogli już wiedzieć, a ona sama starała się jakoś trzymać pomimo ogólnego zmęczenia.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Zmierzchu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość