Trybuna południowa

Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Trybuna południowa

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Tensa

Re: Trybuna południowa

Post autor: Tensa »

Szła pewna swego... przynajmniej na taką chciała wyglądać. Chociaż nie miało to większego znaczenia i ruchy ukrytego pod ciałem płaszcza nie były najlepiej widoczne. Przemierzała tak biały dystrykt, poszukując punktu zapisu. Wypatrzenie go nie było proste, pod koniec poszukiwań zaczęła zastanawiać się, czy użycie swojego limitu krwi nie ułatwiłoby poszukiwań. Krótkie spojrzenie na pobliski dach, gdzie stacjonowali strzelcy, gotowi przeszyć strzałami każdego, kto zamierzałby, w jakikolwiek sposób zagrozić bawiącym się na festiwalu. No, ale w końcu dotarła do tego miejsca, o wiele gorsza okazała się kolejka. No cóż, przez cały czas zapisu towarzyszyło jej uczucie, iż gdy tylko się odwróci, ujrzy Sagę i Hayamiego, unikanie ich było celem nadrzędnym, o priorytecie na tyle olbrzymim, iż nawet nie musiała o tym myśleć. Koniec to koniec, nie ma powrotu, a jakiekolwiek spotkanie z nimi znów wywołałoby fale emocji w tej chwili zbędnych i niepożądanych. Musiała się skupić na przyszłej walce.
"Tensa Uchiha", Anioł wachlarza, w aż nadto uproszczonym tłumaczeniu. Imię nie miało znaczenia jednak nazwisko, które znalazło się w zgłoszeniu, było czymś ważnym. W jednej chwili ze zwykłego Akolity, który przybył udowodnić, że zasługuje na to miano, stała się reprezentantką klanu. Do walki stawała nie tylko ona, jej zdolności i marzenia, chodziło też o reputację całego rodu, pokazanie jaką siłą dysponują członkowie klanu w prostej linii wywodzącego się od mędrca sześciu ścieżek. Po dopełnieniu formalności i losowaniu szybko przerysowała tabelę walk do notatnika. A nuż się przyda. Pierwszym nazwiskiem, które przykuło jej uwagę, był Akodo Hayami, przyjaciel, samuraj, rywal. Na całe szczęście jak szybko zauważyła, jedyną szansą na spotkanie się z nim na arenie było dojście obojga do finału. O ile nie wątpiła, że Akodo ma szanse tego dokonać, o tyle siebie widziała raczej odpadającą w drugiej walce...
Właśnie jej walka, w której przeciwnikiem miał być niejaki "Leśny człowiek" kim mógł być? Co sobą reprezentować? Po pseudonimie mogła się jedynie domyślać. Druga runda gdyby wygrała mogła okazać się ciekawsza Senju Yorukaze... Jego imię było dla niej obce, jednak nazwisko... był reprezentantem klanu, którego moc opierała się na kontroli drewna, klanu, z którym przez długie lata Uchiha prowadzili wojny, zatracając się w nich, tracąc tak wiele. Pierwsze starcie nabrało dla niej o wiele większego znaczenia, z resztą może i obserwujący interpretować będą to jako walka pomiędzy rodami, a nie ich członkami. Próba sił, udowodnienie, który z tych klanów jest potężniejszy... z resztą nie tylko na jej barkach leżał ten los, dwójka Uchiha, dwójka Senju... walka potęg? Gospodarczych, militarnych, lecz nie jednostkowych... musiała wygrać, za wszelką cenę, pokazać legendarną siłę posiadaczy Sharingana. Nawet nie zauważyła, kiedy dotarła na trybuny, zajęła miejsce blisko wyjścia, musiała być gotowa w każdej chwili wejść na arenę.
-Yorukaze Senju... - to jedno nazwisko znajdowało się pod jej czaszką, nieznany rywal, który musi polec...
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Trybuna południowa

Post autor: Akashi »

Miasto wydawało się dość cudne, a młodzieniec samemu nie wiedział co począć w tym miejscu. Tyle ludzi, tyle ofiar do zabicia i złożenia w ofierze jego bogowi. Jednak obiecał Natsume, że nie wykręci tutaj żadnego numeru, więc musiał się nieco powstrzymać od rozpoczynania krwawej łaźni, chociaż jakby rozpętał ją w czarnym dystrykcie nie miałby żadnego problemu. Nie widział tam żadnego strażnika, raczej niezbyt chętnie się tam zapuszczali. Zapewne z obaw o własne życie, strach i cierpienie przepełniało serca ludzi w tamtym miejscu, a tutaj proszę.Niewiele dalej było już spokojnie, ludzie pozbawieni problemów cieszący się swym życiem i nie posiadający zmartwień. Niby przejście tylko jednej ulicy, a taka różnica jakby przebyło się chociaż pół świata. Jednak to nie teraz czas zastanawiać się nad tym. Pora skupić się na drodze, zwłaszcza że przed młodzieńcem otwierała się już arena, a raczej jedna z trybun, do której na spokojnie wszedł i rozejrzał się, chociaż i tak nie zwracał na nikogo uwagi, miał gdzieś kto tu jest i po co tutaj przybył. Miejsce to wyglądało zjawiskowo, bardzo pięknie, ale sam szum wodospadu średnio mu pasował do areny. Bardziej do jakiejś łaźni. Spokojnie zbliżył się do krawędzi tryby i wskoczył na nią, stając na samym krańcu przed samym spadkiem. Chcąc uważnie przyjrzeć się temu co jest na dole. Niestety co to mógł zobaczyć wyraźnie go rozczarowało. Dwie wyspy, a reszta to woda. Jednak z drugiej strony łatwiej tam było posprzątać krew, a sam cesarz miał raczej umiłowanie do wody. Nieco zastanawiało to chłopaka gdzie teraz znajduję się złotooki, chciał mu zadać jeszcze jedno pytanie, ale obecnie nie było to ważne. Musi się skupić na swoim celu, ale nie chciało mu się wracać już na siedzenia. przez co postanowił usiąść na krawędzi, na tym murku, który miał niby zapewniać bezpieczeństwo, a zarazem był bardzo wygodnym siedziskiem z przewiewem, może zwracał nieco uwagę ludzie, ale co to obchodziło Akashiego, miał przynajmniej bliżej do wody, która raczej jest tak samo chłodna jak na tamtym wybrzeżu. Młody akolita ze spokojem relaksował się, spuszczając jedną nogę zza mur, a samemu się na nim kładąc, wcześniej zdejmując kij i opierając go obok. Leżał sobie spokojnie, mając drugą nogę ugięta w kolenie, a ręką podpierając swoją głowę obserwował arenę, pogrążając się w małym zamyśleniu.
0 x
Obrazek
Megumi Ishida

Re: Trybuna południowa

Post autor: Megumi Ishida »

Dziewczyna dziarskim krokiem poprawiała swoje torby z wyposażeniem przy pasie, oraz wielki miecz no-dachi na plecach. Musiała go sobie wygodniej ułożyć ponieważ przekrzywił się tak że ocierała się głową o niego za każdym razem gdy się rozglądała. Przechodziła przez miasto podziwiając jego architekture, i myślała jak długo jeszcze utrzyma się w takim pięknym stanie. Przecież zaraz rozpocznie się tutaj jakaś walka, zbuntowani klanowicze, próby obalenia cesarza i tak dalej, czyli standardowe zabawy władców z kontynentu. Dzielnica zwana białym dystryktem przypominała troszkę główne dzielnice największych miast kupieckich, a przynajmniej takie pierwsze skojarzenia przychodził kobiecie na myśl. Przemierzała go wzdłuż i wszerz, aż w końcu znalazła swój cel. Było to miejsce z którego zbierano uczestników na turniej, bez wahania i cienia wątpliwości podążyła do biurka, gdzie na chwilę powstrzymała ją kolejka, żeby tylko zaraz za kilka minut pozwolić się jej dopchać do staruszki która urządzała zapisy. Megumi Ishida! prawie wykrzyczała jej w twarz, aż zrobiła się troszkę czerwona. To przez emocje pomyślała, tak bardzo chciała wziąć udział w tym wydarzeniu, jako uczestnik że aż ją nosiło. Po sporządzeniu formalności pozostało się jej udać w stronę areny i wyczekiwać wywołania, dreptała ze swoim normalnym tempem kupując sobie wcześniej jakieś ciastko, miejscowa kuchnia była tak jak się spodziewała pyszna! Po chwili wdrapała się po schodach na trybuny południowe, nie stało się to przypadkiem tylko z prostego powodu że na północnych zbierało się więcej ludzi, tak jak by zostały odrobinę wcześniej otwarte niż te, dlatego wybór padł na te. Popatrzyła na arenę i poczuła kulkę w brzuchu z nerwów. Dużo wody, mało miejsca do walki, sporo jakiś pierdół które mogą służyć do podmian lub jako elementy do taktyki. Nie dostrzegła za dużo obiektów gwarantujących ukrycie, to sprawiło że znowu posmutniała, wolała walczyć kryjąc się niż tak otwarcie. Ale pewnie podyktowane to było tym że widownia też musiała się dobrze bawić obserwując zmagania wojowników i wojowniczek. Skoro już jesteśmy przy płci pięknej czyli tej samej co nasza troszkę za duża bohaterka warto nadmienić o pannie Tensie która również znajdywała się na trybunach. Odziana w płaszcz i zbroję musiała sprawiać groźne wrażenie, pech chciał że Ishida patrząc się zupełnie w inną stronę potknęła się i poleciała do przodu. Wpadła na dziewczynę o obie poleciały na ziemię. Megumi do końca nie wiedziała na kogo wpadła, i już w locie zastawiała się czy zaraz nie zostanie brutalnie pobita.
0 x
Tensa

Re: Trybuna południowa

Post autor: Tensa »

No cóż, wypadki chodzą po ludziach, czasem łamią nogi, czasem giną, lub po prostu się potykają. Nieuważna białowłosa zajęta rozterkami na temat klanów, wojen i wpływu turnieju na stosunek sił nie zauważyła nawet, jak pewna dziewoja zbliża się do niej. Jak łatwo się domyślać nieco starsza od niej dziewczyna najzwyczajniej w świecie wpadła na nią. Różnica w wadze obu pań nie była zbyt wielka, ale podawać jej nie wypada, mimo to wystarczyłaby obalić białowłosą. Pęd powietrza zrzucił kaptur z jej głowy, a białe, krótkie, nierówno ścięte włosy rozwiały się. W pierwszym odruchu czerwień pokryć miała wziąć we władania białka jej oczu, uwalniając złowieszczą moc klanu. Jednak nim z metalicznym szczękiem uderzyły o ziemię, zdążyła zapanować nad odruchem. Wciąż w pamięci miała cięciwy w mgnieniu oka gotowe zostać uzbrojone w strzały, które to podziałać miały na niesfornych odwiedzających. Jej twarz na szczęście nie uległa uszkodzeniu, spore piersi kobiety zadziałały niczym puchowa podusia... chroniąc jej cenny nosek przed złamaniem. Czarnowłosa leżała na niej. Serce waliło jej jak dzwon, lecz z częstotliwością trzęsącego się Chihuahua. Lecz to nie gniew porwał jej serce, lecz zachwyt nad urodą i bliskość ciepłego kobiecego ciała... bliskość, której jej brakowało... bliskość, którą odrzuciła, choć chciała znów ją poczuć, wreszcie bliskość przypadkowa, taka, która nie ma większego znaczenia. Nie mogła dać tego po sobie poznać, zrzuciła dziewczyną z siebie i dość sprawnie, mimo noszonej zbroi stanęła na nogi, by... podać jej rękę? Tak... czemu? No cóż, wrogów już miała, a przyjaciół porzuciła, po co więc robić sobie więcej tych pierwszych?
-Nic ci nie jest? - zapytała o dziwo miłym tonem. W końcu to nie był zamierzony atak, przecież ta dziewczyna nie byłaby raczej na tyle głupia i... co tu dużo mówić, niezdarna. Dość już było złości, nienawiści... właściwie to, czemu nie spróbować złapać jakichś kontaktów na miejscu?
-Przysiądziesz się? - spytała, oczywiście, jeśli czarnowłosa nie odrzuciłaby jej pomocy. Gestem miała zamiar wskazać jej siedzisko po swojej prawicy... Może jeśli się postara, zaciągnie ją wieczorem do karczmy? W końcu nie musiała przejmować się niczym. Póki była na festiwalu mogła brać z życia pełnymi garściami... no o ile nie wpłynie to na turniej.
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Trybuna południowa

Post autor: Akashi »

Chłopak samemu zapomniał o całym otaczającym go świecie, całkowicie wyłączając go dla innych, pozwalając pogrążyć się jego umysłowi w rozmyślaniach nad tym co tutaj właściwie robi. Powód jego przybycia był tutaj oczywisty chciał zdobyć jakiejś informacje o swojej młodszej siostrze, ale jednego elementu nie przemyślał. Kogo się się pytać i o co? Przecież obecnie nic o niej nie wie, a ona sama raczej go nie pozna nawet jak zobaczy go na ulicy. Te poszukiwania były nieco problematyczne, jak szukanie igły w stoku siana daleko od wszystkiego i wszystkich, przebierając między ludźmi. Chociaż jednooki miał do dyspozycji całą wieczność, to nie posiadał pewności czy jego siostra taką posiadała. Nawet ie był w stanie określić co wtedy się z nią stało, a co dopiero jaką drogą ruszyła. Może odnalezienie reszty rodziny byłoby dobrym pomysłem? Dziadkowie jeżeli żyją powinni coś wiedzieć, tylko czy będą chcieli widzieć chłopaka? Zwłaszcza po tym jak zostali go razem z siostrą w tamtym domu, bez żadnej pomocy i wsparcia.
Każde rozmyślenie musi być kiedyś przerwane, właśnie tak stało się z tym, dziwny hałas i upadek dwóch dziewczyn na ziemię. Młodzieniec ze spokojem usiadł na murku odwracając się w stronę trybun i przyglądając się dość nietypowej sytuacji. Z jeden strony na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech, a z drugiej miał to wszystko gdzieś. Obie Panie były bardziej w jego wieku, niż w wieku jego siostry. Szkoda tracić czas na rozmowę z nimi. Jednak dalej z dziwnym zaciekawieniem przyglądał się przedstawieniu, licząc na małe nieporozumienie względem nich i sprzeczkę. Zawsze to jakieś dodatkowe przedstawienie przed walkami. Jednak został rozczarowany żadnego wyzywania ani bólu. Ze spokojem podniósł się z murku, zakładając kij na plecy, a następnie skierował się w ich stronę. Samemu nie wiedząc po co, ani nic. Jednak stojąc tuż półtora metra przed nimi zmienił kierunek i udał się w stronę wyjścia z trybun. Tutaj nie widział żadnego zajęcia dla siebie, a jednak przydałoby mu się nieco potrenować w zacisznym miejscu. Daleko od wpadających na siebie kobiet.

z/t
0 x
Obrazek
Senju Toshio

Re: Trybuna południowa

Post autor: Senju Toshio »

Morino Shonen - uczestnik turnieju Po wyjściu na ulice Hanamury był już przygotowany. W całości mógł przywdziać swój ciemnozielony strój i zakryć głowę. Stać się leśnym wojownikiem. Budowla otaczająca pole walki prezentowała się równie znakomicie, co inne stadiony, które dane mu było widzieć. Tym razem czuł presję, bo miał wyjść na sam środek areny i walczyć. Z jednej strony ekscytujące, bo będzie mógł się wykazać. Zostanie zapamiętany, choć w drobnym stopniu. Wszystko zależało od jego umiejętności.
Prezentował się skromnie. Kabury na broń przymocowane, gdzie trzeba. Tanto przy lewym boku. Osamotniony w swej wędrówce, podobnie jak twarz za maską. Widocznymi zza okrycia oczami lustrował trybuny. Nie wiedział, czy dobrze wybrał miejsce. Chciał przyjrzeć się pozostałym uczestnikom. Miał tą przewagę, że w ostatniej chwili zdążył ukryć swoją tożsamość. Nie zrobił tego na złość przecież. Lista biorących udział prezentowała się okazale. Liczył, że będzie mógł zmierzyć się z członkiem klanu z Wysp. Najlepiej prezentowali się ci rekini goście. Czekało go jednak duże zaskoczenie już w pierwszym pojedynku. Ujrzał ledwie imię, żeby zamrzeć na widok nazwiska. Przełknął ślinę, aby poczuć dziwny ucisk w żołądku. Lecąc nieco dalej zainteresowała go postać Yorukaze. Czyżby pozwolono mu na uczestnictwo? Nie rozwodził się nad tym za długo. Reszta poza dwójką walczących Uchiha niewiele mu mówiła. Nie pałał doń taką nienawiścią, jak niegdyś robili to przodkowie obu rodów. Mimo to los zesłał mu możliwość zmierzenia się z rywalami. Nie był to czysty przypadek, a przeznaczenie. Byłoby to wielce podejrzane, gdyby Yorukaze również trafił na drugiego osobnika imieniem Shinji. Z łatwością przyszło mu zapamiętać ów imiona. Śledzenie ich postępów przychodziło mu automatycznie, wpisane w geny.
Trybuna nosiła miano południowej. Wraz z północną stanowiły dwa człony, które wyglądały na arenę poniżej. Amfiteatr będzie zapewne bardziej imponujący dla Toshio w jego zwyczajnym wcieleniu. Wojownik w przebraniu był już tylko skupiony na podjęciu wyzwania. Nie musiał być jednak arogancki, jak to bywało w przypadku wielu ninja tego pokroju. Przyglądał się scenie, do jakiej doprowadziły dwie dziewczyny, wpadając na siebie. Tak niczym skryty podglądacz zza filaru. Naprawdę to zwyczajnie przeszedł obok Megumi i Tensy, aby stanąć gdzieś przy ścianie za miejscami siedzącymi. Zatrzymał się jednak pod wpływem natchnienia. Skoro już zdążył przyjrzeć się tym, jakże uroczym kunoichi, to pójdzie o krok dalej. Nigdy nie miał drygu do tych spraw i ignorował swoją naturę. Tym razem również chodziło o czyste pozyskanie informacji. Może nastroje wśród ludzi na trybunach nie będą cięte.
- Ohayo kunoichi-chan. Czy któraś z was nosi miano Uchiha? Będę mierzył się z osobą o tym sławnym nazwisku. Zwą mnie Mori no Shonen. Miło mi. - odparł z entuzjazmem i wszystko poprzedził artystyczną koordynacją rąk, dobrą dla nie jednego widowiska. Styl niczym japoński power ranger. Zakończył ugiętą postawą i ukłonem w stronę dziewczyn. Był niski, ale wzrost przy tego typu sprawach nie miał znaczenia. Mógł się ośmieszyć, ale zignoruje wszelkie niechciane przytyki. Nie było tu miejsca na tracenie nerwów, bo przecież liczyło się wywarte na innych wrażenie
0 x
Tensa

Re: Trybuna południowa

Post autor: Tensa »

Dziewczyny ledwo zajęły miejsce po swym spektakularnym upadku, a tu już pojawić miał się kolejny człowiek. Nieco niższy, mizernie zbudowany nastolatek o ciemnych włosach. Przystanął za nimi i jak, gdyby nigdy nic przedstawił się. No cóż, to właśnie mężczyzną przypadała rola wykonania tego pierwszego kroku, a ten właśnie to zrobił. Imię, którym się przedstawił, rozbrzmiało alarmująco pod jej czaszką. "Mori no Shonen", leśny dzieciak, przeciwnik, z którym zetrzeć miała się w pierwszej rundzie. Domyślała się, że to imię jest tylko przykrywką, pseudonimem. Czyżby był kimś ściganym przez prawo? Może i nie wyglądał imponująco ani swym pojawieniem nie wzbudził powszechnego respektu, lecz możliwości, że jest kimś wielkim, kto jedynie ukrywa swą tożsamość, która na samo wspomnienie sprawiała, że ludzie drżeli? Nie, raczej nie, bardziej brzmiał jak napalony na walkę i przygody dzieciak. Chłopiec który, bez niczyjej zgody przyjechał na wyspy, a teraz chował się, by nikt go nie poznał. Tak jak i ona. Nie znała jego, jego historii, powodów, liczyło się, że był jej przeciwnikiem. Chociaż zetrzeć mieli się dopiero na arenie, już w tym momencie los dawał jej szansę pozyskania przewagi. Zdobycia informacji, romans z cycatką zszedł na drugi plan, chłopak okazał się ważniejszy. Może nawet znajdzie sposób by w walce nie mógł dać z siebie wszystkiego? Użaliła się nad ścięciem włosów, były jedyną rzeczą, poza piersiami, która nadawała jej nieco kobiecości. Łagodziła jej delikatną, acz stanowczą powierzchowność... czy tylko powierzchowność? Chociaż nazwana anioła, bliżej miała do diabła, który kusi, wykorzystuje, a potem odchodzi... tak, to właśnie zrobiła, no po drodze zniszczyła jeszcze psychikę osoby, na której jej zależało, ale nie chciała się teraz nad tym rozwodzić. Leśny chłopiec... co mógł znaczyć ten przydomek? Dlaczego akurat on? Możliwości był ogrom, jednak wszystkie równie prawdopodobne.
-Więc to ty przedstawiłeś się, tym nie ukrywając nietypowym pseudonimem? - zapytała, odwracając się na krzesełku i siadając okrakiem. Starała się przybrać niewinny ton głosu, co z resztą przez lata udawania i krycia siostry opanowała do perfekcji.
-Trafiłeś wręcz idealnie, może powinnam to ukryć, lecz to ja należę do klanu, o którym mówisz... - dodała z uśmiechem. -Mów mi Tensa i jak się złożyło, będę twoją pierwszą przeciwniczką, ale arena to nie życie. Przysiądziesz się? - zapytała, wskazując miejsce po swojej lewej i cierpliwe zaczekała, aż tajemniczy chłopiec podejmie decyzję.
-Skoro znasz moje nazwisko, to i ja z chęcią poznałabym twoje, nie będę naciskać, lecz byłoby to miłe. - pociągnęła temat nieco dalej. Nazwisko zwykle było równoznaczne z "nazwą rodu", a to mogła być kluczowa informacja.
0 x
Senju Toshio

Re: Trybuna południowa

Post autor: Senju Toshio »

Morino Shonen - uczestnik turnieju Pierwsze wrażenie wyszło mu imponująca. Przynajmniej w jego mniemaniu będzie to wspomnienie przyjemne do opisywania. Wielu nie śmiałków ma problemy z przezwyciężeniem oporów z podbiciem do nieznajomych. W tym wypadku Toshio miał powód, aby dowiedzieć się czegoś konkretnego. Liczył, że na trybunach znajdzie się kilka osób bardziej wtajemniczonych w turniej i przynajmniej usłyszy coś przydatnego. Każda wzmianka o imionach na liście musiała wzbudzać uwagę. W gruncie rzeczy zajmie to chłopakowi czas do odliczania. Nie wiedzieli konkretnie kiedy ich wezwą, ale organizacja tutaj raczej musiała przebiegać sprawnie. Jak zawsze kroczek za krokiem decydował o swoich dalszych poczynaniach. Poprawił okrytą zewsząd maskę. Wyglądał czujnie przez otwór na oczy. Może i był nietypowym przebierańcem, ale kto w dzisiejszych czasach nie stara się wyglądać odpowiednio do wykonywanej pracy? Zamierzał utrzymać się w turnieju, jak najdłużej. Miał szacunek do nazwiska Uchiha, dlatego osoba go dzierżąca musiała mieć talent do walki. Warto sprawdzić się z tak poważnym przeciwnikiem.
W duchu przeżył zaskoczenie, że przez zrządzenie losu natrafił na dziewczynę, która wylosował w pierwszej rundzie. Gdyby nie miał zakrytych ust, to rozdziawił by je szeroko. Odchrząknął tylko na znak, że wcale się tym nie przejął. Być może trochę wzbraniał się przy obcowaniu z potencjalnym rywalem. Tym bardziej, że była to dziewczyna. Zachował pozory, że nie był to problem. Wierzył, że mimo odmiennej płci musiała prezentować odpowiednie umiejętności walki. Nie należało oceniać kogoś pochopnie.
- Wybacz moją skrytość faktem przydomka. Mam jednak powody, aby nie odsłaniać swojego prawdziwego imienia. - odpowiedział, uchylając się jeszcze odrobinę. Oczywiście zaraz potem skorzystał z zaproszenia i dosiadł się do Tensy. Rozwodził się nad faktem, że dobra wola kunoichi o jasnych włosach, wcale nie musiała taka być. Odkrywanie nawet tego drobnego szczegółu, tożsamości, pozwalała na większą precyzję w planie. Na szczęście arena była tylko wyzwaniem, które podejmowało się dopiero na polu walki.
- Teraz czuję się zobowiązany do rekompensaty, Tensa-san. Dlatego zdradzę ci je dopiero po rozpoczęciu naszej walki. - zakomunikował spokojnie i spojrzał na Anioła, by potwierdziła swoją zgodę.

Z oddali dobiegł Toshio odgłos rozpoczęcia pojedynków. Dwie części areny zajęli sędziowie, którzy kolejno wygłosili wstępne przemówienie. To doprowadziło do tego, że skupił swój wzrok na polu. Nie chciał przegapić wejścia uczestników. Niedługo to jemu przyjdzie podejść w tamtym kierunku. Wątpił jednak, żeby dostrzegł czy sprawi mu to trudność. Wierzył w swoje umiejętności, ale przy czymś takim trudno było utrzymać spokój. Wkrótce potem wrócił do towarzystwa Tensie i Megumi. O ile jego przeciwniczka mogła mieć ukryte motywy, co do miłego nastawienia, to po drugiej osóbce z długim no-dachi nie spodziewał się takiej otwartości.
- O, twój towarzysz zaczyna Tensa-san. Znacie się z tym... Shinjim...? - wtrącił nad wyraz ciekawie. Było to podyktowane tym, że jemu uczestnictwo Yorukaze zupełnie umknęło. Lider nigdy nie wysłałby nikogo na turniej. Chociaż podobnie było z Oshio, który zgłosił się do eventu i poznał go dopiero w dzień przed. Mimo pokrewieństwa drogi dwójki klanowiczów niekoniecznie musiały się skrzyżować.
0 x
Tensa

Re: Trybuna południowa

Post autor: Tensa »

Jej rywal jak się okazało, nie miał problemu w zajęciu miejsca obok niej. Delikatny uśmiech malował się pod jej nosem, może nie miała ich niezliczonej liczby, inny na każdą okazję, jednak przez te wszystkie lata zdążyła podpatrzeć to i owo u siostry... No cóż, myśl o niej wbijała się w serce jak szpila, jednak białowłosa nie tyle przywykła, ile ignorowała to. Tu i teraz było ważniejsze. Myśli o siostrze nie pomogą jej się skupić, nie dodadzą pewności, nie walczy dla niej, tak jak zamierzała, walczy o siebie, o swoje nazwisko... no może jeszcze nie walczy, ale czy rozpoznanie nie jest najważniejszą rzeczą w przygotowaniu. O ile na arenie zacznie się prawdziwa gra, o tyle teraz był czas na zajrzenie w karty przeciwnika i pochowanie asów. Tylko przed sobą przyznawała się, że nie ma zamiaru grać czysto, wykorzysta każdy słaby punkt, każdą okazję, nawet jeśli będzie musiała zwodzić przeciwnika udawaną delikatnością. Chłopak oficjalnie powiedział, że w tej chwili nie zamierza wyjawiać, tego, kim jest, no cóż, skoro miał swoje powody... przez chwile naszła ją myśl, iż sama powinna wystąpić pod jakimś pseudonimem, tak, aby Ci, z którymi przybyła nie wiedzieli, kiedy walczy... chociaż znając ich i tak będą oglądać wszystkie walki, z resztą pewnie i tak teraz, by ich to nie zainteresowało. Ona nie była już sobą, oni musieli stracić znaczenie... musieli, a jednak wciąż czuła ich obecność w sercu. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, nawet ona o tym wiedziała, potrzebowała czasu, zajęcia, czegoś, co pozwoli jej się skupić. No cóż, sam los zesłał jej tego, który nazywał siebie leśnym chłopcem i to on stał się tym, co miało odciągnąć jej myśli. To właśnie próba wyciągnięcia z niego informacji, wydedukowania jak najwięcej o preferowanym przez niego stylu walki, zdolnościach, nie tylko fizycznych, ale i strategicznych, o tym, jak twarda jest jego psychika... wszystko miało znaczenie, gesty, ton głosu, postawa. To mogło wiele powiedzieć, nigdy nie była w tym najlepsza, ba! Często przeinterpretowała to, co udało jej się zarejestrować.
-Rozumiem, to dobre podejście. W końcu po nazwisku można wiele poznać, z resztą zwykle świadczy o przynależności do klanu, miejsca. - powiedziała, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Przez tę krótką chwilę intensywnie wpatrywała się w jego oczy. W tych fiołkowych nie było nienawiści czy niepewności, było ciepłe i przyjemne, jakby patrzyła na przyjaciela. No cóż, typowa zagrywka, pewnie nie zadziała, nie zmiękczy go, ale to nie był odpowiedni moment na próbę charakteru, okoliczności nie były sprzyjające. Gdy usłyszała pierwsze słowa padające z ust sędziów, którzy pojawili się na arenie, odwróciła wzrok w stronę wysepek, niby niechcący omiatając chłopaka wzrokiem. Chociaż patrzyła na sędziego, lecz nie słuchała go.
-Dwie kabury i torba, dość pojemna sprawa, nie wiadomo co trzyma w środku. Tanto może wskazywać, że lubi pójść w zwarcie, jednak biorąc pod uwagę, że posiada również bumerangi, walka na dystans również nie jest mu obca... To raczej nie jest przeciętniak, tacy nie walczą tak ekscentryczną bronią. Właściwie to nie widziałam jeszcze, jak wygląda to w praktyce... Patrząc po ilości, preferuje walkę na dystans, a w zwarciu nie jest bezbronny, jednak tanto to nie katana czy zambato, albo jest słaby fizycznie, co niedziwne przy jego posturze, albo nie potrafi się nimi posługiwać... Zapowiada się coraz ciekawiej... - niestety wnioski, które wyciągnęła, nie były zadowalające, preferowane uzbrojenie i teorie na temat zwarcia i odległości to za mało, aby stworzyć jakiś sensowny plan działania. Pytanie o Shinjiego wyrwało ją z zamyślenia, tamten Uchiha, którego spotkała wcześniej, za pierwszym razem nie skojarzyła go z tymi plotkami. Nie wyglądał na kogoś, kto w trakcie bitwy zdołał, pokonać ogromnych rozmiarów węża... jednak pozory mogły mylić. No cóż, informacje za informacje? Nie miała o co zapytać Mori'ego, nie licząc jego samego... więc była to dość jednostronna wymiana. No, ale lepiej, żeby myślał, że jest dla niego miła z samej siebie, niż z chęci zysku... gdyby wziął ją za najzwyczajniej w świecie głupią... to również mogło pomóc.
-Nie znamy się, właściwie jedyne co wiem to plotki, ponoć podczas bitwy o mur samotnie powalił ogromnego węża... no i był tymczasowym generałem. - wyznała szczerze, chociaż nieco koloryzując starcie z wężem.
-Wydaje się potężny, na całe szczęście spotkamy go najszybciej w finale... no przynajmniej jedno z nas. - dodała, by znów spojrzeć na arenę, gdzie już stał jakiś długowłosy szatyn...
-Mori-san, mogę zapytać, dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w turnieju? - zapytała po chwili ciszy, nie odrywając oczu od areny.
0 x
Senju Toshio

Re: Trybuna południowa

Post autor: Senju Toshio »

Morino Shonen - uczestnik turnieju
Obrazek
Przyzwyczajanie do nowej roli musiało trwać. Nie chciał przypadkiem się pomylić, a to w trakcie rozmowy mogło przyjść znienacka. Omyłkowo pomyśli o czymś, czego nie powinien wiedzieć i kłopoty gotowe. Dlatego rozluźnił się na tyle, żeby móc odróżnić samego siebie od leśnego przydomka. Niby nic nieznaczące słowo, a pasowało mu idealnie. Myliło fakt, że przynależał do Senju, póki nie będzie zmuszony do walki drewnem. O ile chciał wygrać turniej, to będzie potrzebował Mokutonu. Teraz na szczęście było to łatwe do zignorowania. Nie przejmował się walką nim do niej nie dojdzie. Nie kalkulował szans, bo sam stawiał na wykazanie się i sprawdzenie swojego wyszkolenia. Na tym właśnie skoncentrowała się Tensa. Toshio miał równie szczerą odpowiedź gotową do wygłoszenia. Po postawie kunoichi niewiele było widać. Bił od niej miły temperament kogoś chcącego nawiązać relacje w oczekiwaniu na swoją kolej. Po uzyskaniu potwierdzenia o drugim z Uchiha uśmiechnął się w duchu. Czyli świat nie do końca jest w zmowie, a rywale nie przybyli tutaj za nimi, bo byli z Senju. Jakby miał strzelać, to ciekawą perspektywą było spróbowanie sił z Shinjim. Wyczytane na rozpisce imię trudno mu było wspominać mimo wszystko. Dawał ponieść się wrażeniu, że potrzebuje emocjonującego uczucia ziejącego mu prosto w twarz od silnego przeciwnika. Nie chciał jednak obrazić obecnej przeciwniczki. Mało kto był w stanie tak wytrwale siedzieć z kimś, kogo zaraz miał za zadanie skrzywdzić. Nastolatek był jednak daleki od smutku. Nie warto angażować w to empatii. Reguły pojedynków zostały ustanowione po to, aby się nie zabić, ale trzeba się wykazać. Oczywiście rozważał humanitarne sposoby, żeby uniknąć zbytniej brutalności. Pomysłowość lepiej działa, kiedy idzie się z przeciwnikiem w otwarty konflikt.
- Czyli dużo osób przybyło na Wyspy z ciekawości. Pewnie wielu chciało wziąć udział w turnieju. - odpowiedział wymijająco. Nie wiedział już co byłoby dobrym powodem na uzyskanie wiadomości o tej znajomości wewnątrz ich klanu. Udowodnił sobie, że również ma wielkie braki w znajomości swojej rodziny. Jakkolwiek to nie wyglądało, wcześniejsze słowa łączyły się z odpowiedzią na główne pytanie padające z ust Tensy.
- Nie uważam się za kogoś ważnego. Przywiodła mnie tu ciekawość ogłoszonym Festiwalem, więc nie mogłem odmówić sobie, jak Cesarz wspomniał o turnieju. Chcę sprawdzić, jak dobrzy są inni shinobi. - zacisnął pięść w geście ekscytacji na wzmiankę o rywalizacji. W tle słyszał szum tłumu niosącego się przed nadchodzącymi pojedynkami. Wiele mógłby teraz przemyśleć gdzieś na uboczu, ale coraz bardziej podobała mu się rozmowa. Głupio zrobił, że zwlekał z relacjami do teraz. Na pewno znalazłaby się tutaj jeszcze jakaś pokrewna dusza. Chciałby upolować tego Yorukaze i poznać, jakim jest człowiekiem. Nie narzekał na towarzystwo ubranej w zbroję Anielskiej dziewczyny. Miał obok siebie waleczną kunoichi, albo to tylko zwykłe pozory.
- A co sądzisz o tym Senju, który się zapisał? - zapytał równie szybko, co wcześniej. To w zasadzie tyczyło się każdego gracza. Nie było wiadomo, co ze sobą prezentują, bo przecież mogli tu być z nudów i korzystać tylko z takiej mocy, która będzie dorównywała przeciwnikowi. Bez żadnych podejrzeń. Mimo to Toshio z głupoty chętnie sprawdziłby się z ogromnym wężem, który atakował wtedy Mur. Na tamtą chwilę posiadał po prostu inne priorytety, które skończyły się na zwykłych mrzonkach.
0 x
Tensa

Re: Trybuna południowa

Post autor: Tensa »

Ciekawość... no tak, jakiej odpowiedzi mogła spodziewać się po ukrywającym swoją tożsamość osobników. Czyżby przeczuwał jej gierki? Była dobrą aktorką, ale każdy popełnia błędy, jednak on... odpowiedzi były na tyle wymijające, aby nie móc wyciągnąć wniosków, lecz i posiadały wystarczająco informacji, by wydać się szczerymi, a może nimi były? Musiała być ostrożna, jedno nieodpowiednie słowo, niepasująca mina i cała maskarada mogła lec w gruzach. Również i próbując interpretować zachowanie, musiała wziąć pod uwagę aktorstwo z jego strony. Ta niby zwykła rozmowa dawała jej więcej rozrywki, niż mogła przypuszczać, no i wymagała od niej umiejętności, z których nie korzystała od dawna... właściwie od pamiętnego spotkania z "nieudolnym gwałcicielem". Chociaż nie do końca nieudolnym, jego umiejętności przerastały ją... podstęp, aktorstwo... niewybaczalne upokorzenie. Znów poczuła smak ziemi w ustach, jednak nie dała tego po sobie poznać. Sama zapytała, chłopaka o to, czemu tu przybył... może mówił prawdę? Może nie każdy był taki jak ona? Pewnie tak, ale jaki był on? Zapewne nie pchnęła go tutaj chęć udowodnienia własnej wartości, chęć zwycięstwa dla ukochanej, którą porzucił... nie on był inny, ale intrygujący, wzbudzał w niej ten dziwny rodzaj ciekawości... ten, w którym chciałbyś dowiedzieć się wszystkiego, przejrzeć tą misternie utkaną pelerynę wymijających odpowiedzi i półsłówek.
-Ciekawość bywa zgubna. - powiedziała, z dziwnym uśmiechem, jakby chciała mu dać znać, że na turnieju może być niebezpiecznie, odwieść go od myśli, aby walczyć. Po chwili jej zdolności do nadinterpretacji dały o sobie znać, konkretnie w momencie, gdy "leśny" jak zaczęła nazywać go w swoim umyśle, odpowiedział. No cóż... prócz ciekawości, chciał również poznać zdolności innych... czy znaczyło to, że zamierza ich testować? Używać tylko tyle mocy, aby wygrać, lecz nie pokazywać wszystkiego? Przysłowiowym kątem oka ujrzała zaciśnięte pięści, ekscytacja? Pewnie tak, czyżby napalił się na walki? Ehh... Sprawdzenie innych równało się sprawdzeniu siebie, przynajmniej taka myśl ją naszła. Na całe szczęście, jej rozmówca nie liczył na to, że zdradzi mu, czemu tu jest. No cóż, emocje, które się z tym wiązały, mogły, ją zdradzić.
-Yourkaze? Chyba tak go zwą, pierwsze o nim słyszę... będzie walczyć z Aburame. Właściwie to po cichu liczę, że uda mu się przejść do drugiej rundy, spotkanie z nim byłoby hmm... co najmniej ciekawe. Od dawna chciałam sprawdzić jak, silni tak naprawdę są Senju, ich siła jest legendarna, a nasza wspólna historia krwawa. Wygrana z nim, a zwłaszcza przez Uchiha, może dobrze wpłynąć na naszą renomę. - wyjaśniła pokrótce, mówiła z wyjątkowo nieudawanym przejęciem, myśl o tym w pewien sposób podniecała ją.
-Ale nie ma co wybiegać w przyszłość, za niedługo będzie nasza kolej, wtedy wszystko się okaże... chociaż, nie chciałabym lądować w szpitalu, dużo chętniej po walce zaprosiłabym Cię na sake. - mówiła z uśmiechem... no cóż, myśl o Megumi odeszła gdzieś w dal, zastąpiona ciekawością.
0 x
Megumi Ishida

Re: Trybuna południowa

Post autor: Megumi Ishida »

Megumi potknęła się niefortunnie lecąc do przodu nawet nie do końca wiedząc na kogo. Upadła na drobną dziewczynę o sporych piersiach, co sprawiło że nie obiła się zbytnio. Można by rzec że spotkały się dwie cycate. Wagowo też się dobrały, ta za tłusta, ta za chuda, przynajmniej w oczach Ishidy. Poczuła tylko jak dziewczyna pod nią porusza się wstając, to było ciekawe, zwłaszcza że miała na sobie zbroję. Popatrzyła na jej białawe włosy i figurę czując pewną zazdrość, ale i sympatie że nie strzeliła ją w twarz za ten wypadek. Otrzepała się stając, i odnotowała pewne dziwne uczucie. Brakowało jej, taki tulenia się. A to co prawda przypadkowe z przypadkową osobą, ale ładowało akumulatory na długo. Ahhh gdyby tylko wiedziała jakie to chucherko ma myśli w głowie, prawdopodobnie nie czekałaby nawet do wieczoru z pójściem do karczmy! W celach towarzyskich oczywiście. Zachwiała się wstając, ponieważ dopiero się przyzwyczaiła do ciężaru broni na plecach. Odchrząknęła mówiąc- Przepraszam jestem niezdarna, to się już nie powtórzy. Nazywam się Megumi Ishida, bardzo chętnie usiądę. Jak powiedziała tak zrobiła, była troszkę zestresowana bo nie chciała źle wypaść przed dziewczyną, ale o dziwo wpadł tutaj pewien młodzik który od razu zagaił która z nich to Uchiha. No i Tensa się przedstawiła, wow, dziewczyna na którą wpadła nosiła zbroję i należała to tak zacnego klanu. Nie było sensu odpowiadać chłopakowi więc tylko przyglądała się tej dwójce podczas rozmowy, niby patrząc na arenę ludzi a tak naprawdę gromadząc o obydwojgu informację oraz szacując ich siłę i zdolności. W końcu jak się okazało wszyscy troje biorą udział w turnieju. Megumi nie odsłaniała swoich kart za wcześnie, i co ciekawe mężczyzna też tego nie robił. Za to warto odnotować taką rzecz że ten również młodszy od niej chłopaczyna był nie brzydki, niższy, drobniejszy, ale miał pewien urok w sobie. W sumie to obydwoje by spróbowała równocześnie zaciągnąć po turnieju w ustronne miejsce. Pod warunkiem że się nie znienawidzą oraz że ktoś z nich nie zginie. Wiadomo jak to jest w takich zawodach, sędzia obiecuje, a kończy się tak jak się kończy.
0 x
Senju Toshio

Re: Trybuna południowa

Post autor: Senju Toshio »

Morino Shonen - uczestnik turnieju
Obrazek
Młody Senju musiał to sobie przyznać. Powziął sobie za cel stworzenie niezłej zabawy z odegraniem roli, do której nawet się nie przygotował. Spontaniczne wytworzenie Leśnego Chłopca było czymś, czego brakowało mu od dawna. Wyobrażał siebie z dawnych lat, kiedy mógł przeplatać szkolenie na shinobi ze swawolnym bieganiem i skakaniem po drzewach. Byciem kojarzony z krainą wolną od miejskiego zgiełku. Tylko ktoś naprawdę uzdolniony intelektualnie mógłby go w tej chwili zdemaskować. Obnażyć jego jakże spreparowane jestestwo i udowodnić kłamstwa. Nie podziwiał się za to, że znał własny sekret. Coraz bardziej przekonywał się do dziewczyny z klanu Uchiha. Waśń dwóch rodów była o tyle skomplikowana, że mogła być kojarzona z dziełem literackim. Para kochanków za nic mająca przekonania hodowane z dziada pradziada. Może tylko trochę czuł się podle, że oszukuje. Niestety świat nie był przygotowany na taką osobowość, jaką jest Toshio. Brutalność wychodziła tu na przeciw, od razu z pięściami. Nikt nie będzie uważał, że podstęp czy gierki na uczuciach cokolwiek znaczą. Do celu docierało się różnymi ścieżkami. Dlatego chłopak grał zgodnie z własnym zamysłem. Miał przy tym odpowiednio dużo gracji, żeby nie udawać za nadto. Wzmianki o nim samym, właściwym Toshio musiały być tu prawdziwe. Tam na dole, w czasie walki nie będzie mógł podrobić swojego stylu. Każda nieregularność okaże się sztuczna i rozpoznana. A obiecał sobie, że pokaże na co go stać.
- Racja, wiele słyszałem o waszych klanach. Na kontynencie musi to być bardzo gorący temat. Dziękuję za szczerą odpowiedź i przepraszam za nachalność. Jak dotąd traktowałem ciekawość w pozytywny sposób. Miło dowiedzieć się takich opinii ze strony rywala... to jest, rywalki. - wypowiedział sympatycznym tonem, płynnej wymowy Morino Shonen. Gdyby nie okrycie twarzy na polikach pojawiłyby się rumieńce. Mały zabieg intonacyjny był słabszą wersją Toshiego, by nie utrudniać sobie konwersacji i pilnowania tonu głosu. Powagę mógł dobierać wedle zaistniałej sytuacji i wygłaszać opinie do woli.

Jako, że rozmowa toczyła się rytmem opisanym, jako obgadywanie uczestników turnieju, to młodzik zamyślił się nad parami wystawionymi do walki. Hime kontra Osamu oraz Uchiha kontra Koseki. Pseudonimy i inne mniej powszechne imiona utrudniały osąd. Sam uczynił z siebie przykrywkę, więc nie mógł teraz narzekać. Poza tym dotrzyma w pewnym sensie danego słowa i pokaże Tensie z kim będzie toczyć walkę. Na razie znali mniejszą część graczy po ich zapisach. Mowa tu oczywiście o bardziej znanych nazwiskach ninja. Wyspy słynęły również ze sporej ilości fechmistrzów. Na turnieju niewątpliwie poznają kilku doświadczonych szermierzy. Niestety dla nich Toshiego interesowali tylko wprawieni w posługiwaniu się jutsu.
- Hmm, więc mamy tu prawie połowę osób, które reprezentują swoje klany. Reszta musi być podstawionymi, bezimiennymi wojownikami. Kaszka z mleczkiem. - zażartował z sytuacji. Rozmowa była bardziej interesująca, kiedy nie mówiło się o oczywistych rzeczach, za to pozwalało to wpleść taki mały, zabawny prztyczek w stronę uczestników. Prawie zapomniał, że Uchiha zaprosiła do swojego towarzystwa wpierw dziewczynę, z która się zderzyli. Oczywiście chłopakowi udało się dostrzec wszystko po fakcie.
- Tylko nie próbujcie przypadkiem usunąć mojego nakrycia z głowy. To na nic. - wzdrygnął się na myśl o wypowiedzianej na głos wcześniejszej, być może mylnej teorii. Odchylił się w bok i skrzyżował na moment ręce przy piersi w geście wzbronienia przed jakimkolwiek dotykiem.
0 x
Tensa

Re: Trybuna południowa

Post autor: Tensa »

Dziewczyna, która nią wpadła okazała sięie reagować zbyt emocjonalnie. Oby niewiastą podobała się sytuacja, w jakiejię znalazły. W ich głowach pojawiły się podobne myśli... jednak żadna nie wiedziała, o tym, co kryje się w głowie tej drugiej, co znacznie utrudniało wzajemne zaciągnięcie się do karczmy, czy innego ustronnego miejsca.
-Nie musisz przepraszać, zdarza się najlepszym, ale za postawienie drinka się nie obrażę. - odpowiedziała, gdy zajęła miejsce obok niej. Rozmowa z nowo przybyłym "leśnym" wciągnęła ją bez reszty, niemal zapomniała o obecności cycatki. Chłopak wspomniał o ich klanach, Senju i Uchiha, w dawnych czasach byli sobie niczym bracia, lecz lata historii zmieniła ich braterską miłość w czystą nienawiść. Nawet pomimo kruchego pokoju, jaki między nimi panował, członkowie jednego klanu byli co najmniej zdystansowani w stosunku do drugiego. W bardziej radykalnych przypadkach pałali do siebie czystą nienawiścią tylko dlatego, że nosili jedno z tych nazwisk. Czy gdyby Toshio zdjął maskę i oficjalnie przyznał się do przynależności do "drewniaków" to musieliby Tensą automatycznie stać się wrogami? Nie, właściwie to nic nie miała do całego rodu, ludzie są różni... chociaż to nie znaczyło, że zdobycie informacji, czy dostanie się w ich szeregi, na przeszpiegi były czymś niedopuszczalnym. Jeśli mogło pomóc jej to w awansowaniu, w zdobyciu uznania to nie miała z tym problemu. Zresztą na rozkaz liderki była w stanie udać się do ich prowincji i mordować tych, którzy zbyt otwarcie nawoływali do nienawiści lub po prostu podpadli liderce. Nie chodziło tu o patriotyzm, czy nacjonalizm, lecz o jej karierę. Nawet "oni" powiedzieli, że to właśnie awans w szeregach shinobi powinien być dla niej najważniejszy... Co mogli wiedzieć? Pewnie więcej niż przypuszczała, w końcu nie byli już tymi dziećmi, które musiała karcić. Motoko, siła, kariera, to dość ogólne założenia, każdy z tych punktów mogła rozwinąć. Znaleźć i zabić szatynkę, przerosnąć Hachiego, Hibikiego i własnego ojca, zostać Sentokim przed osiągnięciem 20 roku życia. Plan strategiczny wydawał się prosty, taktyczny problematyczny, a operacyjny... no cóż, na tę chwilę był niedopracowany i zakładał jedynie nieodpadnięcie w pierwszej rundzie turnieju.
-Megumi-san, jeśli dobrze pamiętam, ty również walczysz w turnieju? Jeśli mogę być szczerym, to gdy wygrasz, staniesz do walki z młodym Akodo... - zaczęła nie pewnie, jednak starając się być miłą.
-Jeśli mam być szczera, on może zajść daleko, ma potencjał i umiejętności są na naprawdę wysokim poziomie, radzę uważać. - czy właśnie zdradziła Hayamiego? Nie, uważała go za silnego, ale nie, aż tak jak mówiła, a jeśli Ishida weźmie ostrzeżenie na poważnie, to może być skłonna, postawić wszystko na jeden silny atak... wtedy jego szanse znacząco wzrosną. No cóż, miała u niego dług, w końcu przysiągł zająć się Sagą, więc taka mała próba pomocy nie była niczym złym. Zwłaszcza że sam nie posunąłby się do takich gierek, w końcu dla samuraja honor był rzeczą najważniejszą.
-Ciekawe podejście, ale i ludzie spoza klanów, czy nawet niebędący shinobi mogą okazać się zagrożeniem. Nie zdziwię się, jeśli ci podstawieni dadzą nam w kość albo nawet któryś z nich zwycięży. - odpowiedziała miłym głosem, no cóż, niestety nie udało jej się wyłapać żartu, potraktowała to bardziej jako pogardę dla bezklanowców... czyżby leśnik pochodził z jakiegoś klanu? Wypytywał o Senju oraz Uchiha, jakby ci ciekawili go tylko przedstawiciele któregoś z tych znamienitych rodów. Czyżby był członkiem jednego z tych dwóch? Którego? Może nie... mogła założyć, że był przybył z prastarego lasu, w końcu na to wskazywało jego miano. Nie zapytał o Kenjiego Aburame, mimo że ten walczył z Senju Yorukaze, nie interesował go jego przeciwnik. W grze pozostawały dwie możliwości, władający cieniem, genialny strateg, klanu Nara lub kontrolujący drewno. Tylko jak wykluczyć któryś z tych dwóch?
-Nie zamierzam, liczę, że po wszystkim sam go zdejmiesz, w końcu inaczej ciężko będzie Ci pić sake. - odpowiedziała, nie ruszywszy się z miejsca. Jednak reakcja chłopaka... odruch, nad którym nie zapanował, zasłonięcie się. Naprawdę musiało mu zależeć na tym, aby jego tożsamość pozostała w ukryciu... tylko dlaczego?
-Powiedz mi Mori, byłeś może kiedyś w Midori? - rzuciła mimochodem, jakby nie miało to większego znaczenia, a miało jedynie być próbą podtrzymania rozmowy, zajęcia czasu...
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Zmierzchu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości