Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Akarui »

Widać było, że kompan Akarui'egu był pod wrażeniem żywiołu, jakim władał szatyn. Albo inaczej, byłby pod wrażeniem, gdyby ten kiedykolwiek trenował naturę swej chakry. Nigdy do tej pory nie nęciła go chęć opanowania Raitonu i powiększenia swego wachlarza umiejętności o techniki pioruna. Dopiero niedawno zaczął się zastanawiać nad prądami i impulsami, jakie przepływają przez wszystkie organizmu i jak działa ten destrukcyjny żywioł na ciało ludzkie. Nie miał jednak chęci na rozwój intelektualny w tą stronę, przynajmniej na razie, także jedynie odpowiedział swojemu rozmówcy: - Może i niezły arsenał,
ale nie dla mnie. Mówię Ci, prostej iskry nie wykrzesam w tej chwili... Kiedyś jeden sensei podzielił się ze mną taką teorią,
że posiadana natura chakry odpowiada za charakter i usposobienie człowieka. Szczerze mówiąc, w niektórych przypadakch pasuje, ale nie chce mi się wierzyć, by to była zasada.


Iryonin wrócił do oglądania kolejnych walk odbywających się na arenach. Kolejne krople krwi i potu rysowały linie bitwy pod nogami walczących... Przemoc jest nieodzownym elementem życia w tym świecie. Elementem, któremu Akarui nie przyklaśnie. W świecie, w którym Akarui musi żyć. Dlatego droga medyka była dla niego taka pociągająca za młodu. Jednak nic nie zabroni mu marzyć o świecie, gdzie jego umiejętności nie będą już tak potrzebne, prawda? Wolałby leczyć przeziębienia i gorączki u dzieci, niż efekty trucizn i jadów u Shinobich. Wolałby nastawiać zwichnięcia czy kości po niezbyt ostrożnych zabawach, niż zaszywać kikuty na placu boju. Wolałby prowadzić pogadanki na temat pierwszej pomocy wśród dzieci i młodzieży, a nie walczyć o życia, tak szybko ulatujące razem z litrami krwi i ostatnim oddechem... Wtedy przypomniał sobie tą sytuację, jakiej był świadkiem po przygodzie pod Murem, postanowił o niej opowiedzieć Kisho: - Wiesz... Niedługo po obronie muru przechodziłem przez mała wioskę. Wiesz, taka jak każda inna. Trochę dzieciaków, głównie kobiety, mężczyźni jeszcze nie wrócili, albo może i nie wrócą... Dzieciaki na głównym dziedzińcu grały sobie w jakąś grę. Widziałem, że podzielili się na dwie drużyny, po tyle samo osób. Miały ze sobą jakąś piłkę, wielkości może głowy. Zasady były proste, trzeba umiejscowić tą piłkę między słupkami przeciwnej drużyny. I najważniejsze, nie można używać rąk! To mogła robić tylko po jednej osobie w każdej drużynie, ale nie mogła wyjść spomiędzy słupków. Dzieciaki mocno czuły ideę sprawiedliwości. Gdy jedna drużyna uzyskiwała punkt za punktem przez dwóch chłopaków, którzy najlepiej grali, podzielili się na nowo, by wyrównać szanse. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie chwila nieuwagi. Jeden z chłopców uderzył głową o studnię, na tym gra tego dnia się skończyła. Tu chwilę odsapnął i założył ręce za głowę, uprzednio patrząc, czy takie wyprostowanie nie przeszkodzi komuś w oglądaniu pojedynków. Przemyślał kolejne słowa i w końcu je wypowiedział: - Chyba wolałbym znów obejrzeć tą grę od tego turnieju...
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kisho »

- Także słyszałem o czymś podobnym - przyznał i wzruszył ramionami - Sam nie wiem co o tym sądzić, ale wydaje mi się, że raczej nic nie jest kwestią przypadku. - Może i połączenie "medyk + raiton" nijak do siebie nie pasuje, ale przecież pierwsza natura chakry jest odzwierciedleniem nas samych, naszych cech, usposobienia i predyspozycji. Być może w przypadku Akaruia nie jest to aż tak oczywiste, ale gdyby spojrzeć na to nieco głębiej i przyrównać go do pioruna? Możliwe, że kilka cech udałoby się spasować. Nieokiełznany? Szybki? Gwałtowny? Kisho było trudno cokolwiek dopasować, bo dość krótko znał Akaruia, ale był pewny swoich słów. Coś go łączyło z raitonem, na sto procent. Nie wiedział jednak co. Oboje mają przed sobą jeszcze sporo czasu, więc może kiedyś zdołają rozwikłać ową tajemnicę.
Opowieść znajomego o tym, co go spotkało po wojnie o mur, oderwała Kisho od oglądania walk. W sumie to nie bardzo wiedział, czemu ona służyła i co miała wnieść. Wyglądało na to, że wspomniał o tym ot, tak, po prostu. Szkoda tylko, że zakończył ją w tak niesatysfakcjonujący odbiorcę sposób.
- I co z tym małym? - spytał z ciekawości Kisho. Akarui urwał opowiastkę w dość nietypowym, a przynajmniej nieciekawym momencie, pomijając chyba najważniejszy szczegół, o który rzecz jasna upomniał się niebieskooki. Czy wspomniane dziecko przeżyło? Jak wiadomo głowa nie należy do super wytrzymałych organów a w szczególności, jeśli należy do dziecka, więc nawet niewielkie uderzenie może spowodować wielkie szkody. Wstrząs, otarcie, zadrapanie i siniak to jedne z tych najmniej groźnych efektów uderzenia głową o studnię.
- Niestety, takie turnieje mają to do siebie, że przypominają najzwyczajniejszą brutalną walkę, z tą różnicą, że tutaj nikt nie umiera - skwitował kolejne słowa znajomego ze spokojem. Akarui nie bardzo był zainteresowany rozlewem krwi i Kisho był w stanie to pojąć. Nawet jeśli tutaj przebieg walki był kontrolowany to nie dało się pominąć obrażeń, czasem dość poważnych. Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że uczestnicy faktycznie walczą na śmierć i życie. Coś takiego mało którego medyka zachwyci za dłuższą metę. W przypadku ich dwójki na pewno. - Swoją drogą, może to czas by odwiedzić jakieś stragany i nieco rozerwać się na festynie? - Dalsze oglądanie krwawych walk nie miało za bardzo sensu. Kisho może i coś by z nich wyniósł, jakąś naukę albo co, ale zaczynał oglądać to wszystko z jakimś takim niesmakiem. Jego kompan zresztą odczuwał chyba to samo, więc propozycja zmiany otoczenia była w sam raz.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Tsukune »

Oglądając tak sobie spokojnie walki i biorąc od czasu do czasu łyk wina usłyszałem w głowie pewną melodię. Więc niewiele myśląc odstawiłem na bok pusty kieliszek wyciągnąłem z futerału zeszyt z ołówkiem i zacząłem w nim pisać tylko co jakiś czas zerkając na walki lecz nie przestając w dalszym ciągu pisać nut. Ta zdarzało mi się czasem takie właśnie akcje że nie ważne co robiłem to pisałem nuty. Czy to rozmowa z kimś, czy podczas posiłku. Co poradzić to był swego rodzaju "wiru" jak sobie pozwałem sam do siebie żartować. I tym razem ten żart chyba pasował idealnie. Na szczęście nie musiałem obserwować walk aby wiedzieć co się tam wyczynia. Jednak to jest bardziej przydatne niż sobie kiedyś wyobrażałem. Skończyłem jeden utwór który wcześniej skomponowałem po czym zrobiłem jeszcze dwa wymagające pianina. Więc wpierw napisałem nuty potrzebne na pianino. Jak to miałem gotowe to do skrzypiec w sumie nie było to konieczne bo patrzenie na same nuty do pianina wiedziałem jak powinny brzmieć w danym momencie skrzypce. Jednak postanowiłem też je zapisać tak na wszelki wypadek w końcu kto wie co przyniesie los. Po swojej pracy schowałem z powrotem zeszyt jak i ołówek na swoje miejsce zamykając na koniec futerał by móc w końcu spokojnie pooglądać sobie walki
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Po wyjściu z trybuny północnej, Yuki wraz ze swoim przybocznym - Ranmaru imieniem Hideo, jednym z zapomnianych uczestników pustynnego turnieju - postanowili udać się na następny sektor, by móc pokazać się pozostałym widzom i być może nawiązać z nimi jakiś kontakt. W sumie to po części na tym Natsumemu zależało: młodzieniec nie lubił przesiadywać gdzieś w wywyższonych, ozdobnych sektorach, gdzie był prawie że eksponatem na jakiejś wystawie. Nie chciał, by ludzie patrzyli na niego jak na jakieś zjawisko, które egzystuje gdzieś tam wysoko nad nimi, a po prostu jak na ich opiekuna. Wojownika, który może posiada trochę wyższy status, może trochę większą siłę, ale przy tym wciąż jest jednym z nich. Wciąż lubi obecność normalnych ludzi, z którymi mógł pogadać i podnieść ich na duchu. To w ten sposób chciał połączyć ludzi.
Nie przez strach. Nie przez siłę. Przez lojalność i wiarę w tego, na którego barkach spoczywa ich życie i dobrobyt. To w ten sposób można było stworzyć frakcję, która przetrwa latami.
-Jak tak patrzyłem wcześniej, to na tej trybunie siedzi tylko kilka osób na krzyż - stwierdził Hideo, rozglądając się. Na chwilę obecną wyłączył Tsujitegana, żeby dać na chwilę odpocząć oczom. - Ale na wszelki wypadek i tak radzę zachować ostrożność. Nie wiadomo, co ludziom może strzelić do głowy.
-Dzięki, mamo - odparł Natsume, wesoło i sarkastycznie zarazem. Natsume doskonale o tym wiedział, i Hideo doskonale wiedział że Natsume o tym doskonale wiedział. Po prostu była to formalność, której członek Gwardii wolał dopełnić. I Natsume to doceniał, nawet mimo tego że jego wypowiedź mogłaby zostać przyjęta jako marudzenie na przypominanie mu o bezpieczeństwie.
Powoli weszli na zachodnią trybunę, i... kurde. Faktycznie było tu dość pusto. Ot, kilka osób na krzyż, siedzących tu i ówdzie i obserwujących aktualnie walki. Co jednak było dla Yukiego bardzo interesujące, wśród tych ludzi zauważył kilka znajomych twarzy.
Jak na przykład młodzieńca o dwukolorowych włosach, Kisho. A tamten czarnowłosy siedzący nieco dalej... czy to nie był przypadkiem Tsukune? Rany, kiedy on go ostatnio widział! Będzie z cztery-pięć lat! Aż na dziw brało, że tak długo nie słyszał żadnych informacji o tym, czy ten facet dalej żyje. Może po prostu tak sprawnie się ukrywał i trenował? He, to by nie było zaskakujące! Przecież za czasów Pogromu obaj byli zaledwie Doko...
-No proszę. Kopę lat, Tsukune - powiedział wesoło, stając niedaleko i opierając się w rozluźnionej pozie o słup podtrzymujący dach trybuny. Obok Yukiego stanął Hideo, ponownie z głębokim szkarłatem w oczach - taka robota.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Tsukune »

Walki były ciekawe to prawda. Jednak aktualnie zainteresowało mnie coś innego. Co takiego zapytacie? Ano mianowicie znajoma chakra zbliżająca się w tym kierunku. Była już w innych miejscach i widocznie łaskawie postanowiła zawitać i wte zapewne luźniejsze progi niż z miejsc z których poprzednio wybył. Czy aby na pewno? Któż to wie. Był też ktoś koło niego. Pewnie obstawa
-Zrobił się sławny i już ma swojego własnego przydupasa? Nieźle. Ja też tak chcę. Najlepiej aby to była jakaś fajna cycata panienka usłyszałem w głowie głos swego alter ego który ewidentnie sobie żartował ale pewnie mówił też to poważnie. Westchnąłem tylko na jego słowa i postanowiłem tego nie komentować. No i po jakimś czasie wszedł "wielki" mocą ale wzrostem może nie za bardzo, silny to na pewno bo przekonałem się walcząc u jego boku kilka lat temu Natsume. Chyba też mnie poznał. Co raczej trudne nie powinno być zważywszy iż mało kto ma metalowe łapsko i posada futerał...przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy Natsume się do mnie odezwał na moich ustach od razu pojawił się wredny uśmiech. Blizny na policzkach powiększyły tenże uśmiech sprawiając że wydawał się bardziej drapieżny, a do tego wystające kiełki też mogły tego efektu dodać. Odstawiłem lekko na bok futerał oraz kieliszek i wstałem. Następnie ręką chwyciłem kapelusz i przy zdejmowaniu przyłożyłem go do lewego ramienia kłaniając się jednocześnie zerkając na Natsume
-Cóż za zaszczyt mnie spotkał iż pan wielki cesarzyna jeszcze mnie pamięta powiedziałem z wyczuwalną przyjacielską złośliwością. Lubiłem się drażnić z ludźmi. Taka wada co poradzę. Prostując się puściłem Natsu oczko by wiedział że sobie żartowałem.
-Nie mogłem się powstrzymać by tego nie powiedzieć. Zwłaszcza przy tym że masz towarzysza. Sytuacja aż sama się o to prosiła oznajmiłem wzruszając lekko ramionami jakbym mówił że to nie moja wina
-Ano minęło sporo czasu i jak widzę jeszcze bardziej urosłeś w siłę a prosiłem byś nie szalał bo chcę cię jakoś dogonić. Ale jak widać się nie dało dodałem z wyczuwalnym smutkiem w głosie. Oczywiście było to udawane bo mój uśmieszek mówił że się tak tylko droczę.
-I tak się teraz zastanawiam czy gratulować tobie stanowiska czy wręcz przeciwnie i życzyć powodzenia z tonami papierów i innych dupereli...hmm...pewnie i jedno i drugie się tobie przyda. Chcesz? powiedziałem na koniec zadając pytanie unosząc lekko butelkę z winem i kieliszkiem. Zarzuciłem sobie na drugie ramię futerał i podszedłem do natsu by mógł ewentualnie wziąć kieliszek.
-A tak w sumie jako muzyk muszę zapytać. Grasz na czymś? No poza nerwami twoich obecnych podwładnych zapytałem od tak dla zabawy. No i z lekkiej ciekawości. Jeżeli zwycięzca krwawego pojedynku wziął kieliszek to nalałem mu trochę wina. Jeżeli nie to cóż odstawiłem po prostu owy "majdan" na swoje siedzisko. Poprawiłem też rękawicę oraz katanę przy pasku. Chociaż nazwanie tego co było w środku kataną to zbyt wielka pochwała.
-A co u twojego metalowogłowego towarzysza z jakim mieliśmy przyjemność działać przeciw tamtemu kościanemu durniowi? zapytałem dodatkowo. Nie pamiętałem za bardzo jak miał na imię ten zamaskowany towarzysz Natsu...a przynajmniej nie mogłem sobie w tym momencie przypomnieć. Pewnie prędzej czy później sobie przypomnę.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

-Wbrew pozorom, "cesarzyna" ma bardzo dobrą pamięć - powiedział z krzywym uśmieszkiem na twarzy, doceniając kąśliwą uwagę Tsukune. Cóż, miło w końcu spotkać kogoś, kto w jego obecności nie zachowuje się tak jakby miał półmetrowy kij w rzyci, prawda? Dlatego ostatecznie Yuki pozwolił sobie na krótki śmiech, pokazując że zrozumiał że był to ze strony mężczyzny tylko żart. I w ten sposób uspokoił też stojącego obok Hideo, który za pomocą Tsujitegana przyglądał się ostrożnie Tsukunemu. Pewnie spodziewał się on, że bezklanowiec będzie bardziej... uprzejmy w kierunku cesarza. Cóż, pomylił się.
-Przyznaję, spodziewałem się innej reakcji - powiedział Ranmaru głosem bez przesadnych emocji. Ot, po prostu stwierdzał.
A Natsume tylko wzruszył ramionami, w podobny sposób jak Tsukune.
-Cóż, było się nie opierniczać z treningami, to przeskok nie byłby aż tak duży - odparł złośliwie Yuki, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem. Cóż, czasem fajnie było tak po prostu poobrzucać się z kimś zbędnymi obelgami. Przynajmniej było to znacznie prostsze. I zabawniejsze. Nie mówiąc już o tym, że jeśli przez większość swojego czasu trzeba było być przesadnie uprzejmym i dobrze wychowanym, czasem taka wymiana pozwalała na lekkie odetchnięcie. Miło.
Gdy Tsukune zaproponował mu trochę alkoholu, Yuki podrapał się po brodzie. Cóż, na co dzień zwykle nie pił, ale w takich sytuacjach, gdy ktoś proponuje, nie wypada odmówić... zwłaszcza, jeśli kiedyś miało się okazję walczyć w jakiejś dziwacznej sytuacji ramię w ramię. Dlatego ostatecznie wzruszył ramionami, uśmiechając się.
-Skoro namawiasz - powiedział i podszedł do Tsukune, przyjmując od niego małą czarkę z winem. - Na zdrowie - rzekł i przyłożył naczynko do ust, upijając odrobinę. Gorycz alkoholu, wymieszana z subtelną mieszanką owoców - wolał nie strzelać, jakich - zalała jego kubki smakowe. Przełknął napój i powąchał zawartość, chcąc upewnić się aromatu napitku, i wypił jeszcze jednego łyka.
-Jako muzyk? - powiedział z uśmiechem, po czym podrapał się po potylicy. - W sumie, tak będąc szczerym, to tak. Na pianinie. Do niedawna grałem nawet całkiem sporo, ale później pochłonęły mnie misje i treningi, wojna... wiesz, te bzdety związane z naszym zawodem. Takie życie.
Na pytanie o Kamiru Natsume tylko pokręcił głową. Nie miał zielonego pojęcia, co się działo z jego kuzynem. Czy wojownik jeszcze w ogóle żył? Czy może jego życie również zostało pochłonięte przez niedawną katastrofę na Murze? Nie miał zielonego pojęcia. W sumie nigdy jakoś specjalnie nie utrzymywał z nim kontaktu, a teraz już zupełnie się urwał. Ostatni raz widział jego sylwetkę w momencie, gdy jego lodowy klon dostarczył mu zwój z technikami wymyślonymi przez kuzyna. A to było wiele lat temu.
Ech, jak ten czas leci...
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Tsukune »

-Mówisz? A co lepiej by brzmiało "cesarzynek"? Tak bardziej dziecinnie w końcu dopiero raczkujesz na tym stanowisku, a cesarzyna brzmi bardziej jak już ktoś mający nascie lat dodałem z wrednym i pokrętnym uśmieszkiem.
-Innej? A to jakaś zła reakcja? Na misji jaką miałem jakiś czas temu gdzie pomagałem kogoś zeswatać była brzydka kobieta mająca baaardzo bogatego ojca. Oczywiście delikatnie mówiąc. Mimo solidnej obstawy jaka pilnowała jej namiot powiedziałem prawdę mimo tego że zapewne byli silniejsi niż Natsu przy tamtym pogromie. Później okazało się co innego ale to temat na inny czas. Przyznam że pomaganie przy ewakuacji cywili z tamtego pogromu przydało się bo zadanie odbywało się niedaleko Sabishi czy to co powiedziałem mogło u nich wywołać zdziwienie lub szok? Możliwe ale czy to mnie obchodziło? No nie za bardzo nic w końcu dziwnego nie zrobiłem
-Ej wypraszam sobie...trenowałem...no powiedzmy...kondychę sobie poprawiłem...wymyśliłem kilka ruchów, zmodernizowałem uzbrojenie...zdobyłem katanę chociaż to za dużo powiedziana zabijając samuraja na wspomnianej wcześniej misji...i mam zamówiony specjalny oręż u kowala ale jeszcze nie jest gotowe wymieniłem. Chwaliłem się? Nie po prostu sobie tak żartowałem. Może i mówiłem prawdę ale w żartach
-Czy namawiam? No ba że namawiam. Jak taki stary wujaszek na ślubie "ze mną się kurwa nie napijesz"? powiedziałem ostatnie kilka słów mówiąc ochrypłym i lekko wstawionym głosem. Oczywiście mówiłem to w żartach.
-Muzykiem jestem od urodzenia. A wiedzę o byciu shinobi zdobyłem podglądając jednego podczas treningu gdy moja świętej pamięci rodzinka nie była w podróży muzycznej...co poskutkowało że związał mnie sznurem i dalej trenował...i w ten sposób opanowałem uwalnianie się z więzów. Zaś pełny początek takiego mojego życia zaczął się w 12 roku pozostawiając te o to blizny mówiąc to pazurem rękawicy jak i palcem ręki dotknąłem blizn idących od kącików ust do połowy policzków -Jak i to dodałem zdejmując na chwilkę rękawicę i ukazując na wewnętrznej stronie przedramienia tatuaż węża z dwoma głowami skierowanymi w przeciwne strony by następnie założyć wcześniej wspomniany oręż.
-I wyprzedzając ewentualne pytanie, Nie. Nie wiem co to może oznaczać ale sądzę że to swego rodzaju znak bandytów że można mnie sprzedać. Przynajmniej tak przypuszczam dodałem rozkładając ręce na boki. Wątpiłem aby Natsume pytał mnie o to dokładnie bo raczej taki nie był. Jednak jak zapyta to mu odpowiem a czemu by nie.
-Pianino mówisz? To się doskonale składa. W takim razie zobaczymy czy twoje paluszki nie zardzewiały od krwi przelanej na wojnie i braku pieszczenia za pewnie kunsztownie i pięknie wykonanych klawiszy pianina oznajmiłem z wrednym uśmieszkiem po czym zdjąłem futerał. Otworzyłem go wyciągnąłem z ukrytej komórki zeszyt. Zamknąłem na chwilę futerał i przeleciałem kartki. Gdy znalazłem to co uznałem za odpowiednie starannie i bardzo równo je wyrwałem. Zrobiłem tak dokładnie trzy razy. Po schowaniu zeszytu odciąłem pazurem rękawicy trzy kawałki materiału i owinąłem po jednym na paru kartkach oddzielając w ten sposób melodie by się nie pomieszały
-Trzymaj. Jako prezent koronacyjny. Niby nic ale może spodobają się tobie melodie jakie stworzyłem. dodałem podając Natsume jeden, drugi i Ostatni "zwój" z muzyką
-Jak ktoś z twoich towarzyszy potrafi grać na skrzypcach to niech tobie Poakompaniamentuje...chociaż...a w sumie mniejsza z tym co chciałem powiedzieć stwierdziłem z wrednym uśmieszkiem
-A co do wina. Podobno lampka podczas obiadu dobrze wpływa na trawienie. Tak wiem. Trudno mnie zrozumieć. A z tą koronacją to nieźle zaszalałeś. Brakowałoby tylko aby cię tam ścięli a gdy ostrze dotknęłoby twojej głowy pękłoby na kawałki coś w stylu "jestem głową mego cesarstwa i do puki mam poddanych którzy we mnie wierzą i ufają mi ten kark nigdy nie padnie" Ale tak czy siak pomysłodawcy należą się gratulacje. znowu z moich ust wypłynęło wiele słów składających się w zdania oraz stwierdzenia że trudno mnie rozumieć. Jest to prawdą ale czy dobry shinobi nie mówi tak aby nie dało się wyłapać informacji z tego co mówi? W pewnym sensie tak. No ale to może być tylko i wyłącznie moje zdanie.
-Ten jego koleszka ma fajne ślipia. Też takie chcę
-Chcieć sobie możesz. Chcesz czegoś konkretnego czy gadasz aby gadać pomyślałem
-A tak się odezwałem sprawdzić czy dalej nie będziemy ze sobą gadać. No i chciałem po prostu powiedzieć to co widzę i tyle stłumiłem westchnienie załamania na wypowiedź swojego alter ego. Tak. Sam siebie potrafiłem załamać a to już jest coś czyż nie?
0 x
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Akarui »

Nic nie jest kwestią przypadku, hm? Akarui wolał jednak nie stawiać wszystkiego na jedna kartę. W ogóle temat przypadku i przeznaczenia i własnych wyborów to grząski temat, w który lepiej nie wchodzić. Bo jeśli coś się stało, uważa się to za przypadek, to czy czasem gdzie w gwiazdach jakieś bóstwo nie zapisało, że właśnie ten ma się przytrafić? Albo czy nie jest już z góry ustalone, że sam na coś się nie zgodzę, coś zmienię? Co ma być, to będzie.

- Nic takiego się nie stało. Ot, rozcięcie na głowie i parę szwów. Jak to przyt dziecięcych zabawach, więcej krzyku niż prawdziwej tragedii. A tu? Spójrz, na trybunie naprzeciwko, tam wyżej, zdaje mi się, że widzę dzieci. Napatrzą się na turniej. Będą chciały też kiedyś wystąpić. Zaczną trenować. Ale zamiast na arenę, trafią na pole walki... Nie zmienimy ich zdania, ich marzeń. Więc zostaje nam ich uratować, gdy będą tego potrzebować...

Racja. Jak powiedział Kisho, nic nie zmienią. Mogą jednak dawać z siebie wszystko. Na szczęście, teraz nie muszą. W trakcie ich rozmowy odbyły się kolejne walki. W oczy rzucił mu się na przykład osobnik w wielkiej, rogatej masce z technikami katon. Był też szermierz walczący stalowym kijem, albo Shinobi z klanu Sabaku, znany Tozawie z rodzinnych stron. W trackie kolejnych dwóch walk zaproponowano zejście na festyn , co Akarui skwitował lekkim mruknięciem i opuszczeniem siedzenia. Gdy odwrócił się do wyjścia, zauważył nową postać na trybunach. Był to sam Yuki Natsume! Medyk nie chciał mu przeszkadzać w rozmowie, więc jedynie w przypadku kontaktu wzrokowego uśmiechnie się tak, jak tylko on potrafi, szczerze i radośnie. Bo szczerze radował się z tych pozytywnych zmian na Wyspach i życzył obecnemu Shimakage jak najlepiej. Teraz jednak pora napełnić brzuch.

z/t
0 x
MOWA
Osamu

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Osamu »

Nagle na arenie pojawiło sie tornado ognia. Osamu na początku pomyślał, jaki by to miało sens, skoro Ayako jest przecież wodą? Jednak po chwili zrozumiał, że woda może także wyparować. Zrobiło mu się, z tego powodu bardzo smutno. Chciał coś krzyknąć, powiedzieć. Widział, jak te ogniste tornado się bardzo szybko porusza. Wiedział, że Ayako najprawdopodobniej nie zdoła się z tej sytuacji wyrwać. Masuko chciał coś zrobić, jednak nie mógł. Po chili było wszystko jasne. Ayako przegrała, a wygrał Shiga. Niebieskowłosa poległa. Niestety. Osamu był bardzo smutny z tego powodu. Na szczęście Ayako nie doznała większych obrażeń. Toteż nie musi zapewne iść do szpitala. Chociaż tyle. Jedyne co chciał zrobić Masuko, to do niej podbiec, do Ayako. Powiedzieć jej, że dzielnie walczyła oraz na nowo, na prawdzie zbudować relację. Niebieskowłosa była dla Masuki wszystkim, co się liczyło. Osamu nie miał przyjaciół. Jednak miał cel, to była ona.

z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73396#p73396
0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kisho »

Chłopak odwrócił się tyłem do areny i oparł się tyłkiem o krawędź siedzenia, poręczy czy czegokolwiek innego co mogło posłużyć jako podparcie. Walki jakoś przestały go interesować, aczkolwiek gdy tylko coś budziło tłumy do wiwatów czy wrzasków, mimowolnie zerkał przez ramię w stronę walczących. Aktualnie jednak spojrzał z ukosa na Akaruia. Jak na medyka miał już naprawdę sporo przypadków, w których musiał interweniować i najzwyczajniej pomagać innym. Dobrym przykładem była, chociażby pomoc medyczna udzielona dziecku z opowiastki, którą przytoczył. Swoją drogą, Kisho poczuł sie nieco lepiej wiedząc, że owemu dziecku nic groźnego się nie stało.
- Jakby nie patrzeć my także byliśmy jak te dzieci, także mieliśmy marzenia i cele - zaznaczył. Trzeba było przyznać, że faktycznie większość obecnych shinobi będąc jeszcze w młodym wieku zapewne chciało zostać ninja, uczyć się technik, jutsu i wykonywać ekscytujące misje. Łatwo było marzyć o takim życiu, skoro nie zdawało się sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą bycie shinobi. Spojrzał w górę na niebo i przypomniał sobie chwile dzieciństwa, gdzie z uporem maniaka mając kilka lat próbował bawić się w ninja i wykonać jakąkolwiek technikę. Wtedy myślał, że bycie shinobim to najlepsze co mogłoby go spotkać i niby wiele się nie pomylił, bo faktycznie cieszyło go to zajęcie. Jednakże dopiero po czasie, gdy już faktycznie był tym shinobim, zorientował się, że nie jest to tak kolorowe życie, jak sobie wyobrażał.
- Ale... - rozmazył się nieco. - Może te dzieciaki będą miały szczęście i będą żyć w nieco lepszej rzeczywistości, takiej bez rozlewu krwi. - Patrząc, chociażby na to, co dzieje się na wyspach można było pokładać nadzieję właśnie w takim świecie. Kiedyś można było o czymś takim pomarzyć, ale teraz, widząc jakie zmiany zaszły w ludziach, stawało się to rzeczywistością. Kto wie, może już pokolenie Kisha i Akaruia doczeka się jakiegoś wszechogarniającego pokoju na świecie.
Widząc poruszenie się znajomego, zszedł wzrokiem na poziom gruntu. Chłopak właśnie wstawał z miejsca. Czyli jednak opuszczają to miejsce i idą prosto na festyn! Swoją drogą, na samą myśl o festynie Kisho aż poczuł się głodny. Ruszył więc pośpiesznie za Akarui. Przed wyjściem zdołał jednak zauważyć pewnego gościa, który pojawił się na tej części widowni. Widok Natsume, już prawowitego cesarza siedzącego ot, tak sobie wśród tłumu na początku zszokował Kisho, w końcu dla kogoś takiego przygotowano specjalne miejsca, loże czy coś, nie? Cesarz jednak faktycznie odbiegał od norm, o czym shinobi już zdołał się już częściowo przekonać. Uśmiechnął się delikatnie i wykonał niski ukłon w marszy, w zasadzie tylko się pochylił, ale, tak czy owak, wykonał uprzejmy gest w stronę cesarza, jak wypadało i gwałtownie przyśpieszył. Jeszcze by go wezwał albo co...
- Idź przodem - rzucił w stronę Akaruia, gdy tylko go dogonił. - Muszę jeszcze coś załatwić. Pewnie gdzieś cię znajdę - dodał i dał susa w bok. Czuł pustkę w brzuszku, ale jedzenie mogło chwilkę poczekać. Strawa, jak i sam festiwal nigdzie nie uciekną, a skoro już jest w mieście, to załatwi swoje sprawy w tutejszym sklepie. Wolał odhaczyć to teraz, niźli odkładać to na później. Kilka minut przeznaczy na dokupienie potrzebnych rzeczy, a potem będzie mógł dowoli szaleć na festynie.

/zt
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

-Raczkowaniem to bym tego nie nazwał, bo już mogę w tej głębokiej wodzie dość swobodnie pływać - powiedział z lekkim uśmiechem. Cóż, może i nie było to do końca prawdą, ale Tsukune raczej tego nie powinien zauważyć - nie po to się szkolił w umiejętnościach perswazji, żeby teraz dało się od niego bez problemu wyczytać tak drobne kłamstewka. Poza tym, aż tak nie odchodził od prawdy - może i jeszcze nie do końca się przyzwyczaił do nowej pozycji, to zaczynał powoli łapać o co w tym wszystkim chodzi. Więc raczej sobie w przyszłości poradzi. - Cóż, Hideo też walczył na pustyni, w końcu też brał udział w turnieju. Tylko po prostu jest znacznie bardziej... stonowany.
Cóż, to był jeden sposób na określenie jego pomocnika. Ranmaru był znany z tego, że gdy zajmował się swoją pracą, to zachowywał się jakby miał co najmniej trzonek od włóczni w rzyci.
-Cóż. Przechwalać się nie będę, ale niech wystarczy ci taka drobna próbka.
Powiedział z szerokim, lekko ironicznym uśmiechem, po czym odetchnął i aktywował swoją chakrę. Ranmaru odruchowo stanął w lekkim rozkroku, czekając. Natsume zaś uwolnił odrobinę swojej błękitnej energii (co i tak wystarczyło, żeby ludzie wokół poczuli lekki wstrząs) i w ułamek sekundy usiadł na ławce, po drugiej stronie Tsukunego. Ruch był tak szybki, że ten prawdopodobnie nawet nie wykrył, co tu się tak właściwie wydarzyło.
-Na zdrowie - powiedział i sięgnął po kieliszek, wypijając jego zawartość. Ot, tak jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Chakra znów była dezaktywowana, jego włosy - znów czarne, a on spokojnie spoczywał na ławce. Hideo westchnął ciężko i powoli się przybliżył, by również nie odsuwać się poza zasięg cesarza. Pokręcił też głową, coś szepcąc - pewnie jacyś inni Ranmaru zauważyli anomalię, i trzeba było ich uspokoić.
Gdy Tsukune wspomniał swoją historię, Yuki pokiwał lekko głową, skupiając się na opowieści. Cóż, wyglądało na to że bezklanowiec też swoje w życiu widział, tylko podchodził do tego zupełnie inaczej niż sam Natsume. Kenshi przez większość życia był dość emocjonalną istotą, i bardzo łatwo brał do siebie wszystko co się działo. A Tsukune najwidoczniej do wszystkiego podszedł z zastanawiającym spokojem. Cóż, godne pozazdroszczenia.
-Sam w sumie muzyką zainteresowałem się przez przypadek. A że wuj miał akurat instrument w domu, to jakoś tak pykło - powiedział spokojnie. O tym, dlaczego zaczął swoje treningi shinobi, wolał nie wspominać. Powód był nadzwyczaj bolesny, i nawet mimo tego że pogodził się z przeszłością, wolał tego nie wspominać.
Przyjął zwoje od Tsukunego i rozwinął je na moment. Z tego co zauważył, to większość treści tych utworów była ustawiona pod przewodnictwo skrzypiec, które na wyspach były instrumentami zupełnie egzotycznymi - samo to, że Natsume miał okazję grać na pianinie było pieprzonym cudem, na wyspach jedynymi bardziej kojarzonymi instrumentami były flety shakuhachi i bębny taiko. I samotnie nie dałoby się osiągnąć odpowiedniej harmonii na samym pianinie, więc wykonywanie tego byłoby dość ciężkie. Ale cóż, przecież nie powie tego wprost, nie? Uśmiechnął się wesoło i kiwnął głową.
-Dziękuję. Może kiedyś znajdę chwilę by je przetestować.
Spojrzał na arenę, by zobaczyć kolejne wyniki walk. W pierwszej... cóż, działo się dość niewiele, bo akcja polegała bardziej na doskokach i mówieniu. W drugiej zaś było trochę więcej akcji - co go zaskakiwało, Samuraj nie dawał sobie rady w pojedynku z użytkowniczką genjutsu. Myślał, że przedstawiciele tej profesji są nieco bardziej odporni na techniki iluzji, a tu proszę - młodzieniec dawał się zwodzić niczym dziecko. Czyżby nie znał podstawowych zasad wychodzenia z tego typu uroków? Kai, zranienie? Nic?
Cóż, lekki zawód.
-A weź nie mów, dowiedziałem się o tym wszystkim dzień przed - stwierdził krótko. - Poprosiłem pozostałych liderów, by mi o tej koronacji nie przypominali, bo nie uśmiechało mi się prężenie się przed wszystkimi tylko po to, by się pokazać. A ci wymyślili taką szopkę.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Tsukune »

-Mogę wierzyć tobie tylko na słowo...chociaż są jeszcze dwie opcje. Jedna że politycznie zgodzimy sie że potrafisz już chodzić na tym stanowisku ale jeszcze zdarzają ci się upadki. Zaś druga opcja jest taka że postaram się poderwać jakąś kobietę z twojego otoczenia i od niej dowiedzieć się całej prawdy...tobie pewnie już same kobiety chcą ładować się do łóżka co powiedziałem ostatnie z wrednym uśmieszkiem w żartach. Po chwili mój towarzysz rozmowy aktywował swoją chakrę. Była potężna i ledwie powstrzymałem dreszcz od tej mocy...mógłbym w sumie porównać ją z mocą demona jaki był na tamtej pustyni. Nawet z dalekiej odległości czułem tą potężną chakrę
-Oooo powiedziałem i zaklaskałem w dłonie na ten pokaz
-A teraz ja tobie pokażę tobie drobną sztuczkę oznajmiłem z lekkim uśmieszkiem kładąc sobie ręce na siedzisku.
  Ukryty tekst
-Fajne nie? Sam sobie to zaprojektowałem. I na zdrowie. oznajmiłem spokojnie również życząc smacznego by sam znowu się napić wina.
-A i byś nie myślał że tą historię którą o sobie opowiedziałem mam na luzie. Przyzwyczaiłem się do mówienia tego ale nie znaczy że to mnie nie rusza. Tamto co się wydarzyło zmieniło mnie mocno mimo że pewnie tego nie widać. Widzisz to? powiedziałem ręką sięgając do krzyżyka z czerwonym kamieniem z defektem który przypomina przez to oko. Zawieszony na czarnej materiałowej opasce
-Dał mi to ten shinobi. Zawiera prochy mojej rodziny. Teraz jedyne czego żałuję to to że nie mogę żadnego z nich dopaść bo wszyscy są martwi. Poświęciłbym wiele czasu aby nauczyć się leczniczych technik by móc ich torturować tygodniami. By poczuli ten sam ból jaki mi zadali oznajmiłem a mój uśmiech stał się przerażający i niebezpieczny. Uniosłem rękawicę przed twarz zaciskając ją mocno -Jednego powiesiłbym z przyjemnością za nogi, rozpłatał brzuch by się udusili własnymi wnętrznościami...ale to nie jest chyba dobry moment aby o tym mówić oznajmiłem opuszczając rękę i uśmiechając się już normalnie.
-Jak coś możesz wpaść do mnie do Ryuzaku to zagramy. Ewentualnie jak będziesz chciał to że tak powiem "wezwij mnie" bo ja nigdy ze skrzypcami się nie rozstaję oznajmiłem z normalnym uśmiechem. Po tłumaczeniu co do koronacji i kto to zaplanował zaśmiałem się lekko
-Ciesz się że ja tego nie wymyślałem bo zapewne klęczałbyś w samych gaciach i dodatkowo ktoś z tych twoich mnichów musiałby cię zranić aby poleciała krew i nim zapytasz po co już tłumaczę. Miałoby to na celu pokazanie że mimo statusu jaki zdobyłeś nadal jesteś zwykłym człowiekiem. Zaś ta rana miałaby za zadanie pokazać i dać do zrozumienia iż to będzie ostatnia przelana krew pod twoim panowaniem. A przynajmniej postarasz się sprawić aby nikt z twoich nie zginął i bla bla bla oznajmiłem z uśmieszkiem kiwając głową jakbym zgadzał się ze swoim pomysłem. Oczywiście sobie żartowałem.
-Masz przerażającą ilość chakry. Chyba bardziej przerażająca była chakra demona z pustyni. Ktoś już tobie to mówił? stwierdziłem ze spokojem zerkając na natsume jednocześnie zadając mu pytanie.
-A masz jakiś pomysł co z tym zrobić? Bo ja planowałem użyć swojego żywiołu i posłać takie cięcie na przeciwnika oznajmiłem wyciągając katanę. a raczej rękojeść z 5cm ostrza
-To była katana tamtego zabitego szermierza. Wkurwił mnie i pozbawiłem go najcenniejszej chyba rzeczy jaką posiada każdy kenuser czyli ręce...Zapomniałem o takiej prostej rzeczy jak wykrwawienie...a chciałem sobie go spróbować przesłuchać powiedziałem pokazując przyjacielowi ten kawałek oręża po czym jeżeli nie chciał się temu przyjrzeć to po prostu schowałem. Jak chce to zobaczyć to po prostu mu to daję w końcu to tylko pamiątka.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

  Ukryty tekst
Natsume powoli podniósł brew, gdy Tsukune stwierdził że również pokaże jakąś sztuczkę. Młody bezklanowiec położył ręce na ławce, aktywując drobną technikę. Hideo odruchowo sięgnął do paska po tanto, ale Natsume powstrzymał go prostym pokręceniem głowy. Nie było najmniejszej potrzeby na alarmowanie ani siebie, ani strażników naokoło. Zwłaszcza, że Yuki nie miał najmniejszego problemu z wykryciem tego, co kombinował siedzący. Gdy ten zakończył swój drobny pokaz, Natsume pokiwał powoli głową, pokazując że docenia sztuczkę. Cóż, miała ona kilka możliwych zastosowań, które można było dopasować do sytuacji.
-Przydatne - powiedział w końcu. Co prawda sam pewnie mógłby zastosować coś podobnego za pomocą żyłki lub własnych technik klanowych, ale pewnie w pierwszym przypadku nie miałby takich możliwości manewrowania jak za pomocą tego jutsu, a z Hyotonem mógłby zrobić coś większego. Cóż, jak wspominał, wszystko zależało od zastosowania.
Yuki uniósł na moment brew, gdy Tsukune stwierdził że w krzyżyku na jego szyi znajdowały się prochy jego bliskich. Chociaż bardziej niż to zdziwiło go stwierdzenie, że ten żałuje że nie mógł ich pozabijać sam. Cóż, zważając na to jak Natsume potraktował swoich przeciwników, opisy Tsukunego nie brzydziły go ani nic w tym stylu - po prostu sprawiły, że przyszły mu na myśl pewne refleksje.
-Takie coś nie byłoby w stanie naprawić przeszłości. Ani nie dałoby ci ani satysfakcji, ani ukojenia - powiedział spokojnie, patrząc w kierunku areny. Chociaż, było to tylko "spojrzenie w kierunku" - tak naprawdę po prostu patrzył w przestrzeń, nie skupiając spojrzenia na niczym szczególnym. - Tylko rozregulowałoby cię to jeszcze bardziej.
Wiedział coś o tym. To, że wymordował wszystkich którzy torturowali go przez rok i zostawili na nim setki blizn fizycznych i umysłowych, wcale nie dało mu satysfakcji. Nie sprawiło, że pogodził się z tym co się wydarzyło. Sprawiło tylko, że zamknął się jeszcze bardziej. Stał się praktycznie maszyną do zabijania, która zapomniała jak to jest mieć emocje. A tego nie życzył nikomu.
-Nie mógłbym obiecać, że to "ostatnia krew", bo w dzisiejszych czasach nie ma na coś takiego szans - powiedział spokojnie, nie zmieniając kamiennego wyrazu twarzy. - Świat jest przepełniony wojnami i chęcią wyniszczenia wszystkiego, co nie jest po Twojej stronie. Na razie może mamy czas na oddech, ale później? Nie będę obiecywać czegoś, co nie ma racji bytu.
Parsknął śmiechem.
-Poza tym, obiecując brak wojen, tylko bym wkurzył większość narodu. Wyspiarze to naród wyjątkowo skory do bitek. A przynajmniej Kantaiczycy.
Tsukune wspomniał wtedy ilość jego chakry. A Yuki wzruszył lekko ramionami. W sumie, nie był w stanie sobie przypomnieć, czy ktoś mu wspomniał coś w tym stylu. W sumie inna sprawa, że mało kiedy pozwalał sobie na używanie takiej ilości chakry, by wszyscy byli w stanie to wyczuć. A jeśli już się zdarzało, to zwykle uciekali. Albo ginęli. Cóż.
-Osobiście preferuję walczyć na bliski dystans. A z chakry miewam inny użytek... jeśli chcę rozwalić coś naprawdę dużego.
Spojrzał na złamaną katanę trzymaną przez Tsukunego. I pozwolił sobie na krzywy uśmiech. Cóż, przypuszczalnie szermierza bardziej niż utrata rąk bolałoby złamanie miecza. O ile rzecz jasna był prawdziwym szermierzem, wierzącym w połączenie ostrza i duszy.
-Utrata rąk nie jest aż tak nieprzyjemną perspektywą. Utrata ostrza katany to co innego. No, chyba że nie wierzy w tego typu "zabobony", to wtedy obojętne co myślał. - Następnie spojrzał na Tsukunego z ukosa. - Ty zawsze byłeś taki sadystyczny? Nie przypominam sobie wcześniej tego typu tendencji.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Tsukune »

  Ukryty tekst
Wysłuchałem spokojnie słów Natsu na temat zemsty westchnąłem tylko na to
-Cóż jest w tym prawda i przekonałem się o tym. Kiedyś w nocy nagle moje alter ego zaczęło mi przypominać o tym co zrobiłem. Czułem coraz większy nacisk jakby ktoś mnie miażdżył. Nie tyle co wykłucałem się co bardziej z nim rozmawiałem. Stwierdziłem że ci bandyci byli gotowi i liczyli się z tym że po tym jak zabili moją rodzinę ja będę się chciał zemścić. Tak samo ja byłem gotowy na to że kiedyś ktoś z ich rodziny o ile ją mieli będzie chciał zemsty i jestem na to gotowy. I nagle ten ucisk zniknął a ja po jakimś czasie otworzyłem oczy i zobaczyłem na szafeczce woreczek z pieniędzmi. Widocznie ktoś z rodziny tych bandytów chciał się zemścić ale moja odpowiedź widocznie go usatysfakcjonowała albo stwierdził że nie warto ciągnąc tego koła nienawiści i zemsty. Nigdy się tego nie dowiem odpowiedziałem przyjacielowi rozkładając na boki ręce.
-Co prawda to prawda. Ten świat jest porąbany. Polityka to tylko patrzenie się na siebie z maską na twarzy i zastanawianie się jak i kiedy wbić sobie nóż w plecy. Jedno wielkie przedstawienie. Dlatego polityka mnie nie kręci. Gdybym miał w niej brać udział to tylko jako osoba trzecia która byłaby neutralna i wszystkich nie ważne czy to król, cesarz to mówiąc uśmiechnąłem się wrednie kącikiem ust -Czy jakiś zwyczajny człowiek. Traktowałbym tak samo. W końcu wszyscy jesteśmy tacy sami. Tylko niektórzy silniejsi i mają lepszą rangę niż inni. Bez tego każdy jest taki sam stwierdziłem nieco filozoficznie. Ech chyba coś jest ze mną nie tak skoro zaczynam filozofować.
-A kto powiedział że to byłby koniec wojen? Wojny toczyłyby się wtedy inaczej. Ustaliłoby się jakieś zasady i byłoby zabawnie. Ale to tylko marzenia jak na razie oznajmiłem na wypowiedź o tym iż niektórzy lubią wojaczki.
-Ja przez tą rękawicę niby też preferuję walkę na bliski i odrobinkę dalszy zasięg. Ale prawie w ogóle z niej nie korzystam. Sam raczej widziałeś na tamtym pogromie jak walczę. Bardziej średni dystans. Przydałoby mi się coś do walki na daleki stwierdziłem od tak skoro rozmawialiśmy o tym na jakim dystansie walczymy. Po chwili wyciągnąłem wachlarz -To też jest mój patent którego jedną akcję pewnie widziałeś na pogromie dodałem i lekko nim machnąłem przed sobą robiąc w ten sposób łuk. Oczywiście nie użyłem chakry tylko wykonałem taki gest by może Natsu domyślił się lub przypomniał jak użyłem jednej techniki przed tamtymi bandytami
-W sumie mam parę technik bazujących na szermierce. Co jest trochę zabawne. oznajmiłem od tak chowając spokojnie wachlarz na swoje miejsce.
-Raczej był zwykłym najemnikiem który miał zabić bezbronną bogatą kobietę na zlecenie innej bogatej kobiety. Tak to była ta misja z Krwawym Balem jak to mój zleceniodawca powiedział. W sumie jak w jakimś mieście usłyszałbyś o niejakim "Kuro" to może chodzić o mnie bo takie imię podałem swemu zleceniodawcy i teraz to sobie wziąłem jako ksywkę powiedziałem z wrednym uśmieszkiem
-Mówiłem tobie że to co wydarzyło się gdy miałem 12 lat mnie zmieniło. Mało kiedy uśmiecham się z głębi serca...no i gdy osiągnąłem 18 lat dorobiłem się własnego alter ego co nawet zaskoczyło Yamanakę gdy czytała mi myśli na tamtej misji chcąc się dowiedzieć czy miałem jakiś cel w ratowaniu jej przyjaciółki. Czy jestem sadystyczny? Cóż jestem miły do pewnego momentu. Jak mnie dostatecznie wkurwią to tak jak z tamtym szermierzem. Był nieprzytomny to jego własnym orężem oderżnąłem mu ręce, jakoś połamałem mu nogi aby jak się ocknie nie uciekł i jak psa na łańcuchu zaciągnąłem go do poszkodowanej kobiety by zobaczyć jak się czuje. Jak padł to na wszelki wypadek przebiłem jego serce kataną po czym zaniosłem kobietę do jej namiotu i obmyłem mokrym ręcznikiem jej rany by złagodzić ból po tym jak była przez niego kopana po brzuchu. Każdy ma w sobie trochę sadysty, masochisty itp itd. Przynajmniej ja tak uważam. A co? Czyżbym aż tak dobrze się maskował? Ha ha ha zapytałem w żartach by na końcu się też zaśmiać nieco szaleńczo
-I jak mi wyszedł ten śmiech? Dobry do szaleńca? zapytałem z wrednym uśmieszkiem
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Natsume Yuki »

Gdy tylko usłyszał twierdzenie Tsukune na temat tego, że słyszy on w swojej głowie alter ego, Yuki prawie pokręcił głową. Prawie. Powstrzymał się w ostatniej chwili. Nawet mimo tego, że on sam również czasem miewał do czynienia ze swoim wewnętrznym "ja" (zwłaszcza w koszmarach i pod wpływem eksperymentów śnieżnych tygrysów), to nie nazwałby tego pełnoprawnym "alter ego". Shiranui to było coś zupełnie innego. Bardziej myślał o tym jako "innym trybie psychiki", bo w końcu doskonale się kontrolował i był w pełni świadom, co czyni i jakie mogą być tego konsekwencje. Po prostu wtedy go to zupełnie nie obchodzi. Nie słyszy głosu w głowie, nie musi się wykłócać ze sobą samym. Są różnice.
Chyba.
-Dobrze, że udało wam się jakoś dojść do konsensusu - stwierdził uprzejmie, patrząc na zakończenie kolejnych dwóch pojedynków i początek ostatnich walk pierwszej rundy. - Jeśli czegoś się nauczyłem w życiu, to tego że nie można dać się w pełni zawiesić na przeszłości.
Ludzie zamknięci w przeszłych wydarzeniach zwykli widzieć tylko mrok, który z czasem był w stanie nawet ich udusić. Depresje, śmierć... tak wiele mogło wtedy się wydarzyć. A prawdziwą siłą nie było życie z ciężkim wspomnieniem. Ba, siłą nie było też zabicie tego wspomnienia. Prawdziwą siłą było pogodzenie się z nim.
-Cóż, co do polityki... oczywiście to wszystko prawda - powiedział, śmiejąc się pod nosem. - Polityka to również jest pole walki. Po prostu zamiast na miecze, walczysz na słowa. Gdy jesteś zmuszony się obracać w takim otoczeniu, z czasem zauważasz prawdziwą wartość umiejętności przekonywania ludzi do siebie. Zyskiwania wpływów. A czasem i kłamania. - Westchnął ciężko. - Zwłaszcza kłamania. Chociaż osobiście nie dzierżę kłamców, którzy używają tej sztuki dla własnego zysku, potrafię docenić umiejętność zakrywania rzeczywistości w celach rozwoju ogółu.
Uśmiechnął się krzywo (może nawet nieco... drapieżnie?) i spojrzał na Tsukune.
-Nawet podczas przemowy pokoronacyjnej... mogłem skłamać na niektóre tematy. Co było prawdą? Co kłamstwem? A może teraz kłamię i wszystko co wcześniej mówiłem - powiedziałem z pełną szczerością? - Zachichotał cicho. - Za pomocą prostych słów i gestów możesz sprawić, że inni widzą cię inaczej niż jest naprawdę. I wierzą, że taka jest prawda, bo wywnioskowali to sami. A rzeczywistość jest zupełnie inna - oni po prostu przyjęli stworzony przez Ciebie zakrzywiony obraz Twojej osoby w taki sposób, by oni byli święcie pewni że jest to prawda. Manipulacja, w którą oni sami wierzą. Uwierz mi, charyzma bywa znacznie niebezpieczniejsza niż broń.
Pokiwał głową, gdy Tsukune przedstawił mu kolejne informacje na temat jego stylu i umiejętności walki. Więc wachlarz, średni dystans, kilka technik szermierczych, co... cóż, całkiem intrygujące. Do tego chyba potrafił wyczuwać chakrę, a przynajmniej tak mu coś świtało z czasów Pogromu. Intrygujące. Oczywiście, wspomnienia mogły mu się już zatrzeć, ale wydawało mu się że tak to faktycznie wyglądało.
-Nie powiem, intrygujące. Wachlarze, miecze i pazury. A to o mnie czasem mówią, że jestem chodzącą zbrojownią - stwierdził, pokazując wymownie katanę, prosty kij, złożony wachlarz shinobi, miecz dwuręczny i kilka toreb na wyposażenie. Parsknął przy tym śmiechem. Cóż, to że tacha sporo szpeju to akurat prawda.
Lepiej mieć niż nie mieć.
Następnie Tsukune przedstawił swoje podejście do swojego "sadyzmu". I cóż, faktycznie trochę mu to zalatywało jego własnym trybem Shiranui. Każdy człowiek ma w sobie trochę sadysty, co...
Trudno się nie zgodzić. W końcu czy Natsume po porwaniu przez piratów nie dokonywał na nich brutalnych zabójstw tylko po to, by zaszczepić w nich ziarno strachu? Czy nie byłby w stanie zabić jednego bezbronnego człowieka tylko po to, by umożliwić przetrwanie kilkudziesięciom innym?
-... trochę w tym racji jest. W sumie sam kiedyś miałem zabawną sytuację - powiedział spokojnie, nachylając się w kierunku areny, tak że jego łokcie spoczęły na jego udach. - Gdy byłem dzieciakiem, pewien pirat zmusił mnie do zabicia mojego przyjaciela. I gdy to się stało, cóż... stałem się poważny. Chwilę później wbiłem temu piratowi rękę w bok, zmiażdżyłem mu wątrobę i wyciągając rękę zamroziłem krew. W ten sposób stworzyłem spory kolec, który następnie wylądował w jego czaszce. Na wylot. Więc faktycznie, każdy shinobi potrafi dokonać brutalnych rzeczy. Tylko po prostu niektórzy potrafią oddzielać tryb shinobi i tryb człowieka.
Następnie spojrzał z ukosa na Tsukune, uśmiechając się lekko.
-Na upartego może być. Chociaż mało szaleństwa w tym szaleńczym śmiechu. Bardziej sadyzm i euforia.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Zmierzchu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość