Trybuna południowa

Shapu

Re: Trybuna południowa

Post autor: Shapu »

Przez całe to zamieszanie związane z organizacją loterii Shapu dotarł do areny już na długo po rozpoczęciu walk. Oby tylko to wszystko się opłaciło, bo w przeciwnym wypadku okaże się, że zamiast co nieco zarobić, stacji na całym tym swoim pomyśle. Tak, to byłoby raczej mało korzystne...
W każdym razie w końcu udało mu się dojść do areny. Całkiem pokaźny budynek trzeba przyznać. Zupełnie inny niż te, jakie dane mu było obserwować w rodzinnych stronach. Największe wrażenie zrobił jednak na nim wodospad. W ciągu kilku sekund przebijało się przez niego tyle wody, że mieszkańcom pustyni wystarczyłoby na kilka tygodni. Szczerze mówiąc miał ogromną ochotę, aby wdrapać się na jego szczyt i zeskoczyć w dół razem ze spadającą wodą. Rzecz jasna nie zrobi tego, jednak byłoby to zapewne wspaniałe doświadczenie. Myśl ta zupełnie przysłoniła mu główne wydarzenie, czyli walki. Kiedy odwrócił się w stronę placu, zauważył że trwała tam akurat przerwa. Dobry moment, przynajmniej nie będzie musiał orientować się co stało się chwilę przed jego przybyciem. Rozejrzał się więc po trybunach w poszukiwaniu wolnego miejsca siedzącego. Tych było jeszcze kilka, więc pozostawała tylko kwestia widoczności. Co prawda arena była skonstruowana w taki sposób, aby zewsząd można było obserwować walki, jednak istnieje ogromna różnica między widocznością, a dobrą widocznością, która pozwala wychwycić najmniejsze niuanse. W końcu udało mu się znaleźć idealne miejsce. Usiadł na krześle i położył przed sobą zwój, tak aby ciągłe móc go mieć na oku. Jako że chwilowo nic się nie działo, wyjął z kieszeni swoją talię kart i zaczął je tasować
0 x
Kei

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kei »

Podróż Keia przedłużyła się nieco bardziej niż zakładał i dlatego zamiast przybyć dzień przed koronacja, to trafił, gdy wszystkie wydarzenia były już w połowie. Co się jednak poradzi na to, że podczas drogi musiał się natknąć na parę małych grupek bandytów i kilka dzikich zwierząt? Cóż najwyraźniej to wszystko się rozszalało, gdy ludzie zwykle odpowiedzialni za ich kontrolowanie i łapanie również przybyli do tego miasta w tym samym celu co on. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem. Dlatego też odpuszczając sobie rozpaczanie nad tym co go minęło natychmiast skierował się do Areny Zmierzchu. Przynajmniej zobaczę resztę walk. - Rzucił w myślach lekko wzdychając. Sama konstrukcja wydawała mu się wręcz zadziwiająca, lecz w tej chwili nie miał czasu podziwiać budynku, w końcu interesowało go to co znajdowało się w środku. Dlatego stwierdził, że te dzieło architektoniczne poogląda sobie później. Lis chciał, iż wszedł południowym wejściem i dlatego też wylądował na trybunie południowej. Czy była dobra? Cóż luzów zbytnich tam nie było, lecz znalazł kilka wolnych miejsc. Wybrał te najbliżej areny, przy którym znajdowało się dwóch rozmawiających osobników. Po zajęciu danej miejscówki chwilę oglądał toczące się pojedynki, ale będąc ciekawym poprzednich postanowił o nie spytać.
- Przepraszam. Dopiero przyszedłem i trochę przegapiłem, mógłby mi pan streścić przebieg wcześniejszych walk? - Odparł uprzejmym tonem w stronę mężczyzny wyglądającego gdzieś na trzydzieści lat mającego bandaże luźno owinięte wokół szyi.
Czyżby jakaś nowa moda? Cóż nie zastanawiał się nad tym, w końcu w tej chwili interesowało go co innego.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kuroi Kuma »

Samuraj pojawił się ponownie, tym razem bez białogłowy. W jego głosie czuć było spokój, jednak oczy mówiły co innego, czego Kuroi nie do końca mógł odgadnąć. Wcześniejszy gniew na Tensę widać nie przeminął i grzmiał jeszcze gdzieś w jego wnętrzu, chociaż ciężko było powiedzieć czy miedzy nimi była jakaś relacja. Opowiedział jednak o walczących i to by się zgadzało z tym co było w informatorze, jednak sam mówca jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Potem coś go tknęło i przypomniało mu się nazwisko Akodo... kolejny z walczących? W takim razie nie będzie mógł tego przegapić, bo zapowiadało się na bardzo dobrą walkę. Nie znał tej drugiej osoby, ale chociaż zobaczy co ma do zaoferowania tam, na dole, na arenie.
Ciekaw był tego Sabaku, który brał udział w turnieju i w sumie dosyć szybko go przegrał z innym samurajem. Wyglądał jak dziecko w piaskownicy i to dosłownie, bo sam nie mógł opanować swojej mocy, co było totalnym bezsensem. Zupełnie jakby nabrał jej w krótkim czasie, a jego ciało nie zdążyło się do tego dostosować. Niezbyt przyjemny pokaz bezsilności i żałości, kolejne słabe ogniwo. Dwójka braci także opuściła trybunę w tylko sobie znanym kierunku pozostawiając staruszka wraz z domniemanym wampirem cokolwiek to mogło być. Spojrzał w jego stronę, ten chyba się trochę zdołował brakiem obecności białowłosej, co zupełnie nie było przeszkodą do tego, żeby golnąć sobie trochę, co też uczynił przechylając lekko butelkę i sącząc dosyć lekki trunek. Ogłosili imiona kolejnych walczących, którzy mieli stawić się na arenę. Kuma podszedł więc do barierki, by spojrzeć na dół, w ich stronę i zobaczyć jak się to wszystko potoczy. Pojawił się ktoś nowy - młody chłopak, a jedyne co go wyróżniało to opalona cera (i pewnie byłyby to białe włosy, ale do tego nasz kochany Kuroi zdążył już się przyzwyczaić). W tym regionie o opaleniznę było raczej trudno, a niedawna zima mogła wysunąć jeden, może trochę za daleko wysunięty wniosek - ktoś z jego stron? Nah, kto by tyle szedł na jakiś turniej, w którym nie uczestniczy. Usłyszał jednak jedno słowo, które bodajże nie miało być wypowiedziane na głos, ale co jak co - Kuroi musiał przyznać mu rację. Dziewczyna była urodziwa, bo wyjęta jak z obrazka i to już oznaczało, że nie była w jego typie. Ale atrakcyjności nie można było jej nie przyznać. Wystawił w kierunku młodego butelkę z trunkiem, wciąż jeszcze pełnym z zapasów przyniesionych przez Akashiego. Lekko mętne sake, lekko mętne, słodkawe.
-Łyczka? - zapytał lekko unosząc głos, by przebić się przez tłum. Usłyszał głos za sobą, streścić walki? Podrapał się po głowie i spojrzał na informator pokazując go chłopakowi.
-Do tej pory dalej przeszła Hime, a także ten Uchiha Shinji. Pewnie niedług będą walczyć. Pod nami ma być Ineko i Shida. Jeszcze jedna walka się odbyła, ale wyniku nie znam, bo to po drugiej stronie areny. A no i wygrał Seinaru Kei w walce z Sabaku - jeżeli chłopaczek chciał, to podał mu informator, bo w sumie mniej więcej pamiętał już walczących i ich ułożenie.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Ray

Re: Trybuna południowa

Post autor: Ray »

Jak to na trybunach - ktoś coś mówił, ktoś się krzątał, ktoś coś krzyczał. Ray to wszystko ignorował, bo przybył tutaj dla turnieju i to było głównym obiektem zainteresowania białowłosego. Jednak nie dało się zignorować wystawionej ręki, która trzymała butelkę i propozycji. Czerwone oczy skierowały się najpierw na trunek, a później na jego właściciela. Starszy mężczyzna o niechlujnej fryzurze i niechlujnym zaroście, z delikatnie przekrwionymi oczyma i workami pod nimi. Interesujący! - krzyknął jego własny głos w głowie. Uśmiech zmienił się na nieco przyjaźniejszy, bardziej przystępny. Chwilę później chłopak dostrzegł również gurdę na plecach mężczyzny i bandaż na szyi. Wychodziło na to, że mógł być Sabaku, bo w Atsui gurdy u shinobich były całkiem powszechnym elementem wyglądu. A bandaż... cóż, Ray również nosił go na szyi, chociaż znacznie ciaśniej. Czyli mogło łączyć ich więcej, niż tylko butelka.
- A chętnie! - rzucił radośnie i chwycił butelkę, by łapczywie pociągnąć z niej łyka. Średnio lubił alkohol. Znaczy... nie trafił jeszcze na taki, który rzeczywiście by mu smakował, ale stan upojenia był całkiem ciekawy. Działo się wtedy dużo interesujących rzeczy, chociaż czasami ciężko je było spamiętać. Trunek był... no słodkawy i całkiem mocny. Głęboki łyk tylko trochę skrzywiłby Raya, ale ten specjalnie zaczął krzywić się tak, jakby pił kwas, a nie sake. - Dzięki... - odparł półgłosem, jakby dalej go palił przełyk, chociaż nic takiego się nie działo. Interesowała go reakcja nieznajomego. Oddał butelkę i wtedy usłyszał głos za sobą. Streszczenie walk? Była to dziwna prośba. No ciężko było opowiedzieć dokładnie przebieg. Jednak wynik był jasny, klarowny i podany przez nieznajomego, który częstował alkoholem. Okazało się, że zainteresowanym był wysoki, szczupły, czarnowłosy młodzieniec. Był wyższy niż Ray, chociaż wyglądał na młodszego, a więc jeszcze przed nim było kilka lat wzrostu. Jak tak dalej, to będzie miał ponad dwa metry, gdy osiągnie dorosłość.
- Sabaku przegrał? Szkoda. - odezwał się białowłosy i włożył obie ręce do kieszeni spodni. - Ten ich piasek ma spory potencjał. Można nim brutalnie mordować. - specjalnie rzucił nieco wiedzą o tym klanie, bo domyślał się, że starszy mężczyzna do niego należy. No i rzeczywiście uważał, że kontrola piasku jest naprawdę wszechstronna no i pozwala zabić na wiele strasznych sposobów. - Są jacyś widoczni faworyci? - na razie Ray zachowywał się normalnie. Starał się wybadać z kim na do czynienia. Nie chciał też zbytnio odpier...dzielać przy Sabaku, bo w końcu mieszkał w ich prowincji, a skoro ten tutaj osobnik jest z Rodu, to mógłby go skojarzyć i zrobiłoby się nieprzyjemnie. W końcu białowłosy miał sporo grzeszków na koncie. Czasami były to drobne psikusy, a czasami na tych żartach ktoś tracił życie. Różnie bywało.
0 x
Kei

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kei »

Jak się okazało jego rozmówca dość chętnie przekazał mu wyniki, a nawet podał informator. Co prawda Kei liczył na jakiś mały opis tych walk, no ale nie miał prawa narzekać. Gdy jednak spojrzał na broszurę, to skrzywił się w duchu. Cholera, przegapiłem większość walk z pierwszego etapu! - Przemknęło mu po myśli, lecz nie raczył tego pokazać po sobie.
- Dzięki, widzę iż z tego wydarzenia już trochę straci... - Odrzekł uprzejmym, a pod koniec nieco żartobliwym tonem z lekkim uśmiechem.
Wypowiedź jednak przerwał, gdyż do rozmowy dołączył białowłosy osobnik. Sprawiał dość specyficzne wrażenie zwłaszcza że chyba dość chętnie poruszył kwestię mordowania. Bruneta jednak zainteresował wątek Sabaku i "ich piasku". Cóż w jego stronach niewiele wiadomo o tym klanie a ze słów chłopaka nie do końca to brzmiało, jak technikę doton. Ciekawe... - Przemknęło mu po myśli.
- Naprawdę?! W takim razie szkoda, że przegapiłem tamtą walkę, mogła być ciekawa... - Odparł z nutką zainteresowania w głosie.
Trzeba przyznać, że tą odrobinę ekscytacji w głosie specjalnie podkreślił licząc, iż to go skusi tego młodszego do powiedzenia czegoś jeszcze w tej sprawie. Jeśli nie, to cóż zamierzał pozwolić toczyć się rozmowie dalej. Słysząc kolejną wypowiedź białowłosego uśmiechnął się nieco bardziej. Tak, to też może być ciekawy temat, ale czemu nie poruszyć wpierw czegoś co będzie wcześniej?
- Może przejdźmy do nieco bliższego wydarzenia. Jak widzę nie toczyła się jeszcze walka między Uchiha i Senju. Jak sądzicie, kto wygra ten pojedynek? - Rzucił nieco żartobliwie z lekkim uśmiechem.
Cóż chyba każdy słyszał o historycznych relacjach tych klanów, więc uważał że ta walka może być niezłym tematem. Z resztą sam byłby ciekaw wyniku.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kuroi Kuma »

Gurda co prawda spoczywała tuż obok, spokojnie czekając na ziemi na swojego właściciela - kto by chciał nosić to ciężkie cholerstwo na plecach przez cały czas? - ale to był taki dosyć mały, nieistotny szczegół. Chłopaczek zdecydował się wziąć trunek, więc jednak miał jakiegoś kompana do przyglądania się walkom na arenie. Plus trunku był taki, że po pierwsze był tani, po drugie całkiem dobry, a do tego jeszcze niezbyt mocny, więc idealny do dłuższego popijania sobie w wolnym czasie. Kuroia zaś zdziwiła reakcja chłopaka, który zaczął krzywić się jak dziecko, które pierwszy raz spróbowała alkoholu. Popatrzył się na niego dziwnie i odebrał butelkę z lekkim niepokojem czy przypadkiem chłopaczek się nie zadławił lub coś takiego. Podrapał się po głowie, wzruszył ramionami i odłożył buteleczkę na bok, gdyby później był jeszcze zainteresowany.
-Ano przegrał. Wyglądał jak dziecko w piaskownicy, więc co się dziwić. Co jak co, ale nie nazwałbym tego ciekawą bo tak szybko jak się zaczęła, tak szybko się skończyła - spojrzał z ukosa na Raya nie wiedząc czy wie coś więcej na temat piasku, czy tylko próbuje coś wyciągnąć, dlatego ten wątek wolał na razie zostawić. Ale pokiwał głową przyznając mu rację i byłby bliski poklepania gurdy, gdyby ta nie była po prostu workiem z piaskiem, a jakąś tajemną i mistyczną mocą zabijania innowierców.
-Wybacz, nie znam nikogo na tym turnieju, więc ciężko powiedzieć - wzruszył ramionami ku górze i znowu upił trochę z buteleczki, by zaraz wytrzeć wilgotne usta. Mętna substancja przyjemnie podrażniła jego gardło, rozgrzewając tym samym ciało, bo jakby nie patrzeć przejście z pustyni do Kantai było dosyć drastyczne i nawet płaszcz nie do końca pozwalał mu się rozluźnić. Musiał się jednak przyzwyczaić, a to wymagało czasu. Tego miał jednak w nadmiarze, więc nie było tak źle. Walka pomiędzy Uchiha i Senju brzmiała ciekawie, aczkolwiek wydawało mu się, że będzie jednostronny. Ci pierwsi związani z ogniem, ci drudzy z drewnem... tak jakby można to było jeszcze jakoś uprościć.
-Szczerze powiedziawszy to wolałbym zobaczyć tego samuraja, w ich przypadku walka jest taka jakaś bardziej... majestatyczna? Nie wiem jak to nazwać. Coś takiego - spojrzał na walkę tuż pod nimi, która dopiero się zaczynała. Samuraj jak i jego przeciwniczka stawiły się na arenie, by niedługo rozpoczęła się rzeź... pytanie tylko dla kogo. To miało się jednak okazać. Cóż, cieszył się jednak z tego, że przynajmniej ta dwójka nie jest tak narwana, jak reszta towarzystwa, która się zdążyła pojawić na trybunach.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Ray

Re: Trybuna południowa

Post autor: Ray »

Zatem walka Sabaku była bardzo krótka. Zapewne było to ulgą dla wszystkich innych członków rodu na całym świecie. W świecie ninja tajemnica była równie ważna, co umiejętności. Przecież można było udawać tak wiele, a nawet istniała cała dziedzina odpowiedzialna za to - genjutsu. W końcu w iluzjach wiele polegało na tym, by schwytany cel nie wiedział, iż się w niej znajduje. Ciężko było to osiągnąć jak nagle pokazywały się dziwaczne, niewytłumaczalne rzeczy, ale jeżeli naśladowało się znane jutsu... no, wtedy było znacznie ciężej. Tylko genjutsu wydawało się Rayowi nudne. Niby możliwości były ograniczone tylko wyobraźnią, ale to wciąż jedynie iluzje. Mogły skrzywdzić umysł, co było znów interesujące, ale żeby wywołać trwałe rany, to trzeba było znać swój cel niemalże na wylot. Z iluzji nikomu nie wykurwisz, nie? I taką myślą skwitował całe, kilkusekundowe rozważania.
Starszy mężczyzna nie miał faworytów, chociaż kilka walk już się odbyło. Wychodziło na to, że wcześniej nie zaprezentował się nikt szczególnie warty uwagi lub wyróżniający spośród reszty swymi zdolnościami. To nie wróżyło dobrze, bo zainteresowanie turniejem mogło spaść, a jeżeli ono osiągnie krytycznie niski poziom, to białowłosy zostanie zmuszony do zrobienia czegoś, aby było jednak ciekawie. A co by to było? No... wszystko. Młodzieniaszek zadał pytanie, które odnosiło się do wieczystego konfliktu Senju i Uchiha. Naprawdę, te rody były jakieś upośledzone, by wiecznie żywić do siebie urazę za jakieś bzdury, które wydarzyły się dziesiątki lat temu. Ray zawsze uważał te dwa rody za takie specjalne, ale w tym negatywnym sensie. Tak, jak w Shigashi no Kibu był ten specjalny chłopiec, który chodził po ulicach obśliniony i jadł piach. W dodatku dzieciak ten był wrogiem drugiego specjalnego chłopca, który to wiecznie coś mamrotał pod nosem i nienawidził jak ktoś bawił się na "jego" terenach.
Pan z przekrwionymi oczkami wyraził swoje zdanie, które było całkiem rozsądne. Samurajowie musieli być ciekawsi do oglądania, bo byli swego rodzaju reliktami przeszłości. Wojownikami z czasów kiedy chakra nie była używana. Tyle lat szlifowania umiejętności, a później pojawia się śmieszna energia i w mgnieniu oka zostają w tyle. Nic dziwnego - weź pokonaj mieczem człowieka co wydmuchuje tak ogromne ilości ognia, że ciężko je objąć spojrzeniem. Jedyną opcją była szybkość - do jutsu potrzebne było skupienie i zazwyczaj zawiązanie pieczęci. Wystarczyło nie dać komuś złożyć te kilka znaków. Tylko żeby to było jeszcze tak proste, jak brzmiało.
- Uchiha i Senju... w sumie nie mam pojęcia. Powiedzmy że... Senju. Bo czemu nie. Którekolwiek z nich nie wygra, to z pewnością pogłębi tylko ten ich dziecinny spór. I będą się chełpić zwycięstwem nad drugimi przez następne lata. - tak, nie miał dobrego zdania na ich temat, ale o tym już było wcześniej. - A Ty jak myślisz? - odbił pytanie, aby czarnowłosy młodzieniaszek nie poczuł się zignorowany. Ray znów odwrócił się w stronę areny i spojrzał nieco dalej, by dostrzec o kogo chodziło starszemu facetowi. Dwóch facetów, zdawało się. Obaj wyglądali na samurajów albo kogoś w tym stylu. Czyli będzie walka w zwarciu. Te w bliskim kontakcie wydawały się nieco bardziej ekscytujące, bo zagrożenie było jakby bardziej widoczne i świadome - chwila moment i masz ranę od miecza. Z odległości było inaczej, gdyż był czas na dostrzeżenie zagrożenia. No właśnie, to było dla Raya istotne, aby jego ofiara uświadomiła sobie, że jest zagrożona i spróbowała coś zrobić z nadzieją, że się jej uda. Zabieranie tej nadziei było niezmiernie intrygujące, bo ludzie, którzy ją tracili zachowywali się przerażająco ciekawie. Wychodziło wtedy z nich to, co najbardziej szczere. Strach, panika, skrywane emocje - wszystko to, co dotychczas kontrolowali.
- Samuraj to chyba ma trudno na tego typu turnieju. Jeżeli dobrze myślę, to dla nich najlepszą metodą w walce z shinobim jest pozbawienie go dłoni, aby nie mógł wiązać pieczęci albo szybka eliminacja poprzez szybkie cięcie. Pierwszy sposób jest trudny do wykonania, a drugi zabroniony. Weź walcz mieczem, jak nie możesz nawet porządnie ciachnąć. - Ray miałby ciężko z innego powodu - on musiałby się powstrzymać, aby nie zabić przeciwnika. Zakładając arogancko, że byłby w stanie pokonać swego oponenta. Białowłosy był pewien siebie, ale nigdy z góry nie ustalał, że pojedynek zakończy się zgonem swego rywala. Wiedział za to, że zakończy się śmiercią, a to o nią mu chodziło. Przecież tak chętnie powtarzał, że szuka śmierci, ale nie wie czy swojej, czy czyjejś.
- Mógłbym jeszcze trochę tego sake? - zapytał, spoglądając na mężczyznę. Uśmiechał się przy tym łagodnie, przyjaźnie. Ogólnie starał się zrobić wrażenie specyficznego, ale miłego gościa. Ciekawiło go czy mu się uda, bo rzadko w sumie próbował być po prostu całkiem normalny.
0 x
Kei

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kei »

Jak się okazało na kwestię dotyczącą Sabaku i piasku odpowiedział starszy rozmówca, a ten młodszy już nie odniósł się do tego tematu. Taki obrót spraw był nieco rozczarowujący, w końcu nieczęsto dostaje się okazję usłyszeć jakąś ciekawostkę o innym klanie. W sumie intrygujący wydał się gest mężczyzny w stronę białowłosego. Czyżby oboje byli jakoś związani z tym klanem, albo chociaż tamtymi terenami? - Przeszła mu po głowie ta myśl. Po chwili rozważania postanowił jeszcze trochę pociągnąć ten temat, gdyż słowo "piaskownica" wydało mu się interesujące na tle wcześniejszej wypowiedzi.
- Hmm, taka druzgocząca porażka coś nie bardzo pasuje do poprzedniej wzmianki o morderczym piasku. - Rzucił zamyślony spoglądając na młodszego z rozmówców.
Jeśli chodziło o wątek faworyta turnieju, to nikt nie miał zdania. Trochę szkoda, gdyby ktoś miał swój typ, to przynajmniej może usłyszałby coś ciekawego o danym wojowniku, no ale mówi się trudno. Nieco lepiej miała się kolejna sprawa, choć mężczyzna wolał się odnieść do walki na stadninie, która najwyraźniej miała się zacząć. Słysząc to Kei szybko odwrócił się do areny nie chcąc przegapić potyczki.
- Cóż mówi się że miecz jest duszą samuraja. Cóż w przeciwieństwie do shinobi są mistrzami broni, dlatego też ich styl wydaje się dość niezwykły. - Odrzekł uprzejmym tonem przyglądając się uczestnikom.
Początkowo chciał spytać starszego rozmówcę czemu ten założył, iż jest tam samuraj, lecz po przyjrzeniu się ekwipunkowi jednemu z osób na arenie porzucił tę myśl. Gdy białowłosy powrócił do jego tematu zamyślił się chwilę.
- Hmm, cóż skoro ty stawiasz na Senju to mi chyba wypada na Uchiha. - Odparł żartobliwie z lekkim uśmiechem.
Cóż nawet jeśli znałby dokładnie możliwości tych klanów to ci uczestnicy mogli wyspecjalizować się w czymś zupełnie innym, więc nie było sensu zbytnio nad tym dumać. Tym bardziej, że jakiejś specjalnej wiedzy na ten temat nie miał. Słysząc kolejną wypowiedź białowłosego, Kei poczuł lekkie rozbawienie, choć nie pokazał tego po sobie. Cóż myślenie w ten sposób niby nie było złe, ale czy nie upraszczało całej sytuacji zbyt bardzo?
- No, to zobaczmy, jak ten... Ineko Yasuo będzie sobie radził. - Rzucił luźnym tonem spoglądając na chwilę do informatora.
Następnie wrócił wzrokiem do areny, cóż w końcu lepiej nie przegapić starcia.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kuroi Kuma »

Obśliniony chłopiec jedzący piach byłby bardzo ciekawym widokiem. Ciekawe czy byłby jakoś powiązany z pustynią, bo akurat na niej piasku nie brakowało i chyba każde dziecko się nim bawiło z braku laku. Cóż, w każdym razie spór Senju i tych drugich (tfu) był znany od dawna i chyba każdego go już śmieszył, prócz samych zainteresowanych. W sumie to nie był po żadnej ze stron, aczkolwiek fajnie mu się oglądało to z boku, to właśnie ten konflikt był tak irracjonalny, że aż bawił. Kuroi w końcu poczuł, że rozmawia z kimś w miarę inteligentnym, a przynajmniej nie kimś, kto mówi o wampirach, o jakichś dziwnych związkach, która po prosty wychodziły poza jego zwykłe, proste rozumowanie. Przysłuchiwał się więc rozmowie dwójki dając im trochę prawa głosu, chociaż sam za dużo nie mówił. Należał bardziej do tej grupki mruków, którzy mało mówili, ale więcej robili, stąd też był całkiem niezły w swoim fachu.
-Może i ma trudno, ale z tego co widziałem, to zwykle są sprawniejsi, stąd też walka jest całkiem wyrównana. A myślę, że sędzia widząc takie cięcie po prostu przerwie walkę. Oby żaden nie musiał zareagować, bo może dojść do dziwnych sytuacji. Dziwne byłoby zobaczyć śmierć na takim turniej, co nie? - zapytał się, chociaż wiedział, że zazwyczaj Ci sędziowie nie byli wybierani bez konkretnego powodu. Ich umiejętności były dużo wyższe niż uczestników, stąd też z perspektywy widza Ci mogliby być pewni, ale zawodnicy pewnie zawsze czuli się jak podczas normalnej walki. Sam Kuroi widząc samuraja w pełnej formie nie byłby pewien, czy sędzia zdąży zareagować w odpowiednim czasie. Może to dlatego nie brał udziału w takich turniejach? Raczej po prostu nie szukał rozgłosu, więc trzymał się na uboczu, gdzieś tak z cieniu. Zdziwił się, że Ray tak wiele wiedział o shinobich i wiedział jak szybko się go pozbyć. Ninja bez ręki był jak... bez ręki. Dosłownie był bezużyteczny, bo nie potrafił zawiązać pieczęci, czyli albo czujny obserwator, albo mógłby spokojnie brać udział w turnieju. Do tego jeszcze chciał sake, a poprzednia reakcja nie była hmmm... poprawna?
-Pewnie, trzymaj - podał mu butelkę, bo nie był jego ojcem i nie zamierzał nikomu matkować. Jak zacznie robić coś dziwnego, to po prostu zgarną go strażnicy. Kwestię morderczego piasku nie komentował, mając gurdę przy sobie raczej nie będzie mówił coś więcej, bo jeszcze wyjdzie z tego dziwna sytuacja. W sumie to pomyślał o tym, że nasz drugi kolega jest mniej rozmowny.
-Jakby co, to tam za mną, jest taka mała skrzynka z sake. Korzystaj, nie moja, ale mam dostęp powiedzmy. Swoją drogą, co was skłoniło do przyjścia na turniej?
0 x
Obrazek
PH | BANK
Ray

Re: Trybuna południowa

Post autor: Ray »

Młodzieniec miał nieco racji. Może Ray przeceniał zdolności Sabaku? A może akurat ten Sabaku był dopiero ledwie początkującym w posługiwaniu się swymi zdolnościami? A może zwyczajnie przeciwnik był zbyt dobry? Możliwe też było, że wszystko na raz. Tak czy inaczej, lepiej było zakładać, że zdolności oponenta są lepsze, niż były w rzeczywistości. Oczywiście jeżeli stawiało się na przeżycie, a nie szybkie i efektowne wyeliminowanie przeciwnika. Nigdy nie można było mieć pewności, że ktoś tylko udaje swoją słabość, aby w odpowiednim momencie nas zaskoczyć. I tak mogło być również z tamtym Sabaku, który mógł nie chcieć pokazywać wszystkiego. W takim wypadku miał pecha, bo to nie wystarczyło.
- Jest takie powiedzenie, że ręka mistrza więcej znaczy, niż najlepsze narzędzie w rękach partaczy. - odparł czarnowłosemu chłopakowi i wzruszył ramionami. Chyba nie musiał tłumaczyć o co mu chodziło, nie? Powinien się domyślić. Wydawał się być bystry, zatem Ray liczył na to, że się nie rozczaruje.
Mistrzowie broni, co? Miecz jest ich duszą, tak? Białowłosy na te słowa pokiwał głową w uznaniu, bo wydawały się być prawdą. W końcu styl walki samurajów był specyficzny i nie wychodził poza ich społeczność. Zdawał się być nawet niemożliwy do idealnego nauczenia poprzez shinobich, bo jeszcze nie słyszał o takim, co używał jutsu i doskonale walczył kataną. Coś musiało być w tym skupieniu się na mieczu w takim stopniu, jakby był własną duszą. Wychodziło na to, że jakąkolwiek broń wybrałby Ray i ćwiczył posługiwanie się nią, to i tak znalazłby się samuraj, który korzystałby z niej lepiej. Na pierwszy rzut oka demotywująca myśl, ale z drugiej strony... zawsze można było próbować. W najgorszym przypadku taki samuraj nie miałby tej łatwości w prześcignięciu nas.
- O ile by zdążył, skoro są sprawniejsi fizycznie. Zresztą to też pewna blokada psychiczna, którą należałoby zdjąć. Turniej to nie jest prawdziwa walka, w której świadomi jesteśmy, że możemy umrzeć. Ciężej działać w pełni swych możliwości i ciężej atakować tak, jakby chciało się jednak ten cel zabić, ale jednak do śmierci nie doprowadzić. W walce mieczem jest to raczej trudniejsze. Co innego ciąć tak, by rozpłatać ciało, a co innego aktywować notkę wybuchową. To inne obciążenie psychiczne. - rzucił zapatrzony na arenę, a dokładniej to wgapiony w Megumi. No co? Podobała mu się. - Dziwnie, dziwnie. Szokująco wręcz. Założę się, że na trybunach nastałaby cisza. Ludzie nie są przyzwyczajeni do takich widoków, chociaż śmierć w tych czasach jest wszędzie. - odpowiedział na pytanie mężczyzny i trochę go poniosło. Mógł sobie odpuścić ten pseudofilozoficzny bełkot.
Młodzieniec wybrał na przekór Rayowi Uchihę, jako swój typ. Wydawało się, że żaden z nich nie ma pojęcia na temat zdolności obu rodów. Ray niezbyt znał się na historii, aby przypomnieć sobie coś z tych wielkich wojen między nimi i sposobach walki, zatem po prostu strzelał. Wydawało mu się też, że była kilka lat temu jakaś wojna, w której wygrali Senju. W takim razie bezpieczniej było założyć zwycięstwo przedstawiciela właśnie tego klanu. Wiele jednak zależało od poziomu uczestników turnieju. Tak jak mówił "ręka mistrza więcej znaczy..." i tak dalej. Zatem chociaż Senju mógł być teoretycznie i obiektywnie lepszy od Uchiha, to niekoniecznie musiało być tak samo w praktyce. Na odpowiedź czarnowłosego uśmiechnął się szerzej, obnażając swe nietypowe, ostre ząbki i spojrzał w jego czarne oczy.
- To może zakład? O co chcesz, mi wszystko pasuje. - zaproponował podekscytowany, co było doskonale widoczne. Zakłady były według Raya bardzo ciekawe, bo przypominały pojedynki. Oczywiście w zależności od typu zakładu. Jednak nikt nie chciał przegrać, robił co mógł, by wygrać, a w dodatku była jakaś nagroda lub szansa straty. Te elementy czyniły zakłady interesującymi.
Kiedy otrzymał sakę, to chwilę jakby wahał się czy jednak napić się. Patrzył na butelkę ze zmieszanym uśmieszkiem przez dłuższą chwilę, ale było to tylko grą, blefem - udawał. Następnie wziął głęboki jeden łyk i za nim zaraz drugi, nieco mniejszy. Sake było słodkie i chociaż czuło się specyficzny smak alkoholu, to lekkie pieczenie i rozgrzanie w przełyku, to dało się zachować normalną minę. I właśnie o to teraz mu chodziło, aby tym razem nie dać po sobie znać, że mu niezbyt smakuje. Zachował zatem całkowicie normalną minę. Przetarł zewnętrzną częścią dłoni usta i z uśmiechem oddał butelkę. Tak, wygłupiał się, by obserwować reakcję starszego pana. Gdy usłyszał o całej skrzynce, to spojrzał na nią i zaśmiał się lekko, beztrosko.
- Dzięki za propozycję, ale wolę nie przesadzać. Nie mam zbyt mocnej głowy, chociaż lubię ten stan. Nie chcę żałować następnego dnia albo nawet tego samego. - powiedział i spojrzał na arenę, by dostrzec Yasuo, o którym wspomniał młodzieniec. Ogromny miecz na plecach i katana przy boku kontra no-dachi i uroda. Jakby miał oceniać już teraz kto wygra, to postawiłby na Yasuo. Ten tasak wskazywał, że nie brakowało mu siły, a katana dawała znać, że wiedział jak korzystać z różnego rodzaju mieczy. No-dachi znów wymagało nie lada zręczności, aby tak długim ostrzem wykonywać poprawne cięcia. W końcu sama siła nie wystarczała, bo wiele zależało od kąta cięcia, który musiał pozostać niezmienny i idealny, by ostrze rozpłatało cel bez zbędnego wysiłku.
Dziewczyna na arenie wyglądała na... niepewną, a nawet przestraszoną. Z tej odległości ciężko było określić jej minę, ale wystawiona do przywitania dłoń z pewnością drżała. Mógł być to też stres, bo w końcu wpatrzone było w nią tyle par oczu. W tym te czerwone, Raya. Białowłosy skoro udawał już takiego miłego gościa, to postanowił dodać trochę otuchy dziewczynie.
- Zasłońcie uszy. - rzucił widocznie rozbawiony do swoich kompanów, a następnie wziął głęboki wdech, wychylił się w stronę areny, przyłożył dłonie do ust i... - Dasz radę Megumi! Wierzę w Ciebie! - ...wykrzyczał ile sił miał w płucach i gardle. Następnie zaśmiał się tak beztrosko, jak małe dziecko i znów wsunął ręce do kieszeni. - Wygląda na przestraszoną. Niech ma wsparcie. - wytłumaczył się towarzyszom, aby nie wzięli go za zupełnego dziwaka, jakim nie był. Bo przecież był wariatem, który w tym momencie miał kaprys poudawać przyjaznego typka. - No i jest ładniutka. Trzeba postarać się o względy. - dodał nieco ciszej, ale wciąż na tyle głośno, że i młodzieniec, i starszy pan mogli usłyszeć. Po tych słowach zachichotał i milczał. Wyczekiwał pierwszego ruchu w ich pojedynku.
0 x
Kei

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kei »

Jak się okazało więcej ciekawych informacji na temat Sabaku wyciągnąć się nie dało. Zamiast tego białowłosy rzucił jednym dość prawdziwym powiedzonkiem. Cóż jeśli wśród walczących jeden ma miecz a drugi gołe ręce to zazwyczaj przewagę ma ten pierwszy. Sytuacja jednak się zmienia gdy ten bez broni wprawiony jest w taijutsu. W odniesieniu do tego powiedzonka Kei mógłby sobie ułożyć jeszcze kilka scenek i opcji, lecz na ten moment postanowił to przerwać, nawet jeśli wydawał się to nawet niezły temat do rozważań. W końcu przybył tu zbierać informacje i pooglądać prawdziwe walki, a nie układać je sobie samemu w głowie. Ponadto skoro wątek o tym piasku już nie spełniał swej roli, to postanowił go uciąć po prostu przytakując młodszemu rozmówcy skinieniem głowy. Z kolei uśmiechnął się nieco bardziej widząc, iż ten przyznaje mu rację w kwestii wysokiego poziomu samurajów we władaniu bronią. Cóż pokonanie ich używając samej broni bez korzystania ninjutsu czy genjutsu wydawało się niezwykle trudne do zrealizowania. Kolejnemu tematowi natomiast przysłuchiwał się w ciszy. Nie dołączył wcześniej, więc nie wyło sensu i teraz się wtrącać. Nie znaczyło to jednak, iż nie był ciekaw jak taka walka mogłaby się potoczyć, i co z tego wy wynikło. Na szczęście właśnie miał się odbyć pojedynek z udziałem jednego z nich, więc nie trzeba było o tym dywagować. Wzmiankę o śmierci całkowicie zignorował, cóż nie sądził, by mogli się o tym przekonać w warunkach turniejowych, dlatego rozważania na ten temat nie miały sensu.
- Zakład? - Spytał  z nieco poszerzając uśmiech. - W sumie idea interesująca ale daj chwilę na wymyślenie stawki. - Rzucił z nutką zainteresowania w głosie.
W sumie rzeczywiście to mogła być nawet zabawna opcja, lecz istniały 2 problemy. Po pierwsze jako, że był w podróży, to za bardzo nie miał czego postawić w ramach wyższej stawki, po prostu nie mógł sobie na to pozwolić. Z drugiej koleżka ten nie wyglądał na takiego co zadowoliłby się prostym i niskim zakładem. Dlatego potrzebna była chwila na przemyślenie tej sytuacji. Odszedł jednak na chwilę od tego tematu gdy usłyszał pytanie starszego rozmówcy.
- W sumie jeśli mam być szczery, to dla poszerzenia swej wiedzy i horyzontów. W końcu człowiek może się wiele nauczyć z samej obserwacji pojedynku ekspertów lepszych od niego. Ponadto jako że walczą tu wojownicy z różnych stron to mam okazje zobaczyć umiejętności niezbyt znane w moim regionie. - Odparł uprzejmym tonem z lekkim uśmiechem.
W sumie nie było sensu tego ukrywać, gdyż nie mała część shinobi przybyła na trybuny z tego samego powodu?
- A Pana co tu sprowadza? - Dodał po chwili nie będą dłużnym.
Kiedy polecenie białowłosego dotarło do jego uszu początkowo zamierzał je zignorował. Widząc jednak, że ten bierze głębszy wdech przezornie postanowił je zasłonić. No i tego nie żałował, gdyż młodszy rozmówca wydarł się na całe gardło. Zamierzał o to spytać, lecz ten wyprzedził jego pytanie. Przy ostatnim tekście z kolei wpadł na pewien pomysł, nie był jakiś wybitny, ale mógł się spodobać białowłosemu.
- Skoro, tak ci się podoba, to czemu do niej nie zarwiesz jeśli przegrasz zakład? - Odrzekł żartobliwie z lekkim rozbawieniem na ustach.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kuroi Kuma »

-Gorzej jak sędzia nie zareaguje - wyszczerzył zęby spoglądając w kierunku areny, bo i takie coś mogło się wydarzyć. Niby zabicie przeciwnika było zabronione, ale w takim razie jak orzec kiedy któreś z nich wygra, skoro walczą do upadłego? W sumie to czy to cięcie, czy poparzenia od notki, to i tak ciekawe jak zamierzali to zaleczyć, bo do tego trzeba nie lada medyka. Śmierć była wszędzie, była nawet tuż przed nimi, bo nigdy nie było do końca wiadome jak zakończy się dany pojedynek. Każdy wierzył w swoją wygraną, ale zwycięzca był tylko jeden. Kątem oka spojrzał jak młodziaki się zakładają i wiedział jak to się skończy. Ludzie byli słabi, a hazard często ciągnął wszystkich jako szybki środek zysku. Sam też miał do niego ciągotki, chociaż wzbraniał się jak mógł, to jednak często nie wychodziło i kończył z pustymi kieszeniami. Nie każdy ma szczęście, nie zawsze się wygrywa. Podobnie jak na arenie, na której to walki często były jedną, wielką loterią. Wygrasz przypadkiem, łut szczęścia pozwoli Ci zrobić ruch, którego się nie spodziewałeś i to jeszcze w najmniej oczekiwanym momencie. Ważne tylko być przygotowanym i go dobrze wykorzystać.
-Zatrzymaj ją, przyda Ci się jeszcze, jak chcesz to zachować - oddalił buteleczkę i pozwolił Rayowi ją zatrzymać. W sumie to rozdawał nie swój alkohol, ale co miał się zmarnować, skoro Akashi odszedł sobie gdzieś na bok? Pewnie zaczął mordować, bo przecież to robił, by mógł żyć jak to sam powiedział. Sekta to straszna rzecz, a jeżeli te słowa pokrywały się z prawdą, to Kuma będzie musiał uważać na tych świrusów. A skoro o nich mowa, to Ray nagle zaczął wykrzykiwać w stronę dziewczyny okrzyki zachęcające do walki. Kuroi uniósł brwi tylko ku górze ze zdziwienia, ale ogólnie było już głośno przez pozostałych ludzi reagujących na walki
-Może podejdziesz do niej po walce po prostu? Bo zeskoczenie tam teraz nie byłoby zbyt mądre - poradził młodemu "kochankowi" facet z doświadczeniem i szczerze powiedziawszy to trochę go w ten sposób podpuszczał. Zrobiłby coś takiego, za co sędzia mógłby go zhaltować i porządnie przetrzepać skórę? Ingerencja w pojedynek nie należała chyba do najmądrzejszych posunięć, ale kto bogatemu zabroni. Kei zaś stwierdził, że przyszedł tu po wiedzę, a oglądanie walk z wykorzystaniem umiejętności klanowych to był chyba najlepszy sposób, by się czegoś dowiedzieć. Zwłaszcza, jeżeli ktoś się podpisał imieniem i nazwiskiem pod swoim pojedynkiem jak zrobiło to kilku z nich zdradzając przy okazji w jaki sposób mogą walczyć.
-Mnie? Nuda jeżeli mam być szczery. Z resztą trochę głupio przegapić takie widowiska, prawda? Dużo ludzi się pojawia, zawsze można wypić darmowe sake jak w tym przypadku, a kto wie, może jeszcze coś się trafi? I nie Pan. Tylko Kuroi. - zaakcentował mocno to słowo, chociaż ciężko powiedzieć czy to imię, czy przydomek, ale zawsze się tak przedstawiał i jakoś tak już zostało. I tutaj pojawiła się rzecz, która go wciągnęła w temat zakładu, bo nie spodziewał się takiej stawki od młodziaka w czarnych włosach. Fakt faktem, że było to strasznie dziecinne, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Założył więc ręce przed sobą i czekał na odpowiedź tego drugiego.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Ray

Re: Trybuna południowa

Post autor: Ray »

No tak, istniała również taka możliwość, że sędzia najzwyczajniej w świecie nie zareaguje. Albo zareaguje specjalnie zbyt wolno, aby nikt nie zarzucił mu, że nie próbował. Przecież to zawodnicy mieli uważać, aby nie zabić swego przeciwnika, bo jeżeli to zrobią, to sami zostaną zgładzeni. Ray jako sędzia najpewniej dążyłby do takiej sytuacji, aby jeden z uczestników zamordował drugiego, by wtedy móc bezkarnie wyeliminować mordercę. Byłoby to ciekawe przedstawienie dla wszystkich zebranych na trybunach. Z pewnością długo pozostałoby z nimi, bo widok śmierci odciskał się bardzo, bardzo mocno w pamięci. Można było zabijać dziesiątki ludzi, ale pamiętało się każde jedno morderstwo. Nie należało za to liczyć, by nie popaść w jakiś obłęd. Białowłosemu to nie groziło, bo już i tak był tak po prostu pojebany na punkcie ciekawości. Gorzej już być nie mogło. Raczej.
Czarnowłosy młodzieniec zgodził się na zakład i postanowił pomyśleć nad stawką. Ray miał nadzieję, że nie wyskoczy z jakąś sumą pieniężną, bo osobiście był doszczętnie spłukany, a w dodatku pieniądze były nudne, mało ekscytujące. Może dla kogoś, kto pokładał w nich większą wartość, to takie zabawy o pewne wysokie stawki mogły być emocjonujące, ale nie dla czerwonookiego. On liczył na akcje. Chociaż gdyby był pewny swej wygranej, a jego przeciwnik w zakładzie byłby skupiony na pieniądzach, to z wielką chęcią przystałby na taki układ tylko po to, aby zobaczyć tę rozpacz. Osoby w tym stanie zachowywały się różnie. Mogły się zabić, mogły próbować nas zabić. Było to niepewne i wielce intrygujące.
- Pewnie, nie ma sprawy. - odparł, by chłopak mógł w spokoju zastanowić się o co chcę się założyć. Rayowi się nie śpieszyło. Słysząc, że może zatrzymać butelkę z sake, postanowił pociągnąć z niej jeszcze łyk. Niewielki. Ot, dla smaku, który wcale mu nie podchodził. - Dzięki. - rzucił uprzejmie i postawił trunek obok swoich nóg, by nie trzymać go non-stop w rękach. Jeszcze by go kusiło, aby częściej popijać i wstawiłby się, a teraz niezbyt miał ochotę na to. Wolał zachować trzeźwość umysłu.
Zapomniał odpowiedzieć na pytanie zadane przez starszego towarzysza. Ray sporo mówił, więc nic dziwnego, że coś mu umknęło akurat. Najmłodszy z nich wyraził, że jego celem przybycia jest chęć zdobycia wiedzy. Rozsądna sprawa szczególnie w przypadku jak jest się ninja. Można było się dowiedzieć jakie zdolności istnieją, przygotować się, ale też nauczyć się jakie taktyki zadziałają, a jakie są ryzykowne. W końcu nie było dwóch jednakowych uczestników turnieju i każdy miał swój własny plan na walkę. Dało się nabrać doświadczenia poprzez samą obserwację. Białowłosy był jednak bliżej celu, jak się okazało, Kuroia. Przyszedł tu tylko dlatego, żeby się nie nudzić. Chodziło o to, że turniej był wydarzeniem interesującym oraz pełnym możliwości do intrygujących akcji. Aktualna sytuacja była tego przykładem - stali na trybunach, Ray doskonale się bawił udając kogoś, kim nie do końca był, poznawał ludzi i obserwował pojedynek. Nie dało się nudzić, nie teraz.
- Zeskoczenie teraz rozproszyłoby ją i wystawiło na atak Yasuo. Nie chcę jej przeszkadzać. - powiedział z drobnym uśmiechem na ustach i spojrzał na starszego mężczyznę. - Tak właściwie, to miło poznać. Jestem Ray. - i uśmiechnął się szerzej, znacznie szerzej. Minę miał przyjazną, tak szczerze, bo lubił poznawać nowych ludzi niezależnie od intencji i tego, jaką osobę aktualnie udawał. Nie podawał nazwiska, bo po co? Kuroi rzucił tylko swoim... imieniem? Nazwiskiem? Pseudonimem? Ciężko było określić, ale w każdym razie - podał jedno określenie, jakim należało się do niego zwracać. A Ray... był po prostu Rayem. Lepiej nie rzucać swoim nazwiskiem na lewo i prawo, a szczególnie wtedy, jak ma się trochę grzeszków na koncie.
I w końcu młodzieniec wpadł na stawkę zakładu. Białowłosy zaśmiał się lekko, gdy usłyszał propozycję. Jak najbardziej pasowało mu to, jednak chłopak nie wymyślił co się wydarzy, jeżeli jednak to Ray odniesie zwycięstwo. Nie tak bezpośrednio, ale poprzez wygraną Senju. Szybko do głowy wpadła mu myśl, która nie wyjawiała, że tak naprawdę średnio interesuje go Megumi, a jedynie mu się podoba. To, że ją wspierał i miał zamiar zabiegać o jej względy było tylko kaprysem, a te, jak wiadomo, są bardzo niestabilnymi zachciankami. Teraz chcę, a za sekundę już nie. I tak było w tym przypadku, aczkolwiek nie mógł dać po sobie tego poznać. W ten sposób popsułby swój wizerunek przyjaznego gościa.
- Mi pasuje! I tak bym do niej zarywał jak tylko zeszłaby z areny. Jeżeli przegram, to ruszam sam, ale jeżeli wygram... idziesz ze mną i robisz za moje wsparcie, za skrzydłowego. Co Ty na to? Jak będzie miała koleżankę, to zajmiesz ją, abym ja miał swobodne pole działania. - liczył na to, że się zgodzi. Ciekawiło go jak poradziłby sobie w takiej sytuacji. Ray może wielkiego doświadczenia z kobietami nie miał, ale za to posiadał pewność siebie i niesamowitą swobodę zachowania. W dodatku jak tylko chciał, to mógł być zabawny i czarujący, ale czy tak samo umiał młodzieniec? I to było interesujące.
- Kobiety mają w sobie to coś, co potrafi zawrócić mi w głowie. Mam do nich słabość większą, niż niejeden mężczyzna. - skłamał i zaśmiał się lekko, swobodnie. Tak naprawdę, to po prostu lubił je uwodzić. Wydawało mu się to ciekawą grą. Jeżeli chciało się z kimś zaprzyjaźnić, to należało zachowywać się tak, by tamta osoba widziała w nas to, czego oczekuje od swego przyjaciela. Z uwodzeniem było podobnie, ale ciekawiej, bo stawką było coś innego, coś bardziej intymnego, coś, przed czym ludzie się wzbraniali i nie byli tak chętni, jak do przyjaźni. Należało znaleźć klucz zachowań, aby zdobyć serce kobiety. Ray czuł się przy tym jakby grał w grę lub otwierał wytrychem zamek. Cóż, może to był zamek do serca? Odpowiednie słowa, gesty, miny, wygląd i wiele innych elementów - wszystko to było ważne i niezbędne, aby uwieść. Białowłosy doskonale udawał różne osoby, zatem czuł się całkiem pewnie na tym gruncie. Nie zawsze jednak starał się z całych sił, by poderwać. Często po prostu wydurniał się, bo go to bawiło. W tym momencie nie wiedział jeszcze na ile będzie poważny, a na ile durny w podejściu do Megumi. Zadecyduje w trakcie. Podniósł butelkę z sake, napił się niewielki łyczek i skoro już ją dostał, to mógł nią swobodnie dysponować. Postanowił coś sprawdzić. Wystawił ją w stronę młodzieńca. - Chętny? - wyglądał na młodszego, a Ray sam nie był jakiś stary. Miał zaledwie osiemnaście lat, więc oferowanie alkoholu takiemu młodziakowi niekoniecznie było odpowiednie, ale on udawał, że chłopak jest mu równy wiekiem. W końcu był wyższy od niego, wypowiadał się rozsądnie i ogółem nie brzmiał tak, jak dziecko. Zatem mógł wnioskować, że są zbliżeni latami. Zresztą - był tu sam, był najpewniej ninja, bo interesowały go zdolności innych i sam decydował o sobie. Nic na siłę, nie?
0 x
Kei

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kei »

Sędzia nie zareaguje? Coś ich te rozmyślania zbyt daleko zabrnęły. - Przemknęła Keiowi myśl po usłyszeniu słów starszego rozmówcy. Cóż nie sądził by organizatorzy chcieli pokazywać zbyt drastyczne sceny, dlatego też zapewne sędziowie obowiązek wkraczać w krytycznej sytuacji. Pewnie zostali też odpowiednio dobrani do poziomu uczestników, w końcu jak mogliby interweniować gdyby byli słabsi. Jeśli chodziło o zakład, to ucieszył się, iż ten dał mu trochę czasu na wymyślenie czegoś. Jakby nie patrzeć gdyby miał czymś rzucić od ręki, to byłby w dość kłopotliwej sytuacji. Propozycja mężczyzny wystosowana w stronę młodszego rozmówmy i jego odpowiedź rozbawiły bruneta nieco, czego tym razem nie krył chichocząc przez chwilkę. Cóż jakby nie patrzeć takie zachowanie nie skończyłoby się tylko na rozproszeniu uczestniczki, ale i paru innych incydentach, no ale nie ma sensu się w to zagłębiać, w końcu to oczywiste. Jeśli chodzi o odbite pytanie to odpowiedź nie okazała się jakoś wybitnie odkrywcza. Cóż ludzie od zawsze pragnęli rozrywki, a pojedynki były jednymi z tych bardziej wciągających. Przynajmniej poznał imiona, bądź pseudonimy obu, gdyż i ten młodszy dołączył do tematu.
- W takim razie mówcie mi Kei. - Odparł uprzejmym tonem z lekkim uśmiechem.
Na propozycję stawki białowłosy odpowiedział śmiechem, przez co Kei nie wiedział czy ma się spodziewać czegoś bardziej w stylu "podoba mi się", czy raczej "nie ma mowy". Cóż w tym drugim przypadku zapewne po prostu zakończyliby temat, lecz jednak padło na pierwszą opcję. Rozmówca naturalnie zauważył, iż stawki trzeba było uzupełnić, gdyż uwzględniono tylko jego porażkę. Gdy jednak brunet usłyszał, co ten wymyślił , to w duchu wręcz wołał. - W co ja się wrąbałem! Na ustach jednak dalej widniał mu uśmiech, w końcu jeśli sam to zaproponował, to nie wypadało wybrzydzać.
- Niech będzie, przynajmniej z bliska zobaczę jak to się potoczy. - Rzucił żartobliwie.
Z braku większego doświadczenia kolejną wypowiedź Raya postanowił zostawić Kuroiwi. W końcu jak niby miałby to skomentować, skoro nawet nie wiedział co konkretnie powiedzieć w tym przypadku.
- Może później. Wolę obserwować pojedynki na trzeźwo, by dobrze je zapamiętać i zrozumieć. - Odrzekł uprzejmym tonem z lekkim uśmiechem spoglądając na butelkę, a potem wracając wzrokiem do areny.
Szczerze w ogóle wolałby nie ruszać alkoholu, gdyż czuł się jeszcze na to za młody, ale wyjaśnienie tego byłoby kłopotliwe więc wolał się odnieść do tego , tym bardziej, że na arenie zaczęli się już ruszać.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna południowa

Post autor: Kuroi Kuma »

//krótko, bo trochę czasu nie mam
A więc Ray - tak zwał się białowłosy i to trochę ułatwiało im komunikację pomiędzy nimi. Mimo tego, że wolał się ukrywać, tak przekazanie komuś swojego imienia było dla niego czymś naturalnym. Bo jak inaczej mieliby do siebie zwracać uwagę? Czarny, biały i stary? No trochę jakoś tego nie widział, stąd cieszył się, że wyszło to w ten sposób. Kuroi - czarny, co mogło być faktycznie wszystkim czy to przydomkiem, czy to imieniem, czy nazwiskiem. Mogło być nawet czymś innym, czymś wyimaginowanym, ale tym samym przecież było imię. Jeżeli takiego Raya każdy nazywałby inaczej, to czy przedstawianie się w ten sposób byłoby dobre? Co najwyżej pewnie poprawne, ale tak byłby bardziej rozpoznawalny. No ale do rzeczy, bo obecnie na tapet wszedł zakład i jego konsekwencje i chyba Rayowi nie przeszkadzało to, że drugi chłopaczek wybrał taką, a nie inną stawkę. Chociaż sam Kuroi nie sądził, że po zejściu z areny przyleci do niej jakaś koleżanka, a prędzej jakiś medyk, bo pewnie oboje nie wyjdą z tej walki cało. Chociaż obecnie nie zapowiadała się na ciekawą, bo dziewczyna chowała się za kamieniem, a chłopak po prostu stał i chyba nie wiedział co się dzieje. Może przyszedł na walkę pijany? Albo nie był shinobim... tylko że jeżeli władał takim uzbrojeniem, to nie mógł być pierwszym lepszym chłopkiem. Chyba że to po prostu to znalazł i jest na pokaz. Drugi z chłopaków też miał proste, krótkie imię - Kei. Bez żadnych udziwnień, przydomków, czy czegokolwiek i to mu się właśnie podobało.
-No to warunki macie, ja jestem świadkiem, zobaczymy tylko jak ten pojedynek się skończy - Kuroi wyszczerzył zęby i był gotów do przecięcia i "zapieczętowania" tego pięknego zakładu. Słabość do kobiet, to było coś co było zmorą wszystkich mężczyzn na tym świecie. On sam należał do takich, chociaż z wiekiem potrafił już nieco stłumić sygnały pochodzące od małego przyjaciela tego z dołu i po prostu olać dziewczęce zaloty podobnie jak ostatnio zrobił to podczas wizyty w... burdelu.
-Nie wiesz co tracisz - rzucił do Keia, który odmówił alkoholu i ziewnął nieco znudzony pojedynkiem toczącym się tuż pod nimi.
0 x
Obrazek
PH | BANK
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Zmierzchu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości