Karczma "Oritoshi"

Jest to najmniejsza prowincja na terenie Karmazynowych Szczytów, znajduje się w niej średnia pod względem wielkości, lecz dobrze prosperująca osada z siedzibą Rodu Yamanaka. Terytorium prowincji w większości pokryte jest górami i pagórkami, obfitującymi w różnorakiej głębokości jaskinie. Flora składa się głównie z traw i wysokich drzew iglastych, z nielicznymi odmianami wysokogórskich drzew liściastych i mchów. Soso posiada również dostęp do morza, co pozwoliło mieszkańcom rozwinąć rybołówstwo i przemysł morski.
Inoue

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Inoue »

Inu poszła się zrelaksować, nie zamierzała jednak siedzieć zbyt długo gdyż rozmowa na dole była ciekawsze. Ograniczyła się do wyszorowania każdego skrawka ciała i solidnego umycia włosów by pozbyć się resztek piasku. Kiedy skończyła, wyszła spod prysznica, wytarła się i opatuliła świeżym ręcznikiem zasłaniając wszystkie strategicznie miejsca. Ubrała buty i zarzuciła na siebie długi płaszcz bez guzików do którego przyczepiła do jego pasa swoją kaburę i dwa pluszaki. Tak dla pewności gdyby nowi zaczęli kombinować. Wolała by jej sprzęt nie został w pokoju. Ubrania zostawiła w pokoju wrzucając je do wody, przydałoby się je wyprać. Ale to później. Rozczesała pospiesznie mokre włosy szczotką, schowała ją w kieszeń płaszczu i rozejrzała się upewniając się że wszystko zrobiła.
Zeszła radosnym krokiem na dół do głównej sali karczmy, poły płaszczu delikatnie zostawały za jej ciałem, poprawiła zawiązany na ciele ręcznik by przypadkiem jej nie zleciał. Przystanęła zadowolona obok Yoshiego wsłuchując się w rozmowę. Ciekawe ile fajnych rzeczy ją ominęło? Usiadła bezceremonialnie czerwonowłosemu na kolanach i zarechotała wrednie. - I co władco, wszystko ustalone? - Mruknęła marszcząc zawadiacko nosek. Przejechała wzrokiem po twarzach reszty zebranych. - Chcemy rosnąć w siłę? To dobrze się składa, my też. Na dodatek przy nas na pewno zdobędziecie mnóstwo doświadczenia...i adrenalinki ehehhe - Zaśmiała się złowróżbnie w swoim charakterystycznym stylu.
0 x
Awatar użytkownika
Jawa
Administrator
Posty: 4094
Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
Ranga: Admin Ogólny
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Sasame | Ruushi Fea

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Jawa »

0 x
Kaede

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Kaede »

Post #1? Może nikt nie zauważy, że w mojej wypowiedzi było trochę za dużo "jednak". Nie wiem czy to z nerwów czy z czegoś innego, jednak atmosfera w pomieszczeniu nadal była ciężka, a smród krwi niczego nie ułatwiał. Unikałam jednak spoglądania na martwe ciało. Teraz była kolej by odpowiedział czarnowłosy, więc starałam skupić się właśnie na tym. Ten jednak znowu zaczął nawijać o jakimś Sharinganie, co niezbyt rozumiałam. Mogę przypuszczać, że chodziło o oczy, o których wcześniej rozmawiali. To była dla mnie kolejna istotna ciekawostka. W końcu im więcej wiem o innych klanach to tym lepiej, a wątpię też by ktoś od tak chciał mi o wszystkim powiedzieć, a tutaj miałam akurat okazję podsłuchać rozmowę.
Przykleiłam się do resztki swojej chłodnej już herbaty i piłam ją małymi łyczkami. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale Inoue zdążyła wrócić i chyba brakowało jej pewnych części garderoby? Chociaż mnie zbyt się tym przejmowałam, w końcu i tak nic nie było widać. Na słowo "adrenalinki" uniosłam w lekkim zainteresowaniu brew. Powinnam może bardziej to przemyśleć, czy iść z nimi, ale wszyscy tak się napalili jacy to się silni nie staną, że zdecydowałam się zaryzykować.
W pewnym momencie wyczułam, że ktoś zbliżył się do karczmy i zaczął się czaić pod oknem. Nie rozpoznawałam tej chakry i wszystko zaczęło się rozgrywać bardzo szybko. Szyba pękła, do środka wpadły granaty i jedyne o czym zdążyłam pomyśleć to nabrać powietrza i wstrzymać oddech, żeby się nie nawdychać dziadostwa, czymkolwiek było. Usłyszałam kolejny huk, bo widoczność była prawie zerowa. Potem nie wiedząc jak i dlaczego znalazłam się na plecach. Złapałam się go mocniej, starając się przy tym nie udusić swojego wybawicielo-porywacza.
W końcu mogłam odetchnąć, kiedy wydostaliśmy się z budynku i zaczęłam się zastanawiać kto nas gonił i dlaczego. W tym momencie także czułam się trochę bezużyteczna, bo nie posiadałam ani żadnej techniki, ani nie byłam wystarczająco szybka by ułatwić nam ucieczkę.
- Znasz napastników? - wyszeptałam, uważając by nie odgryźć sobie języka. Zamierzałam również informować czerwonowłosego o położeniu przeciwników i użyciu technik. Umiejętność wyczuwania chakry tak bardzo pomocna... aż miałam ochotę westchnąć, tylko nie wiem czy mój tragarz lubi kiedy ktoś chucha mu do ucha.
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Yoshimitsu »

Rozmowa zaczynała się układać, miały wyjść z jego strony pewne propozycję, miało coś między nimi wszystkimi powstać, wtedy jednak jak to bywało w świecie wiatr Ci w oczy piachem zamiecie. Dosłownie tak się stało. Szkło zaskrzeczało, a po chwili krzyknęło, odłamki runęły na ziemię, niechciany gość wtargnął do pomieszczenia rozwalając stoły i krzesła. Pod nosem Yoshi przeklną niemo i czekał na rozwinięcie sytuacji. Wtem pojawił się dym, który drażnił jego ślepia. Odruchowo złapał za kunai i cisnął nim w ścianę, ten eksplodował bowiem miał kunai, chwycił Kaede dosłownie wrzucając ją na barana.
Nogi machinalnie zgięły się i naprężyły jakby imitowały cięciwę łuku, która zaraz ma cisnąć strzałą w danym kierunku. Wypruł przez obłoki dymu, po postawieniu pierwszego i kilku kolejnych kroków, gęsta chmura dalej ciągnęła się za jego ciałem. Wziął większy haust powietrza w płuca, tlen wypełnił jego organizm. Wypuścił go powoli i cyklicznie powtarzał czynność, stawiając jednocześnie krok za krokiem, jak najszybciej się tylko dało. Skierował się między drzewa, mknął chowając się raz po raz za jednym czy drugim, by potężne pnie objęły całe jego ciało. Poczuł też zaraz ciężar, który towarzyszył mu na plecach. Nie był tak silny i wytrzymały jak Inu, pod względem fizycznym w tych dwóch aspektach odstawał od niej drastycznie. Co było widać w momencie kiedy ten użył wybuchowej notki do zniszczenia ściany, natomiast ta po prostu zrobiła to gołą pięścią. Kilka kropel potu pojawiło się na jego czole. Gdyby biegł sam, byłoby mu o wiele lepiej... A także byłby szybszy. Jednak trzymał na sobie zabawkę Inu. Rudowłosa zapewne nie chciałaby by jej się coś stało. Wtem do jego łba nadleciały jej słowa, odbiły się echem tworząc istną lawinę wyobraźni.
-Hisato? Ktoś inny? Kurwa... Za dużo by tego mogło być. -delikatnie skręcił głowę w stronę Kaede, jakby dając swego rodzaju gest mówiący do niej twarzą w twarz. -Nie... Nawet nie widziałem ich twarzy, niezbyt mam jak się odwrócić mając Cie na plecach. Nawet nie wiem czy nas gonią i gdzie są... -nie mógł na teraz określić tego czy był od nich w tym stanie szybszy czy też nie. -Widzisz ich?-oddech przyśpieszył, a mówienie podczas tak chaotycznego biegu nie pomagało. Nie przejmował się konfrontacją, najchętniej to stanąłby i po prostu ich zabił, lecz nie wie ile ich jest i czy Kaede będzie w stanie coś zrobić. W takiej sytuacji potęga Czerwonego Króla zdaje się być ograniczona... Co teraz?
0 x
Inoue

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Inoue »

#1 Wszyscy zrelaksowali się, złe charakterki dogadały się, nastał impas. Każdy chciał się w końcu zabawić, większość z zebranych była po długich podróżach. Ruda siedziała czerwonemu na kolanach zupełnie się rozluźniając, w końcu pozbyła się resztek piachu i krwi ze swojej skóry, mogła w końcu wyglądać jak człowiek. Odchyliła łebek do tyłu pozwalając mokrym pasmom włosów bezwładnie wisieć nad ziemią aby przyspieszyć ich wyschnięcie. Prawdopodobnie jednak skorzysta z kominka, o ile takowy tutaj znajdzie.
Nie zdążyła się nawet rozejrzeć, szyby ugięły się pod nieznajomą siłą, z głośnym hukiem rozpadły się na milion kawałków i opadły na podłogę jak ostry deszcz. Ruda od razu zsunęła się z kolan lubego by dać sobie jak i jemu możliwość do obrony. Ze stukotem stanęła na nogach uginając lekko kolana, przyczajając się jak dziki kot, rozglądając się za oponentami. Już nas znaleźli!? Zacisnęła mocno szczękę w niepewnym oczekiwaniu, oddychała ciężko czując jak adrenalina uciska jej pierś, wiatr zupełnie rozwiał jej mokre włosy, płaszcz łopotał w rytm powiewu. Co lżejsze rzeczy fruwały w powietrzu, dziewczyna wysunęła przed siebie rękę by się nią osłonić i nie oberwać w strategiczny punkt. Wszystko nagle ucichło, nie licząc sprzętu który upadł z trzaskiem na ziemię. Kolejnym ruchem ze strony nieznanych oponentów było rzucenie bomby dymnej. W pomieszczeniu od razu zrobiło się mgliście, nie było mowy o skutecznej obronie. Yoshi wymówił dziwne słowa, których Inu nie potrafiła zrozumieć, nie było to jednak kluczowe w tej chwili. Ruda nie miała zamiaru siedzieć i czekać na pożarcie. Doskoczyła do jednej ze ścian i wymierzyła w nią najsilniejszy cios jaki tylko mogła z siebie wydobyć. Ściana poddała się, została brutalnie rozwalona. Zaraz po tym sięgnęła po Sessue, który nawinął jej się pod ręką i po prostu wzięła go pod pachę po czym pomknęła jak błyskawica przed siebie, byleby uciec. - Tylko jeden podejrzany ruch...a zginiesz - Burknęła Inu mając na myśli to, że była właściwie odziana w ręcznik i płaszcz powiewający na jej ramionach. Nie trzeba było chyba wspominać o tym, że było to mało komfortowe w tej sytuacji....
0 x
Awatar użytkownika
Jawa
Administrator
Posty: 4094
Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
Ranga: Admin Ogólny
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Sasame | Ruushi Fea

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Jawa »

0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Yoshimitsu »

Kierował się do miejsca kiedy po raz ostatni widział na własne oczy kobietę swego życia, podczas tej długiej jak dla niego podróży, która ciągnęła się w nieskończoność wiedział, że może skończyć się to wszystko najgorszym możliwym scenariuszem, jak i najlepszy... Przemijały obrazy, wraz z kolejnymi godzinami trwającymi tyle samo co dobrze lata. Nie był nawet teraz pewien czy tego chce. Czy chce wiedzieć gdzie ona jest... Bo co gdy znajdzie tam jej martwe ciało? Co się stanie kiedy zobaczy ją w kałuży krwi bez własnej duszy, jak szmaciana lalka, która zepsuła się już jakiś czas temu. Być może dlatego podróż z kraju Senju trwała tak długo, gdyż błądził między własnymi myślami, a nie punktem startowym i docelowym. Zdecydował z początku ją odnaleźć i tak też miał to wszystko zakończyć. Cały czas w głowie miał jednak tę myśl "Co jeśli...", nie mógł tak myśleć, gdyż nie było to dla niego wskazane.
Ubrudzony zaschniętą już krwią tu i ówdzie, z workiem przesiąkniętym krwią, w którym trzyma głowy swoich celów dotarł do progu znanej mu karczmy. Przełknął ślinę, odruchowo sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów, której oczywiście nie miał, gdyż te mu się skończyły.
-Kurwa... -mruknął pod nosem przymykając ślepia. Starał się uspokoić, jakby po raz pierwszy w życiu się czegoś bał. On... Czerwony Król bał się brutalnej rzeczywistości, z która nie mógł walczyć, to był jedyny przeciwnik, którego nie jest zdolny pokonać. Tak więc dopiero teraz rozpoczyna się gra z czasem. Złapał za klamkę od drzwi wejściowych i wszedł do środka. Od razu zaczął szukać Daizo. Rozglądając się na wszystkie boki i sprawdzając wszystkie kąty. Oby wiedział wszystko...
0 x
Narubi

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Narubi »



Ogólnie prosiłbym o to, by admin/mod fabularny podsumował tą misję. Chodzi mi o parę kwestii.
  1. Kwestia wynagrodzenia: Wynagrodzeniem w misji miała być informacja na temat tego gdzie znajduje się Inoue. Yoshimitsu chciał ją odnaleźć i w zamian za zlikwidowanie wskazanego celu, jego pracodawca miał mu dostarczyć tą informację. Reasumując, zamiast Ryo, wynagrodzeniem miało być "odnalezienie gracza". Jednak ja nie wiem czy mam wystarczająco kompetencji, by o tym zadecydować. Z tego co wiem to Inoue ma w misji/fabule dość nieciekawą sytuację i dlatego Yoshi chciał albo odnaleźć jej ciało albo jej pomóc. Jeśli nie dostanie tej informacji to nagroda jest standardowa czyli 450 Ryo.
  2. Kwestia rozpoznawalności: Yoshimitsu po wykonaniu tej misji może zostać lepiej rozpoznawalny w niektórych prowincjach. Głównie chodzi o Shinrin i Soso. W Shinrin zostali ludzie - dłużnicy Daizō - których Yoshimitsu uratował. Nie powrócili do Soso, bowiem nie okradli domu Ryū. Osiedlili się w Shinrin i są wdzięczni Yoshiemu za to, że im ocalił życie. Mogą coś na jego temat miłego rozpowiadać (zwiększona reputacja w Shinrin). Z drugiej strony, Czerwony Król popełnił tam cztery zabójstwa i pokazał się straży. Bardzo łatwo mogli dojść do tego, że to właśnie ten nieznajomy jest odpowiedzialny za cztery trupy na terenie pałacu (zmniejszona reputacja w Shinrin). W Soso natomiast, gdzie działa coś na wzór małej mafii, Yoshi może mieć reputację jako wyjątkowo dobry zabójca na zlecenie. Jako MG, proszę, by sprawdzający zdecydował co robić w tej sprawie.
  3. Kwestia walki z Nidaime Hanem: Yoshi chciał się pojedynkować na śmierć i życie z ochroniarzem Daizō. Jeśli Yoshi nie otrzyma informacji o miejscu pobytu Inoue to najprawdopodobniej zechce zabić Daizō, co i tak doprowadzi do konieczności odbycia tego pojedynku. Poniżej zamieszczam KP (umiejętności) tego ochroniarza.
Karta Postaci Nidaime Hana (Umięśnionego Typa):

Konsekwencja: 101
Psychika: 1
Percepcja: 1 | 11
Siła: 80 | 90
Wytrzymałość: 80
Szybkość: 80 | 100
Kontrola Chakry: S+
Fuuton: A
Kenjutsu: B
Taijutsu: D
Ninjutsu: E

Techniki: Wszystkie dostępne za wyjątkiem kinjutsu.

Style Walki: Chanbara (Szybkość: +10, Siła: +10), Gōken (Szybkość: +10, Percepcja: +10)

PH: 3042
Yoshi, poczekaj na werdykt oceniającego, a potem możesz zrobić z/t.
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Yoshimitsu »

Wszedł do baru, w którym to znajdował się Daizo, wydawać by się mogło, że on i jego ochroniarz byli lekko negatywnie nastawieni do zlecenia Yoshiego. Najwidoczniej mieli ku temu powody, które ciężko było przeoczyć, a mianowicie poprzednią liczbę prób wysłanych tam najemników czy zabójców. Czerwonego Króla nie interesowało ile osób tam zginęło próbując, gdyż on nie próbował. On to zrobił i to bez sekundy zawahania, wykonał zlecenie i zabił wszystkie cele. Miał ich łby w prowizorycznym worku z ich ciuchów, które zaraz rzucił na stół, ciskając niby workiem pełnym kapusty czy ziemniaków, tak to właśnie wyglądało. Nic nieznaczące ofiary jego życia. Kiedy tylko starzec potwierdził ich tożsamość od razu przeszedł do spowiadania się ze swoich informacji. Teraz Uchiha wiedział już gdzie szukać Inu, twarz przybrała barwy zupełnie innej niż szczęśliwej czy tej potwornej lub demonicznej jak kto woli... Był... Zdeterminowany i pewny siebie by ją wreszcie odnaleźć, został ostatni etap. Udać się na miejsce, gdzie Rudowłosa przebywa.
W tej chwili w jego ślepiach pojawił się Sharingan, jakby sam z siebie został aktywowany pod wpływem jego mieszających się myśli czy emocji. Był jednak jakiś taki inny... Wydawać by się mogło, że bardziej rozwinięty niż wcześniej, choć kiedy on spoglądał na wszystko co go otacza nie było specjalnej różnicy. Ale! Czuł się inaczej, nie mógł tego wyjaśnić, czuł że jest coś z nim nie tak jak wcześniej. Czyżby miał za moment przebudzić oczy podobne do Hisato? Nie raczej nie, to nie było to. A jednak różnił się od tego Sharingana czymś co znajdowało się w środku. Być może była to zwykła teoria, jednak po przebudzeniu dorosłego spojrzenia na świat, mógł powiedzieć, że już więcej nie może osiągnąć, wtem pojawił się Lider Uchiha i wszystko mu zademonstrował. Ale Yoshi nie czuł w sobie nowego Sharingana, tylko po prostu ten, którym posługuje się już jakiś czas stał się trochę inny. Jakby dorosły człowiek postarzał się trochę bardziej. Coś na wzór 18 latka, któremu już minęło kilka wiosen i teraz znajduje się już dobrze powyżej 20-stki. Rozglądał się w około, chcąc być może dostrzec nowe umiejętności, starał się wpływać na niego chakrą, jednak nic to nie dawało. Nic nie przynosiło efektu. Natomiast niebieska energia, której używał po prostu znikała gdyż nie było dla niej sensownego wypuszczenia z organizmu. Uśmiechnął się pod nosem, zdając sobie sprawę, że to nie tak chyba działa jak myśli. Jakby dzieciak dostał nową zabawkę i nie przeczytał instrukcji, ale starał się ze wszystkich sił zrozumieć wszystkie funkcje urządzenia. Spojrzał w stronę pijaków, do których podszedł i miał zamiar delikatnie sprawdzić jeszcze czy coś w jego sile Genjutsu nie uległo zmianie. Zaczepił dwójkę osobników, która od razu zaczęła się delikatnie mówiąc burzyć. Z jakiej to racji im przeszkadza i zawraca głowę... Jeden z nich nawet zamachnął się w stronę Yoshiego kuflem z piwem, wydawało się do być niechcący, a czerwonowłosy bez problemu zdołał uniknąć nadlatującego przedmiotu. Westchnął i stwierdził, że trzeba brnąć głebiej i sprawdzić to dokładnie, do ostatniego podpunktu. Spojrzał w oczy jednego, skumulował chakre, ta zbierała się wirując w charakterystyczny sposób dla rzucanej techniki. Cóż, bo przecież każdą formułowało się inaczej. Wysłał w stronę pierwszego pijaka impuls mający na celu uśpić go, zaprowadzić za rękę do krainy Morfeusza i tam zostawić na dobre kilka godzin nim nie wytrzeźwieje. I tak też się stało, mężczyzna nie opierał się zbyt długo, a jego kompan coś tam krzyczał w jego stronę i starał się go obudzić. Niespecjalnie mu to wychodziło przy czym irytował się machając rękami w jedną i druga stronę. Miał do znajomego pretensję, że ten już odpadł, a przecież mieli jeszcze tyle pieniędzy do przepicia. Najwidoczniej nie zorientował się, że to sprawka Czerwonego Króla, który zdecydował się jeszcze potwierdzić ostatecznie swoją teorię. Rzucił kilka słów w jego stronę, prowokując do spojrzenia w warz Yoshiemu, nim się spostrzegł również usnął, a barman miał spokój. Uchiha dezaktywował Sharingana i udał się w swoją stronę. Dziedzina KG A 12h
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Yoshimitsu »

Na tym nie miał zamiaru poprzestawać, chciał wyciągnąć swój maksymalny potencjał przed spotkaniem z Inu, która na pewno ma kłopoty, po tym czego się dowiedział nie mogło być inaczej... Miała ostatnio ciężkie tygodnie, musiała się ukrywać i uciekać, a on tymczasem leżał sobie czy chodził między jednym barem i drugim. Wyzywał się w myślach, że też wcześniej nie wpadło mu do głowy wyruszenie na jej poszukiwania, nie docierało do niego, że Rudowłosa może być zagrożona... Że jej życie może w pewnej chwili być pod znakiem zapytania. Nie wybaczy sobie tego jeśli ona umrze, nie zazna nigdy spokoju, będzie się obwiniał do końca życia. Musiał zrobić jeszcze jedną rzecz, żeby w pewnym sensie mieć jak ją ukryć, ochronić przed całym otaczającym ją światem. Wreszcie mógł to zrobić...
Wyszedł przed bar, powolnym krokiem, z kołyszącymi się na wietrze włosami i dzikim wyrazem twarzy, jakby z grymasem niezadowolenia, który towarzyszył mu od ostatnich dni, lecz teraz był wzmocniony przez potwierdzone informacje. Przed momentem wszedł na wyższy poziom kontroli swojego limitu krwi, to też musiał wykorzystać ten aspekt w efekcie tworząc coś na wzór nowej, lecz znanej klanowi technice. Miał być to bariera, zdolna uchronić wybrany obszar przed większością ataków widzianych na świecie. Legendy głoszą, że jest ona w stanie zatrzymać nawet prawdziwe bestie, które zwą się ogoniastymi. Niezbyt ufał ludowym czy światowym legendom czy tam opowiastką, wolał to sam potwierdzić kiedyś w boju, zwłaszcza że miał ku temu okazję już raz. Jednak wtedy nie był w posiadaniu tej techniki. Widział już jednego przedstawiciela tego gatunku potworów podczas przebywania na turnieju, gdzie ten po prostu bez problemu niszczył ulice miasta jakby nigdy nic. Wtedy przeciw takiej istocie mógł tylko uciekać, teraz zmieniło się kilka rzeczy. Jego umiejętności przybrały na kolejnych barwach i szczegółach, a on miał zamiar jeszcze bardziej to podkreślić. Tym samym z jakże wielką determinacją w głowie przeszedł do wykonywania pieczęci, składając raz po raz. Najpierw powoli by sekwencja ta wyryła w jego pamięci mięśniowej pewne przyzwyczajenie by być w stanie wykonywać znaki szybciej i szybciej. Pierwsze dziesięć powtórzeń było wolne, bardzo. Po nich przyśpieszył o krok, jeśli tak to można nazwać. Znów dziesięć podejść i tak cały czas do osiągnięcia jego idealnego tempa, do przejścia do perfekcji by nawet najmniejsza próba przeszkodzenia mu w tym nie poszła pozytywnie. Zaraz zaczynał do tego dodawać również chakre. Ta mieszała się w jego organizmie tworząc coś na wzór płomienia, który rozpalał się coraz to bardziej. Wymieszany z emocjami i chęcią ochrony ukochanej osoby, scalało się to w element, który on nazywał całością. Kiedy użytkownik wykona odpowiednią sekwencję znaków i przejdzie do uwolnienia techniki. Tak też tutaj było, uniósł dłoń poza czerwony łeb i zaraz rzucił nią jakby o ziemię, ta wryła się w piach, który z dreszczem podskoczył kilka centymetrów do góry. Coś na około niego zaiskrzyło i uniosło się na moment. Nie zdążył tego zauważyć. Czyżby użył za mało chakry? Tak też mu się wydawało i od razu przeszedł do korygowania tego problemu. Tym razem zebrał jej więcej, musiał znaleźć odpowiednią jej ilość chcąc ustawić idealną barierę, taką która wytrzymać miała wszystko czego sobie zapragnie! Kolejna próba podjęta przez Yoshiego skończyła się na chwilowym uniesieniu się tworu, który był iście potworną rzeczą. Czuł od niej emanującą energię i ciepło, zdolne zatrzymać naprawdę wiele. Przyszła pora na ostatnią poprawkę, dodanie jeszcze troszkę niebieskiej energii i wszystko powinno być idealne. Wyobraził sobie dodatkowo układ i obszar rzucanej techniki. Miała otaczać tym razem go o wymiarach 3x3x3, zamykając go szczelnie w pudełku... Tak to wyglądało własnie po wykonaniu. Kiedy to bariera powstała tak jak powinna, on natomiast wreszcie był gotowy wyruszyć na ratunek Inu! Uchiha Kaenjin 12h A
z/t
0 x
Inosabu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Inosabu »

W pewnym momencie zapasy zawsze potrafią się skończyć. A te dla Inosabu, który wiecznie potrzebował swojego sake znaczyło to, że musiał zboczyć ze swojego kursu i zejść z głównej ścieżki. Karczma była najodpowiedniejszym miejscem do spoczynku, a zarazem uzupełnienia zapasów. Nie mógł jednak odpuścić sobie rozmowy z posiadaczem przybytku, gdyż ci najwięcej wiedzieli. Kto z kim, gdzie i co, byli niewyczerpanym źródłem informacji, a jeśli tylko dodatkowo popieści się ich dodatkowym groszem to zaczną sypać treścią jak z gejzera.
- Karczmarzu. Za 10 Ryo dasz mi piwo, a za kolejne dziesięć jakieś informacje o czymś co mogłoby zainteresować kogoś takiego jak ja. Zaczniemy od tego - kto potrzebuje pomocy i w czym. Jeśli ty, mów od razu. Jak ktoś inny... - Tutaj wykrzyczał do każdego ze znajdujących się w karczmie. Jeśli zapanowała cisza, to idealnie. Jeśli nie, cóż, sam karczmarz powie mu coś ciekawego. - ...Niech też się do mnie zgłosi. - I siadając z powrotem do baru, pociągnął solidny łyk świeżego piwa. Dodatkowo wykupił dodatkową buteleczkę sake, na pomyślność drogi.
0 x
Ayato

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Ayato »

0 x
Inosabu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Inosabu »

W karczmowym towarzystwie najłatwiej było wydobyć informacje, zacząwszy od prostych chłopów, a kończąc na bogaczach, którzy przejeżdżają tymczasowo. Nic dziwnego, że najlepiej było się zwrócić do kogoś, kto wiedział najwięcej, zwłaszcza, że kontakt z klientem w jego zawodzie był wręcz nagminny. Żaden z przejezdnych nie był miejscowy z pewnością absolutną. Co innego właściciel przybytku. Prawdziwa skarbnica wiedzy, którą Sabu chciał wykorzystać.
- Chcę zarobić tyle, na ile potrzeba do tymczasowego przeżycia. Jestem jak Ci wszyscy tutaj. Strawiony przez okrutny los wędrowiec. Nie zamierzam dzielić się z tobą swoją historią, bo jeszcze wypaplasz innemu, kolejnemu przybyszowi. Ale skupmy się na... zleceniach. - Inosabu oprócz zapłatą za piwo, wynagrodził też karczmarza swoim wzrokiem pełnym powagi. Niskoprocentowy alkohol miał za zadanie jedynie odwrócić uwagę od swojej persony. To byłoby dziwne, że ktoś przybywa i chce tylko rozmowy. Inosabu dużo już pił z miejscowymi gawiedziami, żeby wiedzieć, że pewien kodeks należy sobie określić w tej przyjemnej czynności.
Kiedy już jednak sprawa doszła do rzeczy, Inosabu przybrał jeszcze bardziej poważną minę. Nieszczególnie spodobało mu się określenie "rozpuszczona kobieta" w ostatnim wypowiedzianym zdaniu przez starszego człowieka. Nie miał mu jednak tego za złe. W końcu mężczyzna widział blondyna pierwszy raz, nie wiedział wszystkiego zaraz po wejściu. Niech będzie, że jego grzechy zostały mu odpuszczone.
Z lekko, hmm.. jakby to ująć, stanowczym głosem, Yamanaka zaczął mówić do wąsacza. - Mów po prostu co jest do roboty, a nie mydlisz mi oczy jakimiś "Ktoś lub coś się znajdzie". Konkrety. Miejsce, czas, osoba. Cokolwiek. - I wypijając powoli sporawy łyk piwa, Sabu patrzył w oczy starca, by po chwili odbić wzrok w stronę piwa i westchnąć.
0 x
Ayato

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Ayato »

0 x
Inosabu

Re: Karczma "Oritoshi"

Post autor: Inosabu »

Pomimo nietypowej reakcji ze swojej strony, Inosabu nadal patrzył się w kufel z piwem, nie patrząc się nawet ani trochę na swojego rozmówcę. Po prostu upijał kolejny łyk boskiego nektaru jakim było piwo. Nie znaczyło to oczywiście, że Yamanaka nie słuchał barmana. Nie ma mowy, w końcu to on zaczął rozmowę i oczekuje dodatkowo znalezienia dla siebie jakiejś fuchy. Byleby tylko zarobić.
Co innego, gdy barman mówi, że ma problem z gośćmi, którzy są stałymi bywalcami tego przybytku. Ogarnianie hołoty? W sumie całkiem fajna robota, tylko trzeba wiedzieć jeszcze jak ją ogarnąć. Sabu podniósł spojrzał teraz na barmana. Patrzył się na niego przez dłuższą chwilę, aż w końcu wspiął się na stół i spojrzał na wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu. - Witajcie obszczymury i inna swołoczy tego przybytku. Założę się, że nikt nie przepije mnie w każdym z trunków, które zaoferuje mi barman. Jeśli przegram, płacę każdemu stawiającemu mi. Jeśli jednak to ja okażę się zwycięzcą to tamta grupka... - wskazał na wskazanych wcześniej przez barmana ludzi od ochrony. - Stawia wam wszystkim trunki za ich kasę. Dowolny, do końca tego dnia. Do wybicia północy, dopóki właściciel nie powie stop. A jeśli któryś z nich odpadnie w ciągu waszego picia, będzie miał swoją mordę na tablicy wstydu. Powiedzmy... Że od dzisiaj ta ściana będzie tablicą wstydu. - Kończąc swoją przemowę, blondyn wskazał na jedną ze ścian barowych, znajdujących się blisko wychodka. Miało to także podkreślić to, że taka zniewaga ma uderzyć w honor wszystkich znajdujących się w barze. A co jest gorszego dla mężczyzny od stracenia jakiegoś dobra materialnego? Własny honor. Obdarty z niego nie jest już mężczyzną, nie może chwalić się przed innymi. No i jeszcze jego twarz wyląduje na "tablicy wstydu".
- Dodatkowo... Będą musieli bronić tego miejsca bez żadnych burd. Zrozumieliśmy się? Czekam jeszcze przez trochę, inaczej znikam i będę mówił, że w Oritoshi siedzą same mięczaki. - I zeskakując ze stołu wrócił do picia swojego piwa. - Teraz tylko czekać, karczmarzu.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Soso”

Użytkownicy przeglądający to forum: Papyrus i 2 gości