Trybuna północna

Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna północna

Post autor: Kakita Asagi »

Działo się i to zdecydowanie dużo. Ruch na trybunie robił się dla niebieskookiego samuraja coraz bardziej natarczywy. Nie, by jakoś szczególnie go to dziwiło, wszak w takich miejscach z reguły jest wiele ludzi, po prostu przywykły do ciszy i spokoju szermierz odczuwał swoisty dyskomfort, ale starał się tego nie okazywać, szczególnie, że był w obecności tak zacnych i ważnych osobistości…
Słowa Cesarza były ważne i nie tylko dlatego, że to on je wypowiadał, ale dlatego, że dotyczyły właśnie spraw samurajów. To dobrze, że jego „pobratymcy” dbali o dobre imię tej profesji, więc należało zdecydowanie rozważyć, co cesarzowi odpowiedzieć, a to wymagało zrozumienie znaczenia jego słów. Jasne było, że Natsume utożsamia ronina z przestępcom i dość często jest to zgodne z prawdą, ale rzeczywistość shinobi nie zawsze bywa zbieżna z tą samurajską. Zwłaszcza w trudnych kwestiach honoru i powinności, a skoro o tych mowa, to Kakita nie był do końca przekonany, czy podoba mu się fakt, że ktoś przekazywał ich styl walki dalej. Widząc ogrom możliwości, jakimi władali ninja Asagi zaczynał coraz poważniej uważać, że uczenie ich dodatkowych metod pozbawiania życia nie jest im do szczęścia konieczne, więcej nawet, mogłoby być poczytywane za zdradę. Czy dlatego ów „Zjawa” został roninem, za zdradzanie sekretów? Z drugiej strony, jeśli poza technikami przekazywał też wartości moralne, którymi kierują się szermierze z Yinzin, to można by rzec, że zdecydowanie dobrą pracę wykonał. Pytanie tylko, co wyrośnie z ziarna, które posiał?
- Yuki-sama, to wielki zaszczyt słyszeć tak ciepłe słowa na temat samurajów. - zaczął niebieskooki, szczerze i zgodnie z prawdą, po czym kontynuował.
- Niestety, imię „Zjawa” nic mi nie mówi, ale skoro jego umiejętności okazały się dla pana pomocne, to musiał to być wielki człowiek. Nie ukrywam, niezwykle ciekawi mnie, co dokładnie przekazał panu z naszych nauk i jak wplótł je pan we własną sztukę. – zakończył spokojnie, chyba możliwie najbardziej politycznie poprawnie i nadal zgodnie z prawdą. Tak, Asagi był zdecydowanie zainteresowany, co takiego pokazał ronin cesarzowi, a raczej, jak bardzo zaawansowane techniki to były. Battodo stanowiło swoisty sekret, co innego zobaczyć te techniki w czasie walki, gdzie trudno jest rozróżnić je od zwykłego kenjutsu, a co innego nauczać go na zewnątrz. No i stale powracało pytanie, jak z aspektem mentalnym? Biorąc pod uwagę skromność Cesarza, zdecydowanie mogła tutaj grać rolę idea równości, wyznawana przez samurajów, którzy jednak bez dyskusyjnie wykonywali polecenia swojego Lidera, nawet jeśli oznaczało ono odebranie sobie życia…
Dalsze dyskusje płynęły już bez udziału samuraja, który chociaż słuchał, to jednak nie zabierał głosu, rozważając wszystko w milczeniu, zwłaszcza słowa cesarza odnośnie jego roli i historii regionu. Czyż nie było to podobne do tego, co znał z Yinzin?
W tak zwanym międzyczasie, zakończyła się walka Seinaru-san, z tajemniczym Sabaku. Jak się okazało, to nie wymyślne sztuczki, tylko strategia i siła dały zwycięstwo. Niebieskooki z radością z duchu obserwował, jak sędzina ogłasza werdykt i wtedy… Shijima zrobił coś niespodziewanego. Tak dużego wybuchu emocji nie spodziewał się po wojowniku cesarstwa, z drugiej strony, mało o nim wiedział, więc powinien się spodziewać wszystkiego. Tak czy inaczej, obaj panowie szybko zniknęli, a na arenę wkroczyli kolejni walczący, w których Asagi znów rozpoznał „krewnych”. Ten jednak był zdecydowanie inny od poprzednika, chociaż walczył podobną bronią, to jednak w jego postawie, zachowaniu, we wszystkim tym różnił się do Seinaru-san.
- Akodo Hayanami… – mruknął pod nosem nazwisko i imię włócznika, które coś mu mówiło. Nie był pewien, co dokładnie, ale przeczuwał, że istnieje jakaś dziwna karmiczna nić, między nim, a stojącym na arenie samurajem, a może tylko mu się wydawało? No cóż, zanotujmy to nazwisko i zobaczmy, co potrafi…
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Chise

Re: Trybuna północna

Post autor: Chise »

Dosłownie kilka sekund po tym, jak zadała pytanie Shinjemu, usłyszała krzyki z areny. Głos był Shigi, a krzyczał "giń, giń, giń... Chise uniosła brew do góry.
- Chyba ma się dobrze.. - uśmiechnęła się rozbawiona tą nadmierną ekscytacją. Kogoś chyba zaczęły ponosić nerwy, zresztą, nie minął moment, a sędzia ogłosił jego zwycięstwo. Chise zaczęła klaskać entuzjastycznie razem z tłumem, a nawet wsadziła palce do buzi i zagwizdała donośnie.
A co, myślicie, że panienka z dobrego domu nie potrafi takich rzeczy?
Zaśmiała się wesoło, po czym ukłoniła grzecznie zebranym.
- Wybaczcie, pójdę pogratulować przyjacielowi udanej walki. Natsume-sama - pogłębiła tu ukłon - Mam nadzieje, że przy kolejnym spotkaniu uda się nam zamienić więcej niż kilka zdań. Kakita-san, Murai-san, będę wyczekiwała ponownego spotkania i wymiany opinii - wyprostowała się i sięgnęła do głowy dumnego Uchihy - Zrywam się, do zobaczenia później kuzynie! - stwierdziła radośnie, czochrając mu włosy, po czym czmychnęła za niego z uśmiechem, zręcznie lawirując między tłumem. W międzyczasie usłyszała kolejne nazwiska, w tym jedno całkiem nieźle znane - Hayami Akodo, niedawno poznany samuraj. Jego także powitała oklaskami, już w drodze. Zastanawiała się jak sobie da radę jej Bushi-san, ale choć znała go niewiele, to była pewna, że da z siebie wszystko.


/ZT/
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna północna

Post autor: Nikusui »

Niejaka Ayako całkiem nieźle myślała i miała naprawdę dobrą okazję, by zakończyć tę walkę. Ruszyła więc w stronę przeciwnika, ale ten miał czas, by się zreflektować i też wykonać jakiś ruch. Tutaj już miały zaważyć sekundy, których złe wykorzystanie wróżyło jedynie porażkę. Swoją drogą, białowłosa nikogo w tej walce nie typowała, ale spodziewała się większego widowiska, skoro dziewczynę trudniej było zranić. Jeszcze nie widziała tego klanu w akcji, więc miała idealną okazję, by się przyjrzeć ich umiejętnością. Tymczasowo Shiga nie pokazał jeszcze nic, czego by Ryukata nie widziała, a jej żółto-zielone oczy wcale tak wielu rzeczy nie widziały.
Uśmiechnęła się szeroko, widząc jak Toshio częstuje się słodkością i zachwala jej smak. Cóż, byli ninja, potrafili zranić czy zabić, ale wciąż pozostawlai ludźmi. Ludźmi, którzy mają swoje słabości i zachcianki. Ludźmi, którzy zachwycają się nad jakimś smakiem, chwilowo rozpieszczającym ich podniebienia. Takie proste, przyziemne rzeczy, a potrafiły naprawdę cieszyć. Tak, jak i widok czegoś niecodziennego, a co właśnie miało miejsce na arenie. Ogniste tornado? Młody Senju słusznie zauważył, że mogłoby to być połaczenie dwóch żywiołów, zwłaszcza, że dość szybko zwiększyło swój zasięg. Białowłosa zmarszczyła lekko swoje białe brwi, przeżuwając ostatnią, słodką kuleczkę na wybranym przez siebie dango.
- Można by tak przypuszczać, ale z drugiej strony... im wyższa ranga techniki, tym jest bardziej zaawansowana, zaskakująca i obszerna. Jednak... - urwała, pochylając się nieco do przodu, jakby bardziej chciała dojrzeć samo zakończenie tej walki. Dość niespodziewane, bo to Ayako jeszcze przed chwilą stała na lepszej pozycji. Shiga jednak dobrze wykorzystał moment, kiedy dziewczyna zechciała się do niego zbliżyć. A nie była na tyle szybka, by móc odskoczyć czy zrobić cokolwiek innego. - ...to ogień pokrył najpierw jego dłonie, potem resztę ciała. Nic nie zapowiadało użycia elementu wiatru. - wyjawiła swoje wątpliwości, nieco ubolewając nad tym rychłym zakończeniem. - No ale, kto wie. Może jego kolejna walka powie nam więcej. Swoją drogą, podczas tej techniki musi mieć ograniczoną widoczność, więc gdyby Ayako była szybsza, to może zdążyłaby to przekuć na swoją korzyść. O ile nie posiada zdolności sensorycznych, rzecz jasna. - dopowiedziała i wyprostowała swoją sylwetkę, odruchowo zerkając na drugą arenę, gdzie właśnie pojawił się przeciwnik Atari. I to z kataną przy boku. Czyżby kolejny samuraj? Nie sądziła, że tak zainteresują się tym turniejem. Raczej zajmowali się swoimi sprawami, ale... wiele się mogło zmienić, czyż nie?
Niedługo po mężczyźnie pojawiła się Sanada. W takiej samej prezencji, w jakiej pokazała się przy oglądaniu koronacji. W tym okryciu i słomianym kapeluszu, bez ujawniania swojej sylwetki i swojego głosu, nie trudno było uznać ją za wątłego mężczyznę. Nawet z początku jej postawa była dość niepewna, jakby nie wiedziała czy dobrze robi, że się tu zjawiła. Zaraz jednak rozwiała wszelakie wątpliwości, odsłaniając swoją osobę i ujawniając się przed przeciwnikiem.
- Raczej obawiała się walki z jakimkolwiek Samurajem, a tu ma takiego na pierwszy rzut. - skwitowała, widząc gotowość dziewczyny do walki. Nie wiedziała, jakie umiejętności reprezentuje, więc jej ciekawość była dodatkowo podsycona.
- Z dotychczasowych walk masz jakiegoś faworyta? - zapytała Toshio z zainteresowaniem. Toż białowłosa nie miała bladego pojęcia, że chłopak bierze udział w walkach, a cztery już się zakończyły, więc możliwe, że młody Senju może już kogoś faworyzować i uznać za pretendenta do tytuły zwycięzcy turnieju.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna północna

Post autor: Natsume Yuki »

-Władza absolutna to przerażająca rzecz, i by być szczerym niezbyt by mi się uśmiechało mieć aż tak wielkie kompetencje - stwierdził spokojnie Natsume, drapiąc się po potylicy. Cóż, Murai w sumie podjął dość ciekawy temat. Czy Yuki w razie potrzeby nie musiałby się liczyć ze zdaniem pozostałych liderów? To nawet nie kwestia czy by mógł, bo na dłuższą metę to według prawa jego zdanie było ostateczne. Oczywiście, że mógłby zignorować ich opinie i po prostu robić to, co uważał za słuszne albo co po prostu zrobić by chciał. W teorii w rzeczy samej miał władzę absolutną. Ale tu wchodzi kwestia charakteru. Mógłby. Ale nie chciał. Rady pozostałych Shirei-kanów zwykle były niezwykle cenne i z chęcią ich wysłuchiwał - byli oni znacznie bardziej doświadczeni, zarówno jako wojownicy, jak i politycy, i ich pomoc była dla Yukiego na wagę złota. A tylko głupiec odtrąciłby coś takiego tylko po to, by pysznić się swoją siłą. - Nie są oni moimi podwładnymi. Są moimi bliskimi współpracownikami. Jeden człowiek nie byłby w stanie zarządzać całą krainą na tyle sprawnie, by działała jak dobrze naoliwiona maszyna. Ich doświadczenie jest bezcenne, więc czemu miałbym to zagłuszać parą puszczaną w gwizdek? Rady wybitniejszych dają znacznie więcej niż własna siła i duma.
Usłyszał też kilka zdań ze strony Hime, lecz zanim zdążył jej dobrze odpowiedzieć, ta nakręciła się zwycięstwem Shigi i z uprzejmym pożegnaniem opuściła ich towarzystwo. Yuki odruchowo wykonał lekki ukłon, chcąc w ten sposób odpowiedzieć na uprzejmość, ale wtedy przypomniał sobie, że dziewczyna przecież i tak tego nie zauważy. Dlatego po prostu mruknął z aprobatą i zawołał tylko:
-Ja również liczę na możliwość zamienienia jeszcze kilku słów! Do następnego razu, Hime-san!
Następnie obrócił spojrzenie w kierunku Asagiego i kiwnął głową, uśmiechając się. Cóż, Samuraj był ostrożny. I czy ciężko mu się było dziwić? Przebywał wśród shinobi - typu wojowników, którzy drastycznie różnili się od wojowników z Yinzin i Teiz - w walce używali różnych sztuk jakże odmiennych od tradycyjnych umiejętności walki wręcz i za pomocą oręża, wplatając w to metafizyczną moc chakry. I co jak co, ale członków profesji ninja po prostu nie dało się postawić w jednym zdaniu ze słowem "honorowy", nie powodując przy tym lekkiego niesmaku. Shinobi zwykle stawiali cel ponad metody, i nie wahali się dokonywać paskudnych czynów by osiągnąć zamierzony efekt.
Przynajmniej tyle że Natsume mógł pogadać z kimś znającym się na szermierczym rzemiośle innym niż Chanbara. Zawsze to miła odmiana. A Samuraj najwidoczniej docenił fakt, że Yuki szczerze odczuwa szacunek wobec jego profesji.
-Cóż, "przekazał" to trochę za dużo powiedziane. Po prostu miałem okazję stoczyć pojedynek ze Zjawą, który okazał się mistrzem sztuki Iaijutsu. Dostałem cięgi, ale udowodniłem że swoje również potrafię. Dlatego przekazał mi starą księgę o zwyczajach samurajskich i o ogóle szkół szermierczych. Uznałem że opanowywanie czystego Iaido byłoby zbędną potwarzą wobec Was, dlatego połączyłem kilka właściwości tego stylu z tym co już umiałem, i w ten sposób stworzyłem własny styl walki. Sendō.
Rozejrzał się, jak gdyby nad czymś się zastanawiał, po czym pokręcił głową z uśmiechem.
-Cóż, proszę o wybaczenie, ale nie będę mógł pokazać tej sztuki w tym miejscu. Tym bardziej, że nie lubię sięgać po miecz bez potrzeby. To tylko ujma dla ducha ostrza. Ogółem po prostu polega to na szybkich cięciach, zakończonych umieszczeniem katany z powrotem w sayi. Z kilkoma różnicami w podstawowych założeniach, ale to raczej oczywiste - dodał wesołym tonem.
Spojrzał na arenę, gdzie zaczynały się kolejne walki. Następnie zwrócił spojrzenie na Hideo, który chwilowo wyłączył Tsujitegana. Mężczyzna kiwnął głową, a Natsume wzruszył ramionami.
-Cóż, jeśli pozwolicie. Muszę na chwilę opuścić wasze towarzystwo, nawet mimo tego że bardzo miło mi się z Wami rozmawia. Mam jeszcze dwie trybuny do odwiedzenia - powiedział ze śmiechem. - Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja chwilę porozmawiać, czy to dziś, czy jutro, czy w niedalekiej przyszłości. A może i pozwolimy sobie na mały sparing? Kto wie?
Skłonił się lekko, uprzejmie się żegnając. Następnie odwrócił się i wraz z Hideo ruszyli w kierunku wyjścia z trybun. Teraz trzeba będzie się przejść na następną... w kolejce była chyba teraz zachodnia, nie?

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna północna

Post autor: Kakita Asagi »

- Będę oczekiwał następnego spotkania, Uchiha-hime. - niebieskooki samuraj odpowiedział z szacunkiem, ale i nutą pogodności na pożegnanie szermierki, po czym chciał powrócić przynajmniej częścią uwagi do toczącego się poniżej pojedynku, a ten zapowiadał się niezwykle ciekawie. Yari, to niecodzienna broń w walkach 1 na 1. W bitewnej zawierusze, niewiele może się z nią równać, nawet potężna glewia naginata może ulec finezji i szybkości lżejszej siostry. Jednakże, nie był to oręż stworzony do pojedynków, do tego zdecydowanie bardziej nadawał się długi, lub też krótki miecz. Kakita był żywo zainteresowany rozgrywającym się poniżej starciem, ostrze przeciwko włóczni, wręcz klasyczna sytuacja walki dwóch jakże odmiennych stylów. Asagi bardzo był zainteresowany tym, kto wygra pojedynek... umysłów. Bowiem tutaj, a przynajmniej według jego wiedzy, nie szło jedynie o biegłość fechtunku, lecz złamanie woli wroga. Długa yari to straszliwa broń, odruchowo chce się trzymać od niej jak najdalej, ale czy to dobra strategia? Z drugiej strony katana lub wakizashi, zdecydowanie o mniejszym zasięgu, wręcz proszące się, by to wykorzystać. Kto wygra?
Samuraj nie mógł w pełni skupić się na rozgrywającym się poniżej starciu, bowiem cesarz postanowił jeszcze nieco poświęcić mu uwagi, więc nie tylko nietaktem, ale i zwyczajnym brakiem szacunku byłoby teraz spoglądać na arenę poniżej, tak więc Asagi przeniósł swą uwagę na Yuki-sama, uważnie go słuchając. Słowa klucze dokładnie ustawiały się mu przed oczami i łączyły w kolejne ciągi.
- Nie sądzę, by było to potwarzą, rzekłbym nawet, że pochwałą, Yuki-sama. - odpowiedział niebieskooki, który już dowiedział się sporo z tego, co chciał wiedzieć. jak wynikało ze słów cesarza, została mu przekazana wiedza wystarczająca, by móc samemu stworzyć oparty o iaido styl walki, to w sumie sporo. Biorąc po uwagę słowa cesarza, nie był to jednak powód do obrazy, wydawało się, że Yuki-sama istotnie czuje wielkie respekt i szacunek do samurajskiego stylu życia, a to istotnie schlebiało naszemu bohaterowi, ot nawet wielcy i doświadczeni shinobi uważali ich styl walki za godny uwagi i wpleceniu w swoje umiejętności i nie było w tym nic dziwnego. Sam Asagi obserwując "popisy" zawodników nabrał wewnętrznej chęci zgłębienia, a przynajmniej poznania ich sztuki na tyle, by wiedzieć jak przeciwko niej walczyć. Niezwykle ciekawe były te dziwne ruchy dłoni, układające się w jakieś znaki, po którym następował mniej lub bardziej widowiskowy efekt.
- Yuki-sama, zaszczytem byłoby móc zobaczyć, co w oparciu o naszą sztukę pan stworzył. - odpowiedział szczerze samuraj, zdecydowanie zainteresowany kolejnym stylem szermierki, którego nazwa trafi do jego notesu, który z każdym kolejnym wpisane stawał się coraz poważniejszym źródłem wiedzy, wiedzy, którą będzie trzeba bronić, a skoro o wiedzy mowa. Przekonania cesarza co do zasadności wyjmowania ostrza były dość bliskie ideałom niektórych samurajów, ideałom które Asagi znał, ale rozumiał w nieco innym sposób. Na chwilę obecną Asagi w pełni rozumiał, że machanie mieczem w tym miejscy jest nieadekwatna, ale nie ze względu na szacunek do miecza, lecz zwykłą obawę o zrobienie komuś krzywdy. Nie było to dobre miejsce ani czas. Czy Natsume istotnie wyznawał te wartości, czy jedynie je ślepo powtarzał, albo mu imponowały? Tego Asagi nie wiedział, ale chciał poznać i ufać, że jest to jednak opcja pierwsza.
- Yuki-sama, jeśli tylko sobie tego zażyczy, postaram się możliwie najgodniej zaprezentować swoje umiejętności. Dziękuje za rozmowę. - pożegnał się z cesarzem odpowiednio się kłaniając i analizując dokładnie to, do czego się zobowiązał. Pojedynek z cesarzem, nawet jeśli treningowy i czysto szkoleniowy, był poważnym wyzwaniem, zdecydowanie zbyt poważnym, by występować jako reprezentant całego battodo, czy też samurajów. Jeśli do tego dojdzie, to oczywiście, Asagi zrobi wszystko, by jak najlepiej zademonstrować nabyte umiejętności i wiedzę. Na razie jednak, skupmy się na tym, co rozgrywa się poniżej i nie myślmy za dużo o przyszłości... no i nie opuszczajmy gardy.
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Senju Toshio

Re: Trybuna północna

Post autor: Senju Toshio »

Morino Shonen - uczestnik turnieju Wreszcie zdobył się na odwagę, której zawsze gdzieś mu brakowało. Przede wszystkim skromnie traktował własną osobę i nie miał potrzeby opowiadania o sobie w czasie przyszłym. Cieszył się teraźniejszą chwilą i skupiał na tym, co mógł osiągnąć na przestrzeni tygodnia czy dwóch. Nadal był zwykłym Doko, który potrzebował ciągłej wiedzy. Bez uświadamiania go w wielu aspektach, całą tą wiedzę musiałby zdobywać samodzielnie poprzez niezliczone tomy ksiąg i zwojów. Wątpliwe było zapoznanie się z tak dużą partią materiału, w sensownym czasie, żeby przyniosło to oczekiwane skutki. Lepszą nauką było żywe doświadczenie każdego aspektu sztuki shinobi. Dlatego tak bardzo pragnął poznawać co i rusz nowe otoczenie oraz zamieszkujących ich wojowników. O ile Wyspy słynęły z różnej maści fechmistrzów, to chłopak miał potrzebę zapełniania wiedzy o ninjutsu. Te wszystkie techniki, którymi posługiwali się walczący były mu w większości nieznane. Nie studiował elementu ognia, lecz wiedział, że tą praktykę w swych genach posiadali Uchiha. I chociaż to tylko mały aspekt kulturowy ów klanu, zawsze zdarzały się wyjątki. Mimo wszystko każdy klan był w czymś wyspecjalizowany. Nikusui poświęciła tematowi zaczętemu przez Toshio sporo czasu. Był jej za to wdzięczny poprzez baczne spojrzenie ukierunkowane na jej osobę. To pokazywało, jak bardzo ignorował powagę sytuacji. Zaawansowane techniki, których wkrótce mógł zacząć się sam uczyć podlegały coraz to lepszym wymaganiom. Nie było co do tego wątpliwości, lecz teoria była odległa od praktyki. Wziął pod uwagę przypuszczenia białowłosej, co do jutsu użytego przez dziwnie ubranego chłopaka. Z pewnością miała w tym więcej racji niż szukanie na siłę połączenia z Fuuton, który to bez trudu wzniecił by mały płomyk do rozmiarów cyklonu.
- Jeśli ta technika faktycznie była na tak wysokim poziomie, to nie dziwię się, że skończyło się porażką wodnej dziewczyny. - odparł Toshio, spoglądając na opustoszałą arenę, którą wkrótce na nowo zaszczyciła obecność kolejnej pary uczestników turnieju. W swym głosie zaistniała lekka niepewność. Nie miał na to wpływu, bo zdał sobie sprawę, że jego Suiton mógł nie był wystarczającym wyzwaniem dla jutsu Katon takiego kalibru. Mimo to z czystym sumieniem zaryzykowałby konfrontacje i rozwiał wątpliwości na rzecz rywalizacji.

Jako, że postanowił nie dzielić się z nikim znajomym swoim uczestnictwem w turnieju, to był wolny od tej myśli przy Nikusui. Zdawało się, że ze dwa razy miał ku temu okazję, ale znalazł upust innym słowom, jakie należało zawrzeć przy takim spotkaniu. Zainteresowań młodemu Senju nie było końca, zatem znajdzie się wiele pomysłów na składniowo ułożone zdania do wypowiedzi. Poza tym wystarczyło pilnować wymiany ciosów w przyjaznej dyskusji, niczym odbijanie piłeczki w grze stołowej. Toshio zaspokajał podniebienie ryżowymi słodkościami. Nie chciał za szybko zjeść swojej porcji, bo następnej mógłby się nie doczekać. Delektował się żując Dango w bardzo mozolnym tempie. Miał na to chwilę między przejściem przez Ryukatę do kolejnego, ciekawego zagadnienia. Bowiem na arenie pojawiła się spotkana przez nich wcześniej Sanada Atari. Skromna dziewczyna z Wysp, która specjalizowała się w walce mieczem. Za przeciwnika miała podobnego sobie szermierza. Jego długa broń przywodziła mu na myśl żołnierza piechoty w nie jednej armii. Kolejny, problematyczny osobnik, który może być potencjalnym zagrożeniem do zdobycia korony mistrza. Każdy z drabinki, w jakiej sam się znajdował, był przez Toshio bardziej obserwowany. Był pełen podziwu nad zdolnościami Uchiha, którzy walczyli. Do tego nie podejrzewał, że jest ich tutaj aż troje.
- Wydawała się być miłą i przyjacielską osobą. Trochę przypominała dawnego mnie, siedzącego i nie odrywającego wzroku od pola areny oraz walczących na niej osób. - napomknął z zadowoleniem to, jak odebrał dziewczynę. Nadal z zachwytem jadł smakołyk i nie odrywał wzroku od rozgrywających się bitew. Po jednej, jak i drugiej stronie pojedynki miały swoją podstawę we władaniu bronią. Miła odmiana dla widzów, lecz wykonanie - szczególnie w drugiej walce - nieco gorszę. Tłum widocznie okazał swoje zażenowanie. Chłopak imieniem Yasuo nie był chyba w formie, a poczynania jego przeciwniczki dodały sprawie większego komizmu. Chętnie zareagowałby czymś większym niż głośne zdziwienie pomieszane z rozbawieniem, ale miał inne powody do rozmyślania. Białowłosa wreszcie dotarła z rozmową do momentu, w którym chciała znać typ Toshio na faworyta turnieju. Nastolatek zamyślił się w geście reakcji. Przełknął smakołyk, który powoli rozpuszczał w buzi i z typową dla siebie spontanicznością miał zamiar wyrazić się pochlebnie o dwóch osobach.
- Mam dwa typy, które mógłbym wziąć pod uwagę. Nie zdziwi cię na pewno to, że najpewniej prezentuje się Uchiha Shinji. Chciałbym z nim kiedyś zawalczyć. - nie mógł powstrzymać się od okazania pragnienia, jakim było zmierzenie się z kimś z klanu Uchiha. Nie był wybredny, bo Tensa także pochodziła z ów rodu. Poza tym wcześniejsze wydarzenia wskazały mu również Kyoushiego. Jak na poczciwego Senju przystało, los zesłał mu na drogę odpowiednich przeciwników. Niczym fatum krążące nad obiema rodzinami od zarania Ninshu.
- Ciekawy wydaje się również Aburame. Te ich robaki od zawsze wywoływały we mnie pewną dozę wyparcia. Poza tym walczy z jakimś chłopakiem z Senju. Interesuje mnie to starcie z perspektywy umiejętności, jakich oboje są wyuczeni. - w głosie młodzika czuć było wyczekiwanie i wzmożone podniecenie. Palił się do pojedynków, jakby chciał zaprzeczyć temu, że tylko siedzi na widowni i obserwuje.
- Jak to jest z Toba, Nikusui-san? Murai wyraźnie zainteresował się Hime i jej umiejętnościami walki. Zawsze wydawało mi się, że osoby na tak wysokim poziomie wyszkolenia, jak wy, nie mogą być zachwyceni z lichych zdolności posiadanych przez wyraźnie mniej doświadczonych uczestników. - tyczyło się to również Toshio, lecz miał gdzieś w świadomości, że wszystko zależało od charakteru człowieka. Jedni mogli ignorować takie małe robaczki, bo przecież były przewidywalne do bólu możliwości i nic nie wnosiły do umysłu wyszkolonego Sentoki. Szczególnie przychylny chłopak był ku tym, którzy kierowali się zjednaniem sobie bliźnich. Kładący nacisk na dostrzeganie przede wszystkim uczących się adeptów sztuki, aby przekazywać im zebraną przez siebie wiedzę. Mimo wszystko nigdy dotąd nie skupiał się na białowłosej Kaminari. Mógł się domyślać, jak ciężka była przeprawa w poszukiwaniu zemsty. Żadne wyobrażenia nie odzwierciedlą tego, co czuła podczas starcia. I mowa tu raczej o samym zamyśle walki na śmierć i życie, gdzie każdy atak wroga mógł okazać się kończący. Dlatego nie mógł rozgryźć tej sympatycznej względem siebie kobiety.
0 x
Murai

Re: Trybuna północna

Post autor: Murai »

Aspiracja do bycia lepszym, słowa płynące z ust lepszego od siebie, krytyka która pozwala dostrzec wady i luki w sobie i swoich umiejętnościach. Zwrócenie uwagi dziewczyny nie mogło być bardziej proste. Szczególnie biorąc pod uwagę jego ogromne doświadczenie w wojaczce, stawianiu czoła wielu zagrożeniom. Być może opowieści o nim były mocno przesadzone, bo na pewno musiały jakieś być, ale jedno pozostawało faktem. Murai nie jedno widział i nie jeden raz ocierał się o śmierć. Dlatego też jeśli coś powiedział odnośnie walki, odnośnie możliwych ścieżek własnego rozwoju, to lepiej było go słuchać. Taki tok rozumowania przynajmniej może pojawiać się u osób "zwykłych", nieopierzonych wojowników. Łaknących siły i wygranej. Można było odnieść wrażenie że to głupota. Potencjalnemu przeciwnikowi mówić o możliwych sposobach na zwiększenie skuteczności w boju. Jednak jako że to on je zaproponował, a dziewczyna miała duże szanse na wykorzystanie tych rozwiązań zaproponowanych przez Muraia właśnie, to był w stanie przewidzieć zmiany jakie zostaną wprowadzone w jej metodzie walki. Ewentualna konfrontacja nadal byłaby na jego korzyść. Dziewczę zdziwiło się zaproponowanymi rozwiązaniami, ale doszło do wniosku że są one proste. Na tyle, że ciężko było uwierzyć że ona sama na to nie wpadła. To było poprawne stwierdzenie, proste rozwiązania nie muszą być łatwe w znalezieniu, ale mogą oferować zdecydowanie wydajniejsze rozwiązania niż niepotrzebnie skomplikowane. Im prostszy plan, metoda, tym mniejsza szansa na pojawienie się komplikacji w samym działaniu.
- Drobnostka. Niestety nie, nie posługuję się broniami w walce, spotkałem się natomiast z wieloma szermierzami. Można powiedzieć, że mimochodem trochę się o nich dowiedziałem. Mój styl opiera się na walce fizycznej. Aczkolwiek zastanawiam się nad znalezieniem kogoś kto wtajemniczyłby mnie w sztukę operowania broniami. -
było w tym sporo racji i prawdy. To że nie operuje broniami mogło być zwykłym kłamstwem, jakby nie patrzeć miał przy sobie kilka ukrytych w zwojach przedmiotów których mógłby użyć w celu potwierdzenia tej teorii. Jego doświadczenie z szermierzami było także realne, ale jego możliwości analityczne i niekonwencjonalne myślenie bardzo ułatwiały dochodzenie do wniosków i wpadanie na nietypowe rozwiązania.
- Też mam nadzieję na ponownie spotkanie. - powiedział, kiwając lekko głową w jej kierunku. Nawet jeśli nie miało to znaczenia z oczywistych względów, to warto było chociażby dla pokazania swojej kultury i ogłady w towarzystwie. Musiał mimo wszystko dbać o wizerunek, szczególnie pośród osobistości tak ważnych jak Cesarz.

A skoro o nim była mowa, to ten podjął temat władzy. Tego, jak zmienia ludzi. Jak daje im możliwości decydowania samodzielnie o losach poddanych. Murai nie unikał władzy, ale też nigdzie się po nią nie upominał. Ani ona o niego. Bo gdzie mógłby zdobyć wpływy na tyle duże, żeby móc jakkolwiek realnie działać na arenie międzyprowincjowej? Na pewno nie w swoim Szczepie. W innych? Ciekawe kto dałby wysokie stanowisko obcemu elementowi. Jako najemnik, łowca głów - to prędzej. W Ryuzaku? Shigashi? Bez znacznego wkładu finansowego nie miał szans zaistnieć i mieć faktyczny wpływ na cokolwiek. Władza i Murai nie było dobrym połączeniem, nic ich ze sobą nie wiązało. Sam Natsume wydawał się niezafascynowany władzą absolutną, wręcz się jej bał. O ile mówił prawdę. Ale jego dyktatura opierała się na innych ludziach i na opiniach innych. Nie dało się samemu kierować takim czymś? Zdecydowanie. Rady wybitniejszych dają znacznie więcej niż własna siła i duma? Wybitniejszych pod względem siły, doświadczenia, umiejętności? Niesprecyzowana definicja wybitności. Sam Murai uważał się za szeroko pojętą jednostkę wybitną, czyli przekraczającą normy innych. Więc jednostka "wybitniejsza" powinna przekraczać nawet możliwości Muraia. Czy Natsume był wybitniejszy od Kakuzu? Najprawdopodobniej tak, ponieważ utworzenie Unii przekraczało jego możliwości, a także sam był jednostką Shinobi. Przy okazji dowiedział się nieco o stylu szermierczym Natsume. Szybkie cięcia chwilę po wysunięciu miecza z pochwy i wsunięcie go spowrotem. Informacja ciekawa, obejrzenie tego w akcji byłoby ciekawym doświadczeniem, ale to raczej nie było potrzebne. Ostatecznie Natsume odszedł, pozostawiając Kakuzu bez większego celu ani sensu. Kiwnął głową na pożegnanie, po czym postanowił wrócić do swoich wcześniejszych towarzyszy - Nikusui i spółki. Podczas całej rozmowy zdążył zobaczyć fragment walk. Ogniste tornado Shigi najwidoczniej miało na tyle siły, że wyparowałoby przeciwnika gdyby nie interwencja sędziego. Z kolei druga walka zakończyła się zwycięstwem Seinaru, najwidoczniej szermierza. Walka Atari zdążyła się już zacząć, Murai stracił okazję do życzenia jej powodzenia przed walką, o ile miałoby to jakiekolwiek znaczenie. Jedynie jej morale znacząco by się poprawiły, co ostatecznie mogło mieć wpływ na wynik pojedynku. Idąc do duetu udało mu się usłyszeć pytanie zadane przez Toshio.
- Wróciłem. Wybaczcie że tak długo, Natsume i niektórzy uczestnicy zajęli mi trochę więcej czasu niż planowałem. - powiedział, zajmując swoje poprzednie miejsce i zerkając w stronę rozmówców, siląc się na lekki uśmiech. Jak gdyby przepraszający, że musieli na niego tyle czekać. Nie wydawali się jednak źli z tego powodu, uznając towarzystwo Muraia bardziej za przyjemną okoliczność niż karzący obowiązek. Przynajmniej tyle dało się z nich "wyczytać". Chyba.
- Nawet ktoś taki jak ja może być zaskoczony zróżnicowaniem w stylach walki Shinobich, ich technikami i przyjętymi strategiami. O tym ognistym tornadzie dowiedziałem się w zasadzie dopiero teraz, podobnie jak o stylu operowania siedmioma ostrzami jednocześnie. Nie ważne ile się widziało, zawsze znajdzie się coś nowego i unikalnego. Coś, co może napełnić cię inspiracją, poszerzyć horyzonty, rozwinąć jako człowieka i wojownika. No i poznawanie nieznanego jest wyjątkowo satysfakcjonujące. - niby mimochodem odpowiedział na pytanie zadane Nikusui. Dotyczące także jego, jako wybitnej jednostki która okazuje zainteresowanie maluczkimi. Diament okazujący zainteresowanie zwykłemu otoczakowi? Coś w tym mogło być, a słowa Muraia były rzecz jasna prawdziwe, autentyczne. Wyjątkowo, poza rzecz jasna fragmencie o satysfakcji płynącej z poznawania nowego. Faktycznie poznawanie nowego było czynnikiem pchającym Kakuzu do stawiania kolejnych kroków, obierania niecodziennych dróg. Właściwie to poznawanie nowych rzeczy było jedynie środkiem do uzyskania prawdziwego, upragnionego celu. Równocześnie z rozmową obserwował walki, w szczególności tą Atari.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna północna

Post autor: Nikusui »

Sama w początkowej fazie swoje rozwoju i nabieranie większych umiejętności, nie miała okazji, by wybrać się na takowy turniej. Nigdy o takim nie słyszała. W sumie to wtedy była bardzo pochłonięta sobą, zamknięta na innych, na to, co potrafią. Kompletnie jej to nie interesowało, reprezentowała ignorancje na naprawdę wysokim poziomie, poświęcając swoją uwagę jedynie matce. Chęci do doskonalenia się były spowodowane koniecznością dowiedzenia, że nie była nikim nieważnym. Że coś potrafiła. Że mimo początkowych trudności i niepowodzeń, była w stanie osiągnąć to, co sobie zamierzyła. I udało jej się to. Jednak do tego momentu żyła we własnym świecie, gdzie każda inna jednostka nie miała dla niej znaczenia. Nikt nie potrafił jej zainteresować, a jeśli już to się stało, było to bardzo ulotne. Etap fascynacji szybko uciekał, dzięki czemu białowłosa nie zatrzymywała się. Może to było dobre dla niej w tamtych momentach. Może to dodało jej sił i dzięki temu jest właśnie tu i osiągnęła to, co ma. A czuła, że może jeszcze więcej. Jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że była kimś choć trochę lepszym, niż kiedyś. W mentalnym znaczeniu tych słów. Zaczynała doceniać ludzi, potrzebować ich obecności. Nie myślała o życiu w całkowitej samotności, przestała z marszu skreślać, a to naprawdę było wiele. I czuła się w tym naprawdę dobrze.
Możliwe, że stwierdzenie Toshio względem Atari było bardzo trafne. Mogło tak rzeczywiście być. To by wyjaśniało, dlaczego dziewczyna skradła uwagę białowłosej. Z młodym Senju było podobne. Może ta ich niewinność była kluczem do serca Ryukaty? Co prawda nie mogła porównać sympatii jaką darzyła Toshio, a jaką Sanadę, bo dziewczynę dopiero co poznała, ale oboje mieli w sobie coś, co Nikusui do nich przyciągnęło. I oby dobrze rokowało. Nie nad tym jednak teraz była pora się rozwodzić. Obserwowali turniej, pierwsza tura niedługo będzie zmierzać ku końcowi, więc warto byłoby ocenić to, co do tej pory widzieli. Toshio zdradził jej swoich faworytów, w tym jednego, który jeszcze nie walczył. Bardziej ją jednak zaciekawił fakt, że w walkach uczestniczy Senju. Musiała to przegapić.
- Ah, więc macie swojego reprezentanta. Chyba się nie znacie zbyt dobrze, skoro powiedziałeś, że jakiś? - zapytała z ciekawości, bo być może dzięki temu uzyska tez informacje na temat tego, jaki poziom reprezentuje walczący Senju. Nie chciała w tej walce nikogo faworyzować, bo to dopiero było przed nimi, ale nie zaszkodzi nikomu zyskanie informacji trochę wcześniej. Poza tym, to w małym stopniu mogło wskazywać na to, że jednak Toshio przychylniejszy byłby członkowi Rodu Aburame, ale może było to mylne złudzenie.
- Heh, to nie tak. Mimo większego doświadczenia, nie oznacza to, że widziało się więcej. Wciąż tworzą się nowe rzeczy, umiejętności, ludzie zaskakują. Osobiście jeszcze nie widziałam stylu walki, który pozwalałby na walkę kilkoma mieczami. W sumie, dla mnie, to było jedyne zaskoczenie tego turnieju, może to dlatego też Murai-san zainteresował się młodą kunoichi. To też kwestia dojrzenia potencjału, nikt nie będzie żył wiecznie, a każdy od czegoś zaczynał. - wyjaśniła z delikatnym uśmiechem, przedstawiając swój punkt widzenia. Pytanie było dobre, a białowłosa chciała zaspokoić ciekawość chłopaka. - Kwestia zainteresowania może być również ukrytą chęcią zdobycia większej ilości informacji. Jeśli spotykamy się z czymś nowym, to może się to powtórzyć, tyle, że w niesprzyjających okolicznościach. - dodała, widząc jak zbliża się do nich niedawny towarzysz. Najwidoczniej Murai skończył już swoje pogawędki i postanowił do nich wrócić, jednocześnie wyjaśniając długość swojej nieobecności. Oczywiście całkowicie niepotrzebnie, aczkolwiek przyzwoicie z jego strony.
- Siedmioma? - zapytała zaciekawiona, spoglądając na Kakuzu. Informacja, te właśnie zdobywało się na takich niby niezobowiązujących pogawędkach. - Może będzie okazja ujrzeć ten styl walki w następnej turze. W swojej pierwszej walce nie zaprezentowała aż tylu ostrzy w jednoczesnym użyciu. - dopowiedziała, zerkając znowu w stronę aren. Na jednej z nich nie działo się w sumie nic. Nawet zabawą w kotka i myszkę tego nie można było nazwać, co ewidentnie zirytowała publikę. W drugiej, w której brała udział Atari, było już nieco ciekawiej. Dziewczyna jakby szykowała się do rzutu, uderzenia, czegokolwiek, a tymczasem... nic takiego się nie stało. Za to jej przeciwnik zaczął zachowywać się dziwnie. Jakoś ociężale, chociaż nic wokół niego się nie działo. Ruchy samuraja była ograniczone, publiczność miała lepszy wgląd w sytuację, bo widziała, że nic, dosłownie nic się nie dzieje.
- Spryciura. - wymamrotała cicho pod nosem, doszukując się użycia genjutsu. Nic innego nei wyjaśniałoby tego zachowania jej przeciwnika. Ciekawe co takiego widział, w jakim był świecie? Eh, znienawidzona była to sztuka walki przez wielu, a w odpowiednich rękach potrafiła zdziałać wiele i zapewnić zwycięstwo. Sama białowłosa raczej nie lubowała się w tej sztuce, rzadko kiedy można było takiego spotkać, ale śmiało można było powiedzieć, że to niebezpieczne gierki. Złapanie w genjutsu często wiązało się z szybką porażką. Nierzadko śmiercią.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigemi

Re: Trybuna północna

Post autor: Shigemi »

Fascynacja walkami pochłonęła mnie bez reszty, co prawda przysłuchiwałem się osobom, które znajdowały się w moim otoczeniu, ale jednak nie brałem czynnego udziału w rozmowie. Westchnąłem cicho, a następnie z powrotem wróciłem do obserwacji jednak nie dane było mi zbyt wiele nacieszyć się widokiem jednej z walk, gdyż ogniste tornado zmiotło z pola widzenia jednego z walczących i walka musiała zostać przerwana. Cóż za ironia, dziewczyna, która wydawała się, że na początku ma przewagę z uwagi na żywioł, którym włada została pokonana teoretycznie słabszym żywiołem, ba, ona władała żywiołem antagonistycznym, jednak to jej nie pomogło. Krótka refleksja naszła moje myśli, Czy ona była tak słaba, czy on tak dobry, a może ona miała po prostu pecha, a on trochę więcej szczęścia? Tego się nie dowiem dopóki nie zobaczę następnej rundy... Żywioł ognia był całkiem fascynujący, jednak na razie nie dane było mi go używać, ale postaram się niedługo zmienić ten stan rzeczy, na troszkę lepszy. Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie skierowałem swoje spojrzenie na sąsiednią arenę, gdzie dziewczyna w rogatej masce całkiem ładnie sobie radziła. Co było zaskakujące walczyła kilkoma ostrzami jednocześnie. Zmarszczyłem brwi kontemplując przez chwilę jej styl walki. Było to na prawdę arcyciekawe i na pewno arcytrudne. Musiałem oddać hołd Nikusui, za to że wspomniała o tym turnieju oraz temu, że z nią tutaj przyszedłem, mogłem poznać sporo ciekawych osób, w tym samego Muraia. Walka nabierała rozpędu, a słynna księżniczka napierała, cięła, kłuła i zwyciężyła! Uśmieszek pojawił się na moim obliczu, wygrała widowiskowo i w pięknym stylu, na pewno publika po tym pojedynku ją pokochała. Westchnąłem cicho i rozejrzałem się po okolicy, Murai rozmawiał z chyba Cesarzem oraz kilkoma innymi ciekawymi osobistościami, przyjrzałem się kto, wobec kogo jak się zachowuje, oczywiście z gestów i mowy ciała o słowach nie było nawet mowy, gdyż w tym szale publiki nie można było niczego usłyszeć z odległości większej niż kilka metrów. Walki zostały ukończone, a publika wyczekiwała kolejnych walk, w międzyczasie usłyszałem słowa naszego rozmócy, który wypowiedział się na temat przywództwa i być może przyszłego dowodzenia swoim klanem, spojrzałem w jego kierunku i powiedziałem:
-Masz wielki cel, mam nadzieję, że uda Ci się go spełnić oraz wypełnić najlepiej jak tylko potrafisz..., niestety zazwyczaj z wielkimi celami przychodzą jeszcze większe rozczarowania, ale mam nadzieję, że Ty wybijesz się ponad schemat... - uśmiechnąłem się, a następnie mój wzrok wrócił do kolejnych walk. Piaskowy ludek próbował jak najszybciej zdobyć przewagę nad swoim oponentem, niestety wychwalany przez naszą rozmówczynię Kei strącił go z piaskowej chmurki. Piasek wydawał się być na prawdę bardzo ciekawą defensywą jak i ofensywą, idealnie zachowany balans, który jednak miał pewną sporą wadę - utrudniał mobilność i to właśnie było w tej walce widać. Kei przytłoczył swojego przeciwnika umiejętnościami co najmniej nadprzeciętnymi. Uśmiechnąłem się widząc, że jego wola walki była tak silna iż postanowił nawet poświęcić swoje nogi dla zwycięstwa - ucisk piasku na pewno musiał boleć i to bardzo. Żelaźni ludzie cechowali się szybkością oraz wytrzymałością i pewnością we władaniu orężem, te cechy był imponujące. Następnie nadszedł czas na wyczekiwany przeze mnie pojedynek - moja jak ją określiłem faworytka właśnie miała zmierzyć się z szermierzem,tak bardzo biedna chciała tego uniknąć, jednak widząc po przebiegu walki dawała sobie dziewczyna radę. Spojrzałem na Nikusui słysząc jej "Spryciurę"
-Tak bardzo nie chciała trafić na Samuraja, a w przypadku Genjutsu, jeśli to nie jest jej jedyne Genjutsu, walczący w zwarciu Samurai jest dla niej zbawieniem. skupiłem wzrok na dziewczynie i oczekiwałem jej następnego ruch i on przyszedł! Pięknie go zdzieliła bokenem, szkoda, że nie była to Katana, byłoby już po walce...
-Siedem ostrzy robi wrażenie, szkoda że nie ma więcej kończyn, wtedy by była prawdziwym siewcą śmierci... powiedziałem w sumie w stronę Muraia, ale czy on był w stanie to usłyszeć? Walki nabierały tempa, ciekawy byłem czy jeszcze ktoś wykaże się czymś naprawdę niesamowitym.
0 x
Murai

Re: Trybuna północna

Post autor: Murai »

Dołączenie do dwójki miało niewątpliwie szereg zalet. Lepsze poznanie dwóch osób i możliwość usłyszenia ich konwersacji to ciekawa opcja, tak samo jak możliwość wejścia w interakcję z osobami w bliskich relacjach z rodem Senju i jednym z jego członków. Reputacje u nich prawdopodobnie miał, biorąc pod uwagę wzięcie udziału w kampanii przeciwko Uchihom. Do czego mogłoby się to przydać Muraiowi? O ile faktycznie znalazłby zastosowanie dla swoich potencjalnie bliskich stosunków z jednym z potężniejszych rodów. Jakakolwiek protekcja nie byłaby mu potrzebna, tak samo jak wchodzenie w ich struktury rządzące. Niezależność Kakuzu była dla niego wartością wyjątkowo respektowaną, dlatego stałe dołączanie do jakiejś organizacji bez możliwości bezproblemowego z niej wyjścia byłoby problematyczne. I krępowałoby mu ręce w kilku sytuacjach. Nie liczył więc na to. Przesiadywanie z duetem pozwalało jednak wymieniać się wiedzą, nawet jeśli nieumyślnie z ich strony, pozwało skonfrontować ich opinie na konkretne tematy i o konkretnych ludziach, a także Kakuzu mógł zebrać o nich więcej informacji. Oglądanie walk w grupie także było dobrą opcją, zważając na możliwe komentarze które także dawałyby nieco informacji. Wszystko ostatecznie sprowadzało się do tego. Fretka siedząca Muraiowi na ramieniu zaczęła wykazywać zainteresowanie osobami siedzącymi obok, w tym Nikusui, zwracając w jej stronę łebek i niuchając z zaciekawieniem. W tym czasie Kakuzu obserwował zmagania walczących. Jedna z walk nie przypadła mu do gustu przez małą dynamiczność, ale jej istotą było, zdawało się, zmylenie przeciwnika za pomocą klonów. Nawet jeśli ostrożność była niezwykle istotna podczas potyczek jak i w praktycznie każdym aspekcie życia Shinobi, to podejmowanie tak flegmatycznych akcji dawało szansę na lepsze przemyślenie przez przeciwnika swojej strategii. Dynamiczność powinna być zdecydowanie na pierwszym miejscu, gdyż znacznie ciężej opracować plan mając świadomość zbliżającego się oponenta bądź też jego ataku. Druga walka była z kolei interesująca. Wydawało się, że samurai przebijać będzie dziewczynę względem fizycznych możliwości, ale zachowania dziewczyny jednoznacznie wskazywały na...
- Genjutsu. Bez składania pieczęci. Niezwykle zgrabnie dopasowane do walki bronią. - powiedział, na tyle głośno by sąsiadujący usłyszeli, ale na tyle cicho żeby jego głos nie rozniósł się zbyt daleko w trybuny. Genjutsu było dla Muraia niczym najgorszy przeciwnik, element którego mogłoby nie być na jego drodze. Raz praktycznie zginął przez jedną głupią iluzję i tylko jego odpowiednie wyszkolenie w zakresie korzystania z nici uratowało go przed losem odpowiadającym jednostkom słabym.

Sztuka walki bez walki była, co by nie powiedzieć, niezwykle skuteczna wobec samuraia. Pytanie tylko czemu ten nie zareagował szybciej na iluzję? I na tym ona polegała? Nie można było tego określić, ale wydawało się że ruchy samuraia są nieco wolniejsze, jak gdyby poruszał się po pas w wodze. Może to to? Ciężko było poznać efekt iluzji bez bycia złapanym we własnej osobie. Ale pozwoliło to dziewczynie na wyprowadzenie czystego ciosu.
- Sam byłem zdziwiony. Mimo tego dostrzegłem kilka luk w jej stylu walki i doradziłem odnośnie kilku możliwości i sztuczek jakie mogłaby wykorzystać żeby zwiększyć swoją efektywność. Od strony fizycznego wyszkolenia nic jej nie brakuje, powiedziałbym nawet że nie chciałbym walczyć z nią na bliskim zasięgu. - Murai przyznał się do słabości? Nie było to prawdą w pełnym tego słowa znaczeniu, walka w zwarciu przeciwko szermierzom za pomocom jego tonf była bardzo w zasięgu jego możliwości. Aczkolwiek sposób walki i wyprowadzania ciosów dziewczęcia jednoznacznie wskazywał na to, że samymi tonfami się nie obroni. Wpadł dzięki temu na pewien pomysł, którego realizacja możliwa będzie dopiero po powrocie i uzupełnieniu wyposażenia i powrocie do swojej osady. Pomysł który mógłby skontrować potencjalnie duża ilość stylów opartych na szermierce i ograniczyć odniesione obrażenia do minimum. Z tym należało jednak poczekać, w tym momencie Murai miał inne priorytety.
- Kilka kończyn uczyniłoby ten styl bardziej przewidywalnym. - odpowiedział w stronę mężczyzny, nie racząc go nawet spojrzeniem. W tym momencie jego uwaga była w dużej mierze skupiona na walkach, oczywiście nie ignorując środowiska wokoło siebie.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna północna

Post autor: Kakita Asagi »

Walki trwały i ku zdziwieniu naszego bohatera, coraz więcej samurajów brało udział w zawodach, oto bowiem poza uzbrojonym we włócznie, na sąsiednie pole wkroczył kolejny, władający ogromnym mieczem. O ile sam rozmiar broni nie budził nadmiernego zainteresowania naszego bohatera, o tyle już zachowanie zawodnika, a w sumie pary, zdecydowanie zwracała uwagę, chociaż pojedynek nie zaczynał się jakoś ciekawi, to przynajmniej na jednej z zawodniczek można było na dłuższą chwilę oko zawiesić, chociaż jej pokrzykujący rywal skutecznie psuł efekt...
Widząc, że niewiele się dzieje u władającego wielkim tasakiem, Asagi przeniósł spojrzenie na Hayanami i jego oponentkę, a tam zdecydowanie było na co popatrzeć. Zachowanie włócznika była bardziej niż zastanawiające. Z jego postury Kakita wnosił, że to raczej dość dobrze wysportowany wojownik, w jaki więc sposób ninja spowalniała jego ruchy? Ciemnowłosy wyglądał, jakby walczył z ogromnym tajfunem, jednakże niczego takiego Asagi nie widział. To było bardziej niż dziwne i zdecydowanie zwracało uwagę szermierza. Hayanami ewidentnie miał problem z podejściem do dziewczyny, która szybko zamknęła dystans i zdzieliła go swoim drewnianym mieczem. W tym momencie niebieskooki był już niemal pewien, że walka skończona, ale włócznik nie zamierzał się jeszcze poddawać, chociaż niewątpliwie, zagrało mu w uszach...
Asagi kątem oka zauważył, że w sąsiednim pojedynku znów dzieje się coś ciekawego i to nawet bardzo. Przez chwilę nie był pewien, czy dwoi mu się w oczach, czy istotnie w jakiś sposób zrobiło się więcej niewiast, ale widać było, że walczący tasakiem samuraj nic sobie z tego nie robił i sięgnął po technikę wyższego kalibru. Widząc smugę chakry, Asagi zmrużył nieznacznie oczy. Znał tą technikę, a przy najmniej wiedział o niej dość, by zdawać sobie sprawę z tego, jak jest potężna i energochłonna. Mówiła ona również sporo o kunszcie samuraja, to nie był byle chłystek, poza tym traktował starcie poważnie, od razu nie patyczkując się i sięgając po najlepsze ruchy. Pytanie, czy skrywał coś więcej?
Odpowiedź musiała poczekać, bowiem Asagi znów przeniósł spojrzenie na Hayanami'ego, którego sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Co gorsza, Kakita nie wiedział, co takiego zrobiła dziewczyna, że tak łatwo zamykała teraz dystans i wydawała się pozostawać pozostać w jakiś sposób poza jego zasięgiem (paradoksalnie, będąc bliziutko). Jakimi piekielnymi mocami władali shinobi, że mogli tak łatwo podyktować całe starcie? To było coś, czego jeszcze nie widział, nie wiedział co to było, ale musiało nawet wśród ninja być unikatem, bowiem niczego podobnego (w zachowaniu zawodników których do tej pory widział), nie odnotował - jakaś wyjątkowo perfidna sztuczka...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Kitashi

Re: Trybuna północna

Post autor: Kitashi »

Widząc ekscytację w oczach przyjaciółki i słysząc ja w jej podniesionym głosie chłopak uśmiechnął się promiennie, by po chwili przejść na poważniejszy temat czyli kwestię pracy . Oczywiście pieniądze wydawało się miło, ale trzeba było pamiętać że muszą mieć nieco pieniędzy na czarną godzinę, dlatego też chłopak miał schowaną część posiadanych pieniędzy w pokoju w zajeździe, lecz mimo to, jeśli chcieli tu zostać na dłużej to musza znaleźć pracę. Ten sam temat podłapała Misae u której chłopak zdołał wyłapać krótkie i szybko zamaskowane spochmurnienie na twarzy Misae. Pewnie niektórzy widząc uśmiech po prostu by nie zareagowali na tą chwilowa zmianę, lecz ta dwójka znała się na tyle dobrze, że Kitashi nie dał się zwieść i postanowił pociągnąć temat by nieco uspokoić przyjaciółkę, dlatego tez lekko wyciągnął dłoń w jej stronę.
-Nie martw się, to duże miasto, na pewno znajdziemy tu coś do roboty, a nawet jeśli jakimś cudem nic nie znajdziemy, to mam odłożone pieniądze na podróż powrotną, ale i tak myślę że znalezienia jakiejś pracy to jest kwestia odrobiny chęci i popytania mieszkańców Hanamury. Choćby nie wiem co, albo znajdę nam pracę, albo bezpiecznie odtransportuję nas do Soso, obiecuję.
Powiedział z bardzo delikatnym uśmiechem i powagą w głosie, patrząc w dwukolorowe tęczówki dziewczyny. W takich chwilach jak ta wychodziła z niego ta poważniejsza, bardziej opanowana strona, która była gotowa zrobić wszystko by spełnić obietnicę i nie dopuścić by jego przyjaciele mieli się czymś przejmować. Gdy Misae wspomniała o tym iż nie można pozostawić braci głodnych chłopak nieco mocniej się uśmiechnął.
-Racja.
Powiedział wstając od stołu, podczas gdy Misae zgarniała pozostałe jedzenie na dwa talerze, widząc to chłopak wystawił ręce by zabrać talerze i nie kazać nosić tego kobiecie, by następnie widząc podrygiwania dziewczyny ruszyć spokojnym krokiem w stronę trybun. Po chwili spaceru dotarli na miejsce, gdzie już z pewnej odległości było słychać odgłosy walk, rozmów i krzyków. Chłopak spojrzał na swoja towarzyszkę i spytał.
-Hmm, jak myślisz, gdzie powinniśmy zając miejsca?
0 x
Jun

Re: Trybuna północna

Post autor: Jun »

Festyn z okazji koronacji Cesarskiej członka rodu, był raczej rzeczą, na którą wypadałoby wpaść. Zarówno z czystego szacunku do przywódcy, jak i po prostu wydarzenie zapowiadało się na fenomenalną okazję do zobaczenia świata i innych klanów oraz kultur. Każdy klan w końcu cechował się swoim specyficznym stylem bycia, warto było więc trochę bardziej się zapoznać z ludnością spoza Hyuo. Zwłaszcza, że zamierzał w przyszłości napisać książkę o różnych kulturach oraz zakątkach na ziemi. Czemu by więc nie zacząć naprzykład od samego Kantai, które jest tak blisko. Brzmiało to w sumie jak dobre pierwsze miejsce na podróż jak i opisanie go. Co prawda ani ołówka ani notesu ze sobą nie zabrał, ale poradzi sobie przecież z zapamiętaniem mniej więcej co się działo i co usłyszał. Potem zakupi potrzebne do dokumentacji przyrządy. Zresztą będzie się musiał skupić nad tym by zarobić trochę pieniędzy na podróż powrotną do swojego domu. Do tego jednak było dużo czasu. W tym momencie skupił się na podziwianiu otaczającego o świata. A było się na co napatrzeć. Wioska była pięknie wystrojona, pełna ludzi wszelakiego pochodzenia. Zdecydowanie miejsce, w którym raczej ciężko się było nudzić. Pośród podziwiania architektury jak i atrakcji jego spojrzenie w końcu przykuły jedna z bardziej żywiołowych atrakcji. W pobliżu odbywały się jakieś poważne w miarę walki. Młodzieńca oczywiście od razu coś takiego zainteresowało. Okazja by co nieco zobaczyć jak walczą mniej bądź bardziej doświadczeni ludzi, a przy okazji się czegoś nauczyć. Więcej pożytku było na pewno niż z łażenia bez celu między kramami. Skierował więc swoje powolne kroki w stronę trybuny, powiewając nieco swoim czarnym płaszczem jak zerwał się chwilowy wiaterek. Kiedy dotarł na miejsce, zaczął się powoli rozglądać za jakimś siedliskiem. Jednocześnie zerkał kątem oka na to co się działo pomiędzy walczącymi. Aby jednak się nie wywrócić, a o mało się nieszczęście nie wydarzyło, na chwilę skupił się jak chodzi. W sumie nie mając zbytniej wiedzy o tym kto w ogóle walczy i jak komu idzie postanowił zagaić do pierwszej przypadkowej osoby. Oczywiście wpierw podniósł dłoń i nieco odkaszlnął. Przez większość drogi milczał, więc trochę się gardło od mówienia mogło odzwyczaić. Zresztą nigdy też nie należał do specjalnie gadatliwych ludzi. Czasem nawet posługiwał się jedynie kilkoma słowami w ramach rozmowy, co w sumie mogło niesamowicie irytować. Nie mógł jednak na to nic poradzić, taki miał na nieszczęście wyrobiony charakterek.
- Przepraszam, powie pan mi może kto ma sposobność walczyć? - zagaił do mężczyzny ubranego w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori, mającym przy sobie miecze. Wyglądał jak osoba, która znała się co nieco w temacie "Kto się właśnie bije i co się dzieje". Jako, że sam podążał drogą miecza - zakładając, że ów mężczyzna broni nie nosi na pokaz - Jun czuł nieco większe zaufanie do niego niż reszty pobliskich nieznajomych mu ludzi. Choć też z tym stwierdzeniem nie można zanadto przesadzać. W końcu dobry shinobi nigdy nie ufa nikomu w 100% procentach. Nawet swoim przyjaciołom. Im to w sumie chyba zwłaszcza powinno się patrzeć na ręce, te czasy były w końcu znane z licznych zdrad i morderstw między sobą. Dłoń schował ponownie pod płaszcz, pozwalając mu zasłonić resztę ciała jak i broń przy pasie. Przez pewien czas zastanawiał się wcześniej, czy na tą impreze nie ubrać się w swoje lepsze ubrania, ale uznał ostatecznie, że lepiej być gotowym niż wystrojonym na taką okazję. Właśnie takie imprezy często padały ofiarą złowieszczych planów innych ludzi.
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Trybuna północna

Post autor: Misae »

Kitashi nawet na chwilę nie dał się zwieźć jej szybkiej zmianie nastroju. Znali się po prostu zbyt dobrze. Ale miało to też inną zaletę. Zobaczyła wtedy tą twarz, której nie widywała tak często, ale również była dla niej bardzo ważna. Słuchała co takiego chciał jej powiedzieć, w między czasie chwytając go za dłoń, którą wyciągnął w jej stronę.
-Kitashi-kun nie możesz brać wszystkiego na siebie, w końcu jesteśmy w tym razem - byliśmy w tym razem od początku i będziemy do samego końca - powiedziała w odpowiedzi na jego słowa, ściskając nieco mocniej jego dłoń - Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła - dodała na koniec jako podziękowanie z jego starania. Naprawdę jeżeli zostaliby bez niego mieliby ogromny problem aby wszystko ogarnąć, ale z drugiej strony nie zamierzała zostawiać wszystkiego na nim. Potem tylko skinęła głową i puszczając jego dłoń już mieli wyruszyć przed siebie z talerzami dla braci kiedy Koseki umiejętnie je od niej zabrał. Pokręciła głową z dezaprobatą. Nie zamierzała się z nim kłócić, to co zrobił to było wyjątkowo bardzo, bardzo miłe. Nie tracąc ani chwili więcej drepcząc sobie radośnie udała się w wybrane wcześniej miejsce.
Po drodze przyglądała się każdemu mijanemu stoisku. Wszystko było takie kolorowe i niesamowite. Jutro będą się martwić, dzisiaj jest ich dzień kiedy nareszcie mogą zacząć się bawić. Na trybuny odprowadził ich pełen entuzjazmu okrzyk widzów i odgłosy walki. Tak. To właśnie na to przedstawienie spieszyli ile sił w nogach i z coraz szybszym uderzeniem serca.
Kiedy tylko dotarli zrozumiała, że czeka ich kolejne wyzwanie.
-Trzeba znaleźć miejsce gdzie będzie można upchnąć braci... - powiedziała rozglądając się po obecnych. Ilość zajętych miejsc był na tyle duża, że modlenie się o cztery dostępne i to do tego koło siebie graniczyło z cudem, no ale kto ma sobie poradzić jeśli nie oni? Przeczesywała wzrokiem kolejne zajęte miejsca kiedy nagle dostrzegła dwie czarne czupryny i o ile jedna z nich była zupełnie dla niej anonimowa to drugą kojarzyła. Od razu nie zważając na to, że szła razem z szatynem przeciskając się pomiędzy obecnymi, każdego przepraszając oczywiście z delikatnym uśmiechem. W końcu jednak udało jej się dotrzeć do celu. Chwyciła się pod biodra i spojrzała na młodszego jegomościa.
-To ty!!
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 425
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Trybuna północna

Post autor: Kenshi »

Dotarcie do Trybun było całkiem proste, wystarczyło podążać za tłumem, który chmarą garnął się w tamtą stronę. Festiwal obfitował nie tylko w przeróżne kulinarne atrakcje, ale także w walki, które były organizowane na arenach pod kontrolą sędziów. Czarnowłosego bardzo to zainteresowało – w końcu gdzie jak nie tam, będzie można zasięgnąć wystarczająco odpowiednich informacji? Walki ściągały ku sobie obserwatorów, a wśród nich niewątpliwie dużą część będą stanowili shinobi oraz kunoichi. Osoby, które kreowały bezpieczeństwo, a także politykę. Idealne miejsce do pozyskiwania informacji.
Trybuna północna, bo na taki wybór Kenshiego, usytuowana była na lewo od wodospadu, który kaskadami wody uderzał o położone znacznie niżej podłoże. Czarnowłosy jednak po znalezieniu się wśród miejsc siedzących, z uznaniem przyjął orzeźwienie jakie dawała opadająca na trybuny bryza. Przyglądając się siedzącym blisko ludziom, nie zauważył by któreś miał zbytnio przemoczone ubranie, stąd uznał że to będzie odpowiednie miejsce.
W dole toczyły się jeszcze dwie walki, ale to nie one zwróciły jego uwagę w pierwszej kolejności. Przyglądał się całemu otoczeniu i musiał uznać, że nowa władza miała rozmach. – Nastroje niemalże szampańskie. Zapowiada się ciekawie – pomyślał, przyglądając się gwarno rozmawiającym ludziom, którzy obstawiali kto odniesie zwycięstwo. Niektórzy rozpływali się nad niedawno zakończonymi pojedynkami, a jeszcze inni rozwodzili nad tym co czeka uczestników podczas drugiej rundy. Kenshi spojrzał na arenę walk, obserwując uczestników. Zastanawiał się przy tym, czy ktoś z nich stanowiłby dla niego wyzwanie.
W jego otoczeniu znajdowało się kilka jednostek, która ze względu na posiadane uzbrojenie, niewątpliwie pełniło znaną mu funkcję. Nie przyglądał im się jednak na razie, zwrócił tylko uwagę na ich umiejscowienie, aby w razie czego wiedzieć gdzie się znajdują, kto z kim rozmawia i jeżeli będzie jak, to podsłuchać. Choćby z tego względu, aby wyczuć z kim tu na starcie od razu nie spale możliwości pozyskania czegokolwiek dla mojej sprawy istotnego.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Zmierzchu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości