Jest to najmniejsza prowincja na terenie Karmazynowych Szczytów, znajduje się w niej średnia pod względem wielkości, lecz dobrze prosperująca osada z siedzibą Rodu Yamanaka . Terytorium prowincji w większości pokryte jest górami i pagórkami, obfitującymi w różnorakiej głębokości jaskinie. Flora składa się głównie z traw i wysokich drzew iglastych, z nielicznymi odmianami wysokogórskich drzew liściastych i mchów. Soso posiada również dostęp do morza, co pozwoliło mieszkańcom rozwinąć rybołówstwo i przemysł morski.
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 16 maja 2019, o 20:55
Krajobraz Karmazynowych Szczytów, ze względu na dominujące w nim kamieniste wzniesienia i spadki, jest wręcz idealnym miejscem do powstawania wodospadów. Lokalna społeczność nazywa to miejsce wodogrzmotami - wywodzi się to od donośnego huku, jaki towarzyszy spływającej kaskadami wodzie. Hałas jest szczególnie uciążliwy w te dni, gdy opady były akurat obfite.
Miejsce jest niewątpliwie malownicze, ale nieszczególnie popularne - trudno jest się do niego dostać przypadkiem, z tego względu rzadko widuje się tu żywą duszę. Wyjątkiem są zapaleni wędkarze, którzy upodobali sobie łowienie rybek żyjących w zbiorniku u stóp wodospadu.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 16 maja 2019, o 20:56
Shi nigdy by nie podejrzewała, że Inoyu wskaże jej aż tak idiotyczne miejsce na spotkanie, gdy prosiła ją o pomoc w treningu kontroli chakry. Zerknęła na wypisane drobnym, ornamentowym pismem wskazówki, które dostała od albinoski, mające ułatwić jej dotarcie do wybranego przez nią punktu spotkania - starannie wypracowane litery wskazywały na to, że kapłanka spędziła solidne godziny na praktykowaniu sztuki kaligrafii.
Trening jeszcze się nie zaczął, a ona już była zmęczona - Shi stała właśnie pod, nie da się zaprzeczyć, pięknym wodospadem, odginając zesztywniałą szyję do tyłu, by przyjrzeć mu się w całej jego okazałości. I niby byłoby wszystko fajnie i nawet zrobiłoby jej się miło, że jej przyjaciółka chciała jej pomóc w tak malowniczych okolicznościach przyrody, gdyby nie to natrętne, podskórne uczucie, które towarzyszyło jej przez całą drogę. Nara nie mogła pozbyć się wrażenia, że Inoyu miała jakiś niecny plan i nie zaprosiła jej tu po to, by pokazać jej tutejsze punkty widokowe. Poczuła, jak po karku przebiega ją zimny dreszcz.
Otuliła się kurtką, rozglądając się na boki - Inoyu miała mniej więcej o tej godzinie skończyć posługę w świątyni i dotrzeć na miejsce. Nie była zaskoczona tym, że Yamanaki jeszcze tu nie ma. Była przerażająco zasadnicza, gdy chodziło o punktualność rozpoczęcia i końca jej pracy, ale Shi milion razy widziała, jak ta zwleka w momencie, gdy ma pójść gdziekolwiek indziej na wskazaną godzinę.
Nara westchnęła ciężko, opierając plecy o pień jednego z rosnących tu drzewek - jedyne co jej pozostało, to cierpliwie zaczekać. I tak nie wiedziałaby w sumie, którędy ma wrócić do Saimin.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 17 maja 2019, o 19:41
A tak, owszem, spóźniła się. Ale tylko dlatego, że to było całkowicie zamierzone, ba! Było częścią skrupulatnie zaplanowanego treningu! Spóźnienie się jej instruktorki miało zmusić Narę do zwalczania zniecierpliwienia, a co za tym idzie - frustracji, która mogłaby zakłócić jej przyszłe próby poprawienia kontroli nad chakrą. Czy to nie jest genialne? Czy Inoyu nie jest wzorowym nauczycielem? Liderka powinna to w końcu zauważyć i docenić jej wyjątkowe umiejętności awansem. Byłoby miło też pokazać swoim kochanym rodzicom, że jednak nie zmarnowała kolejnego roku swojego niezbyt imponującego życia.
Stosunek Yamanaki do mentorzenia jej starszej koleżance można by określić jako całkiem pozytywny; sam proces uczenia kogoś wydawał jej się cholernie zabawny i na tyle absorbujący, by była w stanie utrzymać swoją uwagę na tej jednej czynności przez czas dłuższy niż zaledwie kilka minut. Wizja przymuszania niezbyt ruchliwej współlokatorki do wykonywania najbardziej idiotycznych rzeczy w ramach nauki sprawiała, że wręcz nie mogła się doczekać, aż wreszcie ogarnie wszystkie zaplanowane na dzisiaj powinności w świątyni i zmaterializuje się w pobliżu tych malowniczych wodospadów, które przez niezliczoną ilość razy służyły jej jako najdogodniejsze miejsce do medytacji; przez to, że były tak głęboko zaszyte w gęstwinie okolicznych lasów, rzadkością było spotkać tutaj człowieka. Nawet, jeśli już do takiej nieoczekiwanego spotkania doszło, to raczej nikt nie chciał wchodzić sobie w drogę – zazwyczaj jedna z osóbek szybko przemieszczała się w nieco odleglejszy zakątek, by w spokoju podoświadczać odrobiny samotności.
Kiedy wreszcie doszła w pobliże wodogrzmotów, ciężko było doszukać na niebie słońca, a widoczność w niewielkim, acz godnym odnotowania, stopniu zaczęła zakłócać zarówno szarówka, jak i, roztaczająca się powoli, delikatna mgła. Podczas lustrowania najbliższej okolicy w poszukiwaniu znajomej dziewczyny, roznosząca się od, uderzających z impetem o pobliskie skały, wodospadów wilgotność zmuszała ją do nieznacznego zmrużenia ślepi. Czy umówiły się w ogóle w jakieś konkretne miejsce? Cholera jasna, no chyba nie. A co, jeśli nie przyszła i ją po prostu olała? Co jeśli lenistwo dzisiaj wzięło górę i rozlazła Nara w tej chwili leży sobie gdzieś z brzuchem do góry?
Zaśmiała się delikatnie na niedorzeczność własnych myśli – no przecież Shi była świadoma, iż tak niecny występek skutkowałby tym, że nie miałaby gdzie spać przez te ostatnie dni, które miała jeszcze spędzić w Soso. Nie wybaczyłaby jej tego najpewniej nigdy. Inoyu się po prostu nie wystawia. I tyle.
Dostrzegłszy wreszcie Narę zrzucającą cały ciężar swojego cielska na jakieś biedne drzewko, podeszła do niej na tyle blisko, by ta była w stanie ją dostrzec i łaskawie ruszyć się z miejsca, jednak, gdy ta najwyraźniej wpadła w jakiś podobny letargowi stan, tknęła ją czubkiem buta w łydkę, starając się w ten sposób zwrócić na siebie jej uwagę.
— Wstawaj, koniec leżakowania — zakomenderowała chłodno, zręcznie pomijając fakt, że Nara bynajmniej nie znajdowała się w pozycji leżącej — Plan jest taki, że ty wejdziesz o, tam pod ten wodospad — kontynuowała, nie dając Narze ani sekundki na odnalezienie się w tej dość dynamicznej sytuacji. Nie przykładając też wagi do czegoś tak błahego jak to, czy Shi w ogóle podąża za jej słowotokiem, wskazała palcem wybrany przez siebie wodospad — ale ten trochę mniejszy, widzisz go? No. To właśnie tam wejdziesz. Ja będę stała na tym takim wielkim głazie — zmieniła wskazywany przez palec kierunek — i będę cię instruować. Zrozumiano?
Machnęła ręką, dając w ten sposób swojej koleżance do zrozumienia, że nie ma czasu do stracenia i lepiej, żeby już zaczęła za nią szybciutko podążać, bo będą klapsy. Opatuliwszy się przeznaczonym na tą mroźną porę roku odzieniem, z nielicznymi problemami wgramoliła się na wspomnianą wcześniej skałkę tuż u stóp agresywnie pieniącego się wodospadu. Gestem ręki zaprosiła Narę do umieszczenia się w ustalonym miejscu, wykrzywiając kąciki warg w niezbyt sympatycznym grymasie.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 17 maja 2019, o 21:04
Shi nie była w połowie tak entuzjastyczna jeśli chodzi o pomysł wspólnego treningu, co jej tymczasowa współlokatorka, która najwyraźniej czerpała jakąś sadystyczną przyjemność z wizji nadchodzącej perspektywy rozstawiania Nary po kątach. Shi musiała jednak albinosce oddać jedno - zdecydowanie przerastała ją ona o głowę, jeśli chodziło o kontrolę chakry. Niechlujna w każdym aspekcie życia Shikatsu odczuwała nieprzyjemne skutki swojego lenistwa w momencie, gdy próbowała użyć jakichkolwiek technik chakrowych - proste rzeczy wyraźnie kosztowały ją energii więcej niż, cholera jasna, jej pyskatą koleżankę. Nara prawie tak samo jak zbędnego wysiłku nie znosiła prosić o pomoc – w końcu była przecież genialna – tu jednak nie pozwoliła sobie unieść się zgubną dumą i zniżyła się do zasięgnięcia merytorycznego wsparcia Inoyu. Ech, gdyby tylko wcześniej wiedziała, że ta obierze tak katorżnicze metody szkolenia!
- …Przecież nie leżakuję. A szkoda – odpowiedziała gderliwie, gdy albinoska w końcu ją odnalazła i raczyła zwrócić uwagę na swoje przybycie bezczelnym przykopaniem swoim ślicznym bucikiem w kostkę brunetki, wyciągając Shi z tępego odrętwienia. Inoyu miała dziwne maniery.
Spojrzała na nią z głębokim wyrzutem, że kazała na siebie tyle czekać. Połączenie zimna i wilgoci unoszącej się w powietrzu było wyjątkowo parszywe – brunetka miała wrażenie, że oblepiła ją zimna powłoka, przeszywają ziąbem aż do kości. Wręcz siebie nie poznawała, ale w tym momencie nie wzgardziłaby jakimś wysiłkowym treningiem – może wybieganie paru kółeczek pomogłoby jej odzyskać normalną temperaturę ciała.
Jakże bardzo się przeliczyła.
- Ty chyba sobie ze mnie robisz teraz jaja – odparła na słowa Inoyu wielce elokwentnie, machając na nią ręką pobłażająco i wypuszczając głośno powietrze z rozbawieniem. Co za niedorzeczny pomysł! Woda musiała być przecież lodowata! Inoyu jednak nadal wyglądała śmiertelnie poważnie, przeciągając ten idiotyczny żart do granic przyzwoitości, i wskazując palcem jeden z mniejszych wodospadów. Shi natychmiast zrzedła mina. Kapłanka mówiła sto procent serio.
I tym sposobem znalazły się tuż obok lodowatego strumienia wody – Nara aż do końca łudziła się, że albinoska zatrzyma ją w ostatniej chwili, kończąc ten niesmaczny wygłup. Spoglądała na nią nieufnie, bardzo powoli ściągając ze swoich pleców swoją kurtkę. Inoyu nie przerwała. Do kurtki dołączyła torba z bronią, którą odpięła od dołu swojego grzbietu. Inoyu obserwowała ją cierpliwie. Nawiązując z nią wyzywający kontakt wzorowy, jakby oczekując tego, że ta się złamie, Shi zaczęła powoli odplątywać supły utrzymujące hakamę na swoich dość wąskich biodrach, by zsunąć ją wreszcie na ziemię, pozostając w samym granatowym keikogi. Inoyu oglądała swoje paznokcie.
- Poważnie? – wyrwało się płaczliwie z jej ust, gdy dotarło do niej, że są to faktyczne metody treningu kontroli chakry, które wybrała dla niej jej partnerka. Miała wrażenie, że zaraz się rozryczy – już nawet same krople wody, które rozbryzgiwały się na jej twarz, były piekielnie zimne.
W końcu jednak zdecydowała, że będzie dzielna – zacisnęła ślepia mocno i wykonała krok do przodu, włażąc prosto pod lodowaty prysznic. Woda w kontakcie ze skórą parzyła ją jak wrzątek – jej ciało natychmiast pokryło się gęsią skórką pod przemoczonym materiałem, a mięśnie napięły się, chcąc jak najszybciej skończyć tortury. Strugi wody ciekły jej po twarzy, a ona patrzyła tylko spomiędzy kudłów przysłaniających jej oczy na Inoyu ze szczerą nienawiścią. Wolała chyba umrzeć, niż spędzić tu choćby sekundę więcej, ale wytrwale stała.
- Zadowolona? Zadowolona? Czy jesteś zadowolona?!
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 9 cze 2019, o 21:05
Niewielka półka skalna, na której to zmaterializowała się przyszła sensei - swoją drogą dość niechętnej do podjęcia jakiejkolwiek nauki - Nary, mimo tego, że na pierwszy rzut oka wydawała się być całkiem solidna, to nieustanny kontakt z wodą oraz unosząca się w powietrzu wilgoć sprawiały, że jej powierzchnia zaczynała porastać mchem. A może to były jakieś glony? Porosty? Zanim Inoyū udało się w końcu zidentyfikować, cóż to konkretnie za gatunek tak agresywnie oblepiający wszystkie okoliczne skałki, jej stopa przesunęła bezwładnie po jej wyjątkowo śliskiej strukturze, ostatecznie zahaczając delikatnie o taflę. Odruchowo wyciągnęła rękę w stronę kamiennej ściany, by kurczowo zacisnąć palce na, stosunkowo dogodnym do chwilowego przytrzymania się, wgłębieniu.
W tym momencie zadecydowała, że raczej będzie się przyglądać poczynaniom swojej koleżanki z pewnej odległości, jedynie werbalnie przekazując jej kolejne instrukcje. No przecież nie będzie ryzykować zetknięciem się własnego ciała z tą cholernie lodowatą wodą! To Shikatsu ma się tutaj czegoś nauczyć, a nie ona. Inoyū jest tutaj tylko nauczycielką.
Obserwowała w milczeniu zmagania młodej Nary z tym nieprzyjaznym żywiołem; była świadkiem przynajmniej dziesięciu kryzysów, heroicznej walki o niepoddanie się w kulminacyjnym momencie wejścia tuż pod sam wodospad, aż wreszcie wewnętrznego rozdarcia bohaterki, która to, już grzecznie siedząc we wskazanym miejscu, zapewne ważyła wszelkie za i przeciw aktualnej sytuacji, usiłując ocenić, czy jej męczeństwo jest tego wszystkiego warte. Jest warte, Shikatsu. Oczywiście, że jest warte. Nie mogła powiedzieć, że cała feeria zbolałych grymasów na, niemal zniebieściałej od zimna, facjacie brunetki nie wywołała u Yamanaki jakiegoś poruszenia. No dobrze, dobrze, współczuła jej może odrobinkę, ale nadal nie było to uczucie na tyle intensywne, by mogło przewyższyć tą dość chochlikową chęć umieszczenia Nary w możliwie najbardziej niekomfortowej sytuacji. Znaczy... uczyła ją. To wszystko, naturalnie, było całkowicie niezbędne. Wszystko w imię nauki.
— Ta, poważnie. Jeśli nie pasują ci moje metody dydaktyczne, to droga wolna. W końcu nie każdy rodzi się z takim talentem, jak ja, co nie? Nawet takie pachołki — wykrzywiła leciutko kącik ust ku górze, zerkając z góry na jej delikatnie zniekształconą przez wodę sylwetkę — jak ty — zaakcentowała dosadnie — mają jakąś tam funkcję w społeczeństwie.
Parsknęła pod nosem, teatralnie markując oburzenie. To było w tej chwili całkowicie nieistotne , że jej talent polegał właściwie tylko na tym, że jej kontrola była lepsza od jakiejś tam Nary. Niezbyt to imponujące, owszem, ale nawet minimalna przewaga jest doskonałym argumentem do niegroźnego powywyższania się, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. A już szczególnie, gdy chodzi o Shikatsu. Nie przeżyłaby, gdyby jednak okazała się lepsza od niej. Skuteczniejsza. Użyteczniejsza. W końcu tylko o to chodzi w tym plugawym zawodzie, prawda?
Nigdy, jak na swój poziom, nie miała większych problemów z panowaniem nad swoją chakrą, czego bezpośrednią zasługą były katorżnicze treningi jej kochanego tatuśka. Tyle razy podkreślał, że nienaganna kontrola jest kluczem do nauki klanowych zdolności, że wreszcie weszło to do jej, dość opornego na jakiekolwiek pouczenia, łba. Wyryło się to w jej umyśle tak bardzo, że aż wreszcie zaczęła traktować naukę precyzyjniejszego użytkowania tej niebieskiej energii jako jedną z tych nielicznych przyjemności, które to oprócz poprawiania nastroju, są także pożyteczne. Dla kogoś, kto bardzo nie lubi być pożytecznym, takie hobby wydaje się niezwykle egzotyczne. Cóż, przynajmniej w jakiejś kwestii można by ją określić jako dobrą . Jak na kogoś z rangą Dōkō, oczywiście.
— Nie — odparła lakonicznie na jej pytanie, które to koniecznie musiała powtórzyć aż trzykrotnie — bo jesteś spięta. Przestań być spięta. Usiądź w pozycji kwiatu lotosu, to powinno ci pomóc. A, właśnie! Trzymaj to między dłońmi — po kilkunastu sekundach pośpiesznego oklepywania się po wszystkich kieszeniach, wreszcie wyciągnęła z jednej z nich niewielkich rozmiarów zawiniątko z umieszczonym w nim talizmanem. Z wielką niechęcią wyciągnęła w jej stronę zaciśniętą pięść z zawartością, którą sprawnie umieściła w jej ręce, po czym błyskawicznie zabrała dłoń, by zacząć ją intensywnie wycierać materiałem swojej koszuli — ale pamiętaj, że musisz za to potem zapłacić. Będziesz pamiętać? Halo?
Shikatsu jednak, ku zniecierpliwieniu jej instruktorki, bynajmniej nie sprawiała wrażenia, jakoby właśnie doznawała jakiegoś połączenia ze swoją duchowością. Pokręciła głową z wyraźną irytacją. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, zupełnie nic nie robiąc sobie z tych złowrogich spojrzeń nieustannie celowanych w nią przez uczennicę.
— Zamknij oczy. Musisz się teraz z r e l a k s o w a ć. Weź głęboki wdech, odczekaj piętnaście sekund, wydech. Uspokój oddech. Spróbuj doprowadzić do tego, by ta niezbyt komfortowa sytuacja przestała ci przeszkadzać. Nie koncentruj się teraz na swojej fizyczności i tych wszystkich zbędnych bodźcach, spójrz w głąb siebie, otwórz szeroko ślepia swojej duszy, pozwól chakrze swobodnie płynąć niczym wartki strumień, niczym górski potok... — widząc, że Shi, jak na złość, nadal nie wykonuje jej poleceń, łaskawie skończyła deklamować te wszystkie frazesy. Zapominając na chwilę o swojej awersji, opuściła bezpieczną półeczkę skalną, by zbliżyć się do cierpiącej katusze Shi i, usiłując przebić się przez szum wodospadu, zacząć gardłować — Ej! To jest kluczowe, więc się, kurna, skup! Jakim cudem ty w ogóle możesz używać chakry?! Przygotuj się na wielogodzinną naukę, głuptaku.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 13 cze 2019, o 21:33
Lodowata woda lała się po członkach Shikatsu ciężkimi strumieniami, a sama młoda Nara była tak odległa od osiągnięcia stanu zen , jak chyba jeszcze nigdy nie była w całym swoim mimo wszystko dość krótkim życiu. Gdyby ktoś ją teraz o to spytał, to sama pewnie nie byłaby pewna, co było aktualnie większą przeszkodą w odnalezieniu wewnętrznej równowagi - odrętwiający ją ziąb czy mędrkowanie jej tymczasowej mentorki, które ledwo była w stanie dosłyszeć przez ogłuszający huk wodospadu. Już teraz zaczęła żałować tego momentu, gdy coś podkusiło ją, by poprosić Inoyu o mentorowanie jej w treningu – dobrze wiedziała, że ego albinoski urosło wtedy ponad sufit.
No i teraz miała za swoje – jedyne co jej pozostało, to brnąć dalej w tą farsę, posłusznie więc przysiadła tak, jak przykazała jej instruktorka, krzyżując nogi w siadzie lotosu. Shi miała wrażenie, że jej tyłek przymarznie tutaj już na wieki wieków. Kapłanka chyba wrzeszczała coś o tym, że ma przestać być spięta – nie była do końca pewna, czy dobrze usłyszała jej słowa, ponieważ była zbyt spięta. Chwilę później coś znalazło się w jej złożonych dłoniach – podniosła wzrok pytająco na Yamanakę, nie do końca rozumiejąc, co ma z tym fantem w ogóle zrobić. W końcu jednak wyprostowała się, przyjmując trochę bardziej uduchowioną pozycję – przecież im szybciej to załatwi, tym prędzej będzie mogła opuścić ten lodowaty prysznic i ogrzać się, być może cudownie unikając w ten sposób zapadnięcia na zapalenie płuc. Inoyu brzęczała chyba coś o zapłacie, zacisnęła jednak tylko mocniej powieki, drżąc na całym ciele i zawzięcie udając, że jest zbyt skupiona na koncentrowaniu się na wewnętrznym przepływie chakry, by usłyszeć jej słowa.
- …Jakbyś tyle nie gadała, to może byłoby mi łatwiej poczuć ten pieprzony górski potok – warknęła z nieskrywaną irytacją, spoglądając na nią niezbyt przyjaźnie ze swojej dość beznadziejnej pozycji. Chwilę później jednak otworzyła ślepia trochę szerzej, widząc, że Yamanaka zaczyna zbliżać się do niej, najwyraźniej mniej niż Nara przejmując się ryzykiem kontaktu z zimną wilgocią. W sumie Shi praktycznie zapomniała teraz, jak w ogóle się składa zdania – nie da się ukryć, że biała postać delikatnej urody, która bez żadnych oporów i słowa skargi zanurzyła się pod lodowatym strumieniem, zaimponowała jej. Cholerna kapłanka - Inoyu, mimo, że leniwa i skłonna do krętactwa, była jednak najwyraźniej przyzwyczajona do takiej pracy nad chartem własnego ducha. Shi musiała niechętnie przyznać, że mogła się jeszcze sporo nauczyć od tej pieprzonej małej mniszki. Miały potencjał, by stworzyć zgrany duet, ufała jej (chyba ) i w sumie to nie chciała się z nią jeszcze rozstawać.
- Niedługo będę wracać do Lasu – zacisnęła rękę na jej białym rękawie, usiłując przekrzyczeć łoskot spadającej wody – Pojedź ze mną.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 16 cze 2019, o 18:18
Jedną z dominujących cech, które determinowały wszelkie dość wątpliwe zachowania Inoyū, zdecydowanie była impulsywność. I nie, absolutnie nie chodzi o ten typ impulsywności, który nakazuje bezmyślnie rzucić się w ogień, przeznaczony dla osób - ujmując to, oczywiście, nieco eufemistycznie, bo to w żaden sposób nie jest ich wina - odrobinę wolniej myślących niż sama Inoyū. Ale to nie jest przecież żaden wstyd ani ujma! Albinoska była, jak sama lubiła o sobie myśleć, jednostką charakteryzującą się inteligencją wręcz wybitną. A jeżeli wybitną, to ponad wszelką normę. A jeżeli ponad wszelką normę, to ktoś tę normę musiał jakoś wyznaczać, a mianowicie - lwia część społeczeństwa. No cóż, każdy ma jakieś mocne strony, prawda? I nawet przedstawiciele klanu Nara, którzy to, znani ze swojego - phi, dobre sobie! - wrodzonego geniuszu, mogliby zagrozić jej pozycji naczelnego masterminda, nie byliby w stanie choćby naruszyć jej i tak bezczelnie wybujałego ego. Mogłaby przyznać, co najwyżej, że są z nią na równi. To i tak spore wyróżnienie.
Tak prymitywna forma impulsywności nie przystoi geniuszowi, toteż Yamanaka, nie mogąc w pełni opanować swojej porywczości, musiała przedefiniować ją tak, by ostatecznie działała na jej korzyść. Nazwawszy ją więc nieodpornością na ludzką głupotę , dała sobie przyzwolenie na zachowywanie się, od czasu do czasu, dość irracjonalnie.
Rzeczona nieodporność , podobnie, jak ta zwykła , prostacka impulsywność, popychała ją czasem do czynów wysoce problematycznych; doskonałym przykładem jest dobrowolne umieszczenie się pod wodospadem w samym środku zimy. Minęła zaledwie jedna setna sekundy, kiedy wreszcie uświadomiła sobie w pełni swoją sytuację. Materiał ubrań zaczął oblepiać jej przemarznięte ciało, a długie, mokre strąki przylgnęły do jej chorobliwie bladej facjaty, na której bardzo szybko zagościł wyjątkowo szpetny grymas inojkowej frustracji. Zaklęła siarczyście, starając się chociaż nieznacznie rozładować narastające w niej napięcie. Zaklęła jeszcze raz. I trzeci. Wypuściła powoli powietrze przez zaciśnięte zęby, zamknęła na moment ślepia. I znów była zen.
Shikatsu tymczasem nadal migała się od wszelkich nakazów, co jakiś czas tylko marudząc sobie coś pod nosem o pieprzonych górskich potokach i tym, że ma z nią pojechać do... do lasu.
Pojechać do lasu?
— C-Co? Gdzie? Do lasu?! — Zanim jeszcze zdążyła sobie poukładać to wszystko w głowie, strzepała panicznie jej dłoń ze swojego rękawa. — Po jaką cholerę? — wypaliła dość ofensywnie. Spojrzenie, jeszcze chwilę wcześniej omiatające okoliczne półki skalne w poszukiwaniu kolejnego miejsca, na które mogłaby się bezpiecznie wspiąć, momentalnie powróciło na śmiertelnie poważną twarz Nary. Po co miałaby tam iść? Z jakiego powodu? Nudzi jej się tam samej, czy co? A może chce ją w coś wrobić? Przecież jej rodzina ma problem z pieniędzmi, więc może... może chce ją porwać dla okupu? Nie podejrzewała nawet, że Shi mogłaby mieć w ogóle jaja, by coś takiego zrobić, ale – co wydawało się bardziej niż prawdopodobne – może jej ojciec jest już na tyle zdesperowany, że to jego ostatnia deska ratunku?
Z drugiej strony doskonale wiedziała, że nie ma mowy o żadnym postępie, jeśli jedynie siedzi się w tym swoim uklepanym grajdołku, nie wystawiając nawet nosa poza strefę komfortu. Ojciec zawsze wracał ze swoich wypraw wzbogacony o cały wachlarz doświadczeń i nowych umiejętności, więc... może na nią już też pora? Przez osiemnaście lat swojego życia nie była w stanie traktować tej profesji z należytą powagą. Jeśli nie teraz, to niby kiedy?
— O czym ty w ogóle teraz myślisz? Przestań bzdurzyć i skup się na treningu — wymamrotała oschle, uznając, że najbezpieczniejszym wyjściem na tę chwilę jest wyminięcie tematu. Głupotą byłoby tak raptowne podjęcie decyzji, biorąc pod uwagę czas, który Shi przypadkiem spędziła na obczyźnie.
— Jak nadal będziesz tak słaba, to tym bardziej z tobą nigdzie nie pójdę. Wyprostuj się! — wymigawszy się zręcznie od udzielenia jednoznacznej odpowiedzi, postukała kilkakrotnie Narę po grzbiecie kijaszkiem, którym wcześniej sprawdzała skałki, gdy wdrapywała się po kamiennej ścianie. Wycofała się z nietęgą miną na swoje poprzednie, pozbawione agresywnie spadającej wody, miejsce, mieląc w swojej ślicznej główce podsuniętą przez Shi propozycję.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 18 cze 2019, o 16:55
No nie takiej reakcji spodziewała się na swoją szczodrą propozycję, którą dość spontanicznie złożyła albinosce. Oczywiście dopiero po czasie dostrzegła zły dobór słów, które zdecydowała się obrać - nigdzie nie będą przecież jechać, bo to luksusy dla bogaczy. Jeśli Inoyu zgodzi się wyruszyć z nią w podróż w rodzinne strony klanu Nara, to będzie musiała przygotować się na długą pieszą wędrówkę. Shi zmyślnie przemilczała jednak ten dość gorzki fakt, decydując rozsądnie, że poinformuje o tym małym problemiku Yamanakę dopiero wtedy, gdy zobaczy ją zwartą i gotową do drogi. O ile.
- Nie to nie. Zamiataj sobie tą swoją świątynię – prychnęła donośnie, usiłując przekrzyczeć otaczający je łoskot. Łaski bez, sama sobie wróci do lasu. Nie potrzebuje do tego nikogo.
Strąconą dłoń przytrzymała jeszcze przez moment w powietrzu, głównie przez to, że przez ten cholerny ziąb zastygły jej wszystkie stawy. Spojrzała więc z nią tylko spod byka, dość rozczarowana niezbyt entuzjastycznym przyjęciem oferty wycieczki krajoznawczej, złożyła jednak dłonie posłusznie w geście podobnym do modlitwy, między prawie sinymi paluchami utrzymując podarowany jej talizman. Zamknęła ślepia ciasno, usiłując zapomnieć o odrzuceniu i upokorzeniu, jakie właśnie zgotowała jej kapłanka. Cóż, musiała być dumna i się nie załamywać – może przeceniła więź, jaka stworzyła się między nimi przez te ostatnie miesiące kohabitacji, a Inoyu wcale nie uważa jej za tak wartościowego partnera, jak jej się wydawało. Shi pozostało tylko przełknąć urażoną dumę.
W takim razie pozostało jej chyba odzyskać twarz w tylko jeden sposób – zacisnąć zęby, przestać się rozczulać nad sobą i nadchodzącym zapaleniem płuc i wreszcie skupić się na zadaniu, a nie na czymś tak błahym, jak jej własna fizyczność.
Poprawiła się w miejscu, starając zapomnieć o bożym świecie. Nie ułatwiała jej tego ani obecność Inoyu, która nadzorowała każdy jej najmniejszy ruch, ani lodowata woda, która ściekała Narze po twarzy, plecach i ramionach, przenikając praktycznie do kości. Odrętwienie jednak, w pewien przerażający sposób, pomagało jej zapomnieć o wszystkich fizycznych dyskomfortach i skupić się na tym, co było teraz najważniejsze - na przepływie życiodajnej energii przez jej ciało, od koniuszków stóp aż po sam czubek głowy. Przypomniała sobie wskazówki Inoyu - chociaż jak na razie nie mogła nazwać siebie zrelaksowaną, to przynajmniej postara się rozluźnić. Pochyliła głowę w dół nieznacznie, by nie zachłysnąć się wodą, i wzięła głęboki wdech w nozdrza. Odliczyła w myślach piętnaście sekund, zatrzymując powietrze, by w końcu wypuścić je przez wargi, zaciskając zęby. Poczuła, że jej zesztywniałe dotychczas ramiona rozluźniły się odrobinę, sprawiając, że niefortunna pozycja stała się odrobinę mniej nieznośna. Zgodnie z poleceniem Yamanaki nie koncentrowała się teraz na swoich fizycznych doznaniach - dalsza część polecenia o jakimś spoglądaniu w głąb siebie i otwieraniu oczu duszy była już zbyt ezoteryczna jak na jej standardy, skupiła się więc po prostu na wyciszeniu się na tyle, ile była tylko w stanie. Nie było to proste – Shi, choć obdarzona dość stoickim i flegmatycznym usposobieniem, nawet wtedy, gdy oddawała się swojemu hobby, czyli relaksowaniu, zawsze miała we łbie natłok myśli. I bardzo chciałaby, by te myśli były genialne – zwykle jednak po prostu rozbijały się po jej rozpędzonym umyśle, nie prowadząc do niczego konstruktywnego.
Powoli, dość ospale, rozłożyła dłonie, by zmienić ułożenie palców. Jeśli Yamanaka obserwowała poczynania swojej tymczasowej uczennicy, to mogła rozpoznać pieczęć szczura - Shi nadal pozostała jednak niewzruszona, a na jej twarzy malował się pusty bezwyraz. Nie wyglądała ani na zrelaksowaną, ani na skupioną. Początkowo sztucznie narzucony rytm oddechu stał się nagle naturalny, klatka piersiowa dziewczyny unosiła się więc i opadała w równych odstępach. Wtedy też poruszył się jej cień, początkowo sennie i nieśmiało, jakby wybudzony ze snu. Ciemna wiązka leniwie rozciągnęła się po dnie mielizny, w której siedziała Nara, wysuwając swoją mackę w stronę Yamanaki ospale, wymijając ją wreszcie i sunąc niczym wąż dalej. Nie było to jej zwykłe tempo wykonywania tej techniki - Shikatsu mogłaby przysiąc, że przedłużenie cienia wychodzi jej naturalniej i precyzyjniej niż zazwyczaj.
Normalnie nie znosiła dłużej nad czymś pracować – jeśli nie potrafiła czegoś zrobić dobrze od razu, to zazwyczaj szybko rezygnowała ze starań, nie chcąc się zbytnio przemęczać. Nie można jej było przez to nigdy nazwać tytanem pracy. Teraz jednak, gdy przerwała trening, nie miała nawet zielonego pojęcia, ile minęło czasu – spojrzała dość bezmyślnie na Inoyu, jakby zadając jej nieme pytanie. Równe dobrze mogło to być kilkanaście minut co godzina. Była w sumie wykończona – męczyła się łatwo i szybko, ale jeszcze nigdy chyba nie czuła się tak wypruta z energii, co teraz. Było to inne zmęczenie niż przy treningu ciała, Shi miała wręcz wrażenie, że jej dusza uleci zaraz z jej własnego ciała. Wyciągnęła rękę w kierunku Inoyu, chcąc wykorzystać ją do tego, by wyprostować się do pionu – dopiero teraz poczuła, że jest cholernie mokra i przemarznięta. Ale była jakaś dziwnie spokojna – nie wiedziała, czy to ta przymusowa medytacja, czy satysfakcja z tego, że gdzieś w duchu czuła, że wykonała dziś jednak jakiś krok do przodu.
- Chyba mi się udało? – bardziej spytała albinoskę niż ją poinformowała, próbując jakoś podnieść swoje zesztywniałe członki do pionowej pozycji. Zachwiała się nieznacznie, czując, jak przeniknięte chłodem nogi odmawiają jej posłuszeństwa, ale odzyskała równowagę dość sprawnie, by wyprostować się godnie i dumnie, spoglądając w czerwone oczy Yamanaki. Chyba zasługiwała na pochwały, prawda? – Udało mi się. To teraz już na pewno musisz ze mną wyruszyć do lasu. C-cholera, zaraz zamarznę, spadajmy stąd...
Ukryty tekst
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 19 cze 2019, o 17:40
Shikatsu nie musiała mówić, że potencjalna wędrówka do jej rodzinnych stron obędzie się bez takich luksusów jak jakikolwiek środek transportu niebędący ich stópkami. Nie trzeba posiadać tak błyskotliwego umysłu jak Yamanaka, by połączyć wszystkie kropki i stwierdzić rzecz co najmniej oczywistą – zarówno Shi, jak i Inoyu po prostu nie zapłacą, gdy istnieje alternatywa pokonania całej drogi za darmo. Inną sprawą jest, że najpewniej nawet nie miałyby ku temu sposobności, gdy jedna jest niemal całkowicie pozbawiona grosza przy duszy, zaś druga może i ten grosz ma, ale konsekwentnie wydaje go na zbędne głupotki.
Z całych sił starała się perfekcyjnie odegrać rolę cierpliwej mentorki; wyciszonej nauczycielki, która z wypracowaną na przestrzeni lat wyrozumiałością toleruje wszelkie błędy swojej uczennicy, nie popędza, a pokornie oczekuje efektów jej pracy. Dlatego też nie pisnęła ani pół słówka w trakcie calutkiego treningu młodej Nary, udając, że ona sama w tej chwili również medytuje i bynajmniej nie wyczekuje momentu, kiedy wreszcie będzie mogła zgramolić się z tych obślizgłych, mokrych głazów. Mamusia zawsze mówiła, żeby nie siedzieć zbyt często na twardym, bo wtedy pośladki się spłaszczają - mogłaby ryzykować wszystkim, ale, na litość boską, nie tym!
Minął może kwadrans. A może minęła i godzina.
Zerkała co rusz na swoją szanowną koleżankę, zupełnie jakby presja jej wzroku miałaby w magiczny sposób przyspieszyć proces uczenia się; o ile ta w ogóle robiła cokolwiek oprócz siedzenia sobie z zamkniętymi oczkami, by nieugięta Yamanaka dała jej chociaż chwilę spokoju. Usłyszawszy jej drżący z zimna, żałośnie cieniutki głosik, machinalnie podniosła się do pionu, masując swoje zasiedziałe lędźwia.
— No wreszcie! Myślałam, że już nigdy ci się nie uda — burknęła pod nosem i, przypadkiem przeoczając wyciągniętą w swoim kierunku rękę, jęła dość niezdarnie gramolić się na sam dół wodospadu. — Jeny, uspokój się. Na nic się jeszcze nie zgodziłam. I zbieraj się, bo chyba zaraz umrę.
Pokonanie całej trasy przyszło jej zdecydowanie trudniej, niż za pierwszym razem; zakres ruchu przemarzniętych, zastałych od mrozu kończyn był ograniczony, więc częstotliwość chwilowych przystanków znacząco się zwiększyła, spowalniając przy tym całą przeprawę. Postawiwszy wreszcie stopę na bujnej trawce, zaczęła wyżymać materiał przemoczonego do cna odzienia.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 19 cze 2019, o 17:59
Zęby Shikatsu szczękały głośno. Nie minęło kilkanaście minut, gdy siedziały we dwie na przewalonym pniaku przy rozpalonym wspólnymi siłami ognisku nieopodal, obie przykryte jakimiś ścierami, by jakkolwiek wysuszyć się i ogrzać. Pierwsze minuty po zakończeniu treningu były koszmarne – Shi miała wrażenie, że jej organizm nie wytrzyma takich temperatur i nie przeżyje takich form treningu, kończąc swój krótki żywot w soseńskim lesie. Teraz jednak czuła się już lepiej – na jej twarz wróciły kolory, a ubrania przebrane na suche pozwalały organizmowi uniknąć całkowitego wyziębienia. Shikatsu podsunęła się więc dość bezczelnie do siedzącej obok Yamanaki, szorując tyłkiem o korę i stykając się z nią bokiem, w ten sposób próbując podkraść jej chociaż odrobinę ciepła. Płomień oświetlał ich twarze ciepłą łuną. Nara zawiesiła spojrzenie na wodospadzie, przez moment jakby się nad czymś zastanawiając. Parę spraw nurtowało ją już od jakiegoś czasu, ale nie wcześniej nie było nawet sposobności, by podpytać dość skrytą albinoskę. Postanowiła bezczelnie wykorzystać ten moment spokoju.
- To wasze przejmowanie ciał… Jak to działa? Stoisz sobie i nagle możesz kimś sterować? – zaczęła w sumie dość ostrożnie, nie chcąc, by Inoyu uznała, że przyjechała tu wyciągać sekrety jej rodu - …Pytam tylko dlatego, że skoro hipotetycznie mogłabyś ruszyć ze mną w drogę, to pasowałoby wiedzieć, co ty w ogóle potrafisz. Mówię czysto hipotetycznie. Sama rozumiesz.
Starała się nie sprawiać wrażenia kogoś, kto wyczekuje odpowiedzi. Nonszalancko wzruszyła ramionami, ziewnęła, przeciągnęła się. Przecież tylko ją lekko zagaduje.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 19 cze 2019, o 18:46
W przeciwieństwie do rozdygotanej Shikatsu, Inoyū niskie temperatury znosiła nadzwyczaj dobrze; jako dziewczę od maleńkości wychowane w górach musiała przystosować się do charakterystycznych dla tego regionu gwałtownych zmian pogody oraz związanych z nimi anomalii. Kiedyś, gdy jeszcze była smarkiem, który ledwo odrósł od ziemi, a pod nosem nadal miał mleko, być może i przeszkadzało jej, że w ciągu zaledwie kilku minut charakter wiatru zmienia się z przeszywająco mroźnego do suchego i ciepłego, ale im stawała się starsza, tym bardziej przyjmowała to za normę. Nadal trudno jej przełknąć fakt, że gdzieś tam, w jakimś odległym miejscu na świecie, klimat mógłby być zgoła inny.
Jaki jest sens obkładania się suchymi szmatami w momencie, gdy ma się na sobie przemoczone ubrania? Teoretycznie żaden, ale skoro Shi czuła z ich powodu jakiś komfort psychiczny, że przynajmniej cokolwiek robi, by nie doprowadzić do zachorowania na zapalenie płuc, to przecież nie będzie wyprowadzać jej z błędu. Niech będzie. Wszystko jedno.
W prymitywnym odruchu poszukiwania ciepła wyciągnęła skostniałe dłonie w kierunku ognia, by przysunąć się nieco doń z nadzieją, że ogrzewanie się dopiero teraz nie jest odpowiednikiem przyklejania plastra na otwartą ranę. Wzdrygnęła się delikatnie, gdy Nara postanowiła zetknąć się z nią bokiem swojego przemoczonego cielska. Skomentowała to cichym prychnięciem i już, już miała ją od siebie odgonić, jednak, zanim zdążyła wreszcie zadecydować, czy powinna się od niej odsunąć, czy jednak nie, ta podjęła temat jej klanowych umiejętności, całkowicie zbijając ją z pantałyku.
— Czysto hipotetyczne, tsa? — Uniosła brew delikatnie ku górze. — Dobra, niech będzie. Zademonstruję ci, ale ty w zamian musisz mi potem pomóc z pewną techniką. Stoi? Tylko uprzedzam, że jeżeli zrobisz coś dziwnego z moimi zwłokami, to potem z ciebie zrobię zwłoki. Po prostu obserwuj. Niczego nie dotykaj, nie ruszaj się — wymamrotała, mrużąc ślepia ostrzegawczo.
Jeśli chodzi o samą chęć młodej kapłaneczki, to jej poziom można by śmiało określić jako znikomy. Zdradzanie największych klanowych sekretów raczej nie było czymś, co lubiła robić rekreacyjnie w wolnym czasie; tym bardziej, że wystarczy dosłownie chwila nieuwagi, by w trakcie walki sytuacja obróciła się na jej niekorzyść, a zdrowie – ba, życie! – zostałoby złożone w ręce osoby, której nadal tak do końca nie ufa. W żadnym wypadku nie jest to nic osobistego. Ot, została wychowana w tak, by nigdy nie obdarzać całkowitym zaufaniem nikogo oprócz samego siebie. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że przekazanie informacji jest powinnością, której wykonanie wydaje się opcją najmądrzejszą w obliczu ich ewentualnej współpracy na leśnych terenach.
— Hej, a może pokażę to na tobie? Co ty na to? Nie? — spytała zaczepnie, wykrzywiając kąciki ust w łobuzerskim, wręcz irytującym uśmieszku. Dokładnie takim, który chce się jak najszybciej zetrzeć z czyjejś gęby.
Westchnąwszy raz, a potem jeszcze drugi, wyciągnęła ręce przed siebie; uważne spojrzenie pustych, czerwonych ślepi prześlizgiwało się powoli po podłożu, okolicznych krzewach i koronach drzew. Szukała ofiary. Dobrze wiedziała, że zdominowanie czyjejś duszy nie jest – wyrażając się delikatnie - najprzyjemniejsze. Nie życzyłaby tego nikomu.
Zza pnia wystawiło pyszczek pewne żyjątko. Było maleńkie, miało rude futerko i puchaty ogonek.
Doskonale .
Nieśpiesznie, wręcz flegmatycznie, złożyła dłonie w pieczęci przeznaczonej dla tej jednej z bardziej podstawowych technik klanu Yamanaka. Zmieszała chakrę w odpowiedni sposób, by pozwolić duszy opuścić swoje ciało, zostawiając je całkowicie bezwładnym. Bezżywy pojemnik opadł ciężko na trawę. Nigdy nie była bardziej odsłonięta.
Zwierzątko, wcześniej zajmując się swoimi standardowymi, wiewiórkowymi sprawkami, nagle przestało się nimi interesować; zainteresowało się za to siedzącą nieopodal Shikatsu i podbiegło do niej w długich, szybkich susach. Bezczelnie wdrapało się swoimi szpilkowatymi pazurkami po jej przemoczonym odzieniu, by ulokować się na jej ramieniu i wbić w facjatę Nary puste, nieskażone żadną myślą spojrzenie. Przedstawienie nie trwało zbyt długo. Wiewiórka, na początku bardzo zdezorientowana, ulotniła się w trybie natychmiastowym wraz z niespodziewanym zmartwychwstaniem Yamanaki.
— Tak to wygląda. To tylko podstawowa wersja, kolejna potrafi niwelować pewne niedogodności jak — zawahała się na krótką chwilę. Otrzepała swoje włosie z resztek trawy, które wplątało się w momencie zetknięcia się z podłożem — przenoszenie wszystkich obrażeń na moje ciało. Nadążasz? — spytała dość beznamiętnie, w żadnym razie nie będąc ciekawą ewentualnej odpowiedzi, która mogłaby paść z jej ust. — Starczy. I tak wiesz już za dużo.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 19 cze 2019, o 19:15
- ...Zwłoki, jakie znowu, cholera, zwło-... - nie dane jej było skończyć, bo w tym momencie Inoyu złożyła dłonie jakby oglądała swoje wymuskane pazurki, a potem jakby duch z niej uleciał. I w przenośni, i, w tym przypadku, wręcz dosłownie. Shi nie miała zielonego pojęcia, co się właściwie wydarzyło - Inoyu niby wspominała coś wcześniej, przy okazji całej tej draki z Hisako, o jakimś transportowaniu świadomości między ciałami i innych dziwactwach, ale to nie wystarczyło, by Shi uniknęła szoku z momentem, gdy ciało Yamanaki nagle stało się bezwładne i przegięło się do przodu, opadając ciężko na wilgotną ziemię. Co prawda Nara spróbowała jakoś ją przytrzymać w pionie, ale osuwające się cielsko tak czy siak częściowo zjechało z pniaka, brudząc jasne wdzianko Yamanaki o rozmiękły grunt. Shi uniosła głowę Inoyu i przyłożyła palce do szyi dziewczyny, sprawdzając jej puls - ten zanikł zupełnie; ciało Yamanaki było dosłownie pustym pojemnikiem.
Zdezorientowana Nara podniosła głowę do góry, rozglądając się dookoła - nie miała zielonego pojęcia, czego się w ogóle spodziewać. Z tego, co wyjasniała jej Inoyu, nie powinna się przejmować tym, że leżą obok niej własnie zwłoki jej przyjaciółki, co oczywiście łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Nie mogła się pozbyć lekkiego uczucia niepokoju, gdy podtrzymywała ciało albinoski - co, jeśli jej coś nie wyszło i już nie wróci do siebie, a Shi zostanie z trupem? Z czym ona niby w ogóle zamieniła świadomość?
I wtedy brunetka dojrzała drobne, rude zwierzątko, które w kilku susach pokonało dzielący je z nim dystans. Wiewiórki nie zblizały się raczej do ludzi tam, gdzie nie oczekiwały dostać od nich pokarmu - a środek lasu był ostatnim miejscem, gdzie Shi spodziewałaby się, że dziki gryzoń podbiegnie do niej radośnie, by ją powitać. Genialny mózg Nary połączył szybko kropki - najwyraźniej w umyśle wiewiórki przesiadywał pasażer na gapę.
- ...Możesz tak ze zwierzakami? Ale czad - wydusiła w końcu po chwili milczenia, by wolną rękę - tą, która nie była obciążona głową pojemnika na Inoyu - wyciągnąć w stronę zwierzaczka. Bezczelne zwierzę, a może bezczelna Yamanaka, szybko skorzystała z okazji i wspięła się po rękawie Nary prosto na jej ramię. Shi nie była w stanie ukryć, że jest pod wrażeniem, zwierzak jednak czmychnął tak szybko jak przyszedł, a nieprzytomne ciało leżące na ziemi zaczęło się poruszać.
- Nadążam. Jasne, że nadążam. Ale czad. Zaraz, moment, jak to przenoszenie obrażeń na ciało? - mina jej zrzedła, gdy usłyszała tą ostatnią rewelację, podała jednak ręce albinosce, pomagając jej podnieść się z wysokości gruntu. Inoyu jednak najwyraźniej skończyła już wyjaśniać jej swoje sekretne zdolności.
- Jeśli o mnie chodzi, to chyba wszystko już widziałaś - wzruszyła ramionami, by ściągnąć z siwej głowy albinoski jakiś pojedynczy zwiędły listek - Mój ojciec potrafi oderwać cień od podłoża, ale to w sumie jeszcze przede mną.
No, Inoyu dotrzymała umowy - nie dość, że podzieliła się z nią swoimi klanowymi sekretami, to jeszcze pomogła jej w treningu kontroli chakry. Shi nie miała wyjścia - chociaż bardzo chciała dalej siedzieć przed ciepłem płomienia, to musiała jednak zwlec się i pomóc jej w jakiejś technice, której albinoska nie raczyła jej jak na razie opisać. Spojrzała na Inoyu zachęcająco, rozkładając ręce wyczekująco - nie wiedziała, czy będzie robić za worek treningowy, ale nawet jeśli, to nie ma wyjścia. Miała u niej, mimo wszystko, jakiś tam dług wdzięczności. A Shi wiedziała, że należy spłacać długi.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 19 cze 2019, o 20:31
Zanim przeszła do wykorzystywania Shikatsu jako rekwizyt niezbędny do nauki pewnej techniki, postanowiła dać jej trochę czasu na oswojenie się z rewelacjami, które Inoyū przekazała jej w błyskawicznym skrócie. Cała wiedza, którą uznała za niezbędne minimum do pobieżnego orientowania się w jej klanowych umiejętnościach, została przez Yamanakę przekazana w formie małego, metaforycznego pakuneczku z łatwymi do przyswojenia dla przeciętnego zjadacza chleba informacjami; swoiste vademecum.
Nie miała jeszcze okazji używania zamiany świadomości w bezpośrednim zagrożeniu życia, więc jej biegłość w przemieszczaniu się między ciałami nie była aktualnie na zbyt wysokim poziomie - zazwyczaj po powrocie do swojego ciała przez kilka chwil czuła delikatny dyskomfort, a przed jej oczami migotały mroczki, które zanikały dopiero po upłynięciu czasu wystarczającego do ponownego zaakomodowania się we własnym ciele.
Ukryty tekst
Zapasy jej niebieskiej energii skurczyły się na tyle, że nie widziała już sensu w chociażby próbach uczenia się czegoś jeszcze; byłyby jedynie stratą czasu, który mogłaby spożytkować na przygotowania się do zbliżającej się podróży. Nie była do tego zbyt entuzjastycznie nastawiona, ale miała świadomość, że najprawdopodobniej i tak zostanie zmuszona przez tatuśka do pojawienia się w Midori. Ktoś przecież będzie musiał dostarczyć gotóweczkę do rąk własnych wuja, by Shi nie roztrwoniła przypadkiem wszystkich pieniążków w jakichś podrzędnych knajpach. Jeżeli jej ojciec ma z tym problem, to ona pewnie też.
z/t x2 → Sklep z wyposażeniem (Midori)
Ukryty tekst
[/center]
0 x
Kutaro
Posty: 885 Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar
Post
autor: Kutaro » 31 lip 2020, o 16:37
Po wielu dniach podróży Kutaro w końcu był u celu - Soso. Pierwsze na co zwrócił uwagę to wiało jak diabli, drugie widoki były wspaniałe. Młody Benisuke przyzwyczajony był do rozległych puszczy Kaigan, widział morze lecz nigdy nie spotkał się żeby wprost z niego wyrastały górskie szczyty. Różnice w wysokościach były tutaj niesamowite. Ale Kutaro nie przybył przecież tutaj żeby podziwiać pejzaże, został wysłany na daleką północ by rozeznać się jaki panuje tu klimat polityczny i następnie wysłać raport rodowi. Z chęcią przyjął takie zadanie, była to wspaniała możliwość na poznanie szerokiego świata, no i przypadkiem przysłużenie się rodzinie. Od czasu wojennej tragedii zbyt wiele mu nie zostało, ale nie załamywał się, krok za krokiem szedł do przodu, jego nogi znały kierunek, odnajdzie się tam gdzie go zaprowadzą. Aktualnie prowadziły go do Sainim - stolicy prowincji, najlepszego miejsca na zebranie informacji o atmosferze. Kutaro zastanawiał się od czego zacząć, liczyć na gadułę w gospodzie? W każdym mieście byli tacy, co paplali o wiele za dużo jeśli tylko mieli słuchacza, a jeśli popili to nawet i jego nie potrzebowali. Zaskakującym źródłem informacji gospodarczych były tablice ogłoszeń, dobrze się ludziom wiodło - szukali pomocników do pracy, brak ogłoszeń - sugerowało stagnację.
- Nie ma co się zastanawiać na zapas. - powiedział do siebie shinobi - Najpierw lokum, potem rozwiązywanie problemów.
Do samego Sainim jeszcze został kawałek drogi, przed nocą powinno się udać do niego dotrzeć. Mijając mniejsze wioski Kutaro, mógł odnieść wrażenie że Soso kwitnie, był to jeden z spokojniejszych fragmentów świata i najwyraźniej wychodziło to mieszkańcom na dobre. Nie żeby to było jakieś odkrywcze, po prostu shinobi coś w raporcie musiał napisać. Ale czasem siła gospodarcza nie szła w parze z zadowoleniem ludu. Benisuke jeszcze będzie musiał to wyjaśnić.
Dochodziło południe, dobry czas żeby zrobić przerwę, rozprostować nogi i ominąć największy żar. Jeszcze to lato nie było, ale Kutaro był przyzwyczajony do chłodniejszych klimatów południa. Wodogrzmoty były wyśmienitym miejscem na odpoczynek. Delikatna mgiełka wytworzona przez spadającą wodę przyjemnie chłodziła twarz. Nic tylko tu siedzieć i słuchać huku spadającej wody. Z oddali słuch mężczyzny wyłapywał głosy wędkarzy.
- Może będzie warto zamienić z nimi dwa słowa. - pomyślał.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
Takashi
Posty: 1015 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 5 sie 2020, o 20:17
Misja rangi D
Kūtaro Benisuke
"Konkurs"
1/15
M isja zbadania sytuacji politycznej regionu usytuowanego na północy wcale do najłatwiejszych nie należała, ale, jak wiadomo, po drodze wiele może się wydarzyć, szczególnie w przypadku ninjy, który jakoś szczególnie doświadczony nie był. Mimo wszystko tego typu zadanie można było wykonywać na rozmaite sposoby, natomiast w tym przypadku przestrzeń była w zasadzie nieograniczona, a ponieważ konkretnych wytycznych zbyt wiele nie było, to bohater miał pełne pole do popisu.
Soso zlokalizowane we wschodniej części Karmazynowych Szczytów słynęło przede wszystkich z terenów, które były skrajnie ulokowane względem siebie ze względu na wysokość. To właśnie tutaj znajdowało się dużo gór, które niekiedy pojawiały się w pewnych odległościach od siebie, dając podróżującym złudzenie wędrowania po falach - dosłownie szło się raz do góry, raz do dołu, oczywiście na przestrzeni kilometrów te wysokości zanikają, ale wytrwały podróżnik bez problemu je wyczuje, a na pewno dostrzeże optycznie. Widoki są piękne, tym bardziej, że prowincja graniczy z morzem, natomiast wiatr dodaje wszystkiemu uroku. I choć czasem może być on naprawdę potężny i niebezpieczny, to mimo wszystko mieszkańcy w pełni przyzwyczaili się do panujących tu warunków i za nich nie wymieniliby uroków rodzinnych stron. Tak po prostu. Jeśli o Kūtaro chodzi, widział ogromną różnicę między tym miejscem, a Prastarym Lasem, dlatego ten klimat był dla niego czymś nowym, choć nikt nie mówi, że czymś gorszym, kwestia przyzwyczajenia.
Bohater stwierdził, że w ramach zdobycia informacji dobrym pomysłem będzie zagadanie do miejscowych rybaków, z których słynęły Sosańskie Wodogrzmoty. Naprawdę ta myśl nie była głupia. Już w drodze do zgrupowania dwóch wędkarzy był w stanie dostrzec, że mężczyźni nie patyczkują się ze swoim zawodem - traktują go na poważnie. Flaszeczka (przysłowiowa, rzecz jasna, bo w ich przypadku była do specjalna butelka wypełniona najpewniej alkoholem), z której co jakiś czas sączyli nieznany napój, wędka w dłoni, przekleństwa, a także uśmiech nieznikający z twarzy - to chyba atrybuty większości dobrych wędkarzy. Panowie jeszcze nawet nie spostrzegli obecności trzeciego, ale też nie zarzucili jeszcze wędek, chyba również niedawno pojawili się nad wodą. Stali zadowoleni i rozmawiali między sobą, ale byli za daleko, by chłopak mógł cokolwiek usłyszeć, ponadto odgłosy wodospadów i szum wiatru doskonale tłumił dźwięki.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum:
Papyrus i 2 gości